Chłopak nie wiedział, że jakoś przedstawienie jego umiejętności wpłynęło negatywnie na geninkę. Nie to było też jego celem, a w głowie mu się nie pojawił iż jej samoocena mogła być przez to jakaś... niższa. Nie mógł więc też jej pocieszyć, co najpewniej by zrobił szybko gdyby tylko zauważył stan Ichigo. Alas, nie było mu dane, więc mógł tylko nieświadomy problemu ruszyć przed siebie.
Całkowita cisza, potrafiła być niesamowicie przyjemna, szczególnie gdy ktoś był w stanie docenić naturę. Hikari był jedną z takich osób. I tak jak faktycznie, nie miałby problemu z ciszą przez całą podróż, tak... nie był w stanie skupić się na przyjemnościach podróży oferowanych przez naturę, kiedy to obok niego była osoba której nie znał.
Z tymi co znał? Często takie momenty wynikały. Momenty ciszy. Komfortowej ciszy. Teraz niestety, nie mogła być komfortowa. W tym momencie, priorytetem bardziej stawało się poznanie Ichigo, niż jakaś... "koegzystencja" z nią, bo są razem na misji. Uchiha lubił poznawać ludzi, a nie zwyczajnie ich tolerować, co mogło się gryźć - i najpewniej to robiło - z bardzo wielką częścią jego klanu. Dawno jednak przestał się przejmować swoim klanem i nie miał z nim wielkiego kontaktu, szczególnie po upadku Konohy i zniknięciu ojca.
Moment więc, kiedy to Chinoike zaczęła rozmowę, był bardzo fortunnym momentem. Pokazywało to, że ona również chciała się czegoś o nim dowiedzieć. Lub nie lubiła ciszy, tak jak sam chłopak. Powody mogły być różne, nie mniej nie zdawała się być oziębła osobą. A to był w jego książce wielki plus, nawet jak najcieplejsza osoba jaką znał, była również niesamowicie chłodna. Na myśl o niej, uśmiech przez chwilę zmalał, nim Hikari przerzucił te myśli na inny tor. Skupił się ponownie na Ichigo, która to... lekko się zaczerwieniła? Hę?
Chłopak mrugnął parę razy, jakby starając się zrozumieć skąd taka reakcja. Może mu się przewidziało? Nie zdawał sobie nawet sprawy, jak nazwanie ich przyjaciółmi wpłynęło na dziewczynę, i najpewniej nigdy się nie dowie. Kiedy to więc zaczęła mówić o sobie, skupił się na tym. Obserwował ją kątem oka z uśmiechem, kiedy ta zaczęła się rozgadywać. Nie mógł w końcu całkowicie zignorować drogi, inaczej jeszcze by na kogoś wpadł. Chciał jednak oferować jej chociaż część swojej atencji, z racji że... no... chciał. I tak wypadało. Kultura i te sprawy.
Nie mógł się jednak nie zaśmiać, kiedy wspomniała, że tyle on umie. Chyba nigdy nie otrzymał wprost takich słów, jakie były... komplementem? Pochwałą? Może nawet częściowo oznaczały że była pod wrażeniem, chociaż nie powinna. Jego umiejętności tak naprawdę nie były takie wielkie. Po chwili jednak, zapanował nad sobą i ciepły śmiech, zmienił się w równie ciepły uśmiech.
- Dziękuje za komplement, jednak jestem pewien że sama też wiele umiesz. Inaczej nawet do tej misji by Cię nie przypisali, nie bez żadnej wykonanej misji rangi C. - podziękował i też częściowo sam rzucił komplementem. De facto, nie znał jej umiejętności. Miał jednak jakieś wrażenie, że Ichigo była raczej skromną osobą. A skromne osoby, często sprzedawały swoje zdolności tanio. Przez chwilę jednak zastanowił się nad resztą słów jakie zaoferowała. - Mizu i Iwa... nigdy tam nie byłem, chociaż spotkałem parę osób z Iwy podczas wojny. Byli... przyjemni. Dobra, kłamię, trafiłem na naprawdę stalowych weteranów co nie wiedzieli co to uśmiech. To były ciężkie dni...
