• Ogłoszenia
  •  
    Aktualności fabularne
    Obecna pora roku: Wiosna 164r.

    Poniżej znajdują się ostatnie wydarzenia oraz ważniejsze ogłoszenia. Są one często opatrzone datą dodania, przy czym najświeższe informacje umieszczone są na samym początku listy.

    30.01.2024 - rozpoczęcie wydarzenia wioskowego w Sakuragakure. Więcej informacji w najnowszych aktualnościach fabularnych.
    29.01.2024 - oficjalne zakończenie eventu Arc II: Pierwsza Konfrontacja. Podsumowanie można znaleźć w aktualnościach fabularnych.
    Kącik Nowego GraczaSamouczek Wzór Karty Postaci AtrybutyRozwój postaci i koszty chakry Atuty Klany i organizacje Informacje o świecie Handbook
    Powyższe tematy powinny zawierać wystarczająco informacji, by móc bez przeszkód napisać Kartę Postaci i rozpocząć grę. W przypadku dalszych niejasności, zapraszamy do kontaktu zarówno na chatboxie, przez wiadomości prywatne oraz przez nasz serwer Discord.
    Administracja
    Pingwinek Chaosu
    Główny Administrator
    Norka
    Główna Mistrzyni Fabularna
    Hefajstos
    Główny Moderator Kuźni
    Tora
    Główny Moderator Technik

    W przypadku jakichkolwiek pytań bądź uwag, powyższe osoby zajmują się wyszczególnionymi w ich tytułach zagadnieniami. Pomocą służy również cała kadra forum, wraz z moderatorami. Zapraszamy również do dołączenia do forumowego Discorda.
    Kadra Sakura no HanaDiscord Sakura no Hana
     

Dom Okamoto Yoriego

Wioska Ukryta w Deszczu stanowi jedyną "dużą" wioskę ninja pozostałą na Starym Kontynencie. Inne albo zostały zniszczone bądź rozwiązane, albo zmniejszyły swoją działalność nie chcąc rzucać się w oczy. Ame no Kuni zostało jedynym miejscem, gdzie shinobi są mile widziani. I słusznie, bowiem obecność wioski ninja pozwala trzymać na dystans przestępców i rzezimieszków, dość szybko się z nimi rozprawiając. Wioska jednak zamiast podejścia militarnego, szerzy bardziej prorodzinne wartości. Obecny Amekage stara się wykreować wioskę jako miejsce przyjazne rodzinom, wystarczająco bezpieczne do prowadzenia spokojnego życia, na jakie zasługuje każdy człowiek.

Shodaime Amekage: Kise Ogumo
Awatar użytkownika
Inuzuka Nana
Posty: 368
Rejestracja: 19 lip 2021, 19:19
Ranga: Genin
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Dom Okamoto Yoriego

Nanako było daleko do oazy spokoju. Miała ognisty temperament, który potrafiła pokazać. Czego jednak się dziwić po członkini klanu Inuzuka, który był dosyć charakterystyczny, jeżeli chodzi o chociażby pewnego rodzaju instynkty. Można powiedzieć, że Nana była dosyć terytorialna i wioska była naprawdę dla niej wszystkim. Miała olbrzymie ambicje z nią związane, aczkolwiek nie było to spowodowane chęcią bycia wysławianą przez przyszłe pokolenia, nic z tych rzeczy. Po upadku Konohy obiecała sobie, że przestanie być taka bierna i zacznie więcej trenować, by stać się silniejszą, by być w stanie obronić zarówno Amegakure jak i ludzi w niej mieszkających. Gdzieś w dalekosiężnych planach miała zostanie Fukei, jednakże na razie miała bardziej bliżej wyznaczony cel – chuunin. Trochę wstyd w tym wieku z geninem siedzieć.
Nie spodziewałam się, że postanowisz zaatakować człowieka na oczach straży. – Wywróciła oczami. No tak, przecież to jej wina, że nie powiedziała człowiekowi spoza wioski, żeby nie robił krzywych akcji, bo nikt mu raczej nie uwierzy. – Może pójdziesz do szpitala z tymi rękoma? Mamy naprawdę wybitnych Iryoninów w wiosce – powiedziała już nieco łagodniej z oznaką… zmartwienia? Owszem. Mimo wszystko domyślała się, że to mogło być dla niego kłopotliwe. Była przekonana, że nikt mu nie odmówi pomocy, nawet jeżeli był spoza wioski. W najgorszym wypadku przyjdzie mu za to zapłacić.
Na pewno ich relacja będzie inna… jednakże czy rzeczywiście gorsza? Czasem, tego typu trudne sytuacje potrafiły umacniać przyjaźń. Pod warunkiem, że przetrwają ten kryzys. Nana wychodziła z założenia, że prawdziwe relacje tworzyły się właśnie w momentach ciężkich, nie gdy wszystko było w porządku; Jej wczorajsze słowa były nieco oschłe, trzeba to przyznać, jednakże w Inuzuce kotłowało się wtedy zbyt wiele emocji naraz. To był ciężko dzień dla Nanako – rozmowa z Amekage, która – mimo że finalnie okazała się być ogromną lekcją dla dziewczyny – wymagała od niej sporej uwagi, potem cała akcja w areszcie. Psychicznie dziewczyna została dosyć obciążona i potrzebowała odreagować. Nie do końca się jej to udało, gdy tak myślała o tym wszystkim w trakcie swojej bezsennej nocy, jednakże choć trochę się uspokoiła.
Po prostu bądź – te słowa dosyć mocno w nią uderzyły. Nie wiedziała co na nie odpowiedzieć. Sprawa była chyba jeszcze zbyt świeża i potrzebowała jeszcze z nim wiele tematów poruszyć, zanim zdecyduje co dalej. Czy chciała kontynuować ich relację na przyjacielskiej stopie – bo jej nauczycielem nie zostanie, a chociaż nie na chwilę obecną, nie w takiej formie, jakiej by zapewne tego chciał.
Rozumiem – rzuciła jedynie, nie wiedząc co innego mogłaby powiedzieć. Nie chciała rzucać żadnych wielkich słów na razie… Po tym wszystkim mimo wszystko trochę się wycofała i stała się bardziej stanowcza.
Szli koło siebie, jednakże między nimi był taki odstęp, że nie było szans na jakiś przypadkowy dotyk czy coś w ten deseń. Najpierw Nana zaprowadziła Midoro na pocztę, by mógł kupić tę kopertę, a potem skierowali kroki pod dom Yoriego. Nie wnikała, co napisał do pani Okamoto w liście. Postanowiła w tej sprawie mu zaufać, wierząc, że robi to z czystych pobudek.
Rubinku – dokończyła za niego w myślach, jednakże nie powiedziała tego na głos. Wczoraj mu zakazała tak do siebie mówić w ferworze złości i frustracji, to nie tak że jakoś bardzo jej to przeszkadzało, choć… mogło sugerować, że są jakoś blisko, a w tamtym momencie Nana mocno w to wątpiła. Teraz powoli ta nadzieja wracała, choć przed nimi była naprawdę długa droga wspólnego poznawania siebie nawzajem.
Nana cupnęła sobie na trawie przy płocie, biorąc Tamę na kolana.
Shodaime – sama nie będzie wyciągał żadnych innych konsekwencji, miałeś tylko spędzić tę jedną noc w areszcie – rzuciła do niego, bo zapewne był tego ciekawy, tak się chociaż jej wydawało. – Obędzie się bez nabijania na pal i odcinania kończyn tym razem – zażartowała, posyłając nawet Midoro delikatny uśmiech.
Obrazek
Awatar użytkownika
Dōhito Midoro
Posty: 538
Rejestracja: 06 cze 2021, 22:58
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Dom Okamoto Yoriego

