• Ogłoszenia
  •  
    Aktualności fabularne
    Obecna pora roku: Wiosna 164r.

    Poniżej znajdują się ostatnie wydarzenia oraz ważniejsze ogłoszenia. Są one często opatrzone datą dodania, przy czym najświeższe informacje umieszczone są na samym początku listy.

    30.01.2024 - rozpoczęcie wydarzenia wioskowego w Sakuragakure. Więcej informacji w najnowszych aktualnościach fabularnych.
    29.01.2024 - oficjalne zakończenie eventu Arc II: Pierwsza Konfrontacja. Podsumowanie można znaleźć w aktualnościach fabularnych.
    Kącik Nowego GraczaSamouczek Wzór Karty Postaci AtrybutyRozwój postaci i koszty chakry Atuty Klany i organizacje Informacje o świecie Handbook
    Powyższe tematy powinny zawierać wystarczająco informacji, by móc bez przeszkód napisać Kartę Postaci i rozpocząć grę. W przypadku dalszych niejasności, zapraszamy do kontaktu zarówno na chatboxie, przez wiadomości prywatne oraz przez nasz serwer Discord.
    Administracja
    Pingwinek Chaosu
    Główny Administrator
    Norka
    Główna Mistrzyni Fabularna
    Hefajstos
    Główny Moderator Kuźni
    Tora
    Główny Moderator Technik

    W przypadku jakichkolwiek pytań bądź uwag, powyższe osoby zajmują się wyszczególnionymi w ich tytułach zagadnieniami. Pomocą służy również cała kadra forum, wraz z moderatorami. Zapraszamy również do dołączenia do forumowego Discorda.
    Kadra Sakura no HanaDiscord Sakura no Hana
     

Wioska Bato

Tsuchi no Kuni, lub jak niektórzy mają w zwyczaju je zwać, Kraj Ziemi, stanowił niegdyś jeden z Pięciu Wielkich Krajów Shinobi, będąc tradycyjnie postrzegane przez świat jako spokojne miejsce z wieloma udogodnieniami. Bogata baza rolnicza i górnicza Tsuchi no Kuni jest znana ze swojej rozbudowanej struktury. Tutejszy krajobraz jest dość surowy, z bardzo małą liczbą drzew, a horyzont, jak okiem sięgnąć, nieustannie przedzielają góry. Aktualna sytuacja po likwidacji Iwagakure w Tsuchi no Kuni jest stosunkowo… dobra. Tak jak wiele krajów zaczęło cierpieć na większe ataki bandytów, tak Daimyō Tsuchi zawarł umowę z samurajami z Tetsu no Kuni. Oni użyczali swojego ostrza ku obronie jego kraju, a on zapewniał im większą ilość materiałów potrzebnych do produkcji ich wyposażenia oraz lepszą reputację w pobliskich krainach.
Awatar użytkownika
Ryu Sokiro
Posty: 44
Rejestracja: 11 cze 2021, 13:05
Ranga: Cywil
Discord: Soczek#1527
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Wioska Bato

To spotkanie po latach nie wyglądało chyba tak jak wielu mogłoby sobie wyobrażać, nie było tutaj zbyt wielu przyjacielskich słów, uśmiechów czy sentymentów, była za to zimna wymiana zdań i spojrzeń. Na widok Umy kącik ust Sokiro podniósł się delikatnie a i on kiwnął szczurkowi delikatnie głową na powitanie. Arashi rozpoczął swoją historię, którą to Ryu musiał wysłuchać, wcale nie przerywał tylko siedział w ciszy i wchłaniał każde słowo wypowiedziane przez swojego dawnego dowódcę. Faktycznie do wielu rzeczy mogłoby nie dojść gdyby zielonowłosy był na miejscu, ale go nie było, a to co się wydarzyło faktycznie miało miejsce. Midoro, Murai. Tego pierwszego kojarzył tylko jak przez mgłę, rozmawiał z nim tylko raz w życiu i to ile lat temu. Drugi zaś, taak. Murai najlepszy kompan jakiego w życiu miał Sokiro, po którym ślad po wojnie również zaginął.
-Taaak...Skrytki...-odpowiedział powoli, jednocześnie dopijając swojego drinka, aby następnie jednym ruchem ręki zamówić kolejnego.
-Szczerze to po wojnie przez pierwszy miesiąc lub dwa faktycznie zaglądałem do naszej skrytki znajdującej się tutaj w okolicy. Jednak wydarzenia które miały miejsce w trakcie wojny jak i czas przez który się nie odzywałeś, sprawiło że straciłem całą nadzieję. Ale może od początku. Ty również zasługujesz aby poznać moją historię...-wziął łyka świeżego drinka, po czym rozsiadł się wygodnie i spojrzał swojego rozmówcy prosto w oczy, w tym momencie zaczął swoją historię.
-Po twoim zaginięciu przez pewien czas wszystko szło całkiem sprawnie, lecz do czasu. Do czasu kiedy stary Tadaoki nie postanowił odejść na emeryturę, wtedy na fotelu zasiadł jeden z jego wnuków. Wtedy wszystko zaczęło się psuć a Iwa stała się pośmiewiskiem dla pozostałych wiosek. Jakiś czas później zaczęła się ta wielka wojna, widziałem śmierć naszych Iwijskich braci i sióstr-po tych słowach w oczach Sokiro pojawiły się łzy a ona sam wyraźnie próbował je powstrzymać jednak nadaremnie, po chwili jednak udało mu się je powstrzymać a on sam wziął kolejny łyk drinka.
-Wiesz jakie to uczucie być świadkiem śmierci, a nawet trzymać na własnych rękach własnego ojca który to wszystkiego cię nauczył? Kiedy on umierał ja nic nie mogłem dla niego zrobić... Po wojnie ukryłem się w tych górach. Cały czas faktycznie liczyłem na twój powrót, dzień w dzień zaglądałem do okolicznej skrytki, ale nie było od ciebie żadnych wiadomości. Ostatnia nadzieja zgasła, a ja sam udałem się wysoko w góry gdzie do dziś dzień mieszkam i trenuję z wilkami. Uwierz mi takie życie potrafi wykształcić charakter i dać nie źle w kość. Schodzę z gór raz w tygodniu przy sprzedać kilka skór, uzupełnić zapasy, napić się czegoś i zdobyć kilka informacji co dzieje się w świecie, potem znowu wracam na cały tydzień w góry. Tym razem mieliśmy obaj na tyle szczęścia, że znajdowałeś się w tej wiosce akurat w dniu kiedy właśnie z nich zszedłem, dzień lub dwa później i byśmy się minęli. Ot cała moja historia-skończył wreszcie swoją opowieść nie zmieniając w tym czasie nawet na chwilę swojej pozycji...
Awatar użytkownika
Dōhito Midoro
Posty: 538
Rejestracja: 06 cze 2021, 22:58
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Wioska Bato

