• Ogłoszenia
  •  
    Aktualności fabularne
    Obecna pora roku: Wiosna 164r.

    Poniżej znajdują się ostatnie wydarzenia oraz ważniejsze ogłoszenia. Są one często opatrzone datą dodania, przy czym najświeższe informacje umieszczone są na samym początku listy.

    30.01.2024 - rozpoczęcie wydarzenia wioskowego w Sakuragakure. Więcej informacji w najnowszych aktualnościach fabularnych.
    29.01.2024 - oficjalne zakończenie eventu Arc II: Pierwsza Konfrontacja. Podsumowanie można znaleźć w aktualnościach fabularnych.
    Kącik Nowego GraczaSamouczek Wzór Karty Postaci AtrybutyRozwój postaci i koszty chakry Atuty Klany i organizacje Informacje o świecie Handbook
    Powyższe tematy powinny zawierać wystarczająco informacji, by móc bez przeszkód napisać Kartę Postaci i rozpocząć grę. W przypadku dalszych niejasności, zapraszamy do kontaktu zarówno na chatboxie, przez wiadomości prywatne oraz przez nasz serwer Discord.
    Administracja
    Pingwinek Chaosu
    Główny Administrator
    Norka
    Główna Mistrzyni Fabularna
    Hefajstos
    Główny Moderator Kuźni
    Tora
    Główny Moderator Technik

    W przypadku jakichkolwiek pytań bądź uwag, powyższe osoby zajmują się wyszczególnionymi w ich tytułach zagadnieniami. Pomocą służy również cała kadra forum, wraz z moderatorami. Zapraszamy również do dołączenia do forumowego Discorda.
    Kadra Sakura no HanaDiscord Sakura no Hana
     

Miasto portowe Aki

Kompletnie pokryte śniegiem państwo będące domem dla legendarnych samurajów, wojowników dzierżących katany lepiej niż ktokolwiek na świecie. Dawniej położone było na szczycie ogromnych trzech gór zwanych Sanrō (Trzy Wilki) jednak w wyniku batalii kilkaset lat temu góry te zostały zniszczone. Tereny na jakie one upadły tworzą dzisiejsze Tetsu no Kuni, co tylko świadczy o tym jak ogromne były one, że ich zniszczenie stworzyło całe państwo. Od wschodu graniczą jedynie z Haru no Kuni, natomiast pozostałe granicy dzieli z oceanem i Morzem Chūshin. Kraj znany jest również ze swojej marynarki wojennej, będącej przez niektórych uważaną za jedną z trzech najsilniejszych na całym świecie. Sama polityka kraju jest bardzo prosta choć jest ona bardzo wymieszana z wręcz religijną wiarą samurajów i cywili niższego stopnia w Daimyō. Ziemia Tetsu no Kuni należy do jednej z bardziej surowych. Mroźna, chłodna, nieprzyjazna dla roślin. Nawet o jakieś krzewy ciężko i jedyne co można zielonego znaleźć w Kraju Żelaza, to bardzo odporne na zimno drzewa. Nie są one rozsiane po całym państwie, a jedynie można znaleźć ich większe skupiska w paru rejonach Tetsu no Kuni, najczęściej centralnych. Gdzieniegdzie trafimy na strzępki trawy, jednak nic mają one długiego żywota.
Awatar użytkownika
Nara Shizu
Posty: 509
Rejestracja: 28 cze 2021, 12:57
Ranga: Genin
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Miasto portowe Aki

Aki
Jedno z największych miast portowych Tetsu no Kuni. Słynne z bycia centrum marynarki wojennej Kraju Żelaza, oraz z bycia najbardziej uzbrojonym miastem portowym jakie to można znaleźć na świecie - przynajmniej w teorii, bo do Hany startu nie mają z przyczyn oczywistych. W mieście zamieszkuje wielu samurajów, jacy to zostali specjalnie wytrenowani w celach wojaży morskich, jednak znaleźć tutaj również można równie wielką ludność cywilną. Ci najczęściej zajmują się manufakturą statków, ich reparacją, a także mniejsza część poświęca się handlu morskiemu dzięki któremu w centrum miasta można znaleźć całkiem sporej wielkości rynek. Oczywiście, nie brakuje tu również karczmy czy gospody dla przybyszy z odległych krain. Ci tak jak są stosunkowo mile widziani, tak w momencie kiedy przestaną tylko okazywać szacunek dla wiary i stylu bycia mieszkańców Tetsu no Kuni, natychmiast są wyganiania z miasta.
Obrazek
Wcielenie Jelenia
Prowadzone wątki 5/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
Awatar użytkownika
Sabataya Shuten
Posty: 941
Rejestracja: 27 kwie 2021, 12:40
Ranga dodatkowa: ex-Kage
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Miasto portowe Aki

Żeby wam pomóc.

No tak. No przecież. Głupia Shuten, pytać o takie oczywistości. Bez względu na powagę w głosie Ishiego czy jego późniejszy uśmiech, twarz Sabatayi nawet nie drgnęła. Patrzyła jedynie na niego jak na niesforne dziecko, jakie zamiast zostać w domu, wpakowało się do bagażnika samochodu. Jedyne pocieszenie w tym, że całą ich gromadkę zdążyła ostrzec, nim stało się cokolwiek więc... miała tak jakby przysłowiowo czyste sumienie w tym momencie? Nie, to chyba tak nie działało. Nie do końca w każdym razie.
- ...dlatego wyglądasz, jakbyś trzymał się na nogach jedynie dzięki własnej sile woli?
Odparła szybko, lekko przechylając głowę. Powody jego niewyspania były jej rzecz jasna znane, nie potrzebowała przypomnienia. Co nie zmieniało faktu, że nie wyglądał na kogoś, kto w tej chwili jakoś bardzo trzymał się własnych planów. Z resztą! Chyba nikt nie zapisywał sobie w terminarzu na dzisiaj własnej śmierci. A przynajmniej miała co do tego nadzieję, zwłaszcza w kwestii konkretnej osoby.
- No nic. Zrobimy to trochę inaczej. - stwierdziła spokojnie, sięgając ręką po jedną z pigułek żywnościowych do torby, jaką miała na biodrze. Chwytając ją pomiędzy palce, wyciągnęła ją w kierunku mężczyzny. - Zgaduję, że wiesz, co to jest. Nie wiem, jak dobrze przyszedłeś przygotowany, ale w najgorszym wypadku prócz chakry, powinna wrócić ci też energii i postawić na nogi. Gdybyś zaczął sięgać własnego limitu - wiesz, co robić.
Co prawda oznaczało to pigułkę mniej dla Shuten, jednak musiała optymistycznie założyć, że jedna jej wystarczy. No i w najgorszym wypadku nie będzie jej kusiło, by zrobić sobie z organizmu większą sieczkę, niż jest do tego zdolna i bez dodatkowych pomocy. Lepiej mieć Ishiego w pełni swoich sił, niż martwego. Albo niezdolnego do walki. Generalnie lepiej mieć swoich ludzi żywych niż martwych, zwłaszcza szturmując miasto.

Nadszedł czas. W momencie zaświecenia się broni kapitana statku, rudowłosa poczuła mocniejsze zabicie własnego serca. Zaczęło się. Przynajmniej ich część, gdzie statek zaczął sunąc pod osłoną w kierunku portu. Aki. Z każdą sekundą co raz bliżej Kapitana, który niedługi powinien znaleźć się w zasięgu jej szkarłatnych oczu. Wraz z całymi zastępami samurajów chcących jego głowy, na myśl czego chłodny dreszcz przebiegł po jej plecach. Mimowolnie zacisnęła jedną z dłoni na rękojeści miecza.
- Ibaraki. - odezwała się do pandy, wolną ręką dając znać, by podszedł bliżej. Niedługo będą schodzić, a jak już wspominała - potrzebowała go na miejscu. Bez chwili wahania zamierzała złapać niedźwiedzia, sadzając go sobie na ramieniu tak, by mógł w każdej chwili wtoczyć się do kaptura przy pelerynie. Wzrok zaś skierowała ku portowi, włączając od razu Tsūjitegana i zaczynając rozpoznanie od samych doków, do których zamierzali podpłynąć jak najbliżej. A których widok zarówno nieco dziewczynę niepokoił, jak i powodował drobny uśmiech.
- Będzie trzeba zając się tymi statkami w porcie... - zaczęła, kierując słowa głównie do Ishiego obok. Bo to właśnie jemu zamierzała zostawić to zadanie, widząc Onimaru gdzie indziej. - ...jeśli chcemy wypłynąć stąd na tym samym, na którym płyniemy. Znając samurajów pewnie mają dobrze wzmocnione kadłuby. Dziurawienie im ich będzie stratą czasu. Weź część ludzi i spróbuj uszkodzić je od środka. Poblokujcie kabestany, pozrywajcie żagle, stery wyłamcie albo nawet podpalcie je całe, chociaż z tym ostatnim uważajcie. Nie wiadomo, co dokładnie trzymają pod pokładem. Maszty mogli zabezpieczyć podobnie jak kadłuby, jednak możliwe, że przełamanie ich będzie prostsze niż liczenie na to, że statki nabiorą wody, zanim załatają dziury. Cokolwiek, co zmusi ich do naprawiania okrętów i opóźni wypłynięcie ku nam będzie na wagę złota. Skupiając się na bramie i na nas nie powinni mieć dużo ludzi do ich ochrony. Jak skończycie, dołączcie do nas.
Co prawda mogli mieć statków więcej. Mogli mieć doki gdzieś dalej. Mogli mieć jednostki pływające w pobliżu. Prawda jednak była taka, że wolała mieć ostatecznie na ogonie okrętów 10, aniżeli 20. Albo 0 zamiast 10. Optymistycznie założyła, że nie musi dawać znać osobie przy sterze, że wolą nie stać bokiem do ich armat. No, przynajmniej byłaby całkiem zaskoczona, jakby musiała. Jeśli jednak będzie to możliwe, spróbuje sprawdzić, ile osób na poszczególnych statkach się znajduje. Tak, żeby Ishi miał orientację co do tego, ile osób może mu się do tego przydać. Rzecz jasna uwzględniając fakt, że największa bitwa będzie miała miejsce w centrum, gdzie jednak lepiej mieć większość dostępnych sił.

Nie czuła, by zostało im wiele czasu, to też szukanie Ichiwy wzrokiem było czymś, co zamierzała zrobić już zmierzając bliżej dziobu statku. Tak samo z resztą sprawa miała się z oszacowaniem, ile przeciwników będą mieli na drodze, z czego stawiała na skalę "mało-średnio-dużo" niż konkretne liczby. Kto by ich liczył w tym momencie? No i cywile. Im mniej cywili na drodze, tym lepiej. Wtedy można by nawet pomyśleć o wbiciu się w całą zgraję jak nóż w masło, jednak na chwilę obecną wolała szybko dać znać Onimaru, by podszedł bliżej - o ile jeszcze tego nie zrobił.
- Potrzebujemy czegoś, by jak najszybciej przebić się do Reia. Mogę zająć się utrudnieniem samurajom życia, co powinno proces przyśpieszyć. Ale możemy też spróbować teleportować się naszą dwójką bądź trójką od razu bliżej podestu i próbować tam coś zdziałać, acz istnieje niewielka szansa, że wyjdziemy z tego cało. Ewentualnie możemy zostawić "szybszą metodę" do czasu, gdyby kończył nam się czas. - rzuciła opcjami, nim sięgnęła dłonią do łebka Ibarakiego, miziając go za uchem. - A ty oszczędzaj chakrę. Przynajmniej dopóki nie znajdziemy się bliżej podestu.
Stwierdziła, kątem oka zerkając na niedźwiadka. Przynajmniej przez chwilę, nim znowu wróciła do monitorowania terenu i przekazywania informacji. Pamiętała o Jinko. Bo Jinko też z nimi szła. I technicznie zakładała, że ruszy z nimi w przypadku pierwszego i trzeciego planu, a zostanie sama z prowadzeniem ludzi do nich w przypadku drugiego. Nie wiedząc jednak, co myśli o wszystkim Onimarum, wolała jej kwestię zostawić póki co. Póki płynęli i jeszcze nie dobili do doku, mieli chwilę na ustalenie jakiegoś planu całego szturmu.


Chakra Shuten15 000 - 20 (Tsūjitegan) = 14 980
Ostatnio zmieniony 09 wrz 2022, 16:37 przez Sabataya Shuten, łącznie zmieniany 3 razy.
Obrazek
Awatar użytkownika
Kamaboko Gonpachiro
Posty: 197
Rejestracja: 18 maja 2021, 13:59
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Miasto portowe Aki

No i wszystko poszło zgodnie z planem, no nie do końca bo zeszło mu na tym trochę więcej czasu niż założył, ale mogło to wynikać z nie do końca trzeźwego stanu Zioma. Z drugiej zaś strony oznaczało to zdecydowanie mniej przewidywalne ruchy Golca podczas siania chaosu za murem miasta. Teraz zaś kiedy został tu sam, stwierdził że wykonał kawał dobrej roboty i w sumie mógłby sobie iść albo klapnąć na ziemi i już nic nie robić. Ale tego nie zrobił, nie, bo wiedział że będą go jeszcze potrzebowali i mimo tego że już tak naprawdę zrobił to co zrobić miał, to mógł zrobić więcej. I zapewne się to nawet przyda. Tak więc nie debatując nad tym bardziej niż to potrzebne złożył dwie pieczęci i użył Hane no Mai by wzlecieć ponad murem i wylądować na prawej wieży przy bramie, tej bliżej baraków. Tam też sobie wyląduje, podejdzie do krawędzi z której będzie mógł obserwować baraki i ponownie złoży garść pieczęci aktywując jeszcze to inną technikę Kakudai sa reta koe i odchrząkając lekko. Jak dobrze że jego ani uszy ani gardło nie za bolą. Nie można tego było jednak powiedzieć o uszach samurajów w dole.-Halo halo?-Zaczął, zastanawiając się w między czasie jak on - ktoś kto nie lubił za dużo mówić, miał znaleźć w sobie mentalną siłę do tego by odkurwić szopkę którą sobie zaplanował? Eh, szkoda że nie było tutaj tej całej Jinko albo Akane, obie były narwane i lepiej by się odnalazły w takich przedsięwzięciach.-Pragnę was poinformować że znaleźliście się pod atakiem wielkiego pana Shi, prawej ręki potężnego Zero. Jako że lord Zero oraz Lord Shi gardzą tylko tymi którzy używają chakry, wszyscy cywile proszeni są o jak najszybszą ewakuację gdyż ponieważ jak to bywa podczas wojny - nie jesteśmy w stanie zagwarantować wam bezpieczeństwa-Podrapał się po głowie, no i co dalej? Uszy to tym bliżej pewnie już krwawiły.-Wszystkich samurajów zaś zapraszam serdecznie, mamy dla każdego śmierć, bez obawy wystarczy dla wszystkich.-Eh, to było bardzo obciążające, wymyślanie jakichś tauntów. Co prawda, mógł sobie odpuścić i po prostu iść i zabijać, ale mieli wywołać zamieszanie, mieli odciągnąć uwagę od portu. A co było od tego lepszego niż turbo głośny taunt? Nie dość że przyciągał uwagę samurajów, to jeszcze tym blisko stojącym mogło rozjebać uszy. Fenomenalnie.-A jeśli jest tu ta popierdółka Shogun, to Lord Zero kazał przekazać pozdrowienia i podziękowania - nie wiem za co, nie pytajcie. Osobiście uważam że taki słabeusz to sobie z naszym wielmożnym Shi nie poradzi-Jak przy okazji wpierdoli Norna w walkę z Shogunem? Fenomenalnie. A jak Shogun rzuci się na niego? Też fenomenalnie. Generalnie, był ciekaw jaki i czy w ogóle jakikolwiek efekt przyniosą jego teraźniejsze działania. Eh, gdyby dalej umiał w wiersze, albo chociaż w rozmawianie z ludźmi, to poszło by mu lepiej. A teraz to sobie w sumie czekał i obserwował - jak przeciwnicy przyjdą do niego? Fenomenalnie. Jak nie przyjdą? To sam zejdzie i ich poszuka. Techniki od głosu i tej od latania nie deaktywował, czekał aż poleci w niego jaki arroł czy co innego, gotów unikać ewentualnych ataków ze strony urażonych samurajów.
► Pokaż Spoiler
Chakra:
Kamaboko - 11.000 - 375 = 10.625
Mózg - 15.000
Zią - 5.600 - 75 = 5.525
Pinky - 2.500
Speedy - 7.500
Kakudai sa reta koe | Magnified Voice拡大された声
KlasyfikacjaNinjutsu
PieczęcieWół -> Pies -> Koń -> Szczur -> Tygrys
KosztStandardowy na turę
ZasięgGłosu
Wymagania-
Technika ta z pomocą chakry sprawia że głos zostaje wzmocniony pozwalając mu się lepiej i dosadniej roznosić w przestrzeni. Technicznie, technika ta sprawia zwyczajnie że nas głos brzmi jak byśmy mówili przez megafon pozwalając mu rozbrzmiewać tam, gdzie normalnie byłby za cichy. Technikę można łączyć z Utsusemi no Jutsu.

Posiadając Specjalizację w Ninjutsu: Siłę głosu można zwiększyć jeszcze bardziej, sprawiając że ten osiąga poziom 130-140 decybeli(np. Start śmigłowca) i rani uszy tych którzy znajdą się zbyt blisko. Użycie techniki w ten sposób jednak uszkadza struny głosowe
Posiadając Wytrzymałość poziom 9 i Specjalizację w ninjutsu: Można zwiększać ton na poziom 130-140 decybeli(np. Start śmigłowca) bez obawy o stan swoich strun głosowych
Fūton: Hane no Mai | Wind Release: Feather Dance 風遁・羽の舞­­
KlasyfikacjaFūton, Transformacja Natury
PieczęcieKrólik → Wąż
KosztStandardowy na turę
ZasięgNa siebie
Wymagania---
Po skupieniu wokół siebie chakry Fūtonu, shinobi zaczyna otaczać wir powietrza unoszący ninja. Sposób ten pozwala latać, chociaż może nie w dosłownym tego słowa znaczeniu. Bliżej temu do bycia niesionym przez skupiony wokół nas wiatr, który popycha człowieka w pożądanym kierunku. Szybkość poruszania się jest równa Kontroli Chakry postaci (7 poziom Kontroli Chakry jest równoznaczny więc 7 poziomowi Szybkości latania). Nie ma ograniczeń co do możliwej wysokości, na jaką można się wznieść i jest ona podyktowana warunkami panującymi na poszczególnych wysokościach niż sztucznie narzucone przez samą technikę. Lot za jej pomocą ciężko nazwać jednak "precyzyjnym". Będąc dosłownie popychanym przez wiatr, skrętność jest dość ograniczona i przy maksymalnych prędkościach bardzo ciężko manewrować, narażając się na wlecenie w przeszkodę.
Ostatnio zmieniony 10 wrz 2022, 17:18 przez Hefajstos, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Mirai Akane
Posty: 149
Rejestracja: 31 maja 2021, 23:26
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Miasto portowe Aki

Starcie z Jinko było straszne. Szczerze powiedziawszy chyba najtrudniejsze jakie miała przez ostatnie kilka dni. Tak. Dokładnie. Przebijało to nawet tą całą zabawę z Hou. Wyskakiwać z inicjatywą? Potem się zawodzić? Czy był w tym jakiś sens? Wątpiła. Naprawdę próbowała znaleźć chociaż odrobinę sensu w tym co słyszy. Serio! Ignorując nawet próby zobrazowania sobie tego w głowie, bo to już było zbyt wiele. Czy była gotowa na takie podejście do życia. Nie. Czy miała jakieś dalsze argumenty, które mogłaby rzucić by przekonać Jinko? Może. Znaczy, argumenty może miała - czy mogłyby one przekonać Jinko? Doubt.
- Chciałabym móc mieć Twoje podejście do życia. - Wypuściła szybciej powietrze z lekkim uśmiechem. Z drugiej strony, taka Jinko sprawiała, że człowiek skupiał się na czymś innym niż na tych wszystkich problemach dookoła. Nawet jeśli tylko przez chwilę.
Ups? Tylko tyle miała jej do zaoferowania po tym jak właśnie ją podeptała?! Oczywiście nie dosłownie, ale no. Jinko potrafiła być rozbrajająca na bardzo wielu płaszczyznach najwidoczniej.
Reakcja Suroia na fakt, że ta już nie była ślepa mógł świadczyć o tym w jak powalonym miejscu na świecie się znalazła, kiedy to człowiek przestaje kwestionować pewne rzeczy i po prostu akceptował ich istnienie. Najgorsze jest to, że nawet jej to nie przeszkadzało i sama akceptowała to wszystko. Yep. Dla niej zapewne też jest już za późno.
Przywitała z uśmiechem resztę grupy medycznej zapamiętując ich imiona. Odebrała też swoją czapeczkę. Jako, że nie miała zbyt dużo energii pożegnała się, na szybko oddalając się ku swojemu kawałkowi podłogi. Czy tylko jej się wydawało, że przy ostatniej radzie ich Szefa, położył większy nacisk na ostatnie słowo? Pewno jej się wydawało i nie ma to żadnego znaczenia, w końcu dlaczego miałoby mieć?
W końcu miała teraz do tulenia Ibarakiego i Goubę! Dlaczego Shuten tak ukrywała takie urocze stworzenia przed nią tak długo?
Okres przed samym atakiem był faktycznie najgorszy. Człowiek miał jeszcze chwilę na dyskusję i dowiedzenie się kilku rzeczy o swoich towarzyszach. Przyjaciele z dzieciństwa? Urocze. Miała tylko cichą nadzieje, że faktycznie skrzydło medyczne będzie poza głównym 'uderzeniem'. Chociaż z drugiej strony byli medykami. Przyjdzie moment gdzie to ranni nie będą w stanie dostać się do nich. To oni będą musieli ruszyć do przodu by ratować życia. Taki urok tego zawodu. W najgorszym przypadku to oni staną się celem.
Zerknęła z niemałym podziwem na multitaskingową Ruri. Robiło to wrażenie, kiedy to okazało się, że ma pod kontrolą dosłownie wszystko wokół siebie. Nawet Ibarakiego, którego musiała właśnie pokonać patrząc po reakcji jaką wywołała. Dodatkowo jej ocena sytuacji też uderzała w punkt. Akane w sumie wolała nie rozmyślać do czego mogą doprowadzić wydarzenia, której zostały częścią.
W końcu to była chyba najbardziej rozwinięta wypowiedź Ruri jaką usłyszała do tej pory, dlatego musiała się zastanowić nad odpowiedzią na pytaniem jakie zostało skierowane w jej stronę. Czy może jednak dziewczynka sama znalazła na to odpowiedź.
- Nie mylisz się. Nie mam w tym żadnego osobistego interesu. Robię to dla niej... - Tutaj na chwilę przerwała i lekko pokręciła głową. - Chociaż może raczej chciałabym wierzyć, że robię to tylko dla niej, ale chyba po prostu liczę na to, że gdzieś po drodze uda mi się znaleźć ten mój 'osobisty interes'. W międzyczasie muszę oddać jedno. Nie idzie się przy niej nudzić i nawet jeśli miałabym szansę wrócić w czasie do momentu gdzie postanowiłam podążyć za nią... to zrobiłabym to samo. - Uśmiechnęła się lekko. Wyglądało na to, że tylko ona tutaj nie ma własnego 'celu'. Było to dziwne, że nawet tak 'wyobcowana' istotka jak Ruri rozgryzła ją w czasie ich krótkiej znajomości.
Jeszcze przed tym jak kordelas zaświecił po raz drugi dając sygnał dla wszystkich na statku. Podeszła do Shuten szturchając ją lekko ramieniem po drodze. Spojrzała na nią i westchnęła ciężko masując się po karku.
-Głupio się przyznać, ale... masz może jakiś zbędny kawałek żelaztwa, którym mogłabym skutecznie pozbawić się życia? Odgryzanie sobie języka brzmi strasznie upierdliwie. - Rzuciła jak gdyby nigdy nic. Oczywiście, ów kawałek metalu miał również posłużyć w razie potrzeby do obrony przed przeciwnikiem. Ostrym końcem w stronę wroga i te sprawy. - A właśnie. Postaraj się nie umierać gdzieś poza moim zasięgiem, dobra? Byłoby to strasznie upierdliwe. - Nie mówiąc o tym, że zniszczyłoby to całą ich umowę i tak dalej.
Kiedy to już dostali znak, nie zostało im nic innego jak zając wcześniej umówioną pozycję i szykować się na moment gdy rozpocznie się całe te piekło. Bring. It. On. Akane jeszcze założyła przydziałową czapeczkę medyka. Zerknęła ponownie na Ruri. - Będziesz musiała mnie nauczyć w to grać jak już wrócimy. - Wyglądało na to, że ta gra przynosiła same korzyści. Przykładowo więcej czasu z samą Ruri. Ibarakim i nawet Shuten! Kto wie, może udałoby jej się przekonać Kamaboko do gry?
Awatar użytkownika
Nara Shizu
Posty: 509
Rejestracja: 28 cze 2021, 12:57
Ranga: Genin
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Miasto portowe Aki

Za tym co odległe - Arc III: Komplikacje­
WydarzenieWielka Przygoda
Post17/? (270/?)
Kamaboko + Kugane + Norn Part

Nikt nigdy nie mógł powiedzieć, że w Kamaboko nie pozostała pewna dusza artysty. Jego cały misterny plan, poza bycia rzecz jasna swego rodzaju geniuszem taktycznym, wymagał ułożenia. Jego nieprzewidywalność jednak była na tyle wysoka, że ciężko tutaj nie mówić o talencie artystycznym. Zgodnie ze swoim planem, wzniósł się na prawą wieżę przy bramie, jaka to znajdowała się bliżej baraków. Podchodząc do krawędzi i zerkając w dół, był w stanie dojrzeć sporej wielkości chaos. Prawie przed wejściem do samych baraków, znajdował się Kugane, a wokół niego piątka samurajów. Chyba zwykłych, ale ciężko było oceniać po tych ich całych zbrojach. Biorąc pod uwage jak bezstresowało po kolei każdego zaczął nokautować silnymi ciosami w hełm, raczej definitywnie nie byli zbyt silni. Sam facet następnie ruszył w stronę baraków. Na drugiej połowie miasta natomiast, bliżej lewej wieży, urzędował Zią. Zią będąc skalnym golemem wymachiwał wszędzie wokół łapskami, trochę nie celując nawet specjalnie w kogokolwiek. Tu raz zniszczył dom, w którym chyba mieszkali cywile, tu raz trafił samuraja. Co prawda miał lekko gorszą sytuację, bo 6 samurajów jacy to się na niego rzucili kawałek po kawałku niszczyli golema. Sam Norn natomiast? Stał praktycznie w centrum placyku, otoczony przez jakichś 20 samurajów i jacy to ciągle dobiegali. Huh. Na pewno plan Kamaboko nie pomoże mu w tym wszystkim. I w pewnym sensie pomoże.
Szopka się zaczęła. Każde słowo definitywnie rozbrzmiewało na całe miasto, definitywnie też ogłuszając trochę znajdujących się blisko niego samurajów. No, przynajmniej zerkając na tą część jaka z murów jeszcze nie zeszła, to klęczeli trzymając się za uszy. Eh, słabeusze. No i w ten oto sposób, Kamaboko oznajmił całemu światu, kto dokładanie dokonywał tego ataku. Może nawet jego koledzy na morzu go słyszeli? Kto wie. Nie mniej, ztauntował kogo się dało. Cywili próbował wygonić, ale... jak tak się rozglądał, to oni już się ewakuowali z miesjca bitwy tylko w stronę... portu. Ugh. No, prawie wyszło. Najwyżej zginą. Część samurajów chyba też ich eskortowała, ale większość jednak zostawała na miejscu czyli... wszystko było w jak najlepszym porządku? Chyba? Shuten i reszta na pewno sobie poradzą z tymi, co to zaczęli zmierzać w ich stronę.
Sam Kamaboko za to? Tak jak przewidywał, poleciała w jego stornę strzała. Nawet parę strzał, ze strony pięciu samurajów na murach oddalonych no... z 50 metrów było. Po prawo byli, no po prostu, na bocznych murach miasta. Cztery strzały uniknął, piątka w niego trafiła i się odbiła jakby nigdy nic. No, w ten sposób to go nie zabiją. Chaos był wszędzie, podobnie jak zresztą hałas. Norn sobie na chillku łapał ostrza dłonią, łamał je, a następnia kopniakiem wystrzeliwywał samurai jakich to... no coraz więcej wokół się niego robiło. Już z 30. Eh. Radził sobie chłopak. Najciszej tak naprawdę było w koszarach. Kamaboko zlatując niżej, również spotkał paru przeciwników. Trzech samurajów na ulicy, jacy to wcześniej oberwali od Kugane, wstało i widząc go, ruszyli w jego stronę. Mieli do niego jakieś 10 metrów. On sam natomiast miał z 30 metrów do Norna i 20 metrów do koszar. Tak na oko. Do Ziąa brakowało mu z... no sporo. Minimum 50 metrów, ale pewnie więcej. Tak na oko. Ciężko było na oko oceniać, jak ludzie się napieprzali wokół.