Owszem cała ta akcja była mało rozważna lecz dalsze drążenie tematu w oczach Midoro zwyczajnie nie miało sensu. Powiedział co miał powiedzieć i chciał na tym uciąć temat nim znów się to rozwinie w złą stronę. Pójście do szpitala by mu wyleczyli ręce było może nie takim głupim pomysłem. Iwijczyk słyszał co nieco o Iryo-tai jacy się w wiosce rozwijali. Wątpił jednak, że mu pomogą z czystej dobroduszności serca patrząc po tym jak go potraktował Amekage. Prędzej przyjdzie mu za to zapłacić więc póki co postanowił to zignorować.
- Niema sensu. Chociażby dlatego, że musiał bym tu przyjść drugim sobą by się scalić. A Midoro teraz eskortuje jakiegoś dzieciaka więc pewnie chwilę jeszcze posiedzi w Sakurze.
Może gdyby był oficjalnym mieszkańcem Ame to sytuacja by wyglądała inaczej lecz skoro nim nie był to wolał zaczekać aż ręce same mu się wyleczą. Niemniej jednak przebłysk troski odrobinę poprawił mu humor w głębi siebie. Był to jednak raczej mały plasterek na wcześniej zadane rany w jego serduszko.
Podróż na pocztę nie była może jakoś super długa lecz była dość cicha. Ciężko pozbyć się przyzwyczajeń do których już przywykliśmy. Nana z pewnością to mogła usłyszeć i się o tym przekonać lecz skomentowała to w sposób, jakiego chłopak się spodziewał. Nadal było kiepsko. Iwijczyk wszedł na chwilę do lokalu by kupić kopertę i kartkę papieru. Gdy wyszedł dziewczyna kucała sobie na trawniku obok czekając na niego. Niestety nigdzie w pobliżu nie widział jakiejś ławki. Nawet gdyby była to w nocy musiało coś popadać gdyż wszystko było mokre i wilgotne. Kucnął więc koło niej i wyciągnął dwój notatnik jaki miał mu robić za podkładkę by zacząć pisać wiadomość dla pani Okamoto. Gdzieś w połowie Nana rzuciła do niego garścią informacji więc oderwał się na chwilę od pisania by spojrzeć na nią kątem oka.
- Cóż za dobroduszny władca. Będę mógł zdechnąć na własnych warunkach. Znaczy gdyby Kise próbował by mnie zatłuc to i tak bym odszedł na własnych warunkach. - zamilkł na chwilę i przerwał pisanie w połowie słowa. Ponownie spojrzał na dziewczynę lecz tym razem lekko przechylając głowę w jej stronę.
- A może nie mógł bym... - rzucił cicho po nosem lecz z pewnością mogła to usłyszeć.
Koniec końców wrócił do pisania by po chwili go skończyć. Nie krył się z tym jakoś więc jeśli Inuzuka spojrzała by mu przez ramie mogłaby wszystko zobaczyć co tam nabazgrał. Z pewnością jego jego styl pisania jaki można było by uznać za ładny lub z pewnością świadczący, że jest artystą.
- Dobra. To by było na tyle. Idziemy?
Dźwignął się na nogi pakując list do koperty oraz chowając w niej kilkaset ryo. Przejechał językiem na ręce po krawędzi pergaminu i zakleił go. Było chłodnawo więc założył później zielone rękawiczki i spojrzał na Nane by zobaczyć czy mogą ruszać już dalej.
► Pokaż Spoiler | List
Droga pani Okamoto.
Niestety mieliśmy okazję poznać się w kiepskich warunkach. Pani syn niestety bardzo późno mi powiedział kim jest wasza rodzina. Może mnie pani nie kojarzyć lecz byłem dobrym przyjacielem waszego kuzyna, Hosekiego Kitashiego, gdy jeszcze mieszkaliśmy w Iwie. Yori opowiedział wszystko co się stało, co zrobił i dlaczego. Liczę, że jego wyrok będzie łagodny. Chciałbym panią wspomóc jak mogę w imię starych czasów oraz tego co nas łączy. Do koperty wrzucam kilka ryo oraz gdyby pani potrzebowała, oferuję swoją pomoc dopóki nie wypuszczą Yoriego. Znajdzie mnie pani pod wskazanym adresem.
Douhito Midoro
Obrazek
九死一生。
Awatar użytkownika
Inuzuka Nana
Posty: 368
Rejestracja: 19 lip 2021, 19:19
Ranga: Genin
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Dom Okamoto Yoriego

Dla Midoro to mogło nie mieć znaczenia, jednakże dla Nany to było naprawdę bardzo ważne – to była pierwsza poważniejsza misja dziewczyny dla wioski, od razu zlecona z rąk Amekage. Postanowiła się wtedy wstawić za Mido przed Shodaime – sama, więc… to w jaki sposób to się potoczyło mogło zadecydować tak naprawdę o jej przyszłości. Całe szczęście Kise wykazał się ogromną wyrozumiałością wobec jej osoby, dał kolejną szansę, pocieszył… i dodał pewności siebie, o którą Inuzuce było naprawdę ciężko ostatnimi czasy.
Mhm, rozumiem – odpowiedziała. Dała propozycję rozwiązania jego problemu z rękoma, jednakże skoro twierdził, że było potrzebne scalenie się z drugim klonem, połówką czy cholera wie co to było (Nanako nie do końca ogarniała jeszcze cały zamysł tej techniki, mistrzem w ninjutsu nie była). Zaś w kwestii „plasterka na złamane serduszko” – cóż. Nanie też zrobiło się mega przykro, gdy cała sytuacja wyszła jak wyszła.
Ciężko, żeby Inuzuka tak po prostu o tym zapomniała i zachowywała się jak gdyby nigdy nic. Ostatnie dwa dni były dla niej naprawdę ciężkie – bezsenna noc, którą spędziła nad intensywnym myśleniem. Słowa Amekage wciąż wierciły się w jej umyśle. Nie miała pojęcia, jak potoczyć relację z Mido. Niby nie dostała zakazu na kontynuowanie jej na przyjacielskiej stopie, jednakże nie do końca była pewna, czy tego w ogóle chciała. Wiele zależało od dzisiejszej rozmowy, tego jak się ona potoczy… a na chwilę obecną nie szło to najlepiej. Spiorunowała chłopaka wzorkiem.
Jesteś na terenach naszej wioski i to, że do niej nie należysz nie oznacza, że nie obowiązują Cię panujące tutaj prawa – zwróciła mu uwagę. Nie podobało się jej to, w jaki sposób Midoro mówił o Kage jej wioski. Miejsca, które było dla niej świętością, za które była gotowa oddać życie. Obrażając Kise przy Nanie, Midoro niczego nie zyskiwał. Wręcz przeciwnie. Tracił w oczach dziewczyny i zdecydowanie lepiej by było, gdyby ugryzł się w język, jeżeli mu zależało na tej relacji.
Nana chciała mu dać szansę, jednakże na chwilę obecną nie wykorzystywał jej zbyt dobrze.
Nie skomentowała zbytnio całej tej akcji o „zdychaniu na własnych warunkach”, choć miała na ten temat swoje zdanie. Był w Amegakure gościem, więc to on się powinien do nich dostosować, okazać odpowiedni szacunek jako gospodarzy, a nie jeszcze się dziwić, że ktoś mu grozi palcem, gdy robi coś niezgodnego z wartościami miejsca, w którym się znajdował. Tak długo jak będzie w Ame, niczego nie będzie robił na swoich warunkach, bo funkcjonowanie w społeczności wioskowej wymagało przestrzegania z góry określonych zasad. Czy mu się to podobało, czy też nie.
Nie patrzyła mu przez ramię, nie spoglądała na to, co pisał. Zaufała mu, że nie wypisze jakiś okropieństw na temat Yoriego jego matce; Gdy Midoro wstał, Nana siedziała wciąż na trawie, głaszcząc Tamę. Biła się z myślami – czy to był odpowiedni moment, by mu powiedzieć? Przedłużanie tego w nieskończoność nie miało najmniejszego sensu, prędzej czy później i tak będzie musiała to zrobić. Westchnęła ciężko, spoglądając na niego z dołu.
W trakcie naszej rozmowy Shodaime – sama zapytał mnie, czy chcę byś był moim nauczycielem – zaczęła, zastanawiając się, jak to wszystko ubrać w słowa, żeby nie zabrzmiało to zbyt oschle i mimo wszystko zranić uczucia Midoro jak najmniej. Wbrew pozorom i tego, co mógł sobie teraz o niej myśleć, wcale nie sprawiało jej to przyjemności. – Odpowiedziałam, że nie, bo pragnę kogoś, kto zna wartości, którymi się w Amegakure kierujemy.Ty do takich osób się nie zaliczasz, Midoro, dodała już w myślach. To było może i brutalne, ale prawdziwe. Chłopak był bezwioskowcem, który przyszedł do ich wioski znikąd, trochę zamotał jej w głowie. Musiała jednak otrzeźwieć. Uczyć powinna ją osoba, dla której Ame było równie ważnym miejscem, co dla Nany. Tylko w ten sposób będzie mogła przybliżyć się do swojego marzenia dołączenia do Fukei.
Ostatnio zmieniony 24 lut 2022, 2:07 przez Inuzuka Nana, łącznie zmieniany 3 razy.
Obrazek
Awatar użytkownika
Dōhito Midoro
Posty: 538
Rejestracja: 06 cze 2021, 22:58
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Dom Okamoto Yoriego

