Potrzeba relacji z ludźmi. Koncept, mający tak rozległe opinie, że ciężko było znaleźć dwie osoby podobnie w tej kwestii myślące. Jedni, uznawali że kompletnie nie istnieje taka potrzeba. Inni wręcz przeciwnie, że każdy jej potrzebował. Z którego bastionu była Shizu? Odpowiedź niefortunnie, nie była taka prosta. Przede wszystkim, należało pamiętać że dziewczyna była osobą dość leniwą. Potrzebującą czegoś bardziej... ekscytującego, interesującego lub naprawdę bliskiego jej upodobaniom, żeby w ogóle wyczołgać się spod swojego kotatsu. Takich rzeczy natomiast, było dość niewiele. Z tego powodu, Shizu praktycznie spędzała 80% swojego czasu sama. Nie miała nawet kompana w postaci psa, tak jak miała to Inuzuka. Jej największym kompanem we wszystkim, był tylko serowy pluszak. Poza tym? Pizza, gry, ciepły kocyk i zamknięcie w pokoju przez więcej niż 24 godziny momentami. Jedynie wychodzenie do łazienki. Jakby ktoś, miał wgląd w życie Shizu z nieba? Kiedy nie spędzała ona czasu z innymi? Była diametralnie inną osobą. Bywały momenty, gdzie leżała smutna z głową na stole, nie wiedząc co zrobić ze swoim życiem. Często te momenty następnie przemieniały się zwyczajnie w wyjście z pokoju. Czy to trochę do rodziców, żeby mogli jej się poczepiać tego że ciągle siedzi zamknięta. Czy to do gorących źródeł, aby się zrelaksować. Czy to aby w końcu zrobić coś jakoś związanego z jej karierą kunoichi, jaka to stoi w miejscu. Pomimo jednak tego wszystkiego, Shizu była dziewczyną potrzebującą relacji z innymi ludźmi. Była w stanie żyć sama, jednak nie na dłuższą metę, jeżeli chciała być szczęśliwa. Relacje te właściwie, nie musiały być nawet jakiej poważne. Stabilne. Mogły być nawet chwilowe, a i tak sporą zmianę wprowadzały do jej rutyny. Zmianę potrzebną, by z uśmiechem do tej rutyny wrócić. Tak więc jak pozornie była samotnikiem, tak jednocześnie była kimś kochającym kontakt z innymi. Kochała swoje "gry" na równi z leżeniem pod kotatsu, a jeśli by połączyć te dwie cechy? Zostałaby pewnie najszczęśliwszą dziewczyną na całej planecie.
Na ten moment jednak, jeszcze musiała poczekać. Musiała jeszcze po szturmować twierdzę Sachiko, niż ta faktycznie zacznie przejawiać jakieś... pragnienia. Chęci. Atrakcję do zielonowłosej. Na ten moment, było daleko do tego etapu. Jakby Shizu miała do czegoś wilczycę porównać, to właśnie do takiego wilka. Trochę dzikiego. Wyciągniętego prosto z lasu. Nie agresywnego, ale ostrożnego ze wszystkim. Obwąchującego - chociaż była dość pewna że Inuzuka tego właściwie nie robiła - wszystkich nieznajomych, aby jakoś wyczuć ich intencje. Oswojenie takie zwierzęcia, nawet dla profesjonalisty, zajmowała czas. Sporo czasu. Plus był taki, że Shizu niejako była profesjonalistką. Profesjonalistką w analizie i widzenie perspektywy innych. Sachi może i była sporym wyzwaniem dla niej, ale zielonowłosa nie planowała się poddawać ani trochę. Tak jak już nie mogła powiedzieć, że jej wszystkie działania były starannie przemyślane, tak... większość była. Zdawało się, że na ten moment żadnego poważnego błędu, nie popełniła i zbliżyła się o te nanometry bliżej serduszka wilczycy. Jeszcze tylko parę metrów.
