• Ogłoszenia
  •  
    Aktualności fabularne
    Obecna pora roku: Wiosna 164r.

    Poniżej znajdują się ostatnie wydarzenia oraz ważniejsze ogłoszenia. Są one często opatrzone datą dodania, przy czym najświeższe informacje umieszczone są na samym początku listy.

    30.01.2024 - rozpoczęcie wydarzenia wioskowego w Sakuragakure. Więcej informacji w najnowszych aktualnościach fabularnych.
    29.01.2024 - oficjalne zakończenie eventu Arc II: Pierwsza Konfrontacja. Podsumowanie można znaleźć w aktualnościach fabularnych.
    Kącik Nowego GraczaSamouczek Wzór Karty Postaci AtrybutyRozwój postaci i koszty chakry Atuty Klany i organizacje Informacje o świecie Handbook
    Powyższe tematy powinny zawierać wystarczająco informacji, by móc bez przeszkód napisać Kartę Postaci i rozpocząć grę. W przypadku dalszych niejasności, zapraszamy do kontaktu zarówno na chatboxie, przez wiadomości prywatne oraz przez nasz serwer Discord.
    Administracja
    Pingwinek Chaosu
    Główny Administrator
    Norka
    Główna Mistrzyni Fabularna
    Hefajstos
    Główny Moderator Kuźni
    Tora
    Główny Moderator Technik

    W przypadku jakichkolwiek pytań bądź uwag, powyższe osoby zajmują się wyszczególnionymi w ich tytułach zagadnieniami. Pomocą służy również cała kadra forum, wraz z moderatorami. Zapraszamy również do dołączenia do forumowego Discorda.
    Kadra Sakura no HanaDiscord Sakura no Hana
     

Kryjówka Ex-ninja Kumo

Przewaga wysokich pasm górskich przedzielających krainę jest głównym powodem niższych temperatur, skutecznie utrudniając przepływ prądów znad cieplejszych rejonów. Twarda ziemia nie nadaje się do uprawy większości rodzajów zbóż, wymuszając na gospodarce skupienie się na wydobyciu minerałów oraz sprzedaży własnych usług czy wyrobów. Nad lewym brzegiem, tuż nad Morzem Chūshin, rozpościera się najwyższy masyw, którego największy szczyt wieńczyło Kumogakure no Sato, nim natura postanowiła zemścić się za nadmierną eksploatację własnych zasobów. Znaleźli się jednak shinobi Chmury na tyle oddani Krajowi Błyskawic, by pomimo tej straty dalej chronić obywateli Kaminari pod postacią nieoficjalnej organizacji - Tako. Chociaż umiejscowienie siedziby organizacji nie jest znane, obywatele są im wdzięczni za pomoc.
Awatar użytkownika
Nara Shizu
Posty: 508
Rejestracja: 28 cze 2021, 12:57
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Kryjówka Ex-ninja Kumo

Kryjówka Ex-ninja Kumo
Miejsce dość specyficzne, wykorzystywane przez shinobi, którzy pod upadku Kumogakure zadecydowali zostać w okolicach kraju Błyskawic i pomagać dalej jego mieszkańcom. W pewnym sensie, byli oni stowarzyszeniem nukeninów o szlachetnym celu, jednak daleko im do czegoś oficjalnego. Przez lata jednak, udało im się zdobyć chociaż renomę na tyle by mieszkańcy Kaminari no Kuni o nich słyszeli.

Sama kryjówka jest kompleksem jaskiń w wysokiej górze, połączonych tunelami gdzie to zamieszkali Ci shinobi. Tunele były dość typowe i niczym specjalnym się nie wyróżniały, poza wieloma rozwidleniami i skrętami, mającymi na celu utrudnić potencjalnym wrogom poruszanie się po siedzibie. Dostać do tej kryjówki można było się jedynie przez dwa sposoby. Jednym było znalezienie ukrytego przejścia w górach, które były dość dobrze ukryte za różnymi krzewami i drzewami, a tym bardziej przystępnym sposobem - dopłynięcie do mini-portu stworzonego na ich potrzeby, gdzie istniała kamienna ścieżka prowadząca do głównej jaskini tegóż ugrupowania.
SpecjalneTemat pod nadzorem GMF, zgłaszać się do niego jeżeli ktoś chce w tym temacie pisać.
Obrazek
Wcielenie Jelenia
Prowadzone wątki 5/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
Awatar użytkownika
Mirai Akane
Posty: 146
Rejestracja: 31 maja 2021, 23:26
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Kryjówka Ex-ninja Kumo

Akane potrafiła o siebie zadbać... a przynajmniej w sytuacjach stricte normalnych. Znaczy. Rzucona w wir życia przeżyje. Po prostu nie będzie próbowała ugryźć więcej niż jest w stanie przełknąć. Podróż z Shuten oczywiście rządziła się swoimi prawami. Natomiast jeśli chodziło o sprawy życia i śmierci to też jakoś sobie radziła. Na swoje sposoby. Tylko czy była w stanie przekazać te informacje Jinko? Zapewne tak. Czy coś by to zmieniło? Zapewne nie. Nawet jeśli same granaty nie były jej obce, to jakoś wcześniej nie widziała potrzeby by się w takowe zaopatrywać, mogłaby przykładowo zagadać do Kamaboko. Jednak w tej sytuacji... no właśnie.
- Może masz racę, oddaje się w Twoje ręce. - Rzuciła do dziewczyny, wzdychając cicho. Każda broń miała zastosowanie prawda? Dodatkowo cokolwiek Akane by nie zrobiła nie byłaby w stanie powstrzymać tej rozentuzjowanej osóbki. Może to było nawet trochę zaraźliwe? Może trochę.
Szczerze powiedziawszy "psiapsi" chyba było najmniej dziwnym wyrażeniem jakie wyrzucała z siebie Jinko.
- Nie ryzykowałabym z takim określeniem, przynajmniej nie na początku. Pamiętaj. Małe kroczki. - Kamaboko miał swoją własną specyfikę, Akane jeszcze nie wiedziała jak można wkraść się w jego definicję "przyjaźni", ale no. Może były jakieś możliwości o ile Lalkarz dalej był w stanie kategoryzować tak ludzi. Zapewne tak. W to chciała wierzyć. Po chwili jednak kapłanka znów została zarzucona pytaniami, o design granatów. TheHell? Czy z założenia granat przykładowo nie wybuchał? Wtedy wygląd chyba nie miał aż takiego znaczenia? Akane mogła jedynie zamrugać kilka razy w konsternacji. - Eto... zaskocz mnie?

Akane była w stanie biec dalej sama! Szczególnie, że leczenie przynosiło powoli jakieś efekty. Dodatkowo nie chciała być traktowana jak dziecko. Dlatego też obrzuciła Shuten buntowniczym spojrzeniem (tak to tyle w kategoriach - "nie traktuj mnie jak dziecko"), wykrzywiła lekko usta w uśmiechu. - Nie, nie. Spokojnie. Nie musisz się martwić, dam sobie radę. Nie rozchoruje się przecież od tego. - Miała swoje własne sztuczki i nie potrzebowała by ktoś wisiał jej nad głową! Szczególnie po tej całej wzmiance o łapaniu podczas spadania. Phi.
...
Do czasu.
...
Aż nie uświadomiła sobie, że to co robi (Iryo) nie utrzyma jej na nogach zbyt długo. Czasami warto pomyśleć zanim coś się rzuci, prawda? Zbliżyła się ponownie do Shuten, która udała się do Kamaboko. Ze spuszczoną głową. Wyciągnęła do niej rękę.
- Po dłuższych przemyśleniach, może przyda mi się pomoc... - Żadnego kontaktu wzorkowego, spoglądanie gdzieś w bok z definitywnym rumieńcem na twarzy. TO NIE TAK ŻE JEJ BYŁO GŁUPIO. Było.
Tylko czy przy takich problemach z komunikacją z ludźmi, da radę dogadać się z bronią?

2 godziny później

Już pomijając kwestie podróży, sama siedziba wywoływała względne zainteresowanie w kapłance. Rozglądała się po drodze, starając się również zapamiętać drogę jaką przebyli. O ile w ogóle będzie w stanie to zrobić, może jej się ta informacja przydać później.
Dodatkowo cały też śpiew był iście poruszający. Dokąd zabrał samą kapłankę? Kto wie.
Jak się później okazało, musieli być to kolejni znajomi Shuten. Co ją wcale aż tak nie dziwiło, zapewne znała tutaj wszystkich. Jedyne co mogła teraz zrobić to grzecznie podążać za przewodnikami stada, słuchać rozkazów i co jakiś czas zerkać na Ruri czy wszystko w porządku. Oraz Mrocznego upewniając się, że u niego dalej jest wszystko po staremu. Co samo w sobie było przerażające, ale jakakolwiek zmiana w nim nie mogłaby wróżyć nic dobrego.
Awatar użytkownika
Sabataya Shuten
Posty: 939
Rejestracja: 27 kwie 2021, 12:40
Ranga dodatkowa: ex-Kage
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Kryjówka Ex-ninja Kumo

Jakby się zastanowić, prezenty dostawała dosłownie od święta. Ponieważ tych było stosunkowo niewiele, prezent od Kapitana dodatkowo nabierał na wyjątkowości. Początkowo sądziła, że jej pytanie i zaciekawiony wzrok zostaną zignorowane, a rudowłosa pozostawiona w niewiedzy. Onimaru jednak zrobił coś gorszego - odpowiedział i to w sposób będący odpowiednikiem podlewania płomyka olejem. Prezent. Od Reia. Przemyślany. I który trzyma przy sobie. Na myśl o tym wszystkim jej rubinowe oczy ożywiły się jeszcze bardziej, po czym... kiwnęła głową. Nie zamierzała wyciągać czegokolwiek z niego siłą. Nie zamierzała dopytywać, chociaż kusiło. Zamiast tego widziała w tym niesamowitą okazję do wręczenia własnego prezentu! I to bez poczucia, że robi coś dziwnego bądź niemądrego. Prezent za prezent! Wymiana idealna! Nie żeby było to potrzebne, ale... pomocne, tak!

Tak. To... Tak. Zdecydowanie Shuten, która widziała za bardziej odpowiednie udanie się z większością pytań dotyczącą Ichiwy właśnie do starego wilka morskiego, podejdzie do tego rumieniącego się kapitana z pytaniem, czy aby na pewno nie wypuści jej z okolic steru. Z kompletną powagą na twarzy. Yhym. Na samą myśl o tym, jak awkward sytuacja by to była, jej poliki nabrały nieco koloru, podczas gdy sama uśmiechnęła się niezręcznie.
- Oboje dobrze wiemy, że to tak nie działa. - nie w ich przypadku. Ostatecznie mówimy o osobach, które były bardziej prędkie do podokuczania drugiej stronie, niż do bycia... poważnymi, dorosłymi ludźmi. Mówiącymi o tym, co faktycznie leży im na wątrobie. Może w jakimś alternatywnym uniwersum, ale w tym... - ...chociaż może nie ma ku temu potrzeby. - pokręciła głową, a jej twarz rozpogodziła się nieco bardziej. Nie potrzebowała dziwnych obietnic żywcem z jakiegoś taniego romansidła. Gdyby się nad tym chwilę zastanowić, dostała coś dużo lepszego. Jedyne co wystarczyło jej wiedzieć, to że dalej jest dla niej miejsce na statku. Tam, gdzie zawsze. I to nie była kwestia domysłów czy wiary w to, że będzie tam mile widziana. Bo zwyczajnie będzie. Miała to na piśmie. I to piśmie, o którym Onimaru mógł nie mieć pojęcia. I o którym mówić, przynajmniej w tej chwili, nie zamierzała

Za co dziękowała, tłumaczyć nie zamierzała. I tak by mogła nie zrozumieć ze swoim pogodnym i niewinnym podejściem, to też tylko w odpowiedzi uśmiechnęła się niezręcznie. A może było nie dziękować? Z resztą! Dość szybko podczas rozmowy wyszło coś bardziej interesującego niż powody wcześniejszych słów rudowłosej. Oho... ktoś tu ma ciekawe relacje rodzinne. Zerknęła na Onimaru zdecydowanie ruszonego tematem zapoczątkowanym przez Jinko, a na rzucone przez wilka morskiego słowa uśmiechnęła się złowrogo. Zdecydowanie jak człowiek, bądź demonica, której już po głowie chodziły niecne rzeczy. Więc ktoś tu jeszcze chwilę wcześniej próbował się z nią droczyć wykorzystując do tego jej ZUPEŁNIE niewinną, BARDZO przyjacielską relację z Kapitanem? Ojej...~
- Oh, zdecydowanie wyglądasz na kogoś, kto chciałby o tym porozmawiać. - mruknęła kompletnie poważnie, podchodząc ciut bliżej - A tak się składa, że jestem specem w kwestii problemów rodzinnych. - rzuciła nieco ciszej pozwalając, by jej kąciki ust poszły jeszcze bardziej w górę. I hej, to nawet nie było kłamstwo! Żyjąc w tak dysfunkcyjnej rodzinie z problemami wszelakiego kalibru miała aż nadto doświadczenia. Chociaż z drugiej strony jej ekspertyza pokrywała głównie brak większego ciepła ze strony tej "dorosłej" części oraz ludobójstwo klanu... No, ale o tym wspominać nie było potrzeby, prawda? Nikt jej papierów sprawdzać przecież nie będzie.

Powoli nadchodził czas ruszenia dalej i tak jak wszystkie kwestie na ten moment zdawały się być ustalone, tak jedna z nich wywołała u Onimaru żywszą reakcję, niż przypuszczała. Rzecz jasna trzymanie odciętej własnej kończyny w zwoju było dziwne. Dla... zwykłego człowieka rzecz jasna, to też brak takiej u szermierza średnio ją dziwił. Tylko pytanie mężczyzny odbite ku Shuten nie miało żadnego sensu. Ona nie była zwykłym człowiekiem. Nikt z ich trójki nie był. I tak - pod tym względem byli potworami.
- A słyszałeś o Iryō Ninjutsu? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, tym samym tonem co Onimaru. Kciukiem wskazała też na Akane jako ich nadwornego medyka nawet, jeśli w tej chwili podobną operację prawdopodobnie byłaby w stanie wykonać dużo lepiej. No ale przecież nie przeżyła tyle czasu chodząc i chwaląc się co pięć kroków znajomością Kinjutsu, jakie swego czasu mocno zaburzyło rozkład sił pomiędzy wioskami. A chociaż go miała... Dalej raczej nie była jakąś wybitną jednostką pod względem siły. Chyba jednak Shuten dalej nie miała za własny kręgosłup moralny samej żelatyny. Albo to może Nidaime zamiast żelatyny miała budyń wyciągnięty z foremki?

Zachowanie Akane było coraz to ciekawsze. Najpierw pompowała własną chakrę w nogi, jak gdyby przeładowanie techniki energią NA PEWNO nie brzmiało jak coś problematycznego. A teraz? Kiedy tylko wręczyła jej małża, ta spojrzała na nią w bardzo charakterystyczny sposób. Sposób, przez który brew Godaime poszła w górę patrząc na nią nie tylko z niezrozumieniem, ale również z niedowierzaniem. For fcking sake - ma ją brać siłą na barana? A chyba wypadałoby, bo ktoś próbował być co najmniej zabawny. Nie rozchoruje się, huh? Otworzyła usta chcąc coś powiedzieć, jednak ostatecznie zrezygnowała. Westchnęła tylko cicho patając Akane delikatnie po głowie, po czym ruszyła ku lalkarzowi. Wyglądało jednak na to, że zaoferowana wcześniej pomoc będzie jednak w cenie. Oto właśnie nadchodziła córka marnotrawna, KTOŚ tu sobie przemyślał sprawę! Niebywałe. Kącik rudowłosej uniósł się w triumfalnym uśmiechu, jednak zaraz po tym zelżał, a sama wręczyła białowłosej swój środek transportu.
- Starczy w tej drużynie jeden nierozważny idiota. Nie rób mi następnym razem konkurencji. - dodała przy tym, niespecjalnie chcąc bardziej odgryzać się kapłance. Miała na to nieco za dobry humor, w większości spowodowany spotkaniem po latach. I może tą drobną nadzieją, że MOŻE faktycznie wszystko będzie jak dawniej. Przynajmniej w pewnym stopniu. Nawet jeśli nie miałoby być, to... łatwiej było funkcjonować, łapiąc się nieśmiało tej konkretnej myśli.