Midoro zdążył już się dowiedzieć jak duży zakres wiedzy dziewczyna posiada w kwestii Ninjutsu. Nie miał jej oczywiście tego za złe. Wręcz przeciwnie. Tak samo jak tłumaczył jej działanie klonów tak samo mógł ją wiele nauczyć na innych płaszczyznach. Wiedział, że to całe ”rozumiem” mogło znaczyć ”nie bardzo rozumiem, ale ok”. Tak czy inaczej spojrzał na nią by rozwinąć myśl dalej.
- Myślałem po prostu nad tym co mi mówiłaś i może faktycznie posiedzę trochę w Ame do czasu aż drugi ja nie wróci. O ile to nadal aktualne.
Złość Nany w jego kierunku ponownie się objawiła a chłopak tego wybitnie nie chciał. W pełni pojmował, że będąc u kogoś wypadało by się odpowiednio zachowywać a niewiedza przez zasadami przed nimi nie chroni. Chodziło mu o coś zupełnie innego lecz nie chciał dalej poruszać tego tematu gdyż nie chciał by znów było źle.
- Dobrze. Nie poruszajmy więcej już tego tematu, proszę.
Po wyjściu z poczty i napisaniu listu chłopak dźwignął się na nogi będąc gotowy do dalszej drogi. Po prostu chciał to zrobić dla spokoju ducha. Chociaż tyle był winien tej kobiecie oraz swojemu byłemu przyjacielowi. Nana jednak nie wyglądała na skorą do ruszania się. Zamiast tego zastanawiała się nad czymś i westchnęła. Nim padły jeszcze pierwsze słowa, chłopak wiedział, że to nie będzie nic miłego lecz tego, co usłyszał, się totalnie nie spodziewał. Spojrzała na niego wzrokiem do jakiego nie był przyzwyczajonym. Zwykłym. Neutralnym. Znów powrót do rozmowy z Kage lecz tym razem, poruszyła kwestię, która była dla niego nad wyraz ważna. Czy Nana chce by ten był jej nauczycielem. Sam się nim ogłosił a ona nawet wstawiła się za nim przed samym Kise. Mimo to powiedziała, że nie. Nie chciała go za nauczyciela. Nie chciała by czegokolwiek ją uczył. Słowa te go zabolały i to bardziej niż to sobie kiedykolwiek wyobrażał. Stał tak nad nią patrząc się najpierw w jej oczy, lecz później jakby przez nią, gdzieś w dal, w nicość. Widział jak jedna głupia decyzja mogła zniszczyć cały ten wysiłek jaki wkładał w ich relacje. Wszystkie myśli, oczekiwania, sytuacje jakie wspólnie mogli przeżyć, pomysły na lekcje, treningi, szkolenia po prostu prysły niczym przebity balon. Nie pozostało nic prócz pustki. Pustki jaka zaczynała wypełniać jego serce. Po opuszczeniu wioski i latach w samotności miał tylko jedno małe marzenie, które mogło się spełnić gdy poznał Nanę. Iskierka nadziei, że jednak coś mu się w życiu uda co sobie zaplanował. Los okazał się jednak ponownie się na niego wypiąć. Stał tak dłuższą chwilę myśląc co mógłby powiedzieć lecz nic nie przychodziło mu do głowy. Miał wrażenie, że wszystko co powie będzie ponownie odebrane za atak w jej stronę, jej wioski lub jej Kage. Jakby jedno zdanie dzieliło go nie tylko od utraty uczennicy, którą swoją drogą już stracił, a dodatkowo od utraty osoby, która zaczynała mu się stawać bliska. Którą naprawdę polubił mimo tak krótkiego czasu spędzonego razem.
- Zrozumiałem...
W końcu zdecydował się coś powiedzieć. Nie miał w tej kwestii w sumie za dużo do gadania. W zasadzie to nic. Mrugnął kilka razy by wrócić wzrokiem do dziewczyny. Wszystko nagle nabrało dla niego sensu. Jej słowa, zachowanie, oschłość. Nie miało to jednak teraz znaczenia. Nic nie mógł już na to poradzić. Z pewnością nie teraz.
- Idziemy? - nie miał pewności, czy będzie chciała dalej z nim iść lecz postanowił spytać po dłuższej przerwie. Starał się mówić normalnie, zachować neutralność lecz głos mu minimalnie drgał.
Obrazek
九死一生。
Awatar użytkownika
Inuzuka Nana
Posty: 368
Rejestracja: 19 lip 2021, 19:19
Ranga: Genin
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Dom Okamoto Yoriego

Nana w trakcie swojej drogi ninja skupiała się w sumie na trochę innych aspektach, aniżeli tradycyjne ninjutsu. Zwłaszcza ostatnimi czasy. Tama była młodym psem, były w jednym „zespole” od stosunkowo niedawna, więc musiały się nauczyć współpracować. To jeszcze nie był ten poziom relacji, który miała z Riko, gdzie często rozumieli się bez słów. Dlatego Inuzuka przykuwała szczególną uwagę do szkolenia Kulki, szlifowania klanowego hiden… a reszta przyjdzie z czasem, była tego świadoma. Tak intensywnie jak ostatnimi czasy nigdy w życiu nie trenowała.
Aktualne, nikt Cię z Amegakure nie wygania – odpowiedziała całkiem szczerze. Shodaime – sama, mimo że nie popierał decyzji podjętych przez Midoro, nie powiedział, że ten miał zakaz bycia w wiosce. Jeżeli więc chciał tutaj zostać, oczywiście mógł. Ame było otwarte na wszystkich, tak długo jak przestrzegali panujących w niej zasad.
Nana odebrała jego słowa jako szyderę z Amekage, co ją po prostu po ludzku zabolało. Miała poczucie, jakby Midoro nie szanował jej wioski. Tak to wyglądało z jej perspektywy. Jeżeli mu chodziło o coś zupełnie innego – to skąd miała to wiedzieć? Jakie inne znaczenie mogła wyciągnąć z tych ironicznych słów wypowiedzianych przez chłopaka?
Skoro o to prosisz – odpowiedziała, jednakże nie uważała to za jakiekolwiek wyjście. Uciekając od problemu magicznie się nie sprawi, że ten zniknie.
Midoro mógł uważać, że Nana specjalnie go krzywdziła, łamała serce, że była pod wpływem Amekage i nie myślała trzeźwo. Jednakże co jak co, ale tak dużo jak przez ostatnie dwa dni to nie myślała cały dzień. Musiała stawiać priorytety w swoim życiu. I człowiek, którego poznała cztery dni temu nie znajdował się na górnej liście ważnych dla Nanako osób czy rzeczy – jak bardzo to nie brzmiało brutalnie. Jasne, obdarzyła go swego rodzaju sympatią i poczuła między nimi „iskrę”, która mogłaby doprowadzić do znacznie bliższej znajomości. To właśnie to sprawiło, że wtedy wstawiła się za nim przed Amekage. Tylko po to, by to wszystko runęło niczym domek z kart. Zaufanie, jakim go obdarzyła, zostało nadszarpnięte. Nic więc dziwnego, że traktowała go teraz z lekkim dystansem. Gdyby się przyjrzeć sprawie dokładnie… ciężko było mówić o jakieś głębokiej relacji między nimi. Kilka wspólnych dni, gdzie początkowe były spędzone w sposób miły. Teraz było ciężej, pojawiły się problemy… i to dopiero pokaże, czy ich znajomość przetrwa. Łatwo jest przy kimś być, kiedy wszystko jest dobrze, zdecydowanie ciężej, gdy coś się sypie.
Zrozumiałem. Jedno krótkie słowo, które sprawiło, że Nanie zrobiło się Midoro żal. Domyślała się, że mogło mu na tym zależeć, że ta informacja zapewne go zaboli. Inuzuce wcale nie było łatwo o tym mówić. To wszystko trochę ją przerastało, nie potrafiła zebrać swoich myśli w jakieś sensowne zdania. Jak zwykle buzia się jej nie zamykała, tak teraz naprawdę nie wiedziała co powiedzieć.
Nana zdjęła Tamę ze swoich kolan, by podnieść się z ziemi i podejść bliżej Midoro. Biła się z samą sobą, zastanawiając się co zrobić, w jaki sposób powinna się zachować. Nie była dobra w tego typu klocki, jej instynkt – którym tak często się kierowała – nie podpowiadał jej niczego konkretnego, co byłoby w jakikolwiek sposób pomocne. Nie pomagało również to, że serce i umysł mówiły różne rzeczy. Inuzuka przymknęła oczy, biorąc głęboki wdech, starając się uspokoić, zebrać w głowie to, co chciała powiedzieć.
W końcu jednak zebrała się w sobie. Midoro mógł poczuć, jak Nanako chwyta go delikatnie za dłoń i ją ściska. Nie za mocno, pamiętając o jego problemach, tak żeby przypadkiem nie zrobić mu krzywdy, albo nie być przyczyną bólu fizycznego. Wystarczyło, że raniła go emocjonalnie.
Nie zmienia to faktu, że chciałabym się z Tobą zaprzyjaźnić – wyrzuciła z siebie nagle, po naprawdę bardzo, ale to bardzo długiej ciszy. – Musisz jednak zrozumieć, że… wioska to dla mnie wszystko. Zamierzam Amegakure bronić całym swoim sercem i jestem gotowa oddać za nie życie. Pragnę… dostać się w pewne miejsce, a to jest jedynie możliwe dzięki treningom z osobą z Ame – Nie chciała mu zdradzać szczegółów na temat Fukei, bo to jednak była dosyć… wewnętrzna informacja i na chwilę obecną nie ufała Midoro na tyle, bo to mu zdradzać. – To że nie będziesz oficjalnie moim nauczycielem nie sprawia, że nie będziemy mogli razem urządzić jakiegoś sparingu, że nie pokażę Ci nowych technik, których się z Tamą nauczymy. – Przecież jedno nie wykluczało drugiego, prawda? Gdy Nana będzie miała wolne, będą mogli się spotykać, wspólnie nawet coś ćwiczyć, nie tylko pójść zjeść razem obiad. I jeżeli miałaby się zastanowić bardziej, wolała właśnie, by tak wyglądała ich znajomość. By Midoro stał się pewnego dnia jej przyjacielem, a nie mistrzem. – Jestem otwarta na tę znajomość, Mido. Jestem w stanie zamknąć tamten rozdział i zacząć z czystą kartą. Wiedz jednak, że nigdy nie opuszczę dla Ciebie wioski. Nie zostawię rodziny. – Zamierzała być z nim szczera. Jeżeli Midoro zależało na znajomości z Naną, to musiał być świadom tego, że Nanako szła w pakiecie ze swoją lojalnością do wioski, rodziny. Że Amegakure jest dla niej domem, a takowy to dla niej wartość nadrzędna.
Obrazek
Awatar użytkownika
Dōhito Midoro
Posty: 538
Rejestracja: 06 cze 2021, 22:58
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Dom Okamoto Yoriego

