• Ogłoszenia
  •  
    Aktualności fabularne
    Obecna pora roku: Wiosna 164r.

    Poniżej znajdują się ostatnie wydarzenia oraz ważniejsze ogłoszenia. Są one często opatrzone datą dodania, przy czym najświeższe informacje umieszczone są na samym początku listy.

    30.01.2024 - rozpoczęcie wydarzenia wioskowego w Sakuragakure. Więcej informacji w najnowszych aktualnościach fabularnych.
    29.01.2024 - oficjalne zakończenie eventu Arc II: Pierwsza Konfrontacja. Podsumowanie można znaleźć w aktualnościach fabularnych.
    Kącik Nowego GraczaSamouczek Wzór Karty Postaci AtrybutyRozwój postaci i koszty chakry Atuty Klany i organizacje Informacje o świecie Handbook
    Powyższe tematy powinny zawierać wystarczająco informacji, by móc bez przeszkód napisać Kartę Postaci i rozpocząć grę. W przypadku dalszych niejasności, zapraszamy do kontaktu zarówno na chatboxie, przez wiadomości prywatne oraz przez nasz serwer Discord.
    Administracja
    Pingwinek Chaosu
    Główny Administrator
    Norka
    Główna Mistrzyni Fabularna
    Hefajstos
    Główny Moderator Kuźni
    Tora
    Główny Moderator Technik

    W przypadku jakichkolwiek pytań bądź uwag, powyższe osoby zajmują się wyszczególnionymi w ich tytułach zagadnieniami. Pomocą służy również cała kadra forum, wraz z moderatorami. Zapraszamy również do dołączenia do forumowego Discorda.
    Kadra Sakura no HanaDiscord Sakura no Hana
     

Miasto portowe Aki

Kompletnie pokryte śniegiem państwo będące domem dla legendarnych samurajów, wojowników dzierżących katany lepiej niż ktokolwiek na świecie. Dawniej położone było na szczycie ogromnych trzech gór zwanych Sanrō (Trzy Wilki) jednak w wyniku batalii kilkaset lat temu góry te zostały zniszczone. Tereny na jakie one upadły tworzą dzisiejsze Tetsu no Kuni, co tylko świadczy o tym jak ogromne były one, że ich zniszczenie stworzyło całe państwo. Od wschodu graniczą jedynie z Haru no Kuni, natomiast pozostałe granicy dzieli z oceanem i Morzem Chūshin. Kraj znany jest również ze swojej marynarki wojennej, będącej przez niektórych uważaną za jedną z trzech najsilniejszych na całym świecie. Sama polityka kraju jest bardzo prosta choć jest ona bardzo wymieszana z wręcz religijną wiarą samurajów i cywili niższego stopnia w Daimyō. Ziemia Tetsu no Kuni należy do jednej z bardziej surowych. Mroźna, chłodna, nieprzyjazna dla roślin. Nawet o jakieś krzewy ciężko i jedyne co można zielonego znaleźć w Kraju Żelaza, to bardzo odporne na zimno drzewa. Nie są one rozsiane po całym państwie, a jedynie można znaleźć ich większe skupiska w paru rejonach Tetsu no Kuni, najczęściej centralnych. Gdzieniegdzie trafimy na strzępki trawy, jednak nic mają one długiego żywota.
Awatar użytkownika
Sabataya Shuten
Posty: 939
Rejestracja: 27 kwie 2021, 12:40
Ranga dodatkowa: ex-Kage
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Miasto portowe Aki

Czy to Onimaru z Ishim byli zbyt zdeterminowani, czy ona za mało - nie była w stanie powiedzieć. Wiedziała jednak, że jej wszelakie słowa i obawy nijak ruszyły obojgiem mężczyzn, jacy to podjęli decyzję. Decyzję głupią. Bezsensowną. Zbyt ryzykowną. Decyzję, która krajała jej własne serce na myśl, jak ta się najpewniej skończy. Bo czy mogła inaczej, niż stratą kolejnych przyjaciół? Chciała wierzyć, że wcale nie jest najsilniejsza. Że są osoby o większym doświadczeniu, większych możliwościach, które by jej dorównywały i przewyższały. Jakkolwiek złudna to była nadzieja, dawała jej chociaż jotę poczucia, że jak cokolwiek pójdzie jej nie tak: znajdzie się ktoś, kto będzie w stanie jej pomóc wszystko naprawić. Ale czy do tych osób należał wujaszek z Ishim? Nie wiedziała i, szczerze powiedziawszy, nie chciała tego sprawdzać. Nie chciała wiedzieć. Powinni wracać na statek i podążyć za jej planem. Pozwolić jej zająć się dalej Shogunem. Gdyby jednak wyjaśniła im, co rzeczywiście chodzi jej po głowie, czy nie uznaliby jej za szaleńca?

Zacisnęła pięść, nie dbając o paznokcie boleśnie wpijające się w jej skórę. Kolejne rany zdobiące jej ciało i tak były w dużej mierze bez znaczenia. Niewiele po tym jej jej szczęka poszła w ślad za palcami, podobnie jak krtań, z której bardzo szybko nie była w stanie wydusić cokolwiek więcej. Kiedy Sabataya rzuciła bowiem ostatnie słowa, nie kryło się za nimi żadne pożegnanie. Mieli na sobie uważać. To wszystko. Przeżyć do czasu, aż znajdzie Akane i doprowadzą sytuację do względnego ładu. Widząc jednak uśmiech posłany jej przez wujaszka, miała ochotę stanąć w miejscu i się zwyczajnie rozpłakać. To... to nie był koniec. To nie miał być koniec. Nie po to dała się przeciągnąć przez całe do piekło szukając ich załogi, by tak szybko się z nimi żegnać. To tyle były warte jej krew, pot i łzy? Tyle był warty jej wysiłek? To po to ścierpiała całą tą niesprawiedliwość? Cały ten ból? To po to była cała ta droga? By utonąć w jeszcze większym oceanie żalu, złości i rozpaczy? Zwiesiła głowę czując, jak łzy pchają się na jej poliki. Wraz z tym odwróciła się tyłem, wsiadając na małża.
Jeszcze wszystko będzie dobrze.
Będzie dobrze...


»»————-  ————-««

No tak. Kupić czas. Nie powinna się chyba spodziewać niczego bardziej skomplikowanego po nieskomplikowanym Onimaru. Jego podejście nie tylko jednak bolało oryginał, jaki to dał radę do tego czasu ruszyć w swoją drogę. Jej usta zwęziły się, jakby próbując powstrzymać się przed jednym czy dwoma komentarzami, skoro jeszcze nie wpadli w wir walki. Kiwnęła jednak głową na jego przypuszczenia, wysłuchując przy tym, czego by od niej oczekiwał. A oczekiwał jedynie nie wtrącania się, podpierając prośbę dość prostym i sensownym argumentem.
- Nie wydaje mi się, żeby wtedy miała wiele dbać o jakiś fikuśny kawałek żelastwa...
Odparła kwaśno, sama kierując wzrok na Musashiego. Zbroja, nie zbroja... Miecz, brak miecza... Bez znaczenia. W pewnym momencie informacje są równie dobre, jakby ich nie było. Dużo bardziej wolała zachować ich dwójkę przy życiu, nie dowiadując się niczego, niż żeby sytuacja miała zostać odwrócona. Jej priorytety w tym momencie może i były kwestią dyskusyjną i umieszczone w nie do końca właściwym miejscu, ale definitywnie nie wyglądała obecnie na kogoś, kogo wiele to obchodziło. Zbyt wiele myśli biło się w jej głowie. Zbyt wiele makabrycznych obrazów nasuwało przed oczami, malując na jej twarzy głębokie zafrasowanie.
- Onimaru... pamiętasz, jak mówiłam, że staliśmy się drużyną o dość niecodziennych umiejętnościach? - podjęła nagle temat, nie spuszczając rubinowych oczu z sylwetki samuraja - Wszystko to, co powiedziałam do tej pory - nie rzucałam w żartach czy dla kupienia czasu. Nie zamierzam patrzeć, jak Rei, Saki, Raiko, Seinaru i Ni mają żyć w rzeczywistości, w której nie ma waszej dwójki. A ty, swoją drogą - na krótki moment spojrzała na wujaszka - Wisisz mi co najmniej kilka opowieści i kufel rumu.
Rzuciła sucho, mając nadzieję, że szybko podłapie, że przede wszystkim biła do propozycji złożonej Musashiemu. Składając ją nie była jednak całkowicie szczera. Ostatecznie bowiem nie potrzebowała pomocy Shoguna, by cofnąć czas. Byłaby mile widziana, oczywiście, ale bez tego? Potrzebowała jedynie znaleźć Akane. Przywódca Tetsu był jej w tym wszystkim tak niezbędny, co pochodnia na słonecznej plaży. Jaki jednak miało cel mówienie im tego wszystkiego? Nie wiedziała. Dla pocieszenia? Tylko kogo? A może po to, by wiedzieli, że nie zamierzała ich tu zostawić? Może. Nie mogła jednak patrzeć na ich dwójkę, w pełni świadomą pchającą się w paszcze śmierci.

Shogun w końcu zrobił ruch. Onimaru i Ishi nie czekali z czymkolwiek, od razu szykując się do starcia. Rudowłosa zaś? Mogła jedynie stać i obserwować w napięciu. Marnym pocieszeniem była możliwość względnego nadążenia za wszystkim bez swojego Tsūjitegana. Jej całe ciało rwało się do przodu, chcąc dołączyć i pomóc. Tylko... jak? Nie była w stanie nic zrobić. Nie mogła wspomóc ich dobrze wiedząc, że wystarczy jej podejść za blisko, by rozpłynąć się w chmurach dymu. Zostało jej jedynie stać bezczynnie patrząc, jak jej przyjaciele nadstawiają własnego karku. Chwyciła lewą dłonią za drżący nadgarstek, jaki wręcz domagał się od niej chwycenia czegokolwiek i ruszenia im na pomoc nawet wtedy, kiedy cała reszta dziewczyny wiedziała, jak bardzo będzie to bez sensu. Kiedy ci walczyli o czas dla niej, ta sama walczyła sama z sobą, by ustać w jednym miejscu bez wpychania im się pod nogi - co z chwili na chwilę było jedynie trudniejsze. Każdy bardziej celny cios wyprowadzony w któregokolwiek z nich sprawiał, że jej ciało mimowolnie próbowało szarpnąć się do przodu zupełnie ignorując jej własne możliwości. Zbyt dołujące. Cała ta bezsilność ściągająca ją w dół, paląca jej poliki i chwytająca niedelikatnie za jej żołądek. Dopiero teraz zaczęła sobie uświadamiać, jak okrutna była prośba Onimaru jak i sam jej los jako zwykły, delikatny klon.

Zmiana celu z Onimaru na Ishiego wcale jej nie uspokoiła. Może i wujaszek mógł mieć dzięki temu chwilę na pozbieranie się po wymianie z samurajem, jednak jej serce mimowolnie podeszło jej pod gardło. Dobrze wiedziała, że ten obecnie miał przy sobie głównie łuk i w pierwszej chwili spodziewała się najgorszego. Ten jednak szczęśliwie dobył ostrza, tylko że… Ishi był od niej szybszy. Powinien być od niej szybszy. Tymczasem jego pojedynek z Musashim nie różnił się szczególnie od tego jej. Walcząc z nim posiadając Hachimona nie czuła tego tak bardzo, jednak obserwując narzeczonego Seinaru powoli sobie zaczęła uświadamiać, ile jej dawał. Tylko, że za mało. Za mało, by walczyć z Shogunem. A skoro jej trzy bramy to było za mało, to czego powinna oczekiwać od niego? A jednak zdawali sobie radzić. Nie idealnie, to prawda, jednak ich dwójka mieszająca uderzenia bronią z technikami, zdawała się w miarę dotrzymywać mu kroku. Na tyle, że ta zaczęła przez chwilę wierzyć, że może będą nawet w stanie wygrać. Zająć się Shogunem na tyle, by oryginał mógł znaleźć Akane. Może nawet na tyle, by szukanie jej nie było koniecznie, a sami mogli wrócić do domu. Do Kumo. Na Wielorybie. Obserwowała ich z szerzej otwartymi oczami, oczami pełnymi wiary, a chociaż nie mogła nic zrobić z trzymającym ją napięciem, gdzieś w środku niej zaczęła odczuwać niewielkie ciepło ulgi. Byli tak blisko… Uda się.
Uda się, prawda?

Słysząc grzmot, jej ręka wręcz automatycznie powędrowała po rękojeść swojego miecza. Jej palce zacisnęły się na powietrzu obok kasztanowej sayi po Październiku, którego kawałki szmaragdowej klingi znajdowały się gdzieś w okolicy. Jej serce mimowolnie podskoczyło, a sama zdezorientowana przeniosła wzrok na Ishiego. Przez pierwsze kilka chwil nie miała jednak pojęcia, na co właściwie patrzy. Zdecydowanie mocno nim miotnęło. Na tyle, że uderzenie nim odbiło się na tym, w co uderzył. Ale… Dlaczego nie wstawał? Dlaczego on… I ta rana. Wyglądała poważnie, ale… To nie był koniec, prawda? Nie teraz, kiedy zaczęło im tak dobrze iść! Po prostu.. po prostu „nie”. Tak… Tak nie można. Cokolwiek jednak działo się z Ishim, jej wzrok musiał wrócić na będącego bliżej niej wilka morskiego. To… to też nie wyglądało dobrze. Ale żył! Tak, jeszcze wszystko będzie w porządku. Na pewno. Oh, jak bardzo chciała w to wierzyć! Onimaru jednak definitywnie potrzebował pomocy. Była to pierwsza myśl, kiedy to wylądował te kilkanaście metrów od niej i żadna część jej jestestwa nawet nie próbowała temu zaprzeczać. Nie próbowała jej powstrzymywać czy uzębić w miejscu. Kilka kroków. To wszystko, co w pierwszym odruchu była w stanie zrobić, nim ponownie coś ją w środku ścięło. Znów się uśmiechnął. Wszystko zdawało się nagle stanąć. Jej oddech i puls, jak i wszystko wokół.
Dlaczego on… dlaczego oni…

Miała wrażenie, że wcale nie patrzy na wujaszka. Zamiast tego przed oczami mignął jej przez chwilę ten skończony kretyn. Opierający się o jej ramie i posyłający jej uśmiech tuż przed tym, nim jego oczy zgasły. Mimowolnie spięła wszystkie mięśnie, zupełnie ignorując drugi grzmot. Nie obchodził ją stojący obok Miyamoto. Nie obchodziło ją to, jak niewiele mogła w tym momencie zrobić. Chrzanić plan. Chrzanić cofanie czasu. Czuła w kościach, co się zaraz stanie i całe jej jestestwo nie było w stanie zrobić nic więcej, jak spróbować go zatrzymać. Czy był w tym sens? Logika? Pewnie nie. Nic z tego nie miało znaczenia w momencie, kiedy jej umysł zajmowała jedynie jedna myśl: to było za dużo. Za dużo nie tylko jak na jeden dzień, ale jak na jednego człowieka. W przeciągu tak krótkiego czasu trzymała w rękach bezwładne ciało Ichiwy. Widziała, jak Ibaraki posyła jej to smutne, żegnające się spojrzenie, nim zabrał Reia ze sobą. Właśnie przed chwilą Ishi zdawał się konać po ostatnim ataku. A teraz… Onimaru? Naprawdę? Nie mogła. Nie chciała. Nawet jeśli gdzieś w przyszłości mieli ich wszystkich wrócić do życia, czuła jedynie, jak jej serce rozpada się i krwawi z każdą kolejną stratą i bogowie jedni wiedzieli, czy zaraz całe nie legnie pod naporem cierpienia i żalu. Wszystko, co mogła zrobić, to wpaść z całej siły w bok Miyamoto, próbując go odepchnąć do wujaszka.
A i tak za późno…


»»————-  ————-««

Pozostali w porcie samurajowie od dawna nie grali dla niej większej roli. Leciała na małżu, kawałkiem zakrwawionego i podartego rękawa starając się otrzeć twarz. Druga, drżąca ręka trzymała się solidnie skorupiaka, kierując go w stronę statku. Chciała wierzyć, że zaczerwieniała od Hachimona skóra chociaż pozwoli jej zachować pozory profesjonalizmu, zupełnie nie mając zamiaru przyznawać się do tego, z jakim trudem przełknęła własne łzy. W końcu jednak wylądowała i to obok Suroia oraz własnego klona, jaki wydawał się być co najmniej zmartwiony. Niewiele jednak było jej do paniki. Nim padły ze strony rudowłosej jakiekolwiek pytania, klon obok niej zamienił się w chmurę dymu sprawiając, że wyraz twarzy kopii w dużej mierze znalazł odzwierciedlenie na czerwonych polikach Sabatayi.
- Niedobrze.. – stwierdziła krótko, myśląc intensywnie. Czemu, do jasnej cholery, w ogóle zeszły ze statku? Wiedząc, że z pewnością Akane może być potrzebna? – Mogę nie być w stanie ich szukać. W zasadzie mogę paść na deski w każdym momencie.
Położyła dłoń na własnym karku, próbując szybko rozejrzeć się za dziewczynami po polu bitwy. Tylko gdzie miałaby ich szukać? Czemu, chociaż raz, wszystko nie może iść od początku do końca zgodnie z planem?
- Suroi, posłuchaj mnie uważnie. I zapamiętaj każde słowo, bo od tego zależy cała nasza wyprawa. – zaczęła, patrząc na rudzielca z pełną powagą. – Istnieje inne wyjście. Shogun nie potrzebuje dosłownie zabijać Reia. Potrzebuje jedynie, by reszta uwierzyła, że nie żyje. Jeśli zdążymy przed egzekucją, możemy wyciągnąć Reia bez walki. Przekaz to Akane. Słowo w słowo, gdy wróci na statek. Cokolwiek będzie chciała po tym zrobić, chociażby skrajnie dziwnego, głupiego i szalonego: pod żadnym pozorem NIE wchodź jej w drogę. Ani ty, ani ktokolwiek inny. Jeśli jest na statku ktokolwiek, kto może je poszukać – niech za nimi ruszy. W innym razie potrzebujemy, by Akane wróciła na statek. I nie, to może nie być dobry czas na zadawanie pytań.
Tylko… no, właśnie. Pewnie je ma. A najgorsze w tym było to, że Shuten jeszcze nie skończyła. Pomiędzy palcami dalej bowiem miała fiolkę z krwią. Kolejny istotny element, gdyby plan B zawiódł i został jedynie C. Do planu C zaś najpewniej sama nie dożyje. Prawdopodobieństwo tego było dość małe w każdym razie.
- Weź ją. – wręczyła niewielki przedmiot medykowi, schodząc nieco z tonu i spoglądając na niego przede wszystkim wzrokiem pełnym zmęczenia. – Gdy tylko będziecie w bezpiecznym położeniu, wręcz ją Gonpachiro bądź komukolwiek, kto zna Kuchiyose no Jutsu. Albo chociaż Ninjutsu na tyle, by złożyć 5 pieczęci. – była nawet w stanie je pokazać. Bo cholera wie, czy ktoś Kuchiyose no Jutsu zna. Dzik, pies, ptak, małpa, baran… może zapamięta. Musi zapamiętać – Rei jest chyba w stabilnym stanie. Przynajmniej na tyle stabilnym, na ile ktoś taki jak ja mógł go doprowadzić. Ibaraki prawdopodobnie właśnie się wykrwawia. Nie wiem, co z nim.
Innymi słowy: nic nie szło zgodnie z planem. Prócz tego, że Rei CHYBA żyje. Bo czy faktycznie żył? Puls, który przez chwilę poczuła, dawał nadzieję. To jednak tyle. Tak szybko, jak została od niego oddzielona, tak nie wiedziała, w jakim ostatecznie panda zabrała go stanie.

»»————-  ————-««

Niektórych rzeczy nie da się uniknąć. Klon, prędzej czy później, musiał zginąć – czy to od ostrza Shoguna, czy znikając chwilę po swojej próbie odepchnięcia go od Onimaru. Nigdy za tym nie przepadała. Za masą wracających informacji, zwłaszcza od klonów istniejących nieco dłużej. To nie jego wspomnienia jednak uderzyły w nią w pierwszej kolejności. Zaskoczona padła na kolana czując, jak mdli ją w środku. Z trudem łapiąc powietrze podparła się drugą ręką o deski okrętu. Już i bez tego była spięta i przygnębiona, próbując przykryć warstwą nadziei i optymizmu widok ostrza zatapiającego się w plecach Ichiwy, czy Ibarakiego prawie ze rozciętego na pół, jaki tylko dzięki własnej sile woli był w stanie dojść do Kapitana i zabrać go w bezpieczne miejsce. Wszystko jednak wracało. Przyłożyła własną dłoń do głowy, w której wszystko nagle zaczęło wirować, podczas gdy palce zaczęły napierać na jej czaszkę, zakopując się pośród czerwonych pasm sklejonych gdzieniegdzie jej własną krwią. Nie była nawet do końca pewna, co czuje. Jakby nagle wszystkie wspomnienia na powrót ożyły – cały żal, smutek i gniew, cała żałość i bezradność, przetoczyły się ponownie falą przez jej ciało. Bolało. Mięśnie promieniały dziwnym, nieprzyjemnym uczuciem, by zaraz po tym to zostało przykryte uderzeniem gorąca. Jakby cała jej krew zawrzała, a sama nie wiedziała, czy paskudne ciepło bijące z jej wnętrzności było jedynie winą szalejącej chakry, czy czegokolwiek więcej, co spotkało się z nagłą falą zimna i dreszczy.
Za dużo.

Z trudem wstała. Sama, nie próbując pomagać sobie ani stojącym obok Suroiem, ani własnym małżem. Wstała nie patrząc nawet, jak jej zesztywniałe palce zostawiają na deskach ślad po jej własnych paznokciach. Kilka głębszych wdechów – przecież to zawsze pomaga! A jednak każdy z nich był płytki, jakby coś w środku niej miało zaraz wybuchnąć, ściągając ją z powrotem na deski Wieloryba.
- Znajdź Akane. Nie czekajcie na mnie.
Rozkazała słabym, ochrypłym głosem, odwracając się z powrotem w stronę Aki. Pokład statku nie był miejscem dla niej. Nie… teraz. A może i kiedykolwiek? Może nigdy nie był jej on pisany? Wsiadła na małża, z powrotem ruszając ku Shogunowi. Tym razem jednak się nie śpieszyła. Ostatecznie i tak sam do niej przyjdzie, prawda? Do „przywódczyni” całego tego ataku. Byłoby niefortunnie spotkać się z nim na statku. Z resztą… Sama nie wiedziała, co ma myśleć. Ani o czym myśleć. Nie była nawet w stanie powiedzieć, co nią kierowało. Jakby nagle nic nie miało więcej sensu i nie zostało jej zbyt wiele, o co mogłaby walczyć, a jednocześnie chcąc zatopić pazury w aorcie Musashiego, niczym rozjuszony niedźwiedź rozszarpując go na kawałki. Za to, co zrobił Reiowi. Za to, co zrobił Ibarakiemu. Za to, jak zabrał Seniaru jej przyszłego męża. I za to, jak odebrał im wszystkim wujaszka. Jak w kilka minut zrównał z ziemią jej dwa lata prób powrotu do swojej „rodziny”. Jej dwa lata pełne głównie tego, co w życiu najgorsze, oferując jej niewiele przyjemności czy miłych wspomnień. Dwa lata…
Dwa lata, przez które żyła więcej, niż przez ostatnie dziesięć.

A zaczęło się tak niewinnie…
Jedna podróż, jaka zaczęła się od wejścia na statek Jaglanki. Brnąc przez fale, skupiona jedynie na dotarciu do celu… nie miała pojęcia, w którym momencie zaczęła więcej rozmawiać z Reiem. Nie wiedziała, w którym momencie zaczęła się z nim droczyć. Jakby była to naturalna reakcja na jego zafascynowanie Kamaboko, jaka skończyła się zaczepianiem go tylko po to, żeby popatrzeć na jego zarumienioną twarz. Miała wrażenie, że mogłaby tak spędzić całą resztę życia, a przyprawianie go o czerwone policzki nigdy by się jej nie znudziło. Jego omyłkowe przygwożdżenie jej do desek pokładu, ognisko i taniec – wszystko to było tak żywe w jej pamięci, że mogłaby wystukać melodię, jaką przygrywał im Saki na swojej lutni. A dziś? Ten sam Kapitan, jaki zerkał w jej stronę wracając z powrotem do Tsuchi, wyrzucił z trudem kilka ostatnich, spojrzał na nią po raz ostatni.
Jeśli przeżył, jeśli faktycznie zrobiła dla niego chociaż tyle – mogła jedynie mieć nadzieję, że kiedyś znajdzie kogoś, kto byłby dla niego tak samo czy nawet bardziej drogi, niż Shuten. Kogoś, dla kogo on sam byłby wart tyle i więcej.

W życiu nie myślała, że będzie kiedyś piła z pandą. Gdyby nie Kawaii, czy kiedykolwiek podpisałaby pakt z niedźwiedziami? Czy poznałaby Ibarakiego? Pewnie nie. A chociaż większość czasu spędzili w jej własnym gabinecie, był chyba jedynym powodem, dla którego dawno nie zanudziła się w nim na śmierć. Dalej pamiętała, jak futrzak wyciągnął zestaw kolorowych klocków. Dalej pamiętała, jak z każdym swoim „umu” objaśniał jej zasady gry, tylko po to, by przy każdym kolejnym rozdaniu wygrać z dziewczyną. Tak samo jak jego przywleczenie jej plakatu dotyczącym turnieju, do którego wygonił ją kilkoma rzutami kości do mahjonga. Główny powód, dla którego musiała ściągać pandzie bambus do gabinetu. Ile by dała, by mieć go teraz na własnym ramieniu? By móc chociaż na chwilę położyć dłoń na jego futerku, nim znowu zrobi coś równie dzikiego, jak wyrośnięcie wielkiego drzewa na dziobie płynącego okrętu?
Ale go nie było. Nie zasługiwał na taki los. Nie zasługiwał na śmierć. Powinien teraz siedzieć u siebie i grać z innymi niedźwiedziami, zamiast leżeć rozcięty niemal w pół na trawie. Powinien… powinien robić cokolwiek innego. Ponownie zacisnęła dłoń, z trudem powstrzymując mięśnie twarzy przed wygięciem się w paskudny grymas w towarzystwie palących policzków.

Odkąd wrócili z Mizuyamy, nazwanie Ishiego przyjacielem było czymś co najmniej dziwnym. Nie była w stanie opisać, jaką w zasadzie miała relację z nim czy Seinaru. Jeden zabił rodzinę Kamaboko, oni zabrali ich z Kraju Wody. Nie wiedziała. Czuła jednak, że jedyne zobowiązanie, jakie wobec nich może mieć, to umieszczenie ich we względnie bezpiecznym miejscu. Wszyscy przeżyli wystarczająco dużo. Każdy z nich, czy ona, Gonpachiro czy też Ishi, Seinaru i Ni – wszyscy mieli wystarczająco duży bagaż do niesienia. Więc co się zmieniło? Dlaczego w ogóle postanowił im pomóc? Dlaczego pomimo jej próśb… Jakie to było głupie. Kiedy zaś przypominała sobie twarz rudowłosej, całą promieniejącą, gdy ta patrzyła na swój pierścionek zaręczynowy jeszcze kilka, może kilkanaście godzin temu: mogła jedynie pociągnąć nosem, próbując ignorować zaszklone oczy.
Mogła nie być jej najlepszą koleżanka. Mogła nią nie być wcale. Ale kiedy tylko zdawała sobie sprawę z tego, jak okropnie będzie musiała czuć się wiedząc, że nigdy nie zostanie panną młodą Ishiego… cały ten ból zdawał się uderzać również w nią. Jakby strata Seinaru była też jej stratą. Jakby świadomość tego, ile cierpienia jej ta wiadomość przyniesie, bezwiednie miało uderzyć i w nią. Albo jakby sama straciła dziś równie tyle, jeśli nie więcej…

Miała okrutne szczęście do rodziny. Minęło tyle lat, a dalej czuła, że nie miałaby oporów z zachwalaniem tego, jak super miała tatę i mamę. Czasem strasznych, czasem nieznośnych, ale nawet w Kiri nie miała oporów, by się nimi przechwalać. Po czym zostali jej tak szybko i nagle odebrani, pozostawiając ją… z kim w sumie? Większość klanu nie zwracała na nią większej uwagi. Wujek? Obchodziła go ona tylko wtedy, kiedy miał w tym jakiś zysk. Dalej pamiętała jego wszystkie „ciepłe” słowa po tym, jak została Kage, a jak ciążyły jej niezmiernie wraz z obowiązkami? Ostatni list zaś? Nie wiedziała, ile w nim było szczerości, a ile misternie dobranych słów, byleby tylko nie palić mostu, jakim była odchodząca w swoją stronę Sabataya. Pomijając starającego się Tamurę, Onimaru stał się dla niej bliższą rodziną, niż mężczyzna, z jakim łączyły ją więzy krwi. Nie miał wobec nich żadnych zobowiązań, a szybko potraktował ich jak „swoich”. Gdy przypominała sobie, z jakim niepodobnym do siebie entuzjazmem dopytywała go o rzeczy związane z Kapitanem, czy jak mówiła… w sumie, to już nawet nie wiedziała, o czym, chwytało ją ogromne zażenowanie. Mniejsze niż po rozmowie w porcie przed kilkunastoma godzinami, próbując podkraść Jinko jej własnego wujka. Cokolwiek jednak wtedy powiedziała… było prawdą. Ukrytą pod woalem żartu, ale prawdą. Nie była w stanie nie docenić jego obecności, widząc w niezobowiązującej wymianie z nim jedne z nielicznych kilku chwil, gdzie mogła się uśmiechnąć.
A teraz leżał na mokrej ziemi Tetsu, rozcięty swoją własną bronią przez najgorszą bestię, jaką niesie Kraj Żelaza. Martwy, niezdolny do rzucenia żadnymi słowami otuchy, pozostawiając ją z ciszą i pustką w środku. Jakby traciła swoją najbliższą rodzinę po raz kolejny, zostawiając ją niemalże samą w tym zimnym, pustym świecie.

»»————-  ————-««

Nie pozostało jej szczególnie wiele. Kupić czas, huh? Może. A może coś innego? Wiedziała, jaki jest plan, jednak po tym wszystkim, co przeżyła, sama nie wiedziała, co o nim myśleć. Piękny na papierze! Jednak otoczona zewsząd śmiercią swoich najbliższych, wydawał się pusty. Zbliżając się do miejsca, gdzie liczyła znaleźć Miyamoto, w wolną dłoń zamierzała zgarnąć miecz. Po tych wszystkich walkach raczej było dość broni leżącej na ziemi, by chociaż na tą ostatnią podróż pożyczyć kawałek stali, wkładając ją niedbale w kasztanową sayę przy pasie. Tak długo, jak utrzyma go z dala od statku… ale jak długi?
Bez znaczenia.
Skończył się jej limit cudów. Mogła walczyć i wygrać lub dobyć broni i umrzeć. Gdyby chociaż mogła go zabrać ze sobą. Zakończyć to szaleństwo. Powstrzymać go, zanim w jego szpony wpadną inni. Dalej w Aki był Suroi. Była Akane z Ruri. Gdzieś z pewnością dalej była Raiko, na którą czekał Saki. Był Kamaboko, który najbardziej zasługiwał, by przeżyć. Wyjść z Aki i po całej tej stracie, jaka na niego spadła, znaleźć powód nie do zwykłej egzystencji, ale do życia. Tak jak on sam jednak do tej pory, tak Shuten nie miała mu już nic do powiedzenia. Wszystkie słowa już dawno padły, a nawet, gdyby nie – nie miała nic więcej do przekazania komuś, kto w momencie, kiedy znaleźli cokolwiek wyglądający na wspólny grunt, postanowił zignorować ich chęci rozmowy. Może i były późno. Może sama rzuciła czymś, czym nie powinna. Zdarza się. Może faktycznie go rozzłościła… Ale co z nią, w takim razie? Czy nie zasługiwała na jakiekolwiek zrozumienie? Empatię? Zupełnie nic?
Niech i tak będzie.

Nie zamierzała atakować. Nie do momentu, kiedy sam nie ruszy z ofensywą. A po tym? I tak nie zostało jej wiele czasu. Bronić się? Mogła, tylko… co to jej da? Zamierzała więc pokryć się jeszcze raz chakrą, głównie tors, głowę i ręce. Podobnie planowała z mieczem, pokrywając go Hienem. Jeśli zaatakuje: wolała spróbować unikać. Najgorsze zbić czy strącić mieczem, uważając na klingę, a wszystko inne ominąć lub przyjąć na chakrową zbroję, zostawiając sobie więcej miejsca na atak. Bo tak, na nim wolała się skupić. Na ofensywie, broniąc się głównie przed bardziej niebezpiecznymi uderzeniami, nie bojąc się wplatać w swoje próby obrony kopnięć wycelowanych w samuraja. Napierać cały czas, małża kierując pod jego nogi i lawirując nim wokół niego, utrudniając przemieszczanie czy kierując go momentami wyżej i ograniczając ilość miejsca, jakie by miał na wyprowadzanie ataków.


