Gra trwała dalej i Ayashii nie zamierzała jej tak szybko zakończyć, również jej ulegając. – Chyba nie będę miała innego wyjścia. — Odparła szybko, zaraz jednak kontynuowała, wcale nie zmieniając swojego tonu. – Na trzy... — Musiała się poddać, bo ku dalszej "walce" powodów nie było, ot. Musiała się skusić na czekoladową kulkę już teraz. Normalnie poczekałaby na dokładkę i dopiero po jej skończeniu myślałaby o deserze, ale skoro nalegali... I tak zaczęłaby smakować swoją czekoladową, okrągłopodobną kulkę, dawno nie miała okazji skosztować takich słodyczy. Nikt nie byłby w stanie powiedzieć, że nie była zadowolona, mając taką okazję. Nawet jeśli jej pierwszą myślą było dzielenie się z innymi, to nie mogła odjąć tego, że zwyczajnie lubiła dobre rzeczy, a już zwłaszcza słodkie. Gdy ją już tak ciamkała, musiały wrócić na ziemię, bowiem konferansjerka kontynuowała kwestię wyjątkowości zdolności chakrowych, jakie spostrzegła u Kayo. Ta była zajęta słodką kulką, więc za bardzo odpowiedzieć nie mogła. Dostrzec można było jednak, że słucha... Po kilku chwilach gdy już przemieliła kulkę, mogła wreszcie odpowiedzieć. – Ludzie się jej obawiają? Przecież tutaj zawsze z niej korzystali, Ayashii-san? — Liczyła, że nieco bardziej oświeci ją, co dokładnie miała na myśli odnośnie ukrywania tych zdolności. W końcu byli na kontynencie, który należał do shinobich a ci korzystali z chakry niemal zawsze do wielu rzeczy, nawet i tych, które wykorzystywania takich zdolności nie wymagały. Co prawda w kraju żelaza również afiszować się tym wszystkim nie wypadało, to jednak mogła udzielić jej kilku informacji, o których pojęcia mogła jeszcze nie mieć, czyżby chodziło o to, że ktoś połączy ją z ninjami?
Wrażenie, jakie sprawiała Mizuko zdawało się już uspokoić blondynkę względem obecności młodszej w całym cyrkowym przedsięwzięciu, zdawała się to lubić. Sztuczka, jaką wykonała sama Katagiri wciąż nie wydawała się jej być na choćby podobnym poziomie co inne, które miały dzisiaj miejsce. – Mizuko-chan, zabrałam swoją sztuczką ledwie chwilę z przedstawienia. To nic wielkiego. Twoja trzymała ludzi w napięciu zdecydowanie dłużej. — Podsumowała, zwracając uwagę na ilość czasu zajętą przez oba przedstawienia, gdzie jej trwało i tak krócej niż wiele innych.
Kłopoty bywały różne. Czasem przeprosiny nie były wystarczające, a jeszcze częściej lepiej w ogóle ich unikać, bo znaczenie takich słów mogło być w różnych regionach świata różnie odbierane, Kayo jednak... Nie znała innego świata to i trudno byłoby jej cokolwiek na ten temat powiedzieć, poza tym, że szczere przeprosiny są ważne, chociaż czasami powinno się zachować tak, albo nawet nie powiedzieć nic, by nie były konieczne. – Dużo w tym pozytywnego myślenia, Ayashii-san. — Westchnęła lekko. Wydawało się jej, że nie może to być tak proste jak rysuje to kobieta. Mimo to nie chciała zmywać z niczyjej twarzy uśmiechu więc pozostała w tej materii cicho.
Niecne plany nigdy nie szły w parze z poczynaniami Kayo. Nigdy nie planowała żadnych niecnych zagrywek, więc jakiekolwiek obawy w tej materii na pewno byłyby nieuzasadnione. – Hmm, zrozumiałe. Nie przewidzimy aż tak bardzo pogody. — Zgodziła się z młodszą, bo wskazała istotną zależność między podróżami w większym gronie a warunkami atmosferycznymi, jakimi raczył w tej chwili świat. Znacznie bardziej istotne były warunki gdy podróżowało się w grupie niż samotnie, co już zdążyła sama zauważyć. Była w tym jakaś odpowiedzialność.
