• Ogłoszenia
  •  
    Aktualności fabularne
    Obecna pora roku: Wiosna 164r.

    Poniżej znajdują się ostatnie wydarzenia oraz ważniejsze ogłoszenia. Są one często opatrzone datą dodania, przy czym najświeższe informacje umieszczone są na samym początku listy.

    30.01.2024 - rozpoczęcie wydarzenia wioskowego w Sakuragakure. Więcej informacji w najnowszych aktualnościach fabularnych.
    29.01.2024 - oficjalne zakończenie eventu Arc II: Pierwsza Konfrontacja. Podsumowanie można znaleźć w aktualnościach fabularnych.
    Kącik Nowego GraczaSamouczek Wzór Karty Postaci AtrybutyRozwój postaci i koszty chakry Atuty Klany i organizacje Informacje o świecie Handbook
    Powyższe tematy powinny zawierać wystarczająco informacji, by móc bez przeszkód napisać Kartę Postaci i rozpocząć grę. W przypadku dalszych niejasności, zapraszamy do kontaktu zarówno na chatboxie, przez wiadomości prywatne oraz przez nasz serwer Discord.
    Administracja
    Pingwinek Chaosu
    Główny Administrator
    Norka
    Główna Mistrzyni Fabularna
    Hefajstos
    Główny Moderator Kuźni
    Tora
    Główny Moderator Technik

    W przypadku jakichkolwiek pytań bądź uwag, powyższe osoby zajmują się wyszczególnionymi w ich tytułach zagadnieniami. Pomocą służy również cała kadra forum, wraz z moderatorami. Zapraszamy również do dołączenia do forumowego Discorda.
    Kadra Sakura no HanaDiscord Sakura no Hana
     

Komisariat w Ame

Wioska Ukryta w Deszczu stanowi jedyną "dużą" wioskę ninja pozostałą na Starym Kontynencie. Inne albo zostały zniszczone bądź rozwiązane, albo zmniejszyły swoją działalność nie chcąc rzucać się w oczy. Ame no Kuni zostało jedynym miejscem, gdzie shinobi są mile widziani. I słusznie, bowiem obecność wioski ninja pozwala trzymać na dystans przestępców i rzezimieszków, dość szybko się z nimi rozprawiając. Wioska jednak zamiast podejścia militarnego, szerzy bardziej prorodzinne wartości. Obecny Amekage stara się wykreować wioskę jako miejsce przyjazne rodzinom, wystarczająco bezpieczne do prowadzenia spokojnego życia, na jakie zasługuje każdy człowiek.

Shodaime Amekage: Kise Ogumo
Awatar użytkownika
Sabataya Tamura
Posty: 513
Rejestracja: 15 maja 2021, 17:28
Ranga: Muryō no ninja
Ranga dodatkowa: Iryōnin
Discord: .vampiro
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Komisariat w Ame

Komisariat w Ame
To surowo wykonany z betonu budynek, noszący nad wejściem ogromną tablicę z niebieskim napisem mówiącym “W służbie obywateli — jednostka porządkowa Amegakure no Sato”. Choć wielu chciałoby nazwać ich strażą, to w istocie należeli do bardziej modernistycznych stróżów prawa niżeli w większości pozostałych wiosek. Mieli pieniądze od tutejszego Kage na nowoczesny sprzęt, toteż zdarzało się funkcjonariuszom nosić nawet podstawową broń palną w postaci pistoletów skałkowych. Co do samej lokacji to została postawiona na solidnych fundamentach (żadne warunki pogodowe tej architekturze niestraszne), a białe ściany ozdabiało czarne zadaszenie. W środku najpierw można było napotkać recepcję z przedstawicielką prawa za metalową zasłoną z szybą, a dalej w ciągnącym się korytarzu znajdowały się biura ważniejszych oficerów, coś pokroju baraków oraz tymczasowy areszt z kilkunastoma celami na końcu prawego skrzydła. Cały środek jest okraszony wystrojem typowych gabinetów urzędowych — obrazki, solidne meble oraz wyłożone na ziemi panele to główne cechy placówki publicznej. Jest skrzętnie, ale za to wykonane perfekcyjnie.

~~

Tsūjitegan

Widzenie w dal [m]Widzenie sferyczne [m]Max. dziedzina stylu przewidywanych ruchówKoszt utrzymania na turę
2 500200A20

Prowadzone Fabuły
Prowadzone Misje
Ranga D
Ranga C
Ranga B
Ranga A
Ranga S
Awatar użytkownika
Hōseki Homura
Posty: 164
Rejestracja: 31 paź 2021, 11:42
Ranga: Genin
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Komisariat w Ame

Czyli... nie. Dobrze wiedzieć? Może gdyby jej relacje z rodziną czy klanem były cieplejsze, to nie dopytywałaby się o takie błahostki nieznajomych. Może gdyby sama była shinnobi, takowe kwestie byłyby dla niej zdecydowanie jasne i bez zasięgania opinii osób trzecich. Tymczasem mogła - z czego nie zamierzała jednak korzystać - cieszyć się z faktu, że dalej może wyciągnąć kryształowe słoniki z rękawa w formie przyjęciowego asa. Na wypadek, jakby na jakimś się kiedykolwiek znalazła w innej roli, niż osoba odpowiedzialna za pełne kieliszki. To zaś, że przedstawiciel prawa takową wiedzą dysponował, nie stanowiło dla dziewczyny szczególnie dużego zaskoczenia. Ot, osoby "wyżej" z reguły wiedziały trochę więcej. Czy to dla lepszego zarządzania zasobami, czy celem zwiększenia kompetencji - to już jej nie interesowało. Koniec końców była jedynie prostą barmanką, to też i powszechność wiedzy o kryształowych technikach jej rodu nieszczególnie zmieniałoby cokolwiek w jej spokojnym jak dotąd życiu. No, relatywnie spokojnym. Odpowiedziała inspektorowi jedynie skinieniem głowy, nie ciągnąć tematu i w zasadzie przechodząc do swoistej konkluzji całej dzisiejszej akcji.

Sytuacja była kuriozalna. Na tyle, że im dłużej wzrok czarnowłosej wędrował po nowo udekorowanym wnętrzu, tym bardziej nie wiedziała, co o tym wszystkim sądzić. Oczywistym było, że straty same w sobie była w stanie pokryć z własnej kieszeni. Pieniądze od inspektora? Im dłużej o nich myślała, tym bardziej miała względem nich mieszane odczucia. Od kiedy płaci się chronionym cywilom? To nawet ciężko było nazwać napiwkiem ze względu na wysokość kwoty, jaką powierzył jej lekką ręką. Powyrzucane z szuflady rzeczy nie pozostawiały wątpliwości co do potencjalnych zamiarów złodzieja, chociaż nie miała ochoty szacować doznanych strat. Kilka świecidełek w tą czy w tą - przeżyje. Ale... dywan? Naprawdę? Co oni musieli robić w środku, by wyciągnąć gruby dywan spod ciężkiej kanapy i zepchnąć go aż pod samo okno? Zwłaszcza, że przez dobre dwie minuty zalegała okropna cisza, przerwana krótkimi przepychankami i dźwiękiem łamanego szkła. Szklanek. Cholernych szklanek, bo jak zakładała, rzeczywiście nie znalazła żadnego prawdziwego oręża w środku. No, może prócz tego, co oferowała jej kuchnia. Czas dalej się nie zgadzał. Podobnie jak początkowo wysnute założenia inspektora, które może tłumaczyłyby powód, dla którego ona i Nanami znalazły się na celowniku, a traciły sens w świetle zwykłej kradzieży. Ruszenie za dwójką mężczyzn nie przyniosło większych rezultatów. Dość szybko zniknęli pomiędzy uliczkami Ame, pozostawiając czarnowłosą z niepewnością i masą pytań. Kilka kroków po betonowych chodnikach Deszczu nocną porą i brak inspektora w zasięgu wzroku powoli nawet zaczęły odwodzić ją od pomysłu ruszenia dalej w miasto. To było głupie. I niebezpieczne. Cholera wie, co skrywa wioska ninja po zmroku, a już miała dość przygód na ten tydzień. Albo miesiąc. Rok? Może powinna liczyć na to, że ten zwyczajnie też domyśli się, że coś w tym wszystkim nie grało i to wcale nie jednak czy dwie rzeczy, ale cała ich lista? Tak. Z pewnością. W końcu nie był... no, głupi, tak? Chyba. W sumie to trochę był, jednak kimże była w tym wszystkim ona, by uczyć stróża prawa fachu?

Odwróciła się z powrotem w kierunku domostwa, a chociaż postąpiła z powrotem może pół kroku, ręka dziewczyny już zaczęła szukać kluczy wejściowych do lokum. I zamarła. Zamarła w podobny sposób, w jaki człowiek nagle uświadamia sobie, że zgubił coś całkiem istotnego. Klucz w rzeczy samej znajdował się w kieszeni, bowiem tam go włożyła. Ale był tylko jeden. Drugi zaś, od drzwi baru? Doskonale wiedziała, gdzie jest. Przede wszystkim - nie tam, gdzie powinien. Ponownie odwróciła się ku ciemnym uliczkom Ame, zdecydowanie nie zachęcona do ich dalszego przemierzania tego wieczora. Z tym, że nie miała wyboru. Albo to, albo ryzyko straty pracy. Mieszkanie pod mostem zdecydowanie nie brzmiało kusząco zwłaszcza w miejscu, gdzie ciężko było o jakiś. Westchnęła ciężko, wsadziła obie dłonie w kieszenie, po czym pozwoliła, by nogi poniosły ją z powrotem w kierunku komisariatu. Najbardziej oczywiste miejsce poszukiwania inspektora prowadzącego ze sobą złodzieja. Odbierze klucze, może zasugeruje, że to nie ten cwaniak, którego szukają i do domu naprawić szkody. Brzmiało jak plan. Jak bardzo dobry plan. Z jakiegoś powodu miała wrażenie, że ten plan szlag trafi, jak tylko pojawi się w budynku. Pomimo ponurej atmosfery, stworzonej nie tylko przez brak solidnego źródła światła, ale i porę roku, wyjątkowo jej droga przebiegła spokojnie. Może w napięciu i pod znakiem drobnego zirytowania samym faktem chodzenia po mieście nie sprzyjającą do tego porą, jednak hej! Dotarła żywa, nic nie chciało ją pożreć i nie próbowało zaciągnąć do ciemnej bramy. I bardzo dobrze. Skoro do tej pory nie wyciągała noża skrytego pod cardiganem, to równie dobrze mogło tak pozostać. Widząc budynek komisariatu przyśpieszyła kroku, sprawnie pokonując potencjalne schodki oraz przekraczając próg budynku. Szybko rozejrzała się po pomieszczeniu szukając wzrokiem kogoś, kto mógłby udzielić jej informacji i takim oto sposobem padło na recepcję. Obcasy kobiety ponownie stuknęły kilka razy o podłogę, stając przy okienku zasłoniętym taflą szkła.
- Dobry wieczór, szukam inspektora imieniem Iwamoto Takayuki. Ma coś, co chciałabym odzyskać, a z tego co wiem, miał udać się na komisariat wraz z podejrzanym o włamanie z kradzieżą. Znajdę go może w budynku?
Zapytała, teraz tak naprawdę zdając sobie sprawę z drobnej zadyszki, jaka złapała ją po całym tym przyśpieszonym marszu okraszonym stresem. Zdecydowanie mało przyjemne uczucie, zwłaszcza przez drobne ciepło, jakie uderzyło w jej policzki po postaniu chwili w środku pomieszczenia po tym jakże niechcianym wysiłku. No, ale zaraz wróci do domu, tak? Pewnie przyśpieszyli kroku, sama też nie ruszyła przecież od razu za nimi... pewnie już dawno dotarli. Z pewnością. A przynajmniej gorąco chciała w to wierzyć, chcąc uniknąć dodatkowego, niechcianego zastrzyku adrenaliny i nieprzyjemności.
Ostatnio zmieniony 06 lis 2022, 21:26 przez Sabataya Shuten, łącznie zmieniany 3 razy.
Awatar użytkownika
Sabataya Tamura
Posty: 513
Rejestracja: 15 maja 2021, 17:28
Ranga: Muryō no ninja
Ranga dodatkowa: Iryōnin
Discord: .vampiro
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Komisariat w Ame

MG Mode On


Powodów do stresu mogło być wiele, toteż tak teraz po dłuższym zastanowieniu, nie doznała pozytywnego wydźwięku w w kwestii dodatkowej daniny of funkcjonariusza w barze. No cóż, to definitywnie leżało w sferze zachować nietypowych. Kto normalny daje cywilowi pieniądze? Może dał na zaś za potencjalne szkody, które mogą się stać? Bacząc po braku kluczy od miejsca pracy, wydawało się, iż chłopak ma problemy z pamięcią odnośnie do błahostek, chociażby gdy jest w robocie. A kwestia klanowych zdolności Hōseki? No, to nic nadzwyczaj dziwnego. Jak Iwamoto powiedział, służby porządkowe mogą mieć dostęp do tego typu informacji, gdy sytuacja tego wymaga. Tutaj widocznie wymagała albo Takayuki jako oficer miał nieco więcej praw czy możliwości od przeciętnego krawężnika. Brzmi prawdopodobnie. Najważniejsze, że nadal poniekąd te Kekkei Genkai istniało jako tajemnica dla większości społeczeństwa. No, ale co z tą całą kwestią złodziejaszka? Niby chciał coś ukraść, niby… mógł komuś służyć w postaci wyżej postawionego przestępcy lub organizacji. I te szkody jakby nie kleiły się do kupy. Ta ostatnia sprawa najbardziej wstrząsnęła kobietą, ale to głównie z powodu braku poczucia bezpieczeństwa. Tak jakby to nie musiał być koniec tego całego cyrku, czyż nie? Pewności jak zwykle nie ma. Pytanie jednak powstało, a mianowicie czy policja, w tym wypadku inspektor, udzieli jej jakiekolwiek dane z raportów? W sumie… była “nikim”, by to dostać. Sugestie zapewne też pozostaną nierozważone otwarcie, aczkolwiek równie dobrze glina też chyba zdawał sobie z tego wszystkiego sprawę. Nie mówił zbyt wiele o śledztwie, toteż dopiero złapali potencjalnego predatora. W każdym razie, z tym mętlikiem w głowie, starała się ich dorwać po drodze, co skończyło się klęską. Za szybcy, za wś… pogrążeni w wykonywaniu swych obowiązków. Może też policjant posiadał jakieś niezwykłe jutsu do przemieszczania? Who knows. Tym samym pozostało Homurze powrócenie do domu.
Sprawdziła odruchowo kieszenie i co? Dramat. Nie oddał pęczka metalu od “Zapitego Łba”. Co teraz? No trzeba lecieć, zatem zamknęła domostwo i pognała na swych stylowych obcasach wprost do komisariatu. A co tam się działo? Ruch był mały. W zasadzie cały korytarz z gablotkami oraz tablicą do ogłoszeń stał niemalże pusty, poza jednym gliną grzebiącym w maszynie z napojami. Kobieta za szybą skinęła głową. - Dobry wieczór. - I niemalże natychmiast po wypowiedzi kobiety uniosła lekko brew, po czym prędko odpowiedziała niczym dobrze zaprogramowana maszyna. - Pan Iwamoto jest obecnie w sali przesłuchań. Proszę zaczekać na niego tutaj. - Starsza od niej pracownica placówki funkcjonariuszy wskazała kilka ławek, stojących za czarnowłosą pod ścianą. No tak. Robota robotą, lecz ona musiała w tym wypadku grzecznie liczyć na zjawienie się Takayukiego. A zatem nie było innego wyjścia, jeżeli zamierzała ten nocy odzyskać te klucze. Czas się dłużył… aż do pół godziny. Nie jakaś tragedia, ale wciąż to trzydzieści minut bezczynnego siedzenia z jedyną opcją poczytania pobliskich gazetek. W końcu, z ostatniego pomieszczenia wyszedł i on. Odziany tym razem w kamizelkę na wzór tych shinobi, jedynie bardziej masywna i w kolorze granatowym. Podszedł do recepcjonistki, która strojem wyglądał na zwykłą pracowniczkę biura. - Przygotuj mi listę ostatnio złapanych w obrębie centralnego parku. - Rzekł do drugiej przedstawicielki płci pięknej stanowczym głosem. - O, witaj Homura-san… Czyżbym… Ano właśnie... Jak to ja… - Momentalnie po odwróceniu się w jej stronę, wyciągnął z kieszeni dobrze znajome jej żelastwo. Nie zgubił. Dzięki Amaterasu za to. - Doceniam twoje wsparcie w dzisiejszej akcji. Obyś spała spokojnie tej nocy. Trzymaj się. - To tyle? Na to się zapowiadało, bo po przekazaniu zguby już gnał z powrotem do tamtego pokoiku na szarym końcu holu. Choć mogła do spróbować zatrzymać, jeżeli miała tutaj jakikolwiek jeszcze biznes.

