• Ogłoszenia
  •  
    Aktualności fabularne
    Obecna pora roku: Wiosna 164r.

    Poniżej znajdują się ostatnie wydarzenia oraz ważniejsze ogłoszenia. Są one często opatrzone datą dodania, przy czym najświeższe informacje umieszczone są na samym początku listy.

    30.01.2024 - rozpoczęcie wydarzenia wioskowego w Sakuragakure. Więcej informacji w najnowszych aktualnościach fabularnych.
    29.01.2024 - oficjalne zakończenie eventu Arc II: Pierwsza Konfrontacja. Podsumowanie można znaleźć w aktualnościach fabularnych.
    Kącik Nowego GraczaSamouczek Wzór Karty Postaci AtrybutyRozwój postaci i koszty chakry Atuty Klany i organizacje Informacje o świecie Handbook
    Powyższe tematy powinny zawierać wystarczająco informacji, by móc bez przeszkód napisać Kartę Postaci i rozpocząć grę. W przypadku dalszych niejasności, zapraszamy do kontaktu zarówno na chatboxie, przez wiadomości prywatne oraz przez nasz serwer Discord.
    Administracja
    Pingwinek Chaosu
    Główny Administrator
    Norka
    Główna Mistrzyni Fabularna
    Hefajstos
    Główny Moderator Kuźni
    Tora
    Główny Moderator Technik

    W przypadku jakichkolwiek pytań bądź uwag, powyższe osoby zajmują się wyszczególnionymi w ich tytułach zagadnieniami. Pomocą służy również cała kadra forum, wraz z moderatorami. Zapraszamy również do dołączenia do forumowego Discorda.
    Kadra Sakura no HanaDiscord Sakura no Hana
     

Szpital

Wioska Ukryta w Deszczu stanowi jedyną "dużą" wioskę ninja pozostałą na Starym Kontynencie. Inne albo zostały zniszczone bądź rozwiązane, albo zmniejszyły swoją działalność nie chcąc rzucać się w oczy. Ame no Kuni zostało jedynym miejscem, gdzie shinobi są mile widziani. I słusznie, bowiem obecność wioski ninja pozwala trzymać na dystans przestępców i rzezimieszków, dość szybko się z nimi rozprawiając. Wioska jednak zamiast podejścia militarnego, szerzy bardziej prorodzinne wartości. Obecny Amekage stara się wykreować wioskę jako miejsce przyjazne rodzinom, wystarczająco bezpieczne do prowadzenia spokojnego życia, na jakie zasługuje każdy człowiek.

Shodaime Amekage: Kise Ogumo
Awatar użytkownika
Kami Takashi
Posty: 333
Rejestracja: 09 lut 2022, 21:45
Ranga: Chūnin
Discord: Supra#3250
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Szpital

Wiosenne porządki
Gracze Kami Takashi oraz Uragirimono Gan
Posty7/?

W Takashim powoli zaczynało się gotować, ale skrzętnie to ukrywał. W końcu był jak mnich na kwiecie lotosu, który spokój zachowywał nawet na wzburzonym burzą jeziorze.
KURWA MAĆ!
Tak, już mu było lepiej.
W każdym razie, Kami nie odpowiedział nic na słowa mężczyzny. Po prostu obrzucił go nieprzyjaznym spojrzeniem, dopalił papierosa, a następnie wrócił do swoich obowiązków. Bynajmniej, nie ze względu na to, co mu nieznajomy powiedział. Po prostu też chciał mieć to za sobą. W każdym razie, obiecał sobie solennie, że nie odezwie się już do tego gnojka więcej razy. Niech ich drogi rozejdą się, by nigdy więcej się nie połączyć z powrotem.
Przez następnych parę godzin nawet mu to postanowienie wychodziło. Psie gówna zostały pozbierane, chodniki zostały zamiecione, nieliczne chwasty, które już się pojawiały, zostały wyrwane.
W tym czasie dzień powoli chylił się ku końcowi. Takashi był zmęczony, aczkolwiek nie można tego było porównać do zmęczenia dobrym treningiem czy bardziej wymagającą misją, o nie.
Papierowy shinobi na sam koniec postanowił poznosić do kontenerów wszystkie worki na śmieci jakie za sobą zostawił. Chwilę mu to z pewnością zajmie, chyba że....
- Gan. Jak mi pomożesz poznosić te wszystkie worki, to skończymy wcześniej. Wtedy, kto wie, może wyskoczymy na kielicha? Wydaje mi się, że innych okolicznościach bywasz odrobinę mniejszym chujem niż obecnie. - rzekł do mężczyzny. Czy to był jego sposób na zakopanie topora wojennego?
Awatar użytkownika
Uragirimono Gan
Posty: 36
Rejestracja: 16 mar 2022, 5:34
Ranga: Genin
Discord: Ichiro2123#7702
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:

Re: Szpital

Jak już zapewne wszystkim wiadomo te zlecenie nijak nie wpadalo w upodobania Kirijczyka. W jego stronach nawet misje najniższej rangi nie zobowiązywały ninja do zajmowania się porządkami. To poniżające dla ludzi wykraczających poza zdolności zwykłych cywili. Niestety pech chciał, że wylosował takie, a nie inne zadanie i co gorsza dobrowolnie się go podjął. Nie miał więc innego wyjścia jak schować swoją dumę w kieszeń i dokończyć to co zaczął. W ten sposób przynajmniej odrobi poniesione w wiosce straty. Zamiatał więc plac dookoła szpitala co jakiś czas zbierając większe górki śmieci do woròw, zawiązywał, odstawiał na bok i kontynuował te czynności dopóty, dopóki wszystko nie zostało posprzątane. Na szczęście dla Gana'a, wszelkiego rodzaju odchodami zajął się tutejszy, rodzinny shinobi tym samym odciążając go z tego jakże nieprzyjemnego zajęcia. Po kilku godzinach miejsce to zaczęło wyglądać o niebo lepiej, pozostało tylko pozbierać wory i odebrać zapłatę. Spostrzeżenie Takashiego było dość trafne, dlatego postanowił mu pomóc. Inaczej zaś miała się sprawa z rzuconą propozycją, bo ani trochę nie miał ochoty na picie, a zwłaszcza z rudzielcem.
- A może wolisz potrenować? Może wtedy dostałbyś przydział do ciekawszych zadań. W końcu jako tutejszy powinieneś mieć pierwszeństwo, a zajmujesz się zbieraniem gòwien. - odparł zaraz po złapaniu za cztery wory. Tak, próbował to zmanipulować licząc, że skrywana przez niego złość weźmie górę. Taki pojedynek byłby dla Gan'a o wiele bardziej pożyteczny, gdyż mógłby dowiedzieć się czegoś konkretnego o ninja z Ame. Podobno jest tu kilka klanów o ciekawych zdolnościach i zastanawiało go co dokładnie potrafią zdziałać. Pocieszyć, czy zatulić na śmierć? Przecież to wioska prorodzinna...
Awatar użytkownika
Kami Takashi
Posty: 333
Rejestracja: 09 lut 2022, 21:45
Ranga: Chūnin
Discord: Supra#3250
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Szpital

Wiosenne porządki
Gracze Kami Takashi oraz Uragirimono Gan
Posty9/?

