Większość rzeczy, z jakimi chciała się w całym tym czasie uporać, została załatwiona. Co prawda Karui, jakiego zostawiła sobie na koniec, musiał obejść się jeszcze bez jej odwiedzin, jednak wierzyła, że znajdował się w rękach profesjonalistów. Co jak co, ale za jakkolwiek silną jednostkę by nie uchodziła, nie była medykiem. Musiała więc, co z resztą zrobiła dość chętnie, pogodzić się z myślą, że cokolwiek sama byłaby w stanie zrobić, by pomóc, dowolna inna osoba w skrzydle szpitalnym zrobiłaby lepiej i szybciej. Nie zostało więc nic innego, jak ruszyć do portu, gdzie zastała znajomy jej maszt. Wieloryb był cały i zdrów oraz, jak wspominał Kapitan w liście, nieco bardziej... przystosowany do dość burzliwego, pirackiego życia. Weszła na pokład opierając dłoń o ścianę burty, wzrokiem wędrując od dziobu statku po jego rufę. I miejsce, jakie to chętnie okupowała ostatnim razem. Uśmiechnęła się ciepło po czym pokręciła delikatnie głową. Jeszcze nie. Jeszcze nie czas. Dopóki Ichiwa nie wróci za ster, dopóty zamierzała znaleźć sobie inne miejsce, chociażby dla zregenerowania sił. To musiało jednak zaczekać. Skłoniła delikatnie głowę na widok Dave'a, wzrok skupiając przede wszystkim na dowodzącej w tej chwili Raiko. Kiwnęła kilka razy, nie mając siły na bardziej rozbudowaną odpowiedź. Nie rozmowy jej były teraz w głowie, a odpoczynek.
-
Czyli ruszamy przy drugim sygnale. Gdyby coś miało ulec zmianom, będę pod pokładem.
Podsumowała zmęczona, siląc się na utrzymanie otwartych powiek. Nim jednak ruszyła jeszcze w swoją stronę, odwróciła się ku Kamaboko. Koniec końców miał opuścić pokład pierwszy, a w tej chwili sama nie była pewna, jak długa drzemka jej przypadnie przez te kilkanaście godzin.
-
Jeżeli będziesz potrzebował któryś ze zwojów, jaki mi wcześniej dałeś - daj znać. Albo nawet sam je wyciągnij z plecaka jakbym spała.
Rzuciła krótką informacją, po czym ruszyła po znajomych deskach pokładu na dół. Przy obecnym obłożeniu okrętu nie była pewna, czy jej poprzednie legowisko już dawno nie zostało przez kogoś zajęte, jednak zawsze była szansa na to, że znajdzie jakieś cichsze i wygodniejsze miejsce niż potencjalnie zajęta marynarska kajuta.
Przed drzemką chciała jeszcze zrobić ostatnią rzecz, korzystając ze swoich już i tak nadszarpniętych pokładów chakry. Nacięłaby kunaiem palec, przykładając dłoń do ręki i ściągając na pokład dwa niedźwiadki o dość niewielkich rozmiarach.
-
Pewnie zastanawiacie się, dlaczego was tu ściągnęłam... - rzuciła, nim ziewnęła zasłaniając grzbietem dłoni usta. Patrzyła na nich przez moment mało przytomnym wzrokiem, po czym w końcu położyła każdemu z nich dłoń na łebku -
Za kilka...naście godzin? Będę potrzebowała waszej pomocy w całkiem ciężkiej walce. Potrzebujemy uratować kogoś ważnego. Tak jak ciebie - tu spojrzała na pandę -
będę potrzebowała przy sobie, tak chciałabym, żeby tym razem Guoba zajął się Akane i Ruri. Powinny być bezpieczne na statku, ale będę czuła się lepiej zostawiając je pod opieką. W każdym razie mamy do tego trochę czasu. Chciałabym, żebyście pochodzili nieco po pokładzie i może nieco zadbali o tych bardziej zestresowanych śmiałków. Zwłaszcza Akane i Ruri.
