• Ogłoszenia
  •  
    Aktualności fabularne
    Obecna pora roku: Wiosna 164r.

    Poniżej znajdują się ostatnie wydarzenia oraz ważniejsze ogłoszenia. Są one często opatrzone datą dodania, przy czym najświeższe informacje umieszczone są na samym początku listy.

    30.01.2024 - rozpoczęcie wydarzenia wioskowego w Sakuragakure. Więcej informacji w najnowszych aktualnościach fabularnych.
    29.01.2024 - oficjalne zakończenie eventu Arc II: Pierwsza Konfrontacja. Podsumowanie można znaleźć w aktualnościach fabularnych.
    Kącik Nowego GraczaSamouczek Wzór Karty Postaci AtrybutyRozwój postaci i koszty chakry Atuty Klany i organizacje Informacje o świecie Handbook
    Powyższe tematy powinny zawierać wystarczająco informacji, by móc bez przeszkód napisać Kartę Postaci i rozpocząć grę. W przypadku dalszych niejasności, zapraszamy do kontaktu zarówno na chatboxie, przez wiadomości prywatne oraz przez nasz serwer Discord.
    Administracja
    Pingwinek Chaosu
    Główny Administrator
    Norka
    Główna Mistrzyni Fabularna
    Hefajstos
    Główny Moderator Kuźni
    Tora
    Główny Moderator Technik

    W przypadku jakichkolwiek pytań bądź uwag, powyższe osoby zajmują się wyszczególnionymi w ich tytułach zagadnieniami. Pomocą służy również cała kadra forum, wraz z moderatorami. Zapraszamy również do dołączenia do forumowego Discorda.
    Kadra Sakura no HanaDiscord Sakura no Hana
     

Port Shotousu

Przewaga wysokich pasm górskich przedzielających krainę jest głównym powodem niższych temperatur, skutecznie utrudniając przepływ prądów znad cieplejszych rejonów. Twarda ziemia nie nadaje się do uprawy większości rodzajów zbóż, wymuszając na gospodarce skupienie się na wydobyciu minerałów oraz sprzedaży własnych usług czy wyrobów. Nad lewym brzegiem, tuż nad Morzem Chūshin, rozpościera się najwyższy masyw, którego największy szczyt wieńczyło Kumogakure no Sato, nim natura postanowiła zemścić się za nadmierną eksploatację własnych zasobów. Znaleźli się jednak shinobi Chmury na tyle oddani Krajowi Błyskawic, by pomimo tej straty dalej chronić obywateli Kaminari pod postacią nieoficjalnej organizacji - Tako. Chociaż umiejscowienie siedziby organizacji nie jest znane, obywatele są im wdzięczni za pomoc.
Awatar użytkownika
Nara Shizu
Posty: 509
Rejestracja: 28 cze 2021, 12:57
Ranga: Genin
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Port Shotousu

Shotousu初登す
Shotousu jest średniej wielkości miastem portowym, ulokowanym w przerwie międy pasem górskim na południowym krańcu Kaminari no Kuni. Mieścina należy do jednej z trzech najwygodniejszych portów dla wszystkich podróżników z południa, czyli w praktyce większości szukającej dostępu do Kaminari no Kuni od strony oceanu. Z tego też powodu, w każdej mieście stacjonuje duża ilość armii Daimyo, dbająca o porządek w tych mieścinach. Wielu z nich to wytrenowani shinobi, a rozpoznać można ich przez ich niebieskie mundury i czapki oficerskie. Samo Shotousu znane jest najbardziej z handlu świeżymi rybami oraz owocami morza, a także wszelkimi drobiazgami jakie to noszą miano antyków. Z tej racji, nie jest to najbardziej uczęszczany przez handlarzy port, w przeciwieństwie do pozostałej dwójki. Częściej więc można w Shotousu odnaleźć podróżników, przemierzających krainy jacy to nie przybyli tutaj zwyczajnie dla handlu. Z tego powodu łatwo w mieście znaleźć gospody, restauracje, bary a nawet rzadką rozmaitość zwaną klubem nocnym! Rzadko kiedy wewnątrz miasta dochodzi do bójek, a gdy te już się zdarzają, wytrenowana straż szybko łapie sprawców.
Obrazek
Wcielenie Jelenia
Prowadzone wątki 5/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
Awatar użytkownika
Kamaboko Gonpachiro
Posty: 197
Rejestracja: 18 maja 2021, 13:59
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Port Shotousu

Kamaboko nie planował dłużej drążyć czy komentować słów Blondyna. To by wymagało wdania się w dyskusję, a to mogło doprowadzić do niezbyt przyjemnych rezultatów, biorąc pod uwagę to w jak głębokim poważaniu miał Kamaboko fakt, że pewnych rzeczy mówić nie wypada. Na przykład teraz uważał że tego tematu nie można było nazwać specyficznym, tylko tak jak powiedział, drażliwym. Drażniła ich jego opinia i słowa i raczej nie było w nich nic specyficznego. No, ale to by wymagało dłuższej dyskusji. A to nie była na to pora, to nie byli ludzie do tego no i w zasadzie Kamaboko nie chciało się już wątku kontynuować. Więc zostawił to tak, jak było. Niech będzie, specyficzny temat.

Kamaboko zakładał wcześniej, że zwyczajnie świetna kontrola nad wodą nie pozwoliła białemu się pomoczyć tak ogólnie. Ale jego reakcja na jego zarzut o stworzeniu techniki sprawił, że zaczął uważać nieco inaczej. Najzwyczajniej nie pomyślał o tym, by użyć tej techniki na Shuten. Albo jej pochodnej. To co prawda wciąż nie odpowiadało na pytanie dlaczego Shuten nie znała takiej techniki. W każdym razie, chociaż Biały zdawał się zawstydzony faktem że techniki na Shuten nie użył(Prawdopodobnie?) tak Kamaboko nie planował mu tego wypominać. Nie łączyły ich w zasadzie relacje inne niż biznesowe, a nawet te były dość umowne - przynajmniej dla Kamaboko, bo wyglądało na to że Shuten umówiła się tak dosłownie - w każdym razie, to że Biały nie użył techniki do odsączenia wody było całkiem normalne, raczej mało... szlachetne, ale normalne.-Rozumiem-Odparł więc jedynie widząc zachowanie Białego i zakończył w ten sposób ten temat.

No i dotarli. Widząc jak idzie Shuten "Poruszanie się" przez chwilę chciał podczepić do niej nici i "Iść" za nią ale... no, to byłoby forsowanie organizmu do robienia czegoś, czego robić nie był wstanie. W normalnych okolicznościach bojowych mogło to być potrzebne, teraz jednak nie było. Wziął więc po prostu Shuten na ręce. Tak będzie szybciej i prościej niż gdyby miała tuptać po mieście z gorączką. Rzecz jasna - nie specjalnie przejmował się jej opinią w tym temacie. No i dotarli do karczmy. A tam zamawianie pokoju. Jaka szkoda że to z nim będzie musiała rozmawiać biedna kobiecina. I tak z Shuten wciąż na rękach podszedł do kontuaru.-Jeden pokój, z dwoma dwuosobowymi łóżkami lub jednym dwuosobowym i dwoma pojedynczymi. Jeśli nie ma, dwa pokoje jedno z podwójnym łóżkiem i drugi z dwoma pojedynczymi. Jeśli nie ma, tak jak tamci-Prosta sprawa, on i tak mógł spać gdziekolwiek a i jego spanie było... mało konkretne. Shuten potrzebowała wygody i wypocenia choroby, podwójne łóżko w którym będzie mogła się wyspać jej zdecydowanie pomocne. Drugie podwójne łóżko dla Akane i Ruri, ponieważ czuł się bezpieczniej, wiedząc że uczennica Shuten będzie blisko Ruri. Hmm... chyba powinien im to wytłumaczyć? Powinien? Jak zapytają to im wytłumaczy, o.

Po otrzymaniu pokoi, wpakowałby Shuten do łózka.-Pójdę na targ i do zielarki. Jeśli macie jakiekolwiek życzenia...?-Spojrzał na wszystkie dziewczyny, jeśli Shuten była przytomna to i na nią. Jeśli nikt wcześniej nie zapytał dlaczego kupił pokoje tak, to właśnie w tym momencie wytłumaczyłby im kto i gdzie śpi oraz dlaczego. Teraz nawet mogliby to przedyskutować. W każdym razie wiedząc co trzeba kupić, stworzyłby klona z 1.000 chakry i poszedłby na zakupy, klona zostawiając z pozostałą trójką.-Mamy trzy dni. W tym czasie będę się przygotowywał do dalszej podróży, ale jak chcecie czegoś konkretnego, to służę pomocą-Bo mogły czegoś od niego chcieć. W każdym razie teraz był tylko klonem więc i tak za dużo zrobić nie mógł-Wy macie jakieś plany? Poza nią-Wskazał na Shuten. A dobrze było wiedzieć co planowała jego drużyna.

W tym czasie oryginalny Kamaboko poszedł kupić na targ zwoje, ser, zakupy dla reszty jeśli coś chcieli, oraz udał się do zielarki po lekarstwa dla Shuten. Następnie przez 2-3 dni które mają Kamaboko:
- Uzupełni każdy z 5 zwoi chakrą podstawowych żywiołów, po jednym zwoju na żywioł, pomoże mu w tym Mózg oraz Zią, oboje też dostaną ser za ich udział(+ trochę sera dla Speedyego za ochronę towarzyszy)
- Po dokręca śrubki w Berry po nadużywaniu jej zdolności, naładuje chakrą baterie w tarczy chakry
► Pokaż Spoiler | Obliczenia

Klon 1.000 Chakry = Zniknie po 40 turach
Kamaboko 9.000 Chakry

Przyzwanie Mózga i Zią = 4,250 Chakry.

Kamaboko 9.000 - 4,250 = 4,750

Mózg = 15.000 Chakry
Zią = 10.000 Chakry
Koszt zapieczętowania chakry Katonu od Zią - 2.400 chakry dla jednego i drugiego. Po tym Zią robi puff.

Kamaboko 4,750 - 2,400 = 2,350

Mózg oddaje Kamaboko 5.000 Chakry

Mózg = 10k
Kamaboko = 7,350 chakry
Koszt zapieczętowania chakry Suitonu oraz Dotonu to dla Kamaboko 1,800 chakry a dla Mózga 600 chakry