Podrapał się z tyłu głowy i zaśmiał lekko, na świadomość tego że trochę obraził dawną wioskę dziewczyny. To nie tak, że uważał wszystkich ze skały za takich. Już Ichigo temu zaprzeczała. Nie była stalową weteranką, co było według chłopaka wielkim plusem.
- Nie jestem jednak w stanie stwierdzić, dlaczego nas przydzielili do B... Znaczy. Jestem. Rangi trochę przestały mieć znaczenie po wojnie, a wielu geninów powinno być Jouninami. Wątpię jednak, by pojedyncza misja B była wystarczająca by pokazać nasze umiejętności. - Hikari przekręcił głowę w bok, zastanawiając się nad tym. No... nie. Jakoś tego nie widział. Może w jego przypadku, kiedy to już jego zdolności były mniej lub bardziej uzasadnione. Jeżeli jednak Ichigo faktycznie była geninką, to... nie wydawało mu się, by pojedyncza B wystarczyła. - Nie mniej, jest to jakiś start. Niestety, faktycznie nie ma egzaminów, więc jedyne co możemy to jakoś zaimponować naszej Kage.
Wioska zdawała się zwykła. Niezbyt bogata, ale też nie jakaś niesamowicie biedna. W kwestii zaludnienia natomiast, no... nie wydawało się, aby faktycznie wielu mieszkańców w niej się znajdowało. Nie po tym co dojrzał na zewnątrz i w części "jadalnej" karczmy, jaką to właśnie z Ichigo odwiedzali. Jak się zresztą trafnie okazało, trafili do dobrego miejsca. I zaczepili dobrą osobę. Pani Kasasagi dość szybko postanowiła zawołać męża, co też trochę sugerowało że on więcej wiedział od niej o tej sprawie. Z jakiegoś powodu Hikari oczekiwał, iż oboje będą wiedzieć tyle samo. Nie żeby to była wielka różnica. Kobieta zniknęła na 5 minut, i nie zostało im nic poza czekaniem. Chłopak oparł się o ladę.
- Ciekawe, czy mają tutaj jakieś regionalne, dobre jedzenie... - powiedział na głos, co by to znowu nie czekali w ciszy, i wzrok kierował w stronę Chinoike. Była dość... drobna. Czy jadła wystarczająco? Hm. Dobre pytanie. W jego wzrok wkradło się trochę zmartwienia, jakie to dało się dość jasno dojrzeć. - Mam nadzieję, że nie głodujesz się jak niektóre kunoichi, prawda Ichigo-chan?
Musiał zadać to pytanie. Tak... na wszelki wypadek. Słyszał o przypadkach, gdzie kunoichi zbyt bardzo dbały o swoją wagę. Gdzie zdawało im się, że o nią dbały. Ich zawód był taki, że nie mogli się tym aż tak przejmować. Priorytetem było dostarczenie energii ciału. Niektóre, z racji że zrozumiały to zbyt późno, miały różnie nieprzyjemności na misjach. Jak padanie ze zmęczenia. Ichigo nie wydawała się taką, szczególnie gdy była Iryoninką i powinna wiedzieć lepiej, jednak... wolał się upewnić.
Po tych paru minutach jednak, zjawiła się pani Kasasagi wraz ze swoim mężem. Dość starszym. I wyglądał zdecydowanie starzej, niż jego wiek by na to wskazywał. Można powiedzieć, że facet był strasznie przeciętny. Nie było najmniejszej rzeczy, jaką by się wyróżniał i... nie było co się temu dziwić. Nie miał być kimś wyjątkowym. Na ukłon ze strony faceta, Hikari również się lekko ukłonił.
