Kirihito idąc przez Kraj Farm mógł zauważyć, że nie był on zbytnio zindustrializowany. Cóż był to jeden z mniejszych krajów na mapie świata a dodatkowo wojna która odbyła się praktycznie wszędzie pewnie bardzo wpłynęła na architekturę, gospodarkę i wiele więcej rzeczy. Ludność okazała się na tyle pomocna, że udało im się dotrzeć do tych koszar a następnie Kirihito dzięki wrodzonemu sprytowi bądź po prostu tym, że w sumie to go prowadzili prawie jak za rączkę dotarł do gabinetu Generała armii Kraju Farm.
Kiedy wszedł okazało się, że nie będzie rozmawiał z generałem a z jakimś porucznikiem. Nie był z tego powodu jakoś specjalnie zadowolony aczkolwiek to i tak dość wysoki rangą żołnierz więc może uda mu się dojść do jakiegoś porozumienia. Uśmiechnął się kiedy porucznik wydawał mu się spanikować i wypytywać o samego Jashina, uśmiechnął się do Porucznika przyjaźnie a następnie rozłożył ręce.
-Osoby niewtajemniczone w naszą wiarę bardzo często stwierdzają, że Jashin jest zły ale czy na pewno? Jest bogiem śmierci to fakt jednak śmierć dotyka nas wszystkich... a nie przepraszam większość z nas. Najznamienitsi wyznawcy Jashina zostają obdarzeni przez niego darem nieśmiertelności. Ma to swoja cenę, wysoką ale wymierną. - Położył prawą dłoń na swojej brodzie jakby zastanawiając się chwilę.
-Sekta morderców. Cóż, równie dobrze można to powiedzieć o ninja a ja jakoś nie słyszałem o pogromach Jashinistów. Fakt, zdarzy się jakiś nawiedzony klecha, który stwierdza, że najlepszym sposobem jest oczyszczenie świata z innowierców poprzez masowe mordy jednak większość wyznawców Jashina nie składa nawet ofiar z ludzi podczas swojego życia.- Tu mógł równie dobrze kłamać chociaż no... jakby Jashiniści składali ciągle ofiary z ludzi no to raczej pogromy by na nich były.
-Jestem w stanie zrozumieć tą reakcję jednak na swoją obronę mogę dodać, że Jashin jako jeden z niewielu bogów faktycznie ukazuje swoje działanie w naszym świecie.- Ciężko nie uwierzyć w ludzi którzy mogą być nieśmiertelni jak są nieśmiertelni. Westchnął nieco sobie a następnie ponownie się uśmiechnął.
-Nasz kult jest rozproszony i nie ma żadnej scentralizowanej władzy jednak znam co najmniej dwie świątynie Jashina w Hana no Kuni, które funkcjonują i jakoś nikt nie rusza ich zburzyć bo kult jest zły.- W sumie to była prawda, nie było ostatnimi czasy żadnego wydarzenia w której ktoś by gonił Jashinistów z miejsca zamieszkania czy cokolwiek w ten deseń, w sumie sobie żyją na spokojnie.
-Ahh i ofiary dla Jashina nie muszą być składane z ludzi chociaż Jashin najbardziej ceni sobie ofiary ze złoczyńców.- bądź potężnych przeciwników jednak to Kirihito postanowił ukryć.
-Dobrze, dołączeniem do armii raczej nie jestem zainteresowany bo mam małe dziecko ze sobą a sądzę, że... moje umiejętności walki i błogosławieństwa Jashinistyczne byłyby źle odbierane przez moich kompanów na polu bitwy. Co do biznesu, czy armie najemnicze także muszą się do was zgłaszać w ratuszu? No i co z ewentualną audiencją u Lorda Terady? Jeżeli jest to możliwe to chciałbym poruszyć moją ofertę przed samym Daimyo, w końcu to on wyznacza kto tutaj dostanie ziemię a kto nie.-. Nie liczył na audiencję u Daimyo jednak zapytać zawsze mógł, może mu się uda.
Co w tym czasie robiła Atsuha? Odeszła sobie dwa kroczki od Akumana i zaczęła kopać kamyk będący nieopodal, raz w jedną a raz w drugą stronę starając się przy tym nikomu nie wadzić, widziała że Akuman nie jest nią zainteresowany to robiła sobie swoje rzeczy a że jeszcze pamiętała jak to prawie ją zabił i w sumie to nie za bardzo go lubiła to wolała na siłę się do niego nie przytulać.
► Pokaż Spoiler
Z racji, że Akuman mówił, że wróci do pisania postów jak już se pogadamy no to Atsuhą też nie robię żadnych wyjątkowych ruchów aby nie zmuszać go. Jakby co to piszta śmiało.