≿━━━━༺❀༻━━━━≾

Biegli. I tak jak sądziła, że lada moment dotrą na miejsce, tak za każdym razem czekało ją rozczarowanie. Zerkała to na Mirai na małżu, to na górski krajobraz, nieco niecierpliwiąc się na brak ich miejsca docelowego. Czy jednak wiedziała, za czym ma się rozglądać? Od strony morza nie byłoby problemu. Ale lądu? Mogła tylko biec przed siebie akceptując fakt, że nie poruszali się wystarczająco szybko jak na jej obecne potrzeby. Nie, żeby sama była w stanie przemieszczać się z większą prędkością bez swojego małża, przez brak którego resztę podróży spędziła gdzieś w środku całej kolumny. W końcu jednak odbili gdzieś ku krzakom, za którym gąszczem znalazła się szczelina. A patrząc na to, że zarówno Onimaru z Karuiem zamierzali ruszyć przez nią dalej, Sabataya z większym ożywieniem zaczęła obserwować okolicę. Na widok strażników w kamizelkach uśmiechnęła się sama do siebie wiedząc już, że są praktycznie na miejscu. Kilka kroków od spotkania z Omonem i ruszenia ku Ichiwie. Ledwie jednak przecisnęli się przez labirynt korytarzy wydrążonych w skale, nim do uszu dziewczyny dobiegła znajoma melodia. Zbyt znajoma. Shuten nie była zbyt rozśpiewana. Właściwie to nie była wcale, a jedyne piosenki jakie gdzieś tam przebiegały czasami szybko przez jej pamięć, to szanty z ostatniego spotkania. I ta jedna piosenka, której jako jedynej znała słowa. Wcale nie dlatego, że dalej trzymała kartkę z tekstem przy sobie, wcaaale. Nie mniej była z jakiegoś powodu specjalna. I nie wiedziała dlaczego. Może przez to, że to ona przyczyniła się do jej niechęci do stawania na scenie? Tak, to było bardzo wygodne wytłumaczenie. Z pewnością. Nawet jeśli niepełne. Uśmiechnęła się cierpko wypatrując na scenie znajome twarze, po czym włożyła ręce z powrotem do kieszeni bluzy.
- Wypadałoby się przywitać... - stwierdziła przyglądając się Seinaru. Tylko czy to ona powinna się witać? Nie lubiły się szczególnie. Ni? Raczej była pomiędzy nimi pewna obojętność, nieco może przytłumiona przez wysłany na święta prezent. Ale to... tyle. A Ishi? Ciężko było powiedzieć. Z jednej stromy to on był winny stanu Kamaboko, ale z drugiej... Problematyczne. Podrapała się po karku nie bardzo widząc siebie jako duszę towarzystwa swojej drużyny, ale właściwie prócz niej zostawała Akane. A ona ich trójki nie znała już zupełnie. - Zajmę się tym. - stwierdziła krótko, po czym wyciągnęła przed sobą dłonie składając je w dość specyficzny symbol. Dość znany każdemu, kto zna się bardziej na klonach. Takiego właśnie stworzyła przed sobą zostawiając go z konkretną misją. Sama zaś odebrała małża od Akane i dała znak reszcie, by ruszyć dalej. Tam, gdzie spodziewała się znaleźć Omona.

Druga Shuten z kolei... dalej była Shuten. I w gruncie rzeczy był to dość spory problem jeśli mówimy o witaniu się z kimś, z kim jej relacje były dość... specyficzne. Albo specyficznie nijakie? Z Seinaru mogłyby sobie się rzucić do gardła. Przynajmniej tak zapamiętała ich jakże żywą "rozmowę" przy stole w Mizuyamie. Ni... była. I miała problem, by powiedzieć o niej coś więcej. No i był Ishi, jaki to próbował jakoś zadośćuczynić swoje wszystkie winy. I w sumie mogła mieć do niego prośbę. Podeszła bliżej sceny stając nieco bardziej z boku, jednak zaraz po tym uznała, że równie dobrze może pierw zagadać do mężczyzny. Pewnie też czeka na koniec wstępu, więc co jej szkodzi?
- Jak się bawicie? - rzuciła do męża Seinaru, po czym bez pytania przysiadła sobie gdzieś obok. Tak, by rzecz jasna nie zasłaniać mu sceny. - Mam nadzieję, że nie przeszkadzam. - dodała zerkając na dwie dziewczyny zabawiające tłum. No, to tyle chyba z "dzień dobry". Skoro już ich podrzucili do Kaminari to chyba lepsze takie, niż żadne. Jeszcze mieliby im za złe pojawienie się w bazie bez żadnego przywitania się, a tak chociaż tego im nie zarzucą.

Chakra Shuten8 400 - 400 = 8 000
Chakra klona400
Hyakka KigōEnergia: 0 -◆- Chakra: 0
AtutyInstynkt Niebezpieczeństwa
► Pokaż Spoiler | Techniki
Kage Bunshin no Jutsu | Shadow Clone Technique影分身の術­
KlasyfikacjaNinjutsu, Technika Klonująca
PieczęciePieczęć klonowania
KosztChakra dzielona równo pomiędzy oryginał i kopie
standardowy D utrzymania od klona (minimum 3) płacone przez stworzone kopie
Zasięg---
Wymagania---
Jedna z najdoskonalszych technik klonowania, niosąca nie tylko dodatkowe możliwości, ale również ryzyko. Po złożeniu jednej pieczęci nasze pokłady chakry dzielą się równo pomiędzy wszystkie stworzone kopie. Są w stanie wykonywać techniki oparte na chakrze, jak również zadawać fizyczne obrażenia. Posiadają też wszelakie atuty, jakie posiada oryginał. Skopiowany zostaje także ekwipunek, z wyłączeniem zwojów z zapieczętowanymi przedmiotami lub technikami, zaawansowanych technologicznie urządzeń, przedmiotów o unikatowych właściwościach (np. unikaty) oraz przedmiotów jednorazowego użytku. Klon taki nie ma też dostępu do technik powiązanych z klanem bądź limitami krwi. Prócz klasycznych ograniczeń posiadanych przez klony, znikają one w przypadku straty przytomności przez twórcę lub w momencie jego zaśnięcia bez względu na to, czym zostało spowodowane. W zamian za to, są w stanie podróżować samodzielnie na dłuższe dystanse, a zdobyte przez nie informacje i doświadczenia wracają podczas ich zniszczenia do twórcy.

W przypadku zniszczenia lub odwołania klona, do oryginału wraca jedynie 20% pozostałej u kopii chakry, przez co technika jest niebezpieczna dla osób o jej zbyt małej ilości. Podczas utrzymywania klonów, ilość chakry pozostała u oryginału po dokonaniu podziału traktowana jest jako jego nowa, maksymalna jej ilość. Przez to, jej drastycznie pomniejszona ilość nie wpływa negatywnie na shinobi. Każdy klon po zniszczeniu pozostawia po sobie kłębek dymu, który może być zarówno przydatnym narzędziem, jak i utrudnieniem w zależności od sytuacji.

Na randze A Ninjutsu można dzielić chakrę dowolnie pomiędzy klony, jednak każdy z nich musi posiadać jej minimum 500.
Na randze S Ninjutsu można dzielić chakrę dowolnie pomiędzy klony, jednak każdy z nich musi posiadać jej minimum 250.
Na randze S Ninjutsu oraz posiadając Specjalizację w Ninjutsu można dzielić chakrę dowolnie pomiędzy klony, jednak każdy z nich musi posiadać jej minimum 100.
Posiadając Kontrolę Chakry na poziomie 6 w przypadku zniszczenia lub odwołania klona, do oryginału wraca 35% pozostałej u kopii chakry.
Posiadając Kontrolę Chakry na poziomie 7 w przypadku zniszczenia lub odwołania klona, do oryginału wraca 50% pozostałej u kopii chakry.
Posiadając Kontrolę Chakry na poziomie 8 w przypadku zniszczenia lub odwołania klona, do oryginału wraca 60% pozostałej u kopii chakry.
Posiadając Kontrolę Chakry na poziomie 9 w przypadku zniszczenia lub odwołania klona, do oryginału wraca 70% pozostałej u kopii chakry.
Posiadając Kontrolę Chakry na poziomie 10 w przypadku zniszczenia lub odwołania klona, do oryginału wraca 80% pozostałej u kopii chakry.
Obrazek
Awatar użytkownika
Kamaboko Gonpachiro
Posty: 191
Rejestracja: 18 maja 2021, 13:59
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Kryjówka Ex-ninja Kumo

Czasem skomplikowani co? To było dobre określenie na... inne niż ich dwójka osoby. Chociaż dalej uważał że lodowa mogła być bardziej podobna do nich niż cała trójka przypuszczała. Być może myślał tak tylko dlatego że miała dość chłodne obycie i nie mówiła zbyt wiele, ale to i tak odróżniało ją... od większości. Nawet jeśli tak naprawdę w środku była ciepłą osobą. To odróżniało by ją też od nich. Kolejne słowa Ruri mogły być nieco niepokojące dla normalnego słuchacza, ale dla niego? Na swój sposób je rozmawiał.-Cóż, mnie w innych momentach, ale wiem o czym mówisz-To była ta ich nieco mroczniejsza natura. Widocznie zło w nich uwypuklało to, czego nie lubili i wykorzystywało to przeciw nim. Mimo że nie czuł się częścią tego co się tu odbywało i go to przytłaczało, to nie mógł powiedzieć, że tego nie lubi a więc w takich momentach nie odczuwał żadnych "mrocznych impulsów" swoją drogą jak durnie to brzmiało?-Dobrze więc, że tego nie robisz i mu się opierasz. Mimo że ich obecność jest... na swój sposób kojąca-Bo zdecydowanie ciężko było powiedzieć co by się z nimi stało gdyby nie to zło w nich. Bo po tym co przeszli na pewno nie było tak że "Po prostu byłoby spoko". Bo nie byłoby, tak jak teraz nie jest. Mieli na czym zawiesić umysł. On miał. To była bardzo skomplikowana relacja, a ta Ruri na pewno wyglądała inaczej niż ta jego, byli inni, chociaż podobni.-W każdym razie, to co nam podpowiadają, jest złe. I kiepski to będzie moment kiedy któreś z nas im ulegnie.-Postukał się palcem w kolano-Powstrzymam cię, tak jak ty, powstrzymałaś mnie. W każdym razie spróbuję.-Ponieważ w zasadzie chociaż dalej uważał że powinni byli ją zabić, to mimo wszystko słowa Ruri niosły za sobą mądrość, której w tamtym momencie brakowało Kamaboko. I jeśli Ruri kiedyś zrobi coś tak złego by wymagało to powstrzymania jej, to Kamaboko to zrobi - zatrzyma ją. A przynajmniej spróbuje. No, gorzej jak oboje uznają że w sumie spoko, lecimy z morderstwami. Kto ich zatrzyma? Shuten z Akane? To było jakieś rozwiązanie, ale w odróżnieniu od nich, ich uczucia nie były... stłumione. Czy były w stanie ich zatrzymać? Mentalnie gotowi? Słysząc dalsze odpowiedzi dziewczyny, przypatrywał się jej krótką chwilę.-Rozumiesz, dlaczego?-Możliwe, że nie wiedziała i odpowiadała okej tylko dlatego, że uznała że tak być powinno. I nie było to coś, czego Kamaboko oczekiwał.

Droga jak droga, może ktoś podziwiał, może ktoś obserwował, może ktoś się nią przejmował. Dla niego liczyło się jedynie to, by dotrzeć do celu i faktycznie po około 2h biegu, dotarli. Przywitani balistą mogli by skończyć nie najlepiej, gdyby nie obecność jego towarzyszy. Z drugiej strony, jeśli kogoś nie zaskoczył by widok balisty to opieszałość strażników w kwestii wystrzału mogła kosztować ich życie. Tylko kto by ich winił? Musieli uważać czy przypadkiem do swoich nie strzelają. W kryjówce zaś usłyszał znajomy głos i piosenkę która, go dotknęła. Nie było to wiele coś poczuł, gdzieś tam głęboko w sobie. Całkiem przyjemne uczucie. Zostałby i posłuchał piosenki, jednak nie było mu to dane gdy usłyszał Shuten. "Zajmę się tym" he? W sumie był jej wdzięczny że wyręczała go w upierdliwej kwestii interakcji z innymi osobami, że sprawiała iż nie musi się zastanawiać nad tym, czy chce podejść i się przywitać. Ale z drugiej strony, był to drugi raz w naprawdę niewielkiej chwili gdy znów poczuł jakieś nieco silniejsze emocje, te jednak nie były zbyt przyjemne.-W takich, to mnie sugeruje-Mruknął do Ruri, nawiązując do ich wcześniejszej dyskusji. Zdecydowanie coś w nim chciało... w sumie sam nie wiedział. Ot, poczuł się "Zły" chociaż to też stwierdzenie nad wyrost, pokręcił jedynie głową i stanął obok Onimaru, wciąż trzymając Ruri.-Prowadź-Stwierdził jedynie. Niech Shuten "Załatwi" ich przywitanie. On się zajmie tym, co było istotne. Istotne dla Shuten.
Awatar użytkownika
Nara Shizu
Posty: 508
Rejestracja: 28 cze 2021, 12:57
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Kryjówka Ex-ninja Kumo

Za tym co odległe - Arc II: Starzy Znajomi­
WydarzenieWielka Przygoda
Post48/? (162/?)
Mężczyzna uśmiechnął się, kiedy to usłyszał że "to tak nie działa". Pokręcił głową, jakby się z tym nie zgadzał, jednak nie komentował bardziej kiedy to dziewczyna skierowała w jego stronę kolejne słowa. Że nie będzie ku temu potrzeby. Na to się zamyślił trochę, nim kiwnął głową.
- Aye. Miejsce i tak już masz. - stwierdził, jakby to wyjaśniało wszystko. I wyjaśniało. Bo tak jak przy sterze gwarantowanego miejsca obietnicą Ichiwy nie miała, tak dalej gwarantowano jej miejsce na statku. Raczej Onimaru w tej kwestii by nie kłamał. W kwestii relacji z własną rodziną i problemów natomiast... zrobił krok do tyłu, kiedy to ta zaczęła podchodzić. Zaśmiał się nerwowo.
- Nie ma takiej potrzeby. Nie jest to nic, czego już nie rozwiązałem. - stwierdził ze sztuczną pewnością siebie, nie przyjmując ekspertyzy rudowłosej. Może to i lepiej. Ekspertyza osoby, której rodzinę wybijali krok po kroku? Taa... ciekawe jak by się taka porada skończyła.
- Pierwsze słyszę, aby istniały Iryo Ninjutsu zdolne połączyć wcześniej utraconą kończynę. A jeżeli, to jest to sztuka bardzo zaawansowana. Sugerujesz, że ona jest zdolna już takich rzeczy dokonywać? - zasugerował i trochę... no, widać było jak nie do końca jej dowierzał. Nie było też co się dziwić. Mimo wszystko, regenerowanie kończyn nie było normalne, niezależnie od tego jakie to standardy Tsuchikage teraz trzymała. Nawet najpotężniejsi wojownicy często nie byli w stanie takich rzeczy dokonywać. Sama wiedziała jak skomplikowana jest jej technika, jaka na to pozwala. A zastępniki Kamaboko, też nie zastępowały prawdziwej kończyny.
Ruri nie zareagowała jakość specjalnie na fakt, że Kamaboko w innych momentach takie rzeczy słyszał. Tylko, przypatrywała się mu dalej. Oboje wiedzieli... rzeczy. O ich dziwnej... naturze? O ich przyjaciołach. Co oni robili. Pochwalił nawet dziewczynę za to, że tego nie robiła. Ta stała przez chwilę cicho. Spojrzała z powrotem na Akane.
- To jest... trudniejsze. Opieranie się. Coraz bardziej. Nie wiem ile jeszcze... - nie dokończyła, jednak Kamaboko mógł się pewnie domyślać o co chodzi. Co mogło być również martwiące, skoro stawało się to dla dziewczynki trudniejsze. Ba, można by nawet powiedzieć, że potrzebowała. Czegoś. Ale czegoś to i Gonpachiro potrzebował, a nikt jeszcze nie odkrył czym to coś było. Po chwili jednak, dziewczyna dostała informację, że ten ją powstrzyma. Tak jak ona go. Ruri szybko odwróciła głowę w jego stronę. Otworzyła trochę szerzej oczy, przejawiając w nich ziarenko emocji. Ulga. Chyba... chyba to widział lalkarz. Ciężko powiedzieć. Nie znał już się na tym.
- Dziękuję. - odpowiedziała mu tylko. I tak jak przeważnie, sprawiała wrażenie że jedynie powtarza to co mówi reszta? Tak teraz te słowa chyba faktycznie były z... splątanego serca Ruri. Przeszli jednak do kolejnych kwestii. Zostało zadanie dziewczynce pytanie. Czy rozumiała dlaczego?
- Nie. - odpowiedziała początkowo, nim przekręciła lekko głowę. Pomyślała. - By nie być balastem?
Zasugerowała ostatecznie, z lekkim zapytaniem w głosie.
Jinko i Akane, Akane i Jinko. AJ, czyli niczym AI, czyli niczym miłość! Jeszcze kapłanka oddawała się prosto w ręce dziewczyny, która definitywnie to znała się na tym co robiła. To też, definitywnie Akane wyszłaby z tego wszystkiego nieziemsko zadowolona i zaspokojona.

W końcu kto nie chciał granatów, prawda?

Jinko kiwnęła parę razy energicznie głową, i klepnęła się w pierś. Trochę mocno, jakby wziąć pod uwagę że przez chwilę oddech straciła. Kaszlnęła parę razy, nim się uspokoiła. Uśmiechnęła się niepewnie, z lekko zaczerwionymi polikami.
- Świetnie! Dam Ci znać jak już je stworzę. - rzuciła z uśmiechem, nim przeszli do terminów "psiapsi". Najmniej dziwnego określenia, podobno, w porównaniu do tarcz nuklearnych i... innych. Ile razy jednak w życiu to słowo Mirai usłyszała? Pewnie równie często, co tarcze nuklearne! I one był bardziej zrozumiałe!
- Co to są... małe kroczki? W sensie, jak? Tak jak my tu teraz gadamy? Umiem to! - stwierdziła na początku zakłopotana i zagubiona, jednak po chwili już z powrotem była cała w uśmiechach. Jinko nawet nie wiedziała, że nawet Akane nie miała pojęcia jak tego dokonać. Może to był czas na... burzę mózgów?!

