Jak było już wszem i obec wiadome, Nozomi nie miała już nic do dodania. Dyskusja, w pewnym sensie, wyszła poza jej poziom. Ekspertyzę. Chociaż, jeżeli ktoś by się jej zapytał, zwyczajnie nie była nią zainteresowana. Wiele słów, nie majacych dla niej nawet większego znaczenia. Fakt jednak, że zauważyła uśmiech na twarzy Tenshiego? Nie zareagowałą na niego w jakikolwiek sposób. Dalej miała typową dla siebie, neutralną i chłodną twarz. Wewnątrz jednak, nie mogła nie pomyśleć, że uśmiech do niego nie pasuje. Dlaczego się uśmiechał? Nie miała pojęcia. Mogła tylko zgadywać, i najbardziej wiarygodna opcja? Mądrość Zetsubo była tak wielka, że nawet on był pod jej podziwem. Zrozumiałe. Sama bardzo często była pod wrażeniem jego wiedzy. Dlatego też, był on jej "mózgiem". Tym prawdziwym. Władanie bez niego... ciężko było to sobie wyobrazić. Bardzo ciężko. Wręczył jej jakąś karteczkę, a to posłała mu pytające spojrzenie. Tak jak nikt nie potrafił, tak Zetsubo definitywnie znał się na odczytywaniu jej myśli z jej mało emocjonalnych oczu. Lata praktyki na pewno dały mu tą zdolność. Nie otrzymując jednak odpowiedzi, jeszcze, schowała karteczkę do torby biodrowej.
Po wyjściu z pomieszczenia, dziewczynie bardzo łatwo przyszło ogłosić swoje "postanowienie" co do zadania. "Żądania", niektórzy mogliby tak jak nazwać i... mieli częściowo rację. Zetsubo był jedyną osobą zdolną do przekonania jej do podjęcia innej akcji, jednak... nie. Nie w tym wypadku. Tutaj, zbyt wiele zależało od tego jak podejdą do tego zadania. Zbyt wiele musiałaby poświęcić siebie, aby wykonać to w stylu typowym dla shinobi. Kiwnęła więc głową, na jego słowa o potrzebowaniu chwili. Zrozumiałe. Tak majestatyczne plany, nie powstawały w sekundę, nawet kiedy mądrość Zetsubo była nie do opisania. Pewnie, w innym świecie, sam byłby bogiem. Tutaj jednak, to Nozomi była boginią, a on jej sługą. Sługą jaki, rzecz jasna, przewyższy wszystkich pozostałych fałszywych "bogów" na tym świecie.
- Wakacje... bardzo dobrze. Ame jest tak ponurym miejsce... Zmienimy to, jak już zasiądziemy na tronie. Trochę słońca będzie mile widziane, dla wioski tak rodzinnej. - powiedziała po lekkim zamyśleniu, używając słowa jakiego to wiele osób używało to opisania Ame. Rodzinna wioska. Tylko ciągle padało. Depresja musiała słabsze od niej istoty bardzo szybko łapać. Na szczęście, z takimi się nie zadawała, nawet jak w przyszłości będą to jej poddani. Przyszłości... oby jak najbliższej. Przypominając sobie o pewnym fakcie, wyciągnęła karteczkę z torby biodrowej. - Ta karteczka... co ona robi?
Przygotowania trwały. Ile? Nie było to już jej decyzją. Wszelakie kwestie planowania i decyzyjne, a przynajmniej ich znaczną większość, zostawiła na barkach Zetsubo. Ba, nawet na jego barkach spoczywało określenie co powinna ze sobą zabrać. Sama Nozomi wiedziała tylko, że jej płaszczyk może się przydać, z racji na zdradliwą pogodę jaka mogła być nieprzyjazna dla samej sukieneczki. A i zima się zbliżała, to założyła też trochę cieplejsze, czarne zakolanówki. Czy to był strój na zimę? Pewnie raczej nie, ale nie zamierzała wymieniać swojej sukienki na coś bardziej odpowiedniego. Przynajmniej, nie bez jasnej rady ze strony swojego brata. Tak jak lubiła wierzyć, że choroby jej się nie trzymają, tak... wiedziała że było to kłamstwo. Zabrała więc wszystko to, co Zetsubo uważał za potrzebne do ich podróży. Ona to miała życie. Niesamowicie beztroskie. Nawet przez chwilę się nie zamartwiała, że męczy swojego brata. W końcu, decydować za nią? Był to ogromny zaszczyt.
Założenie nawet tych zakolanówek i płaszczyka, zdawało się być dobrą decyzją. Wiatr jaki aktualnie wiał sugerował to Nozomi. Widzieli w oddali. Coś. Ich cel, najpewniej. Pewna być nie mogła, w końcu to nie ona podejmowała tu decyzję. Zerknęła więc na brata, udając że chłód w górach jej nie przeszkadza.
- Dalej jedynie traktujemy to jak wakację, czy wymyśliłeś jakieś plany bracie? - zapytała, de facto chcąc jak najszybciej już przedostać się do tych cieplejszych rejonów. Nawet jak aktualna pora roku, trochę była w tej kwestii upierdliwa. Trochę bardzo. Rzecz jasna, jakby stwierdził że ruszają, to ruszałaby dalej. Tam gdzie wskazał, że był ich cel. Szła też, oczywiście pierwsza. Może i to ona decydował co robili, jednak to dalej Nozomi była liderką w tym rodzeństwie. I oboje to wiedzieli.[/justify]