Sobota. Dzień lenistwa dla wielu z istot ludzkich. Leżenia w łóżkach do 15, zjadania obiadku, a potem wracania do tych łóżek bez najmniejszego przejęcia czymkolwiek innym. Rzecz jasna, dzień ten lubił wyglądać trochę inaczej u osób pracujących, ale na szczęście - i oni bardzo często mieli ten dzień wolny. Chyba, że było się shinobi. Wtedy w teorii nie było stałych dni pracy, to też nie było stałych dni wolnych. Tyle co Ci pracujący w jakichś placówka badawczych lub szpitalach mieli jakieś grafiki. Hikari, jako ninja totalnie wolny o randze genina? Miał praktycznie w pełni pusty grafik. Nie mniej, jak to na dobrego genina przystało, czasami wybywał ze swojego domu wykonać misję D. I choć mógł sobie leniuchować w domu, tak z racji na to, że został wygoniony przez dziewczyny w swoim domostwie - poszedł sobie wziąć jakąś misję. Dlaczego go wygoniły? Tego nie wiedział. Podobno jakaś kompletnie tajemnicza sprawa i tylko babska i nie miał tam prawa być póki mu nie powiedzą, że może tam być. Czyli jakoś wieczorem, wedle lekkie rozjaśnienia sytuacji ze strony mamy.
Hikari próbował jakoś ich zmusić do poślizgnięcia się i powiedzenia mu o co chodzi, ale... nie dał rady. Prawie swoją siostrę podpuścił, ale w porę mama ją zatrzymał, co oznaczało tylko jedno. Ta kwestia naprawdę miała być przed nim tajemna, skoro nawet Kazuha brała w tym wszystkim taki aktywny udział. Chłopak postanowił więc że dowie się detali wieczorem, a na ten moment opuścił swoje domostwo udając się po jakąś ciekawą misję D. Jak się okazało? Tego dnia nie było takich. Kompletne dno za dnem, ale... no już tutaj był. To też podjął się czegoś, co... na pewno będzie nudne, ale może sobie chociaż jakoś urozmaici czas. Zabawa w listonosza.
Udając się do placówki odpowiedzialnej za dystrybucję adresowanych listów i zwoi, Hikari nie miał większego problemu ze znalezieniem naczelnika. Starszy facet z wąsikiem, przypominający trochę kogoś kto był w jakiejś armii. Przynajmniej po posturze nasz promyk światła tak wnioskował.
- Ty do pomocy pewnie, tak? Świetnie się składa. Torba z listami jest już przygotowana, a w niej masz też mapkę okolicy jaką się zajmujesz. Wszystkie zakresy będą w zachodniej części Sakuragakure. Pamiętaj, niektóre z tych listów są bardzo ważne, więc ich nie zgub. - wyjaśnienie zadania oraz proste ostrzeżenie, na jakie to Uchiha zasalutował z szerokim uśmiechem. Rozumiał te obawy. Gdyby miał otrzymać list informujący że Akemi się obudziła, lub że jego ojciec został odnaleziony, ale ktoś stracił ten list? Hikari nie byłby pewien co zrobiłby listonoszowi za taki błąd. To też sam tego błędu nie zamierzał popełnić.
Odbierając jeszcze od szefa torbę, opuścił budynek i szybko wskoczył na dach. Sprawdził mapę, a także adresy na listach jakie to miał dostarczyć. Połowę mniej więcej kojarzył. Nie konkretne numery, ale ulicę. Druga połowa była mu jednak nieznana, to będzie musiał szukać. Urozmaicenie Hikariego na ten dzień? Postaranie się wykonać tego zadania jak najszybciej. Sprawdził specjalnie która jest godzina i miał sprytny, oraz ciężki do wykonania plan. W godzinę rozdać wszystkie... 15 listów. Co znaczyło, że miał średnio 4 minuty na list. Nie chcąc tracić więcej czasu, chłopak wybił się z dachu na kolejny i zaczął pędzić jak powalony.
