• Ogłoszenia
  •  
    Aktualności fabularne
    Obecna pora roku: Wiosna 164r.

    Poniżej znajdują się ostatnie wydarzenia oraz ważniejsze ogłoszenia. Są one często opatrzone datą dodania, przy czym najświeższe informacje umieszczone są na samym początku listy.

    30.01.2024 - rozpoczęcie wydarzenia wioskowego w Sakuragakure. Więcej informacji w najnowszych aktualnościach fabularnych.
    29.01.2024 - oficjalne zakończenie eventu Arc II: Pierwsza Konfrontacja. Podsumowanie można znaleźć w aktualnościach fabularnych.
    Kącik Nowego GraczaSamouczek Wzór Karty Postaci AtrybutyRozwój postaci i koszty chakry Atuty Klany i organizacje Informacje o świecie Handbook
    Powyższe tematy powinny zawierać wystarczająco informacji, by móc bez przeszkód napisać Kartę Postaci i rozpocząć grę. W przypadku dalszych niejasności, zapraszamy do kontaktu zarówno na chatboxie, przez wiadomości prywatne oraz przez nasz serwer Discord.
    Administracja
    Pingwinek Chaosu
    Główny Administrator
    Norka
    Główna Mistrzyni Fabularna
    Hefajstos
    Główny Moderator Kuźni
    Tora
    Główny Moderator Technik

    W przypadku jakichkolwiek pytań bądź uwag, powyższe osoby zajmują się wyszczególnionymi w ich tytułach zagadnieniami. Pomocą służy również cała kadra forum, wraz z moderatorami. Zapraszamy również do dołączenia do forumowego Discorda.
    Kadra Sakura no HanaDiscord Sakura no Hana
     

Ścieżka [Temat Ogólny]

W tym dziale znajdują się wszystkie tematy w jakich odbywał się event Chatka Mikołajowej.

Moderator: Mistrzowie fabularni

Awatar użytkownika
Sabataya Tamura
Posty: 513
Rejestracja: 15 maja 2021, 17:28
Ranga: Cywil
Ranga dodatkowa: Iryōnin
Discord: .vampiro
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Ścieżka [Temat Ogólny]

No cóż, humoru Tamura na siłę nie starał się ukrywać. Wiadomym było, że coś jest nie tak po pierwszym już kontakcie z jego osobą. Niestety Shionka w kwestii przemyśleń na temat powodu ponurości nauczyciela była niezwykle daleko od prawdy. Nikt jej nie mógł za to winić, szczególnie że tak naprawdę jedynie kilka osób wiedziało o tym, co się stało w Ame,... a tylko jedna mająca pojęcie o tragedii później, sprzed kilku miesięcy. Dalej nie wspominał skąd ta zmiana nastawienia, lecz jest duża szansa, że część rzeczy wyjdzie w praniu. Przebranie? Akurat to leżało na nim całkiem nieźle. No, może w pewnym sensie zwisało na smukłej sylwetce naszego lekarza, aczkolwiek poza wygodą dawało białowłosemu wygląd luzaka. Co jak co, ale nie należał do najstarszych mieszkańców świata bez wyczucia mody. Jak wcześniej to zostało wspomniane - spanie na ławce dodało młodzieńcowi łatkę biedaka, mówiąc metaforycznie. Nie ma tego złego w tej kwestii, co by na dobre nie wyszło. Zawsze mógł zmienić ubranie, jeżeli ktoś będzie wobec niego bardziej krytyczny i mężczyzna sam uzna, że nie chce być już bałwanem. Będzie Mikołajem wtedy jak nic!
Niemniej jednak nastolatka budowała w jegomościu radość stopniowo, ponieważ mimowolnie gdzieś w międzyczasie ich dyskusji uraczył ją uśmiechem i to nieraz. Zdawało się, że w istocie obecność szalonej (pozytywnie?) Yoganki to coś, czego w pewnym sensie potrzebował. Heh, parę iście komicznych treści miało niebawem nadejść. Koniec tych możliwie leżał daleko, bo w końcu z tą panną nigdy nic nie wiadomo. - Akt kanibalizmu? Nieeeee, nadal tylko udaję prawdziwego bałwana. A poza tym przecież mamy dużo marchwi na świecie. Gdyby wszyscy mogli mówić to by mi raczej pozwolili. No i żadnemu pobratymcowi nie ukradłem nosa. Dano mi go. - zrobił krzywy uśmiech, podając jak się wydawało solidną obronę przeciw oskarżeniom. Nie potrzebował adwokata. Co to, to nie! Bronił się znakomicie niczym najlepiej znający prawo urzędnik. Bo kto mu podskoczy? Młoda dama? Mogła próbować, lecz również przy przyjacielskich przytyczkach on nie dawał za wygraną. - Shion-chan, czyżbym to ja nie myślał? Ostatnim razem przepraszałem pracownika portu w Iwie, gdy jakieś dzieci podobno za twoją namową porwały łódź… Kiedyś będziesz musiała mi wyjaśnić jak to się stało i poprawić swój cięty język. - tutaj dowcipnie udawał twardego, lecz z jego charakterem w ogóle to nie grało. Po prostu przy ogładzie Jaskółki trudno o dobre aktorstwo jak ma być bad guy’em. A skoro zaczęli mówić o oddawaniu… - Możesz spróbować. I obiecuję, że będziesz potem tego żałować. - znowu zadziornie posłał uśmiech dla tej niewiasty. Troszeczkę odpłacał jej pięknym za nadobne, odnosząc się do przeszłych wydarzeń z przygód tej dwójki. W każdym razie nie powiedział w jaki sposób będzie ona tego żałowała. Czy odwdzięczy się kuzynce Hyakuzawy tym samym czy Tamura pogrąży się w płaczu, że dziewczyna go bije. No, ale to już nieważne bo przechodzimy do punktu kulminacyjnego aka prawdziwa natura Sayu.
Merdanie na prawo i lewo kubkiem w ekscytacji edgy młódki skończyło się zranieniem fizycznym senseia. Kto by się tego spodziewał? No, Nomikomu w zasadzie liczył na utrzymanie równowagi przez czarnowłosą szesnastolatkę. Dawał wiarę w te umiejętności towarzyszki rozmowy. Na wierze póki co się skończyło jak widać, także pozostała nadzieja na lepsze jutro. Gdy podskoczył, ochładzając okolice wewnętrznej strony ud i krocza, westchnął delikatnie z wyciągnięciem otwartej dłoni, z palcami skierowanymi ku górze. - Wszystko jest dobrze, poradzę sobie. Nic strasznego na szczęście się nie stało. Po prostu uważaj następnym razem, Shion. - z grzecznością w głosie poprosił ją o zachowanie spokoju, gdyż stres zazwyczaj nie należał do dobrych doradców. Sytuacja została opanowana. Genitalia medyka przetrwały, a w tym skóra spod kostiumu. Śnieg powinien uschnąć na gorących miejscach niebawem. Sabataya saved the day once again.
Gdy już zasiedli z powrotem na ławce to definitywnie poznała po jego wypowiedzi, że choć żarty pozostawały żartami to nie utwierdzał nikogo w przekonaniu, że zwlekanie z udzielaniem pomocy poszkodowanym należy do dodatkowego wyboru. Zwyczajnie takie pojęcie nie istniało w głowie Iryonina. Pomagać trzeba zawsze, jeżeli jest to możliwe. Zawsze znajdzie się droga, aby bezpiecznie przeprowadzić procedury ratowania ludzkiego czy też zwierzęcego życia. Problemem dla wielu było to, że chcieli iść po najkrótszej linii oporu, pilnując wpierw własnych interesów. Daleko stał od tego podejścia doktor, w istocie dając większość swoich sił dla innych. Taki po prostu jest, odnajdując drogę w niekończącym się poświęceniu. Oby Shion nie próbowała żadnych sztuczek tutaj. Oj, to stąpanie po cienkim lodzie, ale nie bałaby się wtedy kary ze strony Tamury. Tak jak powiedział chłopak - chodziło wyłącznie o sumienie dziewczyny. On nie pracuje - ktoś może przez to umrzeć. Życie prawdziwego Iryonina nie należało do łatwych pod kątem tych decyzji. - Nie jest tak źle jak ci się wydaje. Zazwyczaj dobrze sypiam, starając się regenerować “baterie” na kolejny dzień. Teraz tak jakoś wyszło. - ciągnął usprawiedliwienie jakoby, a przy tym nie okłamywał kunoichi. To należało do sfery prawdy. Tylko czy to wystarczy w mniemaniu przedstawicielki płci pięknej jako wyjątek? - Widzę jednak, że pewne lekcje zapamiętałaś. To dobrze. Oczywiście, możesz się wykazać. Co jednak sugerujesz przez zwątpienie? Ja? - zmarszczył nieco brwi, lustrując oblicze uczennicy uważnie. Pfff, on i zwątpienie w drugiego człowieka? Trzeba być prawdziwą szują, aby tak się stało lub skrzywdzić go celowo na tle osobistym. Wszak ex-shinobi nie mógł nazwać siebie perfekcyjnym. Każdy miał wady.
- Pomagasz mi, będąc w tym miejscu i spędzając ze mną czas. Jesteś wyjątkowa i doceniam twoje starania. Zwyczajnie nie da się rozwiać każdej bolączki, nawet jako przyjaciel. Czasami trzeba z tym pobyć i zmierzyć się samodzielnie. Wiesz o czym mówię. - wyjaśnił znowu nieco bardziej smutnym tonem, lecz dając nastolatce jasno znać na czym to wszystko stało. Coś, niemogącego wyjść na światło dziennie. Nie teraz, nie przy tym jak walczył z samym sobą. Uważał, że musiało to przejść, aby móc rozmawiać z najbliższymi o strasznej rzeczy, która spotkała utalentowanego praktykanta medycyny. Po całości tej słów uśmiechnął się powtórnie, ujmując w swoją dłoń delikatnie policzek Shionki. - Cieszę się, że ciebie mam. Naprawdę. - potem przytulił dziewczynę. Coś, czego tak naprawdę oboje potrzebowali, a czego jedynie niekiedy nie chcieli pokazać. W pewnych sprawach byli do siebie podobni. Tak mu się wydawało. Wiedziała natomiast nader dobrze, że nie bał się kontaktu. Dotyk należał u tej persony do naturalnych odruchów w okazywaniu tych pozytywnych uczuć. - Są lepsze pomysły na zabawy, weź.. A wybieram się do Mizu no Kuni odwiedzić grób mojego wujka oraz cioci. Pochowałem tam rodziców Shuten dawno temu. Tęsknię za nimi. Także chciałbym wesprzeć ojczyznę w ciągłych walkach z przestępczością. Może spróbować odbudować dawną wioskę… Wielu moich bliskich nadal tam cierpi. - w zasadzie do końca nigdzie nie było bezpiecznie, ale co poradzić? Egzystencja dalej twa. Koło losu toczy się nieustannie, a Tamura nie chciał marnować swoich dni w bezruchu. Pragnął polepszenia warunków wszystkich uciśnionych na tyle, ile potrafił. Nie udawać bohatera czy wnikać w politykę, a po prostu być przy ludziach wymagających opieki. Kraj Wody wystarczająco dużo wycierpiał. Trzeba przerwać ten niekończący się łańcuch nieszczęść.
W tym samym czasie zaczepiła ich… zupełnie nieznajoma mu osóbka. Kolejna młoda, której nie widział w tych stronach prawdopodobnie kiedykolwiek. Nieco zaskoczony tym, że ktoś mile postanowił uciąć z nim rozmowę przyjrzał się uważnie przebranej młodej kobiecie, zapamiętując jej oblicze. W reakcji na nowe, dyskutujące indywiduum ukłonił się delikatnie. - Witam. - nabrał powietrza w płuca, poprawiając swoje ubranko. Naprawdę czy było aż takie złe? Nie miał gustu najwyraźniej. - Trudne dni miałem przed świętami, stąd moja posępność. Niemniej jednak moja przyjaciółka obok mi bardzo pomaga. - rzeczywiście rozpromieniła się buzia młodzieńca od początku dyskusji z młodszą koleżanką. Magia świąt! Na dalszy komentarz jeszcze dodał kilka słów. - Strój pewnie zmienię, jednak za jakiś czas. Ten jest dobrze ocieplony. Jest mi dobrze w tym. Dziękuję za troskę. - szczerze uznał troskę Kayo, gdzie kątem oka zauważył reakcję Yoganki. Położył prawą dłoń na rękę kunoichi, kręcąc makówką na boki. Nie bądź opryskliwa - chciał może powiedzieć, lecz gest powinien wystarczyć.