Kamaboko = 5,5k
Mózg = 9,4k

Zapieczętowanie chakry Raitonu to koszt dla Kamaboko = 4,800 chakry

Kamaboko = 700 Chakry
Mózg = 9,4k chakry

Mózg przekaże Kamaboko kolejne 5k chakry

Zapieczętowanie chakry Futonu to dla Kamaboko koszt = 4,8k chakry

Kamaboko = 900 Chakry
Mózg = 4,4k Chakry

Mózg oddaje Kamaboko 2k Chakry i znika. Czas pieczętowania chakry podany jest w turach, zakładam że w nie bojowej sytuacji dzień wystarczy. Następnego dnia po odpoczynku Kamaboko napełni chakrą baterię w tarczy w ramieniu, no i chciałby zmagazynować tam chakry na najsilniejszą tarczę czyli 10,5k chakry czyli znów wezwałby Mózga na pomoc z dostarczaniem chakry. Daj mi znać czy mogę to już dopisać czy mi to przerwiesz/cokolwiek i nie mogę x:
► Pokaż Spoiler | techniki
Mózg
GatunekSzczur
RozmiarMały
Posiadane dziedzinyHyōton S
Ninjutsu S
Fūinjutsu S
Suiton A
Doton A
Siła5
Szybkość7
Wytrzymałość5
Refleks8
Siła woli10
Kontrola Chakry10
Ilosc chakry15.000 E: - | D: - | C: 20 | B: 100 | A: 250 | S: 500
Mózg jest geniuszem zbrodni. Wielkim mastermindem planów. Uwielbia knuć, szydzić i wywyższać się nad innymi. Uwielbia żółty ser i nachosy z sosem serowym. Gderliwy i marudny. Udaje niedostępnego i chłodnego, ale tak naprawdę kocha Pinkiego i łatwo przywiązuje się do innych. Osoby pod paktem traktuje jak dostawców sera, więc z łatwością można mu się podlizać i uzyskać jego względy, obdarowując go ów dobrem. Do Kamaboko pochodzi z dystansem - lubi go, ale nie bardzo mu ufa ze względu na jego dziwne i często niejasne zachowania. Z wyglądu jest to biały szczur z nieco przerośniętą główką, co utrudnia mu walki luchadorskie. Ma czerwone oczka i typowy, szczurzy ogon.
Techniki zwierzęcia
NinjutsuC // Gyaku Kuchiyose no Jutsu | Reverse summoning technique // Standardowy
NinjutsuC // Kuchiyose no Jutsu | Summoning Technique // Różny
NinjutsuA // Chakura Tensō no Jutsu | Chakra Transfer Technique // Przekazywana chakra
Ninjutsu // PaktS // Densenbyō | The Plague // Trzykrotny, minimum 10 000 Chakry
HyōtonS // Hyōgaki | Ice Age // Dwukrotny za użycie, standardowy B na turę za utrzymanie
FūinjutsuS // Bōkyaku no tatchi | A touch of oblivion // Standardowy C za dzień
SuitonA // Suiton: Daibakuryū no Jutsu | Water Release: Great Waterfall Flow Technique // Standardowy
Doton // PaktB // Hadakadebanezumi kaitai-tai | Mole-rat demolition squad // Trzykrotny
DotonA // Doton: Arijigoku no Jutsu | Earth Release: Antlion Technique // Standardowy na turę
Zią
GatunekGolec
RozmiarŚredni
Posiadane dziedzinyDoton S
Ninjutsu A
Hyōton A
Katon B
Siła6
Szybkość6
Wytrzymałość6
Refleks8
Siła woli7
Kontrola Chakry7
Ilosc chakry10.000 E: 5 | D: 25 | C: 75 | B: 300 | A: 750 | S: 3500
Zią jest ziomkiem. Przyjacielem każdego. Władcą leżingu, imprez i pieniędzy. Naczelny alkoholik krainy szczurów. Szef kasyna i nielegalnych zakładów luchadorskich. Fan narkotyków i nikotyny. Z Kamaboko dogaduje się znakomicie, widząc w nim pokrewną duszę. Zawsze chętnie mu pomaga - tylko nie zawsze jest przy tym trzeźwy. Krążą plotki, że od używek wyłysiał, ale to tylko plotki. Jest golcem - one z reguły są gołe. No i ślepe, więc i Zią jest niemal ślepy. Widzi baaaaaardzo słabo. Dlatego woli siedzieć pod ziemią, gdzie jest chłodniej i ciemniej.
Techniki zwierzęcia
NinjutsuC // Gyaku Kuchiyose no Jutsu | Reverse summoning technique // Standardowy
NinjutsuC // Kuchiyose no Jutsu | Summoning Technique // Różny
NinjutsuA // Kumoshin no Jutsu | Cloud Transport Technique // Dwukrotny
Doton // PaktB // Hadakadebanezumi kaitai-tai | Mole-rat demolition squad // Trzykrotny
DotonB // Ishi no kami no abatā | God of Stones avatar // Dwukrotny, standardowy C na turę za utrzymanie
KatonC // Katon: Gōkakyū no Jutsu | Fire Release: Great Fireball Technique // Różny
HyōtonA // Ekitai chisso | Liquid Nitrogen // Dwukrotny
Chakura Tensō no Jutsu | Chakra Transfer Techniqueチャクラ転送
KlasyfikacjaNinjutsu, Iryō Ninjutsu, Kontrola chakry
PieczęcieWąż → Ptak → Koń
KosztPrzekazywana chakra
ZasięgDotykowa
WymaganiaKontrola Chakry 8, Sennin Ninjutsu
Technika ta jest dość prosta w swym działaniu. Przy dotknięciu danej osoby, jesteśmy w stanie przekazać jej nasze zasoby chakry. To, ile chakry przekażemy jest całkowicie zależne od nas. Prędkość przekazywania chakry to 5000 na turę.
Kage Bunshin no Jutsu | Shadow Clone Technique影分身の術­
KlasyfikacjaNinjutsu, Technika Klonująca
PieczęciePieczęć klonowania
KosztChakra dzielona równo pomiędzy oryginał i kopie
standardowy D utrzymania od klona (minimum 3) płacone przez stworzone kopie
Zasięg---
Wymagania---
Jedna z najdoskonalszych technik klonowania, niosąca nie tylko dodatkowe możliwości, ale również ryzyko. Po złożeniu jednej pieczęci nasze pokłady chakry dzielą się równo pomiędzy wszystkie stworzone kopie. Są w stanie wykonywać techniki oparte na chakrze, jak również zadawać fizyczne obrażenia. Posiadają też wszelakie atuty, jakie posiada oryginał. Skopiowany zostaje także ekwipunek, z wyłączeniem zwojów z zapieczętowanymi przedmiotami lub technikami, zaawansowanych technologicznie urządzeń, przedmiotów o unikatowych właściwościach (np. unikaty) oraz przedmiotów jednorazowego użytku. Klon taki nie ma też dostępu do technik powiązanych z klanem bądź limitami krwi. Prócz klasycznych ograniczeń posiadanych przez klony, znikają one w przypadku straty przytomności przez twórcę lub w momencie jego zaśnięcia bez względu na to, czym zostało spowodowane. W zamian za to, są w stanie podróżować samodzielnie na dłuższe dystanse, a zdobyte przez nie informacje i doświadczenia wracają podczas ich zniszczenia do twórcy.

W przypadku zniszczenia lub odwołania klona, do oryginału wraca jedynie 20% pozostałej u kopii chakry, przez co technika jest niebezpieczna dla osób o jej zbyt małej ilości. Podczas utrzymywania klonów, ilość chakry pozostała u oryginału po dokonaniu podziału traktowana jest jako jego nowa, maksymalna jej ilość. Przez to, jej drastycznie pomniejszona ilość nie wpływa negatywnie na shinobi. Każdy klon po zniszczeniu pozostawia po sobie kłębek dymu, który może być zarówno przydatnym narzędziem, jak i utrudnieniem w zależności od sytuacji.

Na randze A Ninjutsu można dzielić chakrę dowolnie pomiędzy klony, jednak każdy z nich musi posiadać jej minimum 500.
Na randze S Ninjutsu można dzielić chakrę dowolnie pomiędzy klony, jednak każdy z nich musi posiadać jej minimum 250.
Na randze S Ninjutsu oraz posiadając Specjalizację w Ninjutsu można dzielić chakrę dowolnie pomiędzy klony, jednak każdy z nich musi posiadać jej minimum 100.
Posiadając Kontrolę Chakry na poziomie 6 w przypadku zniszczenia lub odwołania klona, do oryginału wraca 35% pozostałej u kopii chakry.
Posiadając Kontrolę Chakry na poziomie 7 w przypadku zniszczenia lub odwołania klona, do oryginału wraca 50% pozostałej u kopii chakry.
Posiadając Kontrolę Chakry na poziomie 8 w przypadku zniszczenia lub odwołania klona, do oryginału wraca 60% pozostałej u kopii chakry.
Posiadając Kontrolę Chakry na poziomie 9 w przypadku zniszczenia lub odwołania klona, do oryginału wraca 70% pozostałej u kopii chakry.
Posiadając Kontrolę Chakry na poziomie 10 w przypadku zniszczenia lub odwołania klona, do oryginału wraca 80% pozostałej u kopii chakry.
Kuchiyose no Jutsu | Summoning Technique口寄せの術
KlasyfikacjaNinjutsu, Technika Czasoprzestrzenne
PieczęcieDzik → Pies → Ptak → Małpa → Baran
KosztRóżny
Koszt zależny jest od dwóch czynników: rangi przywoływanego stworzenia oraz jego wielkości. W przypadku zwierząt rangi niższej niż C, ich koszt traktowany jest, gdyby były rangi C.
  • Zwierzęta malutkie, małe i średnie tj. do rozmiaru psa - koszt standardowy rangi zwierzęcia;
  • Zwierzęta spore, duże i wielkie tj. do rozmiaru słonia - koszt potrójny rangi zwierzęcia;
  • Zwierzęta olbrzymie i monstrualne tj. do rozmiaru największych Ogoniastych Bestii - koszt pięciokrotny rangi zwierzęcia. Minimalny koszt to 1 000 chakry.
  • Zwierzęta-molochy, sięgające swym rozmiarem setek metrów wysokości i więcej - koszt siedmiokrotny rangi zwierzęcia. Minimalny koszt to 7 500 chakry.
WymaganiaPodpisany pakt
Prócz złożenia potrzebnych pieczęci, do wykonania potrzebujemy odrobiny własnej krwi na dłoni, którą w finalnym etapie dotkniemy ziemi. Posiadając podpisany pakt z grupą zwierząt, jesteśmy w stanie przywołać mniej ludzkiego towarzysza w miejscu, gdzie obecnie przebywamy. Jest to też podstawą, by moc korzystać z najważniejszego profitu udzielanego przez spisany pakt: wsparcia jednego bądź kilku zwierząt, z jakim shinobi zawiązał współpracę.

Przy jednorazowym użyciu techniki można przyzwać tyle zwierząt, na ile shinobi starczy chakry. Używając krwi innej osoby z podpisanym paktem, możliwe jest przyzwanie jego zwierząt. To jednak, kogo przyzwiemy jest w pełni losowe, chociaż zależy od włożonej chakry.

Posiadając rangę S w Ninjutsu można pominąć składanie pieczęci kumulując chakrę przez tyle czasu, ile zajęłoby rzeczywiste ich złożenie. Dalej konieczne jest użycie własnej krwi.
Chakuraneichāshīru Fūin | Chakra Nature Sealチャクラネイチャーシール
KlasyfikacjaFūinjutsu, Technika Pieczętująca
PieczęcieZapieczętowanie: Wół → Pies → Wąż → Wół → Pies → Smok → Wół → Szczur → Baran
Uzbrojenie zwoju: Pieczęć konfrontacji
KosztStandardowy dla pieczętującego + koszt zapieczętowanej chakry dla dawcy
Zasięgdotykowy
WymaganiaCzysty zwój, dawca z Kontrolą Chakry na minimum 5 poziomie i otwartą dziedziną odpowiedniego żywiołu
Technika pozwala na tworzenie specjalnych zwojów zawierających chakrę żywiołów. Są one wykorzystywane np. przez marionetkarzy z organizacji Kugutsutsutai. Pierwszym etapem techniki jest nałożenie odpowiedniej pieczęci wewnątrz zwoju. Kiedy będzie to już gotowe, osoba władająca danym żywiołem może rozpocząć przelewanie chakry na zwój. Proces ten jest czasochłonny oraz wymaga skupienia. Chakra nie musi być dostarczana przez osobę pieczętującą, np. w przypadku, gdy nie opanowała ona konkretnego żywiołu, jednak wtedy osoba wykonująca pieczęć musi wspierać dawcę podczas przelewania chakry.

W zwoju może być zapieczętowany tylko jeden żywioł na raz, dodatkowo, póki nie zostanie on opróżniony do końca, nie można w nim pieczętować nic innego.

Prędkość napełniania zwoju oraz koszt jest zależna od Kontroli Chakry dawcy chakry:
Kontrola Chakry5678910
Ilość slotów na turę11.52345
Koszt chakry na turę500400300250150100
Posiadając Specjalizację w Fūinjutsu można pieczętować nie tylko podstawowe żywioły, ale także te pochodzące z Kekkei Genkai.
Posiadając atut Sennina oraz Specjalizację w Fūinjutsu można pieczętować chakrę w Wielkich zwojach.
Taki zwój można wykorzystać, poza specjalnymi mechanizmami, jako bombę chakry. Po złożeniu Pieczęci Konfrontacji można go uzbroić, co zajmuje trochę czasu (około minuty na każde zaczęte 10 slotów w zwoju), po czym następuje detonacja, co objawia się natychmiastowym uwolnieniem zawartej w nim chakry. Ta przyjmuje formę żywiołu którego dotyczyła, np dla Katonu będzie to wybuch kuli ognia, a dla Raitonu burza błyskawic.

Zwoje naładowane do ponad 5 slotów są możliwe do wykrycia przez osoby posiadające Zmysł Sensoryczny, bądź też inne techniki pozwalające widzieć chakrę. Ilość chakry zawartą w zwoju można porównać z człowiekiem, każdy zajęty slot to 200pkt chakry (np. średni zwój z 15 slotami zajętymi będzie miał podobną siłę co osoba z 3000 chakry).

Siła Eksplozji zależy od ilości slotów w zwoju i prezentuje się następująco:
ZwójMałyŚredniDużyWielki
Średnica wybuchu1mx ilość slotów1mx ilość slotów2mx ilość slotów2mx ilość slotów
Posiadając atut Sennina Fūinjutsu można uzbroić zwój z dystansu, kosztuje to jednak standardowy koszt B. Zasięg aktywacji jest dwukrotnością zasięgu wybuchu.
Awatar użytkownika
Sabataya Shuten
Posty: 941
Rejestracja: 27 kwie 2021, 12:40
Ranga dodatkowa: ex-Kage
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Port Shotousu

Ciężko po pewnym czasie było jej odnieść się do tego, co działo się na statku. Była się w stanie skupić, jak najbardziej. Na krótko jednak, pozostawiając część rozmów samym sobie. Nie mniej to, co jej uwadze nie umknęło, to był Biały. Nie mówiła, za co przeprasza. W sumie to nawet nie zwracała się do ich oficjalnego "lidera". Tak jak jednak słusznie założył powód jej słów, tak... halo? Nie powiedziała, że jest balastem? Wcale się tym nie... a, whatever. Nie miała na to sił. Ani chęci. Zwłaszcza, że tak jak jej opinia o szermierzu może nie należała do najlepszych, to jednak ich chęć wynagrodzenia jej trudu - chociaż niezbyt dużego - stanowiła swego rodzaju pocieszenie. Dodatkowo przebrana w suche ubrania i zaopatrzona w jabłko mogła podjąć jakiekolwiek sensowniejsze kroki ku powrocie do zdrowia. Definitywnie. Jeszcze tego brakowało, by dać Kapitanowi powody do śmiania się z rudowłosej, prawda? Prawda! Jedynie... czy na pewno chciałby ją po tym wszystkim widzieć? Wspomnienie niedawnego snu jeszcze ją trzymało, jednak delikatnie pokręciła sama sobie głową patrząc na czerwony owoc we własnych dłoniach. Chwilowa niedyspozycja, nic więcej. Myśli pozostawione bez opieki narobiły nieco bałaganu, jednak koniec końców to ona prowadziła to zoo. Cokolwiek widziała i słyszała, prawdziwe nie było.
...prawda?

