• Ogłoszenia
  •  
    Aktualności fabularne
    Obecna pora roku: Wiosna 164r.

    Poniżej znajdują się ostatnie wydarzenia oraz ważniejsze ogłoszenia. Są one często opatrzone datą dodania, przy czym najświeższe informacje umieszczone są na samym początku listy.

    24.04.2024 - podsumowanie wydarzenia wioskowego w Sakuragakure. Więcej informacji w najnowszych aktualnościach fabularnych.
    Kącik Nowego GraczaSamouczek Wzór Karty Postaci AtrybutyRozwój postaci i koszty chakry Atuty Klany i organizacje Informacje o świecie Handbook
    Powyższe tematy powinny zawierać wystarczająco informacji, by móc bez przeszkód napisać Kartę Postaci i rozpocząć grę. W przypadku dalszych niejasności, zapraszamy do kontaktu zarówno na chatboxie, przez wiadomości prywatne oraz przez nasz serwer Discord.
    Administracja
    Pingwinek Chaosu
    Główny Administrator
    Norka
    Główna Mistrzyni Fabularna
    Hefajstos
    Główny Moderator Kuźni
    Tora
    Główny Moderator Technik

    W przypadku jakichkolwiek pytań bądź uwag, powyższe osoby zajmują się wyszczególnionymi w ich tytułach zagadnieniami. Pomocą służy również cała kadra forum, wraz z moderatorami. Zapraszamy również do dołączenia do forumowego Discorda.
    Kadra Sakura no HanaDiscord Sakura no Hana
     

Rynek

W przypadku Kraju Ziemi, stolica rzeczywiście pełni rolę perły całej krainy. Chociaż samo Tsuchi no Kuni wygląda dość nijako, głównie przez wzgląd na surową architekturę i nijaki, monotonny krajobraz - Yanabe stanowi dowód na to, że to nie wszystko, co Kraj Ziemi ma do zaoferowania. Chociaż tak jak w reszcie kraju, budynki ciosane są z kamienia, widać niebywały koszt w wykonaniu. Nawet osoba nie mająca większego pojęcia o architekturze bez problemu stwierdzi, że budowle stolicy wyglądają smuklej, dostojniej i zwyczajnie "lepiej". Kolorowe dachówki wieńczą zabudowę, a promienie słoneczne odbijają się od tafli szkła. Szerokie, kamienne ulice bez problemu mieszczą tłumy przedzierające się głównymi ulicami. Wybudowana pośród niewysokiego masywu górskiego pozwala zawiesić oko na krajobrazach rozciągającymi się w tle - zwłaszcza na trzech wodospadach. Rzadko zamarzają, zasilając rzekę przecinającą miasto, Are, mknąc na dnie płytkiej rozpadliny. Rozciągają się nad nią trzy mosty prowadzące na druga stronę miasta, w tym jeden wiodąc prosto do pałacu Daimyo. Ten zbudowany na niewielkim wzniesieniu wtapia się w krajobraz, górując nad miastem. Przepych panujący wewnątrz sprawia jednak, że cała reszta miasta przy nim blednie.
Awatar użytkownika
Kaguya Kaede
Posty: 713
Rejestracja: 02 cze 2021, 22:23
Ranga: Genin
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Rynek

Evviva l'arte!美術万歳!
Posty15
Zapewne żadna osoba tutaj zgromadzona nie zapomniała o tych strachach i problemach, które miała – bo jak tylko przedstawienie się skończy, to wrócą do domu, a wraz z nimi pojawią się ponownie rozterki i szara rzeczywistość. Do tego czasu chcieli jednak się uśmiechać – spoglądali na grupę artystów, zachwycając się ich sztuczkami – w tym także i tą wykonaną przez Kayo. Ich uśmiechy były szczere, tak samo jak brawa, które były gromkie. Tak niewiele potrzeba było, by samurajka sprawiła komuś radość – to zaś powodowało przyjemne uczucie ciepła na jej sercu. Bo przecież taki był jej cel – gdy inni w jej otoczeniu byli szczęśliwi, ona również się cieszyła, prawda?
Życie nomada było dobrym określeniem. Przemieszczali się z miasta do miasta, z całym swoim dobytkiem, który udało im się zebrać. Nie było tego wbrew pozorom wiele. Gdyby Kayo policzyła ilość ludzi, która się przy namiotach kręciła, bez wątpienia mogłaby dojść do wniosku, że w jednym sypiało co najmniej z pięć osób, może więcej, a jakoś wybitnie wielkie one nie były. Czasem też korzystali z jakiś usług w zamian za pomoc – wszystko zależało od miejsca, w którym się obecnie znajdowali; Ayashii nie odpowiedziała na słowa Kayo, jedynie przytaknęła głową, dając jej znać, że zrozumiała. Sprawa „barw wojennych” również została wyjaśniona i nie było po co dalej tego tematu ciągnąć.
Wojna zostawiła na każdym człowieku jakiś ślad… mniejszy bądź większy. Dla nich, jako ninja, zostanie wygnanie z własnych domów czy ich utrata była bolesna i jak mogli dołączyć do którejś z wiosek, które się utworzyły czy do Amegakure, które się „utrzymało”, to postanowili pójść inną drogą. To była ich świadoma decyzja – nie chcieli już iść ścieżką ninja, jednakże tym się przecież zajmowali całe życiem, do tego byli szkoleni… i tak naprawdę nic innego nie potrafili. Dlatego postanowili zrobić użytek ze swoich umiejętności w mniej konwencjonalny sposób.
Reakcja Kayo na jej słowa… nieco zaskoczyła Ayashii. Nie spodziewała się współczucia ze strony dziewczyny, nawet go od niej nie oczekiwała. Katagiri zadała pytanie, więc kobieta na nie odpowiedziała. Mimo wewnętrznego smutku, zdążyła się już pogodzić ze swoim losem… i tak miała więcej szczęścia.
Już, już, nie ma co się kłaniać. Stało się i się nie odstanie. I tak miałam szczęście… żyję. Więc staram się wykorzystać tę szansę daną przez los i przeżyć resztę swojego życia najlepiej, jak potrafię. Tego zapewne by chcieli dla mnie moi bliscy… i to jedyne co mogę dla nich zrobić. Myślę, że chyba każdy z naszej wesołej gromadki powiedziałby Ci to samo – powiedziała, posyłając dziewczynie delikatny uśmiech. Daleko było mu do tego, który pojawiał się na scenie, jednakże wydawał się Kayo… cieplejszy, prawdziwszy, pomimo skrywanego w nim smutku.
Młoda samurajka nie potrafiła Ayashii zrozumieć… mimo że odpowiedź była na wyciągnięcie ręki. Wystarczyło się wsłuchać w słowa wypowiadane przez kobietę i przeczytać ukryty pomiędzy wierszami słów przekaz. Czemu konferansjerka była smutna? Może dlatego, że wolałaby, by życie jednak nie zmuszało ją do opuszczenia miejsca, którego nazywała domem. Pragnęła, by ukochane osoby wciąż żyły… i były z nią blisko. Czy Kayo też tego nie chciała?
Myślę, że nie doceniasz swoich umiejętności. Drzemie w Tobie duży potencjał, o ile będziesz go szlifować – odpowiedziała z przekonaniem, uśmiechając się do Katagiri, nieco szczerzej niż przed chwilą. Kayo nigdy nie miała nikogo, kto by jej pokazał, jak się pewne rzeczy robi, w jaki sposób używać tych umiejętności, które jednak w pewnym sensie były dla niej bardziej naturalne niż dla innych. Pod okiem odpowiedniego nauczyciela… kto wie, może stałaby się prawdziwym brylantem? Pytanie, czy dziewczyna tego w ogóle chciała?
Widok na przedstawienie z miejsca, w którym się znajdowały nie był najgorszy… ale do wybitnych również nie należał. Kayo patrzyła na wszystko nieco z boku, nie mogąc dostrzec chociażby mimiki twarzy tancerek, a ta była naprawdę znacząca w całym przedstawieniu. Ayashii na pytanie Kayo zareagowała uśmiechem i skinięciem głowy, by następnie zacząć ją prowadzić na przód sceny. Ludzie widząc prowadzącą przedstawienie, automatycznie się odsuwali, więc bez problemu stanęły na samym przodzie, z najlepszym z możliwych widoków.
To co się działo na scenie zdecydowanie zapierało dech w piersiach. Muzyka z jednej strony brzmiała groźnie, z drugiej… idealnie komponowała się w całą konwencję przedstawienia. Każde najmniejsze uderzenie w bęben, każdy dźwięk wydany przez muzyków wydawał się być na miejscu i przemyślany – nic nie znajdowało się tam przypadkiem. Tancerki zaś spinały wszystko swoistą klamrą kompozycyjną w jedną całość. Sprawnie posługiwały się swoimi rekwizytami, które paliły się żywym ogniem – wyrzucały je w powietrze, łapiąc w ostatnim niemal momencie, kręciły szybkie kółka, tak że płomień się zlewał w jedną całość. Ogień potrafił mijać ich ciała tak naprawdę o centymetry w trakcie różnorakich figur, które wymagały takiej elastyczności, że Kayo do dnia dzisiejszego nie była świadoma, że ludzkie ciało potrafił takie rzeczy robić. Przyglądając się temu uważnie, zaczynała nawet zauważać swoistą… fabułę, mimo że nie padły żadne słowa. Mimo dzikiej muzyki, w całym tym przedstawieniu było coś.. pokrzepiającego. Dodającego otuchy.
NPC Ayashii
Obrazek
Awatar użytkownika
Katagiri Kayo
Posty: 250
Rejestracja: 12 gru 2021, 17:11
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Rynek

Wszyscy poszukiwali jakiejś formy ucieczki, choćby po to, by uciec od problemów na chwilę i wrócić do nich jutro, albo pojutrze, może z garścią nowych doświadczeń ułatwiających nowe spojrzenie na problem, albo licząc, że ten jakoś sam się rozwiąże, co również potrafiło się zdarzyć. Nie każda sprawa jednak miała tyle szczęścia, by rozwiązać się tak jak źle zawiązane sznurowadło. Wiele z nich ciągnęło się i ciążyło na ludzkich plecach wystarczająco długo, by stały się ich utrapieniem. Kayo, podświadomie o tym wiedziała, że wszyscy niosą jakiś ciężar i nikt nie powinien oceniać, jak duży on jest, bo dla jednego mały... Dla drugiego był ogromnym.
Przyglądanie się nomadzkim namiotom nie napawało ją aż tak wielkim optymizmem. Radzili sobie, wyglądało to... Dobrze, chociaż bardziej znośnie niżeli faktycznie dobrze. Chyba nie mieli innego wyboru, jeśli zamierzali podróżować, by przedstawiać swoją pracę i zdolności. Nie wiedziała natomiast, czy podróżują w obrębie tego jednego kraju, co jakiś czas powracając do stolicy, czy może robią to w obrębie jakiegoś kawałka świata. Nie znała się na biurokracji, ale spodziewała się, że nie mogło to być takie proste przedsięwzięcie, w pierwszym czy drugim wypadku. Spokojna obserwacja namiotów przyniosła jej interesującą wiedzę na temat potencjalnej ilości wszystkich cyrkowców i tego ile miejsca oraz namiotów wykorzystywali, a przecież namioty tego rodzaju to też nie było wszystko, więc nie były to aż tak dokładne informacje, nie mniej pozwalały się jej zastanawiać, dlaczego nie wezmą większej ilości namiotów, by było im odrobinę luźniej... Choć z drugiej strony to więcej sprzętu do noszenia na duże dystanse co mogło sprawiać kłopoty. Powód mógł być też dużo prostszy, nie było ich stać, albo zwyczajnie nie chcieli... Tylko dlaczego?
Cyrkowcy wybrali ścieżkę i nią podążali. Nic dodać, nic ująć. Każdy ma szansę na zmianę swoich umiejętności, nauczenie się czegoś nowego. Tylko czy każdy tego chciał? Nie każdy, wszyscy szukali jakiejś drogi, która mogła im pozwolić osiągnąć cele i marzenia... Trudno nazwać to po linii najmniejszego oporu, ale to było coś podobnego. Wielu z nich najpewniej miało okazje zacząć życie inaczej, na nowo, ale czy ludzie by im pozwolili? Ci, którzy ich nie znali na pewno tak. Kayo, jednak rozumiała powód trzymania się korzeni. Sama nie potrafiła i nie chciała ich porzucić. Przypominały jej o wielu rzeczach, zarówno tych dobrych, które pogrzebała głęboko by ich już nie stracić, oraz tych złych, które zawsze miała w pamięci.
Wiele osób pogodziło się już ze swoim losem, Kayo możliwe, że była częściowo jedną z takich osób. Ayashii zdawała się również jakoś z tym żyć i układać sobie wszystko na nowo, na dobre i na złe. Mimo to zwyczajowa i czysta uprzejmość nakazywałaby jednak wyrazić jakieś odczucia względem tragedii, o której się usłyszało. W końcu... Z wygnania można było wrócić, oni nie wrócili. Ta tułaczka przestała być rozwiązaniem, stała się dla nich zdecydowanym wyborem, ale jak wiele w tym było ich własnego przekonania i decyzji a ile strachu przed powrotem? Nie wszyscy przecież byli tutaj dorośli. Katagiri pamiętała, że gdyby wciąż miała ojca czy brata, to oni podejmowaliby wszystkie decyzje a tak, mogła czuć się zostawiona sama sobie i nie widziała tego jako dobrej rzeczy, bo w gruncie tego wszystkiego. Bardzo chciała wrócić do domu. Tylko nie było do czego.
Dziewczyna kiwała głową względem słów, jakimi raczyła ją Ayashii, jak już skończyła swoje ukłony. Brakowało jej słów, by powiedzieć konferansjerce coś więcej, bo ten temat przynosił i ból również jej, nie chciała każdemu go oznajmiać i pokazywać jak na dłoni. Nie zdecydowała się na odpowiedź. Na moment się zawiesiła, bo jej słowa były po prostu szczere, mimo to... Czuła się w tej chwili bardzo samolubnie, zwłaszcza po tym, jak prezenterka przedstawiła jej swoje myśli względem tego, czego chcieliby jej krewni. W tej chwili była rozbita między dwiema myślami. Tą, która nakazywała jej zrobić coś z tym życiem a drugą, która jednak mówiła, że powinna myśleć o sobie... Dobrze wiedziała, że nie powinna o sobie myśleć, ale ta drobna myśl zawsze gdzieś tam była.
Potencjał? Może i miała racje, że drzemało w niej coś, co dało się wykrzesać, ale z drugiej strony... Gdyby tak było, wszystko potoczyłoby się inaczej. Nie uważała, że zasługuje na uwagę lub te ciepłe słowa. Słowa, które mówiono dzieciom, którym coś się nie udało, by pokrzepić ich serca i zachęcić do dalszego rozwoju. To nie było takie proste i była o tym w pełni przekonana. – Przepraszam Ayashii-sama, ale nie powinnaś tak twierdzić po jednej sztuczce. — Mówiła odrobinę bardziej przybita, odtrącając odrobinę jej słowa, lekko opuszczając swoje spojrzenie w kierunku ziemi. Uśmiech, jaki jej dała, przyprawił ją o zakłopotanie. Przez moment czuła się właśnie jak ta pocieszana dziewczyna, której coś się nie udało, bądź zachęca się ją do dalszych ćwiczeń. Kayo, nie chciała być częścią cyrkowej trupy, a przynajmniej nigdy o tym nie myślała, choćby przelotnie. To prawda, że od zawsze pewne rzeczy przychodziły jej łatwiej, ale taki już był los, że jedni od zawsze radzili sobie lepiej z jednym a inni z drugim. Po prawdzie... To samo był w stanie dostrzec jej brat a mimo wszystko, gdy przyszło co do czego, nie była w stanie zrobić nic. Czyjeś możliwości a odwaga i poświęcenie to były dwa różne elementy, których poprzednio Katagiri nie posiadała a dziś? Trudno powiedzieć, sama nie była pewna czy tak naprawdę coś się zmieniło. W końcu do tej pory nie odebrała nikomu życia. – Mimo to... Dziękuję za te słowa. Tak naprawdę, nie wiem sama, co powinnam myśleć — Uśmiechnęła się, na chwilę, nawiązując zarazem kontakt wzrokowy ze swoją rozmówczynią. Nie chciała brzmieć niemiło, ale właśnie tak się znosiło odrzucenia komplementów, dlatego właśnie zdecydowała się odrobinę od razu zrehabilitować.
Miło ze strony towarzyszki, że zdecydowała się zapewnić blondynce nieco lepszy widok na ten spektakl. Nie była pewna czy przód sceny był odpowiednim miejscem, obawiała się odrobinę, że mogłaby zepsuć widok komuś innemu. Na całe szczęście tak się nie działo i mogła z powodzeniem dalej obserwować całość występu. Obserwowała ze skupieniem, nie odrywając wzroku od czegoś, czego nigdy przedtem nie miała okazji oglądać. Takie występy nie były czymś, co miała okazję oglądać, gdy mieszkała w kraju Żelaza. Wszystko to było zupełnie nowe, nieprawdopodobne. Tak naprawdę to chyba pierwszy raz była w cyrku. Ognia było dużo a dla niej... Nie wiedziała jak to możliwe, zwłaszcza znając skrawek historii, jaki przedstawiła jej prowadząca. Ci wszyscy prawie-ninja potrafili robić takie rzeczy? Dla niej było to coś innego w pewien sposób wyjątkowego. Mogła jedynie poddać się własnej myśli na ten temat, bo nie było tutaj ani ojca, ani brata, który skorygowałby w tej chwili jej myślenie. Obserwowała, poczuła, że z robiło się nawet ciepło... W trakcie obserwacji jednej ze sztuczek zerknęła w kierunku konferansjerki, przez moment się jej przypatrując, musiała w końcu zadać to pytanie, które krążyło jej po głowie od kilku chwil – I to wszystko robicie za darmo? — Spytała odrobinę niepewnie, bo występ był piękny i mógłby zarobić krocie, a jednak był za darmo. Ktoś go finansował z zewnątrz? Bardzo możliwe, ale dla Kayo taka możliwość nie była w żadnym stopniu oczywista. W historii, jaka była na scenie opowiadana było coś, co każdy mógł dostrzec, każdy widział w niej coś innego. Z zaciśniętymi rękami przyglądała się każdej postaci, która poruszała się na scenie wraz ze swoimi ognistymi rekwizytami. Przez moment miała wrażenie, że może to efekt zapachu, albo dymu, ale musiała delikatnie przetrzeć oczy. Wtedy też odruchowo, jakby zupełnie o tym nie myśląc, zwróciła się do konferansjerki – Nie bolą cię ramiona od dźwigania tego całego ciężaru? — Mimo że zapytała mimowolnie, to gdzieś tam w jej głowie wyrysował się obraz Ayashii odpowiadającej za to wszystko z własnej woli i dobrych chęci, za ten cały cyrk, za wszystkich tych ludzi, których tutaj zorganizowała.