~~

Tsūjitegan

Widzenie w dal [m]Widzenie sferyczne [m]Max. dziedzina stylu przewidywanych ruchówKoszt utrzymania na turę
2 500200A20

Prowadzone Fabuły
Prowadzone Misje
Ranga D
Ranga C
Ranga B
Ranga A
Ranga S
Awatar użytkownika
Hōseki Homura
Posty: 164
Rejestracja: 31 paź 2021, 11:42
Ranga: Genin
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Komisariat w Ame

Fakt, że nie została przywitana słowami "...ale nikt taki tu nie pracuje" zrzucił jej kamień z serca. Nie, żeby była przekonana, jakoby Iwamoto miał ją oszukać, jednak w świetle całego tego absurdu, jaki miał miejsce ostatnimi czasy, wolała być już gotowa mentalnie na wszystko. Dosłownie. Był w budynku. Świetnie! To teraz tylko odebrać klucze. Im szybciej, tym lepiej. W tym wypadku jednak o "szybciej" mogła zapomnieć, będąc przedstawiona przed bardzo prostym i oczywistym "proszę zaczekać". No tak, zaczekać. Ile? Jaka jest szansa, że będzie tędy w najbliższym czasie przechodzić? Zjawi się za godzinę, czy pięć? Jakakolwiek odpowiedź by nie była, odruchowo kiwnęła głową kierując się w stronę ławek. Tam usiadła, przelotnie zerkając na okładki leżących czasopism. Na odnotowaniu ich obecności jednak się skończyło. Prawdę mówiąc była zbyt zmęczona, by przeglądać strony w środku czy, co gorsza, czytać cokolwiek. Prędzej jej było do zaszycia się w końcu pod kołdrą, a świadomość, jak ta daleko była jeszcze w jej dzisiejszych planach, jedynie sprawiała, że powieki kobiety wydawały się tylko cięższe. Pierwsze kilka minut usiedziała prosto, jedynie siłując się z utrzymaniem otwartych oczu. Kolejne jednak zmusiły ją do oparcia głowy o ścianę i chyba tylko fakt, jak bardzo niewygodna była twarda, chłodna powierzchnia napierająca na jej biedną czaszkę, powstrzymały ją przed zaśnięciem. Kiepska noc, praca, stres... A teraz jeszcze czekanie na komisariacie i szukanie zguby, no tak.

Ponownie wyprostowała się słysząc znajomy głos. Nie była pewna, ile minęło, jednak poszukiwany mężczyzna w końcu zjawił się w pomieszczeniu. Wydawało się jednak, jakby początkowo jej nie zauważył. Mała strata. Wstała przecierając dłonią zaspane oczy, po czym postąpiła kilka kroków w kierunku inspektora. Zanim jednak cokolwiek powiedziała i przedstawiła sprawę, jakiś ciąg skojarzeń w głowie stróża prawa zrobił swoje, jedynie słuchając jego przywitania i nagłego zorientowania się, że w rzeczy samej - jest coś, co winien jej zwrócić. Wyciągnęła naturalnie dłoń po klucze.
- Nie zrobiłam nic... wielkiego. - stwierdziła dość prosto, chociaż widocznie zmęczona. Tylko po co? Widząc, jak ten od razu pędzi w kierunku kolejnych drzwi, cokolwiek więcej miała do powiedzenia i przekazania, zdawało się jedynie zawracaniem mu głowy i marnowaniem czasu. A wyglądało na to, że nie ma go zbyt wiele. Chwilę jeszcze biła się z myślą, czy może jednak go nie zatrzymać, jednak ostatecznie im dłużej się nad tym zastanawiała, tym bardziej nie miało to sensu. Przynajmniej w ogólnym sensie, bowiem jak były kwestie nie dające jej spokoju, tak dalej były. Dalej miała pytania. Dalej nie wiedziała, na czym ostatecznie stoi. Dalej trzymało ją pewne napięcie, jakie kazało Homurze trzymać nieprzerwanie gardę. Mężczyzna tymczasem nie wyglądał, jakby miał śpieszyć się na degustację pączków. Po dość krótkim poleceniu, jakie rzucił przy wejściu do pomieszczenia nie zdawało się, by sama sprawa miała być zamknięta już w tym momencie, a raczej jak coś, nad czym prace dalej w jakimś stopniu trwały. Mimowolnie spojrzała też w kierunku jego wcześniej zranionej ręki, przede wszystkim z czystej ciekawości. To jednak, czy w tym wszystkim znalazł chwilę, by się nią zająć, pozostawało niewiadomą. No, kolejną do kolekcji. Nie, żeby robiła jej jakąkolwiek różnicę. Zwykła ciekawość. Ostatecznie wzruszyła ramionami, biorąc głębszy wdech.
- Dobrej nocy życzę.
Rzuciła do recepcjonistki, jaka ją wcześniej przywitała, Iwamoto zaś nie zatrzymując kolejnymi pożegnaniami. Miała klucze. Może nie jako taki spokój ducha, jednak na to wiele zrobić nie mogła. Ot, jedynie pocieszyć się myślą, że CHYBA inspektor wie, co robi. Oby. Znaczy chyba na pewno. Tak. W zasadzie zaufanie stróżowi prawa to było jedyne, co jej w tym wszystkim pozostało. Taka dola cywilów. Ci łapali przestępców, podczas gdy na Homurę czekało sprzątanie szkła i przykręcanie obluzowanych śrub. A skoro już o nich mowa, nie wypadało kazać im czekać. Skierowała się ku drzwiom, acz niechętnie na myśl, że znowu musi ciemną nocą przemierzać ulice Ame, po czym ponownie ruszyła betonowym chodnikiem ku swojemu mieszkaniu.

z/t
Ostatnio zmieniony 11 lis 2022, 23:35 przez Hōseki Homura, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
Hōseki Homura
Posty: 164
Rejestracja: 31 paź 2021, 11:42
Ranga: Genin
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Komisariat w Ame

Podróżowanie za dnia ulicami Ame było nieporównywalnie lepsze, niż nocą. Nie czuła aż takiej potrzeby zerkania kątem oka w każdą mijaną uliczkę "na zaś", a zamiast tego mogła zwolnić kroku i nacieszyć się chłodnym, rześkim powietrzem. Nieco ją rozbudziło, jednak dalej Hōseki nie zdawała się być przykładem wyspanego obywatela. Tak jak jednak wcześniej winą zdecydowanie był stres i potrzeba ciągłego trzymania gardy, nawet pod własną kołdrą, tak teraz przyczyna była zupełnie inna, dość prozaiczna z resztą. Zdecydowanie przelewanie kolorowych cieczy czy traktowanie ziół moździerzem potrafiło zabić w niej jako takie poczucie czasu, zabierając jej co najmniej połowę ostatniej nocy i jakieś dwie godziny rano. Szła trzymając wyniesioną z domu paczuszkę, ziewając co kilkadziesiąt metrów w rękaw filcowego płaszcza. Dobrze, że chociaż jej oczy nie zamykały się zanadto, obserwując nierówny chodnik spod jedynie lekko opuszczonych powiek. Zdecydowanie potrzebowała jeszcze trochę czasu, by rzeczywiście się rozbudzić, jednak na chwilę obecną niewiele mogła z tym stanem rzeczy zrobić. Chociaż... Jakaś kawa może? Albo mocna herbata? Co prawda napiła się przed wyjściem, ale niewiele. Nawet samo śniadanie zjadła dość biedne, nie chcąc szczególnie tracić czasu, a zamiast tego dokończyć zaczętą przy alembikach pracę.

Zwolniła dość znacznie dopiero przed komisariatem. Spojrzała na drzwi prowadzące do środka, przez chwilę zastanawiając się, czy to, co właśnie robi, ma jakiś większy sens. W jej głowie, cały ułożony plan, a nie był on skomplikowany, sens definitywnie miał. W momencie jednak, kiedy w zasadzie miała go wprowadzić w życie i przy okazji wystawiać własne zdolności interpersonalne na próbę, mimowolnie skrzywiła się. Definitywnie... upierdliwe, tak. Upierdliwe to było dobre słowo. Przy dobrych wiatrach jednak mogło się okazać, że cokolwiek miała zrobić, zrobi szybko i bez potrzeby spotykania inspektora personalnie. Chwyciła za klamkę prowadzącą do środka, ponownie rozejrzała się po wnętrzu, po czym podeszła do okienka.
- Dzień dobry, znajdę może dzisiaj w budynku inspektora Iwamoto?
Zapytała uprzejmie, patrząc na nią nieco zmęczona. W dłoniach dalej trzymała paczkę, acz nie ściskała jej zbyt mocno. Co prawda popakowała wszystko tak, by zawartość w razie potrzeby była w stanie przetrwać apokalipsę, jednak wolała nie ryzykować pęknięciem którejkolwiek z fiolek. Co prawda w jakiś 66% nic wielkiego by się nie stało, jednak zawsze pozostawało to 33% procent i fakt, że przy tych pierwszych 66% karton zwyczajnie nasiąknie. A to nie wróżyło dobrze jemu dalszej użyteczności. Sam stróż prawa zaś? Tak długo, jeśli miał dzisiaj w ogóle tędy przechodzić, był dla niej wystarczający, by załatwić sprawę bez stania i czekania na niego.
Awatar użytkownika
Sabataya Tamura
Posty: 513
Rejestracja: 15 maja 2021, 17:28
Ranga: Muryō no ninja
Ranga dodatkowa: Iryōnin
Discord: .vampiro
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Komisariat w Ame

Wielkie zmiany?大きな変化?
Kolejny dni mijały jej całkiem spokojnie. Definitywnie uczucie zagrożenia minęło, a życie zdawało się dalej płynąć swoim właściwym nurtem. Przynajmniej nie miała na głowie jakiegoś zabijaki czy złodzieja, prawda? Chociaż raz policja się sprawdziła w swych obowiązkach, a to już coś. No w sumie nie można mówić o całej jednostce, a jednym człowieku o mianie Takayuki Iwamoto. Prawdziwy funkcjonariusz z powołania? Na pewno sumienny w tym, co robi. Poniekąd naraził życie, celem zabezpieczenia cywila jakim była Homura. Niby leżało to w sferze wytycznych jego roboty, choć… niektórzy wołaliby o wsparcie czy coś innego. Mężczyzna podjął zadanie samodzielnie. Odwaga, głupota? Jedni i drugie? Zależy zapewne od punktu patrzenia. Na razie członkini klanu Hōseki miała względny komfort dalszej egzystencji. Lepiej żyć niż… nie żyć. Tak czy inaczej, była gotowa powrócić na wcześniej odwiedzony komisariat. Co ją tam przywiodło to tylko diabli wiedzą, aczkolwiek mogła po prostu chcieć się odwdzięczyć “wybawicielowi”. Nie, żeby go tak wtedy bardzo potrzebowała, bacząc na umiejętności rodzinne. Żaden z niej shinobi, jednak wciąż… coś umiała. Chyba że Iwamoto-san wiedział więcej niż kobieta. Niemniej szła ulicami Ame bez wielkiej energii w swym ciele. Za mało kawy, za mało snu… za mało wolnego. Robota przytłacza, a pogoda niespecjalnie dopisuje. Sens lub nie - miły gest jest tego warty. Nie była niecna. Prawda?
Dotarła do budynku departamentu stróżów prawa bez problemu. Nic nie zaburzyło przyćmionej pod kątem wigoru wędrówki z mieszkania. Wchodząc do wnętrza pomieszczenia, czarnowłosa dojrzała ten sam wystrój wnętrza jak przedtem. Zaskakujące, czyż nie? Nawet zapach drukowanego papieru pozostał tak jak Pani z recepcji. Korytarze, tym razem, nosiły większą liczbę krzątających się funkcjonariuszy. Na szczęście nie kazano dziewczynie się przesuwać na bok z powodu spraw służbowych, takich jak wprowadzanie aresztowanego. Również nie musiała stać w kolejce do okienka. Podeszła, starając się zwrócić uwagę pracownicy placówki. Ta momentalnie odwróciła się od komputera, spoglądając na kunoichi z delikatnym uśmiechem na twarzy. - Dzień dobry. - Upiła łyk mielonej kawy z mlekiem, co dobitnie odbiło się na nozdrzach Homury. Ach, nawet takiej by mogła skosztować w tym stanie letargu. - Siedzi w swoim biurze. Trzecie drzwi na lewo. - Po wskazaniu dłonią na dalszą część holu, policjantka wróciła do klikania w klawiaturę. Wbijała jakiś raport lub coś podobnego. Kto wie. Słowa jej oznaczały, iż nie uniknie kontaktu z detektywem. No cóż, mogła więc się wycofać lub… wziąć głęboki oddech i ruszyć. Mijając kolejno mężczyzn z mundurach oraz przedstawicielki swej płci, dotarła do brązowych, solidnych drzwi. Na środku ich widniała biała tabliczka z napisem: |”Insp. Iwamoto”. Zapukała pewnie lub nie, słysząc dostatecznie głośno zaproszenie. - Proszę. - I dalej przekroczyła próg po pociągnięciu za metalową klamkę. Widziała znajomą sprzed kilku dni twarz. Młody mężczyzna siedział za biurkiem w garniturze z rozluźnionym bordowym kwadratem. Tak ciut niechlujnie, ale kto by się przejmował? To jego biuro. Dookoła pełno metalowych szafek, plastykowe oknia z szarymi żaluzjami i jeden kwiatem za jego plecami. Tak dość… surowo. Daleko mu było stylem gabinetu do tych pałacowych. - Ach, witaj. Coś się stało? - Uniósł spojrzenie znad papierów, które aktualnie czytał. To nie była gazeta, a pewnego rodzaju dokumenty z teczki. Brew przystojniaka też poszybowała nieco do góry. Widocznie był zaskoczony widokiem takiej z pozoru chłodnej osóbki. Mogło to jednak być… wyłącznie wrażeniem.

~~

Tsūjitegan

Widzenie w dal [m]Widzenie sferyczne [m]Max. dziedzina stylu przewidywanych ruchówKoszt utrzymania na turę
2 500200A20

Prowadzone Fabuły
Prowadzone Misje
Ranga D
Ranga C
Ranga B
Ranga A
Ranga S
Awatar użytkownika
Hōseki Homura
Posty: 164
Rejestracja: 31 paź 2021, 11:42
Ranga: Genin
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Komisariat w Ame

Komisariat nic się przez ostatnie dni nie zmienił. Co prawda, z powodu godziny, w tym było nieco więcej osób, jednak w gruncie rzecz nic po za tym nie odbiegało od tego, jak zapadł jej w pamięci. Sama kobieta siedząca przy okienku zdawała się być chyba w dobrym humorze, co nie było większym zaskoczeniem - jakby Homura sama miała obecnie kubek kawy, zapewne jej dzień wyglądałby o niebo lepiej, niż obecnie. Tymczasem zapach tejże musiał jej wystarczyć, jednocześnie przypominając o braku energii. Może warto było wstąpić po tym do jakiejś kawiarni? Ciemny płyn w kubku recepcjonistki zdecydowanie wyglądał dość przekonująco, by nadłożyć nieco drogi wracając do domu. Po krótkim przywitaniu dostała nawet informacje o miejscu pobytu inspektora, jednak te nie napawały optymizmem. Liczyła na to, że go nie ma. Zostawiłaby wtedy paczkę na recepcji i poszła do domu, nie musząc wręczać jej osobiście. Tymczasem ten był ledwo kilkanaście metrów dalej, to też cokolwiek innego niż ruszenie w kierunku gabinetu zdawałoby się co najmniej nieco dziwne. Była jednak na tyle przytomna, by nie skrzywić się niezadowolona, odpowiadając kobiecie skinieniem głowy.
- Dziękuję.
Rzuciła krótko, jak kultura nakazuje, po czym nie zabierając kobiecie więcej czasu, ruszyła do wskazanych drzwi. Dziwnie się czuła z wręczaniem prezentów, chociaż absolutnym kłamstwem byłoby stwierdzenie, że ów podarek był wynikiem jedynie czystych intencji dziewczyny w odpłaceniu się za pomoc. Jak każdy w zasadzie, nie tylko w przypadku Hōseki. Ludzie to stworzenia, które zawsze czegoś oczekują w zamian. Czy to przysługi, samozadowolenia czy czegokolwiek innego, ten przypadek nie był w żaden sposób inny. Fakt jednak, że pierwszy raz zabierała się za coś w podobny sposób sprawiał, że stojąc pod drzwiami stróża prawa czuła się nieco nie na miejscu. Nie zamierzała jednak zwlekać, stojąc pół dnia pod wejściem do pomieszczenia, a zamiast tego chwyciła stabilniej niesioną paczkę jedną ręką, drugą pukając do drzwi.