Cała reszta Part

Głupiutka Shuten. Odpowiedź taka oczywista, a ona zadawała pytania. I kolejne pytanie, dla niej dość oczywiste, chociaż sam mężczyzna raczej nie wiedział o rozmowie jaką przeprowadziła z jego lubą kiedy to ten spał. Raczej. Wątpiła, aby tamta wspominała mu takie detale. Na odpowiedzią musiał się chwilę zastanowić, nim uśmiechnął się jakby znalazł dobrą kontrę.
- To tylko złudzenia. Wyglądam tak od paru dni. - stwierdził, jakby to miało zmniejszyć jej zmartwienia. Raczej nie zmniejszyło. Raczej zwiększyło. Tak jak ona nie planowała sobie na dzisiaj śmierci, tak również nie planowała sobie na dzisiaj niańczenia niesfornego dziecka jakim to był Ishi - no, przynajmniej w jej książce. Powinien odpoczywać, a nie pracować. Widząc co mu zaoferowała, machnął ręką. - Nie trzeba. Mam zapas własnych, ostatnio się przydają.
To... chyba było martwiące pod paroma względami, gdyby tak wczytać się między jego słowa. Każdy wiedział o efektach ubocznych pigułek żywnościowych i jak wyniszczające często ich stosowanie było. W pewnym sensie, słowa Ishiego mogły nawet wyjaśnić wszystko co do jego aktualnego stanu.
Tym samym, Akane przykładowo miała nadzieję, że obejdzie się bez wyruszania na pole bitwy jako skrzydło medyczne. Może trochę złudna nadzieja, ale jeżeli już planowali robić takie akcje, to jej towarzysze na pewno byli przystosowani do tego, prawda? Bo ona przykładowo średnio była. Nawet trening z Hou niejako nie mógł zapewnić jej przeżycia, kiedy to tamten głównie uczył jej technik przeciwko demonom, a nie... ludziom. Czy mogła jakieś z nich zastosować do walki? Jak najbardziej. Nawet jej to pokazywał. Dalej jednak brakowało jej pewnych zdolności, aby maksymalnie wykorzystać swoje możliwości.
Multitasking Ruri... to była definitywnie rzecz godna podziwu. Właściwie, prawdopodobnie nie znała nawet osoby na równie jej w tej kwestii, co musiało czynić z dziewczynki istotę niezwykle... inteligentną? Nie, to już wiedziała. W każdy razie, Ruri była trochę przerażająca w swych zdolnościach i stylu bycia. Jej słowa były tak w punkt, w dodatku na tyle rozbudowane, że nawet Akane złapała pauzę. Musiała się przez chwilę zastanowić nad odpowiedzią. Kiedy jednak już ją dała, Ruri przerwała grę i zerknęła na nią. Kiwnęła głową i wróciła do gry.
-Osobisty interes na pewno dałoby się znaleźć w mniej niebezpiecznym miejscu. Wierzysz, że znajdziesz osobisty interes atakując miasto samurajów i ratując nieznajomego Ci faceta?... W dodatku większość, jeżeli miałaby wybrać nudy lub śmierć, wybrałaby nudy. Ludzie boją się śmierci. Przybycie do takiego miejsca z Twoimi umiejętnościami lub moimi wiąże się z wysoką szansą śmierci. Wedle moich obliczeń... 74,25%. Mi to nie przeszkadza. A skoro tu jesteś to wniosek jest jeden. - pauza dla suspensu, a przynajmniej tak by się zdawało gdyby Ruri na czymś takim zależało. Zwyczajnie ponownie zrobiła Ron na Ibarakim i to już w 8 rundzie. Dobre kości musiały jej podejść. Ibaraki za to miał pandową wersję smutnej minki. Nawet Akane się zdawało że usłyszała szloch. Dlaczego życie było takie niesprawiedliwe? Nie dość że okłamywano go że urośnie, to jeszcze przegrywał teraz w Mahjonga. Wyciągnął jeden banknocik 100 ryo spod planszy jaką rozłożył, a następnie wręczył go Ruri. Ta schowała banknot do swojego plecaczka i... wait. Czy oni grali na pieniądze? Nim jednak Akane miała okazję zadać jakieś pytanie, bądź usłyszeć wniosek o jakim Ruri wspominała, dziewczynka wyciągnęła dłonie w stronę Ibarakiego. Wzięła go na łapki i zaczęła głaskać, zbliżając do swojego policzka. Miziała go delikatnie, a on się przytulił. Dalej miała jednak pusty wzrok. - Nie martw się. Wygrasz następnym razem.
Panda kiwnęła główką i po chwili czułości wróciła na swoje miejsce z determinacją, aby grać dalej. Gouba dostał po nosie od Ruri za próbę zjedzenia banknota, jakiego to ponownie musiała schować do plecaczka. Zaczęła ponownie rozkładać planszę, co jakiś czas tylko sięgając drugą ręką aby ochronić na moment swój plecaczek od Gouby. Zaczęła rozstawiać plansze.
- Nie boisz się śmierci. Nietypowe. Nienormalne. - powiedziała w końcu po latach czekania, przez jakie to cały suspens już uciekł. I jak gdyby nic zaczęła grę.
Kordelas się zaświecił. Gra została przerwana, kiedy to Ibaraki został wezwany przez Shuten. Zostawił jednak swoją planszę pod opieką Ruri, jaka to grzecznie ją spakowała do swojego drewnianego plecaka. I dała Akanę okejkę, co do nauczenia jej później. Mini panda wylądowała na ramieniu, gotowa do dalszego działania. Teraz jednak nie był jeszcze na nią czas. Był za to czas na polecenia do Ishiego, jaki to wysłuchiwał jej słów bez cienia sprzeciwu. Przybrał jednak zamyślony wyraz twarzy pod koniec, jakby analizował plan Shuten. I mimo wszystko był też skupiony na pchaniu statku do przodu.
- Zależnie od ich ilości w dokach i centrum. Zniszczenie samych statków da nam niewiele, jeżeli nawet kiedy przebijecie się do centrum, zostaną jednostki jakie was odetną. Musimy być w stanie utrzymać w miarę stabliny grunt w mieście, aby móc się bezpiecznie wycofać bez wielkich strat w ludziach. Postaram się uszkodzić jak najwięcej statków, ale nie kosztem waszego całościowego bezpieczeństwa. W przypadku pościgu, łatwiej nam będzie ich wyeliminować technikami na morzu, niż w zwarciu. Mogą mieć silną marynarkę, ale dalej jesteśmy shinobi. Tornada wodne, niesprzyjające wiatry... to nasza dziedzina. - stwierdził przez co mieli... w pewnym sensie no zgodę w całym planie, ale tylko przy korzystnych do tego warunkach. Co było... sprawiedliwe. To było dobre określenie.
Odpalając swoje oczy, Shuten też zaczęła się przyglądać wszystkim statkom. Na każdym znajdowało się plus minus 15 samurajów co... stanowiło dość pokaźną liczbę. Ile właściwie było ich w tym mieście? Ciężko było powiedzieć. Na ich szczęście, mieli parę jednostek jaką swoją siłą powinny znacznie przewyższać standardowego samuraja i były warte pewnie nawet 20. Chociażby taka... lodowa dziewczynka jakiej imienia nie znała. Lub Onimaru, lub ona, lub Ishi, lub Hou jakiego widać nie było. Do tego pozostali shinobi z Kumo... jakoś to będzie.
Udała się bliżej dziobu, a Onimaru skierował się razem z nią. Kawałek dalej od ziomków z Genjutsu aby im nie przeszkadzać, jednak na tyle blisko aby od razu móc zacząć działać. Zaczeła rzucać pewne idee i pomysły, jakich to Onimaru słuchał przy okazji zdejmując owiniętą broń ze swoich pleców. Rozwinął ją, a przed swoimi oczami dojrzała dość... nietypową broń. Staruszek wziął ją w jedną rękę i zaczął naciskać za jakiegoś rodzaju... dźwignię? Jakby coś pompował. Shuten zaś słyszała jakby jakieś zębatki się o siebie ocierały... ale nie znała się bardziej na maszynach to nie była w stanie dobrze ocenić co się w ogóle działo, poza tym że wydawany był jakiś dźwięk z broni.
- Teleportacja jest stosunkowo niebezpieczna, chociaż pewnie poradzilibyśmy sobie. Nie mniej, bylibyśmy otoczeni, więc wolałby uniknąć wszelakich komplikacji. Co powiesz na stary dobry plan. Pędęm do przodu, robiąc swego rodzaju korytarz, a reszta zajmie się rozszerzaniem korytarza byśmy mieli jak wygodnie wrócić? - nagle miecz Onimaru wręcz zaryczał na co staruszek się zaśmiał. Albo jej się zdawało, albo ostrze robiło się jakieś... czerwone. Jakby... rozżarzone? - Biegniemy obok siebie, Jinko bezpośrednio za nami dba o to, aby korytarz się nie zamknął. Reszta shinobi Kumo i kogo tam jeszcze mamy jej w tym pomoże. Kiedy dotrzemy do platformy, zależnie od sytuacji albo zatrzymam samurajów jacy będą chcieli na nią wejść i ruszysz sama, albo polecę z Tobą.
Zasugerował, w czasie kiedy to Shuten dodatkowo obserwowała wszystkie najbliższe części miasta. Samurajów... było dość sporo? Bardziej dużo niż średnio. Może nawet przypadało 8 samurajów na 1 ich członka zespołu i to jedynie Ci jacy na miejscu byli. Co gorsza? Widziała też tłum cywili zebrany wokół jednego miejsca, na które to mimowolnie zwróciła uwagę.
Na 20 metrowej platformie, postawionej w samym centrum miasta, znajdował się Ichiwa. Robili sobie pokaz z jego śmierci. W jakimś podartym, brudnym ubraniu. Z twarzą też brudną i paroma nowymi bliznami jakich to nie kojarzyła, przykładowo przy krawędzi ust i nad brwią. Jedną pionową na oku, sugerującą że już go nie będzie w stanie otworzyć. I skuty potężnymi kajdanami. Klęczał na drewnianej platformie i głowę miał skierowaną w dół. Zdaje się jednak jakby się... poddał. Obok niego stało dwóch typowych samurajów w zbrojach z uniesionymi w górę katanami, jakby tylko czekali na polecenie. Nawet fakt, że w drugiej części miasta dział się burdel, nie sprawiał że Ci jakoś zareagowali. Obok nich natomiast, jakiś siwy starszy facet z dwoma katanami i wakizashi przy boku. Zdawał się pełnić tam rolę szefa, a przynajmniej na takiego wyglądał. Wzrok skierowany miał w stronę, gdzie to Kamaboko z resztą najpewniej robili burdel. Shoguna nie było widać nigdzie. Sama platforma natomiast, miała jakby dwa poziomy. Najpierw rampa prowadziła na niższą, 10 metrową platformę, jaka pewnie miała rozmiary z 10 na 20 metrów. Tutaj stało jakichś 16 samurajów, obserwując całe przedsięwzięcie. Następnie od tej platformy szła kolejna rampa, tym razem sięgająca tej wyższej, 20 metrowej, która już miała tylko 5 na 5 metrów wielkości. Niezbyt wygodna do walki
Nagle rozległ się pewien... znajomy Shuten głos. Po całym mieście, jaki to dotarł nawet do nich. Kamaboko. I jego ogłoszenie. Onimaru mrugnął dwa razy, nim uśmiechnął się lekko.
- Szalonych mamy znajomych. - skomentował trochę rozbawiony, ale Shuten raczej nie było do śmiechu. Ona obserwowała, jak cywile zaczęli lekko panikować, a samurajowie starali się ich uspokoić. Jak część zaczęła uciekać gdzieś bliżej doków, jednocześnie stając im na drodzę, i jak spod bram cywile również zaczęli uciekać w tą stronę, czyniąc tłok w centrum i dokach. Do przebycia będą mieli dużo... dużo metrów nim dotrą do Ichiwy. Ponad 150 to na pewno, ale dokładnie nie wiedziała. Nie to w tym wszystkim było najgorsze. Starszy facet przy samurajach pilnujących Ichiwy uniósł rękę do góry, a oni unieśli katany. Chaos widocznie miał też przyśpieszyć egzekucję, bo widocznie zagrożenie ze strony Zero nie było przelewkami nawet dla nich. Nie zdąży. Nie normalnym sposobem. Brakowało im jeszcze z 50 metrów do tego, aby wyskoczyć ze statku i biec dokami wprost do niego.
- Jak sytuacja? - zapytał Ishi podchodząc do nich z... łukiem? To było nowe.
Nie mniej, nie mieli kurwa czasu.

Lista Zwierzaków
► Pokaż Spoiler | Ibaraki
Ibaraki | The Great Bamboo Sage (or not)
GatunekPanda wielka
RozmiarMały
Posiadane dziedzinyMokuton S | Doton A | Ninjutsu A | Katon B
Siła4
Szybkość8
Wytrzymałość5
Refleks8
Siła woli6
Kontrola Chakry9
Ilosc chakry10 000 E: 0 | D: 5 | C: 30 | B: 150 | A: 375 | S: 1 000
Panda, która zawsze miała być dużym misiem, ale nigdy bardziej nie urosła. Ktoś jej kiedyś wmówił, że jak opanuje Mokuton to urośnie, ale nie urósł. Z zaciekawieniem podchodzi do świata. Jedyne, co potrafi powiedzieć to "Umu", ale z jakiegoś powodu wszyscy rozumieją, co ma na myśli. Pocieszne stworzenie, lubiące siedzieć na głowie czy ramieniu innych ludzi, nie bardzo zaś preferuje przemieszczanie się na własnych łapkach. Lubi układać puzzle i gry hazardowe. Zwłaszcza, jeśli stawką są bambusy.
Panda jaka jest, każdy widzi. Prócz małego rozmiaru i uroczego pyszczka, ma typowe czarno-białe umaszczenie. Przykrótkie pazurki, okrągły ogonek i miłe w dotyku futerko. Dalej wierzy, że kiedyś urośnie, to i nie ma oporów z wpychaniem w siebie większej ilości jedzenia z nadzieją, że pójdzie w łapki.
Techniki
Ninjutsu // Pakt C // Shimo Suimin | Winter Sleep of the Beast King // standardowy
Ninjutsu C // Kuchiyose no Jutsu | Summoning Technique // różny
Ninjutsu C // Gyaku Kuchiyose no Jutsu | Reverse Summoning Technique // standardowy
Ninjutsu B // Kekkai: Tengai Hōjin | Barrier: Canopy Method Formation // standardowy na turę
MOKUTON C // Mokuton no Jutsu | Wood Creation Technique // różny
MOKUTON // Pakt A // Take no Hashira | Bamboo Fillars // standardowy
MOKUTON S // Mokuton: Hōbi no Jutsu |Wood Release: Hōbi Technique // standardowy
KATON C // Katon: Gōkakyū no Jutsu | Fire Release: Great Fireball Technique // różny
DOTON C // Doton: Daichi Ganshō | Earth Release: Ground Bedrock // standardowy
► Pokaż Spoiler | Guoba
Guoba | The Great Devouer
GatunekNiedźwiedź Brunatny
RozmiarŚredni
Posiadane dziedzinyMokuton B | Fūton C | Katon C
Siła4
Szybkość4
Wytrzymałość7
Refleks5
Siła woli4
Kontrola Chakry6
Ilosc chakry5 000 E: 10 | D: 50 | C: 100 | B: 400 | A: 1 500 | S: ---
Jeżeli ktoś byłby zainteresowany tym, kto był pierwszym niedźwiadkiem dokonującego włamania do pszczelego ula - Guoba. Tym niedźwiedziem Guoba był. Naturalny wróg Ibarakiego. Nie dlatego, że się nie lubią rzecz jasna. Pasje obu jednak momentami nakładają się w sposób mało kompatybilny, przez co w brzuszku Wielkiego Pożeracza wylądowały już dwie talie kart, trzy zestawy kości, cały set do Mahjonga oraz Ibaraki. Tego ostatniego jednak dało radę wyciągnąć dość szybko po tym, jak jego zgrabny kuper utknął w szerokim gardle Gouby. Jeżeli coś mieści się w pyszczku niedźwiadka - jest spora szansa, że odczuwając nawet delikatny głód spróbuje to pochłonąć. A że niemal nigdy nie jest w pełni najedzony, należy strzec się tego stworka o każdej porze dnia i nocy. Wieli fan jedzenia do tego stopnia, że sam nauczył się obsługi garnka i patelni, a w miarę sprawne, uzbrojone w pazurki łapki pozwalają na przygotowanie sporej części produktów - no, dopóki nie wymaga się od niego doskonałej precyzji czy krojenia cebuli "w piórka". Co więcej po latach jedzenia dziwnych rzeczy, dorobił się niemal stalowego żołądka. Dużo mniej substancji jest również dla niego szkodliwa. Nie jest zbyt werbalny, jednak jego zdolności gestykulacji są tak wyborne, że nie da się go nie zrozumieć.

Guoba jest przykładem, że jedzenie nie zawsze idzie w łapki. Czasem idzie w brzuszek. Co prawda odrósł od ziemi bardziej niż Ibaraki, jednak dalej daleko mu od górowania nad ludźmi, sięgając im gdzieś do pasa. Jasnobrązowe, miłe w dotyku futerko zapewnia ciepełko nie tylko niedźwiadkowi, ale również tym, którzy postanowiliby się w niego wtulić. Czasami użycza nawet własny brzuszek za poduszkę po zapłaceniu daniny z czegoś dobrego, jednak bywa, że obywa się i bez wcześniejszego haraczu. Brzuszek, okolice noska i część łapek jaśnieje, przybierając kremową barwę kontrastującą z czarnymi obwódkami wokół oczu - i nawet nie pytajcie, ile niedźwiedzi sobie żartuje z tego, że ten ma w sobie pand krew - oraz ciemnym wykończeniem łapek. Łebek zdobi również jasny, odwrócony półksiężyc rozciągający się pomiędzy jego brwiami.
Techniki zwierzęcia
Mokuton B // Mokuton: Mokujōheki | Wood Release: Wood Locking Wall // Standardowy
Katon E // Kaen | Flame // Standardowy
Katon E // Taiyō Sesshoku | Touch of the Sun // Standardowy na turę
Katon D // Keikoku Furea | Warning Flare // Pięciokrotny
Katon C // Katon: Hōsenka no Jutsu | Fire Release: Phoenix Sage Fire Technique // Standardowy na 5 pocisków
Katon C // Katon: Kasumi Enbu no Jutsu | Fire Release: Mist Blaze Dance Technique // Standardowy
Fūton E // Habuyō | Leaf Dance // Standardowy na turę
Fūton E // Kaze Hitokuchi | Breeze Bite // Standardowy na turę
Fūton D // Hatsukaze | First Wind // Standardowy
► Pokaż Spoiler | Mózg
Mózg
GatunekSzczur
RozmiarMały
Posiadane dziedzinyHyōton S
Ninjutsu S
Fūinjutsu S
Suiton A
Doton A
Siła5
Szybkość7
Wytrzymałość5
Refleks8
Siła woli10
Kontrola Chakry10
Ilosc chakry15.000 E: - | D: - | C: 20 | B: 100 | A: 250 | S: 500
Mózg jest geniuszem zbrodni. Wielkim mastermindem planów. Uwielbia knuć, szydzić i wywyższać się nad innymi. Uwielbia żółty ser i nachosy z sosem serowym. Gderliwy i marudny. Udaje niedostępnego i chłodnego, ale tak naprawdę kocha Pinkiego i łatwo przywiązuje się do innych. Osoby pod paktem traktuje jak dostawców sera, więc z łatwością można mu się podlizać i uzyskać jego względy, obdarowując go ów dobrem. Do Kamaboko pochodzi z dystansem - lubi go, ale nie bardzo mu ufa ze względu na jego dziwne i często niejasne zachowania. Z wyglądu jest to biały szczur z nieco przerośniętą główką, co utrudnia mu walki luchadorskie. Ma czerwone oczka i typowy, szczurzy ogon.
Techniki zwierzęcia
NinjutsuC // Gyaku Kuchiyose no Jutsu | Reverse summoning technique // Standardowy
NinjutsuC // Kuchiyose no Jutsu | Summoning Technique // Różny
NinjutsuA // Chakura Tensō no Jutsu | Chakra Transfer Technique // Przekazywana chakra
Ninjutsu // PaktS // Densenbyō | The Plague // Trzykrotny, minimum 10 000 Chakry
HyōtonS // Hyōgaki | Ice Age // Dwukrotny za użycie, standardowy B na turę za utrzymanie
FūinjutsuS // Bōkyaku no tatchi | A touch of oblivion // Standardowy C za dzień
SuitonA // Suiton: Daibakuryū no Jutsu | Water Release: Great Waterfall Flow Technique // Standardowy
Doton // PaktB // Hadakadebanezumi kaitai-tai | Mole-rat demolition squad // Trzykrotny
DotonA // Doton: Arijigoku no Jutsu | Earth Release: Antlion Technique // Standardowy na turę
► Pokaż Spoiler | Pinky
Pinky
GatunekMysz
RozmiarMały
Posiadane dziedzinyHyōton D
Katon D
Ninjutsu C
Siła5
Szybkość4
Wytrzymałość4
Refleks4
Siła woli4
Kontrola Chakry4
Ilosc chakry2.500 E: 30 | D: 100 | C: 250 | B: x | A: x | S: x
Pinky jest debilem. Ale kocha Mózga. Ale jest głupi. Głupi jest jak but. Generalnie robi to, co każe mu Mózg, tak jak mu każe Mózg i najlepiej - kiedy każe mu Mózg. Pinky lubi Mózga i patrzeć w ścianę. Jego ulubioną potrawą jest woda z podajnika i sianko, a o walkach luchadorów wie tyle, że nie umie tego wymówić. Kamaboko wręcz uwielbia. To jego ulubiony człowiek i zrobi dla niego wszystko - tak długo, jak Mózg mu nie zabroni. Pinky jest wysoką białą myszą o czarnych oczach. Posiada długi różowiutki ogon i pchły.
Techniki zwierzęcia
Hyōton D // Kōri no Kishitsu | Ice substrate // Standardowy za pole o promieniu 3m
Hyōton D // Hyō | Hail // Standardowy za trzy pociski
Katon D // Hinote | Fire hands // Standardowy na turę od dłoni, minimum 3 chakry
Katon D // Katon: Hōsenka Tsumabeni | Fire Release: Phoenix Sage Flower Nail Crimson // Standardowy za 5 broń miotaną na turę
Ninjutsu C // Kawara Shuriken | Roof Tile Shuriken // Standardowy za 5 przedmiotów
Ninjutsu C // Gyaku Kuchiyose no Jutsu | Reverse summoning technique // Standardowy
Ninjutsu C // Kuchiyose no Jutsu | Summoning Technique // Różny
► Pokaż Spoiler | Zią
Zią
GatunekGolec
RozmiarŚredni
Posiadane dziedzinyDoton S
Ninjutsu A
Hyōton A
Katon B
Siła6
Szybkość6
Wytrzymałość6
Refleks8
Siła woli7
Kontrola Chakry7
Ilosc chakry10.000 E: 5 | D: 25 | C: 75 | B: 300 | A: 750 | S: 3500
Zią jest ziomkiem. Przyjacielem każdego. Władcą leżingu, imprez i pieniędzy. Naczelny alkoholik krainy szczurów. Szef kasyna i nielegalnych zakładów luchadorskich. Fan narkotyków i nikotyny. Z Kamaboko dogaduje się znakomicie, widząc w nim pokrewną duszę. Zawsze chętnie mu pomaga - tylko nie zawsze jest przy tym trzeźwy. Krążą plotki, że od używek wyłysiał, ale to tylko plotki. Jest golcem - one z reguły są gołe. No i ślepe, więc i Zią jest niemal ślepy. Widzi baaaaaardzo słabo. Dlatego woli siedzieć pod ziemią, gdzie jest chłodniej i ciemniej.
Techniki zwierzęcia
NinjutsuC // Gyaku Kuchiyose no Jutsu | Reverse summoning technique // Standardowy
NinjutsuC // Kuchiyose no Jutsu | Summoning Technique // Różny
NinjutsuA // Kumoshin no Jutsu | Cloud Transport Technique // Dwukrotny
Doton // PaktB // Hadakadebanezumi kaitai-tai | Mole-rat demolition squad // Trzykrotny
DotonB // Ishi no kami no abatā | God of Stones avatar // Dwukrotny, standardowy C na turę za utrzymanie
KatonC // Katon: Gōkakyū no Jutsu | Fire Release: Great Fireball Technique // Różny
HyōtonA // Ekitai chisso | Liquid Nitrogen // Dwukrotny
► Pokaż Spoiler | Speedy
Speedy
GatunekMyszoskoczek
RozmiarMały
Posiadane dziedzinyNinjutsu A
Hyōton B
Futon B
Raiton C
Siła4
Szybkość8
Wytrzymałość4
Refleks8
Siła woli5
Kontrola Chakry6
Ilosc chakry7.500 E: 10 | D: 50 | C: 100 | B: 400 | A: 1500 | S: x
Speedy jest niewielkim myszoskoczkiem o brązowym futerku. Ma długi i cieniutki ogonek. Ubrany chodzi w białe spodenki i koszulkę, zaś na głowie nosi sombrero. Uwielbia grać na mandolinie i marakasach, a poza tym biegać, ruszać się i płatać figle! Jest wiecznie wesoły, rozradowany i wręcz wypełniony energią. Nienawidzi nudy. W większości wykonując zadania, opiera się na tym, czy będzie co robić, czy nie bardzo. Zadania pokroju czujki czy strażnika to nie dla niego. Ale bieganie? Zabijanie? Figlów płatanie? Zawsze. Z Kamaboko się zwyczajnie nie dogadują. Pracuje dla niego, ale lubi wykręcać mu numery czy robić rzeczy "po swojemu".
Techniki zwierzęcia
NinjutsuC // Gyaku Kuchiyose no Jutsu | Reverse summoning technique // Standardowy
NinjutsuC // Kuchiyose no Jutsu | Summoning Technique // Różny
NinjutsuA // Kumoshin no Jutsu | Cloud Transport Technique // Dwukrotny
Hyōton D // Kōri no Kishitsu | Ice substrate // Standardowy za pole o promieniu 3m
HyōtonC // Yukidama | Snowball // Standardowy
FūtonB // Fūton: Hane no Mai | Wind Release: Feather Dance // Standardowy na turę
RaitonC // Hagane piasuinparusu | Steel-piercing impulse // Dwukrotny
RaitonC // Ka jūden | Overcharge // Różny
Lista NPC
Obrazek
Wcielenie Jelenia
Prowadzone wątki 5/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
Awatar użytkownika
Sabataya Shuten
Posty: 941
Rejestracja: 27 kwie 2021, 12:40
Ranga dodatkowa: ex-Kage
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Miasto portowe Aki

