• Ogłoszenia
  •  
    Aktualności fabularne
    Obecna pora roku: Wiosna 164r.

    Poniżej znajdują się ostatnie wydarzenia oraz ważniejsze ogłoszenia. Są one często opatrzone datą dodania, przy czym najświeższe informacje umieszczone są na samym początku listy.

    30.01.2024 - rozpoczęcie wydarzenia wioskowego w Sakuragakure. Więcej informacji w najnowszych aktualnościach fabularnych.
    29.01.2024 - oficjalne zakończenie eventu Arc II: Pierwsza Konfrontacja. Podsumowanie można znaleźć w aktualnościach fabularnych.
    Kącik Nowego GraczaSamouczek Wzór Karty Postaci AtrybutyRozwój postaci i koszty chakry Atuty Klany i organizacje Informacje o świecie Handbook
    Powyższe tematy powinny zawierać wystarczająco informacji, by móc bez przeszkód napisać Kartę Postaci i rozpocząć grę. W przypadku dalszych niejasności, zapraszamy do kontaktu zarówno na chatboxie, przez wiadomości prywatne oraz przez nasz serwer Discord.
    Administracja
    Pingwinek Chaosu
    Główny Administrator
    Norka
    Główna Mistrzyni Fabularna
    Hefajstos
    Główny Moderator Kuźni
    Tora
    Główny Moderator Technik

    W przypadku jakichkolwiek pytań bądź uwag, powyższe osoby zajmują się wyszczególnionymi w ich tytułach zagadnieniami. Pomocą służy również cała kadra forum, wraz z moderatorami. Zapraszamy również do dołączenia do forumowego Discorda.
    Kadra Sakura no HanaDiscord Sakura no Hana
     

Wioska Matsumae

Tsuchi no Kuni, lub jak niektórzy mają w zwyczaju je zwać, Kraj Ziemi, stanowił niegdyś jeden z Pięciu Wielkich Krajów Shinobi, będąc tradycyjnie postrzegane przez świat jako spokojne miejsce z wieloma udogodnieniami. Bogata baza rolnicza i górnicza Tsuchi no Kuni jest znana ze swojej rozbudowanej struktury. Tutejszy krajobraz jest dość surowy, z bardzo małą liczbą drzew, a horyzont, jak okiem sięgnąć, nieustannie przedzielają góry. Aktualna sytuacja po likwidacji Iwagakure w Tsuchi no Kuni jest stosunkowo… dobra. Tak jak wiele krajów zaczęło cierpieć na większe ataki bandytów, tak Daimyō Tsuchi zawarł umowę z samurajami z Tetsu no Kuni. Oni użyczali swojego ostrza ku obronie jego kraju, a on zapewniał im większą ilość materiałów potrzebnych do produkcji ich wyposażenia oraz lepszą reputację w pobliskich krainach.
Awatar użytkownika
Yōgan Sayu
Posty: 135
Rejestracja: 11 lis 2021, 19:18
Ranga: Cywil
Discord: meei#6947
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:

Wioska Matsumae

Wioska Matsumae
Leżąca na w bliskiej okolicy granicy z Tanima no Kuni niewielka wioska, która niespecjalnie wyróżnia się od innych, okolicznych osad. Większość z mieszkańców zajmuje się gospodarką i rolnictwem, co wywnioskować można po licznych polach uprawnych otaczających domostwa oraz stadach wypasających się zwierząt różnego gatunku.
Każdy zna tu każdego, jak to w takich wioskach bywa. Okoliczna ludność żyje... można uznać, że nawet beztrosko i spokojnie. Mieli to szczęście, że wojna jakimś cudem ich ominęła; ogólnie miejsce wydaje się mocno zapomniane przez świat, dzięki czemu największymi problemami z jakimi muszą zmagać się mieszkańcy, to zazdrość wywołana dorodniejszymi plonami sąsiada.
W najbliższej okolicy znajduje się karczma oraz niewielki kościół, w której modlą się wyznawcy Raijina, boga błyskawic.
Ostatnio zmieniony 14 wrz 2022, 10:43 przez Tora, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Yōgan Sayu
Posty: 135
Rejestracja: 11 lis 2021, 19:18
Ranga: Cywil
Discord: meei#6947
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:

Re: Wioska Matsumae

Jej pobyt w Kyōgoku musiał zakończyć się znacznie wcześniej, niż przewidywała. Po spotkaniu z Kayo, planowała posiedzieć jeszcze kilka dni w miasteczku i na spokojnie zastanowić się, gdzie wyruszyć dalej. Niestety, była zbyt nieostrożna i gdy pieczętowała jedzenie do zwojów, do jej pokoju weszła pokojówka z zamiarem wymiany pościeli na świeżą. Niefortunnie, dostrzegła co robi dziewczyna i jeszcze tego samego dnia stała się głównym tematem rozmów okolicznej ludności. Nie wykonywali wobec niej wrogich gestów, po prostu plotkowali i rozmawiali na ten temat; mimo to, Sayu poczuła się zagrożona i odkryta, dlatego nie chcąc paść łupem samozwańczych łowców głów, czym prędzej wyruszyła w drogę.
Zmierzając w stronę Nowego Kontynentu, natrafiła na jedną z wiosek. Matsumae - głosiła dumnie drewniana tabliczka, postawiona tuż przy głównej drodze.
- Brzmi zachęcająco... - mruknęła pod nosem. Uniosła głowę, spoglądając na malowniczą miejscowość. Wyglądało... już nieco mniej. Same domki były całkiem ładne, a miejscowość wyglądała na zadbaną - Sayu nie miała nic przeciwko małym, typowo rolniczym osadom. Wiedziała jednak, że wtopienie się w tłum w tego typu miejscu będzie niemożliwe - bo na pewno każdy znał każdego, a ona jakby nie patrzeć wyróżniała się na tle cywilnej ludności. Westchnęła cicho. Dalsza podróż nie wchodziła w grę, absolutnie. O ile głód nie był większym problemem i z tym potrafiła sobie poradzić, tak zmęczenie dawało o sobie znać i to tylko i wyłącznie z jego powodu zdecydowała się zatrzymać na krótki, maksymalnie jednodniowy postój.
Opatuliła się narzuconym na ramiona płaszczem nieco szczelniej i ruszyła w głąb wioski, mając nadzieję na znalezienie jakiegokolwiek lokalu, który dysponował łóżkiem i gorącą wodą.
Obrazek
think twice? I don't even think once
słowa
myśli
głos
Awatar użytkownika
Uchiha Uzui
Posty: 281
Rejestracja: 16 sty 2022, 19:44
Ranga: Cywil
Discord: Uchiha Uzui#7702
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Wioska Matsumae

