Czy Shuten była dobra w dialog? Otóż: nie. Mogła być lepsza niż Kamaboko, może nawet niż Ruri. Nie była pewna, jak w tej kwestii miała się w porównaniu z Akane, jednak co by nie było - ani jej to nie obchodziło, ani nie miało znaczenia. Tak jakby. Koniec końców to Shuten musiała rozmawiać, a nie ktokolwiek z nich. Pytaniem jedynie było, czy konwersacja szła im w tak tragiczny sposób dlatego, że rudowłosa nie szczególnie posiadała dość rozwinięte skille interpersonalne, czy może zwyczajnie Touru w jej przypadku nie był do tego najlepszym partnerem? Tyle chociaż, że wyjaśniła się jedna kwestia związana z poprzednim, niezrozumianym wywodem, jakim obdarowała mężczyznę.
-
Tak zabrzmiałeś. - skwitowała krótko widząc, że nie do końca wiedział, jak doszła do podobnych wniosków -
Mój błąd w takim razie. Wybacz. - rzuciła, bardziej z przyzwoitości niż dlatego, że było jej jakkolwiek przykro z tego powodu. Z resztą czy komukolwiek w takiej sytuacji było kiedyś rzeczywiście przykro? W sensie normalnym osobom, bo jakieś jednostki specjalne na pewno też by się znalazły. Jakiekolwiek dalsze pytania w obrębie tego tematu, jakiekolwiek dalsze próby grzebania przy nim, stanowiły rzecz zupełnie zbędną i nikomu niepotrzebną. Podobnie sprawa miała się z ich dalszą wymianą zdań. Ta jednak potoczyła się w sposób dużo bardziej nieszczęśliwy - ku zdziwieniu samej Shuten. Prawdą było, że temat sam nie bardzo chciał umrzeć sam z siebie. Nie w momencie, kiedy każda strona chciała, by to ich słowo było ostatnie. Aż w końcu jedno z nich przeważyło szalę w złym kierunku sprawiając, że padły kolejne. Wszystkie jej wyjaśnienia, jej próby jakiegoś wyłożenia tego, jak widziała pewne rzeczy - co chyba i tak zdarzało jej się rzadko, jeśli w ogóle - było niczym rzucanie grochem o ścianę. Jak bicie głową w zbrojony beton. Nic nie warte, bo przecież wypiera najprawdziwszą prawdę objawioną jej przez człowieka,. który wszystko co wiedział o niej, wiedział od radnego jej byłej wioski. No tak, to ma sens! W końcu takie osoby wiedzą o nas najwięcej. Jego zarzutu wysłuchała jednak z pełnym spokojem, jakby część niej nie przewidywała innej odpowiedzi. Obserwowała go jednak z pewnym zawodem, jaki na jego kolejne słowa został zastąpiony przez zaskoczenie. Z jakiegoś powodu zabolały bardziej, a chociaż nie wydawało jej się, by miała być przez nie stricte zła czy smutna, naraz wezbrała w niej tak ogromna fala irytacji, że aż poczuła ją w krtani. Nie chciała pomocy. Nie takiej pomocy. Nie chciała porad, jakie w tym wypadku były niczym niesienie szklanki wody tonącemu. Potrzebowała... czegoś kompletnie innego. Zrozumienia. Jednak chociaż samo to, że nie chciała jego porad, nie wydawało jej się złe, nagle miała wrażenie, że popełniła jakąś ogromną, kuriozalną zbrodnię przeciw Touru. Stała się złą, niedobrą Sabatayą odpychającą pomocną dłoń! Hańba! Chciała coś powiedzieć. Jakoś "bronić się" przed doczepianiem jej zaraz łatki "niewdzięcznej, upartej nastolatki", że to "nie tak"...
Ale zrezygnowała.
