• Ogłoszenia
  •  
    Aktualności fabularne
    Obecna pora roku: Wiosna 164r.

    Poniżej znajdują się ostatnie wydarzenia oraz ważniejsze ogłoszenia. Są one często opatrzone datą dodania, przy czym najświeższe informacje umieszczone są na samym początku listy.

    30.01.2024 - rozpoczęcie wydarzenia wioskowego w Sakuragakure. Więcej informacji w najnowszych aktualnościach fabularnych.
    29.01.2024 - oficjalne zakończenie eventu Arc II: Pierwsza Konfrontacja. Podsumowanie można znaleźć w aktualnościach fabularnych.
    Kącik Nowego GraczaSamouczek Wzór Karty Postaci AtrybutyRozwój postaci i koszty chakry Atuty Klany i organizacje Informacje o świecie Handbook
    Powyższe tematy powinny zawierać wystarczająco informacji, by móc bez przeszkód napisać Kartę Postaci i rozpocząć grę. W przypadku dalszych niejasności, zapraszamy do kontaktu zarówno na chatboxie, przez wiadomości prywatne oraz przez nasz serwer Discord.
    Administracja
    Pingwinek Chaosu
    Główny Administrator
    Norka
    Główna Mistrzyni Fabularna
    Hefajstos
    Główny Moderator Kuźni
    Tora
    Główny Moderator Technik

    W przypadku jakichkolwiek pytań bądź uwag, powyższe osoby zajmują się wyszczególnionymi w ich tytułach zagadnieniami. Pomocą służy również cała kadra forum, wraz z moderatorami. Zapraszamy również do dołączenia do forumowego Discorda.
    Kadra Sakura no HanaDiscord Sakura no Hana
     

Ichiraku Ramen

Wioska Ukryta w Deszczu stanowi jedyną "dużą" wioskę ninja pozostałą na Starym Kontynencie. Inne albo zostały zniszczone bądź rozwiązane, albo zmniejszyły swoją działalność nie chcąc rzucać się w oczy. Ame no Kuni zostało jedynym miejscem, gdzie shinobi są mile widziani. I słusznie, bowiem obecność wioski ninja pozwala trzymać na dystans przestępców i rzezimieszków, dość szybko się z nimi rozprawiając. Wioska jednak zamiast podejścia militarnego, szerzy bardziej prorodzinne wartości. Obecny Amekage stara się wykreować wioskę jako miejsce przyjazne rodzinom, wystarczająco bezpieczne do prowadzenia spokojnego życia, na jakie zasługuje każdy człowiek.

Shodaime Amekage: Kise Ogumo
Awatar użytkownika
Norka
Posty: 905
Rejestracja: 29 lip 2022, 0:50
Ranga dodatkowa: Daimyo
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Osiągnięcia:

Ichiraku Ramen

Ichiraku Ramen
Legendarna, prowadzona z pokolenia na pokolenie ramenownia, która wywodzi się z Konohagakure no Sato. Obecnie jego właścicielem jest czterdziestokilkuletni Ichiraku Toruna, któremu pomaga jego żona Tanahi. Przez jakiś czas po wojnie próbowali zostać ze swoim biznesem w Kraju Ognia, przywiązani do ojcowizny i tego miejsca. Ze względu na duży problem z przestępczością, postanowili przenieść się w końcu do Amegakure, gdzie stacjonuje obecnie wiele klanów upadłego Liścia, jednocześnie wciąż pozostając na Starym Kontynencie, nie chcąc kompletnie porzucać rodzinnych stron. Bez wątpienia serwują jeden z lepszych ramenów w całym Amegakure, rozgrzewając w ten sposób ludzi w chłodne, deszczowe dni. Sam lokal nie jest specjalnie duży, zachowując swoją konwencję, która się sprawdzała przez dziesiątki lat - ot, otwarta knajpa, gdzie od razu siada się przy ladzie i na naszych oczach jest przygotowane jedzenie.
Obrazek
Prowadzone wątki
Przygody 2/2
贖罪道 | Droga do odkupienia - Maji Seitaro
心を慰めるために | Ku pokrzepieniu serc - Yokomine Yozora, Mitsukyevu Uiriamu, Takatsukasa Jugemu
Misje 5/3
Ranga C
Ranga B
Ranga A
Inne 2/2
Awatar użytkownika
Dōhito Midoro
Posty: 538
Rejestracja: 06 cze 2021, 22:58
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Ichiraku Ramen

Trochę czasu minęło od kiedy Midoro widział się z Naną. Dziewczyna zdążyła już pokazać, że wioska wiele dla niej znaczy i ciężko pracowała by żyło się tu lepiej. Wiele treningów oraz misji. Douhito całkowicie ją rozumiał. Kiedyś sam taki był gdy żył jeszcze w swojej ojczyźnie. Teraz jednak? Żył tam gdzie był. Nie dało się jednak ukryć, że to właśnie pewna Inuzuka sprawiła, że postanowił osiąść gdzieś na dłużej i spróbować zacząć żyć od nowa. Tu w Ame. Mimo dość kiepskiego startu, wszystko potoczyło się w miarę dobrze. Miał swoje cztery kąty, zachował swoją wolność poruszania się, robił nadal to, co uważał za słuszne, no i miał tu pierwszą od dawna znajomą, która nie zniknęła. Dlatego też, gdy tylko wrócił z Baibai, postanowił się z nią spotkać.
Niestety nie wyszło mu to tak wybitnie jak by sobie to zaplanował podczas powrotu. Po tym wszystkim co tam przeżył, musiał zwyczajnie odpocząć. Mimo iż poniekąd zrobił to już w kraju Kupców, dom, to jednak był dom. A jego apartament w Ame można było już nazwać takim miejscem. Było w pełni jego. Nie było to mieszkanko w starej kamienicy odziedziczone po rodzicach, do którego jednak miał sentyment, czy też jaskinia w której mieszkał przez parę lat po opuszczeniu Iwy. Ten apartament był jego. W pełni jego. Miał też sporo do przemyślenia, więc tym bardziej mu trochę z tym zeszło. Gdy już się miał zbierać, wypadła jeszcze krótka pomoc córce sąsiadki, lecz gdy uporał się z tym wszystkim, mógł ruszać.
Niestety, los rzucił mu kolejną kłodę pod nogi, jakim był brak Nany w domu. Midoro otworzyła jej matka. Po wymianie kilku zdań, okazało się, że dziewczyna jest zwyczajnie na mieście załatwiając jakieś sprawy. Nic straconego. Iwijczyk jednak nie zamierzał tym razem odpuszczać. Zwyczajnie poprosił kobietę, by przekazała Nanako, że będzie na nią czekał wieczorem w ramenowi do której dostał kupony od niej na święta. Gdy to już miał za sobą, nie zostało mu nic innego, jak udać się w ustalone miejsce.
Obrazek
Ichiraku Ramen było czymś, czego Midoro nie spodziewał się w Ame. Kultowa knajpa jaką poznał w Konoszy przeniosła się akurat do tego kraju. Prawdziwy szczęśliwy traf. Chłopak miał okazję jeść je raz w życiu. Było tak dobre, że zapieczętował sobie kilkanaście porcji w zwojach, lecz wszystkie zjadł na przestrzeni lat. Gdy usłyszał co się stało w Hi no Kuni, pożegnał się z nadzieją, że jeszcze kiedyś spróbuje tego smaku. Tych wspomnień jakie się z nim wiązały. Nana go jednak zaskoczyła tym. Dziedzic Bakutonu uśmiechnął się pod nosem wchodząc przez zasłonkę. Skinął głową temu samemu właścicielowi, jakiego zapamiętał podczas swojego egzaminu na Chuunina. On z kolei, sporo się zmienił. Nie łudził się nawet, że przypadkowy klient został zapamiętany. Usiadł na ostatnim krzesełku przy ladzie, i bawiąc się gliną w swojej zdrowej ręce czekał cierpliwie na jego Rubinka.
Obrazek
九死一生。
Awatar użytkownika
Inuzuka Nana
Posty: 368
Rejestracja: 19 lip 2021, 19:19
Ranga: Genin
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Ichiraku Ramen

Można powiedzieć, że minęło nawet bardzo dużo czasu, odkąd się widzieli, bo praktycznie rok. Trzeba przyznać jednak, że ten Nanako minął zdecydowanie szybciej, aniżeli jakikolwiek inny w jej życiu, pod czułym okiem swojej nowej sensei, która nieraz dawała Nanie tak w kość, że ledwo co była w stanie nabrać tchu – aczkolwiek nie było w tym niczego złego, zdecydowanie nie! Inuzuka czuła, jak staje się silniejsza, bardziej wytrzymalsza i to było dla niej ważne. Więź jaką udało się jej zdobyć z Tamą, ale i Jyo była również coraz mocniejsza. Kulka wciąż oczywiście była Kulką, może trochę większą. Cesarzowa zaś nadal zachowywała się jak prawdziwa dama, choć z nieco większą… dozą akceptacji podchodziła do Nany, od czasu do czasu pozwalając się jej głaskać, ale nie bez przesady. Te dwie psiny były niby zupełnie różne, ale mimo wszystko – z każdym dniem coraz lepiej się zgrywały i zaczęły ze sobą się dogadywać, co zdecydowanie Nanako cieszyło.
„Sprawami na mieście”, było po prostu dostarczenie raportu z misji, którą skończyła późno w nocy i z tego powodu biuro podań było zamknięte. Tak więc, po tym jak się już wyspała, poszła załatwić to, by mieć z głowy i spędzić jakoś wolny dzień. Ameko – sensei miała wrócić na dniach z misji, a chociaż z tego co było jej wiadomo. Nana obiecała oczywiście swojej mistrzyni, że będzie trenować pod jej nieobecność, aczkolwiek i ona dawała Inuzuce od czasu do czasu chwilę wytchnienia. I dzisiaj był odpowiedni ku temu dzień.
Gdy wróciła do domu, była trochę zaskoczona faktem, że Midoro był w Ame. Nie widzieli się naprawdę sporo. Czasami się zastanawiała co u niego, od czasu gdy wymienili listy na święta nie posiadali mieli zbytnio kontaktu, każde zajęte swoimi sprawami. Prawdę powiedziawszy, to Nanako wciąż miała mieszane uczucia co do chłopaka, bo jakby nie patrzeć, wciąż nie miał okazji, by pokazać, że zasługuje na jej zaufanie. Jednocześnie dziewczyna miała poczucie swego rodzaju… misji, że powinna mu pokazać jak używać tej siły, którą miał w odpowiedni sposób.
Jednocześnie, mimo że od feralnego porwania przez niejakie Klaunie Trupy, które narobiły w Ame trochę zamieszania minęło dosyć czasu, tak… Nanako wciąż miała pewne awersje z tym związane i zdecydowanie nie były jej w głowach romanse i jakieś większe kontakty fizyczne. Trauma potrafiła robić swoje.
Mimo wszystko postanowiła pójść na ten ramen. Nie ubierała się w żaden specjalny sposób. Prawdę powiedziawszy, to miała na sobie swoje standardowe ubrania, które nosiła poruszając się po wiosce, a nawet i ekwipunek, bo nigdy nic nie wiadomo. Oczywiście zamierzała wziąć ze sobą swoje psie towarzyszki, zwłaszcza, że Mido nie poznał jeszcze Cesarzowej.
Hej, Midoro. Długo czekałeś? – zapytała, gdy pojawiła się na miejscu i skinęła lekko głową w stronę właściciela. Ten się uśmiechnął, witając dziewczynę po imieniu. – To co zawsze i jakby coś dla czworonożnych się znalazło to byłabym wdzięczna… I wie pan. Pod konoszańskie smaki. Dzięki! – zamówiła. „Tym co zawsze” było shoyu ramen w wersji nieco bardziej pikantnej. Kuchnia Amegakure była raczej… delikatna w smaku, więc zawsze prosiła o nieco więcej przypraw niż normalnie dodawał, dostosowując się do tutejszych kubków smakowych. Kochała Ame całym sercem i zdecydowanie zamierzała być mu wierna, ale do tutejszych preferencji żywieniowych raczej się nie przekona. – Jak się masz? – zapytała, spoglądając w końcu na Midoro. W sumie to nie wiedziała jak z nim rozmawiać po takim czasie. – Tamę znasz, a to Jyokō. Nie należy do pieszczotliwych, więc zanim da się pogłaskać to trochę minie. – Trzeba przyznać, że różnica była diametralna. Tama co prawda siedziała na tyłku, ale ledwo co, machając ogonem jak powalona, z jęzorem wystawionym na zewnątrz. Zaś Jyo – leżała dumnie obok nogi swojej pani, nawet nie zaszczycając Midoro swoim wzrokiem, mając też przy tym przednie łapki nałożone jedna na drugą. Prawdziwa dama, bez wątpienia.
Obrazek
Awatar użytkownika
Dōhito Midoro
Posty: 538
Rejestracja: 06 cze 2021, 22:58
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Ichiraku Ramen

