• Ogłoszenia
  •  
    Aktualności fabularne
    Obecna pora roku: Wiosna 164r.

    Poniżej znajdują się ostatnie wydarzenia oraz ważniejsze ogłoszenia. Są one często opatrzone datą dodania, przy czym najświeższe informacje umieszczone są na samym początku listy.

    30.01.2024 - rozpoczęcie wydarzenia wioskowego w Sakuragakure. Więcej informacji w najnowszych aktualnościach fabularnych.
    29.01.2024 - oficjalne zakończenie eventu Arc II: Pierwsza Konfrontacja. Podsumowanie można znaleźć w aktualnościach fabularnych.
    Kącik Nowego GraczaSamouczek Wzór Karty Postaci AtrybutyRozwój postaci i koszty chakry Atuty Klany i organizacje Informacje o świecie Handbook
    Powyższe tematy powinny zawierać wystarczająco informacji, by móc bez przeszkód napisać Kartę Postaci i rozpocząć grę. W przypadku dalszych niejasności, zapraszamy do kontaktu zarówno na chatboxie, przez wiadomości prywatne oraz przez nasz serwer Discord.
    Administracja
    Pingwinek Chaosu
    Główny Administrator
    Norka
    Główna Mistrzyni Fabularna
    Hefajstos
    Główny Moderator Kuźni
    Tora
    Główny Moderator Technik

    W przypadku jakichkolwiek pytań bądź uwag, powyższe osoby zajmują się wyszczególnionymi w ich tytułach zagadnieniami. Pomocą służy również cała kadra forum, wraz z moderatorami. Zapraszamy również do dołączenia do forumowego Discorda.
    Kadra Sakura no HanaDiscord Sakura no Hana
     

Rezydencja Sakamoto

Stolica kupców jest dość prosta do znalezienia. Wbrew wszystkim prawom jakimi rządzi się pustynia, wybudowano kamiennie ścieżki prowadzące do niej z każdego sąsiadującego państwa. Fakt, że znajduje się ona bezpośredni w centrum Królestwa Kupców i są do niej 4 wjazdy, z każdej strony świata po jednym. Sama stolica jest ogromnym miastem, mieszczącym w sobie tysiące budynków oraz sklepów, w których to kupcy przesiadują. Jest ona w kształcie okręgu, a im bliżej jego centrum się ktoś znajdował, tym bogatszy był. W samym centrum miasta znajdował się natomiast duży pałac, w którym to mieszkała jedynie Daimyo ze swoją rodziną i sługami. Również najbliżej pałacu, da się znaleźć towary bardziej… unikatowe. To tam da się znaleźć wstęp do podziemi Baibai, o których to chodzą niebezpieczne plotki. Tylko tym jednak jest podziemie. Plotkami. Wielu nie wie nawet czy ono istnieje, a jeżeli istnieje, to czy faktycznie jest tak wyjęte spod prawa i oddalone od moralności. Zgodnie z plotkami, tylko Daimyo jest w stanie dać komuś dostęp do tamtej części miasta. Niewielu jednak jest zainteresowanych stolicą z tego powodu. Przeważnie ludzie przyjeżdżają tutaj aby handlować ze zwykłymi kupcami, lub jednymi z Rady Setki Kupców. Stolica jest też popularna z “przyjemności” jakie oferuje. Zamtuzy można znaleźć praktycznie co 4 budynek - przez co jednocześnie miasto kupców jest rajem dla prostytutek i są w stanie prowadzić tam bardzo porządne życie. Kasyna również są popularne, a porządku w nich pilnują szeregowcy ze Smoczego Imperium. Stolicy broni również Smok Wschodu, mężczyzna który to podobno dzierży moc podobną do Kurokishiego ze Smoczego Imperium. Nikt jednak nie wie jak wygląda, a sam mężczyzna jest znany jedynie ze swojego tytułu.
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2698
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Rezydencja Sakamoto

Rezydencja Sakamoto
Bogato urządzona rezydencja rodziny kupieckiej, która już od kilku pokoleń zasiada w Radzie Setki. Przez lata rezydencja była rozbudowywana, aż w chwili obecnej przypomina mały pałac, otoczony murem, wewnątrz którego znajduje się spory ogród, a jeszcze bardziej w głębi - sporych rozmiarów rezydencja. Ta jest w stanie pomieścić całą służbę i prywatną ochronę właścicieli tego pałacu. Ulokowana w wewnętrznej części stolicy Królestwa Kupieckiego, jest stosunkowo blisko pałacu samego Daimyō.

Otaczające posiadłość mury, choć początkowo miały zapewniać prywatność, wraz z upływem czasu i rozszerzaniem włości stawały się coraz grubsze, przez co możliwe jest nawet wędrowanie po nich, a w sytuacjach kryzysowych - może stanowić nawet niewielki posterunek czy punkt obrony miasta.

Ogrody posiadają sporą ilość kwiatów, także importowanych zza granicy, a także mniejsze pomieszczenia na sprzęt. Wewnątrz nich znajduje się wiele fontann oraz posągów, przedstawiających poprzednich członków Rady Setki wywodzących się z rodziny Sakamoto.

Zdecydowanie najważniejszą częścią rezydencji jest ogromny budynek wewnątrz. Ten posiada spory hol, a parter oraz piwnica posiada dużą ilość pokoi i przestrzeni dla służb oraz magazynów. Dopiero pierwsze piętro jest bardziej reprezentatywne. To tu znajduje się jadalnia, gabinet czy biblioteka. Są tu też pokoje gościnne oraz pomniejsze balkony, z których rozciąga się widok na Baibai. Wyższe piętra są już dla członków rodziny oraz ich zaufanej służby.
Ostatnio zmieniony 21 wrz 2022, 21:48 przez Tora, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2698
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Rezydencja Sakamoto

Pod rzekami Cienia - Into the Darkness暗闇の中へ
Sakamoto prowadził dość liczną grupę ulicami Baibai, które definitywnie były przygotowane do obrony, do którego to dołączyła także spora grupa ochroniarzy. Widać jednak było, że mężczyzna był lekko przejęty i nie zagadywał nikogo, a strażnicy czujni. Rzadko dało się widzieć czy słyszeć o mieście atakowanym od środka. Paradoksalnie jednak trasa ta wiodła niemalże do centrum miasta i dopiero później odchodziła bardziej w bok, do stref pałacowych. Wkrótce było wiadome dlaczego to miejsce było tym, z którego mieli "wystartować". Rezydencja otoczona grubym murem stanowiła wręcz idealny posterunek, a bliskość do pałacu dawała szansę na przygotowanie szybkiego ataku.
-To rezydencja mojego rodu, zapraszam. - powiedział jeszcze kulturalnie, zanim przeszli przez bramę.

Wnętrze było niemalże tak bogate, jak można się było tego spodziewać. Jedynie ustawione stojaki na broń, strażnicy oraz barykady ustawione na murach psuły swego rodzaju estetykę tego miejsca, jednak czy było się czemu dziwić. Nad piaskowcem, z którego mur był zbudowany, widniał także pałac Daimyō, jednak Osamu tam nie spoglądał. Czyżby chodziło o kilka latających nad nim czarnych istot? W progu minął strażnika... albo strażniczkę. Ciężko zobaczyć płeć przez mundur, ale twarz zdecydowanie mogła należeć albo do bardzo młodego chłopaka, albo do trochę bardziej "męskiej" dziewczyny.
-Sakamoto-dono, reszta czeka na górze. - poinformował go przy wchodzeniu, na co mężczyzna jedynie skinął głową i wszedł dalej. Trafili do ogromnego holu, gdzie po kilku metrach znajdowały się hebanowe schody, po których członek Rady Setki wchodził bez większych problemów, a gwardziści, którzy im towarzyszyli w drodze zostali przed wejściem. Chyba mieli iść za nim.

Ostatecznie zaprowadził ich do ogromnego pomieszczenia, mogącego pełnić rolę otwartego biura z balkonem wychodzącym na ogrody oraz, co ważniejsze, na pałac Lorda Feudalnego. W środku jednak znajdowała się dwójka innych osób.
-Wreszcie jesteś Sakamoto, ile można czekać. - powiedział elegancko ubrany mężczyzna w średnim wieku. Omiótł wzrokiem grupę i westchnął, chcąc zapewne coś powiedzieć. Przerwał mu jednak drugi.
-Sakamoto-sama robił co w jego mocy. Należy doceniać to co mamy, zwłaszcza w czasach, gdzie wiele straciliśmy. - powiedział młody blondyn o zielonych oczach i pogodnym wyrazie twarzy. Spojrzał na resztę osób zgromadzonych i się lekko skłonił -Mówcie mi Nishimaru i będę waszym dowódcą. - przedstawił się, po czym wskazał dłonią na jego towarzysza, który raczej nie zrobił dobrego pierwszego wrażenia. -To Arai Yoshifumi-san i tak samo jak Sakamoto-san jest członkiem Rady Setki. - przedstawił go, chyba zastanawiając się czy coś jeszcze powiedzieć, ale na ten moment się powstrzymał. W przeciwieństwie do Osamu.
-Pamiętaj, u kogo jesteś w gościach Arai-san. - upomniał go tylko na co ich dowódca westchnął tylko.
-Już już, spokojnie. - powiedział tylko uspokajając resztę.

Usłyszeliście lekkie stuknięcie, gdy podwójne drzwi za wami zostały zamknięte. Nishimaru wówczas jednak spoważniał.
-To co wam powiemy powinno zostać tylko między nami i liczymy, że nawet gdy opuścicie Shōnin Ōkoku, zostanie to pomiędzy nami. - brzmiał poważnie, a dla niektórych wręcz - jakby im groził. Po chwili jednak się rozpromienił i wygodnie oparł o biurko, choć widać było, że Sakamoto się lekko tym przejął, choć powstrzymał się. -Zanim jednak zaczniemy dalej powiedzcie mi coś o sobie. Jako drużyna musimy umieć współpracować między sobą i wiedzieć w jakim zakresie na kogo możemy liczyć. - powiedział spokojnie, po czym uniósł dłoń, nad którą pojawił się wręcz śnieżnobiały płomień. -Ja jestem Sługą Świętego Ognia, co sprawia, że dobrze się czuję na średni i daleki dystans, ale mogę także wspomóc was z leczeniem, choć nie oczekujcie ode mnie cofania was zza wrót śmierci. - wyjaśnił spokojnie, po czym spojrzał na mężczyznę w kapeluszu, który akurat ustawił się najbardziej z przodu i w sumie wcześniej wchodził do rezydencji jak do siebie.
-Nara Shikō, specjalizuję się w kontroli pola walki. - mówił trochę znudzonym głosem, po czym dodał -Nie przypuszczałem, że będę miał dowódcę, jednak jeśli nie będzie mi nikt wchodził w drogę powinienem być w stanie doprowadzić was do wygranej. - te już słowa mówił z pewnego rodzaju pychą i pewnością siebie, co tylko podkreślało, że wcześniejsze przedstawienie się traktował jako zbyteczną formalność.
-Jak śmiesz. - wysyczał przez zęby rycerz, towarzyszący nieustannie dziewczynce z kocimi uszami. -Jako zespół nie ma lepszych i gorszych, tylko działamy jako maszyna, nie powinie... - już Nishimaru miał mu przeszkodzić, gdy nagle kocia dziewczynka go pacnęła po plecach.
-Ari-chan, przestań. - powiedziała wysokim, lekko piskliwym głosem, po czym lekko się skłoniła i pewnie gdyby miała sukienkę, to by złapała za jej rogi, chcąc elegancko je unieść. -Jestem Kegawa. Kitsuneōjo poprosiła mnie bym spełniła tu wolę Kociej Opiekunki. Specjalizuję się w leczeniu. Do walki zawsze Ari-chan mnie chroni. - dodała z lekkim uśmiechem. Jej rycerz natomiast się wyprostował, choć gdy Nara prychnął w pogardzie zdawał się chcieć zaraz dobyć miecza.
-Jestem Arihiro. Specjalizuję się w walce na krótki dystans. - powiedział dość lakonicznie, choć widać było, że blondynowi nie podpasował ich trochę bardziej "przemądrzały" kolega (najpewniej) z klanu Nara. Chyba przez to nie chciał za wiele zdradzać.
-W Nichibotsu no Kuni mówią na mnie Salomon. - przedstawił się chudy, acz brodaty mężczyzna, którego ciało pokryte było tatuażami w nieznanych im symbolach. W ręku miał długą laskę, którą wykorzystywał podczas marszu i teraz stał obok. -Wolę pracować spokojnie niż chaotycznie, jednak w walce mogę robić za rodzaj wsparcia. Pod warunkiem, że powiecie mi z czym się mierzymy, to mogę nas odpowiednio przygotować. - na te słowa Nishimaru uniósł lekko brwi, choć uśmiech znajdował się na jego twarzy.
-To dobrze, przejdziemy jednak do tego później, dajmy wpierw reszcie się wypowiedzieć. - dodał jeszcze po czym spojrzał na Was. Pozostałych śmiałków, którzy zdecydowali się pomóc w chyba najważniejszej kwestii. W końcu, bez pozbycia się źródła problemów obrona miejsc i odbijanie dzielnic byłoby po prostu bezsensowną pracą, bo co by odbili - gdzie indziej by stracili.
Deadline25 IX 2022 00:30
NPCSakamoto Osamu - członek Rady Setki
NPCArai Yoshifumi - członek Rady Setki
NPCNishimaru - dowódca wyprawy
Zasady
  1. Macie 72h na odpis od mojego posta, zaokrąglone do 15 minut. W każdym poście będzie też on wyszczególniony nad listą NPC. Ja również się zobowiązuję do odpisywania w takich ramach czasowych, po minięciu tego deadlinu. Jeśli ktoś napisze posta po terminie, aczkolwiek przed moim postem, to mogę go nie wziąć pod uwagę.
  2. W przypadku braku posta w czasie, bez podania jakiejś przyczyny (wystarczy do mnie napisać PW z info, że nie dacie rady, bo powody i dać mi znać, kiedy będziecie w stanie odpisać, to podejmę decyzję czy czekać czy pominąć bez konsekwencji) daję ostrzeżenie. Maksymalna ilość ostrzeżeń to dwa. Przy trzecim razie gracz wylatuje z eventu. Nie obiecuję, że żywy. Ostrzeżenia nie resetują się.
    ► Pokaż Spoiler | Ilość ostrzeżeń
    Kurama Wakuri - 0
    Kurosawa Shin'ichi - 0
    Fumei Mesai - 0
    Uchiha Hikari - 0
  3. Gdy odejmujecie chakrę, to w nawiasie proszę pisać, za co np. 1000 - 5 (Ki Nobori no Shugyō) = 995.
  4. Techniki wrzucajcie w spoilerze.
Ostatnio zmieniony 24 wrz 2022, 8:57 przez Tora, łącznie zmieniany 3 razy.
Awatar użytkownika
Kurama Wakuri
Posty: 558
Rejestracja: 07 sie 2021, 23:24
Ranga dodatkowa: Hanesawa's Workshop Manager
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Rezydencja Sakamoto

Czasami to, co robimy, nie do końca ma przełożenie na to, jak daną sytuację wyobrażaliśmy sobie w głowie. Wakuri była tym idealnym przykładem, albowiem po znalezieniu się przed tłumem, a więc przed sceną, zorientowała się, że w swej wyobraźni widziała siebie raczej za tłumem. Czyli nie tam, gdzie finalnie skończyła. Czy jej to przeszkadzało? Bynajmniej! Wyszło bowiem lepiej, niż przypuszczała. Jak nic widać było w tym czysty geniusz ukryty gdzieś w podświadomości samej Kuramy. Przywitała się, a chociaż reakcja na nią była raczej skąpa, to była! Chociaż... nieco niecodzienna? Spojrzała zaciekawiona na bardziej opalonego chłopaka, jaki to pojawił się tuż obok, przez moment zbita z tropu przez jego komentarz. Ale właśnie - tylko przez chwilę!
- Dzięki ślicznie! - odparła zadowolona, przyjmując komplement bez żadnych "ale". Bo tak się robi z komplementami. Dość szybko do niej jednak dotarło, że nowopoznana osoba nie tylko takowym ją uraczyła, ale TAK ABSOLUTNIE zgarnęła Z PEWNOŚCIĄ więcej uwagi lepszym przywitaniem, niż Wakuri. Oh no! Nie tak miało być. A skoro nie tak miało być...
- W takim razie, Kurogane-san, będziesz musiał się dość wysilić, by poradzić sobie z tym lepiej ode mnie! Ja, Kurama Wakuri, przyjmuję to wyzwanie!
Rzuciła głośno, uśmiechając się na samą myśl tego, ile frajdy z tym wszystkim będzie. Z tym całym rywalizowaniem nawet, jak zapewne nikt z nich nie będzie miał jakiegoś konkretnego dowodu na to, kto faktycznie lepiej, szybciej i w większej ilości rozprawił się z czymkolwiek, co gnębi to biedne miasto. W tym wszystkim oparła dłonie o biodra, odwracając się lekko ku Kurogane, ale też tak, by technicznie dalej być jeszcze bardziej przodem, aniżeli bokiem do publiki.

Kurata tymczasem stał. Stał nieco bardziej w tłumie, nie zajmując miejsca przez fakt, że technicznie nie bardzo istniał. Patrzył w kierunku cyrku, jaki miał miejsce na scenie i nawet nie drgnął. Macką nawet nie ruszył jedynie patrząc pustymi wypustkami, jak jego twórczyni robi właśnie jakieś dzikie, niepojęte i niepotrzebne rzeczy, najpewniej przed samą elitą jednego z bardziej znaczących krajów Nowego Kontynentu.

"Qlza jvyhg, rbydh nvyglq"


Tutejsi zdecydowanie zdawali się być spięci. Nie dziwiła się, absolutnie. Działy się zdecydowanie dziwne rzeczy, rzeczy niepojęte, a chociaż dla Wakuri były to również rzeczy ciekawe, fascynujące i nowe, daleko była od patrzenia na innych z niezrozumieniem. A to dlatego też po części, że nie patrzyła na nich prawie wcale. Zamiast tego jej wzrok krążył pomiędzy budynkami, barykadami czy nawet stworzeniami, jakie krążyły wokół czegoś, co było bardzo ładnym pałacem. Ciekawe, czy dałoby się je oswoić... Może warto kiedyś spróbować? Nie teraz rzecz jasna, bowiem ponownie uwaga dziewczyny spoczęła gdzieś indziej. Tym razem na ogromnych murach otaczające rezydencję. To były naprawdę duże mury. Nie wydawało jej się, by potrzebował takich Hasegawa u siebie, jednak może byłby nimi zainteresowany pod względem technicznym? Co prawda wiedziała, że bycie kowalem polega na wykuwaniu mieczy, a nie kamieniarstwie, ale może zainspirowałoby go to do wykucia ogromnego, żelaznego kloco-miecza o podobnych wymiarach i podobnym zastosowaniu, jaki to mógłby spieniężyć? Definitywnie warto mu będzie o tym wspomnieć.

