Meeting Amidst Rain雨の中の出会い
SamomisjaImatani Atsuko & Orochi Sairai
Ilość postów5/?
Sprawa zaginionej monety coraz bardziej ją martwiła, więc może dobrze, że temat się urwał i została zmuszona do podjęcia zajęć odwracających uwagę od niewyjaśnionego problemu. Ciekawiło ją trochę, czy z kupca dałoby się wyciągnąć jakieś informacje siłą, jednak takie działania zupełnie nie były w jej stylu. Została zatem z niczym - przynajmniej w kwestii roztrząsania kupieckich sekretów. Dlaczego miała wrażenie, że z tym wszystkim wiązały się jakieś znacznie rozleglej sięgające intrygi?
Zespołowe przedstawianie się Sairaia i Enkeia okazało się całkiem fascynującym widokiem, a ich wspólne skinienie sprowadziło na jej usta mimowolny, promienny uśmiech. Zdecydowanie musieli stanowić świetną drużynę. Choć pobyt w Ame zapowiadał, że miała to być drużyna wiecznych zmarzluchów.
Pokręciła energicznie głową na pytanie o udostępnienie parasola i natychmiast wyciągnęła swój - trudno, żeby jako mieszkanka wioski nie była przygotowana na najróżniejsze warunki pogodowe. A w tym wypadku to nie deszcz a jego brak danego dnia był zazwyczaj bardziej zaskakujący. Zapobieganie permanentnemu przemoczeniu włosów i ubrań stało się więc z czasem kwestią życia i śmierci.
- Zostajecie na dłużej? - zapytała z dużym entuzjazmem wymalowanym na twarzy, który z czasem jednak trochę przygasł, kiedy posłała przypadkowe spojrzenie jasnołuskiemu. Ten raczej nie był zachwycony takim pomysłem i potrafiła znaleźć kilka mocnych argumentów na to, że jego obawy mogły być całkiem słuszne.
- Mhm. On. - wskazała skinieniem głowy na drzwi lokalu, z którego przed chwilą zostali wyproszeni. Zasugerowała tym samym, że znała sprawę i choć początkowo pojawiła się z innym interesem to nie widziała zbyt wielu przeszkód, by pokręcić się w pobliżu odwiedzonego sklepu przez jeszcze trochę czasu. Zwłaszcza, że obok możliwości wywierania lekkiej presji na kupcu miałaby okazję przy tym trochę zarobić i przyczynić się do upiększania jednej dzielnic w jej wiosce.
- Opowiem Ci w trakcie. Chyba widzę nasze zadanie. - dość wyraźnie zdezolowane stoisko stało oparte o boczną ścianę budynku, który niedawno przymusowo opuścili. Czy temat monety pociągnął za sobą jakieś porachunki? A może zagalopowała się w swoich wnioskach i drewniany twór zwyczajnie rozlatywał się już ze starości i niesprzyjającej pogody?
- Jesteś... Lekarzem? - wypaliła jeszcze, bo słowa Sairaia na temat zakładania tutaj apteki trochę nie dawały jej spokoju. Porywanie się na tak trudny rynek w miejscu o takim klimacie mogło oznaczać albo duże oddanie sprawie, albo skrajną nieodpowiedzialność. Również za gadziego podopiecznego.
Zespołowe przedstawianie się Sairaia i Enkeia okazało się całkiem fascynującym widokiem, a ich wspólne skinienie sprowadziło na jej usta mimowolny, promienny uśmiech. Zdecydowanie musieli stanowić świetną drużynę. Choć pobyt w Ame zapowiadał, że miała to być drużyna wiecznych zmarzluchów.
Pokręciła energicznie głową na pytanie o udostępnienie parasola i natychmiast wyciągnęła swój - trudno, żeby jako mieszkanka wioski nie była przygotowana na najróżniejsze warunki pogodowe. A w tym wypadku to nie deszcz a jego brak danego dnia był zazwyczaj bardziej zaskakujący. Zapobieganie permanentnemu przemoczeniu włosów i ubrań stało się więc z czasem kwestią życia i śmierci.
- Zostajecie na dłużej? - zapytała z dużym entuzjazmem wymalowanym na twarzy, który z czasem jednak trochę przygasł, kiedy posłała przypadkowe spojrzenie jasnołuskiemu. Ten raczej nie był zachwycony takim pomysłem i potrafiła znaleźć kilka mocnych argumentów na to, że jego obawy mogły być całkiem słuszne.
- Mhm. On. - wskazała skinieniem głowy na drzwi lokalu, z którego przed chwilą zostali wyproszeni. Zasugerowała tym samym, że znała sprawę i choć początkowo pojawiła się z innym interesem to nie widziała zbyt wielu przeszkód, by pokręcić się w pobliżu odwiedzonego sklepu przez jeszcze trochę czasu. Zwłaszcza, że obok możliwości wywierania lekkiej presji na kupcu miałaby okazję przy tym trochę zarobić i przyczynić się do upiększania jednej dzielnic w jej wiosce.
- Opowiem Ci w trakcie. Chyba widzę nasze zadanie. - dość wyraźnie zdezolowane stoisko stało oparte o boczną ścianę budynku, który niedawno przymusowo opuścili. Czy temat monety pociągnął za sobą jakieś porachunki? A może zagalopowała się w swoich wnioskach i drewniany twór zwyczajnie rozlatywał się już ze starości i niesprzyjającej pogody?
- Jesteś... Lekarzem? - wypaliła jeszcze, bo słowa Sairaia na temat zakładania tutaj apteki trochę nie dawały jej spokoju. Porywanie się na tak trudny rynek w miejscu o takim klimacie mogło oznaczać albo duże oddanie sprawie, albo skrajną nieodpowiedzialność. Również za gadziego podopiecznego.