Takashi wyszedł z przyjazną inicjatywą w stronę Gana, a ten zachował się w tak grubiański i nieprzyjemny sposób. Kami przez chwilę po prostu tępo patrzył na towarzysza, ale chwilę później coś w nim pękło. Powstrzymywał się długo, ale miarka się teraz przebrała.
- A może zamknąłbyś mordę i przydał się na coś innego niż wkurwianie mnie? Gdybym ja tych gówien nie pozbierał, ty byś to zrobił. - rzucił do niego gniewnym głosem, po czym zabrał tyle worków ile mógł jednorazowo i poszedł w stronę jakiegoś kontenera na śmieci, by tam zostawić owe worki. Z pozostałymi workami zrobił to samo, po czym, gdy tylko robota była skończona, to podszedł ponownie do Gana. Nie uśmiechało mu się to, ale musiał udać się z tym gburem do biura Kage, by dostać zapłatę. W końcu zlecenie mówiło o sprzątaniu we dwoje. Może to był jakiś pokrętny sposób na integrację? W każdym razie, Kami wiedział, że teraz chociażby skały miały się zesrać na kolorowo, raczej nie polubi tego obcego shinobiego. A już najchętniej to rudzielec utarłby gnojowi nosa w jakimś pojedynku. Lub, chociażby wytarzałby go w błocie. Te i podobne wizje poprawiły mu odrobinę nastrój.
Awatar użytkownika
Uragirimono Gan
Posty: 36
Rejestracja: 16 mar 2022, 5:34
Ranga: Genin
Discord: Ichiro2123#7702
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:

Re: Szpital

Sądząc po reakcji Takashiego można chyba uznać, że plan Kirijczyka się powiódł. Chłopak w końcu nie wytrzymał i wyrzucił z siebie całą złość jednocześnie udowadniając, że ich prorodzinne nastawienie to zwykła bajka dla dzieci i naiwnych turystów. Istniała też możliwość, że tylko ten jeden jest wyjątkiem od reguły, jednak nijak nie chciało się w to Ganowi wierzyć. Akt agresji pozostawił bez żadnego komentarza, a zamiast tego uśmiechnął się pod nosem wyraźnie będąc zadowolonym z osiągniętego efektu. Teraz wystarczy nacisnąć mu jeszcze pary razy na odcisk, a na pewno nie odpuści możliwości odegrania się podczas walki.
- Prowadź do tego waszego Kage, chcę odebrać zapłatę i zająć się czymś ciekawszym. - powiedział po podejściu bliżej do rudowłosego i zaczekał, aż ruszy przodem. Rzecz jasna poszedł tuż za nim, w międzyczasie próbując jeszcze podnieść mu ciśnienie głupimi docinkami o zbieraniu gòwien i tego typu pochodnych. Liczył, że to zaważy o jego decyzji względem zaproponowanego sparingu.
Awatar użytkownika
Kami Takashi
Posty: 333
Rejestracja: 09 lut 2022, 21:45
Ranga: Chūnin
Discord: Supra#3250
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Szpital

Wiosenne porządki
Gracze Kami Takashi oraz Uragirimono Gan
Posty11/11

Takashi obiecał sobie, że w chwili wolnej urwie łeb temu cymbałowi. Na razie jedynie chciał doprowadzić go do biura Kage, odebrać nagrodę, a potem...zobaczy się. Niech lepiej Gan uważa na pasach! Niemniej jednak, w normalnych okolicznościach papierowy shinobi domyśliłby się, że działania Gana to zwykła prowokacja. Dzisiaj jednak nie miał ochoty zbytnio analizować takich rzeczy. Bolała go ręka, chciał już być w domu, by nasmarować ją maścią i móc się położyć w spokoju spać.
Tymczasem, Uragirimono nie próżnował, tylko jeszcze bardziej denerwował rudzielca. Ten powoli już nie wytrzymywał. Za jakie kurwa grzechy musiał znosić tego imbecyla? Przecież 250 Ryo nie było tego warte. Kami czuł, że był bliski wybuchu. Po kolejnej już uwadze na temat tego, jak słaby jest Takashi, ten nie wytrzymał.
- Kutasi ryju, dosyć tego. O zachodzie słońca widzimy się na pojedynek. Forma sparingu. Ale zamierzam spuścić ci wpierdol tak, byś popamiętał, że nie każdego możesz obrażać. - powiedział do niego chłodnym od furii tonem. To był ton najgroźniejszy ze wszystkich - tak bowiem był nacechowany złością, że aż brzmiał zimno i oschle.

Kami Takashi otrzymuje:

PD - 2 PD
PT - 4 PT
Ryō - 250

Uragirimono Gan otrzymuje:

PD - 2
PT - 4
Ryō - 250
Ostatnio zmieniony 09 kwie 2022, 22:55 przez Kami Takashi, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Kami Takashi
Posty: 333
Rejestracja: 09 lut 2022, 21:45
Ranga: Chūnin
Discord: Supra#3250
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Szpital

Takashi, razem ze swoim klonem, kluczyli po korytarzach w papierni, nie wiedząc gdzie jest wyjście. Stan chłopaka z każdą chwilą pogarszał się coraz bardziej, przez co obraz coraz bardziej pływał mu przed oczami. Jeśli niczego nie zrobi, padnie tutaj na podłogę i, prawdopodobnie, umrze. Skoro nie znalazł wyjścia to pozwolił skrzydłom rozpaść się, bo w przejściach jedynie przeszkadzały. Stracił czakrę na tę technikę i to z pewnością przybliżyło, go do momentu utraty świadomości. Kurczowo jednak trzymał się życia, aż wreszcie, w oddali, zobaczył grupkę shinobich. Wtedy jednak rozległ się pierwszy wybuch. Rudowłosy krzyknął, że to pułapka i by tamci uważali, ale jego głos został stłumiony przez kolejne wybuchy, które z każdą chwilą zbliżały się coraz bardziej. Chłopak widział nawet, jak koniec korytarza gwałtownie rozpadł się na kawałki. I w tym momencie, najgorszym z możliwych, genin stracił przytomność.
**Nieokreślony czas później**
Otworzył oczy. Nagle.
"Umarłem?", przyszło mu do głowy w pierwszej chwili. Rozejrzał się jednak po pokoju, w którym się znajdował i doszedł do wniosku, że był w szpitalu. Białe ściany, biały sufit, jakiś głos dobiegający do niego jakby z bardzo daleka, jakby zza grubej kotary.
Spojrzał na lekarza i wtedy zaczęły do niego powoli wracać strzępki wydarzeń. Operacja, jakiś starszy shinobi, który niósł go na rękach, jakieś głosy zza mgły...Wszystko jednak ze sobą pomieszane tak bardzo, że nie sposób było z tego złożyć chronologicznych i sensownych wydarzeń.
- Rodzinie? Kto mnie uratował? - zapytał, a jego głos zabrzmiał obco, ochryple. Odchrząknął i doszedł do wniosku, że w jego ustach jest sucho jak na pustyni. Z wdzięcznością przyjął szklankę wody, którą wypił łapczywie. Wtem jednak usłyszał, że miał gościa, którym okazał się nie kto inny, jak lider klanu.
Rudzielec, jeśli to możliwe, pobladł jeszcze bardziej i opadł na poduszki bez sił. Lider zadał jednak pytanie, na które należało odpowiedzieć.
- Kami Tenshin-dono... - zaczął, ale urwał. Od czego miał właściwie rozpocząć opowieść? Czy coś przemilczeć? Czy było to rozsądne? Postanowił opowiedzieć wszystko, zgodnie z prawdą i poddać się konsekwencjom swojego partactwa. - Dostałem wezwanie do podjęcia misji sklasyfikowanej jako ranga C. Z papierni przyszedł list, ale był on pusty, z wyjątkiem klanowej pieczęci. - zaczął, ale mówienie sprawiało mu wysiłek. Dał sobie dwie sekundy odpoczynku, po czym podjął na nowo. - Przed papiernią kłębił się tłum niezadowolonych pracowników, którzy raz po raz obrzucali okna różnymi przedmiotami. Postanowiłem pozostać w ukryciu, by zakraść się do środka. Niestety, drzwi były zamknięte, a jedno jedyne uchylone okno było za wąskie, bym się przecisnął bez jego wybijania. Mnie jednak zależało na tym, by być jak najciszej i gdy już miałem zrobić klona w środku pomieszczenia, który otworzyłby mi okno na oścież, otwarły się drzwi wejściowe do magazynu i stanął w nich człowiek, którego wziął za wyższego szczeblem pracownika. Zaprosił mnie do środka i wręczył mi notki wybuchowe, bym je potrzymał, jak on będzie zamykał drzwi. A ja głupi je wziąłem do rąk! - rzekł, a w jego głosie narastał gniew na samego siebie, jak również i nienawiść do zamachowca. - Zamachowiec chciał mi je zdetonować w rękach, ale jakimś cudem odskoczyłem na na tyle bezpieczną odległość, by uchronić życie. Wtedy jednak pogrzebałem możliwość wykonania misji. Obudziłem się jakiś czas później przywiązany do krzesła. Zamachowiec stał nade mną uznając, że już jestem chyba krok od śmierci. Zapytałem go, kim jest i czego chce. Rzekł, że należy do organizacji "Trupie Klauny" i chcą zaprowadzić chaos w wiosce podburzając reputację jednego z największych klanów w wiosce - naszego klanu. - powiedział, po czym dysząc ciężko, zamilkł na dłuższą chwilę. Potem, po raz kolejny, przypomniał sobie serię wybuchów, które nastąpiły na krótko przed tym, jak stracił przytomność. Z jednej strony chciał zadać nurtujące go pytanie, z drugiej zaś nie chciało mu przejść przez gardło. Nie mógł jednak dusić w sobie niepewności.
- Ile osób zginęło? - zapytał cicho. Wiedział, że krew tych, którzy tam zostali rozerwani na strzępy jest na jego dłoniach. Miał przecież wszelkie narzędzia do tego, by zapobiec tej tragedii. - Kami Takashi-dono, jak tylko stąd wyjdę to proszę o pozwolenie na wytropienie tych Klaunów i dostarczenie ich na przesłuchanie. A jeśli to nie będzie możliwe, to chociaż na przyniesienie ich głów. - spojrzał na lidera, ale nie ośmielał się spojrzeć mu w oczy na dłużej niż parę sekund. Czuł się słaby, czuł się upokorzony, czuł się winny temu wszystkiemu. Czy więc będzie miał szansę na zrehabilitowanie siebie?
Awatar użytkownika
Nara Shizu
Posty: 509
Rejestracja: 28 cze 2021, 12:57
Ranga: Genin
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Szpital

