• Ogłoszenia
  •  
    Aktualności fabularne
    Obecna pora roku: Wiosna 164r.

    Poniżej znajdują się ostatnie wydarzenia oraz ważniejsze ogłoszenia. Są one często opatrzone datą dodania, przy czym najświeższe informacje umieszczone są na samym początku listy.

    30.01.2024 - rozpoczęcie wydarzenia wioskowego w Sakuragakure. Więcej informacji w najnowszych aktualnościach fabularnych.
    29.01.2024 - oficjalne zakończenie eventu Arc II: Pierwsza Konfrontacja. Podsumowanie można znaleźć w aktualnościach fabularnych.
    Kącik Nowego GraczaSamouczek Wzór Karty Postaci AtrybutyRozwój postaci i koszty chakry Atuty Klany i organizacje Informacje o świecie Handbook
    Powyższe tematy powinny zawierać wystarczająco informacji, by móc bez przeszkód napisać Kartę Postaci i rozpocząć grę. W przypadku dalszych niejasności, zapraszamy do kontaktu zarówno na chatboxie, przez wiadomości prywatne oraz przez nasz serwer Discord.
    Administracja
    Pingwinek Chaosu
    Główny Administrator
    Norka
    Główna Mistrzyni Fabularna
    Hefajstos
    Główny Moderator Kuźni
    Tora
    Główny Moderator Technik

    W przypadku jakichkolwiek pytań bądź uwag, powyższe osoby zajmują się wyszczególnionymi w ich tytułach zagadnieniami. Pomocą służy również cała kadra forum, wraz z moderatorami. Zapraszamy również do dołączenia do forumowego Discorda.
    Kadra Sakura no HanaDiscord Sakura no Hana
     

Kryjówka Ex-ninja Kumo

Przewaga wysokich pasm górskich przedzielających krainę jest głównym powodem niższych temperatur, skutecznie utrudniając przepływ prądów znad cieplejszych rejonów. Twarda ziemia nie nadaje się do uprawy większości rodzajów zbóż, wymuszając na gospodarce skupienie się na wydobyciu minerałów oraz sprzedaży własnych usług czy wyrobów. Nad lewym brzegiem, tuż nad Morzem Chūshin, rozpościera się najwyższy masyw, którego największy szczyt wieńczyło Kumogakure no Sato, nim natura postanowiła zemścić się za nadmierną eksploatację własnych zasobów. Znaleźli się jednak shinobi Chmury na tyle oddani Krajowi Błyskawic, by pomimo tej straty dalej chronić obywateli Kaminari pod postacią nieoficjalnej organizacji - Tako. Chociaż umiejscowienie siedziby organizacji nie jest znane, obywatele są im wdzięczni za pomoc.
Awatar użytkownika
Nara Shizu
Posty: 508
Rejestracja: 28 cze 2021, 12:57
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Kryjówka Ex-ninja Kumo

Za tym co odległe - Arc II: Starzy Znajomi­
WydarzenieWielka Przygoda
Post140/? (245/?)

Akane + Hou Part

Czyja to była zasługa? Akane mimo niechęci do przyznania Mrocznemu racji, nie mogła w głębi duszy powiedzieć że jego słowa nic nie zdziałały. Zdziałały, i wiedziała to ona, jej lewa półkula mózgu, ta prawa też i pewnie sąsiad co patrzył obok również to wiedział. Sam jej tymczasowy, całkiem demoniczny i niepoprawny politycznie sensei pewnie również to wiedział. Nie mniej, na zewnątrz? Nie zostały zaoferowane żadne podziękowania za pomoc, ani jawne przyznanie że miał on rację. Ona była głupia, on mądry. Powinna bić przed nim pokłony i tak dalej. Nie było ani miejsca, ani czasu na takie dziwne rzeczy. Konsekwencje tego wszystkiego mogły być katastroficzne. Co sekundę mógłby jej wtedy wypominać to, że to dzięki niemu osiągnęła to co osiągnęła. Nie mogła na to pozwolić, na honor kapłanek i jej samej!
Co nie zmieniało faktu, że było jej też przykro. On był demonem, a ona się zniżała do jego poziomu. I jej akcja była taka... zła, że wywołała emocje nawet w istocie tak martwej jak Hou. Mroczny miał nie mieć uczuć czy jakichś ludzkich cech. Miał być zwykła demoniczną istotą chcącą siać zniszczenie tam gdzie popadnie. Nigdy nie zginęła od kogoś tyle razy, ile zginęła od niego. W pewnym sensie, był on istotą do jakiej jej serce biło najbardziej. Biło, przestawało, biło i przestawało, tak w nieskończoność wręcz. Wszystko jednak szlak jasny trafiał, kiedy ona zniżała się do jego poziomu. Pewnego rodzaju szantaż emocjonalny? Może ukłucie w bolesne wspomnienia? Jakby tak pomyśleć, nawet Hou tak podłych akcji nie wykonywał... chyba. Cichy szept, że ją poniosło. Ucieczka wzrokiem na bok, spowodowała że nie widziała jego reakcji. Jak wyglądała jego twarz? Czy coś się zmieniła po usłyszeniu tego - a definitywnie słyszał - czy nawet nie drgnęła? Nie wiedziała. Nic jednak nie powiedział.
Kolejne słowa, padły z jej ust. Tym razem ze wzrokiem już skupionym na Mrocznym. Kwestia puszczenia jej, zdawała się więc nierozwiązana. Nie spytała się go, i nie wyrywała się, a on jej nie puścił. Na drugą wspominkę, kącik jego ust poleciał do góry.
- Ty za to, mogłabyś udawać chociaż przejęta moją raną. I krwią na twarzy. - stwierdził, puszczając jej dłoń jaką to wcześniej trzymał i przecierając jej policzek swoją chłodną dłonią. Uśmiech na jego twarzy, sugerował że definitywnie był z siebie zadowolony. - Również, z przyczyn personalnych? Ten trener na dzień dzisiejszy jest już niedostępny. Jakbyś chciała spalić trochę tego tłuszczu z brzucha, to musisz umówić się na kolejną sesję. Tymczasem...
Cofnął swoje obie ręce, chowając je za plecami. W momencie, kapłanka zaczęła czuć grawitację jaka to zaczynała ciągnąć ją w dół i na pewno by to zrobiła, gdyby nie jej chwyt. Ba! Miała nawet czas żeby podciągnąć się tą ręką i nie upaść. No... miałaby, gdyby nagle ramię Mrocznego nie zmieniło się w cienistą, niematerialną maź. Już nie trzymałą się niczego. Upadła tyłkiem na ziemię, jednak nie bolało. Było jakoś... miękko wręcz? Zerkając pod siebie, łatwo było znaleźć odpowiedź na zagwozdkę jaką miała. Wielgachny cień na podłodze, w jaki to wnikała. Mroczny tylko posłał jej zadowolony uśmiech, nim się odwrócił i zaczął iść w stronę ołtarza. Nic nie mówił. A ona, mimo ewentualnych prób szarpania, nie mogła wydostać się z cienia jaki ją pochłaniał, aż... nastała ciemność.
Szybko się jednak ocknęła. W łóżku, tym na którym to wcześniej się wykrwawiała. Obok niej? Stał Hou, w swojej poprzedniej formie. Co ciekawe? Widziała ranę jaką zadała mu w tamtym... świecie na jego ciele. Czy... to oznaczało, że znowu go zraniła? Najpierw ręka, teraz to? Czy to było powodem, dla którego "trener" przestał być na dziś dostępny? Nim jednak zdążyła coś powiedzieć, ten zasłonięty maską na twarzy odezwał się.
- Powodzenia z trafieniem z powrotem. I potrenuj te techniki jakie dałem Ci do głowy! Ja się stąd zbieram! - stwierdził uchachanym głosem i wtopił się w cień obok ściany. I nastała cisza, taka że kapłanka nawet nie zdążyła się odezwać. Nic, a nic. Została sama w pokoju, właściwie podobnym do tego w jakim to oni mieli spać. Tylko, nikogo tu nie było, więc to chyba nie był ich pokój. Na szczęście? W realnym świecie istniało coś takiego jak drzwi, przez które to mogła przejść prawdopodobnie z powrotem do tuneli całej tej kryjówki. Nawet jej ubranko było w wystarczająco dobrym stanie, aby nie świecić każdemu przechodniowi tyłkiem!

Wynagrodzenie dla Mirai Akane: 10 PD, 20 PT, możliwość nauki techniki Han Akuma bez potrzeby zwoju

Kamaboko + Ruri Part

Czasu im nie zostało wiele. Nie na tyle, aby coś wielce nowego i produktywnego zacząć robić, oraz również nie tak mało aby zwyczajnie poczekać na resztę. Wniosek? Musieli wpaść na jakiś plan. Jaki to mógł być plan? A no. Sprytny mniej, lub sprytny bardziej. Ważne by był. Na ich nieszczęście, aktualny ich plan sprowadzał się do niczego. Praktycznie. Trzeba było więc sprytnie go wymyślić, jednak definitywnie nie szło to najlepiej po takiej drzemce i "wypoczynku".
- Ok. - stwierdziła zwyczajnie Ruri, kiedy ten stwierdził że nie mają co się martwić. Czy słowa Kamaboko, jakiego przejęcie ludzkim życiem było bliskie zerowemu, faktycznie powinny zostać tak łatwo przyjęte. Kto wie. Ruri raczej nie planował ich kwestionować, definitywnie nie uważając tej kwestii za zbyt ważną. Lub... zwyczajnie... nie uważając. Na pytanie co do jedzenia, przekrzywiła głowę w bok. Patrzyła tak na niego przez chwilę w kompletnej ciszy, nim ostatecznie pokręciła głową. - Nie jadłam... Może się ono... przydać.
Stwierdziła ostatecznie, choć trochę niepewnie. Tak jak ludzie potrzeby ją dotyczyły, tak zdawało się, że była ona typem osoby która siedziałaby cicho w kwestii głodu do momentu, aż ciało samo nie zaczęłoby opadać z sił. Wychowywanie się wśród lalek definitywnie też mogło jakoś do tego aspektu się przyczynić. Dziewczynka odłożyła w ciszy tiarę do plecaczka, i zostawiając go w tym pomieszczeniu wstała z łóżka. Szczurki zadbały jedynie o to, aby z niej nie spaść.
- To... rekonesans po jedzenie? - zasugerowała, dalej dość niepewnie. Jakby nie wiedziała, czy ostatecznie podjęli decyzję by pójść coś zjeść, mimo że była głodna.

Shuten + Friends Part

Dialog był rzeczą ciężką. Było to już udowodnione parę razy w obrębie zaledwie paru minutowej rozmowy. Jak bardzo mogła ona pójść im jeszcze gorzej? Prawdopodobnie nie chcieli wiedzieć. Shuten, rzuciła wybacz tak o, żeby ono był. Touru na to, kiwnął zwyczajnie głową, choć na twarzy miał lekki zmieszanie całą sytuacją jakiej definitywnie nie przewidywał kiedy oferował jej naukę Hachimonu. Czy było jej przykro? Nie. Czy było mu przykro? Pewnie też nie. Trochę inaczej było z kolejną wymianą zdań, gdzie jakoś bardziej emocje się już wplotły. Zarówno ze strony Touru, choć jego zdawały się proste, jak ze strony rudowłosej demonicy jaka definitywnie więcej miała do powiedzenia na temat zachowania faceta przed nią. Ostatecznie jednak? Nie powiedziała nic, rezygnując z kontynuacji tej rozmowy. Nic też dziwnego, widząc jak chętny był jej rozmówca do tego. Mimo wszystko ciężko rozmawia się z osobą, jaka to rozmawiać nie chce. Samo z siebie odbiera to chęci, szczególnie kiedy to rzucała słowa prosto w mur, a ten odbijały się delikatnie i lądowały gdzieś na dnie ogromnego krateru. Ostatecznie? Rozmowa ta tylko przyniosła irytację i najpewniej właśnie tak zostanie zapamiętana. Bez jakiegoś przekazu tam z tyłu czy znaczenia. Zwyczajnie, irytująca wymiana zdań oraz uświadomienie jak niewiele osób rozumiało Shuten. Jej perspektywę i może... styl bycia? Pewnie nie znalazłaby się nawet jedna osoba, zdolna ją zrozumieć. Póki co przynajmniej tak wszystkie gwiazdy na niebie sugerowały.
Planowanie operacji szło już lepiej. Prawie. Kula trochę zawiodła, choć rudowłosa pokładała w niej nadzieję. Zawsze w końcu działała, jednak tym razem? Samurajowie zdawali się mieć takiego bzika na punkcie shinobi, że każda ich próba dawała jedynie połowiczne rezultaty - jeżeli w ogóle jakieś. Wpadła jednak na pomysł. Pomysł, jaki z braku żadnych konkretów, wygiął twarz Kugane w taką śmieszną minę. Jakby procesował to co powiedziała, ale nie do końcu mu to dobrze szło. Po chwili jednak, kiwnął głową.
- W porządku. Wsparcie też na pewno się przyda, niezależnie od tego jakie by było. Shinobi Kumo mimo wszystko muszą być bardziej ostrożni od potencjalnie niezrzeszonych osób?... - zasugerował, niepewien tak naprawdę czy te osoby były niezrzeszone. Równie dobrze mogła zaprosić jakichś swoich kolegów z Hany aby namieszali, ale Kugane zdawał się jej ufać na tyle, że wsparcie to nie będzie takie... krawędziowe. I będzie faktycznie przydatne.
Był pewne braki w informacjach jakich pragnęły. Nie były one złe, ale był definitywnie kluczowymi brakami. Nic jednak dziwnego. Z tego co Touru wcześniej mówił, nikogo na poważnie tak nie uczył. Nie miał doświadczenia z własnej ręki, więc pewnie wiedział jedynie tyle, co powiedział mu jego sensei. Lub co zauważył po swoich kolegach "z fachu". Czy te informacje był istotne? Może w jakiejś części. Mimo wszystko, fajnie byłoby być lepszą od standardowych uczniów. Nawet bardzo fajnie. A tak to o. Nie mogła się porównać do nikogo realnego. Zero podstaw do podbicia sobie samooceny, co mimo wszystko, zawsze jest fajną opcją - chyba że ktoś był wielkim fistaszkiem, wtedy raczej nie było to potrzebne.
Trzecie brama. Wielce irytująca, powolna i generalnie na pewno Shogun nie poczeka na nią 6 godzin aby ją odpalić. Nie mniej, rudowłosa się nie poddawała, aż w końcu zwyciężyła. I stała się Czerwona. Już nie tylko miała czerwone oczy i włosy, ale i skórę. Określenie pomidora, buraka, zawstydzonej, czerwonej Shuten... Tak, definitywnie ilość przezwisk jakie ona posiada nagle się zwiększy. Definitywnie też, wiedziała kto będzie już kombinował z jakimś upokorzeniem jej. Ichiwa w grobie się przewróci jak ją dojrzy, Onimaru będzie śmiał się oczami, a Saki napisze jej "Poemat o czerwoności". Pomijając jednak te detale, w tym momencie jedynie jedno dawało jej to bycie czerwoną.
Symulację walki z Shogunem.
Nie brzmiało to ani przyjemnie, ani zabawnie, ani fajnie, ani śmiesznie. Nie mniej, właśnie to ją czekało, i chyba w głębi duszy mimo wszystko później będzie za nią wdzięczna. Może dzięki niej właśnie przeżyje. Na pewno musiała tą trzecią bramę złapać z rogi i wygiąć, tak aby ją opanować porządnie. Chaotyczna chakra? Definitywnie problematyczna. Definitywnie wymagała praktyki, a z racji że Shuten to raczej lubiła swoje oczy mieć odpalone podczas starć, to nie miała innego wyboru jak najpierw rozwiązać ten problem. I... nie był on aż tak trudny do rozwiązania. Zwyczajnie... musiała się na tym bardzo mocno skupić. Niczym za czasów, kiedy to dopiero opanowywała swoje oczy i samo ich działanie było owiane znakami zapytania. Teraz, 5 minut i wróciła jej nad nimi władza. Dalej wymagała poświęcania na nich zbyt wielkie części skupienia swojego w porównaniu do ich działania bez bram, ale potrzebowała tylko praktyki, prawda? Właśnie ona też w tym momencie ją czekała.
On zaatakował pierwszy, a taktyka kunoichi była dość... specyficzna. Efektywna, jak się po chwili okazało, ale specyficzna. Pierwszy cios, faktycznie cofnęła trochę swoją dłoń. Jego cios definitywnie poczuła, a dłoń zabolała, jednak dalej mogła walczyć. Tak też drugi i trzeci cios się skończyły, jednak przy czwartym? Coś już się zmieniło. Mianowicie, mężczyzna przyśpieszył. Na tyle, że ponownie miała problemy za nim nadążyć. Udawało jej się, ale ledwo. Jedynie dzięki swoim oczom i wzrostowi prędkości jaki oferowała jej trzecia brama. Był w tym wszystkim jednak problem, pod tytułem była zbyt wolna. To on nadawał rytm, silnymi i szybkimi ciosami jakie coraz trudniej było parować. Coraz ciężej było wyrabiać się z całą ideą cofania swojej pięści, przez co z każdym ciosem ręce bolały coraz bardziej. Ból jednak jedynie oznaczał że żyła, prawda? Prawda. Nastał jednak jeden moment, gdzie mogła spróbować swojego planu. Zbicia pięści Kugane i wyprowadzenia własnego ciosu. Nawet jej się to udało. Była od niego silniejsza mimo wszystko, choć on był szybszy. I tu był właśnie cały problem. Jej cios zbliżał się do jego głowy. Brakowało milimetrów, aby faktycznie oberwał on sierpowym... i uchylił się. Na tyle błyskawicznie, że nie mogła przekierować ciosu aby dalej przekazać jego impet. W dodatku, zamiast pięści, wyprostował on dłonie. Zamachnął się, jakby chciał dłonią ciąć szybko w stronę jej głowy, ale na szczęście miała lewą rękę aby zablokować cios. Była silniejsza, to też nie rozbił on jej gardy. Gorzej, że drugą ręką również postanowił zaatakować celując w jej odkryte, prawe żebra. Musiała działać szybko, jak nie chciała potencjalnie mocno oberwać.

