• Ogłoszenia
  •  
    Aktualności fabularne
    Obecna pora roku: Wiosna 164r.

    Poniżej znajdują się ostatnie wydarzenia oraz ważniejsze ogłoszenia. Są one często opatrzone datą dodania, przy czym najświeższe informacje umieszczone są na samym początku listy.

    30.01.2024 - rozpoczęcie wydarzenia wioskowego w Sakuragakure. Więcej informacji w najnowszych aktualnościach fabularnych.
    29.01.2024 - oficjalne zakończenie eventu Arc II: Pierwsza Konfrontacja. Podsumowanie można znaleźć w aktualnościach fabularnych.
    Kącik Nowego GraczaSamouczek Wzór Karty Postaci AtrybutyRozwój postaci i koszty chakry Atuty Klany i organizacje Informacje o świecie Handbook
    Powyższe tematy powinny zawierać wystarczająco informacji, by móc bez przeszkód napisać Kartę Postaci i rozpocząć grę. W przypadku dalszych niejasności, zapraszamy do kontaktu zarówno na chatboxie, przez wiadomości prywatne oraz przez nasz serwer Discord.
    Administracja
    Pingwinek Chaosu
    Główny Administrator
    Norka
    Główna Mistrzyni Fabularna
    Hefajstos
    Główny Moderator Kuźni
    Tora
    Główny Moderator Technik

    W przypadku jakichkolwiek pytań bądź uwag, powyższe osoby zajmują się wyszczególnionymi w ich tytułach zagadnieniami. Pomocą służy również cała kadra forum, wraz z moderatorami. Zapraszamy również do dołączenia do forumowego Discorda.
    Kadra Sakura no HanaDiscord Sakura no Hana
     

Ścieżka [Temat Ogólny]

W tym dziale znajdują się wszystkie tematy w jakich odbywał się event Chatka Mikołajowej.

Moderator: Mistrzowie fabularni

Awatar użytkownika
Sabataya Shuten
Posty: 939
Rejestracja: 27 kwie 2021, 12:40
Ranga dodatkowa: ex-Kage
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Ścieżka [Temat Ogólny]

Co zostało Sabatayi innego, jak nie usadowienie się w bardziej ustronnym miejscu z flaszką alkoholu? Nie swoją oczywiście, jednak w momentach takich jak ten, wyciągnięty trunek nagle zaczynał stawać się dobrem wspólnym. Rzucone zaś pytania - zupełnie bezsensowne. No tak Shuten, pewnie. Równie dobrze mogła zapytać karpia na stole, co sądzi o podróżach międzyplanetarnych. Z drugiej strony odpowiedź Yumishiego dawała jej jakikolwiek pogląd na jego sytuację, a to już pozwalało na jakieś logiczniejsze zaczęcie rozmowy, co by nie opróżniać butelki w zupełnej ciszy. Na jej widok kiwnęła głową. Tak jak kiedyś nie była fanką alkoholi, tak teraz... dalej nie była fanką alkoholi, ale chociaż upewniła się, że jej organizm zaczął "trawić" promile zdecydowanie lepiej, niż kiedyś. I nie musiała martwić się, że w przypływie inspiracji obali nie bananowe sake, a choinkę.
- W Banana no Kuni byłam tylko przejazdem. - odparła, nim przyciągnęła do siebie kieliszek. - Jak wrażenia, polecasz? - czy jako miejsce zamieszkania, czy atrakcję turystyczną: bez znaczenia. W sumie szansa na to, że tam się kiedyś zjawi była stosunkowo niewielka. Nie mniej ułomne próby nawiązania dialogu należało ponowić. Co złego w końcu może się stać?
Oczywiście było to pytanie retoryczne. Nie potrzebowała na nie odpowiedzi. Niestety życie stwierdziło, że jednak potrzebuje. Niewiele było potrzeba, by nagle Shuten przechyliła się lekko w bok pod naporem pocisku o roboczej nazwie "NEZUKO". Za mało by powalić rudowłosą na ziemię, ale wystarczająco by ręka z kieliszkiem stuknęła delikatnie o butelkę. Rubinowe oczy skierowały się na dziewczynkę z niemałym zaskoczeniem. No bo... hej, nie spodziewała się jej. I hej, miała... prezent. I ten drugi powód był główną przyczyną jej zakłopotania.
- Arigato... - odparła, biorąc w obie dłonie zawiniątko. - Wybacz, Nezuko-chan, ale nie spodziewałam się spotkać nikogo ze znajomych. - i nic dla niej nie miała, o czym jednak nie wspominała. Sądziła, że to mówi samo za siebie. Właściwie przygotowała tylko jeden jedyny prezent i to też dla kogoś, kogo tutaj nie zobaczy. - W każdym razie Wesołych--
Świąt. Tak. Jej wzrok przeskoczył z ośmiolatki na Yamanakę. Wzięła głębszy wdech. To nie tak, że źle było jej w towarzystwie Kamado. Albo Aiko. Nie przyszła jednak świętować świąt. Nie w... ogólnie przyjętym tym słowa znaczeniu. Jej obecny stan emocjonalny można było nazwać nostalgicznym czekaniem na Pierwszą Gwiazdkę. Cała pozostała otoczka ją nie interesowała. Była w doskonałym stanie, by pogadać sobie na spokojnie z Yumishim przy kieliszku sake. Nie była z kolei w nastroju na zabawianie dzieci czy puszczanie wodzów swojego fenomenalnego, wyszukanego i powalającego poczucia humoru. Stąd też poniekąd nie zwróciła uwagi na to, że chyba oficjalnie dalej była członkinią nieistniejącej już drużyny siatkówki. Ot, nothing important. Na wspomnienie jednak o jakichkolwiek występach wokalnych, dreszcz przebiegł jej po plecach. Pierwszy raz siedząc przy tym stole poczuła się zagrożona.
- Obawiam się, ze nic z tego nie będzie. - odparła spokojnie, wolną dłonią przejeżdżając po karku. - Wyjątkowo nie jestem tutaj świętować. Myślę jednak, że zarówno Yamanaka-sama jak i Nezu-chan będą wspaniałym duetem na scenie. - wymusiła na sobie drobny uśmiech, puszczając do Nezuko oczko. You are my champion now, Kamado-chan.
Obrazek
Awatar użytkownika
Yōgan Sayu
Posty: 135
Rejestracja: 11 lis 2021, 19:18
Ranga: Cywil
Discord: meei#6947
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:

Re: Ścieżka [Temat Ogólny]

Wiele osób deklarowało, że święta są ich ulubionym okresem w roku. Sama atmosfera sprawiała, że aż chciało się dekorować mieszkanie i krzątać w kuchni, wspólnie gotując pyszności i przysmaki, które później lądowały na stole zapełnionym po same brzegi. No i najważniejsza atrakcja wieczoru, zaraz obok szarlotki, pierniczków i serników - prezenty! Shionka tylko pozornie nie przejmowała się tą kwestią, w końcu jeżeli komuś nie spodoba się to co od niej dostał... to tylko i wyłącznie jego wina i jej nic do tego. Prawda była zgoła inna - każdy wybór podejmowała w ogromnym stresie, zmieniając swoje pomysły na ostatnią chwilę. Zbyt duży wybór w sklepach zdecydowanie nie ułatwiał jej podjęcia decyzji. No koszmar!
Tym razem okazało się, że Świąt nie spędzi w gronie rodziny. Nie, żeby szczególnie się tym przejmowała; nie była sentymentalną osobą, a okres świąteczny uznawała po prostu za dobrą okazję do wyjadania smakołyków ze stołu i rzucania śnieżkami prosto w przechodniów, licząc że trafi któregoś z nich prosto w twarz. Kompletnie nie rozumiała, czemu większość z nich oburzała się, jakby Shionka co najmniej zabiła im rodzinę. Czyżby mylili Yōganów?
Zaproszenie na imprezę zorganizowaną przez Mikołajkową przyjęła bez większego namysłu. Była ogromną fanką tego typu wydarzeń i nie wybaczyłaby sobie, gdyby przegapiła świąteczną imprezę - dlatego przystrojona w nauszniki z ogromnymi bałwanami, dreptała główną ścieżką, rozglądając się z wyraźnym zainteresowaniem i błyskiem w oczach. Szybko dostrzegła jedną z budek, której szyld i zapach unoszący się dookoła jasno sugerowały, że natrafi tam na coś pysznego. Nie myliła się - stojący z ladą mężczyzna nalewał gorącą czekoladę do picia, a kubki z napojem stojące na blacie znikały w tempie błyskawicznym, pochwytywane przez zebraną grupkę gości. Dziewczyna zaciągnęła się pełną piersią i na moment przymknęła oczy, pozwalając sobie rozkoszować się aromatem.
- Ja poproszę dwie! - odezwała się szybko, bez większego precedensu wpychając przez zmierzającą w kierunku budki parę i z wesołym uśmiechem na twarzy, wygrzebała z kieszeni drobne, którymi zapłaciła za przysmaki. Dwa kubki gorącej czekolady, rzecz jasna dla samej siebie; oczywiste było, że pierwszy z nich wypije bardzo szybko, więc i tak będzie musiała wrócić się po kolejny kubek. Dwie ręce, dwa kubki - jest w tym logika. Jakaś tam.
Szwendała się w okolicy straganów, z wyraźnymi iskierkami w oczach. Wtedy w oczy rzucił jej się bałwan. Znaczy, człowiek przebrany za bałwana. Czy to jakaś atrakcja, z którą można zrobić sobie zdjęcie? Dużo mu jeszcze brakowało do Białego Misia na Krupówkach; zmęczenie życiem jakie od niego emanowało zdecydowanie nie zachęcało do cyknięcia sobie wspólnego zdjęcia. Zmarszczyła lekko brwi, podchodząc bliżej.
- Roztapiasz się.- zauważyła błyskotliwie, nieszczególnie przejmując się tym, że być może właśnie wyrwała Tamurę z drzemki. Zerknęła to na jeden, to na drugi kubek trzymany w dłoniach i z cichym westchnięciem, że jednak będzie trzeba zrobić rundkę do stoiska, podsunęła mu gorącą czekoladę pod nos.
- Wyglądasz jak bezdomny. I to bałwan w dodatku. To ma być przebranie? Bierzesz udział w jakimś konkursie? Do kitu. Brakuje Ci walorów zapachowych. Poza tym, musimy poszukać kartonów i jakiegoś wózka ze złomem, wtedy wszystko będzie się zgadzało. - bez większego pomyślunku usiadła obok, kręcąc z niezadowoleniem głową. Upiła łyk czekolady.
- Poza tym, nie wiem czy bezdomny bałwan to dobry pomysł na przebranie. Za to z powodzeniem mógłbyś przebrać się za Mikołaja i pomagać Mikołajkowej. Myślę, że nie miałaby nic przeciwko, żebyś siedział pod choinką i czekał na chłopców i dziewczynki, gramolące Ci się na kolana. Oczywiście, za opłatą. A potem zyski do podziału, 70 % dla mnie, 30 % dla Ciebie, w końcu to mój pomysł. Sytuacja win-win. A za zebrane pieniądze pojedziemy na wakacje.
Obrazek
think twice? I don't even think once
słowa
myśli
głos
Awatar użytkownika
Sabataya Tamura
Posty: 513
Rejestracja: 15 maja 2021, 17:28
Ranga: Cywil
Ranga dodatkowa: Iryōnin
Discord: .vampiro
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Ścieżka [Temat Ogólny]