Opatuliła się w koce przypominając larwę w środku grubego kokonu. Zaczęło robić jej się cieplej, a czasami nawet za bardzo. Gorączka robiła swoje, jednak jakiekolwiek wychylenie się spod koców wiązała się z kąsaniem lodowatego wiatru. Nie chciała spać. I mówiąc "nie chciała" rzecz jasna chodziło tylko i jedynie o jej widzimisię. Nawet jeśli wiedziała, że jej zgorączkowany umysł płata jej figle, czasem ciężko było się połapać, gdzie jawa ustępuje snom. I doprawdy zaczęła się obawiać, czy następnym razem nie zarzuci czymś gorszym. Jej usilne próby utrzymania otwartych powiek niesamowicie szybko zakończyły się fiaskiem. Są rzeczy, z którymi jej ciało nie było w stanie walczyć w obecnym stanie. A w chwili obecnej potrzebowała odpoczynku. Ofiarowane Sabatayi godziny przebiegły jej jednak w miarę spokojnie. Więc miała do trzech dni na dojście do siebie. Musiało wystarczyć. Będąc już nieduży kawałek od portu, ta zdążyła się wybudzić. Kości, w szczególności żebra, bolały od ciągłego leżenia na twardych, drewnianych kończynach Berry. Po tak długim czasie niewygoda dawała o sobie coraz to bardziej znać. Widok z dala świateł portowych dawał nadzieję na miękki materac oraz ciepłą kołdrę. I brak wiatru, jaki chcąc nie chcąc muskał jej ciepłą od gorączki twarz przyprawiając o kolejne dreszcze.

Łódka dobiła do brzegu, a pierwsze osoby zaczęły wysiadać. Shuten z kolei chciała dać sobie czas na ostrożne wstanie i stanięcie na pomoście. Ledwo jednak zeszła na stały ląd z plecakiem trzymanym w rękach, by ponownie stracić grunt pod nogami. I to nie ze swojej winy! Co prawda rzeczywiście szybsze przemieszczanie się na jej chwiejnych nogach brzmiało jak spore ryzyko, jednak było z nią lepiej. Dużo lepiej. Definitywnie odzyskała część sił. Dla Kamaboko było to jednak za mało i nim się obejrzała, znajdowała się na jego rękach. I chociaż dalej zjadała ją gorączka, a jego chęć pomocy była nawet miła oraz urocza, tak nie potrafiła spojrzeć na niego wzrokiem innym, jak tym krzyczącym wręcz: am I a joke to you?
- Nie jestem umierająca, mogę sama... - mruknęła, patrząc nieco niepewnie na ziemię pod sobą. Niefortunnie by było, jakby właśnie ją zwyczajnie puścił, jednak podjęła ryzyko, prawda? Z tym, że jej słowa najwidoczniej nie miały znaczenia. Zarzuciła sobie dość lekki plecak na brzuch, a przeciekająca miejscami woda przypominała o ubraniach błagających o wysuszenie. Nie próbowała wierzgać czy nawet uwalniać się z ramion Gonpachiro zbyt dobrze widząc zupełny brak sensu w traceniu sił na coś, co i tak się nie uda. Nie w tym momencie. Ale patrzmy na pozytywy! Nie niósł jej jak worek kartofli jak ostatnim razem. Więc może nie było aż tak źle?

Ruszyli za przewodnikiem wycieczki, lądując wraz z Nornem i jego drużyną w środku gospody. Nic nie mówiła. Nie komentowała. Nie było zwyczajnie czego, zwłaszcza w jej stanie. Kiwnęła jedynie kilka razy głową na znak, że przyjęła do wiadomości przekazane informacje. Bo... chyba przyjęła. Większą część niż mniejszą. Rzecz jasna fakt, że musieli sami zapłacić za swoje pokoje zdawał się oczywisty. Nie brała pod uwagę innej opcji. Prócz może takiej, że to nie Kamaboko będzie składał rezerwację. Próbowała coś jeszcze odpowiedzieć kobiecie, jednak ostatecznie lalkarz przeszedł od razu do interesów. I to takich, jakich nie rozumiała. W końcu czemu tak się upierał na dwuosobowe łóżko? Ale w porządku! Była chora. Widziała, że jest chora. I że ma gorączkę. I że myślenie w takim stanie to nie jej forte. Stąd też jedynie uniosła delikatnie brew, pozwalając mu działać.
- Dziękuję. Z pewnością skorzystam. - odparła w końcu, wracając jeszcze do martwiącej się nieznajomej. Koniec końców nie wypadało zignorować jej sugestii, zwłaszcza chcąc jednak wrócić do zdrowia wcześniej, niż później. Jedyne czego jednak obecnie oczekiwała, to możliwości odpoczęcia w bardziej ludzkich warunkach. Tak wyjątkowo. Mogła spać w lasach, na statkach czy w niewielkich łódkach, ale... nie tak. Nie w momencie, kiedy jeżeli jej kości nie dygotały z zimna, to zjadała ją gorączka.

Jako osoba żyjąca, posiadająca wszystkie swoje prawa zapewnione przez.... bycie człowiekiem, dość szybko została sprowadzona do roli... dziecka? Zamiast jednak usłyszeć jakieś "marsz do łóżka", została na nim ulokowana przez swój tymczasowy środek transportu. I rzeczywiście nie mogła narzekać. W końcu chciała łóżko i dostała łóżko, si? Coś jej jednak dobrze nie grało. Było kilka niepasujących elementów, którym musiała się zają-
Albo nie?
- Coś ciepłego. Do jedzenia. Albo picia...? - zasugerowała patrząc na Kamaboko. Jedna z rzeczy, które by przygarnęła. Jakiś rosołek? Herbatę? Ciepłą bułkę? Coś, co mogło by ją ogrzać też w środeczku, bo na wylew empatii i ciepła ze strony własnych towarzyszy nie liczyła. A na pewno nie w takich ilościach, jakich by chciała. Nie wiedziała, czy ma jakieś plany. Chyba miała. Na pewno były rzeczy jakie musiała zrobić. O, odpocząć. Słysząc jednak Kamaboko miała wrażeni, że nie ma chyba większych praw do jakichkolwiek innych i... chyba też nie bardzo miała jak się z tym kłócić. Ale jednak - ograniczenia! Trochę ją bolało to całe traktowanie, ale nie miała ani sił, ani chęci stawiać opór. Chcieli, żeby leżała? Będzie leżeć. I tak mieli trzy dni.
- Akane - zwróciła się bezpośrednio do kapłanki, wskazując na swoje rzeczy - mogłabyś gdzieś wywiesić moje ubrania? Gdziekolwiek, byleby wyschły. Albo nawet oddać do prania, jeśli gospoda coś takiego oferuje. Byle żeby nie zatęchły w plecaku.
Tyle. Nic więcej nie chciała. Myślała jeszcze, czy nie ubrać jakiś wygodniejszych rzeczy, ale chyba nic lepszego nie wynajdzie. Może jakieś materiałowe spodnie? Ale to.. później. Nie miała teraz ochoty na kolejne przebieranki i ewentualnie ubierze coś bardziej piżamowego, jak obecny obiór zrobi się niewygodny.

Co do własnych planów... No. Leżała. Spała. I wygrzewała się. Nie miała większych opcji, zwłaszcza w obecnej chwili. Gdyby jednak poczuła się nieco lepiej, spróbowałaby zapytać o jakąś... łaźnię? I wziąć ciepłą kąpiel. Albo wyjąć sobie trochę muliny zabijając czas robótkami ręcznymi. Dawno niczego nie splatała, a chyba nie był to na tyle wymagające zajęcie, by ktoś ją za to zbeształ.
Obrazek
Awatar użytkownika
Mirai Akane
Posty: 149
Rejestracja: 31 maja 2021, 23:26
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Port Shotousu

Czas mijał powoli, ale ostatecznie udało im się dotrzeć na stały ląd, to już coś. Przez ten czas Akane mogła jakoś przegryźć wzmiankę o zabraniu Shuten do jakiegoś lekarza, skoro ona nie daje sobie rady. Welp. No dobra, chodziło tutaj przecież o zdrowie jej mistrzyni, a ona nie miała za bardzo jak inaczej w tamtym momencie pomóc. Kamaboko więc ponownie dawał znaki jakiś tam ludzkich odruchów. Fine.
Kiedy to już mogli przestać bujać się na falach i poczuć solidny kawał ziemi pod nogami, udali się do karczmy, która chyba jeszcze za bardzo nie goniła za zmieniającym się światem. Jednak na tak zwanym bezrybiu i rak ryba, prawda?
Kwestie wynajmowania pokoju zostawiła w rękach Kamaboko, sama nie miała nic przeciwko wspólnemu pokojowi. W obecnych warunkach wolała nie spuszczać z reszty wzroku. Jakoś miała dziwne wrażenie, że Mroczny znajdował się zbyt blisko ich wszystkich.

W momencie gdy Kamaboko zaoferował się z pomocą zakupową, nie pozostało nic innego jak rzucić mu listą ziół od zielarki, które mogłyby pomóc w chorobie Shuten. Tak, nauki Kiby nie poszły jakoś w las, chociaż były to jakieś podstawy, które musiała w gruncie rzeczy wyłapywać sama, to jednak tamta pokazała jej to i owo. Ironicznie troszkę. Prawda? Mniejsza o to.
- Jedzenie i picie chyba łatwiej będzie załatwić na miejscu raczej. Tym mogę się zająć. - Rzuciła spokojnie na stwierdzenie o ciepłym jedzeniu i piciu. Mimo wszystko byli w gospodzie, prawda? Tak będzie szybciej. No po tym wszystkim, mogłaby się zająć kolejną prośbą, z którą nie będzie miała problemu, najlepiej swoje ubrania też by oddała do prania, albo zrobiła to sama. - Może najpierw zdejmiesz sukienkę, raczej nie wygląda na za wygodną do spania. Masz coś na zmianę, czy chcesz coś mojego? No i wpierw proponuje przynajmniej jakiś prysznic, przebierzesz się w świeższe ubrania, położysz. Wtedy przyniosę Ci coś do jedzenia. Ruri, Ciebie też się to dotyczy. - No może poza leżeniu w łóżku, bo ta nie była chora, chociaż po takiej podróży, na pewno nikt nie odmówi nawet średnio wygodnego łóżka. - Po tylu dniach na morzu mogę zabić nawet za wiadro ciepłej wody.
Może im tutaj pomatkować, a co. Generalny plan, to... ogarnąć Shuten i Ruri. Prysznic, przebranie się, jedzonko, pranie. Z tym ostatnim to jeśli będzie możliwość zostawienie temu komuś to to zrobi, jeśli nie, będzie robiła to sama. Dla wszystkich, a co. Po tym wszystkim może na chwilę usiądzie odpocząć. Do czasu aż Kamaboko wróci z ziołami. Wtedy przygotuje z nich lek mający pomóc Shuten.
Ot dobry sposób by skupić się na rzeczywistości chociaż na dłuższą chwilę, a nie myśleć o tym co było.
Statek, zdrada, Demon. Było tego sporo.
Awatar użytkownika
Nara Shizu
Posty: 509
Rejestracja: 28 cze 2021, 12:57
Ranga: Genin
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Port Shotousu

Za tym co odległe - Arc II: Starzy Znajomi­
WydarzenieWielka Przygoda
Post12/? (126/?)

Wyprawa łódkowa przebiegła jak przebiegła, to każdy wiedział. Trochę rozmów, chociaż niewiele, trochę zgadywania co kto miał na myśli mówiąc rzeczy lub nawet nic nie robiąc, jednak tego też nie było wiele, no i niezbyt ciekawy stan Shuten który faktycznie sprawiał że sen stawał się jawą, a jawa snem. Generalnie, jakby ich całe łódeczkowanie podsumować, to można by powiedzieć że znośnie. Ostatecznie, dotarli do przystanku który dla ich celów był dość istotny. Kaminari no Kuni. Dom dla... sporej ilości ich znajomych. Większej niż w każdych pozostałych krajach. Byli bliżej. Może nie kapitana, ale chociaż Seinaru czy Omona.
Shuten nie miała własnej woli. Przynajmniej według Kamaboko. Mroczny trochę parsknął pod nosem widząc że ta musi być niesiona, ale lodowa strzeliła go przez łeb i ten przymilkł. Kurde, faktycznie zdawało się, że miał on najmniejsze znaczenie w tej całej powalonej rodzinie jaką byli ich kompani. Biedny Hou. Taki niewinny. Też, ludzie zaczęli akurat już bardziej zwracać na ulicy uwagę na nich, kiedy to króliczek niósł kobietę na rękach. Tak... to już definitywnie było bardziej nietypowe. Niektórzy się uśmiechali, niektórzy śmiali, większość patrzyła na nich dziwnie. Na szczęście dotarli do tej karczmy, gdzie zajęli się zamawianiem pokoi. No... Kamaboko zajął. Gospodyni patrząc w jego króliczkowe oczy, często uciekała wzrokiem gdzieś na boki.
- 250 ryo, 1 pokój, dwa łóżka dwuosobowe, numer 51, na końcu holu. - stwierdziła, wyciągając kluczyk i zapisując sobie coś w książeczce. Pewnie że pokój był zajęty. Kluczyk rzecz jasna, przekazała dopiero w momencie kiedy to otrzymałaby ryo. Od Kamaboko, jaki to w sumie nie miał ręki wolnej. Na szczęście, i o dziwo, Ruri do niego podeszła i wyjęła sakiewkę za niego. Przekazała gospodyni odpowiednią ilość ryo, zawiązała sakiewkę, z powrotem schowała do kieszeni Kamaboko. I odbierając kluczyk, ruszył w stronę pokoi. Good job Ruri!
Już po chwili znaleźli się w pokoju. Dość sporawym, z własną łazienką, ładnymi drewnianymi meblami i dwoma dużymi łożami. Generalnie, zdawał się mieć taki nawet trochę wyższy standard, jak na tanią cenę. Ruri sobie usiadła na łożu nie zajętym przez Shuten, i wzrokiem skakała między nimi wszystkimi. Na pytanie czy czegoś potrzebowała, myślała przez chwilę, podczas której to Akane była w stanie przekazać swoje zielarskie zapotrzebowania. Ostatecznie pokręciła głową.
- Nie... sama też się przejdę. Rozejrzę się. - stwierdziła, jednocześnie też niejako mówiąc swoje plany na dzień. Nie była chętna do siedzenia w pokoju, na to wychodziło, i nie było też co jej się dziwić. Nowa kraina, w jakiej nigdy nie była. W pokoju nudy. Nawet tak bezemocjonalna osoba jak ona, najpewniej chciała trochę zwiedzić Kaminari no Kuni, a przynajmniej jedno z jego miasteczek. Kamaboko też się ruszył właściwie, jednak Akane jeszcze planowała matkować. I to nie tylko Shuten, ale też Ruri! Ta, nawet chyba lekko zdziwiona na nią spojrzała. Przekręciła głowę w bok. Siedziała przez chwilę cicho. - Potem. Przed snem, jak wrócę z rynku. Ubrania teraz mi... nie przeszkadzają.
Stwierdziła. Oho. Mała buntowniczka się chyba z niej robiła, skoro nie chciała jak grzeczne dziecko wykąpać się, ubrać w piżamkę, umyć ząbki i do spanka. Z drugiej strony... no nie była też tak młoda. I definitywnie nie zachowywała się jak dziecko. Akane, rzecz jasna, mogła z nią jeszcze o tym dyskutować. Może by ją nawet przekonała do zostania!
Pomijając jedną tą kwestię. Ciepłe jedzenie, picie i pranie. Wszystko, o dziwo, mieli pod dostatkiem. Łazienka ich, nie miała tylko prysznica. Miała nawet wannę - taką drewnianą, ale dalej wanne. To też mogły sobie dziewczyny wybrać co wolał. Jedzenie? Gospodyni faktycznie była w stanie dla nich załatwić. Pełen obiad, zupka zwana barszczykiem czerwonym, drugie danie w postaci zapiekanych ziemniaków, ze stekiem wieprzowym polanym serem, a także ciasteczko na deser! Chrupkie, czekoladowe, słodkie. Full wypas, i co lepsze, w cenie! Gospodyni chyba się zlitowała, widząc stan Shuten. Również oferowała ona możliwość wyprania ubrań, i powiedziała że do odebrania będą za 2 dni. Czyli akurat. No prawie. Bo jak się okazało, za 2 dni Norn się nie zjawił. Informator jeszcze musiał się nie pojawić.

