• Ogłoszenia
  •  
    Aktualności fabularne
    Obecna pora roku: Wiosna 164r.

    Poniżej znajdują się ostatnie wydarzenia oraz ważniejsze ogłoszenia. Są one często opatrzone datą dodania, przy czym najświeższe informacje umieszczone są na samym początku listy.

    30.01.2024 - rozpoczęcie wydarzenia wioskowego w Sakuragakure. Więcej informacji w najnowszych aktualnościach fabularnych.
    29.01.2024 - oficjalne zakończenie eventu Arc II: Pierwsza Konfrontacja. Podsumowanie można znaleźć w aktualnościach fabularnych.
    Kącik Nowego GraczaSamouczek Wzór Karty Postaci AtrybutyRozwój postaci i koszty chakry Atuty Klany i organizacje Informacje o świecie Handbook
    Powyższe tematy powinny zawierać wystarczająco informacji, by móc bez przeszkód napisać Kartę Postaci i rozpocząć grę. W przypadku dalszych niejasności, zapraszamy do kontaktu zarówno na chatboxie, przez wiadomości prywatne oraz przez nasz serwer Discord.
    Administracja
    Pingwinek Chaosu
    Główny Administrator
    Norka
    Główna Mistrzyni Fabularna
    Hefajstos
    Główny Moderator Kuźni
    Tora
    Główny Moderator Technik

    W przypadku jakichkolwiek pytań bądź uwag, powyższe osoby zajmują się wyszczególnionymi w ich tytułach zagadnieniami. Pomocą służy również cała kadra forum, wraz z moderatorami. Zapraszamy również do dołączenia do forumowego Discorda.
    Kadra Sakura no HanaDiscord Sakura no Hana
     

Siedziba Zakonu Hanatora

O Nichibotsu no Kuni można powiedzieć wiele. Jest to mały kraj ulokowany między czterema znacznie większymi, a jego bogactwem jest przemysł kopalniany. Jednak prawdziwym diamentem kraju jest jego stolica widoczna z oddali i przy dobrych wiatrach - nawet zza granic. Kraj słynie z bardzo rygorystycznego systemu karnego, który skutecznie odstrasza potencjalnych przestępców przed złamaniem prawa, a systemy socjalne pozwalają wielu ludziom żyć godnie. ]Kraj jest swoistym obszarem przejściowym. Od pustyń z Królestwa Kupieckiego do nizinnych, żyznych gruntów Kraju Bananów; od górzystych zbocz Kraju Burz, do leśnych polan Kraju Lisów. Sprawia to, że cały ekosystem jest dość ciekawy, pozwalając turystom dostrzec przeróżne gatunki ptaków, ssaków, gadów czy płazów. Rzadko da się dostrzec jakieś hodowle zwierząt, choć te oczywiście istnieją, jednak ze względu na niską populację poza stolicą zwyczajnie ciężko na nie natrafić. Podobnie z polami uprawnymi.
Awatar użytkownika
Hanatora Jinsei
Posty: 46
Rejestracja: 27 lut 2022, 23:09
Ranga dodatkowa: Rycerz
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Siedziba Zakonu Hanatora

Siedziba Zakonu Hanatora
Stojący od setek lat zamek zakonu Hanatora po wielu latach nie posiada już swojej dawnej świetności. Tyle, ile było możliwe do odratowania i dostosowania do warunków życia dla reszty członków dało się odratować - reszta pomieszczeń zaczęła niszczeć, tak samo jak mury broniące tego okazałego zamku. Czy to z powodu pieniędzy, czy to braku rąk do pomocy - zamek po prostu niszczeje, co niestety nie jest dobrym omenem dla mieszkających tam zakonników. Jednak Ci, którzy pozostali zawsze starają się co jakiś czas reperować to co jest najważniejsze, czasami zagłębiając się w misteria pomieszczeń, odkrywając czasem (lub też nie) - sekrety, których nie udało się wielu przed nimi. Jednak nie jest najważniejsze w tym jak budowla wygląda, a kto w niej rezyduje. A rezyduje w nim wielu pozostałych na świecie zakonników, którzy zawsze po zakończeniu swoich zadań z wielu zakątków świata w końcu do niego wraca, aby wymienić się informacjami z resztą - a nawet jeśli sprawa jest naprawdę pilna, skonsultować się z Wielkim Mistrzem będącym pierwszym ogniwem przywództwa w całym Zakonie. Każdy z członków posiada swoją własną kwaterę w której to może spędzać czas lub po prostu przenocować przed wyruszeniem w kolejną podróż w poszukiwaniu kawałków najważniejszego reliktu zakonnego, będącego spuścizną przodków.
Oprócz tego zamek posiada także stajnię, którą oczywiście zarządza stajenny będący zaufanym człowiekiem z pobliskiej wioski, których obrońcami są sami zakonnicy, a którzy to ludzie żyją w pozytywnych z nimi relacjach. Mowa jest także o dwóch stacjonujących rzemieślnikach - mistrzu i czeladniku - którzy potrafią zaopatrywać zakon w potrzebne uzbrojenie lub oręż. Zamek nie posiada swojego medyka, jednak posiadają znachora-alchemika, który potrafi sporządzać mikstury, jeśli tylko dostarczy się mu odpowiednie ingrediencje. Gotować potrafi paru kucharzy, jednym z nich jest Oberikkusu, który to najczęściej wyrusza z kim innym w celu kupienia zaopatrzenia dla zakonu.
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2698
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Siedziba Zakonu Hanatora

