Sytuacja napięta jak gumka od majtek Benimaru, który nawet ich nie nosił, wolał frywol... A lepiej nie gadać. Białowłosy był genialnym obserwatorem, ale odczytywanie emocji kobiet nie należała do najmocniejszych jego stron. W ogóle nie należała do jego żadnych stron. O wiele lepiej odnajdywał się pośród walki, zdecydowanie to był jego mocny punkt. Jednocześnie miał co innego w tym temacie, ponieważ oczywistym było, że musiał pogadać ze swoim bratem, który przecież nawiązał do tematu, w którym brali udział. Uprzednio pięknie podsumował, gdzie białooki był już nie do powstrzymana. Tej karuzeli już nigdy nie powstrzymasz.
-
TAK! WPIERDOL! - powiedział, gdy jego oczy już płonęły, a on sam zbił jeszcze żółwika, na którego czekał przez sekundę jego młodszy brat. Wiadomym było, że się rozumieją bez słów, a teraz podsumowali tę sytuację nie tylko słowami, ale i pięknym, braterskim gestem. On sam był już spragniony akcji, wyczekując Yukiego, który niedługo później wrócił, a i pojawiła się sama zainteresowana, z którą mieli ruszyć. Białowłosy przyjął paczkę, odpowiadając pochyleniem głowy. Dzięki temu miał nie tylko ochotę, ale i jedzenie, które motywowało go jeszcze bardziej, ale oczywiście wytrzyma, dopiero wtedy, gdy pozostali będą jedli. Tymczasem mogli ruszać. Jak zwykle musiało dojść do papierologii, która trawiła jego cierpliwość, której wcale nie posiadał. Jednak dał radę... Jeszcze.
Pierwszym był Keizo, który zgrabnie kierował grupą, który najlepiej znał ten teren. Bracia szli jak najbliżej nich, ponieważ chyba najmniej się znali na tym - a przynajmniej Benimaru, który jakoś nie przejmował się takimi rzeczami jak orientacja. Wszystko było dla niego ulotne, a sensem życia było zdobywanie siły, której zawsze brakuje. Zawsze. Co rusz zagadywał o jakieś pierdoły, wiadomym było także, że jego młodszy brat, gdy trzeba było to go temperował, a on sam tylko przeczesywał swoje chaotycznie ułożone białe włosy, z uśmiechem tak niewinnym, jak mały kotek. Minęło trochę czasu, był już nawet wieczór, gdy pojawili się na domniemanym miejscu.
- Jesteśmy? To jest przecież jakiś zapyziały las. Na pewno tutaj mieliśmy trafić? - zapytał Keizo już dość bezpośrednio, bez pędzlowania się w jakieś gestykulacje czy podchody. Może zabłądził i nie trafili tutaj, gdzie powinni. Trochę było co raz trudniej, ze względu na to, iż zbliżała się noc, a chyba nikt tu po ciemku nie widzi. - Ktoś tu coś widzi w ogóle? - to było już kolejne pytanie do całej grupy, gdy ten próbował się dojrzeć czegokolwiek. Mimo gigantycznego refleksu i percepcji naprawdę było ciężko cokolwiek dostrzec.