Wiele czasu minęło, a Midoro nazbierało się równie sporo rzeczy do przemyślenia. W sumie nawet dobrze się złożyło, że przyszedł chwilę wcześniej i miał moment na ułożenie sobie wszystkiego w głowie. Można było powiedzieć, że trochę się stęsknił za rudowłosą Inuzuką. Jak to przeważnie mieli w zwyczaju, będą rozmawiać na wiele tematów, głównie błahych, lecz były też takie poważniejsze, które Iwijczyk chciał poruszyć podczas ich spotkania. Oczywiście by nie siedzieć i nie zajmować miejsca w ramenowni, zamówił sobie póki co coś do picia i tak siedział mieszając słomką lemoniadę.
Czas oczekiwania jednak się skończył wraz z przybyciem Nany. Dziewczyna weszła jak do siebie a powitanie właściciela tylko potwierdzało, że dość często tutaj bywała. A może była specjalnie traktowana przez fakt, że oboje pochodzili z jednego kraju?
- Witaj Rubinku. - powiedział uśmiechając się ciepło i unosząc zdrową rękę na przywitanie.
- Nie dłużej niż 15 minut chyba. - dodał po chwili na jej pytanie. Najchętniej wstał by ją przytulić i to mocno. Z drugiej strony jednak jego lewa ręka nie była w najlepszej kondycji, a nie chciał zaczynać spotkania od fali kiepskich informacji. Poza tym, dziewczyna szybko przeszła do składania zamówienia, więc Douhito dorzucił od razu i swoje.
- Dla mnie klasyczne miso. Mamy również kupony. - poinformował kucharza wyciągając z kieszeni vouchery na dwie zupy, jakie zresztą od razu położył przed sobą na ladzie.
Midoro przyglądał się uważnie Inuzuce gdy ta siadała koło niego. Zdecydowanie zbyt długo się nie widzieli. I zdecydowanie brakowało mu tej rudej czupryny oraz błękitnych oczu. Można faktycznie było by się zastanawiać jak rozmawiać po tak długim czasie, lecz raczej nigdy im to nie przeszkadzało. Temat zawsze się jakiś znajdował. Fakt, że ostatnim razem sporo im pomógł alkohol, lecz to raczej nie był wyznacznik ich znajomości.
- Bywało lepiej. - rzucił szczerze. Nie miał przed nią nic do ukrycia, lecz to chyba jeszcze nie był najlepszy moment na te opowieści. Zamiast tego przerzucił wzrok na psiaki. Tama faktycznie urosła. Sądząc jednak po jej ogonie charakter miała cały czas ten sam. Jyoko, czy też raczej cesarzowa jak napisała w liście Nana, faktycznie zachowywała się jak na swój charakter przystało. Można było by nawet powiedzieć, że zachowuje się bardziej dostojnie od niejednego człowieka. Uśmiechnął się do obu, nawet jeśli jedna nie poświęcała mu większej uwagi. Odchylił się jedynie trochę do tyłu, by wystawić rękę do Tamy by mogła ją obwąchać i przypomnieć sobie jego zapach, a następnie pogłaskać ją chwilę za uchem.
Gdy jedzenie im się przygotowywało a Douhito przywitanie z każdym członkiem watahy Inuzuki miał za sobą, można było skupić się na rudowłosej w pełni. W końcu to ona była jego chyba jedyną przyjaciółką zarówno w Ame jak i całym tym nowym świecie, a psy raczej były rozpatrywane jako miły dodatek.
- A jak tam u ciebie? Mam nadzieję, że się nie obijałaś przez ten rok za bardzo. - powiedział z drwiącym uśmieszkiem. Iwijczyk nie posiadał żadnych niesprawiedliwych umiejętności jak sensor czy dojutsu. Jedyny sposób w jaki mógł się tego dowiedzieć to albo pytaniem albo kolejnym sparingiem z Rubinkiem.
Obrazek
九死一生。
Awatar użytkownika
Inuzuka Nana
Posty: 368
Rejestracja: 19 lip 2021, 19:19
Ranga: Genin
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Ichiraku Ramen

Nana zdecydowanie często bywała w Ichiraku Ramen – nie tylko w Amegakure, ale jeszcze za czasów Konohy, gdy jako dzieciak wydawała tutaj swoje kieszonkowe. Nanako kochała tę zupę, a niestety matka nie gotowała jej codziennie, więc jeśli brała ją ochota na pyszny, rozgrzewający od środka ramen, to właśnie tutaj wpadała. Trzeba przyznać, że jak usłyszała, że postanowi przenieść się do Ame właśnie, bardzo się ucieszyła, bo jednak… to był swego rodzaju smak dzieciństwa i czasów, które nie wrócą, do których podchodziła z wielką nostalgią, jednocześnie jednak spoglądając w przyszłość.
Wybacz, misję skończyłam późno w nocy i musiałam dzisiaj zdać sprawozdanie do biura podań – wyjaśniła, choć w sumie nie bardzo było za co przepraszać. To nie tak, że byli wcześniej umówieni. Midoro się zjawił w wiosce totalnie znikąd, nie dając żadnej zapowiedzi o swoim przybyciu.
Midoro zdecydowanie mógł zauważyć, że Nana nieco przypakowała od czasu, gdy ostatni raz się widzieli. Wtedy jej ciało było nieco delikatniejsze, teraz jednak nabrało wytrzymałości, wraz z mięśniami, które zarysowywały się na przylegającym rękawie jej koszulki. Nanako nigdy nie zwracała uwagi, ani nie przejmowała się faktem, że może wyglądać przez to „,mało kobieco”. Te dłonie, te mięśnie miały służyć do obrony wioski i ludzi, które kochała. Wygląd zdecydowanie był drugo-, a nawet i trzeciorzędną sprawą.
Co się stało? – zapytała, spoglądając na Midoro i lustrując go nieco uważniej wzrokiem, chcąc choć trochę się zorientować, co mogło być nie tak. Nie znała się totalnie na medycznym Ninjutsu, ale pewne rzeczy widać niemal od razu jak na dłoni. – Gdzie w ogóle byłeś… no gdy cię nie było? – zapytała. Ona zza wioskę się zbytnio nie ruszała, czasem kawałek poza nią, pozostając jednak w obrębie Ame no Kuni. Nana nie czuła potrzeby zwiedzania świata, zdecydowanie wolała być tutaj, na miejscu, bo gdyby coś się stało – będzie w stanie walczyć w obronie Ukrytego Deszczu będąc na miejscu. Rozumiała jednak, że Midoro nie był w żaden sposób z wioską związany, więc podróżował sobie po świecie, jak mu się to podobało.
Tama nie potrzebowała w żaden sposób niuchać Midoro, doskonale wiedząc kim ten jest. Nana przewróciła jedynie oczyma, by skinąć głową, tak że Kulka podeszła do Midoro na te głaskanie. To był swego rodzaju postęp w ujarzmianiu jej charakteru – wcześniej by po prostu się na Mido rzuciła, a tak grzecznie czekała na pozwolenie, nawet jeśli jej ogon przy tym zamiatał podłogę.
Nim ich jedzenie przyjechało, przez Naną została postawiona puszka z bezalkoholowym cydrem, a także dwie miseczki wypełnione kawałkami mięsa – ot, takimi, których raczej się do zupy nie wrzuci, a zdecydowanie szkoda wyrzucić. Inuzuka podziękowała skinieniem głowy, by na chwilę zejść ze stołka i postawić miseczki przed Tamą i Jyo. Ta pierwsza się nie zastanawiała, zaczynając od razu jedzenie pochłaniać niczym odkurzacz, druga musiała powąchać, by następnie łaskawie wstać na łapki i zacząć mięsko bardzo dostojnie konsumować.
Ameko – sensei wyciska ze mnie siódme poty, nie pozwala mi na obijanie się. – Zaśmiała się. Trzeba przyznać, że kobieta była dla Nanako ogromnym wzorem do naśladowania, a ich relacja zdecydowanie szła w dobrą stronę, w kierunku zżytej. Zwłaszcza po tym, jak Nana została porwana i przez trzy dni leżała nieprzytomna w piwnicy jakiegoś psychola. Wtedy zobaczyła, jak potężną osobą jej mistrzyni była. – Och, arigatō – powiedziała, gdy nagle pojawiły się przed nimi miseczki z zamówioną zupą. Nana złożyła ręce jak do modlitwy. – Itadakimasu. – Nie było co czekać, więc zabrała się za jedzenie ramenu, co by nie stygnął niepotrzebnie!
Obrazek
Awatar użytkownika
Dōhito Midoro
Posty: 538
Rejestracja: 06 cze 2021, 22:58
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Ichiraku Ramen

