• Ogłoszenia
  •  
    Aktualności fabularne
    Obecna pora roku: Wiosna 164r.

    Poniżej znajdują się ostatnie wydarzenia oraz ważniejsze ogłoszenia. Są one często opatrzone datą dodania, przy czym najświeższe informacje umieszczone są na samym początku listy.

    30.01.2024 - rozpoczęcie wydarzenia wioskowego w Sakuragakure. Więcej informacji w najnowszych aktualnościach fabularnych.
    29.01.2024 - oficjalne zakończenie eventu Arc II: Pierwsza Konfrontacja. Podsumowanie można znaleźć w aktualnościach fabularnych.
    Kącik Nowego GraczaSamouczek Wzór Karty Postaci AtrybutyRozwój postaci i koszty chakry Atuty Klany i organizacje Informacje o świecie Handbook
    Powyższe tematy powinny zawierać wystarczająco informacji, by móc bez przeszkód napisać Kartę Postaci i rozpocząć grę. W przypadku dalszych niejasności, zapraszamy do kontaktu zarówno na chatboxie, przez wiadomości prywatne oraz przez nasz serwer Discord.
    Administracja
    Pingwinek Chaosu
    Główny Administrator
    Norka
    Główna Mistrzyni Fabularna
    Hefajstos
    Główny Moderator Kuźni
    Tora
    Główny Moderator Technik

    W przypadku jakichkolwiek pytań bądź uwag, powyższe osoby zajmują się wyszczególnionymi w ich tytułach zagadnieniami. Pomocą służy również cała kadra forum, wraz z moderatorami. Zapraszamy również do dołączenia do forumowego Discorda.
    Kadra Sakura no HanaDiscord Sakura no Hana
     

Port Shotousu

Przewaga wysokich pasm górskich przedzielających krainę jest głównym powodem niższych temperatur, skutecznie utrudniając przepływ prądów znad cieplejszych rejonów. Twarda ziemia nie nadaje się do uprawy większości rodzajów zbóż, wymuszając na gospodarce skupienie się na wydobyciu minerałów oraz sprzedaży własnych usług czy wyrobów. Nad lewym brzegiem, tuż nad Morzem Chūshin, rozpościera się najwyższy masyw, którego największy szczyt wieńczyło Kumogakure no Sato, nim natura postanowiła zemścić się za nadmierną eksploatację własnych zasobów. Znaleźli się jednak shinobi Chmury na tyle oddani Krajowi Błyskawic, by pomimo tej straty dalej chronić obywateli Kaminari pod postacią nieoficjalnej organizacji - Tako. Chociaż umiejscowienie siedziby organizacji nie jest znane, obywatele są im wdzięczni za pomoc.
Awatar użytkownika
Mirai Akane
Posty: 149
Rejestracja: 31 maja 2021, 23:26
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Port Shotousu

Sprawa posiadania ograniczonych funduszy była dość poważna. Tutaj nie chodziło o to, jak tanie czy drogie było "coś". Tutaj chodziło o sam fakt wydawania pieniędzy na coś, co nie było jej w tym momencie potrzebne do przeżycia. Mogła nakupić rzeczy, a jutro mogło się okazać, że "niewiele" to jej zabrakło do przeżycia. Prosta kontrola finansów i impulsów (niektóre z nich kontrolowała) pozwalała jej przetrwać do tego momentu w tym świecie, a przynajmniej tak uważała. Życie często wszystko weryfikowało. Zbyt często jak na gusta kapłanki, ale na to wpływu żadnego nie miała.
Słowa Ruri jak zwykle trafiały w punkt, przez co momentami przypominała Kamaboko, co mogło być dość niepokojące. Na to też wpływu nie miała. Westchnęła cicho i rozłożyła bezradnie ręce. Została obnażona przez młodszą kompletnie.
- Pewnie masz rację. - No cóż, Akane znała swoje słabości, a przynajmniej znała tę konkretną słabość. Sama też w końcu zaczęła obserwować ocean, dając czas dziewczynce na odpowiedź. Odpowiedź sprawiającą, że coś ściskało Mirai w klatce piersiowej, zerkała Ruri od czasu do czasu. Brak "chęci", naśladowanie innych, czy też może próba odgrywania jakiejś specyficznej roli. Ile w tym wszystkim było prawdziwej Ruri? Pewno niewiele. To chyba bolało najbardziej. Akane pozwoliła by po tym wszystkim cisza i szum wody wkradły się w ich wymianę zdań. Zastanawiała się nad czymś... nad czymś co mogło wszystko popsuć, ale może mogłoby być jakimś krokiem w przód. Krokiem, który pozwoli wyciągnąć Ruri ze stanu, w którym się teraz znajdowała.
Mirai wracała wspomnieniami do wizji, jaką miała jeszcze zanim wyruszyli w rejs. Przez chwilę nawet zaschło jej w gardle zbierając się do następnych słów.
- Pamiętasz spotkanie z Hatsu i to co działo się wcześniej? - Spytała wpatrując się gdzieś w horyzont, odwróciła się do Ruri dopiero gdy dźwięk jej słów zdołał zniknąć w szumie morza. Mirai widziała co się stało, albo taką miała nadzieje, że to było to. Chciała się upewnić tego... jak również zobaczyć, czy dziewczynka odcięła się od tego co było wcześniej całkowicie...
=*=
- Może wezmę to pod uwagę. - Skwitowała słowa Karui, czy faktycznie to zrobi? Może? Może trzeba rzucić to wszystko i znaleźć sobie jakieś spokojne zajęcie, jeszcze zanim sprawy w pokoju stały się aż nadto poważne. Spakowała się i pozostało jej czekać. Nie bardzo wiedziała o osobach, które wymieniał Karui, pewno tylko jedno imię jej coś mówiło i wiedziała dlaczego Shuten zareagowała tak, a nie inaczej. Mimo wszystko dalej czuła lekką irytację. Miała ochotę pociągnąć solidnego łyka z piersiówki i zwinąć się ponownie w łóżku. Jednak nie było jej to za bardzo dane. Wizja podróżowania z ich starymi/nowymi "przyjaciółmi" też nie była zbyt optymistyczna, a widmo tego wydawało się naprawdę realne. Welp. Zobaczymy co przyniesie los. Mieli jeszcze pewno chwilę czasu, Akane ogarnie się, umycie zębów brzmiało jak dobry plan, zejdzie jeszcze na dół do karczmy uzupełnić zapasy - również te w piersiówce - no i wróci, modląc się by pierwszą osobą jaką ujrzy nie była pewna roześmiana gęba.
Awatar użytkownika
Nara Shizu
Posty: 509
Rejestracja: 28 cze 2021, 12:57
Ranga: Genin
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Port Shotousu

Za tym co odległe - Arc II: Starzy Znajomi­
WydarzenieWielka Przygoda
Post24/? (138/?)

Cisza. W sporej części to w tym momencie otaczało Ruri i Akane, kiedy to tak sobie siedziały. Przynajmniej cisza kiedy to młodsza dziewczynka kończyła gadać. W końcu sama kapłanka nie rozgadywała się bardzo na tematy, jakie to ta poruszyła. Szum wody wypełniał przerywnik, jakiego to potrzebowała na sformułowanie pytania. Pytania dość mało... czułego? A raczej takiego, jaki mogło przywołać lawinę wspomnień jakie to powinny pozostać zakopane w szafie. Co ciekawa, kiedy to je zadała?
Kiedy zerknęła w stronę dziewczynki, mogła dojrzeć jak ta ma wyciągniętą w stronę jej oczu rękę. Jakby zamachnęła się tak, aby zaatakować Mirai. Dłoń Ruri przeniknęła jednak przez głowę kapłanki. Obraz się rozpłynął, a Akane miała wrażenie że jej oczy zaczęły trochę łzawić. Znowu. Co było nie tak z nimi? Dobre pytanie. Obserwując jednak Ruri, ta nie ruszyła się nic a nic odkąd zadała jej pytanie. Nie ruszała się też jakby chciała ją zaatakować, więc o co chodziło?
- ...pamiętam. - stwierdziła zwyczajnie dziewczynka, a jej słowa wydawały się chłodniejsze. Ruri przeniosła swój wzrok na Akane, i kapłanka... nie mogła tam dojrzeć niczego, co by świadczyło że z mini lalkarką jest lepiej. Spojrzenie, tak puste jak to jakie teraz jej ofiarowała... tak jak wcześniej, patrząc w oczy dziewczynki pierwsze co przychodziło na myśl to "brak/zamknięte emocje", tak teraz jedyne co mogło przyjść to pustka. Dziewczynka się nie rozgadywała na ten temat. Akane zapytała się, czy ta pamięta. I ta jej odpowiedziała.

...3 dni później

Niektórzy to bardzo by chętnie shinobi Kumo obwiniali. Super chętnie. Ale przecież powiedział, że nie wypadło im to z głowy, prawda? No przecież by ich nie okłamał. Kto jak kto, ale Karui którego właściwie znali bardzo mało w porównaniu do reszty? Na baaaank by ich nie okłamywał. Zero szansa na to było. Nu uh. Tak jak jednak już niektóre jednostki zauważył, nie było to takie istotne. Kolejna sprawa była znacznie ważniejsza, to też na niej każdy się skupił. No... Shuten skupiła się jeszcze na staraniu zachowania spokoju.
- Samurajowie często lubili mieć konflikt z shinobi... mogą mieć na nas jakieś bariery przygotowane, w teorii. - powiedział Karui słysząc słowa Shuten i niepewnie drapiąc się po głowie. No... no mogli mieć. Ale nie musieli, bo kto to byłby takim ekspertem by je im stworzyć?
- Jakieś 4 dni temu wyruszyłem. Byłem już nawet bliżej okolic Hi no Kuni, kiedy usłyszałem od ptaszków że ktoś szukający Ichiwy zmierza do portu w Kaminari no Kuni. Zaryzykowałem. Opłaciło się. - odpowiedział jeszcze na ciekawskie pytanie Shuten. To też, jak aktualne były jego informacje? Nie wiedziała. Mogły być bardzo mało aktualne przy tempie działania shinobi. Definitywnie szybko więc musieli udać się do Omona po najświeższe wieści. Lub Onimaru.

Co by jednak nie postanowili, i jak bardzo by się tymi zwojami nie powymieniali, oraz jak bardzo by się nie przygotowali do podróży - ostatecznie postanowili wynająć najemników. Spróbować. Ruri została w pokoju, Akane poleciała szybko uzupełnić swoje zapasy, Karui postanowił też posiedzieć sobie na stoliku w ich pokoju, a Kamaboko i Shuten? Tak jak lalkarz chciał z najemnikami handlować, tak Shuten tylko... podsłuchać.
- Wejdź. - usłyszał w momencie w którym zapukał. A wewnątrz? Well...
Mógł dojrzeć, jak chłodna leżała na brzuchu na łóżku z przymkniętymi oczami. Mógł dojrzeć siedzącego nisko na jej plecach okrakiem Mrocznego, jaki to masował jej plecy skupiony na działaniu i z uśmiechem na ustach. Mógł dojrzeć Hozukiego, jaki to stał przed stołem na którym leżało 8 najróżniejszych kształtem mieczy i się nad nimi zastanawiał. A także Norna, siedzącego na drugim łóżku z książka w dłoniach. Icha Icha Paradise vol.67 się nazywała. Wzrok blondyna był jednak skupiony na lalkarzu. Zmrużył oczy na wiadomość o zadaniu. Tak jak chłodna otworzyła jednego oko i spojrzała na Kamaboko zirytowana, tak Mroczny był cały w uśmiechach nagle. Jakby wygrał loterię. Yasetsu odwrócił się od swoich ostrzy i spojrzał z uniesioną brwią w stronę króliczka.
- To bardzo mało precyzyjne informacje co do roboty, wiesz o tym? - zapytał zamykając książkę i odkładając ją na bok. Nie oczekując nawet odpowiedzi zaczął od razu kontynuować. - Niefortunnie się składa że jesteśmy wynajęci, jednak do tamtego zadania nie potrzebni jesteśmy wszyscy. Pytanie tylko co jesteście w stanie zaoferować nam, poza pieniędzmi, za to zadanie? Coś unikatowego. Najlepiej takiego, czego prosto za pieniądze nie kupisz.
Zapytał, nie sugerując nic a nic. Czekając na ich propozycję. Cholera... czemu to nie mogło być takie proste? Czemu nie mogła im wystarczyć kasa? Wcześniej na pewno wystarczała, prawda?
Lista NPC
Obrazek
Wcielenie Jelenia
Prowadzone wątki 5/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
Awatar użytkownika
Mirai Akane
Posty: 149
Rejestracja: 31 maja 2021, 23:26
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Port Shotousu

Pytanie może mało przemyślane miało wywołać na pewno jakąś reakcję. Czy o taką reakcję jej chodziło? No.
W sumie to nie wiedziała.
Zapewne spodziewała się czegoś zupełnie innego. Naprawdę wolała usłyszeć odpowiedź, że nie pamięta. Szczególnie, że Mirai widziała. Teraz jednak dostrzegła coś innego. Coś chyba jeszcze bardziej niepokojącego. Czy właśnie uniknęła śmierci? Czy może dostrzegła jedną z możliwości? Oczy znów ją zapiekły, a kapłanka wzdrygnęła się lekko widząc jak Ruri sięga do jej oczu. Istniała też możliwość, że to nie były jej łzy. Poruszyła temat, którego nie powinna. Mimo wszystko uzyskała informację o jaką pytała.
Sprawa mogła wydawać się bardziej skomplikowana.
- Rozumiem. Przepraszam... - powiedziała speszona ewidentnie z zatroskanym wyrazem twarzy. Nie chciała widzieć Ruri w tym stanie. Szczególnie, że to ona go wywołała. Jednak nie chciała uciekać wzrokiem, jakby jej to nie dotyczyło. Nie wyglądało na to, żeby mogła w tej chwili wyciągnąć z niej coś jeszcze, nawet nie chciała próbować by Ruri nie rozpadła jej się tutaj jeszcze bardziej.
Musiała jeszcze coś sprawdzić. Coś czego jeszcze bardziej się obawiała. W momencie gdy Ruri stwierdzi, że mogą wracać, czy też ruszy w drogę powrotną, Akane zostanie nieco z tyłu. Przelewając chakrę w swoje oczy będzie chciała "prześwietlić" sylwetkę jej towarzyszki. Bała się tego co mogła zobaczyć, ale musiała się upewnić. W końcu z Mrocznym było strasznie podobnie, chociaż jego "jestestwo" było wręcz bardziej wyczuwalne, może dlatego, że Demon faktycznie chciał zostać zauważony.
=*=
W sumie.. kto powiedział, że musieli wybiegać z karczmy od razu, prawda? Odchodząc od baru z uzupełnionymi zapasami i pełną piersiówką, wróciła się. Przysiadała przy ladzie i zamówiła sobie coś mocniejszego w mniejszej ilości. Ot taki szocik. Taki klinuś malutki w celu ubicia kaca. Czekając na trunek wyciągnęła drewnianą piersiówkę obracając ją w palcach. Westchnęła ciężko. Schowała ją i łyknęła to co jej podali. Czemu życie nie mogło być proste?
Awatar użytkownika
Sabataya Shuten
Posty: 941
Rejestracja: 27 kwie 2021, 12:40
Ranga dodatkowa: ex-Kage
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Port Shotousu