Puste wiadomości白紙 通知
Posty21/21
Doktor słysząc pytanie kto go uratował przyglądał się mu przez dłuższą chwilę, nim złapał swój dziennik. Zaczął przewracać kartkami, aż w końcu widocznie znalazł to co chciał. Odwrócił wtedy dziennik w stronę Takashiego, a chłopak mógł dojrzeć jakąś prostą kartotekę pacjenta ze zdjęciem. Kami Takeru, tak miał na imię. A zdjęcie? Pokazywało faceta, jaki to wręczył Takashiemu tą misję. Jaki to powiedział, że zdziwił się że ten jest jeszcze geninem. Jaki to powiedział, że Takashi był zdolny. I też na tej karcie pacjenta, był w stanie znaleźć informacje, że facet był martwy. Poważne obrażenia na wskutek doznania ciężkiej do określenia ilości wybuchów. Nim jednak zdążył się wczytać, facet zabrał swój dziennik z powrotem.

I wtedy zjawił się też lider klanu. Zadał pytanie, na jakie to ciężko było odpowiedzieć z uniesioną głową. Spartaczył sprawę, nie dało się tego ukryć. Może gdyby nie otrzymał tylu ostrzeżeń jakie to zostały mu wręczone, ale razem z nimi? Nie miał dla siebie wymówek. Lider wysłuchiwał całego wyjaśnienia chłodnym głosem, nawet przez moment nie ukazując emocji. Jedynie jedno słowo zostało mu zaoferowany po całym raporcie jaki zdał.
- Rozumiem. - powiedział jego lider, stosunkowo chłodnym głosem. Nic dziwnego. Był on osobą jaka raczej nie okazywała zbyt bardzo emocji i Takashi to wiedział. Nie mniej... wyczuwał lekką nutę stali w jego słowach. - Na ten moment, wiemy o śmierci 8 osób. Odkopujemy jednak jeszcze niższe piętra papierni, jakie to zostały zawalone. 6 z nich to zwykli cywile naszego Klanu, jednak dwójka to shinobi. Jeden z nich, Takeru, poświęcił swoje życie aby Cię stamtąd wyciągnąć - inaczej zginąłbyś razem z nimi. Przynajmniej tak przekazała mi reszta osób jaka była na miejscu i przetrwała eksplozję.
Minuta ciszy, przez jaką to Tenshin rozmyślał nad prośbą Kamiego.
- Obawiam się, że sprawa przerasta Ciebie samego w Twoim aktualnym stanie, Takashi. Również kwestią czasu jest nim wieści o wybuchu rozejdą się po wiosce. Mieszkańcy zaczną się martwić i kwestionować własne bezpieczeństwo w Amegakure, co definitywnie zmusi Kise-sama do ingerencji. Zapewnienia ich, że wszystko jest w porządku oraz skupienia się w najbliższym czasie na bezpieczeństwie wewnętrznym wioski. Inni shinobi się tym zajmą. - po tych słowach zaczął kierować się do wyjścia z pomieszczenia. Otworzył drzwi, jednak nim przekroczył próg, zerknął jeszcze przez ramię na genina. -Ty sam za to skup się na wydobrzeniu. Szkoda by kolejny członek mojego klanu umierał od zbytniej brawury.
Po czym opuścił ten pokój, a sam Takashi? No... doktor zmusił go jeszcze do leżenia w szpitalu przez parę dni, w trakcie do których faktycznie dotarły do niego informacje o aferze w papierni klanu Kami. Ba! Nawet w gazecie Amegakure widział zdjęcie cholernie zniszczonego budynku. I definitywnie jego ciało miało swego rodzaju traumę po wszystkim, z racji że nie był w stanie osiągnąć swojej dawnej świetności tak łatwo. Wymagało czasu, aby wyleczyć się w pełni. Jego misja C, na jakiej to miał się popisać? Zakończona tragicznym niepowodzeniem.
Wynagrodzenie
Hatake Han (MG) - 4 PB, 1 PD, 8 PT
Nara Shizu (MG) - 4 PB, 1 PD, 8 PT
Kami Takashi - 6 PD, 12 PT + Wada "Trauma cielesna"
► Pokaż Spoiler | Trauma cielesna
Trauma cielesnaWada
W wyniku otrzymania bardzo poważnych obrażeń, jakie to najpewniej zagrażały nawet życiu, ciało nie jest takie jak dawniej. Operacja mogła niektóre rany zaleczyć, jednak każdy ruch dalej jest bólem. Ciało postaci w wyniku przeszłych wydarzeń zostało osłabione, tym samym czyniąc każdy jej ruch znacznie mniej efektywnym. To jak poważne jest to osłabienie jest zależne od skali poprzednich obrażeń.

Postać ma obniżoną statystykę Siły, Szybkości, Wytrzymałości i Refleksu o 2. Rozwija je jednak dalej kosztem takim, jaki poniosła by bez tego obniżenia.

Leczenie: po wykonaniu 2 misji min. rangi C wada sama znika

Kod: Zaznacz cały

[wada name=Trauma cielesna]W wyniku otrzymania bardzo poważnych obrażeń, jakie to najpewniej zagrażały nawet życiu, ciało nie jest takie jak dawniej. Operacja mogła niektóre rany zaleczyć, jednak każdy ruch dalej jest bólem. Ciało postaci w wyniku przeszłych wydarzeń zostało osłabione, tym samym czyniąc każdy jej ruch znacznie mniej efektywnym. To jak poważne jest to osłabienie jest zależne od skali poprzednich obrażeń.

Postać ma obniżoną statystykę Siły, Szybkości, Wytrzymałości i Refleksu o 2.

[i]Leczenie:[/i] po wykonaniu 2 misji min. rangi C wada sama znika[/wada]
Obrazek
Wcielenie Jelenia
Prowadzone wątki 5/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
Awatar użytkownika
Hefajstos
Posty: 1990
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:11
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:

Re: Szpital

Beginning in the middle途中から始まる
GraczeTokage Jotei + ???
Posty1/?
Some random days, some random months, probably this year

Sporadyczny blask światła przedzierał się przez mrok który opatulał oczy ???. Mrok ten, dość łatwo dało się utożsamić z wewnętrzną częścią powiek, co towarzyszyło zamkniętym oczom. A oczy ??? pozostawały zamknięte od dość dawna, przez większość czasu. Czasem tylko otwierały się na chwilę by zaraz w majakach błądziły oślepione nieokreślonym źródłem światła, próbując zaczerpnąć jak najwięcej bodźców, jak ryba szukająca tlenu po tym gdy jakiś litościwy rybak jednak wrzucił ją spowrotem do oceanu. Cholera wie jak długo ??? był/a w tym stanie. Nie dało się mierzyć czasu, gdy mózg nie rejestrował zewnętrznych bodźców. To co wydawało się sekundami, mogło być latami. To co wydawało się latami, mogło być sekundami. ??? mógł/a z nudów nawet zacząć liczyć te razy kiedy odzyskując na chwilę namiastkę przytomności, zaczął/a zwijać się w spazmach po tym jak nieprzyzwyczajone do nagłego porażenia światłem oczy, zamykały się tak szybko jak się otworzyły, by przy okazji poraz kolejny wysłać ??? w ramiona błogiegu snu. Minęło zapewne kilkaset tego typu sytuacji, nim ??? zdał/a sobie sprawę że do "Ich" uszu dobiega też dźwięk. Zajęło jeszcze zdecydowanie więcej czasu nim dźwięk ten zaczął przeradzać się w bardziej zrozumiałe słowa, a potem całe zdania. Aż w końcu nadszedł ten pamiętny dzień gdzie umysł odzyskał już przytomność, lecz ciało? Ciało jeszcze nie.
Morning? Or afternoon? Could be evening. Perhaps some other day... and month... but kinda still same year? Or not.