~~

Tsūjitegan

Widzenie w dal [m]Widzenie sferyczne [m]Max. dziedzina stylu przewidywanych ruchówKoszt utrzymania na turę
2 500200A20

Prowadzone Fabuły
Prowadzone Misje
Ranga D
Ranga C
Ranga B
Ranga A
Ranga S
Awatar użytkownika
Sabataya Shuten
Posty: 939
Rejestracja: 27 kwie 2021, 12:40
Ranga dodatkowa: ex-Kage
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Ścieżka [Temat Ogólny]

Wioska buntowników... No tak, nie była to zła nazwa. Czy Shuten pasowała do Hany, mającej taką, a nie inną renomę? To już zapewne kwestia punktu widzenia. Czasami jednak miejsce, do którego się pasuje, nie jest miejscem, do którego się rzeczywiście należy. A takie dla Sabatayi znajdowało się zupełnie gdzie indziej i, niestety, w ciągłym ruchu.
- Gdzieś trzeba było się zaszyć. Na Nowym Kontynencie rzucam się nieco mniej w oczy. Chyba... - mruknęła niepewnie, po czym ponownie wlała do ust zawartość napełnionego na nowo kieliszka. Los był doprawdy przedziwny. W jednej chwili była zwykłym szarakiem w szeregach Iwy, po czym nagle z braku lepszych kandydatów wrzucono ją na szczyt łańcucha pokarmowego. A teraz? Teraz człowiek musi się dobrze zastanowić, czy w następnej uliczce nie trafi się ktoś, kto z chęcią zobaczy ją z nożem wbity pod żebrami lub, co gorsza, chciałby autograf. Nie, żeby w którejkolwiek z tych rzeczy było coś złego - jako ninja przywykła do pierwszego, a drugie było kwestią sekund i kilku ruchów nadgarstka. W momencie jednak, kiedy jednak wolałoby się bardziej "normalne" życie, podobna sława robiła za piąte koło u wozu. - Jeżeli wszystko, czego szukasz to praca - prawdopodobniej łatwiej o nią będzie na Starym Kontynencie. O ile nie szukasz roboty jako shinobi. - takich jak oni tam nie chcą. Zrozumiałe. - A jeśli bardzo ci zależy, w Kaminari dalej operują ninja. Mam wśród nich sporo przyjaciół więc jakbyś potrzebował miejsca, gdzie dalej mógłbyś rzucać kunaiami, mogę spróbować pomóc. - zawsze coś. Dwie pieczenie na jednym ogniu. Omon pewnie nie miałby nic przeciwko dodatkowej pary rąk do pracy, a sam Yumishi pewnie nie zostałby bez wynagrodzenia. Jakby tak spojrzeć na podrzuconego Ishiego, Seinaru czy Ni, można by nawet pomyśleć, że Shuten zaczęła robić za nieoficjalnego człowieka z HR'u. Halo, gdzie jej owocowe czwartki? Albo no... kartka z życzeniami? Cokolwiek?

Czy Yamanaka była przyjaciółką? Czy Nezuko była przyjaciółką? Bardzo ciężkie pytanie. Zdecydowanie blondynka stanowiła osobę, z którą miło było wymienić kilka słów bez poczucia, że rozmowa jest prowadzona na siłę. Młoda zaś była... No, była. Urocze dziecko o dobrym sercu. Takie, które nawet chce się trochę porozpieszczać. Sabatayowa definicja przyjaźni chyba była nieco zbyt sztywna i restrykcyjna. Nie znała obu z nich szczególnie długo czy dobrze, a nawet jeśli - ich znajomość raczej zawężała się do krótkich, niezobowiązujących rozmów czy gry w siatkówkę. Przez to też gdyby miała wymienić przyjaciół-przyjaciół, lista mogłaby być okrojona z wielu osób, które w gruncie rzeczy i tak darzy sympatią.
- Popularność, huh? - rzuciła zerkając jeszcze ku scenie, w kierunku której ostatecznie udały się obie dziewczyny - Nie wydaje mi się. Znaczy... Nie sądzę, by przyszły się przywitać tylko dlatego, że byłam Kage. Albo "dobrym" Kage. - w końcu podeszły tylko one. No i skrzat z prezentami. Jednak miała wrażenie, że podziałało tu coś innego niż magiczny nieistniejący autorytet Tsuchikage. - Yamanake-san faktycznie poznałam przy okazji bycia u władzy, ale później miałyśmy chwilę by porozmawiać w dużo luźnej atmosferze. A Kamado-chan poznałam częściowo przez Aiko. Raczej wydaje się być osobą, która jakby mogła, to zrobiłaby prezenty dla wszystkich na tym jarmarku. - machnęła ręką, jakby chcąc wskazać jednocześnie cały obszar trwania imprezy. - Raczej mało dba o to, czy jestem... "popularna". - o, a właśnie. Skoro o popularności Kage mowa! Po przeczytaniu pierwszego listu, z ciekawości rozejrzała się za nowymi Cieniami pozwalając, by jej czerwone tęczówki błysnęły delikatnie. - A Tamura to Tamura. Kage czy nie, pewnie oddałby mi własną nerkę jakbym potrzebowała. - stwierdziła unosząc delikatnie kącik ust, a chociaż jej wzrok był skierowany gdzie indziej, wzięła pomiędzy palce kartkę z rysunkiem od kuzyna pokazując ją drugiemu Sabatayi.

Druga kartka poszła w ruch zaraz po tym. List, który okazał się nie być do końca tym, czego oczekiwała. Co dalej? Siedziała chwilę, nim schowała obie wiadomości bez większych perspektyw na... cokolwiek w sumie. Nie była pewna, czy był sens siedzieć dalej na festynie. Równie dobrze mogła się już zbierać poprzez "magię świąt", próbując pomyśleć wspólnie ze swoją drużyną nad dalszymi krokami. Z drugiej strony nie wiedziała, czy jest sens wstawać, kiedy nawet nie była pewna, czy temu skończonemu kretynowi nie zebrało się w przypływie bardzo dziwnego poczucia humoru na podobny żart na święta. Może... może to nie było "na serio", tak? Mogła w sumie to sprawdzić. Nawet teraz, w tej chwili. Ilekroć jednak myślała o sięgnięciu do kryształowej kuli, tylekroć przejmował ją strach przed tym, co mogłaby tam znaleźć. Ostatecznie spojrzała na Yumishiego. Oparła dłoń o własny kark zastanawiając się przez moment, po czym pokręciła głową.
- Nie. Raczej nie. Nie sądzę. Doceniam, ale... To nie tak, że to ja mogę potrzebować pomocy. Zwyczajnie... - zatrzymała się na moment, szukając słów. Właściwie nie była do końca pewna, na co słów szuka, ani co chce ostatecznie powiedzieć - zwyczajnie muszę chyba kogoś znaleźć szybciej, niż później. Wybacz. - chyba właśnie popsuła komuś imprezę. W końcu smutni ludzie w wesołych miejscach często właśnie to robią, a sama raczej nie widziała siebie obecnie jako największy promyk szczęścia. - Mogę chyba mieć tylko nadzieję, że wszystko będzie dobrze... Póki co. - mruknęła sięgając niepewnie po pierniczka, po czym po chwili odgryzła kawałek wypieku. Może jak zajmie się jedzeniem, to wpadnie na jakiś komplety przebłysk geniuszu i rozwiązanie problemu?
Obrazek
Awatar użytkownika
Katagiri Kayo
Posty: 250
Rejestracja: 12 gru 2021, 17:11
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Ścieżka [Temat Ogólny]

