Rodzinne Sprawy家事
PostaciManamatsu Seijama | Uchiha Uzui
Uzui part
Shinji z uśmiechem i podekscytowaniem, które przebijało się przez jego zaspanie i zapewne kaca. Na prowokacyjne stwierdzenie z ostrzami spojrzał na Satoshiego i zaśmiał się.
-Ja tam bym mógł, ale Junpei z Satoshim by mnie ze skóry obdarli, gdybym się zranił na koleżeńskim sparingu. - odpowiedział, gdy już wędrowali na zachód. Szczęśliwie, właśnie na zachodnim skraju wioski, więc wystarczyło niedaleko odejść, by nie zakłócać wieśniakom ich codziennych zajęć.
Może trzy, cztery minuty drogi później znaleźli całkiem luźny fragment terenu, gdzie Shinji... zdjął koszulkę, a jego gołą i umięśnioną klatę zaczął smagać wiatr. Widać było, że chłopak siłki nie omijał, acz na pewno nie wyglądał na przepakowanego. Można by wręcz go przyrównać do dobrze zbudowanego shinobi, który posiada dość siły i mięśni, a zarazem sylwetkę zdolną do dynamicznym, zwinnych ruchów. Lekko się wzdrygnął.
-Lecimy!!! - zakrzyknął chyba chcąc samego siebie zmotywować.
-Tylko się nie przezięb. - westchnął Satoshi spoglądając na Uzuia. -No to cóż... zaczynajcie. - dodał spokojnie, podnosząc rzeczy towarzysza ze śniegu. Shinji zaś zaczął trochę skakać i ustawiać się na miękkich nogach, delikatnie zbliżając dystans do jakichś dwóch metrów od Uzuia. Nie atakował jednak jeszcze.
-Ja tam bym mógł, ale Junpei z Satoshim by mnie ze skóry obdarli, gdybym się zranił na koleżeńskim sparingu. - odpowiedział, gdy już wędrowali na zachód. Szczęśliwie, właśnie na zachodnim skraju wioski, więc wystarczyło niedaleko odejść, by nie zakłócać wieśniakom ich codziennych zajęć.
Może trzy, cztery minuty drogi później znaleźli całkiem luźny fragment terenu, gdzie Shinji... zdjął koszulkę, a jego gołą i umięśnioną klatę zaczął smagać wiatr. Widać było, że chłopak siłki nie omijał, acz na pewno nie wyglądał na przepakowanego. Można by wręcz go przyrównać do dobrze zbudowanego shinobi, który posiada dość siły i mięśni, a zarazem sylwetkę zdolną do dynamicznym, zwinnych ruchów. Lekko się wzdrygnął.
-Lecimy!!! - zakrzyknął chyba chcąc samego siebie zmotywować.
-Tylko się nie przezięb. - westchnął Satoshi spoglądając na Uzuia. -No to cóż... zaczynajcie. - dodał spokojnie, podnosząc rzeczy towarzysza ze śniegu. Shinji zaś zaczął trochę skakać i ustawiać się na miękkich nogach, delikatnie zbliżając dystans do jakichś dwóch metrów od Uzuia. Nie atakował jednak jeszcze.
Seijama part
Niby tematyka romansu pomiędzy Uchihą i Manamatsu nie był czymś, co Seijama chciała kontynuować, jednak raz zasiane ziarno zaczęło zbierać plony. Choć pierwsze słowa kobiety raczej miały za zadanie pokazać Yuki, że nie wszystko jest jak w książkach, białowłosa kobieta zdawała się tym nie przejmować.
-Ale marzyć zawsze można. - dodała z lekkim uśmiechem. Następne słowa Manamatsu jednak nadal poruszały kwestię wątpliwego romansu między duetem, co raczej Yuki skomentowała delikatnym pogłaskaniem Seijamy po plecach i następującymi słowami -Nie masz się co przejmować. Wygląd to nie wszystko. - dodała pocieszająco, po czym kontynuowała -Ja uważam, że jesteś urocza i tylko ślepy by tego nie dostrzegł. - chyba nie chciała by jej pierwsze zdanie zabrzmiało tak, jakby faktycznie dziewczyna nie była piękna.
