Intensywność opadów w Amegakure. Choć część osób wyśmiała by ten temat, tak naprawdę był on bardzo rozbudowaną kwestią nad jaką to trzeba było w końcu podyskutować. Jak długo będzie jeszcze dochodziło do takich sytuacji w Wiosce Ukrytej w
? Posiadali tyle silnych shinobi, na pewno zdolnych rozwiać wszelaki deszcz jaki nawiedzał tą wioskę. Dodać jej trochę "życia", aby to ludzie szybciej się uśmiechali - co na pewno było przy tych warunkach problematycznie. Nie robili tego jednak. Dlaczego? Wiele osób, zadawało sobie to pytanie. Czy Shizu je sobie zadawała? Nie do końca. Nie interesowało ją to aż tak, choć parę minut poświęconych na leniwą analizę stanu rzeczy, sugerowało że deszcz był im na rękę. Ekonomicznie. Tyle rzeczy mieli nim zasilane, że odcięcie się od niego wymagałoby sporej restrukturyzacji całej wioski. Może nawet, czasami czynili te opady
kiedy brakowało energii w wiosce? Może właśnie to było powodem dzisiejszej pogody? Może też był to swego rodzaju hołd dla poprzedników? Połączenie z ich korzeniami?
Szczerze, odpowiedzi na te zagwozdki znały na pewno jedynie wyżej postawione osoby. Shizu takich nie znała, to też potwierdzenia raczej nigdy nie uzyska. Nie zależało jej też na nim tak bardzo. Nie interesowała ją zbytnio wioska, choć nie mówiła tego nagłos. Wśród tych wszystkich rodzinnych fanatyków-patriotów, jeszcze by ją ścięli. Nie mniej, była ona też komfortowa z tym, że wioska dbała o nich. Nie kazała im aż tak chodzić na misję nawet jak posiadało się doświadczenie. "Raj dla shinobi", czyż nie? Tych, co pragnęli spokoju. Miała więc tu spokój - choć momentami był on dość nużący i faktycznie wychodziła raz na tydzień z domu. Może na dwa tygodnie. Zależało. Nikt jeszcze nie był dobrze w stanie przewidzieć zagrań Shizu, nawet ona sama.
Kontakt wzrokowy został nawiązany. I był utrzymywany... tak jakoś długo. Nienaturalnie. Hm. Nie przewidziała tego, faktycznie. Wiedziała, że dziewczyna była trochę dzikuską. Była bardziej zwierzęca. Nieufna, pewnie lekko asocjalna i rozmowa z nią raczej nie należałaby do najłatwiejszych w utrzymaniu. Nawet zwierzęta jednak, nie lubiły zbyt bardzo kontaktu wzrokowego utrzymywać... chyba. Nie była specjalistką, więc nie mogła z całą pewnością tego stwierdzić. Może się myliła w tej kwestii. Może
predatorzy właśnie posiadali takie umiejętności? Miało by to jakiś sens. Niezależnie od tego co wpłynęło na "odporność" Sachiko na jej wzrok, Shizu upewniła się tylko w jednym. Nie mogła jej traktować, jak normalnej, ciut bardziej zwierzęcej, dziewczyny. Nie w swoich grach. Wymagały one ugryzienia sprawy z innej strony, co było... ciekawe. Interesujące. Nawet zabawne. Tym bardziej, słysząc odpowiedź dziewczyny.
Idealny przykład komplikowania. Zielonowłosa starała się powstrzymać. Nadęła policzki, a w kącikach jej oczu pojawiły się raczej nie zauważalne łezki. Dało się dojrzeć rozbawienie na jej twarzy. W jej wzroku, jaki to skupiony był na wilczycy. Nie dała jednak rady. Wybuchła śmiechem, chociaż nie takim wielce głośnym. W końcu była elegancka, to też i sam śmiech był bardziej cichy. Nie myślała jednak specjalnie o tym. Nie po usłyszeniu takiego stwierdzenia w świecie w jakim żyli. To było nowe. Słodkie.
- Inuzuka-san... - powiedziała w końcu, jak po paru sekundach przestała się śmiać. Patrzyła na nią z bardzo szerokim uśmiechem, autentycznie zadowolona i rozbawiona. Bez żadnych gierek. - W świecie shinobi, tym bardziej aktualnym, nie znajduje się nawet gram oczywistych rzeczy, za jakimi nie kryje się coś więcej. Wszędzie jest pełno zgrywania się i pozorowania. Choćby nasza Piątka, co to zniszczyła Konohę. Dość graniczny przykład, ale można go nagiąć. Oczywista, aktualna wersja? Zniszczyli ją, bo są źli i mieli do niej uraz. Prawdziwa? Nikt nie wie. Te osoby wyżej postawione jednak, muszą się nad tym zastanawiać. Aby przed nimi się ochronić. Trzeba sobie czasem komplikować życie, dla bezpieczeństwa.