Nie wiedział dokładnie ile czasu spędził na tym mrozie. Co prawda w miarę doprasowany kostium bałwana dawał mu dodatkowy komfort w postaci ciepła, lecz nadal białowłosy mógł sobie zrobić krzywdę. W jaki sposób? No przecież nadal odmrożenia miały rację bytu przy dotykaniu dłuższym zimnych czy wręcz zamarzniętych powierzchni. Nie mniej jednak z jakiegoś powodu niedługo po przybyciu w to miejsce zasnął. I cóż poradzić? Nawet niektórzy go zaczepiali jak to zostało wcześniej wspomniane w taki sposób, że po prostu dostał śnieżką lub go szturchnęli za ramię. W tym wypadku w pewnym sensie na to pozwolił, a słowa przechodniów na niego nie zadziałały. Dzieci mogły tylko się w zasadzie pośmiać. No i tak biesiadował, aczkolwiek nie wiedział jak długo. Godzinę, pół godziny… To już było wystarczająco długo. Święta widać spędzał samotnie. Niby mógł z kimś się technicznie spotkać, poszukać bratniej duszy. Z jakiegoś powodu jednak tego nie uczynił, a zatem tylko Tamura znał dokładny powód. Pogrążony w melancholii oraz tym marazmie trwał w bezruchu, gdy nadal płatki spadały na jego ubranie wraz z obliczem.
Tym razem jednak ktoś postanowił mu w pozytywny sposób zaburzyć to trwanie w bezczynności. Po upływie tych minut widocznie ostra w zachowaniu osoba odezwała się do niego jak mniemał podwyższonym tonem. Ten znajdował się na tyle wysoko w skali głośności, że Sabataya powoli otworzył powieki, unosząc głowę do góry. I jego karmazynowym oczom ukazał się ktoś,... kogo zupełnie się nie spodziewał w tej chwili. Dawna uczennica? Jeszcze zaczepia go osobiście? A może to tylko dziwny sen? Ta ostatnia myśl jednak została szybko rozwiana jak tylko otrzymał kubek z gorącą czekoladą. Niesamowicie przyjemne uczucie, szczególnie od znajomej twarzy. - Witaj, Shion. Mam nadzieję, że u ciebie wszystko jakoś idzie do przodu. - rzekł z iście przybitym głosem, ale nie dawał już więcej świadectwa na załamanie nerwowe poza tym zachowaniem i kompletnie niewyraźnym spojrzeniem. Co jak co, ale ten napój miał prawo w jakiś sposób pomóc. - Dziękuję. - spróbował odrobinę dobrego napoju, który zaczął powoli rozchodzić się w jego przełyku, a potem wprost do żołądka. Poczuł przyjemne ciepło, toteż smak też pozostawał wyjątkowym. - W sumie… to prawda. Choć uszczęśliwiłem kilka dzieci w tym przebraniu, wiec chyba nie jest tak źle. Byłem zwyczajnie zmęczony, jeśli o to ci chodzi. Brakuje mi snu ostatnio. - i wtedy Nomikomu usłyszał od dawnej geninki Iwy dość niestosowną propozycję. Gdy zasiadła przy nim to tylko obrócił głowę powoli po wcześniejszym zerknięciu kątem oka na Yoganke. - Potrzebujesz pieniędzy? Mogę ci dać, podobnie jak zabrać na wakacje bez takich głupich pomysłów. Chcesz zarabiać na dobrym geście? To chyba nie jest zgodne z duchem świąt. - zakręcił oczami, aczkolwiek uraczył ją po chwili… delikatnym uśmiechem. O proszę, przyszła jakaś poprawa. W końcu. Poprawił guziczki na białym, wypchanym stroju.

~~

Tsūjitegan

Widzenie w dal [m]Widzenie sferyczne [m]Max. dziedzina stylu przewidywanych ruchówKoszt utrzymania na turę
2 500200A20

Prowadzone Fabuły
Prowadzone Misje
Ranga D
Ranga C
Ranga B
Ranga A
Ranga S
Awatar użytkownika
Katagiri Kayo
Posty: 250
Rejestracja: 12 gru 2021, 17:11
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Ścieżka [Temat Ogólny]

Mikołajowa nie była jedyną, która zwróciła na nią uwagę. Była tam też inna blondynka, dosyć śmiała od razu wysuwająca propozycje degustacji grzanych win co było samo w sobie niewłaściwą propozycją. – Obawiam się, że nie jest to najlepszy pomysł. Nie powinnam. Przepraszam. — Odpowiedziała w kierunku Aiko nie kryjąc delikatnie skonfundowanego, ale i poważniejszego tonu. Może i zbyt poważnego jak na dzisiejszy dzień i okolicę. Finalnie przytaknęła grzecznie do Yamanaki, biorąc pod uwagę kwestie rozważenia jej propozycji. Zdecydowała się jednak jej w tej chwili nie zatrzymywać i skupiła się na samej mikołajowej, choć również zwróciła uwagę na osoby, do których się zbliżała.
Mikołajowa — spodziewanie okazała jej w tej chwili najwięcej spośród swojej uwagi, która i tak musiała być bardzo rozproszona, równie pilnowaniem innych, ale też przyjmowaniem zleceń na prezenty od innych uczestników imprezy. Pierwsza z zaproponowanych przez nią opcji wprawiła ją w drobną konsternację. Zupełnie nie spodziewała się takiej oferty. W pierwszej chwili ją zamurowało, bo nie znała świątecznych utworów, a śpiewanie chyba nie należało do jej atutów, choć co do tego musiała się jeszcze przekonać, możliwe, że w przyszłości będzie miała okazję, lecz jeszcze nie dzisiaj, nie przy takiej ilości osób, nie bez przygotowania. Nie kryła zaskoczenia opcjami. Spośród nich najbardziej rezonowała z opcją numer dwa i trzecim wariantem. – Chyba zdecyduje się na drugą... — Była najbardziej neutralna spośród otrzymanych propozycji, a i też nie stawiało jej na środku sceny, przynajmniej nie jako coś, lub kogoś na kogo należy wracać dużą uwagę. Wręczanie prezentów nie brzmiało źle, bo to wręczane prezenty były centrum uwagi, nie osoba, która je wręczała. – Tak? — Spytała odruchowo, gdy wspomniane zostały dwie kolejne rzeczy, na jakie musiała zwrócić uwagę. Wzięła wręczony jej strój, nie kryjąc zaskoczenia. Wiedziała, że dzieje się tutaj coś dziwnego, ale żeby tak od razu wszystko wiedzieć? Nawet znać jej metraż? Istniała co prawda opcja, że był to strój uniwersalny, ale czy aby na pewno? Czapeczka na pewno pasowała, tutaj nie było wątpliwości, cała reszta jednak... Musiała się dopiero przekonać, ale nie tutaj, nie pośród tych wszystkich ludzi. Wciąż trzymała w rękach elementy swojego świątecznego stroju, który wydawał się co prawda nieco mniej okrywający niż ten, który miała na sobie, również nie za ciepły, ale chyba magia świąt ogrzewała tutaj każdego...
Nim zdążyła cokolwiek zrobić, musiała wsłuchać się w kolejne polecenie. – Hai... Tak zrobię. — Mówiła i kiwnęła głową, lekko się skłaniając. – A jest tutaj gdzieś miejsce, gdzie mogłabym... — Poruszyła sugestywnie strojem trzymanym w rękach. W końcu przebieranie się tutaj nie było najbystrzejszym z pomysłów, na jakie można było wpaść. – A co do talentów... Potrafię każde miejsce doprowadzić do czystości i wiem co nieco o tajnikach kuchni. A i nie lubię śliwek. — Tak jakby to ostatnie było jakąkolwiek wartą wspominania zdolnością... Nie mniej dobrze było dodać, że w żadnej z jej potraw cokolwiek co leżało obok śliwki, nigdy się nie znajdzie. – Nie znam tego miejsca, nie miałam okazji się rozejrzeć. Jeśli będę wiedziała, co jest gdzie, to chyba sobie poradzę. — Tak naprawdę nie miała nic przeciwko zostaniu tutaj. Z drugiej strony zastanawiała się jak tutaj spełnić warunek numer dwa jeśli zostanie tutaj i nic nie zrobi? Przez moment obserwowała Yamanakę i dostrzegła, że ta kręciła się pośród swoich znajomych w różnym wieku, przechodząc od jednych, do drugich. Tym, co ją zaskoczyło to dostrzeżenie radosnego mikrusa (nie żeby sama Kayo była wysoka) dostrzeżona Nezuko jednak wydawała się jej niezwykle malutka i chudziutka. Widząc to, skrzywiła się nieznacznie i zwróciła do mikołajowej. – Wiem, że nie powinnam oceniać po okładce, ale ta mała jest straszliwie chuda, pewnie nic nie jadła. Nie chcę się nikomu narzucać, ale tutaj nikt nie powinien być głodny. — Spośród których ludzi dostrzegła, był również białowłosy bałwanek, którego całkiem niedawno zaczepiały dzieci. Przez pewien czas miała wrażenie, że był tylko dekoracją i jednak się pomyliła. Z oddali wyglądał na pozbawionego radości świąt... – A on nie wygląda na niezadowolonego? — Spytała Mikołajowej, jakby dziś nie wierzyła w swoje zdolności oceny nastroju innych. Co prawda sama nie była okazem wiecznego szczęścia jak niewielka chibi-chan, która tutaj po okolicy krążyła.
► Pokaż Spoiler
— Mowa —
► Pokaż Spoiler | Sens Bushido odnajduje w śmierci
Prowadzone misje 7/4
Misja CPatrol - Kurosawa Shin'ichi
Awatar użytkownika
Yōgan Sayu
Posty: 135
Rejestracja: 11 lis 2021, 19:18
Ranga: Cywil
Discord: meei#6947
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:

Re: Ścieżka [Temat Ogólny]

Chyba dobrze się złożyło, że gdy na horyzoncie pojawiła się Yoganka, przypadkiem wszystkie podśmiewające się nastolatki zdążyły się ulotnić. Jakkolwiek żałośnie wyglądał, tak dziewczyna miała ogromne poczucie lojalności, co w połączeniu z jej wybuchowym charakterem... było mieszanką iście niebezpieczną. Wtedy pewnie nikt by nie pytał się jej, dlaczego postąpiła w taki a nie inny sposób i za uszy zostałaby wyprowadzona z imprezy, nie pozwalając jej na wytłumaczenie się. Faktycznie, istniała jakaś magia, która zapobiegała by Święta zamieniły się w katastrofę...
Czy zostawiłaby Sabatayę samemu sobie, gdyby dowiedziała się, że ten celowo kontempluje nad sensem życia w samotności? No... nie. To nie jest koncert życzeń, Tamura-sensei. Jej empatia i umiejętność zrozumienia, czego ludzie w danym momencie potrzebują, w przeciwieństwie do Jaskółki, były na poziomie zerowym. Poza tym, chyba nikt z własnej woli nie chciał być samotny w święta.
Delikatnie wymachując nogami, popijała ciepły napój. Na stwierdzenie kiwnęła lekko głową, bo jakby nie patrzeć, zawsze się szło do przodu, czy tego chciałeś czy nie. Codziennie człowiek stawał się starszy, głupszy mądrzejszy, bogatszy o nowe doświadczenia, czy to życiowe czy chociażby smakowe.
Uniosła lekko brwi, nie potrafiąc powstrzymać krótkiego prychnięcia. Chyba z rozbawienia albo niedowierzania, ciężko to stwierdzić.
- Uszczęśliwiłeś dzieci przebraniem bezdomnego bałwana... - powtórzyła powoli, jakby starała się znaleźć w tym jakiś sens czy logikę. -... zaraz, że co? Pozwoliłeś im wsadzić sobie marchewkę do nosa? - wypaliła, a w jej głosie pobrzmiewało rozbawienie, bo cała sytuacja, gdyby pominąć depresję Jaskółki, wydawała jej się całkiem komiczna. Dopiero po chwili nagle spoważniała i pochyliła się w jego stronę, wzrok skupiając na twarzy mężczyzny, a konkretnie jego nosa; wyglądało na to że próbuje oszacować, czy jej kretyński pomysł faktycznie miał miejsce.
- Powinieneś zatem dłużej sypiać. Nie myślałeś o tym, aby kłaść się wcześniej? Albo wstawać później? - zagadnęła z absolutnie poważną miną, odsuwając się. Był problem, nie ma problemu. 500 ryo za poradę medyczną się należy.
- Mogę zająć się pacjentami, którzy przyjdą zawracać Ci głowę! - poderwała się w miejscu, wyraźnie ożywiona. Gdyby kubek z czekoladą nie był w połowie pusty, najpewniej rozlałaby napój, brudząc wszystko dookoła, w tym strój bałwana. Mówiłam, to jest właśnie magia świąt! - Zrobię NAJLEPSZY triage w historii triage'ów. Wszyscy nieumierający zostają odesłani do domów, mają czekać aż się wyśpisz. A ci, którzy umarli... no im już ciężko będzie pomóc, więc to, czy będziesz stał nad nimi i załamywał ręce czy leżał wygodnie w łóżku, niewiele zmieni w ich życiu... śmierci... Mogę dać im numer do zakładu pogrzebowego czy coś. Z zakładem się dogadam, żeby odpalił jakieś procenty za każdego klienta... - nawijała, wyraźnie nakręcona na swój pomysł. Oczywiście wiedziała, że Tamura w życiu nie zgodzi się na jej propozycję i prędzej sobie flaki wypruje, niż zostawi pacjentów w potrzebie, ale spróbować zawsze warto.
- Ja bym dostała od Ciebie burę za zaniedbywanie siebie i swojego organizmu.- dodała, wzruszając lekko ramionami. Niech się cieszy, że od niej dostał jedynie propozycję i wytyczne medyczne.
- Czy właśnie wzgardziłeś moim pomysłem na biznes? - nieco spochmurniała, teatralnie pociągając nosem. - Nie chcę zarabiać na dobrym geście, po prostu... jest popyt, jest podaż. Widzisz te tłumy dzieciaków...?- wskazała dłonią w pierwszą lepszą stronę, gdzie akurat stały drzewa. -... czym jest 100 ryo z portfela rodziców przy ich radości i uśmiechu? - pociągnęła dwa łyki czekolady.
- Wyciągnie pieniędzy od bliskich nie jest takie fajne ani zabawne.- odburknęła, wzdychając teatralnie. Miała jakieś tam poczucie obowiązku względem ludzi, których stawiała ponad szarym tłumem. Na wspomnienie o wakacjach kompletnie zapomniała, że Tamura to psuj zabawy i ponownie się ożywiła. - Gdzie jedziemy? I kiedy? Zdążę się spakować? -
Obrazek
think twice? I don't even think once
słowa
myśli
głos
Awatar użytkownika
Uchiha Nezuko
Posty: 185
Rejestracja: 19 cze 2021, 10:25
Ranga dodatkowa: Chibi Ryū
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Ścieżka [Temat Ogólny]