??? leżeli jak codzień na wygodnej, prawdopodobnie szpitalnej pryczy jak dało się wywnioskować po słowach osób które zapewne były lekarzami i pielęgniarkami. Według tych słów ??? nazywali się Jotei, nazwisko nieznane. Czy tak było? Świeżo "Zbudzony" umysł nie potrafił jeszcze tego w pełni ogarnąć, coś jednak głęboko w środku podpowiadało ??? że faktycznie tak się nazywali. Ten dzień był jednak wyjątkowy. ??? mieli gościa. Istota ta usiadła na skraju łóżka, zaczęła też obierać jabłko, albo inny owoc lub warzywo. Tak przynajmniej ??? interpretowali ten dźwięk.-W ogóle nie jest to zabawne-Stwierdził w końcu głos. Chociaż zrozumiały to zbyt wygłuszony by dało się określić wiek czy chociażby płeć właściciela.-Lekarze mówią że wkrótce odzyskasz przytomność, ale że już powinieneś mnie słyszeć. Kto wie, może tak jest a może nie i tylko tracę czas rozmawiając ze sobą...-Westchnięcie a następnie ktoś zaczął pałaszować obrane jabłko. Chyba nie było ono jednak przeznaczone dla ??? co nawet miało sens, biorąc pod uwagę że w aktualnym stanie dokarmianie było dojelitowe.-Wiele pracy wymagało sprawienie byś "zniknął", scenariusz dla ciebie przygotowany... cóż, śmiem rzec że napawa mnie dumą. Jeden z lepszych, naprawdę.-??? został poklepany po kolanie.-Nie wiem jak szybko uporacie się ze wszystkim, czy się z tym uporacie ani nawet czy to dobry kierunek. Czy to nie ironiczne? To ty straciłeś pamięć, ale to ja nie wiem kim jestem.-Kolejne westchnięcie za którym podążył lekki śmiech.-Przewiduję dwie drogi. Albo zadowolisz moje stare Ja, albo moje nowe Ja... albo może odkryjesz zakończenie które nie zostało jeszcze wyreżyserowane? Może, element chaosu dodany do tego pustego scenariusza sprawi że całe plany posypią się jak domek z kart?-Osoba która przyszła w odwiedziny do ??? położyła się na łóżku, zbliżając bardzo do ???.-Jakkolwiek by nie było mam nadzieję że się spotkamy. Nie, na pewno się spotkamy. Jako przyjaciele lub jako wrogowie. Nie wiem, ty pewnie też nie - chociaż w twoim wypadku to normalne a w moim... szkoda że tak się to wszystko potoczyło. Nie tak miało to wyglądać i w sumie mam nadzieję że mi wybaczysz... albo nie, też będzie w porządku.-Osoba wstała z łóżka, poprawiając leżące na nim prześcieradło.-Nie mogę się doczekać tego, co przyniesie przyszłość, tego jakie podejmiecie decyzje i jak wpłyniecie na przeznaczenie. Otoczycie mnie miłością? Otrzymam przebaczenie, a możę, ah, zatopisz miecz w mej piersi sprawiając że wyzionę ostatnie tchnienie? Obudź się wreszcie-Ostatnie zdanie zostało wypowiedziane z silnym gniewem.-Nie mogę się już doczekać, obłoczku-Cichy chichot rozbrzmiewał jeszcze chwilę w uszach ???, ciężko powiedzieć kiedy ustał i kiedy gość opuścił ich salę...

Morning, Winter 163

-Tokage Jotei-kun-głos niczym trzaśnięcie bata, niczym woda wylana na rozzażony węgiel. Oh tak, Jotei świetnie znał ten głos. Należał do jego pielęgniarza i terapeuty Genseia.-Ziemia do Joteia!-No tak, kończyli właśnie kolejną sesję bólu i cierpienia vel. rehabilitacji po długim okresie nieprzytomności. Umysł tego uciekł od bólu (Lub nie od niego) i skupił się na analizowaniu tego co Jotei pamięta i tego co właściwie dalej ze swoim życiem począć. Gdzieś na granicy swojego umysłu dalej miał wizytę swojego gościa. Ile razy by jednak nie pytał tak ciągle mu mówiono że przez cały pobyt tutaj zupełnie nikt go nie odwiedzał. Że nie wiedzieli kim właściwie jest i nie mogli poinformować jego rodziny. Dopiero po uzyskaniu nazwiska udało się co nieco ustalić i informacja "Poszła w świat". Dzisiaj zaś mieli go wizytować ludzie którzy co nieco o nim wiedzą i będą w stanie mu pomóc. Co też było dość niepokojące biorąc pod uwagę tą część burzliwej przeszłości którą Jotei pamiętał. A że nie pamiętał wiele, to mogło wskazywać na to że faktycznie, była dość burzliwa.-Mówiłem, że przyszli do ciebie ludzie z rządu. Podobno jacyś ludzie ministra finansów? Cholera wie, ale pielęgniarki gadają. Część prowadzi teraz zakłady. Albo jesteś synem kogoś wysoko postawionego, albo zabiłeś kogoś ważnego! 3:1 że wyjdziesz stąd w kajdanach-Gensei nie przejmował się uczuciami młodego Tokage, ani gdy mówił takie rzeczy, ani gdy zadawał mu fizyczny ból "Dobry dla jego rehabilitacji".-W każdym razie, powodzenia. Postawiłem na to że jednak wyprowadzą cię w kajdanach więc weź tam kogoś pobij. Dla mojego dobra-Mężczyzna uśmiechnął się i wyszedł z sali. Po chwili zaś do środka weszło dwóch mężczyzn w garniturach. Jeden był łysy, drugi z krótką brodą i czarnymi włosami. Oboje nosili okulary.
-Tokage Jotei-kun?-Zapytali dla potwierdzenia tożsamości pacjenta. Następnie oboje podali Joteiowi dłoń.
-Jestem Ninja A a to mój parter Ninja B. Mam nadzieję że rozumiesz ale w naszej branży im mniej wiesz, tym dłużej żyjesz-Mówił brodaty, łysy milczał. Oboje przysunęli sobie po krzesełku do łóżka Joteia.-Udało nam się ustalić twoją tożsamość oraz przeszłość. Sam rozumiesz jednak że wpierw musimy zweryfikować... pewne fakty-Wyciągnął notes i długopis.-Powiedz mi więc proszę jak wiele pamiętasz. Nie przejmuj się jeśli nie wiele. Każdy detal którym się z nami podzielisz będzie na wagę złota. Nie tylko w kwestii rozwikłania tajemnicy twojego aktualnego stanu ale też weryfikacji tego co już wiemy.-Ninja A i B wpatrywali się w Joteia, czekając aż ten zacznie swoją historię.
Ostatnio zmieniony 18 mar 2023, 21:12 przez Hefajstos, łącznie zmieniany 2 razy.
Prowadzone Wątki:
Senka - Se jest, od roku, gdzieś tam
Shogo - Ale nie odpisuje, pewnie nie odpisze, już nigdy...
Mikan - znowu po Jeleniu, się z Daimyo szlaja
Ichigo - Bo się jej rządzić zachciało
YuYuYu - Jest ich trzech i pewnie coś odpierdolą
Jo X Hom - Czy będzie segz? Czy będą z tego dzieci? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi...
Midoro - Flying thunder criminal scam
Hikari - Rendez-vous with Yuri (And Bulldog)
Więcej grzechów nie pamiętam.
Awatar użytkownika
Tokage Jōtei
Posty: 38
Rejestracja: 07 mar 2023, 21:27
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Szpital