Jakkolwiek by na to nie patrzyła, słowa Karuia stanowiły niejako odpowiedź dla jej przypuszczeń. Mogli mieć bariery i... mogli je mieć w szczególności właśnie przeciw shinobi. Niedobrze. Jej użyteczność, dość niewielka wedle jej własnej opinii, właśnie spadała coraz to bardziej. A to nie stanowiło większego pocieszenia. Właściwie stwierdzenie Zielonego jedynie dodatkowo ją zirytowało właśnie przez ten drobny fakt. Fakt, że Ichiwa znajdował się w niebezpieczeństwie, a sama nie mogła zrobić więcej niż wbić w środek więzienia - z planem bądź bez planu.
- Dalej lubią. - poprawiła go czując, jak na powrót krew zaczyna wrzeć w jej żyłach. Ich życiowy, jebany cel. Nawet nie zauważyła, jak palce jej splecionych przed sobą ramion wpijają się coraz to bardziej we własne ramiona. Czemu to musiało być takie frustrujące? Czemu pomimo bycia Kage, wcale nie czuła się jak ktoś na poziomie Kage? Czemu za każdym razem mając większy problem, nie była w stanie chociaż w połowie sobie z nim poradzić? Chociaż ten jeden raz, kiedy rozchodziło się o coś - a nawet kogoś - tak dla niej ważnego? Im dłużej stała i im dłużej nad tym myślała, tym wyraźniejszy był przejmujący ją chłód. Im dłużej jej myśli krążyły wokół zamkniętemu za kratami Reia i swoich własnych możliwości, tym bardziej przejmujące było uczucie drżenia własnych mięśni głęboko pod skórą. Na odpowiedź co do czasu jego poszukiwań nie odpowiedziała. Zrobiła jedynie szybko kalkulację i skoro Karui zdobył podobne informacje, dość mało powszechne swoją drogą, to najwidoczniej załoga Valkyrii rzeczywiście dotarła na ląd. A przynajmniej Yami, bo jeśli nikomu więcej o jej pytaniu zadanym w kajucie nie powiedziała, a Nashi została zabrana... Tak. Drobny dreszcz przebiegł po jej plecach na myśl o vice-kapitan ich starego, tymczasowego okrętu. Z pewnością Asakura była kimś, o kogo raczej nie trzeba było się martwić.
Niestety.

Z trudem rozprostowała rękę łapiąc rzucone w jej kierunku zwoje. Chwyciła je nieco niemrawo pomiędzy zdrętwiałe palce, patrząc na nie początkowo bez większego zainteresowania. Rozwinęła jeden z nich zerkając na treść. To... mogło się przydać. Każda z tych technik w zasadzie. Im więcej zabawek będą mieli na ich wyprawę, tym lepiej. Pozwoliła Kamaboko wyjść nie mówiąc samej nic na jego kręcenie głową. Usiadła nawet na łóżku próbując się wczytać w treść, jednak dość szybko doszło do niej, jak ciężko było się skupić na literkach. I to składających się w zdania, które rzeczywiście musiała zrozumieć bez uciekania uwagą ku sąsiedniemu pomieszczeniu z ich potencjalnymi towarzyszami. Ściągnęła brwi wstając znowu na nogi, po czym dalej z rozwiniętym zwojem podeszła ostrożnie bliżej sąsiednich drzwi. Oparła się plecami o ścianę nasłuchując, wzrok zaś kierując ku treści zwoju. Czy wierzyła, że cokolwiek więcej w ten sposób zrozumie? Nie. Właściwie na pojęcie teorii zapewne znajdzie czas później. Chyba. Miała nadzieję. Może kiedy jej myśli będą mniej rozbiegane niż teraz, świeżo po zorientowaniu się w obecnej sytuacji. Nie szkodziło jednak chociaż przeskanować treść, wyciągając pewne ogólniki w momencie, w którym Gonpachiro prezentował ich "ofertę". Właściwie sami nie wiedzieli wiele, a wyskoczenie od razu z napadaniem samurajskiego więzienia mogło być przez to odebrane... różnie. Problem był jednak inny. Zapłata. I nawet jeśli teoretycznie nie ich czwórka będzie się przejmować finansami, to druga część oczekiwanego honorarium była niepokojąca. Nie oszukujmy się - czy ich podróżująca czwórka miała coś unikatowego, godnego uwagi? W sumie... Kamaboko mógł ich zamienić w kukiełki. Taką możliwość ciężko było kupić, ale mogła ich niekoniecznie interesować. Coś więcej? Może... może by się znalazło. Ale nie musiało. A tym bardziej mogli nie mieć na nie zapotrzebowanie. Innymi słowy - byli trochę biedni. Mimowolnie zgrzytnęła zębami zdając sobie sprawę z tego, że nawet zapewnienie sobie wsparcia nagle stało się co najmniej utrudnione. Stała spięta momentami nawet łapiąc się na byciu wściekłą na to, że Norn ma jakieś większe wymagania niż pieniądze, tylko że... miał do nich prawo. Mógł dyktować cenę i albo ich dwójka się zgodzi, albo nie. W odróżnieniu od niej nich, dla ich nowych znajomych liczył się zysk. Nie to, że ktoś dla Shuten istotny potrzebował pomocy. Nie mieli najmniejszego powodu, by o to dbać. I rozumiała to. To... było logiczne. Sensowne. Jak najbardziej pasujące do ninja. I jednocześnie jeszcze bardziej wpędzające ją wściekłość na... sama nie wiedziała. Siebie? Życie? Sytuację? Norna? Kamaboko? Nie była w stanie nadać własnym emocjom jakiegokolwiek konkretnego kierunku, co jedynie napędzało całą machinę irytacji, gniewu, bezsilności i strachu, aż ponownie poczuła potrzebę przetarcia rękawem powiek. To zaś absolutnie nie pomagało w niczym, a jedynie dorzuciło węgla do pieca. Jakie to było... było takie... bez sensu. Bez sensu. Po prostu. Do tego stopnia, że zaczęła się zastanawiać się, czy to wszystko nie jest zwyczajnie wina Reia. Gdyby nie był... sobą. Teraz by go nie szukała. Nie miałaby powodu. Nie musiałaby umierać wewnętrznie ze strachu o jego życie, a jakakolwiek myśl o tym, że mogłaby go już nigdy nie spotkać nie próbowałaby regularnie zmiażdżyć jej poturbowanego przez życie serca. Jakby nie on, nie łapałaby się tyle razy na zaszklonych oczach jak jakiś dzieciak. Tylko ile byłoby w tym prawdy - nie miało znaczenia. Jakakolwiek próba skierowania całego natłoku w własnej głowie ku Ichiwie wiązała się jedynie z jedną konkluzją: nie miała ona sensu. Próbowała je skierować gdzieś, gdzie zupełnie nie pasują pozostawiając ją jedynie mentalnie zmęczoną i zrezygnowaną. Czuła się przy tym jakby próbowała złączyć dwa magnesy skierowane do siebie tymi samymi biegunami. Nie potrafiła być zła. Nie na niego. Potrzebowała odpocząć. W bezpiecznym kącie. W domu. Gdziekolwiek by to nie było. Tylko... właśnie, to był kolejny problem zazębiający się z poprzednimi. Niekończące się koło beznadziei - właśnie tego teraz potrzebowała,
Wcale nie.

Nie wtrącała się w rozmowę. Wolała zostawić ją w rękach Kamaboko. Jedyny powód dla którego przyszła, to robienie za potencjalne wsparcie, gdyby jemu negocjacja nie szły. W inny wypadku mogłaby podsłuchiwać z pokoju, nie widziała w tym żadnego problemu. Wracając do pytania Norna - do głowy w gruncie rzeczy przyszły jej dwie rzeczy. W zasadzie to trzy, ale wolała udawać, że tej trzeciej nie ma na liście. I lepiej żeby nie było. Była jednak szansa, że na jedną z nich Gonpachiro sam wpadnie, a drugą mogła zawsze rzucić, jeśli pomysły lalkarza nie będą nazbyt przekonujące.
Obrazek
Awatar użytkownika
Kamaboko Gonpachiro
Posty: 197
Rejestracja: 18 maja 2021, 13:59
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Port Shotousu

No i to tyle w sumie. Wychodziło na to że dalsze stanie w pokoju nie miało sensu, więc nie wiedząc jeszcze że Shuten będzie podsłuchiwać, udał się na rozmowy z ich "towarzyszami". Zdawał sobie sprawę że nie będzie to łatwe, ale hej, gdyby było to byłoby nudno prawda? Liczył jednak na to że coś, osiągnie. Bo jak by nie spojrzeć, przyda im się pomoc. Blondyn dość szybko zaprosił go do środka więc wszedł, zamykając drzwi za sobą. Z tego wszystkiego najbardziej zainteresowała go czynność wykonywana przez białego. Wiele mieczy, pewnie sam by część z nich obejrzał, ot tak, warto wiedzieć jakie bronie istnieją na świecie, zwłaszcza że kto wie, wśród nich może być przynajmniej jeden unikatowy.-Zdaje sobie sprawę.-Odpowiedział na retoryczne pytanie blondyna, w zasadzie nie musiał mu odpowiadać, ale co tam. Niech będzie że jest "Przyjazny" chociaż generalnie to był pewnie tak bardzo obojętny jak blondyn. Szybko jednak przeszli do targowania się. Szczerze mówiąc szybciej niż Kamaboko zakładał. Gdyby miał normalne usta uśmiechnąłby się w tym momencie. Całkiem niezłe zagranie ze strony blondyna, na szczęście Kamaboko nie mógł niczego zdradzić swoją ekspresją ani mową ciała. Był niczym definicja pokerowej twarzy, takie zalety bycia kukiełką. Nad pytaniem blondyna musiał się jednak chwilę zastanowić, więc moment ciszy był nieunikniony. To nie tak że Kamaboko nie miał czego zaproponować, jednak były rzeczy których wolał innym nie dawać. Zwłaszcza jeśli ci w przyszłości mogli zostać jego przeciwnikami. W końcu jednak, doszedł do wniosku że nic lepszego nie wymyśli. Z trzech potencjalnych rzeczy, jedną odrzucił. Nie chciał by wpadła w ich ręce z wielu powodów. Pozostawały więc tak naprawdę dwie, z czego jedną cenił bardziej od drugiej, chociaż dla wielu mogło być na odwrót.-To bardzo mało precyzyjne żądania, wiesz o tym?-Rzucił pytaniem retorycznym, jakże to podobnym do tego, które sam blondyn mu zaserwował, jeszcze nie tak dawno temu. Od razu też kontynuował wątek.-Na myśl przychodzą mi jedynie dwie rzeczy, które mogę wam dać. Technika - ozwojowana której nie znacie, lub taka którą sam stworzyłem-Bo takie też posiadał, chociaż akurat te drugie były dość niebezpieczne w niepowołanych rękach.-Lub mogę wykuć mu miecz-Wskazał palcem na Białego-Unikatowy miecz o specjalnych właściwościach. Taki, jakiego nie kupi nigdzie indziej.-Co prawda to wcale nie musiał być miecz, mógł im wykuć cokolwiek. No i zostało czekać na zgodę lub nie, bo nie o to mogło chodzić blondynowi. Wypadało bowiem założyć że pod przykrywką "Czegoś unikatowego" było konkretne życzenie.
Awatar użytkownika
Nara Shizu
Posty: 509
Rejestracja: 28 cze 2021, 12:57
Ranga: Genin
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Port Shotousu

Za tym co odległe - Arc II: Starzy Znajomi­
WydarzenieWielka Przygoda
Post28/? (142/?)


O co chodziło z tym co dojrzała Akane przez swoje mało przemyślane, lub zwyczajnie ryzykowne, pytanie? Ciężko było stwierdzić. Może była to jedna z możliwych przyszłości, a może było to coś innego? Może było to przejawienie emocji w Ruri co wywołało płacz, a może dziwne działanie jej zdolności ponownie wywołało irytację oczu? Nie było pewność, a tak jak jej oczy były jednymi z najbardziej niesamowitych wśród wszystkich Dojutsu, tak były również największą zagadką, jakiej nawet kapłanki w pełni nie opanowały. Dla każdej, lubiły one działać w inny sposób. Dlaczego te, pokazywały jej rzeczy jedynie przy Ruri? Zagadka. Zagadka, jakiej to jeszcze nie odkryła. Wiedziała jednak jedno. Musiała przeprosić. I to zrobiła. Wzrok pustej dziewczynki się nie zmienił. Przeniosła jedynie wzrok na ocean i siedziała przez chwilę cicho. Dłuższą chwilę.
- Nic się nie stało. Ludzie giną. Też kiedyś zginę. - powiedziała bezemocjonalnie, nawet nie patrząc na Akane. Ruri zdawała się wiedzieć, o co konkretniej pytała Mirai. Lub przynajmniej zakładała, że chodziło jej o utratę rodziców. Co mniej zauważalne, ale jednak bardzo było też jej określenie. Nie powiedziała, że "umrze". Ruri powiedziała, że "zginie".