Obrazek
Midoro zatrzymał się kawałek przed wioską pozwalając jego mistrzowi iść dalej samemu. Tak się w końcu umawiali. Wiedział, że zaraz znów się spotkają, tylko jego klon bezpiecznie wyjdzie. Niemniej jednak coś go ukuło. Poczuł jakiś wewnętrzny lęk który szybko stłumił w zarodku. Nie było się czego obawiać. Zaczął sypać delikatny śnieg. On sam oparł się o większy głaz i wyczekiwał pogrążając się w rozmyśleniach.
Idealna kopia młodego Douhito siedziała sobie w karczmie jak gdyby nigdy nic. Zaczął rozmyślać w pewnym momencie o czym on i jego mentor rozmawiają podczas gdy on siedzi tutaj. Rozmyślenia poszły jeszcze dalej. Czy gdyby stworzył klony i wydał polecenia by jeden sprzątał, drugi zmywał, trzeci robił pranie a on sam by sobie rysował to by powstał bunt? A może każdy by to zaakceptował biorąc pod uwagę, że jak znikną to i tak będzie miał te same odczucia? Będzie czuł się winny, że wykorzystał samego siebie by on sam mógł odpocząć? Czy to jest wykorzystywanie? I najważniejsze pytanie naszło go na koniec. Czemu on w ogóle o tym myśli skoro sam jest klonem?
Drzwi karczmy ponownie otworzyły się a Midoro spojrzał na wchodzącą postać. Wymienił ze swoim senseiem porozumiewawcze spojrzenia, po czym wstał i wyszedł zarzucając na siebie płaszcz. Opuszczając karczmę rzucił okiem do kogo dosiada się lalkarz. Nie poznawał tego człowieka. Może to ktoś kogo Douhito nie poznał za czasów Iwy tak samo jak nie wiedział nic o ANBU. Gdy klon dotarł na bezpieczną odległość odwołał technikę i zniknął w kłębach dymu. Oryginalny Midoro, po otrzymaniu wszystkich wspomnień, odbił się plecami i wrócił do karczmy kontynuując rozmyślenia samego siebie sprzed chwili. Wszedł do budynku otrzepując płatki śniegu i podszedł do baru zamawiając zwykłe piwo. Jedno powinno starczyć. Jego sensei wysłuchiwał właśnie jakiejś historii mężczyzny z którym siedział. Podszedł do nich i jak gdyby nigdy nic dosiadł się po słowach „Ot cała moja historia”.
-Cześć, Midoro jestem. - rzucił w stronę zarośniętego faceta z blizną na twarzy.
Obrazek
九死一生。
Awatar użytkownika
Rindou Arashi
Posty: 155
Rejestracja: 03 cze 2021, 20:31
Ranga: Cywil
Ranga dodatkowa: ex-Ippan Jōnin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:

Re: Wioska Bato

Nowy PoczątekFabuła

Obrazek



Zdecydowanie atmosfera przy stole była zupełnie inna niż przy wczorajszej rozmowie z Midoro. Sokiro wymagał innego, mniej emocjonalnego podejścia, do którego bez problemu Arashi się dostosował. Zielonowłosy czuł, że gdzieś w środku dawny towarzysz żywił urazę do niego, więc nie chciał naciskać. Wolał dać mu się w spokoju oswoić z myślami i całą tą sytuacją. Uma także był mniej aktywny, czuł gęste powietrze, więc wolał nie przeszkadzać. Po przywitaniu wrócił do Marionetarza, zwijając się w kulkę na jego kolanach.
- Nie wiem jak to jest widzieć śmierć Ojca. Nie widziałem swojego od 5 lat. Jednak doskonale wiem jak to jest widzieć śmierć bliskiej Ci osoby. Jesteśmy shinobi, jest to wpisane w nasz zawód. Po to stajemy się coraz silniejsi aby móc chronić nasze rodziny i przyjaciół. Nie wiem kto dokładnie stał za wywołaniem tej wojny, ale uwierz mi. Jeżeli będę miał okazję, sam go powstrzymam, żeby nikt więcej już nie cierpiał. - drzwi od karczmy otworzyły się, więc zrobił chwilową przerwę i sięgnął po drinka. Szybko zorientował się, że to Midoro, więc mógł wrócić do dalszej rozmowy, jednakże najpierw wzrokiem powitał swojego towarzysza.
- Cześć Midoro - skinął do niego głową, po czym wrócił do Sokiro. Nie wiedział czy powinien go przekonywać, Chłopak bardzo mocno zmienił się przez ostatnie lata, odczuwalne jest to nie tylko w jego aparycji, ale także w zachowaniu i aurze, jaka go otacza.
- Sokiro, czasu nie da się już cofnąć. Ale możemy zadbać o lepszą przyszłość dla innych. Być ratunkiem, którego my nie dostaliśmy kilka lat temu. Tylko, potrzebujemy do tego siły. - spojrzał dawnemu podwładnemu prosto w oczy. - Potrzebuję twojej siły, potrzebuję Ciebie, jak za dawnych lat. - ze spokojem przekazał mu co myślał, po czym dał chwilę do namysłu, samemu wracając do swojej szklanki.
- Nie zamierzam cię namawiać. Wiem, że możesz żywić do mnie jakiś uraz za przeszłość. Składam Ci jedynie ofertę. Znasz mnie, zawsze mam plan, nawet w sytuacji, w której jesteśmy aktualnie. Jednak mózg, taki jak ja, potrzebuje dłoni, takich jak ty, które pomogą w realizacji jego planu. - uśmiechnął się delikatnie, jednakże nie był to zwyczajny uśmiech. Był on delikatnie szyderczy, jednak w pozytywnym sensie. Arashi zawsze tak się uśmiechał, kiedy stworzył w swojej głowie perfekcyjny plan, kiedy wiedział, że ptaszyna na którą poluje mu się już nie wywinie. Tą ptaszyną nie był Sokiro, on był jedną z ważnych figur rozstawionych na planszy. Celem plany była lepsza, spokojniejsza przyszłość. Droga do niej była długa i wyboista, jednak cel był warty realizacji. Warto było zaryzykować, aby w końcu zebrać godne plony.
Awatar użytkownika
Ryu Sokiro
Posty: 44
Rejestracja: 11 cze 2021, 13:05
Ranga: Cywil
Discord: Soczek#1527
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Wioska Bato