Jaką to też musieli dość szybko uciąć. W końcu lada moment, Akane musiała patrzyć na broń i się jakoś z nią zaprzyjaźnić. Czemu miała wrażenie, że broń raz się sama ruszyła i na nią warknęła? Nikt tego nie mógł wiedzieć. Po chwili jednak, udało jej się jakość... dosiąść tego rumaka. I sprawić by ten leciał tam, gdzie ona chciała by leciał.
2 godziny później, siedziba Kumo

Śpiew. Niektórym, przypomniał o wyprawie gdzie ostatnio słyszeli tą piosenkę. Innym, poruszył lekko uczucia, jakie to były zamarznięte od dłuższego czasu. U jeszcze innych? Ciężko było powiedzieć co odczuła Akane. Co zostało jej ukazane. Zerknęła jednak na Ruri. Dojrzała, jak z jednego jej oka spływa pojedyncza łza. To samo mógł zresztą zauważyć Kamaboko, czy nawet Shuten, gdyby zerknęli w stronę dziewczynki. Kapłanka jednak nie skończyła na tym. Wzrokiem następnie przeskoczyła na Mrocznego i... obraz jej się zmienił.

Stała w jakiejś komnacie. Ona? Nie ona? Nie wiedziała. Było jednak dość ciemno. Kwadratowa komnata, 10x10 metrów, była oświetlona jedynie przez 4 pochodnie na bocznych ścianach. Ona stała prosto w centrum komnaty. Zerknęła w dół, nie kontrolując swoich ruchów. Zobaczyła jakiś krąg, z wieloma dziwnymi runami... wiedziała, że jest to pieczęć. Skąd? Tego, już nie wiedziała. Przeskoczyła wzrokiem przed siebie. Dojrzała duże, kamienne drzwi. Zamknięte. Również z runami na nich. Kolejne pieczęci. Aż w końcu spojrzała na coś, co wiedziała że jest ważne. Kobietę, o głowę niższą, stojącą przed nią. W stroju kapłanki. Miała ona białe włosy i jakiś rodzaj korony. Patrzyła na nią smutno. Wyciągnęła rękę w stronę jej policzka i pogłaskała ją. W oczach kobiety pojawiły się łzy.
- Wybacz. Nie mam wyjścia. - usłyszała, a Akane poczuła ból w sercu. Zdradę. Wściekłość. Niezrozumienie. Smutek. Obawy. Wyciągnęła rękę - całą czarną, jakby z dymu -, w stronę oczu kapłanki przed nią. Wystarczyło, że wydłubałaby jej oczy. Tyle tylko by wystarczyło. Nie zrobiła jednak tego. Przetarła łzę na policzku kapłanki. I nastała ciemność.


Akane wróciła szybko do rzeczywistości. Teraz jednak patrząc na Mrocznego, mogła zauważyć że ten poprawił swoją maskę tak, że ta zakrywała jego twarz. Co to było...?
Shuten miała plany. Plany, przywitania się z ich znajomymi. I w tych planach, też wyłączyła resztę swojej dysfunkcyjnej rodziny. Zwyczajnie, stworzyła klona aby ten udał się w ich stronę. Co też po chwili zrobił. Na mruknięcie Kamaboko, Ruri kiwnęła głową. Przyjmując to do wiadomości. Może nawet nad tym myśląc? Ciężko było powiedzieć. Już po chwili jednak, drużyny ruszyła dalej korytarzami. Dalej, aż zaczęli słyszeć trochę znajome głosy.
- Nie byłaś w stanie zmniejszyć liczy podejrzewanych miejsc, jak rozumiem? - głos mężczyzny. Poważny. Chłodny. Omon.
- Niestety nie... wybacz. - odpowiedział kobiecy głos. Trochę... delikatniejszy, ale dalej melodyjny. Raiko.
- Ah, ma ukochono. Co byś się z całych sił starała, podłość samurajów dna nie znała. Go, znaleźć, problem będzie. Przyjaciele nasi, oby w drodze, bo bez nich, loteria to jedna wielka będzie. - każdy dobrze wiedział, kto to był. Szczególnie Kamaboko.
W tym właśnie momencie, Onimaru otworzył szeroko drewniane drzwi. Trafili do sali w jakiej to Shuten i Kamaboko się znaleźli... już sporo czasu temu. Sali, z wielkim drewnianym stołem na środku, na którym znajdowała się mapa. Mapa kraju Samurajów, tak właściwie. I miała wbite 3 kunaie. A wewnątrz stali, pochylona nad stołem? 5 osób
Jedną z nich była kobieta dobrze znana niektórym, nawet kiedy to jej ekwipunek wygląda trochę inaczej odkąd ostatnio ją widzieli. Trzymała ona jedną rękę na ramieniu, mężczyzny ze zmartwionym wyrazem twarzy. Zerknął w ich stronę, kiedy to weszli i uśmiech pojawił się na jego twarzy.
- Ah! Czyż to nie demonica, dobrze widzą me oczy? Znaleźli więc Cię! Świetnie, świetnie, perfecto! Choć pierw jednak, panno złota, uściskać się do bo lata rodzina nasza, w rozłamie niczym podrzędna wataha! - powiedział już kierując się w stronę Shuten, by faktycznie ją przytulić. - Gdzieś brata mego, poetę największego, zagubiła? Nie mogę się doczekać, aby z nim swój kunszt ponownie pojednać, i świat naprawić tak jak trzeba. I... wybaczcie inni? Ale dużo was. Nie wiem z kim się witać.
Stwierdził, już po uścisku. I odszedł parę kroków, by teatralnie się ukłonić.
- Saki Moto, bard znad Jaglanych Wielorybów, poeta przyziemna lecz o mózgu oj nie przeciętnym. - stwierdził z uśmiechem skierowanym w ich stronę.
- Dobrze, ze się zjawiliście. To ułatwia sprawę. - powiedział kolejny mężczyzna, stojący na "czele" okrągłego stołu. Lider ex-shinobi Kumo, Omon. Kto wiedział kim on był, ten wiedział. Tuż na prawo od niego, również przy stole, przypatrujący się im z ciekawością starszy facet. A jeszcze bardziej od niego po prawo?
- Byłem ciekaw, czy zjawią się tak jak mówiłeś. - stwierdził kolejny mężczyzna i zapalił papierosa. Zaciągnął się, nim puścił lekką chmurkę dymu. Shuten, jako jedyna, coś go kojarzyła. I przypatrując mu się tak chwilę dłużej, mogła już skojarzyć lepiej. - Witaj, Godaime.
Przywitał się. Jak miło. Tylko co do cholery radny Iwagakure robił z rebleiantami Kumo?
Shuten Solo Part

Kunoichi podeszła najpierw, do faceta przy jakim to jak najbardziej chyba wiedziała jak się zachowywać. Słysząc jej pytanie jak się bawią, ten mrugnął parę razy. Obrócił się od sceny i spojrzał na nią, trochę zaskoczony. I taki... jakby zaspany.
- Oh. Shuten... nie wiedzieliśmy czy was w sumie jeszcze zobaczymy, odkąd sobie poszliście. Jak Kamaboko? - zapytał od razu, nim mrugnął parę razy. Zaspany. Ishi był kompletnie zaspany, to było pewne. Zerknął w stronę Seinaru. Uśmiechnął się trochę śpiąco. - Dobrze?.. Nie do końca. Nie obraź się, ale Mizu i Tsuchi są... piękniejsze od tego miejsca. Bardziej wolne. Tutaj Seinaru... cóż... czuje się jak zamknięta trochę. W tych wszystkich tunelach.
Powiedział, co... poniekąd miało sens? Kinda?
- Myślałem, aby może przeprowadzić się do jakiejś pobliskiej wioski. Tam trochę więcej... kontaktu by miała, ze światem... no. Nie takim. Nie światem shinobi. Nie pasuje do niego. Do tych wszystkich ludzi. - stwierdził głową kiwając w stronę tłumów. Seinaru, też, dalej śpiewała i jeszcze jej nie zauważyła. Podobnie jak Ni zresztą. Może to i lepiej?
Lista NPC
Obrazek
Wcielenie Jelenia
Prowadzone wątki 5/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
Awatar użytkownika
Mirai Akane
Posty: 146
Rejestracja: 31 maja 2021, 23:26
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Kryjówka Ex-ninja Kumo

Gdyby tylko Akane wiedziała jakie rozmowy toczą się między Ruri i Kamaboko, pewno zaczęłaby się obawiać jednego i drugiej.
A nie.
Momencik.
Ona już się ich obawia. Nawet obawia się trochę o nich. Jednak przez to, że widziała rzeczy, odczuwała strach, a koszmary które męczą ją w nocy były tylko potwierdzeniem tego wszystkiego. Na całe szczęście, Akane nie mogła dosłyszeć słów wypowiadanych przez Ruri, więc mogła przynajmniej częściowo spać spokojnie! Chyba.

Natomiast zupełnie inaczej wyglądała sprawa z Jinko, tutaj kapłanka obawiała się, że nad wyraz wielki entuzjazm dziewczyny przyczyni się do jej upadku i będzie on wielki. Chociaż z drugiej strony może właśnie to czyniło tą dziewczynę silną? Silniejszą od Akane. Może faktycznie nie sposób było złamać tego jej całego entuzjazmu i poglądu na świat. Patrząc jednak na jej zachowanie, wyglądało na to, że największym zagrożeniem dla Jinko była sama Jinko. Umowa jaką zawarła z dziewczyną może faktycznie okazać się iście spełniająca. Kto wie co przyniesie przyszłość?
Na pewno nie tarcze nuklearne...
Zaśmiała się cicho słysząc komentarz o "małych kroczkach", tak to co tutaj robiły można było podciągnąć pod małe kroczki, aczkolwiek w obyciu z Kamaboko raczej nie tylko to się liczyło. Dziewczyna musiała również zapanować nad swoim entuzjazmem. Nawet jeśli był on zaraźliwy, to kapłanka była pewna, że system obronny Kamaboko mógł mieć inne zdanie na ten temat. Akane zamyśliła się na chwilę.
- O! Pomyśl o tym, jak o podchodzeniu do dzikiego zwierzęcia. Chcesz się zbliżyć, więc musisz poruszać się powoli, cicho, by zdobyć jego zaufanie. - To oczywiście mówiła nieco ciszej, jakoś głupio było jej porównywać Lalkarza do zwierzęcia, ale to był chyba jedyny obrazowy przykład na jaki wpadła. Miała tylko nadzieje, że Jinko wyłapie o co jej w tym wszystkim chodziło.

Następnie faszerowała swoje ciało leczniczą chakrą, miała pewność... nie nie miała... chociaż zachowywała się tak jakby miała pewność, że jej sposób zadziała. Natomiast Shuten definitywnie traktowała ją przy tym jak dziecko! W momencie gdy rudowłosa popatała kapłankę po głowie, tą na chwile zmroziło by po chwili na jej twarzy pojawił się rumieniec frustracji. Zacisnęła usta całkiem zmieszana, Westchnięcie mistrzyni wyrażało chyba wszystko. W tamtym momencie, Akane gdyby tylko miała możliwość w dojrzałym odruchu uciekłaby do swojego pokoju trzaskając drzwiami i krzycząc jak bardzo nienawidzi tej rodziny.
Całe szczęście, nie miała tutaj pokoju do którego mogłaby uciec. Dlatego dumnie przyjęła kolejne traktowanie jak dziecko... no i przez to jeszcze ciężej było jej przyznać się do błędu wracając po małża.
Który jeszcze na nią warczał. Kapłanka spojrzała niepewnie na rękojeść, na Shuten i wróciła spojrzeniem na rękojeść. Profilaktycznie przelała jeszcze dodatkową ilość chakry. Nie miała naprawdę siły się teraz kłócić z małżem... mieczem... czymkolwiek to cholerstwo było tak naprawdę w swojej naturze.

2 godziny później, siedziba Kumo


Jak to życie miało w zwyczaju lubiło zaskakiwać. Piękny śpiew, który przywoływał wspomnienia naprawdę poruszał zebrane tutaj osoby. Po policzku Ruri spłynęła pojedyncza łza, co było naprawdę dobrym znakiem biorąc pod uwagę całość jej sytuacji i odcięcie się od jakichkolwiek emocji. Może jeszcze nie było za późno? Kompletnie jednak nie spodziewała się tego co zobaczyła gdy spojrzała na Mrocznego.

Kolejna wizja. Gdzie się znajdowała? Nie wiedziała. Kiedy? Również nie posiadała takiej informacji. Komnata z pieczęcią, nie znała tej pieczęci... a może znała? Teraz nie była pewna czyje myśli krzątały jej się po głowie. Pomieszczenie przyozdobione było różnymi runami. Najgorsze w tym wszystkim był ból, który szarpnął jej sercem. Zdrada, wściekłość, niezrozumienie, smutek... Sytuacja była niezrozumiała początkowo dla kapłanki, a obawy w sercu jedynie narastały. W pomieszczeniu pojawiła się kolejna postać, kapłanka. Poznała ten strój. Jak również czarną rękę, która sięgnęła do kobiety.
Czyżby to był Mroczny? Widziała jego przyszłość? Ale...
Wróciła. Jednak niewidzialna dłoń dalej zaciskała się na jej sercu. Widziała jak Mroczny poprawia maskę, jakoś nie wydawało jej się by się w tym momencie uśmiechał. Wraz z tymi obcymi emocjami, Akane poczuła swój ludzki strach. Raczej nie widziała Mrocznego jako istotę zdolną do jakichkolwiek głębszych emocji. Takie uczłowieczenie demona... to czyniło tą całą wizję przerażającą. Musiała nabrać powietrza i odwrócić wzrok by opanować to co właśnie działo się w jej wnętrzu.
Jakakolwiek siła znajdowała się w tej piosence, w głosie dziewczyny która ją wykonywała... była straszna. Naprawdę.
Całą dalszą drogę do "siedziby dowodzenia", Akane spędziła zastanawiając się nad tym co widziała. Teraz coraz częściej dostrzegała rzeczy... i to nie tylko w teraźniejszości. Stała tam ze wszystkimi, jednak myślami odbiegała gdzieś daleko. Nie słyszała o czym rozmawiają, przebywała we własnym świecie. Wtedy właśnie też w jej głowie zaczął rodzić się pomysł. Podniosła wzrok, podeszła do stołu przyglądając się trzem wbitym kunaiom. Odwróciła się na pięcie. To mogło okazać się dość dużym sukcesem... albo kompletną porażką. Podeszła do Shuten i nachyliła się lekko.
- Musimy porozmawiać gdy tylko tutaj skończycie... - Wyszeptała i już miała pójść dalej i zapewne opuścić tą sale gdy uświadomiła sobie jedną rzecz. - I potrzebuje Ciebie, nie klona. - Dodała z lekkim uśmiechem i jak nigdy nic opuściła to pomieszczenie, by znaleźć sobie wolny kawałek ściany, pod którą mogłaby usiąść by przechodzący ludzie nie potykali się o nią. Nawet jeśli ostatnią drogę pokonywała na kapryśnym małżu, to i tak czuła, że potrzebowała chwile odpoczynku. Podciągnęła kolana, obejmując je rękoma. Oparła o nie czoło i zamknęła oczy. Potrzebowała teraz się nieco wyciszyć i przemyśleć to co chce zrobić. Dzień się już powoli kończył, ale nic nie wskazywało na to, że to był koniec wrażeń...
Awatar użytkownika
Kamaboko Gonpachiro
Posty: 191
Rejestracja: 18 maja 2021, 13:59
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Kryjówka Ex-ninja Kumo

Dla niego opieranie się też było coraz trudniejsze. Coraz bardziej zbaczał w stronę z której nie był zadowolony. Rozumiał ją lepiej, zgadzał się z nią, ale wiedział też że nie był to kierunek w którym stary on chciałby podążać. Czy interesowało go to? Średnio, ponieważ był nowym sobą, stary on "Zginął" i zapewne nigdy nie powróci, mógł być jednak lepszą wersją siebie niż był dzisiaj. I nawet jeśli nie chciał robić tego dla siebie - bo chociaż widział własne zło i wiedział że nie jest ok, to widział w nim sens - to mógł to zrobić dla swojej żony. Bo wiedział że gdziekolwiek była, na pewno nie pochwalała jego działań. Ale czy wiedziała jak ciężkie było życie bez niej? Bez nich? A Ruri zapewne nie miała takiego "Oparcia" jak on, chociaż wielu nie nazwałoby tego w ten sposób. Dla niej, w jej krótkim życiu, ten wpływ musiał być jeszcze większym wyzwaniem.-Kiedy odbijemy już Ichiwę - chłopaka Shuten-Dodał by wyjaśnić dosadniej kim był, a Ruri chyba orientowała się w "Chłopakach/dziewczynach", przynajmniej miał nadzieję, bo nie nadawał się na tłumaczenie tego-Będziemy musieli podjąć pewne mało przyjemne lecz istotne decyzje. Ja i Ty. Znaleźć... sposób, w końcu, na poradzenie sobie z naszym stanem. Albo będziemy musieli odejść. Jeśli sprawy będą wyglądać jak wyglądają, pochłoniemy to na czym nam jeszcze jako-tako zależy aż nie pozostanie nam zupełnie nic. Być może nawet, powinniśmy im powiedzieć. Kto wie, może ci "Inni" będą mieli rozwiązanie, którego my nie dostrzegamy.-Ot, takie małe przemyślenie. Nie planował do niczego Ruri zmuszać, zwłaszcza że sam jeszcze nie wiedział co zrobić. COŚ zrobić jednak musieli. Bo jeśli to się tak dalej potoczy, to Ruri faktycznie będzie miała mu za co dziękować. A on, będzie musiał mieć nadzieję że Shuten zrobi dla niego to, co on był gotów zrobić dla Ruri. Więc nie rozumiała, tak sądził, ale chociaż starała się zrozumieć.-Jeśli nie rozumiesz, zapytaj.-Powiedział, chociaż w żadnym wypadku nie było to polecenie, a raczej wskazówka, którą miał nadzieję że Ruri podąży bo ułatwi to nie tylko ich relacje, ale może i zrozumienie świata.-Być może, raczej nie. Jeśli byłabyś balastem, ty, Shuten czy Akane, nie wspominałbym o tym, tylko po prostu się tym zajął. Tak jak niesieniem Shuten do karczmy-Była wtedy balastem. Nie przekazał jej jednak takich słów, jak te które przekazał Ruri.-Ty i Akane nie jesteście jeszcze na tym poziomie co ona. A ja już dawno utraciłem resztki tego co ludzkie. Zdarza mi się więc zapominać-Zmierzył wzrokiem Ruri-O waszych limitach. Mam tendencję do uważania że każdy powinien umieć przynajmniej tyle co Shuten, bo sam umiałem mniej więcej tyle gdy miałem ciało. Zapominam że to nie jest linia startowa. A że...-Zawiesił się na chwilę, szukając dobrego słowa.-Ty i Akane jesteście częścią naszej drużyny, jakiejś... chorej i pokręconej wersji "przyjaciół", to-Znów się na chwilę zawiesił-chcę zadbać o wasze dobro?-Bardziej zapytał niż stwierdził, bo do końca tego nie rozumiał. Ale z jakiegoś powodu byli ci których by nie zabił i ci których by zabił. Można by więc rzec że część ludzi była dla niego ważniejsza niż inna część i mogła być to przyjaźń, przywiązanie albo jeszcze coś innego, w końcu Ishi też znajdował się w grupie ludzi których by oszczędził. Dlatego też nie był do końca pewien co odróżniało jednych od drugich i nie był też pewien czy Ruri zrozumie co chciał jej przekazać. Ale lepiej nie umiał. Może było to zostawić jak było, "Że była balastem"? Niby mógł, ale z drugiej strony, nie chciał by tak myślała. Chociaż de facto, wszystkie nie lalki, na swój sposób bywały balastem. Ograniczały uch bowiem ludzkie ciała. A i on zapewne był dla kogoś balastem, chociażby przez jego braki w zdolnościach interpersonalnych. Przed wyruszeniem, przypomniał jeszcze Shuten że potencjalna ręka dla Onimaru to jakiś dzień roboty max. mając materiały i spokój, ale że może lepiej jak siostrzenica mu zrobi. On będzie musiał jedynie wprowadzić poprawki i przymocować.