Iwijczykowi udało się zakończyć trudne tematy jakie to mogły skończyć się pewnego rodzaju tragedią. Wiedział, że to nie jest żadne rozwiązanie. Kiedyś zapewne będą musieli do tego wrócić lecz na spokojnie. Nie w takich warunkach i atmosferze jak ta. Nana odpowiedziała na jego słowa lecz on już dalej nic nie mówił. Nikt go nie wyganiał, co zrozumiał, że Kise podjął taką decyzję. Osobiście miał gdzieś jego zdanie. Liczyło się to co uważała Inuzuka. Jeśli Kage pozwolił by mu zostać a ona nie chciała by go widzieć to jaką wartość by miało pozwolenie głowy wioski? Żadne. Oczywiście w odwrotnej sytuacji mogło by być ciężej lecz nie było co się zastanawiać nad hipotetyczną sytuacja, która nie miała miejsca.
Słowa jakie wypowiadała dziewczyna bolały i to bardzo. Zwłaszcza, że o wszystkim wiedziała. Nie byli wtedy aż tak pijani by mogła o tym zapomnieć więc to co mówiła, decyzje jakie podjęła, musiały być w pełni świadome. Po raz drugi już Douhito mógł się przekonać jak bolesna jest utrata wiary w swoje możliwości oraz nadziei, że postawiony sobie cel się ziści. Miesiące poszukiwań starych znajomych spełzły na niczym a możliwe posiadanie uczennicy prysło niczym szklanka upuszczona na ziemie, rozsypująca się na małe kawałeczki. Nana podniosła się w końcu z ziemi lecz i tak jej to chwilę zajęło. Nie żeby gdzieś mu się spieszyło. Była jedyną osobą jaka ją trzymała w tym miejscu. Podeszła do niego i złapała go za rękę, tak jak już zdarzało jej się robić wcześniej. Słowa jakie wypowiedziała wlały odrobinkę ciepła w jego serce. Nie wszystko jednak było stracone. Reszta zdania umykała w natłoku myśli jakie się pojawiały. Zresztą, wiedział o nich. Wioska, rodzina, wartości jakie wyznawała. Te kilka spędzonych dni mu wystarczyły by to odkryć. Jeszcze ta jej propozycja. Nie być jej nauczycielem ale nim być. W jego oczach nie miało to żadnego sensu lecz najwyraźniej inaczej nazywali pewne rzeczy. On inaczej patrzył na tą kwestię nazewnictwa lecz czy miał jakiś wybór? Przyjąć obecną ofertę albo stracić ją na zawsze. Wybór był prosty i nie zajął mu nawet ułamka sekundy. Będzie musiał wziąć ich rozsypaną na małe kawałeczki relacje i starannie sklejać część po części. Z czasem zacznie nabierać kształtu aż coś z tego wyjdzie. Musiał postawić na jedną kartę. Patrzył jej prosto w oczy gdy mu to mówiła lecz cały czas milczał. Kotłujące się w nim emocje powoli opadały i wychodził na wierzch głos rozsądku. Zaczynał rozumieć, że to jak się czuł było tylko i wyłącznie jego winą i to w tym wszystkim było najgorsze. Sam był sobie winny obecnego stanu. On dał sobie wygórowaną nadzieję i oczekiwania które później koncertowo zjebał. Logika zaczynała coraz mocniej podpowiadać, że to nie mogło się inaczej skończyć jak w ten właśnie sposób. Musiał z czasem sam się z tym uporać gdyż nie był pewien czy obietnice jakie mu wcześniej dała nadal obowiązywały.
Bił się z myślami. Wiele razy w życiu nie miał bladego pojęcia co zrobić i teraz było identycznie. Tym razem jednak, niewiedza napawała go lękiem. Idąc na swoją pierwszą poważną misję czuł niepokój, rozmawiając z możliwie najpotężniejszą istotą jaką był Zero, czuł lekką niepewność, może nawet strach jaki spotęgował się gdy walczył z jego kościanym potworem. Teraz? Był po prostu przerażony tak jak nigdy w życiu. Przysunął się w stronę dziewczyny zatrzymując się w połowie, i tak krótkiego, dzielącego ich dystansu. Zaczekał chwilę by zobaczyć jej reakcję, czy się nie odsunie, co było by całkiem zrozumiałe. Jeśli tego nie zrobiła, wyciągnął by rękę łapiąc ją za tył głowy i przytulił mocno kładąc swój podbródek na czubku jej głowy.
- Nigdy tego od ciebie nie wymagałem.
Słowa które planował dalej powiedzieć ścisnęły mu serce oraz czuł, jak oczy zaczynają mu się szklić. Zamknął je by to powstrzymać. Tego jeszcze brakowało by Nana zobaczyła jego kolejną słabość.
- Nigdy też nie zrobię już niczego by ci zaszkodzić. Niczego wbrew twojej woli. Przepraszam cię za wszystko.
Nie chciał jej puszczać. Nie chciał jej stracić całkowicie.
Obrazek
九死一生。
Awatar użytkownika
Inuzuka Nana
Posty: 368
Rejestracja: 19 lip 2021, 19:19
Ranga: Genin
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Dom Okamoto Yoriego