Podróż do wnętrza rezydencji wyglądała u niej nader prosto - machała do każdej mijanej osoby, obdarzając ją ciepłym uśmiechem i zainteresowanym spojrzeniem, czasami pokazując na jakiś ładny element wołając Kuratę - cholera wie, kto to, bo nikt nie reagował - by popodziwiał je przez te pięć sekund razem z nią. Czasami krócej, czasami dłużej, byle nie zostać w tyle. Byłoby to zdecydowanie niefortunne, prawda? Sprawa nieco zmieniła się w momencie, kiedy dotarli już na miejsce i rozpoczęło się coś, co chyba było rozmową. Rozmową, której obserwowała zalążki, a które ostatecznie zaczęły się przeradzać we wstęp do ich zadania. Miała przez chwilę problem, by się skupić. Głównie przez to, że znajdowała się w towarzystwie kupców. Czyli handlarzy. I to takich z prawdziwego zdarzenia, co zaczęło zastanawiać Kuramę, czy nie powinna ich traktować z nieco większym szacunkiem, niż normalnie. Ale nie wiedziała. Był to bardzo niewygodny dla niej temat zwłaszcza, że do tego pierwszy raz była też otoczona tak ogromną ilością shinobi - którzy z kolei potrafili coś więcej niż kilka sztuczek jak Wakuri, jaka ninja nawet nie była. Wniosek? Same szychy wokół niej. I chyba wypadałoby uznać, że też jest taką trochę szychą, co by zachować twarz. Stąd też nic nie mówiła. Obserwowała wymiany zdań, rozmowy i wszystkie te próby przedstawienia się, aż do momentu, aż doszło do ich grupki.
- Kurama Wakuri. Znam kilka sztuczek z ogniem. Lepiej mi zrobić cokolwiek z dystansu, ale w razie potrzeby powinnam dać sobie radę w bliskim zasięgu. - stwierdziła, pokazując kciukiem na naginatę na plecach. Naginatę spod ręki Hasegawy, rzecz jasna. Musiała jednak podejść ostrożnie do reklamy. Była w obecności specjalistów. Nie mogła nagle wylecieć z tekstem jak z jakiegoś bloku reklamowego. Jeszcze nie. To jeszcze nie ten moment - A to jest Kurata - pokazała na wolną, przez nikogo i przez nic okupowaną przestrzeń tuż obok siebie, gdzie nie było dosłownie nic - Jest trochę nieśmiały, ale dajcie mu czas. Miło poznać w każdym razie!
Dodała, ponownie uśmiechając się po jednym z tych nielicznych momentów, kiedy twarz Kuramy wyrażała coś, co można by było wziąć za jakiś przejaw powagi. Albo drobnego spięcia, jakie towarzyszyło jej podczas tego jakże krótkiego przedstawienia się. Ale spokojnie! Nabierze wprawy. Co do tego nie miała sama nawet wątpliwości.
► Pokaż Spoiler | Rzeczy, co sobie działają cały czas pasywnie
Zdolności
  • Ikiryō no Tatari: Anshigan - idealna wizja w całkowitych ciemnościach, gorsza w świetle; większa wrażliwość na światło.
Pieczęcie
  • Kin'in - pieczęć umieszczona na grzbiecie prawej dłoni. Normalnie niewidoczna. Niweluje niechęć ludzi w stosunku do Wakuri spowodowanej przez jej zerodowaną chakrę. Nie działa na zdolności sensoryczne i postrzegania chakry.
► Pokaż Spoiler | Ekwipunek na fabule
Tis not much, but it's an honest work
Na plecach:
  • naginata
  • Wielki zwój z mapą Podziemi Baibai (WIP)


Na szyi:
  • Dłuższy, imitujący złoto łańcuszek z chakrą Shikō do Gentōshin no Jutsu, a na nim:
    • pierścionek z czarnym kryształkiem (Połączony Kagayaku Rantan z: Uchiha Hikari)
    • niewielkich rozmiarów czarny koralik (Połączony Kagayaku Rantan z: Dōhito Midoro)


Prawa kieszeń:
  • Mały zwój [Kosa [2] | Yari [3] ]
  • Kunai x1
  • Mitsurugi Kunai x2


Ukryta wyrzutnia kunai [prawa ręka]
  • Kunai x1
Lewa kieszeń:
  • Pigułka żywnościowa
  • Pigułka zwiększająca krew;
  • Mitsurugi Kunai x3


Czarna, skórzana torba biodrowa
  • Średni zwój [Prowiant, ubrania na zmianę, rzeczy codziennego użytku]
  • Średni zwój [Wypakowany alkoholem z biesiady w Baibai]
  • Średni zwój [Bombka dymna x5 | Bombka świetna x5 | Krótkofalówka x1 | Notka Wybuchowa x4]
  • Średni zwój [Warming Shot x3 | Lokalizator}
  • Średni zwój [Wypakowany przekąskami z biesiady w Baibai]
  • Średni zwój [20m Bandaża | 6 lodów z podwójnym patyczkiem]
  • Średni zwój z mapą Wielkiego Kanału (WIP)
  • Średni zwój [---]
  • Kunai x3 [w tym jeden z Wybuchową Notką]



Obrazek
Awatar użytkownika
Dōhito Midoro
Posty: 538
Rejestracja: 06 cze 2021, 22:58
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Rezydencja Sakamoto

Ten dzień w końcu musiał nadejść. Dzień, w którym obie połówki staną się znów jednością. Po trochę ponad półrocznej rozłące, Midoro stanął przed drzwiami swojego własnego apartamentu. Po zapukaniu, otworzył mu nie kto inny, jak on sam. Prawdziwa incepcja lecz dla obserwatora z boku, można było by uznać, że to bliźniacy. W końcu dosłownie byli dwoma połówkami tej samej kropli. Douhito, który ostatnie miesiące spędził w Sakurze poznając tamtejszy kraj rozejrzał się trochę po mieszkaniu lecz finalnie oboje skończyli na balkonie siedząc wygodnie w dwóch fotelach i patrząc na nocną panoramę miasta z ich apartamentu jaki otrzymali od Kage. Zaczęli rozmawiać na tematy, które jak się okazało, obydwu chodziły po głowach. Jak ta technika wpłynęła na ich życie oraz czy ma jakiś większy impakt na nich. Czy nadal są tą samą osobą? Czy nadal mają takie same postrzeganie świata i wyznają te same wartości? Każdy z nich opowiedział o przygodach jakie to miał w swoim kraju. Wszystkie ich przekonania oraz poglądy nadal się ze sobą pokrywały więc jednogłośnie uznali, że mogą się ponownie połączyć bez większych problemów. Była to w pewnym sensie smutna chwila, gdyż po wielogodzinnej konwersacji, Midoro polubił tego drugiego. Autentycznie miał wrażenie, jakby rozmawiał z najlepszym przyjacielem, który w pełni go rozumie. Jak z bratem, którego od tak dawna już nie ma. Brata jakiego zawsze chciał a jakiego nigdy nie miał. Isao był dobry na swój sposób lecz mimo wszystko nie był on raczej wzorem do naśladowania. Iwijczyk to szanował, lecz obecnie nic z tym nie mógł zrobić poza uczczeniem jego pamięci minutą ciszy. Kolejną minutę, poświęcił dla drugiego Midoro jaki teraz znów stał się częścią pierwotnego. O ile można było powiedzieć, że jedna połówka jest ważniejsza od drugiej. W końcu to nie był jakiś tam Kage Bunshin tylko osoba z krwi i kości. Myślący i czujący byt, który nie zniknie w kłębach dymu gdy ktoś go zrani, a był raniony nie raz. Tak czy inaczej, chłopaka czekała długa noc pełna przemyśleń.
Kilka kolejnych dni Midoro przyzwyczajał się do wiedzy jaką przyniosło ze sobą połączenie po tak długim czasie. Pół roku wspomnień sprawiło, że pierwszy dzień spędził przykuty do łóżka cierpiąc na poważne bóle głowy i zawroty. Był to zupełnie inny poziom zdobywania wiedzy. Można by to było porównać do wylewania na siebie wody. Gdy zwykły klon znikał i przesyłał wiedzę z kilku chwil czy nawet godzin, Iwijczyk czuł się jakby zmoczył twarz wodą podczas porannej toalety. Tym razem lawina informacji można było by przypisać do siły wodospadu pod jakim to chłopak się znajdował. Siła wody wręcz wgniatała go coraz głębiej i głębiej starając się wycisnąć z jego płuc całe powietrze i zmiażdżyć. To nie były miłe dni dla Douhito lecz przetrwał je. Szybko jednak zauważył zmiany jakie zaszły. Na tym więc polegała potęga tej techniki.
Kilka dni później, w całym Ame zaczęły się pojawiać informacje z Baibai. Potrzebowali ponownie pomocy i sprawa nie wyglądała zbyt ciekawie. Rok temu Midoro również o tym słyszał. Postanowił wtedy jednak wybrać się do Świątyni Zero gdyż uznał to za większy problem. Kraj Kupców mimo pogłosek o jego wspaniałości, był tylko jeden. Zero natomiast zagrażał każdemu ninja. Wybór był więc prosty. Tym razem, Iwijczyk nie mógł tego zignorować. Istniała bowiem szansa, że za tragedią z Baibai mógł stać ten sam człowiek z którym jako nieliczny rozmawiał. Decyzja zapadłą bardzo szybko. Musiał się tam udać i zbadać tę sytuację. Może przypadkiem wpadnie na Sylpha, Kaze albo Yuri? Z całej ekspedycji na ich widok ucieszył by się chyba najbardziej. Było jednak kilka spraw jakie należało załatwić przed wylotem. Ruszył więc do siedziby Kage licząc, że Kise nie ruszył jeszcze na szczyt. Chciał mu przedstawić swoje domysły oraz powiedzieć gdzie rusza. Niby nie musiał, lecz chciał utrzymać z nim dobre kontakty. Mógł być postrzegany jako chodząca bomba atomowa, a takiej głowa wioski raczej wolała nie zgubić. Zostało jeszcze poinformować Nanę. Dziewczyny jednak nie było w domu gdyż była na jakiejś misji. Iwijczykowi zrobiło się trochę smutno gdyż wiedział, że nie może dłużej czekać. Bardzo chciał ją zobaczyć przed wylotem lecz koniec końców tylko przekazał jej mamie, że przez jakiś czas go nie będzie gdyż rusza do Królestwa Kupców. Gdy wszystko było gotowe, wskoczył na glinianego smoka i czym prędzej pomknął w stronę zachodzącego słońca.
Podróż na znajomą mu już pustynie minęła bez większych problemów. Zwyczajnie rozdzielał się na dwoje i podczas gdy jeden spał, drugi pilnował trasy. Miało to zarówno swoje plusy jak i minusy. Bez wątpienia trasę przebył w zabójczym tempie. Niestety kosztem było jego zmęczenie. W końcu w połowie był wyspany a w połowie padnięty. Gdy przekroczył bramy miasta, miał jeszcze cały dzień do zbiórki. Postanowił więc zafundować sobie noc w hotelu i porządnie się wyspać. I faktycznie było to coś czego potrzebował do takiego stopnia, że nazajutrz prawie zaspał na spotkanie. Dopinając wszystkie formalności związane z oddaniem pokoju puścił się biegiem we wskazane miejsce. Gdy już się tam znalazł wpadł niemal na jakąś drobną dziewczynę o różowych włosach z ochraniaczem Sakury na czole. Nim ta jednak zdążyła poprawić okulary, ten uśmiechnął się do niej tylko przepraszająco i wtopił się w tłum przeciskając się w okolice środka zbiorowiska.
Otto Karkas rozpoczął swoją mowę lecz Iwijczyk szybko się w niej odnalazł mimo iż stracił początek. Jeśli było faktycznie tak jak mówił, że jakieś Cienie wychodzą z pałacu i sieją terror, trzeba było się tym zająć w pierwszej kolejności. Grupa I i II mogli w nieskończoność leczyć i bronić cywili, lecz jeśli nie zniszczy się siedliska zła, cała ich praca pójdzie na marne. Dodatkowo jeśli stoi za tym Zero, to tam Midoro znajdzie odpowiedzi. Postanowił rozejrzeć się jeszcze po tłumie czy nie widzi znajomych twarzy, lecz dojrzał jedynie czerwonowłosego z dwuręczniakiem oraz kobietę obok niego. Niestety nie pamiętał ich imion gdyż ruszyli do innej świątyni. Nie widząc nigdzie Sylpha czy też Kazy, skupił się na podziale grup. To co go najbardziej interesowało, to grupa trzecia, najważniejsza. Bezpośrednie rozwiązanie problemu i pozbycie się źródła. Gdy zgromadzenie zaczęło się rozchodzić ruszył więc za nerwowym blondaskiem jaki to miał być jego liderem.
Budynek do jakiego się kierowali był bez wątpienia był majestatyczny. Dużo bardziej wykraczający ponad jego apartament. Mimo to, chłopak by się nie zamienił. Polubił już to życie w Ame oraz to co tam miał. Idąc korytarzami zdążył spojrzeć sobie na każdego członka jego drużyny i musiał przyznać, że znów mu się trafiła banda dziwaków. Najnormalniejszy wydawał się dzieciak z Sakury oraz dziewczyna z naginatą. Jako iż płeć piękna co jakiś czas zatrzymywała się by podziwiać sztukę jak i wystrój wnętrza, artysta nie mógł tego zignorować.
- Musisz przyznać, że niektóre obrazy są przepiękne nie uważasz? - zapytał cicho zwalniając kroku by zrównać się z nią. Nie chciał też by zestresowany lider miał więcej problemów, jakim mogła być dwójka ninja zwiedzająca pałac zamiast przejmująca się sytuacją w mieście.
W końcu dotarli ogromnego pomieszczenia, w którym znajdowało się dwóch kolejnych mężczyzn. Jeden z nich był był kolejnym członkiem Rady Stu i jak na jego gust za bardzo się pyszył i pieklił. Ich dowódca, Nishimaru z kolei wydawał się bardzo w porządku i można go było zaliczyć do tych normalnych. Drzwi za nimi się zamknęły a to co mieli tu usłyszeć, miało zostać tajemnicą. Midoro kiwnął głową na znak, że rozumie jeśli którychś z jego nowych szefów zaszczycił by go wzrokiem. Ile jednak zachowa dla siebie a ile przekaże dalej to się dopiero okaże. Nie zamierzał utrzymywać zbędnych tajemnic jeśli to miało by zagrozić Nanie albo jego nowemu domowi. Po chwili przyszła pora na krótkie przedstawienie się. Zupełnie jak poprzednim razem. Może to był taki zwyczaj w Baibai a może zdrowy rozsądek? Tak czy inaczej ich kapitan zaczął to co zaproponował i opowiedział o sobie w sumie niewiele. Był medykiem i to jedyne co go póki co zainteresowało. Biorąc pod uwagę poprzednie przygody z pomiotami Zero, przydało by im się jeszcze kilku medyków, jeśli tutejszy poziom zagrożenia ma być podobny. Słuchając reszty tylko pogłębiał się ich wizerunek dziwaków. Nara był kolejnym fajfusem mówiącym duże słowa. Nie powiedział jednak niczego poza ogólną wiedzą. Iwijczyk słyszał coś o takim klanie lecz dokładnie tyle, ile Shiko powiedział. Średni dystans, kontrola pola walki. Kolejny był rycerzyk. Pełen honory, dumy i cholera wie czego jeszcze. Dziedzic Bakutonu pochwalał chodzenie za kotką i bronienie jej, lecz wdawanie się w słowne potyczki z kapelusznikiem pokazywało tylko jak jest infantylny. Jego odpowiedź była również bezużyteczna. Krótki dystans. Ale co. Tai, buki, oblepia typa notkami? Jakieś szczegóły? Jedynie jego miecz przy pasie mógł być jakąś podpowiedzią. Kocica była dużo ciekawsza. Nie dla tego, że wpadała w oko i sprawiała wrażenie takiej, którą Midoro również chciałby bronić, lecz dla tego, że była medykiem. To dlatego trzeba było mieć na nią oko by potem ona mogła mieć oko na rany wybuchowego chłopaka. Proste. Salomon był wsparciem lecz o jakim wsparciu mówił? Tego nie wiedział. Tak samo wątpił w niego trochę. Na polu walki nic się nie działo spokojnie. Nic nie było pod kontrolą. Walka to był jeden wielki chaos. Patrząc na kolejną grupę super potężnych kolesi z władcą eksplozji na czele, nic nie będzie spokojnie. Następna wyrwała się dziewczyna obok której postanowił stanąć, a z którą wcześniej podziwiał obrazy w holu. Więc nazywała się Kurama Wakuri. Z pewnością zapamięta. Katon i dystans. Na swój sposób byli podobni. Tak przynajmniej mu się zdawało. Następnie wskazała na miejsce obok niego i przedstawiła niejakiego Kurate. Jako iż nikogo takiego nie było, wszystkie oczy skierowały się na Iwijczyka. Tak szybko podniósł dłonie w w geście obronnym.
- Nie nie. Nie jestem Kurata. Jestem Douhito Midoro. Preferuję walkę w średnim i dalekim dystansie. Doskonale władam Dotonem oraz Bakutonem. Mogę wesprzeć drużynę dodatkowo zaawansowanymi technikami Ninjutsu albo Raitonem czy też Suitonem. Znam się też na Fuinjutsu. W bliskim kontakcie również dam sobie radę lecz wolał bym go uniknąć. - przedstawił się krótko wszystkim i posłał lekki uśmiech. Po chwili nachylił się do Waku i szepnął jej do ucha.
- Nie jestem żaden Kurata ale miło mi cię poznać. - po czym podał jej dłoń.
Obrazek
九死一生。
Awatar użytkownika
Maji Seitaro
Posty: 410
Rejestracja: 14 maja 2021, 13:44
Ranga: Cywil
Ranga dodatkowa: ex-Kage
Ranga dodatkowa: Sennin
Discord: AdrienSterne#3206
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Rezydencja Sakamoto