Stan Shuten: Mocno zmęczona, ciało boli, ale za to czuje się potężna! Rawr! I oczka działają!
Lista NPC
Obrazek
Wcielenie Jelenia
Prowadzone wątki 5/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
Awatar użytkownika
Sabataya Shuten
Posty: 939
Rejestracja: 27 kwie 2021, 12:40
Ranga dodatkowa: ex-Kage
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Kryjówka Ex-ninja Kumo

Osób. Tak. Zdecydowanie nie wiedziała, jak powinna "ugryźć" temat tożsamości jej towarzyszy. Czy można było uznać, że są "osobami"? W pewnym sensie pewnie tak. Tak jak gdyby rozciągnąć to pojęcie nie tylko na ludzi. Kiedy więc Touru próbował przetrawić jakoś jej krótkie przedstawienie ów "pomocników", Shuten siedziała z kamienną twarzą, może nawet nieco zakłopotana. Prócz jednak dania jej zielonego światła, nie szczególnie sprecyzował cokolwiek, przez to nie wiedziała, czy może nie powinna wcześniej nakreślić, o jakim typie wsparcia mówiła.
- To panda. - zakomunikowała w końcu krótko, obserwując ewentualne zmiany w mimice Touru. Miała wrażenie, że wolała zgadywać, co ma na myśli patrząc po jego twarzy, niż rzucanych słowach. - Nie wiem, czy słyszałeś o Kuchiyose. Jestem w stanie przyzwać zwierzęta bardziej inteligentne od ich zwykłych odpowiedników. Nie wiem jednak, jak bardzo biało-czarny misiek rzuci się tam w oczy mniej. Jest jednak dość szybki. Powinien w stanie dostać się do Tetsu i chociaż trochę się rozejrzeć. Dalej zainteresowany?
Co? Krawędziowe wsparcie? Nigdy! Za to wsparcie pod postacią tony futra do miziania i głaskania? Dobrze trafił. Może w sumie sama powinna zacząć korzystać z niedźwiadków jako jakiś antydepresant, skoro już jaśnie wielebny doktor Kugane stwierdził u niej, wraz z profesorem Kamaboko, jakieś problemy na tym tle? Nie brzmiało źle - nawet zakładając błędną diagnozę. Jeśli ten nie będzie mieć dodatkowych pytań czy zastrzeżeń, sięgnie ręką w głąb rękawa z ukrytą wyrzutnią kunaiów. Nacięłaby delikatnie palec o ostrze noża, po czym dotknęła ziemi obok siebie. Ma ściągnąć wsparcie - ściąga wsparcie. Co prawda miała nadzieję wykorzystać Raijina nieco później, ale to "później" zawsze może nie nadejść.

- Jest jeszcze jedna niewiadoma w tym wszystkim. - zaczęła, czy to w międzyczasie czy nawet później, po załatwieniu sprawy z Raijinem - Z jakiegoś powodu nie mogłam nic zrobić po znalezieniu się przed Shogunem. Podejrzewam, że Rei mógł chcieć mnie ostrzec, ale skoro nie wiadomo, co właściwie krzyczał, ciężko powiedzieć. Wiem, że nie znasz dobrze jego zdolności, ale jesteś pewien, że nie przychodzi ci nic na myśl? - zapytała powoli, obserwując go spokojnie. Tak jakby od tego, czy to rozgryzie, zależało całkiem sporo. Na przykład kompletne zbłaźnienie się jej w przeciągu pierwszych 10 sekund po znalezieniu Kapitana czy, co ważniejsze, jego życie. Bo nawet jeśli cios go w wizji Akane nie zabił, co raczej było jej założeniem niż faktem, rana brzmiała jednak na dość głęboką. Początkowo sądziła, że przedstawiony scenariusz jest jej mimo wszystko na rękę. W końcu mając go w ramionach, mogła z nim szybko się wydostać. Ryzyko jednak z każdą chwilą wydawało się zbyt duże, by nie próbować zmienić i tego elementu.

⊱ ────── {⋅. ✯ .⋅} ────── ⊰

Szczęśliwie operowanie Tsūjitegan nie było aż tak ciężkie, chociaż definitywnie wymagało skupienia. Skoro jednak jej oczy współpracowały i mogła w tym samym czasie walczyć, wszystko, co zostało, to nabyć nieco wprawy. Walka w końcu jednak rozpoczęła się, a chociaż dłonie z każdym kolejnym uderzeniem bolały, sama twarz dziewczyny nie wyrażała nic więcej po za skupieniem i spokojem. Wcześniej, podczas pierwszej walki, przewijało się przez nią dużo więcej. Teraz jednak nawet nagłe nabranie prędkości przez mężczyznę nie zostało skwitowane przez nią inaczej, jak próbą dostosowania się. Próbą niezbyt udaną, bowiem koniec końców to Kugane ponownie nadawał tempa ich starciu. Nawet jej uderzenie ostatecznie nie sięgnęło mężczyzny, jaki to w ostatniej chwili uchylił się przed pięścią dziewczyny, nim wyprowadził własną kontrę. Z jedną ręką wyciągniętą w przód, drugą zaś trzymając gardę z drugiej strony, nie miała szczególnie czasu, by myśleć. Nie było też nad czym myśleć. Widząc nadciągające uderzenie wycelowane w żebra, nie zamierzała zwyczajnie dać się trafić. W jej przypadku złamanie ich i rozniesienie się impaktu dalej dalej byłoby zbyt bolesne. Prawa dłoń, jaka to nie trafiła w głowę Kugane, została przez nią szarpnięta ku Sabatayi. Nie jednak, by zbić uderzenie, ale by pomóc jej nabrać pędu i utrzymać równowagę w momencie, kiedy podjęła się wykonania na prawej nodze kopnięcia z półobrotu w mostek mężczyzny - lewą zaś zgięła w kolanie, by wraz z jej wyprostowaniem uderzyć z pełną siłą w mężczyznę, chcąc przeważyć swoją siłą nad jego szybkością. Tym samym żebra, w jakie ten celował, winny zmienić położenie uciekając nimi "w tył", podczas gdy Shuten powinnia skończyć ustawiona lewym bokiem w stronę mężczyzny. Fakt zaś, że uderzała kończyną dłuższą dawał nadzieję, że sięgnie go szybciej, niż on ją. Gdyby jednak było to możliwe i, co ważniejsze, koniecznie - ściągniętą do siebie prawą ręką spróbowałaby jeszcze zablokować jego uderzenie. Bardziej jednak skupiona była na kontrze.
I oczywiście nie zamierzała na niej poprzestać.

Skoro Touru zamierzał "dać z siebie wszystko" i zasymulować na tyle ciężką walkę z "Shogunem", jaką był w stanie, sama nie zamierzała uznać walki jako przykrego obowiązku - zwłaszcza po tym, że zawód związany z wcześniejszą rozmową dalej się jej trzymał. Nie zamierzała przebierać w środkach. Nie zamierzała ograniczać się jak wcześniej, co i tak skończyło się jej porażką. Była poważna. Na tyle, że w momencie wyprowadzania kopnięcia, pewne Sakki wymknęło jej się gdzieś ku Kugane. Nie podejrzewała, by miało ono jakikolwiek wpływ na mężczyznę. Samo jednak jego pojawienie się miało jej kupić ułamek sekundy poprzez zrobienie czegoś dziwnego i niespodziewanego. Wytrącić go tym nieco z rytmu zaprawiając całą wymianą szczyptą chaosu. Planowała też spróbować czegoś jeszcze. Czegoś, co miała nadzieję użyć w walce z Shogunem, a co mogła spróbować potrenować już teraz. Bo jak nie teraz, to kiedy?

Bez względu na to, czy ona trafi Kugane pierwsza, czy Kugane ją, miejmy nadzieję, w mniej wrażliwe miejsce niż żebra dziewczyny, zamierzała skupić chakrę ponownie. Mocniej i z większym skupieniem, nie tylko próbując przy szalejącej energii utrzymać Tsūjitegana, ale również użyć jeszcze jednej techniki. Dość wysokopoziomowej, chociaż prostej w działaniu. Spróbowałaby wejść w swój "kradziejski" tryb, jaki oferowała jej technika klanowa. Skoro Kugane był bardziej wytrzymały i szybszy, wypadało coś z tym zrobić, prawda? W końcu walcząc z Shogunem nie pozwalałaby mu panoszyć się w ten sam sposób. Czy więc kolejne kilka chwil poświęci na próbę użycia techniki, czy jednak pójdzie z tym szybciej i będzie w stanie nawet wyprowadzić kontrę - wszystko zależało od tego, czy jej wrodzone zdolności do własnych technik klanowych odwalą w tej chwili dobrą robotę. Bo jeśli tak, to nie czekając na nic więcej spróbuje ponownie wyprowadzić prawy sierpowy w nasadę jego nosa, co najwyżej po silnym odepchnięciu się od podłoża w jego kierunku. Gorzej, jeżeli jej plan nie zadziałał tak, jak chciała. Wtedy spróbuje ustawić gardę, dalej starając się zbijać jego uderzenia. Tyle i aż tyle. Wbrew pozorom nie potrzebowała dużo więcej. Jest to też coś, co zamierzała zrobić w wypadku, gdyby włączenie Ryakudatsu nie poszło zbyt szybko. Wtedy zbijając ciosy, próbowałaby kupić sobie dodatkowy czas na uruchomienie techniki pilnując, by nie stracić kontroli nad własnymi, magicznymi oczami.


Chakra Shuten6 895 - 25 (Tsūjitegan) - 1 750 (Tsūjitegan: Ryakudatsu na 4 tury) - 900 (Kuchiyose no Jutsu) = 4 220
SpecjalizacjaTsūjitegan
Styl WalkiKyotōryū
AtutyInstynkt Niebezpieczeństwa
► Pokaż Spoiler
Kuchiyose no Jutsu | Summoning Technique口寄せの術
KlasyfikacjaNinjutsu, Technika Czasoprzestrzenne
PieczęcieDzik → Pies → Ptak → Małpa → Baran
KosztRóżny
Koszt zależny jest od dwóch czynników: rangi przywoływanego stworzenia oraz jego wielkości. W przypadku zwierząt rangi niższej niż C, ich koszt traktowany jest, gdyby były rangi C.
  • Zwierzęta malutkie, małe i średnie tj. do rozmiaru psa - koszt standardowy rangi zwierzęcia;
  • Zwierzęta spore, duże i wielkie tj. do rozmiaru słonia - koszt potrójny rangi zwierzęcia;
  • Zwierzęta olbrzymie i monstrualne tj. do rozmiaru największych Ogoniastych Bestii - koszt pięciokrotny rangi zwierzęcia. Minimalny koszt to 1 000 chakry.
  • Zwierzęta-molochy, sięgające swym rozmiarem setek metrów wysokości i więcej - koszt siedmiokrotny rangi zwierzęcia. Minimalny koszt to 7 500 chakry.
WymaganiaPodpisany pakt
Prócz złożenia potrzebnych pieczęci, do wykonania potrzebujemy odrobiny własnej krwi na dłoni, którą w finalnym etapie dotkniemy ziemi. Posiadając podpisany pakt z grupą zwierząt, jesteśmy w stanie przywołać mniej ludzkiego towarzysza w miejscu, gdzie obecnie przebywamy. Jest to też podstawą, by moc korzystać z najważniejszego profitu udzielanego przez spisany pakt: wsparcia jednego bądź kilku zwierząt, z jakim shinobi zawiązał współpracę.

Przy jednorazowym użyciu techniki można przyzwać tyle zwierząt, na ile shinobi starczy chakry. Używając krwi innej osoby z podpisanym paktem, możliwe jest przyzwanie jego zwierząt. To jednak, kogo przyzwiemy jest w pełni losowe, chociaż zależy od włożonej chakry.

Posiadając rangę S w Ninjutsu można pominąć składanie pieczęci kumulując chakrę przez tyle czasu, ile zajęłoby rzeczywiste ich złożenie. Dalej konieczne jest użycie własnej krwi.

Sakki | Killing Intent殺気
KlasyfikacjaNinjutsu
Pieczęcie---
Koszt---
ZasięgZasięg wzroku
Wymagania---
Specyficzna technika pozwalająca wywrzeć swoją wolą presję na innych. Porównuje się wówczas Siłę Woli celu do Siły Woli użytkownika i korzysta z poniższej tabeli:
Różnica Siły Woli celu do użytkownikaEfekt
Większa bądź równa 0Cel odporny na technikę
-1 lub -2Cel czuje niepokój
-3 lub -4Cel czuje strach
-5Cel jest przerażony
-6 i dalejCel jest sparaliżowany ze strachu
Posiadając Kontrolę Chakry na poziomie 9 możemy zapłacić koszt standardowy A na turę, by za jej pomocą zmaterializować za użytkownikiem "wizję". Może być to demoniczna postać, czysta aura, cokolwiek. Dodaje to dodatkowej presji w postaci +1 przy przeliczaniu różnic na korzyść użytkownika tej techniki.

Tsūjitegan: Ryakudatsu | Through Eye: Life-Force Plundering通じて眼・略奪
KlasyfikacjaTsūjitegan, Kinjutsu
PieczęcieCzas skupiania chakry jak przy 5 pieczęciach
KosztPołowiczny S za 3 tury
ZasięgDotykowy
Wymagania---
DodatkoweTechnika traktowana jest jako wspomaganie
Podczas gdy najbardziej znamienita technika klanu Sabataya skupia się na heroicznym przelaniu na innych własnych sił fizycznych celem zasklepienia ich ran, Ryakudatsu jest niczym zła siostra. Druga, nie koniecznie jasna, strona tego samego medalu. Co można bowiem dać, to również można odebrać. Poprzez skupianie chakry przez pewien czas jesteśmy w stanie wejść w tryb, gdzie każdy nasz kontakt fizyczny niesie ze sobą ogromne szkody celowi. Nie wynikają one z włożonej siły czy dokonanych zniszczeń, a samych efektów, jakim poddany zostaje przeciwnik bez względu na noszony pancerz czy inne elementy defensywne. Każdy trafiony cios, mniej bądź bardziej celny, niesie ze sobą odebranie celowi części jego sił fizycznych sprawiając, że jedno uderzenie zostawia nasz cel sfatygowany tak samo, jakby przebiegł długi kawałek drogi bez odpoczynku. Każde kolejne pogłębia ten stan, a im bardziej nasz oponent jest wytrzymały, tym więcej trafień potrzeba, by ten w sposób znaczący odczuł efekt techniki. Co więcej raz na turę każdy trafiony przeciwnik traci 1 punkt wytrzymałości.

Istnieją jednak pewne niuanse sprawiające, że używanie tej techniki nie jest aż tak proste i oczywiste, jakie może się wydawać. Czas trwania techniki musimy określić przed jej użyciem, płacąc chakrę "z góry". W przypadku wcześniejszego przerwania tejże, chakra nie wraca. Podczas trwania techniki niemożliwe jest używanie wspomagań i technik prócz tych rangi E nieposiadających w wymaganiach otwartej dziedziny na randze D oraz technik, jakich koszt chakry wynosi 0. Nie mniej techniki oraz wspomagania, jakie zostały użyte przed włączeniem Ryakudatsu nie zostają przerwane i działają dalej również po jego aktywacji. Co więcej odebrana za pomocą tej techniki wytrzymałość wraca dużo szybciej, niż w wypadku innych technik bazujących na energii fizycznej. Jej powrót rozpoczyna się 3 tury po zakończeniu działania techniki. Jest to proces stopniowy, a podczas jednej tury wraca jeden punkt wytrzymałości. Nie zostaje zanegowane jednak zmęczenie, a rany zadane podczas trwania trybu, bez względu na ilość Wytrzymałości celu w tamtym momencie, po jej odzyskaniu nie ciążą mniej niż w chwili ich otrzymania.

Posiadając Specjalizację Tsūjitegana czas działania wzrasta do 4 tur za koszt połowiczny S.
Posiadając Sennina Tsūjitegana możliwe staje się wyłączenie trybu wcześniej. Ponowne jego włączenie możliwe jest dopiero w momencie, w którym wcześniej zakończona technika przestałaby działać, gdyby nie została wyłączona. Oznacza to, że jeśli użyjemy techniki z początkowym zamiarem utrzymywania jej 6 tur, a wyłączymy ją po 1 - musimy odczekać kolejne 5, nim będzie ponowne jej użycie.
Posiadając Specjalizację oraz Sennina Tsūjitegana przedwczesne wyłączenie techniki nie wiąże się z nałożeniem czasu oczekiwania do jej ponownego użycia.
► Pokaż Spoiler | Styl Walki
Kyotōryū | Flow of the Empty Sword虚刀流
KlasyfikacjaTaijutsu, Styl Walki
Wymagania---
Sposób walki bez używania broni wszelakiego kalibru, również tego dedykowanego do walki wręcz jak np. kastety. Wedle ideologii Kyotōryū, osoba dzierżąca ów styl nie używa miecza, a zamiast tego sam staje się jednym - siłą zdolną przebić się przez każdą defensywę, "tnąc" przez wrogów jak najlepsze ostrze. Ostatecznie styl ten przez lata zamiast skupiać się na ofensywie czy defensywie per se, znalazł swoją specjalizację w kruszeniu defensywy innych i pozostawianiu ich bezbronnymi na dłuższą metę. Ostatecznie dla mistrzów tej sztuki nie ma tarczy wystarczająco wytrzymałej, czy miecza dość niezniszczalnego, by ostatecznie nie ugiąć się pod uderzeniem Kyotōryū.

Styl ten opiera się w podobnej mierze na uderzeniach dłońmi, jak i kopnięciach. Mniej popularne są ciosy wykonywane pięścią, bardziej stawiając na ataki otwartą dłonią. Poprzez odpowiednią utylizację posiadanych mięśni, siła przyłożona do obiektu jest tym bardziej efektywna, im twardszy cel. Prócz skupiania się na czystej sile, przy unikach istotną kwestię stanowi również refleks oraz szybkość.