Chakra: 2 150

► Pokaż Spoiler
— Mowa —
Ostatnio zmieniony 27 lut 2022, 19:08 przez Katagiri Kayo, łącznie zmieniany 1 raz.
► Pokaż Spoiler | Sens Bushido odnajduje w śmierci
Prowadzone misje 7/4
Misja CPatrol - Kurosawa Shin'ichi
Awatar użytkownika
Kaguya Kaede
Posty: 713
Rejestracja: 02 cze 2021, 22:23
Ranga: Genin
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Rynek

Evviva l'arte!美術万歳!
Posty17
Każdy z nas ma swoją ścieżkę, którą postanawia kroczyć – nie jest ona oczywiście permanentna. Kierunek może się zmienić, wraz z biegiem czasu zmieniamy się jako ludzie i to, co kiedyś było nam bliskie może się okazać po latach zupełnie obce. Nie zmienia to jednak faktu, że jakiś cel w życiu mamy i staramy się do niego dążyć. Celem nie muszą być rzeczy wielkie, chwalebne – czasem jest to po prostu chęć bycia szczęśliwym, cokolwiek to oznaczało. Bo jak dla jednych szczęściem była ogromna rezydencja oraz kieszeń pełna ryo, tak dla drugich mogły być to nomadzkie namioty i podróż u boku osób, które uważa się za rodzinę
Przyglądając się cyrkowcom poruszającym się po obozowisku, mogła dostrzec, że wszyscy wydają się… naprawdę przyjaźnie do siebie ustawieni. A to jakiś chłopak z uśmiechem na twarzy poczochrał młodszą od siebie dziewczynę po głowie, a to grali w karty, jedli wspólnie posiłek. Niczym rodzina. Mimo że nomadzkie życie nie wydawało się być łatwe, to mimo wszystko ludzie wydawali się być zadowoleni z tego, jak ono wyglądało. Jeżeli Katagiri miała wcześniej jakieś myśli, że ktokolwiek był zmuszany do pracy w cyrku – jak chociażby w postaci Mizuko – to ten widok wręcz zaprzeczał takim myślom.
Wojna przyniosła wiele cierpienia dla wszystkich – niezależnie od tego, czy jest się ninja, samurajem czy zwykłym cywilem. Każdy na niej coś stracił – dom, ukochane, bliskie osoby… i wiele innych. Można się pogrążać w cierpieniu, rozpamiętywać stare czasy i nie pozwalać sobie, by iść dalej, albo pogodzić się z przeszłością i spróbować zaadaptować do teraźniejszości, która nas otacza. Nie zawsze przychodzi to z łatwością, jednakże nie jest to niemożliwe.
Prawdą jednak jest to, że droga, którą wybrali była swego rodzaju tułaczką. Nie mieli na świecie żadnego miejsca, które mogliby nazwać domem i do którego mogliby wrócić po miesiącach w podróży. Cały ich świat ograniczał się do tych namiotów – których wydawało się być nieco zbyt mało jak na ilość osób, która się po obozowisku krzątała. Czemu nie mieli ich więcej? Ze względu na wygodę? Jakby nie patrzeć podróżowanie z dużą ilością sprzętu mogło być upierdliwe. Może było to spowodowane brakiem środków? Dopóki Kayo nie zapyta, to tak naprawdę nie będzie wiedziała.
Wbrew pozorom odrobina egoizmu nie jest niczym złym. Ayashii, wybierając taki a nie tryb życia, robiła to dla siebie, jednocześnie jednak pamiętając o bliskich i fakcie, że zapewne chcieliby, by była szczęśliwa i po prostu… no żyła. Nie ma w tym nic samolubnego, że chce się dla siebie dobrze; Ayashii słysząc słowa dziewczyny na temat pochwały, którą jej dała westchnęła cicho, uśmiechając się jednak delikatnie.
Mów mi po prostu Ayashii, dobrze? Daleko mi do daimyo bądź kogoś ważnego, żebyś zwracała się do mnie per „sama” – powiedziała, spoglądając na dziewczynę. Domyślała się, że ta chciała okazać jej szacunek i tak dalej, jednakże… ona była przecież zwykłą konferansjerką cyrkowej grupy, nie ma powodu, by tak do niej mówić. – Musisz uwierzyć mi na słowo, że widzę trochę więcej aniżeli ta jedna… technika – dodała zaraz potem tajemniczo. Czyżby posiadała jakieś nieznane dla Kayo ninja zdolności? Ciężko było jej dokładnie zrozumieć, o co mogło Ayashii chodzić. Jeżeli była jednak ciekawa, co kobieta miała na myśli… to raczej nie stało nic na przeszkodzie, żeby się o to zapytać, prawda? – Po prostu przyjmij ten komplement. Nie ma nic złego w tym, że ktoś Cię pochwali. – Między nią Ayashii nie było jakiejś ogromnej różnicy wieku. Jednakże kobieta wydawała się być naprawdę dojrzała i gdyby dziewczyna miała ją opisać jakimś słowem, idealnie pasowałoby do niej „matka”, która chce dla swoich dzieci jak najlepiej.
Biorąc pod uwagę, że Kayo nie należała do najwyższych osób, nie musiała się zbytnio martwić o to, że komukolwiek cokolwiek zasłoni. Jakby stanęły gdzieś dalej, to Katagari miałaby problem z dostrzeżeniem wszystkich szczegółów, a tak widziała dokładnie to, co się na scenie działo. Każdy, najmniejszy szczegół, dopracowany wręcz do perfekcji. Młoda samurajka mogła jedynie przypuszczać ile czasu spędzili na treningach, żeby doprowadzić cały spektakl do takiego poziomu… Wiele godzin ciężkiej pracy, powtarzania każdej figury niemalże setki razy. Jednakże to wszystko sprawiało, że ich przedstawienie było naprawdę zjawiskowe. Pytanie o to, dlaczego robili to za darmo nasuwało się wręcz samo… i Kayo miała na tyle odwagi, żeby je zapytać.
Częściowo za darmo. Po przedstawieniu zwykle chodzimy z kapeluszem w ręku i każdy może wrzucić parę ryo, jeśli się im podobało. Czasem robimy to w zamian za posiłek, ciepłe miejsce do spania… Ot, w zależności od umowy. Akurat za tutejszy występ jest opłacony przez… osobę prywatną – odpowiedziała na pytanie Kayo, niczego specjalnie nie kryjąc, choć zapewne ta tajemnicza persona będąca sponsorem dzisiejszego spektaklu mogła zaciekawić. Pytanie czy Katagiri postanowi pociągnąć temat, czy też udzielone informacje były dla niej wystarczające? Ayashii słysząc kolejne pytanie dziewczyny, trochę się zdziwiła. Uśmiechnęła się jednak po chwili. Ciepło, bardzo prawdziwie, jednocześnie spoglądając z ogromną czułością w oczach na występujących na scenie ludzi. – Jesteśmy rodziną, Kayo. Nie taką z krwi, a taką, co się sama wybrała. I wspieramy siebie nawzajem. Na dobre i na złe. – Czy Ayashii była odpowiedzialna za wszystkich tych ludzi? Po części obraz, który sobie Kayo ukształtowała w głowie nie był nieprawdziwy. Nie zmieniało to jednak faktu, że zdecydowanie nie była w tym sama.
NPC Ayashii
Obrazek
Awatar użytkownika
Katagiri Kayo
Posty: 250
Rejestracja: 12 gru 2021, 17:11
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Rynek

Chęć bycia szczęśliwym wydawała się być najbardziej podstawowym celem. Najbardziej podstawowym, najprostszym i najbardziej chcianym, z którego notabene powstawały wszystkie inne cele i marzenia. Każdy chciał finalnie być szczęśliwy, ale to, co przynosiło ludziom szczęście, było dla każdego inne. Może i jakąś wizją szczęścia dla tych ludzi było nomadyczne życie pośród namiotów i niekończącej się drogi, ale czy wybór młodszych członków cyrku należał do nich samych? Spodziewała się, a wręcz obawiała, że było jak w jej przypadku. Nie mieli wyboru. Bo kto chciałby zostać sam i odrzucić ludzi, z którymi się zżył, tylko i wyłącznie po to by samotnie i niepewnie kroczyć w ciemności? No nikt, tylko ci, którzy musieli i każdy ich wybór, skierowałby ich na taką ścieżkę. Kayo po prawdzie nie wiedziała, czy miała jakikolwiek wybór ani, czy cokolwiek zdecydowała się wybrać, ot po prostu szła przed siebie. Niektórzy powiedzieliby wręcz, że z zamkniętymi oczami. W wielu przypadkach mogło być podobnie.
Stosunkowo często zdarzało się, że niektóre osoby czuły się niekomfortowo ze względu na sposób, w jaki zwracała się do nich dziewczyna. Nic więc dziwnego, że konferansjerka w końcu zdecydowała podjąć się ten temat i poprosić o zmianę. Nie było w tym nic złego, lecz Katagiri nie widziała problemu, dopóki ktoś zwyczajnie o taką zmianę nie poprosił. Bywały jednak osoby, którym wyraźnie to odpowiadało i nawet o zmianie nie myślały. Mimo to, Kayo widziała, że jednak Ayashii jest kimś dużo ważniejszym, nawet jeżeli sama tego nie chciała przyznać. Sam fakt, że brała odpowiedzialność, nawet jeżeli nie sama, za część osób z cyrku, stawiał ją kilka poziomów wyżej ponad tułającą się przybłędą, jaką była Kayo. Czuła, że powinna okazywać jej z tego powodu po prostu więcej szacunku. Mimo to nie chciała przyprawiać jej o dyskomfort. – Hai... Ayashi-saaaan — Przeciągnęła, jakby w ostatniej chwili powstrzymała się od powiedzenia -sama, ze zwykłego przyzwyczajenia. – Po prostu zwykłam tak mówić. Nie chciałam, by ktoś z tego powodu czuł się niekomfortowo. Przepraszam — Skłoniła głowę, nie wykonała pełnego ukłonu, jedynie zgięła kark w geście przepraszającym za wprawianie kobiety w dyskomfort. Blondynka wierzyła jej na słowo, choć przez moment zastanawiała się, w jaki sposób była w stanie widzieć więcej, czy mówiła poważnie, czy może było to jedno z ciepłych, ale ostatecznie pustych wersetów mających przekonać kogoś o jego wyższej wartości. Tak czy inaczej, uśmiechnęła się, ale na chwilę.
Kayo... Powoli sama zaczynała odczuwać pewnego rodzaju dyskomfort, było to odrobinę ironiczne, ale czuła się po prostu głupio, z tym że ją poprawiano, wiedziała, że mogła postarać się bardziej i szybciej wyczuć właściwe nastawienie, do jakich słów używała. – Hai... — Znów powtórzyła, gdy namawiano ją do przyjęcia komplementu. Ayashii musiała być po prostu dobrą osobą i nie dało się tutaj dodać znacznie więcej, to zupełnie wystarczało, by opisać jej nastawienie.
Przedstawienie było wyjątkowe i każda chwila dawała jej więcej przeświadczenia na temat tego jak dużo pracy zostało weń włożone. Czuła się odrobinę głupio ze swoją prostą sztuczką, podczas gdy cyrk skrywał w swoim arsenale takie brylanty jak ten. Sam występ w rzeczywistości nie był darmowy, nic dziwnego. Tym razem ktoś za niego zapłacił, ale po co i dlaczego? Nie miała pojęcia i nie czuła się w mocy, by zapytać. Ktoś miał po prostu chęć obejrzeć cyrk lub ich wesprzeć. Nie mogłaby kwestionować takich gestów i dlatego nie pytała więcej. Gdyby tożsamość prywatnego inwestora miała zostać ujawniona, zostałaby teraz, nie bez powodu jego imię nie padło. Nawet jeśli Kayo go nie znała, to Ayashii również nie wiedziała za bardzo, skąd ją przywiało. – To dobrze, że niektórzy ludzie mają w sobie tyle chęci, by opłacić cały występ z własnego wkładu. Cieszę się razem z wami — Czy takie inwestycje zdarzały się często? Nie wiedziała, ale skoro cyrk mógł funkcjonować i wszyscy byli zadowoleni to nic tylko się cieszyć z takiego obrotu sprawy. Zastanawiała się, czy dzisiaj również przejdą sięz kapeluszem, nie wypadało przecież nie dołożyć się od siebie.
Pytanie, jakie zadała, było proste, lecz również i trudne zarazem. Ayashii zdawała się brać na swoje barki bardzo dużo odpowiedzialności i Kayo nie mogła jej kwestionować, mogła natomiast zapytać ją, jak się z tym wszystkim czuje, co również zrobiła. Jej wyjaśnienie było wyjątkowo proste, ale jak samo pytanie, nie do końca aż tak proste jako mogłoby się wydawać. W pewien sposób samurajka zdawała sobie sprawę z prostoty słów, które w tej chwili padły. One powinny być oczywiste, było w nich jednak coś, czego nie potrafiła do końca pojąć. Rozumiała troskę o innych, dbanie by nie mieli źle i pilnowanie by nie robili głupich rzeczy, trochę jak w rodzinie, tyle że to nie była rodzina. Mimo podobieństw widziała tutaj grubą kreskę, bo ludzie, z którymi nie łączyła cię krew, mogli być przyjaciółmi, najbliższymi, bliższymi niż rodzina, ale dalej nie mogli być rodziną, bo rodzina była czymś więcej, czymś wyjątkowym czego nie dało się w żaden sposób zastąpić. W rodzinie, dbanie o bliskich było obowiązkiem i przychodziło samo z siebie. Nikt nie powinien też czuć się komukolwiek dłużny. Poza rodziną... Było po prostu inaczej, nieważne jak blisko ludzie ze sobą byli. Może po prostu nie miała okazji tego zrozumieć. Braterstwo broni było również czymś innym, ale nie zapowiadało się, by poznała znaczenie tego, co tak bardzo cenił sobie jej brat. Czy była w stanie potwierdzić jej słowa? Tym razem nie ale również nie chciała jej zaprzeczyć, dlatego zachowała ciszę, posyłając do Ayashii uśmiech, nie do końca pewny, na pewno miły, ale raczej nie z tych pełnych zrozumienia. Mimo wszystko starała się w trakcie spektaklu utrzymywać pozytywne nastawienie, bo nie było się przecież czym martwić, na chwilę... Ona również mogła zapomnieć o troskach.