Dostrzegł łzę spływającą po policzku Ruri, ale postanowił tego nie komentować. To był jej moment, jej myśli i coś nad czym sama się musiała zastanowić. Kto wie, może kiedyś o tym porozmawiają, jeśli wyjdzie to od niej. Jednak to chyba dobrze że była w stanie jeszcze płakać - on nie. Skierowali się za Onimaru do miejsca, w którym to zapewne miała się odbyć narada. Już zza drzwi usłyszał Sakiego i wiedział, że to nie będzie łatwe spotkanie. No, nie będzie łatwe dla Sakiego. Bo dla Kamaboko... no... nie chciał, chyba, zawodzić "Brata"? Saki był dobrym człowiekiem, Kamaboko był złym. Jak niegdyś byli do siebie tak podobni, tak teraz byli bardzo odlegli. I czuł że nie powinien przebywać przy bardzie, by go przypadkiem nie zranić. Z drugiej strony jednak, takie było życie. W każdym razie weszli do środka i od razu zaczęły się przywitania. A że Shuten była w nich podobno dobra to i to postanowił "Zostawić jej", zamiast tego spojrzał jedynie na Onimaru.-Potrzebuję osobnego pokoju żeby się... przebrać-Rzecz jasna postawił Ruri na ziemi - w końcu - no i ruszył za Onimaru lub w miejsce które mu wskazał. Tam też przywołałby ze zwoju swoje stare ciało i podmienił je. Na nowo stając się Kamaboko 2.0. Po przebraniu się w te nieco wygodniejsze "ubranie" biorąc pod uwagę nadchodzące wyzwania, wrócił do poprzedniego pomieszczenia i skierował się wraz z nieruchomą teraz Berry do Lodowej, do której wyciągnął lalkę z kukiełką.-Nadal zainteresowana, by zajrzeć do środka?-Zapytał czekając na to czy lodowa faktycznie zacznie przeglądać kukiełkę. Gdy skończy, lub zdecyduje się tego nie robić, zapieczętuje lalkę w pustym zwoju i ten połączy z plakietką Raiko kenka. Tak samo weźmie od Shuten plecak i połączy z raiko kenka zwoje z żywiołami które miał w jej plecaku. No i co, czekał na start narady. Albo jakieś dzikie próby rozmowy biorąc pod uwagę że Shuten pewnie zdążyła go przedstawić.
Awatar użytkownika
Sabataya Shuten
Posty: 939
Rejestracja: 27 kwie 2021, 12:40
Ranga dodatkowa: ex-Kage
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Kryjówka Ex-ninja Kumo

Ale jak to... nie? To NA PEWNO tak działało. Znaczy nie działało. I gdyby nie fakt, że jej myśli bardzo szybko przeskoczyły do swojej własnej konkluzji, zapewne zatrzymałaby się dłużej przy niemej odpowiedzi Onimaru. Oh c'mon! Czy on rzeczywiście wierzy, że rzucanie tak dziwnymi pytaniami nie przyprawiłby nikogo, w tym ich, o to nieprzyjemne poczucie cringe'u? Jak będzie potrzebowała, by ktoś ją rekreacyjnie wyśmiał, to równie dobrze mogła zrobić sobie wycieczkę do Ame. Nie mniej jak zostało stwierdzone - nie było potrzeby, by robić z siebie błazna. Nie.... w tej kwestii. Ostatecznie na statku miejsce swoje miała. Przy sterze? Jak się tam ponownie wprosi, a wprosi, to pewnie tak. Kto inny miałby jej je niby zabrać, Raiko? Zdecydowanie nie. Także wszystko, co jej zostało, to zadowolona kiwnąć głową na słowa mężczyzny, samej nie mając nic więcej do dodania. Inaczej nieco miała się sprawa z jego rodziną. Jak nic próbował tematu unikać, jednak szczęśliwie w ten sposób, w jaki raczej sugerował dość problematyczne relacje niż wkraczanie na nazbyt grząski grunt.
- Ciekawe czy Jinko-chan ma taką samą opinię w tej kwestii... - rzuciła pytaniem w eter unosząc rozbawiona brew, po czym zwróciła wzrok ku dziewczynie. Opinia osób trzecich zawsze była w cenie, o ile ta nie zdążyła się już wynieść w okolice ich podopiecznych, co również przecież mogło się zdarzyć. Bez względu jednak na otrzymanie odpowiedzi od siostrzenicy wilka morskiego, zamierzała kontynuować. - Wygląda na to, że masz całkiem ciekawą rodzinę. Ciekawszą niż moja, to na pewno. Kilka kufli i może wyciągnę z ciebie o niej coś więcej. - Onimaru nie zając. Potencjalne historyjki też nie, także nie uciekną. A chociaż mówiła całkiem poważnie, nie sposób było nie kontynuować swojego szerokiego, chociaż może bardziej radosnego niż niepokojącego, uśmiechu. Ten jednak w końcu zmalał, kiedy jednoręki szermierz dalej ciągnął temat, jaki powoli przestawał dziewczynie leżeć. Zainteresował się nim nieco za bardzo, a po jego kolejnych słowach czuła, że mogła wykreować właśnie Akane na potwora, którym obecnie sama była.
- Ona? Nie. Jeszcze nie. - chyba jeszcze nie. To był ten moment, kiedy próbując przyszywać komuś rękę zapewne istniałaby szansa na sukces. Ale istniałaby też spora szansa na jego brak i całość leżałaby w rękach ślepego losu. - My? Mamy pewne... możliwości. Kamaboko jest świetnym rzemieślnikiem. A ja... - no właśnie, co mogła powiedzieć? Ile? Co konkretnie, by nie wturlać się przy wszystkich tych ludziach w bagno? - Znam pewną... sztuczkę. Sztuczkę pozwalającą na... radzenie sobie. Z takimi problemami. - and that's all. Nagle ubyło jej całej płynności, myśląc bardziej nad kolejnymi słowami, jeszcze bardziej zniżając głos. W razie czego musiała móc z nich ładnie wybrnąć, prawda? A mając w okolicy Norna musiała uważać tym bardziej: bez względu na to, gdzie obecnie spoczywała cała jego uwaga. Z całej tej grupy zdawał się chyba najbardziej ciekawski, nawet jeśli tyko czasami i w granicach zdrowego rozsądku.

Na odpowiedź Kamaboko kiwnęła głową. Tyle. Zanotowała informacje, jakie jej udzielił uznając je za wystarczające. Wszystko co zostało, to znaleźć chwilę i przekazać je Onimaru. A póki co mogli na dobrą sprawę ruszać.

≿━━━━༺❀༻━━━━≾


Jedno było trzeba przyznać: ile czasu by nie minęło, Seinaru dalej miała talent. Talent na tyle duży, że był w stanie ruszyć sercami najbardziej opornych osób w drużynie, co chyba najlepiej było witać po Ruri. Podobnie jak reszta, nic jednak z tym nie robiła, zerkając jeszcze po pozostałych towarzyszach z cieniem nostalgii. Było coś przykrego w tym wszystkim. Przynajmniej w jej odczuciu, patrząc na ich dawny "występ". Tak jak cały okazał się być jej największym życiowym błędem zaraz po powrocie do Iwy, tak dalej pamiętała jak ze sceny dojrzała Ichiwe - nawet jeśli przez chwilę. Nawet jeśli miał być wtedy tylko wytworem jej wyobraźni. Teraz zaś widziała same znajome twarze, ale nie tę najważniejszą. Nie było czemu się dziwić - w końcu jej właściciela nie było nigdzie obok, a w dość nieprzyjaznym, ciemnym miejscu. Nie chciała jednak o tym myśleć. Nie teraz. A coś czuła, że skupiając się na czymkolwiek, o czym przypominał jej śpiew Seinaru, jedynie puści się złapanej linii spadając z powrotem w środek pewnej niekończącej się spirali. A to zdecydowanie nie brzmiało jak coś, co miało pomóc w najbliższym czasie. Z grymasem na twarzy stworzyła klona - bo jak zlecać komuś najgorszą robotę, to własnej kopii - nim ruszyła z powrotem znajomymi korytarzami. Im bliżej znajdowali się drzwi prowadzących do sali, tym wyraźniejsze stawały się głosy dochodzące z pomieszczenia. Do środka wszedł pierwszy Onimaru, zaś przechodząc przez próg i zerkając za wilka morskiego mogła w końcu dostrzec starych znajomych.
Prawie jak za starych czasów.
Prawie.
- Wydaje mi się, Omon, czy twoje zoo pomniejszyło się o jedną małpę? - zapytała rozglądając się po ludziach w środku i... tak. Definitywnie. Była Raiko. Był Karui. Nie było Suroia. Trochę ją to nawet cieszyło, chociaż.... czy irytowałby ją tak samo, jak ostatnim razem? Nie wiedziała. I chyba nie chciała sprawdzać. Ale proszę, kolejne fenomenalne przywitanie ze strony Shuten! Kącik ust uniósł się w górę, po czym przywitała się z Raiko kiwnięciem głowy. Rubinowe tęczówki dość szybko znalazły się na Sakim. Nie mogła powiedzieć, że niosła mu dobre wieści, jednak mimo tego objęła go jednym ramieniem, podczas gdy w drugiej ręce trzymała dalej rękojeść małża, jakiego to oparła o ziemię.
- Nawet na moment nie można was zostawić bez opieki... - stwierdziła, nim puściła w końcu barda. Zaraz jednak padło pytanie, jakie było problematyczne już w przypadku Onimaru. Teraz zaś? Stała przez chwilę nie bardzo wiedząc, od czego zacząć. Różnica charakterów? A może relacji, jakie były pomiędzy całą trójką? Nie wiedziała. Ale wiedziała, że cokolwiek powie, na Sakim może się to odbić bardziej, niż na jednorękim mężczyźnie. Z drugiej strony - co miała innego zrobić? Wzięła głębszy wdech, po czym kciukiem wskazała na Królika.
- Wszystko wyjaśnię. Ale później. - podsumowała krótko obserwując bacznie barda z dużo większą niż wcześniej powagą. Prócz tego też chciała zobaczyć, co zrobi. Wszelakie próby zasypania Kamaboko pytaniami czy ruszenie za nim do pomieszczenia, o które rzucił pytanie, skwitowałaby pewnym położeniem mu dłoni na ramieniu z dość lakonicznym "Nie teraz" na ustach. Najpierw wyjaśnienia nim stwierdzi, że ma zamiar pobyć szklanką wody dla tonącego. Na uwagę Omona kiwnęła głową. No tak, po to tu byli. By ułatwić rzeczy. Wszystko wedle planu zapewne? Z drugiej strony przybyli taką gromadą, że spodziewałaby się jakiegoś zaskoczenia z jego strony, jednak jego brak również nie był dziwny. To Omon w końcu. Na trzeźwo nie należał do zbyt wyrazistych ludzi. Spojrzała jeszcze na mężczyznę obok, jednak uwaga Godaime dość szybko padła na ostatnią osobę w środku i - no proszę, zaskoczenie! Przez chwilę wydawało jej się, że człowieka gdzieś już widziała. Teraz zaś już wiedziała gdzie. Otworzyła szerzej oczy nie spodziewając się własnego radnego w takim miejscu jak Nowe Kumo, a tu niespodzianka. Czy powinna pytać, co tu robi? Chyba nie. To nie tak, że było pewnie jakiekolwiek inne miejsce, gdzie powinien być w tym momencie bardziej.
- Dobrze widzieć cię w dobrym zdrowiu, Asanami-san. - przywitała się również, nie próbując jakkolwiek zagłębiać się w to, jakie koleje losu przywiodły jej byłego podwładnego w to samo miejsce, co rudowłosą. Zamiast tego wróciła wzrokiem na osobę, o której wiedziała najmniej. A skoro była w środku pomieszczenia, to zapewne miała jakiś związek z szykowaną akcją.
- My chyba się jeszcze nie znamy. Sabataya Shuten. - przedstawiła się krótko, chociaż pewnie nie musiała. Jakoś tak się trafiało, że ludzie wiedzieli, kim jest. Nie mniej kultura wymagała podjęcia pewnych kroków zwłaszcza, że zawsze mogła trafić na kogoś, kto o niej nie słyszał. I miała okazję więcej trafiać na tę drugą grupę.

Zaczepiona przez Akane naturalnie spojrzała w jej stronę, przez moment nie zwracając uwagi na resztę. Więc będzie potrzebna po spotkaniu. Więc cokolwiek potrzebowała musiało nie być aż tak pilne. Ale ważne, jeśli porozmawiać musiały. Zanotowała te dwa fakty odpowiadając jej kiwnięciem głowy, po czym raz jeszcze spojrzała ku niej, tym razem uśmiechając się niezręcznie. Nawet nie pomyślała o kolejnym klonie! Czyżby chciała jej zasugerować, że ich nadużywa? A może była to luźna uwaga? Nie mniej nieco bardziej wzbudziło to w niej zaciekawienie. Nie mniej - skoro sprawa mogła poczekać, to nie było sensu się z nią śpieszyć. Zwłaszcza, że nie oszukujmy się: to co miało mieć tu zaraz miejsce było bardziej, niż istotne. Przynajmniej dla Shuten, której to uśmiech zniknął z twarzy, gdy tylko Akane opuściła pomieszczenie. Zostało zakasać rękawy, metaforycznie przynajmniej, i zabrać się do pracy.
- Jak wygląda obecnie sytuacja? - spojrzała ku Omonowi podchodząc bliżej stołu. - Wiemy o przewadze sił wroga i co najmniej trzech miejscach, które mogą być potencjalnym celem. Ale to w zasadzie tyle. Mamy już jakikolwiek wstępny plan? - spojrzała na wbite w stół kunaie, próbując oszacować mniej więcej odległości od zaznaczonych nimi miejsc. Nic jeszcze jednak na ich temat nie mówiła próbując początkowo wybadać, czy jest sens ruszać temat, o jakim wspomniała Karuiowi. Pomijając potencjalne bariery, których nie musieli wcale mieć: potrzebowała znać odległość pomiędzy nimi. Zbyt duża i tak sprawiałaby, że jej pomysł straciłby sens.

