• Ogłoszenia
  •  
    Aktualności fabularne
    Obecna pora roku: Wiosna 164r.

    Poniżej znajdują się ostatnie wydarzenia oraz ważniejsze ogłoszenia. Są one często opatrzone datą dodania, przy czym najświeższe informacje umieszczone są na samym początku listy.

    30.01.2024 - rozpoczęcie wydarzenia wioskowego w Sakuragakure. Więcej informacji w najnowszych aktualnościach fabularnych.
    29.01.2024 - oficjalne zakończenie eventu Arc II: Pierwsza Konfrontacja. Podsumowanie można znaleźć w aktualnościach fabularnych.
    Kącik Nowego GraczaSamouczek Wzór Karty Postaci AtrybutyRozwój postaci i koszty chakry Atuty Klany i organizacje Informacje o świecie Handbook
    Powyższe tematy powinny zawierać wystarczająco informacji, by móc bez przeszkód napisać Kartę Postaci i rozpocząć grę. W przypadku dalszych niejasności, zapraszamy do kontaktu zarówno na chatboxie, przez wiadomości prywatne oraz przez nasz serwer Discord.
    Administracja
    Pingwinek Chaosu
    Główny Administrator
    Norka
    Główna Mistrzyni Fabularna
    Hefajstos
    Główny Moderator Kuźni
    Tora
    Główny Moderator Technik

    W przypadku jakichkolwiek pytań bądź uwag, powyższe osoby zajmują się wyszczególnionymi w ich tytułach zagadnieniami. Pomocą służy również cała kadra forum, wraz z moderatorami. Zapraszamy również do dołączenia do forumowego Discorda.
    Kadra Sakura no HanaDiscord Sakura no Hana
     

Wioska Okutawa

Niegdyś nazywany Krajem Ryżu Starego Kontynentu, słynie z upraw tego konkretnego rodzaju kaszy. Żyzne ziemie oraz deszcze niesione z północy sprzyjają jego hodowli, którą zajmują się przeważnie mieszkańcy wiosek i wsi wraz z hodowlą bydła. Odmiana ta jest odporna na niższe temperatury panujące w kraju, będąc również jego natywnym gatunkiem. Przeważa zabudowa drewniana, z nieco większym wykorzystaniem kamienia na wschodzie kraju. Podczas gdy zabudowa w innych miejscach jest przeważnie drewniana z bielonymi ścianami i bez większego przyłożenia wagi do stanu dróg, tak stolica staje ponad wytyczone przez inne mieściny standardy. Poza głównymi ulicami, zabudowa jest dość zwarta, złożona z budynków od dwó- do trzypiętrowych, często z pomalowanymi ścianami na jasne kolory. Rynek stanowi ogromny plan w kształcie koła, na środku którego rośnie dąb - symbol siły i mądrości, a więc cnót, którymi winien żyć każdy mieszkaniec Kraju Dźwięku.
Awatar użytkownika
Norka
Posty: 905
Rejestracja: 29 lip 2022, 0:50
Ranga dodatkowa: Daimyo
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Osiągnięcia:

Wioska Okutawa

Wioska Okutawa
Stosunkowo niewielka wioska znajdująca się kilkanaście godzin drogi od ruin byłej Otogakure no Sato. Po wojnie mocno opustoszała, większość mieszkańców się wyprowadziła, szukając lepszego miejsca do życia. Zostali co najwyżej starci i dzieci, dla których podróż była bardziej niebezpieczna aniżeli zostanie w wiosce. W większości zajmują się uprawą ryżu czy warzyw, niektórzy mają niewielki żywy inwentarz na własny użytek. Do jakiegoś większego miasta jest aż pięć dni drogi konno, więc mimo wszystko tutejsza ludność stara się być samowystarczalna, choć nie jest to łatwe - biorąc pod uwagę fakt, że ta bywa częstym celem dla ludzi spod ciemnej gwiazdy, którzy nie omieszkają wykorzystać słabości mieszkańców - ci, nie mając tak naprawdę innej opcji, spełniają żądania często zostając tak naprawdę z niczym. Większość budynków to drewniane chatki, które trzymają się w kupie na słowo honoru. W centrum wioski znajduje się zaś studnia, która służy za główne źródło wody pitnej.
Ostatnio zmieniony 12 sie 2022, 2:52 przez Norka, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Prowadzone wątki
Przygody 2/2
贖罪道 | Droga do odkupienia - Maji Seitaro
心を慰めるために | Ku pokrzepieniu serc - Yokomine Yozora, Mitsukyevu Uiriamu, Takatsukasa Jugemu
Misje 5/3
Ranga C
Ranga B
Ranga A
Inne 2/2
Awatar użytkownika
Kaguya Kaede
Posty: 709
Rejestracja: 02 cze 2021, 22:23
Ranga: Muryō no ninja
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Wioska Okutawa

