Kareta no Hana
Kareta no Hana to serce północnej części miasta, chociaż z zewnątrz wygląda na jeden z najbardziej obskurnych budynków w okolicy. Stary szyld ledwo trzyma się na zardzewiałym łańcuchu i to tylko kwestia czasu, aż w końcu kiedyś spadnie komuś na głowę. W porównaniu do całej reszty, dach jest stosunkowo bardzo młody. W lokal zainwestował jakiś początkujący shinobi, który skacząc po budynkach, niefortunnie wpadł do środka zawalając całe sklepienie. Od tego czasu jako jeden z wielu ninja pracuje na usługach właścicieli.
A właścicielami są bracia Mutaro. Podobno bliźniacy, chociaż są jak piekło i niebo. Na pierwszy rzut oka nie mają żądnej wspólnej cechy. Biznesem zarządza Kyoya. Średnio przystojny, sprytny i cholernie chciwy facet. Strasznie pamiętliwy, ale nie lekkomyślny. Swoje urazy potrafi kryć miesiącami, żeby uderzyć w najbardziej dogodnym momencie. Nie boi się wchodzi w konflikt z okolicznymi bossami. Śmiało można powiedzieć, że włada przestępczym półświatkiem w północnej części wioski.
Han to znowu mięśniak i lekkoduch, chociaż do chłopca na posyłki mu daleko. Bliżej mu do asa na czarną godzinę. Całe dnie spędza w barach pijąc, bawiąc się i wydając pieniądze. Częściej bywa pijany niż trzeźwy, ale w niczym mu to nie przeszkadza. Ludzie boją się go, bo nigdy nie wiadomo c mu przyjdzie do głowy. Większość mieszkańców unika tematu Mutaro.
A co ciekawego znajduje się w przybytku Kreta no Hana. Dosłownie wszystko. W głównej mierze to po prostu burdel, ale on przyciąga tylko grube szychy, ewentualnie desperatów, którzy chcąc stracić swoje ostatnie pieniądze. Dużo większym zainteresowaniem cieszy się kasyno, chociaż w gruncie rzeczy niczym nie różni się od burdelu. Krupierzy oszukują ludzi tanimi sztuczkami, ale nikt nie ma wystarczająco odwagi, żeby się sprzeciwić. Czasami pojawi się amator, który nie znając panujących w lokalu zasad odważy się oszukiwać. Jeśli ich umiejętności okażą się nie być wystarczające, to zazwyczaj kończą w błocie z obitą mordą.
Jedyną uczciwą zabawą jaka odbywa się w tym miejscu, to walki kurczaków. Nie ma zbyt dużych szans na ustawianie ich, szczególnie, że ludzie mogą wystawiać własne zwierzęta. Koguty walcząc na śmierć i życie, a ich zmagania można obstawiać. Wizja łatwego zarobku przyciąga wszystkich. Jedni wygrywają, inni przegrywają, ale nikt nie narzeka.
A właścicielami są bracia Mutaro. Podobno bliźniacy, chociaż są jak piekło i niebo. Na pierwszy rzut oka nie mają żądnej wspólnej cechy. Biznesem zarządza Kyoya. Średnio przystojny, sprytny i cholernie chciwy facet. Strasznie pamiętliwy, ale nie lekkomyślny. Swoje urazy potrafi kryć miesiącami, żeby uderzyć w najbardziej dogodnym momencie. Nie boi się wchodzi w konflikt z okolicznymi bossami. Śmiało można powiedzieć, że włada przestępczym półświatkiem w północnej części wioski.
Han to znowu mięśniak i lekkoduch, chociaż do chłopca na posyłki mu daleko. Bliżej mu do asa na czarną godzinę. Całe dnie spędza w barach pijąc, bawiąc się i wydając pieniądze. Częściej bywa pijany niż trzeźwy, ale w niczym mu to nie przeszkadza. Ludzie boją się go, bo nigdy nie wiadomo c mu przyjdzie do głowy. Większość mieszkańców unika tematu Mutaro.
A co ciekawego znajduje się w przybytku Kreta no Hana. Dosłownie wszystko. W głównej mierze to po prostu burdel, ale on przyciąga tylko grube szychy, ewentualnie desperatów, którzy chcąc stracić swoje ostatnie pieniądze. Dużo większym zainteresowaniem cieszy się kasyno, chociaż w gruncie rzeczy niczym nie różni się od burdelu. Krupierzy oszukują ludzi tanimi sztuczkami, ale nikt nie ma wystarczająco odwagi, żeby się sprzeciwić. Czasami pojawi się amator, który nie znając panujących w lokalu zasad odważy się oszukiwać. Jeśli ich umiejętności okażą się nie być wystarczające, to zazwyczaj kończą w błocie z obitą mordą.
Jedyną uczciwą zabawą jaka odbywa się w tym miejscu, to walki kurczaków. Nie ma zbyt dużych szans na ustawianie ich, szczególnie, że ludzie mogą wystawiać własne zwierzęta. Koguty walcząc na śmierć i życie, a ich zmagania można obstawiać. Wizja łatwego zarobku przyciąga wszystkich. Jedni wygrywają, inni przegrywają, ale nikt nie narzeka.