Jeżeli Ishi chciał ją jakkolwiek pocieszyć, szło mu to nie zgorzej niż wyjaśnianie Shuten jej punktu widzenia. Innymi słowy - nie najlepiej. Złudzenie? Od paru dni? I przypłynął z nimi? Uniosła brew, patrząc na niego z dozą niedowierzania. Jak osoba z takim podejściem jak jego dalej żyła? Jaka magia się za tym kryła? Tak jakby to, że wyglądał tak od kilku dni nieszczególnie zmieniało cokolwiek w jej stwierdzeniu. W zasadzie jedynie potwierdzało rzucone przez Sabataye słowa. Trzymał się tylko dzięki sile woli. I dragach. Odsunęła rękę. Nawet nie dlatego, że odmówił. Odmowa nie była aż tak istotna. Istotne było coś zupełnie innego, co zdawało się burzyć ostatnie nadzieje, jakie miała względem tego człowieka.
- Ale ty wiesz, że to nie są cukierki, prawda...?
Zapytała niepewnie, nawet ciszej niż mówiła do tej pory. Zapytała, ale czy chciała znać odpowiedź? Nie. Chyba nie. W gruncie rzeczy bała się tego, co mogłaby usłyszeć. Schowała pigułkę z powrotem na miejsce, wsuwając rękę z nią do torby i wrzucając bez większego zastanowienia do tej samej kieszeni, z której ją wyciągnęła.
- Ishi... nie, żebym była jakimś autorytetem w tej kwestii ani nic z tych rzeczy, ale zacznij bardziej myśleć o swoim zdrowiu. Jeśli coś ci się stanie, nie będzie to dla ciebie największym zmartwieniem, tylko dla wszystkich wokół. A przede wszystkim Seinaru i Ni.
Stwierdziła nie kryjąc powagi. Bo tak, sprawa była poważna. Ważna. Istotna. Zakładała, że o tym wie, także raczej starała się brzmieć tak, jakby jedynie chciała mu o tym drobnym fakcie przypomnieć. Nic po za tym. A jeśli nie był tego świadom, to już był. Oby.

Nie spodziewała się zamienić słowo z Akane przed samą akcją. Ani nawet w trakcie licząc się z tym, że będą w zupełnie innych miejscach. Widząc jednak dziewczynę obok siebie, spojrzała na nią z góry zakładając, że może być coś potrzebne ze strony samej Shuten przed rozpoczęciem działań przez jej grupę. Z resztą nie musiała nic zakładać. Już pierwsze słowa dość jasno wskazywały na to, czego dziewczyna oczekiwała od Sabatayi, jaka to początkowo nawet nie zareagowała na wzmianki o własnoręcznym ukróceniu własnego życia. Jakby było to zupełnie normalne. Prawie było. Odpięła od pasa jedno z posiadanych ostrzy, prostą katanę jak się patrzy, wyciągając ją schowaną w sayi ku białowłosej wraz z dwoma kunaiami, po które sięgnęła drugą ręką.
- Pamiętaj, że jest jednosieczna. Szorowanie po gardle tępą częścią może nie być tym, czego od niej oczekujesz. W kunaiach nie masz takiego problemu. - dodała od siebie spokojnym, merytorycznym tonem, nim wolną już od oręża dłoń położyła na jej głowie. - ...mam zbyt napięty na to grafik. Może innym razem. Tymczasem będę wdzięczna, jeśli sama też o siebie zadbasz. Trochę boję się sprawdzać, jak upierdliwe będzie ścieranie krwi z pokładu.
Z ubrań bywa ciężko, a z desek? Pewnie nie. Raczej były jakoś zabezpieczone, żeby chociażby wodą nie nasiąkać jak gąbka. No, ale Akane o tym wiedzieć nie musiała. A nawet, jak wiedziała, to nie miało to absolutnie jakiegokolwiek znaczenia, bo nawet nie o to jej chodziło. Rękę zabrała, pozwalając jej udać się w swoim kierunku. Sama zaś? Czekała.

...i się doczekała. Statek ruszył, a wraz z nim - oczy rudowłosej, jakimi zaczęła skanować teren i zapoznawać się z sytuacją na miejscu. Na szybko sklecony plan w kwestii statków został przyjęty do rozpatrzenia, a kiedy tylko mężczyzna odpowiedział, sama na moment zrobiła przerwę. Dużo krótszy niż mężczyzna, bardziej trawiąc jeszcze jego wizję niż rzeczywiście bardziej nad nią myśląc. W gruncie rzeczy nie mogła w końcu powiedzieć, że priorytety mężczyzny były złe i jedyne, co jej pozostało, to kiwnąć głową.
- Niech i tak będzie. Na statkach jest średnio po 15 samurajów, nie wiem, jak silnych. Ale myślę, że zaskoczeni powinni być początkowo nieco łatwiejszym celem.
Nieco, bo cały ich element zaskoczenia nie był pewnie aż tak skuteczny przez chaos u bram. Dalej jednak pewnie nie spodziewali się nagle pirackiego statku kilka metrów od siebie, to też dalej jakąś przewagę w tym zakresie mieli. Oby wystarczającą, by Ishi na długo w tyle za nimi nie został. Wolała mieć więcej osób ze sobą, niż za sobą. Ale jak już miała mieć kogoś za sobą, to wolała swoich, niż wrogów.

Zostało jeszcze uzgodnić plan działania z Onimaru, to też udała się z nim na dziób Wieloryba. Nie do samych shinobi odpowiadających za kamuflaż, jednak zdecydowanie tak, by mogli w każdej chwili ruszyć. O ironio, chociaż tyle... Sytuacja podobna jak z Ishim. Rzuciła swoim pomysłem, poczekała na opinię i kontrpropozycję. W międzyczasie kątem oka spojrzała na dziwny oręż, jaki wyciągnął spod bandaża. Pompka? Czy ona słyszała koła zębate? Sądząc po słowach Reia, dość ciekawy mieczyk Onimaru musiał być fajny. Na ile? Nie wiedziała. Jednak zdecydowanie wyglądał na skomplikowany. W końcu wzrok przeniosła też i na samego wujaszka. Zdecydowanie też nie chciała zostać otoczona. Rozumiała więc obawy, a chociaż sam stwierdził, że pewnie daliby radę, ex-Kage patrzyła na tę część nieco bardziej sceptycznie. I znów - na moment spojrzała na ostrze. Czy ono... warknęło? What the hell.
- Brzmi w porządku. - stwierdziła, wzrokiem patrząc po samurajach oraz szukając głównej gwiazdy tego popołudnia. - ...chyba.

Ostatnie słowo rzuciła na tyle cicho, że nawet nie była pewna, czy rzeczywiście opuściło jej usta. Ilość sławetnych wojowników Tetsu zdecydowanie była duża. Bardzo duża. Większa, niż zakładała. Jakby znaleźli się w istnym mrowisku dedykowanym właśnie im. Dość szybko jednak liczebność przeciwników przestała jakkolwiek ją obchodzić, kiedy tylko jej wzrok skierował się ku szczytowi ogromnej platformy. A tam, widząc Kapitana, coś w środku niej ją ścięło. Patrzyła na znaną jej twarz Ichiwy, a im dłużej patrzyła, tym wyraźniej czuła oblewający ją gorąc czy własne serce wściekle pompujące krew. Nie tylko urządzili sobie rozrywkę z jego egzekucji. Jak wiele cierpienia musieli mu sprawić przez cały ten czas? Nie myślała nawet teraz o wszystkich tych bliznach, jakie znalazły się na jego niemal wiecznie czerwonej twarzy. Nie myślała nawet o jednym z oczu, jakie z daleka wyglądało na stracone, a które szczególnie u niego lubiła. Nie było w tym nic smutniejszego niż widok jego złamanego ducha, kiedy ostrze nie opadło jeszcze na jego kark. Mimowolnie uchyliła usta, jakby chcąc coś powiedzieć, jednak ostatecznie jedyne, na czym się złapała, to na przeszklonych oczach. Oczach, jakich nawet nie chciała wycierać, byleby nie zdradzać, że w ogóle była ku temu jakakolwiek potrzeba. Zwłaszcza teraz, kiedy potrzebowali działać, a nie stać i ubolewać.

Gdyby sytuacja była inna, zapewne przeklinałaby w myślach Kamaboko. Widziała sens ich szopki, oczywiście! Czy jej się podobała? Nie. Gdyby sytuacja była inna, pewnie nawet sięgnęłaby po coś, by zakryć twarz. Gdyby sytuacja była inna, może przede wszystkim zwróciłaby nawet większą uwagę na poczynania lalkarza, zamiast jedynie przyjąć do wiadomości rzucone słowa, wzrok dalej mając wbity w podest. Gdyby sytuacja była inna - zapewne jej serce na moment by nie stanęło uświadamiając sobie, że czas, jaki zakładali, że mają, właśnie wyparował. Nie dobili do doku. Nie było do niego wiele, ale co z tego? Dalej nie wysiedli. Dalej nie byli blisko, by dotrzeć do Reia, podczas gdy ostrza zostały podniesione w górę. Nie tak to miało wyglądać. Mieli go uratować, a nie minąć się o włos z zachowaniem jego głowy na karku. I dlaczego? Bo popełnił błąd? Nie był święty, absolutnie! Ale nie był też złym człowiekiem. Oczywiście, że była w tym sprawiedliwość dla samurajów. Dla wszystkich tych, którzy ucierpieli na jego bezmyślności. Ale gdzie przez te dziesięć lat była sprawiedliwość dla Shuten? Jaka "sprawiedliwość" stała do tej pory za całym złem, jakiego dopuścili się oni? Czym w ogóle była ta cała "sprawiedliwość", jeśli sprawiedliwym było odebrać jej kolejną osobę, na której jej zależało?
- Zestrzel samurajów przy Reiu. Teraz. Zaczęło się.

Gdyby miała więcej czasu na wyjaśnienia, może by skorzystała. Teraz zaś obawiała się, że każde słowo więcej może przesądzić o losie Ichiwy. Były jednak dwie rzeczy, jakich sytuacja od niej wymagała, by mieć jakiekolwiek realne szanse, by dostać się bliżej Kapitana. W tym więc czasie wyciągnęła szybko zwój z małżem wyciągając go, a następnie nie czekając na nic więcej, skierowała swe kroki biegiem w stronę galionu. Biorąc rozbieg zamierzała bowiem włączyć wszystkie trzy bramy Hachimonu, by z kolei ten wraz z resztą dziobu okrętu wykorzystać jako swój własny tor do wzięcia rozbiegu i mocniejszego odbicia się od statku gdy ów tor się skończy. Wszystko to po to, by po zmianie trybu małża ten miał już nadany dużo większy pęd, niż ten, jakiego można by się po nim spodziewać po wystartowaniu na nim "z miejsca". Zawsze to kilka czy kilkanaście metrów więcej. Czy na niego będzie w stanie wskoczyć czy nie zdawało się kwestią drugorzędną. Mogła nawet trzymać się go jedną ręką wisząc, skoro i tak niedługo zamierzała lądować. Grunt, to przelecieć nad dokiem i tamtejszymi tłumami, wyciągnąć jeden kunai, skupić się na postrzeganiu sferycznym, a następnie mając samurajów w zasięgu rzutu - miotnąć bronią nasyconą Taitonem w przeciwnika, którym obecnie nie zajmował się Ishi. Bo na jego wsparcie właśnie liczyła. Tez jednak nie rzucała na ślepo, a tak, by kunai wbił się w sposób, by reszta ciała samuraja zasłoniła Reia przed wybuchem. Raczej na wysokości barków, a gdyby nie leciała pod kątem, jaki pozwalałby na "bezpieczne" trafienie kunaiem rzuconym z całkiem sporą siłą w przeciwnika: rzuci nim tak, by przeleciał mu tuż za plecami, gdzie mogłaby go wysadzić. Im bardziej byłaby w stanie zgrać się z Ishim, tym lepiej. Nie wykluczała też z resztą rzutu drugim kunaiem, jeśli byłby na to czas i okazja. I nie wlecieć nikomu pod strzałę ani cokolwiek, co ten lot by jej ukróciło czy przerwało.

Z tym, że jeden kunai i jedna czy dwie strzały to może być za mało, by się ich pozbyć - acz może być wystarczające, by rzeczywiście kupić sobie czas i ich zatrzymać do momentu, gdzie Sabataya mogłaby zsunąć się z małżem, którego rękojeść złapałaby dłonią i zamieniła go z powrotem w broń obuchową, wylądować tuż obok nich zaraz za klęczącym Reiem, a następnie szybkim zamachem bronią uderzyć obu najbliżej stojących samurajów. Czy to odpychając ich do tyłu, czy kompletnie zrzucając z najwyższej platformy - byle nie dać im skrzywdzić bardziej Ichiwy, a starca trzymając nie blizej niż na długość swojego oręża. Bo o nim też pamiętała i tym bardziej nie zamierzała dać mu podejść. Bardziej jednak ją interesowało, czy w ogóle w takiej sytuacji rzucałby się na nią z bronią. W każdym razie małżem raczej machałaby dość wysoko, co by nie uderzyć Reia, jaki to klęcząc zajmował szczęśliwie mniej miejsca.

A obrona? Obronę zostawia Ibarakiemu. Są przy platformie? Hope so. Zdecydowanie panda nadawała się do tego lepiej, niż Sabataya.


Chakra Shuten14 980 - 20 (Tsūjitegan) - 600 (małż) - 300 (Taiton: Haretsu Hibana) - 5 (Ki Nobori no Shugyō) = 14 055
HachimonSiła +2, Szybkość +2, Refleks +2 || 1/14 tury
AtutyInstynkt Niebezpieczeństwa
Ekwipunek- Katana; - 3 kunaie
Mapka Jeleniowa...o, tutaj

► Pokaż Spoiler | Techniki
Ki Nobori no Shugyō | Tree Climbing Practice木登り修業­­
KlasyfikacjaNinjutsu, Kontrola Chakry
PieczęcieBaran
KosztStandardowy na turę
ZasięgNa siebie
Wymagania---
Kolejna podstawowa zdolność ninja. Poprzez odpowiednio precyzyjne skupienie chakry w podeszwach stóp, ten może bez problemów przyczepić się do dowolnej powierzchni, chodząc wzdłuż niej jak po prostej drodze. To dzięki tej zdolności możliwe jest wbieganie po ścianach czy wchodzenie po drzewach bez użycia dłoni. Zdolność ta wymaga jednak konkretnych zdolności kontroli chakry (4 i więcej) dla szybszego opanowania. Jej za mała ilość skupiona w tak problematycznym miejscu jak stopy jest w stanie odczepić shinobi od powierzchni. Za duża zaś - pozwala wybić się od powierzchni, po której ten stąpa, jednocześnie uszkadzając te bardziej podatne na zniszczenia pozostawiając widoczny ślad. Kluczem jest stałe utrzymywanie idealnie określonej ilości energii w chcianym miejscu.

Posiadając rangę B Ninjutsu chodzenie po płaskich powierzchniach nie wymagają składania pieczęci. Czas kumulacji chakry wynosi jednak tyle, ile zajęłoby ich złożenie.
Taiton: Haretsu Hibana | Typhoon Release: Rupturing Spark颱遁・破裂火花­­
KlasyfikacjaTaiton, Fūton, Transformacja Natury
Pieczęcie---
KosztStandardowy
ZasięgNa siebie
WymaganiaFūton B
Specjalna odmiana Uwolnienia Wiatru znana tylko w nielicznych rejonach Kraju Wody. Uwolnienie Tajfunu jest jego bardziej niszczycielską wersją, charakteryzująca się większą siłą przebicia i zdolnością rozrywania powłoki chakry Taitonu, wywołując przy tym wybuch skompresowanego powietrza o sile notki wybuchowej.

Technika polega na nasyceniu broni energią, po którym zaczyna ona jarzyć się niebieskim światłem. Po uderzeniu w cel, wybucha ona, jednak możliwa jest detonacja tej energii w dowolnym momencie poprzez złożenie pieczęci Ptaka. To czy broń uległa zniszczeniu w wybuchu ocenia Mistrz Gry.

Posiadając rangę S Fūton można pominąć składanie pieczęci do wybuchu.
Posiadając Kontrolę Chakry na poziomie 7 lub wyżej można skoncentrować chakrę w pojedynczym punkcie na naszej broni, zamiast na jej całej powierzchni. Sprawia to, że szansa zniszczenia broni jest znacznie mniejsza, podobnie jak siła odrzutu czy zasięg samego wybuchu, jednak zamiast tego użytkownik zyskuje znacznie większą precyzję i kontrolę nad techniką, mogąc ją wykorzystać chociażby w zwykłej szermierce. Jeśli uiścimy dodatkowy koszt standardowy C, technika zachowuje siłę jak na swoją rangę.
► Pokaż Spoiler | Małż
Makigai Sheru Mēsu | Conch Shell Mace巻き貝 シェル メース
Legenda
W świecie ninja wielu nie zdziwią zwierzęta wyszkolone przez shinobi, potrafiące samodzielnie korzystać z ninjutsu. Ba, niektóre nawet potrafią mówić! Jednak ta legenda jest... specyficzna. Żywa muszla zdolna do walki jak równy z równym? Niektórzy twierdzą, że istota ta, czy to zwykła muszla, czy to małż, swego czasu starła się z przeciwnikami, którzy mogli zagrozić pokojowi na świecie. Inny zaś mówią, że by móc się przemieszczać opanowała rzadką sztukę faktycznej zmiany kształtu, znacznie przewyższającą zwykłe Henge no Jutsu.
Stack/SlotZawsze zajmuje pełen zwój, niezależnie od jego wielkości
Zdolności
Jaka by prawda nie była, muszla ta była wykorzystywana do walki przez shinobi od stuleci. Tak jak nawet jej posiadacze nie są w stanie powiedzieć czy jest ona prawdziwym zwierzęciem czy legenda kłamie, tak są w stanie wykorzystywać do walki jej unikatowe właściwości:
  • Niezwykle twarda skorupa, jaką są w stanie zniszczyć jedynie najpotężniejsze techniki, jak np. Bijūdama lub uderzenie o Sile 14.
  • Zdolność zmiany małża w formę potrafiącą latać. Shinobi za standardowy koszt B chakry jest w stanie zmienić podstawową formę małża w latająca, a następnie dowolnie sterować torem jego lotu. Prędkość małża wynosi 8 i dopóki coś nie zatrzyma jego lotu, wzrasta ona do 9 po 3 turach latania. Małż jest również w stanie udźwignąć 90 kg, toteż użytkownik może na nim latać. Kontrolować w ten sposób małża może jedynie jego aktualny lub dawny posiadacz z racji, że odrzuca on chakrę innych osób. Aby zostać zaakceptowanym do grona posiadaczy, trzeba trzymać małża we własnych dłoniach przez 3 tury.
  • Małż musi być zapieczętowany w zwoju tak długo jak nie jest wykorzystywany w walce. Jeżeli "zwierze" wykryje, że jest na wolności i nie trwa w najbliższym otoczeniu walka, to po 4 turach spokoju samo ją zaczyna - atakując wszystkich w pobliżu swoją powietrzną formą, osiągając w niej prędkość 10. Aby go wtedy zapieczętować, wymagane jest najpierw jego unieruchomienie - czy to przez proste złapanie, czy potężne uderzenie jakie ogłuszy zwierzę.
Ostatnio zmieniony 13 wrz 2022, 18:25 przez Sabataya Shuten, łącznie zmieniany 9 razy.
Obrazek
Awatar użytkownika
Mirai Akane
Posty: 149
Rejestracja: 31 maja 2021, 23:26
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Miasto portowe Aki

Nie wiadomo czy Akane spodziewała się takiego przebiegu rozmowy z kimkolwiek, ale na pewno nie myślała, że odbędzie taką właśnie z najmłodszym nabytkiem ich drużyny. Czy jej to przeszkadzało? Nie bardzo, w tym momencie mogła zobaczyć stronę dziewczynki, której jeszcze nie widziała, a jeśli przez to będzie musiała zastanowić się nad odpowiedziami, to był to mały koszt tego dialogu.
Pauza dla suspensu przedłużała się niemiłosiernie, ale Akane była cierpliwą istotką, szczególnie że taka szansa na wymianę bardziej rozbudowanych zdań z Ruri mogła się nie przydarzyć zbyt szybko. Zaobserwowała nawet wymianę pieniędzy... (?!) między nią i Pandą, jak również szybki pocieszający uścisk. Scena byłaby naprawdę urocza gdyby nie ten stały brak jakichkolwiek emocji w oczach młodszej. Przy okazji zignorowała jak 'brutalna' musiała być ta partia dla Ibarakiego. Ostatecznie kapłanka zamarła słysząc ostateczny wniosek.
Czyżby faktycznie nie bała się śmierci?
-Nie mam pojęcia czy znajdę ten swój interes narażając życie by uratować nieznajomego mi faceta, ale nudne życie nie przekonuje mnie w żadnym stopniu. Ostatnie wydarzenia tylko to potwierdziły, że zawsze się znajdzie ktoś, kto będzie chciał pozbawić mnie tej nudy. Tutaj mam wrażenie, że mam nad tym wszystkim jakąś większą kontrolę, a ponad 25% na przeżycie to i tak całkiem sporo.- Uśmiechnęła się jak gdyby nic. - Umrzeć jest strasznie łatwo, to życie jest znacznie trudniejsze. Przy tym śmierć nie brzmi zbyt przerażająco. Tobie śmierć nie przeszkadza? - Zerknęła na Ruri z zaciekawieniem zakrawającym o troskę.
Odebrała broń od swojej mistrzyni, przyczepiając je do pasa, a dwa mniejsze ostrza schowała do kabury na udzie. Spojrzała na Shuten kiedy ta położyła dłoń na jej głowie. Tym razem postanowiła przemilczeć fakt ponownego traktowania ją jak dziecko. Chociaż czy aby na pewno?
- Tak mamo, będę uważać. - Uniosła lekko kącik ust do góry. - Z niezabezpieczonego drewna ścieranie krwi jest BARDZO upierdliwe, prawie niemożliwe do usunięcia zabarwienia. Jednak patrząc po ilości otaczającej nas wody dookoła zaryzykuje stwierdzenie, że to będzie trochę łatwiejsze. Tylko nie mogę obiecać, że nie zostaną ślady. - Wzruszyła lekko ramionami. - Nie zapominaj czym się zwykle zajmuje, bywało krwawo, a Hana nie miała zbyt dobrze wyposażonego szpitala.
Uwolniona już od matczynego dotyku, wróciła na swoją pozycję już uzbrojona.
Poza tym, też czekała. Może już nieco bardziej nerwowo, ale jej zadanie się jeszcze nie zaczęło. Nie miałaby nic przeciwko gdyby w ogóle się nie rozpoczęło, ale tak kolorowo to być nie mogło. Zerknęła jeszcze jak Ruri sprząta planszę i posyła jej okejke, na co odpowiedziała uśmiechem i odprowadziła wzorkiem Ibarakiego, który pognał do Shuten. Więc zaczęło się.
Awatar użytkownika
Kamaboko Gonpachiro
Posty: 197
Rejestracja: 18 maja 2021, 13:59
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Miasto portowe Aki

Sytuacja była... była. W sumie zawsze była jakaś sytuacja, ale obserwując to wszystko czuł się trochę jak ten randomowy ninja walczący z randomowym samurajem. Tak po prawdzie to jeszcze z nikim nie walczył ale no właśnie miał. Kiedy Norn zajmował się trzydziestoma przeciwnikami, w jego stronę mknęło przeciwników trzech. Dziesięć razy mniej. Mógłby się obrazić gdyby nie to że mu to właściwie nie przeszkadzało. Nawet przez chwilę uznał że "Pomoże" Nornowi "przypadkiem" ładując jakąś technikę w niego (I samurajów). Zrezygnował jednak z tego pomysłu uznając, że jak by nie spojrzeć Norn się mógł przydać. Kamaboko również zrezygnował z pomocy Ziomowi a to z prostego powodu - jego zadaniem był chaos i to zadanie wykonywał. Nawet jeśli urąbią mu nogi to będzie jeszcze za mało by go zniszczyć - nawet jeśli upadek nadkruszy resztę golema. A nawet gdy golem się rozpadnie, nim w jego gruzach odnajdą zioma, ten powinien zdążyć się już dawno bezpiecznie ewakuować. Nawet jak nie zdąży - czy naprawdę będą mieli czas przeszukiwać gruzy golema w poszukiwaniu małego golca? Tak więc nawet jeśli czas zapewniony przez Zioma mógł być bardziej limitowany niż pierwotnie Kamaboko zakładał, to nie było to coś czym się planował zajmować jako że w ogólnym rozrachunku wszystko i tak było jak należy. To pozostawiało dwie opcje - koszary i trzech typa przed nim. Plan jak rozprawić się z trójką zrodził się w jego głowie instantowo, niemniej od razu go odrzucił. Był dobry ale chakrożerny a on nie wiedział jak długo przyjdzie mu walczyć czyli jednym słowem, musiał oszczędzać chakrę. Zamiast tego złożył pieczęć klonującą i używając Kage bunshin no jutsu stworzył klona mającego 100 chakry, którego od razu posłał w stronę koszar, by ogarnąć temat. Prawdopodobnie koszary były puste ale kto wie?