Chakra: 2 150

► Pokaż Spoiler
— Mowa —
► Pokaż Spoiler | Sens Bushido odnajduje w śmierci
Prowadzone misje 7/4
Misja CPatrol - Kurosawa Shin'ichi
Awatar użytkownika
Kaguya Kaede
Posty: 713
Rejestracja: 02 cze 2021, 22:23
Ranga: Genin
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Rynek

Evviva l'arte!美術万歳!
Posty19
Jakby nie patrzeć… to żaden z członków cyrku nie miał wyboru. Zostali wyrzuceni ze swoich domów, nie mając się gdzie tak naprawdę udać. Każdy z nich mógł pójść w swoją stronę samotnie, może dołączając do którejś z wiosek. Jednakże postanowili się zebrać razem, iść przez świat wspólnie i się wspierać. I jeżeli to sprawiało, że dzięki temu czuli się choć odrobinę lepiej… nie było w tym chyba nic złego? Jednocześnie nikt nie był trzymany w trupie na siłę – każdy mógł odejść w dowolnym momencie, bez żadnych konsekwencji. Mimo wszystko trwali, wspólnie występowali i przejeżdżali przez Stary Kontynent… w jakimś bliżej nieznanym sobie celu. Najważniejsze, że byli razem.
To nie tak, że Ayashii czuła się niekomfortowo przez to, że Kayo ją nazywała w taki, a nie inny sposób. Chodziło raczej o to, że… po prostu to budowało pewną barierę pomiędzy nimi, a tego kobieta nie chciała. Jednocześnie, tak naprawdę, nie była nikim ważnym. Co z tego, że na swoich barkach nosiła odpowiedzialność za cyrkową grupę? To wciąż nie sprawiało, żeby ją tytułować na równi z daimyo czy jakimś innym szlachcicem.
Dziękuję – powiedziała, gdy Katagiri się przestawiła, nawet jeśli i „san” było w oczach kobiety lekką przesadą. Nie zamierzała jednak naciskać na Kayo, bo zauważyła, że nie jest to coś łatwego dla niej. – Nie, nie. Nie masz za co przepraszać. To nie tak, że czuję się niekomfortowo. Po prostu… chcę być zwykłym człowiekiem. – Uśmiechnęła się delikatnie. Słowa Ayashii mogły się wydawać nieco enigmatyczne, jakby miały… drugie dno, że z tym nienazywaniem jej per „sama” chodziło coś więcej, aniżeli tylko zwykły tytuł.
Zupełnie w intencji konferansjerki nie było poprawianie Kayo. Po prostu uważała, że dziewczyna zasłużyła na komplement, więc go powiedziała na głos. Ot, czasem potrafiła być dosyć bezpośrednia i w sumie nie było w tym nic złego, a chociaż w jej mniemaniu. Widząc reakcję Katagiri, postanowiła tematu nie ciągnąć, bo mimo wszystko nie chciała, by to dziewczyna czuła się niekomfortowo w jej towarzystwie.
Różnica między Kayo a cyrkowcami była taka, że oni zapewne trenowali to przez wiele dni, nim zostało przedstawione publice. Dziewczyna zaś została rzucona na głęboką wodę. Jednocześnie, to co teraz widziała to był swoisty gwóźdź programu. Ostatni z dzisiejszych występów, więc naturalnie musiał być wyjątkowy i wręcz wybijać z butów. Nie powinna się czuć w żadnym wypadku źle ze swoją sztuczką, zwłaszcza, że widowni naprawdę się to spodobało! Zaś kwestia pieniędzy… cóż, dziewczyna założyła, że Ayashii nie bez powodu nie zdradziła tożsamości hojnego sponsora, który zapłacił za ten występ ku uciesze mieszkańców miasta.
Cieszę się, że byłaś jego częścią, Kayo. – Kolejne miłe słowa skierowane wobec Katagiri. Pytanie czy postanowi je przyjąć, czy znowu wprawią je w zakłopotanie? – Po występie będziemy jeść wspólnie kolację, będzie nam bardzo miło, jeżeli do nas dołączysz. Bez obaw, starczy jedzenia dla wszystkich – Padła dosyć niespodziewana propozycja ze strony kobiety. Jednocześnie Kayo mogła wyczuć w głosie Ayashii, że to nie było od niej wymagane. Jeżeli samurajka będzie chciała – mogła dołączyć, jeśli nie, to uszanuje jej wolę.
Wszystko co dobre kiedyś się kończy. Na scenie rozbrzmiały ostatnie nuty, tancerki zastygły na kilka sekund w jednej figurze, by po chwili rozbrzmiały gromkie brawa publiczności. Konferansjerka westchnęła i uśmiechnęła się do Kayo, rzucając krótkie „obowiązki wzywają”, by następnie… wskoczyć na scenę z poziomu ziemi, co również zostało skomentowane przez gawiedź brawami.
Drodzy widzowie! Bardzo dziękujemy wam za waszą obecność i mam nadzieję, że nas występ się podobał. Będziemy bardzo wdzięczni za każdy datek na rzecz naszej trupy. Jeszcze raz dziękujemy i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś zawitamy w waszym mieście! – powiedziała Ayashii i dosłownie w tym momencie Kayo mogła zobaczyć dwójkę młodych chłopaczków, która zaczęła obchodzić publiczność z obydwóch stron, z kapeluszami w ręku. Część ludzi wrzucało do niego kilka ryo… pytanie, czy Katagiri również postanowi się dorzucić?
NPC Ayashii
Obrazek
Awatar użytkownika
Katagiri Kayo
Posty: 250
Rejestracja: 12 gru 2021, 17:11
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Rynek

Nikt nie chciał być samotny i opuszczać tego, co znał, poza niektórymi szalonymi wyjątkami, które tylko potwierdzały tę regułę jako stałą. Przywiązanie było po prostu naturalne, człowiek lgnął do tego, co znał. Niektórzy w trupie byli młodzi, młodsi nawet od Kayo i nie było wiadomo jakie decyzje podejmą w przyszłości, ani czy cyrk przetrzyma ostateczną próbę czasu, liczyło się tu i teraz.
Bariera, jaką budowała Katagiri w związku z używanym słownictwem nie była zupełnie przypadkowa. W pewien sposób przychodziło to jej już dość naturalnie a z drugiej, musiała postawić granicę, jasną dla siebie i dla każdego. W końcu Ayashii była po pierwsze starsza a po drugie znacznie bardziej odpowiedzialna i według blondynki należało to wyróżnić. Może i nie była Dayimio, ale dla dziewczyny, mogła właśnie być takim małym władcą swojego własnego, wędrownego królestwa, które spełnia sen wielu, sen, w którym ludzie o sobie dbają i władza jest tylko formalnością, bo w praktyce to przywiązanie i przyjaźń jest prawdziwym władcą. Nie widziała, jak mogła się równać z kimś takim. Nie trzeba było w końcu chwytać za miecz, by zrobić dla kogoś coś dobrego i konferansjerka poznała tę sekretną zdolność, dzięki której zrobiła coś z niczego. Potencjalna samurajka również chciała czynić dobre rzeczy, nie widziała wręcz innej drogi, mimo to chwycenie za miecz to równocześnie droga na skróty, choć wypełniona równie wielką liczbą wyboi jak ta jego pozbawiona. Chciałby się wręcz rzec, że była wypełniona bardziej niebezpiecznymi wybojami, choć... Potencjalnie, ich pokonanie mogło za sobą nieść więcej dobrych uczynków, jeśli ostrze w trakcie drogi zostało odpowiednio użyte, bo jeśli nie, tworzyło się tyle samo krzywdy i chaosu. Nie mniej czy takie ryzyko było tego warte? Ayashii nie tworzyła tego drugiego.
Prowadząca była skromna, co znów uwydatniła, określając siebie jako zwykłą osobę, ale czy rzeczywiście była to prawda? Chciała być kimś zwyczajnym, lecz nie była, nie mogła być, właśnie dla wszystkich, którzy za nią podążali. Właśnie dla nich nie mogła być kimś zwyczajnym, kto by nie podjął się dźwigania takiego ciężaru. Mogła próbować się oszukiwać jeżeli to pomagało jej utwierdzić się w przekonaniu, że jest kimś zwyczajnym. Zwykle ci, którzy przewodzili, nie byli zwyczajni, zwyczajnymi byli ci, którzy podążali. – Rozumiem, ale... Jednocześnie nie. — Zaczęła powoli. Wiedziała, co powinna w tej chwili powiedzieć i o co zapytać. Chciała ją skonfrontować z rzeczywistością, że jednak nie jest zwyczajna, bo przewodzi i jednak inni za nią idą. Nie mniej powstrzymała się i skwitowała wszystko krótko. Zaczęła od westchnięcia, jakby wypuszczała z siebie niezwykle ciężką myśl. – Nie musisz mi tego wyjaśniać. To nie jest moja sprawa ani mój wybór i nie chciałabym się wtrącać. Nie chcę naciskać, Ayashii-saan — Wydłużyła delikatnie formę grzecznością, tak jakby w ostatniej chwili, znów próbowała zmienić "sama" w "san". Brzmiała zwyczajnie i w żadnym wypadku jej nie zbywała. Po prostu czuła, że dalsze pytanie mogłoby naruszyć tę cienką granicę, którą postawiła i nie chciała jej w żadnym wypadku zrywać. Nie chciała również przez swoje słowa, przypadkiem zniweczyć, lub zaprzepaścić czegoś, co konferansjerka tak doskonale budowała i nie mowa tutaj o cyrku, nie chciała nawet próbować zachwiać jej spojrzenia czy tożsamości. Była wystarczająco dobra, by po prostu jej nie ruszać.
Różnica między drobnymi umiejętnościami połączonymi z improwizacją a długotrwałym szkoleniem i przygotowaniem swojej sztuki była widoczna gołym okiem i nikt nie mógł tego zakwestionować. Kayo po prostu pokazała coś prostszego, coś, co znała i wiedziała, że ma największe szanse powodzenia z jej repertuaru, który szczególnie wielki również nie był, bo sama obecność na scenie w wyjątkowo niekomfortowej sytuacji gdzie musiała pokazać coś, co do czego pewności nie miała, przynosiła jej wystarczająco zakłopotania i stresu. Na szczęście, było już po wszystkim, a zakończenie było przynajmniej przynoszące uśmiech na usta ludzi. Katagiri skinęła głową na kolejne ciepłe słowa, szybko jednak to skinienie zmieniło się w drobne spuszczenie głowy. Ostatecznie też się cieszyła, że ludziom się podobało, ale ta myśl w zupełności jej wystarczała i nie potrzebowała ich więcej, nie mogła mieć ich więcej, nie czuła, że są aż tak zasłużone. Zupełnie... Jakby nie chciała, by stawiano ją na piedestale za jedno proste wystąpienie. W tym były podobne, bo obie chciały po części być "zwyczajne".
Zaproszenie na kolacje było przez nią odrobinę spodziewane, gdzieś tam głęboko czuła, że padnie taka propozycja w związku z jej udziałem w przestawieniu. Nie chciała jednak, by taka propozycja została rzucona. To nie był jej świat, to nie byli jej ludzie, byłaby tam tylko intruzem i najchętniej w tej chwili by zniknęła, no ale przecież... Wtedy sprawiłaby przykrość konferansjerce. Ta natomiast szybko skwitowała jej obawę, stwierdzając, że starczy dla wszystkich, jakby wiedziała, o co Katagiri miała od razu spytać, tylko po to, by podbudować swoją szansę na odmowę. – Ale jesteś pewna, że wystarczy? — Spytała, nie kryjąc wyraźnego zawstydzenia tym, że w ogóle ją kwestionuje. Musiała się upewnić, że naprawdę to jest w porządku, a nie zwyczajna grzeczność, w której ktoś będzie się dzielił tym, czym ma, jeśli ma naprawdę niewiele. Nie chciała odbierać posiłku ani starszym, ani młodszym, zwłaszcza że napracowali się znacznie bardziej niż ona. Jeśli Ayashii rozwiała jej obawy, to postarała się przybrać nieco inne spojrzenie na tę sprawę – Hai. W takim wypadku zdecyduje się. Będzie mi bardzo miło i jestem wdzięczna za zaproszenie. — Obróciła się wtedy by spoglądać na nią bezpośrednio. Ze słowami podziękowania poszedł, jak to już miała w zwyczaju, ukłon, nie był on najgłębszy, ale stosunkowo wolny i zakończony gdzieś w okolicy trzydziestu stopni. Przecież tym razem nie przepraszała, by kłaniać się bardziej. Uśmiechnęła się, choć tak naprawdę wciąż gdzieś głęboko skrywała swoje wątpliwości do tego pomysłu z kolacją.
Zabawa dobiegała końca i pani prowadząca musiała wejść na scenę, by zakończyć cały spektakl. Musiała opuścić towarzystwo blondynki, która zawiesiła swoje spojrzenie w tej chwili na niej i temu co miała wszystkim przedstawić jako ostatni akt przedstawienia. Skok, jaki wykonała, był wystarczająco widowiskowy, by znalazła się na oczach wszystkich, sprawiając dziewczynie wrażenie, że nawet obecność tutaj w tym miejscu była zupełnie zaplanowana. Czy dało się tak doskonale planować, a może była to część przypadku? Nie wiedziała, ale wyglądało to tak gdyby każdy krok był od początku założony i przemyślany. Przyszła kolej na to co było dla niej zapowiadane już od kilku chwil — zbieranie datków. Oczekiwała tego i zastanawiała się już od dłuższego czasu, ile powinna oddać. Wtedy wróciła myślami i rękami też do swojej sakiewki, która leżała gdzieś w torbie. Zaczęła wyjątkowo powoli, ale i skrycie przeliczać co tam w tym kawałku materiału brzęczy. Oczywiście brzęczało wcale nie tak głośno, bo w większości były to banknoty o różnych nominałach. Po kilku chwilach odliczyła część z pieniędzy z wyraźnie beznamiętną miną, a potem czekała aż ktoś pojawi się w jej okolicy z kapeluszem. Finalnie wrzuciła do kapelusza banknot 100 ryo i monetę rzędu pięćdziesięciu. Raczej nie afiszowała się z tym, ile wrzuca. Nie chciała robić żadnej szopki. – Dziękuję za wspaniałe przedstawienie — lekko pochyliła głowę i powiedziała po wrzuceniu datku do kapelusza, nawet jeśli szybko została wyminięta