Nana w żadnym stopniu nie musiała mu się tłumaczyć. Nie był jej ojcem czy też, niestety, nauczycielem, by musiał wiedzieć co się z nią dzieje oraz kiedy. Było to jednak miłe, że dzieliła się z nimi jakimiś detalami ze swojego życia. Douhito był naturalnie zainteresowany tym co się działo u Inuzuki. W końcu dawno się nie widzieli a czas nie stał w miejscu.
- Nic się nie stało. Raporty ważna sprawa. W sumie sam powinienem wpaść do Kise, ale to może zaczekać. - skwitował krótko.
Nim dostali posiłek padło kilka typowych pytań jakie przeważnie padają w rozmowach. Iwijczyk nie miał nic do ukrycia więc nie widział problemu, by odpowiedzieć zgodnie z prawdą. Na jej słowa jedynie uśmiechnął się odchylając się do Tamy. Nie dało się nie zauważyć faktu, że ta czekała na niejako pozwolenie na pogłaskanie. Wcześniej nie miała takich oporów i sama się wręcz prosiła o pieszczoty. Czyżby dojrzałą trochę? A może to zasługa treningu jaki Nanako odbywała z psami? W końcu jednak chłopak usiadł normalnie na krześle i wrócił wzrokiem ku dziewczynie.
- W skrócie, byłem w Baibai. To stolica królestwa Kupieckiego na południowy zachód od Ame. Nowy Kontynent. - zaczął od małej lekcji geografii. W końcu nie wiedział jak daleko Nana się zagłębiała w lewą stronę mapy, ani czy w ogóle.
- Kiedy udałem się tam w zeszłym roku by dołączyć do ekspedycji badającej świątynie Zero, poznałem tam pewnego gościa, który mógłby nauczyć czegoś fajnego. Przy okazji, właśnie tam urwał się kontakt z moim przyjacielem. Wyszło jednak tak, że nie było ani tego gościa, ani wieści o moim starym senseiu, a na dodatek wpakowałem się w pomoc w tamtejszej wojnie domowej. Walka z ucieleśnieniem mroku i tak dalej. Koniec końców, udało nam się pokonać głównego złego, lecz łatwo nie było. - streścił gdzie był i dlaczego tam tak właściwie poleciał. Na koniec wskazał na swoją dyndającą rękę.
- Niestety, przeforsowałem trochę moją autorską technikę i przepaliłem ponownie układ chakry. No i płuco mi wysiadło. Więc tak, bywało lepiej. - uśmiechnął się z lekkim zakłopotaniem. Faktycznie nie był w najlepszej kondycji, lecz lepszy brak działającego płuca i ręki niż brak działającego serca.
- Na szczęście, mamy w Ame najlepszą placówkę medyczną i Iryoninów o jakich słyszał świat ninja. - dodał optymistycznie na koniec.
Chwilę po tym jak Mido zakończył swój mały monolog, kucharz podał Nanie napój jak i miski dla psiaków. Faktycznie było widać różnicę w ich charakterach. Jedno z nich było lekkoduchem cieszącym się absolutnie wszystkim do się działo dookoła. Nawet zobaczeniem starego znajomego jakim był Douhito. Jyo natomiast faktycznie zachowywała się dostojnie i z klasą.
- Trzeba będzie w takim razie kiedyś podziękować za opiekę nad tobą. - powiedział z uśmiechem. Trochę nadal go bolało w serduszku, że spartaczył to co miało miejsce rok temu. Czasu jednak nie cofnie. Dlatego też, pogodził się ze swoim losem. Jednak akcja nie przekreśla jednak ich znajomości. Może faktycznie nie spełnił swojego jakiegoś małego marzenia o posiadaniu uczennicy, lecz nadal ma ważną dla niego osobę w Ame.
Gdy otrzymali swoje rameny, Iwijczyk złapał za pałeczki jedną ręką, a następnie biorąc drugą w zęby rozerwał je na dwie części. Trzeba było sobie jakoś radzić będąc kaleką. Jedząc swoje jedzonko nie mówił za dużo. Ani na razie nie mieli o czym, ani to nie było zbyt kulturalne. Co innego, gdyby mieli jakiś niesamowicie ważny temat. A w zasadzie, jeden taki chodził Dziedzicowi Bakutonu po głowie.
- Właściwie, chciałem cię o coś zapytać. Jak mówiłem wcześniej, będę musiał podejść do Kise z nim porozmawiać. Nim jednak to zrobię, chciałbym spojrzeć na pewne sprawy z innej perspektywy. Na przykład twojej. Co widzisz w Ame, że jest dla ciebie takie ważne? - zapytał przerywając posiłek na chwilę gdzieś tak w połowie. Kontynuował by po chwili przerywając ponownie jeśli Rubinek postanowiła by mu odpowiedzieć.
Obrazek
九死一生。
Awatar użytkownika
Inuzuka Nana
Posty: 368
Rejestracja: 19 lip 2021, 19:19
Ranga: Genin
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Ichiraku Ramen

Nie musiała się tłumaczyć i w sumie powiedziała to raczej czysto informacyjnie. Jakby nie patrzeć była ninja Amegakure, więc to że robiła jakieś misje dla niej, a nie siedziała na dupie w domu było zupełnie normalne.
Kise – sama – poprawiła go niemal od razu, jak tylko wypowiedział nazwisko głowy wioski, gdzie już go nieraz prosiła, żeby wyrażał się o nim ze stosownym szacunkiem, zwłaszcza że to w jaki sposób skończyła się jego ostatnia akcja… była dosyć łagodna i powinien być wdzięczny. – Po co chcesz iść do Shodaime – sama? – zapytała z lekką ciekawością. Ostatnio była to kwestia przekazania informacji o Zero, czyżby i tym razem było podobnie?
Nanako zdecydowanie poświęcała swoim czworonożnym przyjaciołom sporo czasu, wspólnie wykonując treningi także pod okiem Ameko – sensei. Nie zmieniało to jednak faktu, że tresura w głównej mierze leżała po stronie Nany, która mogła co najwyżej dopytać nieco bardziej doświadczonych członków klanu o jakieś porady czy szczegóły. Tama na ogół jest miła i urocza, czasem jednak bycie taką chętną na pieszczoty mogło być złudne, więc zdecydowanie ważną rzeczą było by nad tym pracowała.
Dotarło do mnie o tym co tam się działo – odparła. Mimo że Nowy Kontynent, to prośba Królestwa Kupieckiego dotarła i do Amegakure. Wiedziała, że niektórzy ninja jej wioski za pozwoleniem tam wyruszyli, Ameko – sensei nawet się Nany zapytała, czy by sama nie chciała tam pójść. Inuzuka jednak zaprzeczyła, twierdząc, że woli być na miejscu, w wiosce gdyby coś się działo w niej… i jak się okazało, Amegakure miało swoje problemy z nijakimi Trupimi Klaunami. Na same wspomnienie o tym skręcało ją w żołądku. – Rozumiem, dobrze że udało się pozbyć problemu. – Przytaknęła głową, by następnie chwycić za pałeczki i wciągnąć odrobinę makaronu. Nana zerknęła kątem oka na Tamę i Jyo. Ta pierwsza próbowała zdobyć atencję tej drugiej, jednakże Cesarzowa dosyć skutecznie ignorowała Kulkę. – Tama, to nie miejsce na zabawę. Pójdziemy potem na pole treningowe to się wyszalejesz – upomniała białą pisnę, która nieco niezadowolona westchnęła – naprawdę to zrobiła! – i z miną zbitego psa usiadła z przyklapniętymi uszami. Miała jeszcze coś do Kulki powiedzieć, jednakże wtedy odezwał się Midoro dzieląc się swoimi problemami. Nana spojrzała na niego BARDZO oceniająco. – Midoro… – Więcej nie miała to powiedzenia. Po prostu jego imię i pokręciła głową, by zaraz potem westchnąć ciężko. – Mhm, mamy. Tylko pamiętaj, że jeśli chcesz coś od wioski, to też dobrze coś dać od siebie w zamian – To że miał w Ame apartament – na dodatek podarowany przez samego Shodaime – sama – nie oznaczało od razu, że był integralną częścią Amegakure. Tutaj każdy mieszkaniec starał się dokładać jakąś cegiełkę do wizji, którą Amekage miał, niezależnie od tego czy był ninja, czy też nie.
Nanę nie bolało w żaden sposób jak to się skończyło. Prawdę powiedziawszy to wyciągnęła swego rodzaju lekcję w postaci – ufaj tylko swoim. Jednocześnie, Ameko – sensei była wspaniałą mistrzynią, od której się wiele nauczyła i była wdzięczna za daną jej szansę każdego dnia; Słysząc słowa Midoro, ściągnęła brwi, by odłożyć pałeczki na kawałek drewienka służącego za podstawkę.
Nie musisz jej za nic dziękować. Nie robi tego dla Ciebie – odparła dosyć poważnie, może nawet i odrobinę oschło, spoglądając na Mido. – Jestem dorosła, Midoro. Potrafię o siebie zadbać. Ameko – sensei jest zaś moją mistrzynią, nie niańką. – Nie podobało się jej to, że Midoro spoglądał na nią jak księżniczkę, którą trzeba się opiekować, bo nie potrafi sama się sobą zająć. – Ameko – sensei jest też Fukei. Jej zadaniem jest opiekowanie się i dbanie o bezpieczeństwo wioski. Całej, nie tylko mnie. Tutaj, w Ame, patrzymy bowiem dalej aniżeli na czubek własnego nosa. – Nanako była wręcz ucieleśnieniem wiary w wartości, jakie było prezentowane w Amegakure. Gdy się obudziła w szpitalu po misji ze swoją sensei, to pierwsze o co zapytała to o opaskę, nie bez przyczyny. Dla Inuzuki ten znak wyryty na kawałku blaszki miał ogromne znaczenie. I miała nadzieję, że Midoro kiedyś to zrozumie.
Przez chwilę jedli w ciszy. Nie była ona jakoś bardzo niezręczna, a chociaż dla Nany, która na takie rzeczy specjalnie nie zwracała uwagi, zwłaszcza, gdy skupiała się na konsumowaniu posiłku i patrzeniu od czasu do czasu czy Tamie nie wpadł jakiś głupi pomysł, bo po Jyokō żadnych szaleństw się specjalnie nie spodziewała. Dopiero pytanie Midoro wyciągnęło z tej krótkiej konsternacji.
Kise – sama – poprawiła go ponownie, nie zamierzając mu w żaden sposób w tej kwestii odpuszczać. Jeśli nie szanował władcy jej ukochanej wioski, to również okazywał brak szacunku wobec osoby Nany. – Amegakure dało mi dom, nadzieję na lepszą przyszłość, możliwość rozwoju i stawania się silniejszą, by bronić to, co dla mnie ważne. Mimo popełnionych błędów nie zostałam skreślona i dano mi ogromny kredyt zaufania. Wiem, że mogę na wioskę liczyć. – odrzekła zupełnie z prawdą. W sumie dziwne, że o to pytał, bo przecież… Nana cały czas była dosyć szczera wobec swoich odczuć wobec wioski i wydawało się jej, że to raczej jasne. – Co ma moja perspektywa do Twojej rozmowy z Shodaime – sama? – zapytała, bo w sumie tej części jego wypowiedzi trochę nie rozumiała.
Obrazek
Awatar użytkownika
Dōhito Midoro
Posty: 538
Rejestracja: 06 cze 2021, 22:58
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Ichiraku Ramen