Czy ta świąteczna impreza mogła być jeszcze lepsza? Ano mogła. Za swoimi pleckami Nezuko usłyszała dobrze jej znany głos życzący im wesołych świąt. Shuten oraz jej kolega mogli zobaczyć jak oczy dziewczynki się otwierają szeroko przepełnione radością. Obróciła się na pięcie i ujrzała znajomą blondynkę, która kucała właśnie i wyciągała ręce w jej stronę. Młodej Kamado nie trzeba było dwa razy zapraszać. Ruszyła biegiem i rzuciła się w objęcia Yamanaki mocno ją przytulając i uwieszając się jej na szyi niemal ją przewracając swoim małym impetem.
- Aiko-onee-chan!
Radości nie było końca lecz w nie mogła jej robić za nowy szalik więc ją po chwili puściła.
- Jak dobrze, że tu jesteś! Dla ciebie też mam prezent ale dałam go pani Mikołajowej... - powiedziała nieco smutno spuszczając wzrok w dół. Trwało to jednak tylko chwilę gdyż momentalnie się rozpromieniła ponownie.
- Dostaniesz go później dobrze? Nie chce już przeszkadzać pani Mikołajowej.
Nezuko jak na grzeczną dziewczynkę przystało, stała cicho obok Aiko, gdy ta rozmawiała z czerwonowłosą. Ale, ale. Cóż to za ciekawe informacje Chibi Ryu się właśnie dowiedziała. Nie dość, że Shuten była mistrzynią siatkówki to jeszcze umiała przepięknie śpiewać? Cóż za niesamowity talent. Na dodatek nauczycielka Nezu mogła zagrać na dzwonkach? Ileż to ukrytych talentów te kobiety miały! Niesamowite! Kamado otworzyła aż buzie z zachwytu patrząc to na jedną to na drugą. Niestety tak szybko jak poczuła zachwyt, Shuten go zgasiła mówiąc, że nic z tego nie będzie. Wielka to strata. Mieć taki talent i z niego nie korzystać. Jednak znalazło się rozwiązanie z tej sytuacji. Nezuko mogła zaśpiewać z Aiko. No przecież! Ona też umiała śpiewać i to całkiem ładnie. Należała w końcu do szkolnego chóru i już nie raz występowała na apelach. Tak. To był plan!
- O! To jest pomysł Shuten-san! Wielka szkoda, że z nami nie zaśpiewasz... Ale może następnym razem! No Aiko-onee-chan. Idziemy! - po tych słowach złapała ją za rękę i zaczęła ciągnąć w stronę sceny i pani Mikołajowej. Jeśli blondynka by się zaparła, Nezu pewnie by szła w miejscu szurając bucikami po śliskim śniegu. Gdyby jednak z nią poszła...
Udały by się do pani Mikołajowej, by poprosić o występ. Młoda Kamado znała co prawda kilka świątecznych piosenek, lecz była już zdecydowana na jedną z nich. Oczywiście najpierw podeszli by do jej rodziców poinformować ich co i jak. Klasycznie dziewczynka powiedziała by, że pokręci się trochę z Aiko tak jak to już miało miejsce na plaży w lato. Tanjuro oraz Kie już ją kojarzyli i wiedzieli, że można jej oddać ich córkę pod opiekę. Tak więc zostało tylko zapytać o zgodę. Nezuko wraz z Yamanaką odczekały by swoje w niewielkiej kolejce by ponownie stanąć przed obliczem organizatorki.
- Ano... Pani Mikołajowo. Czy mogła bym zaśpiewać na scenie? Zespół na pewno zna utwór jaki chce zaśpiewać. Bardzo proszę! To dla naszej przyjaciółki, która boi się występować przed tak dużą publiką. - no bo dlaczego niby Shuten nie chciała śpiewać? Nie było innego wyjścia jak to, że miała tremę. Ale ona jej pokaże, że to możliwe. Jeśli ona da rade, to może czerwonowłosa też podoła.
Obrazek
Awatar użytkownika
Jelonek
Posty: 1113
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:38
Ranga dodatkowa: Daimyo
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:

Re: Ścieżka [Temat Ogólny]

MG Mode

Kolejną z wielu osób jakie miały okazję jeszcze wcześniej zaczepić panią Mikołajową była Inuzuka Nana. Z plecakiem pełnym - not really - prezentów! Blondynka zajmująca się całym tym przyjęciem przyjęła prezenty i uśmiechnęła się trochę szerzej na to do kogo był podpisany jeden. Posłała Nanie spojrzenie, jakie jasno mówiło że ona coś wie. I mogło to wywołać niepokój?
- Całkiem przystojny ten wasz Amekage, nie sądzisz? Nawet gdzieś go tu widziałam. - zapytała z uśmieszkiem, nim się zaśmiała i pokręciła głową. Machnęła ręką, na pożegnanie jak ta zaczęła odchodzić. - Wesołych Świąt, Wesołych.