To wszystko co się działo nie było dla Nany łatwe w żadnym stopniu… miała wiele myśli w swojej głowie, które się jej kotłowały. Próbowała je jakość uporządkować, jednakże nie było to łatwe. Czy chciała, by Midoro został w wiosce? I tak, i nie – z jednej strony wierzyła, że każdy z nas zasługiwał na drugą szansę i miała w pamięci zarówno słowa jego, jak i Amekage. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że był samotny i skrywał w sobie wiele smutku, pomimo uśmiechu, który miał na twarzy. Wiedziała, że wiele jego starań w ostatnim czasie nie wyszło, pomimo usilnych prób… i że po części mu zależało żeby mianować się jej „nauczycielem”. Jednakże Midoro nie mógł zapominać również tego, co mu wtedy powiedziała – że woli, by był jej przyjacielem. To była bowiem znacznie bliższa relacja, aniżeli ta na poziomie mistrz – uczeń. Nie potrafiła też na Mido tak spoglądać – ciężko powiedzieć dlaczego. Może przez to, że była między nimi niewielka różnica wieku, może ze względu na to, w jaką stronę ich relacja szła. I im dłużej myślała, tym bardziej była pewna tego, że lepiej będzie, jeżeli Midoro jej nauczycielem nie będzie. Jednocześnie spoglądali też na pewne rzeczy inaczej – przecież jako przyjaciele również będą mogli od czasu do czasu wspólnie potrenować, prawda? Nie widziała niczego na przeszkodzie.
Oboje bili się z myślami… wiele niepewności pojawiło się w ich głowach, nie będąc pewnymi, na czym tak naprawdę stali. Nana nie wiedziała, jak ma się wobec niego zachować. Nigdy wcześniej nie była w takiej sytuacji. Nie potrafiła w tego typu relacje międzyludzkie, dlatego było jej ciężko artykułować to co czuła… bo nie znała słów, które by opisywały to, co się właśnie w jej sercu wyprawiało.
Gdy Midoro się do niej przysunął, skracając dystans – nie odsunęła się. Nie zaprotestowała również, gdy ten ją do siebie przytulił. Chwilę tak trwała, by położyć powoli ręce na jego plecach, a twarz schować w zagłębieniu szyi chłopaka. Serce zabiło Nanie trochę szybciej, a jej palce zacisnęły na materiale jego ubrania. Co miała o tym wszystkim myśleć? Miała ogromny mętlik w głowie, którego nie potrafiła ogarnąć. Za dużo rzeczy się działo naraz, zdecydowanie.
Midoro, ja… moja obietnica jest aktualna – powiedziała szeptem. Wciąż w głębi serca pragnęła dla niego jak najlepiej i chciała wierzyć, że kiedyś poczuje się w Ame tak jak ona. Że te miejsce stanie się dla niego domem, a nie tylko wioską, w której ona przebywała. – Zostań w Ame, proszę... – szepnęła. Jak jeszcze niedawno nie miała co do tego pewności to teraz nie miała najmniejszych wątpliwości co do tego.
Obrazek
Awatar użytkownika
Dōhito Midoro
Posty: 538
Rejestracja: 06 cze 2021, 22:58
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Dom Okamoto Yoriego

Walka z własnym sobą oraz demonami jakie to sami tworzymy jest najtrudniejszą walką w całym życiu. Bardzo dużo osób takiej batalii zwyczajnie nie wygrywa. Bez odpowiedniej pomocy z zewnątrz jest to wręcz niemożliwe. Midoro wiedział o tym doskonale gdyż sam był jedną z wielu takich osób. On jednak dostał ofertę pomocy. Mała, słodka rudowłosa dziewczyna zaproponowała mu to. Obiecała wręcz. Postara się go wyleczyć. Może było to osiągnięte lekkim podstępem lecz liczył się fakt, że ciągle starała się to robić. Mimo sytuacji, w której obecnie się znajdowali z jego winy, ona nie przekreśliła go. Przynajmniej nie całkowicie. To było coś niesamowicie ważnego dla Iwijczyka. Ktoś chciał być przy nim. Nie wracał na chwilę by później zniknąć ponownie bez śladu. Nie porzucał go dla lepszych znajomych. Nie zapominał o nim, mimo iż po innych ”przyjaciół” wysyłano misje ratunkowe. Ona tu była. W jego ramionach.
Nana nie uciekła od niego. Pozwoliła mu się zbliżyć i objąć. Minęła dobra chwila, którą warto było wyczekać. Poczuł jak jej ręce lądują na jego plecach łapiąc za materiał jego bluzy. Zaczynał mieć coraz większą pewność co do tego, że jej obietnica nie była zwykłymi słowami rzuconymi na wiatr jak innych ”bliskich” mu osób. Jej słowa mimo iż szeptała miały dla niego wielką moc. Słyszał je bardzo wyraźnie. Wcześniej już Douhito planował zostać w Ame ze względu na nią. Teraz jednak? Nie miał żadnego wyboru. Jak mógł odmówić, gdy ta go otwarcie o to prosiła? Nie mógł. Może wczoraj jeszcze by się wahał lecz teraz decyzja była wręcz natychmiastowa.
- Nigdzie się stąd nie wybieram Rubinku.
Wiedział, że miał tak nie mówić. W pełni świadomie postanowił to jednak mieć w dupie. Może i Amekage nim gardził, może Nana nie była i nigdy nie będzie jego uczennicą a on jej mistrzem. Na zawsze jednak pozostanie jego Rubinkiem. Kiedy nagle stała się dla niego tak ważna?
Iwijczyk zdawał sobie sprawę z tego co zrobił więc liczył się gdzieś z tyłu głowy z konsekwencjami. Czy jednak jakieś nadejdą tego nie wiedział. Nie chciał jej puszczać lecz skoro tu zostanie, to będą mieli jeszcze masę okazji by się poprzytulać. Złapał ją lekko za ramiona by od siebie odsunąć. Jeśli by nie chciała to oczywiście nie odrywał by jej na siłę. Nie był przecież jakimś nieczułym cwelem. Niemniej jednak musieli ruszać dalej w tę czy inną stronę.
- Skoro mam przy tobie zostać to muszę kupić sobie jakiś apartament w mieście. W czym oczywiście mi pomożesz gdyż wątpię bym dostał pokój u ciebie w domu. - rzucił z zadziornym uśmiechem na twarzy. Pierwszym tego dnia.
Obrazek
九死一生。
Awatar użytkownika
Inuzuka Nana
Posty: 368
Rejestracja: 19 lip 2021, 19:19
Ranga: Genin
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Dom Okamoto Yoriego

Wbrew pozorom oboje mieli swego rodzaju demony, z którymi teraz przyszło im walczyć. Nana nie wiedziała, jak sobie poradzić z tymi wszystkimi emocjami się w niej kotłującymi. Nie miała pojęcia, czy powinna posłuchać serca, czy umysłu – te pierwsze krzyczało wręcz, że powinna Midoro dać drugą szansę, żeby zacząć wszystko z czystą kartą. Zaś rozum przychodził do niej z brutalną logiką i zimnymi kalkulacjami. Czy powinna ufać komuś spoza wioski? Czy to było odpowiednie z jej strony? Co jeżeli jedynie zawiedzie Amakage ze względu na tą znajomość? Nanako zależało na tym, żeby Shodaime – sama był z niej dumny i pewnego dnia zaproponował dołączenie do Fukei. Dla Inuzuki było to największe marzenie… jednak pragnęła w tym wszystkim mieć jakiegoś przyjaciela, który będzie kibicował i ją wspierał w tej drodze. Midoro wydawał się wręcz… idealnym i naturalnym do tego kandydatem.
Nana wzięła głębszy wdech, wtulając się jeszcze bardziej w Midoro, przymykając przy tym oczy. Nie znali się długo. Raptem kilka dni… jednakże stało się naprawdę wiele w ich znajomości. Dobrego i złego. Jednakże podświadomie czuła, że… chciała go poznać lepiej. Czując jak ją obejmuje było jej po prostu dobrze. Ciepło ciała chłopaka dodawało otuchy i sprawiało, że wszelkie zmartwienia odchodziły na bok, jednocześnie pozwalając sercu zagłuszać to, co mówił umysł. Chciała, żeby został w Ame. Z wielu powodów – jednym z nich oczywiście był ten najbardziej egoistyczny, żeby był tutaj ze względu na jej osobę, jednakże, wbrew pozorom, nie był to główny powód. Przede wszystkim pragnęła, że odnajdzie w Amegakure spokój, że te stanie się dla niego domem i poczuje jego ciepło, pomimo deszczu, który często tutaj witał.
Cieszę się – powiedziała całkiem szczerze. Fakt że nazwał ją Rubinkiem? Nie poprawiła go w żaden sposób. Zamiast tego mógł poczuć ponowne zaciśnięcie placów na materiale jego bluzy.
Odsunęła się od Midoro, by spojrzeć mu w oczy. Nie było między nimi jakiejś wybitnej różnicy wzrostu, mimo wszystko jednak musiała spojrzeć na chłopaka nieco z dołu. Uśmiechnęła się do niego ciepło i jednocześnie mógł zobaczyć, że gdzieś w kącikach czaiły się łzy. Ot, ze wzruszenia. Na jego słowa zaś… zareagowała śmiechem.
Mogę co najwyżej przechować Twoje zwoje pod łóżkiem, do czasu aż sobie czegoś nie znajdziesz – zażartowała, nawiązując do rozmowy, którą mieli w sumie nie tak dawno.
Obrazek
Awatar użytkownika
Dōhito Midoro
Posty: 538
Rejestracja: 06 cze 2021, 22:58
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Dom Okamoto Yoriego