Posiadając rangę B Kyotōryū uderzenia wyprowadzone w twarde powierzchnie są mniej odczuwalne. Ciężej jest doznać kontuzji uderzając pięścią w stal czy inne, wytrzymałe obiekty.
Posiadając rangę A Kyotōryū ciosy wyprowadzane w twarde obiekty zyskują na sile. Łatwiej jest złamać komuś kość czy wyważyć ciężkie drzwi. Można też próbować łapać miecz w dłoniach. Uderzenia w tkanki miękkie są przez to mniej efektywne, jednak dalej niebezpieczne przy użyciu odpowiednio dużej siły.
Posiadając rangę S Kyotōryū oraz Refleks 8 ninja jest wystarczająco wprawiony, by nie tylko złapać bezpiecznie nadciągające ostrze, ale również nadciągającą broń miotaną. Zatrzymanie ataku kogoś posługującego się podobną szybkością łapiąc odpowiednio jego kończynę nie stanowi większego wyzwania.
► Pokaż Spoiler | Raijin
Raijin | The Brawler
GatunekPanda Wielka
RozmiarDuży
Posiadane dziedzinySen no Ichigeki A | Tenjō no Yari B | Iaidō B | Nagurujutsu C
Siła8
Szybkość8
Wytrzymałość7
Refleks7
Siła woli5
Kontrola Chakry0
Ilosc chakry7 500 E: --- | D: --- | C: --- | B: --- | A: --- | S: ---
Niedźwiedź oświecony! W sensie nie, że światło żarówki na niego świeci, ale że faktycznie próbował wielu rzeczy w życiu, nim znalazł swe powołanie. Poezja? Zna kilka wierszy na pamięć. Śpiew? Dajcie mu scenę, a zaśpiewa. Niekoniecznie dobrze, ale zaśpiewa. Matematyka? Liznął trochę mnożenia czy dodawania, także jak nic "swój człowiek". Architektura? Dajcie mu ołówek, a zaraz zaprojektuje willę za darmo. Językoznawstwo? Zna kilka słów w dialekcie Shijimy. A może potrzeba kucharza? Może nie jest takim specem jak Gordon Ramsay, ale gotując nie wezwie przez przypadek Gondoru na pomoc. A może potrzeba kogoś do uszycia sweterka? Da się pomyśleć. Ma wiedzę i umiejętności w ogromnej ilości dziedzin, jednak bardzo często jest ona płytka, niekonkretna i chociaż może być pomocna, tak nie jest osobą, którą powinno się pytać o bardziej zaawansowane zagadnienia. Jego ciekawość i pogodne usposobienie czyni go duszą towarzystwa... do momentu, aż nie zacznie opowiadać żartów. To nie tak, że ich nie zna. To nie tak, że nie są śmieszne, ale ZA KAŻDYM RAZEM można usłyszeć "...a wiecie, czemu to jest śmieszne? Bo..." i nikt mu nie przerwie. Zostało mu po tym, jak niedźwiedzia społeczność nie łapała jego dowcipów i przez lata zmuszony był je wyjaśniać. Bardzo pomaga to jednak Guobie. Guoba rozumie jego żarty dopiero po wyjaśnieniu. I dopiero wtedy się śmieje.

Pomimo bycia dużym niedźwiadkiem z dość sporą ilością chakry, od urodzenia pokłady te nie były w zasięgu łap Raijina. Innymi słowy - nigdy nie miał ani krzty talentu do używania chakry, nie radząc sobie nawet z taką podstawą jak chodzenie po wodzie. Jeśli jednak gdzieś Matka Natura daje nam mniej, gdzieś musi dać nam więcej. Nie zawsze, jednak w tym wypadku stwierdzenie to nie jest błędne. Wykształcił sporą siłę oraz szybkość, przez co fizycznie zdecydowanie wpisuje się w definicję solidnego wojownika. Nie tylko jest w stanie pomieścić na swym grzbiecie co najmniej dwie osoby nie tracąc przy tym na własnej prędkości robiąc za transport, ale jego własne łapy przystosowane są do dzierżenia broni bardziej ludzkich. Ciężki i z dość pokaźną tuszą posiada dużo więcej ciemnego futra na nogach oraz barkach. Jej ilość sprawia, że długa szata tworzy z tyłu coś, co wielu mogłoby nazwać peleryną. Białe futro jest widocznie krótsze na brzuchu, podczas gdy samą głowę Raijina pokrywa w sposób dość standardowy, porastając ją tam, gdzie brak ciemnych kręgów w miejscu oczu czy czarnego futra pokrywającego odstające uszy.
Techniki zwierzęcia
---
Ostatnio zmieniony 05 lip 2022, 21:22 przez Sabataya Shuten, łącznie zmieniany 2 razy.
Obrazek
Awatar użytkownika
Mirai Akane
Posty: 146
Rejestracja: 31 maja 2021, 23:26
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Kryjówka Ex-ninja Kumo

Cała sytuacja w ogóle przypominała jak jedna z tych "o, których się nie dyskutuje" poza miejscem gdzie to wszystko się wydarzyło. Zadowolony demon to raczej nie jest zbyt dobry znak, ale cóż. W tym wypadku kapłanka mogła przymknąć na to oko. W przyszłości będą tego konsekwencje? Być może. Czy w tym momencie zamierza się tym ktokolwiek przejmować? Może, ale na pewno nie ona.
- Wezmę to pod uwagę. Następnym razem. - O dziwo teraz i ona odpowiedziała uśmiechem Przynajmniej do momentu gdy wspomniał o jej wadze. Przewróciła jedynie oczami. No tak. Oczywiście. Teraz nawet nie była tym wszystkim zaskoczona. Naprawdę. Wręcz można powiedzieć czekała na coś takiego.
Nie miała nawet czasu odpowiedzieć na te jego zapisy... tylko, żeby to zrobić będzie musiał podać jej swój grafik. Całe przygotowania na nagłe wypuszczenie z chwytu Mrocznego poszło na marne, kiedy to musiał się zdematerializować. No tak. Lekkim zaskoczeniem było nie uderzenie o ziemię. Zaczęła się zapadać w wielkim cieniu. Może nie zdążyła przywyknąć, ale na tym etapie nie było to dla niej nic zaskakującego. Dlatego też nawet nie zamierzała się szarpać - to by było bez sensu.
Znów znajdowała się na łóżku w tym pamiętnym pokoju. Mroczny stał przy niej. Co było nieco straszne... dalej posiadał rany jakie mu zadała. Czyżby kapłańska moc była ponad "sztuczki" demonów i nawet w "ich" wymiarze mogli ucierpieć? Z jednej strony poczuła siłę, z którą faktycznie będzie mogła stawać naprzeciwko demonom, z drugiej... uświadomiła sobie, że mogła zrobić mu krzywdę. Pomagał jej - w swój pokrzywiony sposób, ale zrobił dobrą robotę, a ona mogła go nawet zabić? Mimowolnie przeszedł ją lekki dreszcz.
Siedziała chwilę bez ruchu po tym jak zniknął. Rozejrzała się po pomieszczeniu i ostrożnie zeszła z łóżka, uważając na samo działanie jej ciała. Żadnych gwałtownych ruchów. Przeciągnęła się, obejrzała samą siebie, sprawdzając czy może "bez wstydu" wyjść z tego pomieszczenia. Dopiero teraz uświadomiła sobie, że już dawno nie jadła... wyrzuciła z siebie to co tam jeszcze miała w żołądku i odbyła morderczy trening. Potrzebowała jedzenia.
Otworzyła drzwi i zaczęła iść przed siebie, starając się ogarnąć gdzie jest... może jakoś w okolicy miejsca gdzie jeszcze miała wzrok? Jeśli nie to cóż. Będzie błądzić... zaczepiać ludzi i pytać o jakąś stołówkę..
Awatar użytkownika
Kamaboko Gonpachiro
Posty: 191
Rejestracja: 18 maja 2021, 13:59
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Kryjówka Ex-ninja Kumo

Reakcja na jego słowa dotyczące martwienia się o pozostałe osoby ich drużyny, była w spektrum odpowiedzi których się po Ruri spodziewał. Co prawda najbardziej obstawiał że nie zareaguje nijak na odpowiedź jakiej jej udzielił, niemniej "Ok" było równie mocno prawdopodobne. Albo skinienie głową. Generalnie mało wylewne zaakceptowanie tego takim, jakim było. I nie było nic w tym złego. Przynajmniej według Kamaboko, bo jednak uważał że normalna żywa istota reagowałaby zgoła odmiennie, nawet mogłaby polemizować. Oczywiście mogło się zdarzyć, że normalna osoba zareagowała by podobnie do tego jak zrobiła to Ruri a mimo to, był pewien że odebrałby to - i nie tylko on - inaczej. Na swój sposób on i Ruri byli chyba trochę socjopatami. Co mniej wykształceni i kulturalni ludzie, mogliby jednak użyć słowa "Autystyczni".
-Zdecydowanie. Jedna z rzeczy za którymi faktycznie tęsknię to smak jedzenia i napojów.-Westchnął.-Smażony ser i sake, to wspaniałe połączenie. Jeszcze kilka lat i kto wie, może również polubisz to połączenie smaków?-Wstał z łóżka i podszedł do drzwi otwierając je i przepuszczając Ruri przodem.-No to rekonesans. Mam nadzieję że trafimy do jakiejś kantyny bez konieczności pytania o drogę.-Bo zapewne żadne z nich nie miało na to ochoty. No nic, to czas na "Przygodę". I tak też ruszył wraz z dziewczynką na poszukiwanie jedzenia.
Awatar użytkownika
Nara Shizu
Posty: 508
Rejestracja: 28 cze 2021, 12:57
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Kryjówka Ex-ninja Kumo

Za tym co odległe - Arc II: Starzy Znajomi­
WydarzenieWielka Przygoda
Post144/? (249/?)

Akane + Hou Part

Był rzecz jasna limit, ile to takie demony mogły być miłe. Hou definitywnie swój limit osiągnął paru słówek, skoro musiał już napomnieć o jej wadze. Kapłanka na ten moment tylko przewróciła oczami, ale może jak wystarczająco długo będzie to robił, to naprawdę zaczną się u niej pojawiać kompleksy? Można było mieć tylko nadzieję na taki obrót spraw, inaczej starania Hou okazałyby się strasznie mało znaczące, a tego jak wiadomo - nie chciał nikt. Wszyscy kochali jak jego plany się udawały, a największą ich fanką na pewno była skorumpowana, młodociana kapłanka jaka w życiu jeszcze żadnej miłości nie zaznała poza taką do alkoholu. Może. A nawet jak zaznała, to pewnie przez alkohol ją zapomniała!
Wracając jednak do realii, i to dosłownie po tym jak została wrzucona w cień przez Mrocznego, znalazła się na "swoim" łóżku. Chociaż raczej nie chciała go uznawać ja swoje, tak definitywnie oznaczyła ja wystarczającą ilość razy własną krwią, w wystarczającej ilości uniwersów, aby chociaż częściowo należało ono do niej. Skupiając się jednak na ważniejszych rzeczach, czyli Mrocznym. Dalej miał ranę. Było to i straszne, i pokrzepiające. Dodawało jej poczucia siły, i jednocześnie uświadamiało, że z tą siłą musi być ostrożna. A ten jej nawet o niczym nie ostrzegał! Co jakby odcięła jego głowę? Znalazłaby trupa obok łóżka? Nie było to wiadome. Nie miała okazji do zapytania go. Ten zniknął. Nie mniej, dodawało to tylko pokrętości wszystkich akcji tej istoty. Stracił dla niej rękę i dał się chyba dość poważnie ranić. Chyba. Nie wiedziała, przez to jak ten się zgrywał. Jedno jedynie było wiadome o Mrocznym. Nie był on normalny.
Dlaczego jej tak pomagał?
Czy faktycznie, robił to tylko dla swojego zabawienia, czy był jeszcze jakiś inny powód o jakim nie wiedziała? Chciała znać ten powód, a może wolała nie wiedzieć co kieruje tą istotą? Jakie by dylematy na temat Mrocznego nie miała, jedno było pewne. Bez jego obecności, ani jego znajomych, niczego więcej się stąd nie dowie. Pokój również jej nic nie mówił, a jej godność? Zdawała się pozostać wystarczająco zachowana, że nie potrzebowała jakiejś zmiany ubrań lub okrycia pod postacią prześcieradła. To by było śmieszne. Szkoda, że Hou o tym nie pomyślał, aby pozbawić ją ubrań i zmusić do radzenia samej sobie. Ostrożnie omijając plamę krwi jaka została na podłodze, Akane wyszła z pokoju nawet po sobie nie sprzątając. Była zmęczona, fizycznie i psychicznie, a także głodna. I Ci, co to byli głodni, musieli rzecz jasna zjeść jedzenie. Nie pomyślała nawet, aby najpierw poinformować swoją sensei o odzyskaniu wzroku. Lub generalnie o daniu znaku życia drużynie, jaka mimo wszystko mogła się martwić... no... niektóre jej osobniki. Nie było ich zbyt wiele.
W każdym razie, plan miała prosty. Błądzenie. Zaczepianie ludzi o stołówkę. I takie tam, bo miejsca kompletnie nie rozpoznawała, przez to jak podobne były te wszystkie korytarze. I wędrowała tak, wędrowała, zaczepiała ludzi i każdy z nich palcem jej wskazywał w którym kierunku ma się udać, nim szybko uciekał. Definitywnie większość gdzieś się śpieszyła, czyli coś... poważnego musiało się stać? W końcu jednak, wpadnęła na pewnego chłopaka, jakiego to zapytała o drogę.
- Oh! Stołówka... dobry pomysł! Wypadałoby zjeść przed takim zadaniem... ugh... zżera mnie stres. Pierwsza poważna misja... Ugh, nie wiem nawet do końca czemu to robimy. Niby słyszałem, że to jest kolega szefostwa, ale wolałbym nie pogrywać z samurajami... - jego słowa zdawały się bardziej skierowane do niego samego, biorąc pod uwagę jak gadał pod nosem i zaburczał mu brzuch. Po chwili jednak, skupił się wzrokiem na niej i uśmiechnął. -Hej, Minami jestem. Też bierzesz udział w odbiciu tego kapitana? Choć, zaprowadzę Cię na stołówkę, a ty mi odpowiesz! Nie kojarzę Cię, ale jestem tu dość świeży! Powinienem zwracać się może per "senpai" ...?
Definitywnie też próbował wyłowić jej imię.
Na jej szczęście, jak to się okazało, już po 3 minutach dotarli do stołówki! Wielkiej sali wyrzeźbionej w skale, pełnej stolików i krzeseł. Dosyć sporo osób nawet siedziało w sali. Z 30 na spokojnie. Zostały raptem 4 stoliki w pełni wolne. Była w stanie dojrzeć... Onimaru, jak się nie myliła i jego siostrzenicę? Bratanicę? To już sama Akane musiała sobie przypomnieć. Stali oni w kolejce do lady, przy której to jakaś kucharka nakładała jedzenie na talerze. Nie taka brzydka, a wręcz przeciwnie. Zgrabna, z ładnym zadkiem i perfekcyjnymi wymiarami z przodu. Z miłym uśmiechem. Dokładnie tak powinny wyglądać pani kucharki. Od razu niesmacznie wyglądające jedzenie przypominający jakiś przeterminowany gulasz stawało się smaczniejsze. Poza tym, w tłumie? Nie była w stanie dojrzeć nikogo takiego kto jeszcze by się jej w oczy rzucał. Nie z jej perspektywy. Minami za to, szybko ustawił się w kolejce, ciągnąc ją nawet za sobą - jeżeli ta się dała. W innym wypadku, poleciał sam.

Kamaboko + Ruri Part

Definitywnie odpowiedź tego typu należała do spektrum odpowiedzi Ruri. Wiedział to on, pewnie widziała to sama dziewczynka, Hatsu na bank wiedziała, Shuten raczej się domyślała i jeżeli cud by się zdarzył, to Akane też by wiedziała o tym. Równowaga i prawość w uniwersum zostały więc zachowane. Czy byli oni socjopatami? Może troszkę. Na pewno mogło być też gorzej... prawda? Biorąc pod uwagę, jak wspominał o smaku jedzenia i napojów, a ona przekrzywiła głowę... oj, nie było z nimi dobrze. Zdawała się nie rozumieć tego. Przyjemności z czegoś... takiego. Co była co najmniej smutne na 9 w skali smutności ekstrymalnej.
- Może. - potwierdziła słysząc jego sugestię, że sake i ser razem jej posmakują. - Lub nie.
No. Lub nie. Ciężko było rozmawiać o fajnych rzeczach i nadziei, z kimś kto rzucał ci faktami w twarz. Może polubi, może nie. Tak to zawsze działało. Od dawien dawna. Przyszłość w końcu, tak odległa, nigdy nie była pewna. Może Hana będzie przez tą dziewczynkę płonąć, i może on ją zabije? Kto wie. Na pewno nie ta dwójka, jaka nie miała wglądu w przyszłość.
- Wątpię. Te tunele to labirynt. - stwierdziła, na sugestię że trafią bez pytania. Nie mniej? Mogli próbować. I to też właśnie robili. Unikając zbędnej interakcji międzyludzkiej, szukali miejsca jakie krzyczało "jedzenie". Nie udało im się, bo ktoś po 10 minutach poszukiwań stanął na jej drodze. A nawet para ludzi, choć damska część tej pary była definitywnie bardziej... cicha. Męska jednak?
- Ah, ja żem musieć w czepku urodzonym być, że akurat na swego najdroższego brata trafić! Tyle lat, tyle wieków, od naszych wspólnych pieśni i poezji wnetów. Choć wygląd inny, ja wiem, że serce nie tak łatwo zmienialne. - nie trzeba było nawet mówić kto to był. Bard, radosnym krokiem podszedł do Kamaboko, klepnął go dwa razy po ramionach i przytulił jakby faktycznie cieszył się z tego spotkania. Pewnie się cieszył. - Choć Ichiwy z nami nie ma, tak godzina odwetu tuż przed nama. Nie mniej, nie w stresie żyć powinniśmy. Wcześniej atmosfera poważna, nawet mego ducha ujarzmiła, lecz teraz? Nie więcej! Opowiadaj, bracie drogi, z matki innej lecz spod pragnienia tego samego, co u Ciebie. Córka to Twoja, ta tu?
Raiko mu się przyglądała, i tylko pomachała im na przywitanie. Ruri też mu się przyglądała. Zerknęła na Kamaboko. Znowu na bard. Znowu na Kamaboko. Pustym wzrokiem zadawała mu pytanie, nim zerknęła na Sakiego jeszcze raz.
- Dzień dobry. - powiedziała zwyczajnie, bez krzty emocji.