Kayo otrzymała różne opcje. Mniej lub bardziej do niej pasujące. Śpiewanie? Nie. Nie w tym momencie przy tylu osobach. Na szczęście też, pani Mikołajowa nie była jakaś niesamowicie uparta aby zmusić ją do pierwszej opcji. Po namyśle więc, wybrała drugą opcję na co pani Mikołajowa kiwnęła głową.
- W porządku. Jeszcze z pół godziny pozbieram zgłoszenia, i po tym zajmiemy się rozdawaniem prezentów. - objaśniła, nim przeszła do ostatnich dwóch rzeczy. Stroik, faktycznie nie wyglądał na najcieplejszy. Dało się też jednak dojrzeć ludzi biegających w podobnych, to chyba faktycznie temperatura nie była tutaj problemem dzięki tajemniczej "magii świąt".
- Możesz się przebrać w tamtym budyneczku. - wskazała blondynka odwracając się, i wskazując na drewnianą chatkę oddaloną o nich o jakieś 20 metrów. Stała tak trochę poza terenem całej imprezy. - Generalnie są tam i łazienki, i prysznice, i przebieralnie, więc miejsce na pewno znajdziesz.
- Czystość i gotowanie... hmm... większość jedzenia pochodzi głównie ze straganów i zajmują się nimi właściciele, więc to odpada. Ciasta zostały już upieczone... Nie, na gotowanie pewnie niestety zbyt późno. W sprzątaniu przygarnę pomoc, jednak je dopiero zaczniemy jednak po imprezie. - powiedziała uśmiechnięta Mikołajowa. I znowu wychodziło, że aż tak Kayo zajęcia łatwo nie mogła sobie znaleźć. Znaczy częściowo znalazła, ale to na zaraz. Zostało jedna jeszcze jedno polecenie Mikołojowej, przez które to najpewniej trochę się rozejrzała. Dojrzała Nezuka i bałwanka. Słysząc komentarze dziewczyny, pani Mikołaj kiwnęła parę razy głową.
- Mała najpewniej tak wygląda. Tutaj jest tyle jedzenia, że nie byłaby w stanie uwierzyć że jakieś dziecko nie skosztowałoby wszystkiego. I faktycznie, bałwanek nie jest najszczęśliwszy. Jak sądzisz Kayo-chan, co mogłabyś zrobić aby to zmienić? - zapytała, jakby ciekawa też odpowiedzi. W między czasie jednak, ktoś podszedł do bałwanka sprawiając że ten nie był już taki sam. I też mała istotka, o której to wspominali, podeszła do nich. Nezuko i Aiko. Ponownie. Niespodziewane, jednak pani Mikołajowa była dla nich, prawda?
- Nie ma sprawy. Podejdźcie do zespołu i powiedzcie czego pragniecie, a ten na pewno zagra to co zechcesz. Są w nim sami bardzo mili ludzie, więc nie ma czego się obawiać. Może ktoś nawet dołączy do Ciebie do śpiewania? - zasugerowała z uśmiechem, zerkając na moment na Kayo. Nie żeby zmuszała. Ale miała też dziewczyna teraz okazję!
Wcielenie Jelenia
Moderator Fabularny | Moderator Techniczny | Miły człek jakiego można pytać o rzeczy i pomoc | Hidden Admin
Prowadzone wątki 6/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
  • The Inquisitor's Journey - Ichijou Michiru
Awatar użytkownika
Sabataya Yumishi
Posty: 135
Rejestracja: 26 paź 2021, 0:16
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Ścieżka [Temat Ogólny]

Żadne z nich się nie spodziewało się tutaj spotkać… Yumishi od dłuższego czasu się od rodziny mocno izolował. Nie miał klanowi niczego za złe, nic z tych rzeczy. Jednakże patrzenie na tych ludzi sprawiało ból. Przypominało o tragedii, która się stała, o utracie żony i nienarodzonego syna. Wyruszając w samotną podróż – wbrew pozorom – myślał o tym mniej. Skupiał się na pracy, którą wykonywał po drodze. Tak było łatwiej. Jednakże z drugiej strony, skoro już Shuten się tutaj znalazła i się na siebie natrafili, to może warto… spędzić to razem? Choć nigdy ze sobą nie byli blisko.
Też miałem być przejazdem – powiedział, również biorąc swój kieliszek. – Jest bardziej… sielsko. Ludzie są jacyś bardziej przyjaźni, aniżeli w wielkich miastach. – Doskonale wiedział, że wcale nie musiał odpowiadać na te pytanie. Było zadane raczej z kurtuazji, aniżeli ciekawości, no ale mimo wszystko się pokusił o wyrzucenie z siebie kilku zdań, żeby nie była tak niezręcznie. Chociaż tak się mogłoby wydawać. – A gdzie ciebie, kuzynko, poniosło? – zapytał. Bo skoro nie była w Amegakure, to…
Ich smutne picie do lekko słodkawej bananowej sake zostało zakłócone – najpierw przez jakąś dziewczynkę, a potem przez blondynkę, której w żaden sposób nie kojarzył. Skinął jej lekko na przywitanie, zastanawiając się, czy powinien coś więcej powiedzieć. Przywitać się, zaproponować rundkę alkoholu? Z drugiej strony była ta dziewczynka i picie przy dziecku jakoś specjalnie mu nie pasowało.
Wesołych Świąt – powiedział, posyłając delikatny uśmiech zarówno blondynce, jak i dziewczynce. Nie był w nastroju na jakieś wesołe przyśpiewki i tego typu rzeczy. Nie potrafił sobie również wyobrazić Shuten robiącej to. – Sabataya Yumishi – postanowił się jednak przedstawić. Głównie Aiko. Bo jednak widok wesołego dziecka… był dla niego trochę dobijający, nawet jeśli jego syn – gdyby żył – byłby zdecydowanie mniejszy.
Całe szczęście „problem” dosyć szybko zniknął. Nezuko postanowiła zaciągnąć Aiko na scenę. Yumishi westchnął ciężko, spoglądając na kuzynkę, nic nie mówiąc. Po prostu polał im tej bananowej sake, by następnie unieść kieliszek w geście bezsłownego toastu, a następnie wlać sobie trunek do gardła.
Obrazek

TSŪJITEGAN
Widzenie w dal [m]Widzenie sferyczne [m]Max. dziedzina stylu przewidywanych ruchówKoszt utrzymania na turę
2 500200S20
Awatar użytkownika
Sabataya Tamura
Posty: 513
Rejestracja: 15 maja 2021, 17:28
Ranga: Cywil
Ranga dodatkowa: Iryōnin
Discord: .vampiro
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Ścieżka [Temat Ogólny]