Nim się w końcu rozdzielili, Nana złapała go mocniej wtulając się w niego. Zadziwiające jakich rzeczy może brakować w więzieniu. Nie była to wcale tak bardzo ukochana wolność, zimne piwko, pyszny ramen czy cokolwiek materialnego. Brakowało mu najbardziej właśnie tego. Bliskości drugiej osoby. Jej osoby. Ostatni raz go tak przytulała na ich małym wypadzie do wioski świątecznej lecz miał wrażenie jakby to było wieki temu. Czy to oznaczało, że w jakimś stopniu był dla niej ważny? Czy mimo tego potknięcia i pewnie wielu kolejnych, które jeszcze popełni nie opuści go? Czy w końcu znalazł taką osobę? Tuląc ją do siebie miał taką głęboką nadzieje.
Jej słowa wlały odrobinę ciepła do jego zimnego serca. Nie zrugała go za nazwanie jej Rubinkiem. Cieszyła się na jego słowa. Cieszyła się, że zostanie przy niej mimo iż tak naprawdę nic w Ame go nie trzymało. To było całkiem zabawne jak przypadkowe spotkania wpływają na nasze życia. Jednego dnia udajesz się do Tsuchi no Kuni, wracając do ojczyzny niczym syn marnotrawny, by znaleźć starą koleżankę medyka, która równie dobrze może już nie żyć, a drugiego dnia kto wie, dlaczego by nie, osiedlasz się w przypadkowej wiosce ninja gdyż kilku dniowa znajomość okazuje się więcej warta niż wszystkie inne zdobyte przez naście lat.
Gdy Nana się odsunęła spojrzała mu w oczy. Błękit ich tęczówek spotkał się ze sobą. Pod tym względem byli identyczni. Z drobną różnicą łezki kryjącej się w kąciku. Douhito podniósł rękę by położyć palec na nosie Rubinka.
- Nie rozklejaj mi się tu tylko bo naskarżę na ciebie Kise. Wszystko już będzie dobrze. Obiecuje. - mimo to uśmiechnął się szeroko. Szczerze. Cieszył się, że była gotowa otworzyć się tak przed nim. Że jednak darzyła go jeszcze jakimś zaufaniem. Po chwili byli gotowi ruszyć dalej lecz nim to nastąpiło, temat zszedł na szukanie nowego lokum dla Iwijczyka. Nana co prawda sobie zażartowała i to było słychać w jej głosie lecz mina Midoro lekko spoważniała. On nie żartował wtedy.
- Trzymaj. - rzucił jedynie wyciągając zwój z Bunretsu i wręczył go dziewczynie.
- Zawiera on technikę, której używam. Idealne klony czy też raczej idealny podział. Oddasz mi jak już się go nauczysz. - zakończył lekkim uśmiechem. Co prawda nie chciała mieć go za nauczyciela lecz chociaż tyle mógł dla niej obecnie zrobić. Reszta, miał nadzieję, że przyjdzie z czasem.
Obrazek
九死一生。
Awatar użytkownika
Inuzuka Nana
Posty: 368
Rejestracja: 19 lip 2021, 19:19
Ranga: Genin
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Dom Okamoto Yoriego

Bliskość drugiej osoby dla Nany była wbrew pozorom czymś nowym. Nigdy wcześniej takowej nie doświadczyła, a chociaż… nie tego rodzaju. Jasne, miała rodzinę, miała przyjaciół – jednakże z nimi nie uciekała do takich gestów jak przy Midoro. Nie wiedziała, skąd się to jej brało, trzeba było przyznać, że mimo wszystko to było naprawdę bardzo miłe uczucie dla dziewczyny i mogłaby się do niego przyzwyczaić… z czasem. Wciąż miała ogromny mętlik w głowie i nie wiedziała, jak sobie to wszystko poukładać, jednakże wierzyła, że wszystko przyjdzie naturalnie.
Słowa, które wypowiadała były prawdziwe. Naprawdę miała to na myśli, chciała by został w Ame. Z wielu powodów i choć był ten jeden, egoistyczny, to reszta była pokierowana zwykłą empatią dziewczyny. Inuzuka widziała, że był samotnym człowiekiem. To uświadomiła jej rozmowa zarówno z Mido, jak i Amekage. Pragnęła dla niego jak najlepiej, żeby w końcu gdzieś poczuł się jak u siebie w domu, nie zaś jak ktoś zupełnie obcy i przyjezdny, któremu nie można ufać. Nie zamierzała go zmuszać by dołączał do Amegakure jako ninja wioski – oczywiście tego chciała i uważała, że wiele by to rzeczy ułatwiło, jednak to musiała być jego decyzja. Już sam fakt, że będzie tutaj, no… żyć, był jakimś krokiem naprzód.
Kise – sama – poprawiła go, jednakże uśmiechając się, gdy ten położył palec na jej nosie. Co jak co, ale Amekage wiedział, że ta potrafiła się rozkleić, bo zrobiła to przed nim. I nie miał jej w zupełności tego za złe. Ba! Otoczył ją wtedy ojcowskim ciepłem i wsparciem, którego wtedy bardzo potrzebowała. – Jak masz już mu skarżyć, to najlepiej na temat Zero. – powiedziała całkiem serio. To był jeden z tematów, które zamierzała podjąć, nie wiedziała kiedy, ale chyba nie było powodu tego przedłużać. Nie zamierzała oczywiście od niego tego wymagać, nie zamierzała również grać na jego uczuciach. Jeżeli będzie chciał się podzielić swoimi informacjami, jakie miał na temat tego człowieka – zapewne będzie mu wdzięczna i wiele zyska w oczach Nany. Aczkolwiek nie jest to coś, co powie mu wprost. Pewnie dlatego, że wolała, by to wynikło z jego dobrej woli, aniżeli chęci przypodobania się jej.
Nanako żartowała z tymi zwojami trzymanymi pod łóżkiem, jednakże Midoro wydawał się mówić… zupełnie poważnie. Dziewczyna spojrzała na zwój, który wyciągnął w jej stronę i chwyciła go niepewnie. Ta technika „idealnego podziału” trochę ją przerażała, jeżeli miała być szczera i chyba było zbyt wcześnie, by była w stanie swoim umysłem ją objąć.
Mówisz poważnie? – zapytała, będąc nieco skonfundowaną. Jakby nie patrzeć, to była poważna rzecz i trochę nie wierzyła, że dawał jej zwój z tak cenną techniką „ot tak”.
Obrazek
Awatar użytkownika
Dōhito Midoro
Posty: 538
Rejestracja: 06 cze 2021, 22:58
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Dom Okamoto Yoriego