Wygnany zakon騎士団のけ者
Zakon Hanatora był bytem, który na przestrzeni lat niszczał podobnie jak ich zamek. Niegdyś zapewne wspaniała twierdza górująca nad pobliskimi polanami stanowiła punkt obronny, którego Cień chronił pobliskie miejscowości i farmerów. Z upływem jednak lat zarówno budowla, jak i zgromadzenie Kwiecistego Tygrysa zaczynało podupadać, zamieniając się w nic innego jak ruinę, którą zamieszkiwało kilku wciąż wiernych ideałom dawnych czasów rycerzom. Nikomu nie wadzili i nie przeszkadzali, a niektórzy dorobili się w swoich podróżach nawet wierzchowca. Ludzie z okolicznej wsi oczywiście ich znali, choć pewnie gdyby ktoś zapytał czym się zajmują za wiele by nie powiedzieli. Nichibotsu no Kuni bowiem nie miało wielkich problemów z przestępcami, przed którymi mężni rycerze musieliby bronić ich dnie i noce. A jakiekolwiek próby podejścia były likwidowane albo przez Hanatorę, albo przez jednostki porządkowe Kraju Zachodzącego Słońca.
Pewnie innym problemem związanym z powolnie upadającej na przestrzeni wieków organizacji był fakt, że większość sił i ludzi skupiło się w stolicy. Seidaitō - najwyższy budynek na świecie był widoczny nawet z tego miejsca przebijając chmury, które zdawały się przez to nie być tak wysoko. Cud architektoniczny był jednak związany z zastosowaniem run. Sztuki tajemniczej jak i potężnej - jak sama Wielka Wieża udowadniała z każdym dniem i z każdym momentem, gdy nowy poziom był do niej dodawany. I tak jak stolica rosła - tak zakon malał. Był teraz ledwie zestarzałą skorupą, skamieliną tego, czym był wiele pokoleń temu.
Gdy Jinsei wracał do zakonu z ostatniej pracy[ pojedyncze odgłosy uderzenia metalu o metal sugerowały jedno. Ich kowal pracował. A sam doskonale wiedział, że nie było to byle co. Oznaczało to, że odłożył sobie na tyle pieniędzy by uzbierać materiały do pracy. A z tym było ciężko. Wiadomym było, że dawał z siebie wszystko dla członków zakonu, jednak z pustego i Salomon nie naleje. A imię to swoją drogą ostatnio gdzieś obiło mu się o uszy, ale nie mógł skojarzyć gdzie i z kim. Tak czy inaczej nic nie zapowiadało przerwy tego dnia, choć w wiosce zdawało się, że było jakieś poruszenie.
Będąc w ruinach zamku mógł sobie pozwolić trochę na przerwę i relaks, zanim ruszyłby ogarniać swoje potrzeby i rzeczy. Mógł skonsultować się z Wielkim Mistrzem albo ich rzemieślnikiem, mógł poprosić o sparing stacjonujących na miejscu zakonników lub poszukać informacji w niewielkiej, ale wciąż istniejącej bibliotece zakonu. Niezależnie jednak od decyzji (choć gdyby chciał, mógłby rozpocząć jakieś tematy), wkrótce zostały one przerwane. Z dźwiękiem rogu do ruin wjechała niewielka grupa. Czwórka żołnierzy, odzianych w mundury Nichibotsu no Kuni, jeden mężczyzna z naszyjnikiem, na środku którego widniała jakaś runa oraz wyglądający na zamożnego mężczyzna. Wszyscy byli konno. Jeden z żołnierzy zszedł i głośno zapytał:
-Kto jest waszym przywódcą? - zapytał głośno, a gdy Wielki Mistrz wyszedł do przodu ten przekazał mu papier -Zgodnie z umową, teren ten został zakupiony przez Pana Haddada, który planował zwiększyć ilość pól uprawnych. Musicie do końca tygodnia opuścić to miejsce. - powiedział spokojnie, bez cienia złośliwości w głosie.
Wielki Mistrz czytał kawałek papieru z wyraźnym szokiem, a potem i gniewem w oczach. Jego dłonie zacisnęły się na papierze, choć go nie niszczyły, tak wyraźnie w tych miejscach pogniotły. Wkrótce go opuścił i obejrzał się po swoich ludziach, którzy tu byli. Była to ciężka sytuacja, a mężczyzna, widząc brak odpowiedzi cofnął się do swojego wierzchowca i grupa zaczynała zbierać się do powrotu. W tym wszystkim tak naprawdę najgorsza była jedna osoba. Nie był to żaden żołdak, ani zamożny mężczyzna. Najbardziej przeszkadzał fakt mężczyzny z runą na naszyjniku. Tego typu zdobienia w Nichibotsu no Kuni nosili tylko Mistrzowie Run. A ci mieli ogromne wpływy i władzę ze względu na to, że to ich zdolności były fundamentem Seidaitō - stolicy i symbolu Kraju Zachodzącego Słońca. A obecność jednego z nich w tym miejscu raczej jedynie sugerowała powagę i prawdziwość kartki, którą otrzymał Wielki Mistrz.
Zdecydowanie na twarzach wszystkich zakonników się to obiło, choć ich przywódca starał się pogodnym wyrazem twarzy, niczym ojciec dać im pewnego rodzaju otuchę, najwidoczniej wciąż zbierając myśli na to, co powiedzieć w tej sytuacji. Sytuacji, która spadła tak gwałtownie, jak piorun z nieba.
Awatar użytkownika
Hanatora Jinsei
Posty: 46
Rejestracja: 27 lut 2022, 23:09
Ranga dodatkowa: Rycerz
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Siedziba Zakonu Hanatora

Powracanie do zakonu Hanatory zawsze było przyjemnym momentem. Może zamek nie wyglądał akuratnie, może nie wyglądał nawet wystarczająco dostojnie... Ale był stabilny. Pełen ukrytych miejsc, których Jinsei jeszcze nie odkrył. Albo ksiąg, których jeszcze nie przeczytał. Był w sumie najmłodszym z zakonników, którzy zostali przygarnięci z różnych powodów życiowych. Jedni byli uciekinierami, którzy liczyli na pomoc zakonną... Drudzy byli ludźmi, którym nie wyszło w życiu i odnaleźli cel w Hanatorze. A inni? Inni posiadali być może nawet historie, którymi nie chcieli się dzielić, bo to sprawiłoby, że ktoś poznałby ich prawdziwe ja. A Jinsei? Jinsei był sierotą od początku swojego życia. Porzucony przez biedną rodzinę, która wykorzystywała go w polu nie wiedział co ze sobą zrobić. Biedny, wygłodniały, pozbawiony dachu nad głową błąkał się po Nichibotsu. Wycieńczony padł nawet nie wiedział gdzie, pozostawiony na pastwę losu i zwierzyny. Żeby dnia zostać znalezionym przez rycerza na białym koniu, którym był rycerz zakonu Hanatory. Obudzić się w salach, poznać mistrza Shiwę, dowiedzieć się więcej i chcieć zostać w zakonie. To był początek jego przygód.