Kamaboko przez ten czas rzecz jasna się przygotowywał, chociaż miał jeszcze zakupy do wykonania dla Shuten. Odwiedziny u zielarki sprawiły, że wydał 150 ryo na zioła dla Akane. Kobieta też nie zdawała się go okłamywać w kwestii ceny, ani próbować jako więcej kasy od niego wyżebrać. Cena była więc uczciwa. A reszta rzeczy? To już była kwestia Kamaboko, co to chciał wykupywać.

...3 dni później

Tak się złożyło, że wszyscy siedzieli razem w swoim pokoju. Shuten, jeszcze trochę odpoczywając, chociaż od jednego dnia czuła się już dobrze to mogła sobie bawić się szydełkami. Własnoręcznie przygotowane ziółka od Akane, sproszkowane i zmieszane z napojem - niezbyt smacznym, ale znośnym - dały efekt. Ruri, zwyczajnie sobie siedząc na swoim łóżku i rysując coś w rysowniku, czego nie chciała im nawet pokazać. Akane akurat się leniła, bo i takie momenty ta alkoholiczka musiała mieć. No i był też Kamaboko... bo... no był. Po prostu. Ktoś zapukał do ich pokoju, i po chwili wszedł bez czekania nawet na ich odpowiedź. Dobrze że akurat dziewczyny się nie przebierały ani nic, bo Norn który się zjawił mógłby mocno oberwać... w sumie, to chyba były w stanie je pobić. Ale nie o to tu teraz chodziło.
- Mam informacje o Twoim kapitanie. - powiedział bez większych emocji Norn i stał przez kolejną minutę w ciszy. Tak, aby ten fakt był w stanie dotrzeć jakoś do mózgu Shuten, i by ta mogła się rozbudzić na tą wieść. Na tyle by zrozumieć co chciał powiedzieć przynajmniej. - Chociaż, to nie ja zamierzam Ci je przekazać. Okazało się, że mój informator trafił na kogoś, kogo zdajecie się znać...
Wydłużył swoją wypowiedź i zerknął w stronę dalej otwartych drzwi. Patrzył na nie przez minutę. Dwie.
- Wejdziesz, czy mam Cię siłą wciągnąć. - zapytał ostatecznie zirytowany Norn, a odpowiedział mu dość młody i radosny śmiech.
- Ma, ma~~ Po co od razu ta agresja? - mogli usłyszeć znajomy dla nich głos. Definitywnie znajomy, chociaż mieli problem z przypisaniem do kogo należał. Kiedy jednak postać pojawiła się w progu, mogli go rozpoznać. Lub nie. Shuten i Kamaboko definitywnie mieli wrażenie, że gdzieś go już widzieli. Czy go pamiętali jednak? To już ich kwestia. Sam chłopak wchodząc, zamknął za sobą drzwi i spojrzał w stronę Shuten z uśmiechem, na reszcie tylko zawieszając wzrok na sekundę. - Wyobraź sobie, jakie było moje zdziwienie, kiedy usłyszałem że osoba jakiej poszukuje ma być w Kaminari no Kuni? Teraz moje żony nie będą tak długo płakać. Znacznie ułatwiłaś mi sprawę, Shuten-chan. Czy raczej Tsuchikage-sama?
Zapytał chłopak, trochę drocząco. Zmienił się. Dawniej był ciut inny. Nie bardzo, ale ciut. Kojarzyli go? Powinni. A jak nie, to biada im, bo czekał na jakąś reakcję. Norn przyglądał się im przez chwilę, nim machnął i wyszedł z pokoju. Wiedzieli gdzie przesiaduje, to raczej będą mieli jeszcze okazję się pożegnać.

Stan Shuten: zdrowa!

Lista NPC
Obrazek
Wcielenie Jelenia
Prowadzone wątki 5/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
Awatar użytkownika
Sabataya Shuten
Posty: 941
Rejestracja: 27 kwie 2021, 12:40
Ranga dodatkowa: ex-Kage
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Port Shotousu

Były pewne plusy w zostaniu uzębioną przez chorobę - nikt nie oczekiwał, że będzie coś robić. Ba! Raczej milej widziana była pod kołdrą, niż poza nią. Nie miała sił na większość rzeczy, to też ciepłe łóżko wyglądało jak idealne miejsce dla rudowłosej. Tyko czy nie było to dość smutne? Ledwie wróciła do funkcjonalności odpoczywając w Hanie, by od razu zostać przykutym do materaca na sąsiednim kontynencie. Nie taki był plan, prawda? Niewiele jednak mogła na to poradzić. Przypadki chodzą po ludziach. I chyba jeden taki przejechał niczym walec przez Akane, bo słysząc jej propozycję zaczęła się zastanawiać, czy jej własna gorączka skoczyła, czy może Miko poczuła się gorzej. No bo... przecież z sukienki wyskoczyła na statku. A teraz pięknie, elegancko siedziała w spodniach z guziczkiem. Mrugnęła kilka razy zrzucając z nóg kołdrę i pokazując, że etap przebieranek jest za nią. Nie mniej prysznic i wygodniejsza piżama zawsze były w cenie. Tutaj nie było wątpliwości. Ostatecznie kiwnęła głową wyciągając jeszcze z zwoju lżejsze ubranka nadające się do spania, nim rzeczywiście wtoczyła się pod prysznic. Ciepły i szybki, byle się umyć, ogrzać i znowu wysuszyć wracając już czysta pod kołdrę. Dobroci jednak nie było dość! Barszczyk. Cieplusi barszczyk, jakim mogła wypełnić żołądek. I drugie danie! I ciasteczko! Patrzyła na całość z drobnym niedowierzaniem, zaś jej wzrok próbował się zdecydować, od czego zacząć.
- Arigato... - rzuciła cicho pod nosem, chociaż w tym wypadku chyba winna zejść do gospodyni i jej podziękować? Chyba. Na pewno. Będzie musiała o tym pamiętać. A póki co mogła jedynie nacieszyć się faktem, że wszyscy próbowali pomóc jej jakoś wrócić do zdrowia. Na samą myśl o tym jakoś tak cieplej robiło się na serduszku. Może nie bardzo bardzo ale wystarczająco, by lekko unieść kącik ust biorąc się za barszczyk. Ruri tymczasem zostawiła pod opieką reszty drużyny. Sama wiele zrobić nie mogła. Nie byli też w tak dzikim miejscu, jak Hana. Z drugiej strony obecność Mrocznego w porcie zdawała się niezgorszym powodem, by zostać.

Czas mijał. Powoli wracała do zdrowia, nie robiąc nic bardziej wymagającego. Po dwóch dniach jej wzrok częściej jednak zaczęła kierować na drzwi, siedząc i splatając ze sobą kolejne sznurki muliny. Te jednak pozostawały większość czasu zamknięte, a uchylały się co najwyżej przez członków jej własnej drużyny. Czekała. A czekając, zaczęła odczuwać lekki niepokój. Koniec końców co, jeśli Norn nic o Ichiwie nie znajdzie? Będzie to zdecydowanie problem. Po całym dniu siedzenia i wypatrywania blondyna, nadszedł w końcu wieczór i noc. No tak. Dwa lub trzy dni. Czyli najpewniej będzie jutro, tak? Z tą myślą Wzięła prysznic i uszykowała sobie bardziej "wyjściowe" ubrania gdzieś pod ręką. Otrzymają informacje i ruszają zwłaszcza, że już miała się dobrze. Podobnie więc czekała dnia kolejnego. Dalej leżąc w łóżku zajmowała swoje własne dłonie robótkami, a kiedy w końcu pojawił się Norn - cała uwaga rudowłosej padła na niego. Wiec coś znalazł! Idealnie. Niewiele trzeba było czekać, by zostawiła wszystko, co obecnie robiła. Oderwała plecy od poduszki siadając po turecku na łóżku, dalej okryta kołdrą. I tak czekała, wbijając w niego rubinowe tęczówki. Jej głowa delikatnie przekrzywiła się na jego kolejne słowa. Ktoś, kogo znają...? Huh. Byli w Kaminari, więc nie było to mało prawdopodobne. Siedziała kolejne kilka chwil czekając - zwłaszcza, że długie przerwy okularnika nie sprawiały, by cała ta "rozmowa" była szczególnie dynamiczna. Gdy tylko jednak rozległ się głos kolejnej osoby, mimowolnie uśmiechnęła się szeroko. No kto by pomyślał? Chłopak z zieloną czupryną może nie był jakoś bardzo wysoko w rankingu, jednak widok kogokolwiek z jej starych przyjaciół niezmiernie ją cieszył. A żaden z nich nie był Kapitanem! Można by się jedynie zastanawiać, czy czasem zdrowy rozsądek nie przegra i nie rzuci mu się od razu na szyję...
- Nie jestem już Tsuchikage, Karui-chan. - odparła unosząc brew, kładąc nacisk na jego imię. Ale czemu "chan"? Oh gods. Jej szeroki uśmiech nagle ścierpł, jakby co najmniej rozgryzła właśnie cytrynę. Były jednak ważniejsze kwestie, jakimi należało się zająć, pozostawiając kwestię jej imienia w spokoju. Tak. Definitywnie. W zasadzie tak długo, jak będzie w stanie odnaleźć Ichiwę, to mogła być i Shuten-chan. Jakoś to przecierpi. - Zgaduję, że wiesz, co robimy w Kaminari. - zaczęła bardziej poważnie, dalej jednak w przyjacielskim tonie - Z drugiej strony nie jestem pewna, dlaczego ty miałbyś szukać mnie. - that was strange. A little. Omon miał pewnie całe naręcze osób zdolne poradzić sobie z czymkolwiek, co było powodem szukania Godaime. - W każdym razie tak długo, jak jesteś w stanie nam pomóc w odnalezieniu Reia, tak długo postaramy się odwdzięczyć. A właśnie! - bo tak jakby ich drużyna wyglądała nieco inaczej niż poprzednio. I Sabataya trochę o tym zapominała. - Pamiętasz Kamaboko? Wygląda trochę inaczej niż poprzednio. - wskazała na Berry, od razu zdradzając jego tożsamość. - A to Akane i Ruri. - nie bardzo wiedziała, co więcej mogłaby powiedzieć. Wyjdzie w praniu? Same też umiały mówić, a przedstawianie ich za nie było... No, mogło być różnie odebrane.
Obrazek
Awatar użytkownika
Mirai Akane
Posty: 149
Rejestracja: 31 maja 2021, 23:26
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Port Shotousu

To była ciężka przeprawa i do tego strasznie długa, ok? Tylko dlatego kapłanka mogła nie odnotować kilku faktów, przykładowo tego, że Shuten już zdołała się przebrać w wygodniejsze ciuszki. No nic. Przytaknęła jedynie krótko głową widząc prezentacje wygodniejszego stroju. Na szczęście mistrzyni grzecznie wykonywała polecenia, więc nie musiała się martwić czy też jakoś szczególnie z nią walczyć. W końcu dzieci potrafiły postawić na swoim, prawda? Doskonałym przykładem była tutaj Ruri, no cóż. Tej to na pewno nie zmusi do niczego. Chociaż nie ukrywając trochę się martwiła mając przed sobą samotną Ruri kręcącą się po porcie czy okolicach w samotności. Nie byli już w Hanie, nie mieli żadnego rozeznania, ani konkretnych patronów, których imię potrafiło zatrzymać większość nadgorliwców. -Mogę iść z Tobą, jeśli chcesz - Zawsze to trochę bezpieczniej! Chociaż i tak największym zagrożeniem w tym miejscu zdawał się być mroczny. Oczywiście będzie mogła to zrobić po upewnieniu się, że Shuten najedzona wyląduje bezpiecznie w ciepłym łóżku. Jeśli Ruri odmówi to cóż, Akane nie będzie naciskać.