Możliwość podróży gdzie się chciało i gdzie tylko nogi poniosły, była czymś specjalnym. Mimo to zazwyczaj wiązało się z jakimś przymusem, który do tego doprowadził. Również nie można było tak żyć zawsze i to powie każdy, kto swoje przeżył. Kayo jednak patrzyła na to zupełnie inaczej i sądziła, że dopóki ma się w tej podróży cel, można w niej zostać zawsze i pozostanie w jednym miejscu zbyt długo, prowadziło do przywiązania, które z kolei miało przynieść w przyszłości ból.
W pierwszej chwili nie spodziewała się takiej reakcji ze strony Mizuko. Znaczy, spodziewała się, że ktoś spróbuje dowiedzieć się czegoś więcej, ale że niby ona? Mogła się tego spodziewać, ale jednak tak nie było. Lekko zakłopotana chciała już odpowiadać, ale stół postanowił dać jej ostrzeżenie swoim niekontrolowanym ruchem. Ayashii szybko przerwała rozmarzonemu brzdącowi w postaci Mizuko rozmyślania o ładnych chłopcach. Kayo sama lekko poczuła się w tej chwili zagrożona, uśmiechnęła się, aczkolwiek bardzo był to uśmiech z tych niewygodnych i nieco niepewnych. W końcu skoro Mizuko już została skarcona, to chyba tylko z grzeczności sama nie została kopnięta. – Tak, Łotr. — Uśmiech przekształcił się momentalnie w delikatny grymas, choć ten grymas sam nie wiedział, czy chce być grymasem, czy uśmiechem, na pewno był czymś pomiędzy. – Hej! Nie ma w tym nic śmiesznego. Chłopak wcale nie ma wstydu! ... Wcale. — Powiedziała nieco głośniej, krzyżując przy okazji ręce i przy okazji wykrzywiając buźkę. – Z drugiej strony nigdy tam nie byłam... Nie wiem, czy nie zaprosił tylko z grzeczności, wiedząc, że nigdy tam się nie pojawię. — Wtrąciła ponownie, wyrażając swoją niepewność co do samej wizyty. Koniec końców jej obecność w tamtym miejscu nie miała być spotkaniem, w którym będą wspominać dawne dzieje, a raczej... Jak sam obiecał, miałyby być dobrym i przyjemnym dniem w Sakurze dla niej. Cokolwiek to tylko znaczyło. – On wydawał się taki zadowolony ze wszystkiego — Znów westchnęła – Nie wiem skąd to się bierze —
Mizuko zaczynała rozplątywać zawiłość prowadzonej dyskusji i w końcu dodała dwa do trzech i wydedukowała, możliwość podróży Kayo wraz z nimi. – Chyba... — Nie potwierdziła jeszcze jej słów, wciąż rozpatrywała to w kategorii "być może" niżeli na pewno. Nie wiedziała, co wydarzy się w przeciągu kilku następnych dni, do czasu ich odjazdu ze stolicy kraju ziemi.
Chciała uzupełnić herbatę tym którym jej brakowało podczas gdy inni zajęli się dokładkami i dodatkowymi porcjami z tego co jeszcze w garnku zostało. Wtedy natrafiła na chłopaka zbierającego przedtem datki na cyrk. Z początku nie zwróciła na niego większej uwagi. W końcu był częścią cyrkowej trupy. – To ja? Co masz na myśli? Zrobiłam coś nie tak? — Rzuciła w eter zaskoczona, nie mając zupełnie pojęcia o co mogło chodzić, jakby coś jej umknęło. Chyba nie mógł mieć na myśli, że ona jest tą, którą wrzuciła datek do kapelusza. Takich osób było pełno i najpewniej zapominał ich twarze zaraz po otrzymaniu datku, taka specyfika datko-zbieraczy. Możliwe, że miał na myśli jednak coś zupełnie innego i dlatego poprosiła go o wyjaśnienie, zawieszając na nim wzrok. Patrzyła na niego zupełnie łagodnie.
► Pokaż Spoiler | Rozliczenia
Chakra: 2 150
Ryo: 100
Ryo: 100
► Pokaż Spoiler
— Mowa —