Minął czas. Bliżej nieokreślony. Cichy czas, aż w końcu miały się zbierać. Akane spróbowała jeszcze czegoś. Czegoś dość nowego. Improwizacji. Próby dojrzenia swoim wzrokiem... czegoś. Przelała w niego chakrę, obserwując plecy dziewczynki i nagle mogła poczuć jak chakra sama zaczyna być w nie pochłaniana. Zupełnie, jakby wyjęła korek z wanny, a woda w postaci chakry zaczęła go atakować. Nim się obejrzała, jej oczy zabłyszczały fioletem i pochłonęły już 1000 chakry. Nagle przestały. Akane upadła na kolana. Obraz się zaczął robić ciemny, nim... rozjaśniał. Lekko.

Znalazła się w miejscu początkowo dla niej nie rozpoznawalnym. Ciężko było coś rozpoznać, kiedy wzrok zasłaniał jej dym. Leżała plecami na ziemi. Obserwowała niebo przykryte gęstymi chmurami czarnego dymu. Dymu, wywołanego przez jedyne co rozświetlało tą kompletnie czarną noc. Dymu wywołanego przez płomienie, pożerające pobliskie bloki. Wstała. Spojrzała na najwyższy budynek w całej wiosce. Wieża Kage. Hanakage konkretniej. Nagle góra wieży wybuchła w płomieniach, jednak Akane już nie patrzyła się na nią. Nie interesowała ją ona. I jak kapłanka zauważyła, nie mogła sterować swoim ciałem. Zaczęła przemierzać ulice. Ulice, gdzie niewinni cywile krzyczeli o pomocy, aby zostać uciszonym przez shinobi Hany. Gdzie shinobi Hany mordowali innych shinobi Hany, i gdzie maszyny przypominające ludzi ich zgniatały. Ona się tym wszystkim nie przejmowała. Przechodząc obok jakiego budynku, wyjątkowo nie zniszczonego, mogła zobaczyć swoje odbicie. Kim była? Akane nie wiedziała. Ta osoba nie wiedziała. Dalej podążała płonącymi ulicami wioski, aż dotarła do jednego miejsca. Bardzo słabo znanego kapłance. Siedzibie Kugutsutsukai. Dom Mei. Ta myśl się wtrąciła i należała do dziewczyny jaką to była. Patrząc na drzwi, mogła poczuć lekkie zawahanie. Bardzo momentalne, nim coś położyło jej dłoń na ramieniu. Nawet się nie odkręcała. Usłyszała szept.

Wszystkich. Odetnij wszystkich. Wszystkich, co zdradzili. Co nie pomogli. Co zostawili.

I posłuchała się. Akane czuła, jak zawahanie z niej ucieka. Jak przekracza próg budynku, idąc prosto do gabinetu Mei. Jak w trakcie wyciąga maskę. Maskę Shinigami. Zakłada ją na twarz. Unosi kąciki ust do góry, nim otwiera delikatnie gabinet. Widzi w nim... ich. Znajome jej twarze. Mei, w gotowości do bitwy, rozmawiała z Kamaboko. O czym? Nie ważne. Szła do przodu, a oni jej nie zauważyli. Nie mogli. Umiała wiele. Nauczyła się. Sama. Z przyjacielem. Jakim przyjacielem? Kapłanka nie wiedziała. Jakie myśli były jej, a jakie nie? Nie wiedziała. Mrugając oczami jednak, mogła dojrzeć jak stoi teraz pomiędzy Kamaboko a Mei. Z ostrzem wbitym prosto w miejsce, gdzie znajdowała się kapsuła z sercem liderki klanu. Już ją widzieli. Ale było zbyt późno. Nie widziała szoku na twarzy Mei. Nie mogła. Była lalką. Lalki nie miały uczuć. Położyła jednak z jakiegoś powodu dłoń na policzku, skrytym przez maskę Shinigami.
- Ru-... - nie dokończyła. Ostrze, jakie trzymała w dłoniach Akane, wybuchło płomieniami. W momencie pożerając kobietę i zostawiając z niej... nic. Nawet popiół się nie ostał. Odwróciła się. Spojrzała na Kamaboko. Zrobiła krok do przodu, i nagle jej głowa zaczęła lecieć. Wylądowała, gdzieś pod ścianą pokoju. Akane zaczęła czuć ogromny ból. Taki, że pojawiła się nawet u niej ochota się zabić. Nie mogła jednak zamknąć oczu mimo bólu. Oglądała, jak ciało bez głowy upada na ziemię. Nie rusza się. I jak ręka Kamaboko zaczyna się trząść. Odczuła... zadowolenie. Nastała ciemność.


Wróciła. Z pamięcią bólu, jaki towarzyszył ściętej głowie. W momencie, chcąc nie chcąc, klęcząca kapłanka musiała złapać się za szyję. Wziąć głębsze oddechy. Dalej cholernie bolało, ale ból jaki był bardziej pamięcią szybko też malał. Nic jej nie było. Żyła. Cała i zdrowa.
- Wszystko dobrze? - zapytała Ruri, jaka to w którymś momencie musiała do niej podejść. Stała tuż przed nią, z dalej pustymi oczami wpatrującymi się w kapłankę. Było jednak jeszcze coś... gorszego. Oczy Akane dalej były aktywne. I widziała cienistą postać, jaka to obejmowała od tyłu dziewczynkę. Przytulając, położyła sobie głowę na jej ramieniu. Nie miała formy. Była bardziej jak dym, jaki to po sekundzie... rozpłynął się. I nic już specjalnego obok Ruri nie widziała. Dziewczynka dalej na nią patrzyła, a i niektórzy ludzie zwrócili uwagę. W końcu nie każdego dnia, widzi się klęczącą w porcie kobietę z łzami ściekającymi po oczach.

...3 dni później

Niektórzy czekali, przy mocnym trunku na rozwój wydarzeń.

Inni, tacy jak Ruri i Karui, czekali we względnym spokoju. Chłopak nawet zdawał się przysypiać siedząc na stole, chociaż Shuten skupiona na innych rzeczach nie mogła tego zauważyć. Bo właśnie. Shuten. Shuten, której emocje był jebanym rollercoasterem bez trzymanki i bez pasów bezpieczeństwa. Kogo obwiniać za to co się teraz działo? Kogo obwiniać za chciwość Norna? Czemu samurajowie nie mogli jej dać spokoju? Dlaczego, dlaczego to wszystko tak musiało się dziać? Nie wiedziała. Być może, istniała tylko jedna osoba na świecie jaka wiedziała, i był to głupi Bóg.

Tymczasem u Kamaboko? Barter. Najzwyczajniej w świecie, prosto z mostu barter. Co mogli im zaoferować? Ciężkie pytanie, kiedy nawet nie wiedziało się co taki Norn i spółka mogli chcieć. Dał im jednak ofertę. Mniej, lub bardziej... wartościową. Zależało od perspektywy. Blondyn myślał chwilę po tym co powiedział lalkarz. Minuta. Dwie.
- Jakie to techniki? Na czym polegają. Pokaż też to, co już komuś wykułeś. W końcu wykuć prosty miecz i nazwać go unikatowym, potrafi każdy. Czy faktycznie będzie jednak taki dobry? I czy zamiast miecza, byłbyś w stanie wykuć rękawice? - zapytał wstając z łóżka. Chowając książkę do kieszeni. - Konkretną nagrodę ustalimy w drodze, jak powiecie czego od nas konkretnie oczekujecie. Na ten moment, jest to wystarczające do... zainteresowania mnie. Szczególnie gdy niektórzy z nas są chętni do spędzania z wami bardziej czasu.
Tutaj spojrzał wymownie w stronę Mrocznego, jaki to przerwał masaż i zaczął klaskać, śmiejąc się przy okazji.
-Tak, tak! Ah, cały dzień spędziłem płacząc że swoich przyjaciółek już nie zobaczę, a tu jednak będę miał szansę! - stwierdził, nim na jego dłoniach pojawił się lód. Z łatwością go roztrzaskał. Śmiejąc się już ciszej, wrócił do masowania chłodnej, jaka to z powrotem przymknęła oczy. Widać jednak, że definitywnie był zadowolony.
- Kocham jak pytasz mnie się o zdanie... ale zajmę się naszą misję. I tak nie potrzebowałem waszej pomocy. - stwierdził Yasetsu, wracając do swoich ostrzy. Ignorując już resztę. Norn poklepał go po ramieniu. Spojrzał na pozostałą dwójkę członków swojej drużyny.
- Za 5 minut możemy być gotowi. Za ile wyruszamy i gdzie jest ta wasza... baza? - proste pytanie skierowane w stronę Kamaboko. Jednak... nie poszło tak źle. Poza faktem, że jeszcze konkretnej ceny nie ustalili, co mogło świadczyć o... złych lub dobrych rzeczach. Ciężko przewidzieć. Wstępnie jednak, mieli potężne wsparcie. Nawet bardzo potężne. Może zbyt, bo takich ciężko kontrolować.

Lista NPC
Obrazek
Wcielenie Jelenia
Prowadzone wątki 5/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
Awatar użytkownika
Kamaboko Gonpachiro
Posty: 197
Rejestracja: 18 maja 2021, 13:59
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Port Shotousu

No i haczyk połknięty? No poniekąd połknięty. Zostawało teraz tylko przedstawić nieco więcej detali, a to wcale nie było takie proste. Ale chociaż zyskał zainteresowanie Norna, a to już było dobre preludium.-Jeśli obecny użytkownik miecza wyrazi chęć zaprezentowania go, nie ma sprawy. W przeciwnym wypadku musi zadowolić cię to-I postukał się w pierś, jak by nie spojrzeć jego ciało również było... unikatowe.-Rękawica oczywiście nie stanowi problemu. Tak jak i każdy inny przedmiot.-Rękawica, więc Norn był taiuserem. Nie widział go wcześniej w akcji specjalnie, więc mógł to jedynie zakładać, teraz miał potwierdzenie. Rękawica... może zrobi dla Shuten rękawice? Co prawda dostała już miecz, ale częściej korzystała z pięści... Słysząc czarnego, skrzywił się wewnętrznie, wiedząc że będzie musiał go pilnować. Jakkolwiek podzielą się zadaniami, będzie musiał dopilnować by czarny poszedł z nim. Przez moment w ogóle oceniał czy warto go brać ale... był potrzebny. Jego zdolności na tej misji mogły okazać się aż nazbyt przydatne. Czy Gonpachiro tego chciał czy nie, czarny był potrzebny. I chociaż ryzykował zdrowie drużyny, musiał wierzyć że poradzą sobie z tym zagrożeniem.-Co do technik, na ten moment jedyne co mogę zaproponować to Kokuangyo no Jutsu... iluzja ciemności. Oślepia przeciwnika-Jakoś czuł że już to znają-Jednak jeśli odpowiada wam nieco późniejszy termin to w ofercie są również jutsu pozwalające naładować bańkę powietrza inną naturą a następnie wystrzelić niczym bombę w kierunku przeciwnika. Jutsu pozwalające posyłać w kierunku przeciwnika czystą chakrę w celu zniszczenia jego jutsu z czystej chakry, Jutsu pozwalające pochwycić przeciwnika za pomocą powietrza, Odwrotne Raiko Kenka, pozwalające odesłać do zwoju przedmioty przywołane z pomocą Raiko Kenka, Jutsu iluzji sprawiającej że przeciwnikowi wydaje się że został zatruty oraz jutsu iluzji sprawiające że cel myśli iż jest w pełni zdrowy i nic mu nie dolega-Jak tak teraz pomyśleć, zebrał już pokaźną kolekcję zwojów z jutsu... gdyby tylko podczas wojny nie stracił zwoju z Rashomonem i Kage bunshinami, eh.-5 minut wystarczy, widzimy się pod karczmą. A baza... nasz przewodnik nas poprowadzi-I to powiedziawszy ruszył z powrotem. Niezależnie czy Shuten zastał pod drzwiami czy już w pokoju, to dopiero w pokoju się odezwał. Mówił raczej cicho a jeśli Shuten zastał pod drzwiami to posłał jej jej jeszcze przeciągłe spojrzenie.-Ruszamy za 5 minut. Wraz z lodową, ciemnym i blondynem. Shuten, blondyn chce zobaczyć październik, twoja decyzja ale to nas przybliży do ich wynajęcia, na razie zgodzili się za nami podążać-Następne dodał ciszej.-Uważajcie na siebie w okolicy ciemnego. Gdyby... coś było nie tak-Postukał się w serce-Przyjdźcie dać znać. Wiele zrobić nie mogę, ale zrobię co mogę-I tym kończąc wyszedł z pokoju by już na wszystkich czekać pod karczmą.
Awatar użytkownika
Sabataya Shuten
Posty: 941
Rejestracja: 27 kwie 2021, 12:40
Ranga dodatkowa: ex-Kage
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Port Shotousu

Propozycje Gonpachiro w większości nie były zaskoczeniem. W mniejszości w zasadzie też nie, bowiem jak daleko była luźna myśl i przerobieniu kogoś z nich na lalkę od stworzenia mniej... kuglarskiego narzędzia, z jakiego mogliby mieć pożytek? Więc Norna interesowały rękawice... Też nic dziwnego. Przez moment nawet przez głowę przeszedł jej pomysł, by sama zaopatrzyć się może w takowe, jednak dość szybko mogła ideę odrzucić. Nie potrzebowała ich. W zasadzie wchodziłyby jej w drogę bardziej, niż pomagały. Może i była taiuserem jak blondyn, jednak jej sposób walki był bardziej odmienny - i mający niewiele wspólnego z tym, co właściwie zaprezentowała na Valkyrii. Miała z resztą do pomocy dwa miecze przy pasie, z czego jeden prosto od Kamaboko. Ten sam, który chyba ktoś chciał obejrzeć. Gdyby nie była w większości incognito, może nawet weszłaby do środka odpinając go od pasa, jednak jedynie spojrzała spod na wpół przymkniętych oczu na czerwony oplot Października. Z jednej strony rozumiała, dlaczego lalkarz go dla niej wykonał i była mu wdzięczna. Im dłużej jednak mu się przyglądała, tym bardziej zastanawiało ją, czy w jej rękach zwyczajnie się nie marnuje.

