• Ogłoszenia
  •  
    Aktualności fabularne
    Obecna pora roku: Wiosna 164r.

    Poniżej znajdują się ostatnie wydarzenia oraz ważniejsze ogłoszenia. Są one często opatrzone datą dodania, przy czym najświeższe informacje umieszczone są na samym początku listy.

    30.01.2024 - rozpoczęcie wydarzenia wioskowego w Sakuragakure. Więcej informacji w najnowszych aktualnościach fabularnych.
    29.01.2024 - oficjalne zakończenie eventu Arc II: Pierwsza Konfrontacja. Podsumowanie można znaleźć w aktualnościach fabularnych.
    Kącik Nowego GraczaSamouczek Wzór Karty Postaci AtrybutyRozwój postaci i koszty chakry Atuty Klany i organizacje Informacje o świecie Handbook
    Powyższe tematy powinny zawierać wystarczająco informacji, by móc bez przeszkód napisać Kartę Postaci i rozpocząć grę. W przypadku dalszych niejasności, zapraszamy do kontaktu zarówno na chatboxie, przez wiadomości prywatne oraz przez nasz serwer Discord.
    Administracja
    Pingwinek Chaosu
    Główny Administrator
    Norka
    Główna Mistrzyni Fabularna
    Hefajstos
    Główny Moderator Kuźni
    Tora
    Główny Moderator Technik

    W przypadku jakichkolwiek pytań bądź uwag, powyższe osoby zajmują się wyszczególnionymi w ich tytułach zagadnieniami. Pomocą służy również cała kadra forum, wraz z moderatorami. Zapraszamy również do dołączenia do forumowego Discorda.
    Kadra Sakura no HanaDiscord Sakura no Hana
     

Świątynia Nowego Świata [Kraj Pustyń]

Nazwa tego państwa ma sens chyba tylko dla mieszkańców. W końcu liczba mnoga wskazuje na więcej niż jedną pustynię, jednak każdy przyjezdny będzie widział tylko jedną, ogromną pustynię. Prawdą jest jednak, że miejsce to składa się z trzech takich - piaszczystej na wschodzie, rozciągającej się na połowę krainy; mokra, pełna oaz i ruchomych piasków na zachodzie, oraz kamienista. W całym kraju deszcz prawie nie pada, a woda jest towarem luksusowym pomimo obecności morza na południu. Fauna tego kraju to zapewne jedna z najniebezpieczniejszych faun świata. Na piaszczystej połowie kraju jest mało niebezpieczeństw - spotkać można tam głównie lisy pustynne lub wielbłądy. Sprawa ma się inaczej po drugiej stronie kraju. Na "mokrej" pustyni, żyją Vije. Są to ogromne robaki o średnicy tułowia sięgającej 8 metrów i osiągające długość 30-40 metrów. Żyją one pod piaskami pustyni, kopiąc tunele i prężnie rozwijając swoją sieć. Nie ma ich co prawda wielu, ale spotkanie nawet z jednym z nich kończy się zwykle śmiercią. Kraj ten nie posiada wielu mieszkańców. Ci, którzy tu żyją, prowadzą koczowniczy tryb życia, poruszając się ze swoimi stadami wielbłądów po całym kraju. Żyją głównie z bycia przewodnikami dla tych, którzy z jakiegoś powodu muszą przejść przez ten kraj. Czasem też pracują w okolicznych krajach lub sprzedają wielbłądy. Nie mają dla siebie nazwy czy religii, a szczątkowa kultura typowa dla ludzi pustyni to w zasadzie wszystko, co mają. Tu nie żyje nikt, kto tego naprawdę chce, a ci, których życie z jakiegoś powodu zepchnęło właśnie na te ziemie.
Awatar użytkownika
Jelonek
Posty: 1145
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:38
Ranga dodatkowa: Daimyo
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:

Re: Świątynia Nowego Świata [Kraj Pustyń]

Event MG Mode
Post37
- Nawet kiedy jeszcze Azakiego i reszty nie ma, dalej nie znamy metody wyjścia. Jeżeli odkryjemy już coś bardziej sensownego, będziemy musieli się rozejrzeć. - stwierdziła tylko Yuri, z zniesmaczonym grymasem na twarzy, słysząc słowa Kirihito. Nikt inny nie rzucił wobec tych słów komentarzy, a drużyna zeskoczyła ze smoka i udała się w kierunku głowy bestii. Chociaż też, nie wszyscy zgadzali się z takim podziałem. Mitsuhashi uważał, że lepiej było się przyjrzeć tyłkowi bestii. Sylph tylko zerknął na niego i uniósł brew. Popatrzył przez chwilę. Pokręcił głową i wzrokiem wrócił do patrzenia przed siebie, szukając... czegoś. Jak oni wszyscy. Zresztą, wszyscy też znaleźli to coś paręnaście minut później. Coś nietypowego, kiedy to już dotarli do głowy bestii - rzecz jasna z klonem na czele. Mikan była w stanie wyczuć to już wcześniej dzięki swojemu sensorowi. Niewielką ilość chakry, jak u młodego dzieciaka.

Chłopiec. To go znaleźli, mogąc go zauważyć z daleka. Klęczał on tuż przy głowie bestii, przy jej otwartym lecz wygaśniętym oku - jakie to swoją drogą, było... nietypowe. Całe czerwone, z falistymi wzorami na nim i 9... łezkami. Ci co kiedykolwiek słyszeli o Sharinganie i wiedzieli dokładnie jak on wygląda, mogli zauważyć podobieństwo. Jednak czy w tej drużynie znajdowały się takie osoby, było inną kwestią. Od tego momentu jednak, sytuacja całej 4 zaczęła się robić bardziej skomplikowana. Z prostego powodu, jakim był fakt że...

Nie mogli się ruszyć. Nawet drgnąć palcem. Mogli tylko patrzeć przed siebie w kierunku chłopca, jak ten wyciąga rękę w stronę oka bestii z niewinnym uśmiechem na twarzy. Jakby sam nie wiedział co robi i gdzie jest. Jak zbliża swoją twarz do czerwonego oka ciekawsko. Jak je... ugryzł, jakby był normalnym zwierzęciem wyjadające inne zwierzę. I zaczął zadowolony wyjadać wszystko co mógł, z twarzą ubrudzoną tylko jakimś czarnym śluzem jaki tryskał z każdym ugryzieniem.
Nie zauważył nawet, jak za nim pojawiło się więcej zakapturzonych postaci jakie to napotkali poprzednio. Jak te szykowały się do ataku, co Midoro, Mitsuhashi, Mikan i Sylph definitywnie byli w stanie stwierdzić. Jakiekolwiek jutsu jakie przygotowywali, bronie jakie wyciągali... przestało to mieć sens gdy chłopiec nagle wstał. Wszyscy mogli poczuć jakby powietrze zrobiło się... cięższe. Mikan mogła dokładnie wyczuć, jak nagle z chłopca zaczęła emanować ogromna ilość chakry. Znacznie przytłaczająca ich wszystkich. Wydawała się wręcz nieskończona, choć niezauważalna gołym okiem. Było to szczególnie ciężkie dla Uzumaki. Dla osoby, jaka to mimo wszystko była sensorem. Na tyle, że mimo braku kontroli nad własnym ciałem, czuła jakby miała zaraz upaść i zwymiotować.
Chłopiec się obrócił. Mogli zobaczyć jego teraz czerwone oczy. Takie jak bestii. Nie mieli jednak więcej czasu na rozmyślanie. W tym samym momencie, od niego zaczęła się rozprzestrzeniać fala ciemności. Napotykając ich przeciwników, Ci zwyczajnie rozpłynęli się w pył. Napotykając klona Midoro, tez zwyczajnie rozpłynął się w pył. Bestia również zaczęła się zmieniać w pył. Aż fala w końcu uderzyła w nich. Oni jednak nie zmienili się w pył. Widzieli wszechogarniającą ich ciemność. Przestali nawet wiedzieć swoich kompanów u boku. Jedyne co widzieli, to uśmiechniętego chłopca w czarnej szacie, z całymi czerwonymi oczami w falisty wzór. Patrzącego prosto na nich. Mogli poczuć, jak coś nagle zaczyna ściskach ich całe ciało. Jakby miało ich zmiażdżyć. Aż... puf.

Kto wie kiedy, i kto wie gdzie

Ocknęli się. Każdy sam. Jeszcze parę sekund temu widzieli chłopca. Czuli jak coś ich zgniatało. Czuli, jakby coś ich zgniotło. Nie byłoby przesadom powiedzenie, że to co czuli jeszcze przed chwilą było śmiercią. Strach zaatakował każdego, czy tego chcieli czy nie. Być może całe życie przeleciało przed ich oczami w te parę sekund. Definitywnie też kręciło im się w głowie i chciało się wymiotować. Uczucie samej śmierci jednak, zaczęło od nich uciekać. Oddalać się. A ci mogli podnieść się z zimnego podłoża na chwiejnych nogach. Rozejrzeć się gdzie byli i z kim byli.

Pierwszym co mogli zauważyć, był fakt że byli sami. Nie było ich kompanów w okolicy. Każdy znajdował się sam, w wielkiej, okrągłej sali. Nie było w niej żadnych filarów. Nie widać było też wyjść. Jedyne co, to na ścianach mogli dojrzeć jakieś malowidła. Przedstawiające... różne rzeczy. Być może jakoś połączone. Być może nie. Jedyne co je oświetlało, to pochodnie z niebieskimi płomieniami przy ścianach.