Na podziękowania za jedzie, nijak nie odpowiedziała. Nawet nie z powodu, że nie do końca wiedziała za co padło owe podziękowanie. Za jedzenie w samo w sobie czy też za dostarczenie posiłku. Na pierwsze nie miała żadnego wpływu, a drugie no. Shuten była schorowana, trzeba było jej nieco pomóc prawda? Nie oczekiwała podziękowań za to. Zresztą. Dalej tłukła się w głowie ze swoimi myślami. Sytuacja ze statku nie dawała jej spokoju i takie zapomnienie o zdradzie nie przychodziło lekko.
Poza podstawowymi obowiązkami medyka drużyny jakoś nie miała ani chęci, ani też pomysłu co ze sobą zrobić. Poukładanie wszystkiego trochę zajmowało. Pierwszy dzień przeleżała jeśli miała wolne, drugiego zeszła wieczorem na dół by posmakować lokalnych specjałów wyskokowych. By później po prostu zwalić się na łóżko i zapaść w sen zimowy.... albo obok niego. Wszystko jedno. Trzeciego dnia poza typowym zmartwychwstaniem, zaczęła ogarniać się by być trochę bardziej do życia. Nawet zdołała opanować chęć zerknięcia co tam tworzy najmłodsza w ich drużynie, skoro ta nie bardzo chciała się tym dzielić. W głowie irytująco szumiało.
W końcu rozległo się pukanie i zanim ktokolwiek zdołał "zaprosić" gości do środka, w drzwiach pojawił się Norn, Akane lekko wykrzywiła się na jego widok (czy to może po prostu irytacja na cały świat zaćmiony kacem) i zapewne rzuciłaby jakimś konkretniejszym komentarzem na temat wchodzenia jak do siebie, gdyby nie fakt, że blondyn przynosił informacje. Dość istotne dla ich zespołu. Dodatkowo przyprowadził kolejną osobę, świetnie. Jeszcze więcej i jeszcze głośniej. Idealnie.
Tak, wspaniale. Widząc reakcje mistrzyni na widok zielonego, MOŻE Akane przyjrzała się Zielonemu z lekką nutą zainteresowania przez co irytacja mogłaby być CIUT mniejsza. Tylko ciut.
"A to Akane i Ruri."
Ooooh? Tylko tyle? Żadnego wprowadzenia? Nic? Tak po prostu?
Podparła policzek o dłoń, opierając się łokciem o kolano. Skoro mistrzyni nie zamierzała przypinać jej przykładowo łatki uczennicy, sama też nie będzie tego robić.
Irytacja.
Awatar użytkownika
Kamaboko Gonpachiro
Posty: 197
Rejestracja: 18 maja 2021, 13:59
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Port Shotousu

Trzy dni minęły całkiem szybko, biorąc pod uwagę ile pracy musiał włożyć w te 3 dni przygotowań. W tym czasie jego drużyna robiła swoje rzeczy. Niektórzy spali i szydełkowali, inni rysowali a jeszcze inni spędzali czas odkrywając tutejsze trunki wyskokowe. Czyli no każdy zajmował się sobą na tyle, na ile potrafił. Jednak czas odpoczynku - ten taki troszkę wymuszony i niespecjalnie interesujący - musiał kiedyś minąć. Rzecz jasna trzeciego dnia, nim jeszcze przyszedł do nich blondyn, Kamaboko połączył zwoje z żywiołami z plakietami do Raiko Kenka w swoim szaliku. Następnie schował zwoje w plecaku Shuten, jednocześnie tłumacząc jej co i jak. A potem cóż, pojawił się blondyn. Kamaboko nie wiedział czego się spodziewać, ale tego że sprowadzą do nich ich starego znajomego, na pewno się nie spodziewał. Kamaboko rozpoznał ziomeczka, chociaż nie pamiętał jego imienia. Na szczęście to, pamiętała Shuten. Wyglądało na to że mężczyzna jej szukał, najwidoczniej z polecenia Ichiwy, bo innego sensu w tym nie dostrzegał. Wyglądało też na to że swoje zadanie już jakiś czas wykonywał i dzięki temu dziwnemu zbiegowi okoliczności że byli tu gdzie byli, sytuacja rozwiązała się trochę szybciej. Na to że został przedstawiony, w żaden sposób nie zareagował. Czekał w zasadzie jak rozwinie się sytuacja... no, po chwili, z lekkim lagiem, skinął zielonemu głową. Dochodząc do wniosku że chyba tak wypada.
Awatar użytkownika
Nara Shizu
Posty: 509
Rejestracja: 28 cze 2021, 12:57
Ranga: Genin
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Port Shotousu

Za tym co odległe - Arc II: Starzy Znajomi­
WydarzenieWielka Przygoda
Post16/? (130/?)

Ruri patrzyła na Akane, słysząc jej propozycję. Myślała chwilę. Patrzyła na nią, uciekała wzrokiem, patrzyła ponownie. Otwierała usta i zamykała, jakby nie mogąc się zdecydować. Spojrzała w sufit.
- Możesz. Jak chcesz. - odpowiedziała ostatecznie po dość głębokiej, wewnętrznej walce sama ze sobą. I wstając ze swojego miejsca na łóżeczku, gotowa już do wyjścia, zerknęłaby jeszcze w stronę Akane. Czekając aż ta też będzie gotowa. I wtedy by wyszły, z czego to Ruri kierowała. W końcu ona chciała wyjść. Akane była tutaj tylko supportem, nie znającym nawet myśli młodej dziewczynki. To też mogła za nią podążać. Mogła ją też zaczepić, jak chciała. Jeśli chciała. Sama Ruri nie zaczynała rozmowy. Ich pierwszym stopem było nabrzeże, pełne straganów z różnymi drobiazgami. Mniej lub bardziej odpowiednimi. Było nawet jakieś wyposażenie shinobi! Młoda Hatsu chodziła, zerkając co jakiś czas na rzeczy na straganie. Nie zatrzymywała się jednak na dłużej, to chyba nic nie kupiło jej uwagi. Akane też miała lekkie problemy z podążaniem za nią, bo tłumy były spore. Po paru minutach jednak, Ruri skręciła bardziej w głąb miasta. Tam już nie było straganów. Sklepy, zamtuzy, gospody, restauracje, siedziba straży, jakieś magazyny... wiele najróżniejszych rzeczy, jakie to zatrzymywały na moment dziewczynkę. Zerkała w nie. Patrzyła przez minutę, i odchodziła. Przechodzili też raz dość ciemniejszą alejką. Taką, gdzie definitywnie na jej końcu siedział jakiś brudny bezdomny, a na początku całowała się jakaś para dziewczyn, z czego jedna była przyparta do ściany. Nim jednak Mirai nawet zdążyła Ruri zatrzymać, ta zaczęła dreptać przez ciemną alejkę nie zwracając uwagi na to co się działo wokół. W sumie... w Hanie było gorzej, jakby nie spojrzeć. Czym mógł Ruri taki port grozić?
Trafiła się jednak jedna rzecz, jaka bardziej przykuła uwagę dziewczynki. Sklep z drewnianymi figurkami. Do niego, jako jedynego sklepu, nawet weszła a nie patrzyła tylko przez szybę. Zaczęła się rozglądać, a sama Mirai musiała przyznać że sklep był dość rozbudowany. Strugane modele statków, zamków, ludzi, strażników tego miasta, dawnej wioski Kumogakure... wszystko było bardzo rozbudowane i niezwykle detaliczne. Były nawet jakieś drewniane maski! Dało się też znaleźć jakieś drewniane naszyjniki, wyglądające na coś czego raczej na co dzień się nie nosiło. Sama Ruri? Najbardziej zdawała się zainteresowana drewnianą tiarą. Bez żadnych kryształów, ani dodatkowych ozdób. Definitywnie była ona piękna. I ją też kupiła Ruri. Nie jako jedyną rzecz. Kupiła też drewnianą piersiówkę, i drewniane... serce? Weird. Zapakowała rzeczy do swojego plecaczka, z wyjątkiem piersiówki. Ja wyciągnęła w stronę Akane.
- Dla Ciebie. - stwierdziła prosto, czekając aż Mirai przyjmie prezent. Tak teraz patrząc, na piersiówce był wyryty napis "Dobra alkoholiczka". Aha.

Opuszczając sklep, Ruri udała się z powrotem w stronę portu. Przykucnęła sobie na nabrzeżu, tak że nóżki jej dyndały się nad wodą. Obserwowała ocean, jakby nie starczyło jej go ostatnio. Statki, jakie przypływały i odpływały. Piraci chyba też się tutaj znajdowali, bo dało się dojrzeć kobiety w bardzo podobnych strojach do tych z tonącej Valkyrii, jaka to pewnie zatonęła już teraz. Ruri z powrotem nic nie mówiła. Wyjęła tylko tiarę, i przyglądała się jej zamyślona. I planowała tak siedzieć do późnego wieczora, prawie nocy, chyba że Akane by ją jakoś przekonała do wcześniejszego odejścia.

...3 dni później

Może nie była to osoba, jaką najbardziej by Shuten chciała widzieć. Nie mniej, był to stary znajomy i mógł mieć poszlaki. Chyba je miał, skoro tutaj się zjawił. Raczej... tego dopiero mieli się dowiedzieć. Na określenie "chan" chłopak tylko szerzej się uśmiechnął. Nooope. Ten trick definitywnie nie był efektywny na tego pana, jaki przyjął go chyba niczym komplement.
- Jak ostatnio patrzyłem, to nie pojawił się żaden kolejny Tsuchikage po Tobie, Shuten-chan. - stwierdził z uśmiechem wzruszając rękoma, nim przyczepił się jej następnych słów. - Oh, na pewno tutaj jesteście aby odwiedzić nas! Mnie, Omon'a, Raiko, swoich koleżków jakich nam podrzuciliście... Seinaru, Ishiego i małą... jak się ona zwała?
Zapytał w sumie Shuten, autentycznie nie pamiętając. Podrapał się po policzku, nim ostatecznie, ponownie wzruszył rękoma.
- W każdym razie, na pewno tu jesteście aby nas odwiedzić. Inaczej czulibyśmy się zranieni. - powiedział z uśmiechem, jaki po chwili jednak zbladł kiedy wspomniała o szukaniu jej. I szukaniu Reia. Nie odpowiedział jednak, przynajmniej nie dopóki nie przedstawiła mu reszty. Spojrzał na każdą osobę. Mrugnął paręnaście razy widząc Kamaboko.
- Trochę? To mało powiedziane. Saki się zdziwi jak cię zobaczy... w sumie wszyscy, ale on najbardziej. - skomentował, i też kiwnął głową w jego stronę, nim przeleciał wzrokiem na skacowaną Akane i rysującą Ruri. Sama Ruri na przedstawienie oderwała głowę i kiwnęła w jego stronę. Akane patrzyła zirytowana. Kinda.
- Karui mnie zwą, najpiękniejszy spośród shinobi Kumo, żonaty z 4 pięknymi dziewojami... chcesz być 5? - zapytał Akane, kłaniając się lekko i puszczając na koniec oczko. Po chwili się jednak zaśmiał i pokręcił głową. Na jego twarz wróciła powaga.
- Obawiam się, że starczy już tych żartów na ten moment. Shuten i Kamaboko. Szukałem was, bo potrzebna jest wasza pomoc. Saki, Onimaru i Rei potrzebują waszej pomocy. - powiedział poważnym głosem, nim sobie wskoczył i usiadł na niewielkim stoliczku przy drzwiach. Skupił swój wzrok bardziej na Shuten, zastanawiając się nad tym czy powinien coś jeszcze powiedzieć. I chyba ostatecznie zadecydował że tak. - Samurajowie zaatakowali Wieloryba. Porwali Rei'a i przetrzymują go w jednym ze swoich więzień, jednym z ostrzejszych. Pewnie torturują. Stało się to parę dni temu. Onimaru zbiera już znajomych aby najechać więzienie. Powinniśmy się z nim spotkać.