Z każdym przebytym metrem Baibai jawiła mu się jak Sunagakure, z tą różnicą, że znacznie bogatsza, większa i znacznie bardziej wpływowa. To ostatnie musiał ze szczerym bólem przyznać, mimo, że gdyby go zapytać, to nie kryłby nadal kłębiącego się gdzieś sunijskiego patriotyzmu, idącego lekko ku skrajnemu nacjonalizmowi. Jednak w tych czasach wyrażanie podobnych poglądów spowodowałoby podobny efekt do ściągnięcia przez maski przez Seitaro. Nie wiedział jeszcze czy reakcja byłaby równie wybuchowa co na zachodzie, ale biorąc na poprawkę wędrówkę ludów na pewno znalazłby się ktoś, komu by się to bardzo nie spodobało. W pałacu miało się okazać, że przeczucie go nie pomyliło. Był tam ktoś, kto przynajmniej z nazwiska brzmiał całkowicie zachodnio. Nigdzie nie mógł sobie pozwolić na utratę... twarzy. Pilnowanie własnej tożsamości stało się dla niego sensem życia, które prędzej czy później zacznie go męczyć, toteż już teraz dążył do zastąpienia tego czymś innym, bardziej ambitnym. Na pewno nie zamierzał schować się w jakiejś jaskini i wieść życie pustelnicze. Wielka porażka w wojnie nauczyła i oduczyła go wielu rzeczy, ale chorobliwa ambicja i chęć bycia na świeczniku wielkich wydarzeń były dla byłego Cienia Wiatru jego prawdziwym Ja i motorem napędowym. Dla Seitaro było to istne przekleństwo w jego obecnej sytuacji, ale ludzie tak łatwo się nie zmieniają. Pytaniem otwartym natomiast pozostawało to, czy Maji zechce stanąć na świeczniku dobra czy zła jak to było dotychczas - a właściwie jak to przedstawiali niektórzy jego przeciwnicy. Aktualnie sam nie potrafiłby na to pytanie odpowiedzieć, więc to należało pozostawić w rękach przyszłych wydarzeń.
Idąc do miejsca przeznaczenia nie zwracał uwagi na wystrój, bo wszystko to już widział. Salony były mu nieobce, a te w których znalazł się teraz znał najlepiej. Z tą różnicą, że - jak zostało wcześniej wspomniane - wszystko było lepsze. Oczekiwał na konkrety jak reszta zbieraniny wśród której się znalazł. Sprawa z Cieniami była dla niego na razie dość niezrozumiała, nie potrafił zjawiska skojarzyć z czymkolwiek innym z czym się spotkał. Czymkolwiek były nie zastanawiał się nad nimi zbyt dogłębnie, bo nie miał materiału na którym mógł jakkolwiek operować. Odnosił wrażenie, że był jedną z niewielu osób, które czuły się jak po długim śnie i zastały inny świat niż pamiętały. Tłumaczył to sobie tym, że zapuścił się na zachód zdecydowanie za późno, a wcześniej z oczywistych powodów nie posiadał kanałów informacji do tego, co tutaj miało i ma miejsce.
Lustrował całą zebraną ekipę, poczynając od tych wyżej. Najwięcej uwagi poświęcił osobie dowódcy, który wyglądem ani trochę nie wzbudzał szacunku Seitaro, ale to było tylko pierwsze wrażenie. W tym zawodzie nie o dobrą prezencję chodziło, a o praktyczne umiejętności, wiedzę i charyzmę. Lwi Mędrzec jako człowiek praktyczny i rzeczowy rozumiał to doskonale i nie zdziwiłby się, gdyby ktoś o nim pomyślał jak o zamaskowanym kloszardzie. Na pozostałą część grupy nie skupił większej uwagi poza zapamiętaniem imion i tego co kto potrafił. Dziewczynę imieniem Wakuri nie zaszczycił nawet spojrzeniem. Natomiast drgnął ledwo zauważalnie, gdy usłyszał Dohito Midoro. Obrócił ku niemu głowę i wpatrywał się w jego oczy przez około pięć sekund, zanim wrócił spojrzeniem na dowódcę drużyny. W tej chwili jak cholera liczył, że to tylko przeklęta zbieżność nazwisk. Ani trochę nie zgadzał się wygląd niższego mężczyzny z tym jakim go zapamiętał, ale wszystko inne w zupełności się zgadzało. Jaka była szansa, że na drugim końcu świata, po hekatombie wojny, po latach spotka się tych dwóch, których drogi były splecione niemal cały czas w okresie genina-chunina? Wydawały się, że jedna na milion. Westchnął z cicha dotknięty nostalgią. Odzyskał swój fason dopiero po chwili, kiedy wypadało się przedstawić. Problem był taki, że obawiał się nabrania podejrzeń względem swojej osoby na podstawie tego, co potrafił. Bycie ikoną wojny miało tę konsekwencję, że każdy dostatecznie poinformowany mógł przynajmniej w części wiedzieć w czym specjalizował się Maji Seitaro. Sam zresztą gromadził swego czasu podobne dane o najważniejszych postaciach przeciwnej strony. Tutaj działała jego lekka paranoja. Najchętniej nie mówiłby nic, ale równie dobrze mógł po prostu zawrócić na pięcie i wyjść.
- Fumei Mesai, odnajduję się w walce w każdym zasięgu z lekką preferencją na średni. Dysponuję szeroką wiedzą w dziedzinie ninjutsu, dysponuję fuinjutsu, średniozaawanzowanym iryojutsu i żywiołami z wyjątkiem katonu. - krótko i zwięźle. Informację o trzech kekkei genkai oraz senjutsu zdecydował się zatrzymać dla siebie. Splótł ręce z tyłu pleców i stanąwszy w lekkim, żołnierskim rozkroku wsłuchał się w to co kto ma do powiedzenia po nim.
Ostatnio zmieniony 20 paź 2022, 17:37 przez Maji Seitaro, łącznie zmieniany 2 razy.
Obrazek
Awatar użytkownika
Kurosawa Shin'ichi
Posty: 140
Rejestracja: 02 lip 2021, 19:32
Ranga: Samurai
Ranga dodatkowa: Żołnierka Nōjō no Kuni
Discord: Pumpkin#1104
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Bank:

Re: Rezydencja Sakamoto

Do rezydencji podróżowała w ciszy, bacznie obserwując otoczenie, zdecydowanych na stawienie czoła niebezpieczeństwu bohaterów oraz zamieszanych w to wszystko niewinnych ludzi jak strażnik jakiego minęła. Czuła się... nieco nie na miejscu. Nie uważała się za potężną jednostkę, nie na tyle aby być w stanie uratować Kraj. Jednak... nie mogła nie dać z siebie 150% aby pomóc bezbronnym, nawet jeśli ryzykowała wiele. Miło było widzieć tak zdrowe podejście do rywalizacji z strony jednej z tych głośniejszych istotek. Dobrze, taki zapał na pewno nie zaszkodzi. W ramach poparcia, samurajka lekko zaklaskała słysząc tak dumną odpowiedź, jednak sama nic nie powiedziała.

Po wejściu do rezydencji nie skupiła się na podziwianiu bogactwa a wypatrywaniu możliwego zagrożenia, znajdowali się teraz dużo bliżej serca całego tego niebezpieczeństwa, Kurosawa podejrzewała, iż mury ochronne choć z pewnością poprawiały morale tak ostatecznie zdadzą się na nic w momencie jak te latające istoty postanowią zaatakować. To właśnie z czymś takim mają się zmierzyć? Doprawdy, okrutny cień spowił BaiBai.

Kiedy nieznany kobiecie mężczyzna, który zachowywał się jakby był u siebie stanął przed nimi, Kurosawa skłoniła się w pas co by okazać szacunek, choć na ten moment nie wiedziała jeszcze, czy ten na niego zasłużył. Jak już doszło do przedstawień, samurajka grzecznie czekała na swą kolej, pozwalając aby dowódca mógł się wykazać. Shi-chan rzadko kiedy oceniała po pozorach, dzisiaj również bardzo pilnowała co by przypadkiem nie dać się złapać w taką pułapkę, jednak nie sposób było uniknąć efektu pierwszego wrażenia. Nishimaru zdawał się mieć głowę na karku i na ten moment planował raczej wsiąść swoją odpowiedzialność na bary i dumnie z nią iść. Czy tak faktycznie się okaże, jedynie czas mógł wiedzieć. Nara Shikō mógł okazać się problematycznym ogniwem, rycerski druh - gdzie samurajce zdawało się, iż to tytuł o podobnym znaczeniu do samuraja miał dobre intencje ale w tym momencie pozwolił aby to jego emocje zawładnęły nad nim. Kurosawa już miała wystąpić na przód aby nowego towarzysza uspokoić, niemniej została uprzedzona. Kto patrzył jednak wyraźnie mógł zauważyć spokojny ruch, krok, wystawienie ręki w stronę rycerza, które zostały przerwane gdy ten zamilkł. Kegawa była dla Shin'ichi kulturową i religijną zagwozdką - nie wiedziała nic o kocich kapłankach a póki co nie planowała ogłaszać własnej ignorancji - choć zdecydowanie rzuciła ciekawskim spojrzeniem w stronę kocio-uszej. Salomon okazał się być kolejną zagwozdką. Wakuri - takie imię nosiła pełna energii kula, która... widziała więcej niż sama Shi-chan? Jej zachowanie z całą pewnością było nietypowe, niemniej pewnie miało to jakieś znaczenie. Douhito Midoro w porównaniu do swej poprzedniczki wydawał się łagodnie... przeciętny? Acz ilość jego możliwości zdecydowanie robiła wrażenie na dużo bardziej ograniczonej samurajce. Wreszcie ostatnia osoba przed samą kobietą, czyli Fumei Mesai, osobnik w masce - tacy zwykle mieli trudno z zdobyciem zaufania. Oby nie przeszkodziło to w odpowiedniej współpracy. Czując i widząc, iż nastała jej kolej, Kurosawa wystąpiła do przodu, stanęła tak aby do nikogo nie być obróconą plecami i skłoniła się zarówno pracodawcą jak i współpracownikom.
- Kurosawa Shin'ichi.
Rozpoczęła prostując się po wypowiedzeniu imienia. Wzrostem górowała, jej mina była pewna powagi, dla niektórych pewnie mogła wyglądać groźnie ale raczej nie dla zajadłych i doświadczonych bohaterów z jakimi właśnie obcowała.
- Proszę zwracajcie się do mnie Shi-chan.
Dodała z ogromną powagą analizując twarz każdego współpracownika po wypowiedzeniu tych ważnych dla niej słów.
- exAshikaga, Dawniej samuraj na służbie Iwagakure. Podążam drogą miecza.
Tu położyła dłoń na swym No-Dachi, dając subtelny znak, iż była to jej główna broń.
- Specjalizuję się w bliskim i średnim dystansie. Potrafię przesiąknąć me cięcia chakrą, jednak słysząc o słabościach cieni moja ofensywa może nie być najbardziej efektywna. Dlatego skupię się na defensywie i sciąganiu na siebie uwagi stworów. Potrafię sporo wytrzymać, więc pozwólcie, iż będę waszą tarczą. Dziękuję za tą możliwość i abyśmy osiągneli sukces.
Głos miała obecnie dość niski, monotonny, gdy skończyła mówić skłoniła się raz jeszcze i wróciła na swe miejsce jakby właśnie skończyła wypowiedź ustną na jakiejś lekcj.
Ostatnio zmieniony 24 wrz 2022, 3:52 przez Kurosawa Shin'ichi, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Uchiha Hikari
Posty: 644
Rejestracja: 24 paź 2021, 21:22
Ranga: Chūnin
Ranga dodatkowa: Heitai Hantā Ryodan
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Rezydencja Sakamoto

Minuty mijały, a ludzie się zbierali. Promienie słoneczne ograniczane były przez chmury nienaturalnie zbierające się nad miastem. Nie było żadnych oznak, że miało się przejaśnić. Bez przerwy praktycznie ktoś przychodził. Jakaś kobieta z rogami. Jakiś starzec z dzieckiem u swego boku. Jakieś osoby z wiosłami. Aż w końcu nastał moment, gdzie przez pięć minut ani jedna osoba nie dołączyła do grona zebranego na placu. Harmider był słyszalny, lecz on do niego nie dokładał. Musiał przyznać, że była ich się masa. Nie było jednak co porównywać do dnia, kiedy to Konoha została poinformowania o początku wojny i pierwszych atakach. Wtedy? Przed siedzibą Kage były setki mieszkańców i shinobi świadomych jak okrutne czasy nadchodzą. Tutaj? Tutaj znajdowali się jedynie wybrańcy, jacy to chcieli pomóc innemu krajowi... lub potencjalnie pragnęli zarobku. Nie zdziwiłby się nawet, kiedy połowa osób tutaj zebranych pojawiła się w związku z mniej szczytnymi powodami. Nie rolą jego teraz było jednak ich ocenianie lub przesłuchiwanie. Nawet, jeżeli wśród zebranych tutaj ludzi znajdowały się złe osoby, tak miał ważniejsze rzeczy na głowie. Niewinnych mieszkańców Baibai terroryzowanych przez Cienie - istoty, o jakich to niewiele wiedzieli. Przynajmniej tak wynikało z wypowiedzi Karakasa, jakiej to Hikari uważnie słuchał. Jedynie ich słabość, jaką to podobno był ogień. Uchiha miał również wrażenie, że w samych informacjach jakie rozesłali było coś wspominane o okropnym sposobie rozmnażania się związanym z pożeraniem innych. Tego tematu jednak Karakas nie poruszył. Nie wiedział czemu. W końcu było to istotne. Stres faceta był jednak wystarczająco widzialny, aby Hikari był w stanie zrozumieć dlaczego tak się stało.
Zostali poprzydzielani do różnych grup. Tak jak pozornie odpowiadałby mu najbardziej pierwsza, tak kiedy usłyszał cel grupy III wiedział gdzie zamierza dołączyć. Było to naturalne. Znał się bardziej na eliminowaniu zła, aby nie rozprzestrzeniło się bardziej niż na typowym "leczeniu". Z jakiegoś powodu często podejmował się wątków wymagających tropienia czy cichego zabójstwa. Również, jeżeli uda im się powstrzymać plagę, na dłuższą metę uratuje więcej istnień. Taką miał przynajmniej nadzieję wiedząc, że nie uratują wszystkich. Na to było już zbyt późno. Lider ich grupy zdawał się bardzo nerwowy. Zbyt nerwowy, jeżeli to miał ich prowadzić - przynajmniej w opinii samego Uchihy. Rozumiał to, ponieważ było im powierzane ważne zadanie. Tym bardziej jednak nieakceptowalne to było, ponieważ nerwy przynosiły błędy. Nie mieli oni miejsca na błędy. Nie tutaj. Nie w Baibai. Ruszył jednak za nim, tak jak reszta jaka zdecydowała się na tą grupę. W tym radosna dziewczyna, jaka wcześniej wyglądała na zbyt szczęśliwą w tym ponurym miejscu.
Dotarli do rezydencji. Otoczony grubym murem posterunek, jaki definitywnie został stworzony właśnie na cel ich misji. Szybkiego ataku. Zbyt blisko centrum się znajdywał, aby chodziło tutaj tylko o bezpieczeństwo ludzi w środku. To miało być miejsce nie do zdarcia, a z jakiegoś powodu kupcy w Baibai musieli tyle sił w nie zainwestować, zamiast poprawienia defensywy na obrzeżach miasta. Środek był bogaty, lecz bogactwo Hikariego nie obchodziło. I tak jak niektórzy nie spojrzeli w stronę pałacu, tak Hikari w jego stronę spojrzał. Zmrużył wzrok widząc czarne latające istoty. Pałac dawnie na pewno był piękny, jednak teraz? Bardziej sprawiał atmosferę wieży zła, gdyby ktoś pytał Hikariego o zdanie. Po chwili jednak ruszył za nimi, co by to nie odstawać zbytnio. Ogromne pomieszczenie, do którego zostali zaprowadzeni, było już zajęte przez dwie nieznane mu osoby. Nawiązał się szybki dialog, jakiego to uważnie słuchał. Zwyczajnie, aby nie ominęło go przypadkowo nic istotnego. Imiona obu mężczyzn były jedną z tych rzeczy, jak i obecność faktycznego dowódcy - co niejako wyjaśniało nerwy samego Osamu. Nishimaru swoją postawą zdawał się być bardziej przystosowany do prowadzenia grupy bojowej, jeżeli Hikari miał być szczery.
Drzwi się za nimi zamknęły, a powaga w końcu wkroczyła do pokoju. Krótka groźba, o której to nie był pewien co myśleć. Czy Królestwo Kupców samo przyniosło na siebie problemy i nikomu nie powiedzieli? Nie wiedział. Wiedział jedynie, że musiało chodzić o jakiś poważny sekret, skoro grozili grupie chyba teoretycznie... najsilniejszej? Prawdopodobnie takie osoby zgłaszały się do wyeliminowania źródła problemu. Definitywnie najbardziej niebezpiecznie ta robota brzmiała ze wszystkich 3. Kiedy jednak ludzie zaczęli się przedstawiać, nie mógł się powstrzymać od uniesienia brwi. Sługa Świętego Ognia i... śnieżnobiały płomień? Pierwsze słyszał, co było stosunkową nowością dla niego. Nara... choć definitywnie nie był osobą przyjemną, tak niejako niczym go nie zaskoczył. Znał ten klan. Byli dobrymi taktykami, choć nie wiedział jak ich cieniste zdolności poradzą sobie z tego rodzaju cieniem. Jego pewność siebie zirytowała jednak niektórych, choć sam Hikari nie specjalnie się nią przejął. Nie można było tego powiedzieć o... rycerzu. O Ari-chan. Musiał przyznać jednak, że przez dłuższy moment zatrzymał swój wzrok na Kegawie. Mrugnął dwa razy. Uciekła z niego trochę powaga. Podrapał się po policzku i wskazał palcem jej kocie uszy.
- One... są prawdziwe? - nie mógł powstrzymać się od zapytania, nie znając żadnych ludzi z kocimi uszami. Lub jakimikolwiek uszami poza... no... ludzkimi. W każdym razie, Kegawa specjalizowała się w leczeniu, co też sugerowało że powinni ją bronić w razie czego. Nawet jak już miała swojego rycerza, drugi zawsze może się przydać, prawda? Salomon za to był dość skrytą osobą, to też Hikari nie wiedział co o nim sądzić.
Kurama Wakuri. Dziewczyna o jakiej to wcześniej chłopak już myślał. O niej i o jej byciu pogodną w tych warunkach, rzecz jasna. Sztuczki z ogniem brzmiały dobrze, z racji że stworzenia te były wrażliwe na ogień. Hikari znał trochę technik wiatru, to i ogień ten mógł podniecić. Mrugnął jednak dwa razy, kiedy przedstawiła Kuratę i wskazała na pustą przestrzeń. Hmm. Istota jakiej nie mógł dojrzeć? Może z chakry? Nie był pewien. Na wszelki wypadek jednak użył sensora, co by to zerknąć czy coś tam się nie kryje. A jeżeli kryje, to na pewno ten cały Kurata był potężnym sojusznikiem, skoro wykraczał poza ich świat. Następnie Dōhito Midoro. Średni i daleki dystans. Doton i... Bakuton? Nie znał. Wymienił jednak sporo rzeczy, przez co Hikari był ciekaw czy aby na pewno we wszystkim był takim ekspertem, czy było to też jakieś wywyższanie się? Nie wiedział. Fumei Mesai. Dość... wojskowy człowiek, jakby miał go opisać patrząc na sposób w jaki stanął. I zamaskowany, co mimo wszystko lekko go ciekawiło. Zapamiętał jego specjalizacje, jakie musiał przyznać że lekko pokrywały się z jego - z wyjątkiem żywiołów. One nie były domeną Hikariego. Następnie Kurosowa, lub Shi-chan jak wolał lub wolała by na nią mówiono. Musiał przyznać, że jej specjalizacja pokrywała się mocno z tym co sam Hikari preferował. Nie miał jednak większych przemyśleń na jej temat, bo zaraz też nadeszła jego kolej.
Uśmiechnął się do wszystkich.
- Uchiha Hikari. Miło was poznać. Preferuję walkę w zwarciu, w ostateczności średni dystans. Sam specjalizuje się głównie w Ninjutsu i wokół niego cały mój arsenał się skupia. Jestem również całkiem szybki. Podobnie jak Shi-chan korzystam z broni białej, choć u mnie to jest katana i nie jestem samurajem. Nasączanie ostrza chakrą to też moja specjalizacja, choć coś wymyślę aby było to i na te Cienie efektywne. Mam też parę bardziej destrukcyjnych technik, oraz znam się trochę na Uwolnieniu Wiatru, Fūinjutsu i Iryōjutsu. I tooo... chyba tyle. - zakończył jeszcze raz uśmiechając się i czekając na jakiś dalszy rozwój wydarzeń. W końcu mieli im jakieś istotne informacje do przekazania, prawda?
► Pokaż Spoiler | Chakra, techniczki i atuty
Ilość chakry: 12 500