► Pokaż Spoiler | Rozliczenia
Chakra: 2 150
Ryo: 250-150=100
► Pokaż Spoiler
— Mowa —
Ostatnio zmieniony 06 mar 2022, 15:33 przez Katagiri Kayo, łącznie zmieniany 1 raz.
► Pokaż Spoiler | Sens Bushido odnajduje w śmierci
Prowadzone misje 7/4
Misja CPatrol - Kurosawa Shin'ichi
Awatar użytkownika
Kaguya Kaede
Posty: 713
Rejestracja: 02 cze 2021, 22:23
Ranga: Genin
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Rynek

Evviva l'arte!美術万歳!
Posty21

Kwestia języka, z jakim się do siebie zwracały była jedną z różnic pomiędzy Ayashii a Kayo. I jak kobieta była w stanie zrozumieć, czemu dziewczyna w taki, a nie inny sposób się do niej zwracała, to nie uważała tego w żaden sposób za istotne i nie czuła potrzeby, by ktokolwiek stawiał ją na piedestały za to, co robiła… Nie potrzebowała niczyich pochwał, bycia wychwalaną za swoje czyny. Nie po to to robiła – to wszystko było po prostu z dobroci serca, z chęci dania dzieciakom, które straciły dom choć jego namiastkę. W tym wszystkim były też egoistyczne pobudki – nie była sama, miała ludzi dookoła, na których mogła liczyć, którzy ją wspierali. Można powiedzieć, że cała grupa cyrkowa naprawdę się dopełniała i każdy był ważną jej częścią, spełniając przy tym jakieś zadanie. Nie było jednak zawsze idealnie, jakby Kayo mogłoby się wydawać. Czasem były pomiędzy nimi spięcia, jakieś nieścisłości… Potrafili się ranić siebie nawzajem. Przy takiej ilości ludzi do ogarnięcia, trudno, żeby czasem nie doszło do chaosu. Najważniejsze jednak było pamiętać, kim dla siebie są i koniec końców zawsze dochodzą do porozumienia.
Młoda samurajka nie miała do końca pewności, co było przyczyną skromności Ayashii, dlaczego ta tak bardzo nalegała, żeby się zwracać do niej w taki, a nie inny sposób. Najprawdopodobniej miała swoje powody, o których nie mówiła Kayo. Ot, mimo wszystko nie znały się zbyt długo, więc kobieta nie musiała zdradzać przed Katagiri każdego, najmniejszego szczegółu swojego życia.
Nie naciskasz w żaden sposób… Po prostu będzie mi miło, jak uszanujesz moją prośbę – powiedziała, posyłając Kayo delikatny, aczkolwiek ciepły uśmiech. Zauważyła, że blondynka wciąż jeszcze walczyła ze starymi przyzwyczajeniami, aczkolwiek doceniała jej starania. – Powiem tak. Jestem zmęczona nazywaniem mnie per „sama” i chciałabym zamknąć tamten rozdział swojego życia i zostawić za sobą. – Jednak kobieta postanowiła uchylić rąbka tajemnicy, wyjaśniając Kayo częściowo, skąd się brała jej niechęć do tego tytułu. Nie było w wypowiedzi kobiety większych detali, jednakże po głosie Ayashii mogła wyczuć… lekki smutek?
Jakby nie patrzeć, tym zajmowali się „zawodowo” – wykonywaniem różnych sztuczek i przedstawień ku ucieszy gawiedzi, więc nic dziwnego, że wszystko wydawało się być dopięte na ostatni guzik. Nawet jeżeli któryś z artystów się pomylił, to zachowywał się tak naturalnie, że ciężko było się nawet zorientować, że coś poszło nie tak – po prostu nie dawał po sobie tego poznać; Słowa konferansjerki były szczere. Naprawdę cieszyła się, że Kayo była częścią ich przedstawienia, mogła to zobaczyć po ciepłym uśmiechu skierowaną w jej stronę czy iskierkach w oczach Ayashii.
Tak jak Kayo się spodziewała, że propozycja kolacji padnie, tak i kobieta przewidywała, że młoda samurajka będzie mieć jakieś obiekcje w kwestii tego, dlatego od razu zapewniła ją, że jedzenia starczy dla wszystkich. Dla Katagiri było to jednak za mało i musiała dostać jeszcze raz potwierdzenie.
Tak, jestem pewna. Sara zawsze gotuje tak, że jeszcze zostaje, więc bez obaw. – Głos kobiety był pewny siebie, więc Kayo chyba nie miała innej opcji aniżeli się po prostu zgodzić, skoro była zapewniana, że nikomu jedzenia od ust nie odbierze. Słysząc zgodę ze strony dziewczyny, Ayashii się uśmiechnęła. Naprawdę bardzo szeroko, widać było, że tą decyzją Katagiri sprawiła jej radość. – Wspaniale! – rzuciła z ekscytacją, zanim weszła na scenę.
Kayo mogła się jedynie zastanawiać, czy to było przemyślane, czy też to też kwestia improwizacji. Jakby nie patrzeć, nie wszystko zawsze idzie zgodnie z planem i umiejętność myślenia szybko i dostosowywania się do sytuacji była również bardzo ważna! Gdy Kayo została sama, przyszło jej w końcu zdecydować ile swojej cegiełki chciała dorzucić do przedstawienia. I mimo że nie chciała robić „wielkiej szopki” to w kapeluszach były w większości monety, więc wrzucając tam banknot o nominale sto ryo, rzucała się trochę w oczy mimo wszystko. Chłopak z kapeluszem się uśmiechnął szeroko do dziewczyny.
Dziękujemy bardzo i zapraszamy ponownie! – powiedział w jej stronę, by jednak ruszyć dalej.
Tłum zaczął się rozchodzić. Gdyby Kayo zerknęła na scenę, mogłaby zobaczyć, jak Ayashii zamienia kilka słów z artystami, kilku z nich poklepała po ramieniu, jakąś dziewczynkę – która wydawała się być najmłodsza ze wszystkich – poczochrała po włosach, uśmiechając się przy tym. Zabiła im nawet brawo. Ot, pochwała za dobrze wykonaną robotę się należy. Po kilku minutach kobieta wróciła do Kayo. Zeskoczyła ze sceny, lądując na wpół zgiętych nogach.
Nie wiem jak tobie, Kayo, ale mi to kiszki marsza grają – powiedziała z uśmiechem na twarzy, by następnie skierować swoje kroki w stronę obozu.
Katagiri zobaczyła, że nagle na jego środku pojawił się długi, drewniany stół wraz ławkami. W bezpiecznej odległości od stołu stały podobne kosze, w których żarzył się węgiel i dawał przyjemne ciepło. Młoda samurajka dostrzegła jak Mizuko z jakąś blondynką rozstawiają talerze i pałeczki. Gdy dziewczynka zobaczyła Kayo, pomachała jej, uśmiechając się szeroko. Miała już suche włosy i była ubrana w zdecydowanie bardziej odpowiedni do panującej pogody strój.
Kayo – san! – zawołała wesoło, gdy już podeszły do stołów. Wszystko praktycznie było zrobione i przyszły na gotowe. – Zjesz z nami kolację? – zapytała z iskierkami w oczach.
Blondynka spojrzała na młodą samurajkę, posyłając jej delikatny uśmiech i lekko się kłaniając, na przywitanie.
Dobry wieczór. Miło mi cię osobiście poznać. Jestem Sara – przedstawiła się. Dziewczyna mówiła stosunkowo cicho, jednakże Kayo bez problemu była w stanie usłyszeć co mówiła.
Ayashii nagle zaczęła krzyczeć na całe obozowisko, karząc wszystkim porzucić to, co robili i siadać do stołu. Przed jednym z namiotów stały dwa wielkie gary jedzenia, z którego wręcz parowało – gorący posiłek w zimną pogodę zdecydowanie był czymś potrzebnym! Dała znak Kayo, żeby usiadła i wzięła jej miskę, by podejść do Sary, która właśnie rozdawała jedzenie. Nałożyła do niego porządną łyżkę ryżu, który został następnie polany jakimś sosem. Porcja wydawała się być dziewczynie… taka w sam raz. Nie za dużo, nie za mało. Ayashii położyła talerz przed Katagiri. Na stole były czajniczki z herbatą, więc jeżeli Kayo chciała mogła sobie nalać do czarki, która stała zaraz obok.
Wcinaj, smacznego – powiedziała kobieta, by usiąść zaraz obok niej, na skraju stołu, tak żeby miała swobodną możliwość wychodzenia. – Kayo… mogę zadać ci pytanie? – zapytała nagle kobieta, po kilku kęsach, spoglądając na dziewczynę.
NPC Ayashii
NPCMizuko
NPCSara
NPCChłopak z kapeluszem
Ostatnio zmieniony 09 mar 2022, 21:46 przez Kaguya Kaede, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Awatar użytkownika
Katagiri Kayo
Posty: 250
Rejestracja: 12 gru 2021, 17:11
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Rynek