Zima zdecydowanie nie była, nie jest i nigdy nie będzie lubianą przez mężczyznę porą roku. Wszechobecny śnieg i niska temperatura skutecznie spowalniała każdą z dotychczas przebytych i planowanych podróży jednocześnie uniemożliwiając najlepszą w mniemaniu Uzui'ego część - spania pod gołym niebem. Nie zwykł jednak narzekać na cokolwiek niezależnie od okoliczności, toteż starał się nad tym zbytnio nie myśleć, a zamiast tego iść przed siebie i szukać jakichś pozytywów. Jednym z nich jest fakt, że wraz ze swoją przyjaciółką dotarli w nowe, jeszcze nieznane rejony, gdzie jak liczyli trafią na jakiś trop, a może nawet informacje dotyczące jej ojca oraz klanu Manamatsu. Zgodnie z ustaleniami, rozdzielili się zaraz po wejściu pomiędzy pierwsze budynki tej jakże niewielkiej wioski. Już po przebyciu pierwszych, kilkunastu metrów brunet doszedł do wniosku, że nie ma tu niczego wartego uwagi, dlatego zapytał jednego z miejscowych o lokalną karczmę i tam też się udał. Wypadałoby nieco odpocząć, coś zjeść i rzecz jasna rozgrzać wysokoprocentowym trunkiem, najlepiej umiłowaną przez Uchihe butelką Uze, choć jeśli nie będzie jej na stanie to nie pogardzi czymkolwiek innym. Do gospody wszedł bez krzty zawahania od razu strzepując z kapelusza zbędną warstwę śniegu. Go zaś ściągnął dopiero po zajęciu jednego z wolnych miejsc gdzieś w rogu, oparł o nogę stolika i przeleciał wzrokiem po wszystkich obecnych. Szybko zrozumiał, że dość mocno wyróżnia się na tle zwykłych chłopów, a cała uwaga została skupiona właśnie na nim. Błędem było niezdjęcie przewieszonych na plecach sierpòw, ale przecież nie ma złych intencji, ani nie robi nikomu krzywdy. Poza tym nie zapowiadało się na to, by którekolwiek miało odwagę się do niego odezwać stąd też miał cichą nadzieję, że nie odmówią mu złożenia zamówienia. Z tym jednak postanowił się wstrzymać dopóty, dopóki gapie nie wrócą do biadolenia o własnych sprawach i złopania taniego piwa.
Obrazek
Awatar użytkownika
Yōgan Sayu
Posty: 135
Rejestracja: 11 lis 2021, 19:18
Ranga: Cywil
Discord: meei#6947
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:

Re: Wioska Matsumae

Wyglądało na to, że tego dnia nie była jedyną podróżniczka, która postanowiła zatrzymać się w wiosce. Przypadek? Mówi się, że przypadki chodzą po ludziach. Czy Matsumae nie powinno na cześć tego dnia urządzić jakiegoś święta, które co roku wspominałoby to wydarzenie? W końcu nie co dziennie zdarza się, by do takiej dziury zabitej dechami, gdzie psy szczekają nieco innym otworem niż gębowym, zawitał nie jeden, a dwójka podróżników!
Sayu w pierwszej chwili była przekonana, że jest jedyna nie-miejscowa. Nie dostrzegła chłopaka, pomimo że rozglądała się całkiem bacznie, jak to miała w zwyczaju, gdy tylko pojawiła się w nowym miejscu; być może po prostu minęli się, takie rzeczy się zdarzają. Była czujna i ostrożna; z tyłu głowy wciąż miała świadomość, że nawet gdyby coś jej się stało... istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że nigdy by się nie dowiedział.
Czując, jak wiatr się wzmaga, a z nieba zaczyna prószyć śnieg, westchnęła z wyraźnym niezadowoleniem i opatuliła się szczelniej szalikiem, ruszając przed siebie.
Musi być tu jakiś lokal, cokolwiek... - przemknęło jej przez myśl, gdy szła chyba główną uliczką, która wyglądała jak jakaś polna, usypana piachem droga. W najgorszym wypadku będzie pukała do każdych drzwi, prosząc o udostępnienie kawałka podłogi czy strychu, gdzie mogłaby zwinąć się w kłębek i przespać najgorszą pogodę.
Upokarzające
- Um... przepraszam? - odezwała się do pierwszej lepszej kobiety, która w pośpiechu by zdążyć przed największą śnieżycą, zgarniała rzeczy, leżące tuż przed wejściem do domu.
- Macie tu jakąś karczmę, lokal? Szefowo, widzisz że pogoda się pogarsza, potrzebuję tylko ciepłej kąpieli i kawałka materaca. - zapytała, gdy ta zmierzyła ją wzrokiem, od stóp do głów. Gdy tylko uzyskała odpowiedź, podziękowała skinieniem głowy i ruszyła w stronę, którą nieznajoma jej wskazała. Faktycznie, była tam karczma; niestety, jej obskurny wygląd nie zachęcał do odwiedzin. Wzdrygnęła się na samą myśl, że nie ma wyjścia i będzie musiała spędzić tu przynajmniej kilka godzin, w oczekiwaniu na poprawę pogody i regenerację.
Jej wejście do lokalu nie było tak książkowe i ekipickie, jak chwilę wcześniej wejście Uzui'ego. Było za to... bardziej charakterystyczne. I nie oszukujmy się, dosyć żenujące.
Gdy akurat wchodziła do środka, zawiał mocniejszy wiatr; klamka niespodziewanie wyślizgnęła się z dłoni dziewczyny i jakkolwiek Sayu starała się złapać ją ponownie, po prostu nie zdążyła, przez co drzwi otworzyły się z donośnym hukiem, uderzając w jeden ze stolików stojących najbliżej wejścia.
Rozmowy i gwar jakby nagle ucichły, a Yōganka niemal poczuła, jak spojrzenia obecnych tu mieszkańców skupiają się właśnie na niej. Nie, żeby miała coś przeciwko graniu pierwszych skrzypiec, bynajmniej. Po prostu takie bycie w centrum uwagi nie należało do najprzyjemniejszych i zupełnie inaczej je sobie wyobrażała. Szybko zamknęła za sobą drzwi, co wcale nie było takie proste; były dosyć ciężkie, a wiatr nie odpuszczał. Gdy tylko to zrobiła, odwróciła się na pięcie i zmierzyła wzorkiem wszystkich tu obecnych. Czując, jak jej policzki płoną, po prostu skłoniła się niczym aktorka po udanym występie na scenie.
- No... to koniec przedstawienia, nie trzeba bić mi brawo, autografów nie rozdaję... - odezwała się, stając się wyjść z sytuacji z twarzą, na tyle, na ile to było możliwe. Odchrząknęła i ruszyła w stronę lady.
- Potrzebuję grzańca i jakiegoś ciepłego, sycącego posiłku. - obdarzyła karczmarza uroczym uśmiechem; gdy ten przedstawił jej dosyć ubogą kartę dań, z braku laku wybrała jedną z potrawek mięsnych. Przyszło jej tylko znaleźć miejsce, w którym przysiądzie i będzie mogła pokontemplować nad wszystkimi żenującymi rzeczami w życiu, jakie ją spotykają. Jeden ze stolików wydawał się być wolny; to właśnie w jego kierunku ruszyła dziewczyna, by bez większego namysłu i z impetem rzucić cały ekwipunek na blat i usiąść na jednym z krzeseł. Westchnęła głęboko i przeciągając się, odgięła nieco głowę do tyłu. Żenada. Upokorzenie. Czemu znów ją to spotykało?
Gdy otworzyła oczy, dostrzegła dwa, dosyć wyjątkowe sierpy. Co prawda widziała je do góry nogami, jednak nietrudno było domyślić się, że jest to broń biała. Wyprostowała się.
- Nie wiedziałam, że taką ekskluzywną bronią tniecie tu zboże. - wypaliła, nim zdążyła ugryźć się w język. Gdyby tylko przyjrzała się chłopakowi nieco dokładniej, szybko mogłaby wydedukować, że nie ma nic wspólnego z rolnictwem i lokalną ludnością.
- Czy ma to jakiś wpływ na jakość plonów? Gdybym była zbożem, zdecydowanie wolałabym być ścinana przez porządne sierpy. - dodała, zsuwając przemoczony szalik z szyi i jasny płaszcz, by zaraz to narzucić je na oparcie krzesła obok,
Obrazek
think twice? I don't even think once
słowa
myśli
głos
Awatar użytkownika
Uchiha Uzui
Posty: 281
Rejestracja: 16 sty 2022, 19:44
Ranga: Cywil
Discord: Uchiha Uzui#7702
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Wioska Matsumae