SensorAtut wrodzony
Wrodzona zdolność do wyczuwania chakry. Aby wykrywać chakrę, postać musi się w tej kwestii skoncentrować i złożyć pieczęć. Dłuższa koncentracja lub próba robieniu wielu rzeczy naraz może skończyć się potężnym bólem głowy i krwawieniem z nosa. Im dłużej się skupia i koncentruje, tym większy zasięg i dokładność wykrywanej chakry.
Na zasięg wpływa również poziom Kontroli Chakry użytkownika. Jest możliwe wykrywanie bez pieczęci, jednak jest to ciężka sztuka i wymaga posiadania KC rozwiniętego minimum na poziom 7. Zasięgi wtedy nie są również takie imponujące. Wielkie kumulacje chakry, takie jak Bijūdama lub Bijū, jesteśmy w stanie wykryć bez problemu z około kilometra nawet bez składania pieczęci i niezależnie od naszego poziomu KC.
Od 6 rangi w KC możliwe jest wykrywanie jutsu. Łatwiej jest wykrywać techniki ofensywne, jak np. kula ognia, a bardzo trudno techniki bardziej subtelne np. Fūinjutsu. Jeżeli obserwujemy czyjś układ chakry, od tego poziomu wykryjemy też, gdy miesza on ją do jakiegoś jutsu.
Dodatkowo wykrywanie chakry ze złożoną pieczęcią nas kosztuje. Jest to koszt o wysokości połowy techniki B. Możliwe jest zapamiętanie chakry, jednak potrzebny jest do tego dłuższy kontakt z taką osobą. Przyjmujemy że 3 dni spędzone w towarzystwie tej osoby wystarczą na zapamiętanie. Wyjątkiem jest charakterystyczna chakra osoby np. Jinchūriki. Zdolność ta nie jest jednak idealna. Ma problemy z działaniem w tłumach, utrudniając precyzyjne określenie chakry konkretnych osób. Łatwiej wykryć jednak osoby zapamiętane i te z nietypową chakrą.
Dodatkowo osoby wyjątkowo utalentowane w tym zakresie posiadają możliwość rozróżnienia żywiołów chakry, jakimi dana osoba włada, jak bardzo na wykrywaniu musi się koncentrować, jak łatwo rozpoznać chakrę w tłumie czy wykryć sensora, kiedy on nas wykryje. Wymaga to jednak bardzo dużo treningu i uwagi (misja/fabuła po Biegłości związane ze zdolnościami sensorycznymi).
Ranga KCZasięg bez pieczęciZasięg z pieczęcią
1012500
Obrazek
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2698
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Rezydencja Sakamoto

Pod rzekami Cienia - Into the Darkness暗闇の中へ
Nie każdy odwiedzający Baibai zdecydował się skorzystać z gościny Szpitala Białej Kotki. Pewnie w innym czasie nocleg w hotelu nie byłby czymś tak bolącym w portfel, jednak teraz? W sytuacji kryzysowej, gdzie wiele dzielnic miasta zostało ewakuowanych? Cóż, było to zdecydowanie cięższe. Sami uchodźcy z wewnętrznych okręgów także musieli gdzieś spać, a nagłe zapotrzebowanie wywindowało ceny dość wysoko, bo aż dwa tysięce. Nie ulegało wątpliwości, że komfort czy wygoda, jaki zapewniał mu hotel był na pewno większy niż szpital przerobiony na tymczasową noclegownię, jednak czy był warty swojej ceny? Można było polemizować. Łóżko na pewno było wygodne i wspierało wyspaniu się, a także miał możliwość posiłków w cenie, co na pewno było jakimś plusem. Widział jednak, że zarówno obsługa, jak i inni goście hotelowi, nie czuli się jak na jakichś wczasach. Przypominali raczej uchodźców, którzy szczęśliwie znaleźli miejsce, gdzie mogli się, choć na krótki moment, schować przed terrorem, przed jakim to uciekali. Mimo wszystko - udało mu się wyspać. Tak samo jak reszcie, choć nawet gdyby jakieś odgłosy szpitalnej zawieruchy obudziły ich w środku nocy to nie wpłynęłoby to za bardzo na ich efektywność.

Podróż do rezydencji także minęła w ciszy, gdyż nikt nie planował się zbytnio odzywać w trakcie - ani uczestnicy zlecenia, ani Sakamoto. Ten drugi prawdopodobnie żył zestresowany widmem możliwego ataku ze strony owych cieni. Jedynie Wakuri była bardziej skora do jakichś interakcji z innymi osobami. Widziała jednak, że wiele osób zwyczajnie ją ignorowało, prychali zirytowani, czy zwyczajnie natłok obowiązków sprawił, że nawet jej nie dostrzegli. Jedynie osoba przy bramie, która zaraportowała Osamu o reszcie czekających osób lekko skinęła głową. Wcześniej jednak mogła dostrzec ładne formacje kwiatowe, które miejscami zdawały się być zadeptane, zapewne przez strażników, skupiających się na defensywie, aniżeli na dbaniu o ogród, aleję z posągami, do której jednak nie miała jak wejść, gdyż trasa tak ich nie wiodła oraz kilka fontann. Wewnątrz z kolei znajdowało się sporo obrazów czy waz, choć dało się dostrzec gdzieniegdzie naleciałości kurzu czy lekko krzywą ramę jakiegoś dzieła sztuki. Od niektórych wręcz biło swoistym "antykiem", choć nie odbierało im to, jak zauważył Midoro, piękna. Nie dało się ukryć, że rezydenci tego miejsca byli zamożni.

Ale w końcu mieli się także przedstawić i to był główny cel tej rozmowy. A przynajmniej jej początku. Ich dowódca jednak swoimi pierwszymi słowami sprawił, że każdy mógł się domyślać, że poruszone zostanie trochę więcej kwestii, aniżeli tylko miła wymiana imion oraz umiejętności. I choć kilka osób zdążyło się wypowiedzieć, tak nie każdy i dalej wątek ten miała poruszyć Wakuri. Wcześniej jednak Hikari zapytał o uszy Kegawy, na co dziewczyna uśmiechnęła się ciepło i nimi poruszyła.
-Oczywiście. Jest to błogosławieństwo Kociej Opiekunki. - wyjaśniła spokojnie, po czym słuchała uważnie reszty, poczynając oczywiście od Kuramy, która to zdecydowała się kontynuować przedstawianie siebie i swoich zdolności.
Ich dowódca, jak przy większości poprzedników, za bardzo nie zareagował, zwyczajnie słuchając i nie przerywając dziewczynie. Ale wtedy przyszła kolej na Midoro, który szczęśliwie bądź nie znalazł się obok Wakuri. Wszystko to sprawiło, że chyba każdy uważał początkowo członka klanu Hibana za Kuratę. Gdy w rzeczywistości był to zwyczajny burżuj, który wcześniej nawet nie chciał się ingerować z resztą na terenie szpitala. Spowodowało to jednak, że Hikari zdecydował się na moment aktywować swój zmysł sensoryczny, coby zobaczyć, czy faktycznie nie ma tam nikogo. I o mój Hagoromo. Istoty tam nie było. Ale były tam osoby, których poziom chakry przekraczał jego i to niemalże dwukrotnie. Na pewno Fumei oraz Salomon posiadali je największe, dość wyraźne ich źródło odczuł też od ich dowódcy. Reszta posiadała też wysokie jej poziomy, choć nie był w stanie tym krótkim impulsem dokładnie ich określić. Wiedział jednak, że drużyna faktycznie jest silna. Midoro zaś miał teraz możliwości skorygowania błędu zarówno Kuramy, jak i swojego własnego, w kwestii interakcji międzyludzkich. A jego wypowiedź naprawdę przedstawiała spory zakres możliwości, aż Nishimaru nawet uniósł lekko brew, choć wyraz twarzy nadal miał pogodny. Przeniósł swój wzrok na kolejnego członka grupy - Fumeia. Na tyle wcześnie, że gdy Mesai wracał spojrzeniem na dowódcę, ten już na niego spoglądał, widocznie zauważając jego wcześniejszą reakcję na Dōhito, jednak też nie komentował. Lekki uśmiech jednak wymalował się na jego twarzy, gdy ten ustawił się po żołniersku, choć była to raczej mina pełna swego rodzaju ukontentowania, aniżeli wyśmiania. Jakby doceniał starania i powagę, z jaką mężczyzna podchodził do tematu, a jego przedstawienie się, wraz z zdolnościami, choć dość lakoniczne, także było imponujące. Nie wydawał się może zszokowany, bardzo możliwe, że po prezentacji Midoro spodziewał się tego samego poziomu, zwłaszcza po wcześniejszej reakcji mężczyzny, jednak skinął lekko głową przyjmując to do wiadomości. Trochę większa interakcja niż we wcześniejszych przypadkach, acz też nie największa ze wszystkich. Następnie jego wzrok skierował się na Kurosawę. I nie tylko jego. Gdy bowiem się przedstawiła, także Arihiro spojrzał na nią, z pewnego rodzaju... wątpliwością w oczach? Jakby coś go zdziwiło, aniżeli oburzyło, jednak nie komentował, podobnie jak wasz dowódca, choć zdawać by się mogło, że tak uroczyste i oficjalne przedstawienie nawet mu się podobało.

Po przedstawieniu się przyszedł jednak czas przejść do dalszych dyskusji.
-Za chwilę powiesz nam o co ci chodziło Salomonie, wpierw jednak chciałbym przejść do tych kwestii, o których już wspominałem. - zaczął spokojnie Nishimaru, a widać było, że słowa te mówił poważnie. -Czyli tych, które nie powinny opuścić bram miasta, a najlepiej naszych ust po zakończeniu tego zlecenia. - dodał jeszcze na wypadek gdyby ktoś, np. Kurata się zapomniał. Spojrzał uważnie na każdego, chcąc się chyba upewnić, że mniej lub bardziej, każdy zrozumiał te słowa oraz być może jakąś groźbę, która się za nimi kryła. Pod warunkiem, że faktycznie jakaś była i nie robił tego dla "lepszego efektu". -Nie wszystko co powiedział Karakas-san było prawdą. Pod Baibai znajduje się rozległy ciąg jaskiń, w którym przez długi czas mieszkali ludzie. Możecie to traktować jako swego rodzaju ukryte miasto. Władczynią tamtego miejsca była niejaka Kuroneko i wykorzystywała cienie by panować nad tamtym miejscem. Niestety, od śmierci Surashi-sama podziemia stały się mniej przyjazne niż i tak były, jednak nic nie zapowiadało tego ataku. W ostatnim czasie doszły nas głosy, że cienie wyszły z podziemi, ale zanim zdążyliśmy dokładnie zbadać całą sprawę - wyszły spod pałacu Daimyō i znaleźliśmy się w takiej, a nie innej sytuacji. - opisał im ostatnie wydarzenia rzucając trochę światła na sprawę. -Udało mi się też potwierdzić, że choć ogień jest najefektywniejszą metodą niszczenia cieni, tak źródła światła także zadają im obrażenia i mogą zniszczyć. Wciąż są one bardziej efektywne od samej chakry. Jest jeszcze jedna metoda na ich ograniczenie, którą udało mi się odkryć, jednak czas na jej przygotowanie oraz jej efektywność, a zwłaszcza skala jest niezadowalająca. - dodał wzdychając do tego wszystkiego. -Naszym głównym celem jest więc znalezienie Kuroneko i zmuszenie jej do zaprzestanie ataku. - podsumował spokojnie, po czym wskazał na Salomona. -Wnioskując po twoich tatuażach, jesteś Mistrzem Run z Nichibotsu no Kuni? - zapytał, chyba uznając, że to jest ten moment, by mężczyzna z laską mógł wreszcie się wykazać.
-Zgadza się. Jeżeli dacie mi swój najczęściej wykorzystywany oręż, mogę go wzmocnić runami by się świecił bądź zapłonął. - wyjaśnił na spokojnie, spoglądając po chwili na Kurosawę. -Wówczas nie będziesz tylko tarczą, ale i orężem. - powiedział, wystawiając w jej stronę dłoń otworzoną ku górze, jakby oczekiwał, że rozstanie się ze swoim uzbrojeniem. -Nie będzie to niestety działało samoistnie i będzie wymagało wpływania na to energią. Nie mam też tu miejsca by nałożyć runy na stałe. - wyjaśnił jeszcze kilka szczegółów.
-Na pewno byłoby to bardzo przydatne. - skwitował Nishimaru, po czym spojrzał na resztę. -W miarę możliwości, ruszymy zaraz po przygotowaniu się. Jeśli ktoś jeszcze chciałby jakoś się przygotować to teraz ma czas. - dodał będąc już bardziej poważnym niż podczas przedstawiania się. Był już czas na przedstawienie się, teraz zbliżała się pora na działanie. -W takim wypadku przedstawię formację, w której najlepiej będzie nam się przemieszczać. Salomon z Kegawą będą w centrum formacji, na wypadek, gdybyśmy mieli zostać zaatakowani od tyłu. Z tego względu chciałbym by tyły były osłonięte przez Hikariego oraz Mesaia, gdzie ja wraz z Wakuri będziemy ich wspierali znajdując się bliżej środka. Shikō wraz z Midoro znajdą się przed Salomonem oraz Kegawą. Przód otwierać będzie Arihiro wraz z Shi-chan. Starajmy się zachować względny dystans między sobą, by w razie czego sobie nie przeszkadzać i dać osobą walczącym na daleki zasięg możliwość wykazania się. W miarę możliwości więc się nie rozdzielajmy. - dodał jeszcze, po czym wypuścił powietrze z płuc w głębokim wydechu. I znowu lekko się rozpromienił. -Jakieś pytania bądź zastrzeżenia? - zapytał po chwili, spoglądając na każdego z osobna. Nara jedynie prychnął, uznając zapewne takie rzeczy za zbędne, jednak nie komentując tego w żaden sposób.
Deadline28 IX 2022 00:30
NPCSakamoto Osamu - członek Rady Setki
NPCArai Yoshifumi - członek Rady Setki
NPCNishimaru - dowódca wyprawy
Zasady
  1. Macie 72h na odpis od mojego posta, zaokrąglone do 15 minut. W każdym poście będzie też on wyszczególniony nad listą NPC. Ja również się zobowiązuję do odpisywania w takich ramach czasowych, po minięciu tego deadlinu. Jeśli ktoś napisze posta po terminie, aczkolwiek przed moim postem, to mogę go nie wziąć pod uwagę.
  2. W przypadku braku posta w czasie, bez podania jakiejś przyczyny (wystarczy do mnie napisać PW z info, że nie dacie rady, bo powody i dać mi znać, kiedy będziecie w stanie odpisać, to podejmę decyzję czy czekać czy pominąć bez konsekwencji) daję ostrzeżenie. Maksymalna ilość ostrzeżeń to dwa. Przy trzecim razie gracz wylatuje z eventu. Nie obiecuję, że żywy. Ostrzeżenia nie resetują się.
    ► Pokaż Spoiler | Ilość ostrzeżeń
    Kurama Wakuri - 0
    Kurosawa Shin'ichi - 0
    Fumei Mesai - 0
    Uchiha Hikari - 0
    Dōhito Midoro - 0
  3. Gdy odejmujecie chakrę, to w nawiasie proszę pisać, za co np. 1000 - 5 (Ki Nobori no Shugyō) = 995.
  4. Techniki, unikaty czy atuty, jeśli używacie wrzucajcie w spoilerze. Dotyczy to też ewentualnie przedmiotów, których opis może w jakiś sposób wpłynąć na wynik akcji. Wrzucanie opisu kunai jest np. zbyteczne.
Info od MG
Midoro - 2 000 Ryō. Proszę następnym razem nie odpowiadać za NPC, że wszyscy na ciebie spoglądają, bo może zaboleć.

Póki nie zmienimy tematu możecie spokojnie wydawać PD/PT, chyba, że napomknę inaczej.
Ostatnio zmieniony 25 wrz 2022, 0:37 przez Tora, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Kurama Wakuri
Posty: 558
Rejestracja: 07 sie 2021, 23:24
Ranga dodatkowa: Hanesawa's Workshop Manager
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Rezydencja Sakamoto

Walka! Rywalizacja! To rzeczy, które z pewnością przyciągają uwagę. Chyba. Tak sądziła, nie szczególnie oglądając się na ludzi i czy ich uwaga przy scenie została rzeczywiście przykuta do dwójki przed nią. Stwierdzenie Kyokiego, jakie to zdecydowanie nosiły znamiona wielkiej wiary w siebie i może nieco za dużego ego, były również powodem, dla którego Waku uśmiechnęła się jeszcze szerzej, stojąc rozpromieniona jak dynia na Halloween. Wyzwanie przyjęte? Przyjęte, a jakże! Co prawda stwierdzenie, że w sumie to nie ma szans, by go pokonała, nie jest co prawda jednoznaczne ze zgodą... ale było. Dla Waku, w tym momencie, było.
- Ha! Ja nie dam rady? W takim razie spotkajmy się w tym samym miejscu po uratowaniu miasta i zobaczymy, kto pokonał więcej tych całych cieni!
Zakrzyknęła wesoło, zupełnie daleka od bycia zniechęconą przez wcześniejszy komentarz chłopaka, jaki to w zasadzie dość szybko przeleciał przez jej czaszkę wpadając jednym uchem i zaraz wypadając drugim, jakby zupełnie nie padł. Albo nie miał znaczenia. Bo... nie miał znaczenia w gruncie rzeczy. Z tym, że prawdopodobnie miał rację. Pomijając kolosalną różnicę w samej ich aparycji, jaka zdecydowanie nie wskazywała na to, by Wakuri była potężną jednostką nie tylko miotającą głazami jak katapulta, ale nawet mająca za wyzwanie sięgnąć wyżej zawieszonej półki, to Waku nie była ninja. A chłopak przed nią zdecydowanie brzmiał, jakby był ninja. Albo był silny jak ninja.
Szczęśliwie zupełnie nie miało znaczenia, czy wygra. Chociaż, rzecz jasna, wygrać zamierzała. Więcej punktów rozgłosu to większa sława dla Hasegawy. To musiało zdecydowanie tak działać.