Jak wszystko inne.

Wzięła głębszy wdech dalej nasłuchując. Już nawet nie udawała, że część uwagi poświęca na zwoje, które finalnie zwinęła w rulon i wsunęła do jednej z toreb przy biodrach. Jakikolwiek sens stania pod drzwiami też powoli ulatywał. Koniec końców zdobyli ich zainteresowanie robotą, a tym samym potencjalne wsparcie. Powinna się cieszyć, tak? Chyba. Może. Tymczasem stała niewzruszona ich decyzją, nie odczuwając ani zadowolenia z ostatecznego obrotu wydarzeń, ani jakiejkolwiek ulgi. Z pewnością, podchodząc do tematu z niezmąconą niczym logiką, posiadanie trójki najemników z pewnością zwiększało szansę na wyciągnięcie Reia ze szponów samurajów.

Jednak niczego nie gwarantowało, prawda?

W każdym razie wyglądało na to, że Kamaboko sobie świetnie poradził, a jej pomoc jak zwykle nie była potrzebna. Pięć minut. Czyli też nie planowali długo zwlekać. Co prawda wizja trzymania Mrocznego blisko Akane, i to już niebawem, zapewne była mało pocieszająca - jak większość rzeczy w tej chwili - jednak niewiele mogła na to poradzić. Gdy tylko drzwi otworzyły się ponownie, Sabataya odbiła się delikatnie od ściany. Na spojrzenie Gonpachiro nie zwróciła większej uwagi, jedynie ruszając wraz z nim do pokoju: bo tylko tyle jej zostało. Tak jakby. Nie mniej tam się kierował marionetkarz, a że i tak wypadałoby przekazać informacje. Weszła tuż za nim, stając po przeciwnej stronie drzwi, niż stolik z Karuiem. Rzecz jasna cokolwiek przekazał, dla niej nie było nowością. Na informację o zainteresowaniu jadeitowym ostrzem skinęła głową. Nie zamierzała mu też utrudniać wyjścia, samej z resztą szykując się powoli do ruszenia w trasę. Upewniła się jeszcze, że zostawiają pokój we względnym porządku, po czym przeniosła wzrok na Karuia i Ruri.
- Ruszajmy nim okaże się, że nasz królewicz został zamknięty w jakimś innym zamku. - rzuciła głównie do Zielonego, jednak był to też sygnał dla Ruri, że na nich czas. Chociaż... w sumie powinni mówić o więzieniu, a nie zamku. Z drugiej strony nie zdziwiłoby ją, jakby standardy w obu mieli takie same. Ruchem głowy wskazała na drzwi, które był gotowa zamknąć na klucz po uprzednim sprawdzeniu, czy nie zostawili swoich rzeczy. Klucz wraz z wcześniej planowanym "napiwkiem", chociaż ze wzgląd na możliwe wydatki mniejszym o 200 ryo - czyli 200 ryo napiwku - zostawiła na ladzie gospodyni wraz z podziękowaniami za opiekę.

Zostało jeszcze zgarnąć ostatniego członka ich drużyny. Akane. Zlokalizowanie jej było proste i bez pomagania sobie swoimi zdolnościami. Gdzie indziej by się zaszyła, jak nie przy najbliższym wodopoju? Mało rozsądna decyzja, jednak analizując obecny stan swoich własnych myśli - chyba nie powinna zbytnio oceniać. Z drugiej strony Shuten trzymała zasadniczą większość z nich w środku, podczas gdy z jakiegoś powodu rada nadzorcza w umyśle Mirai stwierdziła, że upicie się przed szturmem na dobrze chronione więzienie to fenomenalny pomysł, let's go. Podeszła do białowłosej trzymając dłonie w kieszeni bluzy, po czym stojąc tuż za nią nachyliła się delikatnie nad ramieniem dziewczyny.
- Będę potrzebowała cię w pełni trzeźwą. A sama możesz chcieć być trzeźwa jeszcze bardziej, niż byłoby to mile widziane biorąc pod uwagę nasze towarzystwo. - poinformowała krótko, a tam gdzie w jej głosie jeszcze niedawno rzucało się w oczy zdenerwowanie i jakiś przebijający się z dna Sabatayi gniew, teraz było jedynie zmęczenie. Nie rozwijała tematu bardziej. Zrozumie, o czym mówi w związku z towarzystwem. Ciężko, żeby nie. Była w końcu świadoma tego, kogo zamierzają wynająć. Podobnie jak reszcie, wskazała ruchem głowy drzwi wyjściowe z przybytku.

Przed oficjalnym wyruszeniem, została jej jeszcze tylko jedna kwestia. Czekając przed karczmą wypatrywała przede wszystkim Norna. W międzyczasie wyciągnęła też małża, którego postawiła na ziemi dalej jednak trzymając za rękojeść. Gdy tylko jednak blondyn wynurzy się z resztą kompanii z budynku, zamierzała podnieść małża opierając go o bark, podczas gdy kciukiem drugiej ręki pchnęła w górę gardę tak, by część ostrza wysunęła się z kasztanowej pochwy. Szybko też złapała za nią jadeitowe ostrze, chociaż delikatnie i ostrożnie. Wysunęła całe ostrze raz jeszcze podrzucając je w dłoniach łapiąc je jeszcze niżej tak, by dało się chwycić broń tuż przy gardzie. Tak też, sztychem skierowanym do ziemi, wysunęła rękę z Jianem w kierunku blondyna.
- Miecz, który chciałeś zobaczyć. - poinformowała krótko obserwując jeszcze, jak sam zamierza go chwycić. Akurat w przypadku Października było to całkiem istotne, to też gdyby w pierwszym odruchy skierowałby rękę ku rękojeści, od razu zamierzała przyciągnąć miecz bliżej siebie. - Odradzam łapać za rękojeść. Chyba, że bardzo chcesz. Nie mniej - nie polecam. - dlaczego? Cóż... Chyba nie jego biznes? Albo jego? Zależy trochę, czego oczekiwał od oglądania takiego ostrza. Sama na wycenie unikatowości przedmiotów dużo nie wiedziała. Wiedziała jednak, że cokolwiek wychodziło spod rąk Kamaboko, było dość wyjątkowe. Gdyby jednak zignorował ostrzeżenie i chwyciłby za najmniej polecaną część, byłaby gotowa do ewentualnego ratowania Jiana, jeśli przez ostrza pod oplotem wypuściłby go z rąk. Ot, kucnęłaby w razie potrzeby, podsuwając dłoń pod zbrocze, co by chwycić ostrożnie broń w okolicach gardy we własne ręce, chroniąc go przed uderzeniem o ziemię. Nie, żeby coś mu się miało od tego stać, ale jednak źle by się czuła, gdyby dzieło lalkarza wylądowało z tego wszystkiego na zakurzonym bruku.

Bez względu na to, jak pójdzie oglądania Zielonego Października, schowa go po wszystkim na swoje miejsce. Następnie zaś, kiedy wszyscy będą gotowi do drogi, zmieni formę małża siadając na nim ze skrzyżowanymi nogami. Ręką zaś sięgnie po jeden ze zwojów od Kamaboko. Sześć godzin drogi. Tyle miała, by opanować kilka nowych sztuczek od Gonpachiro, lecąc ze wszystkimi na skorupiaku i co jakiś czas regulując tor lotu magicznej muszli.


Chakra Shuten 9 000 - 300 = 8 700
Hyakka KigōEnergia: 0 -◆- Chakra: 0
AtutyInstynkt Niebezpieczeństwa

► Pokaż Spoiler | Midori no Kannazuki
Midori no Kannazuki - Green October
Koszt4.500 ryo
Stack/slot1/1
Jest to obosieczny Jian o zielonkawym kolorze, który zawdzięcza materiałowi wykorzystanemu do wykucia ostrza. Ostrze to zostało bowiem wykute z Jadeitu, wzmocnionego jeszcze dodatkowo chakrą podczas wykuwania. Krawędź tnąca została odpowiednio ukształtowana, dając ostrze o dużej sile tnącej, jednak dość nieregularnych krawędziach - nie na tyle, by miało to wpływ na walkę, ale na tyle by wprawne oko dostrzegło te niedoskonałości. Rękojeść, wykonana została z kasztanowego drzewa i pokryto ją czerwonym oplotem ze skóry i barwionego jedwabiu. Garda, przypomina dwie strzałki skierowane na zewnątrz broni, wykonane są z brązu oraz jadeitu. Broń ta nie posiada u dołu rękojeści typowych dla Jian "frędzelków"(Jianpao) wciąż jednak posiada brązowe zakończenie (Jiantan). Rękojeść ma długość 12cm natomiast ostrze 70cm. Pochwa wykonana jest z kasztanowego drewna, prosta i skromna, bez zbędnych dekoracyjnych elementów. W rękojeści broni zamontowano specjalny mechanizm. W momencie chwycenia za rękojeść, nagły nacisk aktywuje mechanizm który uruchamia się po trzech sekundach. Wykonanie specyficznego ruchu nadgarstkiem i dłonią powoduje przekręcenie ukrytego w rękojeści mechanizmu i jego de-aktywację. Jeśli nie nastąpi to w ciągu 3 sekund, ukryte w rękojeści ostrza wysuną się z dużą szybkością, tnąc dłoń która trzyma broń.
Dodatkową cechą broni jest to że w procesie tworzenia twórca przelał weń chakrę i zapieczętował jutsu. W momencie w którym osoba korzystająca z miecza przeleje weń chakrę, aktywuje automatycznie jutsu Giman-tekina Doku(Genjutsu C). Koszt jaki ponosi za korzystanie z tej właściwości odpowiada normalnemu kosztowi tego jutsu, jednakże nie musi ona posiadać Genjutsu, tego konkretnego jutsu, ani składać pieczęci.
Wymagania do stworzeniaZnajomość Giman-tekina doku, Fuinjutsu C
► Pokaż Spoiler | Makigai Sheru Mēsu
Makigai Sheru Mēsu | Conch Shell Mace巻き貝 シェル メース
Legenda
W świecie ninja wielu nie zdziwią zwierzęta wyszkolone przez shinobi, potrafiące samodzielnie korzystać z ninjutsu. Ba, niektóre nawet potrafią mówić! Jednak ta legenda jest... specyficzna. Żywa muszla zdolna do walki jak równy z równym? Niektórzy twierdzą, że istota ta, czy to zwykła muszla, czy to małż, swego czasu starła się z przeciwnikami, którzy mogli zagrozić pokojowi na świecie. Inny zaś mówią, że by móc się przemieszczać opanowała rzadką sztukę faktycznej zmiany kształtu, znacznie przewyższającą zwykłe Henge no Jutsu.
Stack/SlotZawsze zajmuje pełen zwój, niezależnie od jego wielkości
Zdolności
Jaka by prawda nie była, muszla ta była wykorzystywana do walki przez shinobi od stuleci. Tak jak nawet jej posiadacze nie są w stanie powiedzieć czy jest ona prawdziwym zwierzęciem czy legenda kłamie, tak są w stanie wykorzystywać do walki jej unikatowe właściwości:
  • Niezwykle twarda skorupa, jaką są w stanie zniszczyć jedynie najpotężniejsze techniki, jak np. Bijūdama lub uderzenie o Sile 14.
  • Zdolność zmiany małża w formę potrafiącą latać. Shinobi za standardowy koszt B chakry jest w stanie zmienić podstawową formę małża w latająca, a następnie dowolnie sterować torem jego lotu. Prędkość małża wynosi 8 i dopóki coś nie zatrzyma jego lotu, wzrasta ona do 9 po 3 turach latania. Małż jest również w stanie udźwignąć 90 kg, toteż użytkownik może na nim latać. Kontrolować w ten sposób małża może jedynie jego aktualny lub dawny posiadacz z racji, że odrzuca on chakrę innych osób. Aby zostać zaakceptowanym do grona posiadaczy, trzeba trzymać małża we własnych dłoniach przez 3 tury.
  • Małż musi być zapieczętowany w zwoju tak długo jak nie jest wykorzystywany w walce. Jeżeli "zwierze" wykryje, że jest na wolności i nie trwa w najbliższym otoczeniu walka, to po 4 turach spokoju samo ją zaczyna - atakując wszystkich w pobliżu swoją powietrzną formą, osiągając w niej prędkość 10. Aby go wtedy zapieczętować, wymagane jest najpierw jego unieruchomienie - czy to przez proste złapanie, czy potężne uderzenie jakie ogłuszy zwierzę.
Obrazek
Awatar użytkownika
Mirai Akane
Posty: 149
Rejestracja: 31 maja 2021, 23:26
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Port Shotousu

To już chyba powiedziała sobie co najmniej raz, ale naprawdę wolałaby gdyby Ruri po prostu odcięła się od przeszłości stawiając wysoki mur. Zapomnienie, w takich wypadkach wyglądało na bezpieczniejszą opcję. Wtedy mogłaby powoli burzyć te mury, jakoś małymi kroczkami wyjść na prostą. Teraz wiedziała jak bardzo się myliła. Ruri nie zbudowała wokół siebie murów, nie ukrywała wspomnień. Wykształciła zupełnie inny mechanizm, możliwe że starając się odciąć wszystkie niepotrzebne emocje czy uczucia, a każda próba badania "terenu" kończyła się na nadszarpywaniu tych wszystkich powiązań. Na kolejne stwierdzenie dziewczynki Akane już nie odpowiedziała, starała się trochę pozbierać samą siebie i wycofać się na jakiś "bezpieczny" teren. To nie była gra i nie mogła po prostu cofnąć się o te kilka minut w tył.

A może jednak mogła?

