Młody Kurozama będąc w drodze do urzędu w myślach wyklinał panująca pogodę. Mimo mieszkania w Ame już kilkunastu lat nadal nie potrafił przyzwyczaić się do panujących tutaj warunków, zdecydowanie wolał cieplejsze i mniej depresyjne klimaty. Cholera, ludzie znowu będą myśleli, że ktoś wysłał do nich anioła śmierci... Nie ma jakiegoś Ninjutsu na permanentną zmianę aparycji? Mimo iż miała to być jego pierwsza misja, to w ogóle o tym nie myślał, ani nawet nie był ciekawy co tak naprawdę będzie musiał zrobić. Myślami był przy wczorajszej kolacji, przy tym jak fatalnie ją przyrządził pomimo jasnych instrukcji w przepisie pozostawionym mu przez babcię. Może po prostu nie nadaję się na kucharza? Na ziemię sprowadził go poszukiwany budynek, który pojawił się cholera wie kiedy. Nie powinienem tak bujać w obłokach... Skarcił samego siebie w myślach i przekroczył próg urzędu.
Chłopak dokładnie zlustrował mapę, a potem przyszłego kompana, wyglądał na starszego od niego, ale to chyba nawet lepiej, nie bardzo chciał wykonywać misję z dziećmi, nie ważne jak świetnymi shinobi by nie byli. Wyciągnął do niego prawą dłoń chcąc się przywitać.
- Kurozama Yoku, wygląda, że nasz czas misji zostaliśmy kompanami... - spojrzał pomarańczowowłosemu prosto w oczy jakby chciał wyczytać z nich jaki jest jego stosunek do nieznajomych - Myślę, że nie ma co tracić czasu, może nawet uda nam się wrócić na obiad... - i czarnowłosy podreptał ku wyjściu. Nie bardzo interesowało go czy jego towarzysz należy do tych gadatliwych czy raczej woli sobie pomilczeć, na misję zostali przydzieleni razem więc na ten czas po prostu musieli siebie znosić, a że Yoku nie miał zbyt wielu okazji aby porozmawiać sobie z innymi to trajkotał jak najęty
- Yyyy... To może powinniśmy powiedzieć sobie coś o swoich umiejętnościach... Tylko, że ja tak naprawdę nie potrafię właściwie nic... - zaśmiał się nerwowo i z roztargnieniem przeczesał mokre włosy, często tak robił gdy był zakłopotany - Jak widzisz, też ze mnie niezłe chucherko, silniejszy wiatr by mnie porwał... No... Może z kontrolą chakry nie radzę sobie najgorzej, ale to też nic specjalnego, raczej nie bardzo mam w co przekuć tą kontrolę... - może i to było trochę zbyt krytyczne spojrzenie na siebie, ale nasz chudzielec nie wiedział co tak naprawdę potrafi jego kompan, więc uznał, że to będzie najbardziej dyplomatyczne podejście do akurat tego tematu rozmowy - Tak w ogóle, to moja dziewicza misja, ale postaram się tego nie zepsuć... Także wiesz, bierz poprawkę na mnie i moją nieporadność. - na krótką chwilę słaby uśmiech zagościł na jego twarzy - Modlę się w duchu, żeby ta misja nie okazała się żadną zwykłą, fizyczną pracą... Oczywiście cudów też nie oczekuje po randze D, ale jestem dobrej myśli... -
Na szczęście podróż nie trwała zbyt długo i paskudna pogoda do końca nie popsuła chłopakowi humoru.
- No, no... Trochę tu upiornie albo to ja jestem taki bojaźliwy... - Uchiha przez krótką chwilę uważnie rozglądał się dookoła, ale w końcu wzruszył ramionami - No dalej, miejmy to już za sobą i znajdźmy ten cholerny warsztat... - i ponownie sięgnął po mapę aby sprawdzić czy znajduję się tam szczegółowo opisana lokalizacja poszukiwanego miejsca - Możemy też popytać o pana... No, jak mu tam... - zrobił krótką przerwę chcąc przypomnieć sobie godność misjodawcy - O pana Matsumoshi Hirohito -