...i znów spotkał ją zawód, jakby liczyła, że odpowie jej cisza i będzie mogła załatwić sprawę w sposób, jaki wymagałby od niej jedynie minimum zdolności socjalnych. Otworzyła delikatnie drzwi, jedynie na tyle, by mogła bez większych problemów wślizgnąć się do środka. Jej zmęczony wzrok dość szybko namierzył również inspektora, zatrzymując się na nim nieco dłużej. Chyba powinna się przywitać. I być miła. Tak się chyba wręcza... no, cokolwiek.
- ...garnitur? Naprawdę? - stwierdziła w końcu, może nawet z lekkim zaskoczeniem, jakby ostatecznie przetrawiła obraz znajdujący się przed parą jej szkarłatnych oczu. - Nie, żeby inspektorowi nie pasował, ale chyba nie tego spodziewałam się po sweterkowym stróżu prawa.
Istnieje u każdego człowieka taki mechanizm, który pomaga stwierdzić, co i jak wypada powiedzieć. U Homury działał... no, co najmniej wybiórczo. Z jakiegoś powodu miała jednak wrażenie, że w przypadku rozmowy z Iwamoto nie szczególnie musi się podobnymi niuansami przejmować. Zamknęła za sobą drzwi, postępując kilka kroków bliżej biurka. Spojrzała tez przelotnie na paczkę, nim jej uwaga ponownie skupiła się na mężczyźnie przed nią. To chyba była ta cięższa część jej wizyty. Tak.
- Ostatnim razem nie było szczególnie okazji, by w należyty sposób podziękować za pańskie wsparcie. Uznałam więc, że odwdzięczę się innego dnia. Mianowicie - dzisiaj. - stwierdziła spokojnie, kładąc ostrożnie paczuszkę na wolnym skraju biurka od swojej strony, po czym delikatnie pchnęła ją tak, by nie wystawała po za blat. Zaraz po tym jednak odruchowo zakryła usta rękawem, nie będąc w stanie powstrzymać potrzeby ziewnięcia. Definitywnie potrzebowała kawy. I drzemki. Najlepiej obu, byle w dobrej kolejności. - Wnosząc po profesji zgaduję, że milej widziane byłyby pączki z lukrem, jednak pomyślałam, że może załatwię coś bardziej... użytecznego. Dwa z nich można dostać też w sklepie, ale sępy strasznie zdzierają pieniądze za coś, co idzie zrobić w domu za połowę ceny. Wiedząc jak, rzecz jasna. Trzeci jest czymś, czego osobiście nie widziałam nigdzie na półkach, jednak zaręczam, że działa. Przynajmniej na tyle, na ile mogłam sama go przetestować. W każdym razie byłabym wdzięczna za danie znać, jak się sprawdzają.
...czymkolwiek było to, o czym mówiła. A mówiła spokojnie, bez większej werwy i dość monotonnym tonem, nie mając sił wykrzesać z siebie cokolwiek więcej w obecnym stanie. Nawet nie wyglądało na to, by miała wyjaśniać, co właściwie jest w środku, nie widząc ku temu większego powodu. W końcu jeśli sam jeszcze nie połączył kropek, to przynajmniej będzie mieć niespodziankę. Jedyne, co ją interesowało to to, czy ten uzna przyniesione "dary" za dość przydatne, by z nich korzystać, a wtedy chociaż jeden punkt z planu mogłaby odhaczyć.

Szczęśliwie inspektor wyglądał na nieco mniej zajętego, niż ostatnim razem. Co prawda przerwała mu czytanie jakiś raportów, ale przynajmniej nie gnał nigdzie przez budynek. Co prawda sytuacja nieco się uspokoiła, a przynajmniej w to chciała wierzyć, zaś sprawę jakby nie było mogła co najwyżej zostawić w rękach policji, jednak ciekawość robiła swoje. Zwłaszcza, że brak atrakcji w ciągu ostatnich kilku dni wcale nie świadczył o tym, że wszystko jest w porządku. Ani o tym, że sytuacja z pewnością jest rozwiązana. Przez moment jej spojrzenie skupiło się na elementach samego gabinetu, zerkając na szafki czy, z nieco większym zainteresowaniem, na kwiatka stojącego za plecami Iwamoto, nim znowu skierowała je w jego stronę.
- Zgaduję, że to w żaden sposób nie moja sprawa, jednak trochę ciężko nie zapytać, co z naszym "przemiłym" włamywaczem.
Stwierdziła, nie zadając żadnych bardziej szczegółowych pytań. Powie tyle, ile uzna za stosowne. O ile powie cokolwiek. Co by nie było, nie miał obowiązku informować ją o czymkolwiek, chociaż pomimo bycia cywilem, kwestia ta tak jakby dotyczyła także jej. Czy w dużym czy mniejszym stopniu - ciężko było powiedzieć. Faktem jednak pozostawało to, że włamano się do jej domu i zaatakowano osobę z nią związaną. Wystarczająco, by dla własnego bezpieczeństwa bardziej się kwestią zainteresować. Nie zmieniało to jednak nic w kwestii bycia zupełnie szarym obywatelem, spychając fakt posiadania faktycznej rangi w szeregach ninja gdzieś zupełnie na bok, najlepiej chcąc o tym fakcie zapomnieć.


Zawartość paczki
Tekturowe pudełko wyłożone w środku styropianem, zarówno przy krawędziach jak i w środku, tworząc z cieńszych kawałków trzy przegródki. W każdej z nich znajduje się pół tuzina identycznych z wyglądu buteleczek z przezroczystego, różowego kryształu. Różnią się jednak zawartością, gdzie jedna szóstka zawiera w sobie różowo-pomarańczowy płyn, druga wypełniona jest szarą cieczą oraz niewielkimi kłębkami dymu pomiędzy tą, a korkiem, zaś ostatnia zawiera w sobie nieco gęstszy, jasnoniebieski roztwór. Każdy z nich jest oznaczony kolejno literami: WS, SB i MD, bez żadnych rozwinięć. Po za tym w środku znajduje się jeszcze kartka z zapisanym tekstem.

- 6x Warming Shoot
- 6x Sleeping Beauty
- 6x Morning Dew
► Pokaż Spoiler
Warming Shoot
Koszt150 ryō
Stacki1/12
Remedium na najprostsze choroby, czy to katar sienny czy przeziębienie z grypą. Ponieważ ludzie, również ninja, nie są pod żadną protekcją w kwestii tych najbardziej popularnych, niekiedy uciążliwych chorób, prędzej czy później musiało pojawić się coś, co chociaż częściowo zbije najbardziej problematyczne objawy. W przypadku zażycia przez osobę nękaną przez infekcje wirusowe czy zapalenie, po 15 minutach od zażycia może zauważyć ustąpienie części objawów jak katar i ból gardła. Nie eliminuje jednak w pełni gorączki, nieznacznie ją obniżając i w podobny sposób traktując ogólne uczucie osłabienia. By całkowicie wyeliminować z organizmu chorobę, specyfik należy brać raz dziennie przez trzy dni. Działa na najbardziej pospolite czy popularne choroby. W przypadku bardziej poważnych schorzeń, może nieznacznie pomóc w walce z nimi bądź nie mieć efektów wcale - jest to wtedy w pełni zależne od oceny MG i stopnia zaawansowania schorzenia wraz z jego specyfiką. Nie jest również w żaden sposób wpłynąć na trucizny bądź toksyny nękające organizm. Możliwe jest również rozlanie specyfiku na konkretną ranę bądź rany. Wtedy tylko te, które miały kontakt z płynem, znajdą się pod jego działaniem.

Samo lekarstwo ma postać różowo-pomarańczowego płynu. Dość rzadki, w konsystencji przypominający wodę - również w smaku. Pozostawia w ustach posmak wody z cytryną z dodatkiem delikatnych ziół, a co bardziej wrażliwi mogliby nawet wyczuć językiem drobne bąbelki wydobywające się z mikstury, jak z lekko gazowanych napojów. Sam skład składa się głównie z dóbr natury. Pomijając kilka kropel cytryny dostarczającej witamin, można wyróżnić rumianek, tymianek czy koniczynę łąkową, jaka w głównej mierze barwi zawartość fiolki.

Jeden flakonik specyfiku zawiera w sobie dość substancji, by móc zażyć go trzy razy. Tym samym jeden wystarczy, by przeprowadzić w pełni trzydniową kurację.
Sleeping Beauty
Koszt200 ryō
Stacki12/1
Specyfik o zasadniczo prostym zadaniu, bowiem po wprowadzeniu do organizmu ma za zadanie obniżyć znacząco poziom adrenaliny, spowolnić rytm serca i ostatecznie dopomóc osobie w oddaniu się w objęcia Morfeusza. Bazą specyfiku jest olej, najczęściej makowy, jaki pod wpływem zmieszania z grzybami i ziołami tworzy mieszaninę parującą pod wpływem tlenu. Dym z cieczy ulatnia się bardzo szybko, będąc w stanie w kilka chwil zaczadzić ciemno-szarym dymem z ziołową nutą zamknięte pomieszczenie. Substancja ta przyjmowana jest poprzez proces inhalacji.

Po zażyciu, które rozumie się jako inhalację rzeczonego dymu, specyfik w neutralnych warunkach zaczyna działać po ilości tur równym poziomowi wytrzymałości podzielonemu przez 2 - zmęczenie bądź znajdowanie się pod wpływem innych specyfików jak np. alkohol są w stanie znacznie ten czas skrócić, co zależy od oceny MG. Pojawiają się wtedy pierwsze objawy jak poczucie szybko narastającego zmęczenia, mroczki przed oczami oraz drobne problemy ze skupieniem uwagi. W przypadku stanu rozluźnienia, sen następuje po następnych dwóch turach. W przeciwnym wypadku powyższe symptomy zaczynają się pogłębiać przez kolejne 5 tur, podczas których działanie specyfiku rzeczywiście wymęcza organizm od środka. Po tym czasie z reguły moc specyfiku zaczyna dość szybko maleć, nie pogarszając bardziej stanu zażywającego. Skutki jednak pozostają do momentu zasięgnięcia faktycznego odpoczynku i snu, który organizm w przypadku mniej wytrzymałych osób (5 i mniej) może wymusić sam z siebie, bez względu na okoliczności. Tak jak jednak w przypadku czasu trwania, tak i tutaj startowy stan przyjmującego może mocno wpłynąć na działanie trucizny, będąc w stanie powalić przy bardzo sprzyjających okolicznościach bez większego względu na wytrzymałość celu.
Czas, po jakim trucizna działaCzas trwaniaDodatkowe
Wytrzymałość celu/2Do 5 turPrzy Wytrzymałości 5 i mniej - szansa na zapadnięcie w sen

Powyższa tabela stanowi skrót opisu zamieszczonego nad nią. Należy pamiętać, że skuteczność trucizny zależy od stanu ofiary oraz jej Wytrzymałości, gdzie każdy poziom powyżej 5 nieznacznie zmniejsza odczuwalne skutki.
Morning Dew
Koszt300 ryō
Stacki1/12
Medycyna nieodłącznie idzie w parze z szeroko rozumianymi specyfikami, zdolnymi niekiedy odciążyć lekarzy czy wywołać efekty, o jakie ciężko klasycznym Iryō Ninjutsu. Tutaj jednak głównie mowa o pierwszym przypadku, bowiem sama idea mikstury skupia się na pomocy organizmowi w leczeniu drobnych obrażeń czy skaleczeń. Wszelakie lekkie rany posiadane przez osobę zażywającą miksturę, zaczynają leczyć się w przyśpieszonym tempie. Nie jest w stanie nastawić kości czy zaszyć ranę, jednak definitywnie złagodzi ból, przyśpieszy wchłanianie siniaków, uszkodzona skóra zacznie szybciej się zrastać pozbywając się zadrapań, a i wszelakie nieprzyjemne obicia przestaną człowiekowi ciążyć. Przyjmuje się, że kilka sekund po zażyciu ból odczuwany przez osobę maleje bądź, jeśli i tak nie był wielki, przestaje być całkowicie odczuwalny. Po upływie całej tury rozpoczyna się proces leczenia, rozkładając się na wszystkie posiadane rany. Jeśli jest ich bardzo wiele, to i zaleczenie którejkolwiek potrwa dłużej. Zadrapania, otarcia oraz siniaki goją się w jeden post bez względu na ich ilość. Nieco głębsze już rany (chociaż dalej płytkie), zwichnięcia i inne rany zaliczane do lekkich goją się w wolniejszym stopniu. W jedną turę mikstura jest w stanie zaleczyć w pełni dwie takie rany. W przypadku ich większej ilości, należy podzielić ją przez dwa celem uzyskania liczby tur, w jaką zostaną one zaleczone. Sama mikstura działa 3 tury.

Sam specyfik jest nieco gęstszym, jasnoniebieskim płynem przypominający lekko rozrzedzony syrop. Szczęśliwie w smaku jest nieco lepszy, orzeźwiając nutą cytrusowych owoców wzmocnionych obecnością mięty i imbiru, jaki dodatkowo jest w stanie rozgrzać organizm. Drobne skoki temperatury nie są więc czymś dziwnym po zażyciu mikstury. Tak jak można do tego wyróżnić posmak cytryny, pomarańczy i grejpfruta, tak dodatkowo sama mikstura nasycona jest leczniczą chakrą, jaka stanowi główny powód drobnego zagęszczenia cieczy.