Chakra Shuten9 580 - 20 (Tsūjitegan) + 100 (200/2 za klona #2) + 100 (200/2 za klona #3) - 300 (Hien: Fūton) - 600 (chakrozbroja) = 8 860
HachimonSiła +2 (12), Szybkość +2 (9), Refleks +2 (10), Wytrzymałość 6 || 10/12 tury || Ura Renge 1/2
SpecjalizacjaTsūjitegan
Style walkiKyotōryū S | Hachimon S | Kimyōnaryū B
AtutyInstynkt Niebezpieczeństwa
Ekwipunek- Katana; - 3 kunaie; - Midori no Kannazuki, - 1 pigułka
► Pokaż Spoiler | Techniki
Tsūjitegan | Through Eye通じて眼
Niezwykłe oczy klanu z Kirigakure no Sato. Włączone barwią tęczówkę na szkarłatny kolor nadając im delikatną poświatę. Zasięg zdolności i jej możliwości zwiększają się wraz z jej lepszym opanowaniem. Możliwość widzenia na długie dystanse czy wgląd w czyjeś siły fizyczne stanowią jedynie niewielką część możliwości Tsūjitegana. Sam wygląd oczu nie zmienia się wraz z lepszym opanowaniem zdolności, pozostając tak samo czerwone we wszystkich innych stadiach rozwoju.
Zasięg i koszta
Tsūjitegan posiada zasięgi dla dwóch trybów: widzenia przestrzennego oraz sferycznego. Przyjmuje się, że zasięg wzroku w dal jest większy niż podczas patrzenia wokół siebie. Jest on również krótszy niż zasięg Byakugana, przez który zdolności klanu Sabataya bywają uznawane za "gorsze", jednak przewyższają w tej materii Białe Oko podczas widzenia sferycznego, mając lepsze rozeznanie w otaczającym ich najbliższym terenie. Wraz z rozwojem dziedziny zmniejszają się także koszty jego utrzymania.
Ranga dziedzinyWidzenie w dal [m]Widzenie sferyczne [m]Max. dziedzina stylu przewidywanych ruchówKoszt utrzymania na turę
E504---350
D50040E250
C1 00080D150
B1 500120C100
A2 000160B50
S2 500200A20
Zdolności
Już na wstępnych etapach Dōjutsu pozwala patrzeć przez przeszkody czy postrzegać siły - zarówno chakry jak i te fizyczne - swojego celu. Wizja dotycząca tych dwóch jest jednak niekompletna, dając wgląd w obecne zasoby energii przeciwnika czy pozwalając na szacowanie jego ogólnego stanu. Sam zasięg też nie zwala z nóg, zwiększając się wraz z biegłością w danej dziedzinie. Dość specyficzną zdolnością, wartej wspomnienia, jest również zdolność kontroli mgły w bardzo precyzyjny sposób, tworząc ją tak gęstą, że nawet Białe Oko nie jest w stanie przedrzeć się przez nią. Jest to główny powód, dla którego Tsūjitegan jest znany również jako "naturalny wróg Byakugana".
  • Widzenie przez przeszkody - wzrok Sabataya jest w stanie prześwietlać obiekty, pokonując w ten sposób wszelakie przeszkody stojące na linii wzroku. Z łatwością pokonuje grube mury jak i "bariery" tak nieznaczące jak ściany pudełka czy warstwy ubrań. Wizja zawsze jest w kolorze.
  • Wizja stereoskopowa i sferyczna - Tsūjitegan posiada dwa tryby postrzegania świata: klasyczny, pozwalający sięgać wzrokiem w dal na kilkaset metrów w przód, jak i wizja sferyczna, która to jest pozbawiona słabych punktów. Widzenie przestrzenne zawsze jest uznawane jako domyślny tryb, w jakim włączona zostaje zdolność.
  • Postrzeganie chakry i sił fizyczne - widoczne jako kolejno niebieski i zielony płomień. Są widoczne zawsze, nawet pomimo wszelakich ciemności wokół. Możliwe jest szacowanie czyjejś chakry czy dostrzeżenie zaburzeń wywołanych przez Genjutsu, zaś wgląd w siły fizyczne pozwala na dokładne ocenienie stanu celu. Postrzeganie tej drugiej energii jest bardziej wykształcone niż samo postrzeganie chakry.
    • Przewidywanie ruchów - możliwość obserwowania sił fizycznych pozwala na przewidywanie ruchów przeciwnika tak długo, jak nie przeczą one logice. Dopóki ranga dziedziny używanego stylu walki jest mniejsza od dziedziny Tsūjitegana, ten jest w stanie dostarczyć na czas odpowiednie informacje.
    • Rozpoznawanie klonów - wgląd w chakre istot żywych pozwala na rozpoznawanie klonów dopóki nie są to bardzo zaawansowane klony jak Kage Bunshin czy Bunretsu no Jutsu. Domyślnie każdy klon, który nie ma wpisane, że może oszukać Byakugan itp. jest rozpoznawany przez te oczy
Posiadając Specjalizację w technikach Tsūjitegana, ninja zyskuje zdolność słyszenia "na odległość" dźwięków z miejsc, w które sięga wzrok shinobi, a po osiągnięciu rangi S w dziedzinie możliwe staje się przewidywanie ruchów stylów walki dziedziny rangi S.
Sposób zdobycia
Zdolność budząca się sama z siebie u osób, które odziedziczyły ją w genach. Najczęściej objawia się już w młodym wieku, pojawiając się niczym mleczaki i aktywując się samoistnie. Czasami mają w tym udział emocje, jednak żadne traumy czy ciężkie przeżycia nie są konieczne do obudzenia w sobie Tsūjitegana.
Hien | Flying Swallow飛燕­­
KlasyfikacjaNinjutsu, Kontrola Chakry
PieczęciePieczęć Konfrontacji
KosztStandardowy na turę
ZasięgNa broń
Wymagania---
Chakra nie służy jedynie do wzmocnienia własnego ciała, ale również oręża w rękach ninja. Poprzez nasycenie ostrza broni własną energią, ninja jest w stanie wydłużyć je własną chakrą o 10 centymetrów.

Osoby mające wprawę w technikach żywiołowych (otwarta dziedzina na D) są w stanie dodatkowo jeszcze bardziej wpłynąć na osiągi własnej broni, poprzez wzbogacenia ów aury posiadaną chakrą jednego z pięciu podstawowych elementów. Każdy z nich wpływa na ostrze w inny sposób sprawiając, że ta sama technika w rękach różnych osób może mieć zupełnie inne efekty. By wzmocnić broń w ten sposób, należy mieć Kontrolę Chakry na poziomie 7 bądź wyższym.
  • Katon - broń pokrywa się ognistą powłoką, parzącą przeciwnika przy udanym trafieniu, zadając tym samym dodatkowe rany.
  • Fūton - broń jest ostrzejsza niż zazwyczaj, będąc w stanie przebić się przez skałę czy ciąć metal bez względu na to, z jakiego materiału sam został wykonany.
  • Raiton - broń pokryta zostaje błyskawicami skaczącymi po ostrzu, które powodują drętwienie kończyny przy udanym trafieniu.
  • Suiton - broń zostaje pokryta milimetrową warstwą wody znajdującej się w ciągłym ruchu. W przypadku udanego trafienia, pogłębia ona rany, rozrywając dodatkowo tkanki przeciwnika.
  • Doton - broń ciemnieje, nabierając bardziej ziemistego koloru, stając się przy tym wytrzymalszą, zdolną przetrzymać ataki, jakie w normalnych okolicznościach mogłyby ją zniszczyć bądź uszkodzić.
Powłoka utrzymuje się tak długo, jak znajduje się w rękach shinobi, oraz przez krótki moment po jej wypuszczeniu. Pozwala to chociażby na miotnięcie bronią w przeciwnika z zachowaniem wszystkich właściwości techniki, nim chakra na dobre przestanie krążyć w obiekcie.

Posiadając rangę S w Ninjutsu można pominąć pieczęć kumulując chakrę tyle czasu, ile zajęłoby jej złożenie.
► Pokaż Spoiler | Style walki
Kyotōryū | Flow of the Empty Sword虚刀流
KlasyfikacjaTaijutsu, Styl Walki
Wymagania---
Sposób walki bez używania broni wszelakiego kalibru, również tego dedykowanego do walki wręcz jak np. kastety. Wedle ideologii Kyotōryū, osoba dzierżąca ów styl nie używa miecza, a zamiast tego sam staje się jednym - siłą zdolną przebić się przez każdą defensywę, "tnąc" przez wrogów jak najlepsze ostrze. Ostatecznie styl ten przez lata zamiast skupiać się na ofensywie czy defensywie per se, znalazł swoją specjalizację w kruszeniu defensywy innych i pozostawianiu ich bezbronnymi na dłuższą metę. Ostatecznie dla mistrzów tej sztuki nie ma tarczy wystarczająco wytrzymałej, czy miecza dość niezniszczalnego, by ostatecznie nie ugiąć się pod uderzeniem Kyotōryū.

Styl ten opiera się w podobnej mierze na uderzeniach dłońmi, jak i kopnięciach. Mniej popularne są ciosy wykonywane pięścią, bardziej stawiając na ataki otwartą dłonią. Poprzez odpowiednią utylizację posiadanych mięśni, siła przyłożona do obiektu jest tym bardziej efektywna, im twardszy cel. Prócz skupiania się na czystej sile, przy unikach istotną kwestię stanowi również refleks oraz szybkość.

Posiadając rangę B Kyotōryū uderzenia wyprowadzone w twarde powierzchnie są mniej odczuwalne. Ciężej jest doznać kontuzji uderzając pięścią w stal czy inne, wytrzymałe obiekty.
Posiadając rangę A Kyotōryū ciosy wyprowadzane w twarde obiekty zyskują na sile. Łatwiej jest złamać komuś kość czy wyważyć ciężkie drzwi. Można też próbować łapać miecz w dłoniach. Uderzenia w tkanki miękkie są przez to mniej efektywne, jednak dalej niebezpieczne przy użyciu odpowiednio dużej siły.
Posiadając rangę S Kyotōryū oraz Refleks 8 ninja jest wystarczająco wprawiony, by nie tylko złapać bezpiecznie nadciągające ostrze, ale również nadciągającą broń miotaną. Zatrzymanie ataku kogoś posługującego się podobną szybkością łapiąc odpowiednio jego kończynę nie stanowi większego wyzwania.
Kimyōnaryū | Styleless奇妙な流
KlasyfikacjaKenjutsu, Styl Walki
WymaganiaBrak innego stylu walki Kenjutsu
DodatkowePosiadając ów styl walki, nie można opanować obok niego innych stylów Kenjutsu
Styl, którego nie ma. Nieuznawany, ale istniejący. Jack-of-all-trades. Sposób walki bez narzucanych z góry wytycznych, bez wyuczonych pozycji czy konkretnych ciosów. Każda osoba praktykująca go jest w stanie zaadaptować go pod siebie, zaś dwie osoby posługujące się nim nigdy nie zawalczą tak samo. Brak ukierunkowania sprawia, że uderzenia wykonane w tym stylu są słabsze i mniej efektywne niż wykonane przez osoby innych szkół. W zamian za to styl ten jest w stanie zapożyczyć od innych technikę i poszczególne ciosy, przez co możliwe jest ich imitowanie. Każdy wojownik szyje go własnymi nićmi porzucając ogólnie pojętą skuteczność na rzecz uniwersalności i szerszej gamy możliwości.

Posiadając rangę S Kimyōnaryū możliwe staje się zapożyczanie efektów oferowanych przez inne style walki. By zaadaptować takowe do swojego, należy mieć styczność ze stylem "pożyczanym" - czy to mogąc go obserwować przez dłuższy czas, walcząc przeciw osobie posługującej się nim lub znajdując nauczyciela.
Specjalna zasada #1: styl ten zmienia się wraz z walczącym i po pewnym czasie niewykluczone, by przerodził się w zupełnie nowy sposób walki odznaczający się unikalnością. Możliwe jest wtedy opracowanie na jego podstawie nowej szkoły walki. Kimyōnaryū zamienia się wtedy w rzeczony styl. Jego ranga wynosi tyle, ile wynosiłoby podzielenie obecnej rangi Kimyōnaryū na dwa (zaokrąglając wynik w dół). Nie można po tym ponownie rozwijać Kimyōnaryū. Wszelakie nauczone sztuki zapożyczone z innych stylów przepadają, o ile nowy styl walki nie twierdzi inaczej.
Specjalna zasada #2: inną możliwością jest nauczenie się już istniejącego stylu walki na miejsce Kimyōnaryū. Ze względu na jego uniwersalność, opanowanie na jego miejsce innego stylu jest prostsze. Jak we wcześniejszym wypadku, po zastąpieniu Kimyōnaryū nowym stylem, jego poziom jest równy poziomowi Kimyōnaryū podzielonemu na dwa i zaokrąglonemu w dół. Nie można po tym ponownie rozwijać Kimyōnaryū. Wszelakie nauczone ataki zapożyczone z innych stylów przepadają, o ile nowy styl walki nie twierdzi inaczej.
► Pokaż Spoiler | Przedmioty
Makigai Sheru Mēsu | Conch Shell Mace巻き貝 シェル メース
Legenda
W świecie ninja wielu nie zdziwią zwierzęta wyszkolone przez shinobi, potrafiące samodzielnie korzystać z ninjutsu. Ba, niektóre nawet potrafią mówić! Jednak ta legenda jest... specyficzna. Żywa muszla zdolna do walki jak równy z równym? Niektórzy twierdzą, że istota ta, czy to zwykła muszla, czy to małż, swego czasu starła się z przeciwnikami, którzy mogli zagrozić pokojowi na świecie. Inny zaś mówią, że by móc się przemieszczać opanowała rzadką sztukę faktycznej zmiany kształtu, znacznie przewyższającą zwykłe Henge no Jutsu.
Stack/SlotZawsze zajmuje pełen zwój, niezależnie od jego wielkości
Zdolności
Jaka by prawda nie była, muszla ta była wykorzystywana do walki przez shinobi od stuleci. Tak jak nawet jej posiadacze nie są w stanie powiedzieć czy jest ona prawdziwym zwierzęciem czy legenda kłamie, tak są w stanie wykorzystywać do walki jej unikatowe właściwości:
  • Niezwykle twarda skorupa, jaką są w stanie zniszczyć jedynie najpotężniejsze techniki, jak np. Bijūdama lub uderzenie o Sile 14.
  • Zdolność zmiany małża w formę potrafiącą latać. Shinobi za standardowy koszt B chakry jest w stanie zmienić podstawową formę małża w latająca, a następnie dowolnie sterować torem jego lotu. Prędkość małża wynosi 8 i dopóki coś nie zatrzyma jego lotu, wzrasta ona do 9 po 3 turach latania. Małż jest również w stanie udźwignąć 90 kg, toteż użytkownik może na nim latać. Kontrolować w ten sposób małża może jedynie jego aktualny lub dawny posiadacz z racji, że odrzuca on chakrę innych osób. Aby zostać zaakceptowanym do grona posiadaczy, trzeba trzymać małża we własnych dłoniach przez 3 tury.
  • Małż musi być zapieczętowany w zwoju tak długo jak nie jest wykorzystywany w walce. Jeżeli "zwierze" wykryje, że jest na wolności i nie trwa w najbliższym otoczeniu walka, to po 4 turach spokoju samo ją zaczyna - atakując wszystkich w pobliżu swoją powietrzną formą, osiągając w niej prędkość 10. Aby go wtedy zapieczętować, wymagane jest najpierw jego unieruchomienie - czy to przez proste złapanie, czy potężne uderzenie jakie ogłuszy zwierzę.
Ostatnio zmieniony 06 mar 2023, 19:03 przez Sabataya Shuten, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Awatar użytkownika
Mirai Akane
Posty: 146
Rejestracja: 31 maja 2021, 23:26
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Miasto portowe Aki

Grobowy chłód, bo tak chyba mogła nazwać te uczucie, gryzł jej ciało, niemalże w metaforycznym jak i dosłownym znaczeniu tego słowa. Jej ciało powoli oddawało się temu wszystkiego i kapłanka obawiała się, że zaraz nie będzie w stanie ukryć drżenia ciała, a nogi ostatecznie same odmówią jej posłuszeństwa. Poczucie obecności samej śmierci nie opuszczało jej niemalże od samego początku kiedy to postanowiła, podążyć za Ruri do tej piwnicy. Teraz można było powiedzieć, że była najbliżej samej śmierci, niż kiedykolwiek. Co było dość ironiczne, bo w ciągu jej pokręconego życia zdołała już nawet kilka... kilkanaście... czy też kilkadziesiąt razy, zginąć. Tylko, że jak na osobę, która tak często umierała, usilnie trzymała się życia, dając radę oszukać przeznaczenie. Czy też raczej działała zgodnie z nim. Kto wie?
Kiedy to Demonica przemówiła po raz kolejny, tym razem odpowiadając na jej słowa, Akane była gotowa na wszystko. Poza tym co faktycznie odpowiedziała. Gdyby nie fakt, że z całej siły woli starała się właśnie zachować niewzruszoną twarz profesjonalnego kanciarza w pokerze, to stałaby właśnie przez tą kobietą z otwartymi ustami, nie do końca wierząc, w to, co właśnie usłyszała. Demonica po prostu... zgodziła się. Tutaj nawet nie chodziło o to, że demony były faktycznie spoko ziomeczkami, których świat po prostu nie rozumiał. Wszystko miało swoją cenę, która nie koniecznie była adekwatna do tego co się otrzymywało, ale również najwidoczniej te długowieczne istoty były po prostu znudzone. Jednak, Akane nie miała innego wyjścia, już wcześniej się ośmieszyła i stała się atrakcją jednego z nich, więc co jej szkodzi? Zresztą teraz, tak samo jak wtedy, nie była gotowa by od tak rzucić jej wyzwanie. Spróbować wyrwać, Demonicy to, na czym jej zależało. Przynajmniej nie przez kilka następnych żyć.
Odetchnęła wewnętrznie z ulgą. Nawet pozwoliła sobie spróbować strącić kilka istot, które dalej z uporem maniaka, dalej próbowały wgryźć się w jej ciało. Przynajmniej już ich krzyki nie odbijały się w jej głowie. Dopiero po tym działaniu, jakkolwiek przyniosło by to skutek, spojrzałaby z powrotem na swoją rozmówczynię.
-Z czym ostatecznie wiąże się, dostarczanie Ci rozrywki? Jestem w stanie się zgodzić jeśli po tym wszystkim Naznaczonej nic nie będzie i będzie bezpieczna. - Powiedziała po chwili gdy upewniła się, że wraz z drżącym ciałem, jej głos nie podąży tą samą drogą. Źle by to wyglądało.

- Akane. - Już nawet zignorowała fakt, że to było strasznie nieuprzejme, żądać od kogoś przedstawienia się, wcześniej samemu tego nie robiąc. - A Ciebie jak nazywają? - Spytała, bo ostatecznie jeśli będą miały jeszcze jakiś kontakt, to było to łatwiejsze niż zwracanie się na "ej Ty", no i nie było co porównywać demonów... nie miała też czasu na posiedzenia przy herbatce. Chciała jak najszybciej opuścić to miejsce, zdjąć tą maskę i wrócić na statek....
JikaganAktywny
Poczytalność???
Chakra3850+200 (Regeneracja) = 4000
Regeneracja800/2000
► Pokaż Spoiler | Techniki
Shinka | Sacred Flame神火
KlasyfikacjaJikagan, Anty-demoniczna technika
Pieczęcie KOŃ → MAŁPA → SMOK → PTAK → SZCZUR → KLAŚNIĘCIE DŁOŃMI
KosztPodwójny za turę
Zasięg20 metrów
Wymagania---
Technika kapłanek polegająca na uwolnieniu z siebie ogromnej ilości jasnej, białej chakry przystosowanej przeciwko demonom. Wokół kapłanki tworzy się niewielka, jasna powłoka jaka to nie oślepia specjalnie nikogo. Dla demonów jednak, staje się ona jak mini-słońce którego instynktownie się boją. I o to w tej technice chodzi. O zasianie strachu w sercach demonów. Te czują wewnętrzną niechęć do prowadzenia konfliktu z taką kapłanką. Dodatkowo nie są w stanie się zbliżyć do taki kapłanki bliżej niż na 20 metrów dopóki technika jest aktywna. Dalej mogą jednak zaatakować z daleka. Technika działa tylko na demony jakich SW wynosi maksymalnie 9.

Posiadając rangę S w Jikagan możemy pominąć pierwsze 3 pieczęci.
Posiadając Specjalizację w Jikagan technika działa nawet na demony o SW 10.
Awatar użytkownika
Kamaboko Gonpachiro
Posty: 191
Rejestracja: 18 maja 2021, 13:59
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Miasto portowe Aki

Hmm~ no niby brzmiało sensownie. W sensie ukrycie tego miejsca, bo faktycznie jaka była szansa? Wciąż jednak do tego właśnie doszło, ba wypadki chodziły po ludziach. Czy warto ryzykować życia niewinnych poprzez ukrywanie czegoś pod miastem? To była zdecydowanie kwestia na dobrą debatę społeczną. I pewnie była też to debata z rodzaju tych, w których ciężko było o konkretną konkluzję. Zapewne idealne rozwiązanie nie istniało a to było najlepszym z chujowych gdzie chujowe były wszystkie. Sprawa zdecydowanie mogła wyglądać właśnie tak. Zapewne wyglądała właśnie tak. To jednak nie sprawiało że Shoguni byli niekompetentni, ich tajemnica była właśnie infiltrowana przez agenta zero i człowieka osoby która czyniła chaos w porcie. Kiedy to oni mieli być zasłoną dymną dla poczynań Shuten, tak to ona okazała się zasłoną dymną dla ich poczynań. Gdyby tylko był w stanie przekazać jej wieści o tym co się tutaj dzieje, być może zdołałby przechylić losy bitwy na górze na ich korzyść. Ale, nie miał jak jej o tym powiedzieć. Cóż. Będzie musiała sobie poradzić...

No co jak co ale na "Współpracę" to to Kamaboko nie wyglądało. Został porzucony szybciej niż przeciętny noworodek z matką w patologicznej rodzinie. To w sumie Kamaboko przeszkadzało tylko trochę. Nie wiedział co miał tu zrobić, ale bez obecności nieznajomego czuł się jakoś tak bardziej luźno. Nikt mu w myślach nie będzie czytał, nie będzie przeszkadzał, nie zepchnie przypadkowo ze schodów w ramach współpracy. Nawet fakt że trupy nie były zbyt rozmowne mu specjalnie nie przeszkadzał. Bycie jedynym żywym w krainie umarłym - o przepraszam, jednym z dwóch - było jednak całkiem dziwne. Zapewne też ani on ani jego przeciwnik nie umrą tu zbyt szybko a to oznaczało że potencjalnie nieskończenie długa tułaczka w poszukiwaniu wyjścia mogła mieć jakiś koniec, jeśli np. Kiedyś znajdzie swojego towarzysza. Albo duchy go zabiją. Ciekawe co nastąpi wcześniej? Nagłe pojawienie się mgły, sugerowało raczej to drugie...

Widząc nagle uliczki Iwy, biegające dzieciaki, radość i zaciesz z życia, był już niemal pewien tego, co się zaraz odpierdoli. Po prostu jak znał opatrzność Bożą, nie mogło być inaczej. I kolejne słowa które usłyszał, dotyk który poczuł(!?), widok który dojrzał... to wszystko tylko go w tym utwierdzało. Uśmiechnął się krzywo w myślach - a właściwie fizycznie też dostrzegłszy że miał ciało - chuj ci w dupę opatrzności, pomyślał. Oczy mu się zaszkliły na widok rozpościerający się przed jego oczami. Ah, reakcja której się spodziewał. Jednocześnie jego umysł który dopiero próbował się w tym wszystkim odnaleźć nie do końca współpracował z jego ciałem... czy też może raczej jego podświadomość i ciało, nie do końca współpracowały z myślami? A to dlatego że myśli Kamaboko były w większym chaosie niż dotychczas. O to przed nim stała jego muza, jego sens życia a także powód jego upadku. Główny czynnik tego dlaczego Kamaboko był tym kim jest. Jego żona. Co teraz? Co teraz... co teraz. Nie wiedział. Nie wiedział co teraz.

Zabić ją? To mogło być straszne ale była to jedna z myśli które przeszyły umysł Kamaboko. Pozwoliłoby mu to uciec przed przeszłością. Uciec przed tym co działo się teraz. Uciec przed słowami które mógł usłyszeć, przed słowami które mógł powiedzieć, przed oceną którą mógł otrzymać. Czy był gotowy by stanąć z nią twarzą w twarz? Nigdy tak naprawdę nie zadawał sobie tego pytania. Starał się jak mógł by pomimo tego wszystkiego, być godnym tego by stać u jej boku. A jeśli nie, jeśli przez jego czyny nie mógł na to liczyć, to chociaż by móc spojrzeć jej w oczy. I teraz stał obok, patrzył jej w oczy. Ale czy to oznaczało że był gotów? Przede wszystkim on żył - ona nie. Nie zasługiwał na ten moment który teraz otrzymał. To co ściskało jego gardło, to był strach. Bał się tego co widział, co myślał, co czuł i do czego go to doprowadzi. Było zdecydowanie zbyt wcześnie na to spotkanie, to były nieodpowiednie do niego warunki...

Czy się cieszył? Czy czuł ulgę, nową nadzieję, radość? Nie był pewien. Coraz potężniejsza burza uczuć w jego głowie, kotłowała jego myśli, zwłaszcza że odwykł już od tego by czuć tak silne emocje. I chociaż coś w nim chciało eksplodować, wciąż silną dłonią trzymał wieko na słoju z uczuciami, nie pozwalając by wypłynęły na zewnątrz. Prócz łez w oczach i cierpkiego uśmiechu nie zdobył się na nic innego. Na żaden gest. Nie przytulił jej, nie dotknął, nie odezwał się do niej. Po prostu patrzył a po pierwszym uczuciu strachu zaczął rozpoznawać te kolejne, które się pojawiały. Dwa uczucia tak ze sobą sprzeczne, żadne nie dominujące. Złość zmieszana z obrzydzeniem oraz miłość ze szczęściem. Z jednej strony chciał by złapać ją w ramiona. Z drugiej chciałby zabić tego który do tego dopuścił. Tego który pokazał mu... to. Bo Kamaboko wiedział że to nie była prawda - nawet jeśli nie było to kłamstwo.

...koniec końców liczyło się tu i teraz. Odetchnął, bardzo głęboko, pierwszy raz od dawna, kosztując powietrza które go otaczało. Wciąż jednak nie był gotów na to by zdobyć się na to by jej dotknąć. Spróbował spojrzeć na nią jeszcze raz, nacieszyć oczy każdym detalem, każdym co do jednego które pomimo jego wielkiej miłości, blakły w jego pamięci wraz z upływem czasu, nieubłaganie. Otworzył usta by coś powiedzieć lecz szybko je zamknął. Kraina umarłych. Czego by jej nie powiedział, nie zmieni przeszłości. Ale zrozumiał też jedno. Uświadomił sobie co teraz chce zrobić. Co musi zrobić, co jest jej winien. Złapał ją za rękę i uśmiechnął się koślawo, próbując sobie przypomnieć jak się to robi.-Na pewno biegać będzie żwawo, choć bobasy wpierw kroczą niemrawo-Zarymował, przypominając sobie jak się to robi. W duchu jednak... tak głęboko w głowie, uspokajał powoli swoje emocje. Chociaż czerpał nieco... radości, z tego co się działo... próbował się od tego "odciąć". To była gra, sztuka. Niesmaczne kłamstwo. Chociaż martwa, jego żona "Żyła" tu przeszłością. Jedyne co mógł zrobić, to nie niszczyć jej iluzji w której trwała. Dać jej namiastkę ciepła i szczęścia które powinna mieć. A potem... potem ruszyć dalej. Bo nie tu było jego miejsce. Jeszcze nie. Chociaż w głębi duszy czuł, że los sobie z niego zakpi. Że iluzja życia którą podążali umarli, zamieni się w koszmar który go pożre. Chciał więc stąd uciec nim to nastąpi.
Awatar użytkownika
Nara Shizu
Posty: 508
Rejestracja: 28 cze 2021, 12:57
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Miasto portowe Aki

Za tym co odległe - Arc III: Komplikacje­
WydarzenieWielka Przygoda
Post56/? (305/?)
Kamaboko Wild Adventures

Iwa. Dawny dom, choć dla niego wioska mogła się tak nie liczyć jak jego ludzie jakich w niej miał. Rodzina. Dom twój tam gdzie rodzina twa i serce twe. Kiedy tylko rozpoznał, że tutaj się znajduje, już z tyłu głowy wiedział co się stanie. Ciężko byłoby nie wiedzieć, kiedy było się jednak w krainie zamieszkiwanej przez dusze czy jak to tam nazwać. I widziało się Iwę. I z pewnością nie mogło go spotkać nic przyjemnego. Nie w jego życiu. Może w kolejnym, jak już zreinkarnuje się w kamyk. Teraz jednak? Nie mogło być inaczej i nie było. Opatrzność, jakiej to chciał wygarnąć niemiłe słówka, z pewnością tylko się uśmiechała widząc jak to ponownie jej się coś udało.
Uczucie dotyku po takim czasie nieznania go mogło być bardzo zaskakujące, jednak definitywnie było mu znane. Zwyczajnie... zapomniał o nim. Zapomniał jak to jest posiadać ciało. Minusy i wady były mu dobrze znane, ale samo uczucie jakie temu towarzyszyło dopiero teraz wracało. Oczy zaczęły się rozmazywać co było rzeczą jakiej od lat nikt nigdy u niego nie widział. Nic dziwnego jego. Towarzyszyły sytuacji, gdzie to pierwszy raz od tak wielu lat stała przed nim jego muza, czyż nie? Ile to czasu minęło odkąd ostatni raz ją ujrzał? Zbyt wiele. Definitywnie zbyt wiele, a jednocześnie... dojrzenie po tak wielu latach mogło być jak nóż w plecy. I rodziło jedno wielkie pytanie na które musiał znaleźć odpowiedź. Co teraz?
Możliwości było parę. Zabicie jej? Definitywnie było straszną opcją, jednak dalej... było to możliwe. Ucieczka przed przeszłością była typowa. Standardowa. I choć mogłoby to być ciężkie dla niego w tym momencie, tak szybko o tym zapomni i będzie jak dawniej. Przed tym spotkaniem. Ucieczka przed wszystkim co z pewnością otworzy jego dawne i aktualne rany jeszcze szerzej. Co będzie szarpać jego sercem jak jakaś tandetna gra. Uciec od stawania z nią twarzą w twarz, uciec od "prawdy" mimo tego jak paradoksalnie to brzmiało w aktualnej sytuacji. Zabicie swojej żony był więc opcją. Pierwszą o jakiej pomyślał, lecz też taką, jaka stosunkowo szybko została zastąpiona przez inne myśli. Czy się cieszył? Nie wiedział. Silne emocje nie były dobrą domeną, bo ostatnio się z nimi nie zadawał. Te chciały przejąć kontrolę, jednak udało mu się je powstrzymać. Na jak długo? Czy ostatecznie nad nimi zapanuje? Kto wie. Teraz jednak, nie zrobił nic. Nie przytulił jej, nie dotknął, nie odezwał się do niej. Posłał jedynie cierpki uśmiech na widok jakiego to ta spojrzała na niego bardziej zmartwiona. A może to przez zaszklone oczy? Nie wiedział. Definitywnie jednak się przejęła widząc jego reakcję oraz takowej brak. Złość i miłość, obrzydzenie i szczęście. Gama faktycznie sprzecznych uczuć nie ustępowała. To co widział nie było kłamstwem. Nie było też prawdą. Czym to więc było? Jak się z tego wydostać? Nie wiedział.
Podjął jednak decyzję. Tu i teraz. Odetchnął, a świeże powietrze przesiąknięte zapachem skał wokół nich zaatakowało jego zmysły. Zapomniane uczucie, zapomniany zapach. Tyle rzeczy zapomnianych nagle było... tutaj. Na wyciągnięcie ręki. Minęły lata, a jego pamięć nie była już ta. Spojrzał wręcz na swoją muzę uważnie. Chcąc przypomnieć sobie wszystko i na powrót o wszystkim zapamiętać. Delikatne rysy twarzy, pięknie się błyszczące oczy, niesforny kosmyk włosów jaki zawsze zasłaniał jej częściowo oko i irytował ją. Była jego muzą. Była idealna. W tym wszystkim jednak? Brakowało jednej rzeczy. Jej promienistego uśmiechu, jaki jako jedna z nielicznych osób mu posyłała. Nie było co się oszukiwać. Był specyficzny. Nie był najbardziej lubiany przez publikę jaka nie wiedziała jak do niego podejść. Ona jednak? Odważna, a może ślepa, nie oddalała się od niego. Uśmiechała się słysząc jego poezję. I zdawało się, że to poniekąd było kluczem do dojrzenia jej uśmiechu i teraz. Złapał ją za rękę. Uczucie... okropnie zapomniane. Z pozoru też mało znaczące. Jednak niczym za sprawą jakiejś magii, Kamaboko dokonując tego mógł poczuć wewnątrz... coś. Jedni nazywali to motylkami w brzuchu, inni gorącem w sercu... uczucie nie aż takie proste do opisania. W jego przypadku, nawet jakby bardzo tego nie chciał, to chociaż trochę je poczuł. To zapomniane lata temu uczucie. Dzięki temu być może, uśmiech musiał udać mu się trochę lepszy. Być może dzięki temu, przypomniał sobie o tym co dawniej było prawie jego całym życiem.
Zarymował. A na jej twarzy natychmiast pojawił się uśmiech, zbijający jej wcześniejszą troskę. Zachichotała lekko, dłonią zasłaniając swoje usta. Z lekko zaczerwionymi policzkami przecierając swój nos. Zerknęła na niego, ciut nieśmiało.
- Normalne w życiu kroczyć niemrawo, lecz z naszą pomocą staną bardzo żwawo. - zarymowała z nutą niepewności. Nie była to jej domena. Nie była jak Saki, jaki to na jego każdy rym odpowiadała rymem. Nie mniej... czasem próbowała. Dlaczego? Kto wie. Pewnie Kamaboko wiedział. Domyślał się. Nikt nie znał jej lepiej od niego, bo tak jak mógł być inny, tak mądrość zawsze była jego domeną. Nikomu tyle uwagi nie poświęcał co swojej żonie i dziecku, to też kto by o nich wiedział więcej od niego? - Jak mi poszło?
Proste pytanie, nim pewniej chwyciła go za rękę. Nie chcąc zapewne aby ten uciekł, nie wiedząc wewnątrz nawet jak on chciał aby to się skończyło. Kompletnie tego nieświadoma posmyrała kciukiem wierzch jego dłoni, nim lekko naburmuszyła policzki. Oczywiście, dalej była perfekcyjna dokonując tej akcji.
- Swoją drogą, obiecałeś mi dzisiaj randkę. Romantyczną kolację. Zaplanowałeś coś, prawda? Czy to może te myślenie na poczekaniu tak cię teraz zatrzymało? - zapytała się go, lekko mrużąc oczy. No. Świetnie. Wiedział teraz, że musi grać do tej gry jaką był aktualny świat. Gorzej jednak, kiedy grał wrzucała cię do świata, nie dawała żadnej instrukcji i kazała decydować samemu co dalej.
Akane Part