Konflikty były nieuniknione, jedyne co można było uczynić to szybko je zażegnać i o nich zapomnieć. Sednem było jednak to, by nie przedkładać drobnej sprzeczki ponad relację i wspólne dobro i Kayo twierdziła, że starać powinny się obie strony, względem siebie i innych by tak właśnie było. Na prośby Ayashii skinęła ledwie głową, dając jej do zrozumienia, że uszanuje jej prośbę. Wspomnienie o jej przeszłości nie zaskakiwało blondynki wcale. Ktoś mający zdolności przewodzenia, które przychodziły tak swobodnie, musiał być przedtem "kimś", zdawała sobie sprawę z genezy cyrkowców jako ninja. Nie myślała jednak długo nad tym kim rzeczywiście konferansjerka mogła być ani jakie zdolności posiadać. Wystarczyło jej to co zobaczyła i nawet jeśli części z tego, czego nie pokazała, wstydziła się to dla Katagiri nie robiło to różnicy, znała tą Ayashii przewodniczącą cyrkowi, nie kunoichi. Dziewczyna nie drążyła dalej tego tematu, bo mogła sparzyć jedynie siebie jak i swoją rozmówczynię.
Ludzie wykonywali różne prace. Jedni wysiewali ziarno lub ryż. Inni zajmowali się zwierzętami albo chociażby handlem. Nie wszyscy jednak byli w stanie albo starali się, najbardziej jak tylko mogli. Wszystko było kwestią nastawienia i oddania sprawie, niektórzy byli dokładniejsi w tym co robili a inni? Byli po prostu sprytni, by skrzętnie ukryć swoje niepowodzenia. W przedstawieniach było coś magicznego, bo nawet pomyłka mogła skierować spektakl w niespodziewanym kierunku, którego nikt przedtem nie oczekiwał, więc pomyłka wcale nie musiała nią być. Mimo to, każdy żył swoim własnym tempem. Wciąż byli jednak ci, których pomyłka mogła kosztować zdrowie lub życie i nie trzeba było łapać za miecz, by się narazić.
Mimowolnie zwróciła uwagę, ale nie potrafiła inaczej. Usprawiedliwiała to tym, że ludzie wrzucali dużo monet, z których zapewne uzbierało się nie dużo mniej a może nawet i więcej niż to, co sama zaoferowała. Starała się tym nie przejmować i sprawiać zupełnie normalne (jak na siebie) wrażenie. Nie chciała się wtrącać więc czekała i obserwowała zarówno schodzących ze sceny artystów jak i zbierających się do robienia czegoś innego, między innymi konferansjerkę, która musiała poświęcić chwilę swoim podopiecznym. Nie chciała się wtrącać i zakłócać im takiej chwili. To był przecież dobry występ i zasługiwali na pochwały, którym otrzymaniu mogła się przyglądać, nie ukrywając delikatnego uśmiechu
Gdyby zdecydowała się na komentarz, musiałaby przyznać, że Ayashii potrafiła się odpowiednio poruszać, zarówno jeśli chodziło o skoki i możliwie inne akrobacje. – Hai... — potwierdziła jej entuzjastyczne słowa i powoli, aczkolwiek stałym tempem skierowała się za nią w kierunku obozu, gdzie mieli przesiadywać cyrkowcy po zakończonych występach. Przegapiła moment pojawienia się wielkiego stołu, przy którym mieli ucztować, ale nic się z tego powodu nie stało, choć spodziewała się, że będzie się to odbywało w jednym z namiotów, całe szczęście, że nie na scenie! Obecność koszy z rozgrzanym węglem jej nie dziwiła. To nie była okolica podgrzewanej sceny ani ludzkiego tłumu, który swoją obecnością podnosił temperaturę. Ot, jedyne co im towarzyszyło to stół i węgielki, które odganiały mróz. Szkoda tylko, że nie mogło to za bardzo pomóc na stygnące jedzenie. Kolejna motywacja, by jeść szybciej. Samurajka natomiast wolała delektować się jedzeniem na swój własny sposób, szczególnie gdy smakowało. Wolne jedzenie było jednym z nich, dzisiaj jednak nie był dzień, by się nim delektować w sposób tradycyjny i należało sobie poradzić jakoś inaczej.
Ktoś musiał pełnić funkcję mistrza kuchennych ceremonii. Obserwując wszystko, rzuciło się jej w oczy, że taką rolę właśnie pełni blondynka, której imię pozna dopiero po chwili a w roli jej pomocniczki była cwana Mizuko, którą miała okazję poznać podczas spektaklu ze zbiornikiem pełnym wody. Nie oczekiwała reakcji od nikogo ze zgromadzonych, spodziewała się, że każdy będzie zajęty i nie poświęci jej zbyt wiele uwagi. Nie mogła się bardziej mylić, bo jednak właśnie Mizuko od razu ją dostrzegła. Na szczęście były już w pobliżu stolika. – Tak. Chyba tak... — Mówiła, lawirując oczami, to na lewo, to na prawo. Nie chciała się w końcu wpraszać ani robić za jakąś atrakcje. Nie mniej nie mogła pozostawić Mizuko z taką suchą odpowiedzią, odpowiedziała jej delikatnym skinieniem, które w pełny ukłon nie przeszło – Ekhem, musisz się liczyć z tym Mizuko-chan, że skoro już do was dołączę to prócz spróbowania surowo ocenie waszą kuchnię i obsługę! — Próbowała brzmieć na wpół poważnie, zaczynając od nieco bardziej naburmuszonej miny jakby była tutaj za karę, a kończąc na pełnym zabójczej powagi uśmiechu, którego zwyczajnie nie można było wziąć na serio, tak samo jak tego co powiedziała. Była jeszcze wspomniana wcześniej Sara. Sara... Sala... jak to się wymawiało? Nie wdawała się w nią w zbytnią rozmowę, aczkolwiek zdecydowała się poczekać, aż ta skończy i wykonała powitalny ukłon, który nikogo kto znał ją pięć minut, nie powinien już dziwić. – Katagiri Kayo. — Przedstawiła się, zwracając uwagę na odpowiednią wymowę w trakcie ukłonu. Gdy już podniosła głowę, przyłożyła otwartą dłoń do okolic piersi, bliżej jednego z ramion gdy mówiła dalej. – Nie mogę się doczekać, by spróbować twojej kuchni Sara-sama — Powtórzyła jej imię starając się utrzymywać taką wymowę, z jaką się jej przedstawiła blondynka.
Od Sary i Mizuko oderwała ją pani organizatorka, której głos rozbrzmiewał po całym okolicznym polu, nic dziwnego, nie chciała, by ktoś jadł zimne, więc zawołała wszystkich najgłośniej, jak mogła. Kayo doskonale to rozumiała, wszystko mogło tutaj szybko wystygnąć. Niezbyt wiedziała, co wypadało w tej chwili zrobić, więc zwyczajnie obserwowała i czekała. Trochę jak ta zagubiona sierotka. Jak wskazano jej miejsce, które miała zająć to bez marudzenia się tam udała i je zajęła. Obserwowała dalej, nieco krepując się brakiem dalszych instrukcji. Gdy Ayashii wzięła jej miskę, jej uśmiech wykrzywił się mocno. Nie chciała, by ktoś ją wyręczał w tak podstawowych rzeczach jak nałożenie jedzenia. Nie mniej z każdą chwilą była coraz bardziej spokojna. Gdy już talerz wylądował po jej stronie stołu, spojrzała na niego, potem na innych, wyraźnie wstrzymywała się, aż inni nie będą mieli nałożone, dlatego mogła w tej samej chwili mówić. – Mogłam sama to zrobić Ayashii-san — Wtedy tez skupiła swój wzrok na czajniczkach z herbatą i oczy zwyczajnie się jej zaświeciły jak jeszcze nie nigdy (dzisiaj) przedtem. – Jest w nich herbata? Naprawdę? — Spytała swobodnie i na pewno dostała odpowiedź twierdzącą, co wywołało uśmiech na jej twarzy. Tym razem... Inny niż te dotychczasowe. Zupełnie szczery i niewinny, którego nie mogła powstrzymać, nawet jakby chciała. – itadakimasu... — Powiedziała, składając najpierw obie ręce i kierując delikatny, bardzo umowny ukłon w stronę stolika...
Ryż wraz z sosem i warzywami nie wydawał się jakoś wykwintny, ale nawet i takie dania miały w sobie coś specjalnego, czego mogła doświadczyć po pierwszym kęsie i to nawet nie z powodu umiejętności gotowania Sary, których jeszcze nie znała — była po prostu głodna a pierwsze kęsy były najlepsze. Katagiri miała jednak niezaspokojony apetyt więc porcja... Wystarczająca mogła się taka wcale nie okazać o tym jednak później, bo wciąż miała jeszcze sporo do zjedzenia ze swojej miseczki. Po paru kęsach, zdecydowanie szybkich, których można się było po niej nie spodziewać, zdecydowała się na zwrócenie się w kierunku czajniczków z herbatą. Jakiś kubeczek najpewniej był jej przeznaczony, to i zdecydowała się go zalać. Musiało wyglądać to dosyć komicznie gdy nalewała sobie cały, a potem usilnie sączyła go do ostatniej kropli, serwując kilka pierwsze łyków powoli, podtrzymując kubeczek od dołu, by potem wypić wszystko na raz i kontynuować próbując z drugiego, bo może jednak smakuje inaczej. Musiała być pewna herbacianych smaków. Czy oceniała na głos? Raczej ograniczała się do prostego powiedzenia po wypiciu całej, że dobra, albo, że nie dobra, wspominając o smakach... No, chyba że któraś była śliwkowa... Wtedy wyjątkowo nie mówiła nic, nie kryjąc grymasu na twarzy. W końcu siedząca obok niej dawna kunoichi zdecydowała się znów rozpocząć rozmowę a skoro Kayo była tutaj jedynie gościem, nie pozostało jej nic innego jak zgodzić się, by udzielić odpowiedzi. – Hmm? Oczywiście Ayashii-san. O co chcesz zapytać? — Nie przywiązała jeszcze wagi do tego pytania, które jeszcze w tej chwili nie padło, a zostały jedynie zrobione przymiarki. To też nie przerywała raczenia się herbatką i posiłkiem.
► Pokaż Spoiler | Rozliczenia
Chakra: 2 150
Ryo: 100
► Pokaż Spoiler
— Mowa —
Ostatnio zmieniony 12 mar 2022, 15:42 przez Katagiri Kayo, łącznie zmieniany 1 raz.
► Pokaż Spoiler | Sens Bushido odnajduje w śmierci
Prowadzone misje 7/4
Misja CPatrol - Kurosawa Shin'ichi
Awatar użytkownika
Kaguya Kaede
Posty: 713
Rejestracja: 02 cze 2021, 22:23
Ranga: Genin
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Rynek

Evviva l'arte!美術万歳!
Posty23

Gdy Kayo z Ayashii były na przodzie sceny i obserwowały przedstawienie, na jej tyłach działy się prace przygotowawcze do wspólnego posiłku – zapewne wtedy, pod ich nieobecność na środku pojawił się wielki stół czy ławki (choć pytanie, gdzie oni go wcześniej trzymali, biorąc pod uwagę fakt, że była to jedna, wielka bryła drewna, która na pierwszy rzut oka nie mieściła się w żadnym z namiotów), zostały rozstawione kosze z węglem, tak by trzymać ich ogrzanymi w trakcie posiłku. Ludzie zaczęli się powoli zbierać i zajmować miejsca, rozmawiając przy tym czy o występie samym w sobie, czy rozważając, co tym razem dobrego Sara ugotowała. Parę osób spojrzało nawet w stronę Katagiri, jednocześnie posyłając jej uśmiech czy skinięcie głowy na przywitanie. Nie podchodzili jednak do niej, żeby nie robić zapewne zbyt wielkiego zamieszania.
Senpai jest wybitną kucharką, jestem pewna, że Ci zasmakuje, Kayo – san! – powiedziała Mizuko z przekonaniem w głosie, uśmiechając się szeroko. Sara się lekko zarumieniła na słowa niebieskowłosej.
Oj, przesadzasz! – Machnęła ręką, by następnie spojrzeć na samurajkę i odwzajemnić jej ukłon. – Mam nadzieję, że przypadnie Ci to gustu. – Uśmiechnęła się ciepło, nim pożegnała się ze wszystkimi i wrócić do swojej pracy. Ktoś te jedzenie wszystkim musiał wydać, prawda?
Ayashii wychodziła z założenia, że robota nie ucieknie, a jedzenie ciepłego posiłku, we wspólnym gronie było bardzo ważną rzeczą. Byli przecież rodziną, a te chwile spędzone przy jedzeniu razem były naprawdę bardzo ważne, dlatego starała się to kultywować. Kayo mogła zobaczyć, jak się przeszła po namiotach, sprawdzając czy na pewno nikogo tam nie ma.
Mogłaś, ale jesteś naszym gościem, a i sama przecież powiedziałaś, że będziesz oceniać naszą obsługę – odpowiedziała jedynie, posyłając jej oczko. Widać było, że kobieta się trochę z nią zgrywała i specjalnie za słówka łapała, aczkolwiek nie było w tym nic… złośliwego. – Tak, jest w nich herbata – potwierdziła. Widząc uśmiech Kayo na te słowa, sprawiły, że Ayashii odpowiedziła tym samym. Taka mała rzecz, a jak mogła cieszyć, prawda? – Ittadakimasu.
Wszyscy zaczęli się zajadać ryżem z warzywami i odrobiną mięsa z kurczaka – nie było go dużo, bo jednak to nie był najtańszy dodatek, ale w każdej porcji trochę się znalazło. Gulasz był mimo wszystko smaczny, lekko pikantny – aczkolwiek nie wypalał kubków smakowych, a dobrze rozgrzewał organizm. Zaś herbata? W każdym czajniczku był ten sam rodzaj – biała herbata, jednakże z jakiś owocowym posmakiem, jednakże na pewno nie były to śliwki. Może truskawka? Była lekko słodkawa, ale jednocześnie delikatna w smaku, trochę nawet łagodząc te pieczenie po gulaszu.
Następnie padło pytanie od Ayashii… co kobieta mogła mieć na myśli? Gdy Kayo się zgodziła, konferansjerka nie odpowiedziała od razu. Odłożyła pałeczki na bok, by następnie chwycić za swoją czarkę z herbatą i upić łyk, a także by wziąć głęboki wdech. Wydawała się być lekko… zdenerwowana?
Co Cię sprowadza do Tsuchi no Kuni? Nie wydajesz się być tutejsza – rzekła w końcu, jednakże Kayo miała wrażenie, że to było tak naprawdę tylko preludium do znacznie dłuższej rozmowy i za tym pozornie niewinnym pytaniem kryło się coś… znacznie większego.
NPC Ayashii
NPCMizuko
NPCSara
NPCChłopak z kapeluszem
Obrazek
Awatar użytkownika
Katagiri Kayo
Posty: 250
Rejestracja: 12 gru 2021, 17:11
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Rynek

Pośród całego zamieszania nawet jej nie przyszło do głowy, zastanawiać się skąd wytrzasnęli tak szybko duży stół. Jednak gdyby miała zgadywać, najpewniej była to jedna ze sztuczek, które znali i póki co ta tajemnica była zupełnie bezpieczna, bo Kayo nawet nie tyle nie pomyślała, by o to zapytać, co bardziej zupełnie nie zwróciła nań uwagi pod tym kątem. W pewien sposób cieszyła się, że jej gościnna obecność w tym miejscu nie przysporzyła jej ludzi do rozmowy. Mogła spróbować spędzić tutaj czas, zamiast walczyć z byciem atrakcją.
Mizuko swoimi słowami jedynie podsycała oczekiwania Kayo, choć starała się z czystej grzeczności nie mieć żadnych, jak zawsze zresztą, bo nie potrzebowała ani nie chciała wiele. Przynajmniej z takim nastawieniem się tutaj pojawiła. Kucharka zdawała się być skromna, ale nie trzeba było bystrego oka, by zobaczyć, że ma wierną pomocniczkę, oraz że wciąż tutaj gotuje, dla ludzi którzy ludzi chętnie przychodzą dla wspólnych posiłków. Ta kuchnia musiała być przynajmniej poprawna, inaczej już dawno rozpętałby się tutaj bunt. Kayo jako ta, która dość dużo czasu spędzała w kuchni, wiedziała doskonale, jak nastrój potrafi, się zmieć za sprawą zwykłego obiadu.
Kayo nie zapomniała jak ważne były chwile spędzane przy wspólnym stole, jeszcze w Kraju Żelaza. Dla niej te czasy i chwile odeszły już dawno, wraz z tym jak Kota zdecydował się po raz pierwszy opuścić farmę na stałe. Od tamtej pory nic nie było takie samo, a zwłaszcza obiady i kolacje, które były dużo mniej wspólne. Ayashii złapała ją w ogień krzyżowy jej własnych słów i blondynka nie mogła ukrywać drobnego zawstydzenia tym, że jej własne słowa obróciły się w tej chwili całkowicie przeciwko niej. – Jesteś okrutna, Ayashii-san — Powiedziała jej z grymasem na twarzy, aczkolwiek nie był to grymas z typowej złości a bardziej zagrany, zupełnie jej pozbawiony stworzony tylko po to, by pokazać, że jednak tę utarczkę przegrała, W pewien sposób się zgrywała. Lecz to nie oznaczało, że zamierza się poddać. W końcu było wiele innych rzeczy, które akurat mogła wciąż zrobić sama, nawet będąc gościem.
Oczekiwała nieco bardziej wyczerpującej odpowiedzi w kontekście herbacianych czajniczków, jak choćby określenia ich zawartości. Ostatecznie jednak nie przejmowała się tym bardzo, bo sama miała zamiar rozwikłać tę tajemnicę gdy już spróbuje z każdej i oceni. Nie oceniała zawartości gulaszu, jaki jej podano. Widziała, co było w środku i nie miała w naturze wybrzydzać na podane jedzenie, a zwłaszcza dzisiaj, gdy była gościem u kogoś na obiedzie. Nie chciała zaglądać innym do misek, ale ukradkiem zerknęła na inne porcje. Rozmyślała wtedy o tym jak rzeczywiście ci cyrkowcy żyją. Herbata nie była zwyczajnym stosem zielska wrzuconym do przegotowania. To ją bardzo cieszyło, zwłaszcza że była delikatna i o owocowym posmaku. Wydawało się jej, że zbyt szybko się nią nie napije, bo im herbata lepsza, tym więcej chce się jej wypić. Najważniejsze, że nie była cierpka. Starała się nie zwracać na drobne poddenerwowanie w sygnałach wysyłanych przez Ayashii. Liczyła, że jeśli zrobiła coś źle, lub zbytnio się ośmieliła, to ta powinna jej o tym powiedzieć i najpewniej za chwilę to zrobi. No bo przecież co mogło być tak trudnego w pytaniu? Gdy ono już jednak padło zrozumiała natychmiast, dlaczego kobieta mogła się denerwować. Nie mogła w końcu przewidzieć reakcji Kayo na takie pytanie, choć z drugiej strony czy było się o co złościć? Katagiri nie widziała w tym pytaniu niczego, co mogłoby ją zdenerwować — Jeszcze. Bo takie pytania lubiły zagłębiać się w szczegóły i to właśnie nimi mogła denerwować się konferansjerka. – No tak, to aż tak widać? — Spytała, przykładając, palec delikatnie do boku podbródka jakby przez sekundkę się zastanawiała. W końcu jednak dziewczyna uśmiechnęła się, robiąc przerwę w piciu herbaty. Uśmiech był prosty i targały nim wyraźnie mieszane uczucia. Niby się uśmiechała, ale nie trudno było stwierdzić, że to nie wszystko, co przyszło jej w tym momencie do głowy. – Tak jakoś wyszło — Na pewno nie była to odpowiedź, jakiej oczekiwała konferansjerka, właściwie nawet nie rozpoczynała tematu. Wolała jednak szybko go zmienić by ani nie zaplątać się we własnych słowach, ani w odpowiedziach na zbyt konkretne pytania, których mogłaby nie chcieć udzielać. – Powiesz mi Ayashii-san, codziennie robicie inną herbatę czy to wasza ulubiona? —
► Pokaż Spoiler | Rozliczenia
Chakra: 2 150
Ryo: 100
► Pokaż Spoiler
— Mowa —
Ostatnio zmieniony 17 mar 2022, 19:56 przez Katagiri Kayo, łącznie zmieniany 1 raz.
► Pokaż Spoiler | Sens Bushido odnajduje w śmierci
Prowadzone misje 7/4
Misja CPatrol - Kurosawa Shin'ichi
Awatar użytkownika
Kaguya Kaede
Posty: 713
Rejestracja: 02 cze 2021, 22:23
Ranga: Genin
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Rynek