Zaczął od adresów jakie kojarzył bardzo dobrze, planując przy okazji sprawdzać nazwy pobliskich uliczek i je zapamiętując. Plan na rozdawanie listów był też taki, że zatrzymanie się pod domem lub skrzynką pocztową, szybkie wrzucenie odpowiedniego listu - po upewnieniu się 3 razy że to ten - a następnie odskoczenia i do kolejnego domku. Nim się obejrzał, rozdał 8 listów w 24 minuty, co dawało mu trochę zapasu. Tutaj jednak pojawiał się haczyk. Adresy nie w pełni mu znane. Parę uliczek po drugim przejrzeniu listów zaczął kojarzyć, ale mimo to mieszały mu się. Zmienił więc tym razem swoje podejście, zapamiętując adresy listów jakie to miał do rozdania. Następnie zaczął pędzić po miejscach jakie zdawały mu się poprawnymi, a także po całym obszarze na jakim to miał swego rodzaju jurysdykcję. Rozdał kolejne 5 listów i kolejne 26 minut minęło. Zostały mu ostatnie 2 listy... a także 10 minut, jeżeli faktycznie chciał dokonać tego co sobie postanowił na ten dzień. Najgorsze, ponieważ nie mógł znaleźć na jakich to uliczkach się one znajdowały. Pot cieknął po jego twarzy, a z racji na ogromną ilość używania Shunshina jego chakra również znajdowała się już stosunkowo nisko. Została mu więc tylko jedna opcja. Zeskoczenie na ulicę do ludzi i zapytanie się kogoś, czy wiedział gdzie są te ulice. Jego strzał? Starsze osoby. One prędzej był skłonne pamiętać gdzie jaka ulica się znajdowała i liczył, że mimo tego jaka nowa to wioska była, ta ich cecha się nie zmieniła w porównaniu do czasów kiedy to mieszkał w Konohagakure. Po dwóch minutach znalazł babcię, jaka mu wskazała na mapie gdzie konkretnie są te ulice. Kompletnie po przeciwnych stronach sektora w jakim operował. Szybko jej dziękując zaczął pędzić jak tylko mógł. 5 minut minęło, a mu został 1 list. Nie zostało mu nic innego jak użycie technik czasoprzestrzennych, aby dotrzeć tam gdzie powinien. Zaziajany pojawił się przy drzwiach w głębku dymu, strasząc akurat kobietę jaka wychodziła z mieszkania. Upewnił się, że to dobre. I po tym upewnieniu się wręczył jej list i ponownie zniknął w kłębku dymu, pojawiając się na dachu niedaleko. Zerknął na czas. Udało mu się.
Zaoferował sobie krótki, pięciominutowy odpoczynek nim ruszył w stronę siedziby listonoszy - choć na pewno miała ona ładniejszą nazwę, niż to jak się do niej zwracał. Włażąc do środka, oddał zdziwionemu szefowi torbę i złożył raport jak to każdy otrzymał swój list. Co prawda, szef mu trochę nie dowierzał. Nawet bardzo. I był przez 5 minut odpytywany, niż tamten w końcu postanowił że no... niech będzie. Zaufa mu, ale jeżeli coś będzie nie tak, to dostanie bardzo negatywny wpis do kartotek. Na końcu Hikari się zgodził, pewien że wszystko było tak jak być powinno. I udał się z powrotem po swoje wynagrodzenie, a następnie.... cholera. Nie przemyślał sprawy. Nie było jeszcze wieczoru... I jak on teraz spędzi te pozostałe 5 godzin, nim pozwolą mu do domu wrócić? Bez większych dylematów, udał się więc na tereny treningowe - ostatnio się trochę zbyt bardzo lenił w tej kwestii, a misja z Yoru uświadomiła mu, że musi ponownie się na tym skupić jeżeli chce odnaleźć ojca i dorwać Ichiego.
Hikari próbował jakoś ich zmusić do poślizgnięcia się i powiedzenia mu o co chodzi, ale... nie dał rady. Prawie swoją siostrę podpuścił, ale w porę mama ją zatrzymał, co oznaczało tylko jedno. Ta kwestia naprawdę miała być przed nim tajemna, skoro nawet Kazuha brała w tym wszystkim taki aktywny udział. Chłopak postanowił więc że dowie się detali wieczorem, a na ten moment opuścił swoje domostwo udając się po jakąś ciekawą misję D. Jak się okazało? Tego dnia nie było takich. Kompletne dno za dnem, ale... no już tutaj był. To też podjął się czegoś, co... na pewno będzie nudne, ale może sobie chociaż jakoś urozmaici czas. Zabawa w listonosza.
Udając się do placówki odpowiedzialnej za dystrybucję adresowanych listów i zwoi, Hikari nie miał większego problemu ze znalezieniem naczelnika. Starszy facet z wąsikiem, przypominający trochę kogoś kto był w jakiejś armii. Przynajmniej po posturze nasz promyk światła tak wnioskował.
- Ty do pomocy pewnie, tak? Świetnie się składa. Torba z listami jest już przygotowana, a w niej masz też mapkę okolicy jaką się zajmujesz. Wszystkie zakresy będą w zachodniej części Sakuragakure. Pamiętaj, niektóre z tych listów są bardzo ważne, więc ich nie zgub. - wyjaśnienie zadania oraz proste ostrzeżenie, na jakie to Uchiha zasalutował z szerokim uśmiechem. Rozumiał te obawy. Gdyby miał otrzymać list informujący że Akemi się obudziła, lub że jego ojciec został odnaleziony, ale ktoś stracił ten list? Hikari nie byłby pewien co zrobiłby listonoszowi za taki błąd. To też sam tego błędu nie zamierzał popełnić.