Definitywnie trzymała się obiema rączkami życia. Czasami nawet kompletnie niechętnie, a podświadomie. Zupełnie jakby w jej umyśle była ta jedna cicha komórka jaka to nie chciała aby zginęły, i zawsze działała przeciwko tej śmierci. Nawet, kiedy to cała reszta komórek bardzo lubiła kiedy demony chuchały im w twarz. To one najpewniej odpowiadały za wrzucanie jej w takie powalone sytuacje. Może gdyby ich nie lubiła to te przestałyby się jej przytrafiać? Kto wie, kto wie. Jedynie tak zwana opatrzność Boskach, choć Bóg to chyba ją porzucił na pożarcie demonom. Tak to definitywnie wyglądało...
...a może jednak nie? W końcu demonica przed nią siedząca nie chciała jej pożreć. Było to tak szokujące, że nawet sama Akane spodziewająca się wszystkiego się zaskoczyła! Jej "największy przeciwnik" właśnie się od tak zgodził. Tak... bez niczego. Po prostu. Niewzruszona twarz Akane, jeszcze w takich warunkach, definitywnie była trudna do utrzymania. Gdzie były kamery jakie to nagrywały? Jakiś podsłuch? Krzyki rozpaczy czy... cokolwiek co wskazywało na to, że sobie teraz z niej żartowali? Nic takiego jednak nie mogła znaleźć. Demonica też nie cofała swoich słów to też... mission succesful?
No prawie. Mimo wszystko jednak miała doprowadzać jej jakoś rozrywki. Z czym to się wiąże? Czy znowu będzie musiała wielokrotnie umierać? Co zresztą było tak ciekawą rzeczą dla akurat tej demonicy? Na pewno demony miały również inne gusta, prawda? Akane nie wiedziała, to też wypadało najzwyczajniej w świecie zapytać. No, i zadbać o to, aby Ruri nic nie było.
- Naznaczona będzie bezpieczna od moich działań tak długo, jak rozrywka będzie zapewniona. Co do tego jak masz to robić... - tutaj lekko się uśmiechnęła. Trochę drocząco. - W Twoim przypadku nie musisz się martwić. Jak na kapłankę śmierdzisz na tyle demonem, że z pewnością nie będę się nudziła obserwując. Tak długo jak będziesz wykorzystywała moce tej maski, tak długo nie musisz się o nic martwić z mojej strony.
Śmierdziałą demonem. To nie było najmilsze określenie z jakim najpewniej się spotkała w życiu. Z drugiej strony... Hou tak niedawno miał z nią dość duży kontakt... ale żeby od razu śmierdziała? Nie mogło być tak źle, prawda? Dlaczego miała wrażenie, że te stwory przy jej nogach trochę się śmiały w swoich złamanych krzykach. Zapytana o imię, kobieta przed nią zastanawiała się dłuższą chwilę. Ostatecznie jednak pokręciła głową.
- Moje imię jest zbyt niebezpieczne, to też możesz się do mnie zwracać... Ana. A teraz ściągaj maskę. Nie masz co dłużej robić w tym świecie, nie teraz. - powiedziała, zbliżając swoją rękę i łapiąc faktycznie maskę Akanę. Cofnęła dłoń, lekko ją ściągając... i nagle Akane była z powrotem w normalnym świecie. Bez tego okropnego uczucia śmierci tak blisko, choć chłód sprawił że ponownie zadrżała. Maska, mimowolnie zdjęta, upadła na ołtarz przed Akane. Z powrotem perfekcyjnie na czaszkę. A rozglądając się po pokoju? Mężczyzna przyglądał się jej zaciekawiony, Ruri mrugnęła parę razy i w końcu w jej oczach mogła dostrzec brak kontroli, a Jinko... oh, ona właśnie rzuciła jej się na szyję, przytulając mocno! Z lekkimi łzami w oczach. Damn, ale była emocjonalna.
- Głupia! Co się stało?! - zapytała dość surowo, jakby to znowu chciała ją ukarać. Definitywnie jednak reszta osób w tym pokoju również był zaciekawiona odpowiedzią. Mężczyzna, z racji najpewniej na swoje badania, jak i Ruri jaka... czy ona w ogóle wiedziała co się stało przez ten cały czas?
Klon Shuten 2 Part

Najlepszym planem jest brak planu. Tak pewno ktoś by powiedział. Ktoś głupi. Nie mniej, przeciwko niektórym przeciwnikom, ciężko było o jakiś bardzo sensowny plan. Dbanie o fikuśny kawałek żelastwa? Raczej nie będzie rzeczą o jaką będzie dbała, nie mniej... informacje były cenne. Koszt życia za nie jednak? Nie był to koszt jakiego to chciałaby się podjąć. Nie kiedy tyle makabrycznych obrazów malowało jej się przed twarzą na myśl o śmierci tej dwójki. Nie chodziło nawet bezpośrednio o nich, a o te wszystkie osoby jakim to będzie ich brakować. Również, o Shuten jakiej będzie brakować wujaszka. Ta nie mogła się powstrzymać przed zaoferowaniem mu paru słów. Nie odwrócił wzroku od Shoguna kiedy to wspomniała o niecodziennych umiejętnościach. Nie zadawał pytań, nie odpowiadał również na jej słowa widocznie nie mając słów czy chcąc się skupić na tym co przed nimi teraz. Wspomnienie jednak o kilku opowieściach i kuflu rumu? Na to się już lekko uśmiechnął. Na ile zrozumiał o co jej chodziło nie wiedziała, jednak jedno było pewne. Świadomie czy nie, pchanie się w paszczę śmierci dla bliskich było motywujące wystarczająco. Co by nie było... jej przyjaciele walczyli z całych sił. To widziała bardzo dobrze.
Ciało mogło jej nienawidzić za to że nie ruszyła aby im pomóc, ale nie miała tak naprawdę nawet jak. Nie jako klon jaki byłby w momencie zniszczony. Jej los, jako klon? Niesamowicie okrutny. Definitywnie wolałaby skoczyć pod ostrze i zwyczajnie puffnąć, co by nie widzieć tego wszystkiego. Nie czuć tej cholernej bezsilności. Czy celem był Ishi, czy Onimaru. W każdym momencie serce podchodziło jej do gardła. Czy mogła jako klon puffnąć na zawał? Chyba był to nawet czas przetestowania takiej opcji. Nie mniej... nawet im to jakoś wychodziło. Z ogromnym trudem, ale mieli szanse, prawda? Ta nadzieja się pojawiła w klonie. Zgubna nadzieja, jaka rozpłynęła się kiedy tylko usłyszała grzmot. Grzmot jaki rozpłynął wszystkie iluzję co do ich możliwości powstrzymania Shoguna. Wzrok zdezorientowany powędrował do Ishiego... i ten definitywnie się nie ruszał. A rana definitywnie była poważna. I tak jak nie chciała w to uwierzyć, tak nie miała czasu na odrzucanie tych realiów. Wzrok powędrował w stronę wujaszka, jaki to był jednak bliżej. Żył! Co było niesamowicie lepsze, że nie musiała tego kwestionować. Żył, wszystko będzie dobrze, tylko potrzebował pomocy. Tylko. Kto jednak miał im pomóc w tej niesprawiedliwej sytuacji? Tego nie wiedziała. Zrobiła krok do przodu, lecz jego uśmiech wywołał u niej paraliż. Technika Shoguna? Równie dobrze mogła to być. Ten sam efekt.
Nagle na jego miejscu stał kapitan. Posyłał jej uśmiech nim jego oczy zgasły. Ta sytuacja tutaj? Również identyczna. Zbyt identyczna. Zbyt paraliżująca. Znowu... Znowu. Kolejna osoba. To nie tak miało wyglądać. Wszystko miało wyglądać kompletnie inaczej. Nikt nie miał zginąć z jej bliskich osób. Nikt. Nie taki był ich plan. Dlaczego... dlaczego więc tak to wszystko wyglądała? O to mogła jedynie zapytać tych przeklętych bogów. Nie mogła jednak się dłużej powstrzymywać. Ruszyła przed siebie z zamiarem wpadnięcia z całej siły w Miyamoto. Z zamiarem ochrony wujaszka. Nie udało się jednak. Nie ochroniła go. Widział jak umiera, nim sama zniknął w obłokach dymu.
Oryginał Shuten Part

Dotarła na statek, a tam ani śladu po jej uczennicy. Definitywnie zła wiadomość. Mimo niewielkich szans nie mogła się zwyczajnie nie rozejrzeć swoimi oczami po polu bitwy, tylko... właśnie. Gdzie na nie w ogóle patrzeć? Ludzi była masa. Walki dalej trwały, choć zdawały się obie strony nimi wymęczone. Samurajów było jednak więcej, ale shinobi zdawali się silniejsi. Trzymali swoistą linię na froncie, a Ci zamrożeni samurajowie najpewniej zniechęcali pozostałych do działań. Szybkie przejrzenie pola bitwy jednak nie dało jej niczego. Żadnego śladu po nich. Nawet najmniejszego. Szlak by to wszystko. Zwróciła się w stronę Suroia, a ten mimo i tak stosunkowej powagi, wyprostował się na jej słowa. Kiwnął głową bez słów. Polecenie? Dość niejasne, jednak ten nie miał w oczach jakichś wątpliwości. Kiwnął zwyczajnie głową jeszcze raz. Otworzył usta by jej odpowiedzieć na słowa co do poszukiwania, nim obok nich zjawiła się ich inna znajoma. Specjalistka od infiltracji.
- Ruszę jej poszukać. - powiedziała zjawiając się dopiero co na statku i natychmiast znikając. Czy słyszała przy okazji jej słowa do Suroi'a? Oby. Były takie szanse, choć Shuten jej nie dojrzała w tamtym momencie. Nie, żeby szczególnie rozglądała się po ludziach na statku. To było jednak mniej istotne. Dalsze plany. Chłopak wziął od niej fiolkę i ponownie kiwnął głową, dalej skupiony na swoim zadaniu. Schował ją w swojej tylnej torbie, na tyle bezpiecznie by ta czasem się nie zbiła. Informacja o stabilnym stanie Reia? Zdawała się lekko go ucieszyć, choć biorąc pod uwagę wszystko inne... mianowicie wykrwawiającego się Ibarakiego i jej powagę ze wcześniej? Lepiej było się nie cieszyć przedwcześnie.
- Może byłbym w stanie mu pomóc jakoś? - zapytał dość niepewnie bo... faktycznie, Suroi był medykiem. Faktycznie mógłby pomóc, czy to jednemu, czy to drugiemu. Tylko czy było jak go tam przenieść? Raczej... ciężko.
Wtedy jednak, nim nawet miała czas aby odpowiedzieć, uderzyły w nią informacje. Nie... one przyszły potem. To emocje pierwsze uderzył. Każdy wiedział od kogo te emocje były. Wszystko wróciło. Każda śmierć lub prawie śmierć w tym miejscu. Wszystkie bliskie jej osoby jakie zdawały się nie tylko igrać ze śmiercią. Zdawały się z nią nawet przegrać. I waga tego wszystkiego? Powaliła ją. Sparaliżowała. Zmusiła prawie że do wymiotów nim ta w końcu się podniosła. Spokojny oddech? Niemożliwy. Proste polecenie rzucone nim wskoczyła na małża. To nie było miejsce dla niej. Nie, jeżeli to ona była celem blaszanej puszki. Nie, musiała się z nim spotkać na gruncie, gdzie już nikt inny nie zginie. W najgorszym wypadku miało się skończyć na niej. Nikim więcej. Nie to było w jej głowie jednak. Wszystkie osoby jakie straciła. Całe dwa lata, podczas jakich to żyła więcej niż przez całe swoje życie... tak odebrane. Wyrwane z jej serca.
Statek Jaglanki. Losowy statek jaki nie miał być niczym więcej niż prostym, nudnym środkiem transportu. Jak bardzo to było niespodziewane? Losowe? Jak wielkie szanse były na takie spotkanie? Cholernie niewielkie. Zarumieniona twarz jednak w pewnym momencie stała się dla niej czymś... miłym. Czymś na co lubiła zawiesić oko, choć dlaczego? Dlaczego to był właśnie Rei? Kto wie. Jednak to niego przyczepiły się jej uczucia. A dziś... zginął. Może zginął, jednak przez moment na pewno był martwy. Po tylu latach zamiast szczęśliwego spotkania? Nieszczęsne. Cholernie. Ichiwa był pierwszy.
Kolejne? Ibaraki. Pakt z Niedźwiedziami zdobyty w zaskakujący sposób. Przenajsłodsze stworzonko jakie było jednocześnie tak cholernie miłe. Nie znała chyba nikogo tak miłego jak Ibaraki w całym swoim życiu, a ten umilał jej czas w gabinecie mimo że najpewniej miał co robić. Może miał momenty niezbyt wielkiej inteligencji, bo kto tworzy drzewo na statku, ale... nie dało się go nie ubóstwiać.
Ishi. Nawet nie był on specjalnie przyjacielem. Ich relacja była zbyt... burzliwa w tym wszystkim. Ona miała momentami problemy z Seinaru, Kamaboko miał z Ishim. Bez problemu jednak udało sie jakoś rozmawiać, kiedy to kuglarz zajmował się młodszą dziewczyną, lub kiedy ona rozmawiała z tym Kamykiem. Mimo teog jednak? Z jakiegoś powodu gotów był się poświęcić. Mimo tego co czekało na niego w domu. Mimo tego cholernego szczęścia jakie widziała u Seinaru, jakiego to również chciałaby zaznać. Nawet jeżeli przetrwają... to czy na nie zasługiwała kosztem jego? Świetne życie jakiego mogła im zazdrościć... to im Aki odebrało. Nie ona była panną młodą, jednak ból? Był równie ogromny.
I w tym wszystkim wujaszek. Jej rodzice byli świetni. Nigdy nie miała problemów z zachwalaniem ich. Jednak los był okrutny. Tak jak dzisiaj, tamtego pamiętnego dnia została jej odebrana jej najważniejsza rodzina. Onimaru stał się jej częścią. Bliższą niż cały jej klan po tym co stało się w Kiri. Iwa? Iwa nie była domem. Nie miała tam rodziny. To na statku ją znalazła i nie był nim tylko Ichiwa. Był nim również Onimaru, a teraz? Teraz on tylko leżał. Martwy. To wszystko nie miało sensu. Jej świat ponownie stał się pusty. Kto w nim jej został? Tych których tak już poszukiwała przez te lata prawie nie było. Jak znała życie, Ichiwa pewnie też był martwy. W końcu tak ją traktował świat, prawda? Odbierał wszystko zostawiając jedynie pustkę.
Oddaliła się daleko od statku i zgarnęła po drodze leżącą na ziemi katanę jakiegoś samuraja. Walczyć i wygrać, lub dobyć broni i umrzeć. Dalej były tutaj osoby jakim musiała kupić czas, nawet jeżeli jej chęci na cokolwiek były zerowe. Nawet jeżeli w tym momencie najbardziej chciała zwinąć się w kulkę i płakać. Nie było już momentu na rozmowę. Nie miało to znaczenia z jakiej winy do tego doszło, ani co tam sądził o tym wszystkim Shogun. Zwyczajnie musiała kupić czas. W końcu Shogun zjawił się na horyzoncie. Nie pędził bardzo, jakby się spodziewał że ta będzie tutaj czekać. Widząc go jednak... widząc tego mordercę bez krzty emocji dzierżącego dalej ostrze jej wujaszka... nie mogła nie poczuć jak coś zapełnia pustkę w jej ciele. Ponownie. Złość, jaka jeszcze raz chciała zrobić to co wcześniej. Nie atakowała, jednak jej ciało wręcz parło by zaatakować, mimo zmęczenia. Tylko... czy była to dobra decyzja? Czy wolała posłuchać ciała, czy głowy? To było już w rękach Sabatayi.
Stany postaci
Stan Kamaboko: ?, jesteś w swoim dawnym, ludzkim ciele. Wszystko wokół Ciebie sprawa wrażenie cholernie realnego, ale nie może być... prawda?
Stan Akane: duży ból głowy od wrzasków bezkształtnych istot
Stan Shuten: Spora ilość niezbyt głębokich rozcięć na ciele, jakie pieką. Poważniejsze cięcie po skosie przez twarz. Od prawego polika, do lewego skrawka czoła przez nos. Nos rozwalony, reszta krwawi mocno i uczucie pieczenia twarzy. Coś się w Tobie gotuje.
Lista Zwierzaków
► Pokaż Spoiler | Guoba
Guoba | The Great Devouer
GatunekNiedźwiedź Brunatny
RozmiarŚredni
Posiadane dziedzinyMokuton B | Fūton C | Katon C
Siła4
Szybkość4
Wytrzymałość7
Refleks5
Siła woli4
Kontrola Chakry6
Ilosc chakry5 000 E: 10 | D: 50 | C: 100 | B: 400 | A: 1 500 | S: ---
Jeżeli ktoś byłby zainteresowany tym, kto był pierwszym niedźwiadkiem dokonującego włamania do pszczelego ula - Guoba. Tym niedźwiedziem Guoba był. Naturalny wróg Ibarakiego. Nie dlatego, że się nie lubią rzecz jasna. Pasje obu jednak momentami nakładają się w sposób mało kompatybilny, przez co w brzuszku Wielkiego Pożeracza wylądowały już dwie talie kart, trzy zestawy kości, cały set do Mahjonga oraz Ibaraki. Tego ostatniego jednak dało radę wyciągnąć dość szybko po tym, jak jego zgrabny kuper utknął w szerokim gardle Gouby. Jeżeli coś mieści się w pyszczku niedźwiadka - jest spora szansa, że odczuwając nawet delikatny głód spróbuje to pochłonąć. A że niemal nigdy nie jest w pełni najedzony, należy strzec się tego stworka o każdej porze dnia i nocy. Wieli fan jedzenia do tego stopnia, że sam nauczył się obsługi garnka i patelni, a w miarę sprawne, uzbrojone w pazurki łapki pozwalają na przygotowanie sporej części produktów - no, dopóki nie wymaga się od niego doskonałej precyzji czy krojenia cebuli "w piórka". Co więcej po latach jedzenia dziwnych rzeczy, dorobił się niemal stalowego żołądka. Dużo mniej substancji jest również dla niego szkodliwa. Nie jest zbyt werbalny, jednak jego zdolności gestykulacji są tak wyborne, że nie da się go nie zrozumieć.

Guoba jest przykładem, że jedzenie nie zawsze idzie w łapki. Czasem idzie w brzuszek. Co prawda odrósł od ziemi bardziej niż Ibaraki, jednak dalej daleko mu od górowania nad ludźmi, sięgając im gdzieś do pasa. Jasnobrązowe, miłe w dotyku futerko zapewnia ciepełko nie tylko niedźwiadkowi, ale również tym, którzy postanowiliby się w niego wtulić. Czasami użycza nawet własny brzuszek za poduszkę po zapłaceniu daniny z czegoś dobrego, jednak bywa, że obywa się i bez wcześniejszego haraczu. Brzuszek, okolice noska i część łapek jaśnieje, przybierając kremową barwę kontrastującą z czarnymi obwódkami wokół oczu - i nawet nie pytajcie, ile niedźwiedzi sobie żartuje z tego, że ten ma w sobie pand krew - oraz ciemnym wykończeniem łapek. Łebek zdobi również jasny, odwrócony półksiężyc rozciągający się pomiędzy jego brwiami.
Techniki zwierzęcia
Mokuton B // Mokuton: Mokujōheki | Wood Release: Wood Locking Wall // Standardowy
Katon E // Kaen | Flame // Standardowy
Katon E // Taiyō Sesshoku | Touch of the Sun // Standardowy na turę
Katon D // Keikoku Furea | Warning Flare // Pięciokrotny
Katon C // Katon: Hōsenka no Jutsu | Fire Release: Phoenix Sage Fire Technique // Standardowy na 5 pocisków
Katon C // Katon: Kasumi Enbu no Jutsu | Fire Release: Mist Blaze Dance Technique // Standardowy
Fūton E // Habuyō | Leaf Dance // Standardowy na turę
Fūton E // Kaze Hitokuchi | Breeze Bite // Standardowy na turę
Fūton D // Hatsukaze | First Wind // Standardowy
► Pokaż Spoiler | Mózg
Mózg
GatunekSzczur
RozmiarMały
Posiadane dziedzinyHyōton S
Ninjutsu S
Fūinjutsu S
Suiton A
Doton A
Siła5
Szybkość7
Wytrzymałość5
Refleks8
Siła woli10
Kontrola Chakry10
Ilosc chakry15.000 E: - | D: - | C: 20 | B: 100 | A: 250 | S: 500
Mózg jest geniuszem zbrodni. Wielkim mastermindem planów. Uwielbia knuć, szydzić i wywyższać się nad innymi. Uwielbia żółty ser i nachosy z sosem serowym. Gderliwy i marudny. Udaje niedostępnego i chłodnego, ale tak naprawdę kocha Pinkiego i łatwo przywiązuje się do innych. Osoby pod paktem traktuje jak dostawców sera, więc z łatwością można mu się podlizać i uzyskać jego względy, obdarowując go ów dobrem. Do Kamaboko pochodzi z dystansem - lubi go, ale nie bardzo mu ufa ze względu na jego dziwne i często niejasne zachowania. Z wyglądu jest to biały szczur z nieco przerośniętą główką, co utrudnia mu walki luchadorskie. Ma czerwone oczka i typowy, szczurzy ogon.
Techniki zwierzęcia
NinjutsuC // Gyaku Kuchiyose no Jutsu | Reverse summoning technique // Standardowy
NinjutsuC // Kuchiyose no Jutsu | Summoning Technique // Różny
NinjutsuA // Chakura Tensō no Jutsu | Chakra Transfer Technique // Przekazywana chakra
Ninjutsu // PaktS // Densenbyō | The Plague // Trzykrotny, minimum 10 000 Chakry
HyōtonS // Hyōgaki | Ice Age // Dwukrotny za użycie, standardowy B na turę za utrzymanie
FūinjutsuS // Bōkyaku no tatchi | A touch of oblivion // Standardowy C za dzień
SuitonA // Suiton: Daibakuryū no Jutsu | Water Release: Great Waterfall Flow Technique // Standardowy
Doton // PaktB // Hadakadebanezumi kaitai-tai | Mole-rat demolition squad // Trzykrotny
DotonA // Doton: Arijigoku no Jutsu | Earth Release: Antlion Technique // Standardowy na turę
► Pokaż Spoiler | Pinky
Pinky
GatunekMysz
RozmiarMały
Posiadane dziedzinyHyōton D
Katon D
Ninjutsu C
Siła5
Szybkość4
Wytrzymałość4
Refleks4
Siła woli4
Kontrola Chakry4
Ilosc chakry2.500 E: 30 | D: 100 | C: 250 | B: x | A: x | S: x
Pinky jest debilem. Ale kocha Mózga. Ale jest głupi. Głupi jest jak but. Generalnie robi to, co każe mu Mózg, tak jak mu każe Mózg i najlepiej - kiedy każe mu Mózg. Pinky lubi Mózga i patrzeć w ścianę. Jego ulubioną potrawą jest woda z podajnika i sianko, a o walkach luchadorów wie tyle, że nie umie tego wymówić. Kamaboko wręcz uwielbia. To jego ulubiony człowiek i zrobi dla niego wszystko - tak długo, jak Mózg mu nie zabroni. Pinky jest wysoką białą myszą o czarnych oczach. Posiada długi różowiutki ogon i pchły.
Techniki zwierzęcia
Hyōton D // Kōri no Kishitsu | Ice substrate // Standardowy za pole o promieniu 3m
Hyōton D // Hyō | Hail // Standardowy za trzy pociski
Katon D // Hinote | Fire hands // Standardowy na turę od dłoni, minimum 3 chakry
Katon D // Katon: Hōsenka Tsumabeni | Fire Release: Phoenix Sage Flower Nail Crimson // Standardowy za 5 broń miotaną na turę
Ninjutsu C // Kawara Shuriken | Roof Tile Shuriken // Standardowy za 5 przedmiotów
Ninjutsu C // Gyaku Kuchiyose no Jutsu | Reverse summoning technique // Standardowy
Ninjutsu C // Kuchiyose no Jutsu | Summoning Technique // Różny
► Pokaż Spoiler | Zią
Zią
GatunekGolec
RozmiarŚredni
Posiadane dziedzinyDoton S
Ninjutsu A
Hyōton A
Katon B
Siła6
Szybkość6
Wytrzymałość6
Refleks8
Siła woli7
Kontrola Chakry7
Ilosc chakry10.000 E: 5 | D: 25 | C: 75 | B: 300 | A: 750 | S: 3500
Zią jest ziomkiem. Przyjacielem każdego. Władcą leżingu, imprez i pieniędzy. Naczelny alkoholik krainy szczurów. Szef kasyna i nielegalnych zakładów luchadorskich. Fan narkotyków i nikotyny. Z Kamaboko dogaduje się znakomicie, widząc w nim pokrewną duszę. Zawsze chętnie mu pomaga - tylko nie zawsze jest przy tym trzeźwy. Krążą plotki, że od używek wyłysiał, ale to tylko plotki. Jest golcem - one z reguły są gołe. No i ślepe, więc i Zią jest niemal ślepy. Widzi baaaaaardzo słabo. Dlatego woli siedzieć pod ziemią, gdzie jest chłodniej i ciemniej.
Techniki zwierzęcia
NinjutsuC // Gyaku Kuchiyose no Jutsu | Reverse summoning technique // Standardowy
NinjutsuC // Kuchiyose no Jutsu | Summoning Technique // Różny
NinjutsuA // Kumoshin no Jutsu | Cloud Transport Technique // Dwukrotny
Doton // PaktB // Hadakadebanezumi kaitai-tai | Mole-rat demolition squad // Trzykrotny
DotonB // Ishi no kami no abatā | God of Stones avatar // Dwukrotny, standardowy C na turę za utrzymanie
KatonC // Katon: Gōkakyū no Jutsu | Fire Release: Great Fireball Technique // Różny
HyōtonA // Ekitai chisso | Liquid Nitrogen // Dwukrotny
► Pokaż Spoiler | Speedy
Speedy
GatunekMyszoskoczek
RozmiarMały
Posiadane dziedzinyNinjutsu A
Hyōton B
Futon B
Raiton C
Siła4
Szybkość8
Wytrzymałość4
Refleks8
Siła woli5
Kontrola Chakry6
Ilosc chakry7.500 E: 10 | D: 50 | C: 100 | B: 400 | A: 1500 | S: x
Speedy jest niewielkim myszoskoczkiem o brązowym futerku. Ma długi i cieniutki ogonek. Ubrany chodzi w białe spodenki i koszulkę, zaś na głowie nosi sombrero. Uwielbia grać na mandolinie i marakasach, a poza tym biegać, ruszać się i płatać figle! Jest wiecznie wesoły, rozradowany i wręcz wypełniony energią. Nienawidzi nudy. W większości wykonując zadania, opiera się na tym, czy będzie co robić, czy nie bardzo. Zadania pokroju czujki czy strażnika to nie dla niego. Ale bieganie? Zabijanie? Figlów płatanie? Zawsze. Z Kamaboko się zwyczajnie nie dogadują. Pracuje dla niego, ale lubi wykręcać mu numery czy robić rzeczy "po swojemu".
Techniki zwierzęcia
NinjutsuC // Gyaku Kuchiyose no Jutsu | Reverse summoning technique // Standardowy
NinjutsuC // Kuchiyose no Jutsu | Summoning Technique // Różny
NinjutsuA // Kumoshin no Jutsu | Cloud Transport Technique // Dwukrotny
Hyōton D // Kōri no Kishitsu | Ice substrate // Standardowy za pole o promieniu 3m
HyōtonC // Yukidama | Snowball // Standardowy
FūtonB // Fūton: Hane no Mai | Wind Release: Feather Dance // Standardowy na turę
RaitonC // Hagane piasuinparusu | Steel-piercing impulse // Dwukrotny
RaitonC // Ka jūden | Overcharge // Różny
Lista NPC
Ostatnio zmieniony 17 mar 2023, 2:53 przez Nara Shizu, łącznie zmieniany 2 razy.
Obrazek
Wcielenie Jelenia
Prowadzone wątki 5/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
Awatar użytkownika
Kamaboko Gonpachiro
Posty: 191
Rejestracja: 18 maja 2021, 13:59
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Miasto portowe Aki

Kto by pomyślał że głupie zdanie, sprawi mu tyle problemu i zada tak wiele bólu? Nie był pewien dlaczego. Przede wszystkim, było cringowe. Nie rymował już, wiersze nie były częścią jego nowo złożonego do kupy "Ja". Trochę jak zerwanie z nałogiem, a potem zostanie zmuszonym do ponownego sięgnięcia po niego przez to jak rozwijała się twoja "Historia". Wiersze pozostawiały na języku cierpki posmak, jak fajki na języku kogoś kto je rzucił. Na dodatek było to wracanie do czegoś co już przeminęło. Niczym odgrzewanie kotleta połączone z rozdrapywaniem ran. Jak weganin wprowadzony przez kogoś w pułapkę który dziabnął rostbef zamiast jakiegoś jaglanego kotleta. No i była jeszcze ona. Osoba do której kierował te słowa. Niczym najgorszy oszust, przebieraniec udający kogoś kim już nie był i pewnie nigdy nie będzie. Ona, która wzięła nóż i zaczęła wbijać go w jego serce, nawet nie wiedząc że to robi - a on, nie mógł czy też może nie chciał, jej o tym powiedzieć. Było wiele czynników wpływających do tego że czuł się paskudnie po wymówieniu tego "Wiesza". Zapowiadało się na ciężkie kilka chwil...

A było jeszcze gorzej kiedy to ona opowiedziała wiersz. Jak by mu ktoś przyłożył kijem do golfa w nerki. Poczuł jak chłodny pot oblewa jego ciało. Jej słowa zadawały mu fizyczny ból. Wiedział, że jego dawne "Ja", doceniłoby ten wiersz. Nazwało wybitnym i nieironicznie było zadowolone z trudu włożonego przez jego żonę. On natomiast? Widział jak zły był to "Wiersz". Tak zły jak ten który sam przed chwilą odpowiedział. Wart jedynie uniesienia pytająco brwi i poproszenia by więcej nie opowiadała wierszy. Oh stał się bardzo okropnym człowiekiem, chociaż może nie do końca bo jej tego nie powie? Nie był pewien co by zrobił jednak gdyby taka Shuten spróbowała... prawdopodobnie jego reakcja nie byłaby tak silna, w końcu Shuten to była... tylko Shuten. Jak okropnie by to nie brzmiało - to wciąż jednak stawiało ją bardzo wysoko w jego hierarchii istotnych osób. I mimo tego że nie było by tak silnej reakcji... Shuten prawdopodobnie powiedziałby by więcej nie rymowała. Zdecydowanie był złym człowiekiem... ale chyba była dla niego nadzieja.-Wspaniale, nie mam żadnego ale, niech zaklaszczą kowale-Sam zaklaskał, bo był kowalem, dlatego to było śmieszne.
...
...Hell no.
...
Nie było.