Podróż do rezydencji minęła w zasadzie tak, jak się tego spodziewała. Jeśli ludzie nie wyglądają na zbyt zadowolonych, zapewne nie przywitają się szczególnie pogodnie, prawda? Szczęśliwie nie miało to jakiegokolwiek znaczenia, zupełnie rozumiejąc gorsze samopoczucie i stres, jaki panował wśród tutejszej społeczności. Wszelakie prychnięcia i ignorowanie jej osoby przyjęła więc tak, jak większość rzeczy - jakby zupełnie się nie wydarzyły. Nawet GDYBY zaś się wydarzyły, to co by to zmieniło? Otóż - nic. Jedna osoba jednak skinęła jej głową. Bardzo dobrze. Nie miała jednak szczególnie czasu na większe rozmyślania w zakresie tutejszej kultury oraz obyczajów, bowiem wzrok Kuramy aktywnie przemieszczał się pomiędzy przechodnimi, a elementami wystroju.
- To naprawdę bardzo ładne rzeźby i obrazy.
Rzuciła uśmiechnięta do chłopaka idącego obok niej, gdy ten zapytał Kuramę o opinię. Te przekrzywienia ram oraz trochę kurzu zdecydowanie nadawały im uroku, nieco antyczności oraz, w pewien sposób, tajemniczej aury. Sama może koneserem sztuki nie była, jednak szczęśliwie ta była dla wszystkich. Nawet dla takiego nie-konesera jak Waku!

Czas przedstawień trwał, a kiedy tylko zdradziła swe imię i nazwisko wraz ze zdolnościami, zdecydowanie doszło do pewnego nieporozumienia. Spojrzała na miejsce, gdzie stał Kurata tylko po to, by znaleźć tam chłopaka, jaki to wcześniej zagaił ją w kwestii sztuki. Bardzo nie ładnie tak stawać przed Kuratą, jaki był wraz z nią. Nie mniej z racji, że nie patrzyła za siebie, a Kurata NA PRAWDĘ jest bardzo nieśmiały nie zdziwiłaby się, gdyby to on skrzętnie ukrył się za, jak się okazało, Midoro. Tak jak jego pierwsze słowa z tego wszystkiego nieco wprawiły Wakuri w dezorientację, tak widząc wyciągniętą dłoń w jej stronę, sama zaszczyciła go jej uściśnięciem z prostym.
- Wiem. - rzuconym z uśmiechem na twarzy. No bo wiedziała, że nie jest Kuratą. Byłoby bardzo dziwne, gdyby był - Miło poznać, Dōhito-san.
Dodała jeszcze, czysto dla formalności, nim puściła jego dłoń wracając uwagą do reszty zebranych.

Tajemnice! Waku lubiła tajemnice. Żadnych co prawda jeszcze nie znała, ale pozna! Tak przynajmniej zakładała po wszelakich zapowiedziach, jakie jedynie co raz to bardziej rozbudzały jej ciekawość, niż służyły za jakikolwiek straszak na wypadek, gdyby omyłkowo rzuciła słowo czy dwa na ten temat w przyszłości. No bo co, Ginro nie powie? Ginro to aż usiądzie sobie przed nią i będzie słuchać o wszystkich tych niesamowitościach, jakie go ominęły! Słuchała opowieści o ukrytym mieście, jaskiniach i tajemniczej władczyni niemal z wypiekami na twarzy, uważając to wszystko za fascynujące. No bo miasto pod miastem? Cool. Wszystko to jednak budziło w jej umyśle kilka pytań, które zapewne nie miały żadnego związku z samym wykonywaniem zadania, a jedynie z jej zwyczajną, ludzką ciekawością. Uniosła więc w górę rękę, niczym przedszkolak, czekając na pozwolenie na ich zadanie - czy miałoby to mieć miejsce jeszcze podczas zapoznawania ich z historią, czy już po przydzieleniu im funkcji i miejsca w całym "orszaku", jaki to ma wyruszyć w nieznane.
- Cala ta historia brzmi fenomenalnie i bardzo mi się podoba, ale mam kilka pytań. Czy ludzie opuścili miasto w dole przed pojawieniem się cieni? I dlaczego właściwie Kuroneko-chan wybrała życie gdzieś głęboko w podziemiach? To brzmi jak nieco smutne życie, zwłaszcza, jeśli ludzie opuściliby ją wcześniej. - rzuciła, dopytując o mało istotne szczegóły związane z samą historią, niż faktycznym zadaniem. - A, no i jeszcze jedno: dlaczego teraz? Wygląda to trochę tak, jakby Surashi-sama była powodem, dla którego Kuroneko-chan nie robiła takich niedobrych rzeczy.
Wakuri specem od takich rzeczy nie była, ale wyglądało na to, że Kuroneko-chan zwyczajnie była smutna. Czy to przez śmierć Surashi-sama, czy to przez opuszczeniem jej przez ludzi, czy może przez życie w podziemiach, niczym Hades z chyba shijimskiej mitologii. Fakt jednak, że nigdzie nie padło nic o eliminacji Kuroneko-chan. a raczej chęć przekonania jej, że cokolwiek robi, jest złe, zdecydowanie świadczył o tym, że sami też nie chcieli jej robić krzywdy. Na pewno.

Jeśli byłaby okazja - podeszłaby do Salomona z wyciągniętą naginatą, trzymając drzewiec oburącz i horyzontalnie do ziemi oraz patrząc na niego oczami wielkości pięciu ryo. Bo tak, chciała magiczną naginatę. Co prawda sama miała metody, by nadać jej takich fajnych płomieniu, ale specjalista na pewno zrobi to lepiej. Ciekawe, czy jak przyjdzie do niego później, to jej zostawi ten efekt na stałe? Magiczna naginata brzmiała fenomenalnie. Chciała taką.
► Pokaż Spoiler | Rzeczy, co sobie działają cały czas pasywnie
Zdolności
  • Ikiryō no Tatari: Anshigan - idealna wizja w całkowitych ciemnościach, gorsza w świetle; większa wrażliwość na światło.
Pieczęcie
  • Kin'in - pieczęć umieszczona na grzbiecie prawej dłoni. Normalnie niewidoczna. Niweluje niechęć ludzi w stosunku do Wakuri spowodowanej przez jej zerodowaną chakrę. Nie działa na zdolności sensoryczne i postrzegania chakry.
► Pokaż Spoiler | Ekwipunek na fabule
Tis not much, but it's an honest work
Na plecach:
  • naginata
  • Wielki zwój z mapą Podziemi Baibai (WIP)


Na szyi:
  • Dłuższy, imitujący złoto łańcuszek z chakrą Shikō do Gentōshin no Jutsu, a na nim:
    • pierścionek z czarnym kryształkiem (Połączony Kagayaku Rantan z: Uchiha Hikari)
    • niewielkich rozmiarów czarny koralik (Połączony Kagayaku Rantan z: Dōhito Midoro)


Prawa kieszeń:
  • Mały zwój [Kosa [2] | Yari [3] ]
  • Kunai x1
  • Mitsurugi Kunai x2


Ukryta wyrzutnia kunai [prawa ręka]
  • Kunai x1
Lewa kieszeń:
  • Pigułka żywnościowa
  • Pigułka zwiększająca krew;
  • Mitsurugi Kunai x3


Czarna, skórzana torba biodrowa
  • Średni zwój [Prowiant, ubrania na zmianę, rzeczy codziennego użytku]
  • Średni zwój [Wypakowany alkoholem z biesiady w Baibai]
  • Średni zwój [Bombka dymna x5 | Bombka świetna x5 | Krótkofalówka x1 | Notka Wybuchowa x4]
  • Średni zwój [Warming Shot x3 | Lokalizator}
  • Średni zwój [Wypakowany przekąskami z biesiady w Baibai]
  • Średni zwój [20m Bandaża | 6 lodów z podwójnym patyczkiem]
  • Średni zwój z mapą Wielkiego Kanału (WIP)
  • Średni zwój [---]
  • Kunai x3 [w tym jeden z Wybuchową Notką]



Obrazek
Awatar użytkownika
Kurosawa Shin'ichi
Posty: 140
Rejestracja: 02 lip 2021, 19:32
Ranga: Samurai
Ranga dodatkowa: Żołnierka Nōjō no Kuni
Discord: Pumpkin#1104
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Bank:

Re: Rezydencja Sakamoto

Kurosawie nie umknęła reakcja Arihiro, ciekawiło ją co też takiego przeszło przez jego głowę i z pewnością chętnie o to zapyta acz.... jeszcze nie teraz. Trwało zebranie nie było tu miejsca na prywatę. Dlatego też nie zapytała wcześniej choćby o uszka kapłanki, które no... były rurocze i też kapkę ją interesowały. A o które zdołał już zapytać kolejny mówca. Propo jeszcze samego rycerza, Shi-chan posłała mu szybkie pytajace spojrzenie - ale na ten moment to tyle. Zapyta go oficjalnie jak już dyskusja się zakończy. Po wróceniu do swego miejsca w szeregu, grzecznie i w ciszy wysłuchała tego co miał do powiedzenia młody Uchiha, który jej zdaniem miał zadadki na zostanie samurajem. Z aprobatą poruszyła głową gdy młodzieniec nazwał ją właściwym imieniem. Jeśli spojrzał by na nią, mógby odczytać z jej twarzy, iż ta jest ukontentowana. Słysząc Salomona, gigantka zwróciła się w jego stronę, skłoniła głowę i powoli wyjęła swe No-Dachi podając je mężczyźnie.
- Dziękuję Salomon, będę dozgonnie wdzięczna za taką pomoc. Wolała bym aby ostrze świeciło aniżeli płonęło..

Po tych słowach zaczęła się intensywnie, z sporą fascynacją przyglądać, chcąc zobaczyć na czym dokładnie polegała sztuka run, nie codziennie ma się okazję zobaczyć coś takiego. Samego rodzielenia pozycji nie skomentowała inaczej niż potwierdzającym skiwnięciem głową

Po przedstawieniach nastał czas na poważną rozmowę. Wysłuchujac wszystkiego, Kurosawa miała wrażenia, że zapewne za kazdą taką tragedią na świecie miały stały podobne tajemnice. Dlaczego tak musiało być? Po tym jak już wiadomości zostały przedstawione a nawet pierwsza osóbka zdołała zadać pytania, kobieta zabrała się za to samo.

- Panienka Wakuri zdaje dobre pytania. "Mieszkali ludzie", "Była niejaka Kuroneko", "Wykorzystywała cienie". Rozumiem, iż zakładacie, że w podziemiach nie zostało już żadnych cywili? Jeśli tacy są prócz zatrzymania żródła zagrożenia powiniśmy też im pomóc jeśli jacyś ludzie wciąż tam żyją. Skoro naszym celem jest znalezienie Kuroneko, to przynajmniej zakładacie, iż ona sama żyje. W jakiś sposób powiększyła są moc, bądź też zawsze była, aż takim zagrożeniem. Ponownie jak Panienka Wakuri, myślę, że śmierć Surashi-sama może być sporym czynikiem w tym wszystkim, ale... raczej nie ma co się nad tym rozmyślać. Naszym celem jest zejście w podziemia i zakończenie tej katastrofy. Prawdopodobnie przez odnalezienie Kuroneko, gorzej jeśli źródłem tego wszystkiego nie jest ona bądź też nie tylko ona. Ale to raczej coś czym martwić się będziemy jak już do tego etapu dotrzemy. Planowanie jest ważne, jednak nie jeden mędrzec przespał swe życie tracąc je całe nad obmyślaniem sensu jego istnienia. ...Im dłużej zwlekamy tym bardziej cierpieć będzie BaiBai.

Samuraja była spokojna w swej wypowiedzi, nie zamierzała nikogo obrzucać winą czy też bawić się sędzię bądź też największego z strategów - nie miała prawa do oceniania, nie taka była jej rola.

► Pokaż Spoiler
Ulepszony zmysł wzorkuAtut nabyty
Atut wielokrotnego wyboru. Oznacza to, że postać ma bardziej wyczulony wybrany zmysł.
Ostatnio zmieniony 25 wrz 2022, 23:52 przez Kurosawa Shin'ichi, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Uchiha Hikari
Posty: 644
Rejestracja: 24 paź 2021, 21:22
Ranga: Chūnin
Ranga dodatkowa: Heitai Hantā Ryodan
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Rezydencja Sakamoto

One się ruszały. Hikari patrzył przez nie na moment zafacynowany, mimo wszystko nigdy czegoś takiego nie widząc. Błogosławieństwo Koniec Opiekunki? Kolejna rzecz z nowego świata, kompletnie dla niego nieznana. Nie był nawet pewien kim ona była, ale też jakoś niekoniecznie czuł że był to dobry moment na pytanie o nią. Tak jak definitywnie ona go ciekawiła, z racji że póki co mimo wszystko najbardziej się wyróżniała, tak mieli zadanie do wykonania. Być może potem, jeżeli będzie miał okazję, uda mu się porozmawiać z jego tymczasowymi towarzyszami o ich mocach, o jakich to nigdy nie słyszał. Błogosławieństwo Kociej Kapłanki jak i cały Święty Płomień Nishimaru były definitywnie nietypowe. Chciał trochę więcej się o nich nauczyć, zwyczajnie przez to że Hikari był raczej osobą łakomą wiedzy o nieznanym. Uśmiechnął się jednak w odpowiedzi do Kegawy i kiwnął głową w podzięce, nim skupił się na kolejnych przedstawieniach ze strony drużyny.
Kuraty tam nie było. A przynajmniej, jego sensor nie był w stanie go wykryć. Wykrył jednak źródła chakry trzech innych osób. Fumei, Salomon oraz ich dowódca. Nie był osobą, jaka oceniała siłę osób po sile chakry, jednak definitywnie takie pokłady posiadali jedynie bardzo doświadczeni wojownicy. Sam Hikari swoimi pokładami przegonił już swoją sensei i prawdpodobnie był jedną z osób z największymi pokładami we wiosce, z wyjątkiem prawdziwie najwyższej klany shinobi Sakury. Ci musieli im dorównywać pod tym względem. Nie spodziewał się jednak nikogo innego w tym miejscu. Świat był ogromny, zbyt ogromny aby być zdziwiony czymś takim. Nie nazwałby ich jednak jeszcze "monstrami" w kwestii chakry. Mieli jej cholernie, okropnie, potwornie dużo - jednak nie była to trzykrotność tego co on posiadał, lub czterokrotność. Kiedy Ichi z Pięciu był jego celem, granica "monstrów" trochę przesuwała się wyżej.
W końcu się przedstawili i tym samym, mogli przejść do kwestii o jakich to wcześniej ich dowódca wspomniał. Tych, jakie to miały zostać między nimi. Kiedy Nishimaru na niego spojrzał, kiwnął poważnie głową. Nie zamierzał tego co powiedzą nikomu wydawać... z wyjątkiem Sakurakage, jeżeli uzna to za rzecz niebezpieczną. Raczej powinna wiedzieć, jeżeli był to jakiś sekret mogący zagrozić całym ich staraniom o pokój i bezpieczeństwo świata. Ukryte miasto? Wstępnie nie brzmiało ono źle. Wykorzystywanie tych cieni jednak, aby nad nim panować? Tych potworów jakie to zniszczyły większą część tego miasta i podobno z tego co słyszał już były niesamowicie okrutne? To nie brzmiało dobrze. Metody Kuroneko definitywnie były czymś, co Hikari natychmiast zaczął kwestionować. Nic jednak nie mówił, nie zamierzając przerwać wypowiedzi Nishimaru. Ich cel? Znalezienie Kuroneko i zmuszenie jej do zaprzestania ataku. Cel... skomplikowany. Nie mieli jej zwyczajnie zabić. Mieli ją zmusić do posłuszeństwa, co było problematyczne na co najmniej paru sferach. Nie wiedzieli nawet jaki był jej powód i jaka byłaby najefektywniejsza metoda na przekonanie jej do zaprzestania masowej rzezi. Jak okropnym człowiekiem trzeba być, aby na coś takiego pozwolić?
Mistrz Run z Nichibotsu no Kuni. Kolejny tytuł jaki kompletnie nic mu nie mówił. Słowa jakie wypowiedział po chwili jednak, sprawiły że Hikari natychmiast się wyprostował i patrzył na niego jak jeleń na drodze na nadciągające auto. Zaskoczony, ale i podekscytowany. Wzmacnianie orężu definitywnie brzmiało, jak coś czego pragnąłby się nauczyć. Zawsze go to bolało, że jego bronie nie były specjalne pod żadnym względem. Ostrze mogące zapłonąć, przy jego władaniu na wiatrem? Definitywnie stawałoby się znacznie bardziej efektywne na te Cienie. Nie to jednak tylko interesowało Hikariego. Jeżeli te całe runy ogólnie były od wzmacniania ekwipunku i jeżeli miały znacznie bardziej szerokie efekty to... byłyby dla niego ogromną pomocą. Kiedy tylko Salomon zaoferował wzmocnienie ich broni, Hikari przyłożył jedną dłoń do plakietki na przedramieniu i przywołał swoje dwa wakizashi. Złapał je i katanę, a następnie wyciągnął je w stronę starszego mężczyzny.
- Katana najważniejsza. Jeżeli jednak nie jest to zbyt trudne i jesteś w stanie, to chciałbym abyś te wakizashi też wzmocnił. Katana i jedno wakizashi aby płonęło, a pozostałe świeciło. Lepiej być ubezpieczonym. Czy jest też możliwość, abym obserwował sam proces nakładania tych run? Brzmi to niezwykle fascynująco, niczym Fuinjutsu, jednak jeżeli nie jest to możliwe to zrozumiem. - dopytał bardzo grzecznie jak na niego, tak dla pewności. Nie chciał po prostu wpatrywać się, jeżeli mistrz run tego sobie nie życzył. Niektóre rzeczy było mimo wszystko sekretami, jakich najpewniej nie powinien wyności poza swój kraj. Rozumiałby taki przypadek. Jeżeli jednak tylko dostałby pozwolenie na obserwowanie, to też by zrobił. I obserwował przy okazji sensorem w jaki sposób chakra zachowuje się podczas tego procesu. I kiedy tylko proces by się skończył, lub dostałby odmowę na nałożenie run na wakizashi, wyciągnąłby swój zwój w jakim były i z powrotem je zapieczętował, chowając go na swoje miejsce. Ponownie, o detale samego tego fachu planował wypytać już po wszystkim. Jego priorytety jeszcze się nie zmieniły, choć doszło dużo takich na drugim miejscu.
Z samą formacją nie miał żadnych problemów, to też zwyczajnie kiwnął głową słysząc informację że będzie pilnował tyłów wraz ze zamaskowanym mężczyzną. Spojrzał na niego i do niego też kiwnął głową. Tak zwyczajnie, skoro mieli być partnerami na tyłach formacji. Po tym wszystkim przyszedł też czas na pytania, a te pojawiły się najpierw ze strony Wakuri, a nastepnie Kurosawy. Dość istotne pytania, jeżeli ktoś pytał Hikariego. Mimo wszystko ich celem nie było zwyczajnie zabicie Kuroneko. Musieli najpierw ją zrozumieć, aby następnie móc spróbować zmusić ją jakoś do poddania się. Zapalnikiem definitywnie zdawała się tutaj śmierć Surashi-sama i tym samym, najpewniej ona miałaby największe szanse na jakieś powstrzymanie Kuroneko. Oni, osoby jakiej jej nie znały, ani nie znały jej motywów? Potrzebowały jak największej ilości informacji, aby udanie wykonać to zadanie. Był pewien, że wiele osób preferowałoby zadanie zwyczajnie jej zabicia, jednak w tym wszystkim był problem jaki nawet Hikari widział. Nie oznaczało to końca Cieniom w Baibai. Mogła to być technika, jaka nie wymagała aby ona żyła i ją podtrzymywała. Tym samym, najbezpieczniejszą opcją w celu uratowania Baibai było przekonanie jej do zaprzestania tego wszystkiego. Jak bardzo niemożliwe by to teraz się nie wydawało. Hikari miał jednak tylko jedno pytanie, poza tymi co zostały zadane.
- Jak można, jaka jest ta ich inna metoda ograniczenia? Lepiej znać cały nasz arsenał, nawet jak nie jest on najbardziej korzystny. - dopytał, nie chcąc by potem się okazało że będzie moment na wykorzystanie tej nieznanej im metody, a oni nie będą jej znali. Wolał nie prowokować losu. Zerknął jeszcze jednak na Shi-chan, pamiętając o jej słowach przed momentem. - Tak jak również najchętniej pomógłbym ludziom na jakich natrafimy, dalej najważniejsze jest zatrzymanie źródła zagrożenia. Nie powinniśmy tracić naszego celu z oczów. Im wcześniej zatrzymamy tą epidemię, tym więcej osób uratujemy. Dzieląc swoje siły zmniejszamy tego szansę.
Po swoich słowach zastanowił się przez chwilę, nim skierował wzrok na lidera ich grupy.
- Posiadam też technikę, jaka pozwala mi przeglądać wspomnienia ludzi jakich złapię za głowę. Nie wiem co prawda jak silna jest Kuroneko i czy jest w stanie się jej oprzeć, ale gdyby nie udało jej się przekonać... może w jej wspomnieniach bym się czegoś dowiedział. - postanowił ostatecznie poinformować też o takiej możliwości, choć wolałby jej nie stosować. Nie mniej, preferował aby ludzie tutaj o tym wiedzieli. Zawsze dawało im to dodatkową potencjalną metodą na odkrycie prawdy o tej sytuacji.
► Pokaż Spoiler | Chakra, techniczki i atuty
Ilość chakry: 12 500 - 0 (Fūin no Jutsu) = 12 500
Kuchiyose: Raikō Kenka | Summoning: Lightning Flash Blade Creation口寄せ・雷光剣化
KlasyfikacjaNinjutsu, Technika czasoprzestrzenna
PieczęcieBaran → Smok → Koń → Ptak → Zając → Odwrócony Baran → Dotknięcie zwoju → Dotknięcie plakietki (Przygotowanie), Odwrócony Baran → Dotknięcie wcześniej przygotowanej plakietki (Przywołanie)
KosztStandardowy za powiązanie, minimalny za przyzwanie
Zasięg---
WymaganiaKuchiyose no Jutsu, Fūinjutsu C, wcześniej przygotowana plakietka,
Technika ta pozwala połączyć zwój z wcześniej przygotowaną plakietką. Następnie pozwala nam to przywołać zawartość zwoju poprzez dotknięcie plakietki, tak jakbyśmy mieli zwój gdzieś obok siebie.

