Spotkanie odbywające się gdzieś pośród ulic miasta musiało świadczyć o tym, że zostawiający prośbę mężczyzna musiał być niezwykle zajętą osobą. Nie było w tym nic dziwnego. Ludzie mieli różne zajęcia i niektórzy po prostu żyli swoją pracą, poświęcając jej sporo swojego wolnego czasu. Renjiro lubił wyglądać lepiej, jak zawsze łączył przyjemne z pożytecznym, co w tym przypadku sprawiało, że straszliwie się jednak w oczy nie rzucał. Ot płaszcz albo kurtkę na pewno nosiła co druga mijana osoba. Brakowało mu jednak zwyczajnego nakrycia głowy, gdyż też dzisiaj posiłkował się parasolem.
Samo spotkanie z mężczyzną odebrał jako coś zwyczajnego. Ot, nie zdecydował się wtrącać w sprawy zleceniodawcy, to w końcu tylko kilka listów a opłata, tak czy inaczej, się pojawi. Tym, co go jednak delikatnie zdziwiło, było spotkanie się, nie pod faktycznym dachem w jakimś lokalu obok, a po prostu w wolnym miejscu na jednej z ulic, to uderzało jak niecodzienne, jakby dziwnie ostrożne. Każdy jednak miał jakieś swoje dziwactwa. Chłopak odebrał zawiniątko, zerkając przez przeźroczystą folię czy są tam faktycznie trzy listy, jakie miał donieść. Instrukcje nie wydawały się skomplikowane. – Przygotował się pan. To wszystko? — Wolał się upewnić, bo jednak niepotrzebne nadkładanie trasy nie leżało w jego interesie, a też nie traktował tego jak spacerową przyjemność. Wszystkie trzy miejsca, w jakie miał się udać, zostały przez mężczyznę określone, nie było więc mowy o pomyłce, no, chyba że ktoś się inny za nie poda. – Do rąk własnych czy zostawić na miejscu, jeśli ich nie będzie? Do Hidehiko potrzebuję dokładniejszych informacji, przeszukiwanie całej południowej części wioski to raczej robota dla detektywa, a nie kuriera — Również zdecydował się upewnić, czasami określenie traktujące o możliwości czyjejś obecności w jakimś miejscu mogło nie być wystarczająco trafne, ludziom lubiły krzyżować się plany. – Nim pójdę. To polecałbym spotkać się w smakach orientu, a nie w ich okolicy. — Dodał, choć wcale nie uszczypliwie, bardziej z nutą drobnej zaczepki. Nie widziało mu się niepotrzebnie stać na deszczu jak teraz. Po prawdzie mogli o tym pomyśleć już wcześniej.
To, co rzeczywiście miał facet do zrobienia pomiędzy spotkaniami mało go obchodziło, nie mniej zainteresował go trochę jego pośpiech. Nie na tyle jednak by zapytać. Jeśli facet się pożegnał, to Ren nie miał problemu, by mu zwyczajowo odpowiedzieć. Jeśli ten tego nie zrobił to sam, się pożegnał, stojąc przez moment w miejscu, w którym się rozstali. Zaczął się chwilowo zastanawiać czy nie prościej było po prostu zostawić listy w biurze już wcześniej? Finalnie po kilku chwilach obserwacji kierunku, w który tamten idzie, westchnął. – No dobra, to którędy będzie najbliżej? — Przez moment zastanowił się nad ścieżką, jaką powinien obrać, by dotrzeć do każdego miejsca w miarę najszybszą trasą, bez zbędnego nadrabiania drogi. Miał na liście trzy punkty. Księgarnię, Kwiaciarnie i patrol w południowej części Amegakure... Ten ostatni musiał więc być shinobim albo innym stróżem prawa. Nie robiło to na nim wrażenia, ale przez to zastanowił się, czy nie ma tam w okolicy jakiegoś innego miejsca, w którym mógłby go spotkać. Szukanie igły w stogu siana po ulicach miasta to jednak kiepska robota. Księgarnia była natomiast miejscem, w którym na pewno natrafi na aktualną mapę wioski, jeśli nie dostrzeże gdzieś innej zawierającej rozkład ulic i ścieżek, na ulicy, po drodze do kwiaciarni. Przez moment chciał kwiaciarnie odwiedzić jako ostatnią, przypomniał sobie jednak, że Mei już w Amegakure nie ma.