Shuten #2

Czy przywitanie się było pomysłem dobrym czy złym - nie wiedziała. Ale wiedziała, że pewne rzeczy zwyczajnie wypadałoby zrobić, a było to zaznaczenie swojej obecności ludziom, z którymi jednak dzielili kawałek swojej przeszłości. Widząc jednak stan Ishiego nie szło nie unieść brwi, siadając sobie zaraz obok niego i przenosząc wzrok ku widowiskowi. Próbując nie wsłuchiwać się w występ za bardzo, dla własnego dobra.
- Gorzej. - odpowiedziała wprost, bez żadnych ogródek. Hej! Z pewnością szło jej lepiej niż Kamaboko. Nigdy jednak nie mówiła, że była dobra w rozmowach z ludźmi. Zwłaszcza kiedy mimo wszystko, dalej miała świadomość tego, co zrobił jej przyjacielowi. - Z drugiej strony nie rzuca się już na ziemi bijąc stalową głową o bruk, więc może lepiej? Nie wiem sama... - dodała myśląc jeszcze przez moment. No tak. Gdzieś się poprawiało, to gdzieś znowu sytuacja miała się gorzej: bez względu na to, co sama by robiła. A i tak mogła całkiem niewiele w porównaniu do własnych oczekiwań względem osobistych możliwości. Zadając wcześniejsze pytanie nie wiedziała, czego oczekiwała za odpowiedź. Oceny krajobrazów? Chyba nie. Ale takową dostała, a że nie miała lepszego tematu do rozmowy, mogła równie dobrze kontynuować ten.
- Kiri było całkiem ładne, jak akurat mgła nieco opadła. Iwa... Sama nie wiem. Nie mniej obie wioski nie istnieją, w Kraju Ziemi nie chcą ninja - spojrzała wymownie na Ishiego. Bo jak Seinaru i Ni nie były problemem, tak jego za pewne sztuczki mogli chcieć wrzucać na stos - w Mizu pewna rudowłosa niewiasta ostrzy sobie na ciebie kły - i znowu spojrzała na mężczyznę. Strasznie dużo kłopotów przyprawiał tym biednym dziewczynom, nie ma co - a tutaj może nie macie wspaniałych widoków, ale jesteście bezpieczni. - and that's a fact. To im mieli zapewnić. Bezpieczeństwo. To, ze ten ninja Kumo nie ufał zbytnio to była zupełnie inna kwestia. Zrobili jednak ile mogli. A pamiętajmy, że technicznie rzecz biorąc: nie musieli. Westchnęła cicho, po czym znowu spojrzała ku scenie.
- Zrobicie co chcecie. Zanim jednak podejmiecie jakąkolwiek decyzję, spróbuj się chociaż wyspać. - zasugerowała zaznaczając, że jego nie najlepszy stan jest aż nazbyt widoczny. A to dobrze nie wróżyło. - W każdym razie chciałam się tylko przywitać. Przy okazji, skoro i tak jesteśmy na moment w okolicy. Skoro jednak u was wszystko w porządku, to... dobrze. - chyba. Tak? W sumie chyba tak. Nie wiedziała. Nawet nie bardzo była w formie do myślenia po za pewnymi określonymi torami, przez co jej myśli zbaczające gdzieś po za nie zdawały jej się tracić na spójności, rozkojarzona innymi tematami. - Jeśli nic właściwie od nas nie potrzebujecie, będę się powoli zbierać. Nie wiem ile będziemy na miejscu, ale zapewne nie ruszymy wcześniej niż przed naradą. A później... sama nie wiem. - spojrzała w kierunku, gdzie poszła reszta drużyny, po czym wzruszyła ramionami. Nie wiedziała. Nie miała jak wiedzieć. Sama ruszyłaby jak najszybciej. Będąc już jednak w bazie to, o czym powinna myśleć, to o dobrym przygotowaniu. Nie sztuką było wbiec do strzeżonego więzienia. Sztuką było wyjść żywym - zarówno samemu, z własnym celem jak i resztą drużyny. Także wszystko rozbijało się o to, co zostanie uzgodnione w przeciągu najbliższego czasu z Omonem.
Obrazek
Awatar użytkownika
Nara Shizu
Posty: 508
Rejestracja: 28 cze 2021, 12:57
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Kryjówka Ex-ninja Kumo

Za tym co odległe - Arc II: Starzy Znajomi­
WydarzenieWielka Przygoda
Post52/? (166/?)
Opinia Jinko. Rzecz, jakiej to Shuten szukała, jednak nie była w stanie znaleźć bo ta już uciekła. Może później? A może trzeba było ją zwyczajnie zawołać z powrotem? Opinie mogły być różne. Nie mniej... teraz jej pod ręką nie miała, aby o to się zapytać. Na kolejne słowa wujaszek się jednak zaśmiał.
- Jedynie jak ty również będziesz pić. A wątpię, abyś zaczęła. - zasugerował, praktycznie pewny swojej wygranej przeciwko żelaznemu argumentowi Shuten. Tak, Onimaru definitywnie był z osób, jakie to bardziej gadały po alkoholu. I na pewno też nie musiałaby w normalnej sytuacji z nim pić aby to osiągnąć. Teraz jednak, kiedy wydała swój sekretny plan? Ten mógł pamiętać, że ta miała się z nim napić! I czy rudowłosa byłaby gotowa, zrobić to samo?
- Sztuczkę? Nie... Iryo Ninjutsu? - dopytał niepewnie Onimaru. Po części jakby nie chciał wiedzieć, ale jednocześnie chciał ponieważ najpewniej nigdy o czymś takim nie słyszał. Podrapał się palcem po policzku zastanawiając się nad tym. Najpewniej szukając wszystkich możliwości, aby jakoś naprawić jego rękę. Rudowłosa jednak nie była dokładna. A myśli nigdzie go nie prowadziły. Ostatecznie jednak, położył dłoń na ramieniu dziewczyny. Nachylił się do jej ucha, by wyszeptać parę poważny słówek mimo rozbawionego uśmiechu na twarzy. Przykrywka? - Cóż... nie wiem skąd ją znasz, jednak pamiętaj by nie mówić zbyt wielu osobom o niej. Jeżeli jest ona w stanie zastąpić tak Iryojutsu, może być pożądaną przez osoby mniej powołane.
Po tych słowach, odchylił głowę i klepnął ją dwa razy po ramieniu, nim wybuchnął śmiechem jakby opowiedział jej właśnie dobry kawał. Dlaczego? Może zwyczajna ostrożność. Kto by tam tego wilka morskiego wiedział.
Młoda dziewczynka wysłuchiwała kolejnych słów Kamaboko. O odbijaniu chłopaka Shuten. O podejmowaniu istotnych decyzji. Wpatrywała się w niego bez większej reakcji na jego kolejne słowa. Nie mówiła też nic, dopóki ten nie powiedział, że jeżeli nie rozumie czegoś, to niech zapyta.
- Nie. Rozumiem. Nie mam problemu, by odejść. I tak nic nie mam. - stwierdziła strasznie neutralnie i chłodno, jak na tak smutne słowa. - Inni próbowali pomóc. Nie dawało to wiele... nie rozumieli przyjaciela. Chociaż... trochę pomogli. Pokazali jak się zachowywać powinno?
Zasugerowała niepewnie, trochę pytająco. Każdy jednak już dobrze wiedział, jak często dziewczynka naśladowała innych. Nie była to jednak jedyna kwestia, o której to jakoś musieli się rozmówić. Kwestia bycia "balastem" też była istotna. Bardziej, niż mogło się to pozornie spodziewać, szczególnie kiedy nagle jakoś na temat wpływały... emocje lalkarza. Ruri jak zawsze nie dawała mu zbytnio znaków, co sądziła o jego słowach.
- ...rozumiem. Chyba? Nie... nie wiem. Zadbać o czyjeś dobro... - powiedziała sama do siebie na koniec i podrapała się z tyłu głowy. Właściwie, nieświadomie nawet to raz zrobiła. Kiedy oszczędzili Ikki. Wtedy jednak, bardziej był to rozsądek niż faktyczne dbanie o dobro Shuten i Akane... prawda? Nie? Ruri przekrzywiła głowę w prawo. Potem w lewo. Spojrzała na Kamaboko.
- Rozumiem koncept. - odpowiedziała ostatecznie, decydując że będzie to chyba bezpieczne stwierdzenie. I miało to na swój sposób sens. Było to bezpieczne stwierdzenie. Tak jak sercem mogła tego nie rozumieć, tak koncept pewnie był w nią wpajany podczas prób naprawienia jej.

Pomijając kwestię nieśmiesznego poprzedniego żarciku prowadzącego, Akane mogła się jak najbardziej obawiać pary kuglarzy jakich znała. O nich, jak i po prostu nich. W końcu nie było szans, że rzeczy jakie widziała na temat Ruri były bezpodstawne, prawda? Prawda... prawda?
- Małe kroczki brzmią coraz bardziej skomplikowanie. - stwierdziła Jinko, po uważnym wysłuchaniu Akane ze skupieniem na twarzy. Spojrzała na ziemię. Kopnęła kamyk, jaki to się potoczył po drodze i sobie spadł z góry. Splotła ręce za plecami, i kiwnęła się to raz w lewo, to raz w prawo. - Zwierzęta zawsze ode mnie uciekały... nie chciały się tulić.
Powiedziała smutnym tonem głosu. Ah, oczywiście. Czy taka Jinko, była w stanie zamknąć aż tak ogromne ilości swojego entuzjazmu, aby faktycznie powoli podchodzić do zwierzęcia? Pewnie biegła w ich stronę sprintem. I to one uciekały, a nie atakowały ze strachu.

Ah. I drugi raz, broń Shuten na Akane nie zawarczała.
2 godziny później, siedziba Kumo

Uczuć innych w tej drużynie nikt nie komentował specjalnie. Ruri, upuściła łzę. Nikt o to jej się nie dopytywał, a czy dziewczyna sama tego była świadoma, ciężko było powiedzieć. Definitywnie jednak szybciej by zapłakała od Kamaboko. W końcu, dalej była człowiekiem, a nie lalką. Lalki nie płaczą.
Akane jednak, przeżywała trochę inszy dylemat. Czy wizja, jaką widziała. Zdrada, wściekłość, niezrozumienie, smutek. Czy to był Mroczny? Ten, który od lat był jej wmawiany jako zwyczajny demon zapieczętowany... gdzieś, jaki to chciał zniszczyć świat? A jeżeli tak, to co to dla niej oznaczało. Co to oznaczało, dla wszystkich kapłanek? Ciężko było powiedzieć. Akane, jeszcze nie wiedziała co z tym faktem zrobić. Może kiedyś będzie wiedziała. Może ten temat poruszy nawet. Nie teraz jednak.
Dotarli do tej sali obrad. Bez zbędnych postojów. Z różnymi... podejściami? Akane dość szybko opuściła salę, na co nikt bardziej nie zwrócił uwagi. Pytanie, jakie zadała w stronę Omona, zdawało się i tak bardziej zwrócić ich uwagę. Przynajmniej faceta.
- Pewna małpa zajmuje się sprawdzaniem stanu naszych ludzi. - skomentował zwyczajnie, wiedząc najpewniej do czego się odnosiła. W końcu, do czego innego mogła się odnosić? Wtedy jednak, Saki! Zjawił się, w całym swym poezji majestacie. Przywitał się, a rudowłosa jego uścisk odwzajemniał.
- Ah, na moment. Ja wiem, demonic życie długie i piękne i barwne, lecz dla nas, majtków Jaglanych, to więcej niż moment! Lata to, lata, od waszego nas zostawienia. Hmph. - odpowiedział, na koniec zakładając rękę na rękę i odkręcając się do niej bokiem. Strzelając focha. Za to że ich opuścili? Możliwe. Jak bardzo inaczej by ich życie wtedy wyglądało? Zadał jednak pytanie ostatecznie. Takie, jakie zmusiło jej do wskazania na króliczka. Nim jednak zdążył się przywitać, jeszcze go Shuten powstrzymała. Ten spojrzał na nią pytająco. A Kamaboko zapytał się o pokój. Onimaru, mrugnął parę razy. Powiedział zwyczajnie, że wychodząc z sali, przed siebie i pierwszy skręt w prawo. Toalety miały tam niby być. Lalkarz szybko opuścił salę, żeby się ogarnąć.
- Możecie też na zewnątrz poczekać. - stwierdził jeszcze Norn, a Mroczny i chłodna bez słów nawet opuścili pomieszczenie. Niezbyt zainteresowani rzeczami. Coraz mniejsze zaludnienie w sali się robiło, co było chyba... dobrą rzeczą.
- Wzajemnie, Shuten-dono. Chociaż mało czasu na rozmowy nam zostało, by wspominać. - stwierdził zerkając w stronę mapy. Rudowłosa miała jednak jeszcze jedną rzecz do zrobienia. Przywitanie się z nieznajomym. Ten lekko się uśmiechnął, nim kiwnął głową.
- Również miło poznać. Kugane Touru, stosunkowo świeży członek tego ugrupowania. - zwyczajnie się przedstawił, nim kiwnął jeszcze głową w stronę Omona. Ten nawet na ten gest nie mrugnął. Z racji też, że miejsce gdzie Kamaboko poszedł się przebrać nie było daleko, w tym momencie zdążył wrócić. Uwcześnie oferując chłodnej stojącej tuż przy drzwiach do sali narad sprawdzenie jego lalki, na co ona odmówiła. Jej strata.
Nim zdążyli się jednak bardziej każdy z każdym rozgadać, Omon zaczął mówić. Odpowiadać na pytania Shuten, co sprawiło że nawet Saki skupił się na mapie, choć zerkał to na nową osobę - w końcu drugiego Kamaboko nie znał - co jakiś czas.
- Sytuacja wygląda słabo. Pod tym względem, że samurajowie w jakiś sposób musieli się dowiedzieć o naszych planach i postanowili nam... trochę utrudnić życie. Oryginalne miejsce pobytu Ichiwy Reia zyskało nagle 2 dodatkowe. Dość podejrzane, być może ich celem jest tylko zmylenie nas, jednak szansa że faktycznie go przenieśli jest również wysoka. - stwierdził i ręką wskazał na mapkę (czerwone gwiazdki to kunaie). Znajdowało się też na niej parę oznaczonych kwadratami... miejsc? - Jak widzicie, lokacje są stosunkowo oddalone od siebie. Na tyle, że w momencie ataku jednej pozostałe mogą już otrzymać informację o tym co robimy i nie zdążymy się na nie przekierować, nim te pozbędą się Ichiwy. To co mają jednak, to podejrzenia naszego ataku. Nie zabiją Ichiwy bez jego pewności. Moment więc, w którym skupimy się tylko na jednym miejscu, jest momentem... ryzykownym. Dlatego planujemy wysłać drużyny do wszystkich trzech. Aby wydostały Ichiwę, lub jak go nie znajdą, zebrały informacje gdzie mogli go przekierować. Biorąc pod uwagę, że wy tu jesteście... wy ruszycie na Centralne Więzienie. Największe, do których potrzebuję najbardziej wybitnych jednostek. Tam chciałbym was widzieć, Shuten i Kamaboko. Wraz z wami na pewno byłaby Raiko, Touru i Onimaru. Oraz kogo chcecie jeszcze zabrać. Im więcej waszych... towarzyszy jest zdolne działać oddzielnie, tym lepiej.
- Ja i moja drużyna możemy się zająć jednym z nich sami. Przeznacz swoich ludzi do pozostałego. - stwierdził bez większych emocji Norn. - Za cenę 30 000 ryo, oraz trzech przedmiotów od Kamaboko.
- Pieniądze dostaniecie, przedmioty to nie moja decyzja. Jinko jednak może w ich kwestii pomóc. - widząc, że względnie się dogadali, Omon kontynuował jak gdyby nigdy nic.
- W takim razie, reszta sił jakie Kumo jest w stanie wam zaoferować zajmie się północnym. Wśród gór, najbardziej problematyczny pod względem poruszania się. Centralny, jest najbardziej strzeżony więc im lepiej się na niego przygotujecie, tym większe szanse będą na sukces. Nie spodziewajcie się udanego skradania, raczej was złapią później. Touru otrzymał już detale jakie mamy co do więzienia, jednak lepiej aby omówić je z całą drużyną jaką zbierzecie przed atakiem. Omawianie teraz każdego to byłby chaos. Wam pozostanie południowe więzienie. Nie będące specjalne pod jakimiś względami, wedle raportów. Poza tym, że zbadanie każdego przez sensorów kończyło się klęską. Skoro już tu jesteście, chciałbym aby oddziały wyruszyły za 8 godzin. Jakieś pytania? - pytanie, skierowane to było głównie do Shuten i Kamaboko. Reszta pewnie, już co nieco o tych planach wiedziała. Być może ta dwójka, wiedziała jak te plany poprawić.
Akane Solo Part

Akane była grzeczną Akane. Siedziała sobie, z zamkniętymi oczami. Odpoczywając trochę. Ba, była sama, bo nawet Ruri została w środku. Mogła usłyszeć jednak dwa kroki obok siebie. Jakby ktoś się przed nią zatrzymał. Unosząc głowę ze swoich kolan, dojrzałaby kucającego przed nią Mrocznego. Z założoną maską. I dzieliło jego maskę, od twarzy kapłanki jakieś 30 cm. Personal space much? Nic jednak nie mówił. Dlaczego ona? Dlaczego to ona musiała się z nim użerać?
Shuten Solo Part

Ishi nie odpowiedział nic, na informację że niby lepiej, ale nie do końca. Pewnie nawet nie wiedział co. Łatwiej było zacząć rozmowę o krajobrazach, prawda? Na wzmiankę, że w Kraju Ziemi nie chcą ninja, wyprostował się trochę.
- Gdyby nie mieli jeszcze osób zdolnych tych ninja wykryć... - skomentował zmęczony, podpierając rękę o kolano i kładąc na niej głowę. Czy jej słowa do niego docierały? Prawdopodobnie tak. Definitywnie tak. Na wspominkę o bezpieczeństwie, drgnął lekko. Jakby miał się temu sprzeciwić. Tylko że nie mógł. Bo byli bezpieczni. Ale on im nie ufał. Czy to było normalne, czy nie, czy po prostu jakaś nadopiekuńczość Ishiego wychodziła poza skalę... fakt był, że nic do tej pory im się nie stało. Na jej wspominkę o wyspaniu, chłopak się... położył na scenie. Spojrzał w niebo.
- Spanie ostatnio było trudne. Dużo pracy. Ciężka noc... Ni ma koszmary. Z dawna. Niedawno się zaczęły. Mamy nadzieję że miną, ale mocno je przeżywa. Czuwamy nad nią. No... ja czuwam. Staram się dbać o to, by Seinaru się tym nie zamartwiała. - stwierdził, jakby tłumacząc swój stan. - Dziewczyny pewnie chciałby się z Tobą też przywitać. Ale... słyszałem co nieco. O akcji ratunkowej. Nie jesteś tu przypadkiem, prawda? Może potem będzie czas na zjedzenie razem obiadu. Lub kolacji. Seinaru robi dobre ciasta.
Trochę już majaczył i dalej sobie leżał. Tak o. Piosenka Seinaru też powoli zbliżała się do końca.
Lista NPC
Obrazek
Wcielenie Jelenia
Prowadzone wątki 5/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
Awatar użytkownika
Mirai Akane
Posty: 146
Rejestracja: 31 maja 2021, 23:26
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Kryjówka Ex-ninja Kumo

Zerknęła na Jinko w momencie gdy ta wyznała prawdę o doświadczeniach w podejściu do dzikich zwierząt. Oh. No tak. Definitywnie widziała jak dziewczyna po prostu goni za dzikimi zwierzętami, próbując zamknąć je w swoim uścisku. Chyba nawet lepiej, że do tej pory jej się to nie udało. Mimo wszystko uśmiechnęła się lekko do niej. - Jego też lepiej nie przytulać. - Od taka drobna rada. W sumie sama do końca nie była pewna jakby Kamaboko na to zareagował, ale no. Nie miała też zbytnio ochoty i odwagi sprawdzać, a też nie chciała narażać na to dziewczyny. - Spokojnie, myślę, że to przyjdzie z doświadczeniem. Pamiętaj, żadnych gwałtownych ruchów. Powoli.. i jakoś się uda. - Pokrzepiająco poklepała dziewczynę po ramieniu. Chociaż też nie była pewna czy Jinko potrafi spełnić wymogi by osiągnąć swój cel. Pożyjemy zobaczymy!