Jego żona była dość dobra w ignorowaniu jego prywatnej przestrzeni. Niczego innego się po niej nie spodziewał. Niczego innego nie spodziewałby się po starym sobie. Uśmiechnął się czule do niej na ten widok, w środku jednak umierając z ran zadawanych co rusz przez wspomnienia które w sumie wolał by były zakopane gdzieś bardzo głęboko w jego duszy. Dlaczego nie potrafił cieszyć się tą chwilą ułudy? Bo była jedynie chwilą... wiedział że z ich dwójki on na pewno się obudzi. I wróci do miejsca w którym jej nie ma. Budowanie więc tego co teraz budowali, nie dawało mu szczęścia. Rozdrapywało jedynie rany, na nowo zalewało go rozpaczą.-Improwizacja, to moja specjalizacja. Tym razem zaplanowane jednak są moje działania, żebyś nie dostała jakiegoś niezjadliwego barana. Romantycznie będzie bardzo-Coś mu tu w rymie nie pasowało, kurcze no jak się to robiło...-...więc nie ukamieniuj mnie za bardzo. Jak by jednak nie wyszło, bo różnie bywa, myszko.-Ah, w sumie śmierć teraz nie była by najgorsza. Z zażenowania i bólu, tak. Może pierdolnie tu na zawał. Wtedy sam nie obudzi się z tej iluzji i spędzi tutaj wieczność szczęśliwy... to nie brzmiało tak źle. Dlaczego tego po prostu nie zrobi? Dlaczego nie pozwoli sobie odpocząć? Chyba zasłużył?

...miał jednak trzy tobołki pod opieką. Pewnie go nie potrzebowały i być może on potrzebował ich bardziej niż one jego. Może wcale to nie on opiekował się nimi a one nim - wciąż jednak, ze światem żywych łączyły go trzy nicie. Liny, których nie przerwał sługa zero oraz liny których nie przerwie kraina umarłych i jej iluzja szczęścia. To zabawne jak silne stają się kotwice w życiu, gdy mamy ich stosunkowo niewiele.

Pociągnął żonę do przodu, kierując się do najlepszej knapy w Iwie. Nie miał planu. Musiał improzwizować...
Awatar użytkownika
Sabataya Shuten
Posty: 939
Rejestracja: 27 kwie 2021, 12:40
Ranga dodatkowa: ex-Kage
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Miasto portowe Aki

Pomóc. No tak. Pomóc. Suroi był medykiem. Mógł pomóc. Czy było jeszcze komu pomagać? Czy to było dobre ku temu miejsce? Nie wiedziała. Po tym, jak skinęła głową słysząc znajomy głos Raiko, posłała rudzielcowi niepewne spojrzenie. Co robić... Co? Jeśli Shogun dostanie się na statek, wszystko pójdzie na marne. Wszystko. Jeśli ściągnie tutaj Reia z Ibarakim - nie będzie miało znaczenia, czy jednak dała radę go uratować. Nie będzie miało znaczenia, czy ocaliła mu życie, bo straci je tak, czy inaczej. Ale co z Ibarakim? Wiedział, co robi. A jednak nawet, jeśli wiedział: czy powinna dać mu umrzeć? Jeśli był chociaż cień szansy na to, że jeszcze żyje i mogą coś z tym wszystkim zrobić: czy powinna z tej szansy zrezygnować? No i Rei... Co z nim? Jeśli tak naprawdę mu wcale nie pomogła i naprawdę potrzebuje pomocy medyka? Cholera... Skrzywiła się, myśląc przez krótką chwilę, po czym zebrała chakrę i kucając, dotknęła desek pokładu. Nie zamierzała jednak ściągnąć jedynie Ibarakiego z Reiem, jednak od nich by zaczęła. Gdyby jednak nic się nie stało i nikt nie pojawiłby się w kłębach dymu, nie zebrałaby chakry raz jeszcze, by dodatkowo ściągnąć Raijina. Plan? W sumie... Nie miała planu. Jeżeli mógł im pomóc i dała radę by ich ściągnąć, niech pomaga. Niech zrobi to, czego Shuten nie była w stanie. Raijin zaś miał zostać przyzwany dodatkowo. Na wszelki wypadek, by w najgorszym razie zabrał kogo trzeba do niedźwiedziej krainy, gdyby już wszystko szlag jasny trafił. Reia, Ibarakiego, osoby z pokładu... Kogo da radę. I takie polecenia by mu zostawiła.

»»————-  ————-««

...tyle mogła zrobić, nim udała się w swoją najpewniej ostatnią podróż. Podróż ku miejscu, gdzie miała raz jeszcze spotkać swoją nemezis. Po co? Na co? Gdyby nie statek za nią, zapewne odpowiedź brzmiałaby "po nic". A nawet z okrętem za plecami, jakikolwiek rozsądek czy logika były niczym dzwon - rozbrzmiewające melodią heroizmu i poświęcenia, a jednak puste w środku. Ich echo szybko niknęło pośrodku pustki, jaką wypełniały co jakiś czas obrazy. Niczym migawki, przedstawiając nie tylko to, co było, to co się zdarzyło i to, co mogłaby nazwać dobrymi wspomnieniami, w których wszyscy wciąż byli tak żywi, jak jeszcze tego ranka, ale też przedstawiając to, co mogło być. Rzeczy, które mogły się wydarzyć. Rzeczy, na które liczyła. Sny i marzenia, jakich ilość dziesiątkowała te pierwsze. Jakie okropne życie. Jakie paskudne! Przeklęte... Niesprawiedliwe, jeżeli można o czymś takim mówić, krocząc po tej przesiąkniętej krwią i cierpieniem ziemią. Jak oni to robili? Jak mogli wchodzić śmierci prosto w paszczę z całą tą determinacją, odrzucając wszystko z taką łatwością? Umierać z uśmiechem na ustach, kiedy jedyne, na co stać było Sabatayę, to ciskanie klątw na swój parszywy żywot, jaki najwidoczniej miał się zakończyć lada moment. Z głową wypełnioną niespełnionymi marzeniami, niż dobrymi wspomnieniami. Z całym tym niedosytem i nadziejami na "lepsze jutro", jakie miało dla niej i dla wielu jej bliskich już nigdy nie nastąpić?

Szła niczym skazaniec - bez większych chęci do życia, pustym wzrokiem szukając Shoguna. I był, no proszę! Jakby nawet na nią czekał. Cóż za kurtuazja, kto by pomyślał. Zeszła z małża. Jej szczęka bolała od zaciskania zębów, a palce momentalnie pobielały, gdy zacisnęły się mocniej na rękojeści zabranego po drodze miecza. Nie przyszła się mścić. Przyszła ochronić tych, na kim jej zależało. Nie niszczyć i mordować bez opamiętania. Nie chciała dawać ponosić się złości. Nie chciała przekreślać całego wiadra możliwości, jakie miała, tylko ze względu na brak samokontroli. Ale teraz...? Nie miała kogo chronić. Nie miała też żadnego jebanego wiadra z opcjami. Nie miała niczego. Jedynie statek daleko za sobą, jakiemu miała kupić czas. Jak? Kogo to obchodziło. Chciała rozmawiać, a kiedy tylko dwa czy trzy słowa powiedziała za dużo, nawet okraszone przeprosinami, Shogun niczym gniewny i nieubłagany bóg postanowił zmyć ów afront krwią. Czemu miałaby się czuć źle, robiąc tak samo? Po tym, jak odebrał jej niemal wszystkich, przez których jej życie było cokolwiek jeszcze warte? Kto miał rację, kto nie... Oboje byli siebie nie mniej warci, szczerząc kły i ostrząc pazury. Znowu wszystko w niej wrzało, jakby kto przepuścił przez nią strumień lawy. Paliło od środka, domagając się sprawiedliwości. Zadośćuczynienia. Czegokolwiek, co mogłoby ulżyć jej cierpieniu, a co najpewniej nie istniało.
Jeśli powrót do przyjaciół i pożeglowanie z nimi w nieznane, bez większych zmartwień, to było zbyt wielkie życzenie po tym wszystkim, co przeszła - ten cholerny świat mógł równie dobrze spłonąć, a ona wraz z nim.

Cokolwiek trawiło ją od wewnątrz - miało wolną rękę. Skoro jej całe ciało rwało się do walki, czemu miałaby mu zabronić? I tak nie miała nic więcej do zrobienia. Nic więcej do powiedzenia, nie będąc zainteresowana osobą władcy samurajów bardziej, aniżeli łowca byłby zainteresowany zwierzyną. Nawet, jeśli status zwierzyny najpewniej przypadał jej. Ale czy było to ważne? Czy było to coś, czym w ogóle miała się przejmować? A skądże! Zegar tykał nieubłaganie, zbliżając się do jej ostatniej godziny i niewiele mogła na to poradzić. Ile jeszcze jej ciało wytrzyma? Za ile opadnie z sił, strzaskane przez bramy pierwiej, aniżeli przez ostrze Musashiego? Zrani go? A może nie? Tyle pytań! I dosłownie rwała się by sprawdzić, jak szybko spadnie z ów krawędzi, na jakiej niebezpiecznie balansowała. Jedyna rozrywka, na jaką było ją stać. Ruszyła więc - spinając wszystkie mięśnie, z mieczem w ręku i małżem pędzącym tuż obok niej. Pokryłaby się jeszcze raz chakrą, głównie tors, głowę i ręce. Podobnie planowała z mieczem, pokrywając go Hienem. Gdyby było możliwe, ostatni raz złożyłaby też pieczęcie do mgły, tak jak wcześniej otaczając nią głowę przeciwnika. Najgorsze zbić czy strącić mieczem, uważając na klingę i nie próbując stricte parować, a wszystko inne ominąć lub przyjąć na chakrową zbroję, zostawiając sobie więcej miejsca na atak. Bo tak, na nim wolała się skupić. Na ofensywie, broniąc się głównie przed bardziej niebezpiecznymi uderzeniami, nie bojąc się wplatać w swoje próby obrony kopnięć wycelowanych w samuraja. Napierać cały czas, małża kierując pod jego nogi i lawirując nim wokół niego, utrudniając przemieszczanie czy kierując go momentami wyżej i ograniczając ilość miejsca, jakie by miał na wyprowadzanie ataków. Bić mieczem, kopać i uderzać pięściami, a gdyby którykolwiek z nich miał trafić w Shoguna: podobnie niczym Norn postarałaby się raz czy dwa przy uderzeniu skupić chakrę - czy to Hienu, czy tą ze zbroi - wypuszczając ją w tym samym czasie, nim ponownie pokryłaby nią ciało bądź miecz. Gdyby zaś czuła, że długo nie uciągnie (ostatnia tura?) nawet by ostatnie Ura Renge włączyła, byleby nabrać jeszcze bardziej prędkości.


Chakra Shuten9 580 - 20 (Tsūjitegan) + 100 (200/2 za klona #2) + 100 (200/2 za klona #3) - 300 (Hien: Fūton) - 600 (chakrozbroja) - 300 (Raijin) - 3 500 (?) (Ibaraki + Rei) - 375 (Muon Asagiri) = 4 685
HachimonSiła +2 (12), Szybkość +2 (9), Refleks +2 (10), Wytrzymałość 6 || 11/12 tury || Ura Renge 2 (?)/2
SpecjalizacjaTsūjitegan
Style walkiKyotōryū S | Hachimon S | Kimyōnaryū B
AtutyInstynkt Niebezpieczeństwa
Ekwipunek- Katana; - 3 kunaie; - Midori no Kannazuki, - 1 pigułka
► Pokaż Spoiler | Techniki
Tsūjitegan | Through Eye通じて眼
Niezwykłe oczy klanu z Kirigakure no Sato. Włączone barwią tęczówkę na szkarłatny kolor nadając im delikatną poświatę. Zasięg zdolności i jej możliwości zwiększają się wraz z jej lepszym opanowaniem. Możliwość widzenia na długie dystanse czy wgląd w czyjeś siły fizyczne stanowią jedynie niewielką część możliwości Tsūjitegana. Sam wygląd oczu nie zmienia się wraz z lepszym opanowaniem zdolności, pozostając tak samo czerwone we wszystkich innych stadiach rozwoju.
Zasięg i koszta
Tsūjitegan posiada zasięgi dla dwóch trybów: widzenia przestrzennego oraz sferycznego. Przyjmuje się, że zasięg wzroku w dal jest większy niż podczas patrzenia wokół siebie. Jest on również krótszy niż zasięg Byakugana, przez który zdolności klanu Sabataya bywają uznawane za "gorsze", jednak przewyższają w tej materii Białe Oko podczas widzenia sferycznego, mając lepsze rozeznanie w otaczającym ich najbliższym terenie. Wraz z rozwojem dziedziny zmniejszają się także koszty jego utrzymania.
Ranga dziedzinyWidzenie w dal [m]Widzenie sferyczne [m]Max. dziedzina stylu przewidywanych ruchówKoszt utrzymania na turę
E504---350
D50040E250
C1 00080D150
B1 500120C100
A2 000160B50
S2 500200A20
Zdolności
Już na wstępnych etapach Dōjutsu pozwala patrzeć przez przeszkody czy postrzegać siły - zarówno chakry jak i te fizyczne - swojego celu. Wizja dotycząca tych dwóch jest jednak niekompletna, dając wgląd w obecne zasoby energii przeciwnika czy pozwalając na szacowanie jego ogólnego stanu. Sam zasięg też nie zwala z nóg, zwiększając się wraz z biegłością w danej dziedzinie. Dość specyficzną zdolnością, wartej wspomnienia, jest również zdolność kontroli mgły w bardzo precyzyjny sposób, tworząc ją tak gęstą, że nawet Białe Oko nie jest w stanie przedrzeć się przez nią. Jest to główny powód, dla którego Tsūjitegan jest znany również jako "naturalny wróg Byakugana".
  • Widzenie przez przeszkody - wzrok Sabataya jest w stanie prześwietlać obiekty, pokonując w ten sposób wszelakie przeszkody stojące na linii wzroku. Z łatwością pokonuje grube mury jak i "bariery" tak nieznaczące jak ściany pudełka czy warstwy ubrań. Wizja zawsze jest w kolorze.
  • Wizja stereoskopowa i sferyczna - Tsūjitegan posiada dwa tryby postrzegania świata: klasyczny, pozwalający sięgać wzrokiem w dal na kilkaset metrów w przód, jak i wizja sferyczna, która to jest pozbawiona słabych punktów. Widzenie przestrzenne zawsze jest uznawane jako domyślny tryb, w jakim włączona zostaje zdolność.
  • Postrzeganie chakry i sił fizyczne - widoczne jako kolejno niebieski i zielony płomień. Są widoczne zawsze, nawet pomimo wszelakich ciemności wokół. Możliwe jest szacowanie czyjejś chakry czy dostrzeżenie zaburzeń wywołanych przez Genjutsu, zaś wgląd w siły fizyczne pozwala na dokładne ocenienie stanu celu. Postrzeganie tej drugiej energii jest bardziej wykształcone niż samo postrzeganie chakry.
    • Przewidywanie ruchów - możliwość obserwowania sił fizycznych pozwala na przewidywanie ruchów przeciwnika tak długo, jak nie przeczą one logice. Dopóki ranga dziedziny używanego stylu walki jest mniejsza od dziedziny Tsūjitegana, ten jest w stanie dostarczyć na czas odpowiednie informacje.
    • Rozpoznawanie klonów - wgląd w chakre istot żywych pozwala na rozpoznawanie klonów dopóki nie są to bardzo zaawansowane klony jak Kage Bunshin czy Bunretsu no Jutsu. Domyślnie każdy klon, który nie ma wpisane, że może oszukać Byakugan itp. jest rozpoznawany przez te oczy
Posiadając Specjalizację w technikach Tsūjitegana, ninja zyskuje zdolność słyszenia "na odległość" dźwięków z miejsc, w które sięga wzrok shinobi, a po osiągnięciu rangi S w dziedzinie możliwe staje się przewidywanie ruchów stylów walki dziedziny rangi S.
Sposób zdobycia
Zdolność budząca się sama z siebie u osób, które odziedziczyły ją w genach. Najczęściej objawia się już w młodym wieku, pojawiając się niczym mleczaki i aktywując się samoistnie. Czasami mają w tym udział emocje, jednak żadne traumy czy ciężkie przeżycia nie są konieczne do obudzenia w sobie Tsūjitegana.
Kuchiyose no Jutsu | Summoning Technique口寄せの術
KlasyfikacjaNinjutsu, Technika Czasoprzestrzenne
PieczęcieDzik → Pies → Ptak → Małpa → Baran
KosztRóżny
Koszt zależny jest od dwóch czynników: rangi przywoływanego stworzenia oraz jego wielkości. W przypadku zwierząt rangi niższej niż C, ich koszt traktowany jest, gdyby były rangi C.
  • Zwierzęta malutkie, małe i średnie tj. do rozmiaru psa - koszt standardowy rangi zwierzęcia;
  • Zwierzęta spore, duże i wielkie tj. do rozmiaru słonia - koszt potrójny rangi zwierzęcia;
  • Zwierzęta olbrzymie i monstrualne tj. do rozmiaru największych Ogoniastych Bestii - koszt pięciokrotny rangi zwierzęcia. Minimalny koszt to 1 000 chakry.
  • Zwierzęta-molochy, sięgające swym rozmiarem setek metrów wysokości i więcej - koszt siedmiokrotny rangi zwierzęcia. Minimalny koszt to 7 500 chakry.
WymaganiaPodpisany pakt
Prócz złożenia potrzebnych pieczęci, do wykonania potrzebujemy odrobiny własnej krwi na dłoni, którą w finalnym etapie dotkniemy ziemi. Posiadając podpisany pakt z grupą zwierząt, jesteśmy w stanie przywołać mniej ludzkiego towarzysza w miejscu, gdzie obecnie przebywamy. Jest to też podstawą, by moc korzystać z najważniejszego profitu udzielanego przez spisany pakt: wsparcia jednego bądź kilku zwierząt, z jakim shinobi zawiązał współpracę.

Przy jednorazowym użyciu techniki można przyzwać tyle zwierząt, na ile shinobi starczy chakry. Używając krwi innej osoby z podpisanym paktem, możliwe jest przyzwanie jego zwierząt. To jednak, kogo przyzwiemy jest w pełni losowe, chociaż zależy od włożonej chakry.

Posiadając rangę S w Ninjutsu można pominąć składanie pieczęci kumulując chakrę przez tyle czasu, ile zajęłoby rzeczywiste ich złożenie. Dalej konieczne jest użycie własnej krwi.
TSŪJITEGAN: Muon Asagiri | Through Eye: Soundless Morning Mist通じて眼: 無音朝霧
KlasyfikacjaTSŪJITEGAN, Suiton, Transformacja Natury
PieczęcieBaran → Tygrys → Smok → Pies → Klaśnięcie dłońmi
Koszt1/2 standardowego na turę
Zasięgdo 100m
Wymaganiaznajomość TSŪJITEGAN: KIRIGAKURE NO JUTSU oraz UTSUSEMI NO JUTSU
Technika opracowana przez Godaime Tsuchikage. Poprzez złożenie odpowiednich pieczęci tworzymy wokół przeciwnika mgłę wzbogaconą dodatkowo o właściwości wyciszania dźwięków. Osoba znajdująca się w środku zjawiska zostaje odcięta od wszelakich bodźców tego typu; stanowi barierę dźwiękoszczelną pomiędzy wszystkimi przebywającymi w niej osobami oraz światem znajdującym się poza istniejącym zjawiskiem pogodowym. Dodatkowo sprawia, że dźwięki mające swoje źródło we mgle nie dalej jak 2 metry od danej osoby, zdają się dobiegać z innego, losowo wybranego miejsca niż rzeczywiście ma to miejsce, co może poważnie zmylić wroga. Kształtem mgły można manipulować, a tę samą przemieszczać wedle woli rzucającego. Zyskuje również zdolności maskowania chakry, utrudniając sensorom oraz Byakuganowi przedarcie się przez nią w takim samym stopniu, co Tsūjtegan: Kirigakure no Jutsu.

Technika została spisana tuż przed rozpoczęciem Największej Wojny Shinobi i powierzona członkom klanu.
Hien | Flying Swallow飛燕­­
KlasyfikacjaNinjutsu, Kontrola Chakry
PieczęciePieczęć Konfrontacji
KosztStandardowy na turę
ZasięgNa broń
Wymagania---
Chakra nie służy jedynie do wzmocnienia własnego ciała, ale również oręża w rękach ninja. Poprzez nasycenie ostrza broni własną energią, ninja jest w stanie wydłużyć je własną chakrą o 10 centymetrów.

Osoby mające wprawę w technikach żywiołowych (otwarta dziedzina na D) są w stanie dodatkowo jeszcze bardziej wpłynąć na osiągi własnej broni, poprzez wzbogacenia ów aury posiadaną chakrą jednego z pięciu podstawowych elementów. Każdy z nich wpływa na ostrze w inny sposób sprawiając, że ta sama technika w rękach różnych osób może mieć zupełnie inne efekty. By wzmocnić broń w ten sposób, należy mieć Kontrolę Chakry na poziomie 7 bądź wyższym.
  • Katon - broń pokrywa się ognistą powłoką, parzącą przeciwnika przy udanym trafieniu, zadając tym samym dodatkowe rany.
  • Fūton - broń jest ostrzejsza niż zazwyczaj, będąc w stanie przebić się przez skałę czy ciąć metal bez względu na to, z jakiego materiału sam został wykonany.
  • Raiton - broń pokryta zostaje błyskawicami skaczącymi po ostrzu, które powodują drętwienie kończyny przy udanym trafieniu.
  • Suiton - broń zostaje pokryta milimetrową warstwą wody znajdującej się w ciągłym ruchu. W przypadku udanego trafienia, pogłębia ona rany, rozrywając dodatkowo tkanki przeciwnika.
  • Doton - broń ciemnieje, nabierając bardziej ziemistego koloru, stając się przy tym wytrzymalszą, zdolną przetrzymać ataki, jakie w normalnych okolicznościach mogłyby ją zniszczyć bądź uszkodzić.
Powłoka utrzymuje się tak długo, jak znajduje się w rękach shinobi, oraz przez krótki moment po jej wypuszczeniu. Pozwala to chociażby na miotnięcie bronią w przeciwnika z zachowaniem wszystkich właściwości techniki, nim chakra na dobre przestanie krążyć w obiekcie.

Posiadając rangę S w Ninjutsu można pominąć pieczęć kumulując chakrę tyle czasu, ile zajęłoby jej złożenie.
► Pokaż Spoiler | Style walki
Kyotōryū | Flow of the Empty Sword虚刀流
KlasyfikacjaTaijutsu, Styl Walki
Wymagania---
Sposób walki bez używania broni wszelakiego kalibru, również tego dedykowanego do walki wręcz jak np. kastety. Wedle ideologii Kyotōryū, osoba dzierżąca ów styl nie używa miecza, a zamiast tego sam staje się jednym - siłą zdolną przebić się przez każdą defensywę, "tnąc" przez wrogów jak najlepsze ostrze. Ostatecznie styl ten przez lata zamiast skupiać się na ofensywie czy defensywie per se, znalazł swoją specjalizację w kruszeniu defensywy innych i pozostawianiu ich bezbronnymi na dłuższą metę. Ostatecznie dla mistrzów tej sztuki nie ma tarczy wystarczająco wytrzymałej, czy miecza dość niezniszczalnego, by ostatecznie nie ugiąć się pod uderzeniem Kyotōryū.

Styl ten opiera się w podobnej mierze na uderzeniach dłońmi, jak i kopnięciach. Mniej popularne są ciosy wykonywane pięścią, bardziej stawiając na ataki otwartą dłonią. Poprzez odpowiednią utylizację posiadanych mięśni, siła przyłożona do obiektu jest tym bardziej efektywna, im twardszy cel. Prócz skupiania się na czystej sile, przy unikach istotną kwestię stanowi również refleks oraz szybkość.

Posiadając rangę B Kyotōryū uderzenia wyprowadzone w twarde powierzchnie są mniej odczuwalne. Ciężej jest doznać kontuzji uderzając pięścią w stal czy inne, wytrzymałe obiekty.
Posiadając rangę A Kyotōryū ciosy wyprowadzane w twarde obiekty zyskują na sile. Łatwiej jest złamać komuś kość czy wyważyć ciężkie drzwi. Można też próbować łapać miecz w dłoniach. Uderzenia w tkanki miękkie są przez to mniej efektywne, jednak dalej niebezpieczne przy użyciu odpowiednio dużej siły.
Posiadając rangę S Kyotōryū oraz Refleks 8 ninja jest wystarczająco wprawiony, by nie tylko złapać bezpiecznie nadciągające ostrze, ale również nadciągającą broń miotaną. Zatrzymanie ataku kogoś posługującego się podobną szybkością łapiąc odpowiednio jego kończynę nie stanowi większego wyzwania.
Kimyōnaryū | Styleless奇妙な流
KlasyfikacjaKenjutsu, Styl Walki
WymaganiaBrak innego stylu walki Kenjutsu
DodatkowePosiadając ów styl walki, nie można opanować obok niego innych stylów Kenjutsu
Styl, którego nie ma. Nieuznawany, ale istniejący. Jack-of-all-trades. Sposób walki bez narzucanych z góry wytycznych, bez wyuczonych pozycji czy konkretnych ciosów. Każda osoba praktykująca go jest w stanie zaadaptować go pod siebie, zaś dwie osoby posługujące się nim nigdy nie zawalczą tak samo. Brak ukierunkowania sprawia, że uderzenia wykonane w tym stylu są słabsze i mniej efektywne niż wykonane przez osoby innych szkół. W zamian za to styl ten jest w stanie zapożyczyć od innych technikę i poszczególne ciosy, przez co możliwe jest ich imitowanie. Każdy wojownik szyje go własnymi nićmi porzucając ogólnie pojętą skuteczność na rzecz uniwersalności i szerszej gamy możliwości.

Posiadając rangę S Kimyōnaryū możliwe staje się zapożyczanie efektów oferowanych przez inne style walki. By zaadaptować takowe do swojego, należy mieć styczność ze stylem "pożyczanym" - czy to mogąc go obserwować przez dłuższy czas, walcząc przeciw osobie posługującej się nim lub znajdując nauczyciela.
Specjalna zasada #1: styl ten zmienia się wraz z walczącym i po pewnym czasie niewykluczone, by przerodził się w zupełnie nowy sposób walki odznaczający się unikalnością. Możliwe jest wtedy opracowanie na jego podstawie nowej szkoły walki. Kimyōnaryū zamienia się wtedy w rzeczony styl. Jego ranga wynosi tyle, ile wynosiłoby podzielenie obecnej rangi Kimyōnaryū na dwa (zaokrąglając wynik w dół). Nie można po tym ponownie rozwijać Kimyōnaryū. Wszelakie nauczone sztuki zapożyczone z innych stylów przepadają, o ile nowy styl walki nie twierdzi inaczej.
Specjalna zasada #2: inną możliwością jest nauczenie się już istniejącego stylu walki na miejsce Kimyōnaryū. Ze względu na jego uniwersalność, opanowanie na jego miejsce innego stylu jest prostsze. Jak we wcześniejszym wypadku, po zastąpieniu Kimyōnaryū nowym stylem, jego poziom jest równy poziomowi Kimyōnaryū podzielonemu na dwa i zaokrąglonemu w dół. Nie można po tym ponownie rozwijać Kimyōnaryū. Wszelakie nauczone ataki zapożyczone z innych stylów przepadają, o ile nowy styl walki nie twierdzi inaczej.
► Pokaż Spoiler | Przedmioty
Makigai Sheru Mēsu | Conch Shell Mace巻き貝 シェル メース
Legenda
W świecie ninja wielu nie zdziwią zwierzęta wyszkolone przez shinobi, potrafiące samodzielnie korzystać z ninjutsu. Ba, niektóre nawet potrafią mówić! Jednak ta legenda jest... specyficzna. Żywa muszla zdolna do walki jak równy z równym? Niektórzy twierdzą, że istota ta, czy to zwykła muszla, czy to małż, swego czasu starła się z przeciwnikami, którzy mogli zagrozić pokojowi na świecie. Inny zaś mówią, że by móc się przemieszczać opanowała rzadką sztukę faktycznej zmiany kształtu, znacznie przewyższającą zwykłe Henge no Jutsu.
Stack/SlotZawsze zajmuje pełen zwój, niezależnie od jego wielkości
Zdolności
Jaka by prawda nie była, muszla ta była wykorzystywana do walki przez shinobi od stuleci. Tak jak nawet jej posiadacze nie są w stanie powiedzieć czy jest ona prawdziwym zwierzęciem czy legenda kłamie, tak są w stanie wykorzystywać do walki jej unikatowe właściwości:
  • Niezwykle twarda skorupa, jaką są w stanie zniszczyć jedynie najpotężniejsze techniki, jak np. Bijūdama lub uderzenie o Sile 14.
  • Zdolność zmiany małża w formę potrafiącą latać. Shinobi za standardowy koszt B chakry jest w stanie zmienić podstawową formę małża w latająca, a następnie dowolnie sterować torem jego lotu. Prędkość małża wynosi 8 i dopóki coś nie zatrzyma jego lotu, wzrasta ona do 9 po 3 turach latania. Małż jest również w stanie udźwignąć 90 kg, toteż użytkownik może na nim latać. Kontrolować w ten sposób małża może jedynie jego aktualny lub dawny posiadacz z racji, że odrzuca on chakrę innych osób. Aby zostać zaakceptowanym do grona posiadaczy, trzeba trzymać małża we własnych dłoniach przez 3 tury.
  • Małż musi być zapieczętowany w zwoju tak długo jak nie jest wykorzystywany w walce. Jeżeli "zwierze" wykryje, że jest na wolności i nie trwa w najbliższym otoczeniu walka, to po 4 turach spokoju samo ją zaczyna - atakując wszystkich w pobliżu swoją powietrzną formą, osiągając w niej prędkość 10. Aby go wtedy zapieczętować, wymagane jest najpierw jego unieruchomienie - czy to przez proste złapanie, czy potężne uderzenie jakie ogłuszy zwierzę.
Ostatnio zmieniony 22 mar 2023, 0:27 przez Sabataya Shuten, łącznie zmieniany 3 razy.
Obrazek
Awatar użytkownika
Mirai Akane
Posty: 146
Rejestracja: 31 maja 2021, 23:26
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Miasto portowe Aki

