Słysząc cały ten wywód, czym dokładnie czasoprzestrzenne ninjutsu było, Nanako zaczęła powoli żałować, że w ogóle zadała te pytanie. Zdecydowanie to było bardzo dużo informacji w połączeniu z jej bardzo ograniczoną wiedzą na temat ninjutsu… trzeba przyznać, że im więcej Ameko mówiła, tym ten temat wcale nie wydawał się łatwiejszy do pojęcia. Nie zrozumcie jej źle – coś tam do niej dotarło, ale zapewne w bardzo ograniczonym stopniu i słowo „teleportacja” to było chyba najlepsze, co mogło opisać to, ile z tego wszystkiego Nana pojęła. Sensei mogła jednak zobaczyć konsternację na twarzy Inuzuki. I żeby było śmieszniej, Tama wydawała się również słuchać i Nanako wcale nie wyglądała jakoś mądrzej od swojej czteronożnej towarzyszki. Cesarzowa zaś sobie kimała pod ławką wciąż, niezbyt się interesując gwarnymi rozmowami dwójki kunoichi.
– Skłamałabym, gdybym powiedziała, że w pełni to rozumiem – odparła, wzdychając ciężko. Cóż, najważniejsza była szczerość, podobno? – Wydaje się być jednak rzeczywiście bardzo przydatne, jeśli się ma odpowiednią wiedzę i umiejętności. – Możliwość szybszego poruszania się, przenoszenia rzeczy, które miało się zwoju, którego nawet przy sobie się nie posiadało? Cool stuff. Na razie jednak zdecydowanie było to poza zasięgiem Nany, ale… krok po kroczku może kiedyś dojdzie do tego poziomu, albo chociaż się do niego zbliży. – Trochę zaniedbałam naukę ninjutsu, muszę nadrobić. – Odwzajemniła uśmiech od Ameko. W sumie to Nanie zrobiło się trochę cieplej na serduszku, gdy sensei nazwała ją… swoją uczennicą. Bo owszem, teoretycznie nią była, bo tak życzył sobie Shodaime – sama, ale myśl… że Ameko ją akceptuje jako uczennicę właśnie była podnosząca na duchu i dodająca motywacji.
Koniec końców, wybór ubrania nie był taki zły. Może bardziej dziewczęcy, aniżeli kobiecy… ale przecież Nana jeszcze nie tak dawno była nastolatką. Nawet dostała komplement od swojej Mistrzyni, za który oczywiście podziękowała. W tym momencie warto wspomnieć, gdzie była Tama z Jyōko… mianowicie w domu. Po dniu całym wrażeń psiny padły niczym zabite i poszły spać, nie mając siły na kolejne wyprawy. Jednocześnie, Nanako domyślała się, że skoro miała się ubrać ładnie, to nie przyjdzie im celebrować w jakimś pierwszym lepszym barze, gdzie pies nie byłby problemem. Co innego, gdy jest się na misji, wtedy oburzenia o psa w lokalu mogą sobie wsadzić głęboko, aczkolwiek teraz były we dwie po „cywilnemu”, więc trochę ciężej byłoby przekonać, że te dwa psy są jej zdecydowanie niezbędne
Nanie trochę ulżyło, gdy Ameko postanowiła nie skomentować tej taktycznej zmiany tematu, aczkolwiek miała wrażenie, że jeszcze kilka głębszych i do niego wrócą. Inuzuce powoli zaczęło się robić tak… lżej, alkohol zdecydowanie powoli uderzał do głowy. Wysłuchała opowieści sensei o jej życiu uczuciowym i to było coś, czego się raczej spodziewała, biorąc pod uwagę fakt, że jeszcze w trakcie ogniska kobieta wyznała, że nie ma życia towarzyskiego ze względu na zajmowaną w wiosce pozycję.