Spotkanie w legendarnym Ichiraku Ramen przeszło płynnie z małych rozmówek w zasadzie o niczym, do ciekawszych tematów. Nie żeby Midoro takie pogadanki przeszkadzały. Jakakolwiek forma dialogu z Naną była dla niego czystą przyjemnością. Niemniej jednak nie widział się z nią tak długo, że trochę zapomniał na kilka niuansów na jakie miał zwracać uwagę. Jak na przykład odpowiednie zwracanie się do głowy wioski. Iwijczykowi zwyczajnie nie pasował ten dodatek do nazwiska Amekage. Sama jego aparycja, atmosfera jaką starał się utrzymać w wiosce sprawiało, że widział go jako bliższą osobę, niż gbura z wyższych sfer.
- Tak, tak. Kise-sama. - poprawił się od razu.
- Jak to po co? Porozmawiać. Mimo iż udało nam się zażegnać problem jaki trawił Baibai, nie jest wykluczone, że w przyszłości on nie powróci. Myślę, że takie informacje mogą go zainteresować. A przynajmniej sama wiedza, że coś takiego miało miejsce. - odpowiedział jej pokrótce.
Temat samego problemu jaki był w Królestwie Kupieckim był dość wrażliwy. Teoretycznie Midoro nie powinien o nim mówić głośno, lecz to się tyczyło chyba raczej samej stolicy kraju. Nie widział większego problemu by podzielić się tym z zaufanymi osobami. Wiedza była potężną bronią i jak Douhito zdążył się przekonać na własnej skórze, jej brak bardzo utrudniał im wykonanie zleconego tam zadania. Nana była jedną z takich właśnie osób.
- Niby tak. Jednak pewności nie mam. Może za jakiś czas zapytam Nishimaru czy są jakieś nowe wieści na ten temat. Gdybyś jednak spotkała kiedyś istotę stworzoną z Cienia, wal w nią ogniem. I nie taki biedo cień jak kontroluje klan Nara z twojej wioski. Tylko taką bestię z Cienia. - pouczył Rubinka. Jeśli dziewczyna nie zamierzała by więcej dopytywać o szczegóły, to było by najważniejsze co musiała wiedzieć. Iwijczyk nie miał w końcu 100% pewności, że wybili wszystko. Może Sukatsu wcale nie był głównym złym a miał jeszcze kogoś nad sobą. Może gdzieś w bezpiecznym miejscu miał ukryte jeszcze jedno ciało na wypadek takiej porażki. Nie wiedział. I zapewne nigdy się nie dowie, gdyż musiał by przeczesać cały świat.
Jego imię jakie padło z jej ust oraz pokręcenie głową było wystarczające by dać mu znać co o tym sądzi. Poniekąd to bolało bardziej niż to co tam przeżył. Jednak wrócił, więc nie było tak źle.
- Wiesz, lepiej być rannym niż martwym. - powiedział pół żartem pół serio lekko się uśmiechając.
- Wiem. Zamierzam dać coś wiosce w zamian. Nie martw się. - odparł uśmiechając się trochę szerzej.
Kwestia podziękowań dla Ameko obróciła się w zupełnie inną stronę niż ta, jaką chłopak zakładał. Totalnie mu nie o to chodziło a dostał za to reprymendę. Dziedzic Bakutonu wysłuchał dość ostrych słów w milczeniu nie przerywając Inuzuce, lecz gdy nadarzyła się ku temu okazja, spróbował by to naprostować.
- Nie o to mi chodziło. Wiem, że jesteś dorosła i wiem, że Ameko nie jest twoją nianią. Po prostu się cieszę, że trenujesz ciężko pod czymś okiem. Jest to dużo lepsze niż nauka samemu. To wszystko. - no bo co więcej miał powiedzieć. Oboje mieli parszywą pracę, która posiadała ogromne ryzyko zawodowe. Midoro lubił Nanę i to bardzo. Była dla niego kimś wyjątkowym, gdyż od czasów Iwy, to właśnie ona wyciągnęła do niego rękę i aż do tej pory jej nie cofnęła. Nie chciał by coś jej się stało, lecz niektórych rzeczy nie dało się uniknąć. On sam był tego najlepszym przykładem. Mimo wszystkiego tego co umiał, tak jak powiedział podczas jednej z rozmów na biesiadzie w pałacu Sakamoto, tylko improwizuje. Wyszedł żywy, ale nie cały. Im jednak Rubinek będzie silniejsza i mądrzejsza, tym będzie spokojniejszy.
Chwila przerwy jaką mieli na jedzenie gorącej zupy była dobrym momentem na ułożenie sobie myśli. Zwłaszcza, że zaczęli rozmowy na cięższe tematy, jakie Iwijczyk chciał koniecznie z nią poruszyć. Nie należało tego poganiać, lecz chciał wszystko powiedzieć dobrze, by odpowiednio się wyrazić. Co było sporym wyzwaniem, gdyż nie był w tym zbyt dobry.
- Kise-sama – poprawił by się od razu gdy zaszła taka potrzeba i następnie wysłuchał uważnie udzielonej mu odpowiedzi. Wiedział, że będzie brzmiała ona mniej więcej w taki sposób, lecz musiał ją zwyczajnie usłyszeć. Tak już niestety ludzie działali. Mimo iż mieli w czymś pewność, woleli pewne rzeczy usłyszeć na własne uszy. Z tej chwili wyrwało go pytanie jakie zostało mu zadane.
- Wiesz, nie ma czym się zbytnio chwalić, lecz w Baibai byłem bliski śmierci. Taka nasza praca. - zaczął patrząc w miskę nim podniósł wzrok na Nanę i uśmiechnął się przepraszająco.
- Zdałem sobie wtedy sprawę, że mam pewne obawy. Że nie chcę zdychać jako bezimienny najemnik na usługach kupców, jacy bezpiecznie sobie siedzieli w pałacach. Gdyby mi postawili jakiś nie wiem, posąg, monument, było by to wręcz obrazą dla idei mojej sztuki. - mówił poważnie, lecz zdał sobie sprawę, że trochę zbacza z tematu.
- Tak czy inaczej, mimo tego wszystkiego co umiem, i mimo iż uważałem, że jestem silny, bałem się. Wiesz czego? - zapytał dość retorycznie, gdyż dosłownie po chwili pauzy zaczął kontynuować.
- Tego, że tu nie wrócę. Tu, na Stary Kontynent. Na naszą ziemię. Do wioski, która mimo popełnionych błędów mnie nie skreśliła i dała mi ogromny kredyt zaufania. Do mojego apartamentu, który dostałem od samego Kise-sama. A najbardziej tego, że nie wrócę do pewnego rudzielca z dwoma psami. - zakończył by posyłając lekki uśmiech w jej stronę.
- Wydaje mi się, że znalazłem swoje miejsce na ziemi w tych nowych czasach. I właśnie o tym chcę porozmawiać z Kise-sama. - zakończył swój mały monolog. Oczu nie odrywał by od błękitnych oczu Rubinka patrząc zarówno na jej reakcję, jak i czekając na jakąś odpowiedź z jej strony.
Obrazek
九死一生。
Awatar użytkownika
Inuzuka Nana
Posty: 368
Rejestracja: 19 lip 2021, 19:19
Ranga: Genin
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Ichiraku Ramen

Podejście Amekage zdecydowanie dawało wrażenie, że jest on zdecydowanie kimś bliższym aniżeli typowym Kage. Nie zmieniało to jednak faktu, że był też głową wioski, człowiekiem gotowym do poświęcenia za nią życia i który robił wszystko, co w jego mocy, żeby mieszkańcom, Amegakure zapewnić bezpieczeństwo i miejsce, do którego zawsze będą móc wracać. Z tego powodu zasługiwał na największy szacunek z możliwych i zdecydowanie zwracanie się do niego, czy mówienie o nim jak o koledze nie było na miejscu… a chociażby w towarzystwie Nanako.
To miłe z Twojej strony – odparła, przytakując głową na tę informację. – Z tego co wiem, jacyś ninja z Ame tam pojechali, więc zapewne Amekage – sama będzie miał wiedzę na temat tego, co się tam działo. Ja też miałam opcję, ale stwierdziłam, że wolę zostać w wiosce i ją wspierać na miejscu – Wychodziła z założenia, że wolała być w wiosce, gdyby coś nagle miało się stać. Rozumiała, że wydarzenia z Nowego Kontynentu były wielką tragedią dla tamtej ludności, jednakże Nana miała trochę inaczej priorytety poukładane w głowie i wolała zadbać o bezpieczeństwo swojego najbliższego otoczenia.
Prawdę powiedziawszy, Nanako miała w tym wszystkim jeden cel: tak długo, jak Ame było bezpieczne, to wszystko co się dla niej liczyło. Wiele krajów i ludzi miało swoje problemy i nie zawsze wszystkim udało się pomóc. Inuzuka więc pracowała u podstaw, chcąc zapewnić spokojne życie swojemu najbliższemu otoczeniu, to zdecydowanie był dla niej priorytet.
Coś się na katonie znam – powiedziała, posyłając Midoro lekki uśmiech. Zdecydowanie ten żywioł do Nanako pasował – zarówno do koloru jej włosów, jak i temperamentu. Nie zamierzała jednak dopytywać o szczegóły z jednego powodu, nie było jej to jakoś bardzo do życia potrzebne. Problem podobnież został rozwiązany, nie wspominając o tym, jak daleko od tego wszystkiego byli. – A co powiesz o byciu zarówno nie rannym, jak i żywym? – zapytała, unosząc nieco jedną brew. Nie rozumiała jego podejścia. Ryzykował swoim życiem… w sumie po co? Pojechał tam dla swojego widzimisię, dla sławy, czy co nim kierowało, by stawiać siebie na szali w imię obcego zupełnie kraju? – To dobrze. – Przytaknęła głową. Ame było swoistym kolektywem i wiele rzeczy można było załatwić za przysłowiowy barter. Jeśli jest się członkiem społeczności, to w takim wypadku nie będzie trzeba zapłacić ani grosza za pobyt w placówce medycznej.
W uszach Nanako zabrzmiało to w taki, a nie inny sposób – bo ona wcale nie uważała, że jakiekolwiek opieki potrzebowała. Mentoringu, wskazywaniu ścieżek, wsparcia w rozwoju? Jak najbardziej. Ameko zdecydowanie była taką osobą, która kierowała ją w odpowiednim kierunku, przy jednoczesnym dawaniu jej sporej ilości wolnej woli i pola do nauki i popełniania błędów.
Wciąż nie rozumiem, czemu za cokolwiek miałbyś jej dziękować – odparła już nieco łagodniejszym tonem, aczkolwiek wciąż patrząc na niego z uwagą. Oczywiście, że bycie ninja było niebezpiecznym zajęciem. Do którego jednak ich nie zmuszał. Nanako mogłaby żyć w wiosce równie dobrze jako cywil – zajmować się psami ze schroniska, czy czymkolwiek innym. Postanowiła jednak kroczyć ścieżką kunoichi i była gotowa wiele poświęcić.
Nana była zupełnie szczera w kwestii Amegakure. Te miejsce nadało jej swoisty cel w życiu ponownie i zamierzała zrobić wszystko, by je bronić. Zależało Inuzuce na ludziach, którzy tu mieszkali, na każdym żywym stworzeniu. I była więc gotowa zakasać rękawy i robić to, co było po prostu słuszne. Ame zawsze będzie dla Nanako na pierwszym miejscu, ponad wszystko i wszystkich.
Nie, Midoro. To nie jest nasza praca. Sam wybrałeś tam pojechać i ryzykować swoje życie dla miejsca, z którym Cię nic nie wiąże – odparła ze spokojem w głosie, choć trochę wyrzutu w tym było. – W tym czasie w Ame miało miejsce napad na papiernię klanu Kami, która została wysadzona w powietrze, a potem ci ludzie działali na szkodę wioski. – Miała ochotę z wyrzutem mu powiedzieć, że gdy on był w Baibai i ratował obcych ludzi, ona leżała naga przypięta do stołu chirurgicznego. Życie jej i Tamy było zagrożone. I to Ameko – sensei przyszła i ją uratowała, nie Midoro. Ugryzła się jednak w język, nie chcąc się z nim tym dzielić. To zdecydowanie nie były wspomnienia, do których chciałaby wracać.
Wysłuchała kolejne słowa… które dawały jej mieszane uczucia. Z jednej strony cieszyła się, że wydawał się choć trochę zrozumieć to, co ona widziała w Amegakure. Z drugiej jednak, trochę nie podobał się jej fakt, w jaki sposób sobie to uświadomił. Midoro mógł jednak zobaczyć, jak zacięta mina Nany łagodnieje, a gdy potem lekko wzdycha. Zaczesała niesforny kosmyk włosów za ucho.
Takie jest Ame, Midoro. To bezpieczna przystań, gdzie nie skreślą Cię jako człowieka, bo się pogubiłeś w życiu… Jak myślisz, co się dzieje teraz z Yorim? – zapytała całkiem poważnie, spoglądając na Midoro. Przykład tamtego chłopca był najlepszym z możliwych. – Jeśli to oznacza, że chcesz dołączyć do wioski, to się naprawdę cieszę. Jednakże pamiętaj, że Ame to więcej aniżeli ja, Tama z Jyo, czy apartament. – Nie chciała, by robił to ze względu na nią, bo to nie tak powinno działać. Midoro powinien chcieć dołączyć do wioski ze względu na pragnienie tworzenia świata, który wyobraził sobie Shodaime – sama. Wspólnie dążyć do miejsca, w którym każdy będzie mógł cieszyć się spokojem i ciepłem, pomimo wiecznie deszczowej pogody...
Obrazek
Awatar użytkownika
Dōhito Midoro
Posty: 538
Rejestracja: 06 cze 2021, 22:58
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Ichiraku Ramen