By finalnie po wielu latach stanąć pośród tych ludzi, którzy jeszcze pozostali. Być w tym momencie i słyszeć to co mieli do powiedzenia... Oni. Ci, którzy zapomnieli o tym, że zakon dawniej służył, aby ich chronić. Był dla ludzi. Dla tych samych ludzi, którzy teraz chcieli ich wypędzić. Przychodzących jak do siebie, rozkazującym im jakby byli po prostu... nikim. Pchłami, brudem na policzku jakiegoś jaśnie pana, który miał ich za NIC. Trzęsący się ze złości Jinsei, który czekał aż mistrz będzie chciał do nich coś powiedzieć. Ale nie umiał. Nie zrobił tego. Nie potrafił. Jak miał powiedzieć o tym swoim ludziom. Blondyn zaciskał dłoń w pięści, knykcie bielejące od ściskania ich... Tak mocno.

Mistrzu Shiwa! — Odezwał się jednak jako pierwszy z wielu. Był to jednak półkrzyk pełen... rozpaczy, oczekiwań. Trudno było powiedzieć. — Mistrzu Shiwa! Nie możemy na to pozwolić! Nie możemy pozwolić im zabrać naszego domu. To nie jest sprawiedliwe! Przecież Zakon istniał tu dłużej niż ta stolica! Niż ten... cholerny... Ten, cholerny... Musimy coś zrobić. — Oczy Jinseia zaczęły piec go od zbliżających i kołujących się w jego oczach łzach, zasłaniających widok na Wielkiego Mistrza. Zaraz jednak pociekły mu po policzkach, zaczęły spadać na ziemię. — Nie... możemy... Nie mogę stracić mojego domu... — Zaszlochał Jinsei, zerkając po wszystkich. Nie mogli tego zrobić. Nie jemu.
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2698
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Siedziba Zakonu Hanatora

Wygnany zakon騎士団のけ者
Cisza jaka zapanowała na zamku była na swój sposób przerażająca. Jedynie zwierzęta, jak wierzchowce przyjezdnych bądź tych kilka koni należących do Zakonu Hanatora nie rozumiały powagi tej sytuacji, co jakiś czas rżąc czy zajadając się sianem i przechodząc z kopyta na kopyto. Kowal zaprzestał pracy, także w szoku. I jak Kwiecisty Tygrys zbierał się w sobie by jakoś zareagować, tak natura dalej się toczyła, a grupa - ruszyła w swoją stronę. Przynajmniej zaczęła.
Krzyk Jinseia bowiem zatrzymał przybyszy oraz zwrócił uwagę Mistrza Shiwy. Mężczyzna ścisnął brwi przysłuchując się swojemu zakonnikowi i widząc jak rozpacz zbiera swoje żniwa. Dobry ojciec pewnie by podszedł i pocieszył swojego syna, ale Wielki Mistrz nie był ojcem, nieważne jak bardzo taką rolę przyjął w oczach sieroty. Był przywódcą Zakonu. Miał swoje obowiązki.
-Wstawaj Jinsei. - powiedział swoim rozkazującym głosem. Był poważny, choć w jego oczach też widniał ból. -Ziemię te dostaliśmy od Daimyō w zamierzchłych czasach i z jego wolą może je nam również odebrać. - mówił donośnie, tak by każdy rycerz go słyszał -Jesteśmy Zakonem Kwiecistego Tygrysa, a nie jakimiś pospolitymi bandytami, by sprzeciwiać się prawu i nie zgadzać się z wolą naszych suwerenów. Więc niech żaden z was nie skala naszego zakonu tak prymitywnymi słowami, gdyż jesteśmy od tego lepsi. - mocne słowa akceptacji cierpienia, ale jednocześnie bólu.
-Pięknie powiedziane mistrzu... - odezwał się nagle Mistrz Run, zawracając wierzchowca. Był to mężczyzna około trzydziestki, z krótko ściętymi, ciemnobrązowymi włosami.
-Shiwa. - przedstawił się Wielki Mistrz odwracając się w stronę swojego rozmówcy -Co nie oznacza, że podoba mi się ta decyzja. - odparł dumnie, patrząc w stronę szóstki osób -Czy nie ma niczego, co możemy zrobić, by zachować władzę nad zamkiem?
-Nic z tego, nie po to go kupiłem, by go stra... - zaczął się oburzać bogato odziany mężczyzna z lekkim brzuszkiem, gdy uniesiona ręka Mistrza Run przerwała jego wypowiedź mówioną podniesionym tonem.
-Ziemie te zostały wykupione przez pana Haddada zgodnie z prawem. - powiedział spokojnie Mistrz Run, a bogacz uśmiechnął się chciwo, choć na kolejne słowa trzydziestolatka gniew zaczął mu wchodzić na twarz -Jednak zgodnie z prawem, zamieszkiwaliście ten teren długie lata. Jak wciąż był to teren należący do Daimyō, tak prawo chroni jego lokatorów. Zwłaszcza tak długoletnich. Zasiedzenie nie jest po waszej stronie. - znowu Haddad uśmiechnął się zwycięsko, choć kropelka potu pojawiła się na jego skroni -Zgodnie z prawem, jeżeli zadośćuczynicie panu Haddadowi koszty poniesione przy zakupie terenu oraz potencjalne krótkofalowe zyski możecie zachować władzę nad zamkiem. - odpowiedział spokojnie, przez co zamożny mężczyzna aż się naburmuszył.
-Jak śmiesz!? - zakrzyknął do Mistrza Run, ale żołnierze powstrzymali go ruchem lancy.
-Opanuj swój język. - odparł mężczyzna z naszyjnikiem, nawet nie szczycąc go wzrokiem. -Zgodnie z prawem, musicie Panu Haddadowi zapłacić 150% tego, ile sam wydał na zakup tego terenu. I macie na to trzy miesiące.
-Co się stało z tygodniem? - odparł Mistrz Shiwa, stojąc dumnie wyprostowany.
-Decydujecie się na wykup terenu, który kiedyś dostaliście na użytek. Poza tymi opłatami czekają was w przyszłości jeszcze opłaty administracyjne, które przez ten czas były pomijane, a których wartość ciężko teraz ustalić. Zarządzenie eksmisji nie uwzględniało odwołania się od zakupu.
- bogacz zacisnął zęby tak mocno, że aż zrobił się czerwony na twarzy słysząc te słowa.
-Jak wiele? - zapytał Mistrz Zakonny.
-450 000 Ryō i zamek będzie wasz tak długo, jak będziecie płacić podatki. Dobrze więc, byście mieli przygotowane 50 000 Ryō na opłaty. Jeśli nie będziecie ich udzielać czasowo, teren zostanie wam odebrany. Wówczas Pan Haddad będzie miał pierwszeństwo w wykupie, z racji, że pierwszy się tym terenem zainteresował. Jak rozumiem, chcecie się tego podjąć? - zapytał spokojnie spoglądając na Shiwę.
-Tak. - odpowiedział bez cienia wahania czy wątpliwości, nawet jeśli były to niezwykle ogromne koszta.
-Miejcie na uwadze jeszcze jedną rzecz. Jeśli nie uzbieracie tej kwoty przez trzy miesiące, poza oddaniem zamku będziecie musieli też bezpośrednio odpracować wszystkie straty, jakie przez ten czas by poniósł - także te związane z pracą rolną. - dodał spokojnie, zanim nie wyjaśnił -Możecie albo udzielić tej opłaty, albo odpracować. Zależnie jak wielkie będą to koszta, które oszacowane będą przez niezależnego znawcę. - wyjaśnił spokojnie, po czym odwrócił konia i rzucił do reszty -Jedźmy. - poinformował spokojnie i ruszył. Reszta ruszyła za nim opuszczając teren jeszcze należący do Hanatory.
Mistrz Zakonny wziął głęboki oddech, zapewne wchłaniając wszystko to, czego się dowiedział. Dopiero potem odwrócił się do swoich zakonników. Niektórzy byli poruszeni, inni stali ze łzami w oczach, niektórzy siedzieli, jakby w szoku i uldze, a inni - z gniewem na twarzach. Całkiem sporo jak na niewielkie grono.
-Słyszeliście, prawda? - rzucił głośno, jednak wyprostował się dumnie -Może czekają nas teraz ciężkie chwile, może będziemy musieli sprzedać to, czego się dorobiliśmy. - i rzucił okiem na wierzchowce w stajni, która dość niedawno została przez nich odbudowana -Jednak jest nadzieja. I się nie poddamy! - zakrzyknął głośno, a wielu zakonników dołączyło się do krzyku pełnego motywacji. -A nawet, jeśli będziemy zmuszeni opuścić te ziemię to pamiętajcie, jesteśmy Zakonem Kwiecistego Tygrysa i póki istniejemy będziemy walczyć ze złem i Mitycznymi Bestiami. Nie musimy mieć zamku czy innych dóbr doczesnych by być dla siebie nawzajem siłą i oparciem! - kolejny krzyk aprobaty wydobył się z ust zakonników. -Więc dobrze, zbierzcie myśli i propozycje. Wieczorem przy wieczerzy omówimy wszystkie pomysły na jakie wpadliśmy, by uzbierać tę kwotę. Do tego czasu - odpocznijcie. - polecił, po czym udał się w stronę komnat zamkowych.
Ostatnio zmieniony 01 sie 2023, 21:20 przez Tora, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Hanatora Jinsei
Posty: 46
Rejestracja: 27 lut 2022, 23:09
Ranga dodatkowa: Rycerz
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Siedziba Zakonu Hanatora