Mierzące i pełne niezrozumiałej dla Uzui'ego wrogości spojrzenia wydawały się w żaden sposób nie ustępować. Nikt z obecnych nie próbował nawet się z tym kryć dając brunetowi do zrozumienia, że nie jest tu mile widziany. Dlaczego? Chętnie uzyskałby odpowiedź na te pytanie, jednak niepotrzebne wychylanie najpewniej przyniosłoby odwrotne do oczekiwanych efektów. Wolał więc przemilczeć swoje obiekcje co do zachowania miejscowych i przeczekać przybierającą na sile śnieżyce w pozostawiającej wiele do życzenia, aczkolwiek ciepłej i suchej karczmie.
-Yare, yare... Za jakie grzechy? - pomyślał chcąc dać upust swojemu niezadowoleniu. Teraz ochota wypicia paru naczynek Uze coraz bardziej przeradzała się w potrzebę, dlatego wyjął wypchany po brzegi mieszek z ryo i ostentacyjnie rzucił na środek blatu tak, by zabrzmiał w uszach tych prostych ludzi. Na takich pieniądze działają niczym najsilniejszy urok, a najlepszym na to dowodem był właściciel, który w ułamku sekundy znalazł się przy stoliku zajętym przez Uchihe. Jego fałszywy uśmiech przyprawiał dwudziestopięciolatka o skręt kiszek, a sposób w jaki zacierał ręce kusił, by złapać za wystającą z nad ramienia rękojeść i pozbawić paru palców. Nie miał jednak w zwyczaju dawać pochłonąć się złym pokusom, a tym bardziej krzywdzić cywili. Odpuścił, wzdychając cicho pod nosem i zamówił porcję gyuniku teriyaki, a także dwie butelki alkoholu. Jedną na teraz, a drugą na później, by mieć czym rozgrzać organizm w trakcie dalszej wędrówki. Poprosił o pozostawienie otwartego rachunku, gdyż przypuszczał, że niedługo zjawi się tu jego przyjaciółka. Wątpił w to, by dowiedziała się tu czegokolwiek o swoim klanie jednocześnie będąc pewnym, że doskonale wie gdzie powinna szukać takiego rozpustnika jak on. Łasego na pieniądze jegomościa odprowadził wzrokiem, aż do lady i wtem rozległ się huk. W pierwszej chwili przeszło mu przez myśl, że wywołał wilka z lasu i spojrzał w stronę drzwi chcąc potwierdzić przypuszczenia. Jak się okazało, były błędne chociaż płeć się zgadzała. Malutka, opatulona po uszy niezdara w żaden sposób nie pasowała opisem do Seijamy. Nie wyglądała też na miejscową, co zwróciło uwagę nie tylko szarookiego ale i wszystkich pozostałych. Z resztą nic w tym dziwnego, bo wejście miała dość... głośne? Dobrego w tym wszystkim tyle, że nie wybiła zębów i zdjęła z shinobiego irytujące brzemię. Teraz mógł w spokoju zająć się nabijaniem fajki tytoniem kupionym w poprzedniej osadzie. Pali tu co drugi, więc nie powinno być problemu jeśli dołoży od siebie do unoszącej się w powietrzu stęchlizny parę buchów. Miał już sięgać po zapałki i w pełni oddać zaciąganiu gryzącym w przełyk dymem ale główna gwiazda sceny rzuciła swymi gratami prosto przed jego nos tworząc spory podmuch wiatru wydmuchujący część zawartości cybucha.
-Świetnie, teraz na pewno nie przestaną się gapić... - założył z góry. Mimo to nie potrafił odmówić zmarzniętej kobiecie miejsca a wcześniej czy później i tak czekałaby go ta sama historia z Manamatsu. Kultura podpowiadała mu żeby się przedstawić i tak też planował, jednak kobieta uprzedziła go i odezwała się pierwsza.
- Tak? Dobrze wiedzieć. - odparł krótko na dość dwuznaczną aluzję uprzednio wyciągając z ust i odkładając gdzieś na bok stolika fajkę. Część dotyczącą ścinania plonów pominął uznając, że nie ma sensu prostowania zwykłego żartu. Szczerze powiedziawszy on sam nie miałby nic przeciwko "ścięciu" rozmówczyni, gdyż trafiała w jego upodobania, ale musiałby chociażby poznać jej imię i być pewnym, że nie dosypie mu czegoś do trunku.
-Jestem Uzui, a Ty?- przedstawił się na koniec i zapytał oczekując od dziewczyny tego samego. Jeśli już siedzą przy jednym stole i rozmawiają to wypadałoby zdradzić chociaż imię.
Obrazek
Awatar użytkownika
Yōgan Sayu
Posty: 135
Rejestracja: 11 lis 2021, 19:18
Ranga: Cywil
Discord: meei#6947
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:

Re: Wioska Matsumae

Nieufne spojrzenia, którym blisko było do wrogości były czymś, do czego jako shinobi wędrujący po starym kontynencie musieli niestety przywyknąć. Ludność cywilna z niepewnością podchodziła do ludzi, którzy w dłoniach mieli siłę niszczącą to, na co oni pracowali tak wiele lat. Ludzie to chciwe istoty, dla których nigdy nie było wystarczająco i zawsze potrzebowali więcej. Więcej pieniędzy. Więcej popularności. Więcej siły. Taka moc w nieodpowiednich rękach może mieć straszliwe skutki, o czym zdążyli przekonać się, gdy przyszło im brać udział w wojnie, ogarniającej cały Stary Kontynent. Czy zatem można było winić prostych ludzi, że obwiniali przeciętnych shinobi, za to do czego doprowadzili ludzie ich pokroju? No... nie do końca. To był ciężki temat i choć Sayu starała się nie mieć im tego za złe, pośpieszne pakowanie się i opuszczanie własnego domu bo Daimyo ma problemy ze sobą nie należało do jej najpiękniejszych wspomnień.
Nieszczególnie przejmowała się tym, że ludzie wciąż się na nią gapią; zwracała na siebie uwagę, nie tylko samym wejściem, ale i przyodzianym strojem. Cholera, może powinna chociaż zrezygnować z czerwieni i zdecydować się na mniej wyrazisty kolor? Nie... to nie wchodziło w rachubę.
Prawdę mówiąc nieszczególnie przejęła się tym, że przy stoliku już ktoś siedzi. Była chyba ostatnim człowiekiem na ziemi który domyśliłby się, że akurat może komuś przeszkadzać - bo przypuśćmy młodzieniec oczekuje towarzystwa kogoś innego, lub zwyczajnie nie ma ochoty na obce osoby dosiadające się do stolika i woli pokontemplować nad sensem życie przy butelce alkoholu. Przecież gdyby miał jakiś sprzeciw, powiedziałby go otwarcie. W końcu... tak działa świat, prawda?
Uniosła lekko brew. Jakie dobrze wiedzieć? Czyżby w takim razie wybierał to, czym oporządza pole zupełnie przez przypadek? To niemożliwe, by miała większą wiedzę na temat rolnictwa niż on. Jej wiedza w zakresie rolnictwa kończyła się na tym, co przekazała jej pewna urocza, nowopoznana blondynka, nic ponadto.
Aluzji w jej słowach nie było w sumie żadnych i kompletnie nie wyłapała, że jej słowa mogłyby zostać odebrane inaczej, niż dosłownie. Z tego też powodu nie zamierzała sprostować błędnego myślenia chłopaka - karawana jedzie dalej.
- A nie jest tak? Nie znam się zbytnio na prowadzeniu gospodarki, ale wydaje mi się, że rośliny powinny doceniać, że ich gospodarz używa do ich ścięcia porządnych narzędzi. - odpowiedziała, przedstawiając swój dosyć pokrętny punkt widzenia. - Nie zauważyłeś, by twoje plony były znacznie dorodniejsze od innych? - zagadnęła.
- Jestem Sayu, miło poznać... - dodała, prostując się. Dopiero wtedy miała okazję lepszego przyjrzenia się chłopakowi. Dosyć szybko nad jej głową zaświeciła żaróweczka; uświadomiła sobie, że chłopak kompletnie nie przypomina lokalnej ludności, jaka obecna była w karczmie. Wzięła głębszy wdech, zdając sobie sprawę ze swojej pomyłki.
- Ty... nie jesteś stąd, prawda?
Obrazek
think twice? I don't even think once
słowa
myśli
głos
Awatar użytkownika
Manamatsu Seijama
Posty: 73
Rejestracja: 18 sty 2022, 0:03
Discord: LevelUp#9976
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Bank:

Re: Wioska Matsumae

Tsushi no Kuni. Nigdy nie lubiła tego kraju. Dlaczego przywlókł ją właśnie tu? Że niby tu znajdą się informacje o jej klanie. Ta, jasne! Brrr, ten cholerny chłód. Przyzwyczajona do pustynnego słońca Seijama bardzo dotkliwie przeżywała tę pogodę. Kto to w ogóle wymyślił, żeby padał jakiś... Śnieg. Co to w ogóle jest!? Ehh, ta pogoda jeszcze bardziej ją dobijała. Już starczył fakt, że wcale nie przybliżała się do celu, a wręcz miała wrażenie, że staczała się w zupełnie przeciwnym kierunku. Może jednak dołączenie do Uzuiego było błędem? Z drugiej strony, pamiętała przecież dlaczego to zrobiła. Czuła się przy nim bezpieczniej, a to już duży atut w tym chorym świecie. Nawet pomimo jego różnych ułomności i głupot, które zaprzątają mu głowę. Hulaj dusza! Nie musiała nawet długo się zastanawiać, gdzie mógł podziać się taki moczymorda jak on. Nie żeby miała mu to jednak za złe. W tym momencie chciała móc tylko podziać się GDZIEKOLWIEK indziej niż na tym mrozie. Ruszyła więc jak najszybszym krokiem w kierunku lokalnego zajazdu. Wioska nie była duża, więc nie mogła mieć przecież ich wielu.
Wkroczyła do środka, opatulona w długi, bordowy płaszcz i owinięta czarnym szalikiem niczym turbanem. Tuliła własne ramiona z zimna i drżała lekko, ciężko jednak stwierdzić, czy z zimna, czy ze złości.
- Uzui! - krzyknęła, szukając go wzrokiem już od wejścia. - Nic! Nic tu nie ma ciekawego! Nie wiem, po co mnie tu przywlokłeś... - mówiła rozdrażniona, zmierzając w jego kierunku. Wszystkie spojrzenia, standardowo runęły teraz na nią. Twarze klientów wyglądały na wyjątkowo zaciekawione tą całą sytuacją. Ale tak, bardziej w negatywnym sensie. Jakby wszyscy chcieli zaraz zacząć rzucać w nią widelcami. Manamatsu jednak w ogóle nie zwracała na nich uwagi. Jej wzrok skupiony był na Uzuim, gdy dotarła do stolika i oparła się ciężko na wyprostowanych rękach o blat. Spomiędzy fałd szalika dało się dostrzec, że otwierała już usta, by coś powiedzieć, ale wtedy dopiero, strzeliło ją jedno, kluczowe spostrzeżenie. Chłopak nie był sam. Nastąpiła krótka pauza, po której dziewczyna, jakby połączyła kropki, a grymas niezadowolenia zaczynał przechodzić powoli w wredny uśmieszek. Rzuciła tylko krótko wzrokiem na dziewczynę i zwróciła się znów do Uchihy.
- Och, przepraszam. Przerwałam wam randkę. Nie mówiłeś nic, Uzui-kun. - zachichotała pod nosem. Chyba wpadła nie w czas. Ale cóż, teraz już trudno. Chciał ją spławić, żeby spotkać się z dziewczyną, to ma za swoje. Jego wina.
Awatar użytkownika
Uchiha Uzui
Posty: 281
Rejestracja: 16 sty 2022, 19:44
Ranga: Cywil
Discord: Uchiha Uzui#7702
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Wioska Matsumae