Jeden flakon posiada w sobie dość specyfiku na jedno użycie. Zastosowanie go mniej może spowodować słabsze efekty lub ich całkowity brak. Bezpieczną dawką do zażycia w krótkim odstępie czasu jest liczba buteleczek równa Wytrzymałości podzielonej przez 2 i zaokrągloną w dół. Zażycie więcej specyfiku wiąże się ze skutkami ubocznymi, zaczynającymi się od bólu brzucha i mdłości, zaś w przypadku zastosowaniu miejscowym - świąd. Im więcej specyfiku ponad limit zażyto, tym efekty pogłębiają się. Bezpieczny czas pomiędzy zażyciem specyfiku to doba bądź dłuższy wypoczynek.
Wymagania do stworzeniaIryō Ninjutsu rangi C
Awatar użytkownika
Sabataya Tamura
Posty: 513
Rejestracja: 15 maja 2021, 17:28
Ranga: Muryō no ninja
Ranga dodatkowa: Iryōnin
Discord: .vampiro
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Komisariat w Ame

Wielkie zmiany?大きな変化?
Po wejściu do biura, miała szansę je dokładnie zlustrować. Poza dość surowym wystrojem dostrzegła kilka rzucających się elementów otoczenia. Ten kwiatek był wysoki i w doniczce. Przypominał paproć, choć nadal wyróżniał się nieco gładszymi liśćmi z większą powierzchnią. Ciężko tak powiedzieć na pierwszy rzut oka. Stalowe szafki miały odpowiednie cyfry na swych rączkach, począwszy od I aż do XII. Wyglądało to, jak dwie półki z sześcioma szufladkami każda, które mogły prawdopodobnie skrywać jakieś akta spraw inspektora. W rogach pomieszczenia znajdowała się jeszcze szafa oraz kosz na śmieci. Ot praktyczne części umeblowania można rzec. Najciekawszym jednakże przedmiotem, przynajmniej w tym momencie, okazał się… czajnik na parapecie, wypełniony do połowy zagotowaną kawą. Ten napar z ziaren miał intensywniejszą woń niż napój Pani z recepcji, aczkolwiek nie leżał w sferze przeciętnej, czarnej kawy. To coś z wyższej półki, bo wprawny nos dziewczyny to dokładnie zarejestrował. Widocznie Iwamoto nie patyczkował się w kwestii solidnego “napoju bogów”. Ach, to tylko wzmocniło pragnienie Homury do spożycia filiżanki ciemnej kawusi. Oczywiście wtedy, jeżeli doceniała coś tego typu w formie poczęstunku.
Jednak na tym ich spotkanie się nie skończyło, a właściwie dopiero zaczęło, ponieważ zaraz po chwili Panna Hōseki użyła czegoś w formie… powiedzmy przywitania. Zaczęło się o komentarzu ubioru, w którym w istocie nie widziała policjanta wcześniej. Czy to jednak wciąż kulturalne? Żadnego “dzień dobry” czy chociaż “cześć”? Możliwie należała do tych nieco bardziej wyluzowanych osób. W każdym razie niewiasta poniekąd zaryzykowała takim inicjującym pytaniem, zwłaszcza że ta dwójka nie znała się zbyt dobrze. Słowa już mimowolnie padły, więc czasu nie dało się tutaj cofnąć, a Homura wyczuła komfort w takim traktowaniu stróża prawa. Takayuki dopiero na nietypowe powitanie podniósł uważniej spojrzenie znad papierzysk. Pierwszym odruchem młodego mężczyzny było… zmrużenie oczu z lekkim uśmiechem, a potem oglądanie sylwetki czarnowłosej. Sprawiało to wrażenie, jakby funkcjonariusz chciał zapamiętać jej odzież oraz ogólnie całą… ją. Miała prawo się poczuć oceniania wzrokiem przedstawiciela przeciwnej płci, lecz mundurowy się z tym nie krył, a równie dobrze mógł chcieć tylko zapamiętać szczegóły tej osóbki. Wykrzywienie warg nosiło znaczenie niemalże cyniczne w połączeniu z ciekawością. - Niekiedy na zebrania muszę go nosić… - Odezwał się po kilku sekundach od jej wypowiedzi, po czym podniósł się, kierując do wcześniej wspomnianego parapetu. Wystawił na biurko przed nią ów czajnik z czystym kubkiem o białym odcieniu. Sugestie nie były potrzebne. Wiedziała już, że to zaproszenie do zajęcia siedzenia oraz skosztowania napoju z ziaren kawy.
Powrócił niedługo potem na swoje miejsce, gdzie fascynatka alchemii kontynuowała z podaniem powodu, czy też celu swego przybycia. Detektyw jej nie przerywał, jedynie skupiając swe piwne ślepia na obliczu ładnej dziewczyny. I dało się zauważyć postępujące zainteresowanie w mimice twarzy oficera, kiedy dość… nieśmiała kunoichi popchnęła w jego kierunku paczuszkę. Schował podbródek w prawej dłoni, odkładając teczkę na prawą stronę biurka. - Pączki są dobre, jeżeli wierzysz w takie stereotypy… Ja nie lubię słodkości. - Skupił potem więcej uwagi na zapakowanym “prezencie”. Powrócił spojrzeniem na Homurę. - Otworzę to później, aczkolwiek przyznam, że nie jestem także zwolennikiem przyjmowania upominków od cywili... Mam nadzieję, iż zrozumiesz mój brak zaufania do nieznajomych. - Zabrał pudełko do swojej torby, wpierw testując jego wagę ruchami pionowymi ręki. Cmoknął niby mechanicznie, nie odpakowując zdobyczy przy zaspanej barmance. Taki wybór faceta. Chyba trzeba go uszanować. - Doceniam w każdym razie gest. Dziękuję. - Przytaknął jeszcze.
Została jeszcze sprawa, która ją także poniekąd ciekawiła, krzątając się gdzieś po głowie. Próbowała to luźno ubrać w proste pytanie, co spotkało się o dziwo z jasną odpowiedzią ze strony gościa w stylowym stroju. - Siedzi w areszcie. Śledztwo jest dalej w toku. - Próba pociągnięcia tej dyskusji skończyłaby się milczeniem policjanta. Tak, tyle mógł jej zapewne przekazać. Potem o dziwo… skontrował ją dodatkowym zapytaniem, jakoby zmieniając rolę w tym swoistym wywiadzie. - Powiedz mi… To wizyta biznesowa czy faktycznie chciałaś się ze mną zobaczyć? - Resztę na rozwinięcie tychże surowo przedstawionych myśli zostawił młódce. Przeprowadzał śledztwo w sprawie ich… “relacji”? Niby tak, ale też to przypuszczalnie formowało się na… badanie terenu. Istniała szansa braku odwiedzin ze strony obywatelek w tym miejscu. Ciekawość towarzyszyła każdemu, nieprawdaż?
Ostatnio zmieniony 24 lis 2022, 18:41 przez Sabataya Tamura, łącznie zmieniany 1 raz.

~~

Tsūjitegan

Widzenie w dal [m]Widzenie sferyczne [m]Max. dziedzina stylu przewidywanych ruchówKoszt utrzymania na turę
2 500200A20

Prowadzone Fabuły
Prowadzone Misje
Ranga D
Ranga C
Ranga B
Ranga A
Ranga S
Awatar użytkownika
Hōseki Homura
Posty: 164
Rejestracja: 31 paź 2021, 11:42
Ranga: Genin
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Komisariat w Ame

Gabinet jak gabinet. Nie spodziewała się, by po nieco lepszym przyjrzeniu się poszczególnym elementów nagle odkryła, jakoby znalazła się w środku Bursztynowej Komnaty, to też ciężko było o jakikolwiek zawód z powodu wystroju. Dość... standardowy. Nic, co szczególnie odcinało się na tle innych obiektów, prócz może dwóch elementów, gdzie drugi uderzył w nią dopiero po chwili. Roślina stojąca w pomieszczeniu tak jak wzbudziła pierwotnie jej zainteresowanie, tak ciężko powiedzieć, by je utrzymała. Zwyczajna paproć. Patrząc na nią z daleka nie dało się dobrze powiedzieć o niej niczego więcej, to też szybkie spojrzenie w jej stronę zostawiło Homure jedynie z pytaniem, czy dałoby radę zrobić z niej coś użytecznego... albo chociaż ciekawego. Dość szybko skupiła się na czymś zupełnie innym. Czajnik na parapecie. Sam w sobie nie był fascynujący, ale jego zawartość? Pierw pani na recepcji, teraz to. Jej zaspany umysł dość szybko zdążył zakwalifikować wizytę na komisariacie jako torturę tym bardziej, że cokolwiek znajdowało się w środku naczynia, nie pachniało jak tania, rozpuszczalna kawa ze sklepu czy woda, jaka często leci z automatów. Na Amaterasu, gdzie tu sprawiedliwość? Mimowolnie ściągnęła nieco brwi już godząc się z faktem, że jakiekolwiek większe próby rozbudzenia samej siebie będą musiały poczekać co najmniej do jej opuszczenia budynku.

Gdyby ktoś zapytał po tym wszystkim Homury, czy się przywitała, istniałaby niezerowa szansa, że odpowiedzią byłoby "chyba tak". I nie miałaby nawet na myśli do końca komentarza co do jego ubioru, jaki można było zdecydowanie odebrać na co najmniej kilka sposobów. Nie był to jednak czas, gdzie byłaby bardziej zainteresowana tym, jakie słowa właściwie opuściły jej usta. Za to ich efekt? Spodziewała się jakiegoś prychnięcia, jak z resztą przy okazji jego narzucenia na siebie płaszcza podczas ich ostatniego spotkania. Kto by pomyślał, że zmiana scenerii i kilka więcej godzin snu wystarczą, by uzyskać od niego zupełnie inną reakcję? Czy była lepsza - nie wiedziała. Miała zdecydowanie mieszane uczucia względem bycia obserwowaną w podobny sposób, jednak nie skwitowała sytuacji inaczej, niż unosząc nieco brew niepewna, czy cokolwiek właśnie robił inspektor, było w gruncie rzeczy konieczne. Na komentarz mężczyzny odpowiedziała początkowo jedynie cichym pomrukiem, samej obserwując go jeszcze przez moment - co w przypadku jego własnej reakcji wydawało się być co najmniej fair.
- Zebrania nie brzmią zbyt porywająco. Chociaż po chwili namysłu zdecydowanie widzę w nich co najmniej jeden plus.
Inspektor w sweterku był nie najgorszym powodem, by nieco mu podgryzać. Inspektor w garniturze zaś? Wyglądał całkiem dobrze, chociaż prawdopodobnie nie było to najbardziej wygodne odzienie. Nie zastanawiała się z początku, czemu wstał od biurka. Zdawało się to w pierwszej chwili całkiem nieistotne i dopiero widząc, gdzie się kieruje, zrozumiała, w jak wielkim była błędzie. Spojrzała ponownie na czajnik, tym razem będący nieco bardziej na wyciągnięcie jej ręki, a zaspane, szkarłatne oczy ożywiły się niczym choinka bożonarodzeniowa po włożeniu wtyczki do gniazdka.

Istniała jednak pewna konkretna kolej rzeczy, jaką wypadało zachować. Ostatecznie więc pierw odłożyła paczuszkę na biurko, nim sama usiadła po przeciwnej stronie. Było coś niesamowitego w tym, ile ludzie potrafią sami o sobie zdradzić, jeśli tylko pozwolić im mówić. Nie mniej, o dziwo, nijak preferencji Iwamoto nie skomentowała. Zamiast tego sięgnęła po czajnik, przechylając go i nalewając kawy do filiżanki, patrząc na ciemny strumień z delikatnym, zadowolonym uśmiechem. Nie oznaczało to jednak, że nie słuchała. Kiwnęła głową na decyzję o otworzeniu paczki później, co w rzeczy samej czarnowłosą niepomiernie radowało. Z jakiegoś powodu wizja rozpakowania jej przy niej zdawała się być dość niekomfortowa, to też fakt bycia daleko od otwieranego prezentu dodatkowo ją cieszył. Tak w środku, chociaż może rzeczywiście kącik ust dziewczyny mógł się jeszcze niezauważalnie unieść.
- Jak dobrze, że inspektor nie ma za to nic do przyjmowania filiżanki herbaty od nieznajomych. - zwłaszcza, że zapewne wtedy Homura była mu bardziej obca, niż na chwilę obecną. Co prawda wyglądało na to, co ją nie dziwiło, że dalej mieści się w tych samych widełkach, ale może chociaż bliżej ich końca? W każdym razie gdyby chciała zrobić mu krzywdę, miała ku temu całkiem sporo okazji. Czy byłoby warto? Tak w zasadzie, to nie. Uniosła w końcu kubek do ust, upijając kilka łyków ani nie rozglądając się za cukrem, ani nawet nie sprawdzając, czy nie jest za gorąca.
- Ciężko mi trochę uwierzyć, że człowiek pijący jasne piwo jest w stanie zaopatrzyć się w rzeczywiście dobrą kawę. - no bo kto pije jasne piwo z własnej, nieprzymuszonej woli? Żeby to jeszcze dobre było... - Dziękuję.
Ostatnie słowa rzuciła bez żadnej zgryźliwości, a faktycznie czymś, co można było śmiało nazwać wdzięcznością, dalej uśmiechając się do otrzymanego naparu. Jakby wiedziała, czym do końca jest Gwiazdka, to pewnie stwierdziłaby, że w tym roku przyszła trochę wcześniej. Usiadła sobie nawet wygodnie na miejscu, zakładając nogę na nogę i delikatnym ruchem wprawiając kawę w naczyniu w ruch. Nie kontynuowała tematu samego zaufania. Owszem, mogła go przekonywać, że przecież nie ma żadnych niecnych zamiarów. Tylko jak bardzo miałoby to zmienić jego zdanie, a jak bardzo utrwaliłoby go to w przekonaniu, że ta coś faktycznie knuje? Nie zamierzała tego sprawdzać. Czas pokaże. Z resztą - cokolwiek powinien wiedzieć więcej o zawartości, zawarła w wiadomości w środku. Chociaż może prócz jednej?
- Oh, i jeszcze jedno - rzuciła nagle, zdecydowanie przypominając sobie o jednej, istotnej rzeczy. - Spróbuj nie potłuc zawartości. Istnieje 33% szansy na to, że stanie się coś niezbyt dobrego.
Nie tragicznego. Nie przewidywała wybuchów, katastrofy klimatycznej czy wyparowania Iwamoto z powierzchni ziemi. Nie mniej usypiające opary mogły nie być czymś, co umiliłoby mu dzień. Wierzyła jednak, że nie stałby w nich jak ostatni leming, to też dodatkowe wyjaśnienia postanowiła pominąć. Przynajmniej jeśli nie miało być o nich pytań, zwyczajnie uznając, że krótkie ostrzeżenie załatwi robotę.

Odpowiedź na pytanie otrzymała, ale czy była satysfakcjonująca? Prosta informacja, nie mówiąca jej zupełnie nic nowego. Nic, czego by nie wiedziała, jednak jednocześnie stanowiło potwierdzenie domysłów. Dalej w toku. Kto by pomyślał, huh? Ożywiony po kawie wzrok ustąpił miejsce drobnemu rozczarowaniu, jakie wiązało się z tymi kilkoma słowami rzuconymi przez Takayukiego.
- Rozumiem.
Odparła krótko, mimo wszystko tematu nie ciągnąc. Można by nawet rzec, że cokolwiek miała załatwić - załatwiła. Mogłaby nawet pokusić się o stwierdzenie, że jedyne, co ją trzymało na komisariacie, była kawa w czajniku. Kimże bowiem była, by dopytywać szczegółów? W tym momencie rzecz jasna, bowiem na chwilę obecną jakkolwiek sprawa ją ciekawiła, i to z dość logicznych i rozsądnych powodów, tak nie ciekawiła ją na tyle, by obsesyjnie szukać odpowiedzi na niektóre pytania. Zanim podjęła jakąkolwiek decyzję, co ze sobą dalej zrobić, tym razem padło jedno ze strony stróża prawa w garniturze.
- Czy właśnie inspektor nazwał mój gest dobrej woli wizytą biznesową? - mimowolnie spojrzała na niego ciut zaskoczona, dopijając resztki kawy - Kto by pomyślał, że mój wysiłek i brak zdrowej dawki snu zostaną skwitowane w tak brutalny sposób. Ranisz, Iwamoto-san. - stwierdziła urażona tak niesprawiedliwymi oskarżeniami, a jednocześnie z wprawą aktorki na scenach teatru. W gruncie rzeczy bliżej jej było do rozbawienia niż czegokolwiek innego, a już tym bardziej do wzięcia jego pytania za jakikolwiek afront. - Ale spokojnie, pańska dzisiejsza zapłata jest wystarczająca, bym zapomniała o sprawie. - stuknęła delikatnie paznokciem w pusty już kubek pozwalając, by resztki udawanego zaskoczenia zniknęły z jej twarzy - Czyżby bycia miłą aż tak mi nie pasowało, inspektorze?
Ostatnie słowa rzuciła już normalnym tonem z nutką powagi i zaciekawienia. W gruncie rzeczy nie zastanawiała się, jak widzą ją inni ludzie. Najlepiej wcale. Trochę inaczej sprawa miała się z Nanami, którą nie uważała za wystarczająco zdrową umysłowo, by nawet ją zarzucać podobnymi pytaniami. Nawet nie, że rzeczywiście było z nią pod względem medycznym nie tak. Zwyczajnie... była inna. Inna niż Homura do tego stopnia, że pomimo bycia jej jedyną najlepszą przyjaciółką, ciężko jej było na nią niekiedy nie spojrzeć jak na przedstawiciela nieznanego jej gatunku.
- Chociaż jak tak myślę, pierw powinnam odpowiedzieć na pańskie, nim zadam swoje. Hmm... oba? Cokolwiek stoi za moją chęcią odwdzięczenia się, nie ma aż takiego znaczenia. Nie w tym momencie, a może i w żadnym. Nie mniej prawdą jest, że inspektor pomógł mi, chociaż o to nie prosiłam i czy leżało to w pańskich obowiązkach czy nie, sądzę, że w dobrym guście byłoby zwrócić przysługę. To, czy inspektor ufa mi na tyle, by z niej skorzystać jest kwestią odrębną. Jest też jednak drugi powód. - na który otrzymała taką odpowiedź, że wiele by się nie zmieniło, jakby nie zapytała wcale, ale co poradzić? - Cała sytuacja z włamaniem jest tak absurdalna, że ciężko nie uznać, że na rzeczy jest nieco więcej. Co prawda zdaję sobie sprawę, że mój ogląd na sytuację kuleje przez brak informacji, jednak skoro śledztwo dalej jest w toku, może jednak nie jestem daleko od własnych przypuszczeń? Jakakolwiek jest prawda, potrzebowałam czegoś, co by odciągnęło moją uwagę od całej tej farsy. Także poniekąd mój "prezent" dla inspektora, jest nie tylko dla inspektora. Chociaż zgaduję, że nie o to panu chodziło zadając tak okrutnie ogólne i niedokładne pytanie, hm?
Nie, raczej nie. I podejrzewała to już wcześniej, jednak skoro nie zamierzał być bardziej precyzyjny ze swoim pytaniem, czemu ona miała być bardziej precyzyjna ze swoja odpowiedzią? Zwłaszcza, że cokolwiek postanowiła zdradzić, nie sądziła, by coś zmieniało. Dawało może stróżowi prawa lepszy pogląd na jej motywację? Prawdopodobnie. Czy miało to znaczenie? Nie. Chyba, że posądzał ją o coś faktycznie niedobrego, ale raczej na to nie wyglądało. Chyba.
- Początkowo rzeczywiście przyszłam jedynie podziękować za pomoc, jednak im dłużej pana obserwuję, tym bardziej zaczyna mnie zastanawiać, po jak długim czasie zacznę irytować inspektora na tyle, by zacząć martwić się płatnym mordercą polującym na moją głowę. Żal nie sprawdzić. Zwłaszcza, że - co mnie szczególnie nie dziwi - przebywania w pana towarzystwie jest jednak ciekawsze, niż towarzystwo ludzi z większą ilością promili we krwi, niż ich IQ.
Odparła pół żartem, pół serio. Jak dobrze, że sobie wzięła tydzień wolnego, to chociaż nie musiała póki co użerać się z tą bardziej profesjonalną klientelą. Czasami ją zastanawiało, skąd mają pieniądze. Co prawda spożytkowanie jej wolnego póki co wyglądało tak, że była niewyspaną niewiastą działającą na kawie, jednak co poradzić? A skoro o tej mowa, raz jeszcze chwyciła za czajnik, jednak tym razem dolewając sobie nie więcej jak 1/4 kubka. Mimo wszystko nie chciała mu wypić całej.
Ostatnio zmieniony 24 lis 2022, 16:59 przez Hōseki Homura, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Sabataya Tamura
Posty: 513
Rejestracja: 15 maja 2021, 17:28
Ranga: Muryō no ninja
Ranga dodatkowa: Iryōnin
Discord: .vampiro
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Komisariat w Ame