Wszystko dobre co się dobrze kończy podobno. W pewnym sensie można było tak powiedzieć teraz gdyż ich relacja znów wkroczyła na właściwe tory. Jak by się nad tym zastanowić, można by było powiedzieć, że zaczynał się nowy rozdział życia Iwijczyka. Decyzja o zostaniu w Ame i zamieszkaniu tu zdawała się jedynie kwestią czasu i w końcu zapadła. Pojawiła się nikła nadzieja, że lata samotności się powoli kończyły. Symbolem zmiany była uśmiechnięta Nana stojąca przed nim. Gdy patrzył w jej równie błękitne oczy co jego same miał wrażenie, że jest gotów zaryzykować i jeszcze raz otworzyć przed kimś serce. Od zawsze lubił towarzystwo innych osób. Nie interesowały go przelotne znajomości i nie był w stanie pojąć jak jego brat mógł tak żyć. O ile nadal żył. Wykorzystywanie kobiet na swoją korzyść i porzucanie ich. Mimo iż płynęła w nich niemal ta sama krew to Midoro był zupełnie inny. Niczym ta lepsza strona monety. Chciałby powiedzieć, że nigdy nie opuścił bliskich mu osób lecz jednak to zrobił. Wciąż pamiętał to uczucie i nie chciał by i tym razem się to powtórzyło. Dlatego podejmował takie a nie inne decyzje. Ame w dużej mierze było paskudne lecz miało jakiś swój urok. No i oczywiście miało Rubinka.
Ponowne poprawienie go stawało się już naturalną koleją rzeczy. Jak uderzysz pięścią w stół to cię zaboli. Jak spadnie deszcz to ziemia będzie mokra. Jak powie Kise, Nana powie ”-sama”. Midoro wywrócił jedynie oczami lecz gdy ta wspomniała o Zero, spojrzał na nią poważniej. W końcu po wszystkim miał z nim jeszcze raz porozmawiać. Westchnął.
- Po pierwsze, zacznę go tytułować z szacunkiem gdy go w moich oczach zyska. Rozumiem, że dla ciebie jest wspaniałą figurą. Dla mnie nie. Owszem czuje respekt do jego umiejętności i obiło mi się o uszy dlaczego go nazywają Shizen no Chikara. Umie to, czego od zawsze pragnąłem więc szanuje go jako wojownika, nie jako Kage. Skoro tu jednak mam zamieszkać, to będzie miał jeszcze szansę zyskać w moich oczach. - nie wiedział czy powinien jej to mówić. Otwarcie stwierdzać, że nie szanuje jej władcy jako lidera wioski, zwłaszcza, gdy była w niego tak zapatrzona. Musiał jednak to powiedzieć gdyż nie zamierzał przed nią nic ukrywać. Taka była prawda a on chciał mówić jej wszystko.
- Po drugie, Zero. To czy Kise mnie przyjmie i wysłucha to jedno. Czy mi uwierzy i coś z tym zrobi, to drugie. Dla niego jestem tylko szaleńcem, który skopał dzieciaka i zagraża jego genince. Możemy iść do niego i mogę mu przekazać informacje gdyż i tak miałem to zrobić. Zero zagraża każdej wiosce a nie chce by twojemu domu coś zagrażało. Sam jestem w stanie może pokonać może jednego z jego przydupasów ale to i tak nie bez wsparcia innych. Jeszcze nie.
Gdy przyszła kwestia zwoju Midoro nie żartował. Z pełną powagą wręczył go Nanie bez chwili zawahania. Ona jednak miała wątpliwości i to było widać. Uśmiechnął się lekko by dodać jej trochę otuchy.
- Oczywiście, że tak. Nie chcesz bym cię uczył... - chłopak poczuł znów ukłucie w sercu lecz postarał się je zignorować. - ... więc zwoje cię będą uczyć. Chociaż tyle mogę dla ciebie zrobić.
Nie było to wiele lecz cóż więcej mógł zrobić w takiej sytuacji w jakiej się znalazł? Nic. Zaakceptować ją taką jaka była i dopasować się. Mimo iż gdzieś tliła się w nim nadal Wola Skały to jego zachowanie dużo bardziej można było by przypisać do żywiołu wody.
- Idziemy? - zapytał po chwili gdyż dalej stali obok poczty a jakby nie patrzeć mieli iść do domu matki Yoriego. Chciał zostawić ten list i może faktycznie rozejrzeć się po jakichś lokalach.
Obrazek
九死一生。
Awatar użytkownika
Inuzuka Nana
Posty: 368
Rejestracja: 19 lip 2021, 19:19
Ranga: Genin
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Dom Okamoto Yoriego

Ciężko było mówić o tym, że cokolwiek się dobrze skończyło. Tak naprawdę ich znajomość dopiero co się rozwijała i jeszcze wiele drogi przed nimi i zapewne jeszcze nie jeden raz pojawią się jakieś niesmaki pomiędzy nimi, które albo zburzą ich relację, albo ją umocnią, nie było tak naprawdę innej drogi. Nana podchodziła do Midoro mimo wszystko z dozą rezerwy, ofiarując mu jednak odrobinę zaufania, bo gdzieś w głębi serduszka poczuła do niego sympatię. Miała jednak z tyłu głowy słowa Amekage oraz fakt, że ten nie do końca mu ufał. Dla Inuzuki zdanie Shodaime – sama było naprawdę bardzo ważne i jeżeli kiedykolwiek będzie mieć wątpliwości co do tego, czy dobrze postępuje, zapewne pójdzie do niego po poradę. Sam jej przecież to zaproponował, prawda?
Słysząc jego koleje słowa, odsunęła się dosyć znacząco, by położyć ręce na biodrach i spojrzeć na Midoro z uniesioną brwią. Trochę się zastanawiała, za kogo on się uważał, skoro twierdził, że to Shodaime JEJ wioski miał zapracować na jego szacunek? Rudowłosa wzięła głęboki wdech. Chyba pora było chłopaka o czymś uświadomić.
Po pierwsze, mówisz o Kage mojej wioski, która jest dla mnie najważniejsza. Nie okazując szacunku jemu, to tak jakbyś napluł mi prosto w twarz – powiedziała całkiem serio, spoglądając na Midoro. – I owszem, Shodaime – sama jest dla mnie wspaniałą osobą. Przyjął tysiące wygnańców, tworząc dla nich dom, do którego będzie chciał wracać. Jest wybitnym wojownikiem… nie dla samej siły, a po to, by nas wszystkich chronić. Dobro ludzi w wiosce jest dla niego najważniejsze i będzie ich bronić za wszelką cenę. Jeżeli ktoś ma tu zapracować na szacunek i zaufanie, to Ty na jego… zwłaszcza, jeżeli zamierzasz zostać tu na dłużej. – Była naprawdę poważna. Nie brzmiała jednak na jakąś bardzo złą. Po prostu mówiła jak to wyglądało z jej perspektywy i miała nadzieję, że to zrozumie. Naprawdę chciała temu szansę tej znajomości, jednakże były pewne wartości, którymi się kierowała i jeżeli ktoś ich nie szanował… to nie było szans, by ona taką relację utrzymała. Po prostu. – Po drugie, gdyby uważał Cię za totalnego szaleńca, to byś nie został wypuszczony z aresztu i nie pozwoliłby na to, żebym sobie z Tobą tak o gawędziła. – Nie podobało się jej to, w jaki sposób kreował osobę Kise. – Rozmawiałam z Shodaime – sama i wiesz co? Nie jest taki straszny, za jakiego go masz. Uważa Cię przede wszystkim za samotnego człowieka, który zszedł ze ścieżki i nie potrafi na nią wrócić. – Przypomniała sobie cały wykład Kise o sile, o granicach, które sobie stawiamy. Posiadanie siły jest wielką odpowiedzialnością i to, że ją mamy nie zawsze oznacza, że mamy jej używać. Idealnym przykładem była sytuacja z Yorim, którą można było rozwiązać polubownie. – Przyjmie Cię, bo poruszyłam ten temat. Stwierdził, że nie zamierza Cię do niczego zmuszać i zależy to od Ciebie. – Nie planowała wyciągać tych informacji z Midoro siłą. Jeżeli będzie chciał, to pójdzie do Kise i z nim porozmawia, jak nie, to trudno.
Spojrzała na zwój, który dał jej Midoro. Czy chciała w ogóle go przyjmować? Pomijając fakt, że nie potrafiła nawet zbytnio w ninjutsu, nie czuła się z tym do końca okej. Znali się naprawdę bardzo krótko, ich relacja była też burzliwa… i wolała chyba na razie nie mieć żadnych jego rzeczy przy sobie. Wyciągnęła więc zwój z powrotem w jego stronę.
I tak nie zrobię z niego użytku przez długi czas. Dasz mi go, jak się trochę lepiej poznamy, hm? – Uśmiechnęła się. Mimo wszystko dając mu znak, że widziała ich relację za miesiąc, dwa trzy… za rok. Wiele jeszcze przed nimi, ale na tym etapie, nie chciała w żaden sposób czuć się dłużna czy zobowiązana. Na pytanie czy idą, przytaknęła. Pytanie tylko gdzie?
Ostatnio zmieniony 11 mar 2022, 1:34 przez Inuzuka Nana, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Awatar użytkownika
Dōhito Midoro
Posty: 538
Rejestracja: 06 cze 2021, 22:58
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Dom Okamoto Yoriego