Posiadając rangę S w Ninjutsu można pominąć pieczęć Odwróconego Barana przy przywoływaniu.
Fūin no Jutsu | Sealing Technique封印の術
KlasyfikacjaFūinjutsu, Technika Pieczętująca
PieczęciePies → Smok → Wół → Szczur → Baran
KosztStandardowy (pieczętowanie)
Brak (odpieczętowanie)
Zasięg1m
Wymagania---
Jutsu wymagane do pieczętowania przedmiotów w zwojach. Mając przygotowane przedmioty, po złożeniu pieczęci ninja może zamknąć je w środku zwoju. Zbawienie dla osób, które mają potrzebę noszenia ze sobą wielu rzeczy, które normalnie nie zmieściłyby się we wszystkich torbach i plecaku. Zwoje mają różne pojemności, zaś przedmioty zajmują różną ilość miejsca. Pieczętowany przedmiot może być maksymalnie metr od zwoju. Odpieczętowanie zawartości, bez względu na ilość wyciąganych obiektów, jest darmowe. Wymagana jest minimalna zdolność Kontroli Chakry (1), która pozwoliłaby przesłać niewielki impuls. Zwój z zawartością zapieczętowaną przez jedną osobę, może odpieczętować inna osoba zaznajomiona z techniką. Ponadto zawartość zwoju jest "zamrożona" w czasie. Oznacza to, że wszelakie obiekty mające skłonność do psucia się w czasie, będą po dłuższym czasie nienaruszone. Jedzenie będzie tak samo smaczne, a trzymane zapieczętowane narządy w takim stanie, w jakim zostały zamknięte. Doszczętne zniszczenie zwoju niszczy zamknięte w nim obiekty.
SensorAtut wrodzony
Wrodzona zdolność do wyczuwania chakry. Aby wykrywać chakrę, postać musi się w tej kwestii skoncentrować i złożyć pieczęć. Dłuższa koncentracja lub próba robieniu wielu rzeczy naraz może skończyć się potężnym bólem głowy i krwawieniem z nosa. Im dłużej się skupia i koncentruje, tym większy zasięg i dokładność wykrywanej chakry.
Na zasięg wpływa również poziom Kontroli Chakry użytkownika. Jest możliwe wykrywanie bez pieczęci, jednak jest to ciężka sztuka i wymaga posiadania KC rozwiniętego minimum na poziom 7. Zasięgi wtedy nie są również takie imponujące. Wielkie kumulacje chakry, takie jak Bijūdama lub Bijū, jesteśmy w stanie wykryć bez problemu z około kilometra nawet bez składania pieczęci i niezależnie od naszego poziomu KC.
Od 6 rangi w KC możliwe jest wykrywanie jutsu. Łatwiej jest wykrywać techniki ofensywne, jak np. kula ognia, a bardzo trudno techniki bardziej subtelne np. Fūinjutsu. Jeżeli obserwujemy czyjś układ chakry, od tego poziomu wykryjemy też, gdy miesza on ją do jakiegoś jutsu.
Dodatkowo wykrywanie chakry ze złożoną pieczęcią nas kosztuje. Jest to koszt o wysokości połowy techniki B. Możliwe jest zapamiętanie chakry, jednak potrzebny jest do tego dłuższy kontakt z taką osobą. Przyjmujemy że 3 dni spędzone w towarzystwie tej osoby wystarczą na zapamiętanie. Wyjątkiem jest charakterystyczna chakra osoby np. Jinchūriki. Zdolność ta nie jest jednak idealna. Ma problemy z działaniem w tłumach, utrudniając precyzyjne określenie chakry konkretnych osób. Łatwiej wykryć jednak osoby zapamiętane i te z nietypową chakrą.
Dodatkowo osoby wyjątkowo utalentowane w tym zakresie posiadają możliwość rozróżnienia żywiołów chakry, jakimi dana osoba włada, jak bardzo na wykrywaniu musi się koncentrować, jak łatwo rozpoznać chakrę w tłumie czy wykryć sensora, kiedy on nas wykryje. Wymaga to jednak bardzo dużo treningu i uwagi (misja/fabuła po Biegłości związane ze zdolnościami sensorycznymi).
Ranga KCZasięg bez pieczęciZasięg z pieczęcią
1012500
Obrazek
Awatar użytkownika
Maji Seitaro
Posty: 410
Rejestracja: 14 maja 2021, 13:44
Ranga: Cywil
Ranga dodatkowa: ex-Kage
Ranga dodatkowa: Sennin
Discord: AdrienSterne#3206
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Rezydencja Sakamoto

Musiał przyznać, że podróż do nieznanej do niedawna części kontynentu działała na niego bardzo kształcąco. Do tej chwili nie zdawał sobie sprawy z istnienia kapłanów Kociej Opiekunki i Mistrzów Run z Nichibotsu no Kuni. Nie ukrywał przed samym sobą, że bardziej zainteresował go właśnie zaklinacz. Nie spotkał się bowiem wcześniej z osobą podobnej profesji i ciekaw był na czym konkretnie działanie tych run polega. Wszak przelanie chakry do techniki Hiju lub Hien brzmi bardzo podobnie jak aktywacja run. W czym tkwią różnice? Nie wiedział, ale nie omieszka się o tym przekonać, toteż wyciągnął z pochwy Kaze no Ha i ujął ją w dłonie tak, jakby to był miecz ceremonialny; obiema dłońmi, na palcach, w poziomie. Z szacunkiem do klingi, z prawdziwym namaszczeniem i godnością wojownika podszedł do Salomona, ustawiając się w kolejce za panią przerośniętą samuraj i młodziutkim Uchihą.
- Niech płonie. - padło lakoniczne życzenie. Płomień się bardzo przyda, szczególnie, że sam nie był zdolny wykorzystać najprostszej techniki tego żywiołu. Każdy ma jakieś ograniczenia. Stojąc tak w kolejce wysłuchał do końca Nishimaru i osób zaraz po nim, które zgłosiły swoje pytania i obiekcje. Nie czuł potrzeby odzywania się, ale jedno pytanie kłębiło mu się w głowie. Drogą domysłu i własnych konkluzji odpowiedział sobie sam. Mianowicie chodziło o to dlaczego zawczasu nie została podjęta decyzja o zalaniu bądź zawaleniu wszelkich tuneli łączących podziemie Baibai z powierzchnią, by uniknąć tej zawieruchy, strat i przygotować się do momentu, w którym będzie się miało przewagę. Poznał odpowiedź na to pytanie, gdy okazało się, że celem nie jest zabicie Kuroneko, a przekonanie jej, że to co czyni jest bezcelowe. Pokiwał głową na boki w lekkiej dezaprobacie. Kimkolwiek była Kuroneko, władzom Baibai musiało zależeć na niej niezmiernie. Pytania odnośnie jej osoby już padły, więc nie zamierzał dodawać wiele więcej, natomiast nie potrafił się dopatrzeć sensu w oszczędzaniu osoby, która zmąciła spokój(i pokój) na terenie kraju i postawiła go na skraju wojny domowej i poważnego kryzysu. Dla byłego Kazekage jedyne rozwiązanie podobnej kwestii to śmierć. Najlepiej długa i bolesna, by winowajca poczuł ból jaki sam sprawił.

Ale Seitaro nic do tego, nie był tu osobą decyzyjną. Jedynie kolejnym pionkiem na szachownicy, żołnierzem, który nie kwestionował życzeń i rozkazów osób, które nim dowodziły. Z drugiej strony sytuacja jest dynamiczna i wszystko może się z czasem zmienić. Gdy wszyscy zadali swoje pytania, a Salomon podjął się zaklinania katany(lub już ten proces skończył), to uznał, że dopyta o jeszcze jedną kwestię.
- Wiem, że niebawem wszyscy się przekonamy o tym empirycznie, ale wolałbym wiedzieć o tym zawczasu, nawet jeśli dysponujecie strzępkami informacji. W jaki sposób walczą owe Cienie? Czy są inteligentne, potrafią ze sobą współpracować, stworzyć taktykę walki w naszym rozumieniu czy raczej przypominają armię bezwolnych golemów, które bezmyślnie nacierają w chwili ujrzenia kogoś innego niż one same? Po trzecie, czy Cienie posiadają sygnaturę chakry? - powiedziawszy swoje odbierze swoją broń od Salomona, podziękuje lekkim ukłonem i wróci do szeregu, gdzie zajmie miejsce tuż obok Hikariego, będąc gotowym do sformowania ustalonego szyku. Co do odpowiedzi na pytania, to w żadnym razie nie spodziewa się obszernego wykładu. Już zaznaczyli wcześniej, że wiedzą o Cieniach niewiele, ale w mniemaniu Seitaro oczekiwane informacje były czymś, co na pewno zostało wcześniej wybadane. A przynajmniej powinno.
Obrazek
Awatar użytkownika
Dōhito Midoro
Posty: 538
Rejestracja: 06 cze 2021, 22:58
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Rezydencja Sakamoto

Jedno nocny pobyt w hotelu kosztował krocie lecz z braku czasu, oraz chyba przyzwyczajenia do wygodnego życia jakie miał w Ame, chłopak zapłacił całą cenę bez chwili zawahania. Pozostała część pobytu w Baibai przebiegała już bezproblemowo raczej. Krótka rozmowa z Wakuri również została zaliczonych do miłych rzeczy a podziwianie sztuki uznane za ciszę przed burzą. Po zamknięciu drzwi wszystko jednak się zmieniło. Chłopak uważnie słuchał tego, co każdy ma do powiedzenia w kwestii swoich umiejętności starannie każdego klasyfikując. Każdy miał swoje plusy i minusy. Każdy miał też coś, co Douhito wydawało się dziwne lecz dało się to zignorować by współpraca przebiegała płynnie. Na przykład wielka samurajka prosiła by zwracać się do niej Shi-chan co brzmiało jakby była drobna i niewinna a na taką nie wyglądała. Zamaskowany wydawał się maszyną pozbawioną emocji z ewidentnym żołnierskim wyszkoleniem sądząc po postawie. Hikari miał dziwną dziecięcą ciekawość podchodząc do kotki lecz nie mógł go za to winić. Sam by to zrobił gdyby był te 10 lat młodszy. No ale koniec końców Midoro nie był tym, który mógł o tym mówić. W końcu sam był dziwadłem z dodatkowymi ustami na dłoniach, które żuły glinę by zrobić figurki jakie to latały i eksplodowały. Całkiem normalne.
Gdy nadeszła pora na pytania, Iwijczyk słuchał ich w ciszy oraz ewentualnych odpowiedzi jakie na nie padały. Sam jednak nie pytał, gdyż wszystkie najciekawsze rzeczy już zostały powiedziane. Podczas gdy inni rozmawiali, on zbierał tylko informacje oraz przetrawiał te, które już usłyszał. Cała sprawa z Cieniami była intrygą niejakiej Kuroneko. Dziewczyna z opisu brzmiała jak boss z podziemi. Dokładnie nie wiedział jak to tu wcześniej wyglądało, gdyż w Baibai był tylko raz przejazdem rok temu. Liczył, że ich kapitan im to wytłumaczy lecz jedno było pewne. Istniała bardzo duża szansa, że był to lokalny problem a nie Zero w akcji. Oczywiście skoro już tu był i musiał wysłuchać tajemnic państwa, zostanie i pomoże ludziom w potrzebie. Kwestia jednak pomagania biednym była wątpliwa. Jego głównym celem stało się dotarcie do Władczyni Podziemia. Ona była źródłem i to z nią trzeba było się uporać. Cywile, jak bardzo brutalnie to nie zabrzmi, byli drugorzędni. Tam na dole i tak było nieciekawie z tego co mówił ich lider, więc albo tam mieszkali sami ludzie spod czarnej gwiazdy albo inne zakapiory albo więźniowie. Tak czy inaczej przypisał ich do nie wartych zachodu. Sytuacja oczywiście może się zmienić gdy tam się znajdzie, lecz domyślnie wolał się skupić na Kuro. Rozwiązanie tego problemu sprawi, że sytuacja cywili się momentalnie polepszy. O ile pozostałe grupy zrobią swoje.
Podczas tego wszystkiego stanął w kolejce do Salomona jaki to oferował wzmocnienia. Midoro nie był pewien czy mężczyzna jest w ogóle w stanie mu pomóc, lecz zapytać nie zaszkodzi.
- Witaj. Niestety nie wiem za dużo o twoich runach więc będę miał kilka pytań. - rzekł gdy już miała by nadejść jego kolej oraz swoim gadaniem nie przeszkadzał by kapitanowi.
- Moją główną ofensywą jest ta glina. - pokazał mu niewielką grudkę, którą wpakował do ust na dłoniach by ją przeżuć i wypluć niewielkiego ptaszka.
- Proces wygląda tak jak właśnie widziałeś. Następnie za pomocą chakry Baktuonu powiększam twory i mogę nimi sterować na dystans by finalnie skończyły w przepięknej eksplozji. - odparł nie mogąc się powstrzymać od uśmiechu.
- Nie wiem jak zwykła eksplozja będzie działała na Cienie. Niby jest to wybuch, lecz składowymi Bakutonu są Doton i Raiton. Gdyby twoje runy mogły dodać efekt podpalenia było by wspaniale. Jeśli to jednak poza twoimi możliwościami, mam tu Wakizashi. - powiedział by chowając glinę a dobywając broni i przekazując ją swojemu rozmówcy.
Jeśli władcy run by się udało, podziękował by mu i schował oręż podchodząc do Nary i stając koło niego z założonymi na piersi rękoma. Skoro i tak miał być z nim w ”parze”. Całej tej formacji ni cholerę nie zrozumiał. Był 100% wzrokowcem i gdyby to zobaczył na papierze, zapamiętał by to na lata. Słownie jednak? Wywnioskował, że będzie gdzieś w centrum grupy co mu w sumie odpowiadało.
- Coś poza kontrolowaniem pola walki o sobie więcej powiesz? - zapytał luźno Shikou.
Obrazek
九死一生。
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2698
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Rezydencja Sakamoto

Pod rzekami Cienia - Into the Darkness暗闇の中へ
Przywitań i wymieniania się informacjami nadszedł kres. W tym czasie oczy rycerza oraz samurajki się spotkały, a Arihiro skinął głową, jakby sugerując po prostu cierpliwość. Albo nie chcąc mieć kontaktu wzrokowego z Shi-chan. Byłby to jednak na pewno bardzo słaby powód. Wkrótce jednak zaczęły się bardziej poważne dyskusje. Po przedstawieniu całej historii, gdy tylko Nishimaru dostrzegł uniesioną dłoń Wakuri, lekko się uśmiechnął, mówiąc:
-Pytania trochę później. - musiała więc zaczekać, aż wreszcie będzie miała okazję.