Rozmowa z Naną przy ramenie, jaki budził w Midoro dość miłe, nostalgiczne wspomnienia zaczynała schodzić na temat, jaki chciał poruszyć od samego początku. Nie był to oczywiście jedyny temat na jaki chciał rozmawiać z Rubinkiem, lecz był on chyba najważniejszy przy dzisiejszym spotkaniu. Amegakure. Nie dało się ukryć, że po kilku ekscesach jakie chłopak przeżył, pokładał sobie kilka rzeczy w głowie. Mówiąc jej w jakim celu zamierza udać się do głowy wioski spotkał się z niejako aprobatą, co było całkiem do przewidzenia znając Nanę. De facto, były to pierwsze rzeczy jakich się o niej dowiedział. Niejako coś, co ją definiowało.
- Nawet jeśli byli, w mojej grupie nikogo z Ame nie było. Jedynie chłopak z Sakury. Co za tym idzie, im więcej danych z wielu źródeł tym lepiej. Tak samo jak było z Zero. - odparł jej tylko tłumacząc jego punkt widzenia. Informacja i wiedza była potężną bronią. Gdyby ją posiadali w Baibai poszło by im o wiele łatwiej i lepiej. To samo tyczyło się też przepływu informacji, jakiego im wtedy brakowało. Skoro Iwijczyk podjął takie a nie inne decyzje, wolał by wioska w jakiej zamierzał się osiedlić na stałe była dobrze przygotowana na wszelakie niedogodności losu, jakie mogły, lecz nie musiały, kiedyś stanąć u bram.
Skoro temat kraju Kupców został poruszony, Dziedzic Bakutonu niemalże czuł się w obowiązku poinformować Nanę o kilku rzeczach. Jak na przykład Cieniach. Szansa na to, że dziewczyna je kiedykolwiek spotka była niemalże zerowa. Mimo to, wolał ją uprzedzić. Nie kierowała nim jednak troska o nią czy coś takiego. Nawet jeśli, to w bardzo małym stopniu. Dawno temu, w Iwie, normalnym dla niego było, że dzielił się informacjami i przeżyciami z swoimi przyjaciółmi, jacy dzielili jego profesję. Spotykali się w barze i zwyczajnie opowiadali o swoich przeżyciach. Ciekawych technikach jakie widzieli, klanach, zdolnościach, taktykach. Wszystkim, co mogło by sprawić, że gdy będą zagrożeni, lepiej będą mogli sobie z problemem poradzić.
- Zazdroszczę. - odpowiedział jej odwzajemniając uśmiech. Katon był czymś, czego w tamtej chwili bardzo potrzebował a niestety był poza jego zasięgiem. Zwyczajnie człowiek miał pewne ograniczenia. Słyszał, a nawet miał kolegów, jacy byli w stanie opanować każdy z podstawowych żywiołów. By nie szukać daleko, Amekage. On jednak urodził się z innymi predyspozycjami. Mimo iż marzył by móc władać każdym żywiołem, było to nieosiągalne.
- To jest coś, nad czym pracuje od zawsze. - odparł z przepraszającym uśmiechem. Niestety, taka była prawda. Mimo iż był dobry, zawsze mógł się natknąć na kogoś lepszego. Mimo iż bycie całym i zdrowym było głównym założeniem, niestety nie zawsze dało się je spełnić. Bycie ninja było jednak parszywą robotą.
Zdarzały się jednak sytuacje, że nie tylko w walce nie wszystko szło jak się chciało i myślało. W rozmowach również, lecz to czyniło je ciekawszymi. Można było dzięki temu poznać lepiej drugą osobę. Jak Douhito nie chciał by w niejaki sposób się kłócili po tak długim czasie jaki się nie widzieli, nieporozumienie trzeba było jakoś rozwiązać. Najlepiej spokojnie tłumacząc, co też Midoro starał się zrobić.
- Powiedzmy, że tak zostałem wychowany. Wszystkiego musiałem się uczyć sam nie mając nikogo, kto pokazał by mi jaką drogą mam się udać. Gdy mój przyjaciel dał mi kilka rad, potrenował ze mną parę razy, stał się moim mistrzem, a następnie te rady uratowały mój tyłek przed skopaniem, czułem zwyczajnie, że zasługuje na podziękowanie za to, co dla mnie zrobił. Widząc, że Ameko pomaga tobie stawać się lepsza, po prostu czuje, że też na to zasługuje. Może i nie trenuje mnie, lecz trenuje ważną dla mnie osobę. Ciebie. A to sprawia, że to dla mnie ważne. - powiedział spokojnie jego punkt widzenia. Dość szczegółowy.
- Jeśli jednak uważasz, że jest to nie na miejscu, nie zrobię tego. - odparł by dać jej znać, że uszanuje jej decyzję jakiej by nie podjęła.
Słysząc kolejne słowa dziewczyny nie mógł się z nią w pełni zgodzić. Z jego punktu widzenia, ich praca, czyli byciem ninja, była taka sama. Jedyna różnica polegała na tym, że ona pomagała ludziom w Ame, a on każdemu, kto tego potrzebował. Nie nazwał by się najemnikiem, gdyż nie podjął by się pracy, jaka była by niezgodna z jego moralnością. Nie wykonał by zlecenia wybicia całej wioski czy klanu tylko dla tego, że ktoś ma taką zachciankę. Tak samo zakuły go trochę słowa, sugerujące jego ignorancję w kierunku Ame.
- Tak, to jest nasza praca. Pomaganie innym. Ty będąc związana z Ame pomagasz tutaj, podczas gdy ja pomagam tam, gdzie akurat jestem. A skoro już o papierni Kamich mówimy, to miałem przyjemność zapoznać kilku Klanów z tutejszymi strażnikami przed moim wyjazdem. - odparł spokojnie, chociaż nie umknęło jego uwadze to, że Nana chyba najwyraźniej miała mu to za złe, że go tu nie było.
- Tak czy inaczej, słyszałem o tym i przyjrzałem się trochę temu. To było jakby nie patrzeć coś, co się wydarzyło w wiosce w jakiej też mieszkam. Bałem się, że to może być sprawka kogoś z mojej głównej gałęzi klanu. Nie chciałem, by Kise-sama, który i tak dał mi spory kredyt zaufania, powiązał mnie z czymś, z czym nie miałem nic wspólnego. Nic jednak nie wskazywało na to by to był ktoś z klanu Hibana, a po moim małym śledztwie sprawa przycichła. Teren zabezpieczono i tak dalej. - opowiedział jej zgodnie zresztą z prawdą, co miało miejsce oraz jaki był jego udział w tym wydarzeniu.
Dialog przeszedł w końcu do meritum sprawy jaką Iwijczyk chciał poruszyć. Amegakure oraz decyzja, jaką Douhito podjął. Tak jak podejrzewał, potrzebował czasu oraz najwyraźniej kilku szoków by do tego dojść. Jednak w końcu się namyślił co i jak, i Rubinek była pierwszą osobą jaka miała się o tym dowidzieć. Widząc jak jej twarz po ich rozmowach łagodnieje poczuł trochę ulgę. Miał szczerą nadzieję, że ta pozytywnie na to zareaguje i chyba się to udało. Tyle, że w jej stylu.
- Niestety nie, ale na pewno zapytam o to Kise-sama. Mam nadzieję, że nie ma przeze mnie pod górkę. - odpowiedział poważnie z nutą skruchy w głosie. To nie tak, że tego żałował, gdyż nie żałował niczego. To wszystko doprowadziło go do takich a nie innych przemyśleń i decyzji. Oczywiście szkoda mu było, że tak to wyszło, ale co się stało, to się nie odstanie. Budowanie dobrych relacji i reputacji było trudnym zadaniem a on miał zaczynać z niższego poziomu niż inni przez tamten incydent. Wiedział jednak na co się pisze.
- Tak. To dokładnie to oznacza. - odparł jej z lekkim uśmiechem na ustach. Był gotów ponownie przywdziać barwy wioski i kraju, za który zamierzał walczyć.
- Dla mnie Ame, to przede wszystkim ty. Nie będę ci słodzić bo na to jesteśmy za trzeźwi, lecz dla mnie głównie ty, oraz masa innych mniejszych rzeczy dookoła sprawia, że podjąłem tą decyzję. By sprawić, by chociaż ten kawałek świata był lepszy, bezpieczniejszy. To mi w zupełności wystarczy by chronić to miejsce tak jak umiem najlepiej.
Obrazek
九死一生。
Awatar użytkownika
Inuzuka Nana
Posty: 368
Rejestracja: 19 lip 2021, 19:19
Ranga: Genin
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Ichiraku Ramen