Jeden obraz, przedstawiał płonącą, niewielką wioskę najechaną przed postacie w czarnych szatach. Podobne do tych z którymi się starli. Widać było na tym obrazie jak ktoś był przez nie mordowany, jakaś kobieta gwałcona a dzieci nabijane na drewniane pale. W samym centrum obrazu jednak, kucał chłopiec. Przerażony, schował się w skrzyni i obserwował wszystko co się dzieje. A obok niego, na ziemi dało się odnaleźć trupy.
Obraz ten przelewał się w kolejny. Drugi. Pokazujące pole bitwy. Setki, może nawet tysiące trupów. W tym chłopca jakiego to wcześniej widzieli przerażonego. Stojącego bezemocjonalnie pośród wszystkiego. To co najbardziej przyciągało uwagę? Jego cień. Zmieniał się on z cienia młodego chłopaka, w cień ogromnej bestii o 10 ogonach i czerwonym oku.
Trzecie malowidło. Bardziej prymitywne, pokazującego po prostu idącego chłopca w jakimś lesie. Tuż obok niego, bardzo podobnie wyglądające malowidło. Tym razem jednak nie był w lesie, a w jakiejś zimowej krainie i chłopiec był... większy. Kolejny obraz, podobnie. Pustynia, po której to wędrował już młody dorosły. Tak na oko, to pewnie musiał mieć z 20 lat. Kolejne malowidła dalej przedstawiały inne rejony. Góry, ocean, plaże, wioski... tym razem chłopiec jednak się nie zmieniał. Nie rósł już. Na każdym obrazie był też samotny. Aż nasi bohaterowie trafili na 9 malowidło. Gdzie chłopiec ponownie był w lesie, jednak razem z nim szli inni ludzie. Więksi, mniejsi, grubsi, chudsi. Wszyscy ubrani tak jak ci, co na samym początku zaatakowali wioskę.
Dziesiąte malowidło. Pokazywało już miasto, dość większe w którym to pruszył śnieg. Tuż nad miastem, na niebie namalowany był tron na którym to siedział mężczyzna. Pewnie młodszy. Zakapturzony. Z pod jego kaptura jednak, dało się dojrzeć błysk czerwonych ślepi. Kolejny obraz jednak? Był prawie identyczny, z tym że miasto teraz było atakowane. Po malunkach kul ognia i wodnych smoków, dało się łatwo stwierdzić że walczyli tam shinobi. Ci atakujący, nie mieli tym razem jednego konkretnego uniformu. Zdawali się być zbieraniną losowych osób - nie inaczej od ich aktualnej ekspedycji.
Ostatnie malowidło. Dwunaste, przedstawiające ruiny miasta. Trupy na jego ulicach. I czerwonookiego mężczyznę, zakładającego maskę z kanji oznaczającym "Zero" i wyruszającego z miasta gdzieś dalej. Jakby z powrotem w podróż.

- Pierwsi co tu dotarli. Gratulacje, jednak to co was czeka nie będzie milsze. - nagłe słowa, jakie usłyszeli za sobą mogły zaskoczyć wszystkich. Ich ton kompletnie neutralny. Bez większy emocji. Zdawał się jednak dość... młody, lecz stary. Co nie miało sensu, a jednocześnie miało. Obracając się, mogli dojrzeć... osobę. Trochę prześwitującą, jakby nie była materialna. Byli w stanie nawet zauważyć u niej szatę i kaptur na głowie. A na twarzy? Maskę z kanji. 零. Zero.
Na odpis macie 72h godziny od mojego ostatniego odpisu.
Grupa (gracze + NPC)
Wcielenie Jelenia
Moderator Fabularny | Moderator Techniczny | Miły człek jakiego można pytać o rzeczy i pomoc | Hidden Admin
Prowadzone wątki 6/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
  • The Inquisitor's Journey - Ichijou Michiru
Awatar użytkownika
Dōhito Midoro
Posty: 540
Rejestracja: 06 cze 2021, 22:58
Ranga: Genin
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Świątynia Nowego Świata [Kraj Pustyń]

Drużyna, która zeszła ze smoka ruszyła ku jego twarzy by zbadać dokładniej truchło bestii. Ku zdziwieniu Midoro, Mikan również zeskoczyła z jego kreacji. Teraz to już nie miało znaczenia. Była na dole więc równie dobrze jej zmysł sensoryczny mógł się im przydać. Na plan Jashinisty Douhito zareagował podobnie jak Sylph. W końcu cóż ciekawego mogli znaleźć z tyłu ogromnego potwora. Gdy zaczęli się do niej zbliżać, klon poinformował, że coś zauważył. Szybko się okazało, że przy wielkiej twarzy Biju znajdował się chłopak. Dziedzic Bakutonu był tym tak samo zszokowany jak wielkim, czerwonym okiem, które znał.
- Przecież to Shar-in-gan... - wydusił z siebie ostatnie słowa do najbliższych kompanów nim jego ciało całkowicie odmówiło posłuszeństwa. Zastygł w pół ruchu mogąc patrzeć jedynie przed siebie. Kontem oka po bokach widział Sylpha z Kirihito a przed nim odgrywała się scena, na którą nie miał absolutnie wpływu. Patrzył jak dzieciak zaczyna pożerać ogromną gałkę oczną, z której wyciekała czarna maź. Przyglądał się jak jest atakowany przez zakapturzone postacie. Czuł jak jego chakra momentalnie rośnie do gigantycznych ilości, tak ogromnych, że nawet on nie będąc sensorem był w stanie stwierdzić, że przyćmiła ona nawet pokłady całej ich ekipy razem wziętych. Atmosfera była wręcz przytłaczająca. Na dodatek jego oczy, które przybrały wzór Biju. Sharingan, którego Midoro nigdy nie widział. Spotkał się jedynie z 3 łezkami. Były one na tyle potężne, że potrafiły przenieść go tysiące kilometrów dalej z Konohy do Iwy. Mógł sobie tylko wyobrażać jaką potęgę miały te oczy, a w zasadzie to właśnie jej doświadczał. Totalna petryfikacja oraz fala ciemności. Gdy zobaczył jak jego klon się rozpada wraz z resztą agresorów otworzył szerzej oczy szykując się na koniec jego przygody. To jednak nie nastało. Zamiast tego stał w mroku a jedyne co się wyróżniało, to młodzieniec z szkarłatnymi oczami wpatrzonymi w niego. Gdyby tylko mógł kiwnąć palcem, pewnie czułby strach. Wszechogarniający strach. Lecz on nie mógł zrobić nic. Fala rozpaczy i bezsilności zalała go doszczętnie wypierając przerażenie. Patrzył jedynie spokojnym wzrokiem na użytkownika Doujutsu czekając na nieuniknione. Na twarzy pojawił się lekki grymas gdy poczuł ucisk z każdej strony. Nie wiedział do końca co się stało. Po prostu zamknął oczy i wszystko ustało...
Midoro gwałtownie otworzył oczy łapiąc oddech oraz zrywając się do pozycji siedzącej. Czuł się jakby się zbudził z potwornego koszmaru. Wystarczyła sekunda by zdał sobie sprawę, że to wcale nie koszmar tylko mroczna rzeczywistość. Wreszcie zebrał się w sobie by kucnąć. Złapał jedną ręką za nadgarstek drugiej by powstrzymać trzęsące się ręce. Niesmak w ustach nadal pozostawał lecz i on powoli ustępował. Douhito miał silną wolę lecz nie aż tak. Korzystając z czasu jaki poświęcał na doprowadzenie się do porządku postanowił rozejrzeć się po sali. Był sam na środku sporej sali. Dookoła były malowidła przedstawiające liczne sceny przemocy. Historia przedstawiała chłopca, którego widział jeszcze chwilę temu. Dzieciaka z sharinganem. Opowieść o jego drodze i rozwoju zakończonej destrukcją wioski. To jednak nie był koniec jego wędrówki lecz zapewne jej początek. Wreszcie Midoro usłyszał głos za sobą. Błyskawicznie się obrócił dalej kucając i ujrzał prześwitującą postać. Przypominało to trochę technikę Gentōshin no Jutsu. Wszystko co pozwalało go zidentyfikować było jednak dobrze widoczne, zwłaszcza maskę z znakiem Kanji symbolizującym Zero.
Dziedzic Bakutonu doskonale wiedział, że to tylko projekcja. Zwykła technika. Prawdziwego Zero tutaj nie ma. To jednak było bez znaczenia. Doskonale wiedział, że jest zdany na jego łaskę. Nie było sensu atakować, walczyć czy stawiać oporu. Zamiast tego Midoro padł na kolana i skłonił się dotykając dłońmi posadzki.
- Bądź pozdrowiony Wielki Zero. Uginam się przed majestatem twojej potęgi. Czy pozwolisz mi być na tyle zuchwałym by spytać jaki jest twój cel w pokazywaniu nam wnętrza tej świątyni? Oświeć mnie swą mądrością gdyż pragnę się uczyć.
Obrazek
九死一生。
Awatar użytkownika
Kirihito Mitsuhashi
Posty: 242
Rejestracja: 27 kwie 2021, 17:26
Ranga: Genin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Świątynia Nowego Świata [Kraj Pustyń]

Nikt więcej oprócz tej całej Yuri nie dodał do stwierdzenia Mitsuhashiego odnośnie Azakiego i reszty. Zeskoczyli ze smoka, Sylph popatrzył się tylko dziwnie na Mitsuhashiego i dołączyła do nich Mikan która nie popisała się do tej pory pomocą no ale cóż ruszyli wszyscy razem w stronę głowy.