Jinsei podczas tej wymiany zdań nadal był cicho, tak naprawdę posłuchał tego co miał mu do powiedzenia Shiwa, starając się nie przeszkadzać mu w prowadzeniu dyplomacji z przyjezdnymi. Wierzył w Shiwę bardziej niż w siebie, biorąc pod uwagę przed jakim ciężkim wyborem stanął. Nie zamierzał jednak też pozostawać biernym obserwatorem, zaraz zaczynając samemu przeliczać swoje własne pieniądze, które mógłby oddać na pomoc zakonowi. Faktycznie, gdyby tylko oddał większość swoich oszczędności pochowanych po różnych miejscach w zamku to zapewne mógłby jakoś pomóc. Czekając jednak cierpliwe słuchał co mieli mu do powiedzenia mężczyźni, a kiedy tylko zaczęli się oddalać, Jinsei co raz bardziej był spokojny. Tak, jakby największe obecnie zagrożenie już dawno odeszło, zostawiając ich sobie wzajemnie. Mogących swobodnie pomyśleć co mogą zrobić dalej. Dlatego też spojrzał się po wszystkich rycerzach i innych zakonnikach będących przyjaciółmi zakonu, a którzy byli już tutaj obecni. Byli pełni motywacji, a sam Jinsei starał siebie samego podtrzymywać na dobrym duchu. Z tego powodu, gdy w momencie Mistrz Shiwa wyruszał już w kierunku komnat zamkowych, blondyn przed szereg wszystkich, aby dogonić go i stanąć obok niego.

Mistrzu Shiwa... Mistrzu Shiwa... Huh... Mogę dać całe swoje oszczędności. Będziemy mieli już przynajmniej jedną piątą tego co trzeba zapłacić opłat... na podatki... Przynajmniej tyle mogę zrobić na ten moment. Nie chcę tracić tego... Nie chcę tracić nas wszystkich tutaj obecnych... Rodziny... — Dość chaotyczna można było powiedzieć wypowiedź młodzieńca miała w tym według niego jakiś sens. Skoro w końcu jakieś pieniądze zaoszczędził, to i te pieniądze może wydać na pomoc zakonowi, jego jedynemu domowi do którego może swobodnie każdego razu wracać. A który miał mu zostać odebrany. Kiedy jednak mieli wchodzić już do komnat, wpadło mu coś do głowy.
Moglibyśmy przejrzeć cały zamek w poszukiwaniu zaginionych rzeczy. Może nam pomogą z tym. W końcu i tak nie używamy całego zamku od iluś set lat, a według kronik naprawdę mieliśmy tam co szukać. Więc może serio wystarczy tylko wyruszyć w jego głąb i... może znajdzie się coś co nam pomoże. Mistrzu, pozwól mi też coś z tym zrobić samemu. Proszę. — Panika, kłopotliwe myśli. Jinsei naprawdę chciał dać już mistrzowi spokój, jednak nadal też trzymał w głowie obraz twarzy tego... okrutnego mężczyzny, chcącego im wszystko odebrać... Więc... Może chociaż w tym była nadzieja na lepsze jutro.
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2698
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Siedziba Zakonu Hanatora