Evviva l'arte!美術万歳!
Posty25

Kayo zapewne nie wiedziała o jeszcze wielu tajemnicach skrywanych przez cyrkową grupę, jednakże gdyby się tak zastanowić, to z każdą chwilą z nimi spędzoną, coraz więcej się dowiadywała – czy to o Ayashii, która przewodzi całą grupą, czy też o motywach, dlaczego się tutaj zebrali, co nimi kieruje, że postanowili wspólnie podróżować. Nie można było się oprzeć pierwszemu wrażeniu, że byli naprawdę pozytywnymi ludźmi, którzy – pomimo nieszczęścia, którego doświadczyli – starali się czerpać z życia garściami, jednocześnie wspierając się nawzajem.
Ayashii wykorzystała słowa Kayo przeciwko niej samej. Nie miała oczywiście żadnych złych intencji, po prostu się trochę z dziewczyną zgrywała i było to w formie żartów, co można było zobaczyć po uśmiechu na twarzy kobiety, która po prostu wydawała się mieć całkiem niezły humor – Katagiri mogła mieć nadzieję, że rzeczywiście tak było, a nie tylko przywdziewała maskę, pod którą to kryła swój wewnętrzny smutek.
Gomene, Kayo, sama się podłożyłaś i nie mogłam się powstrzymać – odpowiedziała na słowa młodej samurajki, śmiejąc się przy tym melodyjnie. – W ramach przeprosin załatwię Ci dokładkę – dodała zaraz potem, puszczając dziewczynie oczko, a następnie biorąc odrobinę ryżu wymieszanego z sosem i popijając herbatą. Kayo co prawda przegrała bitwę, ale wojna jeszcze trwała i zapewne będzie mieć jeszcze okazję do zrobienia czegoś samej i odegrania się na konferansjerce!
Przyglądając się porcjom, te te były mniej więcej podobnej wielkości do tej, którą dostała Kayo. Jeżeli był jakiś rosły chłop, to miał trochę więcej, Mizuko nieco mniej, no ale ona była nawet od Katagiri niższa. Katagiri zerkając ukradkiem na te porcje nie miała wrażenia, że została w jakiś specjalny sposób potraktowana i że dostała więcej, aniżeli inni, co zapewne ją cieszyło. Zaś herbata, której się napiła – dobra. Może nie należała do najwyższej jakości, ale oscylowała gdzieś pośrodku, nie będąc najtańszą z możliwych. Ot, taka idealna na co dzień do picia. Zdecydowanie czuć było w niej jednak to, że osoba, która ją zaparzała znała się na tej sztuce i liście nie zostały po prostu zalane wrzątkiem, a rzeczywiście dołożono starań, żeby była ona jak najsmaczniejsza. Takie drobne szczegóły, jednakże robiły różnicę i napawały swoistym… ciepłem, pokazując, że nawet do tak małych rzeczy przykuwano tutaj uwagę.
Podenerwowanie Ayashii skądś się brało – Kayo mogła się tylko zastanawiać, czy było to spowodowane jakimś jej zachowaniem, czy też kobieta miała jakieś inne powody. Zapewne wszystko miało się za chwilę wyjaśnić. Widząc raczej spokojną reakcję Katagiri na zadane pytanie, widać, że Ayashii nieco odetchnęła i się rozluźniła. Upiła łyk herbaty.
Przeciętny mieszkaniec Starego Kontynentu nie posługuje się chakrą i nie nosi przy sobie broni – odpowiedziała dosyć spokojnie, posyłając dziewczynie delikatny uśmiech. Widać było trochę po kobiecie, że jakby się zbierała do wyrzucenia z siebie czegoś, jednakże nie potrafiąc znaleźć odpowiednich słów, które by opisały to, co chciała powiedzieć. – Przypadki chodzą po ludziach. – Nie dziwiło ją jakoś bardzo to, że „tak jakoś wyszło”. W sumie w przypadku całego cyrku było podobnie. Tak wyszło, że się wspólnie zebrali, że z każdym kolejnym odwiedzonym krajem przybywało ich, zbierając to kolejne sieroty wojenne, które nie miały już na tym świecie nikogo. Tak wyszło, że Ayashii zbudowała dla nich namiastkę domu na kółkach, dając poczucie bezpieczeństwa. Najwidoczniej tak wyższe siły chciały i tak to zaplanowały. – Wiem, że to może zabrzmieć dla Ciebie surrealnie… ale jesteśmy w drodze na Nowy Kontynent. Jakbyś chciała, to możesz się z nami zabrać – wyrzuciła z siebie w końcu Ayashii. Ta propozycja zapewne mogła młodą samurajkę zdziwić, biorąc pod uwagę fakt, że znały się stosunkowo niedługo, jednakże z drugiej strony na tyle ile Kayo zdążyła kobietę poznać, wydawało się to być w bardzo… jej stylu. – To akurat moja ulubiona, mamy też inne. – odpowiedziała na pytanie Kayo.
W pewnym momencie Katagiri mogła zobaczyć, jak Mizuko z Sarą wstają od stołu, by na chwilę zniknąć w namiocie służący za kuchnię polową. Po chwili wróciły z talerzami, wypełnionymi jakimiś… słodyczami. Było kilka rodzajów – kolorowe dango, coś co przypominało czekoladowe kulki. Były też doriyaki, zapewne faszerowane słodką pastą z fasoli azuki. Wszystkiego było sporo.
Jako że to nasz ostatni występ w Kraju Ziemi, to w ramach małej celebracji zrobiliśmy trochę słodkiego. Na każdego przypada po trzy sztuki z każdego rodzaju – powiedziała Sara, starając się mówić trochę głośniej, choć daleko było temu do chociażby podniesienia głosu. Wszyscy jednak na kucharkę patrzyli i nikt nic nie mówił, więc jej słowa raczej dotarły do wszystkich.
Częstuj się, porcja dla Ciebie jest w to wszystko wliczona, bez obaw – powiedziała Ayashii, zachęcając dziewczynę do poczęstowania się deserem.
NPC Ayashii
NPCMizuko
NPCSara
NPCChłopak z kapeluszem
Obrazek
Awatar użytkownika
Katagiri Kayo
Posty: 250
Rejestracja: 12 gru 2021, 17:11
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Rynek

Wrażeń na temat cyrkowców miała niewiele, były one jednak dobre, na tyle dobre, że jak na razie nie mogła z pełnym przekonaniem powiedzieć na ich temat niczego złego. Wolała wierzyć w dobre intencje, więc nawet nie przyszło jej do głowy, że prawda mogłaby być zupełnie inna jeżeli rozgrzebać wszystko doszczętnie. Wyraźnie też dostrzegała, że towarzystwo wszystkich tych ludzi sprawiało konferansjerce radość i w żadnym wypadku nie mogło być jedynie ciężarem, który dźwigała. Zdecydowała się już słowami nie komentować tego jak Ayashii ją porobiła względem zwyczajnego nakładania posiłku, który Kayo wolałaby zrobić sama. Nie mniej, nie mogła mieć jej tego za złe, zwłaszcza że obie się zrozumiały, zwłaszcza jeśli chodziło o samo ocenianie tutejszej obsługi, co również było żartem. Kiwnęła głową twierdząco na jej propozycje – Yhym — nie mogła pogardzić dokładką, ale jeszcze nie w tym momencie, bo jeszcze nie skończyła tego, co miała w swojej miseczce.
Kwestia porcji i ich wielkości szybko zniknęła z listy rzeczy, o które musiała się martwić. Wydawało się jej, że wszyscy zostali potraktowani po prostu fair i mogła ze spokojem skupić się na innych rzeczach, a raczej — nie skupiać się na żadnych, bo atmosfera zdawała się być tutaj zupełnie sielska i po prostu przyjemna. W sprawie herbaty nie mogła oczekiwać herbaty pitej na salonach, czy domu shoguna, lecz prawda była taka, że nawet nie miałaby w swoim życiu okazji takiej spróbować i nawet nie wie, jak takowa smakuje, dlatego ta... Teoretycznie ze średniej półki była dla niej wysoką półką. Możliwe, że była to różnica perspektyw, bo istnieje szansa, że ktoś tutaj miał okazji próbować po prostu rzeczy z wyższych sfer. Katagiri nie była jedną z takich osób, dlatego zadowolenie ze "średniej" herbaty mogło nieco przewyższać spodziewane oczekiwania innych na ten temat. Ot, smakowało jej, może nawet bardziej niż innym, właśnie ze względu na dopieszczone szczegóły, o jakie w tym wypadku po prostu zadbano.
Kayo również dbała o szczegóły gdy parzyła herbatę w domu, właśnie dlatego każdy łyk sprawiał, że czuła się po prostu lepiej, bezpieczniej, bo przypominała jej o chwilach gdy wraz z ojcem i Kotą mogli spokojnie spędzać popołudnia na wspólnym posiłku. Mogła na chwilę myślami wrócić do tamtego czasu. Nie mogła jednak pogrążyć się w nich zupełnie, bo powinna żyć teraźniejszością, a stare dni już raczej nie wrócą. – Mhm. Dobra jest, dziękuję. Lepsza niż byłabym sama w stanie zrobić — Możliwe, że nie doceniała własnych umiejętności parzenia herbaty, albo zwyczajnie nie pamiętała, jak smakowała rzeczywiście ta parzona kilka lat temu w jej domu. Nie chciała wdawać się w więcej szczegółów, bo były zbyt bolesne, by je przytaczać, a już na pewno nie chciała o sobie mówić zbyt dużo. Wystarczyło to, co widzieli teraz, na własne oczy.
– Mhm... — Zaczęła gdy kobieta wspomniała o przeciętnych mieszkańcach kontynentu, pewnie mając na myśli ludzi mieszkających w miastach czy wioskach, ale nawet farmerzy mieli czym się bronić a co dopiero podróżnicy, którzy musieli być gotowi na najróżniejsze zagrożenia – Chyba kupcy i podróżnicy noszą coś do obrony, chyba że ja coś pokręciłam — Wydawała się przez krótką chwilę zamyślona. Mówiła pozbawiona pewności czy w ogóle powinna pokazywać swoje tanto komukolwiek a co dopiero Wakizashi należące do jej brata, z którym nigdy się nie rozstawała, skrywając je pod czystym kawałkiem białego materiału, niczym jakiś rekwizyt lub pamiątkę, starając się, by wyglądało lepiej niżeli ten długi nóż, który nosiła gdzieś za pasem (tanto) – To tylko nóż, prawdopodobnie mogłabym nim równie dobrze kroić ogórki — Przewróciła oczami, zawieszając spojrzenie na swoim pasie. Gdzieś tam pod warstwami szaty znajdowało się to rzeczone tanto, nie było jednak w tej chwili zupełnie na widoku. Nie było potrzeby go wszystkim pokazywać. Nie mogła w tej chwili żartować ze swojego narzędzia obrony własnej, które wyglądało bardzo zwyczajnie, zwłaszcza że i tak uważała, że nie potrafi się nim odpowiednio posługiwać. Kwestii posługiwania się chakrą nie skomentowała, bo wiedziała doskonale, że było to coś, czym nie mógł pochwalić się każdy i to był chyba jej jedyny talent, którego nie potrafiła zanegować ani nie zamierzała. Ot, pewne rzeczy przychodziły jej prościej niż inne i sama nie była pewna, dlaczego tak właśnie. Jej ojciec nie parał się chakrą a jej brat nie był w tym wybitny. Ona oczywiście też nie była, ale pewne rzeczy, których on uczył się długo, łapała po prostu od razu gdy jej je demonstrował. Z wieloma innymi było wręcz odwrotnie, ale każdy ma z czymś trudności. Nie dało się określić tego dosadniej niż "tak jakoś wyszło" czy "przypadki chodzą po ludziach". Nawet mimo to, niezbyt znała kruczki prawne kraju ziemi. Doskonale natomiast wiedziała, dlaczego bronią jej wyboru był sztylet niżeli miecz. Właśnie było nim prawo. Nie każdy mógł i powinien nosić katanę, ona nie mogła i nie powinna, jeśli chciała okazać jakikolwiek szacunek kaście samurajów a przede wszystkim swojemu bratu.
– Hęę? Nowy kontynent? A co to? Trzeba gdzieś płynąć? — I tutaj właśnie wychodziło w jak małym świecie do tej pory żyła Kayo. Co prawda słyszała jakieś plotki o różnych dziwnych ludziach, czy podróżach daleko na wschód, ba. Miała nawet okazję spotkać gdzieś kogoś, kto był niezwykle grzeczny i zasłużył na stos prezentów właśnie z dalekiego wschodu. Dla niej jednak to wciąż była abstrakcja, bo nie miała pojęcia, jak wielki jest świat i niezbyt ją to interesowało, bo dla niej świat był tu, gdzie go widzi, a nie tam gdzieś daleko gdzie nigdy nie dotrze ani nie spojrzy. Katagiri również miała pewne braki w edukacji, lecz czego oczekiwać od kogoś, kto większość swojego życia spędził na jednej farmie z okazjonalnymi wizytami w pobliskim mieście? Miejsce, w którym siedziała w tej chwili, było najdalej, gdzie kiedykolwiek się udała. Sama oferta zdawała się jej... Niemożliwa, wręcz nie to, że nie właściwa, ale po prostu... Specyficzna. Nie potrafiła określić tego jednym słowem. Pokręciła tylko głową na boki, delikatnie, nie agresywnie, dopiero gdy skończyła mówić, by już samym gestem odrzucić tę propozycję – Arigatou za złożenie mi tej oferty Ayashii-san, ale nie chciałabym wam wchodzić w drogę. — Uśmiechnęła się w jej kierunku, odkładając kubeczek z herbatą, by zaraz potem również wziąć nieco jedzenia na łyżkę. Dopiero gdy to zrobiła, skłoniła jeszcze głowę, jakby dalej utrzymując kulturalne elementy swojej odmowy. – Obiecałam coś dla kogoś przechować, wiem, że na pewno tego szuka — Instynktownie wskazała na swoją pamiątkę, którą kurczowo zawsze ze sobą trzyma. Wakizashi było dla niej specjalne, nie była to broń, którą można było kogoś skrzywdzić. To była część Daisho jej brata i wciąż wierzyła, że niegdyś odnajdzie jego katanę, zabraną tamtego straszliwego dnia. Liczyła, że będzie mógł odnaleźć prawdziwy sposób gdy już będzie w całości. Mimo to bała się, bo nie była wojowniczką i na pewno nie będzie w stanie sobie poradzić z prawdziwym wojownikiem, dlatego pozostawało jej żyć i liczyć, że w trakcie swoich poszukiwań pomoże wystarczającej ilości ludzi, choćby w błahych sprawach.
Czuła się głupio, odrzucając ofertę, ale musiała to zrobić. Było po niej widać, ze mimo podjętej decyzji dawno temu, przez chwilę nawet rozważała zastanawianie się nad słowami konferansjerki. Kwestia innych smaków herbat zdawała się zejść na drugi plan w ogniu oferty która zawisła jak odganiana chmura nad tą rozmową. Pojawiło się coś jeszcze. Mizuko oraz Sara. Chyba przyniosły deser, ciut przedwcześnie na jej gust, lecz to nic złego. Oczy znów, jak na widok samej herbaty ponownie zaświeciły się jej mocno. Mimo to w tym "pozytywnym" zaświeceniu, pojawiło się coś jeszcze. Pewnego rodzaju zaniepokojenie słowami wypowiedzianymi przez Sarę – Jutro wyjeżdżacie? — Spytała prosto z mostu, nie wiedząc jak łagodniej ubrać to w słowa, no bo czy dało się w ogóle? Nim jednak zdecydowała się poczęstować dango wolała skończyć to co jeszcze ma w misce i tą obiecaną dokładkę. Poza tym, na pewno byli ci, którym na pewno należało poprawić humor dodatkowym słodyczem. To, że była gotowa się podzielić, nie oznaczało, że zamierza komuś sprawić przykrość i nie skosztować przygotowanych frykasów. Chciała wziąć jedną, ale to chyba nie zależało od niej co jej przypadkiem, nie zapowiadało się by Ayashii odpuściła a ona... Czuła po prostu jeszcze bardziej, jakby się narzucała, nawet jeżeli była przewidziana w całym tym obiedzie od samego początku.
► Pokaż Spoiler | Rozliczenia
Chakra: 2 150
Ryo: 100
► Pokaż Spoiler
— Mowa —
Ostatnio zmieniony 20 mar 2022, 15:10 przez Katagiri Kayo, łącznie zmieniany 1 raz.
► Pokaż Spoiler | Sens Bushido odnajduje w śmierci
Prowadzone misje 7/4
Misja CPatrol - Kurosawa Shin'ichi
Awatar użytkownika
Kaguya Kaede
Posty: 713
Rejestracja: 02 cze 2021, 22:23
Ranga: Genin
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Rynek