Na własną rękę 自分で
Posty1
Ostatnie co Yasushi pamiętał to pragnienie ochrony Kenseia – za wszelką cenę. Potem była tylko ciemność.
Hōseki powoli wracał do świadomości. Gdzieś w tle słyszał szczekanie psa, jakieś rozmowy, jednakże słowa zlewały się w jedną wielką papkę i nie był w stanie niczego rozróżnić. Z każdą chwilą coraz bardziej też żałował, że się budził, bo zaczął go ogarniać ból praktycznie całego ciała. Jakby chłopak miał wskazać, która jego część nie powodowała dyskomfortu, to powiedziałby że włosy i to tylko dlatego, że te były zupełnie martwe; Ciężko stwierdzić ile minęło czasu, nim Yasu był w stanie podnieść w końcu powieki ciężkie niczym ołów. Całe szczęście nie świeciło mu w nie żadne rażące światło, wręcz przeciwnie – w pomieszczeniu, w którym się znajdował panował półmrok i przez jedno okno wpadały pojedyncze promienie zachodzącego już słońca. Zaraz potem do nosa dotarł zapach stęchlizny oraz wszechobecnej… starości? Tak, to było dobre słowo.
Futon, na którym Yasushi leżał nie należał do najlepszych. Nawet w dniach swojej świetności raczej nie był jakoś wybitnie wygodny, ale z dwojga złego lepsze było to, aniżeli spanie na gołej podłodze. Przykryty był cienkim kocem, pod głową miał prowizoryczną poduszkę zrobioną ze zszytych ze sobą skrawków materiałów i wypełnionymi słomą. Albo sianem.
Umysł potrzebował chwili by w pełni dojść do siebie. Wtedy uderzyły w niego skrawki wspomnień – Otogakure, poszli tam z Kenseiem wykonać zlecenie. Wybuch. Na szybko składane pieczęcie, by pokryć przyjaciela warstwą ochronnego kryształu… Wszystko było chaotyczne i pełne dziur. Nie miał też pojęcia, co się działo potem, a próby sięgnięcia gdzieś dalej pamięcią powodował ból głowy.
Gdzie jest Kensei?
Ciało zerwało się do siadu pomimo bycia obolałym, a Hōseki rozejrzał się po chatce. Był w niej zupełnie sam, nigdzie w zasięgu wzroku nie było jego przyjaciela… może był gdzieś na zewnątrz? Po wybuchu wziął go do bezpiecznego miejsca, prawda? To brzmiało logicznie, jednakże… coś mu zdecydowanie nie pasowało. Hokori raczej poszukałby im kryjówki z dala od ludzi, a biorąc pod uwagę gwar panujący za oknem, to raczej znajdowali się w jakiejś wiosce.
Spoglądając na siebie mógł zobaczyć, że jest rozebrany od pasa w górę. Cały tors miał zabandażowany. Na rękach miał pełno malutkich skaleczeń – pierwsze co mu przyszło na myśl, to jakby oberwał jakimiś odłamkami. Rany nie były głębokie, a i już częściowo zaleczone, więc to dawało Yasushiemu do myślenia – od wydarzeń, które miał w pamięci minęły ze dwa – trzy dni. Oprócz tego miał kilka siniaków, które zaczynały przybierać fioletowy kolor... Jednakże wciąż pozostawało najważniejsze pytanie – gdzie był jego przyjaciel? Czy był bezpieczny?
Czy w ogóle przeżył?
Yasushi zaczął rozróżniać pojedyncze słowa wypowiadane przez ludzi. Docierały do niego skrawki, zapewne ze względu na odległość. Gdzieś tam jakaś matka krzyczała na dzieci, żeby wracały do domu, gdzieś dwójka staruszków grała w shōgi, dwie staruszki narzekały to na korzonki, to na inne problemy zdrowotne. Nic, co by w jakikolwiek sposób go interesowało czy miałoby go ewentualnie doprowadzić do Kenseia… jednakże w pewnej chwili usłyszał coś, co zwróciło uwagę Hōsekiego.
…jak z tym chłopakiem, obudził się?
Nie. Udało mi się go napoić, ale odkąd go znalazłam to przecież nic nie jadł, bo jak tu nieprzytomnego karmić? – Westchnęła ciężko.
W sumie dopiero teraz Yasu poczuł, jak bardzo był głodny. Aż ściskało go w żołądku. Musiał zdecydowanie nic nie jeść od paru dni. I suszyło go okropnie w ustach. Gdy spojrzał w prawo przy futonie miał czarkę z nalaną wodą. Zaraz obok były schludnie złożone w kostkę jego ubrania - widać było, że zostały wyprane, a także pocerowane. Na samą jednak myśl o ubieraniu się skrzywił - zdecydowanie nie będzie to miłe. Choć to nie było najważniejsze... bo skoro został znaleziony to oznacza, że...
...nie było tutaj Hokoriego?
► Pokaż Spoiler | Informacje
Yasushi - Chakra w pełni uzupełniona. Ogólnie cały jest obolały, na całych rękach podgojone już skaleczenia, gdzieniegdzie widać również siniaki. Ogólnie poruszanie się jest możliwe, ale bez wszelkich gwałtownych ruchów.
NPCStaruszka 1
NPCStaruszka 2
Ostatnio zmieniony 12 sie 2022, 3:34 przez Kaguya Kaede, łącznie zmieniany 5 razy.
Obrazek
Awatar użytkownika
Hōseki Yasushi
Posty: 89
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:25
Ranga: Genin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Wioska Okutawa

Dźwięki. To były pierwsze bodźce, które świadomość Yasushiego dopuściła do niego. Dźwięki, które w tym momencie nie miały dla niego żadnego ładu, sensu i znaczenia. One po prostu były, stopniowo go wyrywając z stanu braku przytomności. Potem pojawił się wszechogarniający go ból. Skrzywił się, stęknął w półśnie, a może w ogóle nie zareagował? Jego umysł i ciało zdawały się mieć problem z spójnym działaniem, sprawiając, że chłopak jeszcze długie chwile nie drgnął nawet powieką. A może to nie były długie chwile, a zaledwie sekunda? Jego mózg zdawał się być pozbawiony zdolności postrzegania czasu. Cała jego osoba zdawała się być ograbiona z podstawowych, ludzkich funkcji, które mozolnie do niego powracały, jakby ktoś decydował się leniwie je włączać, jedna po drugiej. W pewnym momencie przypomniał sobie o tym, że ma oczy. Chwilę potem, że posiada także węch. Oba zmysły w żadnym stopniu nie pomogły mu zorientować się w tym, gdzie się znajdował, ani jak tu trafił. Ból, dyskomfort i półprzytomna dezorientacja skutecznie go przytłaczały. Kim... kim on w ogóle był?
Ah tak, przecież posiadał jeszcze wspomnienia.
Kensei. Gwałtownie podniesione w panice ciało rzetelnie odpłaciło się falą natężonego bólu, a Hōseki mógł co najwyżej zacisnąć zęby, próbując go zignorować. Nie mógł sobie teraz pozwolić na bycie obolałym - chociaż stan, w jakim był, mocno się z tym nie zgadzał. Rozejrzał się po pomieszczeniu już bardziej świadomie, próbując dostrzec jakiekolwiek ślady obecności przyjaciela. Wybuch... co było przed nim? Co było po nim? Szczegóły z tego okresu zlewały się w supeł wspomnień, którego nie dało się odczytać. Zacisnął powieki i zaczął brać spokojniejsze oddechy, próbując zapanować nad wpraszającym się przerażeniem. Spokojnie. Przeżyli wojnę. Hokori był zbyt silnym shinobi, aby coś mu się stało. Jeśli Yasushi przeżył... to brunet także musiał, prawda? Może nawet był gdzieś niedaleko i za chwilę powita go wśród przytomnych wraz z tym swoim, charakterystycznym i delikatnym uśmiechem? Oh. To było jedyne marzenie czarnowłosego w tym momencie.
Dopiero wtedy zaczął dostrzegać, w jak fatalnym stanie był on sam. Widok okaleczonego i posiniaczonego ciała nie napawał go optymizmem. Starał się uparcie blokować wszelkie negatywne myśli, nastawić umysł na działanie. Miał ochotę złożyć pieczęć i przeskanować teren w poszukiwaniu chakry przyjaciela, ale resztką racjonalności się powstrzymał. Jeśli Kensei był w tej wiosce, to równie dobrze mógł go poszukać na nogach.
Wśród dźwięków wybiegających z wioski jednak nagle usłyszał coś, co zwróciło jego uwagę. Czy ta rozmowa była... o nim? Został... znaleziony? Yasushi zrozumiał, że jeśli chce się czegoś dowiedzieć, to będzie musiał zapytać o to te dwie staruszki. Wtedy też jego ciało przypomniało sobie o funkcji głodu i pragnienia. Sięgnął po czarkę obok i spokojnie, małymi partiami zaczął wypijać wodę. Nie wszystko na jeden chlust. Rozejrzał się też za swoimi rzeczami. Obok leżały jego ubrania... więc prawdopodobnie także osoba odpowiedzialna za sprowadzenie go tutaj także znalazła jego broń i wiedziała o tym, że jest shinobim. Odstawił czarkę na swoje miejsce i postanowił powoli wstać, starając się przy tym jak najmniej nadwyrężyć swoje ciało. Zerknął jeszcze raz na swoje odzienie i odkrył, że w sumie ma teraz gdzieś bycie ubranym. Miał ważniejsze rzeczy na głowie.
Ruszył ku wyjściu z pomieszczenia, asekurując się ścianą i meblami w miarę możliwości. Kierunek? Tam, skąd dobiegały głosy staruszek. Jeszcze nie wiedział, czy będą w tym samym budynku co on, czy będzie musiał z niego wyjść, aby je znaleźć. W każdym razie: to był teraz jego priorytet. Jeśli chciał się czegokolwiek dowiedzieć, to dwójka kobiet zdawała się być jego najlepszą szansą. W końcu miał tyle pytań: gdzie był? Gdzie go znalazły? Co się stało? Jak długo był nieprzytomny? Gdzie był...
- ...chłopak? Chłopak, w moim wieku. Wyższy ode mnie. Brązowe włosy. Widział... widział go ktoś może? - Zamierzał zapytać staruszek, gdy tylko je znajdzie. To właśnie było jego najważniejsze pytanie.
Sensor: zasięg 5m / 200m (bez/z pieczęcią)