Wielkie zmiany?大きな変化?
Ach, manna z nieba zwana kawą. Tak często ratowała “życie” zwykłym cywilom, którzy musieli wcześnie wstawać lub pracowali przez wiele godzin w trakcie pojedynczej doby. Całe rzesze ludzi było od niej uzależnionych, aczkolwiek była zarazem rzekomo… bezpieczniejsza niż niejeden narkotyk. Nie zmienia to faktu, iż nadal mogła kogoś doprowadzić do zdrowotnej zguby. Na szczęście nie mówimy tutaj o tego typu przypadku, gdyż ta dwójka należała do wybitnych smakoszy dobrego naparu z ziaren kawowca oraz wydawało się, że nie spożywają jej w nadmiarze. Aktualnie imbryczek z kofeinowym płynem został podsunięty w stronę czarnowłosej, której oczy zapaliły się jak lampki na choince. Samoobsługa włączyła się automatycznie na ten miły wyraz grzeczności, toteż młoda kobieta mogła śmiało sobie nalać ten niezwykły, ciemny nektar. Rzuciła przy tym dość interesujący komentarz na temat wypowiedzi mężczyzny odnośnie do ubioru wraz z zebraniami służbistów. Musiał w istocie być “większą rybą”, skoro wymagało to galowego stroju… albo po prostu detektywi to byli przystojni panowie w garniturach. Może te książki nie kłamały, nosząc w sobie sporą garść prawdy? Któż to wie.
Niemniej jednak wypowiedź niewiasty wywołała… nad wyraz niespodziewaną reakcję funkcjonariusza. Czemu niespodziewaną? A takie pierwsze wrażenie ważniaka już na niego padło, gdzie ten nieustannie walczy z pokazywaniem swych słabości. W końcu zaistniała akcja sprzed kilku dni nie dała mu pola do popisu, aby pokazał… człowieczeństwo. Teraz, w tej ciekawej dyskusji uchylił rąbek tajemnicy. Stało się to poprzez… uśmiech wywołany ruchem kącika ust. Miał nieco inny charakter niż te poprzednie w formie zadziornego przytyku. Wargi, jak również oczy wyrażały… szczerą wdzięczność, a być może także nutę radości. No coś takiego! Zatwardziały glina z duszą? Niespotykany widok! - Jak mogę poluźnić krawat po całym zamieszaniu, to nie jest tak źle… Uważaj jednak z tymi komplementami, bo jeszcze mnie za bardzo polubisz. I w drugą stronę. - Nie należał natomiast do nieśmiałych w wyrażaniu opinii. No tego w zawodzie policjanta mieć nie można, a zatem całkiem sensowne podejście. Powrócił po tym małym przedstawieniu emocji na siedzenie od strony okiennicy. A Homura próbowała pysznego, gorącego napoju. Chyba zniosą siebie chwilę dłużej, niż się spodziewała.
Następnie już wymienili się towarem jak na targu. Członkini klanu Hōseki dostała pobudzające płyny, a facet z czuprynką zapakowane mikstury. Ten drugi schował je w swej torbie, odkładając uprzednio dokumenty na bok biurka. Obecnie poświęcał jej swą uwagę w pełni. Na moment jakoby przerwał swój zwyczajowy rytuał przeglądania papierzysk. Takiej kolei rzeczy mogła się domyślić, bo… co innego robi się w gabinecie, jak nie pracuje? Przynajmniej normalni pracownicy placówek to robią, nieważne czy inspektor czy urzędnik. O dziwo salwa dialogowa nie zakończyła się tak prędko ze strony kunoichi. Poniekąd mogła zabrzmieć jak ktoś, kogo… obchodzi, co ta osoba naprzeciwko niej myśli. Niby to tylko kawałek góry lodowej, choć wciąż nie tak częste dla tej przedstawicielki płci pięknej. Iwamoto wysłuchiwał adresatki swej mowy uważnie, toteż tym razem spojrzenie piwnych tęczówek nie niosło wnikliwego lustrowania jej ciała. Było bardziej neutralne lub zarazem… szanujące obecność dziewczyny. Nie, żeby wcześniej zatrzymywał się zanadto na piersiach barmanki czy nogach. Zwyczajnie w tym momencie buzia ładnej pracownicy knajpy stała się centrum wzroku gościa w garniaku. - Powinienem się więc bać okolicznych pubów oraz restauracji? Sądziłem, że z opinią publiczną względem naszej straży jest nie najgorzej. - Podrapał się po brodzie, przekładając lewą nogę na prawą w potrzebie utrzymania komfortu siedzenia na krześle. - No cóż, wolę wydać więcej na dobrą kawę niż dobre piwo. Pierwsze lepsze. - Dodał po chwili jeszcze z widocznym skinięciem głowy na podziękowanie. Widać gusta miał prawie we… właściwym miejscu. Kawa czy piwo? No niby wszystko się zgadzało. Nie należał do alkoholików, a typowych kawoszy. Plusował? Może? Musiała pewnie go przekonać do lepszych, bardziej kalorycznych trunków z chmielu. W każdym razie ocenę końcową pozostawiam naszej bohaterce - Nie potłukę… raczej. - Podrapał się po czole tym razem, choć zdawało się iż prychnął pod nosem. Czy ona uważała, że on może być niezdarny? Ta uwaga na skutki uboczne to prawie atak w tę personę! Zasugerowała przyjaźnie, a on śmiesznie wykrzywił potem buzię. Ot co. Został pouczony… Dosłownie.
W sprawie zbiega to dostała tyle, ile się spodziewała. Nie było żadnego “oraz” ani “lecz” lub “ale”. Dwa zdania z kropką na końcu. Nie miała innego wyjścia jak tylko, zaakceptował chronione informacje przed społeczeństwem. No cóż, zmieniła przy okazji temat, co odbiło się na dalszej wymianie opinii czy poglądów. Oficer skrzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej. - To było pytanie… Może nie niewinne, ale pytanie. Sprawiasz wrażenie kobiety biznesu. Nie trudno to zauważyć. Mylę się? - Uniósł jedną brew do góry, gdy skończyła własną przemowę. - Wybacz. W pracy potrafię być… niedelikatny. Zboczenie zawodowe można rzec. Nie chcę jednak malować autoportretu przed tobą, aby ci go na siłę wcisnąć. Jeżeli chcesz mnie bliżej poznać, to zapraszam. Daję za darmo kawę w biurze, nawet nieznajomym. - Spauzował z puszczeniem oczka. - Jesteś nader łaskawa. Kłaniam się w pas. Miła? Też tak myślę. Choć… po zastanowieniu cofam to drugie. Miła dla nieznajomych... Takich, którzy nie włamują ci się do domu. O reszcie nie wiem. - Dojrzała błysk w prawej źrenicy członka sił porządkowych. Sugerowało to ciekawość lub… próbę intrygi. Jakaś eureka objawiła się od strony Takayukiego. Coś, co mogło rodzić obawy. Swym zachowaniem jednak nie odbiegał od normy. Jedynie w zasadzie, co ją tutaj trzymało to… ona sama.
- Dziękuję ponownie za pamięć. Nie oczekuję tego od nikogo, ale nie omieszkam zapamiętać twych starań. Niektórych ludzi nie stać nawet na godne słowa, a co dopiero prezent materialny… - Znowu skinął głową w formie szacunku dla indywiduum. Obrócił makówkę w pewnym momencie na bok, mrużąc nieco powieki. Dlaczego? Szykował się na przekazanie kobiecie kolejnych zdań osobistych… przemyśleń. Niemniej nadal bez konkretów sprawy. Upił w międzyczasie łyczek kawy z własnego kubka. Naczynie z rączką zostało już opróżnione. - Rozumiem. To trauma. Pocierpisz przez pewien czas z niepokojem… To w pełni dla mnie zrozumiałe. Nie będę tym samym dawał ci dawki kazań odnośnie całego zajścia niczym zaprogramowana maszyna. Działamy… A mogę rzec, iż nie byłaś jedynym celem… Co wisi w powietrzu? Badamy to. Więcej nie mogę powiedzieć z oczywistych przyczyn. Tylko nie nie torturuj pytaniami to będzie w porządku. Nie irytujesz… póki co. - Poprawił się na siedzisku, kładąc tym samym dłonie na blacie mebla. Rozluźnił się nieco bardziej. I nikt im akurat nie przeszkadzał w zachowywaniu… względnego komfortu, nawet w takim miejscu jak komisariat. - Powiedz mi coś o sobie. To pytanie prywatne. I nie musisz mi zdradzać swych przewinień z wieku dziecięcego pokroju jak ukradłaś batonika ze sklepu. - Czysta ciekawość. Znowu. Pierwszy stopień do piekła. No i co ona na to?
Ostatnio zmieniony 26 lis 2022, 21:20 przez Sabataya Tamura, łącznie zmieniany 2 razy.

~~

Tsūjitegan

Widzenie w dal [m]Widzenie sferyczne [m]Max. dziedzina stylu przewidywanych ruchówKoszt utrzymania na turę
2 500200A20

Prowadzone Fabuły
Prowadzone Misje
Ranga D
Ranga C
Ranga B
Ranga A
Ranga S
Awatar użytkownika
Hōseki Homura
Posty: 164
Rejestracja: 31 paź 2021, 11:42
Ranga: Genin
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Komisariat w Ame

Kto by pomyślał, że z rzucania bez większego namysłu komentarzami, wyjdzie coś... dobrego? Tak, chyba dobrego. W pewnym sensie na pewno, wnosząc po zadowoleniu ze strony stróża prawa. Nie, żeby celowo rzucała komplementami. Ot, tak wyszło. Co myślała, to powiedziała, mogąc jedynie obserwować to, jak mimika zmienia się na twarzy inspektora. Nie szło jednak nie unieść kącika ust, gdy tylko minęło pierwsze zaskoczenie. Polubić? Za bardzo? Bez względu na to, o której wersji pomyśleć, musiałby być to zdecydowanie rzadki i interesujący widok.
- Obawiam się, że podążanie za sugestiami może nie być moją mocną stroną.
Podobnie jak zdobywanie sobie sympatii innych, tak też każdy jeden przedstawiony przypadek brzmiał mniej prawdopodobnie od poprzedniego. Nie, żeby nie potrafiła, skądże! Nie mniej często wymagało to zbyt dużo energii, by na dłuższą metę zawracać sobie głowę czymś podobnym. Z drugiej strony sam Iwamoto był całkiem znośny - i to pomijając przyjemną dla oka aparycje mężczyzny, zwłaszcza w obecnym wydaniu. Gdyby był jakkolwiek irytujący, to pewnie w pierwszej kolejności nawet nie kwapiłaby się z przyjściem na komisariat, a i na sam plan, jaki się z tym wiązał, ostatecznie machnęłaby ręką.

A właśnie - plan. Paczka została doręczona, miejsce na krześle zajęte, a kawa znalazła się w kubku. Żyć, nie umierać. Wyglądało jednak na to, że jej drobny przytyk spotkał się nie do końca z takim zrozumieniem, jakiego oczekiwała. Bywa. Nie widziała jednak powodu, by nie rozwinąć myśli - zwłaszcza w obliczu słów stróża prawa, jaki to najwidoczniej bardzo wierzył w placówki gastronomiczne Ame. Nie, żeby był oczywiście w błędzie. Raczej nie było powszechnym trucie ludzi. Mało dobre podejście dla biznesu.
- Bać? Nie. Nie mniej to całkiem ciekawe, z jaką łatwością przyjął pan herbatę od osoby, z jaką zamienił pan może kilka zdań, by kilka dni później już z mniejszą ufnością przyjąć cokolwiek innego. - wyjaśniła pokrótce, uważnie obserwując stróża prawa - Nie, żebym nie rozumiała przyczyny czy miała to inspektorowi za złe. Nie ukrywam jednak, że nieco mnie to bawi.
Może kwestia zmiennego zaufania nie była najlepszym materiałem do takich rzeczy, ale co poradzić? Każdy miał różne poczucie humoru. Co prawda temat podobnych życiowych absurdów robił się mniej zabawny w miarę ich głębszego analizowania bądź zdając sobie sprawę z pewnych dodatkowych mechanizmów, jednak na poczet zwykłego doczepienia się o cokolwiek do osoby inspektora, postanowiła je z pełną premedytacją zignorować. Chociaż... Jak tak pomyśleć, to i nawet nie czepiała się o cokolwiek. Co najwyżej zauważyła pewien fakt, z którym może zrobić, co tylko chce. Kolejne wyjaśnienia z jego strony dość szybko zakwalifikowała jako dziwne. Ale oczywiście, że lepiej wydać pieniądze na dobrą kawę, albo nawet wino, niż piwo. Tę część była w stanie całkowicie zaakceptować, a nawet pewnie przytaknąć głową. A jednak jedynie przechyliła ją w bok, patrząc przez moment na Iwamoto jak na idiotę.
- ...jaki jest sens wydawania pieniędzy i wlewania w siebie czegoś, czego jedyną zaletą jest cena? - stwierdziła spokojnie, jednak zupełnie nie nadążając za tą dziwną "logiką" kupowania byle czego. W zasadzie im dłużej o tym myślała, o tym całym świętokradztwie, miała ochotę złapać inspektora za rękę, zaciągnąć do baru, posadzić go grzecznie na krześle i dedukować go w tak podstawowych kwestiach. I rzeczywiście spoczywała dalej na miejscu tylko za sprawą własnej siły woli, mogąc jedynie pozwolić sobie na głośniejsze wypuszczenie powietrza z płuc
- Inspektor niech lepiej znajdzie sobie czas w swoim zapewne niesamowicie napiętym grafiku. Trzeba coś zrobić z pańskimi życiowymi wyborami, nim zbłaźni się pan przed ludźmi.
Z jakiegoś powodu miała wrażenie, że czeka ją z tej przyczyny nieco pracy. Wolała jednak sądzić, że dość szybko da radę znaleźć coś dużo bardziej akceptowalnego z odpowiednio niskiej półki cenowej, co by obie strony były zadowolone. Niby gusta mężczyzny nie powinny ją obchodzić i pewnie by machnęła na nie ręką, gdyby jasne piwo faktycznie mu pasowało. Ale jeśli głównym powodem jest "chęć oszczędzenia", co koniec końców wychodziło mu średnio z jej punktu widzenia, duma robiła swoje. Ale chociaż kawę dobrą kupował... Została jedynie jeszcze kwestia paczki. Paczki, jaka była dość delikatna, jeśli zapomnieć o tym, że rzeczywiście Homura zabezpieczyła zawartość w środku. Właśnie na wypadek, gdyby jednak ten okazał się na tyle niezdarny, by narazić ją na mało przyjemne spotkanie z czymś twardym. Nie mniej reakcja inspektora była dość niestandardowa i to w taki sposób, gdzie nie tylko ponownie pozwoliła mięśniom twarzy na uformowanie ust w uśmiech, ale też skupiła na nim na dłuższą chwilę zaciekawiony wzrok. Czyżby ktoś nie najlepiej reagował na nawet drobne podważanie swoich umiejętności? No proszę.

