Nie ma co ukrywać - gdyby Hakaze była większą koneserką natury, zwłaszcza w warunkach campingowych, może cała podróż okazałaby się ciekawsza. Gdyby Hakaze była przyszłą protagonistką jakiejś opowieści, Wybranką Losu czy innym dzieckiem z przepowiedni, pewnie przedzierając się przez górskie szlaki trafiłaby na kogoś z magiczną strzałką nad głową, oznaczającą
nowego questa początek niezapomnianej przygody. Chociaż... praca to właśnie coś, czego Kotegawa szukała. Miała w końcu ambitny plan, a ambitne plany nie tylko wymagały przyłożenia do nich ręki odpowiedniej osoby, ale także funduszy. Jednym z takich ambitnych planów było z pewnością przeżycie, a tak się niefortunnie składało, że jeżeli dziewczyna posiadała niesamowite zdolności do przeprowadzania fotosyntezy - jeszcze ich nie odkryła. Istniała też spora szansa na to, że czekanie na ich ujawnienie się nie ma większego sensu w obliczu odgłosów Gehenny, jakie koniec końców zaczęły dochodzić z jej żołądka.
To nie tak, że ta przez kolejne kilkanaście godzin szła, żywiąc się jagodami i sypiając na zimnych głazach. Wręcz przeciwnie - znalazło się schronisko położone na szlaku, jakie nie tylko zapewniło w miarę znośne warunki, jak i ciepłą strawę. Daleko temu było do karczmy, a i o pracę ciężko. Okolica równie porywająca jak przemierzona przez dziewczynę trasa - albo więc nie było problemów w okolicy wymagających rzucenia gotówką w odpowiednie osoby, albo nie było problemów, przez które warto było rozstawać się z ciężko zarobionym groszem. Jak chociażby mijane zwłoki wcześniej, z pewnością! Ludzie raczej szli dalej nie zatrzymując się na długo, albo zostając na drzemkę czy dłuższy odpoczynek w jednym z pokojów sypialnych. Cisza i spokój, Innymi słowy - kolejne nudne miejsce, nad którym nie ma wiele sensu się rozpisywać. Chociaż - hej! Poniekąd takiego szukała, tak? Mogła się wyspać i coś zjeść, a to wszystko za niecałe 100 ryo!
Był to również ostatni przystanek przed zejściem z górskiego szlaku, już po stronie Kraju Lata. Ciężko było powiedzieć, kiedy zimno i chłód zaczęły ustępować słońcu i ciepłu. Nagle grubsze odzienie zaczęło jedynie wadzić, zwłaszcza wobec duchoty rosnącej z każdym przebytym krokiem. Miało się wrażenie, że ktoś wziął całe powietrze w kraju i zaczął gotować je długimi godzinami w zamkniętym pomieszczeniu. Śnieg już dawno zniknął dziewczynie z oczu, przed którymi rozciągała się ubita droga poznaczona kilkoma, wystającymi kamieniami. Krótka, żółto-zielona trawa pokrywała pagórki rozciągające się przed Hakaze. Drzewa? Niewiele. Może jedno na sto metrów, rosnące samotnie to tu, to tam. Jak na wiosnę, Natsu no Kuni zdawało się być o krok dalej w kalendarzu.
Jeden z przejeżdżających powozów minął dziewczynę. Mogła przysiąc, że słyszała woźnicę przeklinającego to cholerne słońce, jednocześnie przecierając czoło szmatą trzymaną pomiędzy palcami. Nie zatrzymywał się, pogonił konia. Jedyne więc, co Kotegawa mogła zobaczyć, to jak powóz podskoczył kilka razy na niezbyt równej drodze. Droga zaś, co ciekawe, nie była szczególnie zatłoczona. Co jakiś czas ktoś schodził bądź zjeżdżał ze szlaku, najpewniej kierując się do zabudowy wznoszącej się kilka kilometrów dalej: dobrze z resztą widocznej dla Hakaze z miejsca, w jakim się znajdowała. Tak samo widoczna była jeszcze jedna rzecz, jaka rzuciła się w oczy już po przejechaniu woźnicy. Albo dwie? Po drugiej stronie drogi znajdował się inny wóz. A nawet dwa wozy. Jeden definitywnie służył do przewożenia ludzi. Długi, jednak nie szerszy jak przeciętny pojazd tego typu. Obudowany zarówno po bokach, jak i z góry, to też ciężko było powiedzieć o nim cokolwiek więcej. Drugi zaś był jedynie zadaszony z góry, przez co widać było pod plandeką znajdujący się kolorowy materiał i rzeczy, jakie z tej perspektywy ciężko byłoby komukolwiek nazwać. Przy drodze zaś stała kobieta. Może starsza od Hakaze? Niewiele od niej wyższa, to z pewnością. Odziana w krótkie, białe spodenki oraz niebieską bluzkę z dekoltem, do tego z wycięciem na ramionach oraz bufiastymi przy nadgarstkach rękawami z cieniutkiego materiału. Stała wpatrując się martwym, pozbawionym duszy wzrokiem w Hakaze, chociaż na jej twarzy malował się wyraz błagający o pomoc. W dłoniach zaś trzymała drewnianą tabliczkę, Na niej zaś dużymi, czarnymi literami widniało
NAJGORSZY KUCHARZ PO TEJ STRONIE GALAKTYKI. Uniosła nawet tabliczkę wyżej. Tak, ze zasłoniła pół jej twarz, chociaż Kotegawa mogła dostrzec, jak oczy dziewczyny na moment powędrowały w dół ku tabliczce, nim natychmiast odwróciła ją na drugą stronę zawstydzona. Tam z kolei czarnowłosa mogła dostrzec
PRACA SZUKA CZŁOWIEKA. OFERUJEMY PIENIĄDZE. Kobieta jak wpatrywała się w Hakaze, tak wpatrywała się dalej. Jakby liczyła, że człowiek, jakiego owa praca szuka, to właśnie człowiek przed białogłową.
Come here ->
Yuyen