Nie miała ku temu sił, ani chęci. Ostatecznie Kugane nie szczególnie chciał cokolwiek rozumieć. Nie przyszedł tutaj w końcu "zawiązywać przyjaźni", co po jego tonie i spojrzeniu naraz rozbrzmiało w jej uszach dużo bardziej personalnie, niż powinno. Nie, żeby potrzebowała jego "uznania" czy "przyjaźni", skoro do tej pory nawet się nie znali i jakoś była w stanie bez tych rzeczy żyć. Jednak to już kolejny raz, kiedy zaczynała żałować, że w ogóle się odezwała. Próbowała coś tłumaczyć, tak jakby przez ostatnie dziesięć lat nie była w stanie żyć bez tak rewolucyjnych pomysłów. A przecież nawet nie wyszła z jakimkolwiek zwierzaniem, a prostą opinią na swój temat poprzedzonej... prośbą? Inną opinią? Chciała wstać. Wrócić do "do siebie" pod kołdrę i liczyć na cudowne działanie drzemki nawet, jeśli oznaczałoby to przebywanie w towarzystwie Kamaboko, na które nawet pomimo jego cichej natury nie miała ochoty. Może pomogłoby to bardziej, niż dialog z kimkolwiek. Dialog z ludźmi, którzy usilnie "chcieli pomóc", jednak potrafili wysłuchać i uwierzyć tylko w te części, na podstawie których mogliby snuć swoje diagnozy. Bo mają doświadczenie... O, jak Kugane. Jak w zasadzie miała rozmawiać z kimkolwiek, skoro czy rozmawiała ze swoim najlepszym przyjacielem, czy niemal obcą osobą, kończyło się to w ten sam sposób? Ostatecznie machnęła ręką. W tej chwili nie bardzo nawet miała pojęcie, po co prowadzić jakąkolwiek rozmowę. Jednak cokolwiek mogła, to sprostować kwestię ich szukania Ichiwy - nawet, jeśli brzmiała na przygaszoną i zmęczoną, robiąc to z czystego obowiązku dokończenia tematu. Nawet, jeśli nie otrzymała jakiejkolwiek odpowiedzi prócz kiwnięcia głową - co normalnie wzięłaby jako znak, że rozumie sytuację, jednak po ich ostatniej konwersacji mogła się założyć, że zrobił to byle uciąć wątek i nie rozpoczynać kolejnego tematu, jaki mógłby skończyć się jak poprzednie. Co z jednej strony było nieuprzejme, a z drugiej jednak oszczędzało jej tłumaczenia, że po przekopaniu Iwy, próbach skontaktowania się z nim - często w absurdalny sposób, bo za pomocą pewnej blondynki - stawaniu na głowie by nie umrzeć na wojnie i przepłynięciu połowy znanego świata, nie bardzo wiedziała w tym wypadku, co oznaczało "robienie czegoś więcej". Przy tym wszystkim szturm więzienia w środku Tetsu i walka z Szogunem na śmierć i życie z licznikiem czasu nad głową zdawało się być dla niej standardową procedurą.
Szczęśliwie rozmowy dotyczące samej "operacji" przebiegały dość normalnie, nawet pomimo zmiany w tonie głosu, z którym niewiele mogła poradzić. Nie, żeby musiała. Co prawda wpadła na pomysł, pomysł z potencjałem. Szybko jednak okazało się, że jej "magiczna kula" nie jest w stanie ofiarować im więcej niż kilka mignięć światła i zgrzyt, jaki do tej pory nie pojawiał się przy jej próbach zabawy techniką. Ostatecznie więc dowiedzieli się nic. Może dalej był przetrzymywany w celi, jednak... nie zmieniało to niczego, nie dawało żadnych nowych informacji, a nawet ich teza z chęcią przeniesienia go do miasta stanowiła zwykłe spekulacje. Patrzyła smutno na kulę mimo wszystko licząc na nieco więcej z jej strony. Swojej strony. Ostatecznie wszystko, co do tej pory zrobiła, to pogryzła się z Kamaboko i zraziła do siebie swojego tymczasowego "senseia", jakoś tak najważniejsze kwestie zrzucając na barki innych. Dość wygodne. Mogłaby, w czystej teorii, sama spróbować zdobyć nieco informacji "w terenie", jednak nie wyglądało na to, by miała ku temu czas i możliwości.
Chociaż może nie musiała.
-
...możemy też zrobić własny. - stwierdziła powoli i niezbyt żywo, po czym przeniosła wzrok ku widokom rozciągającym się z ich "punktu". Gdzieś tam było Tetsu. Może nie koniecznie tam, gdzie patrzyła, bo nieszczególnie myślała teraz o kierunkach geograficznych. -
Mogę ściągnąć wsparcie. Sami nie mamy szczególnie czasu, by jeszcze robić wycieczkę krajoznawczą do Kraju Żelaza w ciągu tych kilku godzin. Ale znam kogoś, kto pewnie ma. Jeśli masz jakieś konkretne miejsce na myśli, mogę tam wysłać swoich... "ludzi"? Tak... jakby. Nie do końca. Mniejsza.