Shuten + Friends Part

"To panda." Takie proste określenie wystarczyło. Bez używania określenia "osób". Zbyt późno było jednak, aby cofnąć to co zostało powiedziane, więc pozostało jedynie sprostować wszystko, aby było to jasne. Kiedy tylko Touru usłyszał, że to panda, zrozumienie jakie wcześniej nie istniało w jego oczach, właśnie się pojawiło. Definitywnie miał pojęcie o co jej teraz chodziło. Kiwnął pewniej głową słysząc detale.
- Jak najbardziej. Na pewno z racji na nasze podejrzenia wyślemy jeszcze oddziały zwiadowcze, więc mógłby dołączyć do jednego? Są miejsca, gdzie panda będzie mniej podejrzana niż ludzie, więc może to przynieść dobre skutki. - o. A więc był nawet pomysł jak wykorzystać pandę, skoro już było wiadomo że... no... panda to panda. Czy w Tetsu pandy są typowe? Prawdopodobnie nie, ale aż tak świetnie krainy swoich wrogów nie znała. Skoro jednak Kugane uważał, że będzie się ten plan nadawał, a on tam spędził więcej czasu, to raczej nie było co wątpić w jego osąd. W końcu stali po tej samej stronie barykady, mimo tego że nie dogadywali się najlepiej. Szybkie pieczęci do techniki jaką to już dobrze znała, i w chmurce dymu, antydepresant w postaci Raijina już się zjawił. Panda zaryczała, jakby była jakimś groźnym niedźwiedziem, nim usiadła na dupsku.
- No eloszka. Co potrzeba? Obiadek, poemat, rysunek czy piosenkę? Ostatnio napisałem taką fajną piosenkę na gitarce, "Weź się przytul". Popularna się stała nawet! - no, to definitywnie była raczej przyjazna panda, od takiej... no... nieprzyjaznej.
Kugane zastanawiał się przez chwilę słysząc o kolejnej niewiadomej. I myślał nad tym dłuższą chwilę, definitywnie też było to intensywne myślenie patrząc po grymasie na jego twarzy.
- Nie wiem. Wiem, że wiele osób nie może się przed nim ruszyć. Nigdy jednak nie padłem ofiarom... tego. Brzmi to podobnie do Sakki, ale wątpię by taka podstawowa technika na Ciebie zadziałała... co by to nie było, sugeruję wtedy otworzyć wszystkie 3 bramy, a wcześniej radzić sobie bez nich. Impet ich otwarcia przy dobrym wietrze zniszczy cokolwiek cię unieruchomiło. Oby. Mam nadzieję. Nie jest to sprawdzone, i przez to że nie wiem co to jest za zdolność nie jestem w stanie obiecać że to pomoże... ale to Twoja najlepsza szansa. - tyle. Nic więcej nie wiedział. Musiało więc jej to jakoś wystarczyć, chyba że jego słowa dały jej nowy pomysł. Oby coś lepszego i bardziej pewnego.
Walka. Starcie, jakie choć brzmiało dość powolnie i niskopoziomowo, faktycznie było czymś wykraczającym poza standardy przeciętnych jouninów. Definitywnie było im bliżej do elity. Plan Shuten? Nie wyszedł. Nie poddawała się jednak, już mając pomysł na kontrę... efektywną, co ważniejsze. Kopniak, o ile nie był "szybszy", tak miał jednak większy zasięg. Dzięki temu, zdążyła przywalić mu ze sporą siłą, nim ten trafił jej brzuch - bo nie była aż tak szybka, by pełnego ciosu uniknąć. Wniosek? Trochę remis. On dostał kopniak jaki go odrzucił na 3 metry, ona dostała kopniaka przez jakiego musiała się zgiąć w pół. Bolało i jego, i ją. Oby go bardziej. A jeżeli nie? To zaraz zacznie, dzięki jej nowej, nietestowanej jeszcze technice.
Uruchomienie jej, nie było wcale takie proste. Wymagało czasu, niestety, przez co ponownie musiała przejść tymczasowo na defensywe. Plus tego taki, że kiedy już uruchomiła technikę? Defensywa jej była silniejsza. Okradała go z sił blokując. I minęła tak minuta, dwie, trzy, pięć, dziesięć... nim dojrzała u niego lukę. Odkryte prawe żebra, w które mogłaby perfekcyjnie trafić, kiedy on miał dłonie wysoko i jedną wyciągniętą w jej kierunku przez ostatni cios jaki to zablokowała. To był chyba jej moment,

Stan Shuten: Mocno zmęczona, ciało boli, ale za to czuje się potężna! Rawr! I oczka działają!
Lista NPC
Obrazek
Wcielenie Jelenia
Prowadzone wątki 5/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
Awatar użytkownika
Sabataya Shuten
Posty: 939
Rejestracja: 27 kwie 2021, 12:40
Ranga dodatkowa: ex-Kage
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Kryjówka Ex-ninja Kumo

Chyba... nie było pytań? Dobrze. Bardzo dobrze. Co prawda część z niej znowu pewnie byłaby zawiedziona, gdyby po jej wyjaśnieniach coś jeszcze było mało jasne, ale zdarzyć się mogło. Ostatecznie nie była dość dobra w tłumaczenie rzeczy, co już zdążyła zaprezentować. Tym razem jednak w tej kwestii udało jej się osiągnąć pewien drobny sukces. Na pomysł Touru kiwnęła głową. Could be done. W zasadzie nie widziała powodu, dla którego miałaby nie wysłać swojej pandy z shinobi Kumo. Zwłaszcza, jeśli miała być pomocna. Każda para rąk, bądź łap, była na wagę złota w tym momencie. Mogła więc już tylko ściągnąć Raijina na szczyt góry, a gdy już się pojawił - zastanowić się, jak daleko jego ryk poniósł się echem po okolicy. Siłą rzeczy spojrzała na niego kapkę zdezorientowana, jednak nie zamierzała w żaden sposób komentować jego głośnego pojawienia się w kłębach dymu. Zamiast tego dała mu zabrać głos po klapnięciu zadkiem o ziemię. Żadnej z wymienionej przez niego rzeczy nie potrzebowała. Chociaż nie, obiad by przytuliła. Jakiś dobry i cieplusi, bo w zasadzie to nie jadła. Piosenka wspomniana zaś napełniła ją tylko obawami. Żeby tylko go nie wzięło, by ją prezentować, jednak nawet bez tego miała co do niej złe przeczucia. Z jakiegoś niejasnego powodu wiązała je również z Kawaiiem.
- Piosenkę może innym razem. Potrzebuję kogoś do zwiadu. Samurajowie porwali pewnego kapitana, a my musimy go znaleźć i uratować, zanim ci go skrócą o głowę. Mamy niby ludzi, którzy już go szukają, ale przyda im się pomoc.
Krótko, zwięźle i na temat. Chyba. Trochę liczyła na to, że sytuację przedstawi Kugane. Z drugiej... to był jej niedźwiedź, więc rozumiała, dlaczego ten obowiązek spadł raczej na nią. Wbiła w Raijina czerwone tęczówki, czekając na odpowiedź. Ostatecznie nie mogła go do niczego zmusić, to też przez możliwą odmowę wiszącą w powietrzu, jej oczekiwanie szło w parze z drobną niepewnością. Gdyby Raijin pomógł znaleźć Reia, zlokalizować go - o ile łatwiejsze byłoby to, co ich czeka?

Czy sugestia Kugane była pomocna, czy nie, dopiero się okaże. Nie miała jednak nic lepszego od jego teorii i próby użycia bram do uwolnienia się z czegokolwiek, co znajduje się w arsenale Shoguna. Nie mniej fakt, że ten nie wiedział wiele o jego zdolnościach, w takich momentach jak ten robił się problematyczny. Gdyby to ona miała zostać ranna, może nie robiłaby z tego aż tak dużego problemu. Ot, jakoś by się "skleiła". Lub nie. Nie mniej, coś by wymyśliła. Ale na szali było zdrowie i może też życie Ichiwy, a to już wymagało od niej czegoś więcej niż zostawienie problemu samemu sobie i liczenie na to, że "jakoś to będzie". Właśnie, Rei. Czy mogli powiedzieć, że zupełnie nic o mocy Shoguna nie wiedzieli?
- Dlaczego Rei mógł się ruszyć, a ja nie? - rzuciła myśląc jeszcze, chociaż nie patrzyła na Touru. Jej wzrok skierowany był w dół, ku ziemi, a skoro mężczyzna nie wiedział nic więcej, to i tak raczej jej na to nie odpowie. I nagle miała wrażenie, że ma to. Odtwarzała w głowie słowa Akane raz za razem próbując znaleźć coś, co mogłoby pomóc, by zaraz po tym pod rudą czupryną zrodził jej się niezgorszy pomysł.
- To może być dziwne pytanie, ale czy kiedykolwiek patrzyłeś Shogunowi prosto w oczy? Właściwie ma on w ogóle jakieś imię? Albo czy zdarzało się, żeby kilka osób na raz nie mogło ruszyć się przy nim? - uniosła głowę, tym razem bacznie obserwując Touru. Mogła trafić w sedno. A mogła strzelić w sztachetę płotu. Nie mniej było to lepsze od jego "nie wiem". - Osoba, która widziała tę wizję, wspominała o jego spojrzeniu. Chłodnym... napawającym strachem? Są klany, również bazujące na wzroku, jakie wymagają spojrzenia im w oczy do użycia przez nich techniki. Może to działa w ten sam sposób? Ja stałam dosłownie przed nim, ale Rei minął go i przez cały czas odwrócony był do niego plecami. Albo, co też może nie być głupie, może użyć tego tylko na jednej osobie? Z tego, co jednak rozumiem, brzmi to bardziej jak coś pasywnego.
W jej odczuciu miało to nawet sens. Na tyle, by nawet zaryzykować z całą tą teorią. W każdym razie coś musiała wymyślić "na zaś", bo nawet, jeśli Rei rzuci jej rozwiązanie na tacy - a w jej przypadku, nie słyszenie go nie było aż takim problemem - to wychodziło na to, że i tak może dostać je za późno.
- Zgaduję, że pewnie nie ma żadnego sposobu, by dać mu znać, że po niego idziemy...?
Im dłużej o tym myślała, tym bardziej ją to wszystko gryzło. Jego mina na jej widok, fakt bycia w zamknięciu przez tydzień z dala od przyjaciół. Nawet nie wiedziała, jak bardzo po tylu dniach wierzył jeszcze w to, że ktoś go wyciągnie z tego bagna. Wsadzili go do najbardziej strzeżonego więzienia w całym Tetsu i bogowie jedni wiedzą, jak go tam traktują. Chociaż skoro mowa o samurajach, nie miała ku nim większych oczekiwań. Może i jest optymistycznym idiotą, jednak koniec końców wszyscy są tylko ludźmi. Każdy ma jakieś granice. Myśl zaś, że mógł teraz siedzieć w jakiejś ciemnej celi z wizją egzekucji w niedalekiej przyszłości, bez większych szans na ucieczkę, mimowolnie i w niej samej zabijała jakikolwiek entuzjazm, pozostawiając ją markotnie siedzącą na ziemi. Tak jakby wcześniejsza próba rozmowy z Touru to jednak było za mało.


⊱ ────── {⋅. ✯ .⋅} ────── ⊰


Nie dostała w żebra - hura! Jednak dostała w miejsce niewiele lepsze i jedyne co, to miała nadzieję, że jej wnętrzności jakoś przeżyją uderzenie Touru. Byłoby przykro, gdyby zmiażdżył jej wątrobę. Czy coś. No, jej by było przykro i jeśli jego magiczna tabletka nie leczyła takich rzeczy, to miałaby dla wszystkich nie najlepsze wieści. Szczęśliwie jednak nie wyglądało na to, by miała umierać bądź borykać się z większymi problemami. Kłamstwem jednak byłoby powiedzieć, że w ogóle go nie odczuła. Może i odepchnęła od siebie mężczyznę, jednak sama zgięła się w pół. Grymas bólu wykrzywił jej twarz na kilka chwil, jakie potrzebowała na pozbieranie się po ciosie. Tyle dobrego, że sama też trafiła. Może mocniej? Byłoby dobrze. Zostało jej ruszyć dalej z planem. Spróbować dodatkowej rzeczy, jaką miała nadzieję wyrównać swoje szanse w walce z Shogunem. To znowu jednak zmusiło ją do defensywy. W tym jednak wypadku była jej ona nie mniej na rękę, jak ofensywa. Nie musiała wiele robić, by ostatecznie robić coś. Kiedy więc udało jej się w końcu zebrać chakrę do użycia swojej techniki, dalej pozwoliła sobie na blokowanie ciosów mężczyzny. I... liczyła na przyśpieszenie nieco wszystkiego. Mijały minuty. Minuty, po których nie była pewna, czy jej sztuczka aby na pewno przynosi efekty. Sama jednak nie odczuwała zmęczenia, więc... tak? Może to Touru był aż tak twardy, że potrzebowała dużo więcej czasu na zyskanie nad nim przewagi? Czy z Shogunem będzie podobnie? W każdym razie jego garda w końcu przestawała być aż tak zwarta i nie do przebicia. Czy była to może tylko pułapka Touru i dobrze wiedział, co zaraz zrobi Shuten? Nie zamierzała jednak tracić okazji. Ręką, jaką to zablokowała Kugane, zamierzała pochwycić go za nadgarstek bądź przedramię - wszystko zależało od tego, co łatwiej będzie jej pochwycić po lekkim odgięciu ręki w bok. W tym samym czasie przyciągnęłaby do siebie nogę zgiętą w kolanie, tę na przeciwko jego odsłoniętego żebra, wyprowadzając szybkie, proste kopnięcie w odsłonięty rejon. Z całej siły, nie ograniczając się w tej kwestii, po czym cofnęłaby szybko nogę na swoje miejsce. W momencie kopnięcia puściłaby też jego rękę, dając mu oderwać się od ziemi. Drugą zaś trzymałaby gardę, chroniąc głowę i żebra.

Po tym zaś jedynie zostałoby jej iść za ciosem. Dosłownie. Nie zamierzała bowiem na tym poprzestać. Nawet jeśli nie poleci on dalej, na co jednak miała nadzieję, chciała nim chociaż zachwiać. Każda z tych rzeczy wybiłaby go jako tako z rytmu i pozwoliła jej na kolejny cios, przełamując się przez jego niebywałą prędkość. Stąd też jej kolejnym ruchem było wyprowadzenie uderzenia otwartą dłonią w nasadę nosa Touru. Jeśli będzie trzeba - wybije się w jego stronę, by może zdążyć z tym, nim odzyska równowagę bądź, przy dobrych wiatrach, uderzy o ziemię. Przy odpowiednio dużej sile, a tej w zasadzie wiele nie trzeba, liczyła na rozejście się uderzenia po zatokach. A Kugane z zaszklonymi oczami to zdecydowanie Kugane widzący zawsze nieco mniej, niż więcej. W przeciwnym razie, gdyby coś miało pójść nie tak, zawsze któraś ręka powinna znajdować się blisko jej głowy. Pozwoliłoby jej to w miarę szybko przejść z powrotem do defensywy, czekając ponownie na odpowiedni moment z uderzeniem. A gdyby czegoś zwyczajnie zablokować by nie mogła - napięłaby mięśnie w danym miejscu, by nieco zminimalizować skutki uderzenia.


Chakra Shuten4 220 - 25 (Tsūjitegan) = 4 195
Ryakudatsu1/4
SpecjalizacjaTsūjitegan
Styl WalkiKyotōryū
AtutyInstynkt Niebezpieczeństwa
► Pokaż Spoiler | Techniki
Tsūjitegan: Ryakudatsu | Through Eye: Life-Force Plundering通じて眼・略奪
KlasyfikacjaTsūjitegan, Kinjutsu
PieczęcieCzas skupiania chakry jak przy 5 pieczęciach
KosztPołowiczny S za 3 tury
ZasięgDotykowy
Wymagania---
DodatkoweTechnika traktowana jest jako wspomaganie
Podczas gdy najbardziej znamienita technika klanu Sabataya skupia się na heroicznym przelaniu na innych własnych sił fizycznych celem zasklepienia ich ran, Ryakudatsu jest niczym zła siostra. Druga, nie koniecznie jasna, strona tego samego medalu. Co można bowiem dać, to również można odebrać. Poprzez skupianie chakry przez pewien czas jesteśmy w stanie wejść w tryb, gdzie każdy nasz kontakt fizyczny niesie ze sobą ogromne szkody celowi. Nie wynikają one z włożonej siły czy dokonanych zniszczeń, a samych efektów, jakim poddany zostaje przeciwnik bez względu na noszony pancerz czy inne elementy defensywne. Każdy trafiony cios, mniej bądź bardziej celny, niesie ze sobą odebranie celowi części jego sił fizycznych sprawiając, że jedno uderzenie zostawia nasz cel sfatygowany tak samo, jakby przebiegł długi kawałek drogi bez odpoczynku. Każde kolejne pogłębia ten stan, a im bardziej nasz oponent jest wytrzymały, tym więcej trafień potrzeba, by ten w sposób znaczący odczuł efekt techniki. Co więcej raz na turę każdy trafiony przeciwnik traci 1 punkt wytrzymałości.

Istnieją jednak pewne niuanse sprawiające, że używanie tej techniki nie jest aż tak proste i oczywiste, jakie może się wydawać. Czas trwania techniki musimy określić przed jej użyciem, płacąc chakrę "z góry". W przypadku wcześniejszego przerwania tejże, chakra nie wraca. Podczas trwania techniki niemożliwe jest używanie wspomagań i technik prócz tych rangi E nieposiadających w wymaganiach otwartej dziedziny na randze D oraz technik, jakich koszt chakry wynosi 0. Nie mniej techniki oraz wspomagania, jakie zostały użyte przed włączeniem Ryakudatsu nie zostają przerwane i działają dalej również po jego aktywacji. Co więcej odebrana za pomocą tej techniki wytrzymałość wraca dużo szybciej, niż w wypadku innych technik bazujących na energii fizycznej. Jej powrót rozpoczyna się 3 tury po zakończeniu działania techniki. Jest to proces stopniowy, a podczas jednej tury wraca jeden punkt wytrzymałości. Nie zostaje zanegowane jednak zmęczenie, a rany zadane podczas trwania trybu, bez względu na ilość Wytrzymałości celu w tamtym momencie, po jej odzyskaniu nie ciążą mniej niż w chwili ich otrzymania.