Mikołajowa potrafiła każdego zaskoczyć. Stało się to dosyć szybko, ale chyba w odpowiednim czasie, bo zapowiadało się na to, że nadeszła pora roznoszenia prezentów. Worek był dosyć spory a sama Kayo nie kryła zaskoczenia jego rozmiarami. Zdecydowała się jednak nie wygłaszać żadnych obaw. W końcu zgłosiła się pierwsza i jakby została odebrana gdyby zaczęła marudzić? Marudzenie również nie leżało w jej naturze. – Hai... — Odpowiedziała Mikołajowej na jej szepty. Zaskoczyła się sama gdy spostrzegła, że Mikołajowej już nie byłoby usłyszeć jej odpowiedź. Szybka była z niej bestia. Nim jednak zajrzała do instrukcji jej pozostawionych, musiała sobie poradzić ze sprawą, w którą wpakowała się przy bałwanku.
Słowa Yoganki były dla dziewczyny zupełnie niezrozumiałe. Skąd ta złość i irytacja? Przez moment zastanawiała się, czy nie powiedziała czegoś źle, co uraziło towarzyszkę bałwanka. Zastanawianie się nie trwało jednak długo, bo groźby oblania przy pomocy kakao były początkiem i szybko przerodziły atmosferę, w zwyczajnie rzecz ujmując, delikatnie obelżywą. Zupełnie nie wiedziała, jak powinna zareagować. Już miała na języku coś do powiedzenia kiedy to właśnie zdała sobie sprawę, że bałwanek zdecydował się również zareagować na jej troskę i powiedzieć coś od siebie. Słuchała tego co mówił, chociaż nie do końca była pewna czy pośród tego wszystkiego dobrze go słyszała. – Ja... Przepraszam. — Powiedziała, łapiąc za worek, który dostarczyła jej mikołajowa. Nie minęło nawet kilka chwil, a już zaczęła się oddalać od bałwanka i jego przyjaciółki. Nie wiedziała, co mogła więcej powiedzieć ani wyjaśnić w takiej sytuacji.
Szła gdzieś pomiędzy ludźmi i w końcu, gdzieś na uboczu, zatrzymała się na chwilę. Sama nie wiedziała, co sobie myślała poprzez podejście i odezwanie się do smutnego bałwanka – Ugh, jak mogłaś tak po prostu się do niego odezwać w taki sposób. Głupia, oczywiście, że tak zareagowała... Co ci strzeliło do głowy. Nigdy nie powinnam zagadywać do ludzi ot, tak bez powodu. — Szeptała półgłosem sama do siebie, podczas gdy zaczęła otwierać worek i poszukiwać rzeczonej instrukcji w środku. Informacje zawarte w środku wydawały się rzeczowe i proste. Nim jednak Kayo sobie z nimi poradziła, minęła krótka chwila, a później kolejna, dzięki której mogła przeanalizować dostarczoną mapę i jej właściwości, no i odnaleźć gdzieś tam siebie samą. Kayo nie czuła, że powinna przegrzebywać torbę w poszukiwaniu prezentów dla osób, które są najbliżej. Miała zamiar rozdać je po kolei, a pierwszy prezent miał zaprowadzić ją w okolice budek z jedzeniem, gdzie też znajdowała się adresatka jednego z prezentów.
z/t -> Budki z jedzeniem
► Pokaż Spoiler
— Mowa —
► Pokaż Spoiler | Sens Bushido odnajduje w śmierci
Prowadzone misje 7/4
Misja CPatrol - Kurosawa Shin'ichi
Awatar użytkownika
Uchiha Nezuko
Posty: 185
Rejestracja: 19 cze 2021, 10:25
Ranga dodatkowa: Chibi Ryū
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Ścieżka [Temat Ogólny]

Spotkanie się z Aiko było prawdziwym prezentem oraz idealnie wpasowywało się w magię świąt. Czy Nezuko faktycznie urosła tego nie wiedziała lecz dorośli ludzie chyba tak po prostu zwykli mówić gdy dawno się nie widzieli z kimś. A jakby nie patrzeć, młoda Kamado nie widziała blondynki ładnych kilka miesięcy. Shuten dała dziewczynce dobry pomysł na zajęcie więc czym prędzej chciała się udać do pani Mikołajowej. Fakt, że mogła przerwać jakieś spotkanie rodzinne mało ją interesował. W końcu wręczenie prezentu osobiście było ważniejsze.
Tak czy inaczej zostawili Sabatayów samych sobie z jakąś butelką na stoliku i udali się w stronę sceny. Pani Mikołajowa pozwoliła jej zaśpiewać lecz ku jej zawodowi, Aiko nie chciała wejść z nią na scenę. Zamiast tego usiadła w pierwszym rzędzie. Nim odeszła, Nezuko kiwnęła jej głową, że wie co zaśpiewa. Zaczekała aż zespół dokończy piosenkę i podeszła do nich od boku. Szepnęła kilka słów na ucho do wokalistki i po chwili dostała od niej mikrofon. Stanęła na środku ogromnej sceny. Nim trema zaczęła ją zjadać puknęła w mikrofon by zobaczyć czy działa.
- Ano... Konichiwa. Jestem Nezuko i tę piosenkę dedykuje mojej przyjaciółce Shuten-san. By się nie bała śpiewać!
Nezuko kiwnęła głową do zespołu by dać znać, że mogą zaczynać. Dopiero wtedy zobaczyła ile osób jest przed sceną. A i tak nie wszystkie krzesełka były zajęte! Zaczęła czuć, jak żołądek podchodzi jej pod gardło. A muzyka już leciała. Zaraz miała zacząć śpiewać. Nie mogła sobie pozwolić na to! To było dla Shuten! By wiedziała, że nie musi się bać śpiewać. Skoro Nezuko da rade, to ona też. Zamknęła na chwilę oczy by spojrzeć na Aiko i uśmiechnąć się lekko. Zaczęła śpiewać a jej głos można było usłyszeć wszędzie na całej imprezie dzięki nagłośnieniu. Gdy nie musiała śpiewać to bujała bioderkami na lewo i prawo by nie stać jak sopel lodu. Jej sukieneczka reniferka bujała się na boki razem z nią. Może Nezu nie była najlepszą idolką lecz dawała z siebie wszystko by publice się spodobało.
Gdy utwór dobiegł końca, nie czuła już tej tremy co na początku. Mogła by śpiewać w nieskończoność lecz skłoniła się, oddała mikrofon i zeszła ze sceny. Podbiegła do Yamanaki a w jej oczy aż świeciły się ze szczęścia.
- Aiko-nee-chan! Słyszałaś to! Jak mi poszło? Myślisz, że Shuten już się nie będzie bała śpiewać?
Obrazek
Awatar użytkownika
Sabataya Yumishi
Posty: 135
Rejestracja: 26 paź 2021, 0:16
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Ścieżka [Temat Ogólny]

Każdy z nich miał w sobie coś z buntownika – postanowili bowiem nie ruszyć za klanem, do Amegakure, a pójść własną drogą. Niby zawsze mieli dom, do którego mogliby wrócić niczym synowie i córki marnotrawni… jednakże czy do tego w ogóle dojdzie? Stary Kontynent nie kojarzył się mężczyźnie zbyt dobrze, mimo że minęło już trochę czasu, odkąd Ten Którego Imienia Yumishi Nie Zamierzał Wymawiać dokonał rzezi na ich klanie. Yumi co prawda powoli zaczął się godzić z faktem, że Hachi już na tym świecie nie było… i po prostu starał się żyć dalej. Iść do przodu nie bacząc na nic, nie oglądając się za siebie. Choć przed nim był jedynie bezkresny, pusty i pozbawiony jakiegokolwiek celu horyzont. Wolał chyba jednak to, aniżeli złudne nadzieje na powrót tego, co zostało utracone. Hachiko i tak zapewne by go za uszy wytargała, gdyby widziała w jakim aktualnie jest stanie i jakim człowiekiem się stał.
Cóż, to zawsze jakiś punkt zaczepienia, by potem ruszyć dalej. – Dołączanie do nowo utworzonych wiosek miało trochę sensu. Łatwiej było dostać jakieś misje, z których to były pieniądze. Yumishi się chwilę zastanawiał nad Sakuragakure… jednakże zrezygnował i postanowił prowadzić życie samotnika. Może kiedyś mu się to zmieni, może nie… czas pokaże. Uśmiechnął się blado na propozycję kuzynki. – Dziękuję za chęć pomocy, ale na chwilę obecną nie śpieszy mi się na Stary Kontynent. Sama myśl, że będę musiał odwiedzić Tsuchi no Kuni jest… lekko demotywująca. – Westchnął ciężko, wypijając to, co miał w kieliszku. W wichru kończącej się wojny, bycia wygnanym z Iwagakure… nie załatwił paru spraw, które wciąż wisiały nad nim i które to cały czas przekładał, mimo że nie powinien.
Yumishi miał raczej… ogół bycia popularną, tudzież rozpoznawalną, nie tylko sytuację z Aiko i Nezuko. Mimo wszystko, choćby próbowała się zaszyć, to ma dusze szanse na zostanie rozpoznaną, bo mimo wszystko była kiedyś Tsuchikage, osobą wysoce rozpoznawalną… a po Nowym Kontynencie sporo chodziło ninja, po prostu. W tych czasach, w których przyszło im żyć, cieszył się, że przez większość swojego żywota był szeregowym ninja. Nawet udanie się na Stary Kontynent było obarczone mniejszym ryzykiem…
Nie chodzi o fakt, że przyszły się przywitać, bo byłaś Kage. Gomenasai, źle się wyraziłem. – Uśmiechnął się do kuzynki ponownie blado. – Na samym początku powiedziałaś… „że trzeba było się gdzieś zaszyć”. Mimo wszystko, zawsze istnieje szansa, że ktoś Cię rozpozna. Ninja są teraz rozsiani po Nowym Kontynencie. Nie zazdroszczę tego, po prostu. Fakt, że byłem przez całe życie raczej szeregowym ninja jest mi teraz mocno na rękę. – Dużo słów naraz jak na Yumishiego, jednakże czuł się w obowiązku wytłumaczenia, co miał na myśli. Ciemne oczy mężczyzny również lekko ożyły, gdy Shuten wspomniała o Tamurze… Ten człowiek wykonał heroiczną pracę, żeby uratować wiele żyć po tej… tragedii. Nie udało się pomóc Hachi, jednakże był mu dozgonnie wdzięczny i zapewne zawsze pozostanie. – Tamura – san… nie widziałem się z nim od... – tutaj się zatrzymał, spoglądając na kuzynkę wzorkiem mówiącym „sama wiesz od czego”. – Jak się miewa? – zapytał naprawdę… może nie tyle co ciekawy, a prosto z serca. Życzył mu jak najlepiej i miał nadzieję, że chociaż u niego było… lepiej.
Ze spokojem spoglądał na kuzynkę, która… widocznie przeżywała to, co jej zostało napisane w drugim liście. Yumi był bacznym obserwatorem. Nie wiedział, od kogo ten list był i jaka była jego zawartość, jednakże był pewien jednego: to co się w nim pojawiło wcale a wcale Shuten nie zadowalało i zapewne liczyła na zupełnie coś innego.
Nie mam Ci czego wybaczać – odpowiedział łagodnym głosem. Jego twarz – tak bardzo „niemęska” o jakże „kobiecych” rysach – miała również spokojny wyraz. Spoglądał na Shuten z delikatnym zmartwieniem, ale także i współczuciem. – W takim razie, mam nadzieję, że uda Ci się znaleźć tę osobę jak najszybciej i żeby wszystko skończyło się dobrze. Tego Ci życzę. – Nie bardzo miał co tu więcej dodać.
Zapewne siedzieliby sobie w cieszy, nic nie mówiąc dalej, gdy nagle Yumishi nie usłyszał słów Nezuko ze sceny. Urocze, kochane dziecko. Wiedział doskonale, że chciała dobrze i to nie była wina Kamado, że ich targały problemy, jednakże to była ostatnia rzecz, na którą by chciała zapewne mieć teraz ochotę. Żeby wzrok ludzi się na nią skierował. Westchnął ciężko, biorąc butelkę z sake, kieliszki i chowając je do torby, a następnie wyciągnął do Shuten dłoń.
Jeżeli dobrze się domyślam, to zapewne nie masz ochoty znajdować się teraz w centrum uwagi, więc pozwól, że Cię porwę w bardziej… spokojne miejsce i tam możemy posiedzieć i pomilczeć we dwoje. Co Ty na to? – zapytał, posyłając kuzynce blady uśmiech. Jeżeli dziewczyna przystała na jego propozycję, to pomógł jej wstać z ławki.
Obrazek