Wygnany zakon騎士団のけ者
Zakonnicy mieli różny sposób reakcji. Początkowo, wielu z nich pewnie czuło się podobnie do Jinseia, jednak miało więcej przeszkolenia, by nie ulec tak emocjom jak ten konkretny zakonnik, jednak wraz z rozmową pewnego rodzaju nadzieja i chęci zaczęły się w nich rodzić. Motywacja zaczynała rosnąć jednak każdy się powstrzymywał do czasu, aż przybysze opuszczą tereny sporne, które obecnie zamieszkiwali Hanatora. Jednak wystarczyła chwila by zniknęli z widoku, by wszystkich porwała przemowa Wielkiego Mistrza.
Niektórzy zaczęli myśleć i dyskutować między sobą, inni ruszyli przeglądać swoje komnaty czy głośno obliczać potrzebne pieniądze i pracę, jaką należy wykonać w tak krótkim czasie. Ale nie Jinsei. Może ta prostota była czymś, czego zakon potrzebował by przetrwać te nadchodzące, ciężkie czasy. Ruszył w stronę mistrza Shiwy, który najpewniej także miał swoje rzeczy do załatwienia. Gdy się z nim zrównał, starszy mężczyzna spojrzał na niego, ale nie zwolnił. Gdziekolwiek się udawał - najwyraźniej także dla niego było to ważne, by nie zwlekać. Temu rozmowę przeprowadzili w podróży, przechodząc przez duże odrzwia, które pewnie wieki temu posiadały w sobie drewniane drzwi. Mężczyzna spokojnie go wysłuchał. Słysząc jednak jak chaotycznie się wypowiada, Wielki Mistrz się zatrzymał i westchnął.
-Weź kilka głębszych oddechów Jinsei. - pouczył go. -Cieszy mnie twoja chęć pomocy, jednak wpierw skupmy się na uzbieraniu kosztu wykupy. Nad podatkami i opłatami trzeba myśleć, gdy nasza przyszłość tutaj będzie bezpieczna. Do tego czasu, te pieniądze mogą się przydać. Choćby w podróży by zarobić więcej. Albo w inwestycjach. - upomniał go, nie przyjmując jednak od niego pieniędzy -Zachowajmy je na czarną godzinę, dobrze? - poinstruował go i już miał ruszać dalej, gdy znowu mu przerwał. Spojrzał na niego, wyraźnie nad czymś się głowiąc, zanim nie westchnął -Jeśli chcesz, możesz przeszukać zamek. Obawiam się jednak, że będzie to tylko strata czasu, a tego za wiele nie mamy. A teraz wybacz, sam muszę pomyśleć nad kilkoma rzeczami. - po czym poklepał go po ramieniu i udał się w stronę swoich komnat.
Jinsai został więc sam w długim holu prowadzącym do wielu części zamków. Mógł przeszukać wieże bądź ruiny tych, które się nie ostały. Podobnie wszystkie mury mogły skrywać tajemnice, puste pomieszczenia zakonników, którzy już nie żyli czy lochy, które częściowo się zawaliły. Opcji było wiele tylko... od czego zacząć?
Awatar użytkownika
Hanatora Jinsei
Posty: 46
Rejestracja: 27 lut 2022, 23:09
Ranga dodatkowa: Rycerz
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Siedziba Zakonu Hanatora

O tyle było dobrze, że Shiwa wysłuchał go na tyle, aby zarówno uspokoić go, ale także opowiedzieć coś mądrego. Coś, czego po prostu obecnie brakowało Jinseiowi, który nie zamierzał lekceważyć mądrości kogoś, kto w takich czasach przeżył zdecydowanie więcej i o dziwo trzyma się nadal na nogach. Słyszał, że gdzieś tam kiedyś daleko na północy od Kraju Zachodu Słońca działo się więcej wojen niż tutaj. Dawniej ciekawiło go też czy Mistrz Shiwa odwiedzał te kraje, podróżował od jednego miejsca do drugiego, dzieląc się swoimi informacjami z zakonem. Może nawet udało mu się w jakiś sposób dokonać przełomu i przejść najdalej w próbach. Więcej jednak było o nim tajemnic, tak jak tych, które skrywało zamczysko. Tylko czy Jinsei był tym, który zawsze wierzył w to, że coś było stratą czasu? Nie. Strata czasu nastąpiła w tym momencie, kiedy jedynie myślało się, ale nie spróbowało bez kalkulowania zysków i strat. Obecnie nie mieli nic więcej do stracenia niż próbować odkupić się. A być może w ruinach lub podziemiach dało się odnaleźć coś, co mogłoby faktycznie pomóc. Został jednak faktycznie już sam i trzeba było dokonać wyboru co trzeba było zrobić. Chyba trzeba było ruszyć w zachodni obszar zamku, gdzie upływ czasu najbardziej dotknął. Znajdujące się tam opuszczone wieże mogły faktycznie zawierać jakieś tajemnice lub być puste. Rycerz wolał jednak dowiedzieć się czegoś więcej, poznać zresztą zamek, który starał się przeszukać kiedyś, jednak nie było czasu - mistrzowie sami odciągali go. A ta myśl o tym, by odkryć tajemnice dawnych Hanatorów była zdecydowanie zbyt kusząca... Może nawet był to ostatni raz, kiedy byłoby to możliwe. Czemu więc nie zostawić sobie jakiegoś wspomnienia.
Kojąca cisza flank po których chodził zdecydowanie była tym czego potrzebował. W końcu jednak przeskakując z jednego zrujnowanego końca muru na drugi znalazł się blisko jednej z wież, która wyglądała tak, jakby dawniej należała do kogoś ważnego w zakonie. Albo może była to komnata gościnna - nie wiedział.
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2698
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Siedziba Zakonu Hanatora