- Ja nazywam się Uchiha Hikari, a to moja towarzyszka Chinoike Ichigo. - przedstawił też ich, tak aby mogli się do siebie zwracać po imieniu. Lub chociaż po nazwisku. Ot, oznaka szacunku, nim ruszył za nim do stolika. Usiadł naprzeciwko niego i wysłuchiwał słów starszego człowieka, w między czasie przyjmując herbatę od gospodyni. Nalał sobie trochę do czarki, i czekał aż wystygnie trochę bardziej. W między czasie, wziął jednak kuleczkę ryżową i zaczął ją przegryzać. Nie będzie przecież głodował, a sprawa o jakiej mówił Akimaru zdawała się... problematyczna. Długa w rozwiązywaniu. Przełknął ryż.
Pytanie zadane przez Ichigo, najpewniej było związane z niezbyt trafnym doborem słów. Najpewniej nie kryło się za tym nic więcej, bo opętana wioska świadczyłaby również, że para jaką to spotkali jest opętana. Klątwa definitywnie brzmiała bardziej realistycznie, tyle że... Nowy Kontynent otworzył im oczy na wiele rzeczy. Klątwa? W Hi no Kuni by wyśmiano człowieka, zakładającego tego rzeczy. Chakra nie mogła przeklinać ludzi. Teraz jednak... nie był taki pewien. Co było problematyczne.
Nie mniej... ginące zwierzęta, gnijące uprawy... tylko tyle, a może coś jeszcze? Hikari widział, jak Ichigo po słowach że zrobią wszystko co w ich mocy zerka na niego. Chłopak uśmiechnął się szerzej, nim wrócił wzrokiem do pana Kasasagi.
- Przede wszystkim, czy zdarzyło się jeszcze coś poza gnijącymi uprawami i padającymi zwierzętami? Ktoś kto nigdy nie chorował zachorował, lub kogoś dopadła jakaś dziwna choroba jakiej wcześniej nie widzieliście? Czy zwierzęta, jakie padały zdawały się chore, czy zwyczajnie nagle ranka znaleziono je martwe? - zadał swoje pierwsze pytanie, jednak definitywnie nie było to ostatnie pytanie. - Ostatnimy czasy... jak dawno temu faktycznie się to zaczęło? I czy przed tym zdarzeniem, lub w jego okolicach, przybył do waszej wioski jakiś podróży? Może wyglądał podejrzenie, będąc przykładowo zakapturzony, lub po prostu była wokół niego taka aura... niepokoju? A może coś się zdarzyło? Jakiś młodzik udał się do okolicznych ruin jakie to nazywane są przeklętymi, lub coś w tym stylu? Również, czy każdy mieszkaniec jest równo niefortunny, czy jest może ktoś kto ucierpiał bardziej od reszty z kim moglibyśmy pomówić? Też poprosiłbym o powiedzenie gdzie moglibyśmy go znaleźć. Mile widziana też informacja, gdzie znajdują się największe pola na jakich uprawy już zgniły, lub zagrody gdzie zwierzęta padły.
Czy coś pominął? Prawdopodobnie. To nie tak jednak, że teraz musiał wszystkie pytania zadać. Potrzebowali informacji, aby zacząć dochodzenie. Niestety, nie zapowiadało się na to by faktycznie łatwo znaleźli przyczynę tego wszystkiego. Na ten moment, Hikari nie zakładał klątwy. Nie, zakładał kogoś chcącego zranić mieszkańców tej wioski, przy pomocy trucizny lub jakichś technik ninjutsu. Klątwy... były znacznie trudniejszym orzechem do zgryzienia, jeżeli faktycznie istniały. Były czymś, czego raczej nie rozwiązałoby pojmanie bądź zabicie sprawcy. Po wszystkich pytaniach, chłopak uśmiechnął się jeszcze ciepło. Tak pokrzepiająco.
- Nie macie czymś się martwić. Obiecuję, że nie odejdziemy dopóki nie rozwiążemy waszego problemu. Jesteśmy tu by pomóc. - na pewno pracodawca to już wiedział, jednak wolał o tym przypomnieć. Wiele osób patrzyło gorzej na shinobi przez ostatnie miesiące, to też chciał upewnić tych co dalej obdarzali ich niewielką wiarą, iż ta była słuszna. Tyle. - I są to naprawdę wyśmienite kulki ryżowe.
Naprawdę był dobre.