Rozmowa o Baibai była swoistą… koniecznością, można tak powiedzieć? Midoro chciał podzielić się zdobytymi tam informacjami, co było oczywiście bardzo miłe z jego strony, biorąc pod uwagę fakt, że nie był za specjalnie z wioską związany, nie miał wobec niej żadnych specjalnych obowiązków, więc to robił ze swojej dobrej woli. I nie zamierzała akurat ukrywać tych pozytywnych myśli i odczuć z tym związanym.
Doceniam, naprawdę – odparła zupełnie szczerze, spoglądając na chłopaka i by się lekko do niego uśmiechnąć, a potem wciągnąć porcję klusek. Spojrzała też ukradkiem na Tamę z Jyo, które teraz o dziwo obydwie leżały dosyć spokojnie, choć Kulka oczywiście cały czas zamiatała ogonem ziemię, jak to ona. Ruchy te nawet przyśpieszyły, gdy Inuzuka na nią spojrzała. Na kolejne słowa zareagowała jedynie przytaknięciem głowy, dając znać, że przyjęła to do siebie, nie bardzo wiedząc, co mogła dodatkowo powiedzieć.
Kwestia dziękowania Ameko – sensei była stosunkowo śliska, bowiem zderzyły się tutaj dwa różne światopoglądy, które jednocześnie nie wydawały się mieć jakiegoś… złotego środka? Nana bardzo szybko zaadaptowała amejski sposób myślenia, że wioska była jednym, wielkim organizmem i wspólnym obowiązkiem było dbać, by każda jego część odpowiednio funkcjonowała, by całe było zdrowe. Wychowywanie kolejnego pokolenia, które będzie chroniło Amegakure się do tego zaliczało… i jak kiedyś stanie się wystarczająco silna, Nanako zdecydowanie zamierzała podążyć tą ścieżką, stając się dla kogoś sensei.
Nie musisz nikomu za nic dziękować… bo wszystko co robimy, to robimy z myślą o wiosce. Trenuje mnie, bym mogła chronić Ame. I gdy przyjdzie pora, ja przekażę moją wiedzę z tą samą intencją – by wychować kolejne pokolenie, które będzie działać na rzecz wioski. – Nie powiedziała tego na głos, jednakże po tym co Midoro stwierdził, to Iwa nie brzmiała jako najbardziej… rodzinne miejsce do życia, jeśli każdy był pozostawiony samemu sobie. Nana nie trenowała też w dla siebie… znaczy jasne, zależało jej na tym, by być silną, ale nie bo pragnęła tej potęgi dla siebie. Główną motywacją rudowłosej była chęć bycia po prostu w stanie stawić czoła zagrożeniu, jeżeli takie nad Ame zawiśnie.
Tutaj pojawiła się kolejna różnica światopoglądowa. Midoro chciał pomagać wszystkim. Być swoistym zbawcą, być wszędzie tam, gdzie go potrzebowali w jego mniemaniu. Nana zaś uważała, że świat powinno się zmieniać nie od wielkich rzeczy, ale od pracy u podstaw i lokalnego działania. Powinno przede wszystkim dbać o bezpieczeństwo swojego najbliższego otoczenia.
Sprawa przycichła, ale to nie oznacza, że została w pełni rozwiązana – odpowiedziała ze spokojem. Naprawdę biła się z myślami, czy powinna Midoro mówić o tym co zaszło. Że spędziła kilka dni przywiązana naga do stołu operacyjnego, że życie Tamy było zagrożone… gdy on w tym czasie ratował innych zamiast osobę, która twierdził, że była dla niego ważna. – Jeśli chcesz być bohaterem dla całego świata, nie zamierzam Cię powstrzymywać Midoro. Miej jednak na uwadze, że gdy będziesz ratować innych, to zostawiasz tych, których uważasz za bliskich i którzy mogą potrzebować pomocy, kiedy akurat Cię nie będzie. – Ot, tyle w sumie miała do powiedzenia. Nie zamierzała wchodzić w szczegóły, dlatego rzuciła bardziej ogólnikową frazą. Tamte wydarzenia były wciąż dla Nany stosunkowo ciężkie i nawet zbyt wiele z Ameko – sensei na ten temat nie rozmawiała.
Nanako zdecydowanie nie była łatwa w obejściu – miała swego rodzaju wizję, ideały, których twardo się trzymała. Ame było dla niej zawsze najważniejsze i zawsze będzie na pierwszy miejscu. Przed nią samą, najbliższe jej osoby czy nawet ukochane psie towarzyszki. Nana była w stanie poświęcić dosłownie wszystko co miała, tak długo, jak to będzie miało jakiś pozytywny wpływ na wioskę.
Ostatni rok spędził pracując jako wolontariusz na rzecz miejscowego sierocińca – odpowiedziała. Nana doskonale wiedziała, jak potoczyły się losy chłopaka, bo o to zapytała przy ostatniej wizycie z Shodaime – sama, tuż przed poznaniem Ameko. I trzeba było przyznać, że to była bardzo łagodna kara jak na przestępstwo, które Yori popełnił. – Gdy ostatnio rozmawiałam z Amekage – sama, podzielił się ze mną historią, która opowiedziała mu żona, która zajmuje się prowadzeniem naszego szpitala. Do niego, niedługo po naszej misji, zupełnie przypadkowo do szpitala trafiła chora kobieta, której stan nie pozwalał pracować. Cała jej kuracja była darmowa, dzięki specjalnym funduszom, które zostały odłożone na ten cel przez wioskę. Spędziła w placówce pół roku. Fortunnie się też złożyło, że jej syn zaczął pracować w lokalnym sierocińcu, gdzie miał zapewnione łóżko i wyżywienie. Umowa najmu mieszkania, którą mieli została zerwana bez żadnych konsekwencji i nie musieli się martwić opłatami. Gdy kobieta zaś doszła do zdrowia, wróciła do pracy, w ten sposób mogąc ponownie zamieszkać z synem. Któremu zapewne będzie też łatwiej znaleźć jakąś nową pracę, bo w Ame doceniamy pomoc innym. – To byłą historia, która została jej opowiedziana przez Kise – sama, z którą to chciała się z Midoro podzielić, by ten miał podgląd na to, jaką wioską było Amegakure. I mimo że nie padło żadne imię, tak połączenie kropek zdecydowanie nie powinno być ciężkie.
Uśmiechnęła się, słysząc potwierdzenie ze strony Midoro. Jak się poznali wcale nie był ku temu taki chętny, musiało minąć trochę czasu, by dojrzał do tej decyzji. Oczywiście była z tego powodu szczęśliwa, uważając to za zdecydowanie dobrą decyzję, choć jej motywy… cóż, nie do końca Nanako przekonywały, nie będące do końca w duchu z tym, czym ona się kierowała, jednakże byli zupełnie innymi ludźmi, z różnym podejściem do spraw.
To już jakiś start – odparła, by następnie spojrzeć na pana Toruna. – Butelkę sake i dwie czarki poprosimy – powiedziała, wyciągając z torby biodrowej odpowiednią ilość ryo i piorunując Midoro wzrokiem, jeżeli próbował on zapłacić. Gdy ich alkohol przyszedł, polała najpierw chłopakowi, potem sobie. Uniosła czarkę do góry. – Za dom – wzniosła toast.
Obrazek
Awatar użytkownika
Dōhito Midoro
Posty: 538
Rejestracja: 06 cze 2021, 22:58
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Ichiraku Ramen

Mniejsze lub większe różnice w poglądach istniały między wszystkimi ludźmi. Nic więc dziwnego, że między tą dwójką również takie istniały. Midoro zdawał sobie z kilku ogólnych kwestii jakie ich różniły lecz nie przeszkadzało mu to. Wiedział jaką osobą była Nana i to akceptował. Niemniej jednak on swój charakter również miał wyrobiony i niektóre rzeczy musiały paść z jego ust.
- Rozumiem. - podsumował jedynie kwestię podziękowań jej sensei. Tak jak postanowił wcześniej, zamierzał uszanować jej decyzję jaka by ona nie była. Nawet jeśli jemu się wydawało to normalne, dla kogoś innego było czymś dziwnym lub zbędnym.
Kwestia bycia bohaterem była troszkę bardziej skomplikowana niż Nana zakładała. To nie było tak, że Iwijczyk chciał być znany i lubiany na całym świecie. Zapraszany na wykwintne bankiety przez głowy państwa. Nie potrzebował pomników czy doniosłych tytułów. Przez myśl nie przeszło mu by ktoś napisał o nim pieść jaka była by grana nawet za morzem. Nie dla tego robił. Zwyczajnie czuł, że tak trzeba. Robił to co umiał najlepiej całe życie, i na chwilę obecną wychodziło na to, że był całkiem silny. Tak mówił Hikari, tak mówiła Wakuri, tak napomknęło mu kilka innych osób. Douhito jednak nie był narcyzem. Wręcz przeciwnie. Widział się dużo słabszego niż był widziany oczami innych. Problem polegał na tym, że dla wielu sama moc, była wystarczająca by zadać potężne obrażenia wrogowi podczas ostatecznej bitwy w królestwie mroku pod pustyniami, czy coś. On jednak widział się jako słabego, gdyż mimo wszystkiego co umiał, nie potrafił wykonać dobrze bardzo prostych, wręcz przyziemnych spraw. Utrzymanie własnego zdrowia, ochrona oraz pomoc cywilom lub towarzyszom, utrzymanie dobrego kontaktu z innymi. Mimo iż mógłby zmienić krajobraz na obszarze wielu kilometrów, nie potrafił często ochronić innych. Zapewne to było powodem, dla którego to robił. Starał się jak mógł, by mimo dziedzictwa klanowego jako było jego jestestwem, chciał bronić innych. Skoro już tę siłę i potęgę posiadał, to w jaki inny sposób miałby ją wykorzystać? Zupełnie inną kwestią było to, że takie na przykład Amegakure ma setki, jeśli nie tysiące, shinobi i kunoichi na różnym szczeblu rozwoju oraz zakresu umiejętności. Mając okazję poznać tutejszego Kage osobiście i poznać trochę jego wizję jak i charakter, Douhito nie wątpił, że ten kawałek mapy sobie poradzi z przeciwnościami losu. Zwłaszcza mając w szeregach osoby jak pewna Inuzuka. Inne kraje natomiast? Nie miały takiego luksusu. Owszem, wiele państw posiadało swoją własną linię obrony. Straż miejska, gwardia, wojsko. Są jednak rzeczy, których cywil nie jest w stanie zrobić. Chakra na to pozwala. To oczywiście nie oznaczało, że Dziedzic Bakutonu będzie teraz wędrował po świecie pomagając w każdym państwie w jakim jest konflikt i brakuje rąk do pracy. Co to to nie. Ale jeśli akurat będzie wolny? Akurat będzie w pobliżu? Dlaczego miał by odwrócić wzrok?
Do świata realnego przyciągnęły go kolejne słowa Nany. Nie trudno było połączyć kropki w całość, co przypomniało Iwijczykowi o pewnej rzeczy.
- Nie chcę być żadnym bohaterem. - odparł machając ręką zbywając lekko temat. Streszczanie całego jego potoku myśli czy też mówienie go w całości zajęło by im sporo czasu.
- Niemniej jednak, na drugą część twojego zdania mam rozwiązanie. - powiedział i uśmiechnął się szeroko. Dotknął dłonią plakietki znajdującej się na drugiej, i wyciągnął z niej dwa błękitne koraliki. Zupełnie takie same jakie Rubinek mogła zobaczyć na nadgarstku jego ręki.
- Największym problemem jaki moim zdaniem istnieje w naszej branży, jest brak komunikacji. Uwierz mi, brak głupich krótkofalówek prawie zaważył o losach Baibai. Jednak nawet one mają swoje limity. Jeśli byś chciała się ze mną skontaktować, zwyczajnie by brakło zasięgu. Dlatego chciałbym, byś wzięła to. - powiedział wyciągając w jej stronę jeden z koralików. Bez względu czy by go wzięła od razu czy też potrzebowała chwili na wyjaśnienia, Douhito i tak po chwili zaczął je mówić.
- Połączyłem je ze sobą prostą techniką opracowaną przez moją byłą Tsuchikage. Gdy przelejesz odrobinę chakry do swojej kulki, moja zaświeci się światłem. Dzięki temu banalnemu sposobowi oraz równie prostemu szyfrowi jaki byśmy ustalili, możemy się ze sobą komunikować na dowolną odległość. Dla bardziej swobodnej rozmowy umieściłem w niej również chakrę do techniki pozwalającej stworzyć mój hologram obok ciebie, byśmy mogli porozmawiać twarzą w twarz. W ten sposób zawsze mogli byśmy być w kontakcie bez konieczności proszenia twojej rodziny o spotkanie. - powiedział z uśmiechem dalej czekając aż Inuzuka weźmie jego mały prezent. Nie czekając jednak długo, zamierzał brnąć dalej w swoje małe plany.
- Jednak zostaje kwestia jak mam dla przykładu tobie, albo komuś w Ame pomóc, jeśli mnie tu nie ma. I tu jest najlepsza część. - powiedział pełen ekscytacji. Nie dało się ukryć, że było to coś za czym podążał bardzo długi czas i teraz była szansa na spełnienie jego aspiracji.
- Mam dobrego znajomego w Sakurze, który wszedł w posiadanie bardzo praktycznej techniki, jakiej szukałem ładnych parę lat. Od egzaminu na Chuunina w zasadzie. Dzięki niej, będę mógł się pojawić przy tobie w mgnieniu oka, nie ważne jaki dystans by nas nie dzielił. Korzystając z Bunretsu, mogę nadal być w Ame oraz gdzie tylko chcę, a w pewnych kwestiach, pojawić się w jednym albo drugim miejscu by być w pełni sił. Każdy zyskuje! - zakończył swój mały monolog oraz ambitny plan na najbliższy czas. Cieszył się, że mógł komuś o tym opowiedzieć, gdyż było to jego marzeniem od nastoletnich lat. Jeśli nie mówić tego Nanie, to komu?
Kwestia incydentu oraz reputacji jakiej Douhito sobie narobił w Ame w zasadzie kilka dni po pojawieniu się lubiła wracać do niego jak bumerang. Zdawał sobie sprawę, że to było głupie i niepotrzebne, lecz mimo wszystko pozwoliło mu otworzyć oczy. Mimo iż to nie jest żadne usprawiedliwienie, był wtedy bardziej wyobcowany, dziki. Po latach spędzonych samemu w górach, przyzwyczajony do starych czasów, zachował się nie tak jak trzeba. Głupio wyszło, że ktoś musiał cierpieć za jego błąd, lecz co się stało to się nie odstanie. Z uwagą i powagą słuchał opowieści Rubinka o pewnej rodzince, której przedstawiać nie było trzeba.
- Dobrze to słyszeć. - powiedział na koniec z lekkim uśmiechem ulgi. Nastawiając się do poruszenia tego tematu u Kise, był gotów iść i pomóc tej rodzinie. Zadość uczynić za to co się stało. Jak widać, nie trzeba było.
Kolejną rzeczą jaką Mido chciał powiedzieć Nanie, była jego decyzja o zamieszkaniu na stałe w wiosce. Jak też zostało powiedziane, by coś dostać, trzeba coś dać. O tym Iwijczyk również wspomniał. To miało być de facto głównym tematem jego rozmowy z głową osady. Prośba o dołączenie w szeregi Ame jako pełnoprawny shinobi. Wiele godzin spędzonych na patrzeniu się w sufit pozwoliło mu uporządkować myśli i dość do wniosku, że jest gotów znów nosić barwy Ukrytej Wioski. Całym sercem wolał by brązowo-czerwone barwy jakie dumnie wisiały na ścianie w jego sypialni. Iwy jednak nie było. Tak samo jak Konohy. W pewnym sensie jechali z Naną na tym samym wózku. Skoro Ame mogło się stać dla Inuzuki, oraz wielu innych osób, nowym domem, to dla Douhito również. Dziedzic Bakutonu uśmiechnął się jedynie rozbawiony w odpowiedzi na piorunujące spojrzenie Nany, gdy zamówiła butelkę sake a on odruchowo już sięgał po portfel. Powstrzymał jednak rękę. To nie był czas na pokazywanie kto jest jaki. Nie w obecnym momencie rozmowy.
- No dobra. - powiedział bardziej do siebie niż do kogoś innego kładąc z powrotem rękę na blat pokazując otwartą rękę oraz wytykając język jaki się na niej znajdował, by pokazać, że żadnej gotówki nie wyjął. Gdy alkohol się pojawił a przed nim została postawiona mała miseczka z przeźroczystym płynem, uniósł ją do góry.
- Za dom. - powiedział ciepło i trochę ciszej. To były słowa tylko dla nich. Głównie dla niego. Przypieczętowanie tego, co zostało postanowione. I za to właśnie wypił.
► Pokaż Spoiler | technikes
Kagayaku Rantan no Jutsu | Shining Lantern Technique輝くランタンの術­
KlasyfikacjaNinjutsu, Kontrola Chakry
PieczęcieTygrys → Koń → Dzik → Baran → Szczur → Wąż → Pies → Smok → Baran (do powiązania przedmiotów)
KosztStandardowy za nałożenie, minimalny za nadanie sygnału
ZasięgDowolny dla nadania sygnału, dotykowy przy użyciu
Wymagania---
Technika polegająca na powiązaniu ze sobą dwóch lub więcej podobnych wielkością przedmiotów. Następnie w dowolnym momencie po przelaniu na obiekt chakry, pozostałe z nich zaczynają pulsować delikatnym, acz rzucającym się w oczy światłem. Jest ono za małe, by oświetlić teren, jednak wystarczające, by w ciągu dnia to przyciągnęło uwagę posiadacza. Chcąc połączyć ze sobą obiekty w ten sposób muszą się one znajdować w tym samym momencie tuż obok używającego jutsu. Połączenie można zerwać niszcząc pozostałe obiekty lub wedle woli używającego techniki, podczas trzymania odłączanych od "sieci" przedmiotów. Do zerwania połączenia w ten sposób trzeba znać technikę. Po połączeniu nie ma znaczenia, jak daleko znajdują się związane ze sobą przedmioty tak długo, jak znajdują się w tym samym wymiarze. Sygnał trwa około 10 sekund.