Chociaż Ruri mniej. Nie, żeby jej się nie należało, ale raczej wyglądała na kogoś, kto takiego wsparcia nie potrzebuje. Nawet jeśli - wolała założyć, że gdzieś pod tą niewzruszoną maską obojętności miała jakieś ludzkie odruchy. Zwyczajnie ich nie okazywała.
Bez względu na to, czy przyszło jej złożyć głowę na wolnej poduszce, czy własnym plecaku gdzieś w cichszym kącie - było coś całkiem niesamowitego w całej tej wyprawie. W całym tym ruszeniu całej organizacji za jedną osobą. Omon zdecydowanie musiał lubić tę zgraję błaznów, że wysłał własnych ludzi do pomocy. Dużo bardziej niż taką Shuten, jakiej odpowiedzenie listowne nie stanowiło nawet czegoś wartego zapamiętania.
Chakra Shuten4 195 - 750 (Ibaraki) - 75 (Guoba) = 3 370
Co prawda gdzieś w świadomości Shuten istniał taki fakt, że im dalej na północ, tym chłodniej. Nie mniej budząc się w końcu ze snu musiała przyznać, że czuć było różnicę temperatur. Liczyła poniekąd na to, że dość szybko zaaklimatyzuje się do nowych warunków, zwłaszcza w trakcie walki i bycia w ciągłym ruchu, jednak po ostatnich wojażach, katarach i łapanych choróbskach zaczynała nieco kwestionować własną odporność. A że lepiej "dmuchać na zimne", to też znalazła jeszcze jakieś ustronne miejsce, by założyć pod noszone, białe ru wpuszczone w plisowaną, długą spódnicę, jeszcze jedną koszulkę - w miarę cienką mając na względzie fakt, że będzie miała jeszcze na sobie pelerynkę, a sama będzie biegać i robić rzeczy, jakie definitywnie sprawią, że odczuwany chłód pewnie będzie mniejszy. Ręce zaś obwiązała białym bandażem przed założeniem na nich z powrotem karwaszy nie tyle ze względu na pogodę, co woląc uniknąć zdartej skóry i otarć, jakie prędzej czy później przyniesie noszenie ich na odkrytych rękach. Poprawiła jeszcze ochraniacz Kirigakure na ramieniu, po czym wynurzyła się z powrotem na pokład.
W gruncie rzeczy nie wiedziała, co ma ze sobą dalej zrobić. Im bliżej celu, tym bardziej czuła serce bijące za jej własnymi żebrami. Przeszła się kilka razy po pokładzie patrząc, czy ktoś może nie potrzebuje jakiejś pomocy czy też nawet samej patrząc, jak obecna załoga radzi sobie z operowaniem jej ulubionego okrętu. Wszystko zaś po to, by nieco odświeżyć wiedzę i może nauczyć się czegoś nowego. Nie miała w końcu na to większej okazji od czasu, kiedy musieli jakoś zarobić sobie za przewóz z Mizu no Kuni do domu, a na Tonącej Valkyrii nie czuła się na tyle swobodnie, by nawet o tym myśleć. Tak też pozostałe godziny, jakie zostały do dopłynięcia, postanowiła wykorzystać nieco bardziej produktywnie.
Przynajmniej do czasu. Normalnie zeskoczenie kogokolwiek z bocianiego gniazda pewnie nijak by ją obeszło. Są w końcu na pokładzie pełnym shinobi. Sytuacja zaczynała jednak wyglądać nieco inaczej po przypatrzeniu się, kto właściwie zeskoczył. Mrugnęła kilka razy bez żadnego, konkretnego wyrazu na twarzy. Nie było na nim ani zdziwienia, ani zaskoczenia, ani czegokolwiek innego. W jej umyśle za to pojawił się kompletny mętlik. Stała przez moment ze wzrokiem skupionym na mężczyźnie, nim w końcu westchnęła, dłonie opierając o biodra.