Posiadając Specjalizację Tsūjitegana czas działania wzrasta do 4 tur za koszt połowiczny S.
Posiadając Sennina Tsūjitegana możliwe staje się wyłączenie trybu wcześniej. Ponowne jego włączenie możliwe jest dopiero w momencie, w którym wcześniej zakończona technika przestałaby działać, gdyby nie została wyłączona. Oznacza to, że jeśli użyjemy techniki z początkowym zamiarem utrzymywania jej 6 tur, a wyłączymy ją po 1 - musimy odczekać kolejne 5, nim będzie ponowne jej użycie.
Posiadając Specjalizację oraz Sennina Tsūjitegana przedwczesne wyłączenie techniki nie wiąże się z nałożeniem czasu oczekiwania do jej ponownego użycia.
► Pokaż Spoiler | Styl Walki
Kyotōryū | Flow of the Empty Sword虚刀流
KlasyfikacjaTaijutsu, Styl Walki
Wymagania---
Sposób walki bez używania broni wszelakiego kalibru, również tego dedykowanego do walki wręcz jak np. kastety. Wedle ideologii Kyotōryū, osoba dzierżąca ów styl nie używa miecza, a zamiast tego sam staje się jednym - siłą zdolną przebić się przez każdą defensywę, "tnąc" przez wrogów jak najlepsze ostrze. Ostatecznie styl ten przez lata zamiast skupiać się na ofensywie czy defensywie per se, znalazł swoją specjalizację w kruszeniu defensywy innych i pozostawianiu ich bezbronnymi na dłuższą metę. Ostatecznie dla mistrzów tej sztuki nie ma tarczy wystarczająco wytrzymałej, czy miecza dość niezniszczalnego, by ostatecznie nie ugiąć się pod uderzeniem Kyotōryū.

Styl ten opiera się w podobnej mierze na uderzeniach dłońmi, jak i kopnięciach. Mniej popularne są ciosy wykonywane pięścią, bardziej stawiając na ataki otwartą dłonią. Poprzez odpowiednią utylizację posiadanych mięśni, siła przyłożona do obiektu jest tym bardziej efektywna, im twardszy cel. Prócz skupiania się na czystej sile, przy unikach istotną kwestię stanowi również refleks oraz szybkość.

Posiadając rangę B Kyotōryū uderzenia wyprowadzone w twarde powierzchnie są mniej odczuwalne. Ciężej jest doznać kontuzji uderzając pięścią w stal czy inne, wytrzymałe obiekty.
Posiadając rangę A Kyotōryū ciosy wyprowadzane w twarde obiekty zyskują na sile. Łatwiej jest złamać komuś kość czy wyważyć ciężkie drzwi. Można też próbować łapać miecz w dłoniach. Uderzenia w tkanki miękkie są przez to mniej efektywne, jednak dalej niebezpieczne przy użyciu odpowiednio dużej siły.
Posiadając rangę S Kyotōryū oraz Refleks 8 ninja jest wystarczająco wprawiony, by nie tylko złapać bezpiecznie nadciągające ostrze, ale również nadciągającą broń miotaną. Zatrzymanie ataku kogoś posługującego się podobną szybkością łapiąc odpowiednio jego kończynę nie stanowi większego wyzwania.
► Pokaż Spoiler | Raijin
Raijin | The Brawler
GatunekPanda Wielka
RozmiarDuży
Posiadane dziedzinySen no Ichigeki A | Tenjō no Yari B | Iaidō B | Nagurujutsu C
Siła8
Szybkość8
Wytrzymałość7
Refleks7
Siła woli5
Kontrola Chakry0
Ilosc chakry7 500 E: --- | D: --- | C: --- | B: --- | A: --- | S: ---
Niedźwiedź oświecony! W sensie nie, że światło żarówki na niego świeci, ale że faktycznie próbował wielu rzeczy w życiu, nim znalazł swe powołanie. Poezja? Zna kilka wierszy na pamięć. Śpiew? Dajcie mu scenę, a zaśpiewa. Niekoniecznie dobrze, ale zaśpiewa. Matematyka? Liznął trochę mnożenia czy dodawania, także jak nic "swój człowiek". Architektura? Dajcie mu ołówek, a zaraz zaprojektuje willę za darmo. Językoznawstwo? Zna kilka słów w dialekcie Shijimy. A może potrzeba kucharza? Może nie jest takim specem jak Gordon Ramsay, ale gotując nie wezwie przez przypadek Gondoru na pomoc. A może potrzeba kogoś do uszycia sweterka? Da się pomyśleć. Ma wiedzę i umiejętności w ogromnej ilości dziedzin, jednak bardzo często jest ona płytka, niekonkretna i chociaż może być pomocna, tak nie jest osobą, którą powinno się pytać o bardziej zaawansowane zagadnienia. Jego ciekawość i pogodne usposobienie czyni go duszą towarzystwa... do momentu, aż nie zacznie opowiadać żartów. To nie tak, że ich nie zna. To nie tak, że nie są śmieszne, ale ZA KAŻDYM RAZEM można usłyszeć "...a wiecie, czemu to jest śmieszne? Bo..." i nikt mu nie przerwie. Zostało mu po tym, jak niedźwiedzia społeczność nie łapała jego dowcipów i przez lata zmuszony był je wyjaśniać. Bardzo pomaga to jednak Guobie. Guoba rozumie jego żarty dopiero po wyjaśnieniu. I dopiero wtedy się śmieje.

Pomimo bycia dużym niedźwiadkiem z dość sporą ilością chakry, od urodzenia pokłady te nie były w zasięgu łap Raijina. Innymi słowy - nigdy nie miał ani krzty talentu do używania chakry, nie radząc sobie nawet z taką podstawą jak chodzenie po wodzie. Jeśli jednak gdzieś Matka Natura daje nam mniej, gdzieś musi dać nam więcej. Nie zawsze, jednak w tym wypadku stwierdzenie to nie jest błędne. Wykształcił sporą siłę oraz szybkość, przez co fizycznie zdecydowanie wpisuje się w definicję solidnego wojownika. Nie tylko jest w stanie pomieścić na swym grzbiecie co najmniej dwie osoby nie tracąc przy tym na własnej prędkości robiąc za transport, ale jego własne łapy przystosowane są do dzierżenia broni bardziej ludzkich. Ciężki i z dość pokaźną tuszą posiada dużo więcej ciemnego futra na nogach oraz barkach. Jej ilość sprawia, że długa szata tworzy z tyłu coś, co wielu mogłoby nazwać peleryną. Białe futro jest widocznie krótsze na brzuchu, podczas gdy samą głowę Raijina pokrywa w sposób dość standardowy, porastając ją tam, gdzie brak ciemnych kręgów w miejscu oczu czy czarnego futra pokrywającego odstające uszy.
Techniki zwierzęcia
---
Ostatnio zmieniony 08 lip 2022, 14:18 przez Sabataya Shuten, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Awatar użytkownika
Kamaboko Gonpachiro
Posty: 191
Rejestracja: 18 maja 2021, 13:59
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Kryjówka Ex-ninja Kumo

No tak, wielu ludzi cierpiących na różnego rodzaju depresję - a to co czuł on i Ruri zdecydowanie mogło się klasyfikować jako jedna, chociaż odbiegała znacząco od normy - miało problemy ze smakiem. Wszystko w życiu bowiem wydawało się mdłe i bez smaku, jedzenie w to wliczając. No cóż, być może kiedyś dziewczynka posmakuje dobroci jedzenia. Może kiedyś wyjdzie ze stanu w którym była. Eh. Mei naprawdę powinna powierzyć ją komuś innemu. Komuś kto mógł dać jej... wypełnić dziurę w jej sercu. On nie był taką osobą.-Kiedyś. Może.-Pokiwał głową, równie jak ona niepewny tego, czy taki dzień w ogóle nadejdzie. No cóż. No i to była prawda, te tunele to był istny labirynt. Dziesięć minut i żadnej kantyny. Jak radzili sobie mieszkańcy tego miejsca? Każdy biegał z mapą? Cóż za kiepskie rozplanowanie pomieszczeń. Kantyna powinna być łatwo dostępna z każdego punktu bazy. Co gorsze, powoli godząc się z faktem że będzie musiał zapytać kogoś o drogę, trafił na jedyną osobę na którą trafić nie chciał. Zastanawiał się już nie raz, co w sytuacji takiej jak ta? Co powinien zrobić i powiedzieć Sakiemu? W gruncie rzeczy nie chciał go... zranić. Dlatego postanowił że będzie udawał że to nie on. Taki był plan. Tak powinien zrobić.-Saki.-Powiedział i przerzucił wzrok na Raiko.-Raiko.-Skinął obojgu głową. Co u niego? Nie powinien nic mówić. Powinien to przemilczeć i przejść obok w ciszy.-U mnie... chwilę po naszym rozstaniu w akcie artystycznego geniuszu-Prychnięcie-Porzuciłem cielesną powłokę otaczając swe serce i umysł stalą-Postukał się w pierś wydając metaliczny dźwięk-By następnie udać się na misje na której odzyskałem wyparte wspomnienia i przypomniałem sobie że moja żona i nowonarodzony syn od lat nie żyją, za to ja żyłem w iluzji wytworzonej przez własny umysł. Na "szczęście" znalazłem mordercę mojej rodziny, no i nie uwierzycie, sam miał teraz szczęśliwą i kochającą rodzinę, którą zdążyłem polubić nim poznałem prawdę. Próbował też odpokutować winy przeszłości. Mimo to postanowiłem że go zabije, tak, tymi rękoma-Spojrzał na swoje dłonie.-Shuten jednak mi nie pozwoliła, powstrzymała mnie przed dokonaniem mordu i zrobieniu tym niewinnym osobom tego, co on zrobił mnie. Tak więc pozbawiony zemsty widząc jak osoba która pozbawiła mnie wszystkiego sama żyje w szczęściu otoczona miłością i tym czego pragnąłem najbardziej - swoją rodziną, stoczyłem się w spirali szaleństwa aż skończyłem jako coś z czego nie jestem do końca dumny ale hej, jesteśmy kim jesteśmy prawda? Teraz ten sam człowiek jest tutaj, skoro jest tutaj jego rodzina to nie może być inaczej. I chociaż bardzo chciałbym skrócić jego życie, wiem że nigdy tego nie zrobię bo pogodziłem się już z tym że jego żyje, decydując się nieustannie rozdrapywać własne rany kiedy patrzę na jego szczęście. Swoją drogą widząc teraz waszą dwójkę, również odczuwam tylko i wyłącznie uczucia z których nie jestem specjalnie dumny, tak więc polecam trzymać się ode mnie z daleka ponieważ mogę powiedzieć - lub jeśli mój stan się pogorszy, zrobić - coś co nie będzie miłe dla żadnego z was. Jeśli go kochasz-Spojrzał na Raiko-To dopilnuj by nie miał ze mną nic wspólnego. Z przebywania w moim towarzystwie nie wychodzi nic dobrego. A co do niej-Wskazał na Ruri-To jej sytuacja jest podobna do mojej więc powiedzmy że jesteśmy wspólnikami w cierpieniu i zbrodni skazanymi na własne towarzystwo bo tego co zniszczone i tak nie zniszczymy.-Rozłożył ręce, uśmiechnął by się do nich pokrzepiająco, ale jego usta się nie uśmiechały.-A co u was? Swoją drogą wiecie którędy do kantyny?-Od tego powinien był zacząć.
Ostatnio zmieniony 13 lip 2022, 11:16 przez Kamaboko Gonpachiro, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Mirai Akane
Posty: 146
Rejestracja: 31 maja 2021, 23:26
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Kryjówka Ex-ninja Kumo

Wszelakie rozterki życiowe i inne, musiała chwilowo zostawić za drzwiami pomieszczenia, w którym się działy... no rzeczy. Wygodniej i bezpieczniej po prostu było je nazwać rzeczami, bo jeśli człowiek zacząłby się zastanawiać tak o... przykładowo czyja była krew... to no, mogłyby zacząć się problemy. Jakieś dziwne pytania. Pytania, na które nie chciała odpowiadać, albo też odpowiedzi znać nie chciała. Teraz była zmęczona i głodna. Najpierw musiała załatwić te podstawowe ludzkie zachcianki, a dopiero później mogła zająć się problemami świata. Yep.
Ludzie tutaj byli strasznie zabiegani, co w obecnej sytuacji mogło wróżyć dwie rzeczy. Pierwsza z nich, to że faktycznie takie tępo w tym miejscu było normalne, albo druga już bardziej realna, to że mieli coraz mniej czasu do całej tej ich akcji. Szczerze, to dziewczyna wolałaby walnąć się do łóżka i po prostu spać przez kilka długich godzin. To brzmiało tak cudownie.
Jednak raczej nie będzie jej to dane. Na szczęście znalazła przewodnika do stołówki i chociaż był dość rozgadaną osobą w momencie gdy ona pragnęła tylko ciszy i spokoju, to przynajmniej pokazał jej drogę. To się liczyło w życiu. Nawet jeśli mówił do siebie to ona lekko przytakiwała głową, kolega szefostwa, samuraje i tak dalej.
Zerknęła na chłopaka kiedy to lekko "zawiesił się" czekając ewidentnie na jej odpowiedź.
- Akane. Tak, też biorę w tym udział. I Akane wystarczy, dziś przybyłam w to miejsce.- Wzruszyła lekko ramionami. Nie chciała go zranić, ale cóż nie miała też zbyt dużo energii na promienisty uśmiech, musiało wystarczyć mu lekkie uniesienie kącików ust.
Omiotła spojrzeniem po stołówce, Wyłapała znajome twarze i w sumie zanim zdążyła podjąć jakąkolwiek decyzję co zrobić dalej została pociągnięta do kolejki. Z racji braku planu i siły na nic innego jedynie podążyła za chłopakiem.
- Dobrze tu karmią? - Mruknęła jedynie ustawiając się w kolejce.
Głodna.
Zmęczona.
Awatar użytkownika
Nara Shizu
Posty: 508
Rejestracja: 28 cze 2021, 12:57
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Kryjówka Ex-ninja Kumo

Za tym co odległe - Arc II: Starzy Znajomi­
WydarzenieWielka Przygoda
Post148/? (254/?)

Akane + Hou Part

Bywały miejsca, o jakich mówiło się, że się nie mówiło o nich. Właśnie takim miejscem był prawdopodobnie pokój w jakim to teraz jeszcze się Akane znajdowała, i z jakiego to zaraz miała wybywać. Co tutaj się działo? Działy się rzeczy, jakich nie rozumiała. Działy się rzeczy, jakich inni nie będący w jej kapciach nie byliby w stanie zrozumieć. Działy się rzeczy o jakich to nawet nie miała pojęcia, kiedy była między... "światami". Między życiem, a śmiercią. Działo się tutaj tak wiele, tak ciężki do wytłumaczenia rzeczy, że zwyczajnie... nie mówiło się o tym co stało się w tym pokoju. Nie teraz.
Zabiegane osoby? Definitywnie nie było to ich normalne tempo. Oj nie. Wcześniej już wśród nich krążyłą, i tak jak pojedyncze osoby faktycznie biegały, tak większość szła takim tempem no... zwykłym. Teraz, każdy się już śpieszył. Może ona też powinna? Co jak w trakcie obiadu ją zgarną?... Obiadu? A może śniadania? A może kolacji? Nie było wiadome, bo jaskinie nie były najlepszym wyznacznikiem czasu rzeczywistego. Każdy kto grał w pewną kwadratową grę to wiedział, że jak wychodziło się z jaskiń, to nigdy nie było wiadomo jaka to godzina. Jedynie potwory pomagały, ale tutaj wszystko działo się pokojowo, to też i potworów żadnych w tych jaskiniach nie było. Poza Hou. I jego zgrają. I może Kamaboko. Ruri w pewnym sensie, też była potworna, ten jeden czy dwa razy. Może jednak były tutaj potwory.
Przewodnik gadu gadu, Akane sleepu sleepu. Kiwanie głową, najdawniejsza technika żeby pokazać że słucha się kogoś, mimo że się go nie słucha. Efektywna, biorąc pod uwagę jak chłopak nie zwrócił jej na to uwagi. Problem jedynie, że chciał jej imienia. Musiała więc użyć mocy swojego głosu i mu odpowiedzieć.
- Dziś przybyłaś... więc może kouhai?... Nie, nie, nie. Nie potrafiłbym nikomu doradzać, nie na tym zadaniu, nie jak przeżyć. Akane-chan więc. - stwierdził ostatecznie, jakby decydując nad jej nazewnictwem, bez dalszego pytania się o jej zdanie co do tego nazewnictwa. Hymph. Tupet. W dodatku, odciągnął ją od wszystkich kolegów. Co teraz miała zrobić? Gdyby była mniej leniwa, pewnie by się oderwała. Nie mniej, była zmęczona i leniwa. To też poszła za nim. Do kolejki. - Na pewno się najesz! I w smaku nawet nawet. Zależy. Jeżeli lubisz stosunkowo bezpłciowe jedzenie, jaki nie jest ani kwaśne, ani ostre, ani słodkie, ani słone... to tak. Chociaż słone trochę jest. Gulaszyk, taki robiony przez szefową kuchni, ale może być lekko wczorajszy.
To dobrze, czy źle tu karmili? Skomplikowane. Nie mniej, nadeszła ich kolej. Onimaru ze swoją podopieczną już skierował się do jednego z w pełni wolnych stołów i tam zasiadł. Nie zwrócił zbytnio na nią uwagi, chyba że minęli się akurat spojrzeniami. Tego wiedzieć nie mogła. Kiedy tylko nadstawiła tackę z talerzem, dostała pełną łychę ziemniaków i pełną łychę gulaszu. I ładny uśmiech od pani, jaka to nalewała. Nie wydawał się sztuczny. Czy jej coś takiego smakowało? Jak mogło? Sos wyglądał lekko bardziej szarawo niż brązowo, tak jak powinien w "zdrowym" przypadku. Może to przez te słabe oświetlenie w jaskiniach? Minami też, zaczął kierować się do w pełni wolnego stołu, ale tym razem jej nie ciągnął. Nie miał wolnej ręki, kiedy to niósł tackę. Czy to oznaczało szansę na... oderwanie się od niego i pójście do przyjaciół? A może udanie się do w pełni puste stołu sama, co by to zaspokoić swoje chęci samotności?