Po krótkiej przechadzce dotarli do głowy przy której to klęczało dziecko, nie mogli jednak nic zrobić ponieważ zostali unieruchomieni. -tks- Wypluł jedynie z siebie Mitsuhashi widząc jak dziecko zbliża się do oka i je... gryzie. Od razu wzięło go na wymioty. Chłop właśnie zjada dziesieciogoniastą bestię no tego to jeszcze chyba nie było. Stali tak przez chwilę widząc tą brutalną scenę kiedy to chłopiec wyjadał oko bestii nagle pojawiło się kilka zamaskowanych postaci, wyglądały tak jak te z którymi walczyli. Coś od niego chcieli? To był ich koniec? W końcu nie mogli się ruszyć. Chłopiec jednak wstał a powietrze dookoła zrobiło się ciężkie, atmosfera była wręcz przytłaczająca. Oczy chłopca przypominały oczy bestii, niedobrze bo to znaczy, że to chyba on wziął sobie część jej mocy. Poczuł ból, tak jakby ktoś go ściskał od środka.

Nagle jeb, obudził się. Podniósł się na swoje kolana, dłońmi przytrzymywał się aby nie upaść na twarz klęcząc, głęboko oddychał chcąc się uspokoić. Po chwili wstał jeszcze przez chwilę się chwiejąc, zaczął się rozglądać. Był w sali, jednak była inna sprawa. Był sam, zaczął się zastanawiać czy te ptaki co to Midoro robił nie wybuchły kiedy stracił nad nimi kontrolę... o ile stracił nad nimi kontrole bo jeżeli tak no to część załogi może już nie żyć. Zaciekawiły go pochodnie z niebieskimi płomieniami, nigdy takich nie widział. Najprawdopodobniej były po pochodnie z Obozu na Bagnie zasilane magiczną rudą Po chwili jego uwagę przykuły także malowidła. Wyglądało to na jakąś historie.

Pierw została najechana wioska przez ludzi w czarnych szatach. Rzeź, mordy i gwałty troszeczkę to przypominało działania Jashinistów na niektórych terenach bo ja wiadomo. Nie każdy pobłogosławiony Jashinista dawał rade uciągnąć brzemię jakim to naznaczał ich Jashin dając dar nieśmiertelności a jeden idiota jest w stanie pociągnąć za sobą cały oddział. Chłopiec przetrwał tylko dlatego, że schował się w skrzyni na środku. Pewnie była to metafora jednak miał dużo szczęścia, że nie splądrowali skrzyni.

Drugim obrazem było pole bitwy i chłopiec, jego cień zmieniał się w cień dziesięcioogoniastego. Czyżby został naznaczony przez Bogów do pełnienia tej roli?

Kolejne kilka malowideł pokazywało drogę jaką przebył chłopiec, rósł i stawał się silniejszy a co najważniejsze żył.

Dotarł do 9 obrazu który pokazywał... tego chłopca już będącego praktycznie dorosłym, który prowadził lud, problem polegał na tym, że ten lud był ubrany tak samo jak ci którzy zaatakowali wioskę.

Kolejne malowidła oznaczały wybudowanie miasta i ogłoszenie się władcą przez mężczyznę. Potem atak na miasto przez bliżej nieokreśloną grupę a następnie ruiny miasta i mężczyznę wyruszającego w drogę gdzieś dalej, przydział on maskę.

Tak to rozumiał Kirihito, nie miał jednak dużo czasu na przemyślenia gdyż po chwili ktoś do niego przemówił. Młody Jashinista obrócił się w jego stronę zachowując ostrożność. Postać, którą widział była na pół przezroczysta i posiadała maskę, dokładnie taką samą jak mężczyzna.
-Jesteśmy tutaj pierwsi tak? Jashinie zlituj się nad duszami wszystkich, którzy próbowali przed nami. Podejrzewam, że to ty stoisz za tym co się tutaj dzieje. Widziałem obrazy, czy to twoja historia? Co tym chcesz osiągnąć i jak się stąd wydostać?- Nie miał zamiaru się przed nim korzyć, problem polegał na tym, że mężczyzna był przezroczysty to się pewnie go trafić nie dało. Wiedział, że może być przed nim jeszcze długa droga a słowa o tym, że dotarli tutaj pierwsi oznaczały, że nie tylko on tutaj jest tak czysto teoretycznie no i że Azaki z resztą tutaj nie dotarli.
Obrazek
► Pokaż Spoiler
Obrazek
Awatar użytkownika
Uzumaki Mikan
Posty: 633
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:23
Ranga: Genin
Ranga dodatkowa: Iryōnin
Discord: Pumpkin#1104
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:

Re: Świątynia Nowego Świata [Kraj Pustyń]

Mikan nie czuła się zbyt dobrze, cała zawartość jej żołądka była gotowa do opuszczenia swego domku, to co działo się przed jej oczami było ciężkie do opisania, do tego ta przygniatająca ilość chakry... Czy to działo się na prawdę? Ciężko było w to uwierzyć, a jednak czuła to całym swym ciałem. Pomarańczka nie wiedziała cóż takiego mogła w tej chwili zrobić, czuła się jak kropla deszczu wpadająca do oceanu - zatracała się. Widząc chłopca nie sposób było aby Uzumaki nie pomyślała o swych dzieciach, cóż ten biedny chłopiec musiał przeżyć by odrzucić swą niewinność... serce się kraja. Czy to miał być ich koniec? Nie. Ta opowieść nie mogła się tak skończyć.


Obudziła się. Pierwszy oddech był ekstazą, jednak gdy rozejrzała się po okolicy pojawiały się jedynie kolejne pytania wywołane pustką miejsca w którym się znalazła oraz tajemniczymi malowidłami, które stopniowo opisywały czyjeś smutne i samotne życie. Mikan starała się zapamiętać jak najwięcej, aby móc poukładać całość w swej głowie, czyżby właśnie przedstawiono jej narodziny Zero? Był to jeden i ten sam człowiek, czy może miano przekazywane z pokolenia na pokolenie? Po tym co dzisiaj widziała nie sposób było skłaniać się ku temu pierwszemu, nawet jeśli wydawało się, iż nie ma to żadnego sensu. ...Zero. Tajemniczy człowiek, terrorysta odpowiedzialny za wiele krzywd. Oczywiście, że Uzumaki o nim słyszała, wszak wywołał on spore zamieszanie na ostatniej wojnie. ...Jak powinna zareagować na jego obecność? Czy... to w ogóle był on, ona czy może jakaś projekcja? Jakieś Jutsu pozwalające im pokazać sie tu z jakiegoś odległego miejsca, a może było to tylko nagranie? Mikan zbliżyła się do tego co uznała za projekcję kierując swój wzrok wprost na maskę.
- ...Zero.
Zaczeła próbując brzmieć dumnie i odważnie, jednak nie sposób było ukryć wewnętrzy lęk wywołany niezrozumieniem i dziwnością całej tej sytuacji.
- Na imię mi Uzumaki Mikan. ...To co widziałam. To przeszłość? Wasza historia czy może własna legenda? Jaki cel kryje się w tym wszystkim, pokazaniu tych obrazów, tej świątyni oraz dziwnego świata. Co czeka tych, którzy to wszystko ujrzeli? Mam nadzieję, że pozwolisz im wrócić do domów.

Obrazek
Av1Av2Av3
Awatar użytkownika
Jelonek
Posty: 1145
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:38
Ranga dodatkowa: Daimyo
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:

Re: Świątynia Nowego Świata [Kraj Pustyń]

Event MG Mode
Post41
Każdy członek drużyny miał swoje własne przemyślenia, co do tego co widzieli. Co odczuli. Nie było jednak nikogo, kto mógł na nie coś zaradzić poza nimi samymi. Nie było też nikogo z kim mogliby podzielić się swoimi analizami w celu ich lepszego utwierdzenia. Dotarli tutaj, czyli na pewno nikt z nich nie przeżył jako jedyny. Ile osób z ich drużyny przetrwało, było kompletnie inną kwestią. Spotkali jednak Zero. Jego projekcję - a przynajmniej tak większość zakładała. W końcu tak to wyglądało, a to co się widziało nie mogło być kłamstwem, prawda?

Midoro Part

To Midoro - czy o tym wiedział czy nie - był najbardziej "uległy" przy spotkaniu z Zero. Plan, a może faktyczne chęci nauczenia się czegoś od mężczyzny jaki to zdawał się żyć już setki lat? To wiedział tylko Dohito. Nie mniej, podejście aby zdobyć same informacje od Zero mogło zadziałać. Z pewnością na wielu zapatrzonych w sobie bogów by zadziałało. Zero jednak... zdawał się być mniej zainteresowany jego pokłonami. Nawet nie drgnął widząc jak ten klęka. Może był po prostu przyzwyczajony?
- Ciekawe. Mało kto jest chętny do nauki. - skomentował zwyczajnie działania Midoro, nim ruszył się ze swojego miejsca. Ominął wybuchowego chłopaka jaki to dalej klęczał i stanął przy ostatnim obrazie. - Chcesz więc znać cel tej świątyni... oh, jest on prostszy niż Ci się wydaje. Pokazanie się światu, w formie innej niż robiłem to dotychczas. Uświadomienie wam wszystkim, dlaczego robię to co robię. I znalezienie najsilniejszych jednostek wśród shinobi, jakie to mogłyby być dla nas zagrożeniem, po to aby je wybić nim się nim staną - lub zwerbować jak ich intencje pomocy będą szczere. Bardzo prosty cel, nieprawdaż Midoro?
Douhito definitywnie się nie przedstawiał. Mimo to jednak, Zero znał jego imię. Skąd? Możliwości był tyle, że ciężko byłoby ustalić jaka jest najbardziej wiarygodna. Zero przerwał swoją mowę i dotknął ostatniego obrazu ,na który to patrzył od dłuższego czasu.
- Cel naszej organizacji jest równie prosty. Eksterminacja wszystkich shinobi. Odebranie światu wiedzy i możliwości, aby ludzie używali chakry. Zrównanie ich wszystkich, aby świat mógł potem się odrodzić bez osób zdolnych zabić setki innych machnięciem ręki. Tyle. - zamaskowany mężczyzny machnął ręką, a obrazy jakie to znajdowały się na ścianach znikły, zostawiając szarą, prostą komnatę z pochodniami. Bez jakichkolwiek nowych detali czy... wyjścia. - Przejdźmy jednak do istotniejszej kwestii. Nauki o was. Teraźniejszych shinobi. Jako żywa istota, masz jakiś cel. Przybyłeś do świątyni również w jakimś celu. Jaki on jest? Co cię popycha do przodu? Jedynie odpowiadając na te pytania... cóż... będziesz mógł przeżyć.