TSŪJITEGAN
Widzenie w dal [m]Widzenie sferyczne [m]Max. dziedzina stylu przewidywanych ruchówKoszt utrzymania na turę
2 500200S20
Awatar użytkownika
Sabataya Shuten
Posty: 939
Rejestracja: 27 kwie 2021, 12:40
Ranga dodatkowa: ex-Kage
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Ścieżka [Temat Ogólny]

W obecnym świecie każde miejsce, gdzie dało się zacząć wszystko od początku było dobre. Każde miejsce nadawało się, mniej lub bardziej, do powolnego dźwignięcia się na nogi. Z tym, że chociaż rzeczywiście los wrzucił ją do spisu shinobi Hany, myśląc o podobnym punkcie zaczepienia nawet nie pomyślała o nowych wioskach. Właściwie...
Co ona robiła w Hanie?
Czy jej obumarły ostatnie neurony?
Właściwie rzeczywiście - nie była w najlepszej formie. Więcej myślała o tym, by wylizać własne rany niż nad logiką działań ich drużyny. Teraz jednak wracając do całego tematu śmiało mogła stwierdzić, że większym geniuszem byłoby tylko usiąść podczas tych kilku ostatnich miesięcy u wybrzeży Smoczego Imperium łowiąc ryby. A mogli ułatwić sobie życie po stokroć wybierając bliższe Kumo, do którego koniec końców i tak właśnie wracali. Ehh...
Kiwnęła głową. Nie miała do słów Yumishiego nic więcej do dodania, mogąc co najwyżej zgodzić się z jego krótkim stwierdzeniem. Dodatkowo jej reklama najlepszej - bo koniec końców obecnie najbliżej serduszka Shuten - wioski ninja została... odrzucona? Rozumiała jednak niechęć do wracania na Stary Kontynent. Dla wielu stanowił ostatnio źródło sporej ilości złych wspomnień czy miejsce zwyczajnie nieprzychylne. Nie szło jednak ukryć zaciekawienia, kiedy ten wspomniał o powrocie do Kraju Ziemi. Raczej nie podejrzewała, by sama miała się tam znaleźć w najbliższym czasie. A jeśli znajdzie się tam powtórnie kiedykolwiek - mogła być jednym z najmniej mile widzianych ninja przez tamtejszego Feudała. Po sprowadzeniu powtórnie samurajów w miejsce wyrzuconych shinobi, sama miała problem ze spojrzeniem na niego nie jak na niewdzięcznego hipokrytę. Czy zamierzała coś z tym robić? Nie, absolutnie.
- Jakiś konkretny powód czy z sentymentu? - zapytała wprost, zaintrygowana planami kuzyna. - Czasami kusi odwiedzić Iwę nawet, jeśli nic tam szczególnego nie pozostało. A jeszcze wcześniej myślałam nad zwiedzeniem Yanabe z... przyjaciółmi. Nie wygląda jednak na to, by przywitano mnie tam z otwartymi ramionami. - uśmiechnęła się smutno na wspomnienie o wodospadach spływającymi po stokach górskich za miastem czy mostami ciągnącymi się nad przepływającą w szczelinie rzeką. Były takie miejsca, które chciało się pokazać innym. Głęboko jedna wierzyła, że gdy już znajdą swoją ulubioną załogę, wspólnie znajdą jeszcze milsze dla oka lokacje niż stolica Tsuchi.

Nie sądziła, że jej odpowiedź wywoła u mężczyzny potrzebę bardziej rozbudowanego wyjaśnienia, co rzeczywiście miał na myśli. Jednak z komunikacją tak już było, że chciało się być bardziej zrozumianym bardziej niż mniej. Tak jak Sabatayi na tym momentami przestawało zależeć na tym aspekcie nie czując, by bycie zrozumianą było w większości wypadków warte większego wysiłku z jej strony, tak jej członek rodziny postanowił bardziej nakreślić własne myśli. I rzeczywiście nieco minęła się z tym, co temu poprzednio chodziło po głowie.
- A tak, to... racja. - stwierdziła kiwając delikatnie głową. - Rzeczywiście sporo osób mnie kojarzy. Nawet... bardziej niż bym chciała. A wolałabym nie być kojarzona w ogóle. - uznała nieco podirytowana całym tym faktem. To nie tak miało być. Nigdy nie pchała się do akademii po sławę. Nigdy nie chciała być jakkolwiek wielkim ninja. A skończyło się wszyscy wiemy jak. Może prócz bycia "wielką" bo pewnie sporo osób uznałoby ją co najwyżej za silną, ale w tej niższej połowie tabeli. - Jest to o tyle kłopotliwe, że raczej nie wszyscy pałają do mnie sympatią. Albo zdążyli sobie wyrobić o mnie jakieś własne wyobrażenie. Nie zawsze jest dobre, a jeszcze rzadziej bardzo bliskie prawdy... - mruknęła niezadowolona, poniekąd jednak rozumiejąc skąd wynika to drugie. Ah... była pewna, że nawet jej drużyna nie ma jej całego obrazu. I nie mogła ich za to winić, skoro jakoś nigdy nie kwapiła się, by dzielić się historią czy głębszymi przemyśleniami. Co więcej - nie planowała tego zmieniać. Było... dobrze jak było. A chociaż im mniej osób zdawało sobie sprawę z tego, co trzyma w środku, tym mniej również było osób zdolnych ją na ich podstawie oceniać. Ba! Nawet z Tamurą nie chciała poruszać części kwestii, bardziej spodziewając się reakcji i zachowania białowłosego. W jego przypadku chyba bardziej obawiała się bycia niezrozumianą jeszcze bardziej i wyjścia na ofiarę niż złej woli. To... nie było coś, do czego byłby zdolny i tak. A skoro już o nim mowa:
- Ostatni raz widzieliśmy się w Ame nim ruszyłam w swoją stronę. Ale wygląda na to, że wszystko jest w porządku. Siedzi w dzielnicy klanowej i pracuje dalej w szpitalu. A przynajmniej nie pisał, by cokolwiek z tego się zmieniło. - wzruszyła ramionami, zerkając jeszcze na moment na list. - Z drugiej strony nie zazdroszczę. Codziennie ma okazję natrafić na własnego ojca. - uśmiechnęła się cierpko, nie mogąc sobie odpuścić ponarzekania na Koizumiego. Cokolwiek by się nie działo, jakkolwiek nie próbowałaby żyć z nim względnej zgodzie, gdzieś głęboko w niej pozostawał do niego żal o wiele rzeczy, z którymi w tym momencie nie szło wiele zrobić.

Podobnie jak z wiadomością. Co mogła obecnie zrobić z listem, wiedząc... nic? Siedziała zżerana przez własne domysły i umysł interpretujący treść w sposób, w jaki wpędzał ją w paskudny humor. O ile można było mówić o jakimkolwiek siedząc i zamartwiając się o stan kogoś, kogo darzyło się sympatią. Na życzenia Yumishiego skinęła głową. O tak, zdecydowanie chciała, żeby wszystko skończyło si dobrze. I żeby znalazła go jak najszybciej, byleby w końcu zakończyć całą tą katorgę pełną błądzenia po świecie i szukania sposobu na odnalezienie Kapitana, na które skazała się zostawiając ich wówczas w porcie. Gdyby jednak tego było mało, doszedł do niej znajomy, młody głosik tuż ze sceny i... nieco zbladła.
- No tak. No przecież. Czemu mnie to nie dziwi...
Prepare for trouble and make it double, huh? Mruknęła zmęczona pod nosem, po czym skorzystała z pomocy Yumishiego we wstaniu z krzesła. Zdecydowanie nie miała ochoty znajdować się w centrum uwagi. I pomilczałaby w jakimś spokojniejszym miejscu. Nie potrzebowała śpiewać na scenie. W sumie... nie potrzebowała śpiewać w ogóle. Pozwoliła sobie pociągnąć go dalej, bardziej ku skrajowi całego jarmarku, przechodząc za stragany i zatrzymując się bliżej wyjścia z imprezy. Ściągnęła też bolerko kładąc je na śniegu jako ekwiwalent ławki, których nieszczególnie ktoś rozłożył przy samych "drzwiach" festynu. Naturalnie też przesunęła się na tyle, by Yuishi również nie musiał siedzieć na śniegu. Tuż obok odłożyła również oba pudełka, zarówno to z listami i prezentami jak i to z pierniczkami od, Amaterasu uchowaj, Nezuko.
- Więc... co dalej? - zapytała nie wiedząc, czy jest nawet sens siedzieć dalej na festynie. Ma to, co chciała. Czy wypadało oczekiwać czegoś więcej? Mogła rzecz jasna posiedzieć w ciszy, jak najbardziej. Było to jakieś rozwiązanie. Miała jednak wrażenie, że na dłuższą metę może nie być to najbardziej porywające zajęcie, a jednak nie chciała, by nuda panująca wokół rudowłosej wysłała Yumishiego ku jego żonie wcześniej, niż później. I to w dość... niestandardowy sposób.
Obrazek
Awatar użytkownika
Sabataya Yumishi
Posty: 135
Rejestracja: 26 paź 2021, 0:16
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Ścieżka [Temat Ogólny]