Evviva l'arte!美術万歳!
Posty27
Bazując na słowach samej Ayashii, to nie było błędnym wnioskiem stwierdzenie, że niektórzy tutaj zaznali życia „w wyższych sferach”, jakby nie patrzeć kobieta wyznała Kayo, że w przeszłości ludzie zwykli mawiać do niej per „sama” i chciałaby ten etap swojego życia zakończyć i dlatego poprosiła samurajkę, żeby się do niej w ten sposób nie zwracała. Najważniejsze jednak, że Katagiri napitek smakował z jednego, ważnego powodu – na tym zapewne całej cyrkowej grupie zależało, żeby ją ugościć jak najlepiej tylko mogli, nawet jeżeli ich znajomość była naprawdę krótka i dopiero co się poznawali.
Wspomnienia czasów bardziej… sielskich, gdy miała ojca i brata przy sobie napawał poczuciem bezpieczeństwa i charakterystycznym ciepłem na sercu. Czasem warto było myślami wracać do przeszłości, jednakże pamiętając, że ta już nie wróci i mimo wszystko trzeba się skupić na teraźniejszości i tym, co się wokół nas dzieje.
Cieszę się, że Ci smakuje! – odpowiedziała Ayashii, w zupełności szczera. Jakby nie patrzeć, to była jej ulubiona herbata i to ta została podana ich gościni, więc tym bardziej był to powód do zadowolenia. – Sara jest niezastąpiona w tej kwestii – dodała zaraz potem. Blondynka była naprawdę skromna, jednakże widać było, że naprawdę się starała i przykładała uwagę do najmniejszych rzeczy. Nie dość, że sam posiłek był naprawdę bardzo dobry, to do herbaty również nie można było się w żaden sposób przyczepić.
Miło mi to słyszeć – odrzekła cyrkowa kucharka, uśmiechając się nieco zakłopotana, by usiąść naprzeciwko Kayo i Ayashii. W końcu wszyscy mieli swoje jedzenie, więc mogła i ona coś przekąsić. Wciąż jednak siedziała blisko namiotu z kuchnią polową, żeby w razie czego móc odejść od stołu i zaserwować dokładkę.
Słowa Kayo miały jak najbardziej sens. Oczywiście, że podróżnicy czy kupcy noszą przy sobie jakąś broń, starając się w ten sposób obronić. Jednakże… słowo klucz. Podróżni. Gdyby była mieszkanką stolicy i postanowiła po prostu przyjść na pokaz cyrkowy, to by nie miała raczej przy sobie tego tanto. Stolica Kraju Ziemi była wyjątkowo bezpieczna, ba można było zobaczyć pomniejsze patrole samurajskie, z którymi to po wojnie Tsuchi no Kuni mocno współpracowało. Oczywiście za odpowiednią cenę. Jakiekolwiek zamieszki były rzadkie, przestępczość również nie była dużym problem – a chociażby nie takim, jak chociażby w Kraju Ognia.
To potwierdza moje słowa, gdybyś mieszkała w Yanabe, to nóż nie byłby Ci potrzebny na występ grupy artystów – odrzekła spokojnie Ayashii. Na kolejne słowa o krojeniu ogórków zareagowała delikatnym, ale szczerym śmiechem. Nie było to w żadnym stopniu wyśmiewanie, ot odebrała to jako żart. – Teoretycznie.. tak, mogłabyś kroić nim ogórki. Ale w kwestii chakry się nie wywiniesz. – Ayashii zapewne miała swoje „sposoby”, dzięki którym dowiedziała się, że Kayo potrafiła takowej używać. Pewne rzecz wydawały się być dla kobiety oczywiste, jakby… czytała w myślach albo kij wie co. Nie zmieniało to jednak faktu, że spostrzeżenia konferansjerki na temat młodej samurajki były prawdziwe, a chociażby częściowo. Kayo w Tsuchi była tak naprawdę przejazdem, tudzież jej znalezienie się tutaj można było nazwać kwestią przypadku.
Ayashii nie kryła swojego lekkiego zdziwienia, gdy Katagiri zapytała, czym jest Nowy Kontynent. Jakby nie patrzeć, po wojnie plotki się dosyć szybko roznosiły i praktycznie każdy wiedział, że coś takiego istniało. Zwłaszcza, jeżeli się należało do jakiejś wioski ninja i ta została zrównana z powierzchnią ziemi. Kobieta mogła jedynie się więc teraz zastanawiać, skąd Kayo znała techniki shinobi i dlaczego była w stanie posługiwać się chakrą, choć to nie było pytanie, które zapewne by zadała, a chociaż nie na ich obecnym etapie znajomości.
Nie, nie trzeba płynąć, a przejść przełęczą w górach w Tanima no Kuni – wyjaśniła jednak spokojnie, neutralnie. Ot, przyjęła do wiadomości, że Kayo nie zwiedziła zbyt wiele świata w swoim życiu i mogła po prostu wszystkiego nie wiedzieć. – Jakbyś nam wchodziła w drogę, Kayo, to bym Ci tego nie proponowała. Podróż po świecie w grupie jest raźniejsza i… zdecydowanie bezpieczniejsza – odpowiedziała na kolejne słowa dziewczyny. Było w nich naprawdę sporo racji, biorąc pod uwagę obecną sytuację na świecie, ile różnych niebezpieczeństw w nim czyhało. Jednakże, decyzja zależała już od młodej samurajki; Na kolejne słowa dziewczyny Ayashii przytaknęła głową i przytaknęła w geście zrozumienie. – Obietnica ważna sprawa, rozumiem doskonale. – Spojrzała na wakizashi. Czy to sprawiło, że konferansjerka zaczęła Kayo „podejrzewać” o bycie powiązaną z samurajami? Być może. Czy jej nastawienie do dziewczyny w jakikolwiek sposób się zmieniło? W żadnym wypadku. Wciąż była dla niej miła, posyłała ciepłe uśmiechy. Katagiri pragnęła odzyskać kiedyś Daisho swojego brata i gdyby Ayashii o tym wiedziała, to zapewne życzyłaby jej z całego serca powodzenia. – Mimo wszystko mam nadzieję, że jeszcze się kiedyś spotkamy – dodała na koniec. Mówiła szczerze i Kayo mogła to wyczuć po głosie kobiety. Lekko sentymentalnym, choć też z lekkim smutkiem w oczach. Może naprawdę miała nadzieję, że dziewczyna postanowi się z nimi zabrać w dalszą podróż?
Z jednej strony może i za wcześnie, z drugiej na stołach było sporo miejsca, żeby słodycze mogły po prostu sobie leżeć, nie zaszkodzi im nic. Plus był też taki, że dzięki temu, Mizuko z Sarą będą mogły po prostu zacząć się delektować słodkościami w tym samym czasie co reszta ludzi, ot taki plus;
Jutro nie, za parę dni. Po prostu nie mamy już w planach żadnego występu tutaj, a potem ruszamy dalej, do Kraju Dolin. Tam pogramy trochę, a potem prosto do Sakura no Kuni – odrzekła niebieskowłosa, uśmiechając się do Kayo. Słowa dziewczyny zostały potwierdzone zarówno przez Sarę, jak i Ayashii skinięciem głowy. – Jeżeli będziesz gdzieś w pobliżu, to koniecznie wpadnij na występ! – zachęciła ją. Trzeba przyznać, że cała atmosfera, mimo sielska… trochę zrobiła się smutniejsza. Kayo wiedziała, że powoli zbliżał się czas pożegnań i mimo że z całą grupą cyrkową nie znała się za długo, to mimo wszystko ludzie występujący tutaj wydawali się być naprawdę bardzo w porządku, a chwile jakie im przyszło razem spędzić… były dosyć przyjemne, mimo że dziewczyna – zupełnie niepotrzebnie – czasami czuła się, jakby się narzucała.
Dobra, koniec smętów, przecież jeszcze się nie żegnamy. Kayo, masz ochotę na tę obiecaną przeprosinową dokładkę? – zapytała nagle Ayashii, wstając od stołu z szerokim uśmiechem na twarzy, jednocześnie kładąc ręce na biodrach. Była to swoista próba… odciągnięcia myśli od tematu rozejścia się, które zbliżało się, mimo wszystko, nieubłaganie.
NPC Ayashii
NPCMizuko
NPCSara
NPCChłopak z kapeluszem
Ostatnio zmieniony 23 mar 2022, 0:42 przez Kaguya Kaede, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Awatar użytkownika
Katagiri Kayo
Posty: 250
Rejestracja: 12 gru 2021, 17:11
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Rynek