Technika potrzebna jest jedynie do powiązania przedmiotów. Tak długo jak ktoś zdaje sobie sprawę z tego jak działa, nie ma potrzeby jej nauki jedynie w celu nadania sygnału. Chakra umieszczona w przedmiocie nie koliduje w żaden sposób z innymi technikami opierającymi swoje działanie na umieszczaniu chakry w innym obiekcie np. Gentōshin no Jutsu.

Technika opracowana przez Godaime Tsuchikage, która zyskała na większej popularności podczas Największej Wojny Shinobi, gdzie używano jej do uproszczonej komunikacji między oddziałami.
Gentōshin no Jutsu | Magic Lantern Body Technique幻灯身の術­
KlasyfikacjaNinjutsu, Technika Czaso-Przestrzenna
PieczęcieBaran
KosztStandardowy
ZasięgDowolny
WymaganiaPrzedmiot zawierający chakrę używającego techniki w miejscu, w którym chce się pojawić
W erze bez telefonów komórkowych ninja radzą sobie tak dobrze, jak mogą pod względem komunikacji. Przelewając na przedmiot własną chakrę, a następnie pozostawiając ją w dowolnym miejscu - chociażby w rękach innej osoby - ninja jest w stanie zjawić się obok własnym hologramem. Nie potrzeba wiele jej przelewać na przedmiot, starczy najmniejsza ilość pozostawionej energii. Chakra w tym wypadku pozwala na "pojawienie się" w miejscu, w którym osoby nigdy nie było. Używając techniki należy usiąść wygodnie, najlepiej w bezpiecznym miejscu, a następnie złożyć pieczęć Barana, trwając tak aż do zakończenia transmisji. Podczas "przebywania" w innym miejscu, przestajemy odbierać bodźce z otoczenia dookoła faktycznego ciała i dopiero ból jest w stanie przerwać wykonywaną przez shinobi technikę.

Hologram powstaje w miejscu do 5 metrów od przedmiotu noszącego chakrę shinobi. Pojawia się wówczas niewyraźna sylwetka pozbawiona dokładnych szczegółów, przypominająca swym wyglądem światło przepuszczone przez pryzmat. Swój naturalny wygląd zachowują jedynie oczy. Hologram słyszy wszystko, co dzieje się wokół niego. Widzi również wszystko w promieniu 15 metrów od miejsca w jakim się znajduje. Sam również jest w stanie porozumiewać się werbalnie pomimo odległości dzielącej oryginał, a projekcję. Próby zniszczenia hologramu jakąś techniką czy atakiem również nie są możliwe, z racji że te zwyczajnie przez niego przechodzą.

Posiadając Sennina Ninjutsu użytkownik może uczynić swoją sylwetkę bardziej dokładną. Zależnie od jego woli, jest w stanie pojawić się albo jako wcześniej wspomniany pryzmat pozbawionych szczegółów z wyjątkiem oczu, albo jako idealna reprezentacja tego jak aktualnie wygląda.
Posiadając Specjalizację w Ninjutsu użytkownik może także poruszać się w zasięgu 5 metrów od przedmiotu noszącego chakrę shinobi, jednak nie jest w stanie wejść z niczym w interakcję z racji bycia hologramem.
Obrazek
九死一生。
Awatar użytkownika
Inuzuka Nana
Posty: 368
Rejestracja: 19 lip 2021, 19:19
Ranga: Genin
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Ichiraku Ramen

To zdecydowanie była różnica w poglądach, którą mieli jeśli chodziło o pomaganie ludziom poza swoim podwórkiem. Oni stracili dom w zupełnie innych okolicznościach. Iwagakure po wojnie miała się nieźle. Nie została zrównana z ziemią, zniszczona co do cna, w porównaniu do Konohy. I jak fakt, że tamtejszy Daimyo postanowił ją rozwiązać nie umniejsza bólowi, który wiąże się ze stratą ważnego dla siebie miejsca, tak… Jest to inaczej, gdy te miejsce po prostu przestaje istnieć. Konoha miała ludzi, potężnych ninja, wszelkie możliwe środki… a jednak skończyła jak skończyła, wyruszając na szerokie boje. Ze wszystkich wielkich wiosek starego kontynentu przetrwało jedynie Amegakure, które skupiło się na obronie własnych granic. Z tego powodu Nanako miała właśnie takie, a nie inne podejście do sprawy. Pomoc innym – zdecydowanie szlachetna sprawa, jednakże nie kosztem swojego najbliższego otoczenia. Pojedynczych ninja można było do Baibai jak najbardziej wysłać, co też zostało uczynione. Znaczna siła powinna była jednak zostać w wiosce, na wypadek jakiś problemów na miejscu. I mimo że Inuzuka dostała propozycję i zgodę od swojej sensei, że mogłaby tam pojechać, tak serce w tej kwestii było zgodne z umysłem. Chciała zostać w Ame i to też zrobiła.
Rozwiązanie? – powtórzyła po nim, z lekką ciekawością. Nana naprawdę bardzo wiele się ostatnio nauczyła, zwłaszcza w kwestii Ninjutsu, które dla Nanako przez długi czas ograniczało się do najbardziej podstawowych technik, które są nauczane w Akademii. Spojrzała na koralik, który jej podał, biorąc go do ręki. – Masz na myśli Kagayaku Rantan no Jutsu? – zapytała. Nana akurat te jutsu znała i to w jaki sposób tłumaczył działanie tej techniki zdecydowanie do takowej pasowało, aczkolwiek mogła się mylić, zawsze takie ryzyko istnieje, bez wątpienia. Na kolejne słowa o hologramie przytaknęła głową. Nie wiedziała, że coś takiego istnieje, jednakże Inuzuka już się od swojej sensei trochę nasłuchała, więc… cóż. – Pojawić? To jakieś ninjutsu czasoprzestrzenne? – Ameko – sensei trochę jej o tym koncepcie opowiadała, gdy nagle z gabinetu Amekage przeniosły się do Publicznych Ogrodów. Tych samych, gdzie poznała się z Midoro, swoją drogą. – Dziękuję. Będę go mieć zawsze przy sobie – dodała na koniec, posyłając Midoro uśmiech. Jeden z cieplejszych dzisiejszego wieczoru.
Przykład Yoriego zdecydowanie pokazywał, jakim miejsce było Ame – gotowym dać drugą szansę, jeżeli ktoś chce ją wykorzystać. Całe szczęście, z tego co Nanie było wiadomo, Sakamoto właśnie to zrobił i wszystko poszło w odpowiednim kierunku. Nanako również miała podobnie… i to jakim zaufaniem została obdarzona po tym wszystkim zdecydowanie podbudowało w niej wiarę w wioskę i sprawiło, że była dla Ame gotowa oddać dosłownie wszystko. Poświęcić się jej w pełni, dla dobra Amegakure i jej mieszkańców.
Dlatego cieszył ją też fakt, że Midoro postanowił zmienić swoje początkowe zdanie i dołączyć do Ukrytego Deszczu. To zdecydowanie w jej opinii był krok naprzód, który pomoże mu w odnalezieniu odpowiedniej ścieżki. Nana wiedziała czym było poczucie zagubienia, te nie opuszczało ją przez jakiś czas po wojnie. Jednakże ciepło, którym otoczyła ją nowa wioska sprawiło, że w końcu wiedziała, gdzie chciała kroczyć i pomogło jej w wielu rzeczach; Słysząc pierwsze słowa Midoro, uniosła jedynie lekko kącik ust w zwycięskim uśmieszku, by potem zaś wznieść toast. Inuzuka uśmiechnęła się teraz zdecydowanie szerzej, by jednym łykiem wypić całą zawartość czarki.
Ostatnio udało mi się opanować jedną z… flagowych technik klanowych. Z chęcią Ci ją kiedyś pokażę – odparła, ot tak zmieniając temat. Oczywiście Nanako chodziło o zamianę w „cerbera” – która była jednak poza jej zasięgiem do czasu, aż trochę wraz z Ameko – sensei nie podszkoliła się w Ninjutsu.
Obrazek
Awatar użytkownika
Dōhito Midoro
Posty: 538
Rejestracja: 06 cze 2021, 22:58
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Ichiraku Ramen