Tak jak nastrój depresyjny Tamury się rozpoczął… kilka miesięcy temu, tak póki co dalej kontynuowało się jego pogrążanie w tej “martwicy” uczuć czy emocji. To znaczy nie oznaczało to, że nie potrafił już jak każdy człowiek okazywać tychże w zależności od zaistniałej sytuacji. Czuł po prostu brak bodźców, jakby troszeczkę umarł w środku. Powód? Było ich kilka, lecz na razie nikim się z tym nie chciał podzielić. To nie wina Yoganki, a sprawa nazbyt wrażliwa do omówienia tak przy czekoladce. Zresztą Sabataya zepsułby tym święta innym, a tego nie chciał nigdy uczynić. Liczyło się przede wszystkim szczęście najbliższych dla niego, poniekąd kosztem własnego. Prawdopodobnie to należało do jednej z wad charakteru młodzieńca. Nie mniej jednak z podejściem dziewczyny do białowłosego, to ten jegomość nie zamierzał w żadnym wypadku odganiać Shionki. Ba! Nie jest to możliwe, szczególnie jak on zasmucony siedział jak ten bałwan na ławce bez celu na najbliższe godziny.
Przekazał prezent Pani Mikołajowej i co dalej? Próbować oczyścić myśli, wyciszyć się i z godnością wrócić do normalności. - Bałwan nie jest bezdomny, przynajmniej nie strój. - uniósł jedną brew do góry. - I dały mi marchewkę, którą następnie spożyłem. Była całkiem smaczna. - dodał z nutą żartu, choć jego ton głosu nadal pozostawał trochę grobowy, aczkolwiek miało prawo to mieć wydźwięk dodatkowo komiczny. Gdy się nachyliła do twarzy Iryonina to ku jej uznaniu mogła poczuć przyjemny zapach kwiatów. Delikatny, ale uderzał jej nozdrza w miły sposób. Przynajmniej jak na bezdomnego zdaniem młodej damy mógł się prezentować nie najgorzej. Ot to spanie na świeżym powietrzu dało mu poniekąd tę łatkę. Ruchem wskazującego palca dał jej pstryczka. Ot jaki zadziorny chłop! A potem rozpoczęło się pouczanie. Ufff. - Widocznie za późno się kładę. Wezmę to jednak pod uwagę, moja kochana. - końcówkę zaakcentował dalej z małym rozbawieniem. Widocznie obecność uczennicy dobrze na niego wpływała. Odrobinę się jego nastrój poprawiał, a to już coś
Ale co się dalej stało to jakiś dramat! Gdy się nagle poderwała z gorącym napojem, który oboje spożywali to niestety wyfrunął on z naczynia wprost na nogi medyka. To musiało boleć! Bałwanek stanął na równe nogi z szeroko otwartymi oczami w kolorze karmazynowym. - Aaaaa! Hej, hej… Spokojnie z tym! - przy pomocy śniegu ochłodził okolice ud oraz przy kroczu. Powoli cierpienie ustępowało. Pogoda w tym wypadku im dopisała. Choć co ona mówiła dalej? Odwoływanie pacjentów? Zwariowała, ale chyba za to obdarzał ją wielkim uczuciem opieki i przywiązania. Czuł się dobrze w towarzystwie kunoichi. Nieważne jak dziwnie to brzmiało przy ich kontrastujących osobowościach. Jaskółka uniósł wolną dłoń do góry błyskawicznie po upiciu kilku łyków czekolady. On utrzymał tym samym równowagę, nie tracąc zawartości pucharka z rozpuszczoną słodyczą. - Wstrzymaj się z tym. Co ty mówisz? Każdemu trzeba pomagać. Nie ma oddalania pacjentów. - mógłby wręcz tupnąć nóżką, szczególnie że zaraz kontynuowała dalej. Jak katarynka. Przyćmiony emocjonalnie kuzyn Shuten nie nadążał za wszystkim! - Mówi się, że lekarz jest często najgorszym pacjentem. Wiem, że muszę o siebie dbać… Staram się… Po prostu mi ciężko ostatnio… - westchnął, kładąc swoją dłoń na jej ręce. Ścisnął ciepło, próbując ponownie uraczyć członkinię klanu Yogan uśmiechem. A miał bardzo ładny. Taki dający nadzieję wraz z miłością. - Nie popieram zarabiania w ten sposób przy użyciu radości dzieci, lecz nie chcę ci niczego zabraniać. Jesteś dorosła. Tylko spójrz na swoje sumienie. Skoro ja proponuję to nie ty wyciągasz, także to nie jest problemem. - a więc doktor taki tok odpowiedzi obrał. Wywołanie u niewiasty niepewności względem własnego światopoglądu. Zrobiłaby to? Czy po prostu mężczyzna jest psujem zabawy? - Nie mam pomysłu na wakacje, ale wróciłbym do moich rodzinnych stron. Chcesz się zabrać? Nie wiem czy to dobry pomysł, bo będzie niebezpiecznie. - zapytał dość luźno na koniec, kończąc kakałkowy napar.

~~

Tsūjitegan

Widzenie w dal [m]Widzenie sferyczne [m]Max. dziedzina stylu przewidywanych ruchówKoszt utrzymania na turę
2 500200A20

Prowadzone Fabuły
Prowadzone Misje
Ranga D
Ranga C
Ranga B
Ranga A
Ranga S
Awatar użytkownika
Katagiri Kayo
Posty: 250
Rejestracja: 12 gru 2021, 17:11
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Ścieżka [Temat Ogólny]