Midoro zaczynał odnosić mocne wrażenie, że póki co będzie musiał szybko się nauczyć gryźć w język zanim coś powie przy Nanie. Mimo iż nie robił nic złego i w zasadzie przedstawiał tylko swoje zdanie, to dziewczyna odbierała to zupełnie inaczej niż to początkowo zakładał. Jakby z wrogością lub raczej jak atak w jej stronę lub jej wartości jakie wyznawała. Nie taki był plan. Douhito zapomniał już, że rozmowa z płcią piękną jest niczym rozgrywka w shogi. Z tym, że dużo trudniejsza. Bez wątpienia musiał się tego szybko nauczyć jeśli nie chciał tego zepsuć bardziej niż już to zrobił. Spoważniałą i zaczęła mu swój monolog. Nie przerywał jej gdyż nie było sensu. Poza tym to było niemiłe i nie było takiej potrzeby. Westchnął tylko lekko.
- Źle mnie zrozumiałaś. To, że ja muszę sobie zapracować na jego szacunek a raczej zaufanie, to doskonale wiem. Nie mówię, że Kise...-sama, ma przychodzić do mnie robić mi pranie by zdobyć mój szacunek, tylko, że zrobi to czynami. Ty już je widziałaś dlatego go szanujesz. Ja nie widziałem nic poza tym w gabinecie. - postarał się sprostować swoje słowa najlepiej jak mógł. Czy jednak w to zrozumie i w nie uwierzy to się dopiero okaże.
Słuchał dalej jej słów, które okazały się dość trafne. Zwłaszcza ostatnie zdanie. Czy naprawdę miał to wypisane na twarzy czy też raczej Nana o wszystkim mu powiedziała. Nie miał jej tego za złe. W końcu to był lider jej wioski a ona zapewne mówiła mu różne rzeczy. Może dlatego został wypuszczony? Tego jednak nie wiedział.
- Już mówiłem, że pójdę. Liczę tylko, że coś z tym faktycznie zrobi. Mam sentyment do wiosek ninja i nie chciał bym by zniknęły z map przez Zero. - nie chcę byś ty zniknęła przez Zero.Tak czy inaczej, czas pokaże.
Przekazanie jej zwoju było w jego oczach jedyną możliwością obecnie. Mimo to, Nana miała wątpliwości i wahała się. Po chwili wyciągnęła rękę ponownie w jego stronę oddając mu go. Spojrzał na nią z lekko uniesioną jedną brwią w niemym pytaniu. Po chwili nadeszło wyjaśnienie, którego nie do końca rozumiał. Chwilę się na nią patrzył prosto w jej oczy. Rozważał kilka za i przeciw lecz finalnie wyciągnął powoli rękę i wziął od niej zwój.
- Skoro tego sobie życzysz. Niech tak będzie.
Schował go do torby po czym mogli ruszać dalej.
Dom rodziny Okamoto nie był daleko. Kawałek jednak musieli przejść. Gdy już się tam znaleźli, Midoro podszedł do drzwi unosząc rękę by zapukać. Zawahał się jednak. Stał tak przez minutę by w końcu opuścić rękę i wrzucić list do skrzynki wiszącej obok. Westchnął głęboko. Na tyle głośno, że nawet Nana mogła to usłyszeć mimo iż stała kawałek za nim. Odwrócił się i podszedł do niej z lekkim, lecz smutnym uśmiechem.
- I co teraz? Masz jakieś plany na popołudnie czy chcesz się gdzieś przejść?
500 Ryo dla matki Yoriego.
Obrazek
九死一生。
Awatar użytkownika
Inuzuka Nana
Posty: 368
Rejestracja: 19 lip 2021, 19:19
Ranga: Genin
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Dom Okamoto Yoriego

Ciężko, żeby Nana nie odbierała tego w taki sposób, jaki to robiła – chłopak się wypowiadał w dosyć zły sposób o Kage jej wioski i jeżeli chciał zyskać w jej oczach to zdecydowanie nie tędy droga i bycie płcią piękną nie miało tutaj nic do rzeczy, bo Nanako było bardzo daleko do typowej kobiety. Normalne zupełnie było to, że ktoś wymagał od zupełnie obcej osoby szacunku do wioski, do której się należała ta osoba. Inuzuce nigdy do głowy by nie przyszło mówić złych rzeczy o np. Sakurakage w obecności Ichigo, nawet jeżeli nie ze wszystkim co ta robiła, by się zgadzała. Ot, pewne zasady podstawowej kultury.
Zrozumiałam bardzo dobrze, Midoro – odpowiedziała spokojnie. – Jeżeli przyjęcie tysięcy ludzi po wojnie nie jest dla Ciebie czynem godnym szacunku, to nie wiem, co może być. I jeżeli potrzebujesz się dowiedzieć, co jeszcze Shodaime – sama zrobił, to polecam się przejść do biblioteki i poczytać jego biografie. On nie musi Ci niczego udowadniać – powiedziała całkiem szczerze. Za cholerę nie rozumiała podejścia Midoro do osoby Kise. Był Kage nie bez powodu. To nie jest pozycja, którą się wygrywa w chipsach, nie był przypadkowym człowiekiem na takiej pozycji. Sam fakt siły jaką dzierżył powinien wzbudzać szacunek. – To co zaś było w gabinecie, było przejawem troski o członka jego wioski, co tym bardziej dobrze o nim świadczy – dodała na koniec.
Nanako nie rozmawiała z Amekage o ich wspólnie spędzonym czasie i tym, z czego się jej Midoro zwierzył. Po prostu Shodaime – sama był bystrym i spostrzegawczym człowiekiem. Nana poczuła to na własnej skórze, gdy ten czytał z niej niczym z otwartej księgi.
Nie zlekceważy potencjalnego zagrożenia, tego możesz być pewien. – Naprawdę się zastanawiała, dlaczego Midoro myślał, że Kise mógłby temat olać, dla niej to było trochę irracjonalne i nie wyobrażała sobie, żeby taka możliwość w ogóle istniała. Przecież Zero był zagrożeniem dla wioski, którą to Amekage postanowił bronić. Czemu więc miałby nic w tym temacie nie zrobić?
Nana nie czuła się jakoś komfortowo z myślą, że miałaby dzierżyć zwój osoby, którą tak naprawdę… ledwo co znała. Mimo wszystko akcja z Yorim pokazała jej, że nie do końca powinna Mido ufać i nie wiedziała, czego mogła się po nim spodziewać. Wolała więc na razie aż tak się nie angażować w tę znajomość, nie brać od niego niczego, co mogłoby być powodem do wypominania, czy nawet celem dla jakiś akcji, gdyby coś między nimi poszło nie tak. Nie zamierzała się dzielić bezpośrednio z Midoro swoimi przemyśleniami, te zostawiła dla siebie i ewentualnie podzieli się z nimi Amekage, bo… chyba to było coś, o czym powinien wiedzieć.
Na słowa chłopaka jedynie się uśmiechnęła, a następnie ruszyli w stronę domu Yoriego. Mido wrzucił do skrzynki kopertę z listem oraz pieniędzmi… Teraz pytanie, co dalej? Nana nie miała jakiś większych planów na popołudnie, więc w sumie mogła teoretycznie gdzieś z nim się przejść.
Możemy pójść na ramen, pokażę Ci gdzie robią najlepszy w całej wiosce… ostrzegam, płacę sama za siebie – powiedziała, chcąc jasno dać Midoro do zrozumienia fakt, że nie chciała by ten wykładał za nią swoje pieniądze. Bo to w żadnym wypadku nie była randka ani nic z tych rzeczy, żeby to robił; Tak więc poszli na ten ramen i spędzili wspólnie popołudnie, a wieczorem każdy poszedł w swoją stronę.
[ztx2]
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Amegakure no Sato”