Mimo iż początek rozmowy był nie do końca taki jak sobie wyobrażał Midoro. Dokładniej mówiąc, nastrój jaki zapanował różnił się od jego wyobrażenia. Było to spowodowane zwyczajnie ich dłuższym brakiem spotkania oraz kiepską pamięcią Iwijczyka do odpowiedniego doboru słów. Niemniej jednak udało im się wejść w końcu na dobre tory. Takie, na których Douhito chciał prowadzić tę rozmowę. To oczywiście nie tak, że nie był w stanie prowadzić dialogów takich jak ten, zawierających wymianę poglądów. Przyjaźń z Naną to nie tylko urocze przechadzki po parkach i picie różnych rodzai alkoholu. Takie rozmowy również kiedyś musiały się odbywać.
Widząc zainteresowanie dziewczyny tematem jaki poruszył, a mianowicie utrzymanie ich w stałym kontakcie bez względu na odległość, nie mógł się powstrzymać by również okazać więcej ekscytacji. Przekazując jej koralik jaki miał im to umożliwić, zaczął jej tłumaczyć co i jak. Nie każdy mógł znać w końcu tą technikę. Nie trzeba było co prawda jej umieć by potrafić się nią posługiwać, lecz okazało się, że była ona znana Rubinkowi.
- Dokładnie! - odparł jej potwierdzając jej przypuszczenie. Nie omieszkał również podzielić się z nią wiedzą na temat jego następnych planów jak i drobnej opowieści o jego pogoni za pewną techniką.
-Znowu trafiłaś. Wiesz całkiem sporo jak widzę. Kiedyś byłem świadkiem, jak pewien koleś przeniósł mnie oraz całą moją drużynę z Konohy do Iwy w mgnieniu oka. I to dosłownie. Od tamtej pory staram się znaleźć jakieś informacje na temat tej techniki. Idealne połączenie wszystkiego co dla mnie ważne. Możliwość bycia gdzie się chce a jednoczenie bycia tam gdzie jest się potrzebnym. Teraz, po bitych 5 latach, wreszcie jest na wyciągnięcie ręki. - Midoro nawet nie ukrywał ekscytacji gdy to mówił. Bo w końcu dlaczego miał by to robić przy Nanie? Po pierwsze, jego cel, swoista aspiracja oraz marzenie miało się w końcu ziścić. Po drugie, miał kogoś, z kim mógł się tym podzielić. Nie można było też zapomnieć o miłym akcencie jakim były słowa wypowiedziane odnośnie jego małego podarku oraz fakt, że przyjęła prezent.
Sekcja rozmowy o Ame również została wyjaśniona. Iwijczyk mógł ze spokojem odhaczyć dwa z dwóch punktów jakie zamierzał poruszyć przy tym spotkaniu. Co teraz im więc zostało? Co tylko zechcą tak naprawdę. Nie widzieli się tak długo, że z chęcią spędził by i całą noc na gadaniu o wszystkim i niczym. Gdy wznieśli toast, oboje wypili go naraz odstawiając czarki na stół. Douhito złapał za butelkę polewając kolejną kolejkę, lecz jeszcze jej nie brał. Nie musieli się spieszyć. Ponadto, skupił się na tym, co mówiła dziewczyna.
- No bankowo! - rzucił od razu. Im więcej wiedział, tym szczęśliwszym człowiekiem był. Gdy więcej wiedział o Nanie, efekt się dublował. Niestety mimo iż miał rozległą wiedzę oraz odwiedził nawet jej rodzinne strony kilka razy, o samym jej klanie wiedział tyle o ile. Pewnie, posiadali psy i to dookoła nich się kręciła ich rodzina jak i styl bycia ninja, lecz to wiedział każdy kto na nią by spojrzał. Albo na jakąkolwiek inną Inuzukę, przy której stoi pies. Jednak było coś, co go zastanawiało. Był przekonany, że jej klan specjalizuje się bardziej w walce bez wykorzystania chakry. Więc co to za flagowa technika?
- Czyli w zasadzie to jaka? Taka wziuum, że się kręcisz bardzo szybko? Myślałem, że wy to tylko drapiecie i gryziecie po kostkach. - powiedział z rozbawieniem wspominając ich sparing, gdzie Nana próbowała go zdzielić kastetem a Tama się krzątała pod nogami.
- Może w takim razie jakiś kolejny sparing sobie urządzimy? Skoro trenujesz jak szalona, wiesz już żeby uważać na ziemię, a ja mam sprawną jedną rękę, to będzie zdecydowanie ciekawiej niż ostatnim razem. - rzucił propozycją z zadziornym uśmieszkiem na twarzy.
- Chociaż boję się, że jedna ręka to za dużo jak na waszą trójkę. - zażartował niejako rzucając jej rękawicę. Bardzo chciał by ponownie stanąć naprzeciw dziewczyny. Tym razem może lepiej poza wioską. Pójść trochę dalej niż unikanie i droczenie się. Zwyczajnie zobaczyć jak daleko jego Rubinek może zajść, jak myśli, jak walczy. Owszem, może wysłuchać, że umie to i tamto, ale to puste słowa, jakie da się zweryfikować tylko w pojedynku.
Obrazek
九死一生。
Awatar użytkownika
Inuzuka Nana
Posty: 368
Rejestracja: 19 lip 2021, 19:19
Ranga: Genin
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Ichiraku Ramen

Trzeba przyznać, że każdy ninja powinien mieć jakąś wiedzę na temat Ninjutsu, może nie jakoś bardzo zaawansowaną, ale tę taką średnią – zdecydowanie to się przydawało i dzięki treningom z Ameko – sensei udał się jej to osiągnąć, że miała całkiem niezły poziom, który na chwilę obecną jej wystarczał do przysłowiowego szczęścia. Może w przyszłości rozwinie to nieco bardziej, ale na chwilę obecną skupiała się bardziej na dziedzinie klanowej, zamierzając osiągnąć w niej swoiste mistrzostwo, tak żeby lepiej się po prostu nie dało.
Jedna z pierwszych rzeczy, której się dowiedziałam od Ameko – sensei, gdy z gabinetu Amekage – sama przeniosła nas do ogrodów. – Trzeba przyznać, że pierwsza podróż nie należała do najprzyjemniejszych, choć kolejne już były dziewczynie bardziej obojętne. Mistrzyni napomknęła jednak w trakcie ich dnia „zapoznawczego” właśnie o Ninjutsu czasoprzestrzennym i tak jakoś po prostu skojarzyła. – Cieszę się, że w końcu Ci się udało – odparła, całkiem szczerze. Poszukiwanie pięć lat jednej techniki to naprawdę szmat czasu i jednocześnie Nanako pokazywało jak wiele Midoro miał za sobą. Ona wtedy prowadziła życie cywila, wciąż nosząc żałobę po Riko w sercu.
Teraz mogli spędzić wieczór na powolnym sączeniu alkoholu i rozmawianiu o czym tylko im się spodoba. Prawdę powiedziawszy to Inuzuka… nie była do końca pewna jakie tematy mogłaby poruszyć, jednakże chciała jakoś rozmowę podtrzymać przy życiu. Słysząc kolejne słowa, zrobiła teatralnie obrażoną minę.
Zdziwiłbyś się! – odparła, posyłając mu zaczepny uśmieszek. Jasne, Nana dużo walczyła wręcz, jednakże klanowe techniki zdecydowanie bazowały na chakrze i były znacznie czymś więcej niż gryzieniem po kostkach. – I nie powiem, bo zepsuje to efekt zaskoczenia. – Chciała zobaczyć jak Midoro zareaguje na wielkiego, dwugłowego psa. Co prawda utrzymywanie tego stanu było cholernie chakrożerne i Nana nie mogła sobie pozwolić na zbyt długie używanie takowego. – I jeszcze byś dostał zadyszki od tego uszkodzonego płuca – odparła, biorąc czarkę do ręki i upijając łyk. – No i nie biję się po alkoholu jeśli nie muszę, więc będziesz musiał poczekać. – Ot, pewne zasady, którymi się kierowała. Jasne, gdyby trzeba było to mogłaby zacząć walczyć tu i teraz, jednakże… przecież nigdzie się im nie paliło. Zwłaszcza, że Midoro zamierzał dołączyć do wioski, więc zapewne teraz będzie częstym w niej gościem, a tak chociaż myślała Nanako.
Wieczór im przeminął na piciu alkoholu – trzeba było domówić jeszcze jedną butelkę – przegryzanego różnymi przekąskami. Było sporo rozmawiania. O planach na przyszłość, o tym jak zamierza w tym roku postarać się awansować na Chūnina, a potem dalszy trening i mierzenie wysoko, by dołączyć do Fukei. Trochę drapania Tamy po brzuszku, a także i Jyo rzucająca Nanie wymowne spojrzenia, że to była pora iść do domu, bo Cesarzowa była zmęczona i chciała spać. W sumie o godzinie, z której się zebrali z Ichiraku Ramen… cóż zwykle się przewracała z jednego boku na drugi.
Nana zapewne została odprowadzona przez Midoro pod same drzwi klanowej siedziby. Na pożegnanie przytuliła go przelotnie, życząc mu powodzenia na rozmowie z Shodaime – sama. A gdy już miała wejść do środka budynku, odwróciła się jeszcze w stronę chłopaka by z uśmiechem do niego powiedzieć:
Witaj w domu, Midoro
zt x2
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Amegakure no Sato”