Jako, że nikt nie miał do niej żadnego interesu w pokoju obrad, przekazała swoje "zaproszenie" Shuten i zajęła strategiczne miejsce, w którym będzie mogła sobie odpocząć nie będąc zaczepianym przez nikogo.
A przynajmniej tak uważała. Kroki ustały, a poczucie czyjejś obecności nie znikało. Znudzona kapłanka podniosła lekko głowę znad kolan tylko po to by spojrzeć w maskę Hou. Wspaniale.
Przez chwilę po prostu wpatrywała się w niego bez słowa. Następnie rozejrzała się na boki jakby chcąc się upewnić, że zatrzymał się tutaj ze względu na nią, a nie kogoś kogo nie zauważyła siadając tutaj. Niestety. Westchnęła cicho znów wracając do niego wzrokiem.
- Pewnie pojęcie przestrzeni osobistej jest Ci obce prawda? - Uniosła lekko brew. Złapała się na tym, że przynajmniej w tym momencie nie odczuwała strachu przy jego obecności. - Albo wręcz przeciwnie i z pełną świadomością ją naruszasz. Więc? Czego chcesz? - Może jej słowa mogły wydawać się oschłe, ale zmęczony ton raczej wszystko tłumaczył. Wyprostowała się by tym razem oprzeć o ścianę, dzięki temu zyskała kilka centymetrów dystansu między zamaskowanym.
Awatar użytkownika
Sabataya Shuten
Posty: 939
Rejestracja: 27 kwie 2021, 12:40
Ranga dodatkowa: ex-Kage
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Kryjówka Ex-ninja Kumo

Chyba przegrała. Tak jakby. Z drugiej strony... czy właśnie rzucano jej wyzwanie? Uniosła brew przyglądając się mężczyźnie z politowaniem. Nie była osobą doklejającą się do alkoholu niczym niemowlak do butelki. Żadna z niej wielka fanka mając innych faworytów niż napoje wysokoprocentowe. Nie wyglądało jednak na to, by te miały w obecnych czasach zrobić jej jakąkolwiek krzywdę - nawet jeśli byłoby to bardziej poważne ich spożywanie, niż to z Kawaiiem. Nie mniej to samo wydarzenie składało się też niejako na to, czemu wolała po podobne artykuły nie sięgać: zwyczajnie nie kończyło się to dobrze. Nie miało znaczenia, czy po kilku kolejkach siedziała dalej trzeźwa jak szczupak, czy pijana - a to pierwsze trafiało się wyjątkowo częściej.
I może to był w tym wszystkim największy problem?
- I tak wypadałoby jakoś uczcić po wszystkim nasz powrót. - odparła po chwili namysłu biorąc uprzednio głębszy wdech - Wszyscy. Jak dawniej. - mimowolnie zwinęła wolną dłoń w pięść unosząc ją wyżej i uderzając nią lekko w tors mężczyzny. Jakakolwiek wizja powstała właśnie w jej głowie miała jedną, wielką wadę: stanowiła rzecz niewykonalną. Prawdopodobnie nikt z nich nie był tą samą osobą co przed rozstaniem, co najbardziej widać było po marionetkarzu. Dalej jednak mieli prawo, żeby spędzić czas bardziej specjalnie po całym tym długim rozstaniu! A w takim wypadku mogła chyba zrobić odstępstwo od pewnych reguł, jakich próbowała się trzymać. Takie.. drobne odstępstwo, o.

Gdyby znajdowali się w jakimś ustronnym miejscu, pewnie po krótkiej chwili namysłu mogłaby mu dość dokładnie wyjaśnić, na czym cała "sztuczka" polega. Jemu mogła. Znajdował się wyjątkowo wysoko na liście osób, które jej zdaniem nie zrobiłyby z tą wiedzą nic niepożądanego. Ale nie byli w ustronnym miejscu, a widząc, że temat dalej nie został jakkolwiek ucięty, narastała w niej jedynie irytacja. I to tego najgorszego rodzaju mieszająca się ze strachem, że może faktycznie zaraz powie za dużo i zorientuje się już po fakcie. Kiedy ten więc zaczął dalej myśleć nad naturą jej "pokazowego numeru", spojrzała na niego dość wymownie. Dude, at least not here maybe...? Czując jego dłoń na ramieniu wyprostowała się, zaś przekazane słowa nie były niczym, o czym nie wiedziała. Rzecz jasna ciężko było powiedzieć, ile ludzi wie o samym jutsu. Osoby jakim pomogła mogłaby zliczyć na palcach jednej ręki, a i tak nie użyłaby wszystkich. Czy widzieli w tym czystą medycynę czy inną magię - nie wiedziała. Czy zastanawiali się na tym? Nie miała pojęcia. Czy chodziła od drzwi do drzwi mówiąc każdemu, że w razie czego może ich poskładać? Absolutnie nie i technicznie rzecz biorąc, od wykorzystania techniki dawno temu w Iwie nikomu o niej nie wspominała. Aż do teraz widząc, że jej przyjaciel może na dobrą sprawę potrzebować jakiejś pomocnej dłoni. Gdy poklepał ją po ramieniu, uśmiechnęła się. Pojmowała skąd nagle cała ta szopka i najwidoczniej ten doszedł do podobnych wniosków, co ona: nie były to rzeczy, o których wypadałoby mówić głośno. Kiwnęła jeszcze tylko głową nie kontynuując wątku, który sama przecież chciała, żeby w końcu umarł nim wymknie się spod kontroli.


≿━━━━༺❀༻━━━━≾


Jak zwykle chłodny i rzeczowy. Nic, czego nie spodziewała się po liderze całej tej ferajny. Sam fakt, że Suroi zajmował się bardziej medycznymi kwestiami też jej nie zaskoczył. Dobrze było jednak wiedzieć, że MIMO WSZYSTKO jest z nim w prządku. Trochę inaczej miała się z Sakim, jaki to sprawiał, że część niej chciała już trzeciej osobie wytknąć pewne nieco niewygodne fakty związane z ich potencjalnym zostawieniem. A miała ich trochę, ot co! A to, że wrócili do Iwy... co innego mogli? Co innego było wówczas logiczne i sensowne? Mogli ich przecież próbować zatrzymać, a tego nie zrobili, o!
- Wykreśl z tego "długie", "piękne" oraz "barwne" i może nawet będziesz całkiem blisko prawdy, panie "nie odwiedzimy was przez cały ten czas, a później się obrażę". - poprawiła barda, po czym perfidnie wykorzystała fakt odwrócenia się do niej bokiem delikatnie dźgając "brata" Kamaboko palcem w polik. Tak naprawdę to było wszystko, co mogła zrobić w imię jego drobnego rozweselenia - do jakiego pewnie można było zabrać się lepiej - nim jego uwaga wróciła na Gonpachiro. Obeszło się jednak bez większej dramy i chociaż ten może nie do końca rozumiał, co się dzieje, tak przynajmniej nie była zmuszona do większego wyjaśniania sytuacji. Jeszcze. Na to będzie czas. Spojrzała przelotnie na Hou i Lodową, gdy ci opuszczali pomieszczenie, wracając po tym do kwestii powitań.
- Może będzie jeszcze ku temu okazja. - odparła na słowa byłego radnego. Raczej nawet jak wyruszą dość szybko, to może nie "już". A to chociażby przez potrzebę przygotowania się, z czym z taką grupą może jednak chwilę zająć. Zwłaszcza, że póki co marnowali czas na wszelakie uprzejmości. Szczęśliwie w kwestii Touru wyglądało na to, że pójdzie nieco szybciej. Ot, krótkie przedstawienie się i w zasadzie można było zaczynać naradę. Zwłaszcza, że Kamaboko w swojej mniej cudacznej wersji wrócił na salę.

Początek zaserwowany przez Omona nie napawał optymizmem. Słabo? Wygląda... słabo? Tyle zdążyli zauważyć. Wyjaśniła się jednak potrzeba zaatakowania trzech miejsc zamiast jednego. Więc... dowiedzieli się. Jakoś. O ich planie odbicia Kapitana. Palce dziewczyny zacisnęły się mocniej na rękojeści małża uświadamiając sobie, że okropna już teraz sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej. Patrząc na mapę i rozstawienie placówek już wiedziała, że bieganie po całym Tetsu z włączonym Tsūjiteganem nie będzie szczególnie miało sensu. To zaś oznaczało kolejny problem, z którym nie była w stanie nic zrobić. Czy fakt o posiadaniu przez nich jedynie przypuszczeń co do ich ataku miał być pocieszeniem w tym wszystkim? Kiedy stwierdził, że samuraje nie mając pewności co do niego, Reia nie zabiją, jej serce zabiło szybciej i nierówno, podczas gdy palce trzymające małża pobielały od włożonej siły. Na bogów, o ile jacykolwiek raczyli nad nimi czuwać, w co wątpiła - sama myśl, że ten może w każdym momencie stracić tam życie wprawiało ją w panikę. Zwłaszcza teraz, wiedząc na czym stoją. Spróbowała wziąć spokojnie wdech. Jeden. Drugi. Trzeci. Byle nieco uspokoić nerwy. Byle nieco wstrzymać kolejny chaotyczny nawał myśli. Nie było na to czasu. Wiedziała o tym. Sama jednak wiedza w tej kwestii to było nieco za mało. Z tego wszystkiego chciało jej się zaśmiać żałośnie słysząc, jak mówiąc o wysłaniu najbardziej "wybitnych" jednostek wymienił Sabataye. Wstrzymała się z tym jednak, chociaż kącik ust dziewczyny drgnął nerwowo. Jeszcze raz: wdech i wydech. Chyba... chyba było lepiej. Na tyle, że znowu zabrała głos.
- Mam tylko jedną prośbę. Wyznaczając drużyny upewnij się, żeby w każdej był chociaż jeden medyk. - dlaczego? Czuła, że nie ma potrzeby tłumaczyć. Słysząc jednak, jak w najbardziej "elitarnej" drużynie raczej takiego nie dostali, wolała o tym wspomnieć. Znaczy.... nie dostali. Może dostali? Nie wiedziała nic o Touru, jednak na pierwszy rzut oka raczej nie wyglądał na lekarza. Mogła się mylić, jasna sprawa, nie mniej... Warto dmuchać na zimne? Sam plan, w tym momencie, wydawał się w porządku. Przynajmniej patrząc na niego z daleka i biorąc pod uwagę możliwe opcje. Nie była też typem stratega, by jakkolwiek go udoskonalać.
Najpewniej i tak by go jedynie popsuła. Jak wszystko inne, prawda?
Zmrużyła oczy opierając dłoń o drewniany stół. Po tym zaś znowu spojrzała na Omona. - Jak będzie wyglądać komunikacja między nami wszystkimi? Jeśli któraś grupa znajdzie Reia szybciej, powinniśmy móc poinformować o tym pozostałe punkty. - kolejna nieporuszona kwestia. A ta przechodziła w kolejną. Bo w gruncie rzeczy jego słowa co do tego, co winni zrobić jeśli Ichiwy nie znajdą, dla niej były trochę zbyt niejasne. Znajdą go, to go odbiją. Nie znajdą go to... też go odbiją? Czy może mają ruszyć do najbliższego punktu pomóc? Co wtedy? - Jak też wygląda komunikacja pomiędzy poszczególnymi placówkami? Istnieje możliwość, by jakoś w niej namieszać? - może porozumiewali się "po kablu". Może falami radiowymi, jak krótkofalówka. A może wysyłali sobie gołębie pocztowe. Im więcej chaosu zaprowadzą pomiędzy wrogimi jednostkami, tym lepiej. Chyba. Gonpachiro będzie wiedział.
- Co z Akane i Ruri? - odwróciła się ku Kamaboko, nie zapominając o ich mniej bojowej części drużyny - Z jednej strony nie będzie tam bezpiecznie. Z drugiej Akane może być nieocenioną pomocą. A Ruri... Co sądzisz o zabraniu jej razem z nami? - nie wiedziała, czy się przyda. A nawet jeśli się nie przyda, bycie w ich okolicy mogło być bezpieczniejsze niż bycie gdziekolwiek indziej. Nie mówiła temu "tak", ale nie mówiła temu też "nie" uważając, że tutaj lalkarz powinien mieć decydujące zdanie. A była to kwestia, którą chyba powinni uzgodnić zanim przejdą do omawiania planu skupiającego się na centralnym więzieniu.


Shuten #2



Huh? Jak "wykrywać ninja"? W sensie w jaki sposób? Samurajowie też mieli jakiegoś własnego sensora? Może inne sztuczki? Biorąc pod uwagę, na co się właśnie pisali, poczuła się zaintrygowana słowami Ishiego. Była szansa, że odpowiedź była na to aż nazbyt oczywista, jednak nie oszukujmy się: Shuten nie znała się aż tak na samurajskich zabawkach. O ile mowa była o samurajach, a nie ludziach od samego Daimyo. Patrząc jednak na sytuację w Tsuchi i na to, wokół jakich tematów myśli dziewczyny były ostatnimi czasy skupione, pozwoliła sobie na pewne własne założenia.
- Kogo? - zapytała wprost, obserwując go z wyjątkową uwagą. Nie mogła wykluczyć, że ten wiedział o czymś, co koniec końców mogliby wykorzystać na swoją korzyść. A w obliczu nadciągającej bitwy oraz jej stawki, była skłonna skorzystać z każdej dostępnej opcji. Może jednak z tego podejścia i przywitania się wyjdzie coś dobrego? Jej uwagi dotyczące bezpieczeństwa spotkały się z dziwnym drgnięciem ze strony mężczyzny, jednak ostatecznie cały temat zszedł na niewyspanie. Najpierw niewyspanie Ni. Z tego wyszło niewyspanie Ishiego. Czyli teraz kolej na Seinaru? Przymrużyła delikatnie oczy słysząc o akcji ratunkowej. Nic jednak nie odpowiedziała dając mu skończyć, co podsumowała głośnym westchnięciem. He is doomed...
-Więc twierdzisz, że Seinaru NA PEWNO nie będzie się martwić widząc, jak jej ukochany słania się na nogach z niewyspania? Przykro mi, że musisz się tego dowiadywać ode mnie, ale: to tak nie działa. - skomentowała bez większych skrupułów jego obecny stan, nim sama podparła się na wyprostowanych rękach o drewnianą strukturę. - Odpocznij. - dodała ciszej, a co ważniejsze milszym tonem, po czym sama postanowiła poczekać na koniec występu. Jednak. Jeśli ten zaśnie do tego czasu, Ni z Seinaru mogą potrzebować kogoś do zaniesienia Ishiego do domu. No i... Coś mówił, że też by się chętnie przywitały, tak?
Ehh...


Chakra Shuten8 000
Chakra klona400 - 50 (25x2, bo za tamtą turę zapomniałam) = 350
Hyakka KigōEnergia: 0 -◆- Chakra: 0
AtutyInstynkt Niebezpieczeństwa
► Pokaż Spoiler | Techniki
Kage Bunshin no Jutsu | Shadow Clone Technique影分身の術­
KlasyfikacjaNinjutsu, Technika Klonująca
PieczęciePieczęć klonowania
KosztChakra dzielona równo pomiędzy oryginał i kopie
standardowy D utrzymania od klona (minimum 3) płacone przez stworzone kopie
Zasięg---
Wymagania---
Jedna z najdoskonalszych technik klonowania, niosąca nie tylko dodatkowe możliwości, ale również ryzyko. Po złożeniu jednej pieczęci nasze pokłady chakry dzielą się równo pomiędzy wszystkie stworzone kopie. Są w stanie wykonywać techniki oparte na chakrze, jak również zadawać fizyczne obrażenia. Posiadają też wszelakie atuty, jakie posiada oryginał. Skopiowany zostaje także ekwipunek, z wyłączeniem zwojów z zapieczętowanymi przedmiotami lub technikami, zaawansowanych technologicznie urządzeń, przedmiotów o unikatowych właściwościach (np. unikaty) oraz przedmiotów jednorazowego użytku. Klon taki nie ma też dostępu do technik powiązanych z klanem bądź limitami krwi. Prócz klasycznych ograniczeń posiadanych przez klony, znikają one w przypadku straty przytomności przez twórcę lub w momencie jego zaśnięcia bez względu na to, czym zostało spowodowane. W zamian za to, są w stanie podróżować samodzielnie na dłuższe dystanse, a zdobyte przez nie informacje i doświadczenia wracają podczas ich zniszczenia do twórcy.