Po tej całej historii dołączył do nich ktoś jeszcze, Sokiro właśnie przywitał go skinieniem głowy, kiedy ten się przedstawił.
-Spotkaliśmy się kiedyś, mów mi Sokiro-odpowiedział spokojnym tonem, biorąc kolejny łyk swojego drinka, wtedy to Arashi rozpoczął swój wywód. Zielonowłosy oczywiście miał rację, taki był zawód jaki wykonywali, dlatego ten Ryu tak bardzo znienawidził swoją profesję którą wykonywał, to był jeden z wielu powodów dla których ukrył się w górach. Ale fakt czasu nie dało się cofnąć, a mężczyzna nie mógł żywić urazy do swojego dawnego dowódcy.
-Zaidanie-nie bez powodu zaczął swoją wypowiedź od tego właśnie określenia, nie miało to na celu w żaden sposób obrazić jego rozmówcy, a wręcz przeciwnie w taki właśnie sposób okazywał tą resztkę szacunku jaką darzył Arashi'ego.
-Nie obwiniam ciebie za nic, lecz to wszystko co przeżyłem... To co mnie spotkało... Zrozum, stałem się zgorzkniałym człowiekiem który szuka ukojenia w szklance bimbru. Wiem kim się stałem, ale jeśli mam być szczery, nie żałuję tego, wiem jaką drogę obrałem za młodu i wiem, że to ta ścieżka mnie doprowadziła do obecnej sytuacji, w której się znajduje. Ale nikogo o to nie obwiniam. Fakt nasze przywitanie nie należało to zbyt ckliwych, ale znasz mnie, nigdy nie byłem zbyt otwarty na przyjacielskie relacje...-skończył swój wywód, a następnie jednym szybkim ruchem ręki opróżnił zawartość szklanki która to wylądowała w jego gardle. Skrzywił się lekko, ale jego oczy wciąż patrzyły prosto w oczy zielono-włosego, tak jakby zapomniał że jest z nimi tutaj ktoś jeszcze. Plan, tak. Arashi zawsze miał jakiś plan a Sokiro samemu nie był pewien, czy to właśnie nie tego mu tak bardzo przez te wszystkie lata brakowało.
-To że mnie szukałeś, samo w sobie oznaczało że ponownie potrzebujesz mnie oraz moich ostrzy. Nie jestem głupi, kiedy tylko ciebie zobaczyłem wiedziałem, że potrzebujesz mojej pomocy. I wiesz gdzie to mam?-odpowiedział po raz kolejny tego wieczoru z bardzo chłodnym tonem, dając zielono-włosemu czas na przemyślenie sobie wszystkiego i pogodzenie się z nadchodzącą odpowiedzią
-Hahah, serio... Sam nie wierzę że to mówię... Oczywiście moje miecze są do twojej dyspozycji-odpowiedział wreszcie po dłuższej chwili ciszy, samemu kręcąc przy tym głową, nie wierząc że właśnie powiedział to co powiedział.
-Ale jest jedno ale... Musimy udać się do mojej "nory", jak sam widzisz nie mam przy sobie zupełnie nic, nawet kunaia, a co dopiero mieczy, widzisz jak tutaj przychodzę nie potrzebuje tego sprzętu, tylko mi przeszkadza. Możemy udać się po niego już teraz, za godzinę a nawet jutro jak będziecie gotowi do drogi, nie ma sprawy poczekam. To jak będzie? Arashi? Midoro?-w czasie swojej wypowiedzi wstał, aby ewientnie pokazać że faktycznie obecnie jest goły i nieuzbrojony, następnie zasiadł ponownie i w milczeniu oczekiwał na odpowiedź swoich rozmówców...
Awatar użytkownika
Dōhito Midoro
Posty: 538
Rejestracja: 06 cze 2021, 22:58
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Wioska Bato

Obrazek
Znajdowanie zagonionych przyjaciół szło zadziwiająco gładko jakby się zastanowić. Ich spotkanie było przypadkowe lecz teraz był jeszcze Sokiro. Na dźwięk jego imienia chłopak uśmiechnął się a jego fatalna pamięć dość szybko połączyła fakty.
-Faktycznie! W Dango pewnie. Miło cię widzieć chodź nieźle się zmieniłeś.
Gdy tamta dwójka znów zaczęła rozmawiać, chłopak popijając piwo które zamówił zerknął pod stołem na swój notesik z notatkami. Imię chłopaka widniało w jego bazgrołach. Nie było tam za dużo informacji poza tym, że był Chuuninem. Douhito założył więc, że jest zbliżony poziomem do niego. Z przeglądania swoich zapisków wyrwało go imię którego nie znał. Zaidan. Tak został nazwany jego sesnei. Musiał to być przydomek który otrzymał w ANBU. Albo po prostu nigdy się nim nie chwalił. On sam nie miał zbytnio nic do dodania jeśli chodziło o ich sprawy z czasów kiedy to czarnowłosy zaszył się w górach i dolinach innego kraju by trenować jak szalony. Średnio pamiętał Ryu z czasów Iwy lecz teraz faktycznie był lekko zgorzkniałym człowiekiem. Nie ma co go jednak winić. Wojna zmienia ludzi. Mimo wszystko zgodził się pomóc lalkarzowi więc i jemu też. Chłopak nie mógł powstrzymać uśmiechu mówiąc do pozostałych.
-Możemy tam polecieć. Będzie szybciej. Z tego co pamiętam jednak, Za-i-da-nie, sensei miał w planach poczekać do jutra.
Gdy dzielił jego pseudonim na sylaby patrzył się wprost na niego nie mogąc ukryć uśmiechu. Sam nie wiedział czemu go to w sumie bawiło.
Obrazek
九死一生。
Awatar użytkownika
Suzuko Murai
Posty: 26
Rejestracja: 07 cze 2021, 11:26
Ranga: Chūnin
Ranga dodatkowa: Iryōnin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Wioska Bato

Na widnokręgu pojawiła się pojedyncza ciemna plamka, która mogła zwiastować tylko jedno. Ktoś zbliżał się do Bato. Miejscowi na pewno mogli zwrócić uwagę, że ostatnimi czasy ilość podejrzanych typków zwiększyła się i ten kolejny przypadek nie odbiegał nic a nic od stereotypu. Im bliżej się znajdował tym łatwiej było dostrzec jego sylwetkę, która nie wyróżniała zbliżającego się osobnika spośród innych ludzi. I właściwie tyle można było powiedzieć o podróżniku, gdyż jego skryte pod płaszczem ciało i twarz nie zdradzały niczego więcej. Chociaż nie. Było coś jeszcze. Spod brudnego płaszcza w kolorze ziemi wystawały dwie tsuki, niechybna oznaka, że wędrowiec był uzbrojony. Zwykle oznaczało to kłopoty.
Muraiowi, bo tak miał na imię podróżnik, droga zajęła ogrom czasu. Dużo więcej niż zakładał na początku, choć biorąc pod uwagę, że wiadomość odebrał na samym południu, Tsuchi no Kuni, to czego innego mógł się spodziewać? Zimne, górskie rejony były miłą odmianą od gorących i nizinnych rejonów południa. Czuł jak zimne powietrze wypełnia jego płuca, powodując, że serce zaczynało szybciej tłoczyć krew, odsuwając od Muraia chęć snu.
Wkroczył do wioski nieśpiesznym krokiem, zatrzymując się na chwilę przy głównym skrzyżowaniu, spoglądając za miejscem o którym wspomniał Arashi w swym liście. Rozejrzał się niespokojnie. Ulice były puste, a jednak wciąż czuł na swoim karku wiele spojrzeń. Zaciągnął kaptur jeszcze mocniej na głowę i skierował się ku miejscowej karczmie.
Drzwi otworzył zamaszystym ruchem, wpuszczając do środka zimne powietrze, samemu jednak czując na twarzy pierwsze liźnięcia ciepła. Postąpił krok do przodu puszczając drzwi, pozwalając by te zamknęły się pod wpływem własnego ciężaru. Omiótł pomieszczenie swym wzrokiem. Wpierw dostrzegł duże, otwarte palenisko i to tam skierował swoje pierwsze kroki. Wyprostował swe dłonie, podwijając jednocześnie rękawy kimona, tak by nie zostały liźnięte ogniem by następnie ściągnąć z głowy kaptur prezentując wszystkim zebranym swe lico. Zamknął oczy, przysłuchując się otaczającym go szmerom. Ktoś rozmawiał o trudach pracy w kopalni. Inna para dyskutowała o założeniu rodziny. Ot typowe rozmowy, typowej wioski i typowych ludzi. A pomiędzy tymi rozmowami znalazła się ta jedna, nie pasująca do tego całego obrazka.
Właściwie nie słyszał jej dokładnie. Ot tylko wyrwane z kontekstu słowa. Lecz wystarczyło, że uchwycił jedno znajome słowo. „Dango” padło z ust czarnowłosego młodego mężczyzny, który był podobny do kogoś kogo kiedyś znał, choć nie dokładnie. Obok niego siedział jednak drugi mężczyzna o niezwykle nietypowym kolorze włosów. Ten nie zmienił się prawie nic. Był z nimi jeszcze jeden osobnik. Tego jegomościa nie znał i nie przypominał mu nikogo, oprócz tego, że wyglądał na zaprawionego w bojach wojaka… albo pozera. Obrócił się w ich kierunku i ruszył przed siebie. Serce biło mu jak dzwon, choć na twarzy nie można było tego dostrzec. Ręce mokre od potu, zaczęły gmerać przy pasie, odwiązując dwie pochwy z umieszczonymi w nich ostrzami. Czuł jak całe jego ciało kazało mu uciekać z tego miejsca. Wewnątrz również toczył pojedynek sam ze sobą, tłumacząc sobie, że ci ludzie należeli do tamtego świata, tego który już nie istniał. A jednak zatrzymał się przy ich stole, kładąc oba ostrza na blacie.
- Murai - przedstawił się, patrząc jedynie na Arashiego. Specjalnie pominął nazwisko jako coś co należało do przeszłości. – Miałeś być sam - dorzucił po chwili z wyraźnym wyrzutem. Samo spotkanie było dla niego potężnym wstrząsem. Nie było mu potrzeba do tego więcej ludzi.
- Czego chcesz? - przeszedł do pozycji agresywno defensywnej. Chciał dać mu możliwość powiedzenia co chce i będzie mógł opuścić to miejsce, wrócić do swej tułaczki. Zapewne zabawi w okolicy kilka dni, a potem ruszy w głąb kraju.
Awatar użytkownika
Rindou Arashi
Posty: 155
Rejestracja: 03 cze 2021, 20:31
Ranga: Cywil
Ranga dodatkowa: ex-Ippan Jōnin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:

Re: Wioska Bato

Nowy PoczątekFabuła
Jest coś, co wielu nie wie o prawdziwej naturze Zielonowłosego. Otóż Arashi, w głębi samego siebie jest doskonałym manipulatorem. Doskonale wie w które struny musi uderzyć, za które sznurki pociągnąć, aby ofiara zagrała mu tak jak chciał. Bardzo często robił to nieświadomie, tak jak w tym przypadku. Dodatkowo, Ojciec wpoił mu wiedzę jak potężną siłą jest informacja. Więc co takiego mógł robić Przywódca ANBU mający dostęp do większości akt wioski? Otóż przyswajał całą zebraną tam wiedzę, licząc, że przyda mu się kiedyś. Było tam mnóstwo informacji o ludziach a w szczególności, o mieszkających w Iwagakure Shinobi. To właśnie na podstawie tych informacji decydował kto tak naprawdę nada się do pracy w tworzonej przez niego jednostce. Jednak nie to było najważniejsze, najbardziej liczyło się dla niego to, co podpowiadało mu serce, a ono mówiło, że obaj byli sobie potrzebni. Po tym wszystkim co spotkało ich dwójkę, coś ich jednak połączyło.
- Potrzebuję twojej pomocy, tak jak ty mojej. - uśmiechnął się delikatnie i wyciągnął w kierunku Sokiro rękę. Uścisk dłoni był nie tylko symbolem porozumienia, ale także chociaż chwilowego powrotu do czasów ich kamiennego domu. Los połączył ich z jakiegoś konkretnego powodu, teraz pozostało jedynie odnaleźć ten powód i nie utracić się nawzajem w trakcie poszukiwań.
Drzwi otworzyły się do karczmy a do środka wleciało sporo chłodnego wiatru. Kiedy Midoro dogryzał swojemu sensei'owi, ten poczuł jak jego ciało przechodzi dreszcz. Nie był to jednak dreszcz zimna, był to duch przeszłości, który postanowił wrócić w tak nieoczekiwanej chwili. Kiedy Zielonowłosy usłyszał kroki, wstał i odwrócił się w stronę nadchodzącej postaci. Murai, gdyż to jego chakrę wyczuł, wyglądał zdecydowanie inaczej niż go zapamiętał. Ale nie dziwił się, minęło sporo czasu, Sokiro także dorósł i zmężniał. A więc kolejna zguba się odnalazła, kolejny zaginiony klocek z układanki. Poszukiwania okazały się dużo owocniejsze niż na początku zakładał. Gdyby tylko mina Muraia była przyjemniejsza, Arashi może by się nawet ucieszył, jednak czuł, że to jeszcze nie koniec tej przeprawy. Że jeszcze czeka go trudna rozmowa.
- Murai, Może cię to zaskoczy, ale wspominaliśmy cię przed chwilą z Midoro i ... - wskazał głową swojego ucznia, po czym przeniósł wzrok na drugiego z gości. Wiedział jaka więź łączyła go z Sokiro, więc chciał dać chwilę na rozbrzmienie całej sytuacji.
- I z Sokiro. - W tym momencie na ramieniu Arashiego pojawił się rdzawofutry Szczurek, który wybił się na swoich łapkach i wylądował przed Murai'em. Przyglądał mu się swoimi oczkami, w których na widoch Murai'a zaczęły tańczył płomyczki.
- No i jest z nami też Uma. - Arashi uśmiechnął się i kontynuował odpowiedź na pytanie przybysza. - Jest kilka powodów z których cię tu ściągnąłem. Usiądź proszę, chciałem porozmawiać. - samemu usiadł, po czym machnął ręką na kogoś z obsługi, prosząc o coś do picia dla każdego, zależnie od ich preferencji. Sobie wybrał rozgrzewający grzaniec. Kiedy pani odeszła, wrócił do rozmowy.
- Po pierwsze, chciałem cię przeprosić za swoje zniknięcie. Wróciłem niedawno i dowiedziałem się, że nie mieliście łatwo, jeżeli cię to interesuje, mogę ci później opowiedzieć co się stało. Po drugie, chciałem dowiedzieć się co z większością znanych nam osób. Jak byłem w Iwie, to zastałem puste domy i patrole samurajów. Nie odnalazłem nikogo z bliskich mi osób. Żadnych wiadomości... - jego głos był spokojny, z każdym kolejnym razem kiedy o tym komuś opowiada, czyje coraz mniejszy ból, za to z każdą kolejną osobą czuje, ze odnalezienie ich wszystkich będzie możliwe.
- Po trzecie, chcę zrobić coś z tym wszystkim. Jeszcze nie wiem co, jednak czuję, że jestem winny to całemu światu. Przede wszystkim, jestem to winny wam. - spojrzał po całej trójce. - Wiosek nie ma, jednak łączące nas więzi zostały. Każdy z nas ma bliskich, których chce odnaleźć. Nie przywrócę utraconych lat, jednak wszyscy razem możemy zapewnić aby następne były lepsze dla jak największej ilości ludzi. - Zrobił przerwę, widząc, że kobieta nadciąga z tacą z zamówieniami. Arashi odebrał od niej swój kubek, podziękował, po czym upił łyka. Kiedy odeszła, wrócił do swojego monologu.
- Jednakże do tego celu potrzebuję więcej ludzi, którym mogę zaufać. - spojrzał Murai'owi w oczy. - Potrzebuję Ciebie, tak jak potrzebowałem Ciebie przed latami. - wyciągnął w jego stronę otwartą dłoń, licząc, że ten przyjmie jego propozycję oraz uściśnie jego dłoń. - Łączy nas coś więcej niż tylko tatuaż na ramieniu. Łączy nasz wspólna przeszłość... i przyszłość. - dodał na koniec, po czym dał chwilę ciszy, aby to co powiedział miało czas wybrzmieć.
Awatar użytkownika
Ryu Sokiro
Posty: 44
Rejestracja: 11 cze 2021, 13:05
Ranga: Cywil
Discord: Soczek#1527
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Wioska Bato