Obrazek
ᴅᴀɪʟʏ ᴛʜᴇᴍᴇ |ᴄʜᴀʀᴀᴄᴛᴇʀ sᴏɴɢ | ᴍᴀɪɴ ᴛʜᴇᴍᴇ
ʙᴀᴛᴛʟᴇ ᴛʜᴇᴍᴇ: |
Awatar użytkownika
Kaguya Kaede
Posty: 709
Rejestracja: 02 cze 2021, 22:23
Ranga: Muryō no ninja
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Wioska Okutawa

Na własną rękę 自分で
Posty3
Ciało zdecydowanie na samym początku odmawiało posłuszeństwa. Próby poruszenia chociażby palcem wydawała się być ciężka niczym wspinaczka na najwyższy szczyt całego kontynentu. Kakofonia dźwięków, których zrozumieć nie potrafił, a jednak wwiercały się w umysł i powodując ból głowy, choć ten był w sumie niczym przy tym, jak obolałą resztę ciała Yasushi miał. Wszelkie gwałtowne ruchy były bardzo surowo karane, jakby ktoś dosłownie go żywcem rozrywał. Zdecydowanie nie było to przyjemne i zmuszało Hōkoriego do bardziej rozważnego planowania swoich ruchów. Aczkolwiek w tym wszystkim było jeszcze coś znacznie gorszego, od fizycznego bólu, który właśnie przeżywał.
Brak Kenseia w pobliżu.
W pomieszczeniu, w którym się znajdował nie było niczego, co by Yasushi mógłby ze swoim przyjacielem skojarzyć. Zobaczył w rogu leżący sprzęt shinobi, jednakże rozpoznawał wszystko doskonale i należało to do niego. Nic, co chociaż dawałoby cień nadziei na to, że Kensei tutaj był… a kompletnie nie robiło sensu, żeby nocował w jakimś innym miejscu. Był święcie przekonany, że Hokori nie zostawiłby go samego bez opieki, zwłaszcza, gdy był w dosyć.. kiepskim stanie. To mogło oznaczać zaś trzu rzeczy: albo nigdy tu jego przyjaciela nie było, albo był w jeszcze gorszym stanie i mieszkańcy wioski go trzymali w jakimś innym domu, bądź…
Nie żył.
Yasushi jednak starał się odrzucić tę myśl od siebie – przecież przeżyli wspólnie wojnę. Kensei był naprawdę silnym shinobi, więc musiało być z nim wszystko w porządku, nie było innej opcji. W najgorszym wypadku wybuch i rozdzielił. Wróci do Ame no Kuni, do miejsca, które pełniło funkcję domu i się tam spotkają. To zdecydowanie brzmiało jak plan. Choć najpierw lepiej przeszukać wioskę, popytać mieszkańców. Musiał starać się myśleć trzeźwo, bo inaczej można oszaleć. Dlatego powoli, wraz ze wracającymi zmysłami i wspomnieniami – które jednak wciąż były mocno wybrakowane, jeżeli chodziło o ostatnie wydarzenia i próba przypomnienia sobie czegokolwiek kończyła się ostrym ukłuciem w głowie – zaczął układać plan dalszego działania.
Woda wydawała się teraz Yasushiemu najsmaczniejszą, jaką kiedykolwiek pił. Powoli ta zaspokajała pragnienie, dając wytchnienie spierzchniętym wargom, a pozbywając się suchości w gardle, która wręcz drapała. Głód i ubieranie się… zdecydowanie poczekają. Ubrany w same spodnie, bez nawet butów, ruszył w stronę, z którego dobiegała rozmowa staruszek. Całe szczęście nie musiał wychodzić jakoś bardzo daleko, bo jak tylko otworzył drzwi, zobaczył dwie kobiety stojące nieopodal. Jednocześnie Yasu trochę pożałował, że jednak się nie ubrał, bo wiał dosyć zimny wiatr. Tyle dobrze, że nie było już na ziemi śniegu.
Na słodką Boginię, czy tyś, chłopcze, oszalał?! – Pierwsze co to został zrugany przez staruszkę, która podobno go znalazła. Spojrzała na niego wzrokiem takim, jakby co najmniej miała go zaraz przetrzepać miotłą. Albo gorzej. – Ledwo się obudził i już łazi. Jeszcze ROZNEGLIŻOWANY! Musiałeś się bardzo mocno w głowę uderzyć. – Kobieta pokręciła głową, a następnie ruszyła w stronę chatki. – Miko – san, porozmawiamy potem. Dziękuję raz jeszcze za zioła – odparła do drugiej staruszki.
Nie ma za co, Fumiki – san. – Następnie spojrzała na Yasu. – Szybkiego powrotu do zdrowia – powiedziała do niego, uśmiechając się ciepło do chłopaka, a następnie ruszyła w swoją stronę.
Po chwili wrócili do chatki. Staruszka bardzo surowym wzorkiem spojrzała na niego, kiwnięciem głowy nakazała mu usiąść na futonie, w którym jeszcze niedawno spał. Następnie poszła do niewielkiego piecyka, który w rogu pokoju i dorzuciła do niego drewienek. Kolejno nalała do dzbanka wody z wiadra stojącego zaraz obok. Dopiero potem odwróciła się w stronę Yasushiego, łaskawie skupiając na nim swoją uwagę.
Nie wiem o kim, chłopcze, mówisz. Znalazłam cię samego cztery dni temu, nieprzytomnego w polu. – To zdecydowanie nie była wiadomość, która mogłaby Yasu poprawić w jakikolwiek sposób humor i jednocześnie była jasnym dowodem na to, że Hokoriego z nim tutaj nie było. W trakcie mówienia, kobieta ucierała coś w moździerzu – być może zioła, o których rozmawiała z Miko. – Myślałam, że powiesz mi coś więcej, jak się obudzisz. Widok shinobiego w ostatnimi czasy w tych stronach nie wróży niczego dobrego – dodała, bacznie obserwując Hōsekiego. Jego podejrzenia więc były jak najbardziej prawdziwe.
► Pokaż Spoiler | Informacje
Yasushi - Chakra w pełni uzupełniona. Ogólnie cały jest obolały, na całych rękach podgojone już skaleczenia, gdzieniegdzie widać również siniaki. Ogólnie poruszanie się jest możliwe, ale bez wszelkich gwałtownych ruchów.

