Owocowy problem vol.2 [C] 果物の問題
GraczeDrużyna AA
Posty1
~ TORA PART ~
Doświadczenie życiowe Asato jako ninja nie pozwoliło mu od razu zrzucić winę na Kaki, mimo że pozornie wszystko wskazywało na nią. Jednocześnie to wydawało się by być zbyt proste, prawda i gdzieś w tym wszystkim był haczyk, dlatego mężczyzna postanowił sprawie się przyjrzeć bliżej, jednocześnie wykorzystując do tego pomoc swojej uczennicy, która będzie na pewno dla niego bardzo przydatna.
Na chwilę obecną musiał być uważny. Sołtysowa może i brzmiała wiarygodnie, jednakże równie dobrze mogła mieć wszystko dokładnie przemyślane i wymówka była wyuczona wręcz na pamięć, dlatego brał z dystansem to, co mówiła.
– Też mam taką nadzieję. Ufam wam i wierzę, że wszystko się rozwiąże – powiedziała kobieta, posyłając shinobiemu uśmiech. Trochę smutny, nie tak ciepły jak zwykle, ale nie ma co się dziwić. Sytuacja nie należała do najprzyjemniejszych.
Śniadanie zostało zjedzone przez całą czwórkę w dosyć… napiętej atmosferze, aczkolwiek posiłek był całkiem dobry i przede wszystkim pożywny, zapełniając w ten sposób pusty żołądek mężczyzny, w którym to już burczało. Jednocześnie, zarwana nocka powoli dawała się we znaki, jednakże wciąż miał na tyle siły, żeby względnie normalnie funkcjonować.
– Miał dzisiaj ocieplać drzewka, więc powinien być w okolicach, gdzie byłeś w nocy – powiedział sołtys. W jego głosie wciąż było słychać zaniepokojenie i zmartwienie całą tą sytuacją. Na pytanie czy poślą po dziewczynę, przytaknął głową i machnął ręką na jakiegoś chłopaczka, który przechodził niedaleko. Kazał mu wziąć konia i wóz i pojechać odebrać Ankō z ich domu.
Shinobi opuścił budynek, kierując swoje kroki w stronę sektorów z nowo posadzonymi drzewkami, biorąc przy tym chłopaka. Ten wciąż łaził skulony niczym zbity pies. Nim doszli na miejsce minęło dobre dziesięć – piętnaście minut, w zależności od tego jak szybko Asato szedł. Mógł wykorzystać ten czas na zadanie ancymonowi pytań i ogólnej rozmowy z nim; Przechodząc się po sektorach, w końcu zobaczył na oko osiemnastoletniego chłopaka, opatulającego drzewka czymś, co przypominało wełnę.
~ LAMA PART ~
Ankō dzień wcześniej została zostawiona przez swojego nauczyciela. Od jakiegoś czasu mieszkali u państwa Momoshu, pomagając w różnych rzeczach w zamian za wikt i opierunek. Asato kazał jej trenować pod czas jego nieobecności. Wieczorem zjadła kolację z panią Kaki, a następnie poszła spać. Gdy się rano obudziła, była w domu sama. Nigdzie nie widziała sołtysowej, jednakże zauważyła, że na blacie w kuchni leżały naleśniki. Obok talerza była również karteczka z wiadomością od gospodyni:
Pojechałam do sadu zawieść panu Asato i mojemu mężowi śniadanie, to co jest na blacie jest dla Ciebie, wcinaj śmiało. Z piwniczki możesz wyjąć nowy słoik z dżemem.
Kaki
To czy Ankō postanowiła skorzystać z propozycji zależało tylko od niej, jednakże jakąś godzinę po tym, jak się przebudziła, usłyszała najpierw szczekanie psa – Miko, dobre psisko, choć wielkie i często ludzie się go bali – a zaraz po tym… krzyk jakiegoś chłopaczka, który jeszcze nie przeszedł mutacji, albo miał po prostu bardzo piskliwy krzyk.
– NIECH KTOŚ WEŹMIE TEGO POTWORA ODE MNIE! – Wychodząc na zewnątrz, dziewczyna mogła zobaczyć na oko szesnastoletniego chłopca, leżącego zaraz obok wozu z zaprzęgniętym koniem – który był bardzo spokojny i wydawał się w żaden sposób nie przejmować krzykami – oraz Miko, który dosłownie stał nad chłopakiem… liżąc go po twarzy.
NPC #1Momoshu Umeboshi
NPC #2Momoshu Kaki
NPC #3 Chłopak - ancymon
NPC #4 Chłopak przed mutacją