-
Ishi... - zaczęła powoli i spokojnie, chociaż nieco zmęczona, podchodząc bliżej niespodziewanego pasażera -
Wybacz, ale nie rozumiem. Masz kochającą rodzinę, ślub na horyzoncie i dość obowiązków, by nie mieć kiedy zmrużyć oka. Po czym ładujesz się na statek płynący w miejsce, które zamieni się niedługo w Piekło na Ziemi. Dlaczego? Jaki masz powód, by ryzykować własnym życiem?
Nie miała sił. Ani do bycia złą za zignorowanie jej słów, chociaż zignorowała je głównie Seinaru, czy nawet do nazwania Ishiego skończonym durniem bez wyobraźni. Zamiast tego z każdym słowem stawała się bardziej markotna, patrząc smutno na czarnowłosego. Mogła nie mieć najlepszych relacji z jego lubą - chociaż po ostatniej rozmowie sama nie wiedziała, jak one wyglądają - jednak myśl o wszystkich złych rzeczach, jakie mogą się przytrafić ich małej gromadce, uderzały w nią mimo to. Widziała za dużo cierpienia. Widziała za dużo osób tracących tych, którzy byłi im drodzy, by ryzykować szczęściem ów trójki tak, jak teraz. I jakby tego było mało, po kilkunastu godzinach podróży, czekając już na sygnał do ataku, nie miała nawet jak odesłać go z powrotem.
Cholera, czyim w ogóle pomysłem było ściąganie go do Tetsu?
Chakra Shuten15 000 or at least I hope so
Atuty wrodzoneInstynkt niebezpieczeństwa
Atuty nabyteTolerancja
► Pokaż Spoiler | Ibaraki
GatunekPanda wielka
RozmiarMały
Posiadane dziedzinyMokuton S | Doton A | Ninjutsu A | Katon B
Siła4
Szybkość8
Wytrzymałość5
Refleks8
Siła woli6
Kontrola Chakry9
Ilosc chakry10 000
E: 0 |
D: 5 |
C: 30 |
B: 150 |
A: 375 |
S: 1 000
Panda, która zawsze miała być dużym misiem, ale nigdy bardziej nie urosła. Ktoś jej kiedyś wmówił, że jak opanuje Mokuton to urośnie, ale nie urósł. Z zaciekawieniem podchodzi do świata. Jedyne, co potrafi powiedzieć to "Umu", ale z jakiegoś powodu wszyscy rozumieją, co ma na myśli. Pocieszne stworzenie, lubiące siedzieć na głowie czy ramieniu innych ludzi, nie bardzo zaś preferuje przemieszczanie się na własnych łapkach. Lubi układać puzzle i gry hazardowe. Zwłaszcza, jeśli stawką są bambusy.
Panda jaka jest, każdy widzi. Prócz małego rozmiaru i uroczego pyszczka, ma typowe czarno-białe umaszczenie. Przykrótkie pazurki, okrągły ogonek i miłe w dotyku futerko. Dalej wierzy, że kiedyś urośnie, to i nie ma oporów z wpychaniem w siebie większej ilości jedzenia z nadzieją, że pójdzie w łapki.