Mitsuhashi Part

- Tych co próbowali? Nie było tak wielu. - skomentował błaganie Kirihito o litość dla tych co próbowali. Pokręcił też głową i... westchnął? - Jashin, Jashin. Ile razy by się was wyznawców wybijało, wy zawsze wrócicie... Hmm... Pewnie powinienem się tego spodziewać bo wyznawcach jednego z niewielu bogów, jacy to faktycznie mają jakąś moc.
Czy to była jakaś obelga dla jego wiary? A może przeciwnie, było to jej uznanie? W końcu nazwał go jednym z niewielu bogów co faktycznie mają jakąś moc. Cokolwiek to znaczyło. Mitsuhashi właściwie nie wiedział. Może jakby zapytał, to ten by odpowiedział? Ciężko stwierdzić. Nie mniej miał on inne, bardziej priorytetowe pytania, na jakie to Zero odpowiedział nie ruszając się ze swojego miejsca.
- Część historii. Początek mojej ścieżki. Tego, co pokazało mi mój cel w życiu. - przerwał swoją wypowiedź i rozejrzał się po sali. Obserwując swoje własne obrazy. - Co chcę osiągnąć. Pokazać wam historię. Historię, jaka doprowadzi do waszego zniszczenia. Pokazanie wam, na co musicie się przygotować jeżeli chcecie się nam przeciwstawić. I znalezienie najsilniejszych z was, zdolnych pokonać ten test. A mój cel? Eksterminacja shinobi. Pozbycie się umiejętności używania chakry ze świata. Jak się stąd wydostać? Oj, Kirihito. To nie jest takie proste. Najpierw... zabaw mnie. Powiedz jaki jest twój cel. Dlaczego tutaj się zjawiłeś.

Mikan Part

- To moja przeszłość, Uzumaki. Żadna legenda, chociaż dla was może równie dobrze nią być. - powiedział i wzruszył ramionami, nim zaczął powolnym krokiem zbliżać się do kobiety. Stała w miejscu? To zatrzymał się tuż przed nią i patrzył na nią z góry. O dziwo, sama jego bliska obecność zdawała się bardziej ciepła niż... zimna. Nie mogła też wyczuć u niego tej ogromnej chakry. Ba. W końcu był projekcją, to nie było co się dziwić. Jeżeli dziewczyna by się wycofała, to już by za nią nie podążał. - Was klan zawsze lubił być mądrzejszy. Ciekawe czy ty również będziesz... Cel tego wszystkiego, to pokazanie wam początku waszego końca. Pokazanie, co doprowadziło do mojej decyzji. Do decyzji eksterminacji wszystkich shinobi z całego świata. Do odebrania ludziom umiejętności używania chakry... Właściwie, mógłby już to zrobić każdemu z was. Od momentu w którym przekroczyliście próg świątyni. Pytasz się co czeka tych, co to ujrzeli... nic. Jak przeżyjecie, wrócicie na świat z nową wiedzą. Powstrzymacie nas? Przyłączycie się do nas? Jestem naprawdę ciekaw. W pewnym sensie rzucam wam wyzwanie i sprawdzam waszą siłę. Oczywiście, niefortunne, zbyt słabe dusze zginą. W końcu jeżeli chcecie cokolwiek zdziałać związanego z nami, nie możecie być słabi. A czas bierności na świecie się skończył Uzumaki. Albo stoicie po naszej stronie, albo się nam przeciwstawiacie. Nie ma niczego pomiędzy.
Zakończył swoją wypowiedź, nim odwrócił się do niej plecami i zaczął iść w stronę pierwszego obrazu. Płonącej wioski.
- Jaki jest Twój cel w przybyciu do tej światyni? Jaki jest Twój cel ogólny? Co prawda już wiem. Mam dostęp do Twoich myśli. Nie mniej, zabaw mnie. - kłamał. Chyba. Czy była opcja, że on faktycznie znał wszystko co kobieta pomyślała? Mikan nie mogła wiedzieć. Mogła tylko uwierzyć, lub nie.
Na odpis macie 72h godziny od mojego ostatniego odpisu.
Grupa (gracze + NPC)
Wcielenie Jelenia
Moderator Fabularny | Moderator Techniczny | Miły człek jakiego można pytać o rzeczy i pomoc | Hidden Admin
Prowadzone wątki 6/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
  • The Inquisitor's Journey - Ichijou Michiru
Awatar użytkownika
Kirihito Mitsuhashi
Posty: 242
Rejestracja: 27 kwie 2021, 17:26
Ranga: Genin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Świątynia Nowego Świata [Kraj Pustyń]

Ten cały zero nie był zadowolony z tego że Kirihito jest Jashinistą jednocześnie docenił to, że tak trudno ich wybić. -Jeżeli jakiś byt uznaje się Bogiem jednocześnie nie mając żadnej mocy to co to za Bóg? Żaden z nich także nie pojawi się tutaj.- Domyślał się, że w niebiosach czy jak to się tam nazywa trwa wojna pomiędzy Bogami. Pozwolił Zero się wypowiedzieć spokojnie go słuchając i myśląc nad tym co ma mu odpowiedzieć. -Historie jaka doprowadzi do naszego zniszczenia? No cóż ostatnia wojna i ogólna niechęć do ninja już pokazała że era ninja przeminęła. Zresztą było wielu, którzy próbowali zniszczyć shinobi. Problem polega na tym, że trzeba by było wyciąć każdego ninja w rejonie całego świata.- Prawdą było to, że ninja nie są scentralizowani we wioskach. Trzeba by było przeczesać całe kontynenty i wybić każdego posiadacza zdolności ninja a potem pewnie w drugą stronę bo i kilku by się uchowało.

Kirihito jako jedyny nie dostał oferty współpracy więc od razu uznaje Zero jako swojego potencjalnego wroga. -Dlaczego się tutaj zjawiłem? Szukam wszelkich dostępnych informacji odnośnie Jashina jak i Jashinizmu. Zamierzam założyć zakon Jashina i nieco zreformować naszą wiarę aby nie wybijać wszystkiego co się rusza... doskonale wiemy jak to się kończyło wcześniej jak już sam zresztą wspomniałeś.- Nie każdy sobie radził z darem nieśmiertelności. -Mówiłeś, że szukasz ludzi silnych aby przejść twój test. Po co? Skoro twoim celem jest wybicie wszystkich ninja, po co nas tutaj zbierasz w tych świątyniach?- Czyżby nie był na tyle silny aby po prostu wybić wszystkich w tym momencie?
Obrazek
► Pokaż Spoiler
Obrazek
Awatar użytkownika
Dōhito Midoro
Posty: 540
Rejestracja: 06 cze 2021, 22:58
Ranga: Genin
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Świątynia Nowego Świata [Kraj Pustyń]