Nie. Nie ludzi. Ale z braku lepszego określenia, mogło zostać. Nie, żeby uświadomiła sobie, że potrzebuje jakiegoś innego określenia w momencie, jak już nim rzuciła, wcale. Nie mniej z braku laku, mogło zostać. To i tak nie miało większego znaczenia. Póki co nawet nie wiedziała, czy warto dosyłać dodatkowe jednostki według niego, zwłaszcza dość "nietypowe".
Chciałaby powiedzieć, że informacje mężczyzny w pełni odpowiadały na jej pytanie, jednak... no, nie. I to nie dlatego, że odpowiedział jakoś źle. Zwyczajnie... nie szło oszacować. Liczyła, że może są też osoby, które raczej później zaczęły uczyć się bram, jednak wszystko, co jej pozostało, to porównywanie się do Geninów. A to nie miało sensu. Czy więc mówił o tygodniach, czy miesiącach, w jej wypadku nie mówiły niczego. Równie dobrze mogła oceniać szybkość gościa jadącego ferrari w porównaniu do rowerzysty. Kiwnęła więc głową, nie pytając o cokolwiek więcej. Zamiast tego skupiła się na trzeciej bramie, jaka to zdecydowanie sprawiała problemy. Duże problemy. Nie było więc też dużym zaskoczeniem, kiedy wedle prognoz Kugane, nie szło jej z nią tak szybko, jak z pozostałymi. I szczerze nie wiedziała, czy w tym tempie dałaby radę jeszcze próbować z czwartą. Co nie oznaczało, że jak gdyby dano jej okazję, to by nie skorzystała. Druga mijająca godzina nie pocieszała, podobnie jak koniec czasu, jaki miała na otwarcie bramy. W końcu jednak jej próby przyniosły oczekiwany skutek. Mogła zastanawiać się, czy dałoby radę zrobić to lepiej bądź szybciej - co swoją drogą byłoby pomocne, bo jakoś nie widziała siebie siedzącej blisko trzy godziny w miejscu próbując włączyć bramę w trakcie walki. Panie Szogunie, pan zaparzy sobie herbatki, może osiem i da mi tak kilka godzin, co? Ahh tak.
Energia, jaka zaczęła płynąc przez jej ciało, zdawała się rekompensować poświęcony czas. Wstała z ziemi, zaś kolor jej skóry zwyczajnie nie mógł nie rzucić jej się w oczy. Spojrzała na własne dłonie, zaś uświadamiając sobie, że zapewne wygląda tak cała, westchnęła cicho.
-
Ktoś mi chyba będzie to wypominał przez.. długo. - rzuciła sama do siebie pod nosem. Na pewno nie do Touru, który tym bardziej nie wiedziałby, o co jej chodzi. Ani tym bardziej dlaczego przy tym zdawała się kapkę rozbawiona. No tak, włączy trzecią bramę przy tym idiocie to zaraz będzie, że pewnie zrobiła się cała czerwona przez niego. Rzecz jasna Shuten nigdy się nie czerwieni i to działa tylko w jedną stronę. Tak, na pewno. Nie miała jednak dużo czasu na uciekanie myślami gdziekolwiek indziej, niż obecna arena. Drobny uśmiech sprzed chwili zniknął, słuchając kolejnych słów Kugane. Najlepsza "symulacja walki z shogunem" nie brzmiała przyjemnie. Właściwie to brzmiało jak powrót tempa z ich pierwszego sparingu, na którego myśl coś ją ścinało. A jednak kiwnęła tylko głową, bez żadnego wzruszenia na twarzy. Jakby po tym wszystkim cały jej stosunek z dość jak na nią emocjonalnego, sprowadził się do prostego "whatever will be, will be".