Techniki
Ninjutsu // Pakt C // Shimo Suimin | Winter Sleep of the Beast King // standardowy
Ninjutsu C // Kuchiyose no Jutsu | Summoning Technique // różny
Ninjutsu C // Gyaku Kuchiyose no Jutsu | Reverse Summoning Technique // standardowy
Ninjutsu B // Kekkai: Tengai Hōjin | Barrier: Canopy Method Formation // standardowy na turę
MOKUTON C // Mokuton no Jutsu | Wood Creation Technique // różny
MOKUTON // Pakt A // Take no Hashira | Bamboo Fillars // standardowy
MOKUTON S // Mokuton: Hōbi no Jutsu |Wood Release: Hōbi Technique // standardowy
KATON C // Katon: Gōkakyū no Jutsu | Fire Release: Great Fireball Technique // różny
DOTON C // Doton: Daichi Ganshō | Earth Release: Ground Bedrock // standardowy
► Pokaż Spoiler | Guoba
GatunekNiedźwiedź Brunatny
RozmiarŚredni
Posiadane dziedzinyMokuton B | Fūton C | Katon C
Siła4
Szybkość4
Wytrzymałość7
Refleks5
Siła woli4
Kontrola Chakry6
Ilosc chakry5 000
E: 10 |
D: 50 |
C: 100 |
B: 400 |
A: 1 500 |
S: ---
Jeżeli ktoś byłby zainteresowany tym, kto był pierwszym niedźwiadkiem dokonującego włamania do pszczelego ula - Guoba. Tym niedźwiedziem Guoba był. Naturalny wróg Ibarakiego. Nie dlatego, że się nie lubią rzecz jasna. Pasje obu jednak momentami nakładają się w sposób mało kompatybilny, przez co w brzuszku Wielkiego Pożeracza wylądowały już dwie talie kart, trzy zestawy kości, cały set do Mahjonga oraz Ibaraki. Tego ostatniego jednak dało radę wyciągnąć dość szybko po tym, jak jego zgrabny kuper utknął w szerokim gardle Gouby. Jeżeli coś mieści się w pyszczku niedźwiadka - jest spora szansa, że odczuwając nawet delikatny głód spróbuje to pochłonąć. A że niemal nigdy nie jest w pełni najedzony, należy strzec się tego stworka o każdej porze dnia i nocy. Wieli fan jedzenia do tego stopnia, że sam nauczył się obsługi garnka i patelni, a w miarę sprawne, uzbrojone w pazurki łapki pozwalają na przygotowanie sporej części produktów - no, dopóki nie wymaga się od niego doskonałej precyzji czy krojenia cebuli "w piórka". Co więcej po latach jedzenia dziwnych rzeczy, dorobił się niemal stalowego żołądka. Dużo mniej substancji jest również dla niego szkodliwa. Nie jest zbyt werbalny, jednak jego zdolności gestykulacji są tak wyborne, że nie da się go nie zrozumieć.
Guoba jest przykładem, że jedzenie nie zawsze idzie w łapki. Czasem idzie w brzuszek. Co prawda odrósł od ziemi bardziej niż Ibaraki, jednak dalej daleko mu od górowania nad ludźmi, sięgając im gdzieś do pasa. Jasnobrązowe, miłe w dotyku futerko zapewnia ciepełko nie tylko niedźwiadkowi, ale również tym, którzy postanowiliby się w niego wtulić. Czasami użycza nawet własny brzuszek za poduszkę po zapłaceniu daniny z czegoś dobrego, jednak bywa, że obywa się i bez wcześniejszego haraczu. Brzuszek, okolice noska i część łapek jaśnieje, przybierając kremową barwę kontrastującą z czarnymi obwódkami wokół oczu - i nawet nie pytajcie, ile niedźwiedzi sobie żartuje z tego, że ten ma w sobie pand krew - oraz ciemnym wykończeniem łapek. Łebek zdobi również jasny, odwrócony półksiężyc rozciągający się pomiędzy jego brwiami.
Techniki zwierzęcia
Mokuton B // Mokuton: Mokujōheki | Wood Release: Wood Locking Wall // Standardowy
Katon E // Kaen | Flame // Standardowy
Katon E // Taiyō Sesshoku | Touch of the Sun // Standardowy na turę
Katon D // Keikoku Furea | Warning Flare // Pięciokrotny
Katon C // Katon: Hōsenka no Jutsu | Fire Release: Phoenix Sage Fire Technique // Standardowy na 5 pocisków
Katon C // Katon: Kasumi Enbu no Jutsu | Fire Release: Mist Blaze Dance Technique // Standardowy
Fūton E // Habuyō | Leaf Dance // Standardowy na turę
Fūton E // Kaze Hitokuchi | Breeze Bite // Standardowy na turę
Fūton D // Hatsukaze | First Wind // Standardowy