Midoro doskonale wiedział, że od jego słów zależy również jego życie. Uklęknął przed projekcją Zero gdyż musiał mu to przyznać, był potężny. Wnioskując po jego pierwszych słowach, Douhito zaciekawił go jego stwierdzeniem co było dobrym znakiem. Aż tak mało osób jest chętnych do zgłębiania wiedzy? Nie były to jednak pytania na teraz. Gdy wizja minęła go i podeszła do ściany, chłopak podniósł się i ruszył za nim stając jednak w względnie bezpiecznej odległości. Słuchał jego przemowy złoczyńcy. Młodzieniec chłonął każde jego słowo niczym gąbka. Każda informacja mogła się okazać kiedyś przydatna, tego się nauczył przez całe swoje życie. Niemniej jednak jego cele, jego metody, jego mądrość. Była zarówno pełna sprzeczności jak i wiele z niej miało dużo sensu. Eksterminacja ninja huh? Świat bez chakry. Dla kogoś takiego jak on, który od urodzenia potrafił z niej korzystać oraz posiadał potężne Kakkei Genkai, wychował się w jednej z największych wiosek ninja Starego Kontynentu, było to ciężko sobie wyobrazić. Niemniej jednak Douhito bywał już w takich wioskach. W miejscach, w których jedynie on, przejezdny, umiał używać technik.
Kilka razy w trakcie wypowiedzi Zero chciał mu odpowiedzieć lub porozmawiać, lecz mimo wszystko powstrzymywał się. Czekał cierpliwie aż skończy. Ten moment nadszedł chwilę po tym, jak Zero machnął dłonią, a wszystkie sceny z jego życia zniknęły pozostawiając gołe ściany. Nie było również żadnego wyjścia, lecz tym chłopak się nie przejmował. Jeśli będzie mógł opuścić to miejsce to je opuści tak samo jak się tu znalazł. Ważniejsze jednak były teraz pytania jakie zadała projekcja. Pytania, nad którymi Midoro nigdy się nie zastanawiał. Dziedzic Bakutonu chwilę nad tym rozmyślał aż w końcu uśmiechnął się sam do siebie.
- Cóż. W porównaniu do twojego celu, mój jest bardzo banalny. Chce przeżyć dobre życie. Ogromną radość sprawiają mi proste rzeczy, jak czas spędzony z bliskimi, sztuka czy też pogłębianie mojej wiedzy. To właśnie dla tego ostatniego tutaj przybyłem. Nie dla nagrody pieniężnej czy też rozgłosu gdyż na tym mi nie zależy. Jestem tu dla wiedzy.
Douhito odpowiedział na najważniejsze pytania zadane przez Zero, które według jego słów, miały zapewnić mu przeżycie. To jednak nie był koniec jego wypowiedzi. Miał w głowie straszną gonitwę myśli a to była możliwe jedyna okazja by porozmawiać z nim i ją chodź trochę uspokoić.
- Słuchając twoich słów, muszę przyznać, że masz sporo racji, czcigodny Zero. Chakra jest porężną bronią i niestety wielu ludzi o tym wie. Właśnie dlatego teraz wielu z nich źle patrzy na ninja. Walczę z tymi, którzy za jej pomocą ranią niewinnych cywili i wykorzystują ją dla swojej korzyści odkąd tylko skończyłem Akademię. Uważam, że wojny są największą głupotą ludzkości lecz tkwi to w naturze dużej jej części. Są jednak tacy jak ja, którzy pragną pokoju i normalnego życia bez obawy czy jutro miejsce, w którym żyje nie zostanie zrównane z ziemią.
Młodzieniec odważył się podejść do ściany na której jeszcze niedawno był obraz wioski w zgliszczach by jej dotknąć.
- To prawda, że wielu ludzi nie zasługuje na chakrę. Lecz nie tylko destrukcje to niesie ze sobą. Znam wielu ludzi, którzy za pomocą danej nam siły zrobiło wiele dobrego. Jutsu medyczne, pieczętowanie przedmiotów i jedzenia, które pomaga w pracy magazynowej, techniki mojego ukochanego Dotonu czy też Suitonu, które można wykorzystać do kształtowania terenu by stworzyć piękne parki lub użyć w budownictwie. Nawet mój Bakuton znalazł by użytek w górnictwie.
Kolejna przerwa w wypowiedzi chłopaka nastała. Głównie dlatego, że uświadamiał sobie rzeczy o samym sobie, które zawsze w nim były lecz nie zdawał sobie z nich sprawy. W końcu odwrócił się do Zero twarzą w twarz by dokończyć swój wywód.
- Z wieloma rzeczami, które mówiłeś się zgodzę. Takie miejsca jak Hana, która jak słyszałem jest zagłębiem złoczyńców nie powinna mieć miejsca. Ludzie, którzy ranią bezbronnych oraz słabszych nie są godni chakry w przeciwieństwie do tych, którzy niosą pomoc. Nie wiem czy wybicie wszystkich jest dobrym rozwiązaniem. Gdyby można ich było pozbawić zdolności do tkania chakry, pozostawiając ich przy życiu to co innego. Posiadając tak rozwiniętego Sharingana oraz moc Juubiego mógłbyś się stać bogiem nowego świata za którym chętnie bym podążył. Lecz jeśli w grę wchodzi śmierć bliskich mi osób, niestety będę musiał z wami walczyć, mimo iż wiem, że nie mam obecnie najmniejszych szans cię chociażby zranić. Poniósł bym jednak klęskę broniąc moich ideałów i chroniąc tych, których kocham, mimo iż nie ma ich wielu.
Obrazek
九死一生。
Awatar użytkownika
Uzumaki Mikan
Posty: 633
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:23
Ranga: Genin
Ranga dodatkowa: Iryōnin
Discord: Pumpkin#1104
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:

Re: Świątynia Nowego Świata [Kraj Pustyń]

Ah, Zero wydawali się pewni swego, musieli być niezwykle pewni swych zdolności, skoro chcieli decydować o losach całego świata. Oczywistym było, iż byli znacznie potężniejsi od samej Mikan, ale... samo to nie było niczym niezwykłym. Wszak nasza Uzumaki była słaba. W całym znanym czy też nieznanym świecie zawsze znajdzie się większa ryba. Przez chwilę kobieta stała w ciszy - nie, nie zrobiła kroku w tył, wiedziała, iż nie ma to sensu - jeśli Zero są tak potężni jak sądziła, to na niewiele by się to zdało a jedynie ukazało by jej słabość. Był to naturalny ruch, jednak Pomarańczka spróbowała się przed nim powstrzymać. Zamykając na chwilę oczy i biorąc głęboki oddech, czy naprawdę czytano jej w myślach? Ciężko było w to uwierzyć, jednak była to niezbyt przyjemna idea. Mikan uzbierała całą swą dostępną odwagę i siłę by przekazać swe myśli szczerze i bez zawahania. Nie było to łatwe rozwiązanie.
- Zgadzam się - czas na bierność minął. Bierność była może nawet i dalej jest mą najgorszą cechą. Jednak... Przemoc nigdy nie jest odpowiednim rozwiązaniem. Domyślam się, że rozumiem co was spotkało. Dostrzegliście okropieństwa tego świata, poczuliście się w odpowiedzialności by je zakończyć. Jednak by tego dokonać zamierzacie popełnić jeszcze większe okropieństwa. Zamiast przerwać krąg chcecie o kontynuować, stać się jego częścią. Zamiast spróbować naprawić ludzką naturę planujecie po prostu zniszczyć jedno z narzędzi a bez zmiany w naturze, ludzkość znajdzie inne narzędzie by czynić krzywdę. Może i nawet bardziej przerażającą. To smutne. Jednak nasz świat wygląda jak wygląda nie przez chakrę, jednak przez to, że tak wielu z nas podąża drogami na skróty. Jaki jest mój cel? W żaden sposób nie jest powiązany z świątynią. Dopiero rozpoczynam mą drogę, to ledwie jeden z pierwszych celów. Pragnę jedynie odzyskać me dzieci. Nic co mogło by równać się waszym celom. ...Jednak zamierzam uczynić to zachowując swą niewinność. Wierzę, iż gdyby więcej ludzi rozważyło moc empatii i rozmowy nad czystą siłą i samolubnymi destrukcyjnymi aktami to dopiero wówczas świat stał by się lepszym miejscem. Niezależnie czy ludzie posiadali by chakrę czy też nie. Oto moja odpowiedź. Czy jest bezsensowna, śmieszna a może i skrywająca ziarno prawdy - sami zdecydujcie.

Obrazek
Av1Av2Av3
Awatar użytkownika
Jelonek
Posty: 1145
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:38
Ranga dodatkowa: Daimyo
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:

Re: Świątynia Nowego Świata [Kraj Pustyń]

Event MG Mode
Post45
Midoro Part

Zero zdawał się nie przejmować tym, że Midoro postanowił za nim podążyć i zachować tą bezpieczną odległość. Wysłuchać opowieści bez przerywania, mimo takich chęci. Aż ostatecznie musiał odpowiedzieć na zadane mu pytanie, jakie zmusiło go trochę do myślenia. I nawet rozwinął swoją wypowiedź, również co do przemyśleń o chakrze.
- Dobre życie i wiedza... pierwsze mało ambitne. Niezrozumiałe dla mnie, kto żył setki lat i przeżyje kolejne setki. Klątwa nieśmiertelności nie pozwala na "dobre przeżycie". Twe cele jednak, nie przynoszą śmierci tak bardzo jak niektórych shinobi. - taki komentarz dostał Midoro po tym, jak zakończył swój mini-monolog. - Pozbawienie zdolności tkania chakry jest łatwe. Zrobienie tego bez przynoszenia śmierci, jest czymś dalekim od wykonania. Nawet Bogowie nie są na tym etapie w stanie tego uczynić. Nie jest też mym celem zostanie Bogiem nowego świata. Każdy król kiedyś upada... być może jednak, me plany będą wymagały korekt. Na ten moment cel Piątki pozostaje niezmieniony. A wy, shinobi, jeżeli chcecie chronić swoich bliskich, opierajcie się nam. Pokażcie, że nie mamy racji. Że potraficie skupić się na jednym wrogu i zjednoczyć. Pokażcie, że jesteśmy w błędzie.

Zero dotknął z powrotem miejsca, w którym to był obraz upadku jego dawnego imperium. Nie pojawił się obraz jednak ponownie. Zamiast tego, ściana zaczęła się ruszać, otwierając szeroki korytarz oświetlony niebieskimi pochodniami.
- Pragniesz wiedzy. Otrzymasz ją. Masz jedno pytanie, dowolne, na jakie Ci odpowiem. - stwierdził Zero, patrząc w stronę Midoro.

Mitsuhashi Part

- Jest wielu bogów, którzy nie dają nic swoim podwładnym. Zbadaj zakątki całego świata i jego sąsiednich wymiarów, a spotkasz paru. - proste stwierdzenie, nad jakim Zero nawet bardziej nie myślał biorąc pod uwagę jego natychmiastową odpowiedź na słowa Jashinisty, nim zaczął ten swój monolog. Na stwierdzenie, że problemem było wycięcie każdego ninja na całym świecie, Zero popatrzył się na niego przez minutę. Stał kompletnie cicho, ostatecznie wyginając głowę lekko w bok.
- Dokładnie. Pozbycie się każdego shinobi na całym świecie w tym samym czasie. Są jednak metody dużo prostsze od wybijania ich, jakie to umożliwiają. - stwierdzenie... dość niepokojące. Nie zdawało się, aby Zero kłamał. Czy ktoś taki jak on miał w ogóle powód do kłamania? Pewno by się znalazł. To już jednak była kwestia Jashinisty jak odbierze on słowa Zero.

