Pijana Nana była dosyć nieprzewidywalna nawet dla samej siebie. Nie spodziewała się, że tyle emocji naraz była w stanie czuć. Nie do końca potrafiła sobie z tym radzić, dlatego też tak dziwnie potrafiła się zachowywać. Raz była przytulaśna, by zaraz potem rzucić w niego śniegiem. Wypita sake zapewne brała w tym spory udział. Z jednej strony była bardziej wylewna jeżeli chodziło o gesty czy uczucia… z drugiej działało to również w drugą stronę. Jeżeli coś się jej nie spodobało, to reagowała na to bardziej wylewnie. Istny wulkan, można by rzec.
Nanako nie patrzyła na niego jak na mentora. Może przez niewielką różnicę wieku, która między nimi była, może przez to wszystko, w jaki sposób ich relacja się rozwinęła. Z chęcią się nauczy od niego nowych rzeczy i będzie mu za to dozgonnie wdzięczna. Jednakże… nazywanie go „nauczycielem” budziło w niej wewnętrzny zgrzyt. Przypominała sobie wtedy Akademię i jak tak myślała, to przecież z żadnym z sensei nie poszłaby pić sake, nie działaby teraz na ławce i opierała głowy na jego ramieniu. Z Midoro zaś to robiła. To zaś pokazywało, że był dla niej kimś… znacznie więcej, aniżeli nauczycielem.
– Jesteś nim, Mido – odpowiedziała trochę ciszej, jednakże zgodnie z prawdą. Uśmiechnęła się również, gdy poczuła jak chłopak kładzie skroń na jej głowie. Bycie tak blisko drugiej osoby… było miłe. Sprawiało, że Nanie robiło się cieplej na serduszku. – Po prostu bądź, dobrze? – poprosiła szeptem, przymykając lekko oczy. Czuła jak powoli brało ją zmęczenie.