Przytulenie, również rzecz jasna, miało w tym pomóc. I Shizu musiała przyznać, że było to mimo wszystko dalej miłe uczucie. Tak przytulać kogoś. Czuć czyjąś skórę na swojej. Czyjeś ciepło. Może, gdyby się bardzo postarała wczuć, to wyczułaby nawet bijące serce dziewczyny jaką to teraz przytulała? Na ten moment, jedynie wyczuła drgnięcie. Drgnięcie zaskoczenia, jeżeli Nara miała rację - a bardzo często miała rację. Sachi jednak nie reagowała jakoś bardziej - co było zresztą do przewidzenia. Gdyby przytuliła takiego wilczka, ten by pewnie zesztywniał nie wiedząc co zrobić. Lub ją zaatakował. Opcje był dwie, a traktowanie Inuzukę jak taką dziką istotę zdawało się póki co opłacać. Na szczęście - nie żeby Shizu miała przeciwko coś gryzieniu, drapaniu i lekkiej agresji przy zabawach - opcja pierwsza wygrała. I tak jak dziewczyna wlepiała teraz w nią swoje dzikie oczy, tak zielonowłosa postanowiła się spotkać z nią wzrokiem. Również się w nią wpatrywać, nie odwracając wzroku. Z delikatnym uśmiechem na twarzy. Fakt, że na moment wzrok Shizu przeskoczył na usta wilczycy, był kompletnym przypadkiem. Kompletnie niezwiązanym z chęciami młodej kobiety, jaka swe żądze miała. A panowanie nad nimi, było bardzo chaotycznie trudne.
Plusem w tym wszystkim fakt, był że Sachi jednak odmówiła ofercie zielonowłosej. Spodziewała się tego. Jednak jeżeli by się zgodziła, to... szczerze powiedziawszy, Shizu nie miałaby pojęcia czy udało by jej się powstrzymywać. I w jakim stopniu. A co gorsza, wyobrażanie sobie takiej sytuacji, sprawiało że leniwej klusce było coraz bardziej gorąco, a jedna z jej rąk nieświadomie skradała się nisko jej brzucha. Zatrzymała się jednak. Zaczęła się szybko dość mocniej szorować, chcąc wypłukać te myśli jakie rozpędziły się bardzo daleko i było bardzo ciężko je usunąć. Dwa ciała splatające się ze sobą, silne ruchy bioderkami, wędrujące rączki... Na te myśli, Shizu warknęła cicho zirytowana i wylała na siebie kubeł zimnej wody, przez jaki to zadrżała mocniej bo była bardzo zimna. Taki był cel. Wzięła głębszy oddech, nim wstała, zgarniając swój ręcznik. Widząc, jak wilczyca jest gotowa, uśmiechnęła się lekko w jej stronę i zaczęła się kierować do źródła jakie to było celem tej ich całej wyprawy.
- Polecam zanurzać się powoli. Jest to przyjemniejsze, a i ciało otrzymuje mniejszy szok. Nie jest też zbyt głęboko, więc bez problemu można usiąść na dnie, jednak przez to ciężej jest trochę pływać. Najlepiej jest jednak usiąść, oprzeć się o krawędź źródła i zrelaksować. Wyciszyć. Parę minut, i powinnaś czuć się jak w niebie. - opowiedziała bardzo niewiele o kolejnym etapie całej ich wyprawy, stojąc na krawędzi źródełka. Zanurzyła jedną nóżkę w nim i powstrzymała pisk, jaki to chciał się wydostać z jej ust na spotkanie się z ciepłą temperaturą. Poświęciła sekundą na przyzwyczajenie się do tego i zanurzyła drugą nogę. Westchnęła czując jak najpierw niekomfortowe ciepło, teraz zmienia się w wielce przyjemne. Odkładając ręcznik na krawędź źródełka, przykucnęła w wodzie żeby cała się zamoczyć z wyjątkiem głowy. Zerknęła w stronę Sachi, aby to obserwować jej... "wejście". I ciało. No, głównie ciało, ale zawsze była to jakaś wymówka, aby oglądać jej boską formę. Po chwili jednak, tak jak zaleciła, przysiadłaby na dnie źródełka. Oparła się o krawędź głową, i przymknęła oczy. Starając się wyciszyć, nawet jak jej myśli non stop uciekały do osoby obok. Może... może ta chwila wyciszenia dobrze jej zrobi.