Deaktywował technikę od głosu no i co? No nic pozostawało Bukijutsu, a dawno tego nie robił... skręcił swoje palce zmieniając je ze standardowych palców w coś na wzór ostro zakończonych szpikulców następnie zaczął atak. Wadą kukiełek był brak mimiki i czy mowy ciała. Gdy dochodziło jednak do walki, zamieniało się w to groźną broń. Ruch mięśni? Spojrzenie? Delikatne gesty? Wiele rzeczy które mogły zdradzić następny ruch Kamaboko znikało, zwyczajnie przez to że jego ciało nie było ciałem, a maszyną. Na dodatek Kamaboko - nie musiał składać pieczęci do Shunshina. Owocowało to więc niczym nie zdradzonym, instantowym przemieszczeniem się w linii prostej do celu. I Kamaboko planował niczym pierdolony czołg wjebać się w jednego przeciwnika, po prostu uderzając w niego całą swoją masą - a ta nie mogła być mała. Następnie obróciłby się zwinnie w kierunku drugiego najbliższego przeciwnika i wyrzucając lewą rękę w przód, wpakował by mu "palce" lewej dłoni prosto w krtań. Prawa ręka podążałaby w ślad za lewą tym razem jednak palce miały przebić miękką cześć podbródka zahaczyć o żuchwę przeciwnika a następnie z pomocą obu rąk zamierzał wyrwać lub chociaż rozerwać mu głowę/twarz. Następnie popchnie przeciwnika na trzeciego z mężczyzn, podążając tuż za lecącym ciałem. Z tą różnicą że Kamaboko planował wznieść się w powietrze z pomocą nadal nie deaktywowanej techniki i w momencie kiedy przeciwnik będzie unikał/odpychał/ciął ciało kolegi, znaleźć się tuż nad nim i wbić mu palce prosto w oczy, które i tak powinny być jakoś przez hełm widoczne. Planował naciskać z taką siłą by przebić oczodoły i uszkodzić znajdujący się tuż za nimi mózg.

Trochę miał nadzieję, że Shuten nie patrzy.
► Pokaż Spoiler
Kage Bunshin no Jutsu | Shadow Clone Technique影分身の術­
KlasyfikacjaNinjutsu, Technika Klonująca
PieczęciePieczęć klonowania
KosztChakra dzielona równo pomiędzy oryginał i kopie
standardowy D utrzymania od klona (minimum 3) płacone przez stworzone kopie
Zasięg---
Wymagania---
Jedna z najdoskonalszych technik klonowania, niosąca nie tylko dodatkowe możliwości, ale również ryzyko. Po złożeniu jednej pieczęci nasze pokłady chakry dzielą się równo pomiędzy wszystkie stworzone kopie. Są w stanie wykonywać techniki oparte na chakrze, jak również zadawać fizyczne obrażenia. Posiadają też wszelakie atuty, jakie posiada oryginał. Skopiowany zostaje także ekwipunek, z wyłączeniem zwojów z zapieczętowanymi przedmiotami lub technikami, zaawansowanych technologicznie urządzeń, przedmiotów o unikatowych właściwościach (np. unikaty) oraz przedmiotów jednorazowego użytku. Klon taki nie ma też dostępu do technik powiązanych z klanem bądź limitami krwi. Prócz klasycznych ograniczeń posiadanych przez klony, znikają one w przypadku straty przytomności przez twórcę lub w momencie jego zaśnięcia bez względu na to, czym zostało spowodowane. W zamian za to, są w stanie podróżować samodzielnie na dłuższe dystanse, a zdobyte przez nie informacje i doświadczenia wracają podczas ich zniszczenia do twórcy.

W przypadku zniszczenia lub odwołania klona, do oryginału wraca jedynie 20% pozostałej u kopii chakry, przez co technika jest niebezpieczna dla osób o jej zbyt małej ilości. Podczas utrzymywania klonów, ilość chakry pozostała u oryginału po dokonaniu podziału traktowana jest jako jego nowa, maksymalna jej ilość. Przez to, jej drastycznie pomniejszona ilość nie wpływa negatywnie na shinobi. Każdy klon po zniszczeniu pozostawia po sobie kłębek dymu, który może być zarówno przydatnym narzędziem, jak i utrudnieniem w zależności od sytuacji.

Na randze A Ninjutsu można dzielić chakrę dowolnie pomiędzy klony, jednak każdy z nich musi posiadać jej minimum 500.
Na randze S Ninjutsu można dzielić chakrę dowolnie pomiędzy klony, jednak każdy z nich musi posiadać jej minimum 250.
Na randze S Ninjutsu oraz posiadając Specjalizację w Ninjutsu można dzielić chakrę dowolnie pomiędzy klony, jednak każdy z nich musi posiadać jej minimum 100.
Posiadając Kontrolę Chakry na poziomie 6 w przypadku zniszczenia lub odwołania klona, do oryginału wraca 35% pozostałej u kopii chakry.
Posiadając Kontrolę Chakry na poziomie 7 w przypadku zniszczenia lub odwołania klona, do oryginału wraca 50% pozostałej u kopii chakry.
Posiadając Kontrolę Chakry na poziomie 8 w przypadku zniszczenia lub odwołania klona, do oryginału wraca 60% pozostałej u kopii chakry.
Posiadając Kontrolę Chakry na poziomie 9 w przypadku zniszczenia lub odwołania klona, do oryginału wraca 70% pozostałej u kopii chakry.
Posiadając Kontrolę Chakry na poziomie 10 w przypadku zniszczenia lub odwołania klona, do oryginału wraca 80% pozostałej u kopii chakry.
Shunshin no Jutsu | Body Flicker Technique瞬身の術­
KlasyfikacjaNinjutsu, Kontrola Chakry
PieczęcieTygrys
KosztStandardowy
Zasięgdo 20 metrów
Wymagania---
Pomimo zaliczania się w poczet podstawowych zdolności ninja, stanowi technikę dość chakrożerną. Przez to, nie bywa ona dostępna dla niskopoziomowych shinobi. Chociaż często mylona z teleportacją, technika ta poprzez krótkie skupienie chakry jest w stanie przez bardzo krótką chwilę zwiększyć możliwości organizmu, pozwalając na niesamowicie szybkie poruszanie się. Mimo tego mylnego wrażenia, jest w rzeczywistości niesamowitym przyśpieszeniem, które na takowe wygląda. Ninja potrafi w mgnieniu oka pojawić się w innym miejscu, o ile jest fizycznie dostępne. Tak duże prędkości zezwalają głównie na poruszanie się w linii prostej, o ile przeszkody na drodze nie są stosunkowo łatwo do ominięcia np. kłoda bądź przewalone drzewo. Niektórzy używają jej też, by znaleźć się nad przeciwnikiem zamiast tuż obok niego.

Podany zasięg pozwala przenieść się na wspomnianą odległość przy poświęceniu standardowego kosztu techniki. Możliwe jest jednak jego zwiększenie, poprzez przeznaczenie większej jej ilości. Warto jednak pamiętać, że strata zbyt dużej ilości chakry w krótkim czasie może negatywnie odbić się na shinobi.

Istnieje wiele wariantów tej techniki, wszystkie różniące się tylko wizualnie. Możliwe jest zarówno wytworzenie niewielkiej chmurki celem kamuflażu, chociaż nie jest ona konieczna. Są również ninja, którzy zamiast ów dymku tworzą zasłony z wody, liści czy piasku - wszystkie mające tę sama funkcję, nie dając innych profitów niż efekt wizualny.

Posiadając rangę S w Ninjutsu zamiast pieczęci Tygrysa, można w zamian użyć Pieczęci Konfrontacji.
Posiadając Specjalizację w Ninjutsu ninja może pominąć pieczęć kumulując chakrę tyle czasu, ile zajęłoby jej złożenie.
Fūton: Hane no Mai | Wind Release: Feather Dance 風遁・羽の舞­­
KlasyfikacjaFūton, Transformacja Natury
PieczęcieKrólik → Wąż
KosztStandardowy na turę
ZasięgNa siebie
Wymagania---
Po skupieniu wokół siebie chakry Fūtonu, shinobi zaczyna otaczać wir powietrza unoszący ninja. Sposób ten pozwala latać, chociaż może nie w dosłownym tego słowa znaczeniu. Bliżej temu do bycia niesionym przez skupiony wokół nas wiatr, który popycha człowieka w pożądanym kierunku. Szybkość poruszania się jest równa Kontroli Chakry postaci (7 poziom Kontroli Chakry jest równoznaczny więc 7 poziomowi Szybkości latania). Nie ma ograniczeń co do możliwej wysokości, na jaką można się wznieść i jest ona podyktowana warunkami panującymi na poszczególnych wysokościach niż sztucznie narzucone przez samą technikę. Lot za jej pomocą ciężko nazwać jednak "precyzyjnym". Będąc dosłownie popychanym przez wiatr, skrętność jest dość ograniczona i przy maksymalnych prędkościach bardzo ciężko manewrować, narażając się na wlecenie w przeszkodę.
Chakra:
Kamaboko 10.625 - 300 - 100 - 300 - 75 = 9.850
Klon 1 100 - 25 = 75
Zią 5.525 - 75 = 5.450
Pinky - 2.500
Speedy - 7.500
Mózg - 15.000
Ostatnio zmieniony 18 wrz 2022, 21:11 przez Hefajstos, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
Nara Shizu
Posty: 509
Rejestracja: 28 cze 2021, 12:57
Ranga: Genin
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Miasto portowe Aki

Za tym co odległe - Arc III: Komplikacje­
WydarzenieWielka Przygoda
Post21/? (270/?)
Kamaboko + Kugane + Norn Part

No sytuacja była no. Była jaka była. Tam Norn zajmował się znacznie większą ilością przeciwników, i tak jak Kamaboko mógł trochę mu zsabotować sytuację, tak zwyczajnie nie opłacało mu się to. Podobnie jak pomaganie ziomowi jakiego to zresztą zadaniem było nawet przegrać po tym, jak już tam stworzy zamęt. Nie miał w żaden sposób wygrać. W pewnym sensie, plan idealny, bo nie ważne co się stanie - wygrana zioma i tak już była pewna. Teraz mogli samurajowie jedynie starać się, aby nie dokonał jakichś większych szkód. To też... no miał trochę nudną robotę. 3 samurajów przed nim. I koszary. Koszary jednak uznał za nudniejsze, to też posłał tam tylko klona jaki to nie miał zbyt wiele chakry. Ot, na rekonesans. Nim jednak przejdziemy do tego co on tam sobie poodkrywał i czego doświadczył, skupmy się na oryginalne. Nie jakiejś fałszerce.
Kamaboko Gonpachiro miał plan. Ten plan, nie był miły. Był właściwie bardzo niepokojąco krwawy i tak. Lepiej żeby Shuten nie patrzyła, bo się zacznie jeszcze martwić. Znaczy... pewnie i tak już się martwi. Nie żeby to było jakoś bardzo istotne. Istotne było mordowanie samurajów, jacy to chcieli z nim stoczyć bitwę. Tylko no własnie. Chcieli, ale chyba trochę go niedocenili. Na pewno się zdziwili, kiedy to ten pojawił się praktycznie przed nimi i wleciał w ich kolegę. Samuraj nr. 1 odleciał niespodziewając się czegoś takiego i przeturlał się z 5 metrów, nim obolały zaczął wstawać. Samuraj nr.2 spotkał swój smutny los zgodnie z zamiarami Kamaboko, z racji że no... dalej był zaskoczony. Samuraj nr. 3 szybciej się ocknął jednak i z krzykiem typowym dla samuraja chciał skontrować Kamaboko, zwyczajnie go tnąc. Tylko... ostrze się złamało. I to go zaskoczyło, i to pozwaliło żelaznej puszcze na wbicie mu palców w miękką część podbródka. Do rozerwania jednak tak twarzy potrzebował mimo wszystko jeszcze drugiej ręki, gdzie wyrwanie całkiem było po prostu niewystarczająco tego warte aby się z nim bawić. I tak już nie żył. Kolega nr.3 poleciał w kolegę nr.1, a tamten jaki to zdążył podnieść się na nogi przeciął go w pół. Tym razem z ostrzem pokrytym chakrą, co było swego rodzaju większym zagrożeniem. Teoretycznie. Praktycznie? Taki cios również poleciał w stronę Kamaboko jak ten tylko znalazł się nad nim. Pewnie przeciąłby lalkarza w pół... gdyby nie był cholernie wytrzymałą lalką. Tak to? Oberwanie kataną pokrytą chakrą w głowę zostawiło pewnie jakąś rysę. Nic więcej. Kolejne zaskoczenie. Ehh. Słabi Ci samurajowie byli. Szpony poleciały w stronę oczodołów i naciskając mocniej, Gonpachiro przebił się do samego mózgu. Mężczyzna padł.
Po robocie. Już 3 samurajów własnymi rękoma zabił bez większych problemów. Dość niespodziewanie jednak poleciał w niego nagle grad strzał. I to trochę z jego ślepego punktu, przez co później je zauważył niż normalnie by to zrobił. Z 15 tych strzał było... i to takie wzmocnione chakrą. Uniknął pięciu, kolejne 8 w niego trafiło i zostawiło jedynie wgniecenia, za to 2? Wbiły się nawet w jego zbroję. Jedna, w miejsce gdzie miał serce. Druga? W krocze.
Samurajowie naprawdę byli zawistni.
Dobrze jednak, że nic tam nie miał. Problem był jednak inny, pod tytułem - byli samurajowie jacy potrafili się przebić przez jego zbroję. Patrząc w stronę z jakich nadeszły ściany, był w stanie dojrzeć winowajców. 8 samurajów na murach po prawo, z jakich to już wcześniej oberwał. Miał do nich dalej te około 50 metrów. 7 winowajców była jednak z tych murów jakie to przekroczyli. 4 z wieży strażniczej, 3 z samych murów. Do nich miał jakieś 15 metrów. Wszyscy również ponownie napinali swoje łuki, a strzały były otoczone warstwą chakry. I tak jak, raczej jeszcze go nie przebiją, tak spora ilość strzał w to samo miejsce w końcu osłabi jego zbroję. To Kamaboko wiedział. Jak rozwiąże jednak ten problem, było już jego kwestią. Żaden samuraj jednak jakoś specjalnie się nie wyróżniał, aby dało się ocenić tych "groźniejszych". I nagle, zatrzęsła się pod nimi ziemia. Dość mocno i trwało to jakieś 3 sekudny. Wybiła trochę z rytmu samurajów, co częściowo pewnie dawało Kamaboko szansę na działanie.
W tym samym czasie klon zawitał do koszar. Wchodząc drzwiami frontowymi? Widział z 10 samurajów powalonych na ziemii. Ba! Nie tylko powalonych. Martwych. Tam gdzieś wyrwana głowa, tam gdzieś przepołowiony samuraj na pół, tutaj jakiś co to miał dziurę w sercu... generalnie no. Mocno zmasakrowani. Krew zabierała jakieś 80% drewnianej podłogi. Dla niego jednak nie było to nic zbyt istotnego, prawda? Widział też, jak szlak tych trupów kierował się w stronę schodów prowadzących w dół. O. Kompleks podziemny? Nice. Były za to jeszcze schody w górę, jednak tam trupów nie było. Co sugerowało chyba, że bardzo krwiożerczy Kugane udał się na dół? Decyzja co zrobił leżała już w rękach klona. Nim jednak zbyt daleko się udało, poczuł jak ziemia mocno pod nim się zatrzęsła. Nie żeby stracił równowagę jako klon stalowej lalki. Stał dość stabilnie. Nie mniej, trochę tynku z sufitu odpadło. Ba! Nawet słyszał jakieś mocne pierdolnięcie dobiegające z piwnicy. Kugane-san?

Cała reszta Part

Shuten i Ishi. Jedna zmartwiona niczym jakaś matka, kiedy to drugie było pewnym siebie dzieckiem. Starszym dzieckiem. Właściwie w tym przypadku nawet starszym od matki, co było powalone już pod paroma względami. Prawie tak powalone jak myśl o Ishim wpieprzającym pigułki żywnościowe jak jakieś cukierki. Słysząc jej pytanie, spojrzał tylko na nią z uniesioną brwią i lekkim niedowierzaniem wypisanym na twarzy. Co sugerowało, że wiedział i zadała właśnie bardzo głupie pytanie. Nawet słownie nie odpowiedział jej na nie. Shuten jednak nie mogła tak po prostu zostawić sprawy, jaka lekko sugerowała że facet obok niej właśnie sam wyniszcza sobie życie. I tak jak przez połowę jej wypowiedzi zdawał się gotowy odpowiedzieć przecząco, odrzucając jej zmartwienia... tak wspomnienie o Seinaru i Nii było brudnym zagraniem. Facet zamilkł i odwrócił głowę trochę w bok. Stał tak przez dwie minuty w ciszy, chyba nie zamierzając nawet odpowiadać.
- Wiem. - odpowiedział prosto, nie kontynuując tematu jakiego według niego zapewne nie było sensu kontynuować. Wedle Shuten prawdopodobnie też, bo nie był to ani czas, ani miejsce na jakieś pouczanie. Później, jak w końcu będą mieli dni spokojne? Jak najbardziej będzie na to czas.
Rozmowa z Ruri. Stosunkowo pełna suspensu i nawet mająca gramy uroku gdyby nie wyraz twarzy Ruri. Ostatecznie jednak, nadszedł werdykt. Nie bała się śmierci. Czy faktycznie się nie bała? To pytanie sama sobie musiała zadać, nim ułożyła dla młodszej dziewczynki odpowiedź. Ruri przyglądałą jej się przez chwilę, nim wzrokiem wróciła do gry. Dopiero po chwili ponownie zaczęła coś mówić.
- Nie. - stwierdziła prosto, bez krzty emocji czy nawet wyjaśnienia. Nie przeszkadzała jej śmierć. Dziewczynka dalej jednak była skupiona, rozmyślając nad czymś. Czy to kolejnym ruchem w mahjongu, czy to nawet tym o czym właśnie rozmawiały. Minęła jakaś minuta, nim odezwała się ponownie. - Życie jest trudniejsze. I tak jak nie jestem pewna co masz na myśli mówiąc "nudne", tak "ekscytujące" i "samobójcze" nigdy nie zdawało się dla mnie synonimami.
Proste stwierdzenie własnej opinii... lub niejako poszkalowanie Akane, jaka musiał udawać się na zadania mające 25% na przeżycie żeby móc nazwać swoje życie ciekawy. Definitywnie można było to uznać za destrukcyjny nawyk, jednak kto miał ją o nim pouczać? Wśród nich w końcu nie było ani jednej zdrowej osoby, a pewnie jedynie jakoś Shuten faktycznie zamartwiała się śmiercią przed dokonaniem tego czego pragnie dokonać.
Statek wyruszył. Ostatnie ustalenia ruszył do przodu. Akane z Ruri już były kompletnie pobocznymi postaciami, jako "medycy" jacy to mieli zostać na statku. Onimaru, Ishi i Shuten w tym momencie stawali się swego rodzaju głównymi bohaterami wydarzenia z oddziałami wsparcia pod swoim dowództwem. No i była też lodowa, ale nią się mało kto interesował. Spokój przed bitwą, kiedy to czekali tylko na dopłynięcie i sygnał do rozpoczęcia bitwy. No... tylko nie dla Shuten, jaka to swoimi małymi oczkami widziała wiele niepokojących rzeczy.
Samurajów było od groma, jak na prostą egzekucję. Nawet jeżeli to było jakieś centrum ich sił morskich, to i tak było ich od groma. Nie to było jednak najbardziej problematyczne. Ich liczebność przestała mieć znaczenie w momencie, kiedy to Sabataya zobaczyła swojego kapitana. Głodnego. Przerzutego przez samurajów a nastepnie wyplutego. Rany na ciele dodawały jej wściekłości, ale nie tak bardzo jak jego złamany duch. Łzy pojawiły się w oczach, jednak nie zostały uwolnione. Gdyby sytuacja była inna, wiele rzeczy mogłaby inaczej zrobić. Sytuacja jednak nie była inna. Była taka jaka była i Shuten musiała działać, jeżeli nie chciała stracić tego, po którego ratunek właśnie przypłynęli. Musiała wymierzyć własną sprawiedliwość.
Na proste polecenie jakie z siebie wyrzuciła, Ishi mrugnął raz. Drugi. Nim kiwnął głową i bez chwili zawahania udał się szybko na maszt. Po co? Nie wiedziała, ale nie miała problemu przejmować się tym czy mu się uda czy nie. Skoro nie miała czasa na jaśniejsze polecenie, nie miała czasu też na zastanawianie się co kto i jak ma zrobić. Sama też planowała bez słowa wystartować, odpalając wszystkie swoje trzy bramy i wybijając się razem z małżem ze statku. Ten faktycznie miał już większy pęd, chociaż jej towarzysze mogli lekko ponarzekać że zachwiała trochę statkiem przez swoje mało delikatne odbicie się. Nie miało to teraz jednak znaczenia. Ze wszystkimi trzema bramami odpalonymi udało jej się wskoczyć na małża i jak pocisk zmierzała wręcz w stronę Ichiwy, omijając wszystkie tłumy. Pędziła na tyle szybko, że niektórzy nawet nie zdążyli się ogarnąć i jej zauważyć.
Planem było rzucenie kunaia w przeciwnika, jakim to nie zajmował się Ishi. Czego jednak mogła się nie spodziewać, to dwie strzały otoczone wiatrem jakie ją wyprzedziły. Gdyby była laikiem strzelałaby, że miały one prędkość dźwięku, ale tak na pewno nie było. Zwyczajnie, był cholernie szybkie. Obie trafiły w głowy samurajów, jacy to mieli dokonać egzekucji i najzwyczajniej w świecie je przebiły, lecąc jeszcze gdzieś dalej. Ich impet był tak wielki, że ciała samurajów po prostu poleciały i spadły z platformy na sam dół. Oh. Czyli... nie było w kogo rzucać kunaiem z Taitonem, przynajmniej na tyle bezpiecznie by Ishi jakoś nie oberwał. Ludzie jednak też ją dostrzegli, a w tym - staruszek odpowiedzialny za rozkaz ścięcia. I to on najszybciej zareagował. Kiedy to Shuten do niego się zbliżała, ten niespodziewanie odbił się mocno od platform i zatorował im drogę. Nim zdążyła jakoś faktycznie porządnie zareagować małżem, facet błyskawicznie wyciągnął swoją broń i ich... odbił. Tak, że zaczęli lecieć w dół platformy. Sabataya poczuła jedynie chwilowy powiew powietrza kiedy zaatakował, ale skąd on się wziął nie było wiadome. To nie tak jednak, że spała. Instynktowną reakcją jeżeli chciała być bliżej Ichiwy było zeskoczenie z małża na rampę prowadzącą do najwyższego poziomu platformy. Małż jednak poleciał dalej w dół, a kontrola z nim przez moment była jeszcze ciężka. Cios samuraja był silny. Ten za to wylądował na skraju rampy, blokując jej drogę. Sama rampa miała zaledwie 2 metry szerokości, to nie było zbytnio miejsca na uniki.
- A więc nadeszliście... śmierć tym, sprzeciwiającym się woli szoguna. Nie przejdziesz przez mnie! - zakrzyknął w jej stronę dość silny starzec. Za nią za to, już samurajowie zaczęli się ruszać. Część zaczęła wbiegać na rampę, jednak Sabataya mogła dojrzeć że Ibaraki miał skupiony na nich swój wzrok - czyli mogła mu raczej zaufać w kwestii krycia pleców.
W tym samym czasie, na statku również działa się zabawa. Akane mogła zaobserwować jak w mgnieniu oka jej sensei wyrusza bez słowa ostrzeżenia, nie mając nawet pojęcia co się stało. Mogła zauważyć jak nieznajomy jej facet wskakuje na maszt i... wokół niego zaczął się zbierać wiatr? I to nawet intensywnie. Tak, że włosy zaczęły jej lekko do góry powiewać, a i statek zaczął trochę wolniej płynąć. Po chwili jednak usłyszała solidne "boom", statek się zatrząsł, a tamten coś... wystrzelił. I mogła jedynie ledwo dojrzeć dwie pędzące smugi w stronę miasta.
Dobili do portu. Z początku, zwyczajnie bez obracania się wlecieli dziobem. Akane widziała masywne statki, definitywnie większe od tego ich, jakie to były lekko... intimidating. Nie jej rolą była jednak walka, więc nie musiała sie przejmować, prawda? Wszyscy ich wojownicy praktycznie w momencie wyskoczli na deski portu i ruszyli do przodu, zostawiając tymczasowo medyków jedynie pod ochroną... lodowej. Jakiej to imienia dalej nie znała. Kapitan za to, wraz z załogą jaka mu pomagała, zaczął już obracać statek tak, aby wygodniej było im potem uciekać. Walka się rozpoczęła w pełni.
- Ciekawe kto przeżyje. - stwierdziła dość prosto. Tak. Naprawdę ciekawe.
Lista Zwierzaków
► Pokaż Spoiler | Ibaraki
Ibaraki | The Great Bamboo Sage (or not)
GatunekPanda wielka
RozmiarMały
Posiadane dziedzinyMokuton S | Doton A | Ninjutsu A | Katon B
Siła4
Szybkość8
Wytrzymałość5
Refleks8
Siła woli6
Kontrola Chakry9
Ilosc chakry10 000 E: 0 | D: 5 | C: 30 | B: 150 | A: 375 | S: 1 000
Panda, która zawsze miała być dużym misiem, ale nigdy bardziej nie urosła. Ktoś jej kiedyś wmówił, że jak opanuje Mokuton to urośnie, ale nie urósł. Z zaciekawieniem podchodzi do świata. Jedyne, co potrafi powiedzieć to "Umu", ale z jakiegoś powodu wszyscy rozumieją, co ma na myśli. Pocieszne stworzenie, lubiące siedzieć na głowie czy ramieniu innych ludzi, nie bardzo zaś preferuje przemieszczanie się na własnych łapkach. Lubi układać puzzle i gry hazardowe. Zwłaszcza, jeśli stawką są bambusy.
Panda jaka jest, każdy widzi. Prócz małego rozmiaru i uroczego pyszczka, ma typowe czarno-białe umaszczenie. Przykrótkie pazurki, okrągły ogonek i miłe w dotyku futerko. Dalej wierzy, że kiedyś urośnie, to i nie ma oporów z wpychaniem w siebie większej ilości jedzenia z nadzieją, że pójdzie w łapki.
Techniki
Ninjutsu // Pakt C // Shimo Suimin | Winter Sleep of the Beast King // standardowy
Ninjutsu C // Kuchiyose no Jutsu | Summoning Technique // różny
Ninjutsu C // Gyaku Kuchiyose no Jutsu | Reverse Summoning Technique // standardowy
Ninjutsu B // Kekkai: Tengai Hōjin | Barrier: Canopy Method Formation // standardowy na turę
MOKUTON C // Mokuton no Jutsu | Wood Creation Technique // różny
MOKUTON // Pakt A // Take no Hashira | Bamboo Fillars // standardowy
MOKUTON S // Mokuton: Hōbi no Jutsu |Wood Release: Hōbi Technique // standardowy
KATON C // Katon: Gōkakyū no Jutsu | Fire Release: Great Fireball Technique // różny
DOTON C // Doton: Daichi Ganshō | Earth Release: Ground Bedrock // standardowy
► Pokaż Spoiler | Guoba
Guoba | The Great Devouer
GatunekNiedźwiedź Brunatny
RozmiarŚredni
Posiadane dziedzinyMokuton B | Fūton C | Katon C
Siła4
Szybkość4
Wytrzymałość7
Refleks5
Siła woli4
Kontrola Chakry6
Ilosc chakry5 000 E: 10 | D: 50 | C: 100 | B: 400 | A: 1 500 | S: ---
Jeżeli ktoś byłby zainteresowany tym, kto był pierwszym niedźwiadkiem dokonującego włamania do pszczelego ula - Guoba. Tym niedźwiedziem Guoba był. Naturalny wróg Ibarakiego. Nie dlatego, że się nie lubią rzecz jasna. Pasje obu jednak momentami nakładają się w sposób mało kompatybilny, przez co w brzuszku Wielkiego Pożeracza wylądowały już dwie talie kart, trzy zestawy kości, cały set do Mahjonga oraz Ibaraki. Tego ostatniego jednak dało radę wyciągnąć dość szybko po tym, jak jego zgrabny kuper utknął w szerokim gardle Gouby. Jeżeli coś mieści się w pyszczku niedźwiadka - jest spora szansa, że odczuwając nawet delikatny głód spróbuje to pochłonąć. A że niemal nigdy nie jest w pełni najedzony, należy strzec się tego stworka o każdej porze dnia i nocy. Wieli fan jedzenia do tego stopnia, że sam nauczył się obsługi garnka i patelni, a w miarę sprawne, uzbrojone w pazurki łapki pozwalają na przygotowanie sporej części produktów - no, dopóki nie wymaga się od niego doskonałej precyzji czy krojenia cebuli "w piórka". Co więcej po latach jedzenia dziwnych rzeczy, dorobił się niemal stalowego żołądka. Dużo mniej substancji jest również dla niego szkodliwa. Nie jest zbyt werbalny, jednak jego zdolności gestykulacji są tak wyborne, że nie da się go nie zrozumieć.