Sytuacja lekko zmieniła się w chatce. Na pytanie Seijamy, Yuki lekko skinęła głową.
-Trochę. Bym jednak potrzebowała naparu. Z tego co widziałam w kuchni macie odpowiednie zioła. - te słowa rzuciła już do myśliwego, który to tylko skinął w szoku głową.
-P-proszę. - dodał, na co białowłosa skinęła głową i udała się do kuchni. Tam już przygotowała proces i nie przeszkadzała jej nawet teoretyczna obecność Manamatsu. Dodawała suszonych ziół i trochę świeżych, niektóre w moździerzu, a niektóre w ręku zgniatała i dodawała. Ostatecznie, całość przelała przez sitko, pozbywając się nieczystości, a tak przygotowaną miksturę umieściła na śniegu, coby lekko ochłonęła.
-Sam proces będzie bolesny, więc musicie ją przytrzymać. - dodała jeszcze, na co trochę nieprzekonany myśliwy nieśmiało złapał żonę za ramiona i przytrzymał do łóżka. Yuki spojrzała na Seijamę, zapewne oczekując, że ta zrobi to samo, tylko z nogami chorej. Gdy całość była gotowa, ona sama mogła rozpocząć proces.
A zaczął się od... przyłożenia palca trochę poniżej lewej piersi kobiety. Seijama widziała, jak na ciele chorej (której ubranie zostało wcześniej odpowiednio podwinięte) pojawia się rana. Następnie zaś Yuki przyłożyła dłoń do powierzchni cieczy, a żona łowcy jęknęła z bólu. Następnie zaś napar, niczym jakaś bańka przyczepiona do dłoni białowłosej została przeniesiona pod ranę, by następnie... wniknąć. I wtedy kobieta zaczęła krzyczeć z bólu i się wić. Gwałtowność tego wszystkiego mogła zaskoczyć myśliwego, jak i Manamatsu, jednak udało im się utrzymać chorą w miejscu. Po chwili, z rany znów wyciekł napar, ale teraz, w środku, coś w nim było. Do wolnej miski, którą uprzednio sobie przygotowała, Yuki odłożyła ten zanieczyszczony napar i powtórzyła proces kilka razy, aż cały przez nią przygotowany wywar nie był zanieczyszczony. Dało się jednak dostrzec, że proces wymaga naprawdę ogromnej koncentracji, gdyż na twarzy białowłosej pojawiły się kropelki potu. Za każdym jednak razem coraz mniej zanieczyszczeń się pojawiało. Wkrótce... proces został zakończony, a białowłosa odetchnęła z ulgą i przy pomocy chakry zasklepiła ranę kobiety, która... oddychała już normalnie.
-Jest zmęczona, ale będzie dobrze. Pozbyłam się wszystkiego. - powiedziała bez melodycznego głosu do myśliwego, spoglądając na miskę z zanieczyszczonym płynem. Westchnęła -Więc mu się udało, co? - mruknęła do siebie, po czym złożyła pieczęć małpy i machnęła dłonią w stronę Seijamy. Dookoła kobiety nagle pojawił się lód, który choć próbowała uniknąć, złapał jej prawą nogę i rękę, a także unieruchomił wręcz biodro.
-Co jest?! - zakrzyknął myśliwy, dobywając noża myśliwskiego, ze swojego buta.
-Jak się zamkniesz, to ty i twoja głupia żona przeżyjecie. - mruknęła oschle, wstając i spoglądając na Manamatsu. -Więc jesteś jego córką, ale ile faktycznie o nim wiesz, co? - zapytała białowłosa wstając i spoglądając oschle na Seijamę. Już nie mówiła melodycznie. Była poważna.
-Ale marzyć zawsze można. - dodała z lekkim uśmiechem. Następne słowa Manamatsu jednak nadal poruszały kwestię wątpliwego romansu między duetem, co raczej Yuki skomentowała delikatnym pogłaskaniem Seijamy po plecach i następującymi słowami -Nie masz się co przejmować. Wygląd to nie wszystko. - dodała pocieszająco, po czym kontynuowała -Ja uważam, że jesteś urocza i tylko ślepy by tego nie dostrzegł. - chyba nie chciała by jej pierwsze zdanie zabrzmiało tak, jakby faktycznie dziewczyna nie była piękna.