Każdy kto miał już sposobność poznać byłego Konoszanina na pewno wiedział, że jest on bardzo prostym człowiekiem, choć wcale na takiego nie wygląda. Rozrywka, alkohol i przygody wypełniały jego świat równie długo, co intensywnie i zarazem wystarczająco, by nie próbował domyślać się co rzeczywiście mają na myśli jego rozmówcy, a zwłaszcza Ci niedawno poznani. Taka prostolinijność nierzadko utrudniała mu wykonywanie narzuconego przez więzy krwi zawodu i może właśnie ze względu na to uzyskał w swym klanie miano czarnej owcy, która nigdy nie była w stanie rzetelnie dopilnować powierzonych mu obowiązków. Nie żeby kiedykolwiek brał to do siebie, bo medal ten ma także drugą, niezwykle wygodną dla niego stronę pozwalającą prowadzić całkiem przyjemne i beztroskie życie. Nie mógł zatem wiedzieć, że jego rozmówczyni faktycznie chodziło o rolę. Po tych wszystkich nieprzyjemnych spojrzeniach i cichych komentarzach jakich co dopiero zaznał nie pomyślałby nawet, że ktoś mógłby pomylić go z rolnikiem, dlatego słysząc jak dziewczyna kontynuuje ów wątek, uniósł w górę brew sugerując nic innego jak zdziwienie.
- Spędziła za dużo czasu na mrozie, czy co? - próbował sobie wytłumaczyć niezrozumiałą sytuację, gdy ta akurat się przedstawiała. Na szczęście następnym zdaniem rozwiała wątpliwości dwudziestopięciolatka ostatecznie przekonując go do tego, że podejmowanie dyskusji na ten temat będzie zwyczajnie nietrafione.
-W końcu zauważyłaś? - zapytał żartobliwie z delikatnym, przyjaznym uśmiechem. Nie wygląda na taką, co wzięłaby to do siebie ale pewności nie miał żadnej, w końcu mowa tu o kobiecie. Korzystając z chwili chwycił dłonią za większość położonego na blacie ekwipunku i przesunął w bok tak, by zrobić nieco miejsca dla zbliżającego się z zamówieniami właściciela. Gdyby nie był taką szują, uraczyłby go za obsługę skinięciem głowy, a tak po raz kolejny odesłał go wzrokiem oraz zauważalną niechęcią do lady.
- Ty też nie wyglądasz na miejscową Sayu. Szukasz tu czegoś poza ciepłym posiłkiem i schronieniem? - wrócił do rozmowy jak gdyby nigdy nic spoglądając w jej stronę. Nie oczekiwał, by mu się spowiadała ale chętnie usłyszałby co taka gwiazdeczka robi w wiosce takiego sortu. W oczekiwaniu na jakieś wyjaśnienia złapał lewą ręką za szyjkę przyniesionej przed chwilą butelki, a prawą za korek sprawnie, - niczym zawodowiec - wydobywając go z jej środka na rzecz polania alkoholu do stojącego nieopodal naczynka.
- W taką pogodę zwykły grzaniec nie wystarcza, skusisz się? - wypalił znienacka, kompletnie tego nie planując. To chyba przyzwyczajenie wprawionego w boju pijaka, co zawsze z chęcią podzieli się trunkiem. Mimika jego twarzy wyraźnie się zmieniła, na bardziej pogodną. Można, by rzecz, że poprawił mu się humor, a przynajmniej na kilka krótkich sekund. Kolejne bezpardonowe i głośne wtargnięcie przyprawiło go wręcz o nieprzyjemny dreszcz na karku. Za pierwszym razem się udało, ale drugi byłby już zbyt piękny, aby mógł być możliwym o czym doskonale zdawał sobie sprawę.
- Kurwa... - wyrzucił z siebie szczerze, ale po cichu, tak, by czasem go nie usłyszała. Mowa rzecz jasna o Seijamie, której irytujący jazgot usłyszałby nawet z odciętymi uszami, a co dopiero w takiej klitce. Co gorsza, już z wejścia dostał opierdol, więc nie miał nawet co liczyć na spokojne upojenie się w towarzystwie sympatycznej Pani. Podłamany opuścił głowę przy tym zakrywając swą zażenowaną minę prawą dłonią i trwał w tej pozycji dopóty, dopóki znajoma nie znalazła się bliżej.
- Siadaj już i nie rób scen, skoro nic nie znalazłaś to zjemy i zaraz się stąd wynosimy, tylko na litość boską nie wrzeszcz już. - odpowiedział na głupią i jakże w jej stylu docinkę. Nigdy nie należała ani do spostrzegawczych, ani tych co potrafią liczyć się z innymi, ale tym razem musiała go posłuchać jeśli nie chce zdechnąć z głodu lub zimna. Kolejna osada była przynajmniej kilka godzin stąd, a wędrówka w taką pogodę nijak mu się nie uśmiechała. Ma po dziurki w nosie widoku sypiącego śniegu, jeszcze trochę i ten zacznie mu się śnić po nocach, a tego by już po prostu nie zniósł.
Obrazek
Awatar użytkownika
Yōgan Sayu
Posty: 135
Rejestracja: 11 lis 2021, 19:18
Ranga: Cywil
Discord: meei#6947
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:

Re: Wioska Matsumae

Dzisiejszy dzień był dniem, który na zawsze miał się zapisać w pamięciach mieszkańców wioski. Dlatego, że ich niewielką, zapomnianą przez świat miejscowość odwiedził nie jeden, nie dwóch, a aż trójka podróżnych! Teoretycznie, atmosfera powinna być znacznie lżejsza; w końcu grupka zmarzniętych wędrowców to był łatwy i bardzo przyjemny sposób zarobku. I pewnie właściciel lokalu zacierałby ręce, specjalnie z na tę okazję podwyższając ceny o przynajmniej 200% - w końcu i tak nie odmówią, prawda? Niestety, nastroje były zgoła inne, co na samym początku zdołał dostrzec Uzui. Sayu pewnie też zauważyłaby, że coś jest nie tak... gdyby minimalnie bardziej interesowało ją, co dzieje się dookoła niej.
W kwestii pogody, Sayu mogła zbić sobie mentalną piątkę z nieznaną jeszcze Seijamą; ona równie mocno nienawidziła zimna, mimo że Tsuchi no Kuni było jej ojczyzną, więc pojęcie śniegu i mrozu nie było jej obce. Jedynym plusem zimy było to, że można było wygrzewać się w ciepłym pomieszczeniu, a i wszelkie grzańce i herbatki smakowały znacznie lepiej.
- Sierpy mnie zmyliły. No i nie spodziewałam się spotkać tu nikogo z zewnątrz, poza mną. Wybacz.- mruknęła, czując jak jej policzki płoną czerwienią. Na szczęście i ku jej uldze, mniej więcej w tym samym momencie ich zamówienie zostało postawione na blacie; ale i tym razem nie dostrzegła pasywno-agresywnego kelnera, który nieszczególnie krył się z tym, że obecność obcych nie jest mu na rękę. Po prostu ujęła kubek w dłonie i upiła łyk napoju, który był minimalnie za gorący na swobodne picie, jednak z powodzeniem (według dziewczyny oczywiście) zamaskował jej poczucie zażenowania.
- Podobno mają na prawdę dobrego, znanego na cały świat grzańca. Chcesz łyka? - palnęła pierwsze, co przyszło jej do głowy. No bo co miała powiedzieć? Że jest kunoichi z Iwagakure, która w sumie nie bardzo wie co ze sobą zrobić i kręci się po Tsuchi no Kuni?
- A tak serio, to nie próbuj go. Jest obrzydliwy. - dodała szybko, tym razem zgodnie z prawdą; była na tyle sympatyczna, że nie zamierzała skazywać chłopaka na picie takiej lury. Odstawiła kubek na blat, mimowolnie się wzdrygając.
- Kręcę się tu i tam. - przyznała, tym razem odpowiadając na pytanie. - Nie mam stałego miejsca pobytu, ale doszły do mnie pogłoski, że Nowy Kontynent jest całkiem interesującym miejscem. A teraz, gdy zakończyła się wojna... mam w końcu możliwość ruszenia i przekonania się, czy plotki faktycznie są prawdziwe. - dodała. Zgrabna i szczera odpowiedź, która mimo wszystko nie zdradzała niewygodnych dla dziewczyny szczegółów.
Na propozycję skosztowania alkoholu przystała, w sumie bez większego zastanowienia; kiwnęła lekko głową. Musiała pozbyć się tego okropnego posmaku z ust, jaki został jej po wypiciu zaledwie łyka grzańca. Kiedy tylko oba kieliszki były napełnione, odruchowo uniosła swój w geście toastu i już miała wypić zawartość, gdy to jej uszu dotarł bardzo donośny, żeński głos, wzywający imię jej nowopoznanego znajomego. Oho, czyżby znalazła się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie? No kto by się spodziewał? Tym razem postanowiła się nie wtrącać, pozwalając zazdrosnej dziewczynie na ochrzanienie chłopaka od stóp do głów; lubiła tego typu rozrywki i aż szkoda byłoby przegapić takie przedstawienie.
Zerując kieliszek, do jej uszu dotarło coś o randce. Chwila, zaraz. Że co?
Zakrztusiła się i choć bardzo chciała szybko sprostować niejasności, kaszel który nie chciał ustąpić nie pozwalał jej na to. Że niby ona, randki? Wolne żarty.
- To nieporozumienie i pomówienia...! Bardzo głupie zresztą... I wiem, że będę teraz brzmiała jak winna która się tłumaczy, ale nic takiego nie miało miejsca, zwykły przypadek, a przypadki chodzą po ludziach. Że niby ja, z nim? - szybko uświadomiła sobie, że te słowa zabrzmiały nieco niefortunnie. Posłała chłopakowi krótkie spojrzenie. - ...bez urazy, to nic personalnego. - dodała szybko i westchnęła, mając wrażenie, że się tylko pogrąża.
Lekkim ruchem podbródka wskazała na stojący na blacie alkohol.
- Nie skusisz się? Uzui stawia. - odezwała się, nieszczególnie przejmując się tym, że chłopak nigdzie nie zdeklarował, że to on jest dzisiejszym sponsorem.
Obrazek
think twice? I don't even think once
słowa
myśli
głos
Awatar użytkownika
Manamatsu Seijama
Posty: 73
Rejestracja: 18 sty 2022, 0:03
Discord: LevelUp#9976
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Bank:

Re: Wioska Matsumae

Uzui był już chyba przyzwyczajony do takich docinek, ale nieznajoma dziewczyna wyglądała na całkiem wzburzoną. A więc misja wykonana. Uchiha przesłonił twarz z zażenowania, a może i wstydu, dziewczyna zaczęła gorączkowo się tłumaczyć. Cała kawalkada emocji! Ach, wręcz istna symfonia chaosu, dla uszu tego małego diablika, który gdzieś tam siedział wewnątrz Seijamy. Cała ta złość na obrany cel podróży i pogodę nagle stopniała, ustępując satysfakcji. Lubiła Uzuiego, wiedziała doskonale o jego dobrych intencjach, inaczej nie poszła by za nim w takie zadupie. Musiała mu jednak trochę podokuczać. Brakowało jej rozrywki od czasu opuszczenia Sunagakure. Życie stało się wręcz przepełnione powagą i smutkiem. Stało się szare jak zimowe niebo i przez większość czasu tylko przygnębiało. Jeśli tak wygląda dorosłość, to Seijama wolała nigdy nie wyrosnąć z głupich żarcików i docinek. Stanowiło to dla niej, bardziej niż wszystko inne, o jakiejkolwiek normalności.
Z uśmiechem obserwowała więc scenkę. Nie była zazdrosna - wręcz przeciwnie. Rozumiała, że być może Uzui potrzebował tego tak samo, jak ona potrzebowała jego.
...albo po prostu faktycznie chciał się tylko nachlać...
Bez względu jednak na to, Sunijka usiadła obok Uchihy i przyjrzała się zamówieniom. Alkohol... Dużo alkoholu. No tak, czego innego mogła się spodziewać. Poczuła jednak bardzo intensywną, przyjemną woń i wtedy jej wzrok padł na parujące jeszcze danie, stojące na stoliku, przed towarzyszem. Bez zawahania sięgnęła błyskawicznie po pałeczki i porwała z talerza jeden kawałek. Ach, jakże ona była głodna. Dopiero ten kąsek jej o tym przypomniał. A był on najlepszy, bo jak wiadomo, kradzione nie tuczy. Zachichotała pod nosem, wciąż rozbawiona zakłopotaniem nieznajomej. Na propozycje alkoholu grzecznie odmówiła, kręcąc głową.
- Jestem Seijama. A ty jak się nazywasz? - odezwała się do niej, obdarzając ją raczej ciepłym uśmiechem. Humor znacznie się jej poprawił.
Awatar użytkownika
Uchiha Uzui
Posty: 281
Rejestracja: 16 sty 2022, 19:44
Ranga: Cywil
Discord: Uchiha Uzui#7702
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Wioska Matsumae

Na szczęście dla Uzui'ego, jego przyjaciółka szybko się uciszyła i zasiadła na miejscu obok. Nawet teraz nie wyglądała na świadomą tego, że tutejsi nie patrzą przychylnie na wędrowcòw, a zwłaszcza ninja zdolnych do zaprzepaszczenia ich dorobku w ułamku sekundy. Mógłby przysiąść, że wszyscy obecni zabijają ich spojrzeniami i zapewne gdyby nie byli łatwym zarobkiem w ten zimowy wieczór, już dawno odesłaliby całą trójkę na trzaskający mróz. Właśnie tak to wygląda i lepiej, by jego słowa w końcu do niej dotarły, bo mimo braku luksusòw i należytego traktowania mają chociaż szansę odpocząć i posilić się przed dalszą podróżą w suchym i co ważniejsze, ciepłym miejscu.
- Spokojnie, Twoja strata. - odpowiedział pół żartem, długo się nie zastanawiając. Nie dał po sobie poznać, że w jakiś sposób go to dotknęło, bo przecież jeszcze niedawno rozmyślał nad tym, co może się skrywać pod ubraniami małej niezdary. Za to mógł teraz z czystym sumieniem opròżnić zawartość masu i utopić swe smutki w alkoholu. Tak więc też zrobił przecierając na koniec usta z nadmiaru palącego specyfiku i polał następną kolejkę.
-Ma na imię Sayu, niedawno co przyszła i z tego, co zdążyłem się dowiedzieć jest zainteresowana nowym kontynentem. - wyręczył dziewczynę chcąc mieć już z głowy kwestię ich zapoznawania się. W jego głosie było słychać nutę poirytowania, ale czemu tu się dziwić? Przecież speszono mu "ofiarę", tym samym odbierając szansę na przyjemny wieczór z kimś, kto nie marudzi przy każdej nadarzającej się okazji. Znowòż złapał za kieliszek, racząc fankę czerwieni krótkim, dającym do zrozumienia, że jeśli chce odkupić swoje winy to powinna zrobić to samo spojrzeniem i wypił całość odstawiając puste naczynie obok fajki. Nie zapomniał o niej, po prostu czekał na lepszy moment i takowy był właśnie teraz. Zaciągnąwszy niżej maskę, włożył ustnik między wargi i sięgnął do kieszeni po zapałki. W normalnych okolicznościach rozpaliłby ją żywiołem ognia, jednak zwrócili na siebie już wystarczająco dużo uwagi, tym samym zmuszając go do skorzystania ze staroświeckich metod. Sprawnym ruchem rozpalił wykałaczkę z osadzoną na końcu, łatwopalną masą i uraczył damy towarzyszącym temu zabiegowi, charakterystycznym zapachem. Trzymając płomyk nieco nad cybuchem wziął kilka niepełnych buchòw starannie rozpalając nabity do środka tytoń. Dopiero ostatnim porządnie się zaciągnął i zgasił niepotrzebne już źródło ognia w opuszkach palców rzucając pozostałość gdzieś pod nogi. Właściciel i tak powinien posprzątać, więc jedna zapałka nie zrobi nikomu różnicy. Uchylając delikatnie usta, stworzył szczelinę, z której zaczął ulatniać się gęsty, szary dym. O ile pewien był, że jego obecność nie przeszkadza Seijamie, o tyle nie był pewien jak zapatruje się na to Sayu, dlatego starał się wydmuchiwać gryzące w oczy kłęby gdzieś na bok.
- Rachunek jest otwarty, zamów sobie coś zamiast wyjadać z mojego talerza. Nie zapomnij też o czymś na później, bo nie zamierzam uganiać się za kròlikami w taką pogodę. - powiedział w przerwie od wciągania w płuca przepalonej rośliny, przy tym patrząc na towarzyszkę niczym na małe dziecko. O utrapienie, co on z nią ma... Matka zawsze powtarzała mu, że z pięknymi kobietami są tylko problemy i dzisiaj wie, że powinien był jej lepiej słuchać.
Obrazek
Awatar użytkownika
Yōgan Sayu
Posty: 135
Rejestracja: 11 lis 2021, 19:18
Ranga: Cywil
Discord: meei#6947
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:

Re: Wioska Matsumae

To nie była wina Uzui'a, że Sayu raczej szybko zgasiła romantyczne zapędy chłopaka i plan wylądowania we wspólnym łożu spełzł na niczym. Ona... po prostu taka była i niezależnie od tego, jak urodziwy, przystojny i męski byłby samiec, za każdym razem zareagowałaby dokładnie tak samo. Gdyby ktoś zechciał podarować jej kwiatki, zapytałaby niewzruszona, że po co jej takie badyle i co ma z nimi zrobić. Gdyby ktoś zdecydował wysłać w jej kierunku dyskretny i subtelny podryw, najpewniej w ogóle by tego nie zauważyła. Z jej nieogarnięciem i zerową umiejętnością czytania aluzji wiązało się wiele zabawnych (niekoniecznie dla niej) historii - ale o tym nie dziś.
Skłoniła się lekko, gdy chłopak zdecydował się przedstawić ją za nią. Czyżby gadała za dużo i w obawie, że znów zacznie nawijać jak potłuczona postanowił sprawnie i konkretnie zrobić to za nią? Być może. Nie wnikała.
- Nowy Kontynent, nowe możliwości.- zauważyła błyskotliwie. - Obawiam się, że na terenie Tsuchi no Kuni nie mam za bardzo czego szukać. Jako shinobi, nie jesteśmy tu mile widziani. - wzruszyła lekko ramionami, dzieląc się swoimi przemyśleniami z dwójką.
Mimo, że to w gruncie rzeczy mój dom...
Była w stanie zrozumieć rodziny, dla których konieczność odejścia z Iwagakure i przeprowadzenia się w inne miejsce była dramatem, z którym mieli duży problem sobie poradzić. Yoganka, pomimo że jej klan od pokoleń żył w Ukrytej Wiosce, na przymus przeprowadzki patrzyła dosyć optymistycznie. Oznaczało to nowy start, bez ciążącego na jej nazwisku piętna. Jako nieograniczona umowami czy obowiązkami wynikającymi z rangi, mogła wylądować tam, gdzie tylko chciała. Wolność to coś, czego zawsze potrzebowała. Nawet. jeżeli ta oznaczała brak bezpieczeństwa i konieczność zadbania o swój własny tyłek samodzielnie.
- Jesteście z Tsuchi no Kuni? - zagadnęła. - No i wyglądacie całkiem podobnie... rodzeństwo? - Skoro ona zdradziła nieco na swój temat, kultura nakazywała zagadnąć rozmówcę o to samo.
Nie no, jaka kultura. W jej przypadku była to czysta ciekawość, co nieszczególnie zamierzała ukrywać.
Obrazek
think twice? I don't even think once
słowa
myśli
głos
Awatar użytkownika
Manamatsu Seijama
Posty: 73
Rejestracja: 18 sty 2022, 0:03
Discord: LevelUp#9976
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Bank:

Re: Wioska Matsumae

Seijama usadowiła się już wygodnie. Zdążyła jeszcze podwinąć kęs od Uzuiego, nim ten skarcił ją i nakazał zamówić sobie coś dal siebie. Czyżby była to sugestia, że to on dziś stawia? Dziewczyna już zatarła rączki i gdy tylko ktoś z obsługi pojawił się w zasięgu, zamówiła duży talerz smażonego makaronu i - zgodnie z sugestią towarzysza - trochę pierożków na wynos. Jej również nie chciało się uganiać za królikami. Z resztą, w taką pogodę... Wszystkie małe króliczki pewnie już dawno śpią.
- Miło cię poznać! - uśmiechnęła się do nowopoznanej Sayu - a więc ty też... - zagadnęła nieco zdziwiona, słysząc słowo shinobi. Sama jednak nie odważyła się powiedzieć tego na głos. W zasadzie sama nie wiedziała, czy mogłaby nazwać siebie shinobi. Nie ukończyła nigdy akademii. Nim zdążyła uzyskać tytuł genina, jej wioska padła ofiarą wojny. Później Seijama sama musiała kontynuować swoje treningi. W zasadzie z Ninjutsu umie jedynie korzystać z podstawowych technik... Mimo chciałaby móc tytułować się tym słowem. Być tak jak jej ojciec. Problem jednak w tym, że w przeciwieństwie do ojca nie miała już ojczyzny, o którą mogłaby walczyć.
- Nieee, ja urodziłam się w Sunagakure no Sato... Znaczy się, Kaze no Kuni. To był mój dom nim... - znów wróciły do niej traumatyczne wspomnienia, gdy zawiesiła głos - No, nie ważne. Z resztą sama wiesz. Twój kraj spotkało to samo. - Dziwnie niezręcznie czuła się rozmawiając o takich rzeczach. Zwłaszcza w tym nieprzychylnym towarzystwie. Czuła, że ten temat jest wystarczająco drażliwy dla wszystkich, więc urwała go, wbijając wzrok w swoje kolana. Wtedy przyszedł jej zamówiony talerz i w końcu mogła zabrać się do pałaszowania - co znów nieco poprawiło jej humor, jakby lekko odwracając uwagę od wcześniejszego, ciężkiego tematu. Wtedy jednak usłyszała coś, czego by się raczej nie spodziewała. Aż zakrztusiła się tym całym makaronem. Odkaszlnęła ciężko i zaniosła się śmiechem.
- Ja? Podobna do niego? Hahaha! - wytarła usta serwetką i złapała głęboki oddech. Łzy napłynęły jej do oczu. Zaśmiała się znów. - Do tego pijaka i kopciucha? Haha, dobre... - Akurat co do dymu papierosowego, to trochę już przywykła. Gdy była jeszcze małą, ojciec bardzo dużo palił. Nawdychała się tego za młodu i teraz już jej w zasadzie nie przeszkadzało. No ale taka okazja, żeby dogryźć Uzuiemu... Nie mogła sobie tego odmówić.
Awatar użytkownika
Uchiha Uzui
Posty: 281
Rejestracja: 16 sty 2022, 19:44
Ranga: Cywil
Discord: Uchiha Uzui#7702
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Wioska Matsumae