Jeśli kiedykolwiek miałaby wpływ na to co jej się przydarzy, to na pewno nie wylądowałby w takiej sytuacji. Dlatego jedynie można było trzymać się nadziei, że to co się dzieje w jej życiu, jest częścią jakiegoś większego, Boskiego planu. Planu, którego w obecnym momencie nie rozumie i nawet nie będzie się oszukiwała, że kiedykolwiek go zrozumie. Kwestia, jakich BOGÓW była tutaj jeszcze większą zagadką, ale tego to nawet wiedzieć nie chciała, pozwalając by te nieznane siły, targały nią w jedną i drugą stronę na ścieżce losu.
Naprawdę nie zdziwiłaby się, gdyby za chwilę ktoś tu wybuchł śmiechem i rzucił prostym "naprawdę w to uwierzyłaś?!", nawet jeśli Demonica nie wyglądała na taką, co jest zdolna do wyrażania jakichkolwiek innych emocji. Po prostu wszystko brzmiało zbyt pięknie, bo w końcu zabawianie Demonicy nie mogło być takie trudne, a jeśli osiągnie swój cel to i Ruri będzie bezpieczna. Nie do końca o to jej chodziło, ale zawsze było to lepsze niż nic. Można więc powiedzieć, że kupiła sobie trochę więcej czasu i będzie mogła wykombinować jak całkowicie uratować dziewczynkę. Co prawda obecność drugiego demona nie będzie tutaj zbyt pocieszająca, ale cóż. Mogło być gorzej. Zawsze mogło być gorzej...
Śmierdziała demonem... cóż, nie było to najmilsze określenie z jakim najpewniej się spotkała, ale nie ma co ukrywać. Nie było też najgorsze, to była po prostu cena bawienie się w układy z demonami. Skoro już teraz było czuć od niej demonem, to pojawienie się drugiego demona, nie powinno robić dużej różnicy. Dodatkowo wyszło, że jej rozmówczyni może przybrać inny od obojętności wyraz twarzy, a w wycie potępionych, potrafiła się zakraść roześmiana nuta. Świetnie.
Fakt, że nie pozna prawdziwego imienia Demonicy był raczej oczywisty, co nie sprawiało jednak, że miała nie spróbować. Może kiedyś się uda. Skinęła więc tylko lekko głową notując w pamięci jak ma się do niej zwracać. To też miał być koniec ich obecnej dyskusji. Co prawda kapłanka miała jeszcze sporo pytań, ale też miała dość napięty grafik, więc za bardzo nie oponowała przed takim zakończeniem dialogu.
Nigdy by nie przypuszczała, że przywita chłód, który szarpnie jej ciało drgawkami, z pewną dozą ulgi i nawet... radości? Maska wylądowała na ołtarzu, Nieznajomy stał tam gdzie go ostatni raz widziała, Ruri wyglądała jakby wróciła do siebie i Jinko.
Akane musiała wpierw zamrugać kilka razy ze zdziwieniem po czym również przytuliła dziewczynę i jakby tylko mogła to by nie wypuszczała jej zbyt szybko z objęć. Przy tej całej otoczce śmierci, wyciu potępionych dusz... to było miłe. Poczuć przy sobie ciepło życia. Tylko, że wiedziała, iż nie było jej dane napawanie się tą bliskością. Pomijając nawet fakt, jak mogłoby to wyglądać z boku, to zdawała sobie sprawę, że jeszcze chwila i nogi odmówią jej posłuszeństwa, a głos prawdopodobnie się załamie. Poczucie zagrożenia było znacznie bardziej... motywujące do działania. Dlatego też odsunęła też Jinko od siebie, gdy ta się odezwała i posłała jej zmęczony, ale głupkowaty uśmiech.
- Zrobiłam głupią i nierozważną rzecz?- Powiedziała z szczerością dziecka, które ma nadzieje, że jakby jakimś cudem udałoby się wybrnąć taką szczerością z kłopotów. Zapewne na nic się nie zdadzą jej próby, ale cóż. - Już wszystko w porządku... dziękuje.
Uwolniona z objęć, nieco niechętnie odwróciła się do maski by sięgnąć po nią i zdjąć ją z czaszki. Cóż. Umowa to umowa. Następnie ruszyła w stronę Ruri i położyła jej wolną dłoń na głowie, siląc się na zwyczajny uśmiech.
-Powinniśmy wracać na statek. Nie powinno nas tu być. Mam nadzieje, że nikt nie zauważył naszego zniknięcia. - Pod koniec westchnęła cicho. Żaden plan nie zakładał, że znajdą się w podziemiach z jakąś maską Śmierci. Mogła mieć tylko nadzieje, że nikt jej nie potrzebował podczas ich nieobecności. Też nie wiedziała co miała powiedzieć najmłodszej. Nie w tym momencie. Teraz liczyło się, żeby wrócili bezpiecznie do reszty. Odwróciła się też na szybko w stronę badacza.
-Musisz mi wybaczyć. Cierpliwość nigdy nie była moją mocną stroną. Żałuje, że nie mamy czasu by porozmawiać, ale sam rozumiesz. Mam inne miejsce, w którym muszę być. Najlepiej jakoś tak na... wczoraj. Także... żegnam? - Definitywnie potrzebowała oddalić się od tego miejsca, nawet jeśli nie da rady już uciec od odoru śmierci. Jeszcze tylko trzeba było sprawdzić, czy nagle ich 'sojusznik' czy też obserwator nie zacznie sprawiac problemów i w drodze. - Ferajna, wracamy jak najszybciej na statek, osłaniajcie nas dalej. - Zwróciła się do szczurków jak i miśka, którzy znajdowali się przy nich, czy też zatrzymali się przy schodach.
JikaganAktywny
Poczytalność???
Chakra4000
Regeneracja800/2000
Ostatnio zmieniony 23 mar 2023, 11:14 przez Mirai Akane, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
Nara Shizu
Posty: 508
Rejestracja: 28 cze 2021, 12:57
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Miasto portowe Aki

Za tym co odległe - Arc III: Komplikacje­
WydarzenieWielka Przygoda
Post60/? (309/?)
Kamaboko Wild Adventures

Wiersze. Jedne, krótki i prosty wierszyk. Bardzo wiele osób byłoby zdolnych go ułożyć, nawet Sabataya Shuten jaka szczególnie ze sztuką związku to nie miała. Prędzej rowy w Tsuchi kopała. Nie mniej, ten jeden prosty wierszyk zadał mu ból gorszy, niż... no właściwie bardzo wiele rzeczy od bardzo dawna. O tym fizycznym zapomniał. W końcu był kukiełką. A ten mentalny? Mało co było w stanie się przebić przez jego żelazną logikę i zadać jakieś obrażenia. Tym razem jednak, wiersz wypowiedziany własnymi słowami zabolał. Nawet do niego nie pasował. Nie po tym wszystkim co przeżył. A na dobicie i tak już wbitego gwoździa? Wiersz ze strony jego lubej. Chęci do wyznania jej prawdy, aby więcej nie rymowała, był bardzo dużo. Nie mniej... powstrzymał się. Ledwo bo lewdo, ale widocznie nie był aż takim złym człowiekiem by nawet wspomnienia swojej byłej żony plugiwać. Lub ją we wspomnieniach. Zwyczajnie musiał jak najdłużej odgrywać szopkę, prawda? Kolejny rym opuścił jego ludzkie usta i zaklaskał, a reakcja ta? Wywołała szerszy uśmiech u jego żony i lekko bardziej czerwone niż przed chwilą policzki.
Przestrzeń osobista? Praktycznie nie istniała. Oboje byli w tym dobrzy i dawniej im to pasowało. Teraz, kiedy Kamaboko był bardziej... nie-Kamaboko? Układ taki nie miałby prawa działać gdyby nie jego poświęcanie się w celu udawania. To wszystko było ułudą, nie było co tutaj kłamać. Nie mógł tutaj zostać?... Nie mógł? No, jak sam trafnie zauważył, były pewne 3 nici jakie dalej trzymały go przy świecie realnym. Jak istotne by one były jeżeli by pękły? Ciężko powiedzieć. Czy kiedy pozostałaby tylko jedna żyć, to dalej miały ochotę dla niej wracać? Do miejsca, jakie to właściwie nawet szczęścia mu nie dawały? W końcu tyle czasu minęło odkąd faktycznie tego uczucia doznał. Tam na górze nie było na to szansy, a tutaj? Tylko on mógł sobie na to odpowiedzieć. Lub nie odpowiadać. Po jego kolejnym wierszu, tym razem bardziej chwiejnym i niepewnym? Kiwnęła głową.
- Obiecuję być wyrozumiała, ale pamiętaj że nie tylko mnie musisz zadowolić. - ponownie przyłożyła dłoń do brzucha. Uśmiechnęła się w jasny sposób, co by to insynuacja była raczej jasna. No tak. Nawet jak ona go nie ukamieniuje, to być może jego potomek ją do tego zachęci. Potomek... jakby tak o tym pomyśleć, to trochę mu nie wyszło. W końcu wszyscy umarli przed nim i on został ostatni. Odpoczynek? Należał się. Definitywnie. Nie mniej... Kamaboko nie planował mu ulegnąć.
Pociągnął żonę do najbliższej knajpy. Tak się składało, że była to akurat knajpka z BBQ. Bardzo dobra knajpka, gdzie siadając przy stołach mieli dobrej jakości tacę na jakiej miąsko pięknie skwierczało. Definitywnie jedno z lepszych miejsc w Iwie, co mógł sobie zresztą przypomnieć jeszcze za czasów swojego żywota jako "człowiek". Nim w końcu dawno przestał być, prawda? Patrząc po uśmiechu swojej lubej, definitywnie jej się tutaj podobało. Udało im się zająć miejsca, w teorii dla nawet 6 osób, a jednak zajęli je oni sami. Szczęśliwym przypadkiem lokal był stosunkowo opustoszały.
- Moooooże nie jest to najbardziej romantyczne miejsce, ale... - stwierdziła kiedy to już zasiedli, nim zerknęła na ich zamówienie jakie to już skierwczało na blaszce. Również kelner zapytał ich o napoje, jednak ten wybór pozostawiła ona Kamaboko jako temu kto tą randkę "wymyślił". - Bez wątpienia będziemy w stanie się najeść. Swoją drogą, pamiętasz Umeko-san? Starszą panią z naprzeciwka, co zawsze dokarmia kociaki? Ostatnio jak byłam na spacerze miałam okazję z nią trochę porozmawiać i... jej mąż zginął tydzień temu. Podobno jakaś choroba, jaka to zjawiła się w wioscę miesiąc temu. Uważaj na siebie, dobrze? Nie jadaj nic podejrzanego. Nie mogłabym zdzierżyć straty ciebie.
Z tymi słowami i przejętym wyrazem twarzy, sięgnęła ręką do siedzącego naprzeciwko niej Kamaboko i ścisnęła go za dłoń. Czule. Jakby czekając na jakąś obietnicę.
Info od MG: W swoim poście generalnie możesz rozpisać taką "randkę" i swój plan na nią, gdzie pójdziecie i takie tam. Daję tutaj trochę wolnej ręki, więc jak potrzebujesz lokacji jaka w Iwie mogłaby się wtedy znajdować, to z góry możesz założyć że ją znalazłeś. Twa żona również za Tobą podąży, tak długo jak nie będzie to coś niesamowicie dziwnego co nie miałoby sensu. No i ja na podstawie pana planu stwierdzę co wyszło i jak wyszło.

Akane Part

Potępieni jacy mieli humor do komedii. Naprawdę świetna rzecz, przynajmniej tak długo jak czyjaś psychika była tak zryta jak ta posiadana przez Akane. Imię demonicy zapewne było bardziej tymczasowe, ale hej. Biorąc pod uwagę jak nie mieli specjalnie czasu na rozmowy, to trzeba było brać jakiekolwiek wygrane za... no... wygrane. Może następnym razem uda im się coś więcej porozmawiać. Teraz jednak? Nie miała do tego okazji. Została wyrzucona ze świata wyjących potępieńców, a maska wróciła na swoje prawowite miejsce. Zdawała się bardziej przyjazna niż jeszcze parę chwil temu, albo to zwyczajnie Akane nie była już w stanie wyłapywać co nawet było zagrożeniem dla niej przez jego nadmiar. I tak jak pewno ten nadmiar wszystkiego mógł ją nawet powalić, wyłączając jej mózg, tam być może właśnie ten przytulas jakie to dostała od Jinko wybawił ją od tego? Były na to niezerowe szanse.
Wybawiona więc do mrocznej sfery własnych, skrytych myśli, odwzajemniła uścisk. Ciepło życia? Jakby tak pomyśleć, to chyba dawno nikt jej nie przytulił? Może Shuten. Tylko czy to było to samo? Pewno nie. Nie, żeby czerwonowłosa dawała jakieś gorsze tulasy. Zwyczajnie, ona również nie była bardziej ekspresywna w kwestii własnych uczuć. Niekomfortowa z nimi. W przeciwieństwie do Jinko, jaka to wylewała swoje myśli na prawo i lewo, bez zawahania. Nie mniej... nie było jej dane napawać się tym uczuciem. Musiały się stąd zabierać na statek. Odpowiedź, jak to zrobiła głupią i nierozważną rzecz sprawiła... że Jinko na czolo wyskoczyła żyłka. Uniosła rękę w piąstkę, przyłożyła ją do włosów Akane i zaczęła nią kręcić, mocno pocierając. Nie było to komfortowe.
- Będziemy musiały porozmawiać, młoda panno, po tym wszystkim. - czy Jinko nie była czasem młodsza? Pozostawiając tą kwestię na bok, puściła ją co to by mogła podejść do Ruri. Ta, dalej trochę zdezorientowana, mrugnęła raz. Drugi. Kiwnęła głową, nim ostatecznie odpowiedziała w bardzo prosty sposób na słowa Mirai. - Umu.
No i oczywiście zostawał badacz, jaki to był zaciekawiony... i jakiego zaciekawienia Akane nie chciała zbytnio zasycić. Czas nagli i te sprawy. Ten westchnął, definitywnie zawiedziony, nim machnął bezsilnie ręką. Na pożegnanie, jakby. To też mogła się z całą ferajną zabierać, włącznie ze wszystkimi zwierzakami jakie stały tuż przy schodach, gotowe wracać na powierzchnię. Z tym, że dalej zaniepokojone się rozglądały po okolicach. Martwiące. Nie mniej, były bardzo chętne na zabranie się stąd. Tak, że przodem nawet popędziły na górę. Dziewczyny ruszył tuż za nimi, rzecz jasna.
Ale to nie bajka Disneya, aby wszystko było tak kolorowe.
Akane zrobiła krok w stronę schodów, z Ruri idącą tuż obok niej, i Jinko lekko za jej pleckami. Zbita drużyna. Nagle jednak Akane poczuła jak coś dość ciężkiego wpada w jej plecy, chcąc ją przewrócić. Usłyszała bliżej nieokreślony trzask gdzieś zza niej. Obróciła szybko głowę, dostrzegając niezwykle szybką siostrzenicę Onimaru jaka patrzyła na nią z paniką.
- Uwa- - zaczęła mówić, nim... jej głowa zaczęła jakoś dziwnie rosnąć. I ciało. Jakby się pompowało? Nim... wybuchło. Tak po prostu. Jakby to było najnormalniejsze w świecie, całe ciało jej znajomej właśnie eksplodowało w krwawą papkę nie pozostawiając po sobie niczego. Jedynie ogromną ilość krwi jaka to właśnie ściekała po twarzy kapłanki, wchłaniałą się w jej włosy i dawała ogromną ochotę na rzyganie. Zdezorientowanie w takiej syutacji było pewne, a było ono zresztą tak duże, że dopiero po chwili poczuła jak ląduje na ziemi. Po chwili dojrzała jak Ruri leży gdzieś obok nieruchoma. Po chwili dojrzałą dziurę w miejscu jej wątroby wielkości piłki do koszykówki. Oh. Z tego na pewno się nie wyleczy. Splunęła krwią, bardzo dużą dawką, a każdy oddech cholernie bolał. Chyba... jej płuco też zostało przedziurawione. Oh. Obraz zaczął się rozmazywać. I w tym wszystkim lewitująca maską śmierci jaka zaczęła wędrować w stronę... badacza. Badacza trzymającego jakieś niewielki... patyczek? Zdobiony. Końcówka patyczka jednak wydawała z siebie dym, choć ognia nie było widać. Maską się do niego zbliżyła, nim ten ją złapał. Zerknął na ledwo żyjącą Akanę.
- Cóż. Co by nie było, klątwę z maski zdjęłaś, więc chyba powinienem Ci podziękować. Wybacz, śmierć twa miała być szybka, ale Twoja koleżanka mi trochę w tym przeszkodziła. - powiedział niesamowicie spokojnym i zamyślonym głosem. Zupełnie jakby rozmawiał o pogodzie nim założył maskę i... zniknął. I w ten sposób kapłanka została sama. Sekundy od śmierci, leżąc w kałuży krwi. Jej własnej jak i Jinko która... eksplodowała. Po prostu eksplodowała.
Oryginał Shuten Part

Pomóc Ibarakiemu. Czy Suroi mógł to zrobić? Niby mógł. Tylko... w tym wszystkim było bardzo wiele niewiadomych jakie to mogły skończyć się nie najlepiej, jeżeli ktoś by pytał Shuten. Największym problemem był zwyczajnie fakt, że tutaj nie było bezpiecznie. Nie mniej... musiała spróbować. Złożyła pieczęci i spróbowała przyzwać Ibarakiego. Jedna minuta. Druga. Trzecia. Już wszyscy się praktycznie poddali nim nastał mały wybuch kłębku dymu obok dłoni Shuten. Mały wybuch, ale wykonał tyle dymu, że dałoby się człowieka w nim ukryć. Po tym jak się rozpłynął jednak. Shuten dojrzała... nieznajomą istotkę. Trochę większą od Ibarakiego. Ta się szybko ukłoniła przez rudowłosą.
- Jestem Pini, de gozaru. Miło poznać, Shuten-sama. Twa uroda jest taka jak Kawaii-sama wspominał. Przychodzę z wiadomością o Ibarakim-sama. Udało nam się ustabilizować jego stan, jak i jego towarzysza. Dalej jednak wymaga opieki i ciągłego oglądu. Również dostaliśmy... - tutaj podrapał się dość niekomfortowo po boczku. - Zakaz odpowiadać na twe wezwania w najbliższym czasie. Starsze Pandy, w tym Kawaii, są złe za stan Ibarakiego... ale udało mi się wymknąć, by przekazać informacje. Tylko muszę szybko wracać, de gozaru.
To dość... nietypowe. Dziwne. Właściwie, to wszystko mogło zdawać się tak absurdalne, że Shuten mogła zostać wybita kompletnie z rytmu. Nie mniej... no właśnie to się stało. Suroi za to widząc, że jednak nie ma komu pomagać, poszedł no... leczyć kogoś kogo trzeba było.
Co by nie było, następnie czekała ją podróż w stronę jej nemezisa. Ostatnia podróż? Może tak, może nie. Raczej tak. Nie mniej, jakieś szanse były na przeżycie, prawda? W końcu tyle już jej się udało. Nie mniej... emocje towarzyszące tej ostatniej podróży nie było ani trochę dobre. Nie miała ochoty ani trochę się uśmiechać myśląc o swojej śmierci i nie wiedziała jak tamci byli w stanie to zrobić. Tylko dlatego, że kupili jej trochę czasu, która ona znając to przeklęte życie zmarnuje? Nie rozumiała tego. Nie musiała jednak tego rozumieć, kiedy dojrzała Shoguna kurtuazyjnie na nią czekającego. A patrzenie na niego? Myślenie nad tym co jej pozostało? Z każdą sekundą zmniejszało chęci na powstrzymywanie, aż w końcu... oddała się temu co tak jak trawiło od środka. Złości. Chęci walki. I kiedy tylko to zrobiła, jej obraz jakby się zawęził. Może i widziała wszystko do okoła, ale jednak widziała tylko Shoguna. W ciało wstąpiły jakby nowe zapasy energii i... czuła wewnątrz gorąc. Złość. Furię. Wszystko skierowane w Shougna. Nie utraciła jednak w pełni panowania nad sobą. Jej ciało nie poruszało się przy pomocy samych dzikich instynktów. Dalej miała kontrolę. Zwyczajnie, jej aktualny cel? Był bardzo jasny. Czwarta brama, wcześniej przed nią skryta, teraz otworzyła się szeroko jakby ktoś ją wyważył. Poczuła większą moc nic wcześniej i przestała czuć rany. O co w tym wszystkim chodziło? Nie wiedziała, nie interesowało jej to. Zwyczajnie... wystartowała pędem na Shoguna, szybsza niż wcześniej. Teraz, w jego aktualnym stanie? Nawet mu dorównująca.
Było w tym wszystkim jednak parę mankamentów. Takie otwarcie odbierało jej dość nieźle zdolność do kontrolowania burzliwej energii bez treningu, to tez nie mogła pokryć swojego ciała prowizoryczną barierą. Nie przy jej zdolności kontroli chakry i aktualnym pieczeniu. Hien się udał, choć chwiejny. Kontrola małża? Również chwiejna, choć możliwa z częściową skutecznością. Mgła wokół głowy jej przeciwnika? Nie w tym stanie, zbyt trudna do podtrzymania, szczególnie przy tempie pojedynku do jakiego to miało zaraz dojść bo... tak. Do tego właśnie doszło. Plus taki? Nie czuła się ograniczona co do Ura Renge, to też przyśpieszyła jeszcze bardziej, zaskakując pewno nawet Shoguna. Nie żeby widziała jego twarz. Szybki zamach kataną, nim Shogun odpowiedział jej zamachem ostrzem Onimaru pokrytym jakąś chakrą. Dwa miecze się spotkały i... Shuten posłała swojego nemezisa jakieś 10 metrów do tyłu, wybijając go w powietrze. Jego ostrze przetrwało jednak, a byle jaka katana jaką to miała Shuten? Zwyczajnie nie wytrzymała jej siły i pękła. Shogun jeszcze jednak nie wylądował na ziemi, a ona? Mogła z powrotem wybić się w jego stronę.
Info od MG: Za summona odejmij sobie chakrę C. Z techniki jakie nie wyszły - nie odejmujesz sobie chakry. Co do aktualnego stanu natomiast - dalej dajesz postki, zwyczajnie weź pod uwagę że jesteś teraz "berserkem" i to też odgrywaj.[/p]
Stany postaci
Stan Kamaboko: ?, jesteś w swoim dawnym, ludzkim ciele. Wszystko wokół Ciebie sprawa wrażenie cholernie realnego, ale nie może być... prawda?
Stan Akane: Stan krytyczny, nie ma szans na wyleczenie, umrzesz w przeciągu paru sekund.
Stan Shuten: Płoniesz od wewnątrz. Nie czujesz bólu. Nie widzisz własnych ran. Nie czujesz zmęczenia. Hachmion, uruchomiona 4 brama. Nie liczysz jej tur, to też nieograniczony dostęp do technik jakie te tury kosztują. Chwiejna kontrola chakry, więc rzeczy wymagające jej wysokiego poziomu lub podzielnej uwagi mają niską szanse na powodzenie. Twój cel? Zabicie Shoguna i tylko to.
Lista Zwierzaków
► Pokaż Spoiler | Guoba
Guoba | The Great Devouer
GatunekNiedźwiedź Brunatny
RozmiarŚredni
Posiadane dziedzinyMokuton B | Fūton C | Katon C
Siła4
Szybkość4
Wytrzymałość7
Refleks5
Siła woli4
Kontrola Chakry6
Ilosc chakry5 000 E: 10 | D: 50 | C: 100 | B: 400 | A: 1 500 | S: ---
Jeżeli ktoś byłby zainteresowany tym, kto był pierwszym niedźwiadkiem dokonującego włamania do pszczelego ula - Guoba. Tym niedźwiedziem Guoba był. Naturalny wróg Ibarakiego. Nie dlatego, że się nie lubią rzecz jasna. Pasje obu jednak momentami nakładają się w sposób mało kompatybilny, przez co w brzuszku Wielkiego Pożeracza wylądowały już dwie talie kart, trzy zestawy kości, cały set do Mahjonga oraz Ibaraki. Tego ostatniego jednak dało radę wyciągnąć dość szybko po tym, jak jego zgrabny kuper utknął w szerokim gardle Gouby. Jeżeli coś mieści się w pyszczku niedźwiadka - jest spora szansa, że odczuwając nawet delikatny głód spróbuje to pochłonąć. A że niemal nigdy nie jest w pełni najedzony, należy strzec się tego stworka o każdej porze dnia i nocy. Wieli fan jedzenia do tego stopnia, że sam nauczył się obsługi garnka i patelni, a w miarę sprawne, uzbrojone w pazurki łapki pozwalają na przygotowanie sporej części produktów - no, dopóki nie wymaga się od niego doskonałej precyzji czy krojenia cebuli "w piórka". Co więcej po latach jedzenia dziwnych rzeczy, dorobił się niemal stalowego żołądka. Dużo mniej substancji jest również dla niego szkodliwa. Nie jest zbyt werbalny, jednak jego zdolności gestykulacji są tak wyborne, że nie da się go nie zrozumieć.

Guoba jest przykładem, że jedzenie nie zawsze idzie w łapki. Czasem idzie w brzuszek. Co prawda odrósł od ziemi bardziej niż Ibaraki, jednak dalej daleko mu od górowania nad ludźmi, sięgając im gdzieś do pasa. Jasnobrązowe, miłe w dotyku futerko zapewnia ciepełko nie tylko niedźwiadkowi, ale również tym, którzy postanowiliby się w niego wtulić. Czasami użycza nawet własny brzuszek za poduszkę po zapłaceniu daniny z czegoś dobrego, jednak bywa, że obywa się i bez wcześniejszego haraczu. Brzuszek, okolice noska i część łapek jaśnieje, przybierając kremową barwę kontrastującą z czarnymi obwódkami wokół oczu - i nawet nie pytajcie, ile niedźwiedzi sobie żartuje z tego, że ten ma w sobie pand krew - oraz ciemnym wykończeniem łapek. Łebek zdobi również jasny, odwrócony półksiężyc rozciągający się pomiędzy jego brwiami.
Techniki zwierzęcia
Mokuton B // Mokuton: Mokujōheki | Wood Release: Wood Locking Wall // Standardowy
Katon E // Kaen | Flame // Standardowy
Katon E // Taiyō Sesshoku | Touch of the Sun // Standardowy na turę
Katon D // Keikoku Furea | Warning Flare // Pięciokrotny
Katon C // Katon: Hōsenka no Jutsu | Fire Release: Phoenix Sage Fire Technique // Standardowy na 5 pocisków
Katon C // Katon: Kasumi Enbu no Jutsu | Fire Release: Mist Blaze Dance Technique // Standardowy
Fūton E // Habuyō | Leaf Dance // Standardowy na turę
Fūton E // Kaze Hitokuchi | Breeze Bite // Standardowy na turę
Fūton D // Hatsukaze | First Wind // Standardowy
► Pokaż Spoiler | Mózg
Mózg
GatunekSzczur
RozmiarMały
Posiadane dziedzinyHyōton S
Ninjutsu S
Fūinjutsu S
Suiton A
Doton A
Siła5
Szybkość7
Wytrzymałość5
Refleks8
Siła woli10
Kontrola Chakry10
Ilosc chakry15.000 E: - | D: - | C: 20 | B: 100 | A: 250 | S: 500
Mózg jest geniuszem zbrodni. Wielkim mastermindem planów. Uwielbia knuć, szydzić i wywyższać się nad innymi. Uwielbia żółty ser i nachosy z sosem serowym. Gderliwy i marudny. Udaje niedostępnego i chłodnego, ale tak naprawdę kocha Pinkiego i łatwo przywiązuje się do innych. Osoby pod paktem traktuje jak dostawców sera, więc z łatwością można mu się podlizać i uzyskać jego względy, obdarowując go ów dobrem. Do Kamaboko pochodzi z dystansem - lubi go, ale nie bardzo mu ufa ze względu na jego dziwne i często niejasne zachowania. Z wyglądu jest to biały szczur z nieco przerośniętą główką, co utrudnia mu walki luchadorskie. Ma czerwone oczka i typowy, szczurzy ogon.
Techniki zwierzęcia
NinjutsuC // Gyaku Kuchiyose no Jutsu | Reverse summoning technique // Standardowy
NinjutsuC // Kuchiyose no Jutsu | Summoning Technique // Różny
NinjutsuA // Chakura Tensō no Jutsu | Chakra Transfer Technique // Przekazywana chakra
Ninjutsu // PaktS // Densenbyō | The Plague // Trzykrotny, minimum 10 000 Chakry
HyōtonS // Hyōgaki | Ice Age // Dwukrotny za użycie, standardowy B na turę za utrzymanie
FūinjutsuS // Bōkyaku no tatchi | A touch of oblivion // Standardowy C za dzień
SuitonA // Suiton: Daibakuryū no Jutsu | Water Release: Great Waterfall Flow Technique // Standardowy
Doton // PaktB // Hadakadebanezumi kaitai-tai | Mole-rat demolition squad // Trzykrotny
DotonA // Doton: Arijigoku no Jutsu | Earth Release: Antlion Technique // Standardowy na turę
► Pokaż Spoiler | Pinky
Pinky
GatunekMysz
RozmiarMały
Posiadane dziedzinyHyōton D
Katon D
Ninjutsu C
Siła5
Szybkość4
Wytrzymałość4
Refleks4
Siła woli4
Kontrola Chakry4
Ilosc chakry2.500 E: 30 | D: 100 | C: 250 | B: x | A: x | S: x
Pinky jest debilem. Ale kocha Mózga. Ale jest głupi. Głupi jest jak but. Generalnie robi to, co każe mu Mózg, tak jak mu każe Mózg i najlepiej - kiedy każe mu Mózg. Pinky lubi Mózga i patrzeć w ścianę. Jego ulubioną potrawą jest woda z podajnika i sianko, a o walkach luchadorów wie tyle, że nie umie tego wymówić. Kamaboko wręcz uwielbia. To jego ulubiony człowiek i zrobi dla niego wszystko - tak długo, jak Mózg mu nie zabroni. Pinky jest wysoką białą myszą o czarnych oczach. Posiada długi różowiutki ogon i pchły.
Techniki zwierzęcia
Hyōton D // Kōri no Kishitsu | Ice substrate // Standardowy za pole o promieniu 3m
Hyōton D // Hyō | Hail // Standardowy za trzy pociski
Katon D // Hinote | Fire hands // Standardowy na turę od dłoni, minimum 3 chakry
Katon D // Katon: Hōsenka Tsumabeni | Fire Release: Phoenix Sage Flower Nail Crimson // Standardowy za 5 broń miotaną na turę
Ninjutsu C // Kawara Shuriken | Roof Tile Shuriken // Standardowy za 5 przedmiotów
Ninjutsu C // Gyaku Kuchiyose no Jutsu | Reverse summoning technique // Standardowy
Ninjutsu C // Kuchiyose no Jutsu | Summoning Technique // Różny
► Pokaż Spoiler | Zią
Zią
GatunekGolec
RozmiarŚredni
Posiadane dziedzinyDoton S
Ninjutsu A
Hyōton A
Katon B
Siła6
Szybkość6
Wytrzymałość6
Refleks8
Siła woli7
Kontrola Chakry7
Ilosc chakry10.000 E: 5 | D: 25 | C: 75 | B: 300 | A: 750 | S: 3500
Zią jest ziomkiem. Przyjacielem każdego. Władcą leżingu, imprez i pieniędzy. Naczelny alkoholik krainy szczurów. Szef kasyna i nielegalnych zakładów luchadorskich. Fan narkotyków i nikotyny. Z Kamaboko dogaduje się znakomicie, widząc w nim pokrewną duszę. Zawsze chętnie mu pomaga - tylko nie zawsze jest przy tym trzeźwy. Krążą plotki, że od używek wyłysiał, ale to tylko plotki. Jest golcem - one z reguły są gołe. No i ślepe, więc i Zią jest niemal ślepy. Widzi baaaaaardzo słabo. Dlatego woli siedzieć pod ziemią, gdzie jest chłodniej i ciemniej.
Techniki zwierzęcia
NinjutsuC // Gyaku Kuchiyose no Jutsu | Reverse summoning technique // Standardowy
NinjutsuC // Kuchiyose no Jutsu | Summoning Technique // Różny
NinjutsuA // Kumoshin no Jutsu | Cloud Transport Technique // Dwukrotny
Doton // PaktB // Hadakadebanezumi kaitai-tai | Mole-rat demolition squad // Trzykrotny
DotonB // Ishi no kami no abatā | God of Stones avatar // Dwukrotny, standardowy C na turę za utrzymanie
KatonC // Katon: Gōkakyū no Jutsu | Fire Release: Great Fireball Technique // Różny
HyōtonA // Ekitai chisso | Liquid Nitrogen // Dwukrotny
► Pokaż Spoiler | Speedy
Speedy
GatunekMyszoskoczek
RozmiarMały
Posiadane dziedzinyNinjutsu A
Hyōton B
Futon B
Raiton C
Siła4
Szybkość8
Wytrzymałość4
Refleks8
Siła woli5
Kontrola Chakry6
Ilosc chakry7.500 E: 10 | D: 50 | C: 100 | B: 400 | A: 1500 | S: x
Speedy jest niewielkim myszoskoczkiem o brązowym futerku. Ma długi i cieniutki ogonek. Ubrany chodzi w białe spodenki i koszulkę, zaś na głowie nosi sombrero. Uwielbia grać na mandolinie i marakasach, a poza tym biegać, ruszać się i płatać figle! Jest wiecznie wesoły, rozradowany i wręcz wypełniony energią. Nienawidzi nudy. W większości wykonując zadania, opiera się na tym, czy będzie co robić, czy nie bardzo. Zadania pokroju czujki czy strażnika to nie dla niego. Ale bieganie? Zabijanie? Figlów płatanie? Zawsze. Z Kamaboko się zwyczajnie nie dogadują. Pracuje dla niego, ale lubi wykręcać mu numery czy robić rzeczy "po swojemu".
Techniki zwierzęcia
NinjutsuC // Gyaku Kuchiyose no Jutsu | Reverse summoning technique // Standardowy
NinjutsuC // Kuchiyose no Jutsu | Summoning Technique // Różny
NinjutsuA // Kumoshin no Jutsu | Cloud Transport Technique // Dwukrotny
Hyōton D // Kōri no Kishitsu | Ice substrate // Standardowy za pole o promieniu 3m
HyōtonC // Yukidama | Snowball // Standardowy
FūtonB // Fūton: Hane no Mai | Wind Release: Feather Dance // Standardowy na turę
RaitonC // Hagane piasuinparusu | Steel-piercing impulse // Dwukrotny
RaitonC // Ka jūden | Overcharge // Różny
Lista NPC
Ostatnio zmieniony 25 mar 2023, 0:26 przez Nara Shizu, łącznie zmieniany 2 razy.
Obrazek
Wcielenie Jelenia
Prowadzone wątki 5/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
Awatar użytkownika
Mirai Akane
Posty: 146
Rejestracja: 31 maja 2021, 23:26
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Miasto portowe Aki