Lista NPC
Obrazek
Wcielenie Jelenia
Prowadzone wątki 5/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
Awatar użytkownika
Sabataya Shuten
Posty: 941
Rejestracja: 27 kwie 2021, 12:40
Ranga dodatkowa: ex-Kage
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Port Shotousu

Coś czuła, że jej "sprytny" plan nie będzie bardzo efektywny na zielonego. Na Kapitana? Oh, na pewno! Ale na niego? Nie nie. Inny rodzaj człowieka. Na Karuia potrzebowała odmiennych sztuczek, nad którymi nie zamierzała myśleć. Zamiast tego westchnęła ciężko ponownie słysząc, jak to zdrabnia imię Sabatayi.
- Może dlatego, że nie ma już Iwy, w której ktoś mógłby być Tsuchikage...? - zasugerowała w odwecie, jakby był to najbardziej oczywisty powód braku kolejnego Cienia Ziemi. Gdzie niby miała "królować"? Nad opustoszałymi domami? A może nad stertą gruzu, gdzie przed wojną stały niektóre dzielnice klanowe? Nie mniej, czy zamierzał ją nazywać dalej Tsuchikage: była to kolejna rzecz bez większego zna... a nie, czekaj. Tutaj to tak nie działało. - W każdym razie wolałabym, by jak najmniej ludzi wiedziało kim byłam. Nie każdy widzi obecnego stanu kontynentu jako wyłącznie winę Suny. - i w sumie mają rację. Pytanie jednak nie brzmiało "czy Godaime stoi za aktualną sytuacją" tylko "czy w przeciwnym razie, sytuacja nie wyglądałaby gorzej". Mogła wyglądać lepiej, jasna sprawa. Nikt teraz tego jednak nie sprawdzi, mleko się rozlało i zostało jedynie poradzić sobie jakoś z rzeczywistością. Czy jednak ten przystanie na jej prośbę, rzuconą bez zbędnej powagi, czy ją zignoruje - pozostawało w rękach ich starego przyjaciela. Na kolejną uwagę uniosła brew. W gruncie rzeczy odwiedzenie ich również miało swoje miejsce w planie wycieczki. Co prawda "przy okazji", szukając informacji o Ichiwie, ale jednak! Część niej rwała się do wytknięcia Karuiemu, że sami również mogli wpaść w odwiedziny do Iwy. Ba! Nawet statkiem mogli przypłynąć pod same drzwi. A teraz to oni byliby urażeni, jakby nie przybyli do Kumo specjalnie dla nich? Oh... No jak do tego doszło?
- Oczywiście, że chodzi również o zobaczenie naszych dobrych znajomych. Musieliście być bardzo zapracowani, skoro sami nie znaleźliście chwili, by wstąpić do Iwy, ale żaden problem! Oto jesteśmy, prosto z drugiego końca świata. - odparła spokojnie, jakby była to naturalna kolej rzeczy. Nie była zła. Nie była smutna. Rozczarowana? Może trochę. I to rozczarowanie objawiające się niczym bardzo wyraźne i namacalne widmo sarkazmu wiszące nad jej słowami, pchnęło ją do wytknięcia tego drobnego detalu. Może rzeczywiście dużo bardziej wypatrywała swojej załogi pirackiej, jednak przygnieciona obowiązkami oraz gasnącym w oczach Gonpachiro, czuła się całkiem sama. Obecność Akane jak najbardziej była niczym kołem dla tonącego, jednak to nie był do końca to samo. Nie mniej nie pojawili się ani jedni, ani drudzy. - Ni. - dodała po chwili, rozjaśniając nieco pamięć Zielonego - Nazywa się Ni. - powtórzyła jakby jeszcze zaznaczając, że chodzi o imię młodszej z "podrzuconych". Niby trochę czasu minęło, ale jednak pamięć nie zawodziła. Wyjątkowo nie w tej kwestii. I nie w tym momencie.

Na moment uwaga chłopaka przeniosła się na inne osobistości. Wszystko zaczynało się powoli układać. Iść w odpowiednim kierunku. Jej drobny uśmiech, jaki do tej pory błąkał się na twarzy rudowłosej, zniknął w końcu widząc twarz Karuia. Wbiła w jego twarz rubinowe tęczówki, obserwując go zaintrygowana. Coś musiało być na rzeczy. Temat jednak, z jej winy też, przeniósł się chwilowo na inne osoby w pomieszczeniu. Jej oblicze jednak nie zmieniła się w żaden sposób na wspomnienie o Sakim. Nie oznaczało to jednak, że zignorowała jego imię, czy ten dla Shuten stanowił osobę obojętną. On... zdecydowanie będzie "zaskoczony". I pewnie niepocieszony tym, co spotka. Koniec końców lalkarz zmienił się nie tylko fizycznie. Jego charakter bardzo odbiegał od tego, z jakiej strony poznał go bard, jednakże! Może zmiana otoczenia sprawi, że "wyłowią" gdzieś tam ze środka Kamaboko jego stare "ja"? Na to trochę liczyła. Na rozweselenie go, chociaż odrobinę. Jeśli nie od razu to może po... jakimś czasie. Dłuższym czy krótszym - bez znaczenia. Zasługiwał, z resztą jak każdy w ich upośledzonej drużynie, by mieć chociaż trochę radości z życia. Przez ten krótki moment była jednak zbyt zaabsorbowana zachowaniem ich przyjaciela, by zareagować na słowa - nie rzucone z resztą do niej - w jakikolwiek bardziej... wyrazisty sposób. Podobnie sprawa miała się z Akane. Zdawała się dość nie w humorze, co chyba można w jej przypadku zrzucić na kaca. Zdecydowanie. Ponownie jednak brew rudowłosej poszła w ruch.
- Nie myśl, że tak łatwo oddam ci moją uczennicę do twego haremu. - rzuciła pół żartem, pół serio. Nie planowała mieszać się w jakiekolwiek relacje Akane czy układać dziewczynie życia. Cholera... Nie dość, że od Shuten wyższa, to jeszcze o bardzo niewiele młodsza. Nie wiedziała nawet, czy winna nazywać ją uczennicą, bo... czego jej niby uczy? Życia? Formalnie jednak chyba tak ich "relacja" została początkowo zdefiniowana i nikt nie wnosił sprzeciwów.

Ta bardziej poważna część zaczęła się chwilę po tym. Jej wzrok spoczywał na Zielonym już od pewnego czasu, to też jedyne czego potrzebowała, to przedstawienie sytuacji. Ta zaś została opisana początkowo w sposób bardzo prosty. Wieloryb potrzebował pomocy. Kapitan potrzebował pomocy. Onimaru i Saki też. I tyle starczyłoby, by bez słowa wstała z łóżka szykując się do drogi. To, że będzie im potrzebne wsparcie, podejrzewała już na pokładzie Valkyrii. Zegar tykał i tylko mogli zgadywać, ile mają czasu, nim tamci w końcu ich złapią.
Niespodzianka - nie mieli.
Spóźnili się.
Z każdym kolejnym słowem czuła, że coś się w niej gotuje. Ostrożnie brała każdy wdech, chcąc uspokoić nerwy. Siedziała zaciskając pięść na miękkiej kołdrze jednocześnie ciesząc się i żałując, że nie padło na nic, co mogłoby chrupnąć w jej żelaznym uścisku. Miało być już wszystko "dobrze". Mieli wrócić do przyjaciół. W końcu znaleźć się wśród "swoich" z nadzieją, że każdy kolejny dzień będzie dzięki temu trochę lepszy, niż do tej pory. I nagle kiedy była już tak blisko, historia próbowała usilnie zatoczyć koło. Wracali niczym szarańcza próbując obrabowywać ją ze wszystkiego, co miała. Nagle znowu czuła się jak dziesięcioletnia Shuten siedząca i patrząca, jak jej mała ojczyzna staje w ogniu. Z każdą kolejną chwilą była coraz to bardziej sama, żegnając się z każdym, kto był jej drogi. Byli pierwsi, by stanąć "z pochodniami" przed jej balkonem Kage. I pierwsi, by po latach zaroić się w portach sprawiając, by powrót do Mizu stał się jeszcze większym utrapieniem. A teraz, z wszystkich możliwych osób zdawali się być pierwsi do odebrania jej osoby, jaką była w stanie po tylu latach obdarować cieplejszym uczuciem. Na samym myśl o tym narastała w dziewczynie żywa furia, wymieszana z frustracją i strachem chwytającą ją za gardło. Nigdy nie uważała się za osobę zdolną do okropnych, okrutnych czynów. Niesprawiedliwych? Owszem. Poddających wątpliwością istnienie jej kręgosłupa moralnego? Zdarzało się. Nigdy jednak nie widziała się jako kogoś, której cierpienie drugiego człowieka miało jej przynieść radość czy ulgę. Gdyby jednak w tym momencie znalazła się z dowolnym samurajem w jednym pomieszczeniu - nie byłaby w stanie zagwarantować, że nie wcisnęłaby mu jego własnych jelit do gardła.

Siedziała kilka długich chwil w ciszy. Chwil, które potrzebowała na uporządkowanie myśli i powtórne upakowanie całej nienawiści, złości, furii i gniewu kipiącego z głębi rudowłosej. Chwili, by znowu zamknąć je w głębi własnego serca, przynajmniej częściowo, nim zrzuciła z siebie kołdrę jednym pewnym acz ostrożnym ruchem. Jakby pilnując, by z tego wszystkiego nie miotnąć nią w kierunku, gdzie mogłaby poczynić więcej zła niż pożytku.
- Ruszamy za maksymalnie dziesięć minut. - stwierdziła beznamiętnie, zabierając z krzesła wcześniej uszykowane ubrania. Wraz z nimi zamierzała wejść do łazienki, przebrać się w biało-czarną sukienkę z narzuconą nań suchą już, czarną bluzą oraz czarne, przylegające spodnie wraz z cieplejszymi kozakami do kolan. Włosy ułożyła naprędce w kok hiszpański, spinając go dodatkowo dłuższą wsuwką ozdobioną ciemnoczerwonymi kwiatami maku, nim wyszła z pomieszczenia zakładając opaskę na oko. Zapieczętowała piżamę oraz wyschnięte ubrania, po czym pościeliła po sobie łóżko. Nad żadną z tych rzeczy nie zamierzała jednak spędzać więcej czasu. Dziesięć minut. To maksimum, jakie mogła dać temu miejscu przed ruszeniem ku celu. W te dziesięć minut zamierzała również pożegnać się krótko z Nornem i jego drużyną oraz zejść do gospodyni, podziękować za nocleg i wyżywienie. Z wdzięczności za okazane serce, dołożyłaby dodatkowe 400 ryo na rzecz dalszego funkcjonowania przybytku. Po tym? Mogła ruszać. Choćby prosto ku miejscu, gdzie trzymają Ichiwe. Podejrzewała jednak, że ich następnym przystankiem może być siedziba ich towarzyszy, gdzie zapewne czeka już na nich Onimaru wraz z Sakim.
Obrazek
Awatar użytkownika
Kamaboko Gonpachiro
Posty: 197
Rejestracja: 18 maja 2021, 13:59
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Port Shotousu

Tak, on zdecydowanie przybył by zobaczyć czy... jego... towarzysze? Starzy towarzysze? Dawni kompani? Ludzie na których w czystej teorii mu zależało? Mają się dobrze. Miał prawdziwe problemy z nakreśleniem kim dla niego byli. W każdym razie czuł się poniekąd odpowiedzialny za życia trójki z Mizuyamy i postanowił ich "Odwiedzić". Chociaż tak naprawdę był kontent ze sprawdzeniem tego z daleka. W sensie, tak... raczej nie był duszą towarzystwa będącą idealnym kompanem do rozmów czy chociażby przebywania w bliskiej okolicy. Raczej popsułby innym radość ze spotkania? Zdecydowanie lepiej, żeby tacy jak on, trzymali się jak najdalej innych ludzi. Z drugiej strony, Ruri była taka jak on. I dla niej chciał czegoś zupełnie odwrotnego. Żeby spotykała ludzi i trzymała ich blisko, by być może z ich pomocą, wyjść ze stanu w którym była. Dlaczego jego spojrzenie na te dwie niemal identyczne kwestie były tak bardzo odległe? Które podejście było tym właściwym - to zastosowane wobec siebie, czy to wobec Ruri? Który Kamaboko się mylił, a który miał rację? Bardzo interesująca kwestia, a nie miał zbyt wiele czasu by ją przemyśleć, eh.

Uniósł by brew, gdyby miał brew, słysząc jak Shuten nie chce by wszyscy wiedzieli że jest Tsuchikage. No cóż, ona jakoś nie specjalnie przejmowała się rozpowiadaniem tego że Kamaboko jest Kamaboko. Nie żeby jej powiedział, by tego nie robiła, niemniej jednak sama mówiła czasem więcej niż powinna. No cóż, przynajmniej pozbawiła Kamaboko konieczności podjęcia mało wygodnej decyzji. Zresztą, był dziwny i błąkał się obok Shuten, nawet jak załoga wieloryba nie mogła wiedzieć że on to on, tak zapewne gromadka z Mizuyamy dodałaby dwa do dwóch. Chociaż nie dało się ukryć, kusiło bycie "Berry", randomowym króliczkiem. Nie musieć zawracać sobie głowy tymi wszystkimi kwestiami socjalnymi, oczekiwaniami innych. No ale to byłoby bardzo trudne do zrobienia. Zwłaszcza że nie wiedział jak długo pozostanie Berry. Również planował powiedzieć że Nii, to Nii, ale Shuten go wyręczyła i tak naprawdę stracił jedyny powód żeby się odzywać, więc nim w ogóle zdążył otworzyć usta, zamilkł. I nawet mu to odpowiadało.

Słysząc słowa dotyczące swojego ciała i tego jak zareaguje na to Saki... no nie zareagował w żaden sposób. Przez chwilę myślał żeby może przechylić głowę, albo wzruszyć ramionami, bo ludzie tak czasem robili. Ostatecznie jednak nie zrobił zupełnie nic, nie drgnął, nie odezwał się, ot po prostu świdrował wzrokiem Karuia obserwując jego interakcje z resztą drużyny, aż w końcu nie postanowił oświadczyć się Akane - swoją drogą w mało imponujący sposób - był to drugi moment w którym Kamaboko planował się odezwać, mówiąc po prostu że to niemożliwe. Akane była im poniekąd potrzebna. Była potrzebna Shuten i Ruri by je leczyć i dbać o ich zdrowie gdy on zawiedzie w ich obronie. Jednakże i tego robić nie musiał bo Shuten po raz kolejny go wyręczyła. Fakt że dziewczyna zabierała mu wszystkie linie dialogowe był poniekąd pocieszający. To pozwalało mu być niemiłym bucem w milczeniu trochę dłużej.