– Prawdę powiedziawszy, to nie czuję jakiejś… presji. Nie będę na siłę kogokolwiek szukać. Jak się ktoś znajdzie to będzie. Jak nie, to nie. – Wzruszyła ramionami, by następnie dopić to, co miała w czarce. Czy Nanako rzeczywiście w ten sposób podchodziła do sprawy? Ciężko stwierdzić. W sumie przez całe swoje życie nie miała czasu latać za chłopakami. Ba, raczej wraz z nimi sprawiała problemy i większość chłopców widziało w niej kumpla, aniżeli potencjalny materiał na dziewczynę. Nie ma też co ukrywać – nazwanie Nany śliczną byłoby naprawdę dużym niedomówieniem. Gdyby nie marchewkowe włosy, to by się zbytnio z tłumu nie wyróżniała, a takie rzeczy jak wyeksponowane biodra czy talia u niej nie istniały, zapewne przez ilość mięśni, którą miała. Niejednego faceta mogłaby pokonać siłując się na rękę.
Zerknęła w stronę stolika, przy którym siedziała dwójka mężczyzn… i nie bardzo wiedziała, co ma o nich myśleć. Jakby nie wyglądali źle, oboje wydawali się być całkiem przystojni (chyba?), więc po urodzie zdecydowanie nie była w stanie stwierdzić. Białowłosy sprawiał wrażenie bardziej cichego w porównaniu do swojego towarzysza, który miał naprawdę dużo energii… podobnie jak Nana. Pytanie, czy gdyby takie dwa wulkany się ze sobą spotkały, to czy nie skończyło się to katastrofą.
– Mmm, nie wiem, nie znam ich – odparła, ale wiedząc, że Ameko raczej oczekuje bardziej konkretnej odpowiedzi, zebrała się w sobie. – Chyba ten z białymi włosami. Wydaje się być dobrym słuchaczem, a ja gadam dużo – odparła. To pokazywało jak bardzo Nanako nie patrzyła na samą fizyczność, a raczej to co miała dana osoba w swoim sercu.
Kompletnie nie spodziewała się jednak, że jej sensei postanowi z dywagowania o dwójce mężczyzn przejść do czynów. Nie zdążyła zaprotestować, gdy została siłą niemal zaciągnięta do tego stolika. I totalnie ją wryło i nie bardzo wiedziała jak ma się zachować. Nie żeby miała kiedykolwiek problemy nawiązywać znajomości, bo to zdecydowanie nie było to… jednak tutaj nie chodziło o potencjalną przyjaźń. Jeszcze przed chwilą rozmawiały z Ameko o ich gustach, a ta sytuacja z podbiciem do ich stolika była tak jednoznaczna, że bardziej chyba się nie dało. Nanako zaś, kompletnie na tego typu sprawach się nie znała.
– Hej – przywitała się, nie chcąc wyjść na niegrzeczną czy coś. Widok rumieńca białowłosego jednak… zbił ją pantałyku. Nie przypominała sobie, by ktokolwiek tak na nią reagował wcześniej – to raczej Midoro ją cały czas zawstydzał, nie na odwrót. Nieco speszona posłała lekki, nerwowy uśmiech, by następnie zaczesać niesforny kosmyk, który uwolnił się spod upięcia, za ucho. Pytanie jednak koło kogo powinna usiąść – energetycznego niebieskowłosego, z którym przy odrobinie szczęścia mogłaby się zakumplować, czy jego cichszego towarzysza, któremu chyba się… spodobała? Z drugiej strony, gdyby usiadła koło tego bardziej pewnego siebie, mógłby to odebrać zupełnie inaczej, aniżeli ona – jako jakąś zgodę czy cholera wie co – dlatego koniec końców usiadła obok białowłosego z nadzieją, że ten nie będzie zbyt nachalny.
W tym momencie żałowała, że nie piła tyle co Ameko. Może wtedy byłaby bardziej wyluzowana i aż tak tym wszystkim się nie przejmowała.