Fumiki znajduje się ok. 3 metrów od Yasushiego
NPCMiko
NPCFumiki
Ostatnio zmieniony 23 sie 2022, 3:45 przez Kaguya Kaede, łącznie zmieniany 3 razy.
Obrazek
Awatar użytkownika
Hōseki Yasushi
Posty: 89
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:25
Ranga: Genin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Wioska Okutawa

Zamroczony i obolały Yasushi nie był do końca jeszcze przekonany, czy na pewno był przytomny. Obca lokalizacja, stan jego ciała, brak Kenseia... Więcej sensu byłoby, jakby to wszystko było niedorzecznym snem, koszmarem niż brutalną rzeczywistością. Jednak im więcej bodźców do niego docierało i im bardziej oswajał się z sytuacją, tym mocniej odczuwał realność swojego położenia. Czuł i rozumiał, że to się działo naprawdę... jednak wciąż nie miało to najmniejszego, logicznego sensu. Jak tu się znalazł? Kiedy? Co się stało? Dlaczego? W jaki sposób? Miał tak wiele pytań, a jego zawodząca, dziurawa pamięć nie oferowała mu żadnych odpowiedzi. Ba, miał wręcz wrażenie, że jego mózg zamienił się teraz w równie pobitą co jego ciało papkę, która odmawiała posłuszeństwa. Zlokalizował swój ekwipunek. Dobrze. Tylko jego. Źle. Woda niebiańsko zaspokajała pragnienie. Dobrze. Głód prawie rozrywał jego żołądek. Źle. Staruszki z informacjami o jego sytuacji były tuż za ścianą budynku. Dobrze. Kensei zaś był... Źle.
Sprawnie postanowił, że ubieranie się teraz było fatalnym pomysłem. Czy wyjście półnagim na mroźny wiatr było lepszym? Niezbyt. Niezbyt też mu się chciało teraz być odpowiedzialnym i przejmować się stanem własnego ciała. Jak już wcześniej zostało wspomniane - miał istotniejsze priorytety. Priorytety o brązowych włosach z klanu Hokori.
Mógł się w sumie spodziewać, że dostanie ochrzan za swoje obecne poczynania. Ba, sam by ochrzanił inną osobę, gdyby zachowywała się tak lekkomyślnie jak Yasushi teraz. Brzmiało to prawie wręcz identycznie jak ten agresywny rodzaj troski, do którego przyzwyczaiła go kiedyś jego matka. Teraz jednak, w tej rzeczywistości, wywód staruszki w jego kierunku był dla niego zupełnie bez sensu. Nie na miejscu. Zbędny. To niby było teraz istotne? Tylko się irytował, marszcząc brwi. Nie rozumiała, co on do niej mówił? Nie potrafiła odpowiedzieć na jedno, proste pytanie?
Zastanawiał się przez chwilę, czy nie powtórzyć jeszcze raz - głośniej i wyraźniej, z uporem, jak do głupich - swojej wypowiedzi. Zrezygnował jednak z tego, w porę odzyskując rozsądek. Te osoby mu pomogły. Co dobrego by wyszło w wylewaniu na staruszki swojej frustracji? Skinął głową (bo na ukłon nie pozwalał mu ból mięśni) w podziękowaniu drugiej kobiecie, która życzyła mu powrotu do zdrowia. Czyżby do jego systemu powróciła funkcja dobrych manier? Kto wie, dalej dominującym odczuciem było zdezorientowanie i irytacja. Obolały, powrócił wolno do chatki.
Posłusznie usiadł na futonie. Wolno, starając się jak najbardziej oszczędzać każdą komórkę jego organizmu. W sumie to było uwłaczające - doprowadzić się do takiego stanu jako shinobi. Czyż jego ciało nie było również narzędziem? Teraz był zupełnie bezużyteczny, skazany na łaskę obcej staruszki. Może dlatego potulnie słuchał jej poleceń? Grzecznie czekał, aż ta poruszy interesujący go temat? Może też zwyczajnie nie miał sił, aby postępować inaczej.
- Polu? Jakim polu? - Odpowiedział wręcz automatycznie, pragnąc uzupełnienia informacji. Ah. Zacisnął powieki, karcąc się w myślach. Źle zadał pytanie. - Chodzi mi o to, w jakim rejonie Oto no Kuni byłem... i teraz jestem. Daleko od ruin Otogakure? - Doprecyzował. Ruiny dawnej wnioski shinobi brzmiały chyba na dobry punkt odniesienia geograficznego... nawet dla cywili, prawda? Sam przypuszczał, że pewnie są niedaleko wspomnianej lokalizacji. W końcu, właśnie tam się znajdował zanim stracił przytomność.
Zaś "Nie wiem o kim, chłopcze, mówisz." było skrajnie niepocieszające. Cztery dni... to kawał czasu. Co musiało się stać, że wyłączyło go z życia na tak długi okres? Przejechał dłonią po twarzy, starając się poukładać otrzymane informacje. Nie dziwiła go też podejrzliwość staruszki. Mało kto ufał shinobi w obecnych czasach. Może nawet i słusznie? Przez chwilę milczał, zastanawiając się nad doborem przyszłych słów.
- Jestem w tych rejonach z powodów prywatnych. I nie nigdy nie zamierzałem i nie zamierzam krzywdzić cywili. - Odparł spokojnie i pewnie. Czy staruszka mu uwierzy? To już pozostawało w jej kwestii. Nawet wylał prawdę w jej stronę, chociaż o wiele skromniejszą niż "mój klan stąd pochodzi". - Jeśli będzie trzeba, zapłacę za opiekę. Gdy dojdę do sił, także pomogę przy domu, aby się odwdzięczyć. - Mówił to takim tonem, jakby to było oczywiste. Prawdopodobnie uratowała mu życie. Jak mógłby postąpić inaczej? Westchnął i spojrzał w sufit. Jego sytuacja była beznadziejna i zanim będzie mógł zacząć działać minie jeszcze spora ilość czasu. Każda minuta stopniowo utrudniała mu odnalezienie przyjaciela. Gdyby tylko był w stanie - wybiegłby z chatki i latał po okolicznych lasach poszukując jego chakry. Rozum jednak wiedział, że powinien wpierw wydobrzeć i nabrać sił, aby poszukiwania bruneta miały jakikolwiek sens.
- Szczerze... będę wdzięczny za każdy, najmniejszy szczegół sytuacji, w której mnie pani znalazła. Ślady walki? Jakie ślady? Może ślady innych osób? Jakieś przedmioty porozrzucane? - Dodatkowe pytania miały jedynie na celu nakierowanie staruszki na dokładniejszy, bardziej precyzyjny opis. Jego ton był raczej monotonny, spokojny i cierpliwy. W sumie zaczynał czuć, jak opuszczają go siły i motywacja do działania. - Widzi pani... zanim straciłem przytomność, nie byłem sam. - Wskazówki, co do pobytu drugiego człowieka - to miała mu podać w opisie "pola". Tego chciał. - ..i zależy mi na odnalezieniu tej osoby.
Przy ostatnim zdaniu załamał mu się lekko głos.
Cztery jebane dni. Ogrom czasu. Im więcej miał do powiedzenia jego rozum i zdolność analizy, tym gorzej się czuł. Jedyne na co mógł liczyć, to na jakieś pozytywne informacje od kobiety - które niczym manna z nieba potwierdzą, że Kensei jest cały i zdrowy. Tak bardzo mu na tym zależało, że odsłaniał się emocjonalnie przed obcym i udzielał jej informacji o obecności drugiego shinobi. Co mógł jednak zrobić? Chwytał się jedynej nadziei, jaką jeszcze posiadał.
Sensor: zasięg 5m / 200m (bez/z pieczęcią)