Miała dwie opcje. Mogła wciąż myśleć o tym jak było kiedyś i pamiętać o tym jak "dobry" był Kota, nie zapominać, jakim jest dla niej wzorem, albo odciąć się od przeszłości i skupić na teraźniejszości, prąc przed siebie tylko i wyłącznie w sobie znanym kierunku. Nie była gotowa na takie decyzje.
Katagiri w żaden sposób nie wątpiła w starania blondwłosej kucharki. Sama obserwacja wystarczyła, by, wysnuć pozytywne wnioski na jej temat a miała przecież więcej niż jeden przykład na jednej kolacji. Co prawda czasami, ludzie starali się bardziej, jednak dziewczyna nie zamierzała poddawać tego, co widziała w żadną, nawet najmniejszą wątpliwość. Przyjemnie było słuchać, że ktoś ceni sobie pracę innej osoby, nie mogła odpowiedzieć inaczej niż zwyczajnym uśmiechem, bo nie wymagało to od niej dodatkowego komentarza, on wystarczał. Nie nachalnie, lecz przez moment zerknęła w kierunku Sary, gdy ta zajmowała miejsce. Również cieszyła się, że w końcu i ona do nich dołączyła, nie chciała patrzeć, jak kobieta cały czas podaje posiłki, sama nie mając okazji skosztować własnej kuchni.
Podróżnicy byli różni. O ile w większości miała racje, byli uzbrojeni, to tacy, którzy posługiwali się chakrą, wcale nie musieli być. Ich bronią była ich energia, nie każdy mógł sobie na to jednakże pozwolić. Każdy robił, co było w jego mocy, by zapewnić sobie bezpieczeństwo na niebezpiecznych szlakach. Cyrkowcy doskonale wiedzieli, z czym wiążą się podróże. Najpewniej widzieli o tym dużo lepiej niż Kayo. Możliwe, że gdyby tutaj mieszkała, to nie nosiłaby ze sobą noża. Choć jej noszenie go sugerowało również co innego, to, że doskonale zdawała sobie sprawę z tego co wypada jej posiadać do obrony. Gdyby paradowała z kataną, mogłoby być bardzo niezręcznie, właśnie z uwagi na samurajskie patrole. Tak czy inaczej, samurajowie byli czymś, do czego Katagiri mogła przywyknąć, bo i w stolicy regionu, z którego pochodziła, one również były na porządku dziennym i o ile stolicy nie odwiedzała codziennie, to również wiedziała, że patrole bywają różne. Było wielu, którzy chcieli służyć w siłach policyjnych i na własną rękę łączyli się w grupy, starając się o zatrudnienie i przydział, tutaj jednak takowych nie dostrzegała. Wydawało jej się, że to widocznie regionalna rzecz, tym bardziej że samurajowie tutaj nie byli rdzenni a bardziej kontraktowi. – Masz mnie Ayashii-san i co ja teraz zrobię, jak już mnie tak zdemaskowałaś? — Rozłożyła na boki ręce, pokazując jednocześnie pewnego rodzaju otwarcie w tym temacie, była też bezradna, by bronić się przed tak twardymi faktami. W końcu odczytała ją jak otwartą księgę. Przestała na moment jeść, nie tracąc pół poważnie wyglądającego uśmiechu, jakby nadawała temu odkryciu znacznie większą wagę niż miło ono w rzeczywistości. Nie przerywała gestu – Nie mam się z czego wywijać. Jak widać, nawet młodsi to potrafią. Widocznie nic w tym przesadnie wyjątkowego — W końcu zakończyła swoją gestykulację i wróciła do jedzenia. Nie mogła pozwolić by wystygło to co miała w misce oraz rzecz jasna herbata znajdująca się w kubeczku. Brała poprawkę na to, że część z nich musiała uczęszczać do prawdziwych akademii shinobi, o których zbyt wiele nie słyszała, ale brała poprawkę na to, że musieli uczyć się sztuczek również w trasie, jak inaczej rozwijaliby swoje rzemiosło? Skoro nawet najmłodsi przy odpowiednim podejściu do nauczania w warunkach podróży mogli opanować wiele ze zdolności ninja, to dla niej znaczyło, że przy odpowiedniej determinacji mógł zrobić to niemalże każdy. – Ten ostatni występ bardzo mi się podobał. — Dodała na koniec, po wzięciu kilku kęsów.
– Wybacz mi, że potrafię zadawać tak oczywiste pytania... — Przez moment chciała się tłumaczyć, szybko jednak na jej twarzy wyrysowało się zakłopotanie, sugerujące wyraźnie, że nie była zadowolona z tego co chciała powiedzieć i nie znalazła żadnego sensownego zamiennika, to i pozostawiła swoją wypowiedź niepełną. Wiedziała, że jest dosyć tępa i brakuje jej wiedzy, którą wiele osób po prostu posiada. Ot, taki już los związany z życiem na farmie, która nie potrzebowała większości świata, by życie na niej toczyło się swoim własnym torem i we własnym tempie. – Tanima... — Wyraźnie i o tym nie wiedziała. Świat miał przed nią jeszcze wiele tajemnic do odkrycia. – No tak... Przepraszam, że znowu pomyślałam, że mogłabym być problemem... Ale, czy na pewno bym nim nie była? Wydajesz się wiedzieć sporo o świecie, ja pewnie nie będę nawet wiedziała jak się zachować w innym miejscu i wtedy przez przypadek mogłabym ściągnąć kłopoty — Wyraziła swoje obawy przed podróżowaniem w grupie. Co prawda gdyby szła sama, to nie przejmowałaby się tym aż tak bardzo, głównie z powodu takiego, że wtedy sama odpowiadałaby za swoje błędy i to byłoby dla niej jak najbardziej akceptowalne. Ostatnim czego by chciała, to wciągnąć w kłopoty kogoś, kto nie zrobił niczego złego. Była jeszcze jedna, całkiem problematyczna sprawa. Nie wiedziała, jak się pomieści, tutaj z nimi, zwłaszcza że sama nigdy nie była przygotowana do goszczenia się u kogoś. Co innego w zajeździe gdzie mogli zaoferować jej po prostu kawałek podłogi lub pokój. W dziczy natomiast... Wolała nie odpoczywać, nie mniej, zdarzyło się jej raz czy dwa zdrzemnąć na drzewie.
Mizuko również miała okazję przy nich siedzieć i wtrącić się do rozmowy. Dobrze, że objaśniła jej dodatkowe zagwozdki związane z opuszczeniem przez cyrk kraju ziemi. – Widzisz? Mogłabyś być moją nauczycielką — Zaśmiała się delikatnie, wskazując słowem na znajomość planu podróży przez małą pracowniczkę cyrku. – Ja bym nie wiedziała, a założę się, że potrafiłabyś nawet rozplanować czas, jaki zostaniecie w miejscach z występami. — To był pewnego rodzaju komplement, bo nawet mówiąc o tych krajach, prawdopodobnie Mizuko mogłaby je wskazać, albo i drogę do nich. Brzmiała wystarczająco pewnie a Kayo? No cóż, przypadkowo powiedziałaby, że pewnie gdzieś na południu albo północy. Do tej pory nie musiała takich rzeczy wiedzieć. Przez moment wyglądała, jakby zaczynała się zastanawiać, – Sakura no kuni? To tam gdzieś jest Sakuragakure? — Spytała dość niepewnie, jakby nie wyczuwając powiązania między wioską wiśni a krajem o tej samej dominującej w swojej nazwie roślinie. – Tak się składa, że dostałam zaproszenie od pewnego chłopca... — Szybko jednak się poprawiła – To co prawda prawdziwy łotr, ale no... — Odwróciła nieco wzrok, starając się nie robić z tego wielkiego halo. W końcu ludzie zapraszali się w goście cały czas, prawda? – Chyba nie byłoby nic złego w tym, bym go odwiedziła, skoro mnie zaprosił, prawda? — Zerkała ukradkiem na Mizuko, bo to właśnie jej wyjaśnienia sprawiły, że zaczęła się poważnie zastanawiać nad złożoną przed chwilą ofertą, wyglądało na to, że ta, wciąż była w grze. – Jeśli nie jest to straszliwie daleko, to spełnieniu mojej obietnicy chyba nic nie grozi, Ayashii-san — Uśmiechnęła się szeroko w kierunku obydwojga. Nie powiedziała jeszcze otwarcie, że się zgadza i że z nimi pojedzie. Wciąż to rozważała. I chcąc nie chcąc... Atmosfera obróciła się na pięcie o przynajmniej kilkadziesiąt stopni, a to wszystko dzięki małej kunoichi – Jeżeli ruszacie dopiero za kilka dni, będę miała czas się namyślić — Nie wiedziała, czy będzie w stanie się zgodzić. Była to szansa, by ruszyć stosunkowo bezpiecznie w kierunku tamtego regionu, ale wciąż nie miała pojęcia czy byłaby to z jej strony właściwa decyzja. Ostatnia z ofert, które padły była natomiast nie do odrzucenia. Samurajka uśmiechnęła się i wystawiła oburącz miseczkę w kierunek Konferansjerki – Tak, uprzejmie proszę, Ayashii-san — Sama natomiast zabrała się za uzupełnienie herbaty, począwszy od osób zgromadzonych w miarę blisko, czyli Sarze, Mizuko, Ayashii no i sobie. Jeśli dostrzegła, że jeszcze komuś brakuje, to spytała i dolała jeśli ktoś wyraził taką chęć.


► Pokaż Spoiler | Rozliczenia
Chakra: 2 150
Ryo: 100
► Pokaż Spoiler
— Mowa —
► Pokaż Spoiler | Sens Bushido odnajduje w śmierci
Prowadzone misje 7/4
Misja CPatrol - Kurosawa Shin'ichi
Awatar użytkownika
Kaguya Kaede
Posty: 713
Rejestracja: 02 cze 2021, 22:23
Ranga: Genin
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Rynek

Evviva l'arte!美術万歳!
Posty29
Paradowanie z kataną zdecydowanie nie byłoby dobrym pomysłem, co do tego Kayo nie powinna mieć wątpliwości. Jakby nie patrzeć, to się zakłada, że jedynie samurajowie powinni dzierżyć katanę, a że na świecie istniały osoby bez honoru i używały tego miecza, pomimo nie podążania samurajską ścieżką, to już trochę inna sprawa. Posiadanie jednak jakiejś rzeczy do samoobrony jest sprawą jednak ważną, choć gdyby przyszło co do czego, to tanto, które miała, mogłoby się na wiele nie przydać tak naprawdę. Zaś wakizashi brata nie było czymś, co dziewczyna uznawała za broń. Obecność samurajów była tutaj związana z zawiązaną z Krajem Żelaza współpracą, o której dziewczyna nie koniecznie musiała zdawać sobie sprawę. Całe te zamieszanie z wojną, dużym eksodusem ninja było czymś, co nie dotarło do uszu dziewczyny, a chociaż nie w całości. Idealnym przykładem było chociażby to, że nie zdawała sobie sprawy z istnienia Nowego Kontynentu.
Ayashii zaśmiała się dźwięcznie na słowa dziewczyny. Odłożyła na chwilkę pałeczki na specjalną podstawkę, by przybrać minę, jakby się nad czymś bardzo poważnie zastanawiała, choć wyglądała nieco groteskowo, więc Kayo bez problemu mogła stwierdzić, że ta po prostu zamierzała dalej ciągnąć ich małą grę.
Niech pomyślę... – odpowiedziała, gładząc się kciukiem i palcem wskazującym po brodzie i spoglądając nieco do góry. Bardzo teatralna poza! – Wiem, musisz teraz zjeść tę oto kulkę czekoladową – odrzekła, wskazując na słodycz, który leżał na talerzyku. Przysmak nie był idealną kulą, miał trochę nierówności, ale nie można było odmówić mu faktu bycia… czekoladą, co raczej nie jest częstym widokiem i raczej należał do luksusowych rzeczy. Straszliwa to ci kara! – Wbrew pozorom jest i lepiej, żebyś uważała kiedy i gdzie jej używasz, – Druga odpowiedź Ayashii była już jednak na poważnie. Była to przyjacielska rada, bo nie miała pewności, czy Kayo zdawała sobie sprawę z tego, jak w niektórych państwach spogląda się na osoby, które używają chakry, więc wolała ją ostrzec.
Też uważam, że byli fenomenalni, poszło im nawet lepiej niż na próbach! – zgodziła się Mizuko, by następnie chwycić za patyczek, na którym było nabite kilka dango i je po prostu pochłonąć, uśmiechając się szeroko. Niebieskowłosa wydawała się być naprawdę beztroską, wesołą dziewczynką i chyba to, w jaki sposób się zachowywała było wystarczającym dowodem, że nikt jej do niczego nie zmuszał. – Twoja sztuczka też była super, Kayo – san! – dodała zaraz po tym, jak przełknęła łakocia, posyłając samurajce uśmiech.
Kolejne przeprosiny padły z ust Katagiri. Ayashii już przestała liczyć, które to były, bo po prostu zgubiła rachubę. Kobieta uśmiechnęła się ciepło do Kayo, upijając łyk herbaty, by następnie odłożyć czarkę na odpowiednie miejsce.
Ayashii wydawała się mówić poważnie, że to nie była tylko kurtuazja, a że rzeczywiście wiedziała, skąd się brały te wszystkie pytania ze strony Kayo… i kto wie, może nawet zdawała sobie sprawę z tego, dlaczego dziewczyna tak ciągle wszystkich przepraszała?
Z Twoim wiecznym przepraszaniem to nie martwiłabym się, że ściągniesz na nas jakiekolwiek kłopoty. – Zaśmiała się. – Znam trochę Starego Kontynentu, nie wiem jak jest na Nowym, więc równie dobrze ja, Mizuko, Sara czy ktokolwiek inny będzie mógł walnąć jakąś gafę… ale to przecież normalne. Uczymy się na naszych błędach, by stać się silniejszymi i ich potem nie popełniać. – Prawdziwa myślicielka i mędrczyni, można by rzec. Ayashii nie była jakoś bardzo… dorosła. Na oko miała dwadzieścia parę lat, jednakże wydawała się mieć naprawdę wiele życiowej wiedzy i doświadczenia.
Mizuko zdradziła Kayo ich plan na najbliższe dni, bez większej obawy, że Katagiri mogłaby to jakoś niecnie wykorzystać. Prawdę powiedziawszy, to nie była to żadna tajemnica i co mogłaby ewentualnie z tą wiedzą zrobić? Tak naprawdę nic. Przecież byli tylko wędrowną grupą cyrkowców, która jeździła z miasta do miasta, dając występy w ramach za drobną opłatę.
Aż tak to nieee! Nigdy nie wiadomo co po drodze nas spotka. Jak tutaj jechaliśmy to utknęliśmy w małej wiosce na ponad tydzień, bo taka śnieżyca była i nie dało się przejechać dalej – odpowiedziała Mizuko. Co życie przyniesie, to wezmą… Niektórzy mogliby im pozazdrościć tej wolności, którą posiadali. Wbrew pozorom to był swego rodzaju luksus. – Tak i w sumie do Sakuragakure chcieliśmy jechać. Widzisz, jednak coś wiesz! – Uśmiechnęła się. Na kolejne słowa Kayo, Mizuko zaświeciły się oczka jak dwie iskierki. Odłożyła pałeczki i oparła się łokciami o stół, kładąc przy tym podbródek na dłoniach i wpatrując się w Kayo. – Chłopca mówisz? Ładny? – zapytała z ciekawością. Katagiri mogła poczuć, jak stół się lekko zatrząsł. – Aua, nee – san, za co! – jęknęła, spoglądając na Ayashii.
Żadnych chłopców dopóki osiemnastki nie skończysz, młoda damo! – odrzekła karcąco kobieta, jednakże w jej głosie słychać było nutę rozbawienia. Trzeba przyznać, że obrazek, który tworzyła Mizuko z konferansjerką był naprawdę taki… rodzinny i zdecydowanie mogłyby być siostrami, takimi prawdziwymi, mimo że w ogóle nie były do siebie podobnie. – Łotr? – powtórzyła, spoglądając na Kayo… by następnie się zaśmiać. Dosyć długo i melodyjnie. Po chwili jednak przestała. – Musiał naprawdę być ogromnym ancymonem, skoro tak kulturalna osoba jak Ty nazwała go Łotrem – odrzekała, ocierając z kącików oczu łezki, które powstały w trakcie śmiania się. – Skoro jednak Cię zaprosił, to nie ma niczego złego, byś te zaproszenie wykorzystała – dodała zaraz potem. – Możesz spokojnie się namyślić, ale już teraz możesz czuć się częścią naszej wesołej kompanii – Ayashii była przekonana o jednej rzeczy – Kayo zapewne będzie chciała się zaangażować w jakiś sposób w cyrk, tak żeby nie być dla nich przeszkodą, tak jak sama to określiła. Dla chcącego nic trudnego i zapewne dla młodej samurajki jakaś praca się zawsze znajdzie.
Zaraz, zaraz… Kayo – san! Czy to oznacza, że może z nami pojedziesz? – zapytała Mizuko z oczami dużymi jak pięć ryo.
Ayashii przytaknęła głową, gdy Katagiri przystała na propozycję dokładki. Wzięła od dziewczyny miseczkę, by podejść do namiotu, który służył za kuchnię polową. Czekając na powrót Konferansjerki mogła zobaczyć, że część ludzi szła również w tamtym kierunku ze swoimi miskami, zapewne również po dokładkę, biorąc pod uwagę fakt, że Sara właśnie wstawała ze swojego miejsca, by zapewne zacząć rozdysponowywać resztę jedzenia; Nagle koło niej zatrzymał się chłopak, który zbierał pieniądze do kapelusza.
O, to Ty! – rzucił nagle, z widocznym zdziwieniem na twarzy.
NPC Ayashii
NPCMizuko
NPCSara
NPCChłopak z kapeluszem
Ostatnio zmieniony 29 mar 2022, 3:28 przez Kaguya Kaede, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Stolica - Yanabe”