Beznamiętnie wpatrzyła się w taflę wody. Nie. To wcale nie dawało gwarancji, że uzyska oczekiwany efekt, a próba utopienia się na pewno nie należała do najłatwiejszych i najprzyjemniejszych. Mimo wszystko uzyskała jakieś informacje. Coś z czym będzie mogła jakoś pracować. Może nie wszystko było stracone przy tym wszystkim. Fakt samej śmierci dziewczynki, też nie wyglądał na zbyt odchodzący od normy. W tych czasach spokojna starość zapewne była przywilejem naprawdę wąskiej grupy osób. Patrząc po ich stylu życia i dotychczasowych przeżyciach, łatwiej byłoby założyć, że zginie się na polu bitwy czy też niedługo po niej. Niż w wygodnym fotelu. Szczególnie, że Ruri wydawała się być o wiele dojrzalsza jeśli chodzi o życie niżby to wyglądało patrząc po jej osóbce.
Ruri stwierdziła, że nic się nie stało. Akane wiedziała, że to puste słowa prędzej usłyszane wcześniej, a nie jej własne. Powiedzenie czegoś, bo "tak trzeba" czy też "wypada", było lepsze niż nie powiedzenie niczego, prawda? Słodkie kłamstwa, które pozwalały przetrwać w społeczeństwie do tego momentu. Kapłanka nie zamierzała już rozdrapywać żadnych innych ran, po prostu poświęciła czas na uporządkowanie chaotycznych myśli i po prostu byciu obok dziewczynki. Chyba tylko tyle mogła w tym momencie. Odczekała też na odpowiednią okazję i uaktywniła swoje oczy. Coś poszło nie tak... czy też poszło inaczej niż się spodziewała. Liczyła na efekt jak podczas spotkania z Mrocznym. Niedoczekanie. Sam nagły ubytek takiej ilości chakry sprawił, że zachwiała się na nogach, a później... później i tak to nie miało znaczenia, bo jej w tamtym miejscu nie było. Gdzie się znajdowała? Tego początkowo nie wiedziała, ciało jakie posiadała poruszało się zgodnie z własnymi instrukcjami. Płonąca Hana nie była widokiem, który spodziewała się zobaczyć. Ponownie mogła być jedynie obserwatorem, dodatkowym pasażerem. Pierwsze co przyszło jej na myśl to wizja, której doświadczyła jakiś czas temu. Tym razem jednak nie mogła być to przeszłość, nie słyszała by Hana znalazła się w takim stanie zanim się tam pojawili, a może?
Widok dziewczyny w odbiciu również nikogo jej nie przypominał, a może po prostu sama dziewczyna nie do końca wiedziała kim była lub gdzie się znajdowała? Najbardziej przerażająca chwila miała pojawić się za chwilę, stojąc przed domem Mei, poczuła czyjąś dłoń na ramieniu. Lecz nikogo tam być nie mogło. Szept tuż obok ucha, to brzmiało tak jakby Akane nie była jedynym "pasażerem" w tamtym momencie. Cokolwiek miało się stać za tymi drzwiami, najwidoczniej już nie przejmowało dziewczyny. Wiedziała co ma zrobić.
Jak wielkie zdziwienie było Akane gdy w pomieszczeniu do którego się udali znajdował się Kamaboko wraz z Mei. Jak wielkie przerażenie nastąpiło zaraz po tym gdy ciało lalki przeszyło ostrze dziewczyny, a później rozpadło się w niewidoczny pył.
Precyzyjne cięcie oddzieliło głowę od ciała, ciała które po chwili bezwładnie opadło na podłogę. Widziała Kamaboko, widziała jego emocje nawet jeśli ciało lalki nie mogło takowych przekazywać. Może gdyby nie dominujący ból, byłaby zadowolona z faktu wydobycia z lalkarza tego wszystkiego? Może o to chodziło? Mimo wszystko dziewczyna nie czuła strachu. Akane mogłaby przysiąc, że wtedy się uśmiechała.

Gwałtownie zaczerpnęła powietrza jakby właśnie wynurzyła się po zbyt długim przebywaniu pod wodą. Ból zadany cięciem dalej był odczuwalny, zabrakło natomiast tego niepokojącego i kojącego zadowolenia. Akane znów była w porcie, Szybkimi i niepewnymi ruchami masowała swój kark zaraz oglądając dłonie bojąc się, że dostrzeże na nich krew, że uczucie jakkolwiek głupio by nie zabrzmiało, głowy na karku, jest tylko chwilowe i ulotne. Odetchnęła z widoczną ulgą gdy uświadomiła sobie, że ból przemija, że głowa nie zsunie się z karku i znów znajduje się tutaj - a nie w płonącej Hanie.
Zadrżała na dźwięk słów Ruri. Podniosła na nią wzrok i dostrzegła coś... czego bała się dostrzec, coś co chciała zobaczyć, ale naprawdę liczyła, że tego nie zrobi. Resztki wizji znów ją uderzyły. Ostatnie słowo Mei. Maska. Szept. Czyżby to o nią chodziło? Czyżby to co teraz widziała przy młodej dziewczynie to to, co upewniało ją w tamtych zamiarach? Szybko otarła rękawem oczy i podniosła się z klęczek nawet jeśli miałaby iść na chyboczących się nogach. Koniec przedstawienia.
- Tak, już wszystko w porządku. Wracajmy. - Raczej wyszeptała niż powiedziała na głos. Jeśli wcześniej miała problem z poukładaniem sobie wszystkiego w głowie, tak teraz po prostu widziała chaos, którego nie można było nawet dotknąć. Wróciła do karczmy, jedynie co biorąc na szybko prysznic i lądując w łóżku. Była wyczerpana i nawet tutaj nie chodziło o zapasy chakry. Musiała odpocząć, zamknąć oczy i oderwać się od problemów rzeczywistości.
Jednak nawet we śnie nie znalazła spokoju. Cały czas wracała do płonącej Hany. Do uśmiechniętej dziewczyny z Maską Shinigami. Do nieruchomego oblicza Mei i Kamaboko z wyciągniętym ostrzem. Zrywała się przerażona, nie zdolna do krzyku przez przecięte gardło. Później leżała zmuszając się do snu, wiedziała, że potrzebuje odpoczynku tylko, że strach okazywał się silniejszy.
Nie wiedząc przez ile walczyła z sobą, wyczerpany organizm sam upomniał się o swoje, a ona... znów znalazła się w Hanie.
Tym razem jednak zabrakło tam Mei i Ruri. Dalej był Kamaboko, szybkie pewne cięcie ostrzem, które bez problemu przechodziło przez ciało ponownie oddzielało głowę od ciała. Jednak głowa nie upadała, zatrzymywała się w czyimś uścisku, lekko oddalona Akane mogła dostrzec jak jej własne ciało osuwa się na ziemię. Usłyszała tuż obok znajomy kobiecy głos.

- To nic osobistego, przestałaś być po prostu potrzebna. -

Nastał kolejny ranek, a kapłanka nie mogła wykrzesać z siebie ani krzty energii by podnieść się z łóżka. Nauczona tym doświadczeniem, następnego wieczoru uciekła w objęcia alkoholu, który idealnie tłumił wieczorne myśli. Nawet jeśli miało się pewność, że nowy dzień tak samo jak poprzedni, nie przyniesie niczego dobrego. Przynajmniej zdołała sobie wmówić, że musi coś z tym wszystkim zrobić. Może zdobycie owej maski miałoby wpływ na to co widziała? Może powinna o tym z kimś porozmawiać? W tamtej chwili to nie było ważne...

...3 dni później

Siedziała sobie w miarę spokojnie na dole, w miarę wyspana po w miarę przespanej nocy. Odnotowała też fakt pojawienia się nad jej ramieniem Shuten. Słysząc jej pierwszą wzmiankę o trzeźwości nawet nie próbowała ukryć zirytowanego syknięcia. A może to po prostu przez ton głosu, który był nieprzyjemnie podobny do tego z jej snu. Dalsza nowina również wcale nie pomagała, nawet jeśli kapłanka była w pełni świadoma takiego obrotu wydarzeń, o dziwo nawet nie musiała używać swoich oczek do tego. Magia.
- Zapijam kaca. To co innego. - Poinformowała swoją mistrzynię tłumacząc również plan rady nadzorczej, zmęczonym głosem. - Zresztą widzę to jako dokonały powód by nie opuszczać tego miejsca. - To już dodała niczym obrażone dziecko, dopijając ostatniego szota jakiego miała przygotowanego nim wstała ze swojego miejsca i wraz z teatralnym ukłonem puściła Shuten przodem by podążyć za nią niczym cień. - Zaraz za Tobą, mistrzyni~
Awatar użytkownika
Nara Shizu
Posty: 509
Rejestracja: 28 cze 2021, 12:57
Ranga: Genin
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Port Shotousu

Za tym co odległe - Arc II: Starzy Znajomi­
WydarzenieWielka Przygoda
Post32/? (146/?)

Wysoki mur, o jakim marzyła Akane w kwestii przeszłości Ruri, zdawał się być czymś nie do osiągnięcia. Nie... patrząc w oczy dziewczynki, to definitywnie nie był mur jaki powoli można było burzyć. Nie odcięła się od wspomnień, a od emocji, przykrywając je grubymi warstwami nici łączącymi wszystkie jej wspomnienia. Zbyt mocne szarpnięcie, za bardziej drażliwe i poważne wspomnienie, potrafiło poruszyć wszystko co udało się dziewczynce zbudować. Zniszczyć wszystko co udało jej się zbudować, tylko dlatego że nie odcięła się dobrze od bólu, a od... wszystkiego. Czy tak się stało w tym momencie? Może. Może nie. Czy cofnięcie w czasie by pomogło?

Akane nie próbowała. Tonięcie definitywnie nie było łatwą śmiercią, a i szansa że wróci akurat tak aby cofnąć te słowa?.. Nieznana. Dokładne działanie jej oczu w końcu zawsze było zagadką. Kto był nawet w stanie powiedzieć, że cofała się do tej samej linii czasowej? Co, jeżeli teorie o nieskończonej ilości alternatywnych światów, mających niewielka różnice bazujące na jednej decyzji były prawdziwe? Co, jeżeli de facto nie cofała się w czasie, a zamieniała się miejscem z inną Akane, w tym alternatywnym świecie? Jaka była prawda o jej oczach? Nie wiedziała. Kapłanki nie uczyły tego aż tak dokładnie, nie wiedziały aż tak dokładnie. Większość była spekulacją zapisaną w księgach, na podstawie wiedzy zdobywanej przez setki lat. Co jednak, jeżeli ta wiedza była błędna?
Takie myśli jednak nie atakowały kapłanki. Nie. Zajęła się czymś innym. Pustymi słowami Ruri, chociażby. "Nic się nie stało". Słodkie kłamstewka, tak często używany, jednak czy faktycznie... coś się stało? Z perspektywy dziewczynki? Nie rozumiejącej samej siebie, nie mających chęci, której emocje były tak wielką zagadką że nawet gdy się przejawiały, pewnie sama ich nie rozumiała? Nie można było powiedzieć, że Ruri była zła za słowa Akane. To definitywnie nie. Zraniona? Pewnie też nie. Zwyczajnie... była. Ani jedna jednak, ani druga, tego tematu nie ciągnęły.

Spojrzenie na Ruri przyniosło rezultaty. Nieoczekiwane. Może nawet niechciane. Na pewno wprawiające kobietę w przemyślenia co do jej przyszłości. Płonąca Hana. Przyszłość, czy przeszłość? Odpowiedź na to, miała przyjść już niebawem. Kim była dziewczyna, lub kogo przypominała? Również niewiadome. Nie na początku. Czy było to straszne dla kobiety jako pasażerki? Oczywiście. Wiele osób, mogło nie doceniać, jak to było być w ciele i go nie kontrolować. Jak to było nie być sobą, a kimś innym. Nie doceniało tego, jak straszna jest niewiedza. Zobaczenie Mei i Kamaboko jednak? Dało jej już wiedzę. Nie wielką. Nie małą, w momencie śmierci Hatsu. W końcu co innego to mogło być, jak przyszłość? I głowa. Emocje u Kamaboko? To nie mógł być aktualny. On nie miałby emocji. Pewnie nawet tak by się nie przejął, a tutaj? Akane jak było wspominane odczuwała te zadowolenie. Uśmiech. Nim wróciła.

Gwałtowne zaczerpnięcie powietrza. Szybkie sprawdzenie czy głowa jest na miejscu. Brak krwi na dłoniach. Głowa nagle nie spadała. Bezpieczeństwo. Lub nie, w momencie gdy spojrzała na Ruri. Zobaczyła to co jest za nią. Ostatnie słowo Mei, maska jak i szept. Wszystko wskazywało na to, że kapłanka ponownie przeżyła to co Ruri. Tylko nie dzisiejsza. Nie z przeszłość, a z... przyszłości. Co doprowadziło do takich zmian w dziewczynie? Gdzie podziewała się ona sama i Shuten? Tyle pytań. To były jedyne rzeczy, jakie dawało je spojrzenie w przyszłość. Pytania.
Na upewnienie dziewczynki że wszystko w porządku, Ruri kiwnęła tylko głową. Odwróciła się, i jak gdyby nigdy nic ruszyła w stronę ich przytułku. Chaos. Jeden wielki chaos, tym były myśli Akane. Co zresztą też objawiło się w momencie, kiedy to chciała iść spać. Koszmary. Jeden za drugim, za trzecim, za czwartym... aż nawet nawet jej własna sensei złamała serce młodej kapłanki. Ucieczka do alkoholu w najbliższych dniach więc, stawała się czymś normalnym.