Odbierając jeszcze od szefa torbę, opuścił budynek i szybko wskoczył na dach. Sprawdził mapę, a także adresy na listach jakie to miał dostarczyć. Połowę mniej więcej kojarzył. Nie konkretne numery, ale ulicę. Druga połowa była mu jednak nieznana, to będzie musiał szukać. Urozmaicenie Hikariego na ten dzień? Postaranie się wykonać tego zadania jak najszybciej. Sprawdził specjalnie która jest godzina i miał sprytny, oraz ciężki do wykonania plan. W godzinę rozdać wszystkie... 15 listów. Co znaczyło, że miał średnio 4 minuty na list. Nie chcąc tracić więcej czasu, chłopak wybił się z dachu na kolejny i zaczął pędzić jak powalony.
Zaczął od adresów jakie kojarzył bardzo dobrze, planując przy okazji sprawdzać nazwy pobliskich uliczek i je zapamiętując. Plan na rozdawanie listów był też taki, że zatrzymanie się pod domem lub skrzynką pocztową, szybkie wrzucenie odpowiedniego listu - po upewnieniu się 3 razy że to ten - a następnie odskoczenia i do kolejnego domku. Nim się obejrzał, rozdał 8 listów w 24 minuty, co dawało mu trochę zapasu. Tutaj jednak pojawiał się haczyk. Adresy nie w pełni mu znane. Parę uliczek po drugim przejrzeniu listów zaczął kojarzyć, ale mimo to mieszały mu się. Zmienił więc tym razem swoje podejście, zapamiętując adresy listów jakie to miał do rozdania. Następnie zaczął pędzić po miejscach jakie zdawały mu się poprawnymi, a także po całym obszarze na jakim to miał swego rodzaju jurysdykcję. Rozdał kolejne 5 listów i kolejne 26 minut minęło. Zostały mu ostatnie 2 listy... a także 10 minut, jeżeli faktycznie chciał dokonać tego co sobie postanowił na ten dzień. Najgorsze, ponieważ nie mógł znaleźć na jakich to uliczkach się one znajdowały. Pot cieknął po jego twarzy, a z racji na ogromną ilość używania Shunshina jego chakra również znajdowała się już stosunkowo nisko. Została mu więc tylko jedna opcja. Zeskoczenie na ulicę do ludzi i zapytanie się kogoś, czy wiedział gdzie są te ulice. Jego strzał? Starsze osoby. One prędzej był skłonne pamiętać gdzie jaka ulica się znajdowała i liczył, że mimo tego jaka nowa to wioska była, ta ich cecha się nie zmieniła w porównaniu do czasów kiedy to mieszkał w Konohagakure. Po dwóch minutach znalazł babcię, jaka mu wskazała na mapie gdzie konkretnie są te ulice. Kompletnie po przeciwnych stronach sektora w jakim operował. Szybko jej dziękując zaczął pędzić jak tylko mógł. 5 minut minęło, a mu został 1 list. Nie zostało mu nic innego jak użycie technik czasoprzestrzennych, aby dotrzeć tam gdzie powinien. Zaziajany pojawił się przy drzwiach w głębku dymu, strasząc akurat kobietę jaka wychodziła z mieszkania. Upewnił się, że to dobre. I po tym upewnieniu się wręczył jej list i ponownie zniknął w kłębku dymu, pojawiając się na dachu niedaleko. Zerknął na czas. Udało mu się.
Zaoferował sobie krótki, pięciominutowy odpoczynek nim ruszył w stronę siedziby listonoszy - choć na pewno miała ona ładniejszą nazwę, niż to jak się do niej zwracał. Włażąc do środka, oddał zdziwionemu szefowi torbę i złożył raport jak to każdy otrzymał swój list. Co prawda, szef mu trochę nie dowierzał. Nawet bardzo. I był przez 5 minut odpytywany, niż tamten w końcu postanowił że no... niech będzie. Zaufa mu, ale jeżeli coś będzie nie tak, to dostanie bardzo negatywny wpis do kartotek. Na końcu Hikari się zgodził, pewien że wszystko było tak jak być powinno. I udał się z powrotem po swoje wynagrodzenie, a następnie.... cholera. Nie przemyślał sprawy. Nie było jeszcze wieczoru... I jak on teraz spędzi te pozostałe 5 godzin, nim pozwolą mu do domu wrócić? Bez większych dylematów, udał się więc na tereny treningowe - ostatnio się trochę zbyt bardzo lenił w tej kwestii, a misja z Yoru uświadomiła mu, że musi ponownie się na tym skupić jeżeli chce odnaleźć ojca i dorwać Ichiego.