W przypadku zniszczenia lub odwołania klona, do oryginału wraca jedynie 20% pozostałej u kopii chakry, przez co technika jest niebezpieczna dla osób o jej zbyt małej ilości. Podczas utrzymywania klonów, ilość chakry pozostała u oryginału po dokonaniu podziału traktowana jest jako jego nowa, maksymalna jej ilość. Przez to, jej drastycznie pomniejszona ilość nie wpływa negatywnie na shinobi. Każdy klon po zniszczeniu pozostawia po sobie kłębek dymu, który może być zarówno przydatnym narzędziem, jak i utrudnieniem w zależności od sytuacji.

Na randze A Ninjutsu można dzielić chakrę dowolnie pomiędzy klony, jednak każdy z nich musi posiadać jej minimum 500.
Na randze S Ninjutsu można dzielić chakrę dowolnie pomiędzy klony, jednak każdy z nich musi posiadać jej minimum 250.
Na randze S Ninjutsu oraz posiadając Specjalizację w Ninjutsu można dzielić chakrę dowolnie pomiędzy klony, jednak każdy z nich musi posiadać jej minimum 100.
Posiadając Kontrolę Chakry na poziomie 6 w przypadku zniszczenia lub odwołania klona, do oryginału wraca 35% pozostałej u kopii chakry.
Posiadając Kontrolę Chakry na poziomie 7 w przypadku zniszczenia lub odwołania klona, do oryginału wraca 50% pozostałej u kopii chakry.
Posiadając Kontrolę Chakry na poziomie 8 w przypadku zniszczenia lub odwołania klona, do oryginału wraca 60% pozostałej u kopii chakry.
Posiadając Kontrolę Chakry na poziomie 9 w przypadku zniszczenia lub odwołania klona, do oryginału wraca 70% pozostałej u kopii chakry.
Posiadając Kontrolę Chakry na poziomie 10 w przypadku zniszczenia lub odwołania klona, do oryginału wraca 80% pozostałej u kopii chakry.
Obrazek
Awatar użytkownika
Kamaboko Gonpachiro
Posty: 191
Rejestracja: 18 maja 2021, 13:59
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Kryjówka Ex-ninja Kumo

Dyskusja z Ruri musiała kiedyś się skończyć, zwłaszcza że ruszyli w dalszą drogę, ale no, kiedyś na pewno do niej wrócą, jak będzie nieco spokojniej. Tak więc no, byli w bazie, a Kamaboko dał radę się przebrać, to było coś. Bo w tym ciele mógł sobie pozwolić na nieco inne rzeczy niż w tamtym. To było zdecydowanie bardziej wytrzymałe. A więc lodowa nie chciała zobaczyć kukiełki? To po co w ogóle pytała? Zresztą, nie ważne, wzruszył ramionami i ruszył na "Naradę".

-Czy mamy lepszą mapę?-Prosto. To była mapa kraju, absolutnie nie przydatna w kwestii oblężenia. Nikt z nich nie pozyskał mapy regionu? Więzienia? Byłoby to zdecydowanie lepsze niż ta...którą dostali. Była jeszcze też kwestia wynagrodzenia Norna na którą skinął mu głową.-Jeśli pokryjecie koszta materiałów-Nie kierował tych słów konkretnie do Norna, bo o ile to Kamaboko obchodziło, koszta mogli pokryć też ninja z Kumo. Wiedział jednak jedno - nie on za to zapłaci. On to jedynie wykona. Już tworzenie kukiełek było dostatecznie drogie a musiał też stworzyć coś dla swojej drużyny, dla Akane i Ruri, a może jeszcze rękawice dla Shuten.-Masz jakieś konkrety?-Dopytał Norna, bo jeśli mu szybciej powie nad czym myśli, to Kamaboko będzie mógł już nad tym pomyśleć w wolnej chwili. Nie specjalnie na razie przejmował się planem. Bez lepszej mapy będzie ciężko no i jak by nie spojrzeć Shuten się tym zajmie, no nie?

Jak już o Shuten mowa, to zadała dość istotne pytanie, po krótkiej chwili Kamaboko jednak spojrzał na Ruri-Co chcesz zrobić?-Ruri była częścią drużyny, sama mogła podjąć decyzję, co prawda Kamaboko mógł się z nią nie zgodzić i zadziałać po swojemu, ale chciał usłyszeć co ma dziewczyna do powiedzenia. Co do własnego zdania... zarówno plusy jak i wady brania jej istniały. Więc to nie była łatwa decyzja.-Obie powinny pójść. To będzie dla nich cenne doświadczenie. Przyszłość nie przyniesie nam lżejszych wyzwań.-Prosta sprawa. Znając ich będą pakować się w coraz to większe bagna, aż w końcu wszyscy zginą.
Awatar użytkownika
Nara Shizu
Posty: 508
Rejestracja: 28 cze 2021, 12:57
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Kryjówka Ex-ninja Kumo

Za tym co odległe - Arc II: Starzy Znajomi­
WydarzenieWielka Przygoda
Post56/? (170/?)

Foch Sakiego zdawał się być czymś nielegalnym. Czymś, co to nie miało prawa istnieć, ale jednak istniało. Co mogli zrobić, niż wrócić do Iwy w sytuacji w jakiej się znajdowali?.. Pewnie wiele. Niektórzy by sobie może nawet na wakację popłynęli do ciepłych krajów, aby opalać się na leżakach i popijać mleczko z kokosów fajnymi słomeczkami. Może nawet podrywali by się wzajemnie, i zrobili z tego jakiś romantyczny wypad? Tyle możliwości. Nieskończenie wiele, ograniczonych jedynie przez zmartwienie czymś takim jak powinność. A jak ważna była powinność? Jak ważne było patrzenie, na to jak inni spojrzą, kiedy robimy to co chcemy? Jak bardzo przejmowanie się zdaniem reszty będzie jeszcze powstrzymywać nas w życiu, przed osiąganiem tego czego pragniemy? Jak bardzo zamartwianie się nimi, powstrzyma nas od ruszenia na przygodę szukania czegoś dla siebie?!

...

Ekhem. Wracając jednak do reali, Shuten zrobiła to. Nazwała go, "panem nie odwiedzimy was przez cały ten czas, a później się obrażę". Usłyszała od niego głośne gasp i złapał się ręką za serce.
- Rany takie, słowa okrutne takie, gdzieś takich się nauczyła? Ah, demonica przecież, dlaczego dla mnie to dziwa... naturalne, twej rasy słowa. Wiedz jednak, iż tak łatwo mnie nie przekonasz do racji racjejszych od moich racji! Skontaktować się, również nie próbowaliśta, mimo że te zacne grano mogło spróbować nam wiadomość przekazać! - stwierdził wskazując dłonią na Omona. Jaki to mrugnął, widząc że wciągają go w te sprawy. I zaczął ignorować ich dyskusję, jaka mogła się z tego wszystkiego wywieść.
Być może, powiedzenie że Rei może zginąć przy Shuten nie było najbardziej delikatnym wyjściem. Czy jednak Omon, wyglądał na człowieka delikatnego?.. Może. Ciężko w sumie powiedzieć. W końcu to że cichy, chłodny i bezemocjonalny, nie znaczy że się o ludzi nie troszczył, prawda? Prawda. A Shuten udało się nad tą reakcją zapanować, co też świadczyło że nie mogło wspomnienie o tej opcji być aż takie złe. Na dopominkę aby do każdej drużyny przypisał chociaż jednego medyka, kiwnął głową bez większego zastanowienia. Kwestia komunikacji natomiast. Natychmiast Omon odpowiedział.
- Ciąg krótkofalówek. Zorganizujemy niewielkie centra niedaleko więzień. Drużyna co uda się do więzienia, przekaże wiadomość do tego centra do którego wyślę paru swoich shinobi. Wyślemy parę shinobi "luzem", aby to utworzyli pewnego rodzaju linię. W końcu krótkofalówki mają ograniczony zasięg działania. Jak znasz lepsze metody, to możesz zaoferować, bo nasza jest szczerze powiedziawszy dość... prowizoryczna. - stwierdził, przyznając się do tego że ich komunikacji nie zaplanował perfekcyjnie. Raczej na tyle, by działała i istniała. - Ich komunikacja natomiast... mają urządzenie działające podobnie jak krótkofalówki, jednak znacznie większe i o większym zasięgu. Zniszczenie go powinno uczynić ich próby kontaktu niemożliwymi. Gdzie się znajduje, dowiecie się potem już w planach ataków na konkretny ośrodek.
Po tych odpowiedziach, czekał też na kolejne pytania. I właściwie, to było jeszcze tylko jedno. Czy mieli lepszą mapę? Omon zerknął w jego stronę. Pomyślał chwilę, nim kiwnął głową.
- Miała ona oryginalnie zostać przedstawiona, jak już każda drużyna cała się zbierze i zaczną ustalać plany działania, ale niech będzie. - stwierdził i kiwnął głową w stronę faceta, jakiego to wcześniej nie znali. Touru sięgnął do swojej kurteczki, i wyciągnął z niej inną mapę jaką rozwinął przed Kamaboko. Zaczął też po chwili mówić o niej rzeczy, jakie mogły nie być zrozumiałe na pierwszy rzut oka.
- Niestety, planu fortecy nie mamy. Forteca ma jednak 4 wieże, wysokie na 25 metrów około. Do tego mury o wielkości 10 metrów, ciągle pilnowane przez garnizon samurajów. Cała forteca znajduje się na Z tych istotniejszych, jak widzicie, droga do statku jest tylko jedna. Ta oficjalna, przynajmniej. Most, przed jakim jest brama strażnicza. Pilnowana przez przynajmniej 12 samurajów non stop. Samo przejście przez nią, byłoby problematyczne. W dodatku, most jest idealnie na widoku strażników z wieży, a także z na jego końcu jest kolejna brama strażnicza. Pilnowana nawet mocniej niż ta zewnętrzna. Całą forteca jak widzicie, znajduje się na wysepce. Jej kamienne, strome ściany również mają około 20 metrów wysokości. Co nas jednak najbardziej interesuje, to ten budynek. - wskazał na największy budynek na mapie. Skrzywił trochę twarz. - Ma on 5 pięter, z czego na najwyższym znajduje się centrum dowodzenia jak i komunikacji. Na pozostałych piętrach, są magazyny, baraki, sale treningowe, sale medytacyjne i tego typu miejsca. Ważniejsze są jednak podziemia jakie... nie wiemy tak naprawdę jak głębokie są. Nasi sensorzy byli tylko w stanie wyczuć do -4 poziomu, a jeszcze niżej była blokada przez jaką nie mogli się przebić. Znajduje się tam więzienie, do którego to Ichiwa został najbardziej prawdopodobnie zabrany. Parę pięter, każde mocno strzeżone, każde pełne kryminalistów w oczach samurajów. Każde piętro ma też własnego szefa piętra, samuraja jaki odpowiada za wszystko co tam się dzieje i za klucze. Podobno są oni dość silni, jednak... nie powinni sprawić większych problemów. Raczej. I to... chyba wszystko.
Stwierdził zostawiając rozwiniętą mapę i obserwując, czy mieli jakieś pytania czy nie. W kwestii kosztów, Onimaru kiwnął głową że pokryją. Co do tego co natomiast Norn chciał... mężczyzna zerknął w stronę Kamaboko, myśląc przez chwilę.
- Rękawice wzmacniające siłę uderzenia, najlepiej gdyby były w stanie równocześnie osłabiać przeciwnika. Jakaś lekka, niezbyt ciężka zbroja jaka by odbijała siłę uderzeń chociaż częściowo, a resztę blokowała. I jakieś dwuręczne ostrze. Sporej wielkości. Co w sobie ma mieć, ty zdecyduj. Ma być jednak dzięki temu bardziej zabójcze. - proste? Nie proste? Tylko eksperci mogli wiedzieć.

Też mieli własny dylemat. Czy zabierali Akane i Ruri? Miało to swoje plusy i minusy, przez co mógł powstać ta dyskusja. Ruri jednak, zapytana o opinię?
- Jak wolicie. Mi jest obojętnie. - odpowiedziała niezbyt przejęta samą kwestią. Kiedy jednak Kamaboko powiedział, że obie powinny pójść? To ta kiwnęła w zgodzie. Prosta duszyczka, zgadzająca się na większość rzeczy, bo aż tak jej właściwie na nich nie zależało.
Akane Solo Part

I patrzyli tak na siebie, bez jakiejś większej reakcji. Hou na Akane, i Akane na Hou. Westchnięcie, jak i pytanie po nim, miały coś rozpocząć. Co, do końca nie wiedziała. Jednak po coś tutaj jednak przyszedł, prawda? Nie odpowiadał jednak na jej słowa. Dalej się tylko w nią zwyczajnie wpatrywał. Nawet nie dało się zobaczyć wyrazu jego twarzy przez tą całą maskę. Co taki demon mógł sobie myśleć? Może mu się nudziło, więc przyszedł ją dręczyć? Po kolejnych 2 minutach tak spędzonych jednak wstał.
- Opanuj swoje oczy, nim one opanują Ciebie. - stwierdził i odszedł sobie, pod ścianę naprzeciwko, opierając się o nią plecami i zakładając rękę na rękę. Tak bez wyjaśnień. Wrócił do stania w ciszy, ale przynajmniej teraz ich dzieliły chociaż 2 metry. Nawet i 4, biorąc pod uwagę, że skręcił bardziej w stronę drzwi. I czekał sobie pewnie aż tamci wyjdą, zostawiając Akane samą. O co mu jednak chodziło? Cholera wie.
Shuten Solo Part

Na pytanie jakie mu zadała, Ishi mrugnął parę razy. Kogo? Mężczyzna podrapał się po głowie, rozmyślając nad odpowiedzią już dłuższą chwilę.
- Nie jestem pewien, czy mają oni jakąś własną swoją nazwę. Są jednak oddziały wśród samurajów, specjalizujące się odnajdywaniu shinobi. Nie jestem pewien jak, ale najbardziej sensor przychodzi mi na myśl. Lub mają alternatywny sposób sam mi nieznany. To tylko pogłoski jakie słyszałem. Tak samo jak są oddziały specjalizujące się typowo na walce z nami. - skomentował trochę śpiąco i ziewnął. Definitywnie były to informacje... przydatne, o ile nie bardzo pewne? Konkretne? Lepiej było jednak wiedzieć faktycznie, że takie osoby istnieją, niż potem się o tym dowiedzieć w trakcie akcji. Nim jeszcze zeszli na temat niewyspania się Ishiego. Na jej odpowiedź, ten trochę skrzywił twarz. - Jakoś... jakoś daję radę. Wystarczy dobrze udawać. Zwalać drzemki na drzemki poobiadowe... jestem pewien, że niedługo to minie. Wtedy już zniknie ten drobny problem z głowy. Oby.
Początkowa pewność jaką posiadał Ishi znikła dość szybko. Chyba temat faktycznie był dla nich problematyczny, jednak... trochę ciężko pomóc, kiedy problemem są koszmary, prawda? Prawda. To już robota na dłuższą metę, czyli nie dla ich epickiej drużyny. Kiedy jednak stwierdziła by odpoczął, podniósł lekko rękę i dał okejkę. I rudowłosa tak, siedząc obok, czekała na koniec występu. Sam mężczyzna? Zdążył w tym czasie usnąć.
Kiedy już koniec nadszedł, pierwszą osobą jaką zauważyła Sabataye była Ni. Spotkała się z nią wzrokiem, podczas kiedy to Seinaru się kłaniała przed tłumem i dziękowała za wysłuchanie wszystkiego.
- Pamiętajcie, aby nie zapominać o wszystkim dobrym i złym co nas spotkało! To ono czyni nas tym, kim jesteśmy! - rzuciła jeszcze słowami w tłum dziewczyna, od której to Ni już zdążyła się odłączyć. Poddreptać w stronę Shuten. Chociaż bardziej Ishiego. Przykucnęła przy nim. Szturchnęła go w policzek. Ten zachrapał.
- Znowu śpi. - stwierdziła, nim wzrokiem przeskoczyła na rudowłosą. Przypatrywała się jej chwilę, myśląc co powiedzieć nim ostatecznie... - Ohayo.
No... było to... jakieś wyjście. Na start rozmowy. Trochę awkward. Po chwili jednak, za Ni też podążyła Seinaru, które oczy szerzej się otworzyły na widok byłej Tsuchikage.
- Shuten-san! Czemu nie dołączyłaś? Miałyśmy wystąpić razem, z tego co pamiętam z naszych planów w Tsuchi. - stwierdziła, zeskakując ze sceny i obracając się w jej stronę. Kładąc jeszcze ręce na biodra, jakby była jakąś matką która to beształa własne dziecko. Tylko tak nie do końca beształa? No... może trochę. Zerknęła też na Ishiego, co to leżał sobie obok. Skrzywiła lekko twarz. - Nie ładnie tak spać kiedy mamy gości... Wybacz mu. Ostatnio chodzi cały przemęczony, myśląc że tego nie widzę.
Pokręciła głową, chyba trochę załamana ślepotą swojego partnera. Co... ciekawe, w oczy Shuten mógł się rzucić niewielki, srebrny pierścionek na palcu dziewczyny. Jakie to jeszcze jakiś czas temu nie było. Oh?
Lista NPC
Ostatnio zmieniony 19 sty 2022, 13:32 przez Nara Shizu, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Wcielenie Jelenia
Prowadzone wątki 5/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
Awatar użytkownika
Sabataya Shuten
Posty: 939
Rejestracja: 27 kwie 2021, 12:40
Ranga dodatkowa: ex-Kage
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Kryjówka Ex-ninja Kumo