Kamaboko + Ruri Part

Czemu powierzono taką upośledzoną dziewczynkę tak upośledzonemu jemu? Żeby nie byli samotni w swoim upośledzeniu? Zdecydowanie zdawało się to bardziej prawdopodobnie od tego, że jego obecność miała jej pomóć. Niby jak miał komuś pomóc w sferze... emocjonalnej? Życiowej? Nie on. Przed swoją zmianą był zbyt upośledzony w jedną stronę aby w tym pomóc, po swojej zmianie był zbyt upośledzony w drugą stronę. Nie mógł to być dobry pomysł, aby sobie wzajemnie pomogli. Co ta Mei myślała? Jeszcze Ci jebani architekci, co to zrobili labirynt zamiast bazy. Czy ludzie tu mieszkający znali każdy kamyk na pamięć i przez to potrafili się poruszać? Co za nieefektywna metoda. Mogliby chociaż znaki na ścianach porobić dla przyjezdnych, co by to kierunek wskazywały. A takiego, nie byli w stanie znaleźć, to też musiało ich nie być. Głupota. Jeszcze trafił na tego, na kogo nie chciał. W skali od 0 na 10, ostatnie parę minut musiało Kamaboko się podobać na -1. Głupie przeznaczenie czy los. Co miał teraz zrobić? Nie był to pierwszy raz, kiedy się nad tym zastanawiał. I odpowiedź była dość... nietypowa. Udawanie, że to nie on. Taki był plan. Tylko co poszło nie tak?
Saki na niego patrzył. Raiko na niego patrzyła. Nawet Ruri na niego patrzyła. W ciszy. I tak jak ona też z emocjami niezbyt dobra była, tak... nic się nie zmieniło. Nie był w stanie nic z niej wyczytać. Żadnego współczucia, ani nic, jakie mógł dojrzeć u takiej Raiko za zdziwieniem które jednak na jej twarzy przodowało. Minęła jakaś minuta ciszy, przez którą to para dawnych znajomych nie była w stanie odpowiedzieć na nagły wylew jego historii. Dość smutnej. I mówiącej też, że patrzenie na nich, prawodopodbnie dawało mu chęci krzywdy nich. Tak niejako. Nie powiedział tego bezpośrednio przecież, ale mogło to zostać tak odebrane. Ostatecznie, Ruri złapała go za rękę i zaczęła ciągnąć.
- Tam widziałam jak ktoś z jedzeniem w dłoni wychodził. - powiedział, wskazując na jeden z skręcających korytarzy. Zerknęła jeszcze na niemą parę, co definitywnie było nowością dla Sakiego. - Do widzenia.
Proste słowa. I nie żeby Kamaboko był dobry w czucie, ale miał wrażenie, że mimo wszystko Ruri chce go zaciągnąć bardziej na tą stołówkę niż wcześniej. Chyba nie podobała jej się ta sytuacja. Definitywnie niekomfortowa dla normalnych ludzkich istot, patrząc po reakcji jąką otrzymał na swój wylew. Saki otwierał parę razy usta, chcąc coś powiedzieć, ale za każdym razem je zamykał. Rozmyślał nad czymś. Otwierał znowu, zamykał i wracał do rozmyślania. Nie potrafił jednak nic powiedzieć. Nic.

Shuten + Friends Part

W pełnym ryku sposobie, jej puszasty towarzysz zjawił się na miejscu. Czy shinobi Kumo u stóp góry słyszeli ten ryk? Czy właśnie wyobrażali sobie jakąś ogromną bestię, jaka to musiała zamieszkać na szczycie gór i trzeba ją zlikiwdować? A może myśleli, że bijuu jest gdzieś w pobliżu? Tyle pytań, tak mało odpowiedzi. Na nieszczęście, wszystkie oferty jakie jej złożył Raijin zostały odrzucone. Nie to żeby były złe, ale potrzebowała czegoś innego. Na twarzy miśka, aż pojawił się momentalny smutek, kiedy to powiedziała że piosenkę innym razem. A on się starał! Taka to z niej powierniczka była, co to nawet własne miśka wysłuchać nie chciała.
- Wiadomka. Pewnie. Pomogę. Ja nie pomogę? - odpowiedział lekko smutnawo, grzebiąc pazurem w skale na jakiej to stali. Kugane patrzył na niego trochę zdezorientowany, nim pokręcił ostatecznie głową.
- Za minutę zaprowadzę Cię do reszty, żeby im wyjaśnić Twoją obecność. - poinformował go niepewnym głosem, a niedźwiadek kiwnął głową. Podniósł zadek i zaczął iść w stronę wejścia do korytarza jaskini. Po chwili jednak przestał być smutny i patrzyć w glębę. Szedł, kręcąc co jakiś czas tyłeczkiem.
- Weź nie pytaj~~ Weź się przytul~~ Weź tu ze mną, weź tu... - mogli usłyszeć jak zaczął sobie nucić i śpiewać pod nosem, od razu w lepszym humorze. I siadł ponownie na swoim zadku, dalej od nich, mało zaintersowany nimi skoro nie chcieli jego nowej piosenki posłuchać. Foch.
Nowy pomysł co do mocy shoguna. Pomysł, dość nietypowy, choć jednocześnie sensowny znając ich świat shinobi. Co prawda, Shogun był samurajem, ale ostatecznie używali tego samego źródła mocy. Kugane podrapał się po bródce, myśląc nad tym co mówiła rudowłosa. Czy jego wzrok mógł paraliżować?
- Bezpośrednio? Nigdy nie patrzyłem. I zdarzyło się, żeby kilka osób nie mogło się przy nim ruszyć. Nie były to jednak duże ilości osób... co najwyżej parę. Spojrzenie jednak brzmi... sensownie? Lub skupienie. Może na Tobie był skupiony, ale na Reiu już nie? Obie opcje zdają się dość prawdopodobne, więc dobrze byłoby zaradzić obydwu. Co do imienia, większość osób zwraca się do niego tytułem. Może z trzy razy usłyszałem wyżej postawione osoby zwracającego się do niego inaczej niż poprzez ten tytuł... Miyamoto Musashi. To jest imię jakiego szukasz. - stwierdził ostatecznie po tych rozmyśleniach, jednak Shuten mogła wiedzieć jedno. Nawet Kugane uważa, że jej teoria jest dość bliska temu co może być problemem. Na kolejne pytanie, pokręcił jednak głową. Nie wiedzieli nawet do końca gdzie znajduje się Rei. Poinformowanie go więc, zdawało się czymś poza ich zasięgiem, tak długo jak nie chcieli uświadomić wszystkim samurajom że planują uratować kapitana. Kapitan był idiotą. Był optymistyczny. Czy... ten kapitan którego zobaczy... też taki będzie? Czy się zmienił? Co, jeżeli zmienił się niczym Kamaboko? Co wtedy Shuten by zrobiła? Na to, odpowiedź jedynie ona sama znała. Głęboko w swoim serduszku.
Kiedy tylko skończyli bo w końcu tą rozmowę, Touru poszedłby z Raijinem ogarnąć poszukiwania, kiedy to ona wróciła do medytacji.
Bitwa, wojna, walka! Cios Touru bolał, ale nie miała dziury w ciele, więc nie mógł boleć aż tak! Jej cios na pewno bardziej bolał. W innym wypadku, smutny byłby los Shuten jaka całe życie starała się mięc wyjątkową siłę, a teraz co druga osoba jakoś jej w niej dorównywała. Sztuczkami, jednak dorównywali. Na tyle, że musiała przetestować technikę, jaka również była pod pewnymi względami "niesprawiedliwa". Kradnięcie czyichś sił definitywnie nie było uczciwe. Samurajowie, gdyby usłyszeli o tym co stworzyła, to definitywnie postaraliby się ją zjeść! Nie mniej... technika ta wymagała czasu, przynajmniej w przypadku Kugane. On był jednak zaprawionym wojownikiem. Widać było, że zmęczenie jest czymś co raczej rzadko odczuwa. Na pewno sprawa ta szybciej się potoczy w przypadku walki z Shogunem!... Taką mogła mieć jedynie nadzieję.
Czy to była pułapka czy nie, nie miało to znaczenia. Była to jedna z niewielu okazji, więc musiała z niej skorzystać. Kopniak dotarł do celu, a Kugane nie zdążył zareagować. Odleciał kawałek, z dwa metry do tyłu, a jego równowaga została zachwiana więc ruszyła natychmiast z kolejnym ciosem. W nasadę nosa. To jednak, już jej się nie udało. Jej cios, w pewnym sensie, ocknął go ze zmęczenia i monotnności jaka toczyła się przez ostatnie parę minut. Nie uniknął jednak jej ciosu, a przyjął go, przywalając w jej otwartą dłoń... z główki. Co by tylko nie oberwać w nos, co zdawało się sensowną decyzją. Nie mniej, na pewno jej cios go bolał. Nie była słaba. Gdyby nie jego wytrzymałość, pewnie właśnie padłby nieprzytomny lub martwy. Kugane zacisnął pięść. Ogień wokół niej zaczął się pojawiać, mocniejszy od poprzednich. Instynkt Shuten zawariował, każąc jej się bezwłocznie odsunąć. Mężczyzna zaczął brać zamach.
- ORAAAA! - wykrzyczał kierując swoją pięść od samej podłogi w górę, tak jakby miał mocnym hakiem przywalić jej w podbródek. Shuten odskoczyła do tyłu, omijając ataku o włos. Pięść, jaka ominęła jej twarz, skierowała się dalej w górę, a za nią podążył pilar ognia jaki leciał w stronę nieba aż... zniknął gdzieś za chmurami. Chyba... gdyby tym oberwała, to nie byłoby co zbierać. Definitywnie. Nie ważne co. Instynkt ponownie zakrzyczał, a druga ognista pięść Kugane zaczęła się zbliżać. Tą, mogła już jedynie zablokować gardą. Ruszyła się jedank zbyt gwałtownie. Jakiś mięsień się zerwał. Cholerna, nowa szybkość i siła. Cios Kugane trafił prosto w jej gardę. Shuten mogła dojrzeć jedynie uśmiech na jego twarzy, nim ogień to wybuchnął. Pięść Kugane posłała ognistą falę wraz z nią na czele. Ogień nie bolał bardzo. Bardziej samo uderzenie, które złamało jej kości w obu ramionach. Przywaliła w ścianę, jaką to pękła piękną pajęczynką, a ogień ją do niej przytwierdzał. Po paru sekundach jednak... znikł. Padła na kolana zmęczona, a spoglądając na Kugane? Ten też był na kolanach i łapczywie brał oddechy. Wyłączył już bramy.
- Tyle... powinno starczyć. - powiedział na tyle cicho, że dziewczyna ledwo usłyszała jego słowa. Nie miała sił, by ustać na nogach. Nie przez to, że aż tak uszkodzona była. Cios Kugane, zdawał się wywołać jakiś wręcz... paraliż. Całe jej ciało się trzęsło, być może przez to jak bliskie spotkanie to było ze śmiercią. Mężczyzna podniósł się i zaczął się do niej zbliżać, stawiając zmęczony krok za zmęczonym krokiem. 5 metrów od niej, rzucił w jej stronę pigułkę. Tak prosto do buzi, bo złamane ramiona mogły być lekko problematyczne. Musiała więc złapac ją zębami. Była w stanie, nawet jak nie był to najbardziej wdzięczny widok. - Nie mamy czasu... na nic więcej... tylko... ciosy Shoguna, będą silniejsze. Bardziej zabójcze. Bądź na to gotowa.
Stwierdził, i siadł sobie przed nią, odpoczywając trochę po całym starciu. Nie widziała go jeszcze tak zmęczonego, może przez to że ostatnio zemdlała. No... i jej technika, na pewno nie pomagała.
- Odpocznij chwilę. Daj pigułce podziałać. I wtedy, skierujemy się na dół. Zobaczymy, czy czegoś się dowiedzieli. - stwierdził, kładąc się na skale jakby miał udać się w drzemkę. Tylko... nie planował spać tak naprawdę... prawda?

Stan Shuten: Mocno zmęczona, ciało boli i już nie czuje się taka potężna. Bramy się wyłączyły.
Lista NPC
Ostatnio zmieniony 26 lip 2022, 15:04 przez Nara Shizu, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Wcielenie Jelenia
Prowadzone wątki 5/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
Awatar użytkownika
Sabataya Shuten
Posty: 939
Rejestracja: 27 kwie 2021, 12:40
Ranga dodatkowa: ex-Kage
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Kryjówka Ex-ninja Kumo

Powinna już dzisiaj przywyknąć, prawda? Do tego, że jej rozmowy nie szczególnie idą zgodnie z planem. Nie wiedziała, czy winna być sama smutna, zła, sfrustrowana czy w sumie jaka, kiedy to Raijin nagle sposępniał na słowa rudowłosej. A przecież nie powiedziała nic złego. Najwidoczniej nie był to jej dzień - co nieszczególnie pocieszało wiedząc, że będzie on naprawdę długi. Patrzyła na niego przez moment zmęczona, nim wyciągnęła dłoń w kierunku niedźwiedzia, głaszcząc go po łbie.
- Jestem absolutnie pewna, że wiem, gdzie mógłbyś zaprezentować swój utwór większej widowni. Nie wierzę, że po tym wszystkim ludzie nie będą chcieli nieco poświętować. Ale do tego musimy odnaleźć pierw Kapitana. Cierpliwości, dobrze?
A może jednak powiedziała coś złego. Nie wiedziała. Ale wiedziała, że cokolwiek było przyczyną, CHYBA nie zaszkodzi spróbować temu zaradzić: nawet jeśli sama nie czuła się w formie do bycia ostoją dobroci, ciepła i światła. Szczęśliwie nie musiała, bo i niedźwiedź całkiem dobrze sam sobie radził z odzyskaniem dobrego humoru. Kiedy więc odszedł na bok, zerknęła jedynie na niego przelotnie, nim wróciła wzrokiem ku Touru. Mogło to zabrzmieć nieco okrutnie, jednak omawiane sprawy były jednak kapkę ważniejsze niż samopoczucie Raijina. Tak jakby od nich zależało jej życie. I może nie tylko jej. Kiedy więc teoria Shuten spotkała się z uznaniem, przeszło ją drobne poczucie satysfakcji. Jakby już teraz możliwe, że wygrała z Shogunem na jednym z pól. Tudzież z Miyamoto Musashim, bo jednak jego tytuł, co podejrzewała już wcześniej, nie pełnił również roli jego godności.
- Myślisz, że mógłby skupić się na raz na kilku osobach? Nie brzmi to niewiarygodnie, jednak sądząc po "sile" jego sztuczki, zdaje się to co najmniej niepokojące. - i w opór niebezpiecznie. Bo jeśli na tym rzecz polega, to na ilu osobach maksymalnie byłby w stanie się skupić? Równie dobrze mógłby wtedy ściąć większość z nich bez walki, co w sumie tłumaczyłoby jego renomę. Odpowiedź co do drugiej kwestii znała i bez zadawania pytania. Gdzieś jednak tliła się ta nadzieja, że może jednak jakaś metoda była. Tylko jej nie znała. Teraz zaś? Nadziei nie było, a jedynie przykra rzeczywistość nakazująca trzymać Kapitana w niewiedzy do samego końca. Nie podobało jej się to. Może i było lepsze niż obwieszczanie wszystkim wszem i wobec, że po niego idą, jednak dalej nie czuła się z tym dobrze. Im dłużej zaś o tym myślała, tym bardziej miała ochotę wciągnąć Reia pod jeden kocyk, wtulić się w niego i przeleżeć tak z kilka godzin licząc na to, że świat w międzyczasie ułoży się jakoś sam. I że w międzyczasie Ichiwa jej nie ucieknie, co akurat było dość prawdopodobne. Nie, żeby w ogóle miała go gdziekolwiek pod ręką. Ehh...