Obrazek
ᴅᴀɪʟʏ ᴛʜᴇᴍᴇ |ᴄʜᴀʀᴀᴄᴛᴇʀ sᴏɴɢ | ᴍᴀɪɴ ᴛʜᴇᴍᴇ
ʙᴀᴛᴛʟᴇ ᴛʜᴇᴍᴇ: |
Awatar użytkownika
Kaguya Kaede
Posty: 709
Rejestracja: 02 cze 2021, 22:23
Ranga: Muryō no ninja
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Wioska Okutawa

Na własną rękę 自分で
Posty5
Obecna sytuacja, w której Yasushi się znajdował zdecydowanie miała więcej złych rzeczy, niż dobrych – te drugie były też marginalne, bowiem w chwili obecnej chłopak wydawał się nie interesować swoimi rzeczami, skupiając się na przyjacielu, którego śladu nigdzie nie widział, a to nie ułatwiało próby poradzenia sobie z sytuacją, w której się znalazł. Nie pomagał również wywód staruszki, która przypominała o zmarłej matce swoim podejściem. W obecnej chwili, jedyne czego Yasushi chciał, to konkretów, których Fumiki najwidoczniej nie chciała mu zdradzić, a chociaż nie od razu. I jak w normalnej sytuacji zapewne zupełnie by zrozumiał te podejście tak teraz – zdecydowanie było powodem jeszcze większej irytacji. Logiczne myślenie zdecydowanie w tej chwili nie było najmocniejszą stroną Hōsekiego, który raczej kierował się wewnętrznymi uczuciami i zwykłym, ludzkim zmartwieniem o człowieka, który był ważną częścią jego życia.
Siadanie na futonie wcale nie było dużo łatwiejsze od wstawania z niego. Każdy ruch wykonywany przez Yasushiego sprawiał dyskomfort, nawet te najmniejsze i najbardziej ostrożne. Wciąż nie do końca był pewny, co doprowadziło go do takiego stanu, jednakże zdecydowanie powinien popracować nad wytrzymałością swojego ciała, bo te zdecydowanie zawiodło, bez względu na to, co się wtedy dokładnie stało.
W ryżowym. Nieopodal naszej wioski. Leżałeś w śniegu nieprzytomny – odpowiedziała Fumiki, spoglądając na chłopaka wciąż z drugiego końca pomieszczenia, czasem spoglądając na żeliwny dzbanek, który stał na kuchence, jakby z niecierpliwością czekając, aż woda się zagotuje. – Jesteś w wiosce Okutawa, od ruin po Otogakure to jakieś dwa dni konno. – Czyli w teorii był nieprzytomny przez sześć dni, choć były sposoby, żeby dostać się szybciej. Mogło też być to dłużej, jeżeli Yasushi po prostu szedł przed siebie i zemdlał w tym polu, nie pamiętając kompletnie swojej wędrówki w tę stronę. I nie miałoby to sensu, przecież nie zostawiłby Kenseia. To w jaki sposób się tutaj znalazł dokładnie wciąż pozostawało dla niego tajemnicą. – Nie trzeba, nie musisz mi niczego oddawać. Nie udzieliłam ci pomocy mając nadzieję na jakieś korzyści. A jak dojdziesz do siebie, to wolałabym żebyś po prostu wioskę opuścił, nie chcemy ściągnąć na siebie problemów – odparła kobieta, surowym głosem, trzeba nadmienić. Jednakże nie ma co się dziwić. Shinobi na Starym Kontynencie raczej nie cieszyli się pochlebną opinią. – Po prostu leżałeś w środku pola, nawet zbytnio nic z tych twoich toreb nie powylatywało. W okolicy były tylko jedne ślady w śniegu. To wyglądało, jakbyś po prostu wszedł w te pole i tam zemdlał – powiedziała, wciąż wpatrując się uważnie w shinobiego.
Żeliwny dzbanek zaczął niemiłosiernie piszczeć, powodując istną kakofonię w głowie Yasushiego. Mimowolnie się za nią chwycił, gdy nagle… coś zobaczył. Jakby mu się przypomniało? Widział Kenseia, który był przykryty kryształową kopułą. Doskonale znał tę technikę – Shōton: Kurenai no Kajitsu, mogące służyć za swoistą tarczę. Z każdą sekundą Hokori zdawał się jednak oddalać, jakby Yasu spadał w dół. Miał jednak wrażenie, że to było w okropnie zwolnionym tempie. Następnie oślepiło go jasne światło, usłyszał huk tak głośny, że spowodował rozległy ból głowy… Nagle wszystko zaczęło się robić coraz to ciemniejsze. Hōseki nie widział nigdzie Kenseia – jedyne co dostrzegał to mieniące się kawałki rozbitego kryształu. Potem zaś zapanowała znowu ciemność.
… chłopcze, słyszysz mnie? – Z letargu wyrwał go głos Fumiki, który był jednak znacznie bliżej. Staruszka miała rękę na jego ramieniu, lekko zaciśniętą. Nawet nim potrząsnęła, choć nie za mocno. Spoglądała na Yasu z lekkim zmartwieniem w oczach. Do nozdrzy chłopaka zaś docierał dosyć intensywny zapach. Lekko trawiasty? Zapewne to były te zioła, o które przyniosła pani Miko. Gdyby skusił się na spojrzenie w lewo, mógł zobaczyć stojącą zaraz obok futonu czarkę z mało apetycznie wyglądającym naparem o brunatno – zielonej barwie.
Miał wrażenie, że głowa zaraz mu pęknie.
► Pokaż Spoiler | Informacje
Yasushi - Chakra w pełni uzupełniona. Ogólnie cały jest obolały, na całych rękach podgojone już skaleczenia, gdzieniegdzie widać również siniaki. Ogólnie poruszanie się jest możliwe, ale bez wszelkich gwałtownych ruchów.
NPCMiko
NPCFumiki
Obrazek
Awatar użytkownika
Hōseki Yasushi
Posty: 89
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:25
Ranga: Genin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Wioska Okutawa