Rozmowa trwała najlepsze i choć atmosfera nadal należała do napiętych to jakby zelżała w momencie kiedy to Sokiro odwzajemnił uścisk dłoni Arashi'ego, i chociaż wciąż nie wierzył że właśnie zrobił to co zrobił, czyli zgodził się na propozycję zielono-włosego gagadka, to rozsiadł się na swoim miejscu z tajemniczym uśmiechem wymalowanym na twarzy. Co też mogło mu chodzić teraz po głowie? To mógł wiedzieć już tylko on sam.
W ten dookoła zapanował chłód i to nie dlatego iż do karczmy nagle wpadło zimne powietrze z dworu, oj nie, było to spowodowane czyjąś obecnością, a zaraz miało się to wyjaśnić, bowiem w ich stronę właśnie ktoś podążał. Mężczyzna był chyba bardziej zarośnięty bardziej zaniedbany niż Sokiro, wyglądał tak jakby dopiero co wyciągnęli go z miesięcznej libacji w wychodku, nie poznawał go. Murai!! Nagle rozniosło się to imię, a Sokiro wybuchł szyderczym śmiechem, w ogóle się nie kryjąc, że rozbawiła go cała ta sytuacja jak i samo "przywitanie" jego dawnego kompana.
-Siadaj, nie stój tak jak byś tyłka zapomniał ze sobą zabrać-rzucił wyraźnie wciąż rozbawiony w stronę Muraia wskazując na wolne miejsce obok siebie. zaraz po tym jak Arashi go przedstawił. Zamawiając od razu od kelnera trzy następne drinki.
-Trzymaj, ja stawiam-powiedział podając Murai'owi jeden z drinków, samemu przy tym zgarniając dwa ostatnie, jeden został od razu opróżniony do zera.
-Teeen, o to "Zaidan" zawraca nam gitarę bo ma dla ciebie ofertę nie do odrzucenia-rzucił wykrzywiając się przy tym niemiłosiernie, trudno było się dziwić po wypiciu duszkiem drinka z bimbrem, miał użyć innego określenia, określenia opisującego te cztery litery na dole pleców, lecz w ostatniej chwili ugryzł się w język i ograniczył się do gitary.
Następnie dał już dojść do słowa Arashi'emu który wygłosił całkiem nie złą mowę pod koniec której Sokiro znowu wybuchł śmiechem.
-Co jak co, ale gadane to zawsze miałeś-oznajmił z wyraźnym rozbawieniem w głosie, a po mowie można było wywnioskować, że drinki właśnie zaczęły robić swoje i procenty powoli wchodziły mu już do głowy. Czy zraził się tym? Oczywiście że nie, dziarsko popijał ostatniego drinka, zachęcając przy tym swojego dawnego kompana by ten też się śmiało napił. Z tej całej sytuacji chyba najbardziej cieszył się nie z towarzystwa Midoro, czy Arashi'ego, a właśnie z widoku Murai'a swojego dawnego hombre z którym przeżył tyle przygód. Tak to spotkanie po latach miało swój pewnego rodzaju urok. Tylko co z takiego spotkania wyniknie?
Awatar użytkownika
Dōhito Midoro
Posty: 538
Rejestracja: 06 cze 2021, 22:58
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Wioska Bato

Obrazek
Plan Arashiego z dnia na dzień zaczął nabierać tempa. Coś co jemu zajęło miesiące on osiągnął w dobę. Dołączenie Sokiro do ich ekipy ucieszyło chłopaka. Im więcej odnajdą osób ze starych dziejów tym lepiej. Możliwe, że zrodzi się z tego coś wspaniałego. To jednak nie był koniec atrakcji na dzisiejszy dzień. Drzwi gospody otworzyły się a do środka wdarł się zimny podmuch wraz z pewnym jegomościem. Odziany w łachmany, zarośnięty facet zamówił drinka i podszedł do nich. Gdy położył na stole swoje ostrza i przedstawił się, chłopak nie miał już wątpliwości. To był Murai.
Sensei zaczął swoje przemówienie. Młodemu Douhito serce zaczynało mocniej bić z każdym zdaniem. Radość i euforia przybierały na sile gdy w końcu ich cel zaczął być coraz bardziej realny. Nagle w jego głowie zaczęła kiełkować pewna myśl. Wspomnienia zaczęły zalewać jego umysł zagłuszając ostatnią część słów mistrza całkowicie. To był Murai. Bliski kolega dziewczyny na której mu zależało najbardziej na świecie. Tyle tropów już sprawdził. Tyle miejsc odwiedził. Tyle osób wypytał. Wszystko na darmo. Jego eksplozja agresji również mu się przypomniała, gdy nie był wstanie jej odnaleźć samodzielnie. Teraz jednak było inaczej. Ktoś kto może posiadać jakiekolwiek informacje. Nawet najmniejszą poszlakę. Ktoś kogo warto jeszcze raz zapytać.
Działał w lekkim szoku i amoku. To, że zaczął działać po słowach marionetkarza było czystym przypadkiem. Wstał bardzo powoli z krzesła i rzekł w stronę swojego dawnego kolegi.
-Murai, ja... - zaciął się na chwilę. Co on tak naprawdę chciał mu powiedzieć. Było tego tak dużo. Wybrał najszybciej jak mógł najważniejsze informacje i kontynuował.
-Ciesze się, że żyjesz i w ogóle ale... Czy wiesz coś na temat Eri? Cokolwiek. Ja... szukałem jej. Długo. Bardzo długo. Bezskutecznie. Gdy teraz pojawiłeś się ty wróciła mi iskierka nadziei. Proszę cie. Nie... Błagam! Jeśli coś wiesz, podziel się tym ze mną. Musze ją odnaleźć...
Mówił patrząc mu prosto w oczy. Dało się w nich ujrzeć smutek, rozpacz i pustkę. Stojąc oparty obiema dłońmi o stół wyczekiwał jakiejkolwiek odpowiedzi.
Obrazek
九死一生。
Awatar użytkownika
Suzuko Murai
Posty: 26
Rejestracja: 07 cze 2021, 11:26
Ranga: Chūnin
Ranga dodatkowa: Iryōnin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Wioska Bato