No i stało się. Karui powiedział coś, co sprawiło że i Kamaboko się odezwie. Zwłaszcza że był pewien - i miał rację - że Shuten zrobi coś, czego on by w tym wypadku nie zrobił. 10 minut i ruszają? Oh na Bogów. Przez chwilę planował pochwycić ją nićmi chakry, obawiając się że biorące nad nią górę emocje mogłyby doprowadzić do uszkodzenia budynku lub biednego posłańca, na szczęście Shuten była na tyle normalna że takie rzeczy się nie wydarzyły.-Dokąd?-Zapytał jedynie rudowłosą, ale było to pytanie retoryczne.-Spakujcie się, a ty weź kilka głębszych oddechów-Rzucił wpierw do Akane i Ruri a potem do Shuten. Bo chociaż jego towarzyszka wydawała się być spokojna, tak w środku była roztrzęsiona. 10 minut? Być może się wyrobią, ale czy na pewno?-Jak daleko stąd jest wasza baza? Gdzie znajduje się więzienie? Jesteś w stanie nakreślić mniej więcej jak wygląda? Jak mniemam jakieś mapy macie w swojej kryjówce. Czy zdobyliście mapę więzienia?-Oh tak, w głowie Kamaboko zrodziło się już z tysiąc pomysłów co zrobić z obecną sytuacją. Plany, plany, chociaż wiedział że Onimaru dysponował własnymi, tak Kamaboko i tak miał zamiar stworzyć własne. A za którymi podąży... zobaczmy.-Jakimi siłami dysponujcie i planujecie dysponować? Jaki macie budżet? Jaka jest różnica sił między wami a samurajami?-Kolejne istotne pytania. Wiążące się też z głównym problemem wyruszania stąd teraz. To nad czym teraz myślał, nie spodoba się ani Akane, ani Shuten, ani Ruri. Nawet jemu się trochę nie podobało z jednego konkretnego powodu. Musiał więc ocenić wszystkie za i przeciw, Spojrzał na swoją drużynę bacznym okiem mierząc całą trójkę uważnie, słuchając odpowiedzi Karuia.
-Zwykle zrobiłbym jak uważam-Wzruszył ramionami przyznając że normalnie nawet nie pytałby o zdanie swojej drużyny.-Ale jeśli mój i ich budżet na to pozwoli, a nasze siły są za małe... to mamy całkiem silnych najemników nieopodal. Cokolwiek byśmy o nich nie myśleli.-Wynajęcie ICH było logicznym i taktycznym posunięciem, jeśli rzecz jasna ich budżet na to pozwoli a siły samurajów są zbyt duże wobec liczebności i siły ich grupy. Nie był to jednak ruch konieczny, jedynie zmniejszający niebezpieczeństwo. Dlatego decyzję odnośnie swojego pomysłu zostawił tej trójce i poniekąd Karuiowi-Są bardzo silni, ale pewnie i bardzo drodzy-Spojrzał na Karuia, ponieważ on miał jedynie 8.000 ryo i to mogło nie starczyć na wynajęcie tamtej grupy. Anyway, tak, przedstawił im ich "Opcję", no i jeśli się zgodzili gotów był pójść targować się z ich "Towarzyszami". Sam się nie pakował, bo tego nie potrzebował. A reszta powinna robić to na spokojnie. Jak się będą śpieszyć, popełnią błędy.-Masz pusty zwój?-Zapytał jeszcze Shuten, bo akurat zakupki na ryneczku, brzmiały średnio, a uznał że przyda mu się jeszcze jeden.
Awatar użytkownika
Mirai Akane
Posty: 149
Rejestracja: 31 maja 2021, 23:26
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Port Shotousu

Słysząc odpowiedź Ruri, Akane zatrzymała się na chwilę i zamrugała analizując raz jeszcze to co usłyszała. Szczególnie, że bardziej spodziewała się, iż młodsza odmówi, a ta się na to zgodziła. Ciekawe jakie za i przeciw przerabiała sobie w tamtym momencie w głowie. Kapłanka uśmiechnęła się lekko i przytaknęła. Przyśpieszyła ruchów by w miarę ogarnąć Shuten, siebie ogarnie po powrocie. Nie chciała by Ruri za długo czekała.
Swoją drogą nie spodziewała się trochę tępa jakie narzucał najmłodszy nabytek ich drużyny. Nie poświęcała nawet zbyt dużo czasu mijanym straganom jedynie rzucała spojrzenie na ich asortyment i ruszała dalej. Wydawało się nawet, że Ruri konkretnie wiedziała czego szuka i jedynie szukała tej "jednej" konkretnej rzeczy. Podążanie za nią było naprawdę trudne szczególnie, że obecny dookoła tłum nie ułatwiał niczego. Nawet jeśli w ciągłym biegu to Akane spróbowała wypatrzeć i kupić jakiś przybornik medyczny / apteczkę, coś co pozwoli jej stabilizować pacjentów bez użycia chakry. Ot jak sensei Kiba przykazała. Szczerze mówiąc przez ten cały "pościg" nawet nie miała jak porozmawiać z Ruri, ale zapewne na to znajdzie też odpowiedni moment. Opuszczenie zatłoczonego targu na pewno mógł okazać się błogosławieństwem lub klątwą, a zapuszczając się w ciemniejsze uliczki wystarczyło być po prostu uważnym i w gruncie rzeczy pilnować własnego nosa. Jak to już wszechobecny głos zdążył zauważyć. W Hanie bywało gorzej.
Wypatrzony przez Ruri sklep faktycznie był interesujący, czyżby to tego szukała cały czas? Czy może trafiła tutaj czystym przypadkiem i właśnie "to" spełniało jej oczekiwania? Oczywiście Akane również skorzystała z okazji by rozejrzeć się po sklepie, skoro młodsza postanowiła się tutaj na chwilę zatrzymać. Cała ta detaliczna robota naprawdę przyciągała oko. Kapłanka zatrzymała się na chwilę przy maskach. Ot, wracając pamięcią do nielicznych festiwalów, jeśli tak je można było nazwać, gdzie faktycznie maski się pojawiały. Wszystko w końcu miało swoje jakieś przeznaczenie, religijne czy też jedynie ozdobne. Niestety sama mogła zapewne jedynie pooglądać biorąc pod uwagę stan sakiewki, ale przynajmniej oko nacieszyła.
Ten dzień owocował w ciągłe niespodzianki, kompletnie nie spodziewała się otrzymać prezentu, szczególnie, że była to piersiówka. Odebrała nieoczekiwany prezent.
- Dziękuje. - Przyjrzała się temu dokładniej, "dobra alkoholiczka". Próbowała się powstrzymać, ale cóż. Ostatecznie zaśmiała się szczerze, kładąc dłoń na głowie Ruri i wprowadzając trochę chaosu w jej fryzurze. - Hej! Ostatnio nie pije AŻ tyle. - Dalej była rozbawiona, nie zamierzała się tłumaczyć czy też wykręcać. Dziewczynka nie była ślepa, więc próby zaprzeczenia jedynie by ją ośmieszyły. Zresztą była "dobrą" alkoholiczką, więc to nie mogło być złe, right? Schowała prezent do przeciwległej kieszeni, do tej w której trzymała własną piersiówkę.
Podążyła za Ruri w stronę portu i nawet przycupnęła obok niej, przez chwilę również wpatrywała się w ocean. To było na swój sposób uspokajające, obserwować to wszystko ze stałego lądu, a nie z bujającej łajby. Akane próbowała nie uciekać myślami za daleko, bo w końcu dotarłaby do Valkyrii. Dlatego musiała zmienić punkt, który obserwowała na niebo, a później zerknęła na Ruri i to co trzymała w dłoniach.
- Ładna - oceniła swoim okiem eksperta - przywołuje wspomnienia czy też znaczy dla Ciebie coś szczególnego? - Ot małe pytania by wybadać nieco jej towarzyszkę. W końcu Ruri wyciągnęła ten przedmiot z dwóch pozostałych jakie kupiła. - Opuszczałaś kiedyś Hanę? Dobrze orientowałaś się w tym miejscu.
Może i każdy port wyglądał tak samo, ale no.

-------

Usłyszawszy "propozycję" Zielonego, Akane spojrzała na niego nieco oceniająco. W końcu musiała przyjrzeć się jak wygląda najpiękniejszy spośród shinobi Kumo, prawda? Tym razem jednak Shuten stanęła w jej "obronie". Uśmiechnęła się też lekko pod nosem.
- Poza tym wybacz. Nie lubię się dzielić, to by było niebezpieczne. - Tylko dla kogo? Dla niego? Czy też dla pozostałej czwórki? - No i ostatnio zatapiam statki, jeszcze nie odkryłam co potrafię na lądzie. - Wzruszyła też ramionami. Yup, Valkyriia była jej winą.
Przysłuchiwała się też dalszej wymianie zdań. Nie zapowiadało się to dobrze. Więzienie, ratowanie więźniów i tak dalej... nic z tego nie brzmiało zbyt... bezpiecznie, a widząc reakcję Shuten, cóż. Mieli przy sobie wściekłą Tsuchikage. Podniosła się też wcześniej niż na "rozkaz" i zaczęła pakować rzeczy. Zatrzymała się tylko na wzmiankę o NICH. Najemnikach.
- Chyba nie mówisz poważnie... - Mruknęła widocznie niepocieszona wizją przebywania w ich okolicy. Te kilka dni na małej łodzi było wystarczające. Jednak też rozumiała "żelazną logikę" Kamaboko. Znowuż niekoniecznie by się z nią zgadzała, ale ją rozumiała.
Awatar użytkownika
Nara Shizu
Posty: 509
Rejestracja: 28 cze 2021, 12:57
Ranga: Genin
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Port Shotousu

Za tym co odległe - Arc II: Starzy Znajomi­
WydarzenieWielka Przygoda
Post20/? (134/?)

Tup, tup, tup, tup, tup... właśnie tak robiła Akane, podążając też za Ruri i ledwo będąc w stanie ją wyłapać. Poświęcanie bardzo niewielkiej uwagi poszukując jakieś apteczki czy czegoś w tym stylu, wynikło no... niczym. Zwyczajnie, ich najmłodsza członkini drużyny była zbyt szybka. Zbyt konkretna. Aż ostatecznie znalazła to czego szukała. Sklep, w jakim to nawet alkoholiczka się rozejrzała. Co jak co, dobry kunszt było w stanie docenić wiele osób. A maski, mające pewnie jakieś religijne znacznie, również były ich częścią. Ostatecznie jednak, byłą zbyt biedna - chociaż czy takie coś faktycznie kosztowało wiele? Tego nie sprawdziła nawet, zostawiając maskę za sobą. Skupiając się na Ruri. I na prezencie, jaki to dostała. Śmiech jakim wybuchła po chwili, jak i czochranie młodszej dziewczynki po głowie nie przyniosło szczególnie u niej reakcje. Nie uśmiechnęła się, nie zaśmiała się też, a w jej oczach nie pojawiły się jakieś emocje. Kiwnęła jednak głową.
- Dobrze, że się podoba. I nie okłamuj się, Akane-san. - skomentowała tylko, chyba się domyślając że przy najbliższej możliwej okazji kobieta sięgnie po alkohol. Przycupnęły sobie i zaczęły obserwować ocean. Dość relaksujące zajęcie, jakby na to nie spojrzeć. Mirai nie wystarczyła jednak cisza. Zadała pytania. Ruri wzrokiem dalej przyglądała się tiarze. Siedziała przez minutę cicho.
- ...nie wiem. To... - dziewczynka przymilkła przez chwilę, chyba myśląc nad słowami. - Pamiątka. Podróży. Nie wiem jak to jest... chcieć. Ale podobno, zbieranie wspomnień może ułatwić mi... coś. Nie wiem.
Stwierdziła i siedziała w ciszy. Ilość dylematów wewnętrznych jakie Ruri musiała przechodzić, zdawała się dość przytłaczająca. Tylko co Akane mogła na nie poradzić? Niezbyt wiele. Na szczęście kolejne pytanie było łatwiejsze.
- Nie. Nie opuszczałam. Idąc przed siebie, zawsze musisz gdzieś dotrzeć. Bez zatrzymywania się, w końcu znajdziesz swój cel. - powiedziała słowa, jakie definitywnie były zbyt dojrzałe na taką młodą istotkę. Sprawiały też wrażenie, że powtarzała ona po kimś. Czy wszystko co robiła Ruri, było zbieraniną rzeczy jakie robili... inni? I chciała ich naśladować? Jeżeli tak, najpewniej był to dość... smutny los.

...3 dni później

Karui machnął ręką na logikę Shuten, że to nie było Iwy. Jakby kompletnie nie miało to znaczenia. Nie komentował jednak tej kwestii, zamiast tego zajmując się już następną. Shuten byla shy Shuten, i nie chciała by ludzie wiedzieli że była Tsuchikage.
- Ohh, uwierz. Nawet nam się oberwało za wojnę, kiedy to nawet do niej się nie mieszaliśmy... oficjalnie. Rozumiem doskonale to, że nie każdy widzi winę tylko w oczach Suny. - stwierdził z uśmiechem, nim jeszcze poruszył kwestię odwiedzenia ich. Na jej sarkazm, uśmiech chłopaka zastygł w miejscu. Podrapał się z tyłu głowy. Zaśmiał niekomfortowo. - Nooo... na to nie mam wytłumaczenia. Poza byciem bardzo zajętym oczywiście. Omon mnie zmuszał przez cały rok do ciężkiej pracy i w ogóle. Totalnie nie wypadło nam to z głowy.
Kiwnął parę razy głową, bardzo usilnie się ze sobą zgadzając. Na wspomnienie, że mała istotka zwała się Ni, posłał jej okejkę. Right. Ni. No zielonowłosy sobie zapomniał no. Głuptasek z tego Karuia. Nawet jego oświadczyny były takie 2/10, i Akane pewnie była w stanie sobie wyobrazić tysiące lepszych. Jeszcze jej sensei go zblokowała, kiedy to chłopak może chciał zaliczyć. Czy coś.
- Ahh... cóż za szkoda, cóż za strata. Może jeszcze się przekonasz, że czasem warto się dzielić. A na statkach rzadko pływam, to zatapiać je możesz. - dodał z uśmiechem, i puścił jej oczko. Rzecz jasna, nim zaczęły się te... poważne kwestie.