Yumishi chyba wychodził z założenia, że po tych wszystkich wioskowych roszadach… miał dość. Najpierw upadek Kirigakure, potem zaś wygnanie ich z Iwy. Niby Amegakure mocno się po wojnie trzymało i tamtejszy Kage miał dobre relacje z Daimyo, jednakże wolał nie ryzykować, że znowu mu przyjdzie stracić miejsce, do którego zdąży się względnie przyzwyczaić i nawet nazwać domem… Bo zapewne tak by było, gdyby spędził parę miesięcy w Wiosce Deszczu. To chyba byłoby bardziej bolesne, aniżeli ścieżka którą wybrał – podróż w pojedynkę przez Nowy Kontynent. Nie było tak, że Yumiemu samotność nie doskwierała, że czasem nie tęsknił za ludźmi, których za sobą zostawił. Z Koizumim było mu nie po drodze, to fakt… jednak w klanie wciąż miał przyjaciół, których nie widział od zakończenia wojny. Jak tak myślał, to czasem wiele by dał, żeby po prostu usiąść razem, wspólnie i nie musieć się aż tak martwić jutrem.
Był wdzięczny Shuten za chęć pomocy – i to nie tak, że odrzucał jej propozycję w całości. Być może kiedyś się skusi i ruszy w tamte rejony. Jednakże na chwilę obecną… rany były zbyt świeże, by wracać na Stary Kontynent. Po prostu potrzebował się zdystansować wobec tego wszystkiego, co się stało i poukładać w głowie. Choć wiedział doskonale, że nie miał wyjścia, a odciąganie w czasie wizyty w Kraju Ziemi jedynie zmniejsza szansę na powodzenie.
W sumie to sentyment jest powodem – odpowiedział. – Po wojnie i w całym tym zamieszaniu z wygnaniem ludzi z Iwy… zaginęła jedyna pamiątka, którą miałem po ojcu, jego łuk. Chciałbym go odzyskać. – Jakby nie patrzeć, na tamtych terenach był też grób jego żony i syna, które zapewne też chciałby odwiedzić, jednakże nie wspominał o tym głośno. Mówienie o Hachi wciąż powodowało ból. – Myślę, że wielu z nas nie byłoby tam mile widzianych. – Może i Yumishi nie zapisał się na kartach historii w żaden szczególny sposób… to mimo wszystko był shinobi i choćby chciał, to może być ten fakt ukryć. W teorii mógłby wyruszyć na wyprawę bez łuku, jednakże… to była jego główna broń. Wtedy musiałby przerzucić się na używanie technik czy to suitonu czy futonu, a to też nie pomogłoby mu raczej w ukrywaniu faktu bycia ninją.
Cóż, niby mówią w jednym języku… jednak Yumishi się trochę odzwyczaił od rozmowy z drugim człowiekiem, bo większość czasu spędzał w samotności – to raz. Dwa, zwykle mówił zdecydowanie mniej niż teraz i raczej nie musiał wchodzić na skomplikowane tematy. Z całym szacunkiem do mieszkańców Banana no Kuni, byli oni naprawdę życzliwymi ludźmi, jednakże większość rozmów, które w tym kraju prowadził było wymianą kilku zdań, gdy ktoś go prosił o pomoc w jakiejś… prozaicznej czynności jak naprawienie płotu czy pomoc w zbiorze bananów, bo i tym się zajmował. Żadna praca w sumie nie hańbi.
Domyślam się, że może to być upierdliwe… Gdybym był na Twoim miejscu, zapewne ogoliłbym się na łyso. – Kiepski żart, rzucony z bliżej nieznanego mu powodu. Może by trochę… rozluźnić atmosferę? Z drugiej strony ta nie była jakoś spięta. Nostalgiczna, w momentach depresyjna, jednakże nie była spięta. Raczej? – Możesz próbować zmienić opinie, które sobie ludzie o Tobie wyrobili, ale… czy warto? – Yumishi nie był tego wcale taki pewien. Czasem to mogło się okazać bezcelową walką z przysłowiowymi wiatrakami, która nic nie zmieni. Może lepiej po prostu skupić swoje siły na czymś innym, a to co myślą ludzie mieć w nosie?
Z jednej strony rozumiem, dlaczego oddałaś klan w ręce wuja, z drugiej… cóż. – Niech to będzie wystarczający komentarz na temat tego, co Yumishi myślał na temat Koizumiego i tego, w jaki sposób zarządzał klanem. Niech zdrowie mu dopisuje i żyje jak najdłużej, jednakże… dopóki on był głową rodziny, Yumi raczej nie zamierzał się do Ame wybierać, a chociaż nie na stałe. – Dobrze słyszeć – skomentował jedynie stan Tamury. Nie wiedzieli, że sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Czarnowłosy pragnął jednak wierzyć, że chociaż u jego kuzyna jest… no lepiej. Bo on też przeszedł swoje tragedie i nie miał łatwo w życiu.
Yumishi był tym typem człowieka, który już dawno przestał wierzyć w to, że odnajdzie w życiu spokój i choć odrobinę radości… jednakże życzył takowemu ludziom, którzy go otaczali i byli w jakiś sposób dla niego bliscy. Z Shuten łączyły go więzy krwi, był jednocześnie wdzięczny za wszystko, co zrobiła – dla klanu, czy dla Iwy i uważał, że dobrze swoją rolę spełniła i to nie było jej winą, w jaki sposób zostali potraktowani przez Daimyo Tsuchi no Kuni. Po tych kilku chwilach spędzonych dzisiejszego wieczoru we dwoje, naprawdę pragnął dla niej jak najlepiej – by znalazła osobę, która wysłała jej list, który tak bardzo chwycił ją za serce. By odnalazła swoją ścieżkę, a także i miejsce na ziemi, które będzie mogła nazwać domem – niezależnie od tego, gdzie by ono nie było.
Szybka ewakuacja spod sceny i skierowanie kroków w bardziej ustronne miejsce, gdzie nie było takiego tłoku jak na głównej ścieżce – plan został spełniony. Yumishi odetchnął z ulgą, by następnie usiąść koło kuzynki, wcześniej jednak również zdejmując swój świąteczny płaszcz, który był na tyle duży, żeby mógł zrobić im za kocyk, tak więc po prostu ich nim przykrył. Niby nie było zimno… ale tak jakoś automatycznie to zrobił. Położył też w ich pobliżu tę butelkę z sake (w połowie już pusta), gdyby jednak Shuten zmieniła zdanie; Na pytanie kuzynki nie odpowiedział od razu. Uniósł wzrok ku niebu, by następnie lekko się uśmiechnąć. Kąciki jego ust ledwo drgnęły ku górze, jednakże po raz pierwszy tego wieczoru nie było w tym uśmiechu smutku… a raczej swego rodzaju spokój, może nawet i ulga?
Możemy razem pomilczeć. Możesz mi ponarzekać, albo możemy wspólnie naiwnie pomarzyć o przyszłości, w której jest miejsce na odrobinę szczęścia… Ty mi powiedz, na co masz ochotę, kuzynko – odpowiedział, sięgając po pierniczka i odgryzając ciastkowemu ludzikowi głowę.
Obrazek

TSŪJITEGAN
Widzenie w dal [m]Widzenie sferyczne [m]Max. dziedzina stylu przewidywanych ruchówKoszt utrzymania na turę
2 500200S20
Awatar użytkownika
Katagiri Kayo
Posty: 250
Rejestracja: 12 gru 2021, 17:11
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Ścieżka [Temat Ogólny]


Kayo opuściła towarzystwo dwójki zgrywusów. Po kilkunastu chwilach wymijania straganów namierzyła jakiś z napojami. Nie mogąc wytrzymać już zbyt długo tego pieczenia, czym prędzej odezwała się do stojącego za straganem mężczyzny – Soku, zimnego, bardzo proszę — I nie zostało jej nic innego jak poczekać na zamówienie, oczywiście nie było ono za darmo, musiała zapłacić. Niezbyt wiele, był to w końcu tylko sok. Jak tylko dostała swoje zamówienie, zaczęła go powoli sączyć, odnosząc przy tym wyraźną ulgę. Starała się bardzo, by wystarczył jej na jak najdłużej.
Gdy tak sączyła swój napój, sięgnęła po swoją mapę, wyjęła ją z worka i wlepiła ślepia w kilka niebieskich punkcików, które się tam wciąż pojawiały. – Zero... Dziwne imię, ciekawe kto to — Blondynka kiepsko znała świat ninja. Nie była wyedukowana, dlatego owe imie nic jej nie mówiło. Nawet jeśli coś by jej zaświtało, to czy ten tajemniczy Zero niszczyciel naprawdę pojawiłby się w takim miejscu. Pewnie nie. Kayo wzruszyła ramionami i zaczęła się rozglądać w kierunku, który wskazywał jej lokalizacje jej kolejnego celu. Po krótkim okresie sączenia napoju w spokoju wzięła worek i pokierowała się w stronę, w którą prowadził ja niebieski znacznik. Z każdym krokiem zbliżała się do niego bliżej... Ale co faktycznie spostrzegła gdy była już wystarczająco blisko? Musiała mieć pewność, że prezent trafi do właściwej osoby i nie pomyli się w wyborze adresata.
► Pokaż Spoiler
— Mowa —
► Pokaż Spoiler | Sens Bushido odnajduje w śmierci
Prowadzone misje 7/4
Misja CPatrol - Kurosawa Shin'ichi
Awatar użytkownika
Jelonek
Posty: 1113
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:38
Ranga dodatkowa: Daimyo
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:

Re: Ścieżka [Temat Ogólny]

MG Mode

Młoda Kayo, nie miała innego wyjścia niż dalej wykonywać powierzone jej obowiązki, nawet jak miała między nimi taką przerwę. Kto by się spodziewał, że Rie z Raionem tak bardzo zajmą jej czas? Czy był to dobrze spędzony czas, czy źle? Czy przez to zmusiła ludzi do czekania dłużej na swoje prezenty? Tyle pytań, tak niewiele odpowiedzi. Na ten moment jednak, działała. Podążała za sygnałem, i zauważyła że... kieruje się nawet za lodowisko. A lodowisko było za drzewkiem, czyli... kierowała się zdecydowanie dalej od terenów imprezy, niż pewnie początkowo się spodziewała. Ba, wszedła nawet w lasek za lodowiskiem, idąc nim przez minutę. Aż by ktoś pomyślał, że urządzenie jakie dostała szwankuje. W końcu jednak dojrzała stoliczek. Taki niezbyt wielkie, okrągły, drewniany. Idealne aby z kimś usiąść i wypić kawę czy herbatę. Może i to też było celem tego stoliczka? W końcu obok niego, były tylko dwa krzesełka. Również drewniane, i na pierwszy rzut oka tanie. To co jednak najbardziej zapewne skupiło uwagę dziewczyny, to... chłopak. Mężczyzna.
. Trochę starszy od niej. Gdyby miała strzelać, pewnie miałby z 27 lat. Ubrany w dość... nietypowy strój, pod pewnymi względami, jednak nie na tyle by faktycznie wyróżniać się z tłumu. Siedział sam, z dwoma filiżankami i dzbanuszkiem z herbatą przed nim. Nie ruszał ich jednak. Patrzył w stronę całego przyjęcia, chociaż tego miejsca definitywnie nie było go widać. Zdawał się... zamyślony. I trochę... smutny? Nucił sobie coś pod nosem. Coś, co po chwili Kayo rozpoznała jako bardziej znaną pisoeneczkę. "Last Christmas". Białowłosy jednak w końcu mrugnął oczami. Zerknął w stronę Kayo.
- Oh. Gość. - stwierdził, chyba nawet delikatnie zaskoczony, ale jednocześnie nie zaskoczony? Wskazał jedną ręką na drugie krzesełko, jakie to nie było zajęte przy stoliczku. - W czym mogę Ci służyć, Kayo? Pomocniczko pani Mikołajowej?
Zapytał, co... no było trochę nie tak. W końcu to ONA miała pomóc MU dając mu JEGO prezent, prawda? To nie tak, że on jej miał pomagać... A może? Ta decyzja jednak, była już w rękach Kayo.
Wcielenie Jelenia
Moderator Fabularny | Moderator Techniczny | Miły człek jakiego można pytać o rzeczy i pomoc | Hidden Admin
Prowadzone wątki 6/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
  • The Inquisitor's Journey - Ichijou Michiru
Awatar użytkownika
Katagiri Kayo
Posty: 250
Rejestracja: 12 gru 2021, 17:11
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Ścieżka [Temat Ogólny]