Nie szczególnie wiedziała, czego spodziewać się po własnym pytaniu, jednak nie zamierzała traktować słów pierwszego lepszego stróża prawa jako czegoś więcej, jak zwyczajnej ciekawostki. Bo jak inaczej mogłaby traktować jego opinię o kimś, kogo sam dobrze nie znał? Nie mniej jego wstępna ocena spotkała się jedynie ze wzruszeniem ramion czarnowłosej kobiety. Czy się mylił - nie wiedziała. Nie wiedziała też, co dokładnie rozumiał przez "kobietę biznesu", a podobne określenie w stosunku do niej ani nie wadziło, ani nie wywoływało jakichkolwiek innych uczuć. Bardziej bowiem skupiła się na tym, na podstawie czego doszedł do podobnych wniosków, jednak i to ostatecznie zaczęło wydawać jej się zupełnie zbędne i niepotrzebne. Czy było bowiem ważne, skąd taka jego opinia? Nie, nieszczególnie.
- Ta darmowa kawa brzmi kusząco...
Rzuciła mimowolnie, nie widząc powodów, by z zaproszenia nie skorzystać. Kawa? Za darmo? I to jeszcze faktyczna kawa? Brzmi jak uczciwa cena. Bardziej jednak od zaproszenia, zaskoczeniem okazało się kontynuowanie wątku przez Iwamoto. Łaskawa? Miła? Ona? Nie, chyba nie. Póki co było to chyba najdziwniejsze, co padło z jego strony i nawet nie kryła dezorientacji, jaka to przez dłuższą chwilę odbijała się na jej twarzy. Ostatecznie jednak ustąpiła, zwężając powieki. Było coś w sposobie, w jakim wypowiedział ostatnie słowa, co mimowolnie kazało jej zachować większą uwagę. Czy jednak wynikało to z jego ciekawości, czy czegokolwiek innego - nie wiedziała. A to sprawiało, że tym bardziej nie była pewna, czy nie próbuje jej właśnie wpuścić na kruchy lód. Może i rozmawiało im się miło, jednak ten dalej był gliną, a ona zwykłym cywilem.
- Nie próbuję być miła. Sam fakt, że mnie pan za taką uważa, jest dość... ciekawy. - stwierdziła po krótkiej pauzie, dalej obserwując stróża prawa - Jeśli jednak kiedykolwiek spotka mnie pan będąc dla kogoś miłą - miłą do bólu, wręcz w książkowy sposób - może być pan pewien, że próbuję nie wyrzucić tej osoby przez okno wieżowca. Kaucje są trochę za drogie na moją kieszeń. - gorzej, jeśli w pewnym momencie już nie da się być miłym, ale przecież nie powie stróżowi prawa, jaka to wielka szkoda, że morderstwo jest karalne. No, w dużej mierze, zwłaszcza wśród cywili. Zawsze można próbować zasłaniać się tą śmieszną blaszką z symbolem Ame, jednak dalej nie zmieniało to faktu, że wolała jednak nie siedzieć na komisariacie z jakkolwiek skrępowanymi nadgarstkami. A z pewnością nie w takim okolicznościach.

Na podziękowania kiwnęła jedynie głową. Nie miała nic więcej do dodania w sprawie paczki, a jego wdzięczność na niewiele jej się zdawała w tej chwili. Mogła ją jedynie przyjąć licząc na to, że prezent przyniesiony w gruncie rzeczy umotywowany dobrymi intencjami, wypełni swoją rolę w mniejszej bądź większej części. Podobnie też nie potrzebowała jego podsumowania jej "stanu", jednak przynajmniej w międzyczasie rzucił kolejnymi informacjami, jakie nie do końca były jej nieznane. Co prawda wcześniej, jeszcze chyba za czasów opuszczania "Zapitego Łba", wiadomość o potencjalnych innych celach znajdowała się nieco bardziej w sferze domysłów, tak obecnie stanowiły potwierdzoną informację. Pomimo tego jedyne, co mogła zrobić, to głośniej westchnąć.
- O... świetnie, kolejna do kolekcji. - sarknęła, słysząc "diagnozę" wystawioną przez mężczyznę. No tak, trauma. Jeszcze kilka i można będzie otworzyć wystawę. - Chociaż obecnie jestem bardziej zaciekawiona, niż zaniepokojona. Acz nie ukrywam, że nie pociesza mnie fakt, jakoby byle kretyn bez przygotowania i podstawowych zdolności wykorzystywania informacji mógł sobie bez problemu wchodzić do mojego mieszkania. Ale to problem na kiedy indziej.
Stwierdziła nieco zmęczona, jakby sam temat ignorowania przez niektórych zamkniętych drzwi i okien dość był wyczerpujący. Ile by jednak nad nim nie myślała, wniosek nasuwał się jeden: by coś zabezpieczyć przed ninja, nawet tymi "specjalnej troski", należałoby użyć zabawek ninja. A do tego potrzebowałaby czas i nieco więcej zacięcia do przejrzenia materiałów z wiedzą, która po za tym problemem, nijak ją interesowała.
- W każdym razie nie martw się - nie planuję wchodzić wam w kompetencje. Nie moje Gotham, by się nim zajmować. Chociaż trochę kusi. Nie lubię nieproszonych gości w moim domu.
Ani wizji tego, że takiego gościa może znaleźć w domu więcej, niż raz. Albo, co gorsza, w domu Nanami. Jej sprawa była mimo wszystko dużo bardziej poważniejsza i nie mogła wykluczyć, że któregoś razu znajdzie w mieszkaniu kogoś uzbrojonego w więcej niż zgarniętą z blatu szklankę. W zasadzie to ją martwiło nawet bardziej i jak o samą siebie martwiła się kapkę mniej, bezpieczeństwo jej koleżanki wcale nie było takie jasne. Hm... Może od tego wypadałoby zacząć cokolwiek? Przeprowadzką Nanami w bezpieczniejsze miejsce? Zdecydowanie myśl warta rozważenia. W każdym razie tak jak ona nie zamierzała torturować inspektora pytaniami, na które tak czy inaczej pewnie nie dostanie odpowiedzi, tak najwidoczniej mniej łaskawy był sam stróż prawa. Przez chwilę, ale taką bardzo krótką, miała ochotę zepchną go z bardzo długich, stromych schodów. I nie była pewna, czy to przez kolejne bardzo nieprecyzyjne pytanie, czy rzuconą aluzję.
- Co za odważne założenie, jakobym jako dzieciak widziała czekoladę na oczy... - odparła kwaśno, myśląc chwilę nad pytaniem Takayukiego. Co prawda było jedno zdanie, jakie mimowolnie pchało jej się odruchowo na usta, jednak resztki jakiegokolwiek rozsądku powstrzymały ją przed jego rzuceniem. Były rzeczy, którym ledwo poznanym, a w zasadzie jakimkolwiek, przedstawicielom służb porządkowych mówić się zwyczajnie nie powinno. - Zdaje sobie inspektor sprawę z tego, jak ciężko odpowiada się na takie pytania? Ehh, pomyślmy... - wyprostowała się na krześle, wzrokiem zaczynając nieco błądzić po gabinecie, jakby szukając wskazówki. Albo jakiegokolwiek punktu zaczepienia. Ostatecznie jednak ten zatrzymał się na oknie, nim z powrotem skierowała czerwone tęczówki na mężczyznę w garniturze. - Nie wiem. Nie lubię zimy. Pasuje?
Musiało. Im więcej opcji, nad którymi człowiek musiał w takim momencie myśleć, tym bardziej męczące stawało się szukanie odpowiedzi.
- Mam wrażenie, że inspektor albo uwielbia zadawać pytania do bólu ogólne, albo nie zadawać ich wcale licząc na to, że odpowiem na nie i bez tego. Czyżby to też było zboczenie zawodowe? - opuściła dłonie z dawno pustą już szklanką, opierając ją sobie denkiem o guziki filcowego płaszcza. Zdecydowanie w tamtym momencie coś mu chodziło po głowie, jednak nie wyglądało na to, by miało zostać bardziej zwerbalizowane. Im dłużej nad tym myślała, tym bardziej miała wrażenie, że obie wskazane rzeczy robi specjalnie, z pełną premedytacją. - To co, może teraz to inspektor coś o sobie zdradzi, hm?
Cóż to za pomysł, by tylko ona musiała głowić się nad odpowiedzią. A kto wie, może ten rzuci jakimś ciekawym faktem, którego nie wywnioskowała z całej przeprowadzonej do tej pory rozmowy.
Ostatnio zmieniony 28 lis 2022, 17:32 przez Hōseki Homura, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Sabataya Tamura
Posty: 513
Rejestracja: 15 maja 2021, 17:28
Ranga: Muryō no ninja
Ranga dodatkowa: Iryōnin
Discord: .vampiro
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Komisariat w Ame

Wielkie zmiany?大きな変化?
Homura chyba nie należała do najśmielszych osób lub… grała niezwykle dobrze przed osobą inspektora. Mężczyzna nawet sprawiał wrażenie odrobinę niepewnego reakcji młodej kobiety, która musiała go, chociaż częściowo zaskakiwać. Otóż kunoichi nie załatwiła sprawy nader szybko. Kobieta biznesu? Prawiąca nieświadomie komplementy? Do tego zatrzymana kawowym argumentem? Coś tutaj nie grało do końca, aczkolwiek żadne z tych pytań nie musiało nosić krzty prawdy. Ot każdy miał prawo do swoich domysłów. Niemniej jednak te zaskoczenie miało niesamowicie miły wydźwięk, bo dało się zauważyć docenienie jej słów u faceta. Uśmiech to interesujące narzędzie. Mogło zdradzać prawdziwe intencje osoby lub nosić totalnie odwrotne emocje. Zdawało się jednak, iż Iwamoto nie ukrywał zadowolenia. Wątpliwości można zawsze gdzieś tam trzymać, choć… mogła czuć inaczej. Do grania we własną grę był chyba nader szczery. - Możesz jednak podążać za pragnieniami. Wielu ludzi robi to z pasją, co jest ich mocną stroną. Zostawię jednak ten temat. Może jak nie rozumiesz sugestii, to nie przyjdą ci tutaj do głowy pomysły. - Uniósł brew, jakby oczekując jej jakiejkolwiek reakcji. Takayuki możliwie ją testował tymi tekścikami z rękawa? No tak cwanie zagrał, lecz tonacja głosu była bardzo neutralna. Niczym jak u typowego urzędasa. Ta para definitywnie wyczuwała podstęp między sobą. Słusznie czy nie — brzmieli jak prawdomówne istoty wypełnione chęcią dysputy na błahe kwestie. I się im ta interakcja jakoś układała.
Dalsze sprawy nie zeszły całkowicie na drugi plan, bo zaraz do dalszej debaty powrócili. Debaty? Bardziej wymianie poglądów czy opinii. Klasyczne dłubanie patykiem w czymkolwiek, co się rusza, mówiąc metaforycznie. I nie trafili na mrowisko, co jest dużym plusem. Szło się dogadać oraz… faktycznie siebie znosili, póki co. Nie do wiary. Policjant i alchemiczka. Brzmiało to jak kiepski serial czy bohaterowie książki romantycznej. Zaraz, zaraz kolego… Nie wychodźmy z takimi wnioskami przy pierwszej ra… spotkaniu. - Wpierw byłaś moją klientką, teraz jesteś… bardziej gościem. I to niespodziewanym. Nie przywykłem do takich wizyt z prezentami. Może to mój problem. Może… jestem przepracowany? - Westchnął nieco, prostując ręce ku górze. No ale następna sprawa właściwie zmyła wszystkie poprzednie. Napój z ziaren czy wystrzałowy, chmielowy roztwór? Walka wszechczasów można powiedzieć, a zależy którego konesera się pytamy. Detektyw dawał jasno znać do tej pory, że nie lubi za bardzo złocistego trunku. No to takie coś… gorszego sortu. Zero w nim znajomości browarów. To zakrawało o zbrodnię, a ten tylko się pogrążał… choć czy nie celowo? - Zadaje sobie to samo pytanie względem piwa. Po co? Mam na kawę to ją kupię. Piwo… nie… jest… tego… warte… - I znowu uniósł nieco powieki ku górze, marszcząc czoło. Co on takiego wyprawiał, to tylko biedni bogowie wiedzą. Popijając jeszcze resztkę własnego naparu w sposób teatralny, dawał jasno znać, iż coś za tym stoi. Opinia swoją drogą, aczkolwiek według niektórych mogło to wyglądać jak wytoczenie dział na pole bitwy. Zakasał rękawy, stając w opozycji do członkini klanu Hōseki. Co ona z tym zrobi? Nie musi nic. Ot po prostu dostała, kolejną dawkę zbędnych zdaje się informacji o nieznajomym policjancie. Zaiste fascynująca… nadprodukcja spotkania. - Mój grafik wymaga rozluźnienia, to prawda. No cóż, może kiedyś odwiedzę więcej ciekawych barów. Na urlop jednak się nie zapowiada. - No i pomimo argumentów, których dziewczyna nie rozumiała, to miał coś w sobie, co zwróciło jej uwagę. W każdym razie bardziej to zapowiadało przemianę Iwamoto w personę do docinek czarnowłosej. Albo miała faktycznie niezły ubaw z faktu, że funkcjonariusz poniekąd gimnastykował się teraz mentalnie nad mimiką twarzy dziewczyny. Na wykrzywienie warg młódki cicho… prychnął. Och, to takie słodkie.
- A więc… trzymaj. - Dał jej niewielki świstek z szuflady. Co to? Wizytówka! Taka z dwoma numerami — do biura oraz domu. Co za zaszczyt! Albo po prostu to… wywali do śmietnika. To glina. Po co mu ufać? Jeszcze zacznie ją wykorzystywać jako punkt obserwacyjny terenu. Niech, chociaż wręczy więcej kawy na przyszłość albo podzieli się wypłatą. Dalsze dysputy narzuciły nieco surowszy obraz policjanta, ponieważ takie słowa należały do swoistych zagrywek na przesłuchaniach. Był miły? Tak, bez wątpienia. Wcześniej trochę ciągnęli siebie za języki, a teraz? No rozmowa zeszła na wrażliwsze tory pod kątem podejrzliwości. Zmrużył oczy nie mniej niż ona, powielając czynność Homury niczym małpka. - Jak wyrzucisz kogoś w okna wieżowca, to czeka nas kolejne rendez-vous. Odradziłbym tego niemniej jednak. Wystarczy mnie zaprosić na randkę bez uśmiechu na siłę. W sumie nie musisz być nawet miła. Tylko jak ci się nie spodobam, to pamiętaj, że potrafisz być czasami. - Sięgnął po dokumenty ponownie, jakoby odruchowo coś przeglądając. Podsumowanie jej stanu to… niepodsumowanie. Raczej sugestia. Trafna może nie była całkowicie, choć jak mówił… W pracy nie był delikatny. A był w pracy, jak się zdawało. Co do zbiega to już nie mówił nic. Czekał w zasadzie z następną wypowiedzią aż do odpowiedzi na swoje pytanie. Tutaj już wiedział, czemu tak postąpi, a nie inaczej. Nie chciał tego sprowadzać do omawiania tajnych akt departamentu. Gotham? Co to Gotham? Zakręcił oczami, jakby właśnie ktoś powiedział coś zupełnie niezrozumiałego.
A co na koniec? Sprawy bardzo przyziemne. Życiówka jak to mówią. Zeszli z alkoholu na ogólny całokształt. - Pytania ogólne dają ci większe pole do popisu. Co z tego, jak zadam ze z multum szczegółów, a ty się nie wysilisz? Poza tym… jak mam zadać szczegółowe jak nawet nie wiem, od czego zacząć? Nie znamy się… jeszcze. Musisz mi pomóc cię poznać. - Westchnął delikatnie, znowu odkładając dokumenty. - O, nie lubisz zimy. To już pierwsze koty za płoty. - Odrobinę jej zaklaskał. - Pochodzę z Iwagakure no Sato. Moi rodzice zginęli podczas ostatniej wojny na tamtych terenach. Lubię wędkować, czytać książki. Może kiedyś otworzę swoją restaurację… Takie mam skryte marzenie. - Cała dawka poplątanych danych spadła na nią w jednym zdaniu. Tak mało i tak aż. Spojrzał na nią kątem oka, dodając coś dłuższej przerwie. - Robisz mikstury? To jest twoje hobby? -