Może i nie miała jako takiej przewagi, jednak żyła z myślą, że ta pomiędzy nimi z czasem się pogłębi na jej korzyść. W końcu zaś pojawiła się okazja, okazja do ataku, a zaraz po tym uderzenie w twardą, kamienną ścianę pod tytułem "Kugane". Trafiła? Trafiła. Jej lista sukcesów na tym się skończyła, zastąpiona usilną potrzebą wycofania się jak najdalej od niego na widok płonącej pięści mknącej ku jej podbródkowi. To był jeden z tych momentów, gdzie jej głowa mogła oderwać się swobodnie od reszty ciała i pomknąć dalej, czego szczęśliwie nie zrobiła. Refleks zrobił swoje. Drugi cios jednak nie został przez nią uniknięty, a nagła akcja mężczyzny jedynie poskutkowała szeregiem wydarzeń nie zwiastujących jej niczego dobrego. Gdy na widok pierwszego uderzenia, jakie to stworzyło widowiskowy filar ognia, serce jej mocniej zabiło na myśl, jak niewiele ją dzieliło od dość ponurego losu, tak nagłe zerwanie jednego z mięśni, jakie definitywnie odczuła, tym bardziej nie napawało optymizmem w obliczu kolejnego ciosu nadciągającego w jej stronę. Garda zaś? Coś na pewno pomogła, jednak ostatecznie oczy dziewczyny otworzyły się szerzej przez falę bólu z powodu ramion, w których "coś" bardzo nieprzyjemnie pękło, pozbawiając ją większej władcy w górnych kończynach. Przy tym uderzenie plecami o kamienną ścianę wydawało się jedynie drobną niedogodnością. Nie była w stanie walczyć. Ani wstać. Z tym, że mężczyzna przed nią nie był w dużo lepszej formie. No, był. Nie złamała mu rąk. I mógł wstać. Tymczasem Sabataya opadła na kolana, a że nie było to najwygodniejsza opcja, usiadła zaraz po tym na tyłku oparta o popękaną ścianę. Touru coś mówił, jednak cicho. Na tyle, że ostatecznie zmęczona dziewczyna nie była do końca pewna, czy dobrze wszystko usłyszała. Więc to tyle. Tyle z treningu. A skoro nie starczy im czasu na nic więcej, to najpewniej za niedługo będą ruszać. Widząc nadlatującą, znaną już jej pigułkę, bez większego namysłu wychyliła nieco bardziej głowę, co by ją złapać zębami w locie. Widok może nie najlepszy, ale dalej była to opcja bardziej optymalna od jedzenia z ziemi. Zycie bez rąk byłoby katorgą jakby tak pomyśleć. Trochę katorgą było też serwowanie leków przez człowieka, który chyba pomylił cały proces z grą w koszykówkę. Kto normalny rzuca komuś tabletki będąc 5 metrów dalej? Podobnie kusiło ją coś powiedzieć w kwestii walki z Shogunem, bo chyba zapomniał, że prawie zdekapitował ją właśnie pięścią. Co miało oznaczać "bardziej zabójcze"? Że w jego przypadku, jak straci głowę, to faktycznie, jak przykazuje jakakolwiek logika, za pośrednictwem ostrza? Nie miała jednak sił na cokolwiek więcej jak przytakiwanie głową, nim ten legł na kamienie. Właściwie... też chciała drzemkę. Dłuższą drzemkę. Jej jedyna "drzemka", jaką miała w tym całym czasie, nazywała się "to teraz stracisz przytomność na jakiś czas". Skoro jednak Touru zamierzał zregenerować siły w ten sposób, sama postanowiła oprzeć się o ścianę za sobą odchylając głowę w tył. Ktoś musiał pilnować zegarka. Co prawda tego nie miała, jednak zapewne moment, w którym pigułka zrobi swoje, będzie też momentem, kiedy wypadałoby zacząć schodzić. Co swoją drogą najchętniej zrobiła i teraz, chcąc wiedzieć, czego faktycznie dowiedział się ich zwiad. Czy byłaby jednak w stanie zejść? Pewnie nie. Tego jak tylko wróci do stanu używalności - dobudzi Touru, co by mogli skierować się z powrotem ku bazie.
Ostatnio zmieniony 26 lip 2022, 19:25 przez Sabataya Shuten, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Awatar użytkownika
Mirai Akane
Posty: 146
Rejestracja: 31 maja 2021, 23:26
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Kryjówka Ex-ninja Kumo

Obecność w tym miejscu Jinko i Onimaru była o tyle pocieszająca, że skoro oni uznali, że to doskonały moment na posiłek. To znaczy, że przynajmniej w osiemdziesięciu procentach nikt nie przerwie jej posiłku. Przynajmniej bez jakiegoś konkretnego powodu. Dodatkowo mogła usłyszeć od tej dwójki kilka informacji, które rzucą jej trochę światła na to co się działo przez ostatnie godziny.
Używanie głosu było jedną z podstawowych czynności i nawet jeśli momentami było to męczące, to pozwalało to rozwiązać kilka problemów. Chociaż nawet jeśli liczyła na to, że krótkie odpowiedzi sprawią, że Minami trochę zwolni z mówieniem. Niestety. Cóż, stresował się, a wyrzucanie z siebie słów na pewno pomagało w takiej sytuacji. Zerknęła na niego wzdychając lekko.
- Spokojnie, po prostu skup się na swojej robocie i wszystko będzie dobrze, a jak zostaniesz ranny. Staniesz się moją robotą. Wszyscy zrobimy swoje, wszyscy wrócimy cali do "domu". - Uśmiechnęła się lekko i nawet szturchnęła chłopaka w ramię, bo jakoś na klepnięcie nie miała zbyt dużo energii. - Zjem cokolwiek, będę się tym cieszyć. To może być najlepszy posiłek jaki zjem przez najbliższe kilka-może kilkanaście godzin. Nie mam prawa wybrzydzać.- Z drugiej strony nie wiedziała nawet czy w ogóle będzie w stanie coś w siebie wmusić. Powinna, była głodna. Tylko też miała w głowie kilka świeżych obrazów, które powracały kiedy przestawała się skupiać. Na czymkolwiek. Napiłaby się czegoś... mocniejszego.
Tak jak wcześniej zapowiedziała, nie miała zamiaru narzekać na jedzenie. Dodatkowo ładny uśmiech pani za lady działał jak najlepsza przyprawa. Nawet kapłanka odpowiedziała uśmiechem. To było zaraźliwe, a z drugiej strony należało być dobrym dla osoby, która cię karmi. To była bardzo ważna zasada. Wzięła swój przydział i ruszyła powoli w stronę Onimaru i Jinko. Po drodze jeszcze tylko zwróciła uwagę Minami'emu i gestem głowy wskazała stolik. Cóż, nawet jeśli był gadatliwy, to jednak nie zamierzała go od tak porzucać. To by było strasznie dziwne, dlatego też zostawiła mu wybór. Mógł iść z nią, albo sam.
-Wolne? - Rzuciła w gruncie rzeczy z grzeczności, bo i tak miała zamiar tu usiąść, chyba że mieli jakieś solidne argumenty. Poza tym miała kilka pytań, które mogłyby jej pomóc ogarnąć sytuację, a dziwnie byłoby wypytywać przewodnika o wszystko, bo większość rzeczy pewno by musiała sama mu tłumaczyć.
-Może to zabrzmi trochę dziwnie, ale wiecie za ile wyruszamy? Strasznie łatwo stracić tutaj poczucie czasu... - ..w wymiarze demona również. Poza tym stukrotna śmierć też zajmowała trochę czasu. - Przy okazji, nie widzieliście może Shuten? - Oczywiście nie chciała się wtryniać w ich rozmowę czy coś, więc no - odczekała swoje jeśli musiała dłubiąc hobbystycznie w gulaszu i wpychając kawałek ziemniaka do ust.
Ostatnio zmieniony 30 lip 2022, 2:27 przez Mirai Akane, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Kamaboko Gonpachiro
Posty: 191
Rejestracja: 18 maja 2021, 13:59
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Kryjówka Ex-ninja Kumo

Czy spodziewał się takiej reakcji? Tak. Czy cieszyła go taka reakcja? Nie. Czy mu przeszkadzała? Również nie. Była to naturalna kolej rzeczy, coś co musiało nastąpić. Co prawda przewidywał również inne możliwe scenariusze, ale tak, ten chyba odpowiadał mu najbardziej. Było mu trochę nawet szkoda Sakiego, ale prawdą było że wydarzyło się najlepsze, co się mogło wydarzyć. Co prawda i tak planował pozostawić ich jak dorsze na brzegu styksu, no ale pomoc Ruri była jak najbardziej doceniana. Dziewczynka chociaż sama nie specjalnie przejawiała jakiekolwiek emocje, była nie zgorsza w czytaniu emocji innych. Tak więc ciągnięty za nią ruszył ku kantynie.-Kamaboko Gonpachiro nie żyje. Zapomnijcie o nim-Pomachał jeszcze Raiko i Sakiemu na do widzenia, bo jednak niegrzecznie było tak starych znajomych żegnać w inny sposób.

Ale no właśnie, Kamaboko Gonpachiro nie żył. To była... bardzo ciekawa konkluzja. Umarł w dniu, w którym odzyskał wspomnienia. To kim był teraz, a to kim był kiedyś... przez cały czas uznawał że to dalej on, ta sama osoba, po prostu zmieniona przez los i doświadczenia. Ale pewien uczony kiedyś zapytał, czy jeżeli można wskrzesić człowieka, to wskrzeszony człowiek wciąż będzie tym samym człowiekiem, czy innym posiadającym po prostu ten sam zestaw wspomnień i doświadczeń? Tak samo czy samoświadomy klon wciąż pozostaje tą samą osobą czy jednak zupełnie odmienną? I tak samo Kamaboko, czy skoro zmienił się tak bardzo to czy wciąż był sobą czy stał się kimś innym? Kamaboko osobiście uważał że obie odpowiedzi są poprawne i to jedynie kwestia danej osoby jak to odbiera. Było to bowiem spojrzenie na to samo przez różne szkła. Kamaboko który się zmienił lecz wciąż pozostawał sobą bo z punktu widzenia biologicznego dalej sobą był vs bardziej filozoficzny osąd gdzie Kamaboko nie był już Kamaboko bo nie uznawał siebie za bycia godnym bycia sobą. Niestety nigdy nie był dobry w wymyślaniu sobie pseudonimów. Nazwałby się Zero bo to mogłoby przybliżyć go do śmierci, ale z drugiej strony sprowadziłby problemy na resztę. Mógł też być po prostu Berry, to zawsze było jakieś rozwiązanie.

Na razie jednak kierował się do kantyny zaraz za Ruri która miał nadzieję że faktycznie znała drogę, bo on nie znał i nie widział żadnych ludzi wychodzących z tackami. Tego co zaszło jakoś specjalnie nie komentował, bo nie uważał by była taka potrzeba. Także no, tup tup tup w ciszy.
Awatar użytkownika
Nara Shizu
Posty: 508
Rejestracja: 28 cze 2021, 12:57
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Kryjówka Ex-ninja Kumo

Za tym co odległe - Arc II: Starzy Znajomi­
WydarzenieWielka Przygoda
Post152/? (258/?)

Akane + Hou Part

Ile to lat minęło, odkąd Akane była w jakiejś roli pocieszania kogoś? Ciężko było policzyć. Nie mniej, szturchnęła chłopaka w ramię licząc że jakoś tym go trochę... rozluźni? Rozbawi? Przełączy na bardziej "pozytywny" tryb myślenia? Ten miły gest mógł dokonać wielu rzeczy, jakich to ona sama nawet nie zakładała. Minami jednak, dość nerwowo się zaśmiał słysząc jej słowa i podrapał się z tyłu głowy.
- Masz rację. Na pewno będzie dobrze... Musi być... - stwierdził, ale bardzo jasno mogła usłyszeć w jego głosie brak przekonania. Cóż... nie mogła na to zbyt wiele poradzić. Jakby się zastanowić, to zdawał się być jednym z prawdopodobnie najmniej doświadczonych shinobi z jakimi okazję miała rozmawiać w ostatnim czasie. Większość sprawiała wrażenie tak nieustraszonych. Jakby wiedzieli co robili, a nawet gdy nie wiedzieli, to na pewno wiedzieli lepiej od niej. Ten jednak, zdawał się być tym, co tak naprawdę wiedział gorzej od niej. Większy świeżak od niej. Kto by się tego spodziewał?
Jedzenie. Dokładnie to było na jej głowie i nie miała zamiaru narzekać na nie. Ba! Nawet uśmiechnęła się w odpowiedzi do pani za ladą, na co kącik ust tej jeszcze bardziej uniósł się w górę. Jakby była zadowolona, że ktoś jej odpowiedział tym, czym ona traktowała każdego. Miłe gesty potrafią wiele zmienić. I tak jak Minami planował się pośpieszyć zajmując stolik, tak ta go zatrzymała. Nie puściła go na samotną podróż, za to wskazała inny stolik głową. Ten spojrzał na nią lekko zdziwiony i niepewny. Obserwował przez moment stolik do jakiego to chciała się udać, nim pokręcił głową i pomachał jej, udając się do tego stolika do jakiego to oryginalnie planował. Dlaczego? O co z tym chodziło? Czyżby znał Onimaru i go nie lubił, a może chodziło o coś kompletnie innego? Nie wiedziała. Nie mniej, miała istotne pytania do pary przy stole. No... częściowo istotne. Na pytanie czy było wolne, Onimaru z ustami pełnymi jedzenia spojrzał na nią i kiwnął głową. Jinko za to się uśmiechnęła szeroko, i nawet dłonią ją zaprosiła na miejsce naprzeciwko niej.
- Pewno, że wolne! Siadaj, siadaj! Przyda nam się dodatkowa opinia! Widzisz, ten mój wujaszek uznaje że koty są lepsze od psów. Na co ja, już od parunastu minut, staram się wyjaśnić że to niezwykle błędne założenie - psy są oczywiście lepsze! - stwierdziła pewnym siebie głosem, jakby nawet sugerowanie czegoś innego było jednym wielkim kłamstwem. Obrazą majestatu. Onimaru nieprzejęty za to jadł sobie gulasz, jakby nigdy nic. Przynajmniej dopóki to Akane nie zadała pytań. Wtedy przełknął porcję jaką miał w ustach i przeskoczył wzrokiem z talerza prosto na nią.
- Maksymalnie za godzinę. Nawet krócej, jak uda się wszystkich uzbierać. Jakieś nowe informacje podobno przyszły od Kugane-dono, to też sprawdzają jeszcze inne tropy lokalizacji naszego pechowego kapitana. - stwierdził z uśmiechem jaki niby to miał ich rozbawić, ale dało się za nim dojrzeć... stres? Niepokój? Smutek? - Shuten już od paru godzin nie widziałem. Nie wiem gdzie się podziała. Na pewno jednak nie daruje sobie wyprawy po Ichiwe, to niedługo pewnie ją zobaczymy.
Po tych słowach, wrócił do jedzenie. Swoją drogą, te gulasz był nawet faktycznie dobry. Nie wyglądał, ale definitywnie spełniał standardy chociaż tej przeciętności. Minimum potrzebnego do nazwania jedzenia dobry i zjadliwym.
- Jak to się stało, że zgubiłaś swoją drużynę właściwie? - zapytała ciekawsko Jinko bo... no tak. W teorii, to ona powinna wiedzieć lepiej, gdzie była Shuten. Tylko nie wiedziała. I Kamaboko właściwie też nie było. I Ruri. Ani Mrocznego, choć raczej o niego akurat nie pytali. Od dawien dawna, Akane została sama jak palec i nawet nie miała pojęcia co jej towarzysze robią. Wszystko wina tego przeklętego demona.

Kamaboko + Ruri Part

Reakcja nie była fajna. Ani przyjemna. Ani pewnie miła. Generalnie, w skali najlepszych reakcji, to była trochę 2/10. Przynajmniej, tak długo jak patrzyło się na to z dość prymitywnej perspektywy. Z tej lepszej? Może prostym ruchem uda się zakopać jakiekolwiek emocje czy więzi jakie Ci mieli z dawnym Kamaboko. Wtedy, wszystko nagle będzie mniej problematyczne. Co, miałby ich oszukiwać że dalej pisał wiersze? Czy może znosić ich próby przekonania go do wrócenia do dawnego siebie jakby to było takie proste, gdyby tylko sprawę przedstawił delikatniej? Nie. Gonpachiro postawił okrutnie sprawę, jaka była zresztą dość okrutna, z nadzieją że będzie prostym rozwiązaniem jakiejkolwiek relacji i "braterstwa". Słowa jakimi się z nimi pożegnał, niejako to potwierdzała. Nie żył. Najłatwiej było uznać go za martwego i się z tym pogodzić. Czy Ci to zrobią? Mógł mieć tylko nadzieję.
Ruri nic nie mówiła. Nie przeszkadzała mu w odkrywaniu jego konkluzji. Zwyczajnie prowadziła gdzieś, jakby faktycznie widziała kogoś wychodzącego z kantyny. Umarł, kiedy odzyskał wspomnienia. Była to niejako prawda. Persona wytworzona po śmierci jego rodziny nie była "prawdziwym" nim. Teraz? Teraz zwyczajnie wrócił do "prawdziwego" siebie. Tego, jaki siebie nie oszukiwał i nie oszukiwał się że świat był piękny. Nie był piękny, a jego piękno kto wie kiedy ostatnio widzieli. Tu śmierć, tam śmierć, tu intrygi, tam intrygi. I tak w nieskończone koło. Każde piękno życia bardziej zdawało się wygodnym kłamstwem. Był Kamaboko, czy nie był Kamaboko? Ostatecznie, nie miało to znaczenia. Był kim był i wszyscy musieli się z tym pogodzić... nie mniej, wygodniejsze byłoby przybranie innej tożsamości. Każdy dawny znajomy wtedy nie byłby jakoś zdziwiony jego nowym "ja". Unikałby kwestii oferowania niekomfortowych wytłumaczeń. Bycie Berrym może nie byłoby takie złe?
- Trochę ich popsułeś. - stwierdziła neutralnie dziewczynka dopiero po jakiejś minucie, kierując się dość pewnie do jednych drzwi przy jakich to był nabity na kamieniu szyld z obrazkiem pieczonego kurczaka. Nie przechodzili wcześniej tym korytarzem. Nic więcej jednak nie powiedziała i też puściła go, wiedząc że nie musi go przecież prowadzić. Wtedy też nie musiała, ale tego akurat już nie wiedziała. Wchodząc przez drzwi, mogli dojrzeć sporej wielkości stołówkę. Stoły, przy których to maksymalnie 4 osoby mogły usiąść w większości były pozajmowane. Pewnie z około 30 osób by tutaj znalazł. Ba! W całym "tłumie" dojrzał nawet Akane siedzącą z Onimaru i Jinko. No... i kolejkę do jakiejś kobiety nakładającej porcje jedzenia. Gulaszu. Ruri bez słowa zaczęła kierować się do kolejki, co by to poczekać na swoją kolej. A on? Co właściwie chciał tutaj robić? To była jego decyzja. Prawie mieli całą drużynę, gdyby tylko nie brak Shuten. Przyjdzie. Kiedyś.