Stwierdziła dalej uśmiechnięta, wzruszając na koniec ramionami. Wiedziała, że Sachiko o tym wie. Nieufność dziewczyny jasno sugerowała, że nie ufała ona temu co się zdawało oczywiste. Trzymała dystans. Ruch dość mądry, jeżeli komuś zależało na bezpieczeństwie swoim i potencjalnie swoich towarzyszy. Shizu jednak... definitywnie była masochistką, gotową zaryzykować rękę, nogę i dziewictwo za jakieś ciekawe wydarzenia.
Widząc kontrę, w postaci wskazania na półścianki, Shizu machnęła na nie ręką. Dalej bez żadnych słów. Przesunęła się lekko w bok na swojej ławeczce, tak by oddalić się od jednej ze ścianek. I wskazała miejsce na podłodze, gdzie najczęściej zacinający deszcz trafiał. Czyli tak, z 1,5 metra obok niej. Kompletnie też zignorowała, że podczas tego pokazywania właśnie dostała paroma kroplami deszczu w oczy, przez co musiała parę razy mrugnąć. Na koniec rzecz jasna, założyła rękę na rękę, patrząc na Sachiko oczekująco. Pewna, że jej
niepodważalne argumenty zostaną zauważone. Nie mogła jednak, powstrzymać lekkiego uśmiechu od pojawianie się na jej twarzy. Głupia, ale nawet fajna zabawa. Taka komunikacja.
Również, sugerowanie że Shizu pragnęła aby to wilczyca zaniosła ją do domu było niedorzeczne. Kompletnie niedorzeczne. To nie tak, że tego pragnęła. Gdyby była zauroczona, to by pragnęła. A nie była... Wcale, a wcale... Hmph. Pomijając tą kwestię jednak, serowa księżniczka dość szybko znalazła się na plecach wilczycy, w pełni w nią wtulona. Hej, była kobietą, jaka lubiła zdrową ilość kontaktu z ciałem innych osób, dobrze? Nie było szans, aby nie wykorzystała tej sytuacji do przyklejenia się do nawet całkiem atrakcyjnej Inuzuki całym swoim ciałem. Również, opłaciło jej się to. Kiedy wyczuła tylko lekkie spięcie i wyburzenie rytmu kroku kunoichi, uśmiechnęła się bardziej jak jakaś demonica. Sachiko nie miała okazji dojrzeć tego uśmiechu, ale Shizu chyba właśnie znalazła w niej pewną cechę, z jaką to bardzo chętnie będzie się bawić. To za chwilę jednak. Najpierw, odpowiedź na obserwację Inuzuki, jaka totalnie była próba rozpoczęcia rozmowy. Lub wyłowienia informacji. Zielonowłosa, nie miała nic przeciwko.
- Dom, choć rzadko, momentami potrafi stać się nieprzyjemny. - stwierdziła, a nawet jak Sachiko jej nie widziała, tak uśmiech raczej w samych słowach był słyszalny. Zupełnie, jakby sprawa ta nie była poważna. Nie była. Inna kwestia, że Shizu kompletnie nie wiedziała jeszcze co zrobić w kwestii przyszłej rozmowy z rodzicami. Musiała ją jakoś zaplanować, ale nie miała pomysłu. Problematyczne. Odłożyła to więc na bok. Zamiast tego, dalej uśmiechnięta, ponownie smyrnęła lekko nosem szyję wilczycy. Wzięła wdech, tylko po to aby po chwili chuchnąć w ten czuły punkt dziewczyny nosem. Mocniej się do niej przytuliła. - Może powinnam nawiedzić Twój dom, zamiast wracać do swojego? Szukasz drugiego zwierzątka może? Lub pokojówki, Sachiko-sama?
Zasugerowała żartobliwie, choć nie miałaby nic przeciwko jakoś bardzo. Obserwowała też kątem oka drogę, jaką przebywały, tylko po to aby móc w razie czego wskazać palcem Inuzuce kierunek, w jakim to powinni się udać. Jeszcze trochę ten spacerek im zajmie, ale nie przeszkadzało to aż tak Shizu. Nawet jak z każdym momentem deszcze dawał się we znaki, a płaszczyk chronił tak krzywo, że jej koszulka pewnie pod koniec tego wszystkiego będzie kompletnie przemoknięta. Definitywnie będzie przeziębiona po tym wszystkim.