Z każdą sekundą nienawidził coraz bardziej sytuacji, w jakiej się znajdował. Nic nie było w należytym porządku i wszystko zdawało się obracać przeciwko niemu. Zacznijmy od jego ciała, które było w tej chwili kompletnie bezużyteczne i nie potrafiło sobie poradzić z najprostszymi czynnościami. Dominujący ból działał niczym więzy, zarówno dla mięśni jak i myśli chłopaka. Myśli, które formułowały się zbyt długo, zbyt niedbale i jakby niekompletnie. To na pewno był jego umysł? Dlaczego jego rozum nie potrafił funkcjonować normalnie, z pełną swą wydajnością? Komunikaty były odbierane i wydawane z opóźnieniem, jakby w zwolnionym tempie. Zrozumienie prostych informacji zajmowało znacznie dłużej, niż zazwyczaj. Właśnie, informacje. Tych też Yasushi posiadał zdecydowanie za mało i budziło to w nim nieskrywane zaniepokojenie. Gdzie był? Ile dni był nieprzytomny? Co się stało? Gdzie był Kensei? W jakim stanie był jego przyjaciel? Wiadomości, które dostawał były albo zbyt skromne, niekompletne albo dosadnie ujawniały beznadziejność jego położenia. Ciało zawodziło, umysł zawodził, a serce i dusza..? Bolały. Nie działająca sprawnie logika miała problem z tłumieniem postępującego przerażenia, niepokoju i smutku. Była to specyficzna mieszanka uczuć, z którą myślał, że się pożegnał. Ah. Czuł się fatalnie.
Chwila prostych kalkulacji i kolejne zimne wiadro faktów spadło na niego. Był nieprzytomny o wiele dłużej, niż założył na samym początku. I jakim cudem znalazł się tak daleko od Otogakure? Czemu nie było na miejscu śladu jego rówieśnika? Najczarniejsze scenariusze mimowolnie zaczęły wpełzywać do jego głowy. Postawa Fumiki również dokładała kolejną, negatywną cegiełkę do całokształtu.
- Ha... - To było tak niedorzeczne, absurdalne i okrutne, że aż prawie śmieszne. "Nie chcemy ściągnąć na siebie problemów"? Że niby ludzką, normalną postawą i chęcią podziękowań robił jej krzywdę? Więc jako shinobi automatycznie stawał się wcielonym złem? Niechęć cywili do jego zawodu była powszechnym zjawiskiem i Yasushi normalnie akceptował ten stan rzeczy. Ale teraz... Teraz słowa kobiety trafiły jakiś czuły punkt, który - przez stan chłopaka - był kompletnie odsłonięty i wrażliwy na prowokacje. - Problemy? Powinna Pani za nie dziękować Lordom Feudalnym, nie nam. - Serio uważała, że wioski z własnej woli poszły na wojnę? Dla zabawy mordowali się nawzajem? Z nudów obracali swoje domy rodzinne w ruiny? Z powodu kaprysu patrzyli, jak ich najbliżsi tracą życie na ich oczach? Wspomnienia tego horroru były wciąż zbyt świeże w jego głowie, aby był w stanie zachować spokój. - Karze Pani narzędzie, zapominając, kto naprawdę jest winny. Czy podczas procesu sądzimy nóż czy może jednak mordercę, który go wepchnął w ciało ofiary? - Spojrzał w twarz staruszki nie kryjąc wściekłości. Po chwili jednak zerwał kontakt wzrokowy. Nie było sensu ciągnąć tej wypowiedzi. Nie przejmował się nawet tym, że pewnie jego słowa nie miały kompletnie sensu dla kobiety. Również w momencie, kiedy rzucił ostatnie słowo, poczuł jak złość go opuszcza. Zamiast tego zalała go fala przygnębienia i smutku. Ah... Sam nie wiedział, który stan był gorszy. Nie znosił, gdy nie był w stanie panować nad swoimi emocjami.

Piszczenie dzbanka było niczym wbicie ostrza w każdą komórkę w jego głowie jednocześnie. Odruchowo złapał się za nią, zaciskając mocno powieki i zęby. Ale ból fizyczny był niczym w porównaniu do tego, co właśnie sobie przypomniał. Kurenai no Kajitsu zawiodło..? On zawiódł? Każdy element wizji wywoływał na raz panikę, przerażenie, rozpacz jak i... pustkę. Lodowatą pustkę. Oblewała ona każdy nerw w jego ciele po kolei, ścisnęła brutalnie za gardło i żołądek. Czuł, jak trzęsą mu się ręce, ale i tak schował w nich twarz, próbując się uspokoić. Czy był w stanie myśleć? Uczucie było tak silne i surrealistyczne, że Yasushi miał wręcz wrażenie, jakby na chwilę przestał istnieć. Do jego nosa wpadał zapach naparu, jednak wydawał się on znajdować w odległym, niedostępnym świecie.
Nie odpowiedział kobiecie. Nie był w stanie.
Sensor: zasięg 5m / 200m (bez/z pieczęcią)