~~

Tsūjitegan

Widzenie w dal [m]Widzenie sferyczne [m]Max. dziedzina stylu przewidywanych ruchówKoszt utrzymania na turę
2 500200A20

Prowadzone Fabuły
Prowadzone Misje
Ranga D
Ranga C
Ranga B
Ranga A
Ranga S
Awatar użytkownika
Hōseki Homura
Posty: 164
Rejestracja: 31 paź 2021, 11:42
Ranga: Genin
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Komisariat w Ame

Nie spodziewała się szczególnie ciągnięcia tematu po tym, jak dość krótko skwitowała wcześniejszy komentarz inspektora. Może nie tyle, by ten wydawał jej się zamknięty, bo najwidoczniej nie był, jednak nie zdawało się dziewczynie, by był wart ciągnięcia. Zaczęła się jednak zastanawiać, czy może znowu nie powiedziała czegoś nieprzewidzianego, bowiem ani nie wydawało jej się, by czegoś nie rozumiała w kontekście tej krótkiej wymiany, ani żeby miała "myśleć nad jakimś pomysłem", cokolwiek ten sam miał na myśli. Zmęczenie. To musiało być zmęczenie. Z jej strony najpewniej, przez co albo coś źle usłyszała, albo w rzeczy samej - zrozumiała coś nie tak, jak powinna. Czy miała zamiar jednak się z tym zdradzać?
- Bynajmniej, inspektorze. - odparła machinalnie, pozwalając kącikom ust opaść na miejsce - Gdybym nie rozumiała sugestii, jakże mogłabym wiedzieć, że nie wpisują się w moje aktualne widzimisię?
Zapytała, patrząc na niego z czymś z pogranicza zwykłego, ludzkiego zaskoczenia zmieszanego z krztą niezrozumienia. Istniały przypadki, gdzie te się rzecz jasna pokrywały. Nie mniej nie było ich wiele, chociaż mogła być to zawsze wina tego, że sugestii od innych w swoim życiu nie dostawała w dużych ilościach. Rozkazy? Jak najbardziej, chociaż miała do nich jeszcze mniej przyjazny stosunek.
- Nie wiem, za czym osobiście "podążam", ale mam nadzieję, że nie wpakuje mnie w kłopoty. Przynajmniej nie nazbyt szybko, jeśli już mam mieć jakieś bardziej realne życzenia co do tego.
Prawdopodobnie i na to było już nieco za późno, jednak dalej miała głowę na karku, kończyny na miejscu, dach nad głową i oszczędności w portfelu. Mogło być lepiej, mogło być gorzej jednak chciała wierzyć, że ten "mocniejszy wicher" jaki "zawiał" przed paroma dniami, tłukąc jej szklanki i wyciągając ten przeklęty dywan spod sofy, nie stanowi preludium do potężnego tornada. Po mimice mężczyzny mogła chyba śmiało założyć, że jego słowa miały pewnie jakiś większy sens. Sens, nad którym nie szczególnie chciała myśleć. Miała wrażenie, że w obecnym momencie mogłaby jedynie dojść do jakiś niejasnych, bardzo poplątanych teorii niż do faktycznych motywów stróża prawa, to też mogła zrobić jedyną, logiczną rzecz - poczekać. Przy odrobinie szczęścia czas sam pokaże, do czego pije ze swoim spostrzeżeniem.

Jej dość luźne spostrzeżenie, nie uwzględniające z premedytacją "szerszego obrazka", chyba omyłkowo dało Iwamoto nieco więcej do myślenia, niż Homura zakładała. W zasadzie nie zdziwiłaby się, gdyby jej krótkie wyjaśnienie spotkałoby się góra ze skinięciem i zostało zepchnięte na bok. Przechyliła delikatnie głowę, słuchając jego krótkiego podsumowania nie tylko sytuacji, w której na dobrą sprawę postawiła go Hōseki, ale też własnego "problemu". Który nie był na dobrą sprawę problemem, którego prawdopodobnie szukał. Czy był przepracowany? Możliwe. Pewnie tak. Ale czy miało to większy związek z jego podejściem?
- W moich stronach nazywa się to raczej "zdrowym rozsądkiem". - skwitowała krótko, nim wzięła głębszy wdech, kierując na wpół schowane pod powiekami tęczówki ku przeciągającemu się Takayukiemu - Mało kto w tych czasach wierzy w bycie miłym. To dziwny, nienaturalny i obcy koncept w stosunku do nieznajomych ludzi. A ludzie mają problemy z zaufaniem temu, co uważają za obce - szczególnie innym ludziom. Problem nie jest z tobą. Problem jest ze światem, w jakim żyjemy.
Podsumowała powoli, nie śpiesząc się z wyjaśnieniami, ani nie siląc się na dorzuceniu swoich krytycznych "trzech ryo" jakkolwiek bardziej angażującym tonem. Wolała jednak naprostować tę kwestię, nim stróż prawa jeszcze pomyśli, że jego generalna podejrzliwość rzeczywiście jest problemem. Byłoby niefortunnie, gdyby go to jeszcze omyłkowo zabiło. Bardzo niefortunnie.

Podejście policjanta do wyrobów alkoholowych było, najogólniej mówiąc, strasznie dziwne. Ze wszystkich opcji, wybrał akurat tę, która była niewiele ponad denaturatem w jej osobiście tier liście. Stać go na naprawdę dobrą kawę. Ba! Stać go, by rzucić jej bez większego namysłu większą sumą na ladę, ale ma problem, by dołożyć kilka ryo więcej do czegoś lepszego. I jeszcze jego dziwne zachowanie, unoszenie szklanki... Po czym po chwili konsternacji, chyba zrozumiała. A wraz z tym uniosła brew, obserwując go uważnie nieco rozbawiona.
-...w zasadzie rzeczywiście, wydać pieniądze tylko po to, by później stać cały czerwony pod lampą, gapiąc się na przechodniów jak cielę w malowane wrota? Jeszcze ktoś by wziął inspektora za jakiegoś dziwaka. ABSOLUTNIE nie ma po co ryzykować z czymś, czego picie nie byłoby katorgą, zgadza się?
Pamiętała. I to pamiętała bardzo dobrze. I nie omieszkała nie wytknąć ich tak naprawdę pierwszego spotkania, mając wrażenie, że jakiekolwiek problemy miał inspektor z ów trunkiem, oscylowały właśnie wokół tego tematu. Co prawda strzał w ciemno, bardziej kierując się własnymi domysłami, jednak nie zamierzała przegapić jakiegokolwiek sygnału, nawet najmniejszego, gdyby jednak trafiła w sedno. Zdecydowanie rozwiązałoby to jej zagwozdkę, już pomijając fakt, że miałaby kolejny powód, do pośmiania się z mężczyzny. Póki jednak nie miała potwierdzenia, skąd jego awersja do podjęcia próby, nie zamierzała drążyć kwestii jego wolnego. Co prawda nie znała takiego grafiku, którego chorobowe by nie rozluźniło, jednak pewna kolejność musiała zostać zachowana.

Cokolwiek miało miejsce w głowie inspektora, było dla Homury zagadką. Zagadką, której nie zamierzała w żaden sposób ruszać uznając, że najwidoczniej nie tylko zwykłe zwrócenie uwagi było w stanie dźgnąć go lekko w jego dumę. Obecnie bowiem robiła całe NIC. I to wystarczyło. Była nawet skłonna uznać to za całkiem zabawne, a samą siebie nieco dumną ze swojego wyczynu, chociaż nie zdawał się zbyt wielki. Słysząc jednak, jak ponownie prychnął, mimowolnie parsknęła cicho śmiechem, czyniąc ich niemą "wymianę zdań" póki co najzabawniejszym elementem spotkania. Również i tym razem nic nie powiedziała, a jedynie pokręciła głową. A niech myśli, co mu będzie psuła zabawę?

No proszę, sama też miała wyjść z prezentem. Początkowo wzięła podarek nieco niepewnie, nie mając pojęcia, co w zasadzie bierze do rąk. No tak, świstek. Słyszała, że idzie kupić podobne w sklepie. I na przykład potrafią wybuchnąć. Nie mniej nie spodziewała się dostać czegoś równie destrukcyjnego, a na widok wizytówki odruchowo obejrzała jej obie strony. Z ciekawości, niczego więcej. Jakby tak pomyśleć, Iwamoto dość dobrze wiedział zarówno to, gdzie dziewczyna pracuje, jak i mieszka. Co prawda numery na nic jej się nie zdawały bez posiadania telefonu w domu, ale może chociaż adres znajdzie? Byłaby to w miarę sprawiedliwa wymiana informacji. Kto wie, kiedy będzie musiała - o ile w ogóle - zawracać mu głowę nie tylko w godzinach pracy? O ile dysponował czymś takim jak czas wolny, bo miała wrażenie, że chyba nie. Można by się jednak zastanawiać, czemu w ogóle ją dostała. Czyżby liczył na kontakt z jej strony? No proszę. Kiwnęła głową, ostatecznie chowając wizytówkę do kieszeni płaszcza. Szczęśliwie głębokie, to też nie sądziła, by miała się zgubić. W każdym razie jej fenomenalny, jakże tematyczny dobór słów nie spotkał się zbyt dużym uznaniem, podobnie jak jej przemożne próby nie skręcania ludziom karku. Które szły jej fenomenalnie swoją drogą, jej kartoteka w Ame była dalej czysta! Ta w Iwie w zasadzie też. Z jakiegoś powodu dość napięta rozmowa znowu zeszła na temat podrywu. Oh c'mon.
- Zrobiłam to jakieś... pięć minut temu? - rzuciła okiem na zegarek na nadgarstku, chociaż tylko przelotnie - ale wygląda na to, że inspektor jest niesamowicie zajętym człowiekiem bez większych szans na urlop. Chociaż skoro co się spotykamy, inspektor wraca co chwilę do tego tematu, może powinnam spróbować ponownie?
Uniosła brew, nie zamierzając mu jednak wprost przypominać, że dosłownie przy okazji tego spotkania próbowała go wyciągnąć do baru. No ale skoro ma napięty grafik... To zaś, że z jakiegoś powodu jej propozycja została wzięta jako sugestię, by pochodził po barach sam, już nie było jej winą. Z pewnością! Zwłaszcza, że w momencie wspominania o wycieczce po tychże nie widziała powodu, by z całą pewnością podkreślić, że nikt mu nie każe wybierać się w całą tę "podróż" samemu. Może liczył zamiast tego na jakieś zaproszenie na spacer?

Wiedziała, jak działają pytania ogólne. Szło je nawet użyć bardziej pod kątem psychologicznym. Nie w tym jednak była rzecz. Rzecz w tym, że były irytujące. Kazały jej myśleć bardziej, niż miała ochotę i to na dodatek na tematy, gdzie podobny wysiłek średnio ją zadowalał. Takie zastanawianie się nad niczym tak naprawdę.
- Jakiekolwiek "pomaganie w poznaniu mnie" brzmi jak ryzyko utraty permanentnego zaproszenia na kawę z pańskiego czajniczka. Nie wiem, czy jestem gotowa na taką stratę.
Mruknęła pół żartem, pół serio, jednak w gruncie rzeczy nie spodziewała się, by nadmiar informacji o niej w rękach stróża prawa miała działać jakkolwiek na jej korzyść. I to nawet nie chodziło o problemy prawne. Byłby drobny problem, jakby wziął ją za socjopatę. Mógłby to być zdecydowanie problem z wykorzystaniem znajomości z inspektorem, skoro jej "wizyta biznesowa" stoczyła się rzeczywiście w kierunku jakiś większych zacieśnianiu więzi. Na aplauz z okazji jej "fenomenalnej" odpowiedzi spojrzała na niego pustym wzrokiem. Po co...? Jeśli chciał sobie samemu nieco pośmiać z jej odpowiedzi, nad którą musiała się nieco nagłowić, to miał do tego prawo. Nieszczególnie ją to jakkolwiek ruszało, jednak osobiście nie widziała w jego drobnym geście większego sensu. To samo pewnie można było powiedzieć o niektórych jej czynach, to też tym bardziej nie widziała większego powodu, by bardziej sprawę komentować. Zamiast tego pozwoliła mu dalej mówić i rzeczywiście - w porównaniu do niej, ten wyrzucił z siebie tyle informacji, że mogłaby przysiądź, że pewnie odpowiedź zdążył sobie ułożyć z kilkudniowym wyprzedzeniem. Albo zwyczajnie to jej taka rozmowa "o wszystkim i niczym" szła jak krew z nosa. Niee, na pewno nie.
- Iwa, huh? Mały ten świat.
Skomentowała jedynie, nie rozwijając wątku. Rodzice martwi - trochę złapała ją nawet zazdrość. Jakoś tak byłaby skłonna zamienić się z nim w tej kwestii miejscami. Aż strach pomyśleć, o ile łatwiejsze życie by miała. Wędkowanie brzmiało jak zupełnie nudne zajęcie, bardziej jak wymówka do poleżenia na leżaczku nad jakimś jeziorem. Czytanie? Klasyka. Bardziej ją ta restauracja zastanowiła. Nie uderzał ją jako typ osoby zainteresowanej gastronomią. Chociaż z drugiej strony nie bardzo wiedziała, z jakiego powodu marzy mu się podobny biznes. Nim jednak zapytała, piłeczka została odbita w jej stronę ponownie.
- No proszę - zaczęła niby zaskoczona, odkładając szklankę na blat biurka, a następnie krzyżując przed sobą ręce. - Inspektor jak chce, to jednak potrafi. - o, chyba go znowu pochwaliła. Damn it. - W każdym razie - tak. Całkiem zabawnie się patrzy, ile rzeczy można osiągnąć inwestując nie więcej jak kieszonkowe przeciętnego dzieciaka. Tak długo, jak trzeba coś ze sobą połączyć - czy to jakieś zioła, alkohole z sokiem czy składniki na obiad, nie mam z tym większego problemu. Chociaż ostatniego na nikim nie testowałam, także nie wiem, czy polecam.
W sumie nie miała nic przeciw, by tak zostało. Gotowanie dla siebie było na tyle wygodne, że mogła wrzucić tyle przypraw, ile chciała. W innym wypadku? Pewnie nie. Albo tak? W zasadzie to kto miałby jej zabronić?
- Skoro marzy się inspektorowi restauracja, czemu wybrał pan pracę w takim zawodzie?
I ponownie piłeczka skierowana z powrotem. Praca jakakolwiek, jaka uwzględniała narażanie własnego życia, brzmiała jak strzał we własne kolano. Nie rozumiała ani tych zwykłych stróżów prawa, ani ninja, ani innych, podobnych jednostek. Nie rozumiała zachwytu żadną z tych profesji. Ani powodu, dla którego miałoby się je wybrać z pomiędzy dziesiątek lepszych opcji. A jednak rozumiała, że mimo wszystko każda z nich jest potrzebna. Tylko dlaczego jednak są ludzie, którzy się na nie decydują? Bez sens. Ale może chociaż Iwamoto da chociaż trochę przekonujący powód? Co prawda na to nie liczyła, ale kto tam wie.
Ostatnio zmieniony 06 gru 2022, 22:45 przez Hōseki Homura, łącznie zmieniany 4 razy.
Awatar użytkownika
Sabataya Tamura
Posty: 513
Rejestracja: 15 maja 2021, 17:28
Ranga: Muryō no ninja
Ranga dodatkowa: Iryōnin
Discord: .vampiro
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Komisariat w Ame