- Nietypowy cel. Bezsensowny. Nudny. Z niewielką szansą powodzenia. - skomentował Zero dość... zniesmaczony nawet tym co Kirihito powiedział. Jashinista miał do niego jeszcze pytania, jednak ten zdawał się już na nich nie skupiać. Machnął ręką. - Tylko silne osoby są w stanie zmienić świat. A ty nią nie jesteś.
Mitsuhashi mógł nagle poczuć jak pod jego stopami... no nie ma nic. Podłoga która wcześniej tam istniała, zniknęła pozostawiając przepaść jakiej krańca nie widział - ale to może przez słabe oświetlenie pomieszczenia, jakie aż tam nie sięgało. Oczywiście, tak jak to przeważnie się dzieje gdy ktoś znajduje się nad przepaścią, zaczął spadać nie mając nawet za co się złapać. I tak spadał... i spadał... i spadał... aż wylądował nogami po 5 minutach na czymś twardym. I się ruszało, przez co się wywrócił na tyłek. Dziwny był fakt że go nogi nie bolały, ale... miał raczej większe priorytety, prawda? Takie jak nowa sala w jakiej się znajdował.

Miała parę charakterystycznych cech. Chociażby to, że ponownie była okrągła. Również była rozświetlana przez niebieskie pochodnie. Tutaj podobieństwa się kończyły do tej sali wyżej. To, na czym wylądował i się ruszało? No, jakaś ludzka czaszka. A obok niej kolejna, i jeszcze kolejna... generalnie, to czasek i kości było tyle, że Kirihito nie widział podłogi. Nie mógł po niej chodzić, musiał po resztkach z dawniej żywych ludzi. Na środku sali, między tymi wszystkimi czaszkami znajdował się niewielki podest. Okrągły, o średnicy raptem metra. W jego środek wbity był sztylet, na którym co ciekawe, wisiał naszyjnik ze znakiem Jashina. Ostatnią charakterystyczną cechą była brama. Wielka. Kamienna. I otwarta, ukazująca mu jakiś korytarz jakiego krańca też nie widział.
Mikan Part

Kobieta nie wycofała się, kiedy to Zero podszedł. Powstrzymała ten swój naturalny odruch. Zamaskowany mężczyzna przyglądał jej się przez chwilę, nim uniósł dłoń tak by złapać kosmyk jej włosów.
- Hm. Naturalny kolor włosów Uzumakich jest piękniejszy. Kto by pomyślał, ze śmierć kochanka i odebranie synów tak to piękno odbierze. - po tych słowach puścił kosmyk włosów jaki złapał i przeszedł do monologu, na którego to odpowiedź Mikan musiała zebrać myśli. Ostatecznie jednak odpowiedziała, a on jej słuchał. Bez przeszkadzania. O tym jak przemoc nie była rozwiązaniem, o tym jak rozumiała co ich spotkało, o tym jak jeszcze większe okropieństwa zamierzali popełnić. Wiele słów, jakie to krytykowały również podejście Zero i jego zamiary. Powiedziała nawet że chakra nie była winą tego, a zamiast niej powstanie coś gorszego bo taka jest ludzka natura. Zamaskowany mężczyzna po jej odpowiedzi nie ruszał się zbytnio. Rozmyślał? Może.
- Naprawianie ludzkiej natury... naiwne. Wielce naiwnaś Mikan, jeżeli uważasz że da się tego dokonać. Naiwna też jesteś, jeżeli krocząc drogą shinobi chcesz zachować niewinność. Świat nigdy nie będzie przyjaznym miejscem. Empatia, o jakiej mówisz? Większość jej nie posiada, i nie sprawisz aby ją posiedli. Twa odpowiedź jest jedynie marzeniem. Wszędzie gdzie jest światło, istnieje również ciemność. Nie zmienimy tego, że ludzie będą się mordować wzajemnie w wojnach. Wymagałoby to wybicia całej ludzkości... być może będzie to lepsze rozwiązanie. Zwierzęta są bardziej niewinnymi istotami, zostawienie im świata również będzie dobrym wyjściem... - mężczyzna zatrzymał się na chwilę w swojej wypowiedzi, nim pokręcił głową. - Problematyczne. Brak chakry jednak, dalej sprawi że jedna osoba nie będzie będzie w stanie zabić tysięcy przez najbliższe stulecia. To jednak nie wystarczy, masz rację... Przydatne informacje. Za nie, będziesz miała szansę na zdobycie czegoś co pomoże ci... odzyskać dzieci, jak to dobrze wykorzystasz. Jednak jeżeli jesteś zbyt słaba, kosztem będzie Twoje życie. Dobrze to przemyśl. Powodzenia, Uzumaki Mikan.

Zero pstryknął palcem. Obrazy zniknęły i on sam zniknął. W ścianie pokoju pojawił się zarys kamiennych drzwi, jakie to zaraz zaczęły się otwierać przedstawiając ogromny korytarz. Na środku pokoju natomiast, wyrósł z ziemi piedestał na jakim to znajdował się... naszyjnik. Leżał on luzem i z jego wnętrza wydobywało się jasne światło, jakie z jakiegoś powodu przyciągało Mikan. Jednak czy na pewno chciała go ruszać?
Na odpis macie 72h godziny od mojego ostatniego odpisu.
Grupa (gracze + NPC)
Wcielenie Jelenia
Moderator Fabularny | Moderator Techniczny | Miły człek jakiego można pytać o rzeczy i pomoc | Hidden Admin
Prowadzone wątki 6/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
  • The Inquisitor's Journey - Ichijou Michiru
Awatar użytkownika
Dōhito Midoro
Posty: 540
Rejestracja: 06 cze 2021, 22:58
Ranga: Genin
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Świątynia Nowego Świata [Kraj Pustyń]

Midoro słuchał tego co Zero ma mu do powiedzenia. Nie złościł się ani nie sprzeczał z tym, że jego rozmówca miał inne zdanie niż on. W końcu nie każdy chciał przeżyć dobre życie. Niektórzy po prostu szukali destrukcji i zniszczenia. Tak czy inaczej uszanował jego opinie co nie zmieniło w zasadzie nic. Douhito dalej miał takie a nie inne plany na przyszłość. Ta świątynia była kopalnią wiedzy o potężnym człowieku i chłopak chciał to wykorzystać do granic możliwości. Mimo całej mocy jaką Zero posiadał i tak nie uważał się za Boga, a nawet gdyby nim był, nie był by w stanie wypełnić propozycji Midoro odnośnie pozbawienia ludzi chakry oraz utrzymaniu ich przy życiu.
W głowie Iwijczyka kłębiło się wiele pytań bez odpowiedzi. Nim zdążył je jednak zadać, projekcja machnęła ręką a w ścianie zaczęło otwierać się przejście. Douhito chciał już zadawać kolejne pytania gdy jego rozmówca oświadczył, że przysługuje mu tylko jedno. Dziedzic Bakutonu zatrzymał się w pół słowa by nie zmarnować danej mu szansy w jakiś głupi sposób. Chwilę się zastanawiał o co zapytać kogoś, kto może wiedzieć wszystko.
- Powiedz mi szczegółowo o mocach, Kakkei Genkai, Dojutsu i najpotężniejszych technikach każdego z was wraz z słabościami jakie posiadacie.
Takie pytanie było ryzykowne gdyż nie każdy podzielił by się otwarcie z potencjalnym wrogiem. Niemniej jednak Midoro postanowił podjąć próbę. Gdyby jednak Zero milczał, zapytał by czy zna jakieś techniki czasoprzestrzenne dzięki którym mógłby się teleportować po całym kontynencie lub też idealne klony. Bez względu jaką odpowiedź by dostał, jeśli mężczyzna mu pozwoli, skłoni się i ruszy dalej korytarzem jaki się przed nim odsłonił.
Obrazek
九死一生。
Awatar użytkownika
Kirihito Mitsuhashi
Posty: 242
Rejestracja: 27 kwie 2021, 17:26
Ranga: Genin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Świątynia Nowego Świata [Kraj Pustyń]

Stwierdzenie Zero było bardzo proste, powinien zostać jakimś dowódcą wojskowym czy Daimyo jakiegoś kraju to takie rozwiązania mógłby sobie stosować sam do siebie. Podróżowanie między wymiarami nie brzmi jak coś prostego. Znał też prostsze sposoby na to aby uniemożliwić korzystanie z chakry każdemu na świecie, ciekawe dlaczego jeszcze ich nie użył skoro jest taki przepotężny? No na to odpowiedzi raczej nie będzie dane mu poznać.