Obrazek
ᴅᴀɪʟʏ ᴛʜᴇᴍᴇ |ᴄʜᴀʀᴀᴄᴛᴇʀ sᴏɴɢ | ᴍᴀɪɴ ᴛʜᴇᴍᴇ
ʙᴀᴛᴛʟᴇ ᴛʜᴇᴍᴇ: |
Awatar użytkownika
Kaguya Kaede
Posty: 709
Rejestracja: 02 cze 2021, 22:23
Ranga: Muryō no ninja
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Wioska Okutawa

Na własną rękę 自分で
Posty7
Zawsze musiał być jakiś kozioł ofiarny, na którego zrzucało się winę za wszelkie niepowodzenia i szkody, które zostały wyrządzone i w tym przypadku byli to ninja, który poszli na wojnę – po części sami ze sobą, po części zmierzyć się z zagrożeniem, jakim był zero. Ludzie na Starym Kontynencie kompletnie zapomnieli o tych wszystkich szarościach, która niosła za sobą wojna. Nie pamiętali o tym, że shinobi byli tylko narzędziami, którzy zostali wykorzystani przez władców do ich własnych celów. Co zwykły genin czy chūnin mógł zrobić w obliczu bezpośredniego rozkazu z góry? Zbuntować się? To mogłoby się wiązać co najmniej z ostracyzmem ze strony innych ninja, a po wojnie w żaden sposób by nie pomogło, wrzucając wszystkich do jednego worka… Niestety, w ogólnej reputacji nie pomagali również nukenini, od których wszędzie się roiło, często robiąc napady na cywilów. I można byłoby się kłócić, że to była tylko mniejszość, jednakże jak to zwykle bywa – najbardziej wyróżniająca się z danej grupy społecznej.
Fumiki ściągnęła lekko brwi, gdy Yasushi się tak oburzył na jej słowa. Wpatrywała się w niego dobrą chwilę, nic nie mówiąc… by potem po prostu westchnąć,dosyć ciężko. Zgarnęła niesforny kosmyk siwo – czarnych włosów za ucho.
Wojna to wojna, rządzi się swoimi prawami – odparła ze spokojem w głosie… choć ten spokój jednocześnie przeszywał chłodem. Jakby kobieta wbijała lodowe igły z każdym wypowiedzianym słowem. – To co się dzieje po niej jest problemem. Te „narzędzia”, o których mówisz, regularnie napadają na nas czy okoliczne wioski. Powiedz to córce Miko – san, która obecnie wychowuje syna swojego oprawcy. – W porównaniu do Yasushiego, na twarzy staruszki malował się spokój, aczkolwiek… gdyby się przyjrzał nieco dokładniej, to mógłby jednak zobaczyć na jej twarzy lekki smutek, gdzieś kryjący się pod pozorami chłodnego spojrzenia.
To jednak nie miało teraz dla Yasushiego większego znaczenia ze względu na „wizję”, która stanęła mu przed oczami. I wcale niczego nie poprawiła, wręcz przeciwnie. Zasiała w Hōsekim jeszcze więcej niepewności co do tego, co się stało z Kenseiem, zwłaszcza w połączeniu z informacjami, które udzieliła mu Fumiki. To nie wyglądało ani trochę dobrze i wskazywało tylko na jedno, czego raczej nie chciał dopuścić do myśli. Hokori był przecież silnym shinobi, wiele przeszli, przeżyli wojnę. I skoro Yasu przetrwał ten wybuch, to tym bardziej powinien Kensei.
Fumiki wciąż spoglądała na Yasushiego, a w jej ciemnych oczach nawet pojawiła się nuta zmartwienia. To że nie odpowiadał nie oznaczało, że zamierzała tak po prostu go zignorować i sobie pójść. Może i była chłodna, wydawała się być surowa, ale pod tą całą otoczką widać było troskę, jeśli tylko chciało się to dojrzeć.
Wszystko w porządku? – powtórzyła raz jeszcze, wpatrując się w chłopaka i zdecydowanie oczekując odpowiedzi.
► Pokaż Spoiler | Informacje
Yasushi - Chakra w pełni uzupełniona. Ogólnie cały jest obolały, na całych rękach podgojone już skaleczenia, gdzieniegdzie widać również siniaki. Ogólnie poruszanie się jest możliwe, ale bez wszelkich gwałtownych ruchów.
NPCMiko
NPCFumiki
Obrazek
Awatar użytkownika
Hōseki Yasushi
Posty: 89
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:25
Ranga: Genin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Wioska Okutawa

Każdy miał swojego kozła ofiarnego, którego obwiniał o całe zło tego świata. Cywile winili shinobi - i cóż, obiektywnie patrząc, mieli do tego sporo powodów. Zniszczenia po wojnie, nukenini, sam koncept zawodu opierającego się na efektownym zabijaniu innych... negatywny wizerunek od dawna utrwalany był w głowach społeczności Starego Lądu. Kozłem ofiarnym Yasushiego zaś były władze Krajów Ziemi i Wiatru. Wysłanie ludzi na wojnę z własnych, egoistycznych pobudek? Wyrzucenie ich z domu zaraz po tym, jak z poświęceniem bronili ojczyzny? Hōseki czuł się potraktowany skrajnie niesprawiedliwie. Czuł się jakby jego rodzina, przyjaciele, rodacy z tej samej osady zostali wyrzuceni jak niepotrzebne już narzędzia. Jak zabawki, które się już znudziły. Zniszczenie jego domu, konflikt z samurajami, wojna, śmierć jego matki, załamanie jego ojca... Śmierć cywili, której nie potrafił zapobiec. Za to wszystko obwiniał tych ludzi "na górze", którzy popchnęli machinerię wydarzeń w ruch. A największą frustrację wywoływał fakt, że był wobec tego bezsilny. Był małą, nic nieznaczącą mrówką w tym brutalnym świecie, gdzie silniejsi wykorzystywali słabszych. Jeśli ktoś mógł cokolwiek zrobić, był to Kensei. Nie tylko był utalentowanym, pracowitym i silnym shinobi. Hokori zdawał się posiadać zapał i siłę woli niezbędną, aby zmienić cokolwiek na lepsze. Może dlatego Yasushi był tak bardzo pod wrażeniem rówieśnika? Przebywanie koło bruneta sprawiało, że w życiu użytkownika Shōtonu nagle pojawiał się cel. Powód, dla którego sam chciał się starać. A teraz? Jaką ścieżką miał zmierzać? Gdzie? Po co?
Nie miał sił ani ochoty kontynuować "sprzeczki" z staruszką. To nie był konkurs na to, kto ucierpiał bardziej. Jednak jej słowa nie przeszły koło niego obojętnie. Poczuł jak po jego skórze wspina się nieprzyjemny dreszcz obrzydzenia. Żal. Zawód. Rozczarowanie. I ponownie dominująca wszystko bezsilność. Skoro nie miał odpowiedzi na własne urazy i bolączki, to cóż mógł odpowiedzieć na cierpienia innych? Nie mógł zaoferować jej nic w odpowiedzi. Sprawnie za to unikał kontaktu wzrokowego z kobietą, lokując spojrzenie w kawałku ściany przed nim.