...3 dni później

Handlu kontynuacja. Miecz? Zobaczy jak zgodzi się na to użytkownik. Jak nie zgodzi? To musiała wystarczyć laleczka. O dziwo, głos wtedy zabrała... chłodna.
- Czy to oznacza, że będziemy mogli Ciebie całego przejrzeć od wnętrza przez wszystkie mechanizmy? - zapytała dość nudnym głosem, otwierając jedno oko by na niego spojrzeć. Mroczny dalej robił jej masaż. No i generalnie, dla wielu pewnie byłoby to martwiące pytanie. Dla Kamaboko może też, bo kto wie czy czegoś nie popsują. Nie mniej, tak z zewnątrz, to też pełnego potencjału jego kuszntu ocenić nie mogli. To było poniekąd prawdą. Na informację, że rękawica nie będzie stanowiła problemu, kiwnął głową... chyba nawet zadowolony. Kwestia technik... wysłuchał. Kiwnął głową.
- Dogadamy się. Już jak dostaniemy pełnię naszego zadania. - stwierdził, a Kamaboko też po chwili opuścił ich pokój. Wrócił do ich własnego, gdzie sobie była Shuten, Ruri i Karui. Powiedział im to, co udało mu się ograć. Ostrzegł ich też przed ciemnym. Młoda dziewczynka zwyczajnie kiwnęła głową, i wiedział że ona wiedziała że ten jest niebezpieczny. Karui jednak spojrzał na niego, i zdawało się że nad głową chłopaka pojawiły się znaki zapytania. No... tak. Ciemny nic mu nie mówił. Nie dopytywał jednak, więc najwyżej nauczy się na błędach. Chyba że sami mu jeszcze wyjaśnią o co chodzi. I tak to też, na koniec wysłuchując polecenia swojej rudowłosej liderki, ruszyli! Na podróż! Uratować królewicza z zamku! Przed tym jednak... należało zebrać drużynę. A jej jeszcze ciut brakowało.

Akane rzecz jasna też dość szybko znaleźli. Podpitą. Co niezbyt zadowoliło samą rudowłosą. Kamaboko zdawał się tym bardziej nie przejmować. Norn, chłodna i... on, jaki to po chwili zresztą też się zjawili niedaleko? Większość ją zignorowała. Poza Mrocznym, jaki to z maską na twarzy uniósł rękę. Pomachał jej. Był uśmiechnięty. Na bank. Na 100%. Czekała ich naprawdę niezwykła przygoda w jego doborowym towarzystwie. Naprawdę niezwykła.

Znaleźli się wszyscy przed karczmą. Cała zgraja, zabierająca ze sobą to co przygotowała. Najemnicy jakich wynajęli nie byli zbytnio niczym obładowani, najpewniej kryjąc to co potrzebowali z zwojach. Pozostała im jednak jeszcze jedna kwestia. Miecz, jaki to Norn chciał zobaczyć. Jaki to Shuten mu przekazała. I tak jak normalna osoba, kierował dłoń ku rękojeści. Dostał ostrzeżenie. Zatrzymał się na moment. Uśmiechnął się delikatnie. Przymknął oczy, nim jednak ją chwycił. Aktywował mechanizm. Sekunda. Druga. W trzeciej zabrał błyskawicznie rekę, podrzucając lekko do góry jian, nim złapał go za ostrze drugą ręką. Otworzył oczy. Obserwował mechanizm. I stało się coś dziwnego, bo pierwszy raz w oczach Norna pojawiło się... zainteresowanie.
- Niesamowity mechanizm. Nie słyszałem nigdy o kowalu jaki takie ostrza tworzył, jednak Ci rzadko rozmyślali przy tworzeniu broni o shinobi. Coś jeszcze jest w niej specjalnego, poza dobrym wykonaniem? - dopytał przekazując miecz z powrotem Shuten. Karui stojący obok też zagwizdał, nim zerknął w stronę Kamaboko.
- Prawdopodobnie takie bronie pomogłyby naszym shinobi przy natarciu... długo je się tworzy? - zapytał jak kompletny żółtodziób jakim... najpewniej był. Po chwili pokręcił jednak głową. - W każdym razie, dla tych co mnie nie znają Karui jestem! Mam nadzieję, że kampania gotowa boooo... ruszamy pełnym tempem!
Powiedział, odwracając się i zaczynając biec. Nie mega szybko, ale też nie jakoś powolnie. Umiarkowane tempo shinobi, tak jak wcześniej wspominał. Kamaboko ruszył zaraz za nim, a obok leciała sobie Shuten na małży. Jeszcze po drugiej stronie Shuten znajdował się Norn, patrzący przed siebie. A z tyłu? Akane, Ruri i chłodna. Z tym że ta ostatnia, też oszukiwała, i sobie lewitowała nad ziemią lecąc przed siebie. Oszuści. Gdzie był jednak Mroczny? Hehe.
- Hejka Kaaaaruiii! Hou jestem, miło poznać, dużo ćwiczysz i dbasz o swoje włosy?

...ah yes. Mroczny things.

...5 godzin później...

Nie byli najszybsi. Jak się stosunkowo szybko okazało, Ruri nie była wystarczająco wytrenowana do takiego biegu. Akane nawet nie była, będąc trochę wolniejsza od przeciętnych osób, przez co momentami musiała nawet sprintować. A i poruszanie się w jej nieznanych, górskich terenach również przeszkadzało. Szczególnie, gdy momentami droga była pełna błota z deszczu, jaki widocznie wcześniej musiał odwiedzać te rejony. Nawet chłodna się zmęczyła, i teraz siedziała sobie na plecach Mrocznego, jaki to wycofał się do tyłu. I tak to sobie biegnęli, w lekkiej kolumnie. Na samym czele Karui. Za nim trzy rzędy: Kamaboko, Shuten i Norn. Za nimi, również trzy. Ruri, Akane i Mroczny wraz z chłodną. Jakiej dalej imienia nie znali.
- Chyba potrzebujemy przerwy? - zapytał nagle Karui biegnąc i zerkając za siebie na Shuten, jaka to dalej siedziała w zwojach, powoli coś z nich rozumiejąc. Znajdowali się akurat na zboczu górskim, jakie miało na szczęście drogę na tyle szeroką że i 5 osób zmieściłoby się na szerokość. Obok nich też znajdowała się jakaś jaskinia. Słońce jednak nawet nie zdążyło zajść, chociaż ukryte za chmurami tak wiele nie dawało. Powód pytania zielonego? Kto zerknął na Ruri i Akane ten mógł wiedzieć. Ta pierwsza, już ledwo biegła. Nawet na jej twarzy bez emocji dało się dojrzeć zmęczenie i ledwo przebieranie nogami. Akane trzymała się trochę lepiej, ale też nie była przyzwyczajona do takiego tempa. Głębsze oddechy to było minimum jakiego potrzebowała. Nim jednak mieli okazję zadecydować, mogli usłyszeć brzdęk. Trzask. Echo spotykających się ostrzy, dobiegające z... góry? I śmiech. Zerkając, mogli dojrzeć dwie postacie walczące ze sobą na stromym zboczu góry. Jakieś 20 metrów nad nimi. Pierwsza z nich? Przypatrując się, mogli dojrzeć dziewczynę jaka to się radośnie śmiała, wymachując wielką czerwoną kosą jaka wyglądała na dość... mechaniczną. I do tego bardzo szybko nią wymachiwała, przyciskając swojego przeciwnika... no właściwie nie przyciskała, ale zmusiła go do cofania się. Przynajmniej nim ten potężnym kopniakiem posłał ją w dół, tuż... przed nich. Dosłownie wylądowała 5 metrów przed Karuiem, nisko na nogach i jakimś cudem nie zrobiła pajęczynki w drodze. Jej przeciwnik odbił się i skoczył za nią, widocznie zamierzając ją rozczłonkować, jednak ta uniosła kose do góry i zablokowała jego atak trzonem. Tym razem, już jednak pojawiła się pod ich nogami pajęczynka. Tak obserwując jej przeciwnika, mogli dojrzeć że miał jedną rękę - prawą - i wyglądał zaskakująco...

-kaszl, kaszl - zakasłał nagle Karui, zwracając ich uwagę na siebie. Uniósł brew w stronę faceta. Ten, wcześniej skupiony na walce, zerknął na zielonowłosego. Mrugnął raz. Drugi raz.
-Oh. Karui. Czy ty nie miał... - przerwał nagle. Zerknął za Karuia. W stronę Shuten. Mrugnął raz. Mrugnął drugi. - Oh.
Jebany Onimaru.

Lista NPC
Obrazek
Wcielenie Jelenia
Prowadzone wątki 5/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
Awatar użytkownika
Sabataya Shuten
Posty: 941
Rejestracja: 27 kwie 2021, 12:40
Ranga dodatkowa: ex-Kage
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Port Shotousu

Słysząc swoją uczennicę, brew rudowłosej uniosła się nieznacznie. Zapija kaca, tak? Powód by zostać, tak? Westchnęła cicho, nim położyła dłoń na jej białej czuprynie, mierzwiąc delikatnie włosy kapłanki.
- Nie ma szans. Bez ciebie nie damy rady. - stwierdziła, nie komentując dalej ani stanu podpitej kunoichi, ani jej dość zrozumiałego podejścia do ich nadchodzącej wycieczki. Ruszyła też wraz z nią na zewnątrz, korzystając z puszczenia jej w progu. Właściwie którakolwiek z nich wyszłaby pierwsza, nie miało to znaczenia. Skoro jednak ta chciała wyjść dopiero za Sabatayą - nie miała powodu, by robić z tego jakiekolwiek problemy.

Czy w sumie Shuten spodziewała się, że po ostrzeżeniu NIE chwyci za rękojeść? Może... trochę. Jakaś jej część założyła taką możliwość, jednak widząc wyraz twarzy mężczyzny wiedziała, że raczej nie pójdą drogą. Nie mniej stanowiło to dla niej kolejny znak - znak, że najpewniej dość mu to mówiło, na co się pisze. Puściła miecz nieco mniej martwiąc się o to, gdzie zaraz wyląduje, bo potencjalny stan blondyna po tym wszystkim średnio ją interesował. Własne dłonie zaś włożyła w kieszenie bluzy, obserwując cały "proces" oceny kunsztu Gonpachiro. Przynajmniej dopóki ten bawił się Październikiem. Triku na nie uruchamianie ostrzy nie zamierzała mu zdradzać. Dodatkowe możliwości? Mówienie o ich właściwej naturze zdecydowanie nie było jej na rękę, nie mniej...
- Po przelaniu chakry ostrze staje się zatrute. - wyręczyła lalkarza odbierając z powrotem Jian. Zaraz po tym garda stuknęła o kasztanowe drewno, wsuwając się z powrotem na swoje miejsce. Właściwie nie zatruwała klingi, a nakładała iluzję nie mniej im mniej osób wiedziało, jak to działa, tym lepiej. Jeżeli jednak Gonpachiro chciał ją naprostować w tej kwestii, to i wiele na to poradzić by nie mogła.

Jej uwaga zdecydowanie bardziej skierowana była na zwoje od przyjaciela niż na to, co działo się wokół. Tak długo jak nie wleciała w przeszkodę, tak długo swój lot uznawała za dość nienaganny. Nie mniej obserwowanie do tego stanu własnych towarzyszy zdecydowanie wykraczało po za zdolności Godaime. Stąd też dopiero po usłyszeniu komentarza Karuia, ta oderwała wzrok od opisu jednej z technik kierując go na Akane i Ruri. Nie chciała odpoczywać. Im szybciej znajdą się na miejscu, tym lepiej. W tym stanie jednak nie mogła od nich oczekiwać czegokolwiek więcej, a kontynuując zejdzie im z ostatnimi kilometrami dłużej, niż z postojem. Chociaż... może nie będzie konieczny? Schowała zwój do torby gotowa wsadzić Mirai na swój środek transportu. Uczennica Kamaboko wyglądała na tyle drobną, że zapewne bez problemu mogłaby zanieść ją do celu jedną ręką. Dała radę ledwie zejść z małża, nim spojrzała nad siebie. Ktoś... walczył? Kobiety nie poznała. Była pewna, że widzi ją pierwszy raz. Jednak mężczyzna obok... Zmrużyła oczy, nim delikatny, acz zadowolony uśmiech wkradł się na twarz dziewczyny. Małża chwyciła oburącz stawiając, go przed sobą i czekając. Ile minie, nim ich zauważy? W końcu jednak bój pomiędzy dwójką ustał, a wzrok starego shinobi zwrócił się w ich stronę. Albo... jej stronę?
- ..Oh? - powtórzyła za nim dość... zaskoczona reakcją. I chyba miała ku temu powód, prawda? - To wszystko? Po tylu latach wyczekiwania od was jakiś odwiedzin czy listu, wszystko na co zasługujemy to zwykle "oh"...? To tak się traktuje rodzinę? - uśmiech z jej twarzy zniknął, jednak prawda była taka, że widok Onimaru niezmiernie ją cieszył i nawet w jej oczach chowającymi się za na wpół przymkniętymi powiekami pojawiło się więcej życia. Gdyby nie okoliczności, może sama byłaby bardziej wylewna przy przywitaniu, a tak to... IM TEŻ WYPOMNI. W SZCZEGÓLNOŚCI. Nie, żeby była zła, bo nie była. Może... rozczarowana. Jednak wypominając brak zainteresowania kolejnej osobie zaczęła podejrzewać, że to też nie do końca prawda. A przynajmniej nie... główny powód. Jak w przypadku wbijania szpili w Karuia nie myślała nad tym szczególnie, tak widząc Onimaru i drugi raz uskuteczniając tę samą szopkę... chyba tęskniła. I to było coś, co wiedziała już za pierwszym razem, zero zaskoczenia. Ale chyba chciała to też jakkolwiek powiedzieć. Obojgu. A nie po prostu być... wredną. Tak troszkę. I najwidoczniej uznała, że robienie im z tego powodu wyrzutów, nawet, a nawet w szczególności, w żartach, to ku temu najlepsza droga. Tak było... łatwiej. Dalej z pozbawioną wyrazu twarzą przełożyła swój oręż do prawej ręki. Podeszła bliżej starego wilka morskiego, po czym wróconym do domyślnego stanu egzystencji małżem szturchnęła go lekko w lewy bok.
- Na moment spuścić was z oczu... - mruknęła pod nosem patrząc zmartwiona na stan przyjaciela. Może w obliczu ich możliwości brak ręki nie stanowił niczego, czego nie dałoby się wyklepać, ale samo patrzenie na niego w tym momencie było przykre. Z resztą nie, żeby to był ich największy problem. Czy nawet jedyny.
- Lepiej dla ciebie, O-ni-ma-ru, byś miał na swoją obronę jakąś niesamowitą historię w związku z tym - szturchnęła go ponownie, chociaż nieco mocniej - Zwłaszcza, że chyba jest jeszcze kawałek do bazy gdzie wierzę, że mamy kilka kwestii do przedyskutowania - i znowu szturchnęła, znowu "trochę mocniej", nim nie wytrzymała i uśmiechnęła się pogodnie wskazując kciukiem na, do tej pory sprawnie ignorowaną, kobietę z kosą - a możemy zacząć od twojej towarzyszki. - stwierdziła odwracając ku niej wzrok. Heej! Reunion time ma pierwszeństwo, ok? - Jestem Shuten. A cała reszta jeśli się nie przedstawi, to sama ich przedstawię w drodze. W okolicach trzeciego kręgu krąży plotka, że mój ulubiony kapitan wpakował się w kłopoty i powinnam przyjść z kolegami. Więc - jesteśmy. - yeah, she knew everything. Także technicznie mogli przejść do konkretów zwłaszcza, że dość szybko na powrót skupiła czerwone tęczówki na Onimaru. Jak nie teraz, to na miejscu mając obok Omona. Reunion reunionem, jednak najważniejszej osoby w tym wszystkim, przynajmniej w mniemaniu rudowłosej, jeszcze nie było. A będzie, im szybciej tę osobę wyciągną z Tetsu.