Potępieni z poczuciem humoru, tak, definitywnie tego jej w życiu brakowało. Jakby nie wystarczyło jej, że żywi mogli wyśmiać jej akcje równie boleśnie. To teraz miała świadomość, że zapewne po śmierci, również się nie uwolni od tego wszystkiego. No po prostu... bosko. Żyć, nie umierać. To powinno stać się jej dewizą życiową. Czerpała jednak z tego zwycięstwa pełnymi garściami, gotowa uczepić się go jak najmocniej mogła. W sumie tak samo, jak chciała się uczepić Jinko, w momencie gdy zdołała już wrócić do świata żywych. Ten przytulas naprawdę postawił ją na nogi i... nie, nie zamierzała tutaj porównywać żadnych przytulasów ze sobą. Każde otrzymane przytulenie było wyjątkowe, zależne od osoby jak i okoliczności!
Wiedziała, że jej wymówka była słaba, ale reakcja jaką uzyskała od towarzyszki jeszcze bardziej utwierdziła ją przy życiu. Naprawdę, dzięki temu prawie mogła zapomnieć o chichoczących duszach. Prawie.
Swoistą 'karę' przyjęła nawet z uśmiechem. Wyrzucając z siebie nieco rozbawione 'tak, tak'. Już nawet nie mogła się doczekać tej całej reprymendy.
Ruri natomiast poza ogólnym zdezorientowaniem, wyglądała jakby wróciła do siebie. Żadnej demonicznej kontroli. Po prostu, typowa Ruri. Idealnie. Samemu badaczowi poświęciła tyle czasu ile mogła - czyli niewiele. Naprawdę chciała już opuścić te zapomniane przez boga miejsce. No i nie tylko ona. Patrząc z jaką prędkością ich 'ochroniarze' opuścili podziemia, świadczyło tylko o tym, jak bardzo nie chciały znaleźć się w tym miejscu. Na takie zachowanie mogła jedynie westchnąć bezradnie, czy nie kazała im właśnie ich osłaniać? Nawet jeśli nie ona była ich powiernikiem, to... podobny rozkaz otrzymali od Shuten i Kamaboko. Jednak co zwierzęca natura, to zwierzęca natura. Później będzie musiała im to wypomnieć.
Później. Zabawne.
Życie dla niej nigdy nie było bajką, albo raczej nigdy nie było zabawną bajeczką dla dzieci, bo prawdziwe wersje tych opowieści były bliższe jej obecnej rzeczywistości. To nie było w żaden sposób pocieszające. Ciężar obcego ciała, skutecznie wytrącił ją z równowagi, szczególnie, że pozwoliła sobie opuścić gardę. Błąd. Do tego nie pierwszy. Tylko, to nie upadek był w tym wszystkim najgorszy, skoro nawet dopiero po chwili uświadomiła sobie, że leży na schodach. W swoim życiu widziała dużo krwi. Ile to razy sama obserwowała, jak czyjeś życie uciekało przez jej dociśnięte do rany palce. Wojna zbierała krwawe żniwo i można powiedzieć, że przywykła do tego. Ludzie umierali. Nigdy jednak w ten sposób. Odruch wymiotny powstrzymało, chyba jedynie zaciśnięte przez przerażenie gardło.
Co się właściwie stało? Nie wiedziała.
Zaczęła szukać wzrokiem miejsca gdzie powinna się znajdować Ruri, mając resztki nadziei, że najmłodszej nic się nie stało i właśnie będzie stała obok ze swoim typowym, pozbawionym czegokolwiek spojrzeniem. W końcu właśnie udało jej się ją uratować... Prawda...?
Poruszyła bezdźwięcznie ustami, nie mogąc wyksztusić z siebie żadnego słowa, gdy spoglądała na martwe ciało osoby, którą miała się zająć. Bo dziewczynka była martwa. Nie potrzebowała do tego nawet tej swojej medycznej wiedzy by to stwierdzić.
Dlaczego? Nie rozumiała.
Opadła na schody przytłoczona rzeczywistością, pozwalając by jej spojrzenie podążyło za maską, prawdopodobnie tylko dlatego, że był to ruchomy obiekt w zasięgu wzroku. Jakim cudem maska lewitowała prosto do rąk Badacza? Kto wie? Czym było dziwne coś w jego ręce? Kto wie? Czy słyszała jego słowa? Kto wie? Patrzyła na niego coraz bardziej nieobecnym wzorkiem, bijąc się w głowie z tysiącem myśli. Próbowała znaleźć odpowiedź na cokolwiek. Na którekolwiek zadane wcześniej pytanie. Nie było to łatwe. Badacz zniknął, a ona odkaszlnęła sporą ilością krwi. A może to wciąż była krew Jinko? Teraz chyba nie miało to już większego znaczenia. Najchętniej zamknęłaby oczy pozwalając by Śmierć w końcu, wykonał swoją robotę chociaż raz, porządnie . Tylko, że nie mogła tego zrobić, nie znajdując odpowiedzi i już gdy miała się poddać. Zrozumiała.
Było to o tyle zabawne, że teraz jak o tym pomyślała, to odpowiedź byłą oczywista od samego początku. Może umykała ona jej z powodu ciągłego zagrożenia i ostatniej obecności pewnych demonów w jej życiu, ale teraz... gdy już naprawdę nie miała nic do stracenia, zrozumiała.[/p[
Ludzie byli największym złem.
Proste stwierdzenie, jakie zdawało się być odpowiedzią na wszelkie problemy. A przynajmniej w tym momencie, było to satysfakcjonujące. Była kapłanką, ich rolą było pozbywanie się zła, prawda? Konkretnie była tam mowa o demonach, które same z natury też były złe... ale wychodziło na to, że te zło było niczym w porównaniu do tego, do czego był zdolny człowiek. Musiała go powstrzymać... musiała uratować swoje towarzyszki.
Musiała dostać jeszcze jedną szansę...
► Pokaż Spoiler | Rewind time!
To zawsze było dziwne uczucie. Śmierć. Technicznie to nawet nie była pewna, czy tak naprawdę umarła... czy w jakiś sposób powstrzymała śmierć i została cofnięta w tył by uniknąć tego losu. Można powiedzieć, że wszystkie te wydarzenia wyglądały jak sen czy wizja. Tak samo było w przypadku leczenia czy podczas treningu z Hou.
" Moje imię jest zbyt niebezpieczne, to też możesz się do mnie zwracać... Ana. A teraz ściągaj maskę. Nie masz co dłużej robić w tym świecie, nie teraz."
Wróciła, chociaż patrząc na świat w czarnobiałych barwach od razu wywołał u niej dziwny dreszcz. Miała maskę na twarzy, Anę przed sobą, która to właśnie wyciągała w jej kierunku rękę. Kapłanka odchyliła się lekko do tyłu, łapią demonicę za dłoń.
-Wręcz przeciwnie. Czyż nie miałam dostarczyć Ci rozrywki?- Ana mogła być pewna, że Akane właśnie miała na twarzy uśmiech. Wypuściła trzymaną dłoń ze swojego uścisku i zaczęła się cofać. Teraz, ignorując czepiające się jej ciała duszę.-Z ciekawości... wiesz cokolwiek, o człowieku, który znajduje się w tym pomieszczeniu poza moimi towarzyszkami? - Rzuciła, już odwracając się od swojej rozmówczyni. Skupiła wzrok na Badaczu i ruszyła w jego stronę po lekkim łuku. Co jakiś czas zaciskając pięści by powstrzymać drżenie dłoni. Ile było potrzebne by zabić człowieka? To było dobre pytanie. Widziała w życiu tyle śmierci, z naprawdę bliska, ale jakby nie patrzeć... To nigdy nie zabiła nikogo... sama. Co było najbardziej przerażające, to fakt, zbliżając się w stronę Badacza, nie zastanawiała się "czy", a jedynie "jak" to zrobił.
Z dziwnym spokojem obeszła go dookoła, ciągle się zastanawiając, aż ostatecznie zatrzymała się kilka kroków za jego plecami. Wyciągnęła ostrze otrzymane od swojej mistrzyni, ostrze, które jeszcze nie tak dawno miało odebrać jej życie. Wzięła rozbieg... na ile pozwalały jej plączące się dusze i ruszyła do przodu, celując ostrzem nieco niżej od połowy pleców, tak by w momencie uderzenia pokierować ostrze w górę, napierając na nie całym ciałem, aż po samą rękojeść. Oczywiście pamiętała, by chwilę przed kontaktem ostrza, skupić myśli na powrocie do świata żywych, a nawet aktywowała swoje Chikai Mirai, by jeszcze bardziej zniwelować jego szanse na unik.
Wypuściła spokojnie powietrze, nim zaczęła ściągać ostrze w dół, lekko skręcając rękojeścią. Teraz wiedziała co było potrzebne. Impuls, który pozwoli zagłuszyć wszelakie moralne wątpliwości. A on... dostarczył jej niesamowicie duży impuls w postaci umierającej Jinko i Ruri.
JikaganAktywny
Poczytalność???
Chakra4000 - 75(1/2 B) - ??? = ???
Regeneracja800/2000
► Pokaż Spoiler | Techniki
Chikai Mirai | Close Future近い未来
KlasyfikacjaJikagan
PieczęcieBaran → Wąż → Smok → Wąż → Wół → Małpa → Szczur
KosztPołowiczny na turę
ZasięgWzroku
WymaganiaAktywne Dojutsu
Technika kapłanek Mirai, opierająca się na przewidywaniu bliskiej przyszłości dzięki charakterystycznym właściwościom ich oczu. Przewidywana przyszłość nie jest bardzo odległa i ograniczona jest do kolejnych 3 sekund. Przyszłość widziana jest w postaci powidoku. Jak dobrej jest to przewidywanie, zależy od percepcji użytkownika. Przy niewielkiej, przewidywanie to nie jest bardzo dokładne i można dzięki niemu określić jedynie przemieszczenie się innych osób. Wraz jej rozwojem dokładność widzianych obrazów się zwiększa i można dostrzec nawet używane techniki czy pieczęcie. W praktyce zdolność ta to przewidywanie ruchów. W przypadku kiedy użytkownik znajduje się pod wpływem iluzji, widziana przyszłość też jest tą z iluzji.

Posiadając Refleks 7 użytkownik jest w stanie przewidywać dokładniej ruchy przeciwnika. Jest w stanie dojrzeć też ruchy ich rąk, jednak nie na tyle dokładnie by rozpoznać pieczęci. Ma również problem z doświadczonymi użytkownikami stylów walki.
Posiadając Refleks 8 użytkownik dokładniej przewiduje wszystko co się dzieje w otoczeniu. Jest w stanie skupić się na wielu rzeczach na raz podczas patrzenia w przyszłość np. pięciu przeciwnikach.
Posiadając Specjalizację w Jikagan użytkownik jest w stanie reagować na widzianą przyszłość bez żadnych opóźnień jakie mogą wynikać z widzeniach “dwóch czasów”. Można również pominąć pieczęci.
Posiadając Refleks 9 oraz Specjalizację w Jikagan użytkownik jest w stanie zobaczyć najmniejsze detale przyszłości jaką widzi, może bardzo dokładnie przewidywać ruchy przeciwników co do najmniejszych drgnięć i techniki jakie Ci zamierzają wykonać. Nie bazuje to jednak na rozpoznawaniu pieczęci, a dojrzeniu efektu jutsu w "przyszłości".
Mae | Before
KlasyfikacjaJikagan, Kontrola Chakry
Pieczęcie---
KosztNieograniczony
ZasięgNieograniczony
WymaganiaPrzebudzenie oka Jikagan
Główna technika kapłanek, na której to bazowana jest cała reszta. Technika cofająca czas. Technika nie jest używana przez gracza, a zawsze aktywuje się w przypadku dużego zagrożenia. Użytkownik może jedynie zadecydować nad tym kiedy techniki użyć. Poza tym, nie ma żadnej kontroli nad tą zdolnością. Może cofnąć się nawet o wiele lat. Pełnia efektów rzadko kiedy jest taka sama - podobnie jak ich cena. Podczas używania techniki, oczy kapłanek zmieniają kolor i przybierają charakterystyczny wzór.

Mechanicznie, gracz sam decyduje kiedy chce cofnąć czas. W tym momencie post pisze nie MG gracza, a GMF lub MF przez niego wyznaczony. To on decyduje ile czasu zostało cofnięte, a także jaka jest cena za to. Warto jednak wiedzieć, że cofanie czasu w przypadku mało istotnych rzeczy może nieść za sobą spore konsekwencje, tak samo jak nadużywanie swojej mocy lub cofanie czasu w przypadku bardzo istotnych fabularnie i złożonych wydarzeń uwzględniających wielu graczy. Generalnie w większości przypadków mówimy raczej o zapłacie w postaci zmęczenia, zakazu korzystania z Dōjutsu do końca wątku czy chwilowej ślepoty. Jeśli jednak gracz będzie nadużywał tej mocy do błahych celów, w każdej sytuacji, która nie idzie po jego myśli, konsekwencje mogą być dużo większe.
Ostatnio zmieniony 30 mar 2023, 22:18 przez Mirai Akane, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Sabataya Shuten
Posty: 939
Rejestracja: 27 kwie 2021, 12:40
Ranga dodatkowa: ex-Kage
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Miasto portowe Aki

Brak zjawienia się Ibarakiego z Reiem nie było dużym zaskoczeniem. Pierwszy prawdopodobnie nie żyje, a drugi... Kto miałby wtedy drugiego zabrać? A jednak próbowała dalej, jakby lada moment coś miało się w tej kwestii zmienić. Jakby gdzieś dalej była w niej ta iskierka nadziei mówiąca, że pojawi się przed nią kłębek dymu z wcześniej wspomnianą dwójką. I... w końcu coś się stało. Jej serce zabiło przez moment szybciej, jednak zdezorientowanie szybko wtargnęło na jej twarz, kiedy to w dymie ujrzała nie Ibarakiego, a... Kto to był? Stała jak wryta, nie bardzo wiedząc, co winna zrobić. Ostatecznie więc dała pandzie dojść do słowa, wyjaśniając wszystko i bez dopytywania ze strony rudowłosej. Czyli Ibaraki i Rei - żyli, tak? Cały jej wysiłek nie poszedł na marne? Przez krótki moment ogarnęło ją niesamowite uczucie ulgi, jakby jakaś część jej bojów i ciągłej wędrówki miała wraz z tym osiągnąć koniec. Ale to tyle. Ostatecznie nie wyglądało na to, by mieli się kiedykolwiek więcej spotkać tak, czy inaczej. Stąd też decyzję pand przyjęła bez większych emocji. Mieli prawo być źli. Nie dopilnowała Ibarakiego. Został ranny. Ale żył. Czy ich decyzja cokolwiek zmieniała Sabatayi, jaka tak czy inaczej szła na rzeź? W zasadzie, to nie.
- Arigato, Pini-san. - rzuciła cicho, siląc się na delikatny uśmiech posłany ku pandzie. - Zajmijcie się nimi. Cała dwójka... jest dla mnie bardzo ważna, dobrze?
Nie, żeby już tego nie robili, ale wolała to zaznaczyć. Zwłaszcza, że innej okazji może do tego zwyczajnie nie mieć. Nie w tym życiu przynajmniej. Nie mniej, nie zatrzymywała prócz tego pandy ani chwili dłużej. Nie chciała, by miała przez nią więcej kłopotów i sam fakt, że wymknęła się tylko po to, by poinformować obcą osobę o sytuacji, wiele dla niej znaczył.
Przynajmniej chociaż tyle jej życie było warte.


»»————-  ————-««

Zabawne. Zabawne, jak większość swojego życia targała nią irytacja i niezadowolenie, że nic nie jest takie, jakie być powinno, nie spełniające jej wymagań i działające na jej nerwy, tylko po to, by po krótkim jak dla niej okresie czegoś, co mogłaby nazwać "spokojem", ostatecznie wszystko w niej wybuchło. Szlag trafił zapanowanie nad własnymi emocjami, jakieś takie "dorośnięcie" do noszonego jeszcze nie tak dawno tytułu. Tylko... jakie to teraz miało znaczenie? Jeśli cokolwiek, co się w niej kłębiło, chciało wyjść na zewnątrz, miało ku temu jedyną i niepowtarzalną okazję. Ostatnia walka, walka na śmierć i życie, po której równie dobrze może nie być dużo życia w żadnym z ich dwójki. Czy była ku temu lepsza chwila? Oto bowiem stał przed nią, Shogun we własnej osobie, czekający na jej powrót na pole walki. Na powrót swojej kolejnej "ofiary", jaką najwidoczniej planował pozbawić życia jak dwójkę przed nią, którą próbowała jeszcze, chociaż bardzo biednie, próbować ratować rozmową. Na samą myśl o tym wszystko w środku niej płonęło. Jakby cała jej złość, ból i nienawiść wcale nie były już skierowane tylko w to, czego się dopuścił, a w całą jego osobę. W całą postać Shoguna, nie potrafiącą poprzeć swoich postulatów odpowiednimi czynami. Postać, która odebrała jej wszystko. Bo cóż jej zostało w momencie, kiedy jej ciało mogło w każdej chwili opaść bez sił, niczym worek pogruchotanych kości i zmiażdżonych organów? Gorąc w nią uderzający był tak wielki, że nie dziwiłaby się, gdyby po tym wszystkim miał z niej zostać tylko popiół. A jednak, zanim miało do tego dojść, zamierzała zabrać władcę Tetsu wraz ze sobą. Gdzie? Może Rei wcale nie był dalece od prawdy nazywając ją demonicą. Może jej miejsce faktycznie było w najgłębszych kręgach piekieł, w królestwie płonącej siarki.

Pierwsze uderzenie. Drugie. Trzecie. Gdy w pierwszej chwili chciała rzeczywiście użyć wszystkiego, co miała pod ręką, chakra w środku niej była jak dzika, nieokiełznana rzeka, w której korycie zdecydowanie płynęło coś dużo gorętszego i bardziej niszczycielskiego, niż przysłowiowa woda. Kiedy więc jakiekolwiek jej próby zapanowania nad nią nie przyniosły skutku, doszła do prostego wniosku - screw it all. Nie potrzebowała chakry. Nie na Shoguna. Posiadała dwie dłonie zdolne kruszyć skały. Jakkolwiek niepokojąco jego czarna zbroja nie wyglądała, nie widziała powodu, dla którego nie miałaby się przez nią przedrzeć własną pięścią. Przed tym jednak było coś jeszcze. Coś, co irytowało ją niemiłosiernie nawet bardziej od czarnej stali, jaką odziewał. Coś, co zdawało się gotować w niej krew jeszcze bardziej, niż prawdopodobnie było to konieczne. Miecz Onimaru. Był ostatnią osobą godną go dzierżyć. Może sama wcale nie nadawała się do tego lepiej, jednak jego bezczelne próby walki z nią orężem kogoś, kto był dla niej jak rodzina sprawiało, że zwykłe złamanie mu karku czy wydarcie żywcem serca zdawało się co najmniej litościwym sposobem na zakończenie jego żywota.

Odrzuciła go. Pomknął do tyłu, prawdopodobnie pierwszy raz podczas ich wszystkich walk. Po raz pierwszy to ona zdominowała siłą jego, a nie na odwrót. Jednak... Co z tego? Powinna się cieszyć? Walka była dalece od końca, a jedyne, co widziała, to dalej żywego Shoguna, tym razem w trakcie lotu. Wypuściła rękojeść miecza, którego ostrze pękło w związku z tym, po czym wyciągnęła dłoń po małża. Nie była w stanie nim dobrze operować i tak, to równie dobrze mógł zastąpić jej broń w dłoni. Tym razem jednak nie pokrywała go Hienem. Nie miało to większego sensu. W zasadzie im mniej używania chakry, tym bardziej mogła się skupić na samej walce. Czy więc miałaby w dłoniach małża, czy musiałaby szybko chwycić inny, bezpański miecz - od razu ruszyłaby ku Musashiemu, chcąc znaleźć się z jego prawej strony i zaatakować go od góry w górną część torsu, na wysokości prawego barku. Zamierzała mu go pogruchotać, wkładając w to całą swoją siłę. Brak ręki = brak możliwości machania zuchwale mieczem Onimaru. Nawet gdyby dał radę jej uderzenie przyjąć na miecz, całą siłą próbowałaby działać na jego prawą rękę, nie dając mu jej w żaden sposób rozłożyć na oba ramiona, może nawet wbijając go z całą siłą w ziemię.

Dalej zaś? Ponowne uderzenie, również w prawy bark, nie dbając o to, czy zrobiłoby to się przewidywalne. Tak długo, jak jego bark i nadgarstek będą musiały siłować się z Sabatayą, tak długo dalej była szansa na to, że kości i ścięgna się poddadzą, a ten będzie zmuszony walczyć lewą ręką. Jeśli zaś przy okazji dałaby radę zmiażdżyć mu cokolwiek więcej, czy nawet pogruchotać - tym lepiej. Ostatecznie nie ważne, ile kości mu złamie i ile narządów zmiażdży: nie wydawało jej się, by było to chociaż bliskie całemu bólowi i furii, jaki nią miotał, a przez który nie była nawet pewna własnego stanu. Cios za ciosem, co najwyżej z brutalną siłą zbijając jego kontrataki tak, jakby chciała mu wraz z tym wyrwać całą kończynę.


Chakra Shuten9 580 - 20x2 (Tsūjitegan) + 100 (200/2 za klona #2) + 100 (200/2 za klona #3) - 75 (Pini) - 300 (Hien: Fūton) - 300 (małż) = 9 065
HachimonSiła +2 (12), Szybkość +4 (11), Refleks +2 (10), Wytrzymałość 6 || 12/? tur || Ura Renge still on
SpecjalizacjaTsūjitegan
Style walkiKyotōryū S | Hachimon S | Kimyōnaryū B
AtutyInstynkt Niebezpieczeństwa
Ekwipunek- Katana; - 3 kunaie; - Midori no Kannazuki, - 1 pigułka
► Pokaż Spoiler | Style walki
Kyotōryū | Flow of the Empty Sword虚刀流
KlasyfikacjaTaijutsu, Styl Walki
Wymagania---
Sposób walki bez używania broni wszelakiego kalibru, również tego dedykowanego do walki wręcz jak np. kastety. Wedle ideologii Kyotōryū, osoba dzierżąca ów styl nie używa miecza, a zamiast tego sam staje się jednym - siłą zdolną przebić się przez każdą defensywę, "tnąc" przez wrogów jak najlepsze ostrze. Ostatecznie styl ten przez lata zamiast skupiać się na ofensywie czy defensywie per se, znalazł swoją specjalizację w kruszeniu defensywy innych i pozostawianiu ich bezbronnymi na dłuższą metę. Ostatecznie dla mistrzów tej sztuki nie ma tarczy wystarczająco wytrzymałej, czy miecza dość niezniszczalnego, by ostatecznie nie ugiąć się pod uderzeniem Kyotōryū.

Styl ten opiera się w podobnej mierze na uderzeniach dłońmi, jak i kopnięciach. Mniej popularne są ciosy wykonywane pięścią, bardziej stawiając na ataki otwartą dłonią. Poprzez odpowiednią utylizację posiadanych mięśni, siła przyłożona do obiektu jest tym bardziej efektywna, im twardszy cel. Prócz skupiania się na czystej sile, przy unikach istotną kwestię stanowi również refleks oraz szybkość.

Posiadając rangę B Kyotōryū uderzenia wyprowadzone w twarde powierzchnie są mniej odczuwalne. Ciężej jest doznać kontuzji uderzając pięścią w stal czy inne, wytrzymałe obiekty.
Posiadając rangę A Kyotōryū ciosy wyprowadzane w twarde obiekty zyskują na sile. Łatwiej jest złamać komuś kość czy wyważyć ciężkie drzwi. Można też próbować łapać miecz w dłoniach. Uderzenia w tkanki miękkie są przez to mniej efektywne, jednak dalej niebezpieczne przy użyciu odpowiednio dużej siły.
Posiadając rangę S Kyotōryū oraz Refleks 8 ninja jest wystarczająco wprawiony, by nie tylko złapać bezpiecznie nadciągające ostrze, ale również nadciągającą broń miotaną. Zatrzymanie ataku kogoś posługującego się podobną szybkością łapiąc odpowiednio jego kończynę nie stanowi większego wyzwania.
Kimyōnaryū | Styleless奇妙な流
KlasyfikacjaKenjutsu, Styl Walki
WymaganiaBrak innego stylu walki Kenjutsu
DodatkowePosiadając ów styl walki, nie można opanować obok niego innych stylów Kenjutsu
Styl, którego nie ma. Nieuznawany, ale istniejący. Jack-of-all-trades. Sposób walki bez narzucanych z góry wytycznych, bez wyuczonych pozycji czy konkretnych ciosów. Każda osoba praktykująca go jest w stanie zaadaptować go pod siebie, zaś dwie osoby posługujące się nim nigdy nie zawalczą tak samo. Brak ukierunkowania sprawia, że uderzenia wykonane w tym stylu są słabsze i mniej efektywne niż wykonane przez osoby innych szkół. W zamian za to styl ten jest w stanie zapożyczyć od innych technikę i poszczególne ciosy, przez co możliwe jest ich imitowanie. Każdy wojownik szyje go własnymi nićmi porzucając ogólnie pojętą skuteczność na rzecz uniwersalności i szerszej gamy możliwości.

Posiadając rangę S Kimyōnaryū możliwe staje się zapożyczanie efektów oferowanych przez inne style walki. By zaadaptować takowe do swojego, należy mieć styczność ze stylem "pożyczanym" - czy to mogąc go obserwować przez dłuższy czas, walcząc przeciw osobie posługującej się nim lub znajdując nauczyciela.
Specjalna zasada #1: styl ten zmienia się wraz z walczącym i po pewnym czasie niewykluczone, by przerodził się w zupełnie nowy sposób walki odznaczający się unikalnością. Możliwe jest wtedy opracowanie na jego podstawie nowej szkoły walki. Kimyōnaryū zamienia się wtedy w rzeczony styl. Jego ranga wynosi tyle, ile wynosiłoby podzielenie obecnej rangi Kimyōnaryū na dwa (zaokrąglając wynik w dół). Nie można po tym ponownie rozwijać Kimyōnaryū. Wszelakie nauczone sztuki zapożyczone z innych stylów przepadają, o ile nowy styl walki nie twierdzi inaczej.
Specjalna zasada #2: inną możliwością jest nauczenie się już istniejącego stylu walki na miejsce Kimyōnaryū. Ze względu na jego uniwersalność, opanowanie na jego miejsce innego stylu jest prostsze. Jak we wcześniejszym wypadku, po zastąpieniu Kimyōnaryū nowym stylem, jego poziom jest równy poziomowi Kimyōnaryū podzielonemu na dwa i zaokrąglonemu w dół. Nie można po tym ponownie rozwijać Kimyōnaryū. Wszelakie nauczone ataki zapożyczone z innych stylów przepadają, o ile nowy styl walki nie twierdzi inaczej.
► Pokaż Spoiler | Przedmioty
Makigai Sheru Mēsu | Conch Shell Mace巻き貝 シェル メース
Legenda
W świecie ninja wielu nie zdziwią zwierzęta wyszkolone przez shinobi, potrafiące samodzielnie korzystać z ninjutsu. Ba, niektóre nawet potrafią mówić! Jednak ta legenda jest... specyficzna. Żywa muszla zdolna do walki jak równy z równym? Niektórzy twierdzą, że istota ta, czy to zwykła muszla, czy to małż, swego czasu starła się z przeciwnikami, którzy mogli zagrozić pokojowi na świecie. Inny zaś mówią, że by móc się przemieszczać opanowała rzadką sztukę faktycznej zmiany kształtu, znacznie przewyższającą zwykłe Henge no Jutsu.
Stack/SlotZawsze zajmuje pełen zwój, niezależnie od jego wielkości
Zdolności
Jaka by prawda nie była, muszla ta była wykorzystywana do walki przez shinobi od stuleci. Tak jak nawet jej posiadacze nie są w stanie powiedzieć czy jest ona prawdziwym zwierzęciem czy legenda kłamie, tak są w stanie wykorzystywać do walki jej unikatowe właściwości:
  • Niezwykle twarda skorupa, jaką są w stanie zniszczyć jedynie najpotężniejsze techniki, jak np. Bijūdama lub uderzenie o Sile 14.
  • Zdolność zmiany małża w formę potrafiącą latać. Shinobi za standardowy koszt B chakry jest w stanie zmienić podstawową formę małża w latająca, a następnie dowolnie sterować torem jego lotu. Prędkość małża wynosi 8 i dopóki coś nie zatrzyma jego lotu, wzrasta ona do 9 po 3 turach latania. Małż jest również w stanie udźwignąć 90 kg, toteż użytkownik może na nim latać. Kontrolować w ten sposób małża może jedynie jego aktualny lub dawny posiadacz z racji, że odrzuca on chakrę innych osób. Aby zostać zaakceptowanym do grona posiadaczy, trzeba trzymać małża we własnych dłoniach przez 3 tury.
  • Małż musi być zapieczętowany w zwoju tak długo jak nie jest wykorzystywany w walce. Jeżeli "zwierze" wykryje, że jest na wolności i nie trwa w najbliższym otoczeniu walka, to po 4 turach spokoju samo ją zaczyna - atakując wszystkich w pobliżu swoją powietrzną formą, osiągając w niej prędkość 10. Aby go wtedy zapieczętować, wymagane jest najpierw jego unieruchomienie - czy to przez proste złapanie, czy potężne uderzenie jakie ogłuszy zwierzę.
Ostatnio zmieniony 02 kwie 2023, 14:36 przez Sabataya Shuten, łącznie zmieniany 3 razy.
Obrazek
Awatar użytkownika
Kamaboko Gonpachiro
Posty: 191
Rejestracja: 18 maja 2021, 13:59
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Miasto portowe Aki

Eh.

To że czerwieniły jej się policzki, to jak cieszyło ją to co robił... to wszystko naprawdę nie ułatwiało zadania. A może wręcz przeciwnie i ułatwiało? Przynajmniej nie musiał tłumaczyć dlaczego jest taki i owaki a mógł zamiast tego zgarnąć po prostu dodatkowe mentalne buły. Tylko po ilu uderzeniach złoży się na ziemi bez sił? Uważał że był całkiem "Twardy". W zasadzie - był bardzo miętki, a to sprawiło, że stał się bardzo twardy. Czy to oznaczało że był pierdoloną ostrygą? Może.

To nie tak że brak przestrzeni osobistej między nim a nią nie miał prawa bytu przez to kim się stał. Byłoby to trochę bardziej... trudne i czasochłonne ale osiagalne. Problemem była w tym momencie bardziej ona niż on. Chociaż poniekąd on. Ale nie jego charakter a fakt że to wszystko... to wszystko było kłamstwem. Ułudą. Chwilową złośliwością losu - lub szansą, na spotkanie się z utraconymi bliskimi, mógłby ktoś rzec. Wiele osób zapewne na różne sposoby podchodziłoby do "Szansy" jaką dostał Kamaboko. Mieli by różne poglądy na temat tego jak takie wydarzenie rozegrać, jak powinno wyglądać... rzecz w tym że Kamaboko był z tych nielicznych ludzi którzy takiego wydarzenia nie chcieli! Chociaż czasem zastanawiał się jak by to było gdyby do tego doszło, to powinno było do tego dojść na jego warunkach. W czasie w którym uznałby że to pora. Tymczasem został wepchnięty w coś, w czym niespecjalnie chciał uczestniczyć. W jednym z najgorszych scenariuszy jakie mogły powstać. Czy mogło być gorzej? Oh mogło, ale nie chciał nawet o tym myśleć, bojąc się że opatrzność wykorzysta to przeciw niemu...

Zadowolenie żony i dziecka, było... trudne. Jak by się tak zastanowić to nie był Ojcem zbyt długo. A jak dali mu pod opiekę Ruri? Zapewne banda bandytów zaopiekowałaby się nią lepiej niż on. Jak więc miał zadowolić nienarodzone jeszcze dziecko? Wiedziałby jak je popsuć, zabić, doprowadzić do połogu. To zapewne że on, onegdaj artysta - człowiek stworzony do tego by tworzyć, był teraz specjalistą raczej w niszczeniu. Wciąż czasem tworzył - bronie na przykład, ale nawet to co stworzył służyło jedynie do tego by móc niszczyć. Właściwie jak chciał budować z kimś więzi, skoro cała jego egzystencja przez ostatnie długie miesiące, oparta była na destrukcji? Destrukcji człowieka, duszy i myśli? Chciał się "Naprawić" ale nie próbował niczego naprawiać. Chciał stworzyć "Więzi" ale niczego nie tworzył. Wszystko niszczył, o tak. W destrukcji był teraz całkiem dobry. Dygnął przed żoną.-Żony i bobasy, z zachwytu wydawać będą ochy i achy.-NIewidzialna, lodowa dłoń ścisnęła go za serce a żółć podeszła do gardła. No tak, był jeszcze dobry w kłamaniu. Jedyne co czuł do wierszy które opowiadał to było obrzydzenie. A do samego siebie - politowanie. Więc tym był kiedyś? Clownem? A może tym był właśnie teraz. Nie w tej chwili, a od jakiegoś czasu. Gdy stał się "Nowym sobą".

-Lemoniada cytrynowa, tylko proszę nie bombelkowa-Powiedział do kelnera. Wiedząc jak zabić dziecko świetnie wiedział że nie powinien żonie podawać wina. Ale kiedyś? Czy kiedyś dysponował taką wiedzą? Nie pamiętał już. Jako niepoprawny romantyk mógł nie wiedzieć. Z drugiej strony mógł uznać że co to tam jedna lampka? A może nigdy nawet nie byli na takiej randce. Dziabnął kawałek mięsa. Uh i te wiersze. Wszystkie były takie... takie... złe. Słysząc kolejne słowa żony miał ochotę wstać i zabić kelnera obok. Nie dlatego że miał coś do kelnera obok - ot, napasowały go bardzo nieprzyjemne uczucia. Smutek, żal, rozgoryczenie, złość. On miał nie umrzeć? Oni umarli. Zostawili go. Oboje. Ale to on miał nie umierać? Kiedy jedną z rzeczy na które czekał z nawet można powiedzieć przyjemnością, była właśnie śmierć? I ona nie mogłaby zdzierżyć? Czy zdawała sobie sprawę co ON przechodził? Uśmiechnął się do niej ciepło i przysunął w jej stronę kawałek kurczaka, co by dziabnęła sobie i zamknęła usta zanim powie coś więcej. Musiał zebrać myśli, oczyścić umysł i serce.

