Słysząc uwagę, na temat pożerania wzrokiem, chłopak trochę zesztywniał. Mrugnął parę razy, jakby dopiero sens stwierdzenia dziewczyny był analizowany. Pożerać, pożerać... wpatrywać się. Tak, to definitywnie o to musiało chodzić, chociaż słowo jakiego użyła sama Kiki było dużo mniej... no... mu przychylne. Wcześniej, nazwano go łotrem. Teraz mówiono, że pożerał innych wzrokiem. Ostatnimi czasy, chłopak zdawał się zbierać nie do końca przychylne opinie od innych ludzi, czyż nie? Uśmiechnął się jednak lekko i podrapał z tyłu głowy, śmiejąc nerwowo.
- Wybacz. Po prostu masz bardzo piękne oczy. Ciężko od nich odwrócić swój wzrok. - przyznał się niejako, do tego że faktycznie ją "pożerał", chociaż określenie to mogło oznaczać bardzo wiele rzeczy. Również ostrzejszych, jakich to jeszcze nie dokonywał. Znaczy, w ogóle nie dokonywał. I definitywnie nie z Kiki. Zbyt krótko ją znał by nawet myśleć o... takich rzeczach. Zaczerwienił się lekko na myśl i odkaszlnął, zakrywając przy okazji dłonią usta. Zdawało mu się, że w tym samym czasie dziewczyna coś powiedział pod nosem, ale nie dosłyszał. Dopytał się więc zwyczajnie. - Coś mówiłaś?
Dziewczyna odsłoniła swoją twarz, mocno się z nim zgadzając że... no czekała ich walka. Mrugnęła dwa razy, a Hikari również to zrobił. Czy... jego odpowiedź była dobra? Zła? Nie był pewien? Patrząc po zdziwieniu u dziewczyny, ta definitywnie nie spodziewała się jego odpowiedzi. Zrozumiałe. Sam się nie spodziewał, że na swojej randce, pierwszym co praktycznie powie swojej partnerce to że będą razem walczyć. Pewnie, można by się zastanowić nad kwestią, że w każdym związku istniały jakieś sprzeczki. Walka. Związek nie mógł bez nich kwitnąć, a ciągłe zgadzanie się z drugą osobą lubiło tworzyć bardziej toksyczną relację.
Złapany nagle za dłoń, mrugnął jeszcze dwa razy. Huh. Nie spodziewał się tego po nieśmiałości, jaką wcześniej okazywała. Był to jednak Hikari. Chłopak, ogólnie lubiący kontakt fizyczny z ludźmi. Nie miał też więc powodów, aby mieć coś przeciwko temu co zrobiła, aby by nie dało to mu jakichś dodatkowych miligramów szczęścia. Kontakt jednak, nawet w postaci trzymania się za rączki, był przyjemny. Słysząc deklarację przyszłej niedoszłej samuraj w treningu, nie mógł się szerzej nie uśmiechnąć. Była bardzo ambitna i sprawiała wrażenie no... radosnej. Wzrok natychmiast odżył, już nie taki subtelny jak wtedy kiedy to chowała się za kwiatami. Miał jej jednak nie pożerać zbytnio wzrokiem, to też... no starał się w jej oczy aż tak nie wpatrywać. W trzy lata, on z genina został... nikim specjalnym. Zmuszenie świata, aby o niej usłyszeli? Ciężka sprawa. Bardzo ciężka. Nie zamierzał jednak psuć jej marzeń, więc tylko się zaśmiał pogodnie jak ta zaczęła go ciągnąć w stronę dojo. Nie opierał się temu zbyt bardzo, współpracują z nią nawet i idąc w stronę "pola bitwy".
- Skoro tak, to musimy zadbać aby twoje ostrze nie było zbyt tępe, aby podbić świat. - skomentował zwyczajnie, rozglądając się po placu na jaki to ich zaprowadziła. Szukając jedynej rzeczy, jaka była im do tego wszystkiego potrzebna. Broni. Plac ćwiczebny musiał mieć jakąś, prawda? I... po dość krótkim rozglądaniu się, był w stanie znaleźć to czego szukał. Dwie katany, zwykłe. Metalowe. Prawdziwe. Nie treningowe. Uśmiechnął się, lekko chcąc się podroczyć. Tak jak ona trzymała go za rękę i ciągnęła wcześniej, tak teraz on ją chwycił i zaczął ciągnąć.
- I jeżeli chcesz jak najszybciej stać jak najlepsza, to na pewno nie masz nic przeciwko użyciu stalowej broni, prawda Kiki-chan? - zapytał, puszczając już dziewczynę w momencie, kiedy to zbliżyli się do stojaków z katanami. Saye w różnych kolorach, sprawiły że złapał "białą" katanę obiema dłońmi, a następnie odwrócił się w stronę dziewczyny. Przyklęknął lekko, wyciągając w jej stronę ostrze, aby je od niego przyjęła. Czy było w dobrym stanie? To musiała sama sprawdzić. Tak jak on musiał sprawdzić swoje, jakie już po chwili zabrałby ze stojaków. Z czarną sayą. No, chyba że dziewczyna odmówiła wzięcia od niego broni, to zostałby przy tej białej. Wyciągając katanę, zacząłby się przyglądać ostrzu czy aby na pewno nie jest tępe. Może... może i lepiej, jakby było. I patrząc tak na nie, to musiał powiedzieć, że chyba było bardziej przygotowane pod trening niż pod faktyczne starcia. Co miało sens. W końcu byli w dojo. Po takich oględzinach ostrza, przyczepił je sobie standardowo do boku, by móc je wygodnie wyciągnąć. Kiki... Kiki mogła mieć większy problem z przyczepieniem go, ale był prawie pewien że sobie jakoś poradzi. - Nie stchórzysz, prawda?
Dopytał jeszcze na koniec, licząc właściwie że ta się zezłości na taką sugestię. Stanie się pewniejsza tego ich starcia.