Przetrwali pierwsze pociski. Żyli, i w sumie to mieli się dobrze. Tylko jedna osoba dostała śnieżką, jednak Hikari wiedział, że takie rany to zbyt mało aby powstrzymać ich waleczną drużynę. Potrzebowali jednak jakiegoś dość dobrego planu... i może nawet miał pomysł.
- Hej. - zaczepił rudowłosą dziewczynę, jakiej to pomógł przed chwilą uniknąć śnieżki. Na pewno sama dałaby sobie świetnie radę, ale człowiek nie miał wizji 360 stopniu. Mogła śnieżki nawet nie dojrzeć. Dojrzała jednak. To dobrze. - Jak chcemy atakować, to co powiesz na pomysł że wychylamy się z zasłony. Stajemy do siebie bardziej plecami, tak żeby widzieć całe pole bitwy. Ja rzucam w Zielonych, ty w Niebieskich. Pełen ostrzał. W przypadku, kiedy ktoś z nas zobaczy że leci w naszą stronę śnieżka, to możemy ostrzec drugą osobę. Lub... zwyczajnie złapać i się wywalić, aby nie dostać. Pozbędziemy się wtedy ślepych punktów. Dwie osoby w tym czasie będą dalej tworzyć amunicję, a piąta będzie obserwować i bardziej celnie rzucać w tych co w nas celują. Co sądzicie?
Mimo że na początku zwracał się do dziewczyny, tak ostatecznie uniósł głos tak by cała drużyna go słyszała. Białowłosy mężczyzna, definitywnie starszy od niego, już amunicję tworzył. Jeżeli dziewczyna zgodziłaby się na jego plan, to tak też by zrobił. Ustawił się do niej bardziej plecami, skupiając głównie swój wzrok na okolicach drużyny Zielonej. Przygotowując pociski w dłoniach. W lewej zebrał sobie cztery kule, upewniając się że są dość wytrzymałe i da się je szybko złapać. Poczekałby aż dziewczyna też się przygotuje.
- Gotowa? Trzy, czte... ry! - i wtedy wyprostowałby się, wstając znad zasłony. Prawą ręką łapałby śnieżki trzymane w lewej ręce, i natychmiast zaczął atakować najbardziej wystawioną osobę z zielonej drużyny. Starał się atakować szybko, jednak pamiętał też o celność. Też była dość istotna. Wzrokiem starałby się wyłapać wszelakie śnieżki nadchodzące ze strony drużynie zielonej, aby to w razie ataku szybko puścić śnieżki z lewej ręki, złapać nią dziewczynę i pociągnąć ją tak by razem się wywalili na bok, schowani za ich zasłoną. Co mogło pójść nie tak, prawda?
- Hej. - zaczepił rudowłosą dziewczynę, jakiej to pomógł przed chwilą uniknąć śnieżki. Na pewno sama dałaby sobie świetnie radę, ale człowiek nie miał wizji 360 stopniu. Mogła śnieżki nawet nie dojrzeć. Dojrzała jednak. To dobrze. - Jak chcemy atakować, to co powiesz na pomysł że wychylamy się z zasłony. Stajemy do siebie bardziej plecami, tak żeby widzieć całe pole bitwy. Ja rzucam w Zielonych, ty w Niebieskich. Pełen ostrzał. W przypadku, kiedy ktoś z nas zobaczy że leci w naszą stronę śnieżka, to możemy ostrzec drugą osobę. Lub... zwyczajnie złapać i się wywalić, aby nie dostać. Pozbędziemy się wtedy ślepych punktów. Dwie osoby w tym czasie będą dalej tworzyć amunicję, a piąta będzie obserwować i bardziej celnie rzucać w tych co w nas celują. Co sądzicie?
Mimo że na początku zwracał się do dziewczyny, tak ostatecznie uniósł głos tak by cała drużyna go słyszała. Białowłosy mężczyzna, definitywnie starszy od niego, już amunicję tworzył. Jeżeli dziewczyna zgodziłaby się na jego plan, to tak też by zrobił. Ustawił się do niej bardziej plecami, skupiając głównie swój wzrok na okolicach drużyny Zielonej. Przygotowując pociski w dłoniach. W lewej zebrał sobie cztery kule, upewniając się że są dość wytrzymałe i da się je szybko złapać. Poczekałby aż dziewczyna też się przygotuje.
- Gotowa? Trzy, czte... ry! - i wtedy wyprostowałby się, wstając znad zasłony. Prawą ręką łapałby śnieżki trzymane w lewej ręce, i natychmiast zaczął atakować najbardziej wystawioną osobę z zielonej drużyny. Starał się atakować szybko, jednak pamiętał też o celność. Też była dość istotna. Wzrokiem starałby się wyłapać wszelakie śnieżki nadchodzące ze strony drużynie zielonej, aby to w razie ataku szybko puścić śnieżki z lewej ręki, złapać nią dziewczynę i pociągnąć ją tak by razem się wywalili na bok, schowani za ich zasłoną. Co mogło pójść nie tak, prawda?
Śnieżki2/10