Ze względu na dość zajmujące zajęcie mężczyzna nie odzywał się przez dłuższą chwilę. Popalał fajkę i słuchał rozmowy pomiędzy kobietami w międzyczasie obserwując pozostałą klientelę. Większość wydawała się wreszcie zająć własnym życiem i problemami, z wyjątkiem dwóch, nieprzyjemnych typów trzy stoliki dalej. Wyraźnie skupiali swoją uwagę na przyjezdnych i mamrotali coś do siebie nawzajem.
- Skurwysyny. - pomyślał darząc ich paraliżującym spojrzeniem. Powinni wiedzieć, że nie wypada obgadywać innych, a zwłaszcza w ich obecności. Najchętniej wytarłby nimi tą klejącą się od alkoholu i Bóg wie czego jeszcze podłogę, jednak stwierdził iż tym razem obejdzie się smakiem satysfakcji. Wrócił więc do towarzystwa, w idealnym wręcz momencie, by w zamian za kolejną dogryzkę potraktować Seijamę obfitą chmurą prosto w twarz. Po tym wyszczerzył zęby w zadowoleniu i uprzednio odłożywszy fajkę złapał za butelkę z zamiarem rozlania trunku.
- Nie często się z nią zgadzam, ale tym razem muszę. Nie ma w nas za grosz podobieństwa, ani w wyglądzie, ani w charakterach. - mówił skupiając się na tym, by nie rozlać sake. Byłoby po prostu szkoda, bo przecież mają do czynienia z pijakiem jakich mało. Żal tylko, że nie wspomina równie często dnia kiedy uratował jej skórę. Jeśli tak nad tym pomyśleć to chyba jeszcze nie słyszał, by pochwaliła się tym komukolwiek. No ale nic, musi jakoś z tym żyć. W końcu nie robił tego dla dozgonnej wdzięczności, a z własnej, nieprzymuszonej woli i czystych intencji.
- No i też nie mam nic wspólnego z Krajem Skał. W moim sercu płonie wola ognia, tak jak u każdego, rdzennego Konoszanina. - wrócił do tematu znowòż chwytając i opróżniając masu jednym haustem. Pali niczym przed chwilą wspomniany ogień, tylko nie w serce, a przełyk.
- Szukamy informacji na temat ojca mojej przyjaciółki - Manamatsu Seiyoriego. Wątpię byś mogła coś o nim wiedzieć skoro jesteś z Tsuchi ale za to może znasz kogoś kto żyje z ich sprzedawania Sayu-chan? - wyjaśnił powód ich przybycia w tutejsze rejony na koniec zadając proste pytanie, a nóż ich na kogoś nakieruje? Spróbować zawsze warto, podobno...
Obrazek
Awatar użytkownika
Yōgan Sayu
Posty: 135
Rejestracja: 11 lis 2021, 19:18
Ranga: Cywil
Discord: meei#6947
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:

Re: Wioska Matsumae

Nie była tak spostrzegawcza jak Uzui, by dostrzec nieprzychylne spojrzenia, które w ich stronę kierowano, pomimo że mieszkańcy już dawno powinni zorientować się, że trójka shinobi nie szuka tu zwady. A może doskonale je widziała, po prostu starała się ze wszelkich sił, by je ignorować? Zdawała sobie sprawę ze swojej wybuchowej osobowości, a doprowadzenie do konfrontacji brzmiało jak nic innego a proszenie się o kłopoty. Nie, żeby obchodziło ją zdanie lokalnych, których najpewniej i tak nigdy więcej już nie zobaczy - zdecydowanie jednak troszczyła się o swój tyłek i nie chciała dopuścić, by odmrażał się gdzieś tam w śnieżycy, bo wyrzucono ich z lokalu za bronienie własnych racji.
Posłała lekki, pogodny uśmiech w stronę Sejiamy. Dziewczyna wydawała się dużo bardziej otwarta i radosna od swojego towarzysza, który ponownie skupił się na rozlewaniu alkoholu. Mogli gadać co chcieli, ale faktycznie wyglądali jak rodzeństwo - ogarnięta i pogodna siostra ze starszym bratem gburkiem, który rozgląda się spod byka, gotów stanąć w jej obronie w każdej chwili. Tym razem postanowiła ugryźć się w język i nie dzielić się swoją dosyć abstrakcyjną wizją z dwójką; w końcu oboje bardzo jasno wyrazili się, że jedyne co ich łączy to to, że lubią sobie czasem podogryzać. Przez moment nawet pomyślała, że podróże w towarzystwie byłyby zdecydowanie bardziej przyjemne, nawet jeżeli oznaczały konieczność pójścia na kompromis i dbanie nie tylko o siebie, ale i drugą osobę. Jakby automatycznie pomyślała o pewnym jegomościu, z którym za czasów Iwagakure trzymała się właściwie cały czas, doprowadzając do białej gorączki wyżej postawionych shinobi.
- Wola Ognia, całkiem ładnie brzmi.- stwierdziła. - Zdecydowanie lepiej niż Wola Skały... to przywodzi na myśl skamieliny i gruz. Nie wiem co za półmózg to wymyślił, serio. Przecież ani to imponujące, ani przerażające. - westchnęła wymownie. Wola Skały, dobre sobie. Wola Lawy brzmiało zdecydowanie lepiej.
- Słyszałam, co wydarzyło się z Twoją Wioską po Wojnie. Przykro mi. - dodała. Nie znała szczegółów rzecz jasna, ale to, co spotkało Konohę odbiło się dosyć dużym echem; musiałaby być kompletną ignorantką, by o tym nie słyszeć. Tym bardziej, że do Amegakure, w którym urzędował aktualnie jej klan zawędrowała liczna grupa rodzin z Hi no Kuni, w poszukiwaniu schronienia i świętego spokoju. Ona oczywiście nie zamierzała tam zostawać; święty spokój był ostatnim, na czym jej zależało.
Konoha, Suna, Iwa... jakie miłe, międzynarodowe spotkanie.
Suna... Suna...
Na moment wzięła głębszy wdech i znieruchomiała. Nietrudno było domyślić się, że Wojna, która ich dotknęła miała zły wpływ zarówno na Wioskę Piasku jak i Skały. Tym bardziej, że w imię chorych ambicji kilku jednostek dwa narody, które niegdyś żyły w neutralnych stosunkach musiały stanąć naprzeciw siebie na polu bitwy, rozlewając krew, morze krwi.
Nie czuła złości czy nienawiści, bynajmniej. Nauki Tamury nie poszły w las.
- Być może starsi mieszkańcy Iwagakure będą coś wiedzieli. - stwierdziła, zerkając to na Sejiamę to na Uzui'ego. To było pierwsze co przyszło jej do głowy i palnęła to trochę bezmyślnie, jednak w gruncie rzeczy nie był to jakiś zły trop. Odchrząknęła, szybko domyślając się, że powinna wyjaśnić swój tok rozumowania.
- Gdy byłam mała, do Wioski zjechało się bardzo dużo uchodźców z Suny. To było... jakieś dziesięć lat temu. Pamiętam, że było straszne zamieszanie, w końcu masa obcych ludzi, którzy muszą otrzymać dach nad głową, jedzenie, miejsce pracy... byli tam zarówno shinobi jak i cywile. Niestety, kompletnie nie pamiętam tego nazwiska. - dodała. - Być może w którejś z Ukrytych Wiosek znajdziecie trop, gdzie szukać dalej?
Obrazek
think twice? I don't even think once
słowa
myśli
głos
ODPOWIEDZ

Wróć do „Tsuchi no Kuni - Kraj Ziemi”