Po chwili Zero skomentował, że Mitsuhashi nie jest silną osobą a podłoga pod nim zniknęła. Chłopak spadał. Co prawda mógł zacząć latać ale jakoś nie przyszło mu to do głowy, miał to w głowie ale jakoś nie użył tego tak jakby ktoś nie dał mu szansy na reakcję czy zablokował mu tą możliwość. Tak czy siak spadł na ziemię, na nogi aby następnie upaść na swój tyłek bo coś miał pod nogami. Wstał powoli otrzepując tyłek i przyglądając się czaszkom, które to leżały na ziemi. Westchnął kiedy widział te wszystkie kości, które były tutaj umieszczone. -Ta, pierwsi co się im udało.- Powiedział do siebie a następnie zobaczył sztylet z symbolem Jashina. Wskoczył na podest jednak był ostrożny, pierw się rozejrzał czy aby nie uaktywni to jakiejś pułapki. Jak nie no to zabrał sztylet z miejsca w które jest wbite i także pierwsze co zrobił to sprawdził czy go coś nie zabije. Jeżeli tak no to zrobi unik w pierwsze bezpieczniejsze miejsce. Jeżeli natomiast nic się nie wydarzy to ruszy dalej korytarzem ze swoim nowym znaleziskiem. Jashinie chroń tego chłopa bo pewnie zaraz coś się odpierdzieli.
Obrazek
► Pokaż Spoiler
Obrazek
Awatar użytkownika
Uzumaki Mikan
Posty: 633
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:23
Ranga: Genin
Ranga dodatkowa: Iryōnin
Discord: Pumpkin#1104
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:

Re: Świątynia Nowego Świata [Kraj Pustyń]

Mikan spodziewała się takiej odpowiedzi, dobrze wiedziała, że zostanie uznana za naiwną, wszak sama dobrze wiedziała, iż taką osobą właśnie jest. Słaba i naiwna jednak siłę można zawsze uzyskać a jej ideologia? Cóż, naiwność nie wyklucza prawdy. Jeśli istnieje cień szansy na zmienienie chociaż kilku serc to warto było spróbować. Czego się nie spodziewała to czyn jakiego dokonali, ładnie to tak dotykać czyjś włosów? Rude much?
- Zgadza się. Jestem. I co z tego? Nie zmieni to wybranej prze zemnie ścieżki, podobnie jak i nasza rozmowa nie zmieni waszego ostatecznego celu. Prędzej czy później wszyscy zbierzemy owoce naszych czynów.
Dalsza część rozmowy była nieco bardziej diaboliczna, czyżby słowa Uzumaki mogły jakoś wpłynąć na plany Zero? Jeśli tak to czy aby na pewno na lepsze? Ciężko było w to uwierzyć. Jakby tego było mało to... zaoferowali jej moc? Było to faktyczne wyciągnięcie ręki w jej stronę czy też jakaś pułapka? Słowa jakie zostały wypowiedziane brzmiały dość złowrogo. Pomarańczce brakowało fachowego treningu i mentalności shinobi, jednak nawet ona słyszała, iż moc zdobyta bez treningu, potu i łez nie była wiele warta a droga na skróty musiała wiązać się z jakimś kosztem... Stojąc tak w nowo powstałym korytarzu kobieta zastanawiała się co uczynić przez dłuższą chwilę, w końcu jednak zdzieliła się na raz otwartymi dłońmi po policzkach - z niezbyt dużą siłą oczywiście, co by się zmusić do działania i ruszyła w kierunku dziwnego medalionu. W pierwszej chwili badała go wzrokiem a po drobnych oględzinach złapała za łańcuch/sznurek i przełożyła artefakt przez głowę.

Obrazek
Av1Av2Av3
Awatar użytkownika
Jelonek
Posty: 1145
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:38
Ranga dodatkowa: Daimyo
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:

Re: Świątynia Nowego Świata [Kraj Pustyń]

Event MG Mode
Post49
Hard Mode On (because nothing is for free)

Midoro Part

Miał jedno pytanie. I jak by para nie planowała kroczyć innymi ścieżkami, Midoro zamierzał je dobrze wykorzystać - chociażby poprzez próbę zdobycia więcej informacji o Piątce. Zero patrzył na niego przez chwilę, nim pokręcił głową na bok.
- Czy tak w tych czasach brzmią pytania? Odrzucenie okazji do zdobycia dowolnej wiedzy, być może przydatnej w tym celu, tylko aby dowiedzieć się o naszych mocach... - pokręcił głową jeszcze raz Zero. - To co powiedziałeś było prośbą. Bardzo obszerna zresztą. Nie pytanie. Nie spodziewałem się, abym musiał uczyć doświadczonego shinobi o detalach... nie mniej, zaspokoję część Twojej wiedzy mówiąc tylko o naszych najsilniejszych technikach i słabościach.
Projekcja zdawała się być nad wyraz czepialska, jednak mogło to być równie dobrze przez to o co zapytał. Właściwie, w pewnym sensie to mogło być nawet przyklejenie sobie do czoła karteczki, że był oficjalnym wrogiem Zero. W końcu tak się może kończyć pytanie o słabości. "Bóg" jednak definitywnie nie zdawał się tym wielce przejęty, a raczej... zawiedziony? Nie żeby to miało znaczenie.
- Shi jest... nieśmiertelny. To będzie dla was największe wyzwanie. Słabość... jeżeli uda wam się go zniszczyć jednym atakiem, to się nie zregeneruje. San... - z jakiegoś niewiadomemu Midoro powodu, nagle miał on przeczucie że Zero się uśmiecha. - jest potworem. Nawet ja miałbym z nią problemy. Jej największą siłą jest Sharingan. Nie ma bardziej rozwiniętego wśród was wszystkich, od tego jaki ona posiada. Słabość... zapatrzenie we mnie. Jak to wykorzystacie, może znajdziecie lukę w jej obronie. Wątpię. Ni. Mistrzyni pieczętowania, wytwarzająca tysiące łańcuchów zdolnych zmienić Cię w proch. Słabość?.. Gorzej radzi sobie z tysiącami silnych wrogów na raz. Ichi. Pierwszy rekrut. Strateg. Najsilniejszy ze wszystkich, lepiej abyście nie walczyli z nim w okolicach oceanu. Bez problemu jest w stanie go kontrolować. Mistrz strategii, zdolny do zabicia was w jednym ruchu jeżeli zostawicie lukę w obronie. Jego słabość?... Jest słabszy gdy nie ma w pobliżu wody. Poza tym, nie ma jej. Nie pozwala sobie na nie.
Zero przerwał swoją wypowiedź. Nim spojrzał przed siebie. W głąb korytarza.
- Moja najpotężniejsza technika... skoki między wymiarami wedle woli, możliwość stworzenia życia, tworzenie bariery jakiej nie zadraśniecie zwykłą chakrą... nie mam czegoś, co mogę nazwać najsilniejszym. Wszystko tym jest. Słabość? Jeżeli przetrwacie moje ataki i przytrzymacie mnie w miejscu specjalnymi technikami... to być może mnie zapieczętujecie. Wątpię jednak. - i po tych słowach, Zero się rozpłynął w powietrzu w momencie. Midoro nie miał okazji, do żadnej kolejnej prośby. Mógł jednak być coś zadowolony. W końcu dowiedział się dość wiele, nawet jak nie były to konkrety.

Mitsuhashi Part

Chłopak mógł czuć się oszukany. W końcu podobno byli pierwszymi. Czy Zero kłamał? Na to wychodziło wedle Kirihito, a prawdy nie miał nawet jak się dowiedzieć. Jego cel był jednak prosty. Na podeście znajdował się symbol Jashina. Nie ważne jak bardzo to wszystko wyglądało podejrzanie, nie postanowił udać się korytarzem bez sprawdzania sztyletu. Bez wyciągania go. I tak jak do tej pory nic się nie działo, tak wyciągnięcie przedmiotu zmieniło bieg rzeczy. Przede wszystkim? Kamienne wrota w momencie się zamknęły jakby ktoś nimi gigantycznie miotnął. Podmuch powietrza zrzucił go z piedestału i oddaliło o 5 metrów, przez co wylądował z powrotem na czaszkach - ze sztyletem w dłoni. Z jakiegoś powodu trzymając go czuł się... potężniejszy? Miał wrażenie jakby był znacznie silniejszy. I szybszy.

Poczuł też chłód. Ogromny chłód jaki zebrał się w sali, nim dojrzał to, co najpewniej go powodowało. Z piedestału, z miejsca w którym wbity był sztylet zaczął ulatniać się czarny dym, jaki przybierał jakiś kształt tuż nad piedestałem. Aż w końcu ujawnił się... stwór. Wysoki na 3 metry, z czarnymi skrzydłami i kosą niczym jakiś żniwarz. Dzieliły go do Kirihito 4 metry, i Jashinista wiedział na pewno jedno. Nie był on przyjazny. Chłód definitywnie o tym mówił. Pustka w tej istocie również. Nagle usłyszał też głos w głowie.
- 200 lat temu natknąłem się na ciekawą komnatę w świątyni Jashinistów. Stos trupów, a po środku wbity pojedynczy sztylet pod jakim to kryło się pewne monstrum. Sam go nie sprawdzałem. Wiedziałem tyle, co było w notatkach Jashinistów tam żyjących. Kiedy jednak zjawiłem się w świątyni, nikogo nie napotkałem tam. Cała 100 wyznawców wzięła udział w rytuale. Dali się zamordować jednemu z nich sztyletem jaki właśnie trzymasz, chcąc w nim zakląć moc Jashina. Uczynić sztylet ostrzem Twojego Boga. Na koniec, pozostały wyznawca wbił ostrze sobie w serce, a następnie nim zginął wbił je w piedestał. Przywołali istotę, jaka była ucieleśnieniem śmierci. Jednego z pierwszych wyznawców Jashina. Miłej rozmowy z nim, człowieku chcący zmienić bieg historii. - to był głos Zero. Definitywnie był to głos Zero. Nigdzie go jednak nie widział. A "pierwszy wyznawca" skupił swój wzrok - chyba, bo Kirihito nie widział oczu - prosto na nim. Zaczął unosić kosę do góry, jakby zaraz miał się nią zamachnąć w dół i... no przeciąć naszego biednego Jashinistę. Bestia definitywnie miała zasięg ataku co najmniej 5 metrów. Sama sala, tak na oko, średnicę miała około 20 metrów. Co zamierzał teraz zrobić Mitsuhashi? A kto go wie, bo właśnie wdepnął w niezłe bagno.

Status Kirihito: ???