Chaos. Niezrozumienie. Stan ciężki do opisania w jakim to się znajdował i samego do końca nie rozumiał. Najpierw była sama ciemność. I to nie tak, że po prostu sobie była. On był jej również świadomy. Nie był w stanie jednak nic na nią poradzić. Trochę jakby był gościem we własnym ciele. Bo był w swoim ciele, prawda? Właściwie to też nie wiedział. Jeszcze surowe strzępki pamięci się nie kleiły w spójną całość. Nie mniej, czuł się jak gość. Nie miał żadnego wpływu na to co się działo. Ile czasu minęło odkąd zaczął tą ciemność dostrzegać? Ile czasu w niej już był? Nie wiedział. W końcu jednak zjawiła się też jasność. Szybko jednak uciekała nim miał okazję jakoś ją złapać. Nie żeby był w stanie. Jedyne co mógł to obserwować to wszystko. Zupełnie jakby to był film, a on był tylko widzem nie mającym żadnego wpływu na niego. Gorzej, że nie mógł jednak seansu opuścić. Z czasem, światło zaczęło się pojawiać coraz częściej. Coraz dłużej... jednak ciemność dalej szybko wracała. Wszystko to robiło się zdecydowanie nudne. Prawdopodobnie gdyby miał chociaż ręce wolne to udusiłby się, aby zakończyć tą swoją świadomość szybciej. Pamiętał ból. To głównie pamiętał. Ból i to ciemne miejsce. Nic wartego życia i męczenia się tak jak to właśnie robił. Nie mniej... kiedy zaczął rozumieć dźwięki domyślał się, że to kwestia czasu. Kwestia czasu nim w końcu coś się zmieni w tej całej ciemności jakiej to doświadczał. Nie mniej... nie były one zrozumiałe. W połączeniu z oślepiającym światłem, obie te rzeczy zwyczajnie go irytowały. Ponownie jednak, nie był w stanie nic na nie poradzić. Był niczym widz, obserwujący jedynie to co się dzieje.

Czas mijał, a on? Chociaż zaczął rozumieć rzeczy. Dalej nie mógł nic zrobić ale zaczął odbierać bodźce zewnętrzne sensownie. Głównie dźwięk. To też, była to jedyna rzecz jaka mogła mu zapewnić swego rodzaju rozrywkę. W końcu poza tym dźwiękiem nie miał nic. Nic... nowego. Innego. Tylko ciemność i głupie światło jakie nic mu nie dawało. Dzięki temu był chociaż w stanie rozgryźć mniej więcej gdzie się znajdował. Szpital. Gdzie był jednak ten szpital? Tego do końca nie wiedział. Coś takiego jak geografia było dalekie od wspomnień chłopaka. Było jednak jego imię, którego to nawet nie pamiętał. Słysząc je jednak... pasowało. Nie, żeby był w stanie faktycznie temu zaprzeczyć. Poza tym, mógł jedynie liczyć na plotki pielęgniarek jako te ciekawsze elementy dnia. Tych jednak... było niezbyt wiele, a jak był, to kompletnie tandetne. Nie mniej... nie mógł wybrzydzać. Nie, żeby miał wpływ na cokolwiek.
Pewnego dnia jednak, pojawił się ktoś inny. Gość? Do niego? Hm. Ciekawe. Nigdy nie słyszał aby ktokolwiek o nim coś wiedział poza imieniem. Nawet nie wiedzieli jak się tu znalazł, a przynajmniej pielęgniarki o tym nie plotkowały. Myślenie natomiast... przynosiło tylko ból i chęć przestania. To też, jeżeli mógł sobie oszczędzić bólu w swojej sytuacji, to definitywnie go nie szukał na siłę. W każdym razie, miał gość. Ten uznał że wcale nie jest to zabawne. Jō musiał się z tym zgodzić. On też nie miał z czego się śmiać. Na kolejne słowa... nie zareagował. Nie miał jak. Kiwnąłby głową twierdzącą, albo coś powiedział... jednak ponownie nie miał jak. Minusy bycia warzywem. Sprawienie by "zniknął? Tego chłopak nie rozumiał. Co miał przez to na myśli? Jaki scenariusz? I czy to było powiązane z jego aktualnym stanem, bo jeżeli tak, to nie uważał aby scenariusz ten był warty bycia z niego dumnym. Ponownie jednak, nie mógł ani pytać, ani... nic. Kolejne słowa jakie dalej nie miały sensu. Z kim mieli się uporać? I kim byli "oni", bo z tego co wiedział, to raczej znajomych nie miał. Jego gość jednak też nie wiedział kim jestem? Zbijało to trochę z tropu młodego smoka. No... nawet jak nie wiedział kim jest... to chociaż miał wspomnienia. Jō nie mógł powiedzieć, że znalazł się w lepszej od nieznajomego sytuacji. Kolejna słowa nieznajomego były tylko bardziej niezrozumiałe... ale jakoś budziły w nim złość. Zagadki. To wszystko brzmiało jak jakieś cholerne zagadki i drażnienie go. O niczym nie pamiętał. O czym ten gość gadał? Kiedy tylko poczuł jak się ktoś zbliża, próbował sięgnąć dłonią. Złapać go. Jednak ciało go nie słuchało, więc nie ważne jak silnie by się zaparł, z samego ruchu były nici. Nieznajomy opuścił pomieszczenie, a wewnątrz naszego smoka? Było tylko zirytowanie, rozdrażnienie i niezrozumienie.

Minął... czas. Nie wiedział właściwie ile, ale jakie to miało znaczenie? Żadne dla niego. I tak jak mógł poświęcić czas na jakieś wewnętrzne dylematy, tak... nie mógł. Głos wybudził go ze swoistego letargu. Z zamyślenia. Znany mu głos, jednak w żaden sposób szczególnie mile widziany. Gensei... nie był najmilszym człowiekiem. Wykonywał swoją robotę, czasem na siłę wręcz, bez pytań co do smoka czego pragnął i jak się z tym wszystkim czuł. Z pewnością znał się na tym co robi, ale nie mniej chłopak miał czasem ochotę go capnąć. Ta jednak szybko mijała przez brak sił na tak wymagające działania i... no brak faktycznej chęci capnięcia go. Złość szybko z niego uciekała. Zamyślenie wróciło. Wizyta nieznajomej mu osoby jakiej nikt nawet nie wykrył. O co w tym wszystkim chodziło? Kim ta osoba była? Nie wiedział. Było to zawsze jednak z tyłu jego myśli. Irytowało. Jak szukanie tej jednej rzeczy w domu jakiej lokalizacje znałeś, ale nie mogłeś jej nigdzie znaleźć. Na drugim miejscu natomiast? Jego wspomnienia. Układanie ich w jakiś... sens. Pamiętał bardzo niewiele. Nazwisko było jedną z tych rzeczy jaką to mógł się podzielić. W momencie jednak, kiedy usłyszał że ktoś kto coś o nim wie miał go odwiedzić? Mimo wszystko przeszły go dreszcze. To co pamiętał nie było dobre. Może powinien pomyśleć chwilę dłużej nad dzieleniem się swoim nazwiskiem, ale chaos wywołany przebudzeniem ograniczył go od tego typu logiki. Nie odpowiedział więc nim swojemu terapeucie nim ten opuścił pomieszczenie. Zwyczajnie skupił swój wzrok na wejściu, gdzie... dwie osoby w garniturach go odwiedziły. Wyglądali poważnie, ale... chłopak im nie ufał. W głębi serca coś mu nie pasowało. Nie mógł jednak im tego powiedzieć, prawda? To też uścisnął ich dłonie lekko, bo nie miał sił na nic więcej.
- Umm... nie wiem zbyt wiele o waszej branży... ale tak, to ja. - potwierdził szczerze jeszcze nim się przysunęli. Przeszłość... chyba nie do końca chciał do niej wracać. Coś... całe ciało zaczynało go boleć na myśl o tym. Zapytany więc o to co pamiętał, przekręcił lekko głowę. Zaczął się zastanawiać... zarówno ile faktycznie pamiętał, jak i ile mógł im powiedzieć. Ostatecznie, praktycznie wszystko mógł powiedzieć. Prawie. - Niestety... niewiele. Imię i nazwisko, ale o rodzinie nic nie pamiętam. Ktoś mnie... ścigał. Nienawidził. Nie wiem zbyt wiele więcej, niestety. Przepraszam.
Wspomnienie o Kitsune no Kuni wolał zachować dla siebie. Osoby przed nim nie zdawały się najbardziej... godne zaufania. Musiał być ostrożny, jeżeli nie chciał trafić na osoby jakie go nienawidzą. Nie wiedział wiele. Nie rozumiał wiele. Wiedział jednak, że jego unikatowość przynosiła nieszczęście. Nie chciał aby go ponownie złapała. Nie chciał.
Obrazek
Awatar użytkownika
Hefajstos
Posty: 1990
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:11
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:

Re: Szpital

Beginning in the middle途中から始まる
GraczeTokage Jotei + ???
Posty3/?
Trwanie w ciemności przesączonej wspomnieniem o bólu, nie było niczym przyjemnym. Nic dziwnego że w tej bezsilności, którą wielu mogłoby pomylić ze zwyczajnie byciem martwym, w głowie Joteia pojawiła się myśl o samobójstwie. Na ile była ona poważna nie miało znaczenia, nie w momencie w którym i tak nie był w stanie targnąć się na własne życie. Pozostawało trwać w tym piekle, jakim było puste wnętrze jego własnego umysłu. Na szczęście piekło to miało zakończyć się, co sam zainteresowany wyczuł, lub może bardziej zrozumiał, gdy do uszu jego docierać zaczęły dźwięki. Niczym ćma do płomienia, pofrunął on w kierunku nadziei, która jasnym blaskiem zapłonęła w ciemności jego umysłu.
Zdecydowanie zagadkowy sposób wypowiadania swoich myśli przez nieznajomą postać która to odwiedziła "Smoka" mógł denerwować. Ale wszak lekarze mówili że mógł słyszeć - no i faktycznie tak było. Ostrożność więc była wskazana. Chociaż czy samo pojawienie się przy łóżku Joteia nie było brakiem ostrożności? Co jak by się nagle przebudził i otworzył oczy? Pałką w łeb, licząc na kolejną amnezję? W każdym razie monolog postaci mógł rodzić wiele pytań w chłopaku, zwłaszcza że ten nie posiadał wspomnień. Czy gdyby je posiadał, to monolog obcego byłby bardziej klarowny? Czy Jotei wyciągnął by z niego jakiś sens? Tego - przynajmniej na razie - chłopak nie miał jak się dowiedzieć. Pozostawała więc tylko bez silna złość i niemoc.
Jak to mawiali - dobry masaż boli. A kiedy boli cię całe ciało czy to oznaczało że każdy masaż był dobry? I czy rehabilitacja którą przechodził się w to wliczała? Z drugiej strony, ludzie po wypadkach często miewali rehabilitacje - Jotei z resztą widział to po innych pacjentach szpitala - no i jednak im to pomagało. Więc i jemu musiało. Było więc zacisnąć zęby i przetrwać "Tortury" co szło mu całkeim nieźle. Na wieść o tym że ktoś coś o nim wiedział, duszę Tokage przeszył dreszcz a wraz z nim i dwójką nieznajomych pojawiło się zwątpienie i brak wiary. Czy to że nie potrafił obcym zaufać wynikało z pierwszego wrażenia? Przeczucia? A może zwyczajnie było efektem dziwnego strachu który lęgł się gdzieś w duszy smoka? W każdym razie zaczęło się zbieranie informacji i co tu dużo mówić - Jotei faktycznie za dużo nie wiedział. Mężczyźni spojrzeli po sobie a A nawet postukał palcem w notes.-Nienawidził... ścigał... wiesz kto? Albo może, dlaczego?-Zapytał mężczyzna spokojnie, dając chłopakowi chwilę na zastanowienie się, chociaż wiedział jakiej odpowiedzi się spodziewać...-Może to coś ci mówi?-Zapytał i nabazgrał coś na kartce, pokazując po chwili notes Joteiwoi z narysowanym w nim symbolem. Jak tylko chłopak go dostrzegł jego umysł przeszył ostry ból gdy napłynęły do niego strzępki wspomnień. Czyjś biceps, a na nim tatuaż z symbolem który mu pokazano. Do kogo należało? Co oznaczał? Tego niestety nie wiedział...
Prowadzone Wątki:
Senka - Se jest, od roku, gdzieś tam
Shogo - Ale nie odpisuje, pewnie nie odpisze, już nigdy...
Mikan - znowu po Jeleniu, się z Daimyo szlaja
Ichigo - Bo się jej rządzić zachciało
YuYuYu - Jest ich trzech i pewnie coś odpierdolą
Jo X Hom - Czy będzie segz? Czy będą z tego dzieci? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi...
Midoro - Flying thunder criminal scam
Hikari - Rendez-vous with Yuri (And Bulldog)
Więcej grzechów nie pamiętam.
Awatar użytkownika
Tokage Jōtei
Posty: 38
Rejestracja: 07 mar 2023, 21:27
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Szpital

Czy masaż był dobry? Nie wiedział. Nie znał się też na masażach, więc nawet jak mawiali, że to dobrze że boli, to on jako inteligentna osoba nie był przekonany do tego. W końcu jak coś dobrego mogło tak boleć? Nie miało to sensu. Kompletnie. Nie mniej... no widział przeciwne ku temu oznaki. Widział, jak ludzie tam stawali się coraz lepsi po rehabilitacji. Zwinniejsi. Silniejsi. Stawiali sami kroki bez potrzeby podpierania się o jakąś laskę, czy wstawali z wózków z jakich nie wstawali od paru miesięcy. To też... no nie odmawiał rehabilitacji. Pomagała mu ona, nawet jak nie chciał tego przyznawać i jak jej nie lubił. Widocznie czasem faktycznie dobre rzeczy musiały boleć. Miał tylko nadzieję, że ta nie zajmie mu parę miesięcy, nim jego ciało wróci do względnej sprawności. Nie było aż tak źle, ale wiedział jak praktycznie każdy kto nie był przewlekle chory był od niego silniejszy czy zwinniejszy. Nasz smok natomiast? Unoszenie ciężarów to był ból, krótki bieg to był ból, reakcja na wolno rzuconą piłkę była bólem. To też... potrzebował stać się silniejszy. Dla własnego bezpieczeństwa jakie to było pod znakiem zapytania.

Pomijając jednak tą poboczną kwestię, zwątpienie i brak wiary były definitywnie istotniejsze. No bo... kto właściwie go wypytywał? Kim byli shinobi A i B? Nie wiedział. Mogli być równie dobrze tymi, którzy na niego polują. Zwyczajnie, nie wiedział. Wioska w jakiej się znajdował... no była wioską shinobi. Tyle o niej wiedział. Podobno była rodzinna. Jak bezpieczna natomiast była? Ta kwestia była mu kompletnie nieznana. Ludzie mówili, że był tu bezpieczny. On natomiast? Nie był tak do tego przekonany po tym gościu, co poinformował go o niezrozumiałych rzeczach. To też... nie mógł im w pełni zaufać. Na kolejne pytanie tylko pokręcił głową. Nie wiedział kto. Wiedział dlaczego, a raczej się domyślał. Czuł w głębi serca i tak jak niewiele pamiętał, tak wszystko wskazywało na to jego pochodzenia jakie było mu nieznane. Na te jego "smocze" cechy. Ludzie nie lubili ludzi innych od nich. A on był inny. Mrugnął jednak, kiedy został mu wręczony notes. Zerknął na niego. Złapał się za głowę, kiedy ostry ból ją przeszył i lekko sapnął. Strzępki wspomnień. Bezsensownych wspomnień. Widział ten symbol... jednak tylko tyle. Nie wiedział nic więcej. Co było bardzo niepocieszające.
- Nic... spotkałem kiedyś kogoś z tym symbolem, ale... nic więcej nie wiem. - stwierdził szczerze. Co ten symbol oznaczał? Nie miał blade pojęcia, ale z jakiegoś powodu patrzenie na niego podświadomie sprawiało, że chciałby się trochę skulić. Jakby symbol ten oznaczał ból, choć nie miał żadnych podstaw by w to wierzyć. - Co on oznacza? Co o mnie wiecie? Może to bardziej pozwoli mi sobie przypomnieć... coś.
To były jedyne pytania jakie mógł faktycznie zadać. Niby pytali się go o to wszystko, ale miał tylko potwierdzić ich przypuszczenia. Być może przeciwnie, ich przypuszczenia przywrócą mu jakieś wspomnienia. Strzępki wspomnień.
Obrazek
Awatar użytkownika
Hefajstos
Posty: 1990
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:11
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:

Re: Szpital

Beginning in the middle途中から始まる
GraczeTokage Jotei + ???
Posty5/?
Nie było nic fajnego w przebywaniu w szpitalu. W bolesnej rehabilitacji też nie. A w byciu przepytywanym przez tajemniczych członków (Podobno) sił ninja? No właśnie. W obecnej sytuacji Joteia nie była nic przyjemnego. A mimo to, chłopak musiał się w tym nowym-starym świecie i w niuansach życia między ludźmi jakoś odnaleźć. Szło mu nienajgorzej i nawet nie pozwalał sobie na opuszczenie gardy! Czy zaufać Shinobi A i B mógł, to było pytanie na które tylko on znał odpowiedź. Ale gdyby ktoś pytał Shinobi A i B, lub kogokolwiek innego, to raczej nikt nie zdziwiłby się na to że Tokage im nie ufał. Wciąż jednak byli oni - ponoć - tutaj dla jego dobra. Byli też kimś, przed kim odpowiadać - chyba - musiał. W związku z czym, gdy zadawali pytania to Jotei im odpowiadał. Nawet, jeśli nie mówił prawdy i tylko prawdy to chociaż udawał że współpracuje. Słysząc informacje o tym że Tokage kogoś o takim tatuażu widział, A i B spojrzeli po sobie a przez ich pokerowe twarze, przedarło się coś co Jotei mógł odebrać jako zatroskanie lub zmartwienie. Po chwili milczenia i wpatrywania się w siebie, A wrócił wzrokiem do smoka.
-Spokojnie, lekarze mówili żeby cię nie zadręczać pytaniami i nie zasypać informacjami bo taki efekt-Wskazał na głowę Joteia, nawiązując do tego jak widocznie odczół ból.-Mogą cię powalić. I to na długo. Jeśli chodzi o twoje pierwsze pytanie, niestety ściśle tajne i przynajmniej w chwili obecnej nie jesteśmy upoważnieni do udzielenia ci takich informacji. Mogę ci jedynie powiedzieć jedno - widzisz ten znak? Uciekasz. Nie odwracasz się za siebie, nie próbujesz walczyć, nie szukasz pomocy i nie pomagasz innym - uciekasz. Rozumiesz?-Zapytał A podejrzliwie. Coś czując że Smok nie rozumiał.-Odpowiedź na drugie pytanie to nie wiele. Jak się nazywasz, gdzie mieszkasz, odnaleźliśmy też twoją rodzinę. Mamy też jako takie podejrzenia o tym co się stało.-Poczekał aż Jotei przyswoi sobie jego słowa.-O tym ostatnim jednak za wiele ci nie powiemy. Na razie trwa dochodzenie, poza tym istnieją obawy że mógłbyś zrobić coś... nieodpowiedzialnego.-Najdelikatniej jak tylko umiał wymówił ostatnie słowo, jak by sądząc że Jotei zaraz wybiegnie z siekierą zaciupać złolca.
Prowadzone Wątki:
Senka - Se jest, od roku, gdzieś tam
Shogo - Ale nie odpisuje, pewnie nie odpisze, już nigdy...
Mikan - znowu po Jeleniu, się z Daimyo szlaja
Ichigo - Bo się jej rządzić zachciało
YuYuYu - Jest ich trzech i pewnie coś odpierdolą
Jo X Hom - Czy będzie segz? Czy będą z tego dzieci? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi...
Midoro - Flying thunder criminal scam
Hikari - Rendez-vous with Yuri (And Bulldog)
Więcej grzechów nie pamiętam.
Awatar użytkownika
Tokage Jōtei
Posty: 38
Rejestracja: 07 mar 2023, 21:27
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Szpital

Przyjemność brzmiała jak fałszywy wymysł tych wszystkich pielęgniarek z uśmiechami na ustach, co mówiły mu że będzie lepiej. Na ten moment nie widział zbytnio szans na jakąkolwiek przyjemność, Szczególnie przepytywany przez tych facetów w czerni. Czy mógł im ufać? Nie. Generalnie nie mógł nikomu ufać bo nikogo nie znał. Wiedział jednak, że ktoś chciał go dorwać... i tyle. Tylko tyle. Nie mniej... odpowiadał im na te ich pytania, bo co też innego miał robić? Nawet on wiedział, że kompletna cisza byłaby bardziej podejrzana. Współpracował na tyle na ile mógł i na tyle na ile... wydawało się bezpieczne? Nie mógł się jednak lekko nie zdziwić i zamartwić, kiedy to dojrzał zmartwienie na twarzach osób przed nim. Zmartwienie lub... troskę? Uh oh. To nie mogło znaczyć nic dobrego. Choć przynajmniej sugerowało, że raczej nie chcieli zrobić mu czegoś złego. Słysząc jak mieli go nie zasypywać informacjami... choć lekko go to irytowało, tak jednocześnie... rozumiał. Drobne wspomnienie było dla niego bolesne, a co jak co, Jotei nie chciał wrócić tam gdzie był niedawno temu. Do tej... nicości, przez brak lepszego słowa. Tak, chyba tak będzie ten stan nazywał. Nicością.

Ściśle tajne informacje brzmiały... niesprawiedliwie. Dotyczyło to go, prawda? I nie mogli mu udzielić o tym informacji? Jotei nie mógł nie spojrzeć na nich lekko sceptycznie. Szczególnie, kiedy to miał przed tym znakiem uciekać. Miał uciekać, jednak nie mógł wiedzieć kim oni w ogóle są? Rozumiał nie odwracanie się za siebie, choć słowa te rzuciły mu sekundowy przebłysk... czegoś. Nie wiedział. Nie był nawet w stanie dojrzeć o co chodziło. Przez moment jedynie rozmyta twarz pojawiła się w jego oczach, wypowiadająca te same słowa. Tylko tyle. Jotei zignorował to. Rozumiał nie walczenie i nawet rozumiał nie szukania pomocy... ale nie pomaganie innym? To niezbyt mu pasowało. Komu miałby pomagać? Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi.
- Rozumiem... chyba rozumiem. - podrapał się po policzku z lekko przepraszającym uśmiechem. No... trochę rozumiał, trochę nie rozumiał... ale raczej rozumiał. Tak mu się zdawało. Jak się nazywał, gdzie mieszkał i jego rodzina. To... było sporo. Mógł z tym już zdziałać wiele, szczególnie skoro miał rodzinę. Ostatnie kwestia jednak... - Nieodpowiedzialnego?... Dlaczego? I wspominaliście coś o rodzinie? Gdzie ona jest, bo nie miałem zbytnio... gości.
Nie mógł się jednak nie dopytać. Rodzina... była istotna, prawda? W sensie... nie wiedział. Dalej był trochę zagubiony. Dlaczego jednak ta rodzina go nie odwiedziła? Jakby była dobra, to chyba by to zrobili.
Obrazek
Awatar użytkownika
Hefajstos
Posty: 1990
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:11
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:

Re: Szpital

Beginning in the middle途中から始まる
GraczeTokage Jotei + ???
Posty7/?
A kto by do nicości wracać chciał? Zdecydowanie nikt! Tylko czy w życiu amnezjaka, było coś oprócz nicości? W końcu niczym niezamalowana kartka dopiero zapełniał się kolorami po tym jak ktoś ją całkowicie wyczyścił. Niczym właśnie nicość, zapełniał się nowymi rzeczami! Ale tak - zdecydowanie każdy wolał w tym procesie brnąć naprzód, a nie ponownie cofać się w metaforyczną ciemność. To na razie jednak Joteiowi nie groziło, bo wszystkie informacje były mu przekazywane po odrobince. Delikatnie i powolutku. Jak się też zresztą szybko okazało, chłopak w mig załapał - a przynajmniej tak twierdził - o co chodziło A. A to ułatwiało robotę. Gorzej że potem zaczął zadawać pytania...-No wiesz, wiele osób w twoim położeniu mogło by chcieć się zemścić. Ruszyć z pięściami na - niekoniecznie winną - osobę. Samosądy niesą tak rzadkie w społeczeństwie. Często jednak można popełnić błąd i strcić przez to życie. Lub zniszczyć je komuś innemu-Poczuł Joteia obcy mężczyzna a potem nadeszła ta mniej wygodna część rozmowy. Facet pomasował się potylicy i sięgnął za pazuchę wyciągająć zmiętą kartkę, którą rozprostował i po chwili wahania podał Joteiwoi.-Dopiero wczoraj udało nam się uzyskać odpowiednie informacje. Twoja małżonka jeszcze o niczym nie wie i z tego co lekarze mówili, lepiej żebyście jeszcze się nie spotkali. Wiesz-Znów wskazał na potylicę Joteia.-Dlatego przygotuj się mentalnie i do jutra, powinieneś być już w domu. My też uprzedzimy wcześniej szanowną panią Homurę.-Wyglądało na to że Jotei miał żonę. I że jutro się z nią spotka... A wstał z krzesła.-A na nas już pora. Ale jeszcze na pewno się spotkamy. Przynajmniej póki śledztwo się nie zakończy. Mniemam że chciałbyś poznać jego zakończenie. I los tych, którzy ci to zrobili-A i B skinęli Joteiowi głowami i opuścili szpital, zostawiając go samego z myślami. Następnego dnia zaś, przyszli po niego, by zabrać go do domu. Do domu i do żony... szło mu się ciężko, potrzebował pomocy, ale dało jakoś radę...
Kartka
[z/t]
Prowadzone Wątki:
Senka - Se jest, od roku, gdzieś tam
Shogo - Ale nie odpisuje, pewnie nie odpisze, już nigdy...
Mikan - znowu po Jeleniu, się z Daimyo szlaja
Ichigo - Bo się jej rządzić zachciało
YuYuYu - Jest ich trzech i pewnie coś odpierdolą
Jo X Hom - Czy będzie segz? Czy będą z tego dzieci? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi...
Midoro - Flying thunder criminal scam
Hikari - Rendez-vous with Yuri (And Bulldog)
Więcej grzechów nie pamiętam.
Awatar użytkownika
Inuzuka Nana
Posty: 371
Rejestracja: 19 lip 2021, 19:19
Ranga: Chūnin
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Szpital

Oczywiście, że Nanako wiedziała, że jeśli będzie się poruszać, to krew zacznie szybciej płynąć w żyłach, a co za tym szło – ta trucizna czy cokolwiek to było zacznie działać szybciej. Była jak najbardziej tego świadoma. Jednakże to nie zmieniało faktu, że nie zamierzała grzecznie leżeć i tak po prostu pogodzić się ze swoim losem. Zakichanym obowiązkiem Inuzuki była walka do samego końca, co też zrobiła. Skutek tego był marny, ale tak… mogła chociaż umrzeć ze świadomością, że zrobiła wszystko co w jej mocy, żeby tego drania powstrzymać. Niestety, poległa. Ciało Nany odmówiło jej posłuszeństwa i po prostu zapadła w sen, nie mogąc powstrzymać tej ogarniającej całe ciało słabości.
Pobudka i tym razem nie należała do najprzyjemniejszych. Ponownie zobaczyła te rażące światła, które zmusiły do po raz kolejny do przymknięcia najpierw oczu, zanim była w stanie się do jasności przyzwyczaić. Zaraz potem uderzyło w nią te palące uczucie całego ciała. Chciała spróbować się szarpnąć, ale nie miała siły nawet podnieść ręki, która była tym razem przymocowana przy pomocy kajdan. Była zakneblowana, a ten psychol ją dotykał i zdecydowanie nie miał wobec niej dobrych pobudek i jak Nana nie miała żadnego doświadczenia w tych sprawach, to doskonale zdawała sobie sprawę z tego, co zamierzał jej zrobić. I ze wszystkiego na świecie wolałaby zostać zgnieciona, by każda najmniejsza kość czy chrząstka w organizmie została zgnieciona, aniżeli… to. Czuła jak wewnętrznie ją ściska w żołądku i robi się niedobrze, a jak do oczu napływają łzy. I chciała się szarpać, ale nie miała na to nawet siły. Po prostu się poddała, leżąc na tym stole i czekając na to, co miało zaraz nadejść, chyba nawet z tym pogodzona.
Usłyszała huk.
Wszystko działo się naprawdę bardzo szybko, a chociaż w umyśle zmęczonej Nanako. W jednej chwili Lars był nad nią, a w drugiej, bezwładnie spada na ziemię z dziurą wielkości piłki do koszykówki. Mimowolnie odwróciła głowę, by zobaczyć… swoją Mistrzynię. Tym razem łzy, które zebrały się w oczach Nany nie były łzami strachu czy bezradności, a… szczęścia, że ją zobaczyła.
Ameko – sensei… to boli – powiedziała jedynie, ale czy to oznaczało, że chciała, by ta ją puszczała? Ani trochę. Resztkami sił objęła kobietę, wtulając się w nią, sama również drżąc. – Przepraszam, miałam być zdana na siebie, zawaliłam – dodała zaraz potem, pamiętając przecież ich układ, że gdyby coś się miało dziać, to sensei nie zamierzała w żaden sposób interweniować. Tak się jednak nie stało i Ameko musiała ją ratować z opresji niczym księżniczkę. – Tama! – Normalnie byłby to zapewne krzyk, choć teraz ledwo co szeptała, ale można było wyczuć te wszystkie emocje, które w niej się kotłowały. Inuzuka wzięła psinę, blisko siebie. Głowa Nany robiła się ponownie bardzo ciężka, więc mimowolnie oparła ją ciało sensei, czując jednocześnie jak fala ciepła i poczucia bezpieczeństwa zaczęła wręcz Nanako zalewać. Na następne słowa mistrzyni jedynie przytaknęła głową, wiedząc, że Ameko – sensei ją stąd zabierze.
Do domu.
To co działo się po drodze, Inuzuka pamiętała w urywkach. To co była w stanie zobaczyć pomiędzy jednym bardzo powolnym mrugnięciem, a drugim. Nie potrzebowała wiele widzieć, żeby jednak poczuć jeszcze większy – o ile to było w ogóle możliwe – szacunek i podziw do Ameko. Nie znały się długo. Ledwo dzień. Nie zmieniało to jednak faktu, że… to wystarczyło, by Nana poczuła z nią swoistą więź. To czego była świadkiem, było dowodem na to, że Amegakure było w dobrych rękach, a jednocześnie… że czekała ją długa droga, by chociaż zbliżyć się do poziomu swojej mistrzyni. To jednak Nany w żaden sposób nie dołowało. Wręcz przeciwnie. Dodawało jej motywacji do starania się, ciągłej nauki i rozwoju.
Kiedyś zostanie Fukei. I będzie w stanie bronić wioski i jej ludzi, tak jak robiła to teraz Ameko.
Nana otworzyła powoli oczy. I mimo że też było jasno, to nie aż tak jak w tamtej sali, dzięki czemu nie musiała ponownie ich otwierać. Przez parę dobrych sekund wpatrywała się w sufit, próbując zebrać myśli i przypomnieć sobie, co w ogóle się stało, gdzie była. Wspomnienia powoli zaczęły do niej wracać, aż w końcu wszystko sobie przypomniała. I nie zerwała się w panice do siadu. Wiedziała bowiem, że była wtedy w dobrych rękach i nie mogło nic złego się stać. Najpierw zerknęła na Tamę, która leżała spokojnie obok. Kulka wróciła do zdrowia, to zdecydowanie cieszyło. Potem rozejrzała się za Jyokō, która musiała być raczej gdzieś na podłodze, bo Cesarzowa nie uniża się do takich rzeczy jak spanie z plebsem. Potem zaś skierowała wzrok na swoją nauczycielkę, która siedziała obok, obierając jabłka. Jak gdyby nigdy nic.
Ameko – sensei – powiedziała lekko chrypliwym głosem. Od tego spania trochę zaschło jej w gardle. – Gdzie moja opaska? – zapytała, by następnie powoli podnieść się do siadu, jednakże starając się zrobić to tak, żeby przypadkiem nie obudzić Tamy. Pamiętała, że obudziła się zupełnie naga, więc Lars zdjął z niej ubrania – w tym właśnie i opaskę, która dla Nanako była najważniejszą rzeczą i zawsze ją ze sobą miała, zawsze na widoku. Dla dziewczyny to swoista świętość. Gdyby wcześniej nie zauważyła nigdzie Cesarzowej to by również o Jyo zapytała… potem zaś pojawiło się pytanie, które zapewne większość normalnych ludzi zadałoby jako pierwsza. – Kim oni byli? – Ameko mogła zobaczyć, jak palce Nany zaciskają się na materiale pościeli.
Ostatnio zmieniony 18 kwie 2023, 1:11 przez Inuzuka Nana, łącznie zmieniany 3 razy.
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Amegakure no Sato”