Wcześniej jednak, praktycznie wszyscy mieli okazję porozmawiać z Salomonem, który to stał się na krótki okres wręcz centrum uwagi wszystkich zgromadzonych. Gdy tylko Shi-chan podała mu katanę symbol wytatuowany na wierzchu jego dłoni zalśnił lekko niebieskim światłem, a kobeita poczuła, jak ostrze powoli wysuwa jej się z rąk i unosi tuż przed brodatym mężczyzną.
-Nie ma problemu. - powiedział spokojnie, nawet lekko się uśmiechając, odpowiadając zarazem i Kurosawie, jak i Hikariemu. Dobył małą gurdę przy pasie i zamoczył w niej palec wskazujący, by następnie wyjąć go pokrytego jakimś... smarem? Olejem? Ciężko było stwierdzić. Hikari, posiadając nadzwyczajny wręcz zmysł dotyczący wykrywania chakry mógł poczuć, że w tej chwili skupiona w opuszku palca Salomona była chakra, zbliżona pewnie w działaniu do Shikoku Fūin. Jednak nie w pełni. Czuł od tego energię, jednak nie samą chakrę. Było coś jeszcze, coś potężniejszego i bardziej tajemniczego, czego nie mógł w chwili obecnej pojąć. W przeciwieństwie do Mesaia. Choć nie był on sensorem, tak był mędrcem. I był w stanie wyczuć energię natury która z tego płynęła. Ale znacznie bardziej potężna niż przy normalnym Sennin Modō. Mężczyzna przyłożył go do ostrza lewitującego No-Dachi i zaczął tworzyć trzy symbole. Każdy zaś był w stanie dostrzec, że jeden z nich znajduje się na jednym z okręgów wytatuowanych na jego ciele. Oczywiście... gdy się zbliżyli do zaklinacza ze swoją bronią. Po chwili na ostrzu oręża Shin'ichi symbole te zostały... wypalone? Tak to przynajmniej wyglądało. Jak pewien rodzaj zwęglenia. Ostrze natomiast rozbłysło jasnym, białym światłem, że aż trzeba było przymrużyć oczy. Po chwili jednak zgasło, a mężczyzna gestem dłoni odlewitował oręż kobiety wprost do jej dłoni. Runa na jego ciele z kolei zgasła. Kolejna była kolej Wakuri, a proces wyglądał podobnie. Ze względu jednak na to, że trzymała ona Naginatę własnoręcznie, ten jej nie zabrał z dłoni, a zwyczajnie powtórzył to wszystko na stabilnie trzymanej broni. Ostrze jednak tym razem zapłonęło ogniem, niczym porządne ognisko w środku lata. Dało się odczuć temperaturę nawet stojąc kilka metrów dalej, przez co Sakamoto chyba zaczął panikować, w obawie o stan swojej rezydencji. Nishimaru jednak go uspokoił. Przyszła też i kolei na Hikariego. Ten miał już... bardziej rozbudowane zlecenie. -Oczywiście. - powiedział dość spokojnie. Runa na wierzchu jego dłoni znowu zaświeciła, gdy katana Uchihy lewitowała bliżej Mistrza Run, by mógł on nałożyć odpowiednie wzmocnienia. W przypadku Wakizashi jednak brał je już normalnie do rąk. Ta dziwna chakra... była nawet wyczuwana wewnątrz tych wypaleń, które zostały na jego ostrzu. A przyglądając się im dokładniej dostrzegł, że trzy symbole, jakie nakładał, były niemalże identyczne w każdym przypadku, nie licząc wakizashi, które miało świecić. Odpowiedział także na wyraźną fascynację Hikariego jego sztuką -Nie znam się na Fūinjutsu, choć coś o tym słyszałem. - przyznał spokojnie -Jednak wydaje mi się, że działania są kompletnie inne. Fūinjutsu nie polega na więzieniu czegoś, gdy Runy polegają na dodaniu czegoś do już istniejącej materii? - zapytał jednocześnie wplatając to ciekawostkę dotyczącą jego sztuki. Z ciekawością też obserwował jak Hikari pieczętuje przedmioty. Niestety, przywołanie przez Raikō Kenka mu umknęło, gdyż najpewniej się tego nie spodziewał. Następnie podszedł Fumei. Jego wręcz ceremonialne zachowanie spotkało się z pewnego rodzaju... ukontentowaniem ze strony Salomona. Ten także, jakby odpowiadając na szacunek Mesaia do jego klingi, z podobnym namaszczeniem uniósł ostrze, zapewne przy pomocy runy na nadgarstku, skoro znowu ona zaświeciła, a broń lewitowała. Efekt ponownie był taki sam. Ostrze na moment rozpaliło się gorącym płomieniem, po czym zgasło i z pewnego rodzaju gracją powróciło na opuszki palców żołnierza. Pojawił się jednak pewien problem. Midoro. A dokładniej jego oręż. Mistrz Run był wyraźnie skonfundowany, choć słuchał próbując zrozumieć całość. Pokiwał niestety przecząco głową. -Nie wiem jak dokładnie zachowuje się ten materiał. Mogę spróbować, jednak nie wiem, czy jeśli go nie przekształcasz, to się on nie zmieni na tyle, że nie zniszczy run. Możemy spróbować, ale wtedy możliwe, że musiałbyś je aktywować przed... obróbką. Nie wiem czy te usta wytrzymają światło lub ogień i czy on nie zgaśnie po zmianie. - przyznał niechętnie. Wakizashi jednak zaklnął tak, by płonęło. Następnie zaś do Salomona przyszedł Arihiro. Miał on przy sobie miecz półtoraręczny, prosty i obustronny, zaś przy pasie krótkie ostrze w podobnym stylu oraz mizerykordię. Podobnie jak Hikari, poprosił by jedno ostrze, to większe, płonęło, gdy krótsze miało świecić jasnym światłem. Rycerz jednak trzymał ostrze Salomonowi, przez co ten nie wykorzystał swojej runy na dłoni, by ostrze do niego się zbliżyło. Kegawa oglądała swoje paznokcie, jakby intensywnie nad czymś myśląc, ale pokiwała przecząco głową, a jej uszy zatrzęsły się, jakby potwierdzając jej decyzję. Shikō miał zaś wywalone jajca. Nishimaru zaś podrapał się po brodzie, po czym chyba stwierdził, że nie będzie męczył ich towarzysza dalej.

Przedstawienie historii oraz formacji nie spotkało się z jakimiś głosami sprzeciwu, jednak pojawiły się pytania. Nishimaru już wcześniej obiecał Kuramie, że będzie mogła je zadać, więc teraz tylko skinął głową, dając jej niemy znak, że może zadać swoje pytanie czy też pytania.
-Niestety nie wiemy. Nie zauważyliśmy by duża ilość osób opuściła nagle podziemia, więc trzeba założyć, że byli oni wewnątrz, gdy Cienie zaatakowały. - przyznał z niechętnym wyrazem twarzy. -Niestety nie wiem. Nie miałem okazji spotkać się z nią i porozmawiać, a także nie byłem częstym gościem w podziemiach, by wiedzieć coś więcej na jej temat. - dodał, odpowiadając jednocześnie na drugie, z trzech pytań. -Niektórzy by tak powiedzieli. Z drugiej strony, czy wówczas nie lepiej wykorzystać chaos zaraz po śmierci Daimyō? Obecnie minął ponad rok, i choć Rada Setki nadal ma swoje problemy ze sobą... - co spowodowało pewien grymas na twarzy Araia, choć Sakamoto wydawał się być tym akurat niewzruszony -Tak sama sytuacja do momentu ataku była bardziej stabilna. Można nawet rzec, że choć była żałoba, tak politycznie i wewnętrznie było stabilnie. Atak taki miałby więcej sensu w mojej opinii w nadchodzących dniach, może tygodniach po śmierci Sorashi-sama. - dodał swoją opinię na ten temat. Następnie jego wzrok odwrócił się na Kurosawę. -Raczej wątpię, by cywile przeżyli w podziemiach, skąd wychodzą hordy Cieni. - odpowiedział niechętnie, choć bez większych emocji w głosie. Stwierdził fakt, nawet jak był on niezbyt pozytywny. Widać jednak było, że na swój sposób to go martwiło. Skinął jednak głową na kolejne wypowiedzi Shi-chan, zgadzając się chyba z nimi w pełni. Nawet był na swój sposób dumny na twarzy. -Logika była prosta. Skoro używała Cieni do kontroli Podziemia, to raczej przeżyła. Coś się zmieniło na pewno. - dodał poważnie. Spojrzał następnie na Hikariego, który był zainteresowany alternatywną metodą pozbycia się cieni. Westchnął, po czym wyjął z woreczka... biało-przezroczysty kryształ. -Gdy pojawiły się Cienie, badałem alternatywne metody. Ten kryształ to nic innego jak sól, która wpierw została rozpuszczona w przesiąkniętej chakrą wodzie, a następnie krystalizowała się przez jakiś tydzień. Po tym, przy pomocy Świętego Płomienia topiłem ją, a następnie czekałem, aż znów się skrystalizuje. Tego typu ilość starczy na zabicie jednej przeciętnej bestii, pod warunkiem, że trafisz nim bezpośrednio w stwora. Nie lubią one jednak tej soli, będą jej unikać, a sam ten kryształ... - złamał go w dłoni bez żadnego wysiłku -Jest zbyt kruchy. - przyznał, po czym westchnął. -Próbowałem zwiększyć jego produkcję, jednak ta ilość, wraz z poprzednią dawką testową zajęła mi tydzień. Zwyczajnie nie mam zasobów by efektywnie cały proces przeprowadzić oraz zmienić to w coś efektywnego. Jest to po prostu ciekawostka. - po czym rzucił połową kryształu do Uchihy, by mógł go obejrzeć. Gdyby chciał go przeanalizować przy pomocy zmysłu sensorycznego, wykryłby w nim bardzo jasną chakrę. Uczucie, którego nie miał za bardzo gdzie dostąpić. Czuł jakieś źródło chakry, ale ono... było inne. To nie było jak z pieczęcią, ta wydawała się być zwyczajnie... czysta. -Prędzej obstawiam, że przypadkiem odkryłem metodę Fūinjutsu bez potrzeby nauki Fūinjutsu, a i tak mniej efektywną. - dodał z przekąsem. Była jeszcze jedna kwestia, na którą Nishimaru też nie był chętny. -Cienie pożywiają się na ludziach. Jeśli zostawimy ludzi, których napotkamy, ci mogą zasilić szeregi naszych wrogów. Miejcie to na uwadze. - dodał poważnym tonem, spoglądając na każdego z osobna. Na pewno jednak uniósł brwi i nawet się lekko uśmiechnął, gdy Hikari wspomniał o technice przeglądania wspomnień. -To dobrze. Będzie naszą tajną bronią. - dodał wyraźnie ukontentowany, że kolejne asy zaczęły się sypać z rękawa. Kolejne pytania zadał Mesai. -Różnie. Niektóre zachowują się jak horda, bezmyślnie lecąc i atakując. Znajdują się jednak też i takie, które działają bardziej strategicznie i zdają się mieć swoisty rodzaj inteligencji. Osobiście obstawiam, że zależy to od tego, kogo pożarły by się rozmnożyć. Uważajcie więc, by się w żadnego nie zmienić i ich nie lekceważyć. - przestrzegł jeszcze grupę swoich podkomendnych. -Niestety, nie mogę ci nic powiedzieć o sygnaturze chakry, bo nie mam takiej wiedzy i zdolności. - dodał jeszcze niepocieszony tym faktem, ale przynajmniej jego twarzy pokazywała "przepraszam".

Pytania i kwestie mogli jeszcze zadawać, nawet gdy się zbliżali do wymarszu. Taką okazję chciał wykorzystać między innymi Midoro, który postanowił zapytać swojego "kolegi z szeregu" czy coś więcej o sobie powie.
-Nie. - jakże prosta i lakoniczna odpowiedź. Jednak zdawało się, że Nara odrobił lekcję, bo zaraz uargumentował, a przynajmniej ją rozwinął. -Jeśli nie będziesz pałętać się mi pod nogami, to może przeżyjesz. - i tyle. No raczej popularności nie zdobędzie, choć wszystko to mówił z pewnością siebie i to niekoniecznie tak, jakby chciał typowo obrazić członka klanu Hibana. Ale raczej tak, jakby faktycznie w to wierzył i stwierdzał fakty, bez jakiegokolwiek poszanowania dla uczuć innych osób. Zaślepiony pychą wręcz.
-Nie spodziewałem się spotkać tu samuraja i to jeszcze tej płci. Tetsu no Kuni niezbyt przychylnie chyba na to spoglądało. - powiedział Arihiro, gdy ustawił się bliżej Shi-chan, podczas przygotowań.

Wkrótce jednak padł rozkaz wymarszu i niezależnie od tego czy rozmowy jeszcze się toczyły, czy dopiero każdy miał zacząć dyskutować ze swoimi towarzyszami z linii, ruszyli biegiem w stronę pałacu Daimyō. Choć same okolice rezydencji Sakamoto (w której dwójka kupców została) były bezpieczne, tak wystarczyło się oddalić, by dostrzec zbliżające się w ich stronę z nieba, latające stwory.
-Przyszykujcie się, musimy się przebić do pałacu, nie zmarnujcie za wiele sił! - poinstruował ich dowódca. Wakuri zaś, gdyby spojrzała na Nishimaru, dostrzegłaby, jak jego oczy poruszają się z zawrotną prędkością wręcz między kilkoma punktami na niebie - zapewne nadciągającymi przeciwnikami.
-Hmph, żenada. - mruknął Shikō składając leniwie kilka pieczęci, choć widział to tylko Midoro.
Deadline1 X 2022 02:15
NPCSakamoto Osamu - członek Rady Setki
NPCArai Yoshifumi - członek Rady Setki
NPCNishimaru - dowódca wyprawy
Zasady
  1. Macie 72h na odpis od mojego posta, zaokrąglone do 15 minut. W każdym poście będzie też on wyszczególniony nad listą NPC. Ja również się zobowiązuję do odpisywania w takich ramach czasowych, po minięciu tego deadlinu. Jeśli ktoś napisze posta po terminie, aczkolwiek przed moim postem, to mogę go nie wziąć pod uwagę.
  2. W przypadku braku posta w czasie, bez podania jakiejś przyczyny (wystarczy do mnie napisać PW z info, że nie dacie rady, bo powody i dać mi znać, kiedy będziecie w stanie odpisać, to podejmę decyzję czy czekać czy pominąć bez konsekwencji) daję ostrzeżenie. Maksymalna ilość ostrzeżeń to dwa. Przy trzecim razie gracz wylatuje z eventu. Nie obiecuję, że żywy. Ostrzeżenia nie resetują się.
    ► Pokaż Spoiler | Ilość ostrzeżeń
    Kurama Wakuri - 0
    Kurosawa Shin'ichi - 0
    Fumei Mesai - 0
    Uchiha Hikari - 0
    Dōhito Midoro - 0
  3. Gdy odejmujecie chakrę, to w nawiasie proszę pisać, za co np. 1000 - 5 (Ki Nobori no Shugyō) = 995.
  4. Techniki, unikaty czy atuty, jeśli używacie wrzucajcie w spoilerze. Dotyczy to też ewentualnie przedmiotów, których opis może w jakiś sposób wpłynąć na wynik akcji. Wrzucanie opisu kunai jest np. zbyteczne.
Info od MG
Midoro - 2 000 Ryō.

Dostajecie możliwość przelania Standardowy Kosztu C na turę, by wasza broń zapłonęła lub rozbłysła, zależnie od nałożonych run. W spoilerze z technikami wrzućcie wówczas następującą biegłość:
Runiczne wzmocnienie (rodzaj wzmocnienia, np. Światło, Ogień)Biegłość
Osoba, której ekwipunek został wzmocniony przez Mistrza Run z Nichibotsu no Kuni, jest w stanie uiścić Standardowy Koszt C na turę, by jej ekwipunek aktywował wzmocnienie, jakie zostało mu nadane.

Kod: Zaznacz cały

[bieglosc name=Runiczne wzmocnienie (rodzaj wzmocnienia, np. Światło, Ogień)]Osoba, której ekwipunek został wzmocniony przez Mistrza Run z Nichibotsu no Kuni, jest w stanie uiścić Standardowy Koszt C na turę, by jej ekwipunek aktywował wzmocnienie, jakie zostało mu nadane.[/bieglosc]
Kontynuacja: tutaj
Ostatnio zmieniony 28 wrz 2022, 2:10 przez Tora, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Kurama Wakuri
Posty: 558
Rejestracja: 07 sie 2021, 23:24
Ranga dodatkowa: Hanesawa's Workshop Manager
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Rezydencja Sakamoto

Wakuri nie potrzebowała tłumaczeń. Naprawdę, nie potrzebowała. Skoro jednak Salomon chciał się wyjaśnić przed dziewczyną, nie mogła mu zabronić. W tej chwili jednak wchodzili w dość głębokie szczegóły, które nie zmieniały tego, że sam Mistrz Run raczej nie wydawał się zadowolony z bycia w obecności Kuramy. Nawet teraz, kiedy zwróciła ku niemu na dłużej wzrok, odwrócił w końcu głowę w przeciwnym kierunku jakby na potwierdzenie wszystkiego, o czym przed chwilą mówiła.
- Gomene...
To była jej jedyna odpowiedź na jego zapewnienia. Odpowiedź szczera, bowiem ilekroć by tego nie powtarzać: Salomona skrzywdzić nie chciała. Był jej przyjacielem, a nawet jeśli w tej chwili sam mógł nie chcieć być nim dla Wakuri w pełni tego słowa znaczeniu, niewiele to zmieniało dla samej Kuramy. Jednak to tyle. Nic więcej nie mówiła, chcąc zwyczajnie uciąć temat, który na dobrą sprawę ani nie zaprowadzi ich do niczego sensownego, ani nie był też szczególnie potrzebny w tym momencie. Mieli w końcu Lorda Podziemi do zapieczętowania.