Wielkie zmiany?大きな変化?
Prawda pozostawała taką, iż inspektor w dużej mierze skupiał się na tym, co Homura chciała mu przekazać w swej wypowiedzi po inicjującej… prowokacji. Policjant zdaje się, mówił niekiedy nieskładnie lub po prostu dziwnie, ale to wszystko miało uzasadnione podłoże. Czarnowłosa pasjonatka alchemii mogła wyczuć pokrętną logikę w niektórych momentach, podobnie jak próbę “gry” ze strony Takayukiego. Może faktycznie ją przesłuchiwał, następnie wykorzystując wymówkę tego bycia zboczeniem zawodowym? Trudno powiedzieć, lecz zapewne ziarno prawdy w tym istniało. Większość pozostałych słów dziewczyny nie komentował, ucinając jakoby te tematy dość sprawnie. Spoglądał wyłącznie na reakcję barmanki, chowając usta w prawą dłoń niczym dobry słuchacz. W zasadzie wydaje się, że nie miał nic więcej do powiedzenia na te uwagi. Dalej miał to prawo kryć się w enigmatycznym przekazywaniu informacji o swym… podejściu do całokształtu dyskusji. W każdym razie nie należał do totalnie oderwanych od rzeczywistości postaci. Śmiał się, uśmiechał, prychał ku uciesze przedstawicielki płci przeciwnej. A dodatkowo poznał, co sądziła o wielu wymienionych kwestiach. Iwamoto jednakże nie zostawił kilku z tych sugestii, toteż poprawiając swoją marynarkę z jednoczesnym przerzuceniem lewej nogi na prawą, odezwał się po dłuższej przerwie w mowie. - Od piwa mnie głowa boli. Wypicie jednego zazwyczaj wystarcza dla… “smaku”. Kawa jest, tak czy inaczej, lepsza, tudzież chyba zdania nie zmienię. Więcej benefitów. Zero katorgi. - Uniósł jedną brew do góry, oczekując pouczenia albo czegoś pokroju kazania odnośnie do brania udziału w libacjach z tanimi nalewkami, a nie soczystymi trunkami. No cóż, nie każdy należał do największych koneserów. Przynajmniej facet nie udawał zaprawionego pijaka z twardą głową, a przyznał prawdę względem nietolerancji na procentowe napoje.
Kwestia wspólnych spacerów po barach… brzmiała ciekawie. Czemu jednak ona odczuwała z tego powodu jakąkolwiek presję? To nie tak, iż ktoś postawił przed członkinią klanu Hōseki cyrograf do podpisania, który zaważy o jej dalszym życiu, jak nie zabierze go w jakieś miejsce. Na zaznaczenie próby zaproszenia ponownie uniósł brew, cmoknąwszy ustami. Być może kontynuował testowanie tego, co miało miejsce czy też siedziało w głowie młódki. - Ja oficjalnie nie odmówiłem i… nie odmawiam. Wręcz przeciwne. Chętnie bym z tobą wyskoczył na dobrego drinka, jeżeli reflektujesz to również poza… ciemnym piwem, no i kawą. Wizytówka może w tym pomóc, abyśmy się umówili. Jednak teraz, ta rozmowa jak wiesz, jest podczas… mej służby. Nie mogę wyjść. Choć może masz zdolność przekonania mego szefa dwa pokoje dalej w głębi tego korytarza? - Choć nagle zmarszczył brwi, samemu spoglądając na zegarek. - W sumie… śniadanie oraz lunch to nie najgorszy pomysł. Tego mi nikt nie zabroni, jestem po spotkaniu… Deal. Tylko tym razem bez drinka… No, może taki słabszy. - Uśmiechnął się szerzej, powracając na nią wzrokiem. Sprawa bliższego poznania jej skwitował pokazaniem zębów zadziornie. Coś kombinował w odpowiedzi. Coś czaiło się za tym wykrzywieniem ust, przybierającym wydźwięk iście diabelski. Nie krył się z tym detektyw, oj nie. Jako stróż prawa o randze oficerskiej miał zapewne więcej danych o jej poczynaniach na terenie Amegakure no Sato niż mogła to sobie wyobrazić. Nie szło z jednej strony zostawić wszystkiego na pastwę aktu z baz danych obywateli osady. Chcieli się wszak poznać. Funkcjonariusz był zainteresowany, zmieniając postawę na bardziej przystępną. Kobieta mogła się sobie wydawać nudną, nieufną, a także zamkniętą w sobie. Miała natomiast odwagę go odwiedzić z prezentem. Nie leżało to sferze typowych zachowań… introwertyków. Well, mogła nie być introwertykiem, a tylko nienawidzić ludzi. Jego? Chyba tolerowała. To już chyba… duży plus? - Brak pewności siebie czy strach przed poznaniem twych nawyków? Nie widzę problemu, aczkolwiek… dajmy sobie czas. Jak ciebie ta gadka mało interesuje, to szukaj ucieczki w czymś innym. Ostrzegam tylko… Ostrzegam. Spróbujesz mnie upić to… będzie źle. I nie tylko ze mną. - Groźba? Nope. Ostrzeżenie co najwyżej. Zmarszczył czoło dość ironicznie, choć wypowiedź niosła sporo ziarna prawdy. Mogliby to podciągnąć pod przekupstwo w sądzie wraz z gorszymi przestępstwami, toteż lepiej nie ryzykować. I zdaje się… znowu prychnął? Czy czynił coś na przekór sobie? Czy ona mu się podobała? No proszę, proszę… Podejrzenia jakieś się rodziły.
Alchemiczka? A więc miał rację. Nie tak częste hobby, ale jednak możliwe. Nie mniej rzadkie niż wędkarstwo pośród policjantów. Tylko… jak można nie lubić wypoczynku, łapiąc ryby”? Nie trzeba zawodowo na nich zarabiać, wraz z ich gotowaniem. Forma relaksu w najlepszym wydaniu. Książki faktycznie to norma, a kosztowanie różnych kuchni świata… brzmiało jak dobry kompan do podróży. Komuś by podpasywał, tak też na tym polu się mogli rozumieć. - Ciekawe… Nie mów mi tylko, że wierzysz w jakieś wiedźmowe… rzeczy…? To brzmi niemal jak obraza, ale w naszym cichym Ame już mnie niektóre dziwactwa przestały zaskakiwać. Wolę zapytać wprost. - Na ostatnie pytanie westchnął nieco, zerkając na okno, niczym przypominając sobie okres przedszkola. - Służyłem jako shinobi w jednostce. Można powiedzieć, że jak wiele dzieci trafiłem pod skrzydła akademii z przymusu rodziny. Tak też potoczyła się moja kariera dalej. Odszedłem z armii, a na szukaniu poszlak się znam. Lubię gastronomię, ale na nią nie miałem pieniędzy ani czasu. - Lekki smutek wdał się na oblicze Iwamoto, który szybko go zmył. - Oto jestem przed tobą w niewygodnym garniturze. No, ale jak ci się w nim podobam to… przeboleję. W końcu mamy randkę. - Wstał z siedzenia, biorąc płaszcz oraz własne klucze do ręki. - Prowadź więc droga Homuro. Nie mam rękawiczek. Trochę zimno jest bez sweterka. Potrzymasz mnie za rękę? - Rzekł dość nonszalancko, co oznaczało żart z nutą rzeczywistej prośby.

~~

Tsūjitegan

Widzenie w dal [m]Widzenie sferyczne [m]Max. dziedzina stylu przewidywanych ruchówKoszt utrzymania na turę
2 500200A20

Prowadzone Fabuły
Prowadzone Misje
Ranga D
Ranga C
Ranga B
Ranga A
Ranga S
Awatar użytkownika
Hōseki Homura
Posty: 164
Rejestracja: 31 paź 2021, 11:42
Ranga: Genin
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Komisariat w Ame

Jakaś część czarnowłosej chyba liczyła na pociągnięcie kilku wątków, jakiekolwiek z resztą, przez inspektora. Wynikało to z dość prostego faktu - rozmowa momentami przypominała jej nocną podróż polną drogą. Niby przecież prowadzi prosto, niby coś ta droga wydeptana, ale jak się człowiek bardziej rozejrzy, to ciężko powiedzieć, czy aby na pewno jego podróż nie jest kontynuowana przez środek losowej łąki. Sądziła, że może w trakcie tejże wymiany zdań kilka kwestii nieco się wyklaruje. Tymczasem ten siedział i słuchał, często nie dodając nic więcej, na co ta mogła jedynie obserwować baczniej mężczyznę. Bez wyczekiwania czegokolwiek tak naprawdę. Siedziała spokojnie, jedynie analizując nowe fakty, jakie to składały się na obraz stróża prawa. Ostatecznie brak odpowiedzi to też jakaś odpowiedź, prawda? Nie mniej nie każdy temat uciął. Wyjątkowo ten dotyczący alkoholu dalej znajdował się "na stole", a odpowiedź udzielona przez Takayukiego zdecydowanie nie znajdowała się na liście tych, jakie Homura zamierzała pozostawić bez własnego komentarza. Jakże by tak mogła, a gdzieżby!
- Więc to taaaak się teraz nazywa... - stwierdziła udając zaskoczenie, jednak delikatny uśmiech dość zdradzał, jakoby bliżej była do wyśmiania jego jakże uproszczonego wyjaśnienia, które może nawet by kupiła. Może. Jakby miała tak lat pięć. I jakby nie widziała go szczerzącego się jak głupi do sera pewnego wieczoru. I to był... "ból głowy", tak? Nie powiedziała jednak nic więcej. Żadnej reprymendy. Żadnego pouczenia. Jedynie te kilka krótkich słów, okraszonych jakże oceniającym spojrzeniem wbitym w Iwamoto.

Wbrew obiegowej opinii, ani jej słowa, ani zaproszenie nie było wynikiem presji. Ciekawości? Może. Własnego testowania inspektora? Niewykluczone. Jej widzimisię? Dość prawdopodobne. Koniec końców zeszli z tematu "randki" na komisariacie, z Homurą w roli oskarżonej oraz dość niejasnych insynuacji, jakie były chyba głównym powodem wrażenia, jakoby została pchnięta na taflę kruchego lodu. Teraz jednak, kiedy ponownie, niczym bumerang, wróciła kwestia "zdobywania sympatii" mężczyzny za biurkiem? Bynajmniej. Prawdą jednak było, że cokolwiek zasugerował jeszcze chwilę temu, nie miało większej racji bytu. Nie potrzebowała zachęty czy "klepnięcia w plecy", by wysunąć ze swojej strony zaproszenie. Za to może sam stróż prawa nie był aż tak błyskotliwy, skoro owe musiała wskazać mu osobiście palcem? W cokolwiek obecnie grał, z perspektywy Homury czas był zdecydowanie po jej stronie. Z resztą! Nie ona właśnie myślała, jak urwać się w środku pracy z własnego biura.
- ...porwanie? - odparła odruchowo i to z całkowitą powagą, wybierając najbardziej optymalne rozwiązanie z listy. Rozwiązanie, którego pewnie tak naprawdę od niej nie oczekiwał, ale je dostał. I które mogło nie do końca przypaść mu do gustu, o ile przeszkadzało mu bycie wyciągniętym siłą z gabinetu przez kogoś, kto nie był w stanie unieść sofy w salonie na tyle, by wsunąć pod nią z powrotem dywan. To, że raczej zakładała jego kooperację, to z kolei inna kwestia - Chyba, że chcesz jakiś bardziej legalny pomysł, to nie.
Musiałaby pomyśleć. Nie był to jednak temat, którym zamierzała się zajmować w najbliższym czasie. W mniej bliższym chyba też nie. Istniała niezerowa szansa, że w dalszych planach również nic podobnego nie przewidywała. Nie było jednak ku temu potrzeby. No proszę, jednak znalazł czas. Wystarczyło tylko inaczej nazwać pewne rzeczy i już był niemal w progu, gotowy do wyjścia. Nagła zmiana mimiki inspektora zadziałała jak czerwona światła dla Homury, jaka to ponownie wyczuła, że coś jest na rzeczy. Tym razem nie spodziewała się może słów czy pytań, jakie mogłyby zachęcić ją do zaproszenia prawnika na komisariat, jednak i bez tego ponownie skupiła uważnie wzrok na rozmówcy.
- Kto wie... jak sądzisz? - odparła krótko, przekrzywiając lekko głowę. Czy ona naprawdę wyglądała na kogoś, kto ma problemy z pewnością siebie? Byłoby to... co najmniej ciekawym odkryciem. Z drugiej nie sądziła, by czegoś się bała. Zwyczajnie zdradzanie pewnych rzeczy było jej nie na rękę. - Tak jak z wielką przyjemnością sprawdziłabym, jak źle by się to skończyło: nie rozpijam ludzi przed dwunastą, a przed szesnastą - wyjątkowo rzadko.
Wzruszyła ramionami nieco zawiedziona, głównie zaistniałymi okolicznościami. Nie, żeby nie widziała dość rozpitych ludzi na co dzień, jednak wlanie więcej alkoholu w Takayukiego zdawało się mieć potencjał na niezgorszą rozrywkę. Pech jednak chciał, że sama nie był alkoholikiem. Podobnie ciężko upatrzeć o ten porze coś, co nie jest zwykłą jadłodajnią czy karczmą wypełnioną tanim piwem. Niby miała w domu całą kolekcję win... i niby mogła teoretycznie zrobić coś sama... Ale nie. Tak jak była to jakaś opcja, nie widziała powodu, by z niej korzystać. Znowu mimowolnie przechyliła głowę. Tak jak wcześniej mogła nawet domyślić się, czemu ten wydaje z siebie dźwięki jak obrażony kocur, tak teraz nie miała pomysłu. Zbita z tropu popatrzyła na niego uważniej przez kilka krótkich chwil, jednak ostatecznie odpuściła, wzruszając znowu ramionami.

Najpierw klientka, później gość, a teraz wiedźma! Jaki szybki awans, kto by pomyślał. Większym chyba zaskoczeniem było powiązanie jej hobby z okultyzmem, bo "wiedźmowe rzeczy" brzmiały w rzeczy samej jak okultyzm.
- Nie, gdzież tam. Jedynie w każdy czwartek składam krwawe ofiary lokalnym bóstwom przed sesją spirytystyczną, ale to chyba norma w tych stronach, prawda? - rzuciła nie kryjąc ironii, nim westchnęła cicho i machnęła ręką. - Spokojnie, nie zaciągnę cię na żaden ołtarz. Chyba.
Nigdy nie wiadomo, co los przyniesie, jednak póki co nie kwalifikowałaby go pod obsydianowe ostrze. Odpowiedź co do wyboru kariery była taka, jaka się spodziewała: nie powalała. Nie mniej nic w tym temacie nie mówiła, a jedynie kiwnęła głową. Podobnie było z samą kwestią gastronomii, gdzie nie tyle nie widziała potrzeby dorzucania swoich "trzech ryo", tak nawet tych "trzech ryo" nie miała. Ot, stwierdził fakt. Wstała z miejsca widząc, jak ten powoli zbiera się do wyjścia. Złapała delikatnie własną parasolkę za uchwyt, spoglądając ponownie na inspektora. Nie do końca z własnej inicjatywy, a przez ponowne wspomnienie przez niego noszonego stroju, jaki najwidoczniej był mu solą w oku. Szkoda. Chociaż jak gdyby się tak dokładniej przyjrzeć...
- Bez garnitura też byłoby dobrze.
Tylko może nie w taką pogodę i nie wśród ludzi, jednak osobiście by nie narzekała. Została jeszcze w tym wszystkim kwestia tego, gdzie się udać na ów śniadanio-lunch. I chyba wybór należał do niej, co zdecydowanie nie ułatwiało niczego. Nim jednak decyzja została przez nią podjęta, zerknęła na Takayukiego słysząc jego "prośbę".
- Ale żeby tak na pierwszej randce, inspektorze? - zapytała z udawanym przejęciem, jakby co najmniej poprosił o coś nieprzyzwoitego. Nie, żeby nie szli za rączkę już wcześniej. - Wygląda na to jednak, że mam w tym i tak już pewne doświadczenie.
Dodała, łapiąc wolną dłonią rękę Iwamoto. Tylko gdzie teraz... Coś się wymyśli. Dała mu jeszcze chwilę, by zamknął gabinet, po czym zaczęła kierować się do wyjścia z komisariatu. Prowadząc inspektora za rękę. Tak po chwili zastanowienia, chyba nie chciała trafić przypadkowo na Nanami.

Miała bardzo prosty plan. Przyjść, zanieść paczkę i wyjść. A skończyła na randce. Chyba nie tak technicznie powinno wyglądać budowanie zaufania, ale chociaż było trochę zabawnie.

z/t -> Karczma
ODPOWIEDZ

Wróć do „Amegakure no Sato”