Kayo nie podejrzewała Mikołajowej o danie jej wadliwej mapy, zwłaszcza że nie miała ani bladego, ani zielonego pojęcia jak ta w ogóle działała. Można więc rzec, że przyjęła wszystko na słowo honoru, a słowo mikołajowej musiało znaczyć wiele. Musiała jednak przyznać, straszliwie daleko ją ten świstek prowadził, co przyprawiło ją o stos myśli. Między innymi takich, w których zaczęła rozważać, czy to czasem nie ona przyczyniła się do opuszczenia imprezy tego człowieka, właśnie przez nie otrzymany jeszcze prezent.
Stolik idealnie nadający się do zajęcia go przez dwie osoby. Przez chwilę Kayo pomyślała, że musiało to być miejsce, w którym dwójka osób może odpocząć od tłumu i cieszyć się świętami we własnym towarzystwie. Uważała, że to miłe, zwłaszcza że Mikołajowa pomyślała i o takich osobach. Gdyby nie to, że zgłosiła się do roznoszenia prezentów, zapewne sama szukałaby jednego z takich miejsc... Ciekawe ile ich w ogóle było, być może akurat to było jedynym? Stolik to jedno, ale to, kto go zajmował, wydawałoby się przygotowany, oczekujący na coś... Nie, na kogoś. Dwie filiżanki, dzbaneczek i pozbawiony uśmiechu wyraz twarzy samotnego osobnika wcale nie napawał radością, przynajmniej od pierwszego wejrzenia. Przez moment Katagiri zastanawiała się, skąd ten smutek gościł twarzy blondyna. Czyżby ktoś z kim był umówiony, nie pojawił się tam, gdzie miał się pojawić? Czy może to wszystko wina jej zwłoki nieotrzymanego jeszcze prezentu? Obie opcje były równie możliwe a do Kayo, niestety przemawiała bardziej ta druga. Dziewczyna kojarzyła nuconą przez chłopaka, wyraźnie od niej starszego, melodię. Wydawało się jej, że gdzieś ją już słyszała i kojarzyła ją z zupełnie nieznanym sobie językiem... Albo się jej wydawało?
Nie zdążyła się nawet odezwać, ale już została dostrzeżona a gdyby tego było mało, również zidentyfikowana w dodatku bezbłędnie! – yyy Hai! — Zerwała się do pionu, od razu potwierdzając jego słowa – To ja. Katagiri Kayo-desu — Powiedziała niepewnie, lecz grzecznie, jakby spodziewała się otrzymać w tej chwili rugi za swoje opóźnienie. Wiedział, kim ona jest, wiedział wszystko. Mikołajowa już musiała przekazać informacje o jej zwłoce, albo wiedział, że się spóźniła? Albo widział? Czy miało to znaczenie? – Um... Przepraszam Zero-sama za opóźnienie, to nie powinno się wydarzyć. Obiecuję, że resztę dostarczę bez żadnej zwłoki, jak obiecałam od początku. — Mówiła na jednym wdechu, oczywiście standardowo już serwując głęboki ukłon na przywitanie z Zero, nie spoglądała wtedy w jego stronę, a raczej jak to w ukłonie. Założyła, że musiał również być jednym z pomocników, lub innych istotnych na tej imprezie osób. Może nawet właścicielem tutejszej ziemi?
Spojrzała, nie kryjąc zawodu na swojej twarzy, do jakiego doprowadziło ją jej dotychczasowe zachowanie, a raczej opóźnienie, do jakiego nigdy nie powinno dość u kogoś tak obowiązkowego jak ona. – Zero-sama, możesz przyjąć prezent jaki miałam dostarczyć w twoje ręce — Mówiła już pewniej, nie biorąc do siebie słów, jakie z jego strony padły. W końcu spóźniła się i mógł prezentu nie przyjąć. A tak... To byłaby przyjemność dla niej jeśli go przyjmie po spóźnieniu. Wtedy też zerknęła do worka, który zdążyła z siebie przed ukłonem ściągnąć. Chwilę w nim pogrzebała i wyciągnęła odpowiednią paczuszkę. Była ona ładnie zawinięta w czerwony papier i zawiązana zieloną wstążeczką. Kto wie, co znajdowało się w środku. Może jakiś fajny gadget, albo strój mikołaja? A może nawet przebranie zdolne z niego zrobić tego ZERO, którego tak każdy nienawidził?
Wystawiła prezent trzymany w obu rękach w kierunku wyższego blondyna – Wesołych świąt Zero-sama i oby twoje największe marzenie się spełniło. — Powiedziała, chcąc zabrzmieć zupełnie szczerze mimo wypowiadanego banału, nie wpadła na nic lepszego, bo z natury i własnych doświadczeń nie była najlepsza w wymyślaniu i składaniu życzeń. Obserwowała blondyna przez kilka chwil, bo nie mogło umknąć jej ciekawości to, co znajduje się w środku prezentu dla kogoś, kto obchodził święta tutaj, sam z dala od innych. – Zero-sama, przepraszam, że pytam, bo może to być osobiste, ale czekałeś tutaj na kogoś, kto zdecydował się nie stawić? — Wszystko wydawało się przygotowane jak na całkiem intymne wręcz spotkanie.
► Pokaż Spoiler
— Mowa —
► Pokaż Spoiler | Sens Bushido odnajduje w śmierci
Prowadzone misje 7/4
Misja CPatrol - Kurosawa Shin'ichi
Awatar użytkownika
Sabataya Shuten
Posty: 939
Rejestracja: 27 kwie 2021, 12:40
Ranga dodatkowa: ex-Kage
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Ścieżka [Temat Ogólny]

Więc chciał coś odzyskać. Bardzo konkretny przedmiot swoją drogą. Tak jak teoretycznie Iwa powinna być obecnie opustoszała to... no właśnie. Powinna. Wszyscy wiemy, że tak to nie działa. Gdyby zjawiła się w Kiri, zapewne obskoczyłoby ją stado nukeninów i bandytów. Czy Kamień prezntował się obecnie tak samo? Szansa na to była i to spora. Można by się łudzić, że ktoś od Daimyo patroluje tamte tereny - ot, gdyby jakiś shinobi próbował wrócić do gniazda - jednak jej wiara w Feudała mocno podupadła od czasu opuszczenia Kraju Ziemi. Na jego kolejną uwagę uniosła delikatnie brew.
- Ninja czy zwykli ludzie: z zewnątrz wszyscy wyglądamy tak samo. Czy to nie naszym forte powinna być zdolność wmieszania się w tłum? - tak jakby nie zawsze była wśród nich moda na niszczenie infrastruktury czy przemodelowanie najbliższego krajobrazu. Z natury mieli działać "po cichu". Motyw ninja-skrytobójcy jednak wyjątkowo zatarł się na przestrzeni wieków. - Dobre przebranie wraz z odpowiednim zachowaniem powinny nieco pomóc. Ludzie inaczej na ciebie spojrzą nosząc podróżny płaszcz, niż jeśli do tego założysz blaszkę z symbolem Iwy i kaburę z kunaiami. Z łukiem na plecach możesz zgrywać łowcę. - no i jeśli nawet wszedłby do kraju, pewnie nie zwróciłby na siebie większej uwagi. W przypadku Shuten? Zdecydowanie potrzebowałaby czegoś więcej niż płaszcz, by nikt jej nie poznał. - W każdym razie uważaj. Nie wiadomo, co zalęgło się w Iwie pod naszą nieobecność. Warto rozeznać się w sytuacji nim wejdziesz tam szukać czegokolwiek. - rzuciła jeszcze przyjacielską radą, nie mając jak bardziej pomóc Yumishiemu. Zgadywała jednak, że nic z tego, co powiedziała, nie było szczególnie odkrywcze.

Temat popularności i rzucania się w oczy trwał w najlepsze. Niektóre kwestie zostały przedstawione bardziej klarownie, jednak... czy było to w tym momencie coś dobrego? Może. Albo może nie, bowiem tuż po tym słowa kuzyna sprawiły, że rudowłosa z miejsca obruszyła się, wzięła mimowolnie większy wdech i wyprostowała się prosto patrząc na czarnowłosego mężczyznę z wyrzutem, jakby właśnie obraził całą jej rodzinę do piętnastego pokolenia wstecz. Pomijając fakt, że też do niej należał.
- Po moim trupie. - stwierdziła łapiąc delikatnie dłonią kilka swoich kosmyków. To DEFINITYWNIE była groźba. W sumie to nie. I to nie tak, że Shuten o tym nie wiedziała. Wiedziała. Ale było jednak coś martwiącego w tym, że ktoś myślał o ścinaniu jej na łyso. - To pamiątka! Napaliłbyś łukiem swojego ojca w kominku, hm? - zapytała przyglądając mu się bacznie z dużą dozą udawanej powagi. Bo nie oszukujmy się: prócz drobnego zaniepokojenia dość szalonym pomysłem, ciężko było bardziej się przejąć. Ale tak było zabawniej. Przynajmniej przez chwilę, nim Yumishi poruszył dość istotny temat. Może nie smutny ale bardziej... filozoficzny? A skoro zapytał, ta zastanowiła się nieco nad odpowiedzią. Tak jak miała swój pogląd na temat próby zmieniania opinii o sobie w oczach innych osób, tak sformułowanie jej by miała sens było kompletnie innym problemem.
- Nie, nie ma. - zaczęła prosto, zaraz jednak dalej kontynuując. - Możemy przekazać jedynie słowa. Ale znaczenie tych słów do coś, co ludzie przypisują sobie sami. Cokolwiek zrobisz czy powiesz: każdy oceni cię wedle własnych doświadczeń i światopoglądu. Możemy mówić o empatii ile chcemy. O próbie postawieniu się na miejscu drugiej osoby. Jednak nic nie zmieni tego, że ludzie zrozumieją nas tylko na tyle, na ile pozwalają im ich własne przeżycia. A nawet wtedy możesz trafić na dwie osoby, które przeszły przez to samo, ale ich odczucia i wyciągnięte wnioski nie pozwolą w pełni zrozumieć drugiej strony. Mogę się z tobą założyć, że gdybym teraz miała zacząć opowiadać wszystkim tym ludziom całą historię mojego życia, uznaliby mnie albo za żałosną, albo za ofiarę wymagającą głaskania po głowie. I wszyscy irytowaliby mnie tak samo. - wzruszyła ramionami zapadając się nieco bardziej na krześle. Nie żeby nie lubiła głaskania po głowie. Albo jakiegoś przytulenia od czasu do czasu... przynajmniej tak długo, jak nie czułaby się z tym dziwnie. Ale to dlatego, że była takim samym człowiekiem jak inni, a nie skrzywdzonym przez życie rodzynkiem wymagającym szczególnego rodzaju traktowania, jak momentami miała wrażenie w przypadku drugiego kuzyna. Tak długo, jak ktoś jest w stanie zrozumieć chociaż ułamek tego, co ma na myśli: byłaby zadowolona. A i o takie osoby całkiem ciężko, właśnie przez to: każdy widział pewne fakty inaczej. Odbierał świat po swojemu. Było to jednocześnie coś dobrego i problematycznego dla osoby, która nawet nie chciała szczególnie rozmawiać o całkiem solidnej części, głównie personalnych, tematów.
- Nie jestem typem przywódcy. Nawet z rodziną nie jestem zżyta. Jeśli jemu zależy bardziej, nie będę się mieszać. Ale dalsze życie z kimkolwiek stojącym znowu nad moją głową mnie nie interesuje. - odparła pokrótce w kwestii oddawania władzy. Spokojnie i bez większych emocji, wzrokiem uciekając na moment gdzieś w tłum. Ciekawe swoją drogą czy też przyszedł na festiwal... Nie zamierzała jednak tego sprawdzać. Nie zależało jej. Prędzej może poszukałaby Tamury, ale z drugiej strony nie wiedziałaby nawet chyba o czym rozmawiać. W domu wszyscy zdrowi? Tak? Świetnie. Znając ich pewnie temat by się w końcu znalazł, ale nie na pogaduszki przyszła, prawda?