"Wszystko w porządku?"
Było na odwrót. Wszystko było w nieporządku. Nieładzie, chaosie. Przycisnął dłonie mocniej do twarzy, mając nadzieję, że w jakiś sposób wyrwie go to z sideł paniki. Brał głębokie wdechy, a tlen i tak zdawał się nie trafiać do jego płuc. Musiał się uspokoić: oddech, drżenie ciała, łomotanie serca. Czy to było jego wspomnienie? Czuł, że to była prawda. Logika także brutalnie podsuwała mu najbardziej potencjalne skutki obrazów, które teraz po raz setny odtwarzał w głowie. Nie chciał, ale zaczynał wierzyć w te wydarzenia. I to było przerażające.
- ...nie. - Tyle był w stanie odpowiedzieć po chwili walki samym z sobą. Do mieszanki uczuć dołączyło poczucie winy. Jak mógł do tego dopuścić? Nie wyczuć ataku? Nie ochronić przyjaciela? Zagryzł polik od środka, próbując przenieść skupienie z wewnętrznego chaosu na staruszkę. Szukał jakichkolwiek słów, ale nic w jego głowie nie układało się w sensowną całość. - Ja... potrzebuję chwili. Przepraszam.
Kogo właściwie przepraszał?
Wlepił wzrok w podłogę, próbując się oswoić z nową, okrutną rzeczywistością. Co miał teraz zrobić? Siedzieć dalej w tej chatce? Od razu ruszyć w świat uwieszając się irracjonalnej nadziei? Zaakceptować brak Kenseia w jego życiu? Może samemu przestać istnieć?
Stopniowo wewnętrze wzburzenie cichło. Zacisnął powieki licząc, że jakieś nadprzyrodzone siły cofną go wstecz: do Iwy, akademii czy dzieciństwa. Może nie powinien w ogóle zostawać ninją, skoro nie był w stanie ochronić swoich bliskich? Zapach ziołowego naparu zaczynał drażnić go w nozdrza. Wiedział, że jego ciało rozpaczliwie potrzebuje leczenia... jednak nie czuł, aby na to zasługiwał.
Sensor: zasięg 5m / 200m (bez/z pieczęcią)

Obrazek
ᴅᴀɪʟʏ ᴛʜᴇᴍᴇ |ᴄʜᴀʀᴀᴄᴛᴇʀ sᴏɴɢ | ᴍᴀɪɴ ᴛʜᴇᴍᴇ
ʙᴀᴛᴛʟᴇ ᴛʜᴇᴍᴇ: |
Awatar użytkownika
Kaguya Kaede
Posty: 709
Rejestracja: 02 cze 2021, 22:23
Ranga: Muryō no ninja
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Wioska Okutawa

Na własną rękę 自分で
Tura4
Świat miał to do siebie, że silniejsi wykorzystywali słabszych – tak było od zarania dziejów i jeszcze dotychczas nikomu nie udało się tego zmienić. Jeśli próbował, to się poddawał, albo koniec końców stawał się częścią tego układu. Ci „na górze” użyli Yasushiego czy innych shinobi we własnych celach, których pobudki były dla nich nieznane. Potem zaś wyrzucili niczym zabawki, którymi się znudzili. Z dnia na dzień, zostali pozostawieni bez domu, miejsca, do którego można by wracać… wielu więc ninja postanowiło pójść przykładem władz i zacząć wykorzystywać swoją siłę, by czerpać korzyści ze słabszych – czyli cywilów. I w ten sposób krąg się zamykał i po części wracał do punktu startowego – mianowicie ludzi na wysokich pozycjach, którzy decydowali o życiu tysięcy osób, jakby to była jakaś zabawa. Problem z nukeninami może nie byłby taki duży, gdyby daimyo wielu krajów Starego Kontynentu nie postanowiło wygnać ninja ze swoich ziem… to tylko jednak gdybanie, które nie miało już żadnego znaczenia. Pozostało żyć w rzeczywistości zgotowanej przez wojnę i ludzi, którzy ją wywołali.
Fumiki spoglądała cały czas uważnie na Yasushiego targanego wieloma emocjami. Nie była w stanie wejść do jego umysłu i dowiedzieć się, w czym był problem, jednakże widać było, że lekkie zaniepokojenie się w niej pojawiło. Wyraz twarzy może i pozostawał bez zmian, dosyć neutralny, żeby nie powiedzieć nawet chłodny, jednakże oczy, swoiste zwierciadło duszy, je zdradzały. W końcu westchnęła ciężko na odpowiedź Hōsekiego.
Jak uważasz – odparła jedynie, wstając na nogi, zostawiając jednak koło futonu czarkę z ziołami. – Wypij póki ciepłe. Działają przeciwbólowo – odparła jedynie kobieta, by następnie podejść ponownie do piecyka w drugim koncie pomieszczenia i dorzucić do niego kilka drewek, a następnie, bez jakiegoś większego pożegnania, wyszła z chatki, zostawiając Yasushiego – zgodnie z jego wolą – samego.
Co teraz?
Logika mu podpowiadała, że to co widział, to były wspomnienia z tego feralnego dnia w Otogakure. Obrazy, które migały mu wtedy przed oczami wydawały się być zbyt… realne, żeby okazały się jedynie iluzją stworzoną przez umysł. Skutki tego mogły być jednak różne od tych najbardziej pozytywnych w postaci, że Kensei przeżył i miał się dobrze, do tych najgorszych, których zapewne Yasushi nawet nie chciał przyjmować do wiadomości. Pozostawała jedynie kwestia tego… dlaczego się w ogóle rozdzielili? Jakim cudem się tutaj w ogóle znalazł? Na chwilę obecną Hōseki nie miał żadnych wspomnień, które mogłyby mu odpowiedzieć na te pytania, a próba sięgnięcia pamięcią do tamtego dnia wiązała się z totalną pustką w głowie, nie licząc tej jednej migawki, którą zobaczył.
► Pokaż Spoiler | Informacje
Yasushi - Chakra w pełni uzupełniona. Ogólnie cały jest obolały, na całych rękach podgojone już skaleczenia, gdzieniegdzie widać również siniaki. Ogólnie poruszanie się jest możliwe, ale bez wszelkich gwałtownych ruchów.
NPCMiko
NPCFumiki
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Oto no Kuni - Kraj Dźwięku”