Chakra Shuten8 400
Hyakka KigōEnergia: 0 -◆- Chakra: 0
AtutyInstynkt Niebezpieczeństwa
Obrazek
Awatar użytkownika
Mirai Akane
Posty: 149
Rejestracja: 31 maja 2021, 23:26
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Port Shotousu

Trzeba przyznać, że moment w którym Shuten położyła dłoń na jej głowie, był momentem, w którym przez ułamek sekundy w świadomości dziewczyny pojawiła się myśl, że właśnie scena z koszmarów wydarzy się na jawie. Brakowało jeszcze Kamaboko w okolicy, a może to kolejna wariacja płonącej Hany? Na szczęście słowa mistrzyni zdawały się zburzyć cały ten obraz. Sprawiło to nawet, że Akane uśmiechnęła się pod nosem i pokręciła lekko głową. Może przez to wyrwanie się z koszmaru czy też świadomość, że ktoś może jej jeszcze potrzebować działało trochę bardziej kojąco.
Całe te polepszenie samopoczucia oczywiście musiało runąć kiedy to na zewnątrz dostrzegła pewną Mroczną personę. Pomachał jej. Uśmiechał się prawda? Definitywnie wyszczerzał usta w radosnym uśmiechu, który automatycznie wywoływał w kapłance irytację, co w powiązaniu z kacem tworzyło niebezpieczną mieszankę.
Have my golden rule. Gonna keep my cool.
Przynajmniej do czasu aż się do niej nie odezwie. Więc tak. Widziała jego machanie, więc ostentacyjnie odwróciła wzrok mając zamiar ignorując jego obecność.
Oczywiście będzie musiała na niego uważać. Pilnować Ruri... i cholera to zaczęło ją powoli przerastać. No cóż.

Szczęście w nieszczęściu, Mroczny podczas przebieżki jaką zafundował im Karui przyczepił się właśnie do przewodnika. Dlatego kapłanka mogła dbać o własny oddech i starać się by przypadkowo nie potknąć się o własne nogi. Kac co prawda nie dokuczał jej aż tak bardzo, ale wysiłek fizyczny po takiej nocy i brak snu w ostatnich dniach dawał o sobie znać. W pewnym momencie po prostu Akane miała wrażenie, że porusza się do przodu jedynie za pomocą siły woli i poczuciu obowiązku. Może słowa Shuten też trochę trzymały ją w pionie, nawet jeśli sama do końca nie wiedziała jak bardzo może im się przydać podczas tego całego przedsięwzięcia. Kiedy się zatrzymali Akane początkowo nawet nie zwracała uwagi na powód zatrzymania, czuła jak te śladowe ilości alkohol powoli, bardzo powoli znikają z jej organizmu. Nie było tak źle... albo przynajmniej oszukiwała się, że tak nie jest. Początkowo musiała najpierw uspokoić nieco oddech. Mniej alkoholu, więcej sportu. Definitywnie. Dopiero wtedy zerknęła co się działo z przodu, ich kolumna nie podniosła alarmu, więc wszystko było pod kontrolą. Prawdopodobnie. Podeszła do Ruri wyciągając manierkę z wodą w jej kierunku chyba, że dziewczynka zdążyła się "pozbierać" trochę szybciej niż ona.
- Wygląda na to, że mamy chwilę przerwy. A przynajmniej mam taką nadzieje. - Powiedziała z lekkim uśmiechem, przez długi czas podczas picia wczorajszego wieczoru Akane zastanawiała się, jak powinna teraz podchodzić do młodej, skoro widziała rzeczy, które widziała. Ostatecznie postanowiła zachowywać się jak do tej pory i może w przyszłości wpadnie na lepszy plan. Zerknęła jeszcze na czoło grupy, wyłapując poniekąd rozmowę Shuten. Kolejne osoby z jej przeszłości, a przynajmniej jedna. Przejechała wzorkiem po jednej i drugiej sylwetce.
- Akane. - Tym razem rzuciła jedynie zaraz przeskakując spojrzeniem na Mrocznego. W sumie za długo nie zwracała na niego uwagi, raczej powinna trzymać go co jakiś czas na oku. Nawet jeśli irytowało ją to niezmiernie.
Awatar użytkownika
Kamaboko Gonpachiro
Posty: 197
Rejestracja: 18 maja 2021, 13:59
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Port Shotousu

Słysząc uwagę mroźne dziewczyny, Kamaboko przerzucił spojrzenie na nią. Co prawda nie specjalnie to miał na myśli - w końcu kunszt wykonania dało się dostrzec bez zaglądania do środka a oni i tak się na tym nie znali. Z drugiej strony... czy był to jakikolwiek problem?-Dlaczego nie?-Odparował pytaniem na pytanie. To nie tak że w środku kryło się cokolwiek wyjątkowego czy nie do zobaczenia. Starczyło że tuż przed tym przerzuci tubę do Kamaboko. A ulokowanie tuby zawsze dało się zmienić, przebudowując nieco lalkę po wszystkim. Nie żeby musieli wiedzieć do czego służy pusta przestrzeń w środku lalki. Kwestia zapłaty musiała jednak poczekać i to Kamaboko wystarczyło.

Kwestia opowieści co potrafi broń, była rolą Shuten. To ona była mistrzem października, on go tylko stworzył. Jako prawowity właściciel więc tylko ona mogła opowiadać o jego możliwościach. Taka była filozofia Kamaboko i nie planował jej łamać. Inaczej miała się jednak sprawa pytania które zadał Karui bo to było coś na co tylko on mógł odpowiedzieć no i nie wadziło mu to w najmniejszym stopniu.-Z podobnym mechanizmem? Jeśli przerobimy zwykłe miecze a ja użyję do tego klonów, pewnie byłbym w stanie wykonać kilka sztuk w jeden dzień. Jednakże będą to mierne podróbki. Nigdy nie stworzę drugiego Października-Wolał to zaznaczyć. Październik był unikatowym mieczem i nigdy nie powstanie drugi taki sam. Pewne mechanizmy mógł nieco zmienić i powielić - jak ostrza w rękojeści, ale to tyle. No ale też nie uważał żeby ten plan miał sens. Ale o tym już nie wspominał.

Przerwa co? Zapominał czasem że inni ich potrzebowali. On mógł spokojnie biec dalej ale Akane i Ruri? Właściwie gdyby wziął Ruri na ręce, a Norn czy Shuten zrobili to samo z Akane, to prawdopodobnie nie potrzebowali by przerwy. Nie żeby mu się śpieszyło, zwyczajnie dostrzegał bezcelowość tego przedsięwzięcia. Nie powiedział tego jednak głośno, najzwyczajniej dochodząc do wniosku że nie wypada, że... to oni postąpili dobrze, a myśli Kamaboko dobre nie były. Relacje międzyludzkie były naprawdę ciężkie. Powinien podejść? Poklepać je po plecach i pogratulować dobrej roboty? Chyba też nie? Zamiast tego więc wpatrywał się w Ruri i Akane, próbując... no, zadecydować co i czy w ogóle coś, zrobić. Z tych przemyśleń wyrwało go dopiero imię jakie wypowiedziała Shuten. Wcześniej nie poświęcał zbyt dużo uwagi obcym, zajęty obserwacją Akane i Ruri. Teraz przerzucił spojrzenie na dziewczynę i Onimaru. O obu jednak zapomniał równie szybko jak się nimi zainteresował. Teraz bowiem jego uwagę pochłonęła kosa, której się z zainteresowaniem przyglądał. Nawet przyjrzał by się jej z bliska... no ale cóż. Nie jego zabawka. Ciekawe jak długa będzie przerwa?
Awatar użytkownika
Nara Shizu
Posty: 509
Rejestracja: 28 cze 2021, 12:57
Ranga: Genin
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Port Shotousu

Za tym co odległe - Arc II: Starzy Znajomi­
WydarzenieWielka Przygoda
Post36/? (150/?)

Bedą mogli przejrzeć kukiełkę. Kamaboko na to pozwolił. Dziewczynka przyglądała się mu chwilę dłużej, nim wydała z siebie ostatecznie ciche "Hmmm...", które zdawało się też trochę bezinteresowne. Przymknęła z powrotem oczy i... czy to oznaczało, że jego odpowiedź ją zadowoliła? Czy nie zadowoliła? Jakie to zresztą miało znaczenie?

Żadne, jak się też zresztą okazywało. W końcu już po chwili, po zebraniu drużyny, znaleźli się na zewnątrz. Gdzie Norn sobie sprawdził Październik, nim oddał go Shuten. Kiwnął też głową zwyczajnie na jej odpowiedź, chyba widząc że tematu nie było co dłużej ciągnąć. W końcu dziewczyna definitywnie nie brzmiała jak osoba, jaka to chciała mówić wszystko o swoim cudeńku. A i mądrze. Nigdy nie wiadomo, czy czasem blondyn przed nią nie zostanie kiedyś jej wrogiem?
Karui pokręcił głową na pytanie o podobny mechanizm.
- Bardziej chodziło mi o całość. Akurat w kwestii mechanizmu, samurajowie raczej rzadko będą chcieli zabierać naszą broń z rąk... może przerobienie tak katan, i wysłanie takich wadliwych do samurajów... ręcznie aktywowany z odległości... ah, nieważne. - stwierdził ostatecznie Karui i machnął dłonią. Coś kombinował wcześniej, ale zdaje się że ostatecznie porzucił te plany które brzmiały bardzo podejrzanie na sabotaż sił samurajskich. Pewnie mało przydatny w aktualnej sytuacji, a bardziej przyszłościowo.

...5 godzin później...

Przerwa. Rzecz częściowo niespodziewana, a częściowo... no, raczej powinna być przewidywana. Nie każdy był w tym gronie niesamowitym ninja, a nawet tacy - np. lodowa - mieli granice swojej wytrzymałości przy tempie nie przystosowanym dla nich. Akane rzecz jasna szybko wykorzystała tą okazję, do uspokojenia oddechu. Coś z przodu się działo, ale ją nie interesowało. Zamiast tego, wzięła manierkę z wodą. I wykonała pierwszy krok, w stronę Ruri, odkąd to ta ją... przeraziła? Zmartwiła? Wybiła z rytmu? Wprowadziła KOMPLETNY chaos w jej życie? Różnie można było to nazywać. Nie mniej... postanowiła, że póki nie znajdzie rozwiązania, nie zmieni nic w swoim sposobie działania.
Ruri przyjęła manierkę, szybko ją przechylając. Tempo ruchów normalnie spokojnej i pozornie powolnej dziewczynki, sugerowało że naprawdę chciał jej się pić. Po chwili pusta manierka również to sugerowała. Dziewczynka wystawiła z powrotem butelkę w stronę Akanę, patrząc jej w oczy. Co ciekawe... nie był tam aż takiej pustki, jak w dniu kiedy... dojrzała to co dojrzała. Czyżby dziewczynka ponownie nałożyła wokół siebie jakieś bariery? Może. Teraz była jedynie... bezemocjonalna, tak jak większość czasu jaki z nią spędzieli.
- Dziękuję. - powiedziała w stronę kapłanki, oddając jej manierkę. I tak to miały swój miły moment, pełny odpoczynku. Chociaż dalej obie miały ochotę sapać.


