Uchiha's Bizarre Adventures
Misja B... right?75/?
UczestnicyUchiha Arikatsu & Uchiha Niko
Sytuacja wyglądała średnio dobrze. Tak jakby. Ostatecznie mieli przed sobą jedynie pepetaura i chociaż początek znajomości nie zapowiadał się dobrze, to zawsze to mogło się zmienić w niedalekiej przyszł... Oh, no. Dwie rzeczy działy się mniej więcej w jednym czasie. Arikatsu po szybkiej analizie doszedł do wniosku, że woda z pewnością nie jest odpowiedzią na ich problemy. Raiton? Może. Ale jego nie mieli. Katon? Dość poprawnym stwierdzeniem byłoby, że zapewne naraziłby las - chociaż patrząc na to, ze raczej jest bardziej wilgotny niż suchy, zapewne kilka szybkich technik wody załatwiłoby problem. Doton? No, może Doton by coś dał. W tej jednak wykreślane wygrała inna pozycja. Arikatsu miał plan. Jego rude włosy rozwinęły się niczym rolka papieru toaletowego, mknąc ku pepetaura jaki to... szedł. Nie szczególnie zwrócił uwagę na lecące włosopnącza aż do momentu, kiedy zaczęły krępować mu ruchy...
Ale co z tego wyszło, zostawmy na później! Bowiem w tym momencie Niko miała inny problem. Zdecydowanie nie zamawiała jednej, dużej kłody. I z pewnością dostanie nią nie było szczytem jej dzisiejszych marzeń. Nie mniej - nie takie rzeczy się robiło. Korzystając ze swego największego atutu, odskoczyła w tył kupując sobie czas, by wraz z uderzeniem kłody, aktywować Kamui. Ta, jak to miewają kłody potraktowane tak nie fair techniką, przeleciała przez Niko dalej, jak przez powietrze, nie zatrzymując się ani na moment. Cel? Jak nie Niko, to to, co za Niko. Nie mniej jej podróży nadszedł kres, kiedy to Urara wyciągnęła widły przed siebie i strąciła "pocisk" w bok. Tak po prostu. Kłoda poleciała gdzieś w krzaki po prawo, a babcia ziewnęła. Nie mniej to nie był koniec sprytnego plany Niko. Ten wszakże zakładał wysłanie pepetaura na Teneryfe, to też zaczęła swój bieg ku przeciwnikowi.
...i wtedy dostrzegła dwie rzeczy. Arikatsu mniej, głównie przez to, że sam był jednym z tych elementów. Pepetaur bowiem czując, jak nie może się za bardzo ruszać, oplątał sobie dłonią wokół nadgarstka "czerwone, dziwne pnącza", złapał je w tłuściutkie palce, a następnie szarpnął nimi bardzo mocno wraz z Arikatsu, który nie tylko już przemieszczał się w jego stronę - dosłownie nauczył się latać, co kosztowało go szczęśliwie TYLKO strzeleniem w kręgach. Ale żył. Chyba nie pękły. Bolał, ale może to tylko nastawione kręgi? Hope so. Wydłużanie włosów w tym momencie jedynie dawało Pepe dłuższą linę do kręcenia. Problemem jednak było to, że leciał. Leciał ku Pepe i wyglądało to trochę tak, jakby chciał nim zakręcić jak lassem. To musiał być na prawdę silny Pepe. I generalnie istniało dość duże prawdopodobieństwo kolizji Arikatsu z drzewami. Drugą rzecz, jaką Niko zaś dostrzegła to fakt, że nie było śladu po ranach zadanych przez jej kuzyna. Widziała, chociaż niewielkie, ślady krwi. Ale nie widziała ran. Jakby w tym krótkim czasie się zagoiły. Mogła też być pewna, że Pepe kręcący Arikatsu nie zwraca na nią uwagi i jeśli jej plan zmianom nie uległ, to dzieliły ją może dwa kroki od użycia drugiego Kamui.
Biedny kuzyn tylko.
Ale co z tego wyszło, zostawmy na później! Bowiem w tym momencie Niko miała inny problem. Zdecydowanie nie zamawiała jednej, dużej kłody. I z pewnością dostanie nią nie było szczytem jej dzisiejszych marzeń. Nie mniej - nie takie rzeczy się robiło. Korzystając ze swego największego atutu, odskoczyła w tył kupując sobie czas, by wraz z uderzeniem kłody, aktywować Kamui. Ta, jak to miewają kłody potraktowane tak nie fair techniką, przeleciała przez Niko dalej, jak przez powietrze, nie zatrzymując się ani na moment. Cel? Jak nie Niko, to to, co za Niko. Nie mniej jej podróży nadszedł kres, kiedy to Urara wyciągnęła widły przed siebie i strąciła "pocisk" w bok. Tak po prostu. Kłoda poleciała gdzieś w krzaki po prawo, a babcia ziewnęła. Nie mniej to nie był koniec sprytnego plany Niko. Ten wszakże zakładał wysłanie pepetaura na Teneryfe, to też zaczęła swój bieg ku przeciwnikowi.
...i wtedy dostrzegła dwie rzeczy. Arikatsu mniej, głównie przez to, że sam był jednym z tych elementów. Pepetaur bowiem czując, jak nie może się za bardzo ruszać, oplątał sobie dłonią wokół nadgarstka "czerwone, dziwne pnącza", złapał je w tłuściutkie palce, a następnie szarpnął nimi bardzo mocno wraz z Arikatsu, który nie tylko już przemieszczał się w jego stronę - dosłownie nauczył się latać, co kosztowało go szczęśliwie TYLKO strzeleniem w kręgach. Ale żył. Chyba nie pękły. Bolał, ale może to tylko nastawione kręgi? Hope so. Wydłużanie włosów w tym momencie jedynie dawało Pepe dłuższą linę do kręcenia. Problemem jednak było to, że leciał. Leciał ku Pepe i wyglądało to trochę tak, jakby chciał nim zakręcić jak lassem. To musiał być na prawdę silny Pepe. I generalnie istniało dość duże prawdopodobieństwo kolizji Arikatsu z drzewami. Drugą rzecz, jaką Niko zaś dostrzegła to fakt, że nie było śladu po ranach zadanych przez jej kuzyna. Widziała, chociaż niewielkie, ślady krwi. Ale nie widziała ran. Jakby w tym krótkim czasie się zagoiły. Mogła też być pewna, że Pepe kręcący Arikatsu nie zwraca na nią uwagi i jeśli jej plan zmianom nie uległ, to dzieliły ją może dwa kroki od użycia drugiego Kamui.
Biedny kuzyn tylko.
Stan postaci
Arikatsu - coś mocno strzeliło w karku. Jest cały, ale boli. I prawdopodobnie będzie boleć jeszcze bardziej po czymkolwiek, co właśnie robi z nim Pepe.
NPC
Grunt 1 - #8040BF
Grunt 2 - #BF8040
Hoshigaki Urara - #804080
Pepetaur - #408040
Grunt 2 - #BF8040
Hoshigaki Urara - #804080
Pepetaur - #408040
Inne
Mapa - Click!