Guoba jest przykładem, że jedzenie nie zawsze idzie w łapki. Czasem idzie w brzuszek. Co prawda odrósł od ziemi bardziej niż Ibaraki, jednak dalej daleko mu od górowania nad ludźmi, sięgając im gdzieś do pasa. Jasnobrązowe, miłe w dotyku futerko zapewnia ciepełko nie tylko niedźwiadkowi, ale również tym, którzy postanowiliby się w niego wtulić. Czasami użycza nawet własny brzuszek za poduszkę po zapłaceniu daniny z czegoś dobrego, jednak bywa, że obywa się i bez wcześniejszego haraczu. Brzuszek, okolice noska i część łapek jaśnieje, przybierając kremową barwę kontrastującą z czarnymi obwódkami wokół oczu - i nawet nie pytajcie, ile niedźwiedzi sobie żartuje z tego, że ten ma w sobie pand krew - oraz ciemnym wykończeniem łapek. Łebek zdobi również jasny, odwrócony półksiężyc rozciągający się pomiędzy jego brwiami.
Techniki zwierzęcia
Mokuton B // Mokuton: Mokujōheki | Wood Release: Wood Locking Wall // Standardowy
Katon E // Kaen | Flame // Standardowy
Katon E // Taiyō Sesshoku | Touch of the Sun // Standardowy na turę
Katon D // Keikoku Furea | Warning Flare // Pięciokrotny
Katon C // Katon: Hōsenka no Jutsu | Fire Release: Phoenix Sage Fire Technique // Standardowy na 5 pocisków
Katon C // Katon: Kasumi Enbu no Jutsu | Fire Release: Mist Blaze Dance Technique // Standardowy
Fūton E // Habuyō | Leaf Dance // Standardowy na turę
Fūton E // Kaze Hitokuchi | Breeze Bite // Standardowy na turę
Fūton D // Hatsukaze | First Wind // Standardowy
► Pokaż Spoiler | Mózg
Mózg
GatunekSzczur
RozmiarMały
Posiadane dziedzinyHyōton S
Ninjutsu S
Fūinjutsu S
Suiton A
Doton A
Siła5
Szybkość7
Wytrzymałość5
Refleks8
Siła woli10
Kontrola Chakry10
Ilosc chakry15.000 E: - | D: - | C: 20 | B: 100 | A: 250 | S: 500
Mózg jest geniuszem zbrodni. Wielkim mastermindem planów. Uwielbia knuć, szydzić i wywyższać się nad innymi. Uwielbia żółty ser i nachosy z sosem serowym. Gderliwy i marudny. Udaje niedostępnego i chłodnego, ale tak naprawdę kocha Pinkiego i łatwo przywiązuje się do innych. Osoby pod paktem traktuje jak dostawców sera, więc z łatwością można mu się podlizać i uzyskać jego względy, obdarowując go ów dobrem. Do Kamaboko pochodzi z dystansem - lubi go, ale nie bardzo mu ufa ze względu na jego dziwne i często niejasne zachowania. Z wyglądu jest to biały szczur z nieco przerośniętą główką, co utrudnia mu walki luchadorskie. Ma czerwone oczka i typowy, szczurzy ogon.
Techniki zwierzęcia
NinjutsuC // Gyaku Kuchiyose no Jutsu | Reverse summoning technique // Standardowy
NinjutsuC // Kuchiyose no Jutsu | Summoning Technique // Różny
NinjutsuA // Chakura Tensō no Jutsu | Chakra Transfer Technique // Przekazywana chakra
Ninjutsu // PaktS // Densenbyō | The Plague // Trzykrotny, minimum 10 000 Chakry
HyōtonS // Hyōgaki | Ice Age // Dwukrotny za użycie, standardowy B na turę za utrzymanie
FūinjutsuS // Bōkyaku no tatchi | A touch of oblivion // Standardowy C za dzień
SuitonA // Suiton: Daibakuryū no Jutsu | Water Release: Great Waterfall Flow Technique // Standardowy
Doton // PaktB // Hadakadebanezumi kaitai-tai | Mole-rat demolition squad // Trzykrotny
DotonA // Doton: Arijigoku no Jutsu | Earth Release: Antlion Technique // Standardowy na turę
► Pokaż Spoiler | Pinky
Pinky
GatunekMysz
RozmiarMały
Posiadane dziedzinyHyōton D
Katon D
Ninjutsu C
Siła5
Szybkość4
Wytrzymałość4
Refleks4
Siła woli4
Kontrola Chakry4
Ilosc chakry2.500 E: 30 | D: 100 | C: 250 | B: x | A: x | S: x
Pinky jest debilem. Ale kocha Mózga. Ale jest głupi. Głupi jest jak but. Generalnie robi to, co każe mu Mózg, tak jak mu każe Mózg i najlepiej - kiedy każe mu Mózg. Pinky lubi Mózga i patrzeć w ścianę. Jego ulubioną potrawą jest woda z podajnika i sianko, a o walkach luchadorów wie tyle, że nie umie tego wymówić. Kamaboko wręcz uwielbia. To jego ulubiony człowiek i zrobi dla niego wszystko - tak długo, jak Mózg mu nie zabroni. Pinky jest wysoką białą myszą o czarnych oczach. Posiada długi różowiutki ogon i pchły.
Techniki zwierzęcia
Hyōton D // Kōri no Kishitsu | Ice substrate // Standardowy za pole o promieniu 3m
Hyōton D // Hyō | Hail // Standardowy za trzy pociski
Katon D // Hinote | Fire hands // Standardowy na turę od dłoni, minimum 3 chakry
Katon D // Katon: Hōsenka Tsumabeni | Fire Release: Phoenix Sage Flower Nail Crimson // Standardowy za 5 broń miotaną na turę
Ninjutsu C // Kawara Shuriken | Roof Tile Shuriken // Standardowy za 5 przedmiotów
Ninjutsu C // Gyaku Kuchiyose no Jutsu | Reverse summoning technique // Standardowy
Ninjutsu C // Kuchiyose no Jutsu | Summoning Technique // Różny
► Pokaż Spoiler | Zią
Zią
GatunekGolec
RozmiarŚredni
Posiadane dziedzinyDoton S
Ninjutsu A
Hyōton A
Katon B
Siła6
Szybkość6
Wytrzymałość6
Refleks8
Siła woli7
Kontrola Chakry7
Ilosc chakry10.000 E: 5 | D: 25 | C: 75 | B: 300 | A: 750 | S: 3500
Zią jest ziomkiem. Przyjacielem każdego. Władcą leżingu, imprez i pieniędzy. Naczelny alkoholik krainy szczurów. Szef kasyna i nielegalnych zakładów luchadorskich. Fan narkotyków i nikotyny. Z Kamaboko dogaduje się znakomicie, widząc w nim pokrewną duszę. Zawsze chętnie mu pomaga - tylko nie zawsze jest przy tym trzeźwy. Krążą plotki, że od używek wyłysiał, ale to tylko plotki. Jest golcem - one z reguły są gołe. No i ślepe, więc i Zią jest niemal ślepy. Widzi baaaaaardzo słabo. Dlatego woli siedzieć pod ziemią, gdzie jest chłodniej i ciemniej.
Techniki zwierzęcia
NinjutsuC // Gyaku Kuchiyose no Jutsu | Reverse summoning technique // Standardowy
NinjutsuC // Kuchiyose no Jutsu | Summoning Technique // Różny
NinjutsuA // Kumoshin no Jutsu | Cloud Transport Technique // Dwukrotny
Doton // PaktB // Hadakadebanezumi kaitai-tai | Mole-rat demolition squad // Trzykrotny
DotonB // Ishi no kami no abatā | God of Stones avatar // Dwukrotny, standardowy C na turę za utrzymanie
KatonC // Katon: Gōkakyū no Jutsu | Fire Release: Great Fireball Technique // Różny
HyōtonA // Ekitai chisso | Liquid Nitrogen // Dwukrotny
► Pokaż Spoiler | Speedy
Speedy
GatunekMyszoskoczek
RozmiarMały
Posiadane dziedzinyNinjutsu A
Hyōton B
Futon B
Raiton C
Siła4
Szybkość8
Wytrzymałość4
Refleks8
Siła woli5
Kontrola Chakry6
Ilosc chakry7.500 E: 10 | D: 50 | C: 100 | B: 400 | A: 1500 | S: x
Speedy jest niewielkim myszoskoczkiem o brązowym futerku. Ma długi i cieniutki ogonek. Ubrany chodzi w białe spodenki i koszulkę, zaś na głowie nosi sombrero. Uwielbia grać na mandolinie i marakasach, a poza tym biegać, ruszać się i płatać figle! Jest wiecznie wesoły, rozradowany i wręcz wypełniony energią. Nienawidzi nudy. W większości wykonując zadania, opiera się na tym, czy będzie co robić, czy nie bardzo. Zadania pokroju czujki czy strażnika to nie dla niego. Ale bieganie? Zabijanie? Figlów płatanie? Zawsze. Z Kamaboko się zwyczajnie nie dogadują. Pracuje dla niego, ale lubi wykręcać mu numery czy robić rzeczy "po swojemu".
Techniki zwierzęcia
NinjutsuC // Gyaku Kuchiyose no Jutsu | Reverse summoning technique // Standardowy
NinjutsuC // Kuchiyose no Jutsu | Summoning Technique // Różny
NinjutsuA // Kumoshin no Jutsu | Cloud Transport Technique // Dwukrotny
Hyōton D // Kōri no Kishitsu | Ice substrate // Standardowy za pole o promieniu 3m
HyōtonC // Yukidama | Snowball // Standardowy
FūtonB // Fūton: Hane no Mai | Wind Release: Feather Dance // Standardowy na turę
RaitonC // Hagane piasuinparusu | Steel-piercing impulse // Dwukrotny
RaitonC // Ka jūden | Overcharge // Różny
Lista NPC
Obrazek
Wcielenie Jelenia
Prowadzone wątki 5/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
Awatar użytkownika
Sabataya Shuten
Posty: 941
Rejestracja: 27 kwie 2021, 12:40
Ranga dodatkowa: ex-Kage
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Miasto portowe Aki

Głupie pytanie może i było głupie, ale hej! Był powód, dla którego go zadała. A tym powodem były jeszcze durniejsze tłumaczenia Ishiego, jakie kupowała tak trochę wcale. Najwidoczniej jednak wspomnienie pewnej dwójki nieco zmieniło charakter rozmowy, jakiej nomen omen nie prowadziła po to, by jedynie wytknąć mężczyźnie pewne idiotyzmy. Miał osoby, jakie się o niego martwiły. Zaczynała nawet mieć wrażenie, że w tych czasach zaczyna być to co raz bardziej rzadkie. Tak długo, jak na siebie uważał, tak długo wszystko było w porządku. W tej chwili jednak? Miała obawy. A oglądanie przygnębionych dziewczyn pozostawionych w Kumo nie należało do top 100 widoków, jakich rudowłosa oczekiwała w życiu. Skoro jednak stwierdził, że wie - kiwnęła głową, jeszcze jednak nie do końca przekonana. Nie wyglądało jednak na to, by ktokolwiek z nich chciał dalej ciągnąć temat, to też zwyczajnie pozostawiła go bez dalszego komentarza.

Nie wyglądało na to, by do samych wytycznych w kwestii broni, Akane miała jakieś uwagi. Za to musiała mieć je do czegoś zgoła innego, co sama Shuten nazwałaby zwykłą troskę o WŁASNĄ UCZENNICĘ. Bo chyba chociaż tyle powinna wobec niej wykazać, skoro była już beznadziejnym mentorem i jeszcze gorszym wzorem do naśladowania, prawda? Nawet, NAWET jeśli sama Akane była od niej wyższa i można by się zastanawiać, kto powinien uczyć kogo. Słysząc więc, jak ta nazwała ją "mamą", coś ją w środku zmroziło. I nie wiedziała, czy to przez samą reakcję Mirai, jaka chyba miała być jakimś pstryczkiem w nos za martwienie się o nią, czy było to za sprawą dość niepokojącej wizji Shuten rzeczywiście będącej mamą. Taką z dziećmi. Matko bosko, biedne dzieci...
- Nie jestem... - mamą. Tak. Ale Akane to wiedziała. I Shuten wiedziała, że ona to wiedziała. Tego ostatecznie machnęła ręką, unosząc brew podczas reszty wykładu. Ona naprawdę rzuciła to o tych deskach tak, o. Nie zamierzała sprawdzać w żaden sposób wiedzy Akane... o czym zapewne TEŻ doskonale wiedziała. I w taki oto sposób Sabataya dochodziła do jednego, prostego wniosku: jej uczennica była całkiem podłym stworzeniem. Tak troszeczkę. Tak tyci tyci. Tak w sposób, gdzie mogłoby to być nawet urocze gdyby nie fakt, że cała jej troska została wzięta w sposób... W jaki nie miała. Tak.
- Wiem. - stwierdziła krótko nie szczególnie pewna, czy jest sens jakkolwiek ciągnąć to dalej. Cokolwiek powie, choćby przez szczere martwienie się o dziewczynę, pewnie skwituje znowu wzruszeniem ramionami. No bo pracowała w Hanie. Wojnę w sumie też jakoś przeżyła. Z tego wszystkiego jedyne, co zrobiła, to ściągając rękę z jej głowy sprzedała jej jeszcze pstryczka w nos z rzuconym prostym - Nie zgiń.
A przynajmniej nie nazbyt wiele razy.
Chociaż może to z nią było coś nie tak i brała wszystko, co się dzieje, no... "zbyt poważnie"?

Niewiele było rzeczy, na jakie Sabataya zwróciłaby obecnie większą uwagę. Ta bowiem w głównej mierze skupiona była w jednym miejscu, na jednym celu. Nie patrzyła na ludzi na statku, którym nie do końca w smak było jej zachwianie okrętem podczas ruszenia ku platformie. Nie patrzyła na Ishiego, jaki dostał się na maszt Wieloryba i dość sprawnie pozbył się największej soli w oku Shuten, jakimi byli samurajowie przy Reiu. Został tylko jeden, starzec w mieczami, jaki wykonał ruch przed opadnięciem Godaime na deski podestu. W zasadzie nawet nie dała rady do niego w pełni dolecieć, lądując na rampie niespełna kilka metrów od Kapitana. Jak na wiek pozostałego przy nim mężczyzny - był szybki. Dość szybki, by ukrócić dziewczynie lot. Na tyle nawet, by jej małż poleciał w swoją stronę. Za sobą zaś? Zdawała sobie sprawę z obecności chmary samurajów, podobnie jak sprawę takową zdawał sobie Ibaraki. Zarówno jednak masa przeciwników za nią, starzec przed nią, małż posłany ku ziemi ani nawet rzucone słowa - nic z tego nie sprawiło, by na jej twarzy znalazło się cokolwiek innego prócz skupienia zmieszanego z gniewem, patrząc chłodno na mężczyznę u szczytu platformy.
-Przekaż swojemu szogunowi, by poszedł w diabły z taką wolą.
Rzuciła twardo, ruszając tuż po tym w kierunku starca. Nie miała czasu na dłuższą walkę. Nie miała chęci ryzykować, że kilka wymierzonych ciosów za dużo odbiją się na deskach platformy. Im dłużej zejdzie jej z wyciągnięciem Reia, tym większa szansa na straty po ich stronie. W zasadzie nawet walczyć nie chciała, jednak potrzebowała kupić czas małżowi. A jak mogła zrobić to inaczej, niż zajmując uwagę samuraja? Stąd też po pokonaniu tych kilku metrów zamierzała wyprowadzić, tak na początek, uderzenie pięścią w mostek prawą ręką, podczas gdy lewą nie tylko zamierzała trzymać gardę, ale wyciągnąć ją w bok na tyle, by cały czas blokować rękę z kataną u samuraja. Czy skończy się na napieraniu dłonią na nadgarstek, odpychając go od siebie wraz z dzierżonym orężem, czy na podobnym ruchu w stosunku do jego stawu łokciowego - nie miało to aż takiego znaczenia tak długo, jak mogła w ten sposób utrzymać niebezpieczną zabawkę mężczyzny z dala od siebie. Podobnie zrobiłaby, gdyby przełożył oręż do drugiej ręki, na co średnio zamierzała mu pozwolić. I mówiąc "średnio" rzecz jasna chodzi o "wcale". Co najwyżej zamieniłaby miejscami rękę atakującą z broniącą. Podobnie też nie chciała dać mu czasu, na wyciągnięcie drugiego miecza. Walka z nim byłaby już trochę zbyt upierdliwa.

Rzecz jasna nie na wszystko pomoże rozpychanie się rękoma jak w kolejce w sklepie - zwłaszcza, jakby jej plan z utrzymywaniem dystansu nie większego niż pół kroku trochę szlag jasny w którymś momencie trafił. Gdyby więc zwyczajne pochwycenie ręki nie miało odnieść sukcesu, wtedy miała plany zapasowe. Przede wszystkim, jeżeli w którymkolwiek momencie możliwe stanie się pochwycenie ostrza dłonią bądź pomiędzy dłonie w sposób dla niej bezpieczny, nie narażając się na pomniejszenie ilości posiadanych palców: skorzysta, a jakże. Przyłoży do ostrza dużo więcej siły z obu stron, byle nie w dwóch równoległych ze sobą punktach, co by ostrze pękło w pół mniej więcej pomiędzy nimi. Im mniej mieczy, jakie musi unikać, tym mniej gimnastyki z nie daniem się pokroić jak szynkę w mięsnym. Gorzej, jeśli zagrożenia pozbyć się tak nie będzie mogła. Co wtedy? Zostają stare, dobre, sprawdzone metody. Cięcie z góry, jeśli nie da rady zablokować poprzez szybkie wybicie dłonią łokcia mężczyzny bądź łamiąc mu zabawkę, spróbuje uniknąć szybkim obrotem na lewej bądź prawej nodze, ustawiając się bokiem wzdłuż jednego z boków rampy i pozwalając broni uderzyć w powietrze. Bardziej problematyczne były już te horyzontalne i po skosie, gdzie co najwyżej człowiek mógłby próbować poruszać się pionowo gdyby nie fakt, że byłoby to kompletnie bez sensu. Jeśli więc wszystko zawiedzie, wybije się w przód, ryzykując nawet wpadnięcie w mężczyznę. Wolała znaleźć się w zasięgu rękojeści czy ramienia, aniżeli samego ostrza, mając w ten sposób lepszą szansę na zatrzymanie ataku. Gorzej, jeśli nie będzie to wykonalne, bądź zwyczajnie nie będzie mieć na to tyle czasu. Wtedy już drogą zupełnej improwizacji chwyci lewą dłonią czy to za kunai, czy to za Midori no Kannazuki, jakie powinna mieć z lewej strony, wyciągnie którekolwiek z nich ostrzem wzdłuż własnego ramienia i trzymając sztywno oręż, spróbuje zablokować nadchodzący cios - rzecz jasna pamiętając, że przy zielonym jianie musi jeszcze odbezpieczyć rękojeść jednym, szybkim ruchem nadgarstka.

Była jeszcze jedna rzecz, na którą chciała uważać - druga ręka mężczyzny, którą zawsze mógł dołożyć do pierwszej, trzymając nieco pewniej miecz. Ale też którą zwyczajnie mógł zaatakować. Podobnie z resztą, jak mógł spróbować wpleść w to wszystko jakieś kopnięcie czy dwa. Nie miała na nie żadnego konkretnego planu. Nic bardziej twórczego, niż zwyczajne zbijanie i parowanie ich ręką atakującą bądź tą nogą, jaką byłoby to w tej chwili wygodniejsze. Rzecz jasna najlepiej byłoby do takich kontr nie dopuścić, ale jeśli już - lepiej je w miarę zneutralizować i wyprowadzić swój atak, niż założyć, że uderzenie mężczyzny spłynie po niej jak woda po kaczce. Bo może nie. Silna była, ale nie koniecznie na tyle wytrzymała, na ile by chciała. Nie była w tej kwestii drugim Touru.

Tylko była mowa o jednym uderzeniu pięścią w mostek - co z resztą? Well... hard to tell. Nie miała w głowie żadnej gotowej sekwencji. Nie miała żadnego dokładnego planu. W gruncie rzeczy chodziło jedynie o to, by dać czas małżowi na "ogarnięcie się" i pokierowanie go z powrotem w górę. Stąd też jakiekolwiek inne jej uderzenia i kopnięcia raczej były dyktowane tym, gdzie jej przeciwnik odkryje się nieco bardziej. Tak długo, jak był z nią związany walką, tak długo było "dobrze". Koniec końców miała jedynie odciągnąć uwagę od głównej rozgwiazdy tego pojedynku, czyli małża. Małża, jakiego zamierzała pokierować z powrotem w górę w ten sposób, by uderzył w deski podestu/rampy idealnie pod mężczyzną. Może nawet leciutko za nim, by nie próbował uciekać odruchowo w tył - co nie byłoby AŻ TAK złą opcją dla samej rudowłosej, jednak wolała trzymać go dalej od Ichiwy niż bliżej. W każdym razie moment, w którym ten straci równowagę bądź zachwieje się pod wpływem małża, jaki postara się pociągnąć go dalej ze sobą, będzie momentem, w którym Shuten ruszy z powrotem po rampie w stronę Kapitana, przeskakując nad potencjalną dziurą. Cel? Stanąć obok niego, odwrócić się przodem ku rampie tak, by mieć wszystkich potencjalnych przeciwników przed sobą oraz dać znać Ibarakiemu, by zabrał go do niedźwiedziej krainy. Gorzej, jeśli samuraj byłby całkiem nieugięty i przejście dalej byłoby ciężkie. Wtedy spróbowałaby przerzucić chociaż Ibarakiego za mężczyznę, dając mu ten sam cel. Starca zaś dalej by zajmowała walką, byleby nie miał "okienka" na rozprawienie się z pandą bez odsłonięcia się na atak ze strony rudowłosej. A ta nie bardzo krępowałaby się przed uderzeniem otwartą dłonią w jakieś bardziej wrażliwe miejsce, jak nasada czaszki czy kręgosłup.

Swoją drogą - kolejna strzała od Ishiego? Bo jakby coś, co Shuten się nie obrazi. Byleby nie była wycelowana w nią. A przynajmniej nie tak, by szybkie odchylenie ciała nie pozwoliło na sięgnięcie przez nią samuraja przed nią.


