Posty1/?
Pomiędzy szarawymi i mokrymi ulicami posępnej wioski ukrytego deszczu, włascielą futrzaków, żyło się jak zwykle - pod górke. Już na pierwszy rzut oka można było się skapnąć dlaczego posiadacze czworonogów na jej terenach posiadali bardziej utrudnione życie z nimi. (Wskazówka kryła się w nazwie. Ilość deszczu w tej wiosce była przeogromna.) Częste i obfite opady, które nawiedzały ich praktycznie codziennie musiały ich całkiem irytować. Każda kropla i zmiana pogody oznaczała kolejne minuty i godziny spędzone na wycieraniu, zdzieraniu młota i szczotkowania pociech. Tylko by zaraz, znowu wystrzelili na ulicę i zatoneli w pierwszej lepszej kałuży błota. Nie było to najlepsze miejsce do takowych zajęć, jednak wielu to nie przeszkadzało i przechadząjąc się ulicami tej wioski, można było znaleść ich całkiem sporo. I to nie tylko takich należących do klanu Inuzuka. Co by jednak można byłoby powiedzieć, gdyby nie okazał się to jedyny problem z jakim osoby adoptujące zwierzęta miałyby się mierzyć. Co jeżeli nagle wyskoczyła by kolejna niedgodność. Taka, która byłaby jeszcze większym wrzodem na tyłku od nieprzychylnej pogody. Mogliby by wtedy pytać i zawodzić ku niebu "Na miecz Suijina, czym takim sobie zasłużyli na takowe traktowanie?". Inni natomiast postanawiali spróbować coś z tym zrobić. I zastanawiali by się nie nad niebiańskim osądem, ale jak do tego najlepiej podejść. Do takowych osób można byłoby zaliczyć radę nadzorczą cyrku, który rozstawił się raptem kilka dni temu. Jeżeli ta ostatnimi czasy wychodziła z swojej nory, mogłaby słyszeć o ludziach mówiących o tym egzotycznym doświadczeniu, czy zobaczyć tu i uwdzie kilka pomniejszych plakatów. Nie było to w końcu niewiadomo jak reklamowane, więc równie dobrze mogła kompletnie nic nie slyszeć o tym całym "cyrku". Zakładając, że wogóle wiedziała czym to miejsce było na pierwszym miejscu! A mogłobyć to naprawdę przydatnę patrząc, że przypadkiem ten sam cyrk zdawał się być jej kolejnym zleceniodawcą. O czy miała się dowiedzieć wraz z listem, dostarczonym pod drzwi jej warsztato mieszkanka.
Tak też już z same rana, na progu jej domostwa ona - albo jeden z jej psów, mogli znaleść list, z bardzo ładnego czerwonego papieru. I choć kolorem mógł informować kunoichi o jakimś zagrożeniu, lub co gorsza ostrzeżeniu. Środek jego wydawał się być już całkiem neutralny. Zapisany był prostym urzędniczym językiem. Tak dobrze znanym dla każdego, kto kiedykolwiek próbował zrobić cokolwiek w systemie wioskowym. Ta krótka informacja, zaczeła nakreślać jej sytuacje. Wyraźnie adresat listu wspominał o jakimś problemie, z którym zmagają się od kilku dni i obawa. Obawa mówiąca o tym, że nie wydaje się być spowodowane przyczynami naturalnymi. Insynuując, że ktoś może specjalnie chcieć sabotować pracę cyrku. Tu właśnie wchodziła rola kunoichi. Miała ona odkryć i w najlepszym wypadku przyskrzynić sprawcę, który to w następstwie zapłacił by odszkodowanie. Wydawała się być to dosyć prosta instrukcja. Została rownież poinformowana, o tym, że na miejsce przyprowadzi ją członkini personelu. Z ostrzeżeniem, że najpewniej pojawi się w swoim niecodziennym wydaniu. Cokolwiek to znaczyło. Problemem jednak nie wydawało się być tutaj to w jaki ekscentryczny sposób ubrana przyjdzię pracownica. Bardziej zastanawiający mógł się wydawać powód, który uznali za nienaturalny. Nie było o nim praktycznie słowa - od tekst był pełen samych ogólników. Została pozostawiona więc bez kluczowej informacji, a i tak musiała znaleźć winnego. A jedyne co mogła na tą chwile robić to czekać, aż o wyznaczonej godzinie przyjdzie do niej wyznaczona osoba. Cudownie. Wreszcie, mogła usłyszeć pukanie do drzwi. Puk, puk Rozchodziło się po całym domu, naprzemiennie z pojedyńczym zadzownieniem dzwonkami. Musiała przyznać, że dziewczyna, która zjawić się miała lekko po południu faktycznie się po lekkim popołudniu zjawiła. Praktycznie w granicach lekkiego po mieściło się około godziny, jednak sama godzina sprecyzowana do końca nie była. - Jest tu kto? Trafiłam pod dobry adres? Słyszysz moje puk-pukanie?- Rozległ się delikatny głos, zza drzwi. I choć mógł wydawać się on pośpieszający i dochodzący od osoby nie potrafiącej poczekać na dupię przez dobre kilka minut, to usłyszeć można byłoby w nim szczypte zestresowania. Zupełnie jakby naprawdę działo się coś poważnego. Bo przecież zgodnie z treścią samego listu tak było.- Miałam przyprowadzić Panią by pomogłą nam Pani z naczym problemem.-