Tymczasem na przodzie, działy się kompletnie inne rzeczy. Rzeczy, na jakie tak jak Kamaboko nie zwrócił uwagi bardziej rozmyślając nad faktem że "ludzie się męczyli", tak Shuten definitywnie zwróciła. Ba! Nawet natychmiast wytknęła jego bardzo mało entuzjastyczne podejście do zobaczenia ich! Podejście, jakie częściowo musiało łamać serduszko. Lub wypełnić je rozczarowaniem. Facet nawet jej nie odpowiedział, nim ta do niego podeszła. Dalej zdawał się być trochę zaskoczony jej obecnością. Co, spodziewał się że ona nie żyje, czy co? Szturchnęła go w bok. Raz. Drugi. Trzeci. Dopiero po tym wszystkim, wskazała na jego towarzyszkę. Skończyła mówić. Była chwila, ciszy, nim ostatecznie zdziwienie znikło z twarzy wilka morskiego.
- Oh? Mówisz o traktowaniu jak rodzina, co? - powiedział i... czemu jego uśmiech wydawał się niebezpieczny. Shuten dowiedziała się już po chwili, kiedy to mężczyzna wbił swój miecz w ziemię i... przytulił ją. I to nie tak, że lekko. Był wyższych, to się schylił i mocno ją objął jedną ręką, nim poderwał się do góry. Poderwał ją w powietrzę, i śmiejąc się radośnie zakręcił się. Krótkie nóżki Shuten nie dosięgały do ziemi ani trochę. Mogła też chyba usłyszeć za sobą parsknięcie Karuia. - Tyleż żem Cię nie widział, a ty nawet wujaszka nie przytuliłaś? Czuję się zraniony Shuten.
Powiedział jej, dalej ją trzymając i robiąc niby-pout'a na twarzy. Ostatecznie jednak parsknął znowu uśmiechm i puścił ją. Rudowłosa wylądowała na ziemi.
- Nie wiem czy mam historię na tylę zadowalająca, dla demonicy co to chwilę po naszym rozstaniu została Kage... nie spodziewałem się tego. - dodał na koniec z ciut mniejszym uśmiechem. Jakby częściwo był smutny przez jej dawne zostanie Kage? Z drugiej strony, to z nim najwięcej rudowłosa rozmawiała o miejscu zwanym "domem". Jeżeli ktoś z załogi mógł podejrzewać jak bardzo podobała jej się pozycja, to najpewniej Onimaru. Zerknął w stronę dziewczyny z kosą, której to jeszcze nie przedstawił. Ta widząc jego wzrok, zakręciła kosą i przyczepiła ją sobie gdzieś do pleców. Uśmiechnęła się szeroko, przymykając też oczy i pomachała im.
- Hejka! Jestem Jinko... - i nagle, kiedy ludzie mrugnęli w jej stronę zniknęła zostawiając za sobą spadające płatki róży. Pojawiła się za to na barkach Onimaru, klepiąc go jedną ręką po głowie. - siostrzenica tego jednorękiego! Ty musisz być Shuten-sama, prawda? Wiele o Tobie słyszaaaałam~~ Miło poznać. Was też wszyscy!
Stwierdziła zadowolona i radośnie zachichotała dalej siedząc na barkach wilka morskiego, machając do reszty jaka to kryła się za Shuten. Ten ją klepnął tylko po udzie i przytrzymał, tak by nie spadła.
- Swoją drogą, gdzie masz Kamaboko? Widzę wiele... nie, widzę same nowe twarze ale zgubiłaś gdzieś swojego poetę? Sakiemu będzie smutno. - stwierdził rozglądając się po wszystkich. Zatrzymał się na króliczku. Przekręcił głowę w bok. Pokręcił głową. Przeskoczył na Norna. Kiwnął głową, a ten odpowiedział mu tym samym. Przeskoczył na Ruri. Z delikatnym uśmiechem jej pomachał, a ta odmachała. W stronę reszty, w tym Mirai, też zwyczajnie kiwnął. - Jestem Onimaru, chociaż moje imię już usłyszeliście od demonicy. Przerwa na odpoczynek?
- Hehe~~ Nie wszyscy mają na tyle wytrzymałe nóżki by ciągle biec. - powiedział zerkając w stronę kapłanki, nim dostał w łeb od lodowej. Ah no tak. Ona też nie biegła od dłuższego czasu. Ups. Onimaru klepnął jeszcze raz Jinko w udo. Ta ponownie zniknęła w obłokach płatek róży, nim pojawiła się za Akane i Ruri. Objęła obie ramionami przytulając je i zapiszczała!
- AHH! W końcu jakieś damskie towarzystwo! Już męczył mnie ten stary zgrzyt. Akane, tak? Miło poznać jeszcze raz! A ty jak masz na imię? - zapytała radośnie patrząć w stronę Ruri. Młodsza dziewczynka mrugnęła parę razy.
- Ruri.
- Słodkie imię! I, i? Też jesteście by odbić wujka Ichiwe? U, u! Co potraficie? - zapytała odskakując nagle od nich i wyciągając ponownie swoją kosę. Głaskając ją po ostrzu. - Widziecie to cudeńko? Własnej roboty, świetna broń, 10/10! A wy czego używacie? Działa atomowe? Tarcze nuklearne? Pociski z samonaprowadzaniem detektujące chakrę?
Minuta ciszy.
- Nici.
- Cool! - stwierdziła z gwiazdami w oczach, wyraźnie podekscytowana. - Jak działają? Moja kosa ma jeszcze wbudowane działo z chakry, a twoje nici co!?
Na to już Ruri nie wiedziała jak odpowiedzieć. Spojrzała na Akane, i o dziwo, w jej wzroku chyba pisało "Ratuj mnie."

Lista NPC
Obrazek
Wcielenie Jelenia
Prowadzone wątki 5/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
Awatar użytkownika
Sabataya Shuten
Posty: 941
Rejestracja: 27 kwie 2021, 12:40
Ranga dodatkowa: ex-Kage
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Port Shotousu

Hej! Wcale nie wyglądała jakoś inaczej niż ostatnim razem. Dalej miała te same, rubinowe oczy wraz z opaską. I te same, chociaż obecnie spięte, czerwone włosy. Tymczasem czuła się w obliczu wzroku Onimaru jak jakaś dziwna, nieznana mu forma życia, z którą nie wiadomo, co do końca zrobić. Patrzył się, dawał się szturchać bez jakiegokolwiek komentarza, aż w końcu zapanowała chwila ciszy. Przechyliła delikatnie głowę próbując jakkolwiek zrozumieć jakże skąpą reakcję na jej osobę i... nie wiedziała. Czy aż takim zaskoczeniem było jej pojawienie się, kiedy wysłali Karuia po Sabataye? Czego się niby po tym spodziewali, innej rudowłosej Kage? W końcu jednak mimika wilka morskiego zaczęła się zmieniać, a sam wyrzucił z siebie więcej niż przy pierwszym dostrzeżeniu Shuten. Ten uśmiech... uniosła nieco brew w środku już przeczuwając, że knuje coś niedobrego i właściwie nie minęło wiele czasu, nim dowiedziała się co. Jedna kwestia wymaga sprostowania - nóżki Shuten wcale, a wcale nie były krótkie. To Onimaru był za duży, a to zdecydowanie co innego! Zamknięta nagle w żelaznym uścisku mężczyzny szybko straciła grunt pod sobą, a chwyt na rękojeści zmalał na tyle, że małż w ostatniej chwili pozostał na ziemi postawiony na muszli. Trochę jak za starych czasów, huh? Prawie jak wtedy, kiedy się żegnali tylko... odwrotnie. Wróciła. Tak... jakby wróciła. Chyba. Na... swoje miejsce? Miejsce, gdzie koniec końców czuła się dobrze? Do ludzi, za którymi tęskniła? Spotkała Onimaru. Naturalną koleją rzeczy było natrafić na Ichiwę. Na samą myśl, że w końcu była na "ostatniej prostej" coś chwyciło ją za gardło. Oparła głowę o mężczyznę, sama odwzajemniając gest nie szczędząc przy tym sił.
- To nie tak, że postawiłam port w środku kraju, żebyście mogli nas odwiedzić wcześniej. Wcale, a wcale... - nadęła policzki odwracając głowę w przeciwną stronę. Nie no, wiadomo że nie tylko po to port budowała. Znaczy tylko, ale zakładała, że spełni też dodatkowe funkcje też i dla samej wioski. Iwa doczekała się dostępu do morza? Doczekała. Gdzie jej nagroda za to? No... nie było. I nie będzie biorąc pod uwagę, że całą Iwę szlag jasny trafił. - I to też nie tak, żebym już wcześniej sama nie rzucała się komukolwiek z was na szyję. - dodała chwilę po tym, nim w końcu przestała wisieć nad ziemią. Parsknięcie Karuia zignorowała. Nie, żeby właśnie Godaime Tsuchikage prowadziła jakże poważną, pełną patosu wymianę zdań ze starym weteranem. I nie, żeby kąciki jej ust same nie szły co chwilę w górę. Przynajmniej dopóki nie został ruszony temat, który normalnie nie wywoływał w dziewczynie jakiś szczególnych emocji. Podejrzewając jednak, co właściwie może chodzić mu po głowie wspominając o jej awansie, sama ciut zmarkotniała.
- Też się tego nie spodziewałam idąc złożyć raport u- - Przerwała nagle nie kończąc myśli. Jakby zastanawiając się, czy powinna mówić na głos, komu szła go złożyć. Yondaime, huh? Nie przywoływał dobrych wspomnień. A raczej przywoływał zdecydowanie więcej złych, niż dobrych. Położyła dłoń na własnym karku, drugą z powrotem ujmując rękojeść prezentu od Hyakuzawy. Co prawda prezentu dla Tsuchikage, a nie dla niej, ale skoro jak sam Karui wspomniał, innego Tsuchikage po niej nie było... - Powiedzmy, że skoro po powrocie do Iwy szklanka była i tak już do połowy pusta, uznałam że czas dopić resztę. W każdym razie... wracam. Do... wracam, po prostu. Tak sądzę. Na dłużej. - dopowiedziała ciszej odwracając przy tym niepewnie wzrok gdzieś w bok. Nie wiedziała ile z tego mężczyzna zrozumie. I właściwie nie wiedziała ile chciała, żeby faktycznie zrozumiał ostatecznie dochodząc do wniosku, że może jej ostatnie stwierdzenie było zupełnie niepotrzebne. Przynajmniej dla niej samej. Pokręciła ostatecznie głową. Nie kontynuowała dalej tematu, przynajmniej tego z historyjką. Była pewna, że jeżeli nie usłyszy żadnej od Onimaru - pewien kapitan przejmie z chęcią pałeczkę. Jak tylko sprowadzą go z powrotem.
O ile go sprowadzą...

Zaraz po tym rozwiązała się kwestia nowej osoby. Do tej pory widziała Onimaru jakiego takiego wujka wszystkich. Bez względu na jakiekolwiek więzy krwi. Nie spodziewała się jednak, że mógłby być dla kogoś faktycznym wujkiem, bardziej pod kątem genealogicznym. Słysząc więc, że Jinko jest dosłownie jego siostrzenicą, Shuten otworzyła nieco szerzej oczy. Chociaż chyba powinna się bać. I to nie przez to, że ta zmieniła nagle miejsce pobytu.
- Czy chcę pytać, co jej o mnie mówiliście...? - zapytała mężczyznę, patrząc na niego z obawą nim wróciła do jego dziewczyny z kosą. - Miło poznać. Swoją drogą: samo Shuten wystarczy. - zakomunikowała krótko w zasadzie też... do wszystkich? Nie potrzebowała żadnego "san". Ani "sama". Nie potrzebowała też doklejania jej nazwiska do imienia. Ani innych tytułów. Były upierdliwe i jako ktoś, kto nie specjalnie aspirował do pełnienia jakiś szczególnych funkcji, przyprawiały ją co najwyżej o ból głowy. Zwłaszcza teraz, kiedy znajdowała się wśród "swoich". Może nie licząc Norna, Hou i lodowej dziewczyny, jednak od nich też nie potrzebowała żadnej dodatkowej tytulatury. Zaraz jednak ponownie jej wyraz twarzy stał się mniej pogodny, ustępując zakłopotaniu i czymś, co z braku lepszego określenia można było nazwać smutkiem. Liczyła, że zdąży zebrać najważniejsze osoby w jakimś jednym, ustronnym miejscu mogąc wyjaśnić im sytuację, nim pojawia się pytania. Dość naiwne, prawda?
- Tam. - wskazała kciukiem za siebie, w stronę królika. - Chociaż poetę chyba faktycznie zgubiłam... - dodała ciszej licząc na to, że ostatnie słowa nie dojdą do reszty. Nie chciała mówić za wiele. Patrzyła na szermierza z nadzieją, że na wszelakie odpowiedzi poczeka chwilę dłużej. Bo w to, że może mieć pytania, i to dużo pytań, nie wątpiła. Nie był to ani czas na to, ani miejsce. W najgorszym wypadku, gdyby jej gest nie byłby zbyt jasny, gdzie ma patrzeć za Kamaboko, przewróciłaby oczami nim uniosłaby obie dłonie nieco nad głową, formując palce w królicze uszy. It. Is. A. Rabbit. Damnit. Dała mu chwilę na przedstawienie się, po czym odwróciła się w stronę grupy obserwując przez moment Jinko. Może Akane i Ruri dobrze zrobi towarzystwo kogoś w miarę żywego? No... bardziej żywego, niż Shuten. Chociaż po ten kilkugodzinnej przerwie na przejrzenie zwojów i spotkaniu starego druha miała wrażenie, że całe to wzburzone morze w środku niej nieco się uspokoiło. Przynajmniej póki co. Nie wiedziała, na jak długo, jednak jakkolwiek bez sensu by to nie brzmiało, zdecydowanie lepiej się myślało, kiedy nie myślała. Albo przynajmniej nie próbowała zanadto myśleć o pewnych kwestiach. I pamiętała o tym, by o nich nie myśleć. Szczęśliwie póki co jej uwaga skupiona była na obecnej chwili na fakcie powolnego zbierania się w starym-ale-trochę-nowym składzie. Zerkając na wszystkie trzy dziewczyny ponownie pozwoliła sobie na delikatny uśmiech, nim ponownie odwróciła się ku Onimaru.
- Ja, Akane, Ruri i Kamaboko rzecz jasna podróżujemy wspólnie. Nie mniej Karui stwierdził, że z naszymi obecnymi siłami przyda się wsparcie. - zaczęła znowu ciszej korzystając zarówno z faktu, że obecnie stała chyba najbliżej wilka morskiego, a Jinko zaczęła wprowadzać element chaosu w środku grupki. Nie, żeby każda z tych rzeczy była jej jakkolwiek potrzebna, jednak czuła się bardziej komfortowo z myślą, że rozmawia tylko z nim w tym momencie. Ewentualnie z Karuiem, jeśli zdecydowałby się podejść bliżej. - Norn i jego drużyna są okropnie silni, jednak w przeciwieństwie do nas są skłonni pomóc jedynie za opłatą. Sami nie mamy szczególnie funduszy, a ile ich będzie potrzebnych zależy też od tego, czego od nich będziemy wymagać. Potrzebujemy wiedzieć, jak stoimy z planem. A tobie, jeśli się nie mylę, przydałaby się zapewne nowa ręka. - zauważyła sprytnie, ponownie trącając go w lewy bok. Rzecz jasna za "przydałaby się" kryło się niewypowiedziane "możemy ci ją załatwić". Albo raczej Kamaboko mógł, bo raczej nie sądziła, żeby Onimaru nosił ją gdzieś w zwoju jako pamiątkę. No i zawsze idea odzyskiwania kończyny mogłaby mu być nie w smak.
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kaminari no Kuni - Kraj Błyskawic”