Saki próbował się bronić. Nie dziwiło jej to jednak zbytnio wiedząc, jaki jest bard. Kiedy jednak ten wyszedł dziewczynie na przeciw ze swoimi zarzutami, sama wewnętrznie poczuła potrzebę kontynuowania bitwy. W końcu hej! Próbowała. I nie można jej było zwyczajnie zarzucić, że nie. Spojrzała spod na wpół przymkniętych powiek na mężczyznę, dźgając go nieco bardziej niż jeszcze chwilę wcześniej. Coś jednak było nie tak. W końcu... wysłała list. I prosiła o przekazanie pozdrowień. I pewnych informacji.
- Wybacz Saki, ale jak sam widzisz zaproponowana przez ciebie metoda nieszczególnie się sprawdziła, skoro nawet pozdrowienia od nas nie dotarły. A szkoda, bo było to dla mnie bardzo ważne. - zerknęła w stronę Omona, jaki to definitywnie nie zwracał na nich większej uwagi. Kto by pomyślał, że przerośnie go takie zadanie? Swoją drogą nawet sam nie odpisał na jej wiadomość, pierwszą jakąkolwiek napisaną do przyjaciół, co na swój sposób bolało. A bolało jeszcze bardziej na myśl, że wysłała ją akurat w momencie, kiedy jednak chciała wiedzieć, że ci jej przyjaciele "gdzieś są", a nie przepadli w odmętach czasu zostawiając ją samą. Thanks, boi. - Wysłaliśmy nawet życzenia. Chociaż przyznam szczerze, że po tym jak rok temu te od waszej dwójki do nas nie dotarły - guess why? - byłam nieco zaskoczona, że dostaliśmy je tym razem. - i to bez wyciągania ich siłą za pomocą magii świąt, co akurat miało miejsce w przypadku trzeciego członka ich ferajny, niestety nieobecnego w tym momencie. - Liczyłam też trochę na to, że skoro wróciliście się po Raiko, to może chociaż odwiedzicie nas jak postawię wam port w środku kraju, ale z moim szczęściem jak zwykle do samego końca nie zawitał w nim najważniejszy statek. - stwierdziła spokojnie, bez jakiejś większej werwy nim ręka dziewczyny opadła bezwładnie na swoje miejsce. Cokolwiek próbowała, nie przyniosło większego skutku. I małe to było zaskoczenie, kiedy praktycznie wszystkie jej działania w kwestiach dla niej ważnych kończyły się podobnie. - Wszyscy mieliśmy swoje problemy. Powody, dla których spotkaliśmy się dopiero teraz. Ale nie próbuj mi zarzucać, że nie próbowałam. - a próbowała. Tak bardzo, że zapewne wyglądała przy tym nie raz jak skończony kretyn. Próbowała bardziej niż kiedykolwiek przy innej okazji i na samą myśl o tym, ile przeszła, nie szlo ukryć smutku w głosie. Było ciężko. I dalej to się nie zmieniło. W końcu ciągle brakowało w tym wszystkim jednej osoby.

To nie tak, że rzucona informacja nie była tak zła, że dała radę się opanować. Była na tyle zła, że nie miała innego wyjścia. Mógł umrzeć i sama myśl o tym łamała serce. Jednak panikując i nie będąc w stanie zachować zimnej krwi umrze na pewno. A to mogło złamać w niej coś jeszcze. Nie tylko serce, które i tak trzymało się w jednym kawałku na szarą taśmę i słowo honoru. Ostatecznie więc panikę mogła zamienić na paniczne niepanikowanie, jakkolwiek bezsensu by to nie brzmiało. O ile łatwiej żyło się, kiedy na nikim jej jakoś szczególnie nie zależało, huh? Słuchając jednak Omona i jego planu na rozwiązanie kwestii organizacji miała wrażenie, że może jeszcze nie jest z nią aż tak źle. Przynajmniej w kwestii myślenia w miarę "na trzeźwo".
- Prowizoryczna to... mało powiedziane. - stwierdziła obserwując przez moment mężczyznę. Krótkofalówki. Kilku shinobi rozstawionych po kraju. Tak. Znaczy nie, to się nie uda. - Pomiędzy tym punktem, a tym - wskazała najbardziej oddalone od siebie więzienia - będzie pewnie jakieś dobre 200 kilometrów, może więcej. Średni zasięg krótkofalówki to jakieś 3 kilometry zakładając, że nie patrzymy na ukształtowanie terenu. Potrzeba wielu ludzi "luzem" dla takiego rozwiązania. A im więcej ludzi tym większa szansa, że coś pójdzie nie tak. - nagle zabraknie jednego ogniwa z jakiejkolwiek przyczyny i ich cała linia komunikacji rozleci się w rękach. Przy takiej akcji jakoś nie szczególnie chciała polegać na rozwiązaniu tak niepewnym. - Przed wojną myślałam nad mniej upierdliwym sposobem komunikacji niż poprzez zaawansowane techniki. Poprzez powiązanie kilku przedmiotów ze sobą można stworzyć dość... uproszczony system do tego. Bardziej ograniczony niż krótkofalówka, ale o ogromnym zasięgu. I eliminujemy szansę, że przeciwnik da radę wejść na naszą częstotliwość. Poprzez przelanie chakry na jeden z obiektów, pozostałe zaczynają świecić bez względu na to, gdzie są. Gdyby umówić się, że drużyna jaka odnajdzie Reia nada sygnał, otrzymalibyśmy go dużo szybciej niż za pomocą linii krótkofalówek. Sprawdzało się niezgorzej podczas walk. Można ją połączyć z Gentōshin no Jutsu, ale nie wiem ile masz osób specjalizujących się w Ninjutsu. - przedstawiła krótko własny pomysł. Czy lepszy? Ciężko powiedzieć. Zapewne eliminował pewne problemy, jakie dostrzegła w planie Omona. Czy jej ich nie posiadał? Pewnie posiadał, tylko inne. Jak chociażby brak przekazania bardziej złożonych informacji bez pokomplikowania całego procesu. Nie miała jednak sama nic lepszego na tę chwilę, chociaż zawsze istniała szansa, że Kamaboko wpadnie na coś sensowniejszego.

Sama o plan fortecy nie pytała z podobnego powodu, dla którego Omon nie bardzo był chętny by teraz się nad nią skupiali. Nie wszyscy w pomieszczeniu będą szturmować ów punkt. I nie wszyscy, którzy będą, byli w pomieszczeniu. To jak się zabiorą za własną placówkę bardziej leżało w ich rękach niż Omona, który pewnie mógł co najwyżej rzucić radą. Ostatecznie całą operacją na miejscu i tak będzie pewnie dyrygować inna osoba, ktoś z ich grupy. Nie mniej skoro już Touru zaczął przedstawiać plan samej placówki, mogła co najwyżej skupić się na słuchaniu. I szczerze powiedziawszy jak wysokie mury, wieże czy obecność wody przyjęła ze spokojem, tak rozkład pomieszczeń sprawił, że ściągnęła brwi.
- Wyjście będzie dużo cięższe niż wejście. - stwierdziła, darując sobie "No, tu tutaj umrzemy", bo to byłby komentarz równie pasujący. Wejść do środka? Dadzą radę. Jakoś. Ale gdy tylko wejdą i ktoś zorientuje się, co się dzieje: będą mieli nad sobą kilka pięter rojących się od samurajów, gotowych odciąć im drogę ucieczki. Miała pewien pomysł jak nieco ułatwić sobie życie, ale i bez tego była pewna jednego: nie mogą zwyczajnie wejść ta jak do siebie. Chyba, że chcą rzeczywiście umrzeć, a raczej nie chcą.
- W każdym razie możemy przenieść się z tą rozmową gdzieś indziej naszą grupą. Zgarniemy Akane z korytarza i pomyślimy wspólnie nad planem. Chyba, że już jest jakiś wstępny pomysł, jak się za to zabrać. - spojrzała na Touru licząc trochę na to, że będzie w stanie dać znać jak stoją z tą częścią. Wtedy też zapewne, przechodząc do innego pomieszczenia, pierw jemu daliby prawo głosu, nim wyszliby ze swoimi propozycjami. I tak musieli się nieco lepiej poznać, zwłaszcza swoje zdolności, by złożyć cokolwiek z przyszłością. Dałaby też znać w międzyczasie Akane, że ma iść za nimi. W końcu była częścią drużyny czy jej się to w obecnej chwili podobało, czy nie. Tak samo Ruri. Ostatecznie Kamaboko podjąć decyzję, na którą jedynie kiwnęła głową.

Shuten #2

No i zasnął. Nie, żeby podejrzewała cokolwiek innego. Przed tym jednak zdecydowanie rzucił informacjami, jakie wypadałoby przekazać oryginałowi. Nie wiedziała ostatecznie jak póki co wyglądał ich plan, bo i jak, ale zdecydowanie słowa Ishiego sprawiały, że bycie sneaky mogło nie sprawdzić się zbytnio dobrze. Fakt godny zapamiętania nawet na przyszłość. Kiwnęła głową przechodząc dalej, pozwalając mu wierzyć we "wszystko będzie dobrze, Seinaru nie zauważy" już nawet nie mając chęci powtarzać drugi raz, że... to tak nie działa. A przynajmniej bardzo często nie działa. Już pomijając fakt, że chroniczny brak snu może doprowadzić do tragedii, tak sam jego stan z pewnością pewnej śpiewaczce nie umknął. Było coś jednak uroczego i jednocześnie irytującego w całej tej wierze mężczyzn, że kobiety nie zauważą pewnych rzeczy jeśli tylko będą trochę udawać, że jest dobrze. To nie tak, że.... miały oczy. I potrafiły łączyć fakty. Wszystko co mogła, to jedynie kazać mu odpocząć, co najwyraźniej wziął sobie do serca, ucinając drzemkę na scenie. Siedziała do samego końca, aż w końcu obie dziewczyny podeszły bliżej ich dwójki. Pierwsza okazała się być Ni, dla której całe to spotkanie było chyba równie niezręczne, co dla Sabatayi. Ostatecznie więc sama rzuciła krótkim:
- Ohayo.
Zerknęła zaraz po tym za nią, na współ-rudowłosą. Ta już zareagowała dużo żywiej na widok Godaime, chociaż jej przywitanie jednocześnie sprawiało, że chciało jej się uśmiechnąć i z żenady zapaść pod ziemię. Nie dlatego, że w jej słowach było coś złego, jednak samo wspomnienie o jej występie w Mizuyamie sprawiało, że rosła w niej ochota na rychłą ucieczkę. Wspólny występ, taaak...
- Zmiana planów. Manager stracił zainteresowanie projektem, a ja jeszcze nie pozbyłam się traumy po ostatnim razie. - wyjaśniła krótko, najbardziej "dyplomatycznie" jak mogła, byle nie rzucać bezpośrednio "Nie, zapomnij". Zdecydowanie nie byłoby to nazbyt miłe przywitanie. A jak wiadomo Shuten jest miła, tylko czasami ma gorszy dzień. Albo tydzień. Czasami miesiąc. Albo... dłuższy okres czasu. Kiedy wspomniała o śpiącym Ishim, rudowłosa machnęła ręką.
- Nie martw się o to, przyszłam się tylko przywitać. - stwierdziła zupełnie nieprzejęta drzemiącym mężczyzną. Nie potrzebowała nie wiadomo jakiej uwagi, zwłaszcza od na wpół martwego shinobi. Bardziej zainteresowało ją to, co dostrzegła na palcu dziewczyny. No proszę, komuś się powodzi. - Ktoś tu chyba przestaje się tylko bawić w dom. - zauważyła, głową wskazując na pierścionek noszony przez dziewczynę. Uśmiechnęła się też delikatnie w jej kierunku, nim sama stanęła obok sceny - Pomogę wam go zanieść do mieszkania. Dajcie tylko znać, gdzie dokładnie. - zaproponowała, jednak jeszcze nie ruszała śpiącego Ishiego. Zawsze komuś pomysł ten mógł się nie spodobać, a nie zamierzała przecież wciskać własną pomoc komuś na siłę.

Chakra Shuten8 000
Chakra klona350 - 25 = 325
Hyakka KigōEnergia: 0 -◆- Chakra: 0
AtutyInstynkt Niebezpieczeństwa
► Pokaż Spoiler | Techniki
Kage Bunshin no Jutsu | Shadow Clone Technique影分身の術­
KlasyfikacjaNinjutsu, Technika Klonująca
PieczęciePieczęć klonowania
KosztChakra dzielona równo pomiędzy oryginał i kopie
standardowy D utrzymania od klona (minimum 3) płacone przez stworzone kopie
Zasięg---
Wymagania---
Jedna z najdoskonalszych technik klonowania, niosąca nie tylko dodatkowe możliwości, ale również ryzyko. Po złożeniu jednej pieczęci nasze pokłady chakry dzielą się równo pomiędzy wszystkie stworzone kopie. Są w stanie wykonywać techniki oparte na chakrze, jak również zadawać fizyczne obrażenia. Posiadają też wszelakie atuty, jakie posiada oryginał. Skopiowany zostaje także ekwipunek, z wyłączeniem zwojów z zapieczętowanymi przedmiotami lub technikami, zaawansowanych technologicznie urządzeń, przedmiotów o unikatowych właściwościach (np. unikaty) oraz przedmiotów jednorazowego użytku. Klon taki nie ma też dostępu do technik powiązanych z klanem bądź limitami krwi. Prócz klasycznych ograniczeń posiadanych przez klony, znikają one w przypadku straty przytomności przez twórcę lub w momencie jego zaśnięcia bez względu na to, czym zostało spowodowane. W zamian za to, są w stanie podróżować samodzielnie na dłuższe dystanse, a zdobyte przez nie informacje i doświadczenia wracają podczas ich zniszczenia do twórcy.

W przypadku zniszczenia lub odwołania klona, do oryginału wraca jedynie 20% pozostałej u kopii chakry, przez co technika jest niebezpieczna dla osób o jej zbyt małej ilości. Podczas utrzymywania klonów, ilość chakry pozostała u oryginału po dokonaniu podziału traktowana jest jako jego nowa, maksymalna jej ilość. Przez to, jej drastycznie pomniejszona ilość nie wpływa negatywnie na shinobi. Każdy klon po zniszczeniu pozostawia po sobie kłębek dymu, który może być zarówno przydatnym narzędziem, jak i utrudnieniem w zależności od sytuacji.

Na randze A Ninjutsu można dzielić chakrę dowolnie pomiędzy klony, jednak każdy z nich musi posiadać jej minimum 500.
Na randze S Ninjutsu można dzielić chakrę dowolnie pomiędzy klony, jednak każdy z nich musi posiadać jej minimum 250.
Na randze S Ninjutsu oraz posiadając Specjalizację w Ninjutsu można dzielić chakrę dowolnie pomiędzy klony, jednak każdy z nich musi posiadać jej minimum 100.
Posiadając Kontrolę Chakry na poziomie 6 w przypadku zniszczenia lub odwołania klona, do oryginału wraca 35% pozostałej u kopii chakry.
Posiadając Kontrolę Chakry na poziomie 7 w przypadku zniszczenia lub odwołania klona, do oryginału wraca 50% pozostałej u kopii chakry.
Posiadając Kontrolę Chakry na poziomie 8 w przypadku zniszczenia lub odwołania klona, do oryginału wraca 60% pozostałej u kopii chakry.
Posiadając Kontrolę Chakry na poziomie 9 w przypadku zniszczenia lub odwołania klona, do oryginału wraca 70% pozostałej u kopii chakry.
Posiadając Kontrolę Chakry na poziomie 10 w przypadku zniszczenia lub odwołania klona, do oryginału wraca 80% pozostałej u kopii chakry.
Obrazek
Awatar użytkownika
Mirai Akane
Posty: 146
Rejestracja: 31 maja 2021, 23:26
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Kryjówka Ex-ninja Kumo

Akane przyglądała się przez chwilę Mrocznemu. Na jego słowa ściągnęła lekko brwi. Wyglądało na to, że poza rzuconymi słowami, które miałyby być ostrzeżeniem? Prawdopodobnie? Jednak poza tym nie nastąpiła żadna inna dyskusja, więc Akane na spokojnie wróciła do swojej pozycji "pancernika". Jeszcze zanim ponownie ukryła twarz za kolanami zrzuciła spojrzenie Hou. I tyle.
O co mogło mu chodzić? Jak wiele wiedział? Może przez ten cały fakt walki z kapłankami sam zaobserwował to i owo, albo.. tu nie chodziło o samą walkę. O cokolwiek mogło chodzić to cóż. Teraz i tak dziewczyna miała nieco ważniejsze problemy na głowie niż rozmyślanie nad przeszłością Mrocznego. Mieli w końcu więźnia do odbicia, a ona miała już jakiś plan w głowie. Dość ryzykowny jeśli ktoś miał ją pytać, w końcu nawet nie wiedziała czy to coś zadziała. Oby, to by ułatwiło kilka rzeczy. Teraz jednak chciała wyciszyć myśli i ciało, i po prostu odpocząć. Nawet jeśli słowa Mrocznego odbijały się gdzieś tam w zakamarkach jej umysłu.
Not now Satan.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kaminari no Kuni - Kraj Błyskawic”