Shuten + Friends Part

Oferta zaprezentowania utworu większej widowni? Definitywnie pomogła niedźwiadkowi szybciej wyjść ze swojego dołku. Na tyle, że przez moment nawet zobaczyła gwiazdy w jego oczach. Czy na pewno powinna to oferować? Nie wiedziała. Nie mniej, tyle osób pchało ją do wystąpienia na jakiejś scenie. Może więc, nikt nie będzie narzekał? Wrzuci kogoś bardziej profesjonalnego - choć trochę - od niej samej na scenie i wszyscy będą szczęśliwi. Dorzucą mu Seinaru do duetu, i tym bardziej ludzie będą zadowoleni, bo lubili kiedy ta śpiewała z tego co zdążyła zauważyć. Nie mniej, to problemy dla przyszłej niej. Już po całej akcji ratunkowej. Na ten moment jak zauważono, były sprawy kapkę ważniejsze.
- Jest szansa, że jest w stanie... ale niewykluczone, że siła sztuczki wtedy spada. Ciężko powiedzieć. Prawdopodobnie jedynie Shogun wie jak ta sztuczka działa. - stwierdził Kugane co nie powinno być zresztą dziwiące. Wiele z tego co mówili to były spekulacje. Niby poparte faktami, ale równie możliwe było, że nagięli trochę fakt na korzyść spekulacji. Ludzie często to robili. Nie mniej, nie zostało im nic innego. To jedyna nadzieja jaką mogli mieć. Szczególnie, kiedy nadzieja na komunikację pozostwała dokładnie tym - wyłącznie nadzieją.
Przewaga. Pozornie, to ona ją zyskiwała. Ba! Nie były to nawet pozory. Na pewno szło jej coraz lepiej, przynajmniej do momentu. Jak się okazało, Kugane był silniejszy niż się spodziewała. Właściwie, był tak cholernie silny, że to nawet nie było śmieszne. Gdzie on siedział całe swoje życie? Czemu nic o nim nie słyszała? Jakby miała porówynwać starcie z nim do starcia z Nornem... to mężczyzna przed nią zdawał się potężniejszym przeciwnikiem. A przecież do tamtego miała daleko. Choć tak jak zdawał się potężniejszy, tak Norn sprawiał ciągle jakoś wrażenie bardziej... niebezpiecznego. Kugane miał aurę siły. Norn, miał aurę kogoś stopień wyżej na tabeli predatorów, jakkolwiek by to nie brzmiało.
Nie straciła głowy. Refleks zrobił swoje. Zerwany mięsień nie był wygodny, ale garda? Zrobiła swoje. Uratowała ją przed pewnie bardzo zabójczym ciosem. Czy gdyby trafił bezpośrednio w jej mostek, to byłoby co zbierać? Raczej nie. Mogła sobie bez problemu wyobrazić pekające jej żebra, natychmiast przebijające płóca i serce. Natychmiastowa śmierć. Jak dobrze, że była silna. Nie na tyle by pokonać szybszego Touru, ale by przetrwać z nim walkę. Szybkość. Szybkość okazywała się ciągłym problemem jaki ją spotykał. Może była silna, ale dopóki nie podkręci jeszcze swojego tempa walki, to może być zawsze o ten krok do tyłu. Na szczęście, miała dobre sposoby na zniwelowanie przewagi przeciwnika dzięki jej zdolnościom klanowym. Zwyczajnie, Kugane był takim potworem jaki przez to osłabienie się przebił. Jego stan również był nieciekawy, a jak już Shuten wiedziała - on miał znacznie większą wprawę w walce z bramami. I otworzył ich więcej. Co jedynie pokazywało jak potężną bronią one były. Warte opanowania.
Złapała pigułkę, choć nie było to pełne gracji. Nie miała jednak sił kwestionować Kugane. Niczego, czego mówił. Shogun miał być jeszcze zabójczy, więc wniosek był jeden. Musiała w pełni na niego rzucić się całą swoją siłą, jeżeli nie chciała skończyć tak jak teraz. No... i pewnie musiała dać z siebie ponad 200%, choć jak to miała zrobić, mogło być wielką zagadką jaką to dopiero musi rozwiązać. Co by jednak nie było... potrzebowali odpoczynku. Oboje. I tak jak ten udał się w drzemkę, tak kunoichi musiała pilnować czasu. Dał jej cięższą rolę po tym jak ją poturbował. Czy Kugane był dobrym nauczycielem było kwestią coraz bardziej pod znakiem zapytania. Nie mniej... minuty mijały. Stopniowo ból jaki czuła w dłoniach się zmniejszał. Co było dość niepokojące, to fakt jak mogła dojrzeć jak wewnątrz nich milimetr po milimetrze kości same się przestawiają z biegiem czasu. Zajmowało to długo, ale... dało się to dojrzeć jak poświęciło się tym obserwacjom z 5 minut. Ostatecznie, po jakich 15 minutach czuła się... w miarę. Na tyle dobrze, by wstać. Ruszyć na dół. Szybkie wybudzenie Touru, jaki to trochę ponarzekał że zbyt krótką drzemkę miał. Ostatecznie jednak? Zaczęli schodzić w dół. Gorsze, że dalej czekała ich sporej długości podróż.
- Sugeruję najpierw zjedzenie czegoś. Potem pójdziemy do Omona bo najświeższe informacje, czy coś odkryli. Lada moment w końcu będziemy wyruszać. - taka była oferta Kugane, kiedy to przemierzali chłodne jaskinie. Z każda minutą rudowłosa czuła się coraz lepiej, chociaż zmęczenie nie ubywało ani trochę.

Stan Shuten: Mocno zmęczona, ciało przynajmnie nie boli zbyt mocno.
Lista NPC
Ostatnio zmieniony 01 sie 2022, 21:26 przez Nara Shizu, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Wcielenie Jelenia
Prowadzone wątki 5/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
Awatar użytkownika
Sabataya Shuten
Posty: 939
Rejestracja: 27 kwie 2021, 12:40
Ranga dodatkowa: ex-Kage
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Kryjówka Ex-ninja Kumo

Czy Shuten była w stanie walczyć z Shogunem?
Obecnie na to nie wychodziło. Czy była to wina tego, jak zupełnie nie radziła sobie czy to z Nornem, czy z Kugane, czy może przez ciągłe powtarzanie przez tego drugiego, jak bardzo władca Tetsu jest niebezpieczny - nie wiedziała. Nie miała właściwie żadnej podstawy do tego, by twierdzić, że może sobie jednak dać radę. Bo jaką? Ledwie zaczęli trening, a została wgnieciona w ziemię. Dostała broń do ręki, tylko by skończyć podobnie tuż po tym. Jak miała przy tym wszystkim przyjmować bez krytyki jakiekolwiek słowa o swojej domniemanej sile, kiedy wedle własnych standardów nie była w stanie równać się z kimkolwiek ze wspomnianej trójki? Obnażało to jedynie bezsens wcześniejszego sporu z Touru, jaki to co raz bardziej wyglądał jak debata, czy 100 stopni to dużo, czy mało - a czy Celciusza, czy Farenheita, to kogo to obchodzi? Obecne pasmo porażek nie zachęcało, przedstawiając czekającą ją bitwę niczym podróż w jedną stronę, do tego w niezbyt przyjaznym kierunku.
- To będzie dłuuuugi dzień...
Mruknęła pod nosem, wsparta o kamienną ścianę za sobą. Najpierw podbój wioski, teraz Shogun - co następne, Kapitanie? Tak jak zdecydowanie był to jej ulubiony idiota, tak był w takich momentach jak wrzód na tyłku. I to całkiem problematyczny patrząc po tym, że zdecydowanie próbował zaciągnąć główną demonicę Wieloryba do jej naturalnego habitatu. No, najbardziej strzeżone więzienie w środku Tetsu z gościnnie występującym tam Miyamoto Musashim nie brzmiało szczególnie jak raj na ziemi. Spojrzała zmęczona na drzemiącego Kugane. Więc miała... wygrać, huh? Łatwo powiedzieć. Szczególnie jemu. Nie było to co prawda niewykonalne, ale to by wymagało... dużo. I chyba tego. Miała nadzieję, że nie. I w sumie nie chciała tego wykorzystywać w ten sposób, jednak zdecydowanie było to lepsze, niż ryzykowanie życiem Ichiwy.
Tylko czy to wystarczy?

No właśnie. Przez cały czas czuła się wciśnięta gdzieś pomiędzy żywy gniew - taki pielęgnowany przez lata, wycelowany w samurajów za wszystko, do czego się dopuścili i dopuszczali dalej - a strach. W przeciągu tego całego dnia atakował ją tyle razy i z tak różnych przyczyn, jakby za każdym razem kręciła jakimś kołem fortuny. Teraz zaś ponownie zaczął się przebijać, tylko dlaczego? Czy dalej bała się o Reia? A może walki z Shogunem? Jednak im dłużej nad tym myślała, mając przed sobą Touru, krzywiąc się czując, jak jej kości powoli zaczynają wracać na swoje miejsce, wszystko sprowadzało się ostatecznie do jednego: czy cały jej włożony do tej pory wysiłek wystarczy? Już teraz zrobiła więcej, niż ktokolwiek by po niej liczył. Wystarczająco, by nawet spojrzeć na nią jak na szaleńca. A jednak za każdym razem pojawiał się przed nią mur większy i grubszy od poprzedniego. Może i Gonpachiro liczył na to, że będzie w każdy z nich biła głową dotąd, aż się nie przebije, ale co jeśli trafi na taki, na którym rozbije własną czaszkę? Co wtedy? Mimowolnie jej zbolała ręka sięgnęła do wewnętrznej kieszeni bluzy, zaraz nad lewą piersią, wyciągając pomiędzy palcami złożoną kartkę, jaki to pociągnął za sobą kawałek niebieskiej szarfy. Ramię dalej bolało, jednak przez te kilka minut musiało wrócić do jakiegokolwiek ruchliwego stanu. Na tyle, by palcami ostrożnie rozłożyć wyciągnięty list, jakiego nie miała sił unosić wyżej po opuszczeniu dłoni na własne uda. Znała jego treść. Nie musiała go czytać. Zamiast tego jej zmęczony wzrok jedynie wędrował po nakreślonych nań literach. Chciała wrócić na jego statek. Posłuchać o ich przygodach z jego perspektywy. Zobaczyć z nim tę cholerną zimę na morzu. Rzeczy tak banalne, a o które musiała iść bić się z samym Shogunem! Czasami jednak najcięższymi do osiągnięcia są te najbardziej proste, najbardziej szczere pragnienia prosto z serca. Czy opłacało się walczyć o nie z najsilniejszym samurajem, jakiego nosiła ziemia? Pewnie nie. Ale czy było warto? Było.
Dla niej było.

Ruszające się pod skórą kości nie były najprzyjemniejszym, co ją spotkało - chociaż plasowało się i tak wysoko w porównaniu do ostatnich ośmiu godzin. Jej ramię mimowolnie drgnęło, a wraz z tym wcześniej wysunięta szarfa pociągnęła w dół blaszkę z dość dobrze znanym jej symbolem. Na jego widok uśmiechnęła się słabo, drugą dłonią chwytając ją delikatnie między palce. Kciukiem delikatnie przejechała po wyrytych czterech falkach. Co za... zbieg okoliczności? Przewrotność losu? Dziesięć lat temu jej rodzice stanęli do walki z samurajami. Nie z zemsty, nie z jakiejś dziwnej nienawiści, a z chęci ochrony tego, co cenne. Wioski. Swojego miejsca. Ludzi. Może to, co rudowłosa uważała za cenne brzmiało mniej górnolotnie, bowiem rozchodziło się o konkretną osobę, ale czy w gruncie rzeczy nie znajdowała się w tej samej sytuacji? Nigdy jakoś nie poświęcała temu większego namysłu, raczej uznając w końcu brak mamy i taty jako niezaprzeczalny fakt, ale czy była może jakaś szansa, nawet niewielka, że gdzieś tam nad nią czuwali? Obserwowali gdzieś w chmurkach, ze stratosfery czy innych zaświatów, o ile jakiekolwiek istnieją? Czy była może jakakolwiek szansa na to, że byli z niej chociaż trochę dumni? Chyba byli. Albo byliby. Miała super tatę i super mamę. Nawet, gdyby nie byliby dumni, to czuła w kościach, że nie byliby zawiedzeni. W to chciała wierzyć. I że cokolwiek w kościach teraz czuła to nie fakt, że tak naprawdę próbują się właśnie złożyć do kupy. Ból powoli malał. Ruch rękoma przestawał stopniowo być katorgą, to też wzięła obie rzeczy znajdujące się w jej dłoniach. List schowała. Wkładając blaszkę jednak zawahała się, myśląc jeszcze nad czymś przez chwilę, po czym chwyciła szarfę przewiązując ją na prawym ramieniu. Może nie powinna. Może nie miała większego prawa do jej noszenia, jednak obecna sytuacja była dość wyjątkowa, by ten fakt zignorować.

Więcej czasu i tak nie miała - a w zasadzie nie potrzebowała, woląc ruszyć w końcu w drogę powrotną. Wybudziła Touru zupełnie ignorując jego narzekania na czas drzemki. On MIAŁ drzemkę. Miał. Shuten zaś musiała zdecydowanie pomyśleć, by też gdzieś się na moment zdrzemnąć. Alternatywą jeszcze był termos z kawą, ale ile na takim mogła uciągnąć - nie wiedziała. Wzięła swoje rzeczy, głównie plecak oraz dwa miecze, po czym ruszyła w drogę powrotną tuż za Kugane. Osobiście była nastawiona na udanie się od razu po informacje, jednak wspomnienie o jedzeniu przypomniało jej żołądkowi, że właśnie działał jedynie na kanapkach, jakie wrzuciła w siebie podczas treningu. Spojrzała na mężczyznę, kiwnęła głową, po czym ponownie skupiła wzrok gdzie indziej. Mając chwilę chciała zobaczyć, w jak złym stanie już teraz były jej ubrania, bo jakoś nie wierzyła, by przeżyły całe to miotanie nią po kamiennych ścianach i turlania się po ziemi. Już nie mówiąc o ciosach Kugane. Jej myśli zaś dalej rozbijały się w okolicach tematu walki z Shogunem, próbując opracować jakiś wstępny plan. Wiedziała o jego sztuczce. I że same bramy, nawet w połączeniu z jej klanową techniką, nie wystarczą. Z tym, że wcale z Shogunem nie musiała do końca wygrywać. Nie w standardowym tego słowa znaczeniu. W tym wypadku wygrana nie oznaczała de facto pokonania go w walce. Nie szła tam pozbawić go życia, a zrobić wszystko, by tego życia nie stracił Rei.
- Zakładając, że będę walczyć z Shogunem: co by się stało, gdybym czysto hipotetycznie jednak go zabiła? Będzie to dla nas w szerszej perspektywie na plus? Na minus? Nie wiem też do końca jak zabrać stamtąd Kapitana. W sensie mogę albo walczyć, albo próbować go wyciągnąć. Mam kupić wam czas na dotarcie? Zabrać Reia i zgubić naszego "specjalnego gościa"? Obić na tyle, by nie chciał za nami ruszać? Puścić Reia w waszą stronę i zostać walczyć? Technicznie mogłabym zdecydować sama na miejscu, ale jeśli miałabym walczyć czekając na was, a wy byście nawet nie planowali się zjawić, nie byłabym w najlepszej sytuacji. Podobnie z pozostałymi opcjami.
No, zdecydowanie byłoby pechowo, jakby próbowała Shoguna zgubić, a ci w swej wielomyślności by go odnaleźli. Albo kazałaby Reiowi zwijać się w ich kierunku, a ci by sobie poszli gdzieś indziej. Co znowu rozbijało się o temat, jaki już poruszała z resztą z Kamaboko, a jaki gdzieś został zepchnięty na zupełnie dalszy plan. Mieli pomysł, jak wejść, ale nikt nie pomyślał nad tym, jak wyjść. A chociaż plan ten mógł szybko szlag trafić, łatwiej go zmodyfikować niż wymyślać w biegu. Więcej pewnie też się wyklaruje po rozmowie z Omonem, jaka ich czekała, jednak coś jej mówiło, że punkt ich wycieczki dotyczący Shoguna raczej nie ulegnie dużym zmianom.
No, ale walczyć z pustym żołądkiem nie wypadało
Ostatnio zmieniony 02 sie 2022, 12:23 przez Sabataya Shuten, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Awatar użytkownika
Kamaboko Gonpachiro
Posty: 191
Rejestracja: 18 maja 2021, 13:59
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Kryjówka Ex-ninja Kumo

Skierował swoje spojrzenie na Ruri kiedy ta się odezwała, popsuł ich, eh? Nie, nie sądził. Może... może, To była bardzo skomplikowana rzecz, to psucie ludzi.-Być może. Nie wiem. Zrobiłem to, co było potrzebne.-Jeśli czasem psucie ludzi było potrzebne, by sprawić że ani on, ani oni, nie będą zmuszeni do czynów lub słów dużo bardziej druzgoczących w skutkach, to chyba było warto. Bo swoją tyradę Kamaboko uważał za dość "Łagodną". To się mogło, w przyszłości, skończyć dużo gorzej. W każdym razie, dotarli do stołówki, przy czym Ruri od razu ruszyła po jedzenie. Musiała być bardzo głodna, co sprawiało że Kamaboko naprawdę się zastanawiał dlaczego sama wcześniej nie wpadła na to by cos zjeść? Czy jej uczucia były wyprane do tego stopnia, że nawet głód ignorowała? A może był to efekt zbyt długiego obcowania z kukiełkami? Kątem oka dostrzegł siedzących przy stoliku Akane, Onimaru i Junko, nie planował jednak na razie do nich podchodzić. Stał niedaleko wejścia, opierając się o ścianę i obserwując Ruri i Akane. Nie chciał siadać razem z Akane bo nie uważał żeby jego towarzystwo było tam komukolwiek potrzebne. Prędzej by im przeszkadzał, toteż jedynie obserwował czy wszystko jest w porządku. Z drugiej też strony przyszedł z Ruri, toteż z Ruri planował usiąść, gdy ta dostanie swoje jedzenie. Oczywiście istniała szansa że ta usiądzie z Akane i resztą i wtedy... wtedy raczej dalej po stoi. Pozwalając jej "cieszyć się" obecnością innych ludzi, czy też może spróbować nieco odbudować się, poprzez obcowanie z nimi. Ruri wciąż była dzieckiem, może zniszczonym i bardziej dorosłym niż nie jeden dorosły, ale dzieci posiadały fascynującą zdolność absorbowania wszystkiego co działo się dookoła nich. W przeszłości, wchłonęła w siebie zapewne wiele zła i cierpienia, teraz jednak mogąc przebywać z dobrymi ludźmi, może uda się z niej wyprzeć zło, dobrem? W każdym razie, to było coś czego on nie mógł dla niej zrobić. Jeśli więc była okazja by poprzebywała z kimś kto ma więcej empatii niż oni dwoje razem wzięci to tak będzie dla niej lepiej. W każdym razie stał sobie na razie i czekał na rozwój wydarzeń.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kaminari no Kuni - Kraj Błyskawic”