Rozdawanie prezentów, gdy już zacznie się cała uroczystość, tak zapowiadał się czas, jaki spędzi na pomocy w tym miejscu, gdy już się za jakąś pomoc uda jej zabrać. Kto wie, może przyjdzie jej nawet donieść prezent osobie, którą zdecyduje się takim obdarzyć. Na całe szczęście nie każdy ją tutaj jeszcze zna, więc przynajmniej uda się jej uniknąć potencjalnej, niezręcznej sytuacji.
Mikołajowa wskazała jej miejsce do przebrania się. Prawdopodobnie lepszego nie będzie niż przebieralnia, do której zamierzała się w przeciągu kilku chwil udać. Rozejrzała się, czy dobrze widzi wskazane miejsce, a potem potwierdziła kiwnięciem głowy całą resztę rzeczy, o której pani mikołajowa wspominała. Szkoda, że na pomoc w niektórych rzeczach przybyła zbyt późno. Zastanowiła się też chwilę nad bałwankiem i jego potencjalnym smutkiem, na który rozwiązania nie miała. Zdecydowała się jednak tym nie dzielić. Dopiero po kilku minutach zawędrowała do przebieralni, gdzie przywdziała przygotowany strój. Zadziwiająco pasował, choć do najcieplejszych nie należał, co prawda już mikołajowa wspomniała, tak jak Kayo, że działa tutaj dziwaczna magia świąt i dzięki temu chyba nie zmarznie. Czapeczka z jelenimi różkami była chyba najciekawszym elementem jej ubioru i wyróżniała czapeczkę spośród setek innych czapeczek.
Wzięła głębszy wdech, miała teraz trochę czasu dla siebie, dlatego zaczęła oczami wodzić po zgromadzonych ludziach. Widziała jak blondynka, która oferowała jej wino, zostaje zaciągnięta na scenę przez tamtego mikrusa. W dodatku kręcił się tam jeszcze jeden, wyraźnie starszy osobnik. Nie zajmowała się jednak nimi, bo poszukiwała wzrokiem bałwanka. Gdy już go dostrzegła, to powoli zaczęła kierować się w jego stronę. Serio, jak trudno było wypatrzeć tutaj bałwanka? Nie szła szybko, acz powoli, obserwując przez moment jego i osoby, z którymi rozmawiał.
To wcale nie tak, że mogła coś zrobić, możliwe, że gdyby podeszła chwilę wcześniej to cały ten ambaras nie miałby miejsca, a tak gorące czoko przez nieuwagę jego towarzyszki oparzyło bałwanka chwilę przed jej przyjściem. Samą rozmowę, jaką prowadził z tą dziewczyną, słyszała ledwie trzy po trzy. Osobiście również nie aprobowała pomysłu na biznes, chociaż zdecydowała się o tym nie wspominać. Cała ta scena sprawiła, że zatrzymała się na moment i w konsternacji oglądała całe wynikłe zamieszanie. Gdy się zbliżała, na jej twarzy rysował się zmieszany wyraz. Nie wiedziała, jak powinna podejść do sytuacji poparzonego bałwanka, który nie dość, że ze sprawą sobie już poradził, to teraz wcale lepiej nie wyglądał. Finalnie odezwała się, dopiero gdy skończył popijać to, co miał w kubeczku. – Um... Przepraszam, Bałwanku-san... — Odezwała się pierwsza, złączając łapki w rękawiczkach. – Wszystko w porządku? Przed chwilą nie wyglądałeś na zadowolonego, a jakoś nie widze tego by kogoś ucieszyło oblanie gorącym kakao. — Zmieszanie z jej twarzy nie znikało, choć finalnie próbowała się uśmiechnąć, pomimo okoliczności. Wyrażała się spokojnie z tonem okrawającym o pełną powagę. – Nie znam za bardzo tych tradycji i tego wszystkiego, ale jeśli wierzyć innym to wszyscy powinni dzisiaj być szczęśliwi. Dlaczego ty nie jesteś? Czy to przez ten strój? Mikołajowa na pewno znajdzie coś innego, jeśli w tym jest zbyt ciepło. Ja nie wierzyłam, ale chyba naprawdę ogrzewa nas tutaj coś innego. — Mówiła niepewnie, wskazując na swój, niezbyt ciepły co prawda, ale świąteczny strój. Sama zapewne takiego by nie wybrała, ale mikołajowej się nie odmawia. – A może po prostu chcesz go doczyścić? — Spytała finalnie, nie zastanawiając się zbytnio, nad tym, jak to mogło zabrzmieć.
► Pokaż Spoiler
— Mowa —
► Pokaż Spoiler | Sens Bushido odnajduje w śmierci
Prowadzone misje 7/4
Misja CPatrol - Kurosawa Shin'ichi
Awatar użytkownika
Jelonek
Posty: 1113
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:38
Ranga dodatkowa: Daimyo
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:

Re: Ścieżka [Temat Ogólny]

MG Mode


Ledwo Kayo zdążyła odejść od pani Mikołajowej, a to już znalazła się zaraz obok niej, kiedy to ta zagadała do mniej ponurego niż wcześniej bałwanka. Nawet nie mieli zbytnio okazji dojrzeć jak ta się ruszą. Postawiła sporej wielkości worek z prezentami obok blondynki, nim się do niej uśmiechnęła.
- Może i wygląda na ciężki, ale jest lekki. W środku znajdziesz instrukcje. Zaraz będziemy zaczynać rozdawać prezenty. - powiedziała na tyle cicho, aby to tylko Katagiri usłyszała jej słowa. A po tym? Znikła szybko. Tak zwyczajnie. Mrugnęli i jej nie było.

Wszyscy mogli usłyszeć jak muzyka na chwilę przestaje grać. Zamiast tego, z głośników rozbiegł się po całej ścieżce głos.
- Raz, dwa... dobra, działa! Uwaga moi mili, ogłoszenie od pani Mikołajowej! Rozpoczynamy pierwszą turę rozdawania prezentów! Jak ktoś jeszcze nie miał okazji złożyć swoich życzeń, nie martwcie się! Potem będzie następna tura! Tymczasem jednak, zapraszam moi dzielnych pomocników do rozdawania prezentów, a wam pozostałym życzę dalej dobrej imprezki! Ciao! - ogłosiła wszystkim z szerokim uśmiechem, nim oddała mikrofon zespołowi i zniknęła ponownie ze sceny. I tak to się zaczął...

Czas prezentów!


Pomocnicy pani Mikołajowej tak naprawdę charakteryzowali się jedną rzeczą. Sporymi wielkości workami z prezentami. Prawie że każdy kto taki miał, był najpewniej pomocnikiem pani Mikołajowej. Szybko też zaczęli zaczepiać wszystkich ludzi, rozdając prezenty każdemu. Odgłosy radości, zaskoczeń i śmiechu. Wszyscy przeważnie siedzieli z uśmiechami na twarzy, poza niektórymi smutniejszymi jednostkami.

Jedną z osób jakie to zostały zaczepione przez minionki Mikołajowej, była Sabataya Shuten. Podeszł do niej niewielki chłopczyk przebrany za elfa. Wyciągnął z torby dwie rzeczy. Kopertę ze znaczkiem wieloryba i ładnie ozdobione pudełeczko.
- Wesołych Świąt. - powiedział chłopaczek, nim ruszył dalej wręczać prezenty. Sprawdzając pudełeczko, mogła ona dojrzeć... ciekawe rzeczy. Bombonierka w formie baryłek czekoladowych z alkoholem. Niewielki, