Za tym co odległe
WydarzenieMini-fabuła
UczestnikKamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten i Mirai Akane
Post12/?
Main NPCHatsu Mei + jej ubranie
Sub NPCasystent Mei?
Może i stroje nie były oryginalnym zamiarem Tsuchikage, ale czy mogła faktycznie narzekać kiedy oferowali jej coś takiej jakości za darmo? Szczególnie kiedy chciała się poczuć bardziej kobieco? A no, nie mogła. Znaczy mogła, jednak trochę nie wypadało. To tak jak odrzucenie prezentu, jaki ktoś nam wręcza. No zwyczajnie nie wypada, chyba że jest to tykająca bomba. Czy strój był tykającą bombą? Prawdopodobnie nie. To też bez obaw mogła podążyć za Mei, pozostawiając decyzję Akanę czy woli za nią podążyć czy zostać z lalkarzem. Wybór zdawał się dość oczywisty kogo towarzystwo wolała, jednak czasem los potrafił zaskakiwać! Tylko nie tym razem. Być może porównywanie Hatsu do manekinów z ubraniami nie było najmilsze, tak póki lalkarka o tym nie wiedziała, dywagacje Shuten były bezpieczne. Ubrania również zresztą, bo w pokoju była w stanie znaleźć jakieś wolne wieszaki, które nadawały się do powieszenia jej stroju i ochrony go przed kurzem.
Wybór jaki otrzymała w kwestii strojów był wielki. Tak jak pewnie wszyscy się spodziewali, pierwsze cztery nie do końca były w stylu jaki przeważnie nosiła Sabataya. Definitywnie kolejne projekty były bliższe "normalnym". Tak jak nie dało się tego zauważyć u Mei ze względu na jej bycie kukiełką, tak wewnętrznie definitywnie była zadowolona widząc to jak trochę zarumieniła się Shuten. Ah ta młoda miłość. Lub zauroczenie. Both? Both is good.
- Czyli 8. Dobry wybór, dobry. Dość skromny, jednak jestem pewna że oczaruje osoby, którym to już się podobasz Shuten-dono. Tylko się nie wystrasz jak nagle będą chcieli się oświadczyć~! Ah, i biustonosz może zostać. - z jakiegoś powodu, mimo tego że Hatsu była lalką, jej głos zdawał się być w tym momencie taki melodyczny trochę. I bardzo łatwo było wyobrazić sobie zadowolony z siebie uśmiech na jej twarzy, najpewniej przez to całe droczenie się. Szybko jednak kuglarka przeszła do mierzenie Shuten pod każdym kątem i zapisywania tych danych w notatniczku, jaki to wyciągnęła kto wie skąd. Mogła nawet w ciele mieć skrytkę o jakiej nie widzieli.
- Shuten-dono... - nagle zaczęła trochę poważniejszym-lalkowym tonem Hatsu, kiedy to akurat mierzyła talię Shuten i kucała w tym celu za nią. - Myślę, że są rzeczy jakie dobrze byłoby abyście wiedziały o waszej nowej kompance. I o tym dlaczego ją z wami wysyłam. Ruri-chan ma 14 lat. Mieszkała we wsi w Ishi no Kuni... wsi jaka to stała się polem bitwy między naszymi shinobi, a przedstawicielami Suny. Cała wioska została zniszczona i do tego dnia nie mam pojęcia, czy przeżył ktoś poza Ruri. Znalazłam ją kucającą po środku wioski, całą we krwi, z kamienną ścianą jaką nasz shinobi musiał ją ochronić przed kolejnymi atakami. Przygarnęłam ją wtedy do siebie, i starałam się wychować jakby była moja wnuczką... lub córką? Mniej istotne, kiedy nie przyniosło to skutku.
Hatsu przerwała swoją wypowiedź na chwilę i wstała, aby zmierzyć obwód szyi Shuten. Kołnierzyk w końcu również musiał być idealny. Zbyt luźny mocno by popsuł cały efekt, a zbyt ciasny... no, to akurat było oczywiste co by się stało.
- Coś musiało w niej pęknąć, kiedy widziała tą całą śmierć tego dnia. Takie mam podejrzenia. Odkąd ją przygarnęłam, ani razu nie widziałam aby płakała, i ani razu nie wiedziałam aby się uśmiechała. Jakby jej emocje umarły. Szczerze, nie mam do końca pomysłu co zrobić z osobą... złamaną. Nigdy nie byłam w tym dobra. Ta dziewczynka utraciła wszystko... I kogoś mi w tym przypomina. Kogoś, kogo po ujrzeniu dzisiaj, pomyślałam że może będą sobie w stanie nawzajem pomóc. Dwie osoby, które trochę się zgubiły w tym wszystkim, zrozumieją się lepiej niż my zrozumiemy ich. Wiesz o kim mówię, prawda? - lalkowy-uśmiech dało się zobaczyć na koniec na twarzy Hatsu, nim zabrała swoją miarkę i zrobiła krok w tył od dziewczyny. Nie zdawało się, aby oczekiwała odpowiedzi na to pytanie.
- Ale dość smęcenia. Tutaj znowu widzę, że ktoś ma bardziej wyzywający gust. Chyba Akane-chan również chciałaby upolować jakiegoś adoratora, tak przy okazji idąc ulicą~ - podroczyła się trochę z młodszą dziewczyną, które tak naprawdę nawet osobiście nie znała. Nie żeby Shuten i Mei jakoś lepiej się znały. Tylko trochę. Parę słów, których ilość łatwo było przebić w najzwyklejszej konwersacji. - Również zrzucaj ubrania, jeżeli wasze nowe mają leżeć na was perfekcyjnie.
Parę pomiarów Akane potem, i dziewczyny z powrotem mogły ubrać się w swoje wdzianka, jakie to bezpiecznie mogły przez ten czas wisieć na wolnych wieszakach znajdujących się obok nich. Hatsu natomiast, przemieszczając się po pokoju z niewielkim notesikiem na którym spisała ich wymiary, już rozrysowywała dokładnie jak i na jaką długość będzie musiała je pozszywać.
- Trochę mi to zajmie, jednak jeżeli poczekacie z 2 godziny to będzie wszystko gotowe. Mogę wysłać do was swojego pomagiera aby przyniósł wam te stroje, tylko dajcie znać gdzie planujecie być. A teraz sio, sio. Muszę się skupić dla perfekcji. Kamaboko-kun pewnie już spotkał waszą towarzyszkę. - powiedziała, i machnęła ręką jakby ich wyganiała ze swojej pracowni. W sumie, to to robiła.
Wczytywanie się w zwoje i zapamiętywanie detali, oraz próba zrozumienia technik. To wszystkich trochę czasu, jak i uwagi zresztą, zabierało. Pojawienie się więc gościa, którego sam kuglarz początkowo nie zauważył, nie było niczym specjalnym. Sam gość jednak... jak słusznie kuglarz sam zauważył, był już trochę bardziej specjalny. Jej wzrok i głos mówiły dojść jasno, że nie wliczała się do typowych nastoletnich dziewczynek. Nie była tą co była wiecznie energiczna i happy. Nie była też tą zranioną, co ciągle płakała i ubolewała nad swoim losem. Ten brak widocznych u niej uczuć, wraz z głosem... kuglarz mógł nawet poczuć, jakby coś ich wspólnego łączyło. Jakby byli dość podobnymi istotami. Słowa, aby usiadła, nie zdawały się również wywołać u nich żadnych emocji. Przyjęła jednak jego zaproszenie i usiadła sobie na kanapie po turecku, jakby tak było jej wygodniej. I oparła też się o oparcie tak, aby mogła na niego patrzeć. W końcu mieli porozmawiać, prawda? Po tym jak usłyszała jego imię, trochę zwęziła wzrok jakby je rozpoznawała, jednak żadnych emocji i tak nie dało się wyczuć.
- ...Pachi. Tak będę Cię nazywać. - luuub ewentualnie rozmyślała już od początku nad jakimś przezwiskiem dla niego. Po tym stwierdzeniu kiwnęła sama sobie głową, jednak nie dało się od niej wyczuć żadnego zadowolenia jakie normalnie towarzyszyło takim zagranią. Przekrzywiła jednak po chwili głowę i uśmiechnęła się dość fałszywie, a raczej kompletnie jakby nie miała ochoty się uśmiechać. Trochę jakby zapomniała. - Ja nazywam się Hatsu Ruri, chociaż Hatsu nie jest biologiczne.
Chwila ciszy, nim dziewczynka ponownie zabrała głos.
- ...Dlaczego Mei chciała abyśmy porozmawiali Pachi? Nie wydaje mi się abyś był moim zaginionym ojcem, ani nikim z biologicznej rodziny, ani nikim dla mnie jakoś bardziej... istotnym. - proste stwierdzenie, tak samo neutralne jak wszystkie poprzednie. Może jednak się dogadają. Nie zdawała się bardzo wymagająco... albo właśnie przez to, wymagała jeszcze większej uwagi. Z dziećmi zawsze były same kłopoty. Też, gdyby któraś z dziewczyn zdecydowała się wrócić do pokoju, to akurat dotarłyby kiedy Ruri zadawała swoje pytanie.
Wybór jaki otrzymała w kwestii strojów był wielki. Tak jak pewnie wszyscy się spodziewali, pierwsze cztery nie do końca były w stylu jaki przeważnie nosiła Sabataya. Definitywnie kolejne projekty były bliższe "normalnym". Tak jak nie dało się tego zauważyć u Mei ze względu na jej bycie kukiełką, tak wewnętrznie definitywnie była zadowolona widząc to jak trochę zarumieniła się Shuten. Ah ta młoda miłość. Lub zauroczenie. Both? Both is good.
- Czyli 8. Dobry wybór, dobry. Dość skromny, jednak jestem pewna że oczaruje osoby, którym to już się podobasz Shuten-dono. Tylko się nie wystrasz jak nagle będą chcieli się oświadczyć~! Ah, i biustonosz może zostać. - z jakiegoś powodu, mimo tego że Hatsu była lalką, jej głos zdawał się być w tym momencie taki melodyczny trochę. I bardzo łatwo było wyobrazić sobie zadowolony z siebie uśmiech na jej twarzy, najpewniej przez to całe droczenie się. Szybko jednak kuglarka przeszła do mierzenie Shuten pod każdym kątem i zapisywania tych danych w notatniczku, jaki to wyciągnęła kto wie skąd. Mogła nawet w ciele mieć skrytkę o jakiej nie widzieli.
- Shuten-dono... - nagle zaczęła trochę poważniejszym-lalkowym tonem Hatsu, kiedy to akurat mierzyła talię Shuten i kucała w tym celu za nią. - Myślę, że są rzeczy jakie dobrze byłoby abyście wiedziały o waszej nowej kompance. I o tym dlaczego ją z wami wysyłam. Ruri-chan ma 14 lat. Mieszkała we wsi w Ishi no Kuni... wsi jaka to stała się polem bitwy między naszymi shinobi, a przedstawicielami Suny. Cała wioska została zniszczona i do tego dnia nie mam pojęcia, czy przeżył ktoś poza Ruri. Znalazłam ją kucającą po środku wioski, całą we krwi, z kamienną ścianą jaką nasz shinobi musiał ją ochronić przed kolejnymi atakami. Przygarnęłam ją wtedy do siebie, i starałam się wychować jakby była moja wnuczką... lub córką? Mniej istotne, kiedy nie przyniosło to skutku.
Hatsu przerwała swoją wypowiedź na chwilę i wstała, aby zmierzyć obwód szyi Shuten. Kołnierzyk w końcu również musiał być idealny. Zbyt luźny mocno by popsuł cały efekt, a zbyt ciasny... no, to akurat było oczywiste co by się stało.
- Coś musiało w niej pęknąć, kiedy widziała tą całą śmierć tego dnia. Takie mam podejrzenia. Odkąd ją przygarnęłam, ani razu nie widziałam aby płakała, i ani razu nie wiedziałam aby się uśmiechała. Jakby jej emocje umarły. Szczerze, nie mam do końca pomysłu co zrobić z osobą... złamaną. Nigdy nie byłam w tym dobra. Ta dziewczynka utraciła wszystko... I kogoś mi w tym przypomina. Kogoś, kogo po ujrzeniu dzisiaj, pomyślałam że może będą sobie w stanie nawzajem pomóc. Dwie osoby, które trochę się zgubiły w tym wszystkim, zrozumieją się lepiej niż my zrozumiemy ich. Wiesz o kim mówię, prawda? - lalkowy-uśmiech dało się zobaczyć na koniec na twarzy Hatsu, nim zabrała swoją miarkę i zrobiła krok w tył od dziewczyny. Nie zdawało się, aby oczekiwała odpowiedzi na to pytanie.
- Ale dość smęcenia. Tutaj znowu widzę, że ktoś ma bardziej wyzywający gust. Chyba Akane-chan również chciałaby upolować jakiegoś adoratora, tak przy okazji idąc ulicą~ - podroczyła się trochę z młodszą dziewczyną, które tak naprawdę nawet osobiście nie znała. Nie żeby Shuten i Mei jakoś lepiej się znały. Tylko trochę. Parę słów, których ilość łatwo było przebić w najzwyklejszej konwersacji. - Również zrzucaj ubrania, jeżeli wasze nowe mają leżeć na was perfekcyjnie.
Parę pomiarów Akane potem, i dziewczyny z powrotem mogły ubrać się w swoje wdzianka, jakie to bezpiecznie mogły przez ten czas wisieć na wolnych wieszakach znajdujących się obok nich. Hatsu natomiast, przemieszczając się po pokoju z niewielkim notesikiem na którym spisała ich wymiary, już rozrysowywała dokładnie jak i na jaką długość będzie musiała je pozszywać.
- Trochę mi to zajmie, jednak jeżeli poczekacie z 2 godziny to będzie wszystko gotowe. Mogę wysłać do was swojego pomagiera aby przyniósł wam te stroje, tylko dajcie znać gdzie planujecie być. A teraz sio, sio. Muszę się skupić dla perfekcji. Kamaboko-kun pewnie już spotkał waszą towarzyszkę. - powiedziała, i machnęła ręką jakby ich wyganiała ze swojej pracowni. W sumie, to to robiła.
W tym samym czasie u Kamaboko
Wczytywanie się w zwoje i zapamiętywanie detali, oraz próba zrozumienia technik. To wszystkich trochę czasu, jak i uwagi zresztą, zabierało. Pojawienie się więc gościa, którego sam kuglarz początkowo nie zauważył, nie było niczym specjalnym. Sam gość jednak... jak słusznie kuglarz sam zauważył, był już trochę bardziej specjalny. Jej wzrok i głos mówiły dojść jasno, że nie wliczała się do typowych nastoletnich dziewczynek. Nie była tą co była wiecznie energiczna i happy. Nie była też tą zranioną, co ciągle płakała i ubolewała nad swoim losem. Ten brak widocznych u niej uczuć, wraz z głosem... kuglarz mógł nawet poczuć, jakby coś ich wspólnego łączyło. Jakby byli dość podobnymi istotami. Słowa, aby usiadła, nie zdawały się również wywołać u nich żadnych emocji. Przyjęła jednak jego zaproszenie i usiadła sobie na kanapie po turecku, jakby tak było jej wygodniej. I oparła też się o oparcie tak, aby mogła na niego patrzeć. W końcu mieli porozmawiać, prawda? Po tym jak usłyszała jego imię, trochę zwęziła wzrok jakby je rozpoznawała, jednak żadnych emocji i tak nie dało się wyczuć.
- ...Pachi. Tak będę Cię nazywać. - luuub ewentualnie rozmyślała już od początku nad jakimś przezwiskiem dla niego. Po tym stwierdzeniu kiwnęła sama sobie głową, jednak nie dało się od niej wyczuć żadnego zadowolenia jakie normalnie towarzyszyło takim zagranią. Przekrzywiła jednak po chwili głowę i uśmiechnęła się dość fałszywie, a raczej kompletnie jakby nie miała ochoty się uśmiechać. Trochę jakby zapomniała. - Ja nazywam się Hatsu Ruri, chociaż Hatsu nie jest biologiczne.
Chwila ciszy, nim dziewczynka ponownie zabrała głos.
- ...Dlaczego Mei chciała abyśmy porozmawiali Pachi? Nie wydaje mi się abyś był moim zaginionym ojcem, ani nikim z biologicznej rodziny, ani nikim dla mnie jakoś bardziej... istotnym. - proste stwierdzenie, tak samo neutralne jak wszystkie poprzednie. Może jednak się dogadają. Nie zdawała się bardzo wymagająco... albo właśnie przez to, wymagała jeszcze większej uwagi. Z dziećmi zawsze były same kłopoty. Też, gdyby któraś z dziewczyn zdecydowała się wrócić do pokoju, to akurat dotarłyby kiedy Ruri zadawała swoje pytanie.
Lista NPC