Wygnany zakon騎士団のけ者
Krótka rozmowa z mistrzem pozwoliła Jinseiowi uspokoić swoje targane emocjami serce. Zdecydowanie, mistrz Shiwa posiadał wiedzę i mądrość nabytą zarówno w podróżach, jak i bataliach, treningach oraz, co najważniejsze, z wiekiem. Sam młody zakonnik musiał zaś odnaleźć się w tej sytuacji, w jakiej to się znalazł razem ze swoją przyszywaną rodziną. Nadchodziły naprawdę ciężkie czasy. Gdy odprowadził wzrokiem mistrza, choćby przez ułamek sekundy, zanim nie udał się w swoją stronę, słyszał innych zakonników biorących się do pracy. Niektórzy, na tyle szczęśliwi by posiadać wierzchowca nawet szykowali się do drogi. Pieniądze, które musieli zebrać były ogromne. Rycerz jednak postanowił poszukać skarbów w zamku. Czy miało to sens? Teoretycznie stał tu już pokolenia. Jeśli cokolwiek miałoby być tam skryte powinno już dawno zostać odnalezione, prawda? Albo Wielki Mistrz powinien o tym wiedzieć. spróbować jednak nie zaszkodzi, prawda?
Z tą ideą szedł murami do jednej z "ostałych" się wież. Sam fakt, że się ostała, świadczył o tym, że ta wieża była ważna. Widział bowiem ruiny kilku innych, a niektóre kamienie umieszczone nieopodal zamku zdawały się być pozostałością fundamentów, gdy cały zamek wyglądał zdecydowanie bardziej majestatycznie. Ta, do której zmierzał? Nie miała części ściany w górnej części, jednak ładne zdobienia schodów wskazywały, że kiedyś naprawdę ktoś zadbał o ten element. Idąc tak murami, mógł przez flanki dostrzec pola uprawne, ruiny wież czy budynków, które niegdyś rozbudowywały zamek o inne segmenty, czy właśnie wspomniane fragmenty fundamentów. W końcu trafił do wieży. Pierwszy krok i skrzypienie desek jasno pokazało, że nie było to zbyt stabilne miejsce. Suche, kamienne ściany przepuszczały światło słońca przez niewielkie otwory, idealnie nadające się dla łuczników, jednak wciąż panował tu lekki półmrok. Po prawej stronie była sucha ściana, zapewne w czasach świetności znajdował się tam jakiś symbol, albo może i biurko z jakąś rzeźbą. Obecnie jednak? Kilka pajęczyn i kurz. Dobrze, że nie widział butelek po alkoholu. Na lewo zaś? Drewniane schody prowadzące w górę. Poręcz, która znajdowała się po obu stronach była miejscami wybrakowana i zerwana, a kilka schodków pękniętych. Jednak szczegóły na zakończeniu poręczy? Czas odebrał im dawny blask i urok, jednak, jak też już było wspominane, nosiły znamiona naprawdę wyśmienitej sztuki stolarskiej.
Awatar użytkownika
Hanatora Jinsei
Posty: 46
Rejestracja: 27 lut 2022, 23:09
Ranga dodatkowa: Rycerz
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Siedziba Zakonu Hanatora

Każdy z tych kamieni mial swoją historię. Nie wiadomo nawet ilu już Hanatorów przechadzało się na owych murach, albo nawet czy któryś kiedykolwiek je widział. Jinsei nie wiedział ile lat znajdował się już zamek... Może nawet Hanatora Shiwa II dopiero zauważył budowlę - gdzie był początek tego wszystkiego? Nie wiedział. Mimo tego eksplorował i pozwalał swoim oczom na to, aby zadowalało się widokiem i dopisywało sobie własne historie na temat tego wszystkiego. Każda rzecz, którą Jinsei mijał wydawała mu się posiadać swoje znaczenie lub jakieś wspomnienie z nim związane. Widać było, że naznaczone zębem czasu zdobienia i rzeźbienia na różnych elementach schodów czy wież sprawiały, że był to prawdziwy kunszt dla wykonawcy, a zarazem widmo statusu, które kiedyś posiadał zakon. Prestiż, możliwości... To wszystko minęło, kiedy myślano, że zakon jest tylko bajką i reliktem przeszłości. Jinsei nie chciał jednak, aby tak było i nie widząc jednak tego co myślał, postanowił odpuścić i skierować się do innego miejsca... Ponoć pod zamkiem rozwidlały się wielkie korytarze, które kierowały do wielu zapomnianych już komnat i miejsc. Może tam tkwiła jakaś nowina, która poprawiłaby sytuację zakonu... Skoro nikt nie eksplorował - ktoś musiał być pierwszy. I tym kimś chciał być właśnie Jinsei, który biegiem postanowił iść we wspomnianym kierunku, przy okazji wpadając i przepraszając innych braci zakonnych, ale "śpieszył się". Wszedł do środka budynku, przebiegł w kierunku końca jednego z długich korytarzy i znalazł schody kierujące w ciemność. Złapał za jedną z pochodni, aby skierować się w dół i ruszyć "labiryntem" korytarzy w poszukiwaniu nieznanych, acz ciekawych i może posiadających dawne skarby komnat.
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2698
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Siedziba Zakonu Hanatora

Wygnany zakon騎士団のけ者
Spacer bo murach i oglądanie popadniętej w ruinę twierdzy mógł być dla Jinseia bolesnym przeżyciem. Zakon był dla niego czymś więcej niż organizacją. Był jego rodziną. Domem, do którego miał sentyment, do którego chciał wracać. Nie ważne było, że lata świetności były już za nim, to było jego miejsce. I będzie go bronił. Wieża i to co w niej zastał, a także to, co widział ze swojej wyższej pozycji jasno wskazywały, że kiedyś Hanatora posiadali zamek, mogący stanowić solidną twierdzę. Jednak mieszkańcy Nichibotsu no Kuni zdecydowanie bardziej byli skłonni zamieszkać w Seidaitō i w cieniu Wielkiej Wieży, symbolu całego narodu, prowadzić swoje życia i być chronieni grubymi murami, które niczym włócznia przebijały i niebo, i ziemię. Pojedyncze osady poza stolicą bardziej przypominały domki pracownicze. Gdy jednak pora uprawna się kończyła i można była na dłużej wyjechać - bardzo często były one opustoszałe, gdy rodziny wracały do miasta-budynku. A wraz z brakiem cywilów we wsiach - zakon tracił możliwości finansowe. Zwieńczeniem tego było oczywiście dzisiejsze spotkanie, gdy się okazało, że zapomniana przez wszystkich zabudowa została sprzedana. Zakonnicy jednak nie planowali się poddać.
Jinsei postanowił zmienić taktykę. Wrócił z murów i skierował się w stronę podziemi. Zejście do lochów nie stanowiło jakiejś tajemnicy, choć widział, że spora część zakonu opuściła już budynki, zapewne ruszając na misje, chcąc zdobyć jak najwięcej pieniędzy byliby tylko w stanie. Kilka osób, które mijał, akurat się pakowało, ostrzyło sprzęt i szykowało do wymarszu. Istniała spora szansa, że zamek będzie najbardziej opustoszałym miejscem od pokoleń. Sytuacja jednak tego wymagała. Udało mu się więc nie wpaść na nikogo, choć było blisko. Prawdopodobnie szerokie korytarze, będące niegdyś symbolem statusu temu pomagały. Chwycił za pochodnię i skierował się kamiennymi schodami do wilgotnej piwnicy.
Lekki zapach wilgoci i chłód to pierwsze, co go uderzyło. Nie zdziwiłby się, gdyby lekki smród pochodził z niewielkich stworzeń, które w tym miejscu wyzionęły ducha czy z zawilgotniałych desek, które zaczęły już gnić. Ogólnie w swojej karierze miał okazję przechadzać się po podziemiach. Nic wówczas nie znalazł, jednak wtedy nie miał takiej motywacji. Tylko ciężko zwiedzać rozległe korytarze, gdy część się zawaliła, gdy zgniłe belki uległy masie na nich ułożonej, a jeszcze inna część została najwyraźniej celowo zakopana i zamknięta. Kilka pomieszczeń dla jeńców i takich, które zapewne służyły za zbrojownię czy magazyny, obecnie już opustoszałe, także się tu znajdowało. Nawet przypadkiem jakiegoś martwego szczura kopnął, gdy nie dostrzegł go pod nogami w tańczącym z pochodni świetle. Jaki plan miał dalej?
Awatar użytkownika
Hanatora Jinsei
Posty: 46
Rejestracja: 27 lut 2022, 23:09
Ranga dodatkowa: Rycerz
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Siedziba Zakonu Hanatora