Potrzebowała tylko jeszcze jednej rzeczy - opanowania tej cholernej chakry, jaka teraz nie tylko krążyła jak dzika po jej organizmie, ale która nie wyglądała na taką, która chciałaby znaleźć się pod jarzmem właścicielki tegoż ciała. Przy drugiej bramie ciężko było wcelować się w punkt przy tym, jak rwała się spod jej kontroli. A teraz, przy jeszcze większym jej przepływie, jak miała używać technik? Czy w ogóle się dało? Sama przybrała pozycję bojową, jednak nie atakowała. Zamiast tego definitywnie wyglądała jak osoba, która jeszcze coś kombinuje. A jej kombinowanie sprowadzało się do próby zebrania chakry w jej własnych oczach, próbując przepchnąć ją na miejsce w ten sam sposób, w jaki starała się włączyć trzecią bramę. Z tym, że to chyba powinno być łatwiejsze? Bo nie celowała w punkt, a w... organ? Oh, to nawet nie brzmiało bezpiecznie. Może też dlatego chciała to załatwić zanim rzuci się z pięściami? Skupić się i pchnąć czakrę, raczej próbując kierować ją "z prądem" niż "pod prąd", by wypchnąć jej odpowiednią część w odpowiednim miejscu. Szczęśliwie nie potrzebowała jej dużo do włączenia Tsūjiteganqa.
Walka była problemem numer dwa. I ten problem numer dwa mógł szybko zamienić się w problem numer jeden, jeśli Touru bardzo na poważnie potraktuje bycie symulacją Shoguna. Bo wątpiła, by ten grzecznie poczekał, aż ta wyciągnie wszystkie swoje zabawki. Co najpewniej skończy się nie tylko próbą kontrolowania chakry, ale też próbą nie spotkania własnej twarzy z pięścią Kugane. Priorytetem jednak było to drugie, czyli walka. Jeśli w którymś momencie próby włączenia Dojutsu będą zbyt upierdliwe - nic na siłę, przyjdzie czas. Może i używanie technik mogło być, przynajmniej wedle jej założeń, prostsze niż włączenie kolejnej bramy, jednak nie oznaczało to, że nie będzie musiała pomyśleć nad metodą. A tymczasem oto miała swojego "senseia" na sterydach i po jego postawie domyślała się, co planuje. I to nie wróżyło dobrze jej osobie. ZWŁASZCZA teraz. Tak jakby może bramy zwiększały jej siłę, szybkość i inne rzeczy, ale nie wydawało jej się, by jej kości nagle miały być bardziej wytrzymałe. Chyba nie, skoro groził jej zrywaniem mięśni. A to oznacza, że Kugane uderzy z większą siłą, ale też Shuten uderzy z większą siłą.... i impakt może zaboleć ją bardziej. Pięknie.
Póki co jednak postanowiła grać wedle tego, jak jej zagra. Także jeśli ruszy na nią, albo ona na niego po skończeniu siłowania się z Tsūjiteganem, spróbuje jego cios skontrować swoim, od biedy sama wyprowadzając swój pierwsza - przynajmniej dla "przełamania lodów". Jej pięść przeciwko jego, jednak inaczej niż do tej pory. Nie zamierzała przyjmować całego impetu. Zamiast tego w momencie uderzenia planowała cofać własną pięść z powrotem licząc na to, że ten będzie zmuszony nagle pociągnąć cios dalej, większość siły oddając jeśli nie w powietrze, to tylko częściowo w paliczki rudowłosej. Sama zaś uchyli się przed ciosem w ramach potrzeby, co by uniknąć niepotrzebnych obrażeń. Głupio byłoby cofnąć rękę i dostać przez to w czaszkę, prawda? Pierwsze kilka ciosów i tak ma za zadanie wyczuć prędkość swoją, Kugane oraz mniej więcej siłę, z jaką uderza. I po tym, po tych kilku uderzeniach, zamierzała zrobić coś jeszcze. Jak tylko uda jej się wyczuć rytm, w jakim działa Touru i dostosować się do niego na tyle, na ile mogła, gdy tylko nadejdzie kolejny cios mężczyzny - chybi. Nie uderzy w jego pięść, a obok. W ostatniej chwili zamierzała ściągnąć swoją pięść bliżej środka wyprowadzając początkowo prawy prosty, jaki zamieniłaby w prawy sierpowy spychając ramieniem i łokciem uderzenie Touru w bok, z dala od siebie, a sama celując pięścią na wysokości jego głowy w okolice ucha. Gdyby się trafiło, że lepiej będzie zaatakować lewą - zaatakuje lewą w ten sam sposób. Drugą rękę, tę nieużywaną danym momencie, klasycznie będzie trzymać bliżej szczęki, mogąc jednocześnie chronić głowę jak i żebra.