Czy Shuten była zła? To pewnie mało powiedziane. Samurajowie w końcu zdawali się odbierać jej wszystko, i tak jak Akane mogła nie znać aż tak dobrze swojej sensei by domyślić się co teraz przeszło przez jej myśli, tak Gonpachiro... tak, nawet jako Berry, nawet rozmyślając nad przedstawianiem się jako Berry, wiedział jak bardzo rudowłosa musiała teraz kipieć. 10 minut zdawało się to jasno okazywać. W 10 minut, to możesz wszyscy ząbki umyją. A co jeszcze z wykąpaniem się? Takimi rzeczami się nie przejmowała. Gonpachiro jednak, jako rozum drużyny? Już się przejmował. Na polecenie aby się spakowali, Ruri zsunęła się z łóżeczka i podeszła do swojego plecaczka. Schowała tylko swoją "zabawkę" z jakiej korzystała przed chwilą, nim wskoczyła ponownie na łóżko. Czekała.
- Baza... około 6 godzin, jeżeli będziemy do niej biec standardowym tempem shinobi, takim aby nie umrzeć po drodze z wycieńczenia. Więzienie... było gdzieś bardziej w głębi kraju Żelaza, konkretnie nie pamiętam. Nie wiem też jak wygląda. Mapy jakie mamy, niestety nie mają dokładnych informacji o więzieniach innego kraju. Takie musiały przepaść przy upadku wioski, podejrzewam. Więcej powie wam Omon lub Onimaru, oni razem stoją na czele tej operacji. Niestety, wszystkiego nie wiem. - odpowiedział ostatecznie, drapiąc się z tyłu głowy. Rzeczy o jakie pytał Kamaboko... no. Dość obszerne. Takie, jakich to Karui jako posłaniec nie znał. Widocznie nie był taktykiem jaki pomagał w planowaniu. - Wiem jednak, że nasze siły nie są wielkie. Staramy się pomóc jak najbardziej się da, jednak nie możemy przypisać zbyt wielu shinobi do tego. Jeżeli samurajowie by nas trafnie zidentyfikowali, na co byłaby wtedy większa szansa... moglibyśmy wywołać wojnę między Krajem Błyskawicy a Żelaza. Lub, nasz daimyo by przestał "ignorować" naszą obecność na rzecz udobruchania samurajów. Jesteśmy trochę już zbyt dużą grupą, by móc robić co chcemy... ale z tego co kojarzę, to 2 czy 3 oddziały specjalistyczne miał zaoferować. Nie wiem ile osób przyjdzie z Onimaru. Budżetu też nie znam, ale raczej... duży? Różnica sił między nami a samurajami też nie wiadoma, przynajmniej nie była kiedy wyruszyłem was szukać. Zwiadowcy może już wrócili. Przewidujemy jednak, sporą różnicę. Nasz 1 shinobi na 16 ich samurajów, coś takiego słyszałem.
Po tym wszystkich, odetchnął na chwilę. Przy wielu rzeczach się zatrzymywał i myślał ciut dłużej, ale ostatecznie co nieco informacji im dał.
- Jak mogę coś zasugerować... to najemnicy mogą się przydać. Myślę że Onimaru i Saki mieli głębokie sakiewki, więc... raczej będą w stanie ich zafundować? - stwierdził, chociaż dało się usłyszeć w jego głosie znak zapytania. Shuten też zdążyła się już w swój battle gear przebrać. Teraz tylko... co de facto planowali? Wynająć, czy jednak wyruszać sami? Oto jest pytanie.

Lista NPC
Obrazek
Wcielenie Jelenia
Prowadzone wątki 5/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
Awatar użytkownika
Sabataya Shuten
Posty: 941
Rejestracja: 27 kwie 2021, 12:40
Ranga dodatkowa: ex-Kage
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Port Shotousu

Nie wypadło im to z głowy. Yhym. Tak. Oczywiście. Brew dziewczyny poszła delikatnie w górę przyglądając się chłopakowi, jednak ostatecznie nie było większego sensu w ciągnięciu tematu. Zapomnieli. Stało się coś, co podejrzewała. Można by uznać, że są kwita - jakby nie było, oni też do nich bardziej nie zawitali. Nie licząc rzecz jasna podrzucenia trójki z Mizuyamy. Mieli obecnie i tak na głowie dużo ważniejsze kwestie, jakie to stanowiły głównych winowajców dość żywej, na swój sposób, reakcji rudowłosej. Gdyby mogła, ruszyłaby bez czekania. Byle szybciej dotrzeć na miejsce. Byle Rei znajdował się jak najkrócej na łasce tych sukinsynów. Na rzucone przez Kamaboko pytanie nie odpowiedziała. Gdzie ruszają? To dla Sabatayi było prawie oczywiste, chociaż gdyby Karui doradził wpierw udać się w inne miejsce - istniało duże prawdopodobieństwo, że nie pomknęłaby od razu do nadbrzeżnej bazy. Kolejna zaś uwaga?
- Robię co mogę. - odparła krótko, nim zniknęła za przymkniętymi drzwiami łazienki. Wdech i wydech - gdyby to rzeczywiście działało! Chociaż... może działało, tylko słabo? Może nie działo wcale, bo jej umysł co chwilę dorzucał węgla do przygasającego stopniowo pieca? Nie wiedziała. Spróbowała skupić się na moment na czymś innym: czy to na podpięciu włosów wsuwkami, czy też słuchając wymiany pomiędzy dwoma mężczyznami pozostawionymi w pokoju. Natłok pytań zdecydowanie był elementem nieuniknionym, zaś słysząc sugestię wynajęcia ich nowych znajomych, ręka rudowłosej na moment zastygła w miejscu. No tak, przecież mogli...
Nie byli potrzebni. Ani oni, ani ich pomoc. Shuten wystarczyła. Czy samurajów było dziesięciu czy dziesięć tysięcy - wystarczyła.
Ściągnęła brwi, po czym pokręciła głową. Mogli. I powinni ich wynająć. A przynajmniej porozmawiać. Nie rozchodziło się przecież o to, by wybić każdego samuraja w okolicy. Tylko o uratowanie Reia. I jak była zupełnie w porządku z faktem, że wyciągnęłaby go żywego bez uskuteczniania dziwnej, bezsensownej zemsty na garstce samurajów, tak nie w porządku była z odwrotną sytuacją. I czuła, że jest to myśl, konsensus, którego powinna się teraz kurczowo trzymać.

Wyszła z pomieszczenia. Nie wiedziała, czy spokojniejsza, ale z pewnością bardziej ubrana do drogi, niż wcześniej. Od razu ruszyła też do swojego dobytku, wyciągając kilka zwojów. O tym, że nie ma żadnego pustego, wiedziała już wcześniej. Prawdopodobnie sama nie wzgardziłaby dwoma dodatkowymi, jednak znała Gonpachiro na tyle, by wiedzieć jedno - nie traciłby szczególnie czasu na rzeczy bezsensowne. Stąd też założyła, że jemu podobny przedmiot przyda się bardziej, przestając przy okazji odliczać czasu do wymarszu. Wszystko co mogło im pomóc z wyciągnięciem Ichiwy było obecnie na wagę złota.
- Trzymaj. - rzuciła mu mały, pusty zwój. Wcześniej wypakowała z niego prowiant i mugiwarę przekładając ją do innego rulonu. Ten zaś ofiarowała lalkarzowi, nim jej wzrok przeniósł się pierw na ich starego przyjaciela, przeskakując momentami na marionetkarza. Stała przez moment spięta przy łóżku, nim splotła przed sobą ramiona. - Jeśli nie znajdą się żadne mapy, mogę spróbować sama... "rozejrzeć się" po okolicy więzienia. Jeżeli jednak mają jakiekolwiek bariery, a my nie mamy żadnych możliwości wystarczającego ich osłabienia, mogę nie być w stanie rozeznać się w rozmieszczeniu pomieszczeń. - poinformowała suchym, bez większych emocji tonem. Dość flegmatycznie, brzmiąc jak ktoś, kto może jednak nie śpieszył się "aż tak". Nie mniej - było to konieczne. Chociażby do próby zebrania myśli. Gdyby znalazła się w środku takiej twierdzy - szansa zdobycia informacji wzrastała. Nie było jednak opcji, by wejść tam niezauważoną tylko dla kilku szkiców. Wolała dać jednak znać, że mają pewne alternatywy. Może nie najlepsze, ale... jakieś. Dalej jednak bardziej optymalnie byłoby zapewne wykraść mapę z jakiegoś mniej strzeżonego miejsca.
- Wolisz sam się z nimi ugadać czy iść z tobą? - rzuciła do Gonpachiro, mając oczywiście na myśl Norna i jego kompanię. Nie czuła się w najlepszej formie do podobnych pertraktacji, chociaż nie miała nic przeciwko - i na co miała nadzieję - by stanąć gdzieś oparta o drzwi przysłuchując się takowym. Miała też wrażenie, że właściwie powinna przy nich być. Tak... po prostu. Rozchodziło się o rzecz dla niej zbyt ważną, by zostawić ją w całości na czyiś barkach.
- Tak jeszcze pytając z ciekawości, Karui - odwróciła ku niemu chłodne, rubinowe tęczówki - Jak dawno temu wyruszyłeś nas szukać? - to... chyba było istotne. Koniec końców jeżeli został wysłany niedawno, to istniała spora szansa, że wiele z posiadanych przez nich informacji nie uległo zmianom. W przeciwnym razie zaś myślenie nad wieloma kwestiami musiało poczekać. W sumie... już musiało. Ostatecznie chociaż coś wiedział, to nie wiedział wszystkiego.
Obrazek
Awatar użytkownika
Kamaboko Gonpachiro
Posty: 197
Rejestracja: 18 maja 2021, 13:59
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Port Shotousu

Karui udzielił odpowiedzi na zadane mu pytania i nie było aż tak źle. Znaczy się, nie brzmiało tak źle, póki nie przerodzi się to w regularną bitwę. Wtedy faktycznie brzmiało to nie dobrze. Istotna była też kwestia w różnicy elit po obu stronach konfliktu aczkolwiek tego nie mógł biedak wiedzieć. To coś co mogli wiedzieć ci cali sensorzy pewnie? No i oczy Shuten też zapewne mogły to ocenić. Oczywiście pod warunkiem że pod termin elit stawiali tylko ilość chakry a w przypadku samurajów wcale nie było to aż tak oczywiste. No ale nie było co się tym aż tak przejmować. To była zmienna która niemal cały czas pozostawała niewiadoma, dlatego też plany tak często musiały być zmieniane. Trochę gorszą informacją było ulokowanie więzienia. Biorąc pod uwagę Shuten, Białego i lodową wolałby więzienie nad brzegiem morza, zresztą geograficznie też lepiej ulokowane. Tymczasem więzienie pośrodku wrogiego kraju zapewne daleko od wód morskich? To zdecydowanie całkowicie zmieniało potencjalne planowanie. A że Kamaboko już dawno je rozpoczął, to było mu to trochę bardzo nie na rękę. Ostatecznie dostał też zwój od Shuten, fantastycznie. Ale to co z nim planował musiało jeszcze poczekać. Wpierw, niech dotrą do bazy.

Na Akane jedynie przez chwilę popatrzył, uznając że jej pytanie jest retoryczne. Nie była zadowolona ale nie oponowała jego pomysłu. Ruri wybrała milczenie, Shuten otwarcie się z nim zgodziła a nawet zaoferowała pomoc w negocjacjach. Po chwili zastanowienia Kamaboko przecząco pokręcił głową, zapewne ku rozczarowaniu dziewczyny. Nim ta jednak zdążyła wyrazić swój niemy sprzeciw, wyciągnął z torby trzy zwoje i rzucił je do Shuten. Jeden mieścił na sobie technikę Kowasu, kolejny Erementarbazuke a ostatni Kaze ni Kusari de tsunagareru-Mam nadzieję że szybko się uczysz-I to powiedziawszy samemu wyszedł z pomieszczenia, udając się do "Sąsiadów".

Stanął pod drzwiami i zapukał, czekając na jakieś "Tak" lub "Proszę" lub cokolwiek. O dziwo Kamaboko miał więcej kultury niż co poniektórzy, ale jego cierpliwość też była limitowana i jeśli by za długo zwlekali z wpuszczeniem go do środka, to po prostu by wszedł.-Mam nadzieję że jesteście wolni, bo chciałbym was wynająć. Albo chociaż część z was-Powiedziałby już na wstępie bez większych pogaduszek-Planujemy odbić człowieka z więzienia pośrodku pobliskiego kraju. Więzienie strzeżone przez raczej dobrze wyszkolonych wojowników.-Rozejrzał się po nich zastanawiając czy w ogóle mają czas, na nowe zadanie. Bo z tymi maniakami raczej wątpił w brak chęci. Wzrok zatrzymał jednak na blondynie bo niewątpliwie on był tutaj głową żmii.-Nie wiem jakie są wasze stawki ale z tego co wiem dysponujemy raczej zadowalającym budżetem, w tej kwestii więcej będę w stanie powiedzieć gdy dotrzemy do celu, naszej bazy 6h drogi stąd. Zainteresowani?-Pewnie nie, teraz najtrudniejsze, czyli przekonać ich do udania się z nimi chociaż nie dysponował zbyt wieloma... argumentami.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kaminari no Kuni - Kraj Błyskawic”