Robota szła całkiem sprawnie – Nana układała te skrzynki tak, żeby wszystko było stabilne. Jak pan Lin czy Ichigo potrzebowali pomocy, to im takowej udzielała. Co jak co, ale trochę krzepy w rękach miała, więc nie stanowiło to większego problemu; Mężczyzna cały czas im dziękował, płacząc przy tym i się kłaniając, co sprawiało, że Inuzuka czuła się trochę niekomfortowo, bo mimo wszystko wykonywały jedynie pracę, za którą potem im zapłaci, no ale może po prostu był tego typu osobą i tyle.
Nana siadła z przodu, Tama się wygodnie ułożyła z tyłu, nie było z tym żadnych problemów; Droga mijała całe szczęście stosunkowo spokojnie i bez większych problemów dotarli do granicy, na której to zostali zatrzymani przez strażników, którzy zaczęli zadawać pytania. W tym takie, które bezpośrednio dotyczyły jej osoby. Dziewczyna zamierzała zachować spokój, nie mieli przecież niczego do ukrycia.
– Dzień dobry, nazywam się Inuzuka Nanako i jestem z Amegakure no Sato. Ten pies to Tama, zajmujemy się ich hodowlą i są one psami – ninja. Każdy shinobi z klanu Inuzuka posiada własnego. W Sakuragakure byłam odwiedzić moją znajomą. – W sumie to była prawda – chciała się spotkać z Kamado, ale że jej akurat nie było wtedy w domu, to cóż, inna sprawa. – Zgłosiłam się na misję ochrony przewozu, by zarobić parę groszy na powrót do domu, a Banana no kuni też jest mniej więcej w kierunku mojej wioski. – wytłumaczyła wszystko na spokojnie, cały czas zachowując pewny ton głosu. Mówiła prawdę, więc nie było powodów, dla których miałaby się wahać.