Chakra Shuten 14 055 + 300 (Taiton: Haretsu Hibana) - 20 (Tsūjitegan) + 300 (małż) = 14 635
HachimonSiła +2 (12), Szybkość +2 (9), Refleks +2 (10) || 2/14 tury
AtutyInstynkt Niebezpieczeństwa
Ekwipunek- Katana; - 3 kunaie
► Pokaż Spoiler | Sam małż, bo apparently nie castuje żadnych technik
Makigai Sheru Mēsu | Conch Shell Mace巻き貝 シェル メース
Legenda
W świecie ninja wielu nie zdziwią zwierzęta wyszkolone przez shinobi, potrafiące samodzielnie korzystać z ninjutsu. Ba, niektóre nawet potrafią mówić! Jednak ta legenda jest... specyficzna. Żywa muszla zdolna do walki jak równy z równym? Niektórzy twierdzą, że istota ta, czy to zwykła muszla, czy to małż, swego czasu starła się z przeciwnikami, którzy mogli zagrozić pokojowi na świecie. Inny zaś mówią, że by móc się przemieszczać opanowała rzadką sztukę faktycznej zmiany kształtu, znacznie przewyższającą zwykłe Henge no Jutsu.
Stack/SlotZawsze zajmuje pełen zwój, niezależnie od jego wielkości
Zdolności
Jaka by prawda nie była, muszla ta była wykorzystywana do walki przez shinobi od stuleci. Tak jak nawet jej posiadacze nie są w stanie powiedzieć czy jest ona prawdziwym zwierzęciem czy legenda kłamie, tak są w stanie wykorzystywać do walki jej unikatowe właściwości:
  • Niezwykle twarda skorupa, jaką są w stanie zniszczyć jedynie najpotężniejsze techniki, jak np. Bijūdama lub uderzenie o Sile 14.
  • Zdolność zmiany małża w formę potrafiącą latać. Shinobi za standardowy koszt B chakry jest w stanie zmienić podstawową formę małża w latająca, a następnie dowolnie sterować torem jego lotu. Prędkość małża wynosi 8 i dopóki coś nie zatrzyma jego lotu, wzrasta ona do 9 po 3 turach latania. Małż jest również w stanie udźwignąć 90 kg, toteż użytkownik może na nim latać. Kontrolować w ten sposób małża może jedynie jego aktualny lub dawny posiadacz z racji, że odrzuca on chakrę innych osób. Aby zostać zaakceptowanym do grona posiadaczy, trzeba trzymać małża we własnych dłoniach przez 3 tury.
  • Małż musi być zapieczętowany w zwoju tak długo jak nie jest wykorzystywany w walce. Jeżeli "zwierze" wykryje, że jest na wolności i nie trwa w najbliższym otoczeniu walka, to po 4 turach spokoju samo ją zaczyna - atakując wszystkich w pobliżu swoją powietrzną formą, osiągając w niej prędkość 10. Aby go wtedy zapieczętować, wymagane jest najpierw jego unieruchomienie - czy to przez proste złapanie, czy potężne uderzenie jakie ogłuszy zwierzę.
Ostatnio zmieniony 20 wrz 2022, 14:09 przez Sabataya Shuten, łącznie zmieniany 2 razy.
Obrazek
Awatar użytkownika
Mirai Akane
Posty: 149
Rejestracja: 31 maja 2021, 23:26
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Miasto portowe Aki

Pomimo tego, że spodziewała się właśnie takiej, a nie innej odpowiedzi to dalej poczuła dziwny skurcz słysząc jak zaprzeczenie pada z ust Ruri. Osóbka w jej wieku definitywnie nie powinna znaleźć się w takiej sytuacji. W takim miejscu. I to nie mowa o samym statku. Nie powinna znaleźć się w takim miejscu w życiu. Tylko, że nikt tutaj nie mógł zmienić przeszłości i właśnei dlatego znajdywali się tutaj TU i TERAZ.
- Zbyt uparcie trzymam się życia, żeby uznawać to co robię za samobójcze. Nawet jeśli tak jest, to dam z siebie wszystko by po prostu nie zginąć. Też nie daj się zabić Ruri. - Może i była właśnie szkalowana o młodszą od siebie osóbkę, ale cóż nie zmieni zdania!
Słysząc jak mama Shuten przerywa swoją wypowiedź... musiała się powstrzymywać by unieść kącików ust w triumfalnym uśmiechu i rzucić prowokacyjnym tekstem, ale nie chciałą dokładać mistrzyni zmartwień przed tym wszystkim. Chociaż może to byłby dobry pomysł? Biorąc pod uwagę w co zaraz się wmieszają? Nah...
Burknęła coś niezrozumiale pod nosem gdy dostała pstryczka w nos. Znów ktoś tu ją traktuje jak dziecko. Machnęła lekko ręką jakby zbywając jej słowa i ruszyła w swoją stronę. Po kilku krokach odwróciła się jednak do mistrzyni, zatrzymując się na chwilę. - Shuten! Nie martw się, tak łatwo się mnie nie pozbędziesz. - Rzuciła z szerokim uśmiechem, który nie często gościł jej na ustach. Szczególnie w ostatnim czasie.
Walka zaczęłą się jeszcze przed dobiciem do portu i nie było tutaj mowy o grupie dywersyjnej. Shuten wystrzeliła niczym pocisk z pokładu, a chwilę później za nią pognały dwie smugi wystrzelone przez osobnika na maszcie. Samo to zagranie robiło wrażenie i cóż. Kapłanka mogła poczuć jak mało znaczyła w tej walce. Szczególnie gdy już dobili do portu gdzie stacjonowały bardziej pokaźne statki. Welp. Fakt iż większość osób opuściła pokład (a raczej ci bojowi), nie był zbyt pocieszający. Musiała jednak skupić się na swojej robocie, wierząc w umiejętności Lodowej. Cóż... głupio byłoby teraz iść i spytać o imię co? Zapewne tak.
Na słowa Ruri jedynie skinęła głową. Nie żeby chciała robić wyliczankę, ale cóż... na pewno nie obejdzie siębez rannych. Na pewno nie obejdzie się bez ofiar.
Zerknęła na szybko na Suroi'a czy nie ma już jakiś rozkazów i ruszyła ku burcie, która była bliżej portu by przyjrzeć się dokładniej polu bitwy. Klasnęła przy tym cicho w dłonie próbując wyczuć jakąś obcą demoniczną istotę. Wątpiła by przeciwnicy mieli w rękawie istotę pokroju Hou, ale cóż, chciała się czymś zająć. Czymś co nie zajęłoby jej zbyt dużo czasu, a mogło nieco nakreślić sytuację z jej perspektywy.
Chakra 4 000 - 150 (Chikai Akuma) 3 850
► Pokaż Spoiler | Techniki
Chikai Akuma | Near Devil近い悪魔
KlasyfikacjaJikagan, Anty-demoniczna technika, Kontrola Chakry
PieczęcieMAŁPA → SZCZUR → PTAK → WÓŁ → KLAŚNIĘCIE DŁOŃMI
KosztStandardowy za turę
Zasięg20 metrów
Wymagania---
Bardzo prosta technika kapłanek, polegająca na wyczuwaniu demonów w okolicy niczym sensor. Nie jesteśmy jednak w stanie określić konkretnie co to jest za demon. Trzymając złączone dłonie, są one wyczuć wszelkie demoniczne istoty znajdujące się w zasięgu 20 metrów oraz określić ich dokładne położenie.

Posiadając rangę A w Jikagan zasięg techniki wzrasta do 40 metrów.
Posiadając rangę S w Jikagan zasięg techniki wzrasta do 80 metrów.
Posiadając Sennina w Jikagan jesteśmy w stanie określić jakiego demona wyczuwamy. Czy jest to Bijū zapieczętowany w Jinchūriki, czy jest to jakiś inny rodzaj demona, czy ktoś posiada tylko demoniczną rękę itp.
Posiadając Specjalizację w Jikagan możemy pominąć pieczęci. Dalej jednak należy mieć złączone dłonie, by techniki używać.
Ostatnio zmieniony 02 paź 2022, 20:41 przez Mirai Akane, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Kamaboko Gonpachiro
Posty: 197
Rejestracja: 18 maja 2021, 13:59
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Miasto portowe Aki

No cóż. Kiedyś był pacyfistą stroniącym od przemocy a teraz... teraz po prostu pragnął względnie szybko i bez problemów zakończyć ten nudny i irytujący obowiązek jakim było oczyszczenie miasta z przeciwników. Czy Kamaboko przejmował się życiami tych których zabił? Ani trochę. Po prostu, nadszedł ich czas. I on i oni wiedzieli czym się może skończyć potyczka w którą się wdali i poniekąd wiedząc to a mimo tego się w nią wdając - zgadzali się na to jaki los mógł ich spotkać. Tak więc zabicie trzech samurajów a właściwie ich rozszarpanie, przebiegło sprawnie i szybko. Ktoś mógłby powiedzieć że rzeź której dokonał byłą poniżej pewnego poziomu i było to krwawe i mało taktowne, jednak na pewno osoby nieco bardziej doświadczone w walce dostrzegłyby że w ruchach Kamaboko nie było żadnego zbędnego elementu a wszystko co zrobił, zrobił po to by wygrać. I to wygrać skutecznie, oraz szybko. Kiedy twój przeciwnik otoczony jest pancerzem atakowanie odsłoniętych tkanek miękkich jest najlepszym co możesz zrobić, jeśli jesteś w stanie zagwarantować skuteczności swoich manewrów - Kamaboko był. Następne były strzały i te, w większości nie warte były uwagi. Dwie z nich jednak... dwie sprawiły że na chwilę przystanął a następnie je z siebie wyciągnął, nawet w duszy się uśmiechając. Kto wie, może ktoś go tutaj jednak zabije, ktoś inny niż ten cały Shogun.

Co było upierdliwego w łucznikach? Wszystko. Ani się za takimi nie chciało gonić, ani z takimi walczyć. Rzecz w tym że zostawianie ich były ryzykowne. Poniekąd Kamaboko liczył że sprawa jakoś sama się rozwiąże ale widząc teraz do czego byli zdolni wiedział, że nie może zostawić tych 15 chłopa nie pilnowanych. 15 łuczników. W dość sporej odległości... 2.000 Chakry? Być może 3.000 wszystko zależało od tego jak dobrzy byli i jak wiele Kamaboko był gotów zaryzykować. Eh. Dlaczego nie mógł dostać faktycznie jakiegoś bossa? Chociaż od ostatnich poważniejszych walk uzupełnił swój inwentarz technik ofensywnych, to wciąż brakowało mu czegoś co pozwalałoby mu bezproblemowo rozwiązać problemy takie jak... ten. A co gorsza - zdecydowanie brakowało mu Kontroli chakry. Jego kontrola nad tym rodzajem energii była słaba, zbyt słaba, co sobie ostatnio uświadamiał. W każdym razie nagły wstrząs dla Kamaboko był niczym sygnał do ataku - jasne, jak każdy w tym wypadku był zaskoczony, aczkolwiek był to idealny moment by samemu rozpocząć atak, to po prostu to zrobił, nawet nie bardzo rozglądając się za źródłem wstrząsu. Pierwszą rzeczą którą zrobił Kamaboko było delikatne wzniesienie się w powietrze a następnie skierowanie lewej dłoni do ludzi w wieży, a prawej dłoni do ludzi na murach - tych bliżej, by następnie dłonie uniosły się a zamontowana w jego przedramionach wyrzutnia kunai wystrzeliła po kunaiu z notkami wybuchowymi w odpowiednie strony. Kamaboko następnie złożył dłonie i planował detonować notki gdy tylko te będą dostatecznie blisko. Rzecz jasna był gotów by unikać lecących strzał a w przypadku zakończenia tej części planu, niezależnie od efektu, planował schować się za jakimś budynkiem i anulować technikę latania.

Na dół, czy do góry? Do góry czy na dół? Chwilę się zastanawiając, klon dość szybko podjął bardzo prostą decyzję i pognał do góry, ale jak nie będzie tam nic ciekawego - to pogna na dół. Życie klona było proste. Przynajmniej do czasu kiedy klony się nie buntowały i nie chciały być oryginałami.
► Pokaż Spoiler
Fūton: Hane no Mai | Wind Release: Feather Dance 風遁・羽の舞­­
KlasyfikacjaFūton, Transformacja Natury
PieczęcieKrólik → Wąż
KosztStandardowy na turę
ZasięgNa siebie
Wymagania---
Po skupieniu wokół siebie chakry Fūtonu, shinobi zaczyna otaczać wir powietrza unoszący ninja. Sposób ten pozwala latać, chociaż może nie w dosłownym tego słowa znaczeniu. Bliżej temu do bycia niesionym przez skupiony wokół nas wiatr, który popycha człowieka w pożądanym kierunku. Szybkość poruszania się jest równa Kontroli Chakry postaci (7 poziom Kontroli Chakry jest równoznaczny więc 7 poziomowi Szybkości latania). Nie ma ograniczeń co do możliwej wysokości, na jaką można się wznieść i jest ona podyktowana warunkami panującymi na poszczególnych wysokościach niż sztucznie narzucone przez samą technikę. Lot za jej pomocą ciężko nazwać jednak "precyzyjnym". Będąc dosłownie popychanym przez wiatr, skrętność jest dość ograniczona i przy maksymalnych prędkościach bardzo ciężko manewrować, narażając się na wlecenie w przeszkodę.
Kamaboko 2.0
Koszt4060
AtrybutySiła 10||8 | Szybkość 5||5 | Wytrzymałość 10||12 | Refleks 0 | Siła Woli 0 | Kontrola Chakry 0
Stacki/Sloty1/1
Żywa kukłaTak
Kamaboko 2.0 w niczym nie przypomina oryginału. Przede wszystkim jest wyższy i nieco masywniejszy - Ma około 2m wzrostu. Metal na ciele został tak uformoawny by zamiast te facto ciało, przypominał ubranie. Mamy więc kaptur, bardzo wysoki kołnierz oraz przedłużenie kaptura w postaci daszku, wszystko po to by ukryć wnętrze. Jednak znajduje się tam jak najbardziej „twarz”. A raczej coś co ją przypomina. Czarna masa w której znajduje się otwór imitujący usta oraz dwa otwory imitujące oczy. W otwory wciśnięto pomalowane na czarno gałki oczne z szarymi tęczówkami, w jednej gałce dodatkowo zamontowano lokalizator, przez co jeśli ktoś ma szanse przyjrzeć się oczom dokładniej, w jednym z nich dostrzeże lekkie, czerwone pobłyskiwanie. Dalej jest czarny „Płaszcz” z elementami w kolorach ciemnej czerwieni i granatu wraz z granatowym znakiem Iwy na plecach. Na lewym ramieniu znajduje się bordowe kanji 詩 oznaczające poezję natomiast na prawym ramieniu znajduje się bordowe kanji 愛 oznaczające miłość. Dolna część lalki jest w kolorze szarym. Pod płaszczem jest „Kitel” który w części poniżej pasa jest dość luźny i można go spokojnie odgiąć, pod nim znajdują się „Spodnie” również w kolorze szarym. Wszystkie elementy które widocznie mogą się odczepić bądź przesunąć są raczej mało widoczne na tle czarnej stali.
- Obie dłonie przymocowane są do przedramion na dwóch zawiasach po stronie wewnętrznej i zewnętrznej przedramienia, mniej więcej w miejscu gdzie wcześniej były kość łokciowa i promieniowa. Zawiasy te mogą unieść dłonie nad przedramię, odsłaniając dwie wyrzutnie kunai. W każdej z nich znajduje się 1 kuai. Do każdego kunaia przymocowane są 3 notki wybuchowe.
- Pod lewym kolanem ukryty ma granat dymny, tę część nogi może przesunąć na bok.
- W prawym ramieniu ma ukrytą bombkę świetlną, tę część ramieniu może przesunąć na bok, na dodatek ukryta pod bombką sprężynka czując brak oporu ze strony metalu zwalnia się, wyrzucając bombkę na odległość 2 metrów.
- Z podeszwy butów na całej jej długości mogą wysunąć się stalowe kolce o średnicy 1,5cm w najszerszym miejscu i długie na 2cm.
- W lewym ramieniu, część metalu może przesuwać się w kierunku pleców, odsłaniając zagłębienia długie na 7cm, szerokie na 2cm i głębokie na 0,75cm. Takich zagłębień jest 10 jedno pod drugim od barku po łokieć i znajdują się w nich przygotowane kartki do Kuchiyose: Raikō Kenka
- Palce dłoni zbudowane są ze stalowych nici mocno ze sobą skręconych. Jednak Kamaboko może dowolnie manipulować każdą z tych nici i chociaż zajmuje to chwilę czasu nadać swoim palcom fantazyjnych kształtów przy zachowaniu twardości tworzywa. Tak też jego palce mogą być wytrychem, wiertłem a nawet ostrzem. Jest to dość fancy mechanizm wymaga więc od kuglarza więcej uwagi niż normalne mechanizmy. Zależne jest więc dość od refleksu i MG.
- W prawej piersi znajduje się miejsce na tubę zawierającą serce i mózg. Tuba zabezpieczona jest stalowym, grubym wieczkiem chroniącą ją przed obrażeniami, ale jednocześnie zabierając możliwość odłączenia jej w szybkim czasie od ciała celem przeniesienia do innej marionetki.
Lista funkcji
1. Przesuwane elementy ciała
2. Kunaie
3. Notki wybuchowe
4. Granat dymny
5. Wyrzutnia sprężynowa
6. Bombka świetlna
7. Kolce
8. Plakietki do Raiko Kenka
9. Palce dłoni z cienkich żyłek w pełni kontrolowalnych
10. Tuba na serce i mózg
Kunaisurōā | Kunai Throwerクナイスローアー
Koszt100 Ryo
Jeden z podstawowych i najpopularniejszych mechanizmów pozwalający na wystrzelenie rozpędzonych Kunai wprost w przeciwnika. Mechanizm pozwala na wystrzelenie 3 Kunai na sekundę. Miotacz Kunai spodoba się tym marionetkarzom, którzy na pierwszym miejscu stawiają siłę ognia. Pociski mają skuteczny zasięg do 15 metrów, jednak w zamian są w stanie zadać nawet poważne rany. Celność pocisków zależy od percepcji marionetkarza.

Do mechanizmu dołączony jest magazynek podłączony do wyrzutni, który podaje amunicję bezpośrednio do miotacza.

Podany koszt dotyczy jedynie mechanizmu podającego pociski oraz wyrzutni. Należy do niego doliczyć koszt samego miejsca magazynowego. Jest on zależny od miejsca przeznaczonego na magazynek i za każdym razem jest ustalany indywidualnie w kuźni. Pojemność magazynku także jest ustalana w kuźni na podstawie przeznaczonego miejsca.
DodatekMechanizm zatruwający | koszt 150 ryo
Do mechanizmu można dołożyć zbiornik na truciznę oraz mechanizm podający ją na wystrzeliwane pociski.

Podany koszt dotyczy jedynie mechanizmu podającego Truciznę. Należy do niego doliczyć koszt samego miejsca magazynowego. Jest on zależny od miejsca przeznaczonego na zbiornki za każdym razem jest ustalany indywidualnie w kuźni. Pojemność zbiornika także jest ustalana w kuźni na podstawie przeznaczonego miejsca.
DodatekMiejsce na zwój | koszt 200 ryo
Mechanizm pozwalający na używanie jako magazynku zwojów z zapieczętowaną amunicją. Zwój musi być umieszczony w kukiełce tuż przy wyrzutni. Cena nie uwzględnia zwoju.

Aby korzystać z konkretnego zwoju jako magazynka, należy posiadać rangę Fuinjutsu pozwalającą na korzystanie z takich zwojów. Np dla małych zwojów będzie to ranga D.
Chakra:
Kamaboko - 9.850 - 300 = 9.550
Klon 1 - 75 - 25 = 50
Zią - 5.450 - 75 = 5.375
Pinky - 2.500
Speedy - 7.500
Mózg - 15.000
Awatar użytkownika
Nara Shizu
Posty: 509
Rejestracja: 28 cze 2021, 12:57
Ranga: Genin
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Miasto portowe Aki

Za tym co odległe - Arc III: Komplikacje­
WydarzenieWielka Przygoda
Post25/? (274/?)
Kamaboko + Kugane + Norn Part

Pacyfizm definitywnie był rzeczą już nieznaną przez Kamaboko. Brutalna efektywność była definitywnie na miejscu. Nie było typowo zbędnych elementów, z wyjątkiem drobnych rzeczy. Jak przykładowo rozrywanie twarzy, kiedy to można było zwyczajnie wbić swoje pazury w równie miękką część jaką była krtań. Pewnie, śmierć może nie byłaby aż tak natychmiastowo wtedy, ale czy Kamaboko się tym przejmował? Raczej nie aż tak. Byłoby to dziwne, gdyby przejmował się tym czy samuraje umrą natychmiast, czy za 3 sekundy wykrwawiając się na ziemi. Nie mniej, definitywnie nie było wielkiej ilości zbędnych ruchów we wszystkich jego działaniach. Fakt, że mógł sobie na to pozwolić definitywnie zawdzięczał swojemu kukiełkowatemu ciału. Jego cholerna wytrzymałość sprawiała, że bez większego strachu mógł ruszyć na wrogów. Jak się jednak szybko okazało, były też osoby zdolne przebić się przez jego zbroję. W dodatku, byli to łucznicy. Bardzo irytujące jednostki. Miał jednak na nich plan. Mniej lub bardziej irytujący, ale miał.
Moment kiedy ziemia się zatrzęsła, był momentem kiedy ten plan wprowadził w życie. Lekkie uniesienie się w powietrzu i wystrzelenie kunai z lewej oraz prawej ręki prosto we wrogów. I tak jak te wystrzelone z prawej dłoni nawet w miarę dosięgnęły swoich wrogów. Nie idealnie, ale Ci zaczęli uciekać jakby wiedzieli co się święci. Nie mniej, nie zależało Kamaboko na jakimś ogromnym zranieniu swoich przeciwników. Złożył więc pieczęć do ich wysadzenia. Po chwili notki wybuchły, jednocześnie tworząc niewielką zasłonę dymną wywołaną wybuchem. Ilu samurajów powalił? Nie był pewien, ale z dwóch lub trzech na pewno oberwało, a reszta był pewnie zdezorientowana. Może usłyszałby ich krzyki, gdyby i tak już nie było ogromnego harmideru w mieście, pełnego walcznych krzyków samurajów walczących z Nornem. Lub krzyków bardziej bolesnych w związu z tymi, co walczyli z Ziomem.
Kamaboko jednak stosunkowo beztrosko poleciał schować się za jakimś budynkiem, tak żeby łucznicy zbyt bardzo go nie widzieli. Najbardziej korzystne w tej kwestii było schowanie się lekko za barakami, dzięki czemu łucznicy nie mieli zbyt dobrej wizji na niego. Minus tego wszystkiego? Miejsce było wręcz pełne mrówek zwanych samurajami. Już widział w zasięgu wzroku kolejną trójkę, jaka to zbliżała się ze strony portu. Od razu jak go zauważyli, wyciągnęli dwie katany, a trzeci naginatę. Pokryli je chakrą i ruszyli w jego stronę. Miał do nich jakieś 5 metrów. Nic nie było tutaj spokoju. Znowu, jakaś inna trójka zbliżała się od Norna - czyli ze strony z której to właściwie przyleciał. Eh. Tona mrówek, w dodatku nudnych mrówek. I znając życie, samurajowie na murach też lada moment się zorientują. Irytujące zadanie.
W tym samym czasie klon miał przygodę życia. Bardzo nudną, ale przygodę. Góra czy dół. Wybrał górę. Wbiegł sobie po schodkach, żeby tylko zobaczyć no... ogromną ilość piętrowych łóżek. Samurajowie pewnie tutaj sobie spali. I tak się składało, że definitywnie wszyscy się obudzili i już ich tutaj nie było. Kolejny górny poziom był właściwie podobny, tak jak i trzeci... więc chyba nie było zbyt wiele sensu w iściu jeszcze wyżej. Nie było tu nic ciekawego. Pognał więc na dół, gdzie to szlak Kugane prowadził. I od razu znalazł coś ciekawszego! Ba, znalazł samego Touru - choć on akurat nie był ciekawy. Stał tak, z czerwoną skórą skierowany przodem do Kamaboko i schodów na piętro jeszcze niżej. Mrugnął dwa razy tylko kiedy dojrzał Gonpachiro, jakby się go tutaj nie spodziewał. Wróćmy jednak do tej ciekawsze rzeczy, jaką była ogroooomna pajęczyna na ścianie za Touru. Coś musiało tam nieźle pierdolnąć i jako mądra osoba, Kamaboko był też w stanie stwierdzić że to właśnie to wywołało trzęsienie ziemi. Czyli to Kugane był odpowiedzialny. Dalej jednak nie to było ciekawe. Prawdziwie ciekawy był facet stojący za Kugane, jaki otrzepywał się z kurzu. Chyba wyszedł z tej pajęczynki? A najpewniej był ofiarą ciosu jaka ją stworzyła, chociaż nie było tego po nim widać. I Touru chyba nawet nie był świadom, że ten był za nim. Ostrzec go? Pewnie wypadało. Nie miał jednak na to czasu, kiedy nieznajomy facet ziewnął. Sojusznik Kamaboko otworzył lekko szerzej oczy, ale nie zdążył zareagować. Z jego klatki wystawała teraz ręką trzymająca... ouch. Serduszko, tak powolnie bijące. Mężczyzna cofnął swoją rękę, a Touru padł na ziemię. Uniósł serce nad swoją głowę i otworzył usta. Ścisnął je, a te gdzieś pękło. Zaczęła lecieć z niego krew, jaką facet sobie bezpośrednio pił. Uh. Oh.
Kugane Touru falls in battle.