Ucieczka od stolika zakończona sukcesem. Tylko na jak długo, nim mały diabeł pod postacią Nezuko ją znajdzie i zaciągnie na... w sumie nie, nie zaciągnie. Ale jednak nie miała ochoty tłumaczyć jej, dlaczego to zły pomysł. Na niewiele rzeczy miała właściwie. Na niewiele też zwracała większą uwagę, podsumowując przykrycie ich ściągniętym płaszczem jedynie krótkim zerknięciem w jego stronę, nim kątem oka spojrzała ponownie na Sabataye. Westchnęła cicho pod nosem na jego odpowiedź, nim sama uśmiechnęła się smutno zwieszając głowę i obejmując ramionami przyciągnięte pod brodę kolana.
- Na ostatnim spędziłam połowę własnego życia. Nie mam sił marzyć. Nie o... jakkolwiek szczęśliwym, spokojnym życiu. Dla mnie to nie marzenie. To cel. Nie wiem jak ty, ale moim zdaniem wycierpieliśmy się nadto... - odparła cicho, flegmatycznym tonem nim ponownie spojrzała w kierunku kolorowych światełek i stoisk w głębi festynu. - Ale można ponarzekać. Jestem w tym dobra. Albo byłam. Nie wiem... - kiedyś? Mogła pisać doktorat z narzekania, kiedy co chwilę znajdowała jakieś drobne niedogodności godne przeklinania. I właściwie nawet nie wiedziała, kiedy przestała ich dostrzegać. Jakby wszystkie te drobne problemy zostały przykryte w końcu na tyle dużym, że przestały mieć znaczenie. - Tylko nie wiem na co. Jakieś propozycje? - jej pewnie chwilę zajmie znalezienie powodu. Albo i nie, bo na dobrą sprawę mogła wziąć pierwszą z brzegu rzecz, jaka obecnie dźgała ją po całej sytuacji z listem. Z tym, że jakoś nie czułaby się z tym zbyt dobrze. Właściwie nie wiedziała, z czym by się obecnie tak nie czuła.
Obrazek
Awatar użytkownika
Yamanaka Aiko
Posty: 476
Rejestracja: 27 kwie 2021, 4:55
Ranga: Tokubetsu Jōnin
Ranga dodatkowa: Iryōnin
Discord: meei#6947
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:

Re: Ścieżka [Temat Ogólny]

Aiko znana była z miękkiego serca; nigdy nie przypuszczała, że cokolwiek na świecie może zmiękczyć je jeszcze bardziej. A tu cyk, pojawiła się Nezuko. Była jak taka iskierka, której niewinność nie została zniszczona przez brutalność tego świata; naturalnie i z łatwością potrafiła odpędzić nawet najczarniejsze chmury, które pomimo zakończenia wojny nie chciały odsłonić nieba. Yamanaka miała tylko nadzieję, że spokojne życie w stolicy u boku porządnych rodziców uchroni ją przez zetknięciem się z problemami, z jakimi musiała się mierzyć chociażby ona, gdy zdecydowała się wejść na drogę shinobi. Spotkanie z dziewczyną było miłą odskocznią od tego wszystkiego, z czym była zmuszona się zmagać Aiko, jako liderka niemal całkowicie wyniszczonego klanu z Wioski, która była pod gruzami. Mimo swoich zmartwień i problemów, i tak zawsze wybierała stronę "wspierającą" - taki typ człowieka. Tak było po prostu lepiej dla wszystkich.
Zajmując jedno z wolnych miejsc w pierwszym, posłała dziewczynce uśmiech, który miał dodać jej odwagi. W końcu dla Kamado to było wielkie wydarzenie, stać na scenie i śpiewać przez gromadą obcych twarzy; nawet, jeżeli jasne było, że wszystkim się spodoba i nie musiała się bać, że nie zostanie wynagrodzona oklaskami. A gdyby komuś jakimś cudem chodziło po głowie wybuczenie dziewczynki... Yamanaka była zwarta i gotowa, by ułatwić mu zmianę zdania. Mniej lub bardziej dosadnie.
Gdy utwór dobiegł końca, nagrodziła dziewczynkę oklaskami.
- Nie spodziewałam się, że masz taki talent! - przyznała z uznaniem, lekkim, dosyć naturalnym ruchem czochrając czuprynę dziewczynki. -Aż dziwię się, że Zespół Mikołajowej nie zaoferował Ci miejsca w grupie... chociaż to pewnie dlatego, że bali się konkurencji. - dodała. Na wspomnienie o Shuten, Aiko na moment zamilkła, zastanawiając się w jaki sposób ubrać w słowa to, że wyciąganie czerwonowłosej na scenę to nie jest najlepszy pomysł, na jaki wpadła Nezuko. Empatia, której miała aż ponadto pozwoliła jej przypuszczać, że to jest ostatnie, na co ma ochotę, a nastrój znacznie odbiegał od tego na imprezie plażowej.
- Wydaje mi się, że zdecydowanie zainspirowałaś ją swoim występem.- przyznała. - Nie wiem jednak czy to dobry pomysł, żeby wyciągać ją teraz na scenę. Zwłaszcza, że chyba udało jej się spotkać z kimś ze swojej rodziny... więc pewnie to jemu chce poświęcić jak najwięcej czasu. - dodała, decydując się powiedzieć wprost, co ma na myśli. W końcu Nezuko była rozgarniętą dziewczynką i pomimo wieku, na pewno zrozumiałaby o co chodzi Yamanace.
- Co Ty na to, żebyśmy poszukali twoich rodziców? Myślisz, że widzieli twoje przedstawienie?
Obrazek
w tobie jest dość miłości, by ogrzać cały świat
i dość gniewu, by cały świat zniszczyć
aria of the soul

telepatia | słowa #9c6cb5
myśli
głos
Zasięg sensora bez pieczęci | z pieczęcią24 metry | 1000 metrów
► Pokaż Spoiler
Inna odsłona Jajko
Was it a good choice, tho? - Fabuła D | Senju Rie
► Pokaż Spoiler
ja: Don przy sprawdzaniu mojej karty postaci czytał na głos na voice historię i prawie płakał ze śmiechu.
Ja też płakałam, ale bardziej z zażenowania

Hefajstos: Przepraszam. Moje są równie słabe, też się możesz pośmiać.
Znaczy nie słabe.
Przepraszam.
Śmieszne


Obrazek
According to Eiji, I'm officially Norka's balls
Awatar użytkownika
Jelonek
Posty: 1113
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:38
Ranga dodatkowa: Daimyo
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:

Re: Ścieżka [Temat Ogólny]

MG Mode (Kayo only)

Czy było to jedyne takie miejsce dla ludzi, chcących się nacieszyć własnym towarzystwem we dwójkę? Czy był to jedyny stoliczek? Czy zostało rozstawionych parę, i o ich egzystencji wiedziały jedynie osoby, jakie natarczywie szukały dla siebie takiego spokojnego miejsca? Tego niestety, Kayo nie wiedziała. Nie znalazła nigdzie indziej takich stoliczków, to też bardzo prosto można było założyć, że ten był jedyny. Czy była to prawda? Czy Mikołajowa, nie zaoferowałaby takiego stoliczka też innym osobom chętnym do skorzystania z chwili ciszy? Z okazji, do odcięcia się od tłumu?
Znając blondynkę - co było również bardzo błędnym stwierdzeniem, z racji że ciężko było powiedzieć że ktokolwiek znał panią Mikołajową - zapewne pozwoliłaby na takie coś. Zdawała się być osobą dbającą o szczęście ludzi. Nie odbierałaby im go, z powodu tak błahego jak zmuszanie ich do integrowania się gdy nie chcieli, prawda?
Te jednak, mniej lub bardziej istotne detale, nie zaprzątały aż tak głowy młodej samurajki. Bardziej smutek nieznajomego jej osobnika, zdawał się być czymś przykuwającym uwagę. Co go wywołało? Najlogiczniejszą odpowiedzią zdawało się stwierdzenie, że ktoś go wystawił. Najbardziej realistyczny scenariusz. Jak często zdarzały się takie przypadki, że mimo umówienia się ze sobą, któraś strona zawodziła? Nie dało się określić. Nikt nie prowadził żadnej statystki ani analizy takich danych. Powodów jednak, ku takiej "zdradzie" było bardzo wiele. Czasem, był nim wypadek. Innym razem, konflikt rodzinny. Jeszcze innym, zapracowanie. Było wiele usprawiedliwień, jakie faktycznie sprawiały że dało się darować takie pozostawienie kogoś na lodzie. W święta jednak? W tak magiczny okres jak ten, ktoś zwyczajnie zostawił... Zero? Nie było to wiadome. Nie zapytała o to. A fakt, że mężczyzna znał jej imię?

Mikołajowa musiała na nią nagadać. Na 100%.