Mikan Part

Zero nie skomentował już słów Uzumaki. Nie komentował tego, że wszyscy zbiorą owoce swoich czynów. Czyżby się nie zgadzał? A może nie miał nic do dodania? Kunoichi tego nie wiedziała. Podobnie jak nie wiedziała, czy jej słowa faktycznie mogły wpłynąć na plany człowieka poza zasięgiem jej zrozumienia. I teraz było zbyt późno, aby je cofnąć. Pogorszyła sprawę dla shinobi, a może dała im nadzieje na przeżycie? Nie było to wiadome. I tak jak Zero zniknął i pozostała sama, tak stanęła przed kolejnym dylematem. Naszyjnik. Siła zdobyta poprzez drogę na skróty, a może własny wysiłek? Nie miało znaczenia za co uważała też naszyjnik. Skusiła się na dziwny medalion. Podeszła do niego, i samym wzrokiem zbyt wiele nie mogła odczytać z niego. Poza wrażeniem, że wewnątrz naszyjnika odbywała się jakaś scena, jakiej nie mogła dojrzeć. Naturalnym było więc wziąć ostatecznie artefakt. Przełożyć go przez głowę. I nagle zobaczyć przed sobą swoje ukochanego.

Que?

Im dłużej Uzumaki patrzyła, tam bardziej była w stanie dojrzeć, stojącego 5 metrów od niej, swojego zmarłego męża. Stał wyprostowany i patrzył na nią z uśmiechem. O co chodziło? I dlaczego, mimo sytuacji która mogła być jakoś szczęśliwa, Mikan mogła wyczuć wewnętrzny niepokój na widok go?

Status Mikan: ???
Na odpis macie 72h godziny od mojego ostatniego odpisu.
Grupa (gracze + NPC)
Wcielenie Jelenia
Moderator Fabularny | Moderator Techniczny | Miły człek jakiego można pytać o rzeczy i pomoc | Hidden Admin
Prowadzone wątki 6/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
  • The Inquisitor's Journey - Ichijou Michiru
Awatar użytkownika
Kirihito Mitsuhashi
Posty: 242
Rejestracja: 27 kwie 2021, 17:26
Ranga: Genin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Świątynia Nowego Świata [Kraj Pustyń]

Kirihito wskoczył na podest i wyciągnął sztylet. Wrota prowadzące dalej się zamknęły, może to i lepiej. Podmuch powietrza wytworzony przez nie zdmuchnął go wręcz z podestu na znaczną odległość jednak udało mu się zabrać sztylet. Wstał z ziemi otrzepując się kiedy już do niego doszło co się stało. Od razu poczuł, że jest jakiś taki silniejszy i szybszy albo było to tylko złudzenie.

W pomieszczeniu nagle zapanował nieprzyjemny chłód, taki jak podczas zimy tylko... teoretycznie byli na pustyni. Oczywiście temperatura w świątyni raczej była niższa o kilka stopni ale ten chłód przeszywał Mitsuhashiego. Przed samym Mitsuhashim jednak pojawiła się postać, która wyłoniła się z dziury po sztylecie. Wyglądał nieco jak zrobiony z dymu no i jakby to sama śmierć po niego przyszła a pewno tak by mogli sobie niektórzy pomyśleć. Po chwili jednak odezwał się Zero, który to na szybko objaśnił Kirihito co a raczej kto to przed nim sobie lata. -Hm, czyli tak wyglądają wybrańcy kiedy to Jashin ich do siebie wezwie.- "Pierwszy Jashinista" raczej nie był jakimś randomowym cieślą, który to miał potem posiąść za żonę kobietę rodzącą syna bez zapłodnienia. Musiał być jakimś wielkim wojem bądź najwyższym z kapłanów w tamtym czasie. Na pewno musiał zostać też obdarzony darem nieśmiertelności. Tak czy siak historyjka Zero była dość... nieprawdopodobna. Setka ludzi chcąca posiąść część mocy Jashina na własność. Zgodnie z tym co mówił Zero ponieśli za to najwyższą cenę. Zuchwalcy najpewniej zostali ukarani przez Jashina w tym samym momencie w który dokonali rytułału, który się powiódł. Jashin zesłał na nich śmierć we własnej osobie a ten sztylet to pozostałość po rytuale.


Oczywiście mogło być to tylko pierdolenie Mitsuhashiego, który sam próbował to poukładać w głowie. W końcu nie miał żadnych dzieł pisanych a tylko ustny przekaz Zero. Tak czy siak sztylet najpewniej był czymś czym można zapieczętować bestię a raczej przejąć jej moc? Może? Nie wiedział tego jednak będzie próbował zranić sztyletem potwora ale to za chwilę.

Pierwsze co zrobił młody kapłan to unik do tyłu o jakieś 2-3 metry bo linijki nie miał to skakał na oko celując w te odległość. Następnie wystawił sztylet w stronę potwora i rzekł. -Ja, Kirihito Mitsuhashi zaklinam cię, zaprzestań ataku ponieważ służymy temu samemu Bogu. Ten sztylet posłuży mi do ukojenia twojej duszy i odesłania cię do królestwa Jashina gdzie będziesz mógł mu dalej służyć.- Oczywiście był przygotowany na ewentualną serię uników jeżeli bestia postanowi go nie posłuchać. -Byłeś jednym z pierwszych jego wyznawców, zamierzam odbudować zakon. Potrzebuję do tego informacji, księgi którą sam Jashin zesłał nam abyśmy mogli rozgłaszać jego słowo i odbierać życie ku jego chwale. Jashiniści potrzebują wszystkiego co pozostawił nam Jashin i zamierzam to zdobyć. Gdzie to jest?- Oczywiście jak nie da rady z jakiegoś powodu zrobić uniku to będzie się bronił i tym sztyletem jako ostatnią linią obrony.
Obrazek
► Pokaż Spoiler
Obrazek
Awatar użytkownika
Dōhito Midoro
Posty: 540
Rejestracja: 06 cze 2021, 22:58
Ranga: Genin
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Świątynia Nowego Świata [Kraj Pustyń]

Midoro miał jedną szansę na spytanie Zero o to o co tylko zapragnął. Może gdyby chłopak miał więcej czasu to by wymyślił coś ciekawszego. Niestety go nie miał. Poprosił o pierwszą rzecz, która wydawała mu się w tej chwili najsensowniejsza. Tak czy inaczej nie miało większego sensu się teraz nad tym zastanawiać skoro już podjął decyzję. Projekcja pokiwała jedynie głową z dezaprobatą lecz Douhito na to nie zważał. Jasnym już było, że ich sposób patrzenia na świat się różni i to co dla jednego jest czymś nie ważnym dla drugiego może być skarbem. Czepialstwo o formę w jakiej zadał pytanie również postanowił puścić w niepamięć. Bez względu na to jak sformułował pytanie, efekt powinien być taki sam. I był.
Gdy Zero zaczął opowiadać o silnych i słabych stronach każdego z członków Iwijczyk słuchał go uważnie zapamiętując wszystko co ten powiedział. Owszem, mógł poprosić o wszelaką wiedzę na świecie. Zwłaszcza tę, której poszukuje od tak wielu lat. Lecz to co mówił teraz mężczyzna było również kopalnią wiedzy i pomysłów. O Sharinganie wiedział. Spotkał już go podczas egzaminu na Chuunina w Kraju Ognia. Niemniej jednak jego właścicielka była podobno tak potężna, że nawet sam Zero miałby z nią problem. Czyżby to była sprawka potężnego Dojutsu? Jakie tajemnice jeszcze skrywały czerwone oczy. Poza nią był jeszcze nieśmiertelny człowiek. Ktoś, kto musiał stać się niekwestionowanym mistrzem sztuk medycznych. Chyba, że istniały inne sposoby na uniknięcie śmierci. Midoro powoli zaczął rozumieć jak ograniczone było jego pytanie, które dołożyło mu więcej tropów niż odpowiedzi. Presja czasu jednak zrobiła swoje. Do tego mistrzyni pieczętowania z dziwnymi łańcuchami, o których chłopak nigdy nie słyszał. Najnormalniejszy wydawał się Ichi. Strateg oraz bez wątpienia sennin Suitonu. Douhito zgadzał się z Zero co do jednego. Strategia często przyczynia się do zwycięstwa nawet jeśli nie posiada się przewagi w umiejętnościach. Midoro już się o tym nie raz przekonał. Zdolności jakie posiadał ich przywódca również były interesujące. Skoki między wymiarami młodzieńca nie zaskoczyły zbytnio. Na własnej skórze doświadczył niejednej techniki czasoprzestrzennej potrafiącej przenieść wiele osób na dalekie dystanse. Tworzenie życia oraz idealna bariera była czymś zupełnie innym. Ciekawe czy była do zdolność jaką posiadał dzięki Juubiemu czy też jego oczy mu to umożliwiały.
Bez względu ile pytań dziedzic Bakutonu nie chciał jeszcze zadać, miał tylko jedno i już je wykorzystał. Zero rozmył się zostawiając go samego sobie. Chłopak rozejrzał się ostatni raz po pustej komnacie wyciągając z tylnej torby swój niewielki notatnik by zapisać w nim wszystko czego się dowiedział przed chwilą. Po zaledwie minucie był gotowy by ruszyć dalej w drogę. Z głową wypełnioną gonitwą myśli zaczął iść w głąb korytarza skupiając się na tym by się stąd wydostać. Nie wiedział co go dalej czekało więc starał się mieć na wszystko oko podczas gdy jego dłonie wróciły do przeżuwania gliny.
Obrazek
九死一生。
ODPOWIEDZ

Wróć do „Sabaku no Kuni - Kraj Pustyń”