Akane Part

To co robiła było samobójcze, ale tak tego nie uznawała. Powiedziała to Ruri, a ta spojrzała na nią... no bez emocji. Ale gdyby pewnie je miała, to spojrzała by jak na idiotkę. Osoby trzymające się życia nie pchały się w takie sytuacje, czy coś w tym stylu. Nie zareagowała jednak bardziej. Ani trochę. Nie miała dla niej innych słów na to co zaoferowała jej Akane, co było niejako smutne. Mogła chociaż powiedzieć, że spróbuj nie dać się zabić. Czy coś. Byłoby to jednak najpewniej kłamstwo, po tym co już usłyszała.
Bitwa rozpoczęła się z impetem. Takim, że Akane bardzo dokładnie poczuła jak nieznacząca była i... no była to prawda. W bitwie? Ona? To jakby oczekiwać od dopiero co raczkującego dzieciaka, że zaraz zostanie mistrzem olimpijskim w biegach. Nie było szans. Zbyt mało doświadczenia miałą w porównaniu do Shuten czy Kamaboko. Ba! Dorównywała tak naprawdę Ruri, gdyby pominąć zdolności leczenie jakie posiadała. Te jednak był istotne, prawda? Prawda. To też musiała się pogodzić z tym, że nie na wszystkich polach będzie czuć się równa swojej drużynie. Jeszcze nie. Hou, jakiego dalej nigdzie nie było widać, rozpoczął co prawda z nią trening... jakiś. Coś to dało, ale dużo definitywnie nie.
Widząc spojrzenie jakie mu posłała, Suroi pokręcił głową. "Czekamy." była jego odpowiedź i była ona... no nawet sensowna. Czekali, aż pojawią się pierwsi ranni. Leczenie ludzi tam, w środku bitwy? Zbyt ciężkie, aby się udało. Zbyt wielu było samurajów, co mogła dostrzec już po jej chęciach wyjrzenia za burtę. Ich ludzie, każdy walczący z minimum czterema samurajami i starający się przebić przez ich linię w stronę, w jaką to poleciała Shuten. Był też przypadki osób, jakie robiły trochę więcej. Przykładowo Onimaru, którego gdzieś tam w oddali jedynie widziała. A raczej widziała wystające jego ostrze, które miała okazję zobaczyć nim ten wyskoczył z pokładu. Jakiś nieznajomy jej facet jaki trzymając dwie katany w dłoniach ścinał samurajów na lewo i prawo, samemu walcząc z dziesiątką. Jinko, jaka to z lekkimi problemami walczyła z 6 samurajmi i cholernie szybko się poruszała. Inni, nieznani jej wojownicy rzucali kulami ognia, wiązkami elektryczności i gdzieś tam nawet wodny smok poleciał. Bitwa na całego, w której środku nie chciała się znaleźć.
- Hej! Tam też są! - zakrzyknął nagle ktoś z sąsiadniego, większego statku. Jakiś samuraj patrząc po żelzaznej zbroi i wskazywał właśnie na Akane, jaka trochę wyskakiwała. Nagle oberwał jednak lodowym kolcem jaki to go przebił. Lodowa dziewczynka jakiej imienia nie znała zaczęła się unosić w powietrzu i kierować w stronę statku.
- Zaraz wrócę. - powiedziała prosto, a po chwili zniknęła z zasięgu wzroku Akane. Nagle krzyki bitwy i cierpienia trafiły do niej znacznie bliżej. Akane pozwoliła sobie więc na użycie techniki do wykrywania demonów. I jedyne co wyczuła? To Hou pod pokładem oraz po przyjrzeniu się Ruri, to coś co wcześniej już u niej wykryła. Dalej jednak nie wiedziała co to jest. Jakiś "ślad", tylko tyle wiedziała. Ruri stanęła sobie obok Akane razem ze swoimi szczurzymi kompanami. Bez plecaczka jednak, jaki został z tyłu. Wskoczyła sobie delikatnie na burtę nim... zeskoczyła na deski portu i zaczęła powoli iść do przodu. Szczurki coś do niej widocznie piskały, też jakby spanikowane jej zachowaniem. Eh? Nim zdążyła zareagować, jakiś shinobi pojawił się przed nią w kłębku dymu. Jeden z ich. Położył jakąś ranną kunoichi na deskach, z dość głęboką raną ciętą w miejscu obojczyka. Kość musieli przebić. W momencie jednak zniknął z powrotem do bitwy. To też, takie to był życie Akane. Ruri kierująca się w stronę bitwy, Hou pod pokładem jakiego nie widziała całą podróż i wykrwawiająca się kunoichi. Świetnie.


Shuten Part

Rozmowy, przemyślenia oraz ostateczne pożegnanie uczennicy. Wiele rzeczy stało się, nim dojrzała to co się działo. Nim z pełnym skupieniem ruszyła aby go uratować. Nim dotarła do platformy. Prawie. Starzec z kataną zagradzał jej drogę, jednak nie miało to wszystko już znaczenia. Teraz jedyne co miało znaczenie, to mężczyzna za starcem. Uratowanie go z tego miejsca jak najszybciej się dało. Opluła wolę Shoguna, na co starzec wręcz wyprostował się oburzony. Na jego twarzy również pojawiło się rozgniewanie, to też teraz pasowali do siebie. Dla Shuten nie miało to jednak znaczenia. Znacznie miał mężczyzna przed nią, który to już raz swoją szybkością się pochwalił. Plan jej działania de facto nie był bardzo skomplikowany. Pewnie, trudny do opisania, jednak wszystko skupiało się na jednym. Kupieniu czasu. Ruszył w jego stronę, a ten wyciągał tak miecz by ciąć ją po skosie. Przyśpieszyła więc, a mężczyzna odskoczył lekko do tyłu, co by to dalej mieć ją w zasięgu ostrza. Plan B. Wyciągnęła kunai, co by to szybko zablokować ostrze trzymając je jako swego rodzaju "zbroję" na jej ramię. Instynkt jednak tylko w momencie zetknięcia się dwóch broni zaryczał wręcz, a ona za nim podążając nie miała czasu na sensowny unik. Ostrze zaczęło przecinać kunai jak nóż przecinał masło. Cofnięcie się szybkie do tyłu było jedynym co mogła zrobić. Wyszła z zasięgu ostrza, jednak te zostawiło ślad. Wzdłuż jej przedramienia miała teraz ranę ciętą, jaka zaczynała krwawić. Nie bardzo poważnie, ale mimo wszystko. Shuten był jednak skupiona, a okazja ta był idealna do zaatakowania staruszka. Skoczyła ponownie w jego stronę, z racji że małż akurat zbliżał się do ich platformy, wyskoczył spod niej. Lekko za mężczyzną, ale ten był zaskoczony co dało Shuten wystarczając ilość czasu do ciosu w mostek.
I... jej ręka teraz wystawała z klatki starca, przebijając ją zwyczajnie. Oh. Uuuuh. Tak. Taki był plan. Nie miała czasu na większe analizowanie sytuacji, bo sam most prowadzący na najwyższą platformę zaczął spadać. Szybkim ruchem więc posłała starca gdzieś w dół platformy i wskoczyła na miejsce, gdzie znajdował się Ichiwa. Świetnie! Pobiła starca i zniszczyła drogą dla samurajów na ten poziom. Lepiej być nie mogło, prawda? Rampa była czysta. Był tylko on. Nawet jak była w trybie bojowym, nie mogła powstrzymać się od lekkiego zatrzymania kiedy go zobaczyła. Kiedy ich spojrzenia się spotkały, z racji że ten uniósł głowę. Widziała w jego oczach zdziwienie, strach, radość, ulgę i jednocześnie coś... nieopisanego, przez co robiło jej się lekko ciepło na sercu.
- Shuten... - powiedział jej imię, mocno ochrypiałym i słabym głosem. Jakby ilość wody jaką dostawał nie była wystarczająca. A nie powinno tak być. Powinien on być na oceanie, otoczony wręcz przez tysiące kilometrów wody. Zdrowy. Z parą oczu, a nie tylko pojedynczym jakie to tyle emocji jej teraz przekazywało. Nie było jednak na to czasu. Dała znać Ibarakiemu, że może zabrać go do krainy Niedźwiadków. Wszystko szło świetnie, prawda?
Usłyszała grzmot błyskawicy. Instynkt zakrzyczał ponownie, jeszcze głośniej niż wcześniej. Odskoczyła od Ichiwy, bliżej krawędzi rampy, czując coś niespodziewanego poza gniewem w swoim sercu. Strach. Nie było go tutaj przed chwilą, jednak nagle? Obok Ichiwy stał on. Ten, którego to najbardziej się obawiała i którego widocznie prowokacje Kamaboko nie zabrały z tego miejsca. Shogun. W swoim jakże luźnym ubiorze, jakby wcale nie szykował się na jakąś bitwę. Z chłodnym wzrokiem, skierowanym prosto na nią. Z kolczykami jakich to klejnoty lekko odbijały blask słońca gdzieś tam za chmurami. Z dwoma katanami - jedna miała czarną sayę, a druga fioletową - i wakizashi przy pasie z białą sayą. Trzymał teraz dłoń na "czarnej" katanie jaka to nie była wyciągnięta, stojąc wyprostowany i patrząc na nią lekko z góry. Tylko lekko, bo nie był dużo wyższy, nawet jak takie wrażenie sprawiał. Wokół niego? Jakieś... wyładowania elektryczne?
- Nie powinno Cię tu być. - przemówił znudzonym, chłodnym głosem. Strach jaki odczuwała zwiększył się. Nie był nawet częściowo porównywalny do tego, co odczuwała od Yami....chodź by jednak chciała, nie mogła się ruszyć. Zauważyła, jak Rei coś krzyczy. Słowa jednak do niej jakoś nie dotarły. Zauważyła jak się podnosi słabo z kolan, jednak dalej nie mogła się ruszyć. Zobaczyła, jak nieznajomy łapie za katanę jaką miał przy boku. Świat zaczął spowalniać. Shuten próbowała ruszyć mięśniami. Nie mogła.
Czy jej los był przesądzony już od wizji Akane?
Lista Zwierzaków
► Pokaż Spoiler | Ibaraki
Ibaraki | The Great Bamboo Sage (or not)
GatunekPanda wielka
RozmiarMały
Posiadane dziedzinyMokuton S | Doton A | Ninjutsu A | Katon B
Siła4
Szybkość8
Wytrzymałość5
Refleks8
Siła woli6
Kontrola Chakry9
Ilosc chakry10 000 E: 0 | D: 5 | C: 30 | B: 150 | A: 375 | S: 1 000
Panda, która zawsze miała być dużym misiem, ale nigdy bardziej nie urosła. Ktoś jej kiedyś wmówił, że jak opanuje Mokuton to urośnie, ale nie urósł. Z zaciekawieniem podchodzi do świata. Jedyne, co potrafi powiedzieć to "Umu", ale z jakiegoś powodu wszyscy rozumieją, co ma na myśli. Pocieszne stworzenie, lubiące siedzieć na głowie czy ramieniu innych ludzi, nie bardzo zaś preferuje przemieszczanie się na własnych łapkach. Lubi układać puzzle i gry hazardowe. Zwłaszcza, jeśli stawką są bambusy.
Panda jaka jest, każdy widzi. Prócz małego rozmiaru i uroczego pyszczka, ma typowe czarno-białe umaszczenie. Przykrótkie pazurki, okrągły ogonek i miłe w dotyku futerko. Dalej wierzy, że kiedyś urośnie, to i nie ma oporów z wpychaniem w siebie większej ilości jedzenia z nadzieją, że pójdzie w łapki.
Techniki
Ninjutsu // Pakt C // Shimo Suimin | Winter Sleep of the Beast King // standardowy
Ninjutsu C // Kuchiyose no Jutsu | Summoning Technique // różny
Ninjutsu C // Gyaku Kuchiyose no Jutsu | Reverse Summoning Technique // standardowy
Ninjutsu B // Kekkai: Tengai Hōjin | Barrier: Canopy Method Formation // standardowy na turę
MOKUTON C // Mokuton no Jutsu | Wood Creation Technique // różny
MOKUTON // Pakt A // Take no Hashira | Bamboo Fillars // standardowy
MOKUTON S // Mokuton: Hōbi no Jutsu |Wood Release: Hōbi Technique // standardowy
KATON C // Katon: Gōkakyū no Jutsu | Fire Release: Great Fireball Technique // różny
DOTON C // Doton: Daichi Ganshō | Earth Release: Ground Bedrock // standardowy
► Pokaż Spoiler | Guoba
Guoba | The Great Devouer
GatunekNiedźwiedź Brunatny
RozmiarŚredni
Posiadane dziedzinyMokuton B | Fūton C | Katon C
Siła4
Szybkość4
Wytrzymałość7
Refleks5
Siła woli4
Kontrola Chakry6
Ilosc chakry5 000 E: 10 | D: 50 | C: 100 | B: 400 | A: 1 500 | S: ---
Jeżeli ktoś byłby zainteresowany tym, kto był pierwszym niedźwiadkiem dokonującego włamania do pszczelego ula - Guoba. Tym niedźwiedziem Guoba był. Naturalny wróg Ibarakiego. Nie dlatego, że się nie lubią rzecz jasna. Pasje obu jednak momentami nakładają się w sposób mało kompatybilny, przez co w brzuszku Wielkiego Pożeracza wylądowały już dwie talie kart, trzy zestawy kości, cały set do Mahjonga oraz Ibaraki. Tego ostatniego jednak dało radę wyciągnąć dość szybko po tym, jak jego zgrabny kuper utknął w szerokim gardle Gouby. Jeżeli coś mieści się w pyszczku niedźwiadka - jest spora szansa, że odczuwając nawet delikatny głód spróbuje to pochłonąć. A że niemal nigdy nie jest w pełni najedzony, należy strzec się tego stworka o każdej porze dnia i nocy. Wieli fan jedzenia do tego stopnia, że sam nauczył się obsługi garnka i patelni, a w miarę sprawne, uzbrojone w pazurki łapki pozwalają na przygotowanie sporej części produktów - no, dopóki nie wymaga się od niego doskonałej precyzji czy krojenia cebuli "w piórka". Co więcej po latach jedzenia dziwnych rzeczy, dorobił się niemal stalowego żołądka. Dużo mniej substancji jest również dla niego szkodliwa. Nie jest zbyt werbalny, jednak jego zdolności gestykulacji są tak wyborne, że nie da się go nie zrozumieć.

Guoba jest przykładem, że jedzenie nie zawsze idzie w łapki. Czasem idzie w brzuszek. Co prawda odrósł od ziemi bardziej niż Ibaraki, jednak dalej daleko mu od górowania nad ludźmi, sięgając im gdzieś do pasa. Jasnobrązowe, miłe w dotyku futerko zapewnia ciepełko nie tylko niedźwiadkowi, ale również tym, którzy postanowiliby się w niego wtulić. Czasami użycza nawet własny brzuszek za poduszkę po zapłaceniu daniny z czegoś dobrego, jednak bywa, że obywa się i bez wcześniejszego haraczu. Brzuszek, okolice noska i część łapek jaśnieje, przybierając kremową barwę kontrastującą z czarnymi obwódkami wokół oczu - i nawet nie pytajcie, ile niedźwiedzi sobie żartuje z tego, że ten ma w sobie pand krew - oraz ciemnym wykończeniem łapek. Łebek zdobi również jasny, odwrócony półksiężyc rozciągający się pomiędzy jego brwiami.
Techniki zwierzęcia
Mokuton B // Mokuton: Mokujōheki | Wood Release: Wood Locking Wall // Standardowy
Katon E // Kaen | Flame // Standardowy
Katon E // Taiyō Sesshoku | Touch of the Sun // Standardowy na turę
Katon D // Keikoku Furea | Warning Flare // Pięciokrotny
Katon C // Katon: Hōsenka no Jutsu | Fire Release: Phoenix Sage Fire Technique // Standardowy na 5 pocisków
Katon C // Katon: Kasumi Enbu no Jutsu | Fire Release: Mist Blaze Dance Technique // Standardowy
Fūton E // Habuyō | Leaf Dance // Standardowy na turę
Fūton E // Kaze Hitokuchi | Breeze Bite // Standardowy na turę
Fūton D // Hatsukaze | First Wind // Standardowy
► Pokaż Spoiler | Mózg
Mózg
GatunekSzczur
RozmiarMały
Posiadane dziedzinyHyōton S
Ninjutsu S
Fūinjutsu S
Suiton A
Doton A
Siła5
Szybkość7
Wytrzymałość5
Refleks8
Siła woli10
Kontrola Chakry10
Ilosc chakry15.000 E: - | D: - | C: 20 | B: 100 | A: 250 | S: 500
Mózg jest geniuszem zbrodni. Wielkim mastermindem planów. Uwielbia knuć, szydzić i wywyższać się nad innymi. Uwielbia żółty ser i nachosy z sosem serowym. Gderliwy i marudny. Udaje niedostępnego i chłodnego, ale tak naprawdę kocha Pinkiego i łatwo przywiązuje się do innych. Osoby pod paktem traktuje jak dostawców sera, więc z łatwością można mu się podlizać i uzyskać jego względy, obdarowując go ów dobrem. Do Kamaboko pochodzi z dystansem - lubi go, ale nie bardzo mu ufa ze względu na jego dziwne i często niejasne zachowania. Z wyglądu jest to biały szczur z nieco przerośniętą główką, co utrudnia mu walki luchadorskie. Ma czerwone oczka i typowy, szczurzy ogon.
Techniki zwierzęcia
NinjutsuC // Gyaku Kuchiyose no Jutsu | Reverse summoning technique // Standardowy
NinjutsuC // Kuchiyose no Jutsu | Summoning Technique // Różny
NinjutsuA // Chakura Tensō no Jutsu | Chakra Transfer Technique // Przekazywana chakra
Ninjutsu // PaktS // Densenbyō | The Plague // Trzykrotny, minimum 10 000 Chakry
HyōtonS // Hyōgaki | Ice Age // Dwukrotny za użycie, standardowy B na turę za utrzymanie
FūinjutsuS // Bōkyaku no tatchi | A touch of oblivion // Standardowy C za dzień
SuitonA // Suiton: Daibakuryū no Jutsu | Water Release: Great Waterfall Flow Technique // Standardowy
Doton // PaktB // Hadakadebanezumi kaitai-tai | Mole-rat demolition squad // Trzykrotny
DotonA // Doton: Arijigoku no Jutsu | Earth Release: Antlion Technique // Standardowy na turę
► Pokaż Spoiler | Pinky
Pinky
GatunekMysz
RozmiarMały
Posiadane dziedzinyHyōton D
Katon D
Ninjutsu C
Siła5
Szybkość4
Wytrzymałość4
Refleks4
Siła woli4
Kontrola Chakry4
Ilosc chakry2.500 E: 30 | D: 100 | C: 250 | B: x | A: x | S: x
Pinky jest debilem. Ale kocha Mózga. Ale jest głupi. Głupi jest jak but. Generalnie robi to, co każe mu Mózg, tak jak mu każe Mózg i najlepiej - kiedy każe mu Mózg. Pinky lubi Mózga i patrzeć w ścianę. Jego ulubioną potrawą jest woda z podajnika i sianko, a o walkach luchadorów wie tyle, że nie umie tego wymówić. Kamaboko wręcz uwielbia. To jego ulubiony człowiek i zrobi dla niego wszystko - tak długo, jak Mózg mu nie zabroni. Pinky jest wysoką białą myszą o czarnych oczach. Posiada długi różowiutki ogon i pchły.
Techniki zwierzęcia
Hyōton D // Kōri no Kishitsu | Ice substrate // Standardowy za pole o promieniu 3m
Hyōton D // Hyō | Hail // Standardowy za trzy pociski
Katon D // Hinote | Fire hands // Standardowy na turę od dłoni, minimum 3 chakry
Katon D // Katon: Hōsenka Tsumabeni | Fire Release: Phoenix Sage Flower Nail Crimson // Standardowy za 5 broń miotaną na turę
Ninjutsu C // Kawara Shuriken | Roof Tile Shuriken // Standardowy za 5 przedmiotów
Ninjutsu C // Gyaku Kuchiyose no Jutsu | Reverse summoning technique // Standardowy
Ninjutsu C // Kuchiyose no Jutsu | Summoning Technique // Różny
► Pokaż Spoiler | Zią
Zią
GatunekGolec
RozmiarŚredni
Posiadane dziedzinyDoton S
Ninjutsu A
Hyōton A
Katon B
Siła6
Szybkość6
Wytrzymałość6
Refleks8
Siła woli7
Kontrola Chakry7
Ilosc chakry10.000 E: 5 | D: 25 | C: 75 | B: 300 | A: 750 | S: 3500
Zią jest ziomkiem. Przyjacielem każdego. Władcą leżingu, imprez i pieniędzy. Naczelny alkoholik krainy szczurów. Szef kasyna i nielegalnych zakładów luchadorskich. Fan narkotyków i nikotyny. Z Kamaboko dogaduje się znakomicie, widząc w nim pokrewną duszę. Zawsze chętnie mu pomaga - tylko nie zawsze jest przy tym trzeźwy. Krążą plotki, że od używek wyłysiał, ale to tylko plotki. Jest golcem - one z reguły są gołe. No i ślepe, więc i Zią jest niemal ślepy. Widzi baaaaaardzo słabo. Dlatego woli siedzieć pod ziemią, gdzie jest chłodniej i ciemniej.
Techniki zwierzęcia
NinjutsuC // Gyaku Kuchiyose no Jutsu | Reverse summoning technique // Standardowy
NinjutsuC // Kuchiyose no Jutsu | Summoning Technique // Różny
NinjutsuA // Kumoshin no Jutsu | Cloud Transport Technique // Dwukrotny
Doton // PaktB // Hadakadebanezumi kaitai-tai | Mole-rat demolition squad // Trzykrotny
DotonB // Ishi no kami no abatā | God of Stones avatar // Dwukrotny, standardowy C na turę za utrzymanie
KatonC // Katon: Gōkakyū no Jutsu | Fire Release: Great Fireball Technique // Różny
HyōtonA // Ekitai chisso | Liquid Nitrogen // Dwukrotny
► Pokaż Spoiler | Speedy
Speedy
GatunekMyszoskoczek
RozmiarMały
Posiadane dziedzinyNinjutsu A
Hyōton B
Futon B
Raiton C
Siła4
Szybkość8
Wytrzymałość4
Refleks8
Siła woli5
Kontrola Chakry6
Ilosc chakry7.500 E: 10 | D: 50 | C: 100 | B: 400 | A: 1500 | S: x
Speedy jest niewielkim myszoskoczkiem o brązowym futerku. Ma długi i cieniutki ogonek. Ubrany chodzi w białe spodenki i koszulkę, zaś na głowie nosi sombrero. Uwielbia grać na mandolinie i marakasach, a poza tym biegać, ruszać się i płatać figle! Jest wiecznie wesoły, rozradowany i wręcz wypełniony energią. Nienawidzi nudy. W większości wykonując zadania, opiera się na tym, czy będzie co robić, czy nie bardzo. Zadania pokroju czujki czy strażnika to nie dla niego. Ale bieganie? Zabijanie? Figlów płatanie? Zawsze. Z Kamaboko się zwyczajnie nie dogadują. Pracuje dla niego, ale lubi wykręcać mu numery czy robić rzeczy "po swojemu".
Techniki zwierzęcia
NinjutsuC // Gyaku Kuchiyose no Jutsu | Reverse summoning technique // Standardowy
NinjutsuC // Kuchiyose no Jutsu | Summoning Technique // Różny
NinjutsuA // Kumoshin no Jutsu | Cloud Transport Technique // Dwukrotny
Hyōton D // Kōri no Kishitsu | Ice substrate // Standardowy za pole o promieniu 3m
HyōtonC // Yukidama | Snowball // Standardowy
FūtonB // Fūton: Hane no Mai | Wind Release: Feather Dance // Standardowy na turę
RaitonC // Hagane piasuinparusu | Steel-piercing impulse // Dwukrotny
RaitonC // Ka jūden | Overcharge // Różny
Lista NPC
Obrazek
Wcielenie Jelenia
Prowadzone wątki 5/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
Awatar użytkownika
Sabataya Shuten
Posty: 941
Rejestracja: 27 kwie 2021, 12:40
Ranga dodatkowa: ex-Kage
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Miasto portowe Aki

Miała drobne problemy, by trafić za Akane. Może nie aż takie jak w przypadku innych osób, jednak zaczynała mieć wrażenie, że te kilka lat stracone na bezcelowej egzystencji upośledziło ją wystarczająco, by typowo "nastolatkowe" zachowanie Mirai momentami zbijało ją z tropu. Z jednej strony miała wrażenie, że jej zamartwianie się dziewczyną jest niemile widziane, a z drugiej? Uśmiechała się, jakby mimo wszystko nie miała aż tak wiele przeciwko. Przechyliła delikatnie głowę patrząc, jak ta zaczyna odchodzić w swoją stronę. Sama też powoli zaczynała odwracać od niej wzrok, co ostatecznie skończyło się na szybkim wróceniu uwagi ku dziewczynie. Huh... Pozbyć się? Jej? Oh, nigdy w życiu. Nie mniej to jedno zdanie dość jasno wyklarowało Sabatayi, w jaką "grę" próbuje grać Akane. I mimowolnie sama się uśmiechnęła.
- Mam taką nadzieję.
Rzuciła, powstrzymując się przed dodaniem jakiegoś "Akane-chan" na końcu. No bo jak traktować jak małe bubu, to do końca, prawda? Zwłaszcza, że ta chyba zaczynała znajdować rozrywkę w odgryzaniu się Sabatayi, co w tej formie akurat w żaden sposób jej nie przeszkadzało, a nawet bawiło. Przynajmniej bardziej niż opcja, którą założyła jeszcze kilka chwil temu - czy to próbując wziąć zachowanie Akane "na logikę", czy może przez swoje własne, gorsze samopoczucie w tym momencie. Byli właśnie przed całkiem istotną bitwą i choćby chciała, nie mogła wiele zrobić na bycie spiętą i zestresowaną.

Chociaż wymiana ciosów i cięć ze starcem nie trwała długo, zdecydowanie była jednak trochę krwawa - a to, na ile, to zależało, na kogo się patrzyło. Definitywnie wiek przekładał się na doświadczenie i najbardziej skuteczna taktyka, jaką mogła użyć, okazywała się nie aż tak skuteczna, jakby chciała. Nawet jej plan zapasowy nie przyniósł idealnie tych skutków, na jakie liczyła. Ile siły musiał włożyć w to, by metalem przeciąć inny metal? Pewnie... niewiele. Spójrzmy prawdzie w oczy - to samuraje. Nie zdziwiłaby się, jakby wykuwali swoje bronie z magicznej rudy. A nawet jeśli nie, to właśnie próbowała zasłaniać się kawałkiem żelastwa za 20 ryo. Tak jak więc to, co stało się później, nie było zadowalające, tak nie stanowiło zaskoczenia. Cała reszta jednak zadziałała niemal perfekcyjnie i mężczyzna, jaki to jeszcze przed chwilą zarzekał się, że "przez niego nie przejdzie", został przebity niczym kartka papieru. Nie podobało jej się to. Może nie sam fakt wygranej, bowiem właśnie do tego zmierzała, jednak widok własnej ręki w czyiś wnętrznościach wykrzywił delikatnie jej twarz. Zrzuciła mężczyznę z walącej się rampy, dalej czując jego ciepłą krew na własnej dłoni. Dość szybko jednak straciła na znaczeniu, kiedy w końcu jej noga stanęła na podeście z Kapitanem. Minęło tyle... tyle czasu. Rok, może dwa, nim w końcu znalazła się przed Ichiwą. Rok, może dwa, nim jego zielone oczy znowu spoczęły na Sabatayi. Rok, może dwa, wątpliwości, czy aby na pewno będzie zadowolony z jej powrotu. Czy dalej o niej pamiętał? Czy spotykając go po tak długim czasie, dalej będzie czuła się wokół niego tak samo, jak przed powrotem do Iwy? W tym momencie jednak zdawało się, że znalazła wszystkie odpowiedzi na trapiące ją pytania. Jedno spojrzenie na twarz Ichiwy starczyło, by utwierdzić się w przekonaniu, że w środku był dalej tym samym Kapitanem, jakiego pozostawiła w porcie Tsuchi. Znalazłoby się tyle rzeczy, jakie chciała mu powiedzieć, a jednak przez uchylone usta nie wydobyło się żadne słowo, nie mogąc wydostać się ze ściśniętego gardła. Słysząc, jak jego głos układa się w jej imię, mimowolnie chciała podejść i wtulić się w niego, nie dbając o jakiekolwiek dłuższe zachowywanie pozorów, a na co w tej chwili nie mieli ani okazji, ani czasu. Wcześniejszy grymas sam z siebie przekształcił się w delikatny uśmiech, jaki to z każdą chwilą jedynie rósł.
Wszystko szło tak dobrze. Zabierze go z powrotem, na statek. Cały jej wysiłek w końcu zostanie odpłacony...