Słysząc przeprosiny, mężczyzna machnął dłonią i pokręcił głową. Zerknął na worek z prezentami, jaki to jeszcze trzymała, po czym przeskoczył bardziej na właśnie kłaniającą się mu dziewczynę.
- Nie martw się. Nigdzie mi i tak nie było śpieszno. - stwierdził dość neutralnie, bez jakichś większych uczuć. Samo nazwanie go "sama", również zdawało się nie wywołać reakcji, zupełnie jakby był do tego przyzwyczajony. Może był? Może jej teoria, że był właścicielem tutejszej ziemi była faktycznie prawdziwa? Czy to była prawda, czy nie, wyciągnęła paczuszkę w stronę mężczyzny. Ten podszedł do niej dość powoli, jakby nie przejmując się aż tak prezentem. Nie będąc wielce ciekawym czym on był. Odebrał jednak prezent. Zwinnym ruchem dłoni, jakiego Kayo nawet nie była w stanie dostrzec, wstążeczka się rozwiązała, a opakowanie zero odłożył tymczasowo na stoliczek. Złapał tkaninę jaka wyłożyła się z papieru i wyciągnął ją. Zamachnął się raz, tak jakby ją wytrzepywał. I był to... sweterek. Zielony, typowo świąteczny mający obrazki reniferów i choinek. Do tego jednak, z przodu były napisy. Te już zdecydowanie ktoś opisywał własną rękę. Cztery, trzy, dwa, jeden i... Zero. Poprzednie 4 cyfry nie były zbyt wielkie, ale dało się rozczytać że kierują one wszystko ku zeru. Tak, jakby to było odliczanie jakieś. Z czego sam napis zero, był 4 razy większy od pozostałych. Jakby to ono było punktem kulminacyjnym.
- Ciekawy prezent... nie powiem. Nietypowy. I niewiadomo od kogo... - stwierdził, przypatrując się swetrowi. Po chwili go jednak złożył, i odłożył na trzecie krzesełko znajdujące się przy stoliku. Zaraz... od kiedy ono tam się znalazło? Kayo nie zdążyła mrugnąć, a ono się pojawiło znikąd. Nie mniej jednak, zostało wykorzystane jako podstawka do jedzenia. Dość dobre życie, jak się innego nie znało. - Obawiam się jednak, że preferujesz aby moje życzenie się nie spełniło. Mało kto je dzieli, a wielu chce co innego.
Proste słowa, na proste życzenia jakie to otrzymał. Pytanie jednak, jakie po chwili zostało zdawane? Te sprawiło że mężczyzna spojrzał w niebo. Na padający śnieg. Zdawał się myśleć przez dłuższą chwilę nad odpowiedzią.
- ...nie. Było to bardziej przyzwyczajenie, i wola zostania samemu, niż czekanie na kogoś kto wiem że się nie zjawi. - odpowiedział zwyczajnie. Neutralnie. Jakby nie miał nic przeciwko ciągnięciu tematu. Pytanie jednak, czy Kayo chciała się o takie rzeczy dopytywać nieznajomego, czy raczej planowała zostawić go sobie?
Wcielenie Jelenia
Moderator Fabularny | Moderator Techniczny | Miły człek jakiego można pytać o rzeczy i pomoc | Hidden Admin
Prowadzone wątki 6/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
  • The Inquisitor's Journey - Ichijou Michiru
Awatar użytkownika
Uchiha Nezuko
Posty: 185
Rejestracja: 19 cze 2021, 10:25
Ranga dodatkowa: Chibi Ryū
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Ścieżka [Temat Ogólny]

Występ Nezuko spotkał się z ogromem braw i owacji. Przynajmniej jeśli chodzi o publikę jaka była pod sceną. Oczywiście nie dała by radę gdyby nie było Aiko w pierwszym rzędzie na którą co jakiś czas zerkała by dodać sobie otuchy. Z czasem trema ją opuszczała i gdy kończyła występ, w zasadzie mogłaby zostać na kolejną piosenkę i jeszcze jedną. Niestety była kolejka, w której czekały kolejne osoby więc młoda Kamado szybko oddała mikrofon zespołowi i zeszła do wspierającej ją Yamanaki. Chibi Ryu bardzo się cieszyła, że chodź jedna osoba była tu dla niej lecz fakt, że innym się podobało też był ważny. Na komentarz blondynki jedynie uśmiechnęła się radośnie.
Dziewczyny oddaliły się kawałek od sceny by nie robić sztucznego tłoku a następnie została wytłumaczona Nezu sprawa z Shuten. Uśmiech zszedł jej trochę z twarzy i zaczęła się nad tym intensywnie zastanawiać. Tak intensywnie, że jej czoło mówiło samo za siebie, że zachodzą procesy myślowe.
- Coś złego się stało z rodziną Shuten-chan? Teraz jak o tym myślę, to wyglądali na mało wesołych jak rozmawiali. I jeszcze pili ten ohydny alkohol dla dorosłych! - dziewczynka nabrała powietrza w policzki robiąc naburmuszoną minę. Nie podobało jej się, że jej przyjaciółka piła coś tak niedobrego. Dobrze, że Aiko-nee-chan nie była taka! To by dopiero było gdyby i ona piła takie fuj picie. W końcu Yamanaka zaproponowała by poszukać jej rodziców na co Kamado również się zamyśliła i rozejrzała swoimi różowymi oczkami po okolicy.
- Hmmmm... Mówili, że będą o tam. - wskazała łapką na budki z jedzeniem jakie to rozciągały się zaraz za rzędami ławek pod sceną.
- Mój tata jest bardzo wybredny ale lubi jeść pyszne rzeczy wiesz? - powiedziała to po czym złapała Aiko za rękę by udać się z nią w stronę miejsca gdzie powinni być jej rodzice.
Obrazek
Awatar użytkownika
Katagiri Kayo
Posty: 250
Rejestracja: 12 gru 2021, 17:11
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Ścieżka [Temat Ogólny]


Nie zawiodła się na jego reakcji. Nie miała wielkich oczekiwań, ale przynajmniej na nią nie nawrzeszczał, nawet jeżeli nie miał zamiaru zrobić tego od samego początku, to czuła się zobligowana do tej zwyczajnej grzeczności skierowanej w jego stronę. W końcu roznosiła te prezenty, prawda? Jego neutralne nastawienie wcale nie zostało przez nią pominięte. W końcu wyglądało na to, że chciał spędzić ten czas i tak i tak, tutaj. Obserwowała, jak rozpakowywał swój prezent. Był to sweter. Nie była ogromnie zaskoczona, ale to, co znajdowało się na nim, zdawało się już być bardzo osobistą wiadomością, stworzoną specjalnie dla niego. – Ciekawy, widocznie komuś bardzo zależało, by ofiarować ci taki osobisty prezent, Zero-sama. Dobrze mieć kogoś takiego, kto zada sobie tyle trudu. Widać, że mu, bądź jej zależało — Dziewczyna zmarszczyła brwi, dostrzegając trzecie krzesło, którego przedtem tutaj nie było... Ale szybkość, w jakim się pojawiło... Nie wiedziała, nawet kiedy, sprawiał, że musiała go powiązać z mikołajową jeszcze bardziej. Głównie za sprawą tego, że krzesła nie pojawiały się ot, tak a jedyną osobistością o dziwacznych mocach była tutaj mikołajowa... Albo i nie tylko ona, ale tylko ją Kayo znała, no, chyba że licząc wszystkich jej pomocników... Chcąc nie chcąc, musiał mieć jakieś powiązania. Była zaskoczona z jaką łatwością i szybkością dochodziło tutaj do pewnych rzeczy.
Próbowała się nie przejmować tym, że jegomość zdawał się ją znać. Zamierzała mu jednak odpowiedzieć w kwestii jego życzenia. – Możliwe. Również mam swoje własne, których wielu nie będzie dzielić. Taka kolej rzeczy, prawda? Zero-sama? Wciąż mogę uznać je za równorzędne do mojego i wielu innych. Obawiam się, że nie mam jednak mocy spełnienia życzeń i nie będę decydowała, czyje się spełnią. Nawet moje... Zostają mi więc życzenia, nawet jeśli brzmią banalnie — Mówiła, delikatnie się uśmiechając, chociaż nie był to szczery i radosny uśmiech. Pusty jakby zamyślony. Postarała się jednak szybko wyrwać z tego delikatnego letargu i wrócić do rzeczywistości. On również nie był pozbawiony wątpliwości, co Kayo zauważyła. Potrzebował chwili na odpowiedź, którą zdecydowała się mu podarować. Wcale nie wydawała się zaskoczona, bo mimo tego, co powiedział, musiało kryć się w tym coś jeszcze. To nie tak, że szukała głębi we wszystkim, ale wszystko to brzmiała jak wymówka osoby, która stara się usprawiedliwić to, że jest po prostu w tej chwili sama. – Przepraszam, ale nie musisz szukać wymówek. Miałam okazje wysłuchać nie jednej osoby. Może nie jestem w tym najlepsza, ale przynajmniej mogę się postarać. Jakbym miała powiedzieć, co wszystkich najbardziej boli, to byłoby to przywiązanie, którego nie mogą zerwać... Nie chcą i nie powinni zrywać, bo jest dla nich zbyt ważne, a pozbywanie się części siebie nigdzie nikogo nie doprowadziło. — Wzięła głębszy wdech po króciutkiej przerwie, wyraźnie dając do zrozumienia, że jeszcze nie skończyła. – Zero-sama, Myślisz o kimś, nawet jeśli wiesz, że się nie zjawi, to wciąż na to liczysz, nawet jeśli tylko odrobinę, to chciałbyś, by ten ktoś się zjawił. Nawet jeśli to straszne i nawet jeśli się obawiasz, chciałbyś tego. Inaczej nie nazywałbyś tego przyzwyczajeniem. Może nie jestem pomocniczką mikołajowej na pełen etat, ale jeśli ta osoba tutaj jest, na pewno mogę spróbować ją znaleźć, możemy nawet zrobić to razem, wystarczy, że będziesz tego chciał. — Zerknęła na to, co właściwie znajdywało się na stole. Nie miała zamiaru dalej ciągnąć go za słowa. Zrobiła tyle, ile mogła w tej materii. Nie mogła go zmusić, mogła natomiast lekko nacisnąć i spróbować dodać mu odwagi, nie miało znaczenia, kim był, ale tego dnia każdy zasługiwał na jakąś dawkę szczęścia. Prawdę mówiąc, Kayo była w tej chwili bardzo samolubna, bo nie chciała robić tego dla niego a zwyczajnie dla siebie. Potrzebowała się dowartościować pomocą ze względu na spóźnienie, jakiego się dopuściła.
– Przepraszam za to, Zero-sama... Myślę, że powinieneś podjąć tę rękawicę, zwłaszcza dzisiaj — Powiedziała, ponownie siląc się na drobną przenośnię, mimo to, zdawała sobie sprawę, że to trochę nie jej sprawa, ale cóż innego mogła zrobić, nie powiedział jej otwarcie nie i wciąż rozmawiali. Czuła, że tutaj również będzie mogła coś zrobić. Nawet jeżeli ich życzenia miały się w przyszłości wykluczać... Przyszłość nadejdzie kiedyś a dzisiaj, było dzisiaj.
► Pokaż Spoiler
— Mowa —
► Pokaż Spoiler | Sens Bushido odnajduje w śmierci
Prowadzone misje 7/4
Misja CPatrol - Kurosawa Shin'ichi
Zablokowany

Wróć do „Christmas Event 2021: Chatka Mikołajowej [ZAKOŃCZONY]”