Kiedy się najedli, dobrze wiedział że to nie koniec. Miał jeszcze dwa pomysły. Tak więc zaprowadził żonę na ryneczek, żeby pochodzić po straganach i kupić jej jakiś wiosiorek - rękodzieło. Nic drogiego czy ekstrawaganckiego. Liczyła się sztuka. I wierzył że to był kurs który powinien obrać. W międzyczasie zatrzymali by się przy jakimś miejskim grajku grającym na Shamisenie, a on rzuciłby mu kilka Ryo do słomkowego kapelusza. Tak zapewne zrobiłby stary Kamaboko. Wbrew pozorom nowy Kamaboko być może też. Dobrego Shamisenu to i dobrze posłuchać. A kolejny cel? Kolejnym celem był występ Rakugo. Zabrał by ją do kawiarni którą ktoś akurat wynajął na malutki występ jakiegoś skromnego Zenzy który akurat przedstawiał "Jugemu" oraz "Tenshiki" a to wszystko przy kubku zielonej herbaty oraz kilku Taiyaki z Anzu. Idealne spędzenie wieczora. A na sam koniec powrót do domu ładniejszymi uliczkami Iwy, podziwiając gwiazdy. Nic skomplikowanego ani ekstrawaganckiego. Sztuka i romatyzm. I chęć by to wszystko się już skończyło...

...eh
Awatar użytkownika
Nara Shizu
Posty: 508
Rejestracja: 28 cze 2021, 12:57
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Miasto portowe Aki

Za tym co odległe - Arc III: Komplikacje­
WydarzenieWielka Przygoda
Post64/? (313/?)

Kamaboko Wild Adventures
Ah.
Kłamstwo. Ułuda. Fałszywy świat, jaki to prędzej się rozpłynie nim stanie się realny. Na to właśnie został skazany Kamaboko. Ponowne spotkanie, jakiego to właśnie nie pragnął. Tak samo jak nie pragnął przywrócenia ich do życia. To tutaj zresztą? Nawet jeżeli porozmawiałby ze swoją żoną, to nie różniłoby się bardzo od porozmawiania z nią we śnie. Nie wyjaśniły jej nic, a ewentualnie błogosławieństwo przez nią uzyskane na coś byłoby wytworem tylko jego wyobraźni, a nie samej prawdy. A może jednocześnie, byłaby to swego rodzaju prawda? Umysł potrafił oddać nam bliskie osoby lepiej niż my potrafiliśmy zrobić to słowami. Dywagacje jednak odnośnie tego nie miały specjalnie w tym momencie sensu, z racji że miejsce w jakim teraz się znajdował... nie było nawet wiadomo czym ono do końca było. Czy mogło być gorzej? Zawsze. Czy mogło być lepiej? No, też na pewno by nie ponarzekał.
Niszczenie było tym w czym się specjalizował. Tylko i wyłącznie. Jakby się zastanowić, to nawet wtedy na statku, kiedy to chciał zabić dziewczynę Akane... to był jeden z momentów, gdzie jednak trochę bardziej przejawił swoje destrukcyjne w tym momencie tendencje. Nie trzeba było jej w końcu zabijać, a jednak to było pierwszym odruchem. Logicznym, oczywiście, tak długo jak nie wzięło się pod uwagę sfery emocjonalnej towarzyszek kuglarza. Nie mniej, idea prowadziła do zniszczenia. W tym więc zdecydowanie był dobry, a teraz? Nagle miał tworzyć jakieś więzi. Fałszywe wiersze, jakie to zniesmaczały go samym istnienie, wydobywały się z jego ust. Dawniej bez zawahania i wstydu rzucał je to na prawo, to na lewo. Był clownem. A może, był tym normalniejszym w całym świecie skupionym na niszczeniu? Nawet tam na górze jego towarzysze coś niszczyli próbując odzyskać coś innego. Każdy by tylko deptał i deptał, a nowy Kamaboko się do tego świata wpasował bez najmniejszego zawachania.
Randka. Czy ona w ogóle się odbyła? Nie wiedział. Nie pamiętał. Jeżeli faktycznie się odbyła, to nie mogła być czymkolwiek specjalnym. Kelner kiwnął głową słysząc jak wspomniał o lemoniadzie, a żona się też uśmiechnęła. Czy przez to, że nie zamówił alkoholu biorąc pod uwagę jej stan? Wątpilwe. Nawet jak nie wiadomo było czy on dysponował wtedy taką wiedzą, to raczej jego luba definitywnie nią nie dysponowała. Chyba że doktor powiedział. Kij wie. Wątpilwe, ale niewielkie szanse na to były. To było jednak bez znaczenia, skoro to dalsza rozmowa kompletnie inne emocje mu dała. Smutek i żal, oraz chęci mordu osób postronnych. On miał nie umierać, ale to oni umarli. Nie zaoferował jej żadnych słów, a ta nic więcej nie powiedziała. Przypatrywała się mu, jednak widząc ciszę z jego strony, zajęła się faktycznie jedzeniem. I komentowaniem, jakie to było dobre.
Nie był to jednak koniec randki. Był to dopiero początek. Kamaboko jednak? Dokonał planów. Planów na poczekaniu, jednak wystarczająco kreatywnych, aby jego żonie się podobały. Bo tak właśnie było. Wszystko jej się podobało. Ciągle rozmawiała z nim o rzeczach mniej lub bardziej błahych. O pogodzie, o sztuce, o dzieciach, o rodzinie, o nowych plotkach z sąsiadkami, o nowym utworze muzycznym nadwornego grajka czy nawet o roślinach. Nie ważne jaki był temat, ona była pogodna. Zawsze uśmiechnięta, choć momentami się z nim lekko droczyła. Zawsza starał się też być blisko niego, trzymając go za rękę i ciągając czasami w stronę to ciekawszych straganów z różnościami. A na zakończenie? Spacer w piękną noc pełną gwiazd równie bogato zdobioną ulicą. Jego luba była uśmiechnięta, a policzki miała zaczerwienione. Emanowała wręcz od niej radość z ich randki. Przynajmniej, do czasu.
W pewnym momencie, promienny blask na jej twarzy zmalał. Wkradły się w obraz ziarna smutku, a ona pociągnęła go za rękę. Wskazała drugą niewielką wieżę widokową jaką akurat mijali. Nie trzeba było rozmowy, aby wiedzieć o co jej chodziło. Wspięli się po niej schodkami na sam szczyt, a tam? Ławeczka, na jakiej to można było usiąść i podziwiać nocne niebo bez przeszkód w postaci pobliskich budynków. Konstalacje jasno świeciły i... definitywnie było to urokliwe. Jeżeli Kamaboko miałby serce to były w stanie stwierdzić to samo. Teraz jednak... cały dzień ze swoją lubą, pełen kłamstw? Musiał go wykończyć mentalnie. Definitywnie.
- Jak się dzisiaj bawiłeś? - zapytała się go żona, siadając na ławeczce i patrząc na niego wyczekująco, co by to usiadł obok. Po tym jednak? Odwróciła wzrok w stronę gwiazd. Uśmiechnęła się smutno i jakoś... mądro. - Tyle minęło... tyle lat od ostatniego razu. Tęskniłam.
...ah.
Akane Part

Później. Liczenie na później definitywnie było zabawne, kiedy teraz było jeszcze... teraz. Dość niespodziewane było to jak szybko to później zmieniło się w nigdy. Ciężar obcego ciała, jaki to nagle zniknął. Ilość krwi jaka była wręcz ciężka dla umysłu do zarejestrowania. Ludzie umierali, to prawda. Jednak taka śmierć... to był nic w porównaniu z tym czego dokonała wcześniej Akane swoim granatem. Szczególnie że wtedy ofiarą był nieznaczący samuraj, a teraz? Jinko. Tak po prostu znikła. Bez żadnego ostrzeżenia. Przed chwilą czuła jej przytulenie, teraz czuła jedynie jej posmak krwi na własnych ustach, ledwo postrzymując się od wymiotów. Nie wiedziała co się stało. Nie widziała co się stało. W jednym momencie wszystko było dobrze, w drugim momencie cała trójka została poskładana bez najmniejszego ostrzeżenia. Najmniejszych problemów.
Maska była jedyną rzeczą w tym wszystkim jaka się poruszyła. W jaki sposób on tego dokonywał? Nie wiedziała. Wiedziała cholernie niewiele o świecie shinobi, o tym co oni potrafili. Jakie były granice rzeczy sensownych, a jakie zaliczały się już jako bezsens? Nie miało to teraz znaczenia. Badacz zniknął, a ona została sama. Sama w tym dole trupów, jakiego atmosfera nagle pasowała jej syutacji. Znalazła odpowiedź na pytanie, jakie musiało ją nurtować od jakiegoś czasu. To nie demony były złe. To ludzie byli źli. To Badacz był zły. I musiała go powstrzymać. Jej oczy odpowiedziały na jej wezwanie. Jak zawsze, ratowały ją przed zagrożeniem. Nie było to jednak żadne przeniesienie się w czasie. Nie.
Nagle się ocknęła i widziała przed sobą demonicę, jaka to wyciągała w jej stronę rękę. Chciała się odchylić do tyłu i złapać demonicę za dłoń, ale ból nagle przeszył jej głowę. Na tyle, że jej nogi się ugięły i upadła na kolana. Nic nie widziała. Cały świat rozmazał się w nicość, zostawiając jedynie ciemność. Wspomnienia z przyszłości do niej wracały. Urywki. Przytulenie ze strony Jinko. Jej wybuch. Martwe ciało Ruri. Zadowolenie badacza z maską w dłoniach. Wszystko to pamiętałą trochę jak przez mgłe, te mniej istotne detale zapominając. Chociażby brak zwierzaków czy odpowiedź Ruri po tym jak pojawiła się z powrotem w świecie. Wiedziała jednak jedno. W przyszłości, Badacz je zabił kiedy tylko chciały wyjść. Tyle wiedziała. I zignęła. To też wiedziała i czuła cały ból z tym związany. Ciemność przed oczami... aż w końcu się ocknęła. Dalej była w tym szarym świecie z maską na twarzy. Dusze potępieńców jednak... jakoś jej nie ciągnęły. Miały na jej nogach dalej swoje dłonie, ale w milczeniu trochę jej się przyglądały. Demonica natomiast? Patrzyła na nią z lekkim zaciekawieniem. Wzięła głębszy wdech... nim sie uśmiechnęła.
- Widzę, że już zaczęłaś dostarczać tą rozrywkę. Zginęłaś. - stwierdziła, jakby mówiła o pogodzie. Skąd wiedziała? Cholera wie, ale skrywała się w masce żniwiarza. Coś mogła wiedzieć o jej śmierci, nawet jak ta była z przyszłości. Na zadane pytanie jednak, pokręciła głową. - To co ja widzę, jest inne od tego co ty widzisz. To co oni widzą, jest innego od tego co ty widzisz. Ty jesteś tu gościem, my jesteśmy tu mieszkańcami.
Odpowiedziała, kiedy to Akane ruszyła w stronę badacza. Kiedy tylko się podniosła na równe nogi jednak, opętańce ponownie zaczęły na nią naskakiwać. Łapać jej nogi. Ciągnąć ją, starając się ją zatrzymać.
Porażka. Odniosłaś porażkę. Nikogo nigdy nie uratowałaś. Nic nigdy nie osiągnęłałaś. Ludzie jedynie przez Ciebie giną. Po co tu jesteś? Po co żyjesz? Bez celu. Bez ambicji. Zagubiona wędrowniczka nie wiedząca co ze sobą zrobić, podążająca jedynie za plecami nieistotnej kobiety. Co ona Ci dała? Co zyskałaś przez to wszystko? Nic. Jedynie ciągły ból. Daruj sobie. Poddaj się. Zrób to dla reszty. Nie każ ich swoją obecnością. Jak znikniesz, to on ich oszczędzi. Wystarczy że tu zostaniesz z nami.

Złe szepty. Krzyki ubolewający. To słyszała podczas każdego swojego kroku. Głupie głosy zachęcające ją do poddania się, mówiące jak to wystarczy aby jej towarzyszki przeżyły. Czy była to prawda? Nie wiedziała, ale coś wewnątrz serca mogła poczuć jakby... była to prawda. Jakby głosy te nie kłamały. Ta jednak się nie poddała nawet na moment. Okrążyła go. I zgodnie ze swoim planem, wbiegła w niego, opuszczając świat zmor. W głębi serca czując gramy niepewności zasiane przez stwory z tamtego świata, jednak pewna tego co chciała dokonać. Wbiegła w niego i wbiła dość trafnie ostrze. Mogła usłyszeć jak facet zasyczał, ale nie czekała. Pociągnęła je wyżej. jednak natychmiastowo przestała czuć opór. Facet stracił fizyczną formę, zwieniając się w swego rodzaju cienisty kształt i pędem poleciał w stronę schodów w górę. Reszta była na tyle zaskoczona całą sytuacją, że zwierzaki mimo próbowania zablokowania mu ucieczki... nie dały zwyczajnie rady. I Badacz tym sposobem gdzieś zniknął.
- Co do?! - zapytała Jinko, niezbyt rozumiejąc co się właśnie stało. Ruri była zdezorientowana i nic nie mówiła. Odsunęła się jednak trochę od wyjścia, podobnie jak zwierzaki. Nagle, Mózg uniósł łapki i wydobył się z nich podmuch lodu w stronę wyjścia. Dlaczego? Akane nie musiała się nawet długo zastanawiać, z racji że w momencie mogła dojrzeć jak wręcz inferno leci korytarzem w ich stronę. Przywaliło w podmuch lodu i... Mózg definitywnie mocno się skupiał, na kontrowaniu tego inferna. Reszta zwierzaków nie do końca wiedziała co zrobić w takim wypadku, a czy Akane wiedziała? Było to dobre pytanie. Inferno zdawało się być ciągłe i podtrzymywane przez ich przeciwnika, tyle mogła oszacować. A Mózg raczej nie mógł się ruszyć, bo wpadnie im wspomniane inferno do pokoju.
Oryginał Shuten Part

Sprawa z Pinim została bardzo szybko rozwiązana. Shuten przyjęła do wiadomości decyzję pand, i też na pewno mogłaby liczyć na ponowną rozmówkę z nimi po tym wszystkim. Raczej od tak jej nie popuszczą. Jednak... to wszystko zakładało bycie czegoś dalej. Czegoś po walce z Shogunem. Czy miała teraz siły się tym przejmować? Nie. Ostatecznie Ci na którym jej zależało, a przynajmniej Ci których starała się jakoś uratować, żyli. To było najważniejsze. Teraz mogła iść tam, gdzie Shogun czekał. Na spotkanie z nim i kulminację tego wątku, czy by chciała czy nie. Jednego była w końcu pewna. Zmierzał tutaj. Zmierzał do nich. A ona zmierzała do niego. Z całym gorącem kumulującym się wewnątrz, aż on w końcu... wybuchnął. Dała się ponieść. Stała się tytułem, jaki to nadał jej Rei. Może on przewidział to wszystko? Może widział to, co w jej głębi się kryło? Nie miało to znaczenia. Chcieli demona, to mieli demona.
Kontrola chakry była ciężka. Niesamowicie ciężka, szczególnie przy tej rwącej rzecze jaką była jej chakra. Ciało wręcz ją paliło od wewnątrz, ale nie przejmowała się tym. Dwie dłonie zdolne skruszyć skały to zawsze był jej najlepszy atut. Teraz, z tym gorącem? Nie potrzebowała niczego więcej. Rzuciła się wręcz na swojego przeciwnika, nie bojąc się jego czarnej zbroi. Nie, to nie ona była problemem. Ostrze Onimaru? Była to broń jakiej Shogun był niegodny. Było to jeszcze większe wbijanie toporu w jej serce, jakiego to rudowłosa nie zamierzała tolerować. Odrzuciła swojego przeciwnika podczas pierwszy w tych wszystkich walkach z nim. Ruszyła natychmiast za ciosem, łapiąc małża i mając bardzo jasny plan. Zniszczyć mu wręcz prawą rękę, co by to nie wykorzystywał ostrza jej przyjaciela. Pojawiła się tak szybko, że ledwo co była w stanie zarejestrować tereny jakie mijała. Nie była przyzwyczajona do takiej prędkości, jednak jej instynkt i wzrok to łatał. Pomagał. Uzupełniał. Poteżny cios z góry? Shogun nawet nie planował go blokować odskakując szybko w bok i starając się zbić go jakoś ostrzem Onimaru... bez skutku. Cios był zbyt silny, żeby ten zachiwał jakoś jego tor lotu. I stało się to, czego to Shuten właściwie pragnęła. Wypuścił on ostrze Onimaru z rąk, sprawiając że mogłaby je złapać gdyby chciała. Odskoczył szybko w bok, tempem równym do niej. Shuten ruszyła za nim. Ten złapał dwa ostrza z tych, jakie to przy nim lewitowały. Te dwa ostrza jakich to używał wcześniej razem. Białe, jakie w momencie sprawiło, że wokół niego pojawiły się wiązki elektryczności i drugie, jakiego ostrze było otoczone czerwonym dymem. Uderzenie pioruna i Shogun się przed nią rozmazał. Ponownie zwiększy swoje tempo tak, że nie mogła nadążyć. Było znacznie, znacznie lepiej niż wcześniej, ale dalej ledwo co zdążyła podnieść swoją broń i przyjąć jego atak dymną kataną. Potężny atak, taki że pomimo swojej siły i tak została odepchnięta na jakieś dwa metry. Kolejny grzmot i podobna sytuacja. Kolejny, kolejny i kolejny, co tylko ją coraz bardziej irytyowało że nie mogła go trafić. W pewnym momencie był on nawet na tyle szybki, że pojawił się za nią i jego ostrze już miało się wbić w jej kark, tnąc go niczym masełko... nim dojrzała błysk.
Shogun odleciał na jakieś 10 metrów, przywalając w ścianę budynku i przebijając się przez nią na wylot. A nastepnie przez kolejną, a budynek się na niego zawalił. A obok niej? Dojrzeć mogła... Norna. W masce, na jakiej to było napisane "Shi", ale tą fryzure rozpoznała bez problemu. Stał trochę przed nią, a wokół niego była złota poświata. Mogła dojrzeć swoimi oczami jak cało jego ciało emanuje taką... złotą energią. Jasną. Cholernie jasną. I poza tym złotem, wyczuwała jeszcze coś innego. Chakrę... ale nie zwykłą. To samo, co mogła też wyczuć wcześniej w Shogunie i czego doświadczyła na wojnie walcząć z Sunijczykami. Definitywnie nie była jednak w stanie teraz jakoś bardziej analizować sytuacji. Obserwując go jednak... czuła się mniejsza. Znowu. Czuła od niego siłę znacznie wyższą od tego, co ostatnim razem u niego dojrzała. Czuła... czuła się jakby widziała drugiego Shoguna, tak trochę. Tak jej skupiony na zemście umysł mówił.
- Nie wiem co się stało, ale wyglądasz jakbyś potrzebowała pomocy. Razem pójdzie nam łatwiej. Jaki masz plan i ile czasu musimy kupić? - trochę śmieszne, jak zakładał że Shuten dalej ogarnięta złością miała jakiś plan. Shogun natomiast? Wyłonił się z ruin domku bez rysy na sobie. Z dwoma ostrzami w dłoniach, przez którymi ponownie za nim pojawiłą się bestia. Mieszanka jego elektrycznego ostrza i dymnego ostrza. To, czego jej wodne lustro nie było w stanie odbić.
Stany postaci
Stan Kamaboko: ?, jesteś w swoim dawnym, ludzkim ciele. Wszystko wokół Ciebie sprawa wrażenie cholernie realnego, ale nie może być... prawda?
Stan Akane: w sumie to... żyjesz chyba. Trochę brudna, trochę krwi na twarzy, ale hej! Bez dziur w ciele!
Stan Shuten: Płoniesz od wewnątrz. Nie czujesz bólu. Nie widzisz własnych ran. Nie czujesz zmęczenia. Hachmion, uruchomiona 4 brama. Nie liczysz jej tur, to też nieograniczony dostęp do technik jakie te tury kosztują. Chwiejna kontrola chakry, więc rzeczy wymagające jej wysokiego poziomu lub podzielnej uwagi mają niską szanse na powodzenie. Twój cel? Zabicie Shoguna i tylko to.
Lista Zwierzaków
► Pokaż Spoiler | Guoba
Guoba | The Great Devouer
GatunekNiedźwiedź Brunatny
RozmiarŚredni
Posiadane dziedzinyMokuton B | Fūton C | Katon C
Siła4
Szybkość4
Wytrzymałość7
Refleks5
Siła woli4
Kontrola Chakry6
Ilosc chakry5 000 E: 10 | D: 50 | C: 100 | B: 400 | A: 1 500 | S: ---
Jeżeli ktoś byłby zainteresowany tym, kto był pierwszym niedźwiadkiem dokonującego włamania do pszczelego ula - Guoba. Tym niedźwiedziem Guoba był. Naturalny wróg Ibarakiego. Nie dlatego, że się nie lubią rzecz jasna. Pasje obu jednak momentami nakładają się w sposób mało kompatybilny, przez co w brzuszku Wielkiego Pożeracza wylądowały już dwie talie kart, trzy zestawy kości, cały set do Mahjonga oraz Ibaraki. Tego ostatniego jednak dało radę wyciągnąć dość szybko po tym, jak jego zgrabny kuper utknął w szerokim gardle Gouby. Jeżeli coś mieści się w pyszczku niedźwiadka - jest spora szansa, że odczuwając nawet delikatny głód spróbuje to pochłonąć. A że niemal nigdy nie jest w pełni najedzony, należy strzec się tego stworka o każdej porze dnia i nocy. Wieli fan jedzenia do tego stopnia, że sam nauczył się obsługi garnka i patelni, a w miarę sprawne, uzbrojone w pazurki łapki pozwalają na przygotowanie sporej części produktów - no, dopóki nie wymaga się od niego doskonałej precyzji czy krojenia cebuli "w piórka". Co więcej po latach jedzenia dziwnych rzeczy, dorobił się niemal stalowego żołądka. Dużo mniej substancji jest również dla niego szkodliwa. Nie jest zbyt werbalny, jednak jego zdolności gestykulacji są tak wyborne, że nie da się go nie zrozumieć.

Guoba jest przykładem, że jedzenie nie zawsze idzie w łapki. Czasem idzie w brzuszek. Co prawda odrósł od ziemi bardziej niż Ibaraki, jednak dalej daleko mu od górowania nad ludźmi, sięgając im gdzieś do pasa. Jasnobrązowe, miłe w dotyku futerko zapewnia ciepełko nie tylko niedźwiadkowi, ale również tym, którzy postanowiliby się w niego wtulić. Czasami użycza nawet własny brzuszek za poduszkę po zapłaceniu daniny z czegoś dobrego, jednak bywa, że obywa się i bez wcześniejszego haraczu. Brzuszek, okolice noska i część łapek jaśnieje, przybierając kremową barwę kontrastującą z czarnymi obwódkami wokół oczu - i nawet nie pytajcie, ile niedźwiedzi sobie żartuje z tego, że ten ma w sobie pand krew - oraz ciemnym wykończeniem łapek. Łebek zdobi również jasny, odwrócony półksiężyc rozciągający się pomiędzy jego brwiami.
Techniki zwierzęcia
Mokuton B // Mokuton: Mokujōheki | Wood Release: Wood Locking Wall // Standardowy
Katon E // Kaen | Flame // Standardowy
Katon E // Taiyō Sesshoku | Touch of the Sun // Standardowy na turę
Katon D // Keikoku Furea | Warning Flare // Pięciokrotny
Katon C // Katon: Hōsenka no Jutsu | Fire Release: Phoenix Sage Fire Technique // Standardowy na 5 pocisków
Katon C // Katon: Kasumi Enbu no Jutsu | Fire Release: Mist Blaze Dance Technique // Standardowy
Fūton E // Habuyō | Leaf Dance // Standardowy na turę
Fūton E // Kaze Hitokuchi | Breeze Bite // Standardowy na turę
Fūton D // Hatsukaze | First Wind // Standardowy
► Pokaż Spoiler | Mózg
Mózg
GatunekSzczur
RozmiarMały
Posiadane dziedzinyHyōton S
Ninjutsu S
Fūinjutsu S
Suiton A
Doton A
Siła5
Szybkość7
Wytrzymałość5
Refleks8
Siła woli10
Kontrola Chakry10
Ilosc chakry15.000 E: - | D: - | C: 20 | B: 100 | A: 250 | S: 500
Mózg jest geniuszem zbrodni. Wielkim mastermindem planów. Uwielbia knuć, szydzić i wywyższać się nad innymi. Uwielbia żółty ser i nachosy z sosem serowym. Gderliwy i marudny. Udaje niedostępnego i chłodnego, ale tak naprawdę kocha Pinkiego i łatwo przywiązuje się do innych. Osoby pod paktem traktuje jak dostawców sera, więc z łatwością można mu się podlizać i uzyskać jego względy, obdarowując go ów dobrem. Do Kamaboko pochodzi z dystansem - lubi go, ale nie bardzo mu ufa ze względu na jego dziwne i często niejasne zachowania. Z wyglądu jest to biały szczur z nieco przerośniętą główką, co utrudnia mu walki luchadorskie. Ma czerwone oczka i typowy, szczurzy ogon.
Techniki zwierzęcia
NinjutsuC // Gyaku Kuchiyose no Jutsu | Reverse summoning technique // Standardowy
NinjutsuC // Kuchiyose no Jutsu | Summoning Technique // Różny
NinjutsuA // Chakura Tensō no Jutsu | Chakra Transfer Technique // Przekazywana chakra
Ninjutsu // PaktS // Densenbyō | The Plague // Trzykrotny, minimum 10 000 Chakry
HyōtonS // Hyōgaki | Ice Age // Dwukrotny za użycie, standardowy B na turę za utrzymanie
FūinjutsuS // Bōkyaku no tatchi | A touch of oblivion // Standardowy C za dzień
SuitonA // Suiton: Daibakuryū no Jutsu | Water Release: Great Waterfall Flow Technique // Standardowy
Doton // PaktB // Hadakadebanezumi kaitai-tai | Mole-rat demolition squad // Trzykrotny
DotonA // Doton: Arijigoku no Jutsu | Earth Release: Antlion Technique // Standardowy na turę
► Pokaż Spoiler | Pinky
Pinky
GatunekMysz
RozmiarMały
Posiadane dziedzinyHyōton D
Katon D
Ninjutsu C
Siła5
Szybkość4
Wytrzymałość4
Refleks4
Siła woli4
Kontrola Chakry4
Ilosc chakry2.500 E: 30 | D: 100 | C: 250 | B: x | A: x | S: x
Pinky jest debilem. Ale kocha Mózga. Ale jest głupi. Głupi jest jak but. Generalnie robi to, co każe mu Mózg, tak jak mu każe Mózg i najlepiej - kiedy każe mu Mózg. Pinky lubi Mózga i patrzeć w ścianę. Jego ulubioną potrawą jest woda z podajnika i sianko, a o walkach luchadorów wie tyle, że nie umie tego wymówić. Kamaboko wręcz uwielbia. To jego ulubiony człowiek i zrobi dla niego wszystko - tak długo, jak Mózg mu nie zabroni. Pinky jest wysoką białą myszą o czarnych oczach. Posiada długi różowiutki ogon i pchły.
Techniki zwierzęcia
Hyōton D // Kōri no Kishitsu | Ice substrate // Standardowy za pole o promieniu 3m
Hyōton D // Hyō | Hail // Standardowy za trzy pociski
Katon D // Hinote | Fire hands // Standardowy na turę od dłoni, minimum 3 chakry
Katon D // Katon: Hōsenka Tsumabeni | Fire Release: Phoenix Sage Flower Nail Crimson // Standardowy za 5 broń miotaną na turę
Ninjutsu C // Kawara Shuriken | Roof Tile Shuriken // Standardowy za 5 przedmiotów
Ninjutsu C // Gyaku Kuchiyose no Jutsu | Reverse summoning technique // Standardowy
Ninjutsu C // Kuchiyose no Jutsu | Summoning Technique // Różny
► Pokaż Spoiler | Zią
Zią
GatunekGolec
RozmiarŚredni
Posiadane dziedzinyDoton S
Ninjutsu A
Hyōton A
Katon B
Siła6
Szybkość6
Wytrzymałość6
Refleks8
Siła woli7
Kontrola Chakry7
Ilosc chakry10.000 E: 5 | D: 25 | C: 75 | B: 300 | A: 750 | S: 3500
Zią jest ziomkiem. Przyjacielem każdego. Władcą leżingu, imprez i pieniędzy. Naczelny alkoholik krainy szczurów. Szef kasyna i nielegalnych zakładów luchadorskich. Fan narkotyków i nikotyny. Z Kamaboko dogaduje się znakomicie, widząc w nim pokrewną duszę. Zawsze chętnie mu pomaga - tylko nie zawsze jest przy tym trzeźwy. Krążą plotki, że od używek wyłysiał, ale to tylko plotki. Jest golcem - one z reguły są gołe. No i ślepe, więc i Zią jest niemal ślepy. Widzi baaaaaardzo słabo. Dlatego woli siedzieć pod ziemią, gdzie jest chłodniej i ciemniej.
Techniki zwierzęcia
NinjutsuC // Gyaku Kuchiyose no Jutsu | Reverse summoning technique // Standardowy
NinjutsuC // Kuchiyose no Jutsu | Summoning Technique // Różny
NinjutsuA // Kumoshin no Jutsu | Cloud Transport Technique // Dwukrotny
Doton // PaktB // Hadakadebanezumi kaitai-tai | Mole-rat demolition squad // Trzykrotny
DotonB // Ishi no kami no abatā | God of Stones avatar // Dwukrotny, standardowy C na turę za utrzymanie
KatonC // Katon: Gōkakyū no Jutsu | Fire Release: Great Fireball Technique // Różny
HyōtonA // Ekitai chisso | Liquid Nitrogen // Dwukrotny
► Pokaż Spoiler | Speedy
Speedy
GatunekMyszoskoczek
RozmiarMały
Posiadane dziedzinyNinjutsu A
Hyōton B
Futon B
Raiton C
Siła4
Szybkość8
Wytrzymałość4
Refleks8
Siła woli5
Kontrola Chakry6
Ilosc chakry7.500 E: 10 | D: 50 | C: 100 | B: 400 | A: 1500 | S: x
Speedy jest niewielkim myszoskoczkiem o brązowym futerku. Ma długi i cieniutki ogonek. Ubrany chodzi w białe spodenki i koszulkę, zaś na głowie nosi sombrero. Uwielbia grać na mandolinie i marakasach, a poza tym biegać, ruszać się i płatać figle! Jest wiecznie wesoły, rozradowany i wręcz wypełniony energią. Nienawidzi nudy. W większości wykonując zadania, opiera się na tym, czy będzie co robić, czy nie bardzo. Zadania pokroju czujki czy strażnika to nie dla niego. Ale bieganie? Zabijanie? Figlów płatanie? Zawsze. Z Kamaboko się zwyczajnie nie dogadują. Pracuje dla niego, ale lubi wykręcać mu numery czy robić rzeczy "po swojemu".
Techniki zwierzęcia
NinjutsuC // Gyaku Kuchiyose no Jutsu | Reverse summoning technique // Standardowy
NinjutsuC // Kuchiyose no Jutsu | Summoning Technique // Różny
NinjutsuA // Kumoshin no Jutsu | Cloud Transport Technique // Dwukrotny
Hyōton D // Kōri no Kishitsu | Ice substrate // Standardowy za pole o promieniu 3m
HyōtonC // Yukidama | Snowball // Standardowy
FūtonB // Fūton: Hane no Mai | Wind Release: Feather Dance // Standardowy na turę
RaitonC // Hagane piasuinparusu | Steel-piercing impulse // Dwukrotny
RaitonC // Ka jūden | Overcharge // Różny
Lista NPC
Ostatnio zmieniony 03 kwie 2023, 19:39 przez Nara Shizu, łącznie zmieniany 2 razy.
Obrazek
Wcielenie Jelenia
Prowadzone wątki 5/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
Awatar użytkownika
Kamaboko Gonpachiro
Posty: 191
Rejestracja: 18 maja 2021, 13:59
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Miasto portowe Aki

Czy przejmował się emocjami innych? Miał wrażenie że nie specjalnie ostatnio. Do pewnego stopnia owszem, zdawał sobie z nich sprawę i nawet czasem brał pod uwagę. Niestety nie na zasadzie "Biedna Shuten będzie płakać" a bardziej w kontekście "Z tego wszystkiego coś odpierdoli". Silne emocje były zwyczajnie kondycją która mogła w bardzo nieprzyzwoity problem wpłynąć na ich dalsze losy. Czynnikiem chaosu, który nijak nie lubił się z logiką a tym samym był cierniem w boku kogoś o tak pragmatycznym podejściu do życia jak Kamaboko. Teraz jednak stały przed nim wyzwania, w których sam musiał polegać na dawno zapomnianych uczuciach, odnajdywać i przypominać sobie o tym, co niegdyś posiadał a teraz utracił.

Ostatecznie nie odpowiedział nic na jej uwagę. Z tego wszystkiego wyleciało mu to z głowy. Tak bardzo zaabsorbowało go to wszystko że nie znalazł w sobie słów, a potem zupełnie o nich zapomniał. Zamurowany, skupiony na wewnętrznym Ja. Szalejąc po cichu w burzy, której bardzo w sobie nie chciał, próbując okiełznać ją, póki jeszcze miał na to szansę. Nim los postanowi by sprawić że to wszystko runie jak domek z kart. Póki co - nie było najgorzej. Daleko było jednak od tego by było dobrze. W każdym razie - nie odpowiedział jej. Z jednej strony trochę szkoda, z drugiej no już tak wyszło. Na szczęście w żaden sposób tego nie komentowała i nie ciągnęła więc ostatecznie wszystko skończyło się bardzo dobrze. Chociaż odczuwał delikatne... poczucie winy. Że nie był w stanie jej zapewnić, że oczywiście że o siebie zadba. Mógł sobie chyba jednak pozwolić na trochę myślenia osobie? Na tą delikatną uszczypliwość w jej stronę?

Cała randka poszła jak po maśle, fantastycznie można by rzec. Niczym z bajki. I ewidentnie była zadowolona, a to sprawiało że i on był zadowolony. Bo spełnił swój cel. Delikatny dar dla przemijającej myśli, dla błądzącej iluzji. I chociaż go to męczyło, to zapewne dużo bardziej w przyszłości męczyło by go podjęcie innej decyzji i innych działań. Zresztą nie było co rozmyślać nad co by było gdyby, bo było co było. Teraz zaś zadała ciężkie pytanie i zasiedli razem na ławeczce. Nim zdążył zebrać jednak myśli i jej odpowiedzieć, ta kontynuowała. Słysząc jej słowa, nie było już mowy o zebraniu myśli. Zacisnął dłoń na ławeczce, mocno, bardzo mocno. Krew odpłynęła mu z twarzy a żołądek podszedł do gardła. To był stres. Bardzo dużo stresu. I natłok emocji bo nie czuł się tak... nie wiedział czy kiedykolwiek się tak czuł. Nie pamiętał. Czuł to gdy umarła? Gdy się dowiedział że będzie ojcem? Gdy powiedziała "tak"? Nie pamiętał. Ale intensywna i ogromna fala emocji sprawiła że miał ochotę zwyczajnie zwymiotować ze stresu. Zdołał jednak stłamsić ten odruch i jedynie trzęsącymi się dłońmi zasłonił twarz, powoli się pochylając i przyciskając łokcie do kolan. Płakał. Chyba. Nie był pewien. Nie wiedział co ma powiedzieć, co ma zrobić, gdzie patrzeć. Nie wiedział czego chce, czego oczekuje ani nawet co czuje. Po prostu... chciał by nie być tu, gdzie był. Niestety - był.

-A więc wiedziałaś-Wydukał w końcu, czując suchość w ustach, pieczenie w nosie i oczach. Swędziała go skóra i włosy. A serce napierdalało o żebra.-Dlaczego?-Zapytał w końcu i spojrzał na nią... nie wiedział jak na nią spojrzał. Jak na nią patrzył? Ze złością? Żalem? Smutkiem? Lękiem? Radością? Jaką minę w tym momencie robił?-Dlaczego wiedząc... dlaczego chciałaś żebym na siebie--Wiedział dlaczego. Wiedział też że nie powinien pytać. Wiedział, że nie chciał usłyszeć odpowiedzi. Że odpowiedź mogła pokrywać się z jego przypuszczeniami. Nie chciał mieć racji. Chciał umrzeć. Domyślał się też że ona tego nie chciała. Stąd ta szopka. Stąd jej wcześniejsze słowa. Może się mylił, może to była kara, może zaraz zapyta dlaczego wciąż żyje... ale tak nie będzie. Wiedział, nie chciał wiedzieć, a mimo to zapytał. Nie chciał jej też ranić. A mimo tego jego akcje, jego słowa... w końcu, potrafił już tylko niszczyć.

-Ja-Głos mu się załamał a podbródek zadrżał. Przetarł oczy rękawem i odetchnął nieco głębiej przerzucając spojrzenie na ziemię pod swoimi nogami.-Nie powinno mnie tu być. Nie jestem już tym kogo...-Wykonał bliżej nieokreślony gest lewą ręką.-Dziękuję i przepraszam-Wstał. To była pora żeby sobie poszedł.-Bawiłem się... znośnie-Mruknął jeszcze, nie chcąc kłamać. Nie mógł się bawić dobrze. Nie kiedy on żył a ona... postanowił uciec. Ruszył do przodu by odkryć jedynie że nogi ma jak z waty i nie specjalnie go słuchają, upadł więc na kolana i usiadł krok od miejsca w którym jeszcze chwilę temu stał. Nic jednak nie powiedział, ani nie zrobił. Może jak tak pozostanie, to wszystko zniknie. Było wiele rzeczy które chciał jej powiedzieć... że tęskni. Nakrzyczeć na nią że go opuściła - zostawiła samego. Przeprosić, za to że nie zdołał ich obronić. Błagać o przebaczenie za to, kim się stał. Prosić o to by kazała mu umrzeć by mógł patrzeć na nich z daleka - wiedział bowiem że nie był godzien by stanąć obok nich. Było wiele uczuć i myśli i słów. Ale nie mógł ich z siebie wyzwolić. Zresztą, nie miał do tego prawa. Mógł tak jedynie siedzieć i czekać aż przejdzie. Ból i cierpienie. Kara której teraz doświadczał choć może gdyby nie był takim tchórzem dostrzegłby w tym wybawienie.
Awatar użytkownika
Sabataya Shuten
Posty: 939
Rejestracja: 27 kwie 2021, 12:40
Ranga dodatkowa: ex-Kage
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Miasto portowe Aki

Cokolwiek działo się z jej ciałem, było tym, czego potrzebowała. Mocy, jaka byłaby w stanie pozwolić jej na walkę z Shogunem, jak równy z równym. Było coś pocieszającego w myśli, że mogła odpłacić się Musashiemu, zanim wszelaki płomień w środku niej zgaśnie na dobre i najpewniej zamknie jej tym samym oczy, a jednak dalej przykrywane przez złość i gniew, jakie czuła we własnych trzewiach. Nagle znalazła się przy samuraju, nie wiedząc kiedy i jak, od razu wyprowadzając cios w dzierżącą miecz Onimaru rękę. Tak jak jednak był w stanie wykonać jako taki unik, tak jej siła wystarczyła, by ten wypuścił oręż, a mogła pochwycić go Shuten w swoją wolną dłoń. Jednak zaraz po tym, wszystko zaczęło znowu się chrzanić. Shogun dobył swoje dwie bronie, przez co ta znowu poczuła się jak w punkcie wyjścia. Znowu nie mogła nadążyć. Znowu miała problem. Dawała z siebie wszystko, pozwalała pożodze zżerać ją od środka, a jednak dalej z trudem była w stanie mierzyć się z szybkością Miyamoto. Jakie to było... było... wkurwiające. Zacisnęła mocniej zęby czując, jak wszystkie jej mięśnie napinają się jeszcze bardziej. Jakby całe jej ciało próbowało czystą furię i irytację przekuć w to, czego jej brakowało. Wymusić na niej jeszcze więcej. A jednak nic to nie dawało. Zdawał się być co raz szybszy i szybszy, podczas gdy fale gorąca w nią uderzające nabierały na intensywności, aż w końcu tak niewiele brakowało, by cała ta walka w końcu dobiegła końca...

Zwyczajnie nie tak, jakby się spodziewała. Nagły błysk nie był czymś, co przewidziała. Pomimo maski, nie szło nie poznać w osobie przed nią Norna. Tylko czy nie powinna się... no, cieszyć? Co prawda wszyscy, którzy do tej pory chcieli jej pomóc, byli martwi lub prawie martwi, a tymczasem przybyła jej na ratunek kolejna osoba. Osoba, która... Jej umysł zdawał się przyćmiony całym nawałem emocji, jaki nią kierował. W pierwszym odruchu chciała rzucić się na blondyna z mieczem, nie słysząc nawet słowa przez niego wypowiedzianego, tylko... Tylko to bez sensu. Patrzyła na niego przez moment swoimi rubinowymi oczami, jakie zdawały się być pustą, czerwoną otchłanią bez życia, a wypełnioną niegasnącym ogniem. Czemu był... Nie. Nie miała czasu na niego. Z resztą! Nawet, gdyby chciała cokolwiek powiedzieć, nie sądziła, by była w stanie wydobyć ze swojej ściśniętej krtani cokolwiek więcej, niż warkot. Jej uwaga szybko wróciła na Shoguna. Wiedziała, co chciał zrobić. Na JEJ warcie. Z ostrzem wujaszka w lewej ręce i małżem w drugiej, odbiła w bok. Małża ponownie spróbowałaby zamienić w jego latającą wersję, po czym miotnęłaby nim z całej siły w Shoguna szykującego atak. Jej próba "okrążenia go" miała jedynie na celu sprawienie, że jeśli miałaby nie zdążyć, będzie miała chwilę czasu, nim skoryguje atak ku niej, a sama szansę na unik. Bo tak - nie zabije Shoguna, jeśli Shogun zabije ją. Jeśli zaś ten miałby go sięgnąć na czas i przerwać atak, tym lepiej. Kiedy tylko byłoby "bezpiecznie", czy to przez uniknięcie czy zatrzymanie samuraja, zamierzała z powrotem wbić się w niego, przekładając ostrze Onimaru do prawej ręki. Znowu atakowałaby głównie jego prawą stronę, nie tylko próbując wbić mu ostrze pod barkiem próbując go wywarzyć, co tłukąc w jego broń trzymaną w prawej dłoni, by jeszcze bardziej mu ją nadwyrężyć. Małżowi pozwoliłaby póki co leżeć, samej skupiając się na wpleceniu w całe swoje cięcia i pchnięcia kopnięć i zwykłych ciosów pięścią wycelowanych w jego mostek. Co więcej - spróbowałaby podczas przełożenia broni z lewej dłoni, do prawej, skupić chakrę i włączyć swoje klanowe wspomaganie. Skoro nie mogła go zranić tak, to zrobi to inaczej, przy okazji z całej siły zbijając te ciosy, jakie wymierzyłby w nią, próbując wplatać w nie kontrę pod postacią wyżej wspomnianych ciosów wolną ręką i kopnięć.

Chakra Shuten9 065 - 20 (Tsūjitegan) - 300 (małż) - 1 750 (Ryakudatsu) = 6 995
HachimonSiła +2 (12), Szybkość +4 (11), Refleks +2 (10), Wytrzymałość 6 || 13/? tur || Ura Renge still on
Ryakudatsu1/3
SpecjalizacjaTsūjitegan
Style walkiKyotōryū S | Hachimon S | Kimyōnaryū B
AtutyInstynkt Niebezpieczeństwa
Ekwipunek- Katana; - 3 kunaie; - Midori no Kannazuki, - 1 pigułka
► Pokaż Spoiler | Techniki
Tsūjitegan: Ryakudatsu | Through Eye: Life-Force Plundering通じて眼・略奪
KlasyfikacjaTsūjitegan, Kinjutsu
PieczęcieCzas skupiania chakry jak przy 5 pieczęciach
KosztPołowiczny S za 3 tury
ZasięgDotykowy
Wymagania---
DodatkoweTechnika traktowana jest jako wspomaganie
Podczas gdy najbardziej znamienita technika klanu Sabataya skupia się na heroicznym przelaniu na innych własnych sił fizycznych celem zasklepienia ich ran, Ryakudatsu jest niczym zła siostra. Druga, nie koniecznie jasna, strona tego samego medalu. Co można bowiem dać, to również można odebrać. Poprzez skupianie chakry przez pewien czas jesteśmy w stanie wejść w tryb, gdzie każdy nasz kontakt fizyczny niesie ze sobą ogromne szkody celowi. Nie wynikają one z włożonej siły czy dokonanych zniszczeń, a samych efektów, jakim poddany zostaje przeciwnik bez względu na noszony pancerz czy inne elementy defensywne. Każdy trafiony cios, mniej bądź bardziej celny, niesie ze sobą odebranie celowi części jego sił fizycznych sprawiając, że jedno uderzenie zostawia nasz cel sfatygowany tak samo, jakby przebiegł długi kawałek drogi bez odpoczynku. Każde kolejne pogłębia ten stan, a im bardziej nasz oponent jest wytrzymały, tym więcej trafień potrzeba, by ten w sposób znaczący odczuł efekt techniki. Co więcej raz na turę każdy trafiony przeciwnik traci 1 punkt wytrzymałości.

Istnieją jednak pewne niuanse sprawiające, że używanie tej techniki nie jest aż tak proste i oczywiste, jakie może się wydawać. Czas trwania techniki musimy określić przed jej użyciem, płacąc chakrę "z góry". W przypadku wcześniejszego przerwania tejże, chakra nie wraca. Podczas trwania techniki niemożliwe jest używanie wspomagań i technik prócz tych których koszt chakry wynosi 0. Nie mniej techniki oraz wspomagania, jakie zostały użyte przed włączeniem Ryakudatsu nie zostają przerwane i działają dalej również po jego aktywacji. Co więcej odebrana za pomocą tej techniki wytrzymałość wraca dużo szybciej, niż w wypadku innych technik bazujących na energii fizycznej. Jej powrót rozpoczyna się 3 tury po zakończeniu działania techniki. Jest to proces stopniowy, a podczas jednej tury wraca jeden punkt wytrzymałości. Nie zostaje zanegowane jednak zmęczenie, a rany zadane podczas trwania trybu, bez względu na ilość Wytrzymałości celu w tamtym momencie, po jej odzyskaniu nie ciążą mniej niż w chwili ich otrzymania.

Posiadając Specjalizację Tsūjitegana czas działania wzrasta do 4 tur za koszt połowiczny S.
Posiadając Sennina Tsūjitegana możliwe staje się wyłączenie trybu wcześniej. Ponowne jego włączenie możliwe jest dopiero w momencie, w którym wcześniej zakończona technika przestałaby działać, gdyby nie została wyłączona. Oznacza to, że jeśli użyjemy techniki z początkowym zamiarem utrzymywania jej 6 tur, a wyłączymy ją po 1 - musimy odczekać kolejne 5, nim będzie możliwe ponowne jej użycie.
Posiadając Specjalizację oraz Sennina Tsūjitegana przedwczesne wyłączenie techniki nie wiąże się z nałożeniem czasu oczekiwania do jej ponownego użycia.
► Pokaż Spoiler | Style walki
Kyotōryū | Flow of the Empty Sword虚刀流
KlasyfikacjaTaijutsu, Styl Walki
Wymagania---
Sposób walki bez używania broni wszelakiego kalibru, również tego dedykowanego do walki wręcz jak np. kastety. Wedle ideologii Kyotōryū, osoba dzierżąca ów styl nie używa miecza, a zamiast tego sam staje się jednym - siłą zdolną przebić się przez każdą defensywę, "tnąc" przez wrogów jak najlepsze ostrze. Ostatecznie styl ten przez lata zamiast skupiać się na ofensywie czy defensywie per se, znalazł swoją specjalizację w kruszeniu defensywy innych i pozostawianiu ich bezbronnymi na dłuższą metę. Ostatecznie dla mistrzów tej sztuki nie ma tarczy wystarczająco wytrzymałej, czy miecza dość niezniszczalnego, by ostatecznie nie ugiąć się pod uderzeniem Kyotōryū.

Styl ten opiera się w podobnej mierze na uderzeniach dłońmi, jak i kopnięciach. Mniej popularne są ciosy wykonywane pięścią, bardziej stawiając na ataki otwartą dłonią. Poprzez odpowiednią utylizację posiadanych mięśni, siła przyłożona do obiektu jest tym bardziej efektywna, im twardszy cel. Prócz skupiania się na czystej sile, przy unikach istotną kwestię stanowi również refleks oraz szybkość.

Posiadając rangę B Kyotōryū uderzenia wyprowadzone w twarde powierzchnie są mniej odczuwalne. Ciężej jest doznać kontuzji uderzając pięścią w stal czy inne, wytrzymałe obiekty.
Posiadając rangę A Kyotōryū ciosy wyprowadzane w twarde obiekty zyskują na sile. Łatwiej jest złamać komuś kość czy wyważyć ciężkie drzwi. Można też próbować łapać miecz w dłoniach. Uderzenia w tkanki miękkie są przez to mniej efektywne, jednak dalej niebezpieczne przy użyciu odpowiednio dużej siły.
Posiadając rangę S Kyotōryū oraz Refleks 8 ninja jest wystarczająco wprawiony, by nie tylko złapać bezpiecznie nadciągające ostrze, ale również nadciągającą broń miotaną. Zatrzymanie ataku kogoś posługującego się podobną szybkością łapiąc odpowiednio jego kończynę nie stanowi większego wyzwania.
Kimyōnaryū | Styleless奇妙な流
KlasyfikacjaKenjutsu, Styl Walki
WymaganiaBrak innego stylu walki Kenjutsu
DodatkowePosiadając ów styl walki, nie można opanować obok niego innych stylów Kenjutsu
Styl, którego nie ma. Nieuznawany, ale istniejący. Jack-of-all-trades. Sposób walki bez narzucanych z góry wytycznych, bez wyuczonych pozycji czy konkretnych ciosów. Każda osoba praktykująca go jest w stanie zaadaptować go pod siebie, zaś dwie osoby posługujące się nim nigdy nie zawalczą tak samo. Brak ukierunkowania sprawia, że uderzenia wykonane w tym stylu są słabsze i mniej efektywne niż wykonane przez osoby innych szkół. W zamian za to styl ten jest w stanie zapożyczyć od innych technikę i poszczególne ciosy, przez co możliwe jest ich imitowanie. Każdy wojownik szyje go własnymi nićmi porzucając ogólnie pojętą skuteczność na rzecz uniwersalności i szerszej gamy możliwości.

Posiadając rangę S Kimyōnaryū możliwe staje się zapożyczanie efektów oferowanych przez inne style walki. By zaadaptować takowe do swojego, należy mieć styczność ze stylem "pożyczanym" - czy to mogąc go obserwować przez dłuższy czas, walcząc przeciw osobie posługującej się nim lub znajdując nauczyciela.
Specjalna zasada #1: styl ten zmienia się wraz z walczącym i po pewnym czasie niewykluczone, by przerodził się w zupełnie nowy sposób walki odznaczający się unikalnością. Możliwe jest wtedy opracowanie na jego podstawie nowej szkoły walki. Kimyōnaryū zamienia się wtedy w rzeczony styl. Jego ranga wynosi tyle, ile wynosiłoby podzielenie obecnej rangi Kimyōnaryū na dwa (zaokrąglając wynik w dół). Nie można po tym ponownie rozwijać Kimyōnaryū. Wszelakie nauczone sztuki zapożyczone z innych stylów przepadają, o ile nowy styl walki nie twierdzi inaczej.
Specjalna zasada #2: inną możliwością jest nauczenie się już istniejącego stylu walki na miejsce Kimyōnaryū. Ze względu na jego uniwersalność, opanowanie na jego miejsce innego stylu jest prostsze. Jak we wcześniejszym wypadku, po zastąpieniu Kimyōnaryū nowym stylem, jego poziom jest równy poziomowi Kimyōnaryū podzielonemu na dwa i zaokrąglonemu w dół. Nie można po tym ponownie rozwijać Kimyōnaryū. Wszelakie nauczone ataki zapożyczone z innych stylów przepadają, o ile nowy styl walki nie twierdzi inaczej.
► Pokaż Spoiler | Przedmioty
Makigai Sheru Mēsu | Conch Shell Mace巻き貝 シェル メース
Legenda
W świecie ninja wielu nie zdziwią zwierzęta wyszkolone przez shinobi, potrafiące samodzielnie korzystać z ninjutsu. Ba, niektóre nawet potrafią mówić! Jednak ta legenda jest... specyficzna. Żywa muszla zdolna do walki jak równy z równym? Niektórzy twierdzą, że istota ta, czy to zwykła muszla, czy to małż, swego czasu starła się z przeciwnikami, którzy mogli zagrozić pokojowi na świecie. Inny zaś mówią, że by móc się przemieszczać opanowała rzadką sztukę faktycznej zmiany kształtu, znacznie przewyższającą zwykłe Henge no Jutsu.
Stack/SlotZawsze zajmuje pełen zwój, niezależnie od jego wielkości
Zdolności
Jaka by prawda nie była, muszla ta była wykorzystywana do walki przez shinobi od stuleci. Tak jak nawet jej posiadacze nie są w stanie powiedzieć czy jest ona prawdziwym zwierzęciem czy legenda kłamie, tak są w stanie wykorzystywać do walki jej unikatowe właściwości:
  • Niezwykle twarda skorupa, jaką są w stanie zniszczyć jedynie najpotężniejsze techniki, jak np. Bijūdama lub uderzenie o Sile 14.
  • Zdolność zmiany małża w formę potrafiącą latać. Shinobi za standardowy koszt B chakry jest w stanie zmienić podstawową formę małża w latająca, a następnie dowolnie sterować torem jego lotu. Prędkość małża wynosi 8 i dopóki coś nie zatrzyma jego lotu, wzrasta ona do 9 po 3 turach latania. Małż jest również w stanie udźwignąć 90 kg, toteż użytkownik może na nim latać. Kontrolować w ten sposób małża może jedynie jego aktualny lub dawny posiadacz z racji, że odrzuca on chakrę innych osób. Aby zostać zaakceptowanym do grona posiadaczy, trzeba trzymać małża we własnych dłoniach przez 3 tury.
  • Małż musi być zapieczętowany w zwoju tak długo jak nie jest wykorzystywany w walce. Jeżeli "zwierze" wykryje, że jest na wolności i nie trwa w najbliższym otoczeniu walka, to po 4 turach spokoju samo ją zaczyna - atakując wszystkich w pobliżu swoją powietrzną formą, osiągając w niej prędkość 10. Aby go wtedy zapieczętować, wymagane jest najpierw jego unieruchomienie - czy to przez proste złapanie, czy potężne uderzenie jakie ogłuszy zwierzę.
Obrazek
Awatar użytkownika
Mirai Akane
Posty: 146
Rejestracja: 31 maja 2021, 23:26
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Miasto portowe Aki

Umieranie samo w sobie było strasznie ciężkie i obciążające... Świadomość, że się umiera, że nie można nic z tym zrobić. Później sam fakt śmierci. Do tego jeszcze, ona musiała 'przeżywać' to podwójnie, podczas pojedynczego umierania. Strasznie słabe. Czy mogła coś na to poradzić? No chyba nie bardzo, poza samym faktem - nie umierania - jednak na to nie bardzo miała wpływ sama z siebie.
W końcu udało jej się przetworzyć 'przyszłość' i nawet jeśli otrzymana 'wizja' definitywnie była wizją, to odruchowo podążyła palcami w stronę otrzymanej od Badacza rany, by upewnić się, że faktycznie nie ma dziury w miejscu gdzie powinno znajdować się jej płuco. Mogła prawie odetchnąć z ulgą i to bez bólu. Powoli podniosła się z kolan.
- Nie cierpię gdy mi się to przydarza. - Rzuciła jak gdyby nigdy nic. Spoglądając na Anę trochę jak zbity szczeniak (całe szczęście, że miała maskę na twarzy). - Będę musiała to ograniczyć, inaczej straci to całe walory rozrywkowe dla Ciebie... - wzruszyła ramionami lekko zrezygnowana. - Wiesz ile czasu 'umierałam' tutaj? - Zrzuciła jeszcze do Demonicy, wprowadzając swój przyszłościowy plan co do badacza w życie, nie wiedziała co prawda czy kobieta miała świadomość i poczucie upływu czasu w tym miejscu, ale spytać nie zaszkodziło. Swoją drogą strasznie miło z strony mieszkańców zaświatów, że nie oblazły ją w momencie gdy nie była w pełni świadomości... Uprzejmości oczywiście nie trwały zbyt długo, bo w momencie gdy tylko się podniosła, wszystko wróciło do "lokalnej normy". Złośliwe szepty wbijały się w nią z każdym krokiem, a kapłanka jedyne co mogła zrobić, to usilnie je ignorować, skupiając się wpierw na własnym celu.
Aktualnym... celu...
"Jak znikniesz, to on ich oszczędzi".
Zastygła na moment, a jej usta wykrzywiły się na wzór czegoś, co chyba miało być uśmiechem. Chyba powoli zaczynała rozumieć jak to tutaj 'działało'.
Plan o dziwo zadziałał jak powinien, po prostu nie wzięła pod uwagę faktu, że ludzie nie umierają od tak po takich obrażeniach... wróć. Ludzie definitywnie umierają po takich obrażeniach, ale jak już zdążyła sobie uświadomić. Byli też największymi potworami w tym świecie, więc cóż. Potrzebowała kolejnego miecza... tym razem na potwory.
Odczuła niesamowitą ulgę w momencie gdy ujrzała Jinko i Ruri całe i zdrowe. Teraz sama z chęcią rzuciła by się na nie, by zamknąć obie w silnym uścisku. Jednak wrogowie, którzy nie chcą od tak umierać... byli naprawdę upierdliwi. Nie miała też dużo czasu na tłumaczenia.
- Jak długo dasz radę utrzymać tę ścianę? Potrzebuje może dwóch minut... chyba. - Rzuciła od razu podchodząc do Mózga. - Kolejnych złych i nierozważnych decyzji ciąg dalszy... - Klasnęła w dłonie aktywując Chikai Akuma by sprawdzić, czy jest w stanie wyczuć Badacza... czy czymkolwiek on tam był. Patrząc po tym jak zwinął się z tego pomieszczenia... i jak szybko zaatakował, to raczej nie mógł być aż tak daleko, by przypadkiem nie osłabić swojej techniki. - Mimo wszystko wycofajcie się do jednego z korytarzy.
Rzuciła do reszty, bo cóż, nawet jeśli da radę dojść do przeciwnika to nie wiedziała czy przerwie mu technikę na czas. - Jinko, zadbaj o Ruri, a ja spróbuje powstrzymać... to coś. - Zerknęła na dziewczyny i cóż, jeśli czas był odpowiedni ruszyła w stronę lodowej ściany, po drodze ponownie klaszcząc w dłonie, by przelać kapłańską chakrę w swoje ostrze, a zaraz po tym, skupić się znów na odwiedzinach w wymiarze Any.
Zacisnęła zęby, ponownie patrząc na świat w odcieni czerni i bieli. Ile zostało jej czasu? Zresztą... nie było to ważne, musiała dotrzeć do Badacza i przerwać mu tę technikę. Jaki byłby sens w tym wszystkim, jeśli teraz pozwoliłaby umrzeć reszcie? Mogła mieć tylko nadzieje, że Mózg kupi im jeszcze tyle czasu, by mogły ukryć się przed płomieniami. Pozostawienie Badacza samego sobie w tej sytuacji również nie było rozwiązaniem, zapewne goniłby ją i maskę, aż w końcu dopiąłby swego... musiała z nim skończyć... jak najszybciej.
Z jednej strony jedna zagrywka mogła nie działać kilka rady, ale tym razem jej ostrze pokrywała kapłańska chakra*, która mogła(nie musiała) dać jej chociaż trochę przewagi, tak samo zamierzała od razu przelać chakrę by aktywować swoje Dojutsu i przewidzieć ruchy przeciwnika.
* Jeśli Badacz nie będzie demoniczną jednostką... to cóż, obędzie się bez Onikoroshi
JikaganAktywny
Poczytalność???
Chakra4000 - 150(B- Chikai Akuma) - 375(A - Onikoroshi)(?) - 75(1/2B - Chikai Mirai)
Regeneracja800/2000
► Pokaż Spoiler | Techniki
Chikai Akuma | Near Devil近い悪魔
KlasyfikacjaJikagan, Anty-demoniczna technika, Kontrola Chakry
PieczęcieMAŁPA → SZCZUR → PTAK → WÓŁ → KLAŚNIĘCIE DŁOŃMI
KosztStandardowy za turę
Zasięg20 metrów
Wymagania---
Bardzo prosta technika kapłanek, polegająca na wyczuwaniu demonów w okolicy niczym sensor. Nie jesteśmy jednak w stanie określić konkretnie co to jest za demon. Trzymając złączone dłonie, są one wyczuć wszelkie demoniczne istoty znajdujące się w zasięgu 20 metrów oraz określić ich dokładne położenie.

Posiadając rangę A w Jikagan zasięg techniki wzrasta do 40 metrów.
Posiadając rangę S w Jikagan zasięg techniki wzrasta do 80 metrów.
Posiadając Sennina w Jikagan jesteśmy w stanie określić jakiego demona wyczuwamy. Czy jest to Bijū zapieczętowany w Jinchūriki, czy jest to jakiś inny rodzaj demona, czy ktoś posiada tylko demoniczną rękę itp.
Posiadając Specjalizację w Jikagan możemy pominąć pieczęci. Dalej jednak należy mieć złączone dłonie, by techniki używać.
Onikoroshi | Demon Slayer鬼殺し
KlasyfikacjaJikagan, Anty-demoniczna technika
PieczęciePTAK → KOŃ → SZCZUR → SMOK → KRÓLIK → KLAŚNIĘCIE DŁOŃMI
KosztStandardowy za turę
ZasięgBezpośredni
Wymagania---
Technika kapłanek polegająca na otoczeniu dłoni jasną, białą chakrą jakiej przeznaczeniem jest zadanie jak największego bólu demonom. Złapanie dłońmi broni, przenosi również tą aurę na broń użytkownika. Normalne osoby zranione tak pokrytym ostrzem, strzałą czy pięścią nie odczuwają nic specjalnego. W przypadku jednak demonów oraz Ogoniastych Bestii, każda zadana w ten sposób rana zaczyna ich palić od wewnątrz. Ból taki rozprzestrzenia się powolnie po całym ciele bestii. Im więcej takich ran, i im dłużej trwa walka, tym większa szansa że demon padnie nieprzytomny od samego bólu. To ocenia jednak MG. W dodatku ostrze/strzały pokryte taką chakrą łatwiej przechodzą przez demoniczne bariery/pancerze/skóre np. przez skorupę Sanbiego.

Posiadając rangę S w Jikagan możemy pominąć 3 pierwsze pieczęci. Nie da się jednak pominąć klaśnięcia w dłonie.
Posiadając rangę S i Specjalizację w Jikagan możemy pominąć kolejne 2 pieczęci. Nie da się jednak pominąć klaśnięcia w dłonie.
Chikai Mirai | Close Future近い未来
KlasyfikacjaJikagan
PieczęcieBaran → Wąż → Smok → Wąż → Wół → Małpa → Szczur
KosztPołowiczny na turę
ZasięgWzroku
WymaganiaAktywne Dojutsu
Technika kapłanek Mirai, opierająca się na przewidywaniu bliskiej przyszłości dzięki charakterystycznym właściwościom ich oczu. Przewidywana przyszłość nie jest bardzo odległa i ograniczona jest do kolejnych 3 sekund. Przyszłość widziana jest w postaci powidoku. Jak dobrej jest to przewidywanie, zależy od percepcji użytkownika. Przy niewielkiej, przewidywanie to nie jest bardzo dokładne i można dzięki niemu określić jedynie przemieszczenie się innych osób. Wraz jej rozwojem dokładność widzianych obrazów się zwiększa i można dostrzec nawet używane techniki czy pieczęcie. W praktyce zdolność ta to przewidywanie ruchów. W przypadku kiedy użytkownik znajduje się pod wpływem iluzji, widziana przyszłość też jest tą z iluzji.

Posiadając Refleks 7 użytkownik jest w stanie przewidywać dokładniej ruchy przeciwnika. Jest w stanie dojrzeć też ruchy ich rąk, jednak nie na tyle dokładnie by rozpoznać pieczęci. Ma również problem z doświadczonymi użytkownikami stylów walki.
Posiadając Refleks 8 użytkownik dokładniej przewiduje wszystko co się dzieje w otoczeniu. Jest w stanie skupić się na wielu rzeczach na raz podczas patrzenia w przyszłość np. pięciu przeciwnikach.
Posiadając Specjalizację w Jikagan użytkownik jest w stanie reagować na widzianą przyszłość bez żadnych opóźnień jakie mogą wynikać z widzeniach “dwóch czasów”. Można również pominąć pieczęci.
Posiadając Refleks 9 oraz Specjalizację w Jikagan użytkownik jest w stanie zobaczyć najmniejsze detale przyszłości jaką widzi, może bardzo dokładnie przewidywać ruchy przeciwników co do najmniejszych drgnięć i techniki jakie Ci zamierzają wykonać. Nie bazuje to jednak na rozpoznawaniu pieczęci, a dojrzeniu efektu jutsu w "przyszłości".
ODPOWIEDZ

Wróć do „Tetsu no Kuni - Kraj Żelaza”