Jak bardzo mogła się mylić...

Przyszedł. Pojawił się tuż obok Reia, a grzmot temu towarzyszący jedynie sprawił, że jej ciało mimowolnie szarpnęło się ku granicy podestu. Stał z tymi swoimi mieczami, patrząc na nią jakby była nikim. Stał zupełnie niewzruszony, za własny rynsztunek mając jedynie kilka ostrzy. Chociaż Ichiwa był już tak blisko, nagle scena zamieniła się niczym żywcem z wizji Akane. Cała jej nadzieja, że jednak ten nie zaszczyci ich swoją obecnością, prysnęła w przeciągu kilku krótkich chwil, pozostawiając ją w stanie, jakiego najbardziej się obawiała. Straciła jedyną opcję, by wyrwać się z tego dziwnego transu, stawiając wszystko na swoją teorię. Teorię, jaką szlag jasny trafił, pozostawiając ją na łaskę losu. Tyle godzin z Touru, tyle bólu - wszystko jak krew w piach, znajdując się ostatecznie w tym samym miejscu, w jakim przewidziała kapłanka. Nie rozumiała tego. Nie rozumiała, jak jedna osoba była w stanie samym pojawieniem się wywrzeć na niej aż taką presję. Słyszała aż za dobrze szum własnej krwi w uszach, tak samo jak czuła serce łomoczące w jej klatce piersiowej. Próbowała w panice wymusić jakikolwiek ruch własnych mięśni, przesunąć rękę czy nogę - jednak bezskutecznie.
A był już tak blisko. Już niemal na wyciągnięcie ręki. I nie mogła zrobić nic, by mu pomóc.

Dobył miecza. Rei zaczął wstawać na nogi. Wiedziała doskonale, co się zaraz stanie. Akane już to widziała i jedyne, co zostało to patrzeć, jak jej wizja dopełnia się przed jej szkarłatnymi oczami. Przychodząc tutaj znała ryzyko. Znała je nawet lepiej, gdy dowiedziała się, z kim przyjdzie jej walczyć. Wtedy jednak decyzja była prosta. Dla tego idioty, jaki to stał tuż obok Shoguna, była gotowa położyć na szali własne życie. Gotowa stracić je tak długo, jeśli oznaczałoby to, że tej skretyniały Kapitan dalej będzie mógł pływać z całą resztą po morzach i oceanach, jakie tak bardzo kochał. A teraz? Jeśli była w stanie całe swoje jestestwo odrzucić, byle uratować Reia, to czego się bała? Czyżby całe jej zdecydowanie, cała determinacja stanowiła jedynie puste słowa, uchodząc z niej na widok kogoś takiego? A jednak nie ona miała przyjąć cios. Dobrze wiedziała, co chciał zrobić Rei, a wiedząc to czuła, jak strach wzbiera w niej jeszcze bardziej. Nie powinien. Nie może. Powinien siedzieć na podeście i czekać, a zamiast tego? Bez oka, ledwo stając na nogach, głodny i odwodniony wycierpiał dość. Dlaczego miałby jeszcze rzucać się pod ostrze? Dlaczego miał cierpieć jeszcze bardziej? Po co? Dlaczego? Dlaczego to robił? Kiedy Akane opowiadała, co się wydarzyło, chciała patrzeć na całą sytuację pozytywnie. Jak na dobry omen, szukając pozytywnych stron w sytuacji, jaka uchodziła za beznadziejną. Kiedy Akane opowiadała o tym, co zrobił w jej wizji, była w stanie to zaakceptować. Ale teraz? Nie mogła. Nie była w stanie. Na myśl, że po tym wszystkim znowu miałby być ranny, że miałby ryzykować życiem i, nie daj świecie, stracić je dla kogoś takiego, jak ona, chciała dosłownie krzyczeć. Ale i to było dla niej zbyt wiele.

Jedyne, co robiła od ostatnich kilkudziesięciu godzin, to wpadanie z jednej paniki w drugą. Całkiem zabawne swoją drogą. Zabawne, kiedy jeszcze spotykając pierwszy raz Kamaboko, tak niewiele rzeczy miało jakąkolwiek moc, by ja przejąć. Jak niewiele rzeczy ją w gruncie rzeczy obchodziło. Zwyczajnie "robiła swoje". A teraz? Zostawiła Onimaru i Jinko samych. Zupełnie zignorowała fakt, jakoby Bramy miały być jej furtką do walki z Shogunem, a nie jedynie metodą do szybszego dostania się do Kapitana. Nawet teraz jedyne, na co było ją stać, to obserwowanie, jak osoba jej droga niemal prosi się o śmierć, próbując uchronić od niej rudowłosą. Więc tyle było warte jej bycie Tsuchikage? Że już nawet nie miała co się łudzić, że jej siła tkwi jeśli nie w zdolnościach, to chociaż w charakterze, skoro zwykły strach był w stanie ją wykluczyć? Można by się uśmiać, doprawdy. Nieuchronność wizji kapłanki jeszcze bardziej utwierdzały ją w przekonaniu, że wszystko zostało już z góry przesądzone. A jednak, gdzieś za całym morzem krytyki i niesmaku do samej siebie, było coś jeszcze. Ta jedna iskra, jaka nie pozwalała jej jedynie czekać na to, co ma się wydarzyć. Ta jedna iskra, jaka wręcz kazała dziewczynie dalej walczyć, miotać się i szarpać z czymkolwiek, co właśnie trzymało ją na przysłownej smyczy, byle na końcu móc usiąść z Kapitanem pod jednym kocem z kubkiem ciepłej czekolady, słuchając jego opowieści i patrząc na zewnątrz kajuty na padający na morzu śnieg. Ta jedna iskra w zupełności jej wystarczyła. Hej! Miała przewagę. Wiedział IDEALNIE co się stanie. Wiedziała, bo widziała to sama Akane. Nie potrzebowała do tego swoich oczu. Jeśli tylko da radę odzyskać władzę nad ciałem na krótką chwilę, kiedy tylko Rei spróbuje spaść wraz z nią z platformy...

Wdech. Wydech. Jeżeli jedyne, co stało za jej niemocą, to zupełny brak kontroli nad własnymi emocjami - mogła coś z tym zrobić. Przeżyła wojnę. Była nawet w stanie pomóc w walce z Yami, jaka sama w sobie była straszna. Touru jest tak silny, że nie wiedziała, czy jest ktokolwiek, z kim miałby problem. Tyle razy otarła się w walce z nim o własny koniec, że zdecydowanie nie chciała mierzyć się z nim "na poważnie". Shogun? Potrzebował pięciu dusz czy czegoś tam, by pojawić się przed nią. Celował w nią swym mieczem z czystej nienawiści i chęci zemsty. Jej "szósty zmysł" dosłownie wariował i musiała go jakoś przytępić, próbując chociaż na moment odciąć się od całej sytuacji, skupiając uwagę na zranionej ręce. Na ranie, która chociaż nie była bardzo głęboka, dalej krwawiła i była w tym momencie jedynym na tyle wyraźnym bodźcem, by spróbować skierować ku nieprzyjemnemu bólowi swą atencję. Byle na moment "zapomnieć" o sytuacji wokół. Byle głęboki wdech pozwolił jej chociaż na zupełne minimum, jakie pozwoliłoby jej na ściągnięcie małża z powrotem do siebie. Tak, by nurkując w dół, przyjął na siebie cięcie miecza Shoguna, zasłaniając ich dwójkę. To najmniej, ile chciała. Najmniej, ile od samej siebie oczekiwała i stanowiło absolutne minimum, by ochronić Ichiwę. Sama jednak próba uspokojenia się w ten jakże podstawowy sposób może jednak nie starczyć. Może to być za mało, a to dlatego, że dalej nie znała powodu aż tak przejmującego uczucia. Jeśli prezencja Musashiego była jedynie jedną częścią problemu, ta druga mogła okazać się gwoździem do ich trumny. Zwłaszcza, że Akane nie powiedziała, że po upadku mogła dalej funkcjonować, bo zwyczajnie tak daleko wizja nie sięgała. Stąd też, jeśli czas będzie uciekać i dalej będzie "nigdzie" - spróbuje przepchnąć część swojej chakry przez organizm, mieszając ją częściowo z chakrą Fūtonu. Nie do jakiejś konkretnej techniki, czy czegokolwiek niebezpiecznego, a raczej na wypadek, gdyby Shogun grał bardzo nie fair i jej brak możliwości poruszania się wcale nie wynikał ze strachu, a zwykłego paraliżu, jaki może potraktowany żywiołem przeciwnym nieco by zelżał. Człowiek pojawił się w miejscu uderzenia pioruna i jeszcze ma wokół siebie wyładowania - no niech nikt nie powie, że nie cienia sensu nawet w tym nie ma?

Ehh... Niech krew z wizji Akane będzie krwią Shoguna po dostaniu strzałą od Ishiego. Niech on jest jeszcze na tym gnieździe i pomoże, nim Onimaru do nich dotrze. Albo Ibaraki. Ibaraki na pewno nie przejął się byle samurajem z nadmiarem katan przy pasie... prawda? Gdyby zaś jednak nie, a i sam małż nie chciał współpracować: jedyne, na co może liczyć, to że wymusi na sobie w tym ostatnim momencie ruch, próbując ręką nie tylko złapać klingę miecza "od góry", czyli od tępej strony, palcami przyciskając klingę do własnego śródręcza, ale ewentualnie resztę przyjąć na karwasz u drugiej ręki. A gdyby odzyskała władzę nawet bardziej, to odbiłaby się wraz z Reiem od platformy, z dala od Shoguna, co by zmniejszyć i siłę uderzenia, jak i czas, przez który ostrze stykałoby się z czymkolwiek, na co musiałaby je przyjąć. A później? Się zobaczy. Byle w dół. I byle wylądować na ugiętych kolanach, może nawet asekurując się małżem.
....chociaż dalej bardziej prawdopodobna była pomoc Ibarakiego czy Ishiego. Lub Onimaru z Jinko.


Chakra Shuten 14 635 - 20 (Tsūjitegan) - 300 (cokolwiek co robie z chakrą)= 14 315
HachimonSiła +2 (12), Szybkość +2 (9), Refleks +2 (10) || 3/14 tury
AtutyInstynkt Niebezpieczeństwa
Ekwipunek- Katana; - 3 kunaie
► Pokaż Spoiler | Małż
Makigai Sheru Mēsu | Conch Shell Mace巻き貝 シェル メース
Legenda
W świecie ninja wielu nie zdziwią zwierzęta wyszkolone przez shinobi, potrafiące samodzielnie korzystać z ninjutsu. Ba, niektóre nawet potrafią mówić! Jednak ta legenda jest... specyficzna. Żywa muszla zdolna do walki jak równy z równym? Niektórzy twierdzą, że istota ta, czy to zwykła muszla, czy to małż, swego czasu starła się z przeciwnikami, którzy mogli zagrozić pokojowi na świecie. Inny zaś mówią, że by móc się przemieszczać opanowała rzadką sztukę faktycznej zmiany kształtu, znacznie przewyższającą zwykłe Henge no Jutsu.
Stack/SlotZawsze zajmuje pełen zwój, niezależnie od jego wielkości
Zdolności
Jaka by prawda nie była, muszla ta była wykorzystywana do walki przez shinobi od stuleci. Tak jak nawet jej posiadacze nie są w stanie powiedzieć czy jest ona prawdziwym zwierzęciem czy legenda kłamie, tak są w stanie wykorzystywać do walki jej unikatowe właściwości:
  • Niezwykle twarda skorupa, jaką są w stanie zniszczyć jedynie najpotężniejsze techniki, jak np. Bijūdama lub uderzenie o Sile 14.
  • Zdolność zmiany małża w formę potrafiącą latać. Shinobi za standardowy koszt B chakry jest w stanie zmienić podstawową formę małża w latająca, a następnie dowolnie sterować torem jego lotu. Prędkość małża wynosi 8 i dopóki coś nie zatrzyma jego lotu, wzrasta ona do 9 po 3 turach latania. Małż jest również w stanie udźwignąć 90 kg, toteż użytkownik może na nim latać. Kontrolować w ten sposób małża może jedynie jego aktualny lub dawny posiadacz z racji, że odrzuca on chakrę innych osób. Aby zostać zaakceptowanym do grona posiadaczy, trzeba trzymać małża we własnych dłoniach przez 3 tury.
  • Małż musi być zapieczętowany w zwoju tak długo jak nie jest wykorzystywany w walce. Jeżeli "zwierze" wykryje, że jest na wolności i nie trwa w najbliższym otoczeniu walka, to po 4 turach spokoju samo ją zaczyna - atakując wszystkich w pobliżu swoją powietrzną formą, osiągając w niej prędkość 10. Aby go wtedy zapieczętować, wymagane jest najpierw jego unieruchomienie - czy to przez proste złapanie, czy potężne uderzenie jakie ogłuszy zwierzę.
► Pokaż Spoiler | Styl walki
Kyotōryū | Flow of the Empty Sword虚刀流
KlasyfikacjaTaijutsu, Styl Walki
Wymagania---
Sposób walki bez używania broni wszelakiego kalibru, również tego dedykowanego do walki wręcz jak np. kastety. Wedle ideologii Kyotōryū, osoba dzierżąca ów styl nie używa miecza, a zamiast tego sam staje się jednym - siłą zdolną przebić się przez każdą defensywę, "tnąc" przez wrogów jak najlepsze ostrze. Ostatecznie styl ten przez lata zamiast skupiać się na ofensywie czy defensywie per se, znalazł swoją specjalizację w kruszeniu defensywy innych i pozostawianiu ich bezbronnymi na dłuższą metę. Ostatecznie dla mistrzów tej sztuki nie ma tarczy wystarczająco wytrzymałej, czy miecza dość niezniszczalnego, by ostatecznie nie ugiąć się pod uderzeniem Kyotōryū.

Styl ten opiera się w podobnej mierze na uderzeniach dłońmi, jak i kopnięciach. Mniej popularne są ciosy wykonywane pięścią, bardziej stawiając na ataki otwartą dłonią. Poprzez odpowiednią utylizację posiadanych mięśni, siła przyłożona do obiektu jest tym bardziej efektywna, im twardszy cel. Prócz skupiania się na czystej sile, przy unikach istotną kwestię stanowi również refleks oraz szybkość.

Posiadając rangę B Kyotōryū uderzenia wyprowadzone w twarde powierzchnie są mniej odczuwalne. Ciężej jest doznać kontuzji uderzając pięścią w stal czy inne, wytrzymałe obiekty.
Posiadając rangę A Kyotōryū ciosy wyprowadzane w twarde obiekty zyskują na sile. Łatwiej jest złamać komuś kość czy wyważyć ciężkie drzwi. Można też próbować łapać miecz w dłoniach. Uderzenia w tkanki miękkie są przez to mniej efektywne, jednak dalej niebezpieczne przy użyciu odpowiednio dużej siły.
Posiadając rangę S Kyotōryū oraz Refleks 8 ninja jest wystarczająco wprawiony, by nie tylko złapać bezpiecznie nadciągające ostrze, ale również nadciągającą broń miotaną. Zatrzymanie ataku kogoś posługującego się podobną szybkością łapiąc odpowiednio jego kończynę nie stanowi większego wyzwania.
Ostatnio zmieniony 28 wrz 2022, 0:19 przez Sabataya Shuten, łącznie zmieniany 4 razy.
Obrazek
Awatar użytkownika
Mirai Akane
Posty: 149
Rejestracja: 31 maja 2021, 23:26
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Miasto portowe Aki

Wyglądało na to, że percepcja samurajów nie była zbyt wysoka. Skoro dojrzeli ją dopiero kiedy pojawiła się przy burcie, kiedy to sami znajdowali się na stosunkowo większych i wyższych jednostkach niż ta, na której stała. W końcu żadna osóbka, która znajdowała się na ich statku nie leżała płasko na deskach pokładu bez ruchu. Taka przykładowo lodowa - z dziobu statku powinna rzucać się w oczy najbardziej. Cóż. Mimo wszystko dobrze iż ta zareagowała, bo mogliby mieć niechciane towarzystwo na własnym kawałku podwórka, a tego nie potrzebowali w obecnej chwili. Gdy bitwa w samym porcie trwała w najlepsze. Pocieszającym faktem, był również ten, że Hou znajdował się pod pokładem. Niby mogła go wykryć wcześniej, ale skoro sam nie chciał się pokazywać to nie chciała mu się narzucać. Z drugiej strony co mogłaby mu powiedzieć? Powodzenia? Weź nie zgiń? To brzmiało dość zbędnie kiedy pomyśleć jaką istotą był Mroczny.
Co do reszty walczących mogła jedynie mieć nadzieje, że sobie poradzą. Nie mogła martwić się o każdego z osobna nawet jeśli by była w stanie to zrobić. Musiała skupić się na własnym zadaniu...
Zerknęła jedynie na Ruri, która pojawiła się obok niej. Była zainteresowana bitwą? Nawet jeśli było to brutalne widowisko mogło przyciągać wzrok, a patrząc na to w jaki sposób dziewczynka odbierała bodźce zewnętrzne to Akane nawet nie próbowała sobie wyobrazić co ta czuje rzucając na to wszystko spojrzeniem. Ruri od tak zeskoczyła z pokłądu.
Kapłanka zamrugała szybko starając się zrozumieć co się właśnie stało. Zachowanie Ruri odstawało od normy, nawet patrząc bardziej jej 'standardami', a reakcja szczurów tylko to potwierdzało. W końcu to Ruri była osóbką, która zapewne uważała ją za wariatkę za sam fakt wystawiania się na niebezpieczeństwo. Nawet jeśli dziewczynka nie przejmowała się śmiercią, to jej zachowanie było nie do pojęcia.
W tym samym momencie demoniczny ślad, który wyczuwała od dziewczynki jak i wizja, której doświadczyła kilka dni temu uderzyła ją ponownie. Czy to możliwe, że owy "ślad" teraz kontrolował jej ruchy? Jeśli tak, to czy to było miejsce gdzie Ruri zdobywa tą dziwną maskę? Czy to znaczyło, że nawet wtedy dziewczyna była pod wpływem jakiejś demonicznej istoty? Musiała ją zatrzymać albo przynajmniej upewnić się, że nic się jej nie stanie...
...Oczywiście nie mogło być lepszego momentu na pojawienie się jakiegoś obcego z rannym na rękach. Odstawił pacjenta i zniknął zanim Akane zdążyła cokolwiek powiedzieć, bo przykładowo mógłby ją odstawić bardziej w głąb pokładu... Kapłanka syknęła cicho rzucając spojrzenie Ruri, na szczęście ta raczej się nigdzie nie śpieszyła, ale nie mogła mieć pewności jak długo utrzyma się ten stan.
- Ruri, wracaj tu! - Krzyknęła za dziewczynką chociaż wątpiąc by to cokolwiek dało, ale spróbować mogła zaczynając składać pieczęcie (Shōsen Jutsu) przeniosła wzrok w stronę Suroia i reszty medyków, bo teraz... cóż sytuacja się zmieniła. Gdyby, któryś z medyków byłby wolny, zakrzyknęła by do niego by przejął jej pacjenta, bo coś złego się właśnie tutaj wyczyniało, a nie chciała by jej pacjentka się od tak, wykrwawiła.
Teraz wszystko zależałoby od tego co się dzieje na statku, gdyby któryś z medyków przejąłby kunoichi to bez zwłocznie zeskoczyłaby ze statku by podążyć za uciekinierką i spróbowała ją złapać za ramię by ją zatrzymać, po drodze zdejmując czapeczkę medyka i aktywując własne dojutsu. Cóż. Niestety, ale to strasznie wyróżniało ją nawet w tłumie osób, a wyróżnianie się na polu bitwy raczej nie wróżyło niczego dobrego.
Gdyby jednak każdy z nich byłby zajęty, jedyne co jej pozostało to spróbować zatamować krwawienie swoją techniką, by ustabilizować stan pacjentki. W tym samym momencie kazać Guobie podążyć za dziewczynką by ją chronić i w miarę możliwości spowolnić. Ona sama natomiast ruszy w pościg gdy uda jej się ustabilizować kunoichi, po drodze wykonując wcześniej wspomniane czynności. Gdyby jeszcze zaszła potrzeba i Ruri zniknęłaby jej z oczu to znów użyłaby wykrycia demonów by sprawdzić, w którą stronę się udała uciekinierka.


Chakra3 850 - 150 (Shōsen Jutsu - B) = 3 700
Chakra3 850 - 150 (Shōsen Jutsu - B) - 150 (CHIKAI AKUMA) = 3 550
► Pokaż Spoiler | Techniki
Shōsen Jutsu | Mystical Palm Technique掌仙術­
KlasyfikacjaIryō Ninjutsu, Kontrola Chakry
PieczęcieBaran → Zając → Małpa → Pies → Wąż → Wół → Baran
KosztRóżny na turę
ZasięgDotykowy
WymaganiaKontrola Chakry 7
DodatkoweWykupienie techniki kosztuje 10 PT
Najbardziej podstawowa, a zarazem użyteczna technika medyczna. Za jej pomocą można oczywiście leczyć rany zarówno swoje, jak i innych. Jednak jej cechą charakterystyczną jest to, że technika jest tym efektywniejsza im zdolności używającego ją Iryōnina są większe. Mimo więc sklasyfikowania jako technika C, jej siła może się wahać pomiędzy D aż do S.
  • D: koszt równy standardowemu kosztowi rangi D od rany. W przypadku leczenia dłużej niż 1 turę, jest to też koszt na turę. Technika umożliwia leczenie drobnych zadrapań i skaleczeń.
  • C: koszt równy standardowemu kosztowi rangi C od rany. W przypadku leczenia dłużej niż 1 turę, jest to też koszt na turę. Technika umożliwia leczenie lekkich ran.
  • B: koszt równy standardowemu kosztowi rangi B od rany. W przypadku leczenia dłużej niż 1 turę, jest to też koszt na turę. Technika umożliwia leczenie zwykłych ran oraz umożliwia zatamowanie krwawienia. Wymagania: Iryō Ninjutsu B.
  • A: koszt równy standardowemu kosztowi rangi A od rany. W przypadku leczenia dłużej niż 1 turę, jest to też koszt na turę. Po złożeniu pieczęci należy koncentrować chakrę przez czas równy złożeniu jednej pieczęci. Czas ten może być zredukowany przez odpowiednie atuty, wówczas czas składania pieczęci i koncentracji liczony jest jako wspólny. Technika umożliwia leczenie poważniejszych ran, a także można próbować ustabilizować uszkodzone narządy wewnętrzne. Nie zostaną one uleczone, jednak przy pomocy tej techniki można kupić sobie dość czasu na uzyskanie wsparcia. Wymagania: Iryō Ninjutsu A i Kontrola Chakry 8.
  • S: koszt równy standardowemu kosztowi rangi S od rany. W przypadku leczenia dłużej niż 1 turę, jest to też koszt na turę. Po złożeniu pieczęci należy koncentrować chakrę przez czas równy złożeniu ośmiu pieczęci. Czas ten może być zredukowany przez odpowiednie atuty, wówczas czas składania pieczęci i koncentracji liczony jest jako wspólny. Technika umożliwia leczenie ran krytycznych, a także możliwym jest zatamowanie krwawienia wewnętrznego czy częściową regenerację organów wewnętrznych. Nie zregeneruje jednak ubytku krwi czy w pełni nie odbuduje zniszczonego narządu. Może jednak dać nam dość czasu, na ustabilizowanie rannego i dostarczenie go do miejsca, gdzie otrzyma bardziej specjalistyczną pomoc. Wymagania: Iryō Ninjutsu S i Kontrola Chakry 9.
Warto mieć na uwadze, że sam proces leczenia nie jest prosty i wymaga skupienia i koncentracji. Nie można więc techniki wykonać w biegu. Leczenie samego siebie wymaga odrobinę mniejszej koncentracji, jednak wciąż jest bardzo zajmującą rzeczą.

Posiadając Sennina w Iryō Ninjutsu technikę można wykonać na dystans do 5 metrów od użytkownika. Koszt jest wówczas podwójny.
Posiadając Specjalizację w Iryō Ninjutsu wszystkie wymagania dotyczące Kontroli Chakry są obniżone o 1 poziom. Dodatkowo możliwe jest pominięcie pieczęci. Czas mieszania chakry trwa jednak tyle, ile trwałoby faktyczne ich złożenie.
Chikai Akuma | Near Devil近い悪魔
KlasyfikacjaJikagan, Anty-demoniczna technika, Kontrola Chakry
PieczęcieMAŁPA → SZCZUR → PTAK → WÓŁ → KLAŚNIĘCIE DŁOŃMI
KosztStandardowy za turę
Zasięg20 metrów
Wymagania---
Bardzo prosta technika kapłanek, polegająca na wyczuwaniu demonów w okolicy niczym sensor. Nie jesteśmy jednak w stanie określić konkretnie co to jest za demon. Trzymając złączone dłonie, są one wyczuć wszelkie demoniczne istoty znajdujące się w zasięgu 20 metrów oraz określić ich dokładne położenie.

Posiadając rangę A w Jikagan zasięg techniki wzrasta do 40 metrów.
Posiadając rangę S w Jikagan zasięg techniki wzrasta do 80 metrów.
Posiadając Sennina w Jikagan jesteśmy w stanie określić jakiego demona wyczuwamy. Czy jest to Bijū zapieczętowany w Jinchūriki, czy jest to jakiś inny rodzaj demona, czy ktoś posiada tylko demoniczną rękę itp.
Posiadając Specjalizację w Jikagan możemy pominąć pieczęci. Dalej jednak należy mieć złączone dłonie, by techniki używać.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Tetsu no Kuni - Kraj Żelaza”