...Lorda Podziemi, z którym musiała walczyć w pewnym sensie zupełnie sama. Nawet, jeśli to nie jej przyszło zadać mu nawet jeden cios, jaki zbliżyłby go do upadku, ten sam w ostatnich chwilach swojego istnienia wymierzył ku Wakuri najgorszą broń z możliwych. Broń wycelowaną tym razem nie w jej ciało, a w wielkie i przesiąknięte dobrocią serce nieprzywykłe do bólu, zwłaszcza na taką skalę. W końcu to nie tak, że ludzie są bezgranicznie źli czy dobrzy. Sukatsu zrobił wiele złego, to prawda, ale czy był zniszczony do cna? Czy nie zasługiwał na wybaczenie i drugą szansę? Co miała mu odpowiedzieć, kiedy ewidentnie o nią prosił? Nie?
Ale innej odpowiedzi, choćby nawet bardzo chciała, zwyczajnie nie miała.
Nie miała nie z zawiści, a strachu. Nie dlatego, że podążała w imię jakiś konkretnych praw czy zasad, ale dlatego, że dawanie mu jej nawet nie leżało w jej możliwościach. Ostatecznie to nie ona winna o tym decydować. To nie ją, mimo wszystko, zranił. Zranił Baibai. Zranił Kegawe. Zranił Kuroneko. A z decyzją, tak miażdżącą i okrutną, pozostawiona została ona, do tego w obliczu kogoś, kogo jej serce widziało jako osobę równie bliską, jak bliski był dla niej Hanesawa. I miała mu odmówić?

Musiał istnieć limit tego, ile człowiek jest w stanie znieść. Ile bólu, cierpienia, smutku i żalu jest w stanie w jednej chwili unieść i zdecydowanie nieprzywykła do takiego ciężaru dziewczyna nie miała co do tego dobrych prognoz. Nie, żeby myślała o prognozach, bo nie musiała. Jakby każdy cios, każda rana zadana przez jej towarzyszy, była jednocześnie raną, jaką odczuwała ona sama. Ból, którego może i nikt z nich jej nie życzył, ale który w tym momencie dzieliła z tym, kogo z całych sił próbowali zgładzić na dobre. A przecież wiedziała, że to nie jej ojciec. To nie był Hanesawa. Cokolwiek czuła i cokolwiek podpowiadał jej umysł, przecież wiedziała, że to osoba, jaka lekką ręką pchnęła ją w czeluście śmierci. Tylko co z tego? Co z tego, że to wiedziała? Bolało. Nie wiedziała co, ale bolało i gdyby ją zapytać, to pewnie wszystko. Chciała to przerwać, a chociaż nie wiedziała jak, jej ciało zaczęło poruszać się samo ku Sukatsu. Skupić się na tym, co zna...? Ha! Ale co znała? Nic nie znała. Wszystko jej się mieszało i zdawało niewyraźne. Kłamstwo zdawało najprawdziwszą prawdą, a prawda wierutnym kłamstwem i chociaż wiedziała, że w jej głowie trwa teraz jeden wielki chaos, słowa Shikō mogłaby w normalnych warunkach skwitować prostym i gorzkim "Przecież wiem". Nawet wyrzuty, jakie zaczęły wypływać z niej ku jej własnym towarzyszom, nie szczędząc przy tym Nary: chociaż próbowała wypierać się ich z całą siłą, jaką jej pozostała, nie sprawiało to, by jej krew wrzała mniej. Nie sprawiał, by jej rozdzierane wnętrze przestało doskwierać chociaż na moment. Miała jedynie prosty fakt; fakt, jakoby wszystko to, co robili, było konieczne, będąc zalewaną zewsząd znakami wszelakiej maści, że przywarła do zwykłej bujdy.

Nie miała pojęcia, ile kroków postąpiła, nim w końcu zmusiła ciało do zatrzymania się. Znowu znalazła się na ziemi, ziemi bezpiecznej, jaka nie miała zaraz zacząć przesuwać jej ku Sukatsu. Krew zaczęła ściekać z wargi po brodzie, czując metaliczny posmak w ustach, kiedy to jej dłonie zakrywające twarz spięły się na jego kolejne słowa. Palce zgięły się, chwytając za kapelusz na jej głowie, jakby w obawie, by jej wolne dłonie nie zaczęły wędrować ku jej "ojcu". Wszystko było nie tak... Nie tak. Źle. Nie tak. Cały ten niedorzeczny ból bez podstaw. Całe to cierpienie z powodu kogoś, kto zranił jej przyjaciół. Kogoś, dla kogo jej życie było zwykłym niuansem. Czymś, co równie dobrze mógł zakończyć bez większego namysłu i co zrobiłby, gdyby nie Shikō. Tak jak część Wakuri chciała ratować Władcę Cieni, druga w duchu błagała, by w końcu to wszystko się skończyło - choćby oznaczałoby to koniec osoby, jaka za wszelką cenę wmawiała jej bycie kimś, kim zwyczajnie być nie mógł. Przeczekać. Przecierpieć.
Ból i smutek minie. Zawsze mijają. I ten też w końcu minie, prawda?
Nie była jednak sama. Kurata i Karuta pełnili przy niej wartę, a czując ich macki oplatające się wokół niej były dowodem na to, że nie była z tym wszystkim całkowicie sama. I... to dobrze? Jednak? Nie chciała przyciągać uwagi. Nie chciała, by ludzie niepotrzebnie zbiegali się wokół niej, dając jej czas, by sama ochłonęła. Ale nie mogła. Coś, co wydawało jej się naturalną koleją rzeczy, pod naporem wszystkich emocji i bodźców zdawało się być aż nadto jej sił. Poczuła jednak coś jeszcze. Coś, co nie było macką, a ludzką dłonią. W ślad za nią zaś - znajomy głos. Znajomy aż nadto. Coś nawet w środku niej drgnęło. Jakby idea przepełniona nadzieją. Idea, jaka w pierwszej chwili zdawała się remedium na jej wszelakie bolączki. Idea, którą brutalnie zamierzała zgasić, zaciskając mocniej zęby. Jej dłonie oderwały się od twarzy, palce puściły kapelusz, a zamiast tego powędrowały ku Shikō, zarzucając mu je bez namysłu na szyję i samej wtulając w niego głowę. Nie chciała myśleć o Sukatsu. Nie chciała szukać pomysłów na to, jak go wrócić z powrotem. Chciała to już wszystko zostawić za sobą, zakopać. Odpocząć. Zacisnęła dłonie na jego ubraniach jakby w obawie, że ten zaraz znowu pójdzie gdzieś indziej, a ta ponownie zostanie sama z całym chaosem, jaki dalej trwał w jej głowie. Jaki dalej ją gnębił i ściskał za trzewia nawet wtedy, kiedy zdawało się być po wszystkim i miała w końcu jakąkolwiek realną szansę na to, by w końcu przestać, chociaż odrobinę, zalewać się łzami.

**✿❀ ❀✿**

Podróż powtórna była zdecydowanie szybsza, niż droga do serca podziemi. Była też zdecydowanie cichsza, zwłaszcza ze strony Wakuri. Żadnego nucenia pod nosem, żadnego skakania po kościach, jakie leżały na drodze do wyjścia. Nigdzie z przodu, a raczej blisko Nary, najlepiej za nim, jakby nie mogła się zdecydować, czy chce iść tuż obok niego, czy zupełnie gdzieś na samym końcu z dala od ktokolwiek. Zwłaszcza, że kiedy tylko wydostali się z podziemi i zaczęli kroczyć nie tylko przez pałac, ale również przez powoli rozświetlające się promieniami słońca uliczkami Baibai, mimowolnie skuliła się nieco, naciągając wybrudzony krwią kapelusz na oczy. Dość... jasno. Może dlatego, że tyle czasu spędziła na dole? Nie była pewna, jednak światło wyglądające powoli zza chmur mierziło ją i, podobnie jak z jej ognistym smokiem, nie była zbyt chętna, by unieść wzrok wyżej. Drogę do rezydencji spędziła więc głównie wbijając wzrok w ziemię. Wzrok zamyślony, podczas gdy jej już uspokojony umysł dalej drążył te same problemy, co wcześniej. Wszystkie te zmiany, sytuacja z Sukatsu, cały jej wewnętrzny konflikt, jaki nawet po jego śmierci wychylił głowę.

Z opóźnieniem odnotowała odejście Nishimaru na dłuższy czas. Bez większego zainteresowania przyjęła też informacje o tym, że mają chwilę "dla siebie". Nie miała pojęcia, co ma z nią zrobić, jednak ostatecznie postanowiła skorzystać chociaż z łazienki. Obmyć twarz i doprowadzić się do względnego ładu nawet wtedy, kiedy nie mogła wiele zrobić z własnym ubiorem - zakurzonym, przypalonego przez Salomona, z przedarciem na brzuchu w wykonaniu Sukatsu i licznymi krwawymi wzorami, przez które spora ich część była zwyczajnie sztywna i nieprzyjemna w dotyku. Coś jednak... było nie tak? Znowu? Nic nowego, naprawdę. Powoli chyba nawet zaczynała akceptować fakt, że co chwilę coś było "nie tak". Jakby tak pomyśleć, czy ślady na jej ubraniach nie powinny odpowiadać jej ranom? Oczywistym było, że nie miała dalej dziury na wylot, ale co z poparzeniami? Dobrze pamiętała, jak bardzo bolał ją bok. Jak piekł nawet wtedy, kiedy zmęczona nie wiele mogła na niego poradzić i zwyczajnie zasnęła. Ale teraz nic jej nie bolało. Pozostała jedynie ze zwęglonym materiałem, a po odchyleniu go - nawet śladu. Niczego. Tym też zajął się Shikō? Zaraz po tym przyjrzała się z kolei bardziej własnej twarzy i, podobnie jak z ranami po potyczce z Salomonem, nie szczególnie była w stanie dostrzec ślad po jej dość brutalnej próbie odzyskania kontroli nad własną osobą. Wcześniej, nim odkręciła kurek z wodą, może jeszcze dostrzegłaby ślad po czerwonej posoce, jednak teraz? Jak.. jak nowa. Z jakiegoś powodu, który gryzł się z jakąś taką ogólnie przyjętą logiką, że jak jest się rannym, to... jest się rannym. Nie przez dziesięć sekund, tylko przez trochę więcej. Na dobrą sprawę zmęczona też szczególnie nie była. Nie fizycznie przynajmniej. Ostatecznie jednak wzruszyła ramionami. Nie było to na jej siły. Nie było to prawdopodobnie też to na tyle ważne, by nie mogło poczekać.

Wróciła w końcu do reszty. Dalej wyglądając mało reprezentatywnie, ale chociaż nieco lepiej, niż wcześniej. Rozpuściła nawet włosy, chociaż głównie przez to, że po ich prowizorycznym rozczesaniu, nie miała większych sił, by je znowu wiązać. Częściowo też wyczyściła swoją czapkę, przez co miejscami była zwyczajnie mokra od dalej wysychającej nań wody. W końcu też zaczęło się zebranie. Wręczenie nagród, rozpoczęta krótką mową i podziękowaniami. Z jakiegoś powodu została wywołana nawet pierwsza. Podeszła do Nishimaru po czym odebrała kuferek.
- Arigato, Nishimaru-san. Rozumiem, że na negocjacje możemy wybrać później najbardziej dogodny dla nas moment, nie koniecznie siadając do nich teraz-zaraz?
Zapytała spokojnie, licząc na prostą odpowiedź, na którą mogłaby po prostu skinąć głową i móc na jej bazie podjąć jakieś decyzje. Zerknęła jeszcze przelotnie na zawartość pojemnika. Dużo pieniędzy, których nie przeliczała, oraz zezwolenie. Wyglądało na to, że wszystko się zgadza, to też jak go otworzyła, tak samo szybko wieko ponownie oparło. Chcąc nie chcąc jej wzrok padł też na służącego, po czym coś znowu ukuło ją w serduszko. W drodze miała wrażenie, że jedynie jej się wydaje. Że może jednak jest trochę zmęczona i historia z Sukatsu dość się na niej odbiła, by potrzebowała dłuższej drzemki przed powrotem "do siebie". Jednak... dlaczego? Zrobiła mu coś? Z jakiegoś powodu ludzie zdawali się patrzeć na nią niezbyt przychylnie, niczym Salomon podczas ich krótkiej wymiany zdań w podziemiach. Zrobiła krok w tył, po czym nie chcąc wpatrywać się w niego nachalnie, skinęła głową i wróciła na miejsce. Ze skrzyneczką w dłoniach poczekała, aż wszystkie nagrody zostaną rozdane - bez bawienia się opakowaniem swojej, bez nucenia, bez chodzenia bez ładu i składu po sali. Nawet Kuracie i Karucie posłała tylko krótkie spojrzenie patrząc na to, jak sami zajmują sobie cały ten czas przeznaczony na wręczenie ich należności.

**✿❀ ❀✿**

Dopiero po ostatnich słowach rzuconych przez Nishimaru do Midoro i Mesaia, sama zerknęła w stronę Nary. Przez moment jednak na tym stanęło. Wiedziała, o co chce zapytać, ale zupełnie nie miała pojęcia, jak ma to ubrać w słowa. Tak, by nie kazać mu się domyślać, jednak cokolwiek pojawiało się w jej głowie, brzmiało jak zwykłe nagabywanie drugiej osoby do wyruszenia na "niesamowicie emocjonującą podróż życia" do miejsca, z którego właśnie wrócili. Zadane w momencie, kiedy w sumie chyba wszyscy byli podziemiami dość zmęczeni. I miała wrażenie, że nią chyba trochę też. Jakoś tak była to pierwsza myśl, jaka tłumaczyła wszystkie te spojrzenia posyłane w jej stronę przez każdą jedną osobę. Każdą jedną, tylko... Tylko, że chyba nie? Pytanie o jego planu na "po podziemiach" też nie bardzo miało sens biorąc pod uwagę, że jakiekolwiek by nie były: chyba miała własne. Co prawda ograniczały się do znalezienia Ginro, przebrania i drzemki jednak w jej głowie, brzmiało to jak dość ambitne przedsięwzięcie. Ostatecznie więc cicho westchnęła czując, jak z każdą jedną chwilą jakaś magiczna siła ściska jej gardło. Jakby próbując dać jej znać, że może to bez sensu i lepiej zwyczajnie wyjdzie na wszystkim, jak po prostu pójdzie "do domu", zamiast po tym wszystkim znowu zawracać człowiekowi głowę. Tylko... tylko co, tak ma wyjść?
- Jeśli dobrze pamiętam, chyba dalej jestem ci winna obiad. - zauważyła niepewnie i z wahaniem, starając się unieść delikatnie kącik ust, choć niewiele było w nim rozbawienia czy zadowolenia, a prędzej cień zakłopotania - ...i prawdopodobnie kilkadziesiąt galonów krwi za to wszystko. Nie, żebym tyle miała. - dodała ciszej, trochę się nawet zastanawiając, czy wspominanie o tym jest jej na rękę. Była to mimo wszystko część, jaką chyba wolała pierw przedyskutować. Tak jakby chyba jednak nie mogła sama decydować o sobie w takim stopniu, jakim by chciała. Chyba. No właśnie, kolejna niewiadoma. - I podziękowania, tak swoją drogą. Z tym, że nie sądzę, by zwykłe "dziękuje" miało dużą wartość dla ciebie. - uśmiechnęła się nieco szerzej i kapkę żywiej, niż wcześniej. Może i nie znała Nary dość długo, ale jeśli chodzi o jego listę wartości w życiu: naprawdę, nie była to w żadna fizyka kwantowa. - Jeśli jest cokolwiek, przy czym przyda ci się dodatkowa para rąk, daj znać. A zgaduję, że pewnie coś się znajdzie, skoro zdajesz się zbierać pieniądze jak smok. Tym razem postaram się nie tracić organów, obiecuję.
I to była najlepsze obietnica, jaką mogła mu dać, bo czy zgubi czy nie, to nie wiedziała. A postarać się już mogła. W każdym razie była to przynajmniej jedna rzecz, nad jaką wolała pochylić się "teraz". Póki jej nomen omen dług względem Nary był całkiem świeży i szansa na to, że o nim zwyczajnie zapomni, raczej uchodziła za niską. No i miała chociaż pretekst, by nie iść od razu szukać Ginro, wychodząc z rezydencji... no, co najmniej jak nie-Waku.
Ostatnio zmieniony 29 mar 2023, 15:22 przez Kurama Wakuri, łącznie zmieniany 2 razy.
► Pokaż Spoiler | Rzeczy, co sobie działają cały czas pasywnie
Zdolności
  • Ikiryō no Tatari: Anshigan - idealna wizja w całkowitych ciemnościach, gorsza w świetle; większa wrażliwość na światło.
Pieczęcie
  • Kin'in - pieczęć umieszczona na grzbiecie prawej dłoni. Normalnie niewidoczna. Niweluje niechęć ludzi w stosunku do Wakuri spowodowanej przez jej zerodowaną chakrę. Nie działa na zdolności sensoryczne i postrzegania chakry.
► Pokaż Spoiler | Ekwipunek na fabule
Tis not much, but it's an honest work
Na plecach:
  • naginata
  • Wielki zwój z mapą Podziemi Baibai (WIP)


Na szyi:
  • Dłuższy, imitujący złoto łańcuszek z chakrą Shikō do Gentōshin no Jutsu, a na nim:
    • pierścionek z czarnym kryształkiem (Połączony Kagayaku Rantan z: Uchiha Hikari)
    • niewielkich rozmiarów czarny koralik (Połączony Kagayaku Rantan z: Dōhito Midoro)


Prawa kieszeń:
  • Mały zwój [Kosa [2] | Yari [3] ]
  • Kunai x1
  • Mitsurugi Kunai x2


Ukryta wyrzutnia kunai [prawa ręka]
  • Kunai x1
Lewa kieszeń:
  • Pigułka żywnościowa
  • Pigułka zwiększająca krew;
  • Mitsurugi Kunai x3


Czarna, skórzana torba biodrowa
  • Średni zwój [Prowiant, ubrania na zmianę, rzeczy codziennego użytku]
  • Średni zwój [Wypakowany alkoholem z biesiady w Baibai]
  • Średni zwój [Bombka dymna x5 | Bombka świetna x5 | Krótkofalówka x1 | Notka Wybuchowa x4]
  • Średni zwój [Warming Shot x3 | Lokalizator}
  • Średni zwój [Wypakowany przekąskami z biesiady w Baibai]
  • Średni zwój [20m Bandaża | 6 lodów z podwójnym patyczkiem]
  • Średni zwój z mapą Wielkiego Kanału (WIP)
  • Średni zwój [---]
  • Kunai x3 [w tym jeden z Wybuchową Notką]



Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Stolica - Baibai”