Sytuacja lekko zmieniła się w chatce. Na pytanie Seijamy, Yuki lekko skinęła głową.
-Trochę. Bym jednak potrzebowała naparu. Z tego co widziałam w kuchni macie odpowiednie zioła. - te słowa rzuciła już do myśliwego, który to tylko skinął w szoku głową.
-P-proszę. - dodał, na co białowłosa skinęła głową i udała się do kuchni. Tam już przygotowała proces i nie przeszkadzała jej nawet teoretyczna obecność Manamatsu. Dodawała suszonych ziół i trochę świeżych, niektóre w moździerzu, a niektóre w ręku zgniatała i dodawała. Ostatecznie, całość przelała przez sitko, pozbywając się nieczystości, a tak przygotowaną miksturę umieściła na śniegu, coby lekko ochłonęła.
-Sam proces będzie bolesny, więc musicie ją przytrzymać. - dodała jeszcze, na co trochę nieprzekonany myśliwy nieśmiało złapał żonę za ramiona i przytrzymał do łóżka. Yuki spojrzała na Seijamę, zapewne oczekując, że ta zrobi to samo, tylko z nogami chorej. Gdy całość była gotowa, ona sama mogła rozpocząć proces.
A zaczął się od... przyłożenia palca trochę poniżej lewej piersi kobiety. Seijama widziała, jak na ciele chorej (której ubranie zostało wcześniej odpowiednio podwinięte) pojawia się rana. Następnie zaś Yuki przyłożyła dłoń do powierzchni cieczy, a żona łowcy jęknęła z bólu. Następnie zaś napar, niczym jakaś bańka przyczepiona do dłoni białowłosej została przeniesiona pod ranę, by następnie... wniknąć. I wtedy kobieta zaczęła krzyczeć z bólu i się wić. Gwałtowność tego wszystkiego mogła zaskoczyć myśliwego, jak i Manamatsu, jednak udało im się utrzymać chorą w miejscu. Po chwili, z rany znów wyciekł napar, ale teraz, w środku, coś w nim było. Do wolnej miski, którą uprzednio sobie przygotowała, Yuki odłożyła ten zanieczyszczony napar i powtórzyła proces kilka razy, aż cały przez nią przygotowany wywar nie był zanieczyszczony. Dało się jednak dostrzec, że proces wymaga naprawdę ogromnej koncentracji, gdyż na twarzy białowłosej pojawiły się kropelki potu. Za każdym jednak razem coraz mniej zanieczyszczeń się pojawiało. Wkrótce... proces został zakończony, a białowłosa odetchnęła z ulgą i przy pomocy chakry zasklepiła ranę kobiety, która... oddychała już normalnie.
-Jest zmęczona, ale będzie dobrze. Pozbyłam się wszystkiego. - powiedziała bez melodycznego głosu do myśliwego, spoglądając na miskę z zanieczyszczonym płynem. Westchnęła -Więc mu się udało, co? - mruknęła do siebie, po czym złożyła pieczęć małpy i machnęła dłonią w stronę Seijamy. Dookoła kobiety nagle pojawił się lód, który choć próbowała uniknąć, złapał jej prawą nogę i rękę, a także unieruchomił wręcz biodro.
-Co jest?! - zakrzyknął myśliwy, dobywając noża myśliwskiego, ze swojego buta.
-Jak się zamkniesz, to ty i twoja głupia żona przeżyjecie. - mruknęła oschle, wstając i spoglądając na Manamatsu. -Więc jesteś jego córką, ale ile faktycznie o nim wiesz, co? - zapytała białowłosa wstając i spoglądając oschle na Seijamę. Już nie mówiła melodycznie. Była poważna.
NPCYuki
NPCOchroniarze: Junpei, Shun, Rinnosuke, Shinji, Satoshi, Kōki
NPCZwiadowcy: Kōichi, Hiroshi
NPCKelnerka: Suzu
Stan postaci
Manamatsu Seijama - unieruchomione w lodzie prawe kończyny (prawa noga praktycznie cała, aż do biodra, prawa ręka do łokcia)
Uchiha Uzui - nienaruszony
Uchiha Uzui - nienaruszony
Info od MG
Seijama - Link jest nie do tego banku