Jego wzrok krążył po zebranych niczym dzikie zwierzę, przyparte do muru przypatruje się swym oprawcom. Bardzo nie podobało mu się to całe zebranie. Nie podobało mu się, że wrócił Arashi niczym duch. Nie podobało mu się, że nie był sam i mógł w każdej chwili go pochwycić jeśli zechce. Stary Murai nigdy by o tym nie pomyślał, ale stary Murai zginął wraz z Iwagakure… wraz ze swoją rodziną. Nie podobało mu się również, że ten który wyglądał jakby wychowały go niedźwiedzie przypatrywał mu się z takimi ognikami w oczach, a tym bardziej nie podobało mu się, że ten ostatni przypominał mu tego głąba Midoro.
I wtedy też Arashi odezwał się. Brzmiał dokładnie tak jak go zapamiętał, a przynajmniej tak mu się wydawało. Lecz to nie jego głos, a słowa wywarły na nim takie wrażenie. Midoro, ten chłopak to naprawdę był Midoro, kolejny duch z przeszłości. I Sokiro, ten zarośnięty pół niedźwiedź miał być nim? Potem pojawił się jeszcze futrzasty szczurek, pupil Arashiego, zupełnie jakby miał być dowodem, że zielonowłosy jest dokładnie tym za kogo się podawał.
Jego dawny dowódca zaprosił go by usiadł, lecz Murai nie zamierzał siadać. Nawet wtedy gdy Sokiro wtrącił się Arashiemu w słowo i sam go zaprosił by spoczął obok nich. Nie odpowiedział na zaproszenie, nie odezwał się słowem, nie kiwnął głową, nie mruknął. Stał jak ta skała, wpatrzony wyczekująco w człowieka, który go tutaj sprowadził. A jednak czuł wewnątrz jak serce wali mu niczym dzwon, a myśli, myśli miał w strzępkach nie mogąc przeprowadzić nawet prostej analizy, by nie pomyśleć o tym, że otaczają go duchy. Chwycił ostatni z drinków i nie patrząc na to co znajduje się w środku, wlał sobie wszystko do gardła. Morda wykrzywiła mu się potężnie od smaku berbeluchy, zmuszając go do pierwszej prawdziwej reakcji. Spojrzał ze zniesmaczeniem na dno naczynia, a przez głowę przeleciało mu pytanie jak Sokiro mógł to pić?
Odstawił naczynie na stół, gdy Arashi wreszcie mógł kontynuować. A mówił dużo i pięknie. Zupełnie jakby przez ten cały czas był gdzieś na wakacjach, zupełnie jakby nikogo nie stracił, jakby tliła się w nim jeszcze nadzieja. Przepraszał, tylko za co? Murai wcale nie oczekiwał, że kuglarz będzie walczył na wojnie, ani tym bardziej, że mógłby zrobić podczas niej jakąś różnicę. Chciał wiedzieć, co stało się z jego starą ekipą, dobrze już wiedział i co dalej?! Lecz dopiero trzeci powód poruszył go dogłębnie.
Oparł się o stół i zwiesił głowę, starając zdławić w sobie śmiech. Nie mógł tego jednak już powstrzymać. Zaniósł się głośnym, niemalże histerycznym śmiechem, który aż wydarł jego głowę do tyłu.
- Zrobić coś z tym wszystkim?! Rozejrzyj się - zamachnął się dookoła, jak gdyby to pomieszczenie skrywało w sobie jakąś tajemnicę, która mogłaby otworzyć zielonowłosemu oczy. – Przegraliśmy, nasz świat upadł, a na jego zgliszczach wybudowano nowy, taki który nas nie potrzebuje.- zamilknął, nie na długo, ot na tyle by pozbierać myśli. Wreszcie mógł myśleć czysto i klarownie. Czy była to zasługa gorzały, czy upustu emocji na jaki sobie pozwolił, nie wiedział.
- Chciałeś wiedzieć co słychać u starych znajomków… no to już wiesz. Róbcie co chcecie, lecz jeśli wasze czyny zagrożą w jakiś sposób mieszkańcom Iwy… - nie dokończył. Nie widział większego sensu w rzucaniu czczych gróźb. Uniósł pusty kubek po alkoholu i zajrzał do niego.
- Każdy zasługuje na sprawiedliwość - Dodał po chwili. Zrobił to jednak bezwiednie, jakby mówił do siebie. Odstawił kubek i chwycił swoje ostrza. Zamierzał odejść, pogrzebać siedzące tu osoby w zapomnieniu i wrócić do swego życia tułacza. Przerwał mu jednak Midoro. Chłopak przez cały te czas milczał, nie wtrącając się do całej tej rozmowy, aż do tego momentu. Zadał pytanie, lecz to nie ono spowodowało, że zamarł w bezruchu. Padło imię. Imię na które Murai nie potrafił być obojętnym. Wzrok chłopaka padł na Midoro. Piorunował go przez chwilę, zastanawiając się co powinien zrobić. Ostatecznie sięgnął jednak do jednej ze swoich kieszeni i pogrzebał tam chwilę. Wyciągnął on złożoną kilkanaście razy kartkę. Rzucił ją w kierunku młodzieńca. Jeśli ten zechce go otworzyć, będzie mógł dostrzec list napisany charakterystycznym stylem pisma ich dawnej znajomej.
- Znalazłem go w zgliszczach Iwy, cała dzielnica była niemalże zrównana z ziemią. - wyjaśnił spokojnym, prawie bezemocjonalnym tonem głosu. Jeśli ktoś inny chciał jeszcze coś powiedzieć, to prawdopodobnie to mogła być ich ostatnia szansa nim Murai zawinie się z tego miejsca.
► Pokaż Spoiler
Obrazek
Awatar użytkownika
Rindou Arashi
Posty: 155
Rejestracja: 03 cze 2021, 20:31
Ranga: Cywil
Ranga dodatkowa: ex-Ippan Jōnin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:

Re: Wioska Bato

Nowy PoczątekFabuła

Obrazek





Jak wiele zła musiał widzieć Murai, żeby aż tak się zmienić. Młodzieniec, którego zapamiętał zareagowałby zupełnie inaczej. A może to właśnie Arashi zareagował dziwnie na całą tę sytuację? No cóż, nie pierwszy raz traci on swój dom, doskonale wie, że po stracie jednego trzeba znaleźć kolejny. Zatracenie samego siebie w rozpaczy nie było dobrym rozwiązaniem. Było to równoznaczne ze śmiercią, a śmierć oznacza porzucenie jeszcze żyjących bliskich. Zielonowłosy wiedział, że skoro ich czwórka była w stanie się spotkać, to były jeszcze inne osoby, które przetrwały tę katastrofę.
Kiedy Rozmowa zeszła na temat jednej z ich przyjaciółek, Arashi wziął głębszy oddech i przyglądał się. Miał chwilę, żeby przemyśleć jak dotrzeć do Murai'a. Rzucił okiem na lądujący na stole list, jednak nie sięgał po niego. Jest to kwestia, którą najprawdopodobniej muszą rozwiązać sami. To nie tak, że Eri była mu obojętna, była jedną z pierwszych osób, którą poznał w Iwagakure, była też bliską przyjaciółką Ririki no i wszyscy obracali się w tym samym towarzystwie. Była po prostu jedną z nich, nikim ważniejszym niż pozostali. Dlatego nie chciał przedkładać jej sprawy ponad inne. Ratowanie ogółu było ważniejsze, niż ratowanie jednostki.
- Jeżeli obecny świat ci nie odpowiada, to zmień go. Jeżeli nas nie potrzebują, to pokażmy im, że się mylą. - rzucił odchodzącemu Murai'owi, jednak wiedział, że to nie wystarczy. Wiedział, że nie za te nici powinien ciągnąć. Czuł, że w rozmowie z tak zatraconą duszą, musi uderzyć inaczej. - To żałosne Murai. Mówisz o obronie mieszkańców Iwy, a na propozycję właśnie tego odmawiasz. Odchodząc z tego miejsca, porzucasz ich wszystkich. Odrzucasz pamięć tych, którzy zginęli broniąc naszego domu, oraz odrzucasz nadzieję dla tych, którzy jej jeszcze potrzebują. - Zrobił przerwę, licząc, że chociaż jego słowa zatrzymają marsz dawnego towarzysza. Czy aż tak bardzo zatracił się, że zapomniał o wartościach wpajanych im od dziecka? Wartościach, które on sam zaszczepiał wszystkim towarzyszom z wioski?
- Gin walczył by do samego końca. Jeżeli nie jest dla ciebie ważne życie tych co przetrwali, to odejdź. Nie będę Cię zatrzymywał. Nie potrzebujemy ludzi zatraconych w przeszłości. - Jego słowa były ostre. Zapewne wielu obraziło by się za nie, jednak były też słowami prawdy. Prawdy, z którą Murai musiał się w końcu zmierzyć. Musiał on przestać uciekać przed tym co wydarzyło się pół roku temu i ponieść konsekwencje tego kim jest.
Awatar użytkownika
Ryu Sokiro
Posty: 44
Rejestracja: 11 cze 2021, 13:05
Ranga: Cywil
Discord: Soczek#1527
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Wioska Bato

Sokiro z nieukrywaną przyjemnością przyglądał się temu całemu przedstawieniu, którego był naocznym świadkiem. Murai, ten sam Murai z którym tyle przeżył w przeszłości, zmienił się nie do poznania zamieniając się w przysłowiowego "Buraka", nie żeby było w tym coś złego, można by powiedzieć że on sam zachowywał się jak "Burak" a nawet śmierdział jak cebula, więc dlaczego miałby tutaj komentować zachowanie swojego dawnego kompana? Mężczyzna nie zamierzał przerywać tej wymiany zdań ani wtrącać się nikomu w słowo, siedział, pił i słuchał, czyli robił teraz dokładnie to samo co robił przez ostatnie pół roku. W zasadzie w obecnej chwili, to właśnie to mu wychodziło najlepiej. Temat właśnie zjechał na jakąś dziewczynę o imieniu "Eri" a nawet pojawił się list, który ta miała zostawić. Sokiro jej nie znał, słyszał to imię w przeszłości jak padało z ust Murai'a ale nigdy nie miał okazji poznać jej osobiście. Dalej milczał, przyglądał się "tępym" pijackim wzrokiem Murai'owi, który był już gotowy aby ich wszystkich opuścić. Nie zamierzał go zatrzymywać, nie zamierzał go ani namawiać ani zmuszać do niczego. To było jego życie i miał prawo z nim zrobić co chciał. Tak jak Sokiro miał prawo się zgodzić na propozycję Arashi'ego, tak samo Murai miał prawo ją odrzucić. Przekonanie go do słuszności planu należało do Arashi'ego, to on miał plan i to jemu najbardziej w tej grupie zależało na ponownym zjednaniu ich dawnej grupy. Sokiro nie zamierzał mu w tym pomagać, był tylko żołnierzem, żołnierzem którego zadaniem było wykonywanie rozkazów i zadawanie bólu, nie był dyplomatom. Fakt mógłby użyć kilku prostych żołnierskich słów, ale musiałoby mu najpierw na tym zależeć. I tak siedział popijał drinka i z nie ukrywanym uśmiechem przyglądał się temu wszystkiemu. Ciekaw był jak zakończy się ta cała sytuacja. A kto wie może ktoś wreszcie dostanie po mordzie?
Awatar użytkownika
Dōhito Midoro
Posty: 538
Rejestracja: 06 cze 2021, 22:58
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Wioska Bato

Obrazek
Do Midoro wszystkie informacje docierały z opóźnieniem. Cała ta nowa postawa Muraia. Nie był to człowiek jakiego zapamiętał. Czy wojna aż tak może zmienić człowieka? Na pytanie Douhito, jego dawny kolega rzucił beznamiętnie kartkę papieru. Ton jego głosu był beznamiętny. Zupełnie jakby nic nie czuł do Eri. A w końcu była ich przyjaciółką. Kiedyś widział w nim rywala w miłości a teraz się zachowuje jakby była obcą osobą. Nikt nie sięgnął po list i bardzo dobrze. Furia i gniew rosły w chłopaku coraz bardziej. Nie pozwolił by ktoś poza nim go wziął. Już sam fakt, że taki upadek człowieka go miał był dla niego czymś co najmniej niesmacznym.
Wyciągnął powoli rękę po zawiniątko po czym rozłożył je i zaczął czytać. Słowo po słowie. Linijka po linijce. Furia uchodziła i została zastąpiona smutkiem, żalem i rozpaczą. Samotna łza zaczęła mu spływać po policzku. Nie stał jej jednak, nie mrugnął. Czytał dalej. Utrata domu, rodziny, przyjaciół, Ririki. No właśnie. Kolejna ważna osoba o której nic nie wiedział. Kilka razy przeczytał „Wojna (…) Zabrała mi Riri.”. Jak zabrała? Na pewno nie na zawsze. To nie mogła być prawda. I ten podpis. Arisa. Czyżby ciągle gonił za niewłaściwą osobą? Czy to jest powodem jego porażki? Czemu to on nie znalazł tego listu? Czyżby Murai zabrał go zanim on rozpoczął poszukiwania? I cóż ten obdartus z tym zrobił?!
Złożył list na pół i włożył do swojego notatnika ostrożnie z największą pieczołowitością. Gdy chował dziennik do torby biodrowej bezwiednie zaczął kumulować ogromne ilości chakry w dłoniach. Był na skraju wytrzymałości nerwowej. Jego sensei coś mówił do tego „człowieka”. Lecz nie zarejestrował prawie niczego z tej przemowy. Jeszcze ten cały Sokiro się uśmiechał jak idiota. Nie miał go co winić. W końcu jej nie znał. Lecz i tak krew w nim wrzała i drażnił go każdy detal. Wchodząc na wyżyny samodyscypliny przywołał się do porządku. Przestał kumulować potężny ładunek bakutonu w dłoniach. Nie mógł powtórzyć tej masakry, którą już kiedyś zrobił. Ona by tego nie chciała. Spojrzał tylko z nienawiścią w oczach w stronę kogoś, kogo kiedyś uważał za człowieka. Za dobrego kolegę z rodzinnych stron.
-Zostaw tego śmiecia Arashi. Nie jest warty tego. Jest żałosny. Mówi, że każdy zasługuje na sprawiedliwość a co z tą która jest dla nas najważniejsza. A nie. Przepraszam... Dla mnie jest najważniejsza. Bo ten obdartus nie widzi dalej niż koniec pustej szklanki po gorzale.
W Midoro nigdy w całym jego życiu nie było tyle furii i gniewu co teraz. Stojąc dalej oparty o stół przeniósł wzrok na swojego mentora. Odrobinę złagodniał lecz dalej można było zobaczyć rozpalony ogień w jego oczach.
-Ona żyje sensei. Czuje to. Zostanę z tobą do wieczora. Obgadamy sprawę komunikacji i jeśli trzeba to was podrzucę do domu Sokiro. Potem ruszam na poszukiwania. Jeśli będziesz mnie potrzebował to przybędę lecz nie spocznę póki jej nie znajdę.
Obrazek
九死一生。
Awatar użytkownika
Suzuko Murai
Posty: 26
Rejestracja: 07 cze 2021, 11:26
Ranga: Chūnin
Ranga dodatkowa: Iryōnin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Wioska Bato

Zmienić świat, pokazać im, że się mylą, że potrzebują shinobi?! Brwi Muraia zbliżyły się niebezpiecznie do siebie, niczym dwoje stęsknionych kochanków. Choć powód tego gestu był zgoła odmienny. Słowa Arashiego brzmiały niemal jak słowa terrorysty. Jeśli nie są z nami to są przeciwko nam. Jeśli mają odmienną wizję świata niż my, to narzućmy im naszą. Czy właśnie nie to doprowadziło do tego, że świat poszedł naprzód?
- Żałosne? Żałosne?! - Uniósł się poważnie już rozeźlony bezsensowną paplaniną Arashiego. Nie był pewien jaką taktykę zastosował zielonowłosy, lecz potrafił wyczuć tą manipulację na kilometr.
- Mówisz o narzucaniu im swojej woli, o udowadnianiu im czegoś za czym w ogóle nie tęsknią! Wiesz kto tak robi?! Tyrani! - No i stało się, wybuchł. Darł się tak mocno, że zapewne ludzie na zewnątrz mogli go dosłyszeć. Jutro zapewne nie będzie mógł wydusić z siebie ani słowa z powodu chrypki. Przeniósł wzrok, w kierunku Sokiro.
- Naprawdę nie słyszysz co ten człowiek właśnie powiedział?! - zwrócił się do swego niegdysiejszego hombre. Nie wiedział w co wierzył Arashi, ale jego słowa przeraziły go i uświadomiły mu, że kiedyś naprawdę będzie musiał skrzyżować z nim ostrza. Dyszał ciężko, próbując opanować emocje.
- Gin, był i jest narzędziem. Jego zadaniem nie jest udowadniać nic nikomu. Jeśli ludzie nie potrzebują Gina, to mają takie prawo. Lecz Gin zawsze tam jest, zawsze czeka, zawsze jest gotów, gdyby ludzie potrzebowali jego pomocy. Tym są shinobi, po to zostali stworzeni i ich świat upadł, bo zapomnieli o tym. Gin nie żyje w przeszłości, poszedł naprzód, to TY i tylko TY tkwisz w przeszłości, nie zważając na to co sądzą o tym inni - Odpowiedział na zarzuty w jego kierunku, dużo spokojniej i o wiele ciszej. Będzie musiał się stąd zabrać zanim napatoczy się jakiś oddział samurajski, który usłyszy o krzyczących samurajach, których nie powinno tu być.
I właściwie pewnie teraz wszyscy by się rozeszli, gdyby nie ten głąb Midoro. Nigdy nie byli najlepszymi przyjaciółmi, zawsze istniała między nimi nic rywalizacji. Lecz to również było już echem przeszłości. Nozdrza Muraia rozszerzyły się jak o oszalałego guźca. Na czole pojawiła się pulsująca żyła. Jeśli na początku postać Muraia mogła wydawać się bezemocjonalna, to teraz była istnym wulkanem emocji. Wulkanem czystego wkurwu i nienawiści.
- Wyłaź… Już dawno powinniśmy to zrobić - Naprężył się jeszcze bardziej, piorunując swym wzrokiem Midoro. Chciał się na niego rzucić przez stół, sieknąć swoją kataną i wytargać za ucho. Lecz byli tutaj cywile. Nie zamierzał narażać postronnych, ani dawać Arashiemu żadnych argumentów do wykorzystania przy jego obrzydłych manipulacjach. Wyszedł na zewnątrz. Lecz to nie był koniec. Chciał opuścić teren wioski, oddalić się od niej tak, by mieć pewność, że żadna z ich technik nie dotrze do zabudowań.
Awatar użytkownika
Rindou Arashi
Posty: 155
Rejestracja: 03 cze 2021, 20:31
Ranga: Cywil
Ranga dodatkowa: ex-Ippan Jōnin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:

Re: Wioska Bato

Nowy PoczątekFabuła

Obrazek





Kiedy słowa Murai'a wybrzmiały w sali. Zielonowłosy delikatnie się uśmiechnął. Takiego właśnie go zapamiętał i za to właśnie go cenił. Za własne zdanie, za brak obawy do głoszenia go i podążanie za zasadami. Jakże zabawne było to, że obaj mieli dokładnie ten sam cel. Dokładnie to samo chcieli osiągnąć, jedynie drogi jakie obrali były zupełnie inne. Arashi spodziewał się, że jego dawny podwładny wyczuje manipulację. W końcu, z jakiegoś powodu to właśnie jego uczynił kapitanem jednego z oddziałów. Był to miecz obosieczny, który w tym momencie celował wprost w Arashiego.
- Czy nie widzisz, że obaj chcemy tego samego? - odpowiedział, wstając od stołu. - Nie każę ci niszczyć ich świata. Zbuduj swój własny tuż obok niego, obserwuj ich i przybądź, gdy będą w potrzebie. Czy właśnie tego chcesz? - zostawił mu myśl w głowie, po czym narzucił na swoje ramiona czarny płaszcz. Nie liczył, że pojawi się ktoś więcej tutaj dzisiejszego dnia. I tak osiągnął więcej niż chciał, a wolał pozostawić Murai'a w samotności z tym wszystkim co mu powiedział. Podejrzewał, że jeżeli zostawi go samego, to ten dojdzie do tych samych wniosków co Arashi. Czarnowłosy tego nie przyzna, ale byli oni podobni pod pewnymi względami.
Zielonowłosy chciał zaproponować towarzyszom opuszczenie miejsca i danie Murai'owi czasu na rozmyślanie. Jednak wtedy Midoro wystrzelił jak z armaty, a jego adwersarz odpowiedział wręcz całą salwą. Arashi czuł jak Dohito buzuje w środku, na szczęście nie byli na tyle głupi, żeby toczyć swoje pojedynki w środku karczmy.
- Nie zabijcie się bo będziecie tego później żałować. - powiedział do obu. Nie zamierzał im zabraniać walczyć, niech wyjaśnią między sobą co dokładnie. Poczekał, aż obaj ruszą od stołu, po czym założył na głowę kaptur, pod którym schował się Uma, po czym podszedł do lady i zostawił zapłatę ze sporym napiwkiem.
- Przepraszam za kłopoty, w razie czego, nie było nas tutaj. - uśmiechnął się, po czym spojrzał na Sokiro. - Chodźmy, lepiej, żeby nie zaczęli bez nas. Mam nadzieję, że będą choć trochę rozważni. - był spokojny. Pokładał całkiem sporo nadziei w tych dwóch głąbach. Liczył, że jak się wyszaleją, to się uspokoją. Z resztą, to on tutaj był starszym kolegą i to jego zadaniem było przypilnować, aby dali sobie po mordach odpowiedzialnie. Na szczęście, udało mu się liznąć trochę wiedzy medycznej podczas swojej podróży, dzięki czemu powinien poradzić sobie nawet z trudnymi przypadkami. Byle tylko nie zabili się jednym atakiem... obaj... ciągnąc pozostałych za sobą... i całą wioskę... Arashi będzie musiał w szczególności uważać na Midoro, jego umiejętności są dosyć destrukcyjne.
Zielonowłosy poczekał przed drzwiami na Sokiro, po czym delikatnie zwiększył tempo, aby nadgonić za oddalającymi się wojownikami. Nie chciał dać im możliwości rozpoczęcia nim nie dotrą na miejsce. Jeżeli miał zapanować nad polem walki oraz uchronić ich od śmierci, musiał rozeznać się w terenie. Korzystając z okazji, postanowił przegadać ze swoim towarzyszem kwestię Murai'a. Wiedział, że byli bardzo blisko, więc ciekawiło go, co on myśli o tym wszystkim.
- Sokiro, jak myślisz, jeżeli Murai ochłonie, zrozumie jaki jest nasz cel? - zagadał spokojnie, po prostu umilając ich podróż. Nie przyzna się, ale nazwanie go Tyranem dosyć mocno ugodziło w jego dumę. Pierwszy raz ktoś zarzucił mu tak mocne słowa, zawsze robił wszystko dla wioski i dalej zamierza to robić. Tak to już bywa, jak nie do końca zrozumie się czyjeś intencje...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Tsuchi no Kuni - Kraj Ziemi”