Chakra Shuten7 670 - 750 (Tōmegane no Jutsu) - 25 (Tsūjitegan ?) = 6 895
SpecjalizacjaTsūjitegan
Styl WalkiKyotōryū
AtutyInstynkt Niebezpieczeństwa
► Pokaż Spoiler
KlasyfikacjaNinjutsu, Technika Czasoprzestrzenna
PieczęcieBaran → Małpa → Koń
KosztStandardowy
ZasięgDowolny
WymaganiaKryształowa kula, znajomość chakry celu
Złożywszy pieczęcie, a następnie przelewając chakrę na kryształową kulę, każdy shinobi może poczuć się trochę niczym wróżbitka zaglądająca w mistyczną sferę, celem odczytania przyszłości. Różnica jest jednak taka, że zamiast widzieć wydarzenia, które dopiero nastąpią, zezwala na obserwowanie teraźniejszości.
Znając sygnaturę chakry osoby, jaką chcemy podejrzeć, możemy wywołać jej obraz, a następnie obserwować pomimo dzielących odległości. Kula przekazuje jedynie obraz. Nie da się więc usłyszeć dźwięków otoczenia czy dostać magicznie informację o dokładnym miejscu przebywania celu, o ile ninja sam nie rozpozna otoczenia na podstawie tego, co widać w sferze.
Ważnym warunkiem jest znajomość chakry celu. W przypadku zdolności sensorycznych czy technik wzrokowych dających wgląd "w głąb" ludzi sytuacja jest nader prosta i sprowadza się do zapamiętania sygnatury osoby - co może być prostsze lub trudniejsze ze względu na wiele czynników, jak chociażby czas obserwacji i okres przebywania z taką osobą. W przeciwnym razie zwykła osoba musi przebywać w otoczeniu takowej osoby dłuższy czas - dłuższy niż w przypadku pierwszym - "przyzwyczajając" się do jej prezencji. Bez względu na użytą metodę, ostateczny werdykt leży w rękach MG lub MF.
► Pokaż Spoiler | Styl Walki
KlasyfikacjaTaijutsu, Styl Walki
Wymagania---
Sposób walki bez używania broni wszelakiego kalibru, również tego dedykowanego do walki wręcz jak np. kastety. Wedle ideologii Kyotōryū, osoba dzierżąca ów styl nie używa miecza, a zamiast tego sam staje się jednym - siłą zdolną przebić się przez każdą defensywę, "tnąc" przez wrogów jak najlepsze ostrze. Ostatecznie styl ten przez lata zamiast skupiać się na ofensywie czy defensywie per se, znalazł swoją specjalizację w kruszeniu defensywy innych i pozostawianiu ich bezbronnymi na dłuższą metę. Ostatecznie dla mistrzów tej sztuki nie ma tarczy wystarczająco wytrzymałej, czy miecza dość niezniszczalnego, by ostatecznie nie ugiąć się pod uderzeniem Kyotōryū.
Styl ten opiera się w podobnej mierze na uderzeniach dłońmi, jak i kopnięciach. Mniej popularne są ciosy wykonywane pięścią, bardziej stawiając na ataki otwartą dłonią. Poprzez odpowiednią utylizację posiadanych mięśni, siła przyłożona do obiektu jest tym bardziej efektywna, im twardszy cel. Prócz skupiania się na czystej sile, przy unikach istotną kwestię stanowi również refleks oraz szybkość.
Posiadając rangę B Kyotōryū uderzenia wyprowadzone w twarde powierzchnie są mniej odczuwalne. Ciężej jest doznać kontuzji uderzając pięścią w stal czy inne, wytrzymałe obiekty.
Posiadając rangę A Kyotōryū ciosy wyprowadzane w twarde obiekty zyskują na sile. Łatwiej jest złamać komuś kość czy wyważyć ciężkie drzwi. Można też próbować łapać miecz w dłoniach. Uderzenia w tkanki miękkie są przez to mniej efektywne, jednak dalej niebezpieczne przy użyciu odpowiednio dużej siły.
Posiadając rangę S Kyotōryū oraz Refleks 8 ninja jest wystarczająco wprawiony, by nie tylko złapać bezpiecznie nadciągające ostrze, ale również nadciągającą broń miotaną. Zatrzymanie ataku kogoś posługującego się podobną szybkością łapiąc odpowiednio jego kończynę nie stanowi większego wyzwania.