Oczywiście. Widok miejsca w którym spędziło się praktycznie większość swojego życia, pracowało, jadło i spało z tymi ludźmi sprawiało, że było ono ważną częścią duszy dla młodego rycerza, który zresztą naprawdę starał się zrobić wszystko, aby mogli przetrwać i spłacić dług. Ten kawałek jednak powoli jednak odrywał się brutalnie od reszty duszy, pozostawiając uszczerbek na tym, co motywowało do dalszego działania. Strach czy lęk także potrafił być motywacją. Jinsei nie dziwił się zresztą ludziom, że także pragnęli zarabiać, żyć, istnieć bezpiecznie za murami miasta-stolicy, które zdecydowanie dawało więcej nadziei. Rozumiał, że te miejsca wokół zakonnej siedziby były jedynie miejscem pracy, a kiedy wszystko się kończyło - ponownie wracali tam gdzie bezpiecznie. Aspirujący rycerz chciał, żeby sytuacja się odmieniła i Hanatora odzyskali dawną świetność, która pozwoli na ochronę tego jednego małego kawałka w całym Nichibitsu no Kuni. Ale... Byli tez mistrzowie run, którzy potrafili nie tylko mieczem i tarczą radzić sobie z wrogami... Tylko inni może byli bardziej milsi niż Ci przez nich spotkani. Nie mógł jednak dłużej myśleć, bo powoli schodził już do podziemi, których nie wiedział od jak dawna nikt nie odwiedzał - jakoś samemu też nie kwapił się do tego, aby ruszyć swój rycerski i dopiero, kiedy sama sytuacja się nadarzyła - postanowił zaryzykować.
Zatkał pisknięcie swoją ręką, kiedy uderzył stopą niezauważonego wcześniej szczurasa-bączurasa - jak pieszczotliwie nazywał czasem te szczury, które dziwnym trafem potrafiły pierdnąć jak się je kopnęło. Ten też to zrobił, ale zaraz gdzieś pobiegł. W powietrzu unosił się zapach wilgoci i zgnilizny. Nie, to nie był tak naprawdę zapach, a prawdziwy smród, który powodował, że chłopak przytkał wolną ręką swoje usta i nos, aby nie czuć na języku tego nieprzyjemnego posmaku, który mógłby w pewnym momencie spowodować wymioty. Dlatego skupił się na pomieszczeniach, które odwiedzał po kolei. Najpierw zaczął od pomieszczeń, które były kiedyś pomieszczeniami dla jeńców. Nie wiedział konkretnie czy faktycznie często w historii zakonu te cele były zapełnione lub używane, ale nawet moment były po prostu puste... Nic nie przeszkodziło jednak temu, żeby każde z nich dokładnie przejrzeć i nasłuchiwać stukaniem dłonią o kamienie by dowiedzieć się czy nie istnieje jakaś pusta przestrzeń za nią. Kto wie... Może któryś z jeńców ukrył kiedyś coś cennego, a może okazać się przydatne. Kiedy jednak zaopiekował się już każdym z pomieszczeń jenieckich, postanowił zaopiekować się najpierw zbrojownią, gdzie przeszukiwał jakichkolwiek klap, które mogłyby kierować niżej lub po prostu nasłuchiwać głuchych odgłosów pustki w ścianach. Na magazynie nie wiedział czego mógł oczekiwać, jednak zamierzał wytężyć swoje zmysły i pomyśleć, że gdyby chciał coś ukryć, to gdzie by to zrobił.
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2698
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Siedziba Zakonu Hanatora

Wygnany zakon騎士団のけ者
Jinsei był w stanie zrozumieć innych ludzi. A od zrozumienia zaczynał się pierwszy krok ku lepszej, wspólnej przyszłości, prawda? Może i dzisiejszego dnia spotkał jednego Mistrza Run, a choć nie był on najmilszy, tak był on faktycznie obiektywnym. Nawet zdawał się zirytować Haddada, który wykupił ten teren, zwyczajnie przedstawiając zakonowi prawa, w ramach których mogli walczyć o swój teren. A walka ta była ciężka. Praktycznie bez pół miliona Ryō mogli się już żegnać z zamkiem, z domem, z miejscem im tak bliskim. Aż się człowiek zastanawiał... czy zakon przetrwałby tę próbę? Jinsei natomiast był pewny jednego - wolał się nie przekonywać o tym.
Trzeba było więc przejrzeć podziemia. Niewykorzystywane niemalże od lat i bez jakiegokolwiek widoku nie stanowiły miejsca, które przyciągało zakonników. Młody Hanatora zaś postanowił zacząć od cel. Ich nie było wiele, a metalowe kraty nadgryzione zębem rdzy pokazywały, że raczej nikogo by obecnie tu nie zatrzymały. Obstukał ściany i znalazł jedną skrytkę. Coś, co chyba kiedyś było jakąś kartką i chyba pilnikiem. Niestety, też już przerdzewiałym. Nic ponadto niestety. W innej zaś skrytce, trzy cele dalej? Jakiś szczur wybiegł spanikowany, najwyraźniej mając dodatkowe przejście dla siebie samego, a obecność rycerza wywołała u niego atak paniki. Następnie zaś przeszedł do zbrojowni. Stojaki po broniach i zbrojach świeciły pustkami, a wiele drewnianych skrzyń było już nadgryzionych zębem czasu i gdy opadało wieko, po tym jak Jinsei je otwierał, kilka nawet się złamało. Ale tak jedna, która się złamała, miała w sobie jakiś stary, podrdzewiały miecz, którego nie widział wcześniej. Czyżby... podwójne dno?
Awatar użytkownika
Hanatora Jinsei
Posty: 46
Rejestracja: 27 lut 2022, 23:09
Ranga dodatkowa: Rycerz
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Siedziba Zakonu Hanatora

Jinsei nie chciał w żaden sposób myśleć nad tym, że zakon może zostać stracony. Skoro istniała szansa na wykupienie go z rąk tego łajdaka Haddada, który najwyraźniej miał problem z tym, że istniała taka możliwość to jeszcze mu pokaże, że zakon stać na jeszcze więcej niż tylko gadanie, nawet jeśli miałby pracować ciągle i zmęczyć się tym samym. Ale najbardziej w tej chwili i tak mu zależało na tym, aby znaleźć coś w tych podziemiach, co przyda mu się w osiągnięciu celu jakim było odzyskanie możliwości praw do zamku. Co dalej zamierzał zrobić? Ano oczywiście przeszukiwać te niewdzięczne podziemia i nawet jakoś sukcesywnie mu się to udawało. W jednej ścian znalazł jakąś kartkę i pilnik, ale ani to ani to nie było mu w jakikolwiek sposób przydatne - było po prostu niepotrzebnymi śmieciami. To co jednak znalazł w zbrojowni już go zachęciło to tak naprawdę zajęcia się czymś więcej - pordzewiały miecz był tylko zachętą do dalszej eksploracji i przeszukania całej skrzyni, która mogłaby posiadać dodatkowe, ukryte przed światem miejsca. Jinsei oczywiście zamierzał wziąć ze sobą miecz na wszelki wypadek i być może kowal zakonny powie mu o tym czy da się go jakoś odratować. Oczywiście jeszcze raz przeszukał dokładnie pomieszczenie mając na uwadze, że już coś ukrytego odnalazł. Jeśli jednak nic nie znalazł, zamierzał dalej przeszukiwać podziemia, uważając, aby przerażające szczury nie wybiegły mu na spotkanie.
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2698
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Siedziba Zakonu Hanatora

Wygnany zakon騎士団のけ者
Haddad malował się jako główny zły dla Jinseia. Czy taki był w praktyce? Czy nie był zwyczajnym biznesmenem, którego pomysł na biznes został zniweczony przez zapomniany przez wszystkich zakon, który nie planował zagościć w Wielkiej Wieży, stolicy Kraju Zachodzącego Słońca? Planując więc pracować z całych sił ruszył do podziemi, gdzie pierwsze przeszukanie cel niczego nie znalazło. Dopiero w zbrojowni dostrzegł zapomniany miecz, który zachęcił go do przejrzenia skrzyni i znalazł... jakiś dziennik. Nie był w idealnym stanie, jednak dało się kilka stron odczytać. Zdawał się opisywać plany podróży i treningi, choć wiele rzeczy było nie do rozczytania. Dostrzegł jednak imię, którym ostatecznie się podpisał, wspominając, że "od tego dnia będzie zwany jako Hanatora Shiwa XIX". Dalsza analiza sugerowało, że mężczyzna ten znalazł kogoś, kto może mu pomóc z próbami i wkrótce wyruszy. Na tym jednak dziennik ten się skończył. Była to jednak jedynie pobieżne przeczytanie i kto wie... może dokładniejsza wczytanie się udzieli mu dodatkowych informacji?
Ruszając na dalsze sprawdzanie podziemi nie znalazł niczego ciekawego. W zbrojowni nic więcej nie zdawało się mieć ukrytego dna, poza jedną jeszcze zniszczoną skrzynią, jeśli umiał dobrze rozczytać rozwalone drwa, które kiedyś za nie robiły. Nic jednak tam nie było. W magazynach zaś? Podobnie. Puste skrzynie i beczki, choć z niektórych aromat wina jeszcze się unosił mimo tych wszystkich lat, mieszając się z gnijącym drewnem i wilgocią, tworząc niezbyt atrakcyjną mieszankę. Nie zdawało się jednak, by było tu jakieś ukryte pomieszczenie. Kto wie... może za zawalonymi korytarzami takowe by się znajdowało?
Awatar użytkownika
Hanatora Jinsei
Posty: 46
Rejestracja: 27 lut 2022, 23:09
Ranga dodatkowa: Rycerz
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Siedziba Zakonu Hanatora

Znalezienie przez Jinseia dziennika było zdecydowanie czymś, co należało się przyjrzeć zdecydowanie bardziej, ale nie w sytuacji, kiedy sytuacja była tak nagła. Chłopak wolał jednak skupić się na tym, aby jakkolwiek przejść do kolejnych poczynań i odnaleźć być może kolejne poszlaki, a może coś cennego. Dlatego w pewnym momencie zaczął chodzić wokół miejsc, innych korytarzy, aż zdał sobie sprawę, że nie miał czego szukać oprócz zapachu zgnilizny i zepsutego wina. Miecz oczywiście przytrzymał przy sobie, chowając go także obok swojego innego miecza i starając się nie popełnić żadnego złego kroku. Kto wie czy nie znajdowały się też tutaj jakieś pułapki, które nie dane mu były zostać odnalezionymi. Jinsei zamierzał więc skupić się na tym, aby znaleźć odnogi w korytarzach, które nie zostały zawalone, a pozwoliłyby mu na to, aby ten mógł przedostać się na drugą stronę zawalonych korytarzy. Robił to można powiedzieć nader spokojnie, skoro zdał sobie sprawę, że skoro znalazł już być może wiedzę, która pozwalała mu na podjęcie którejś z prób (a przy okazji też i pomóc zakonowi) to postanowił oddać się jeszcze bardziej eksploracji, jakby starając się być czujnym i gotowym na to, że w pewnym momencie może stać się coś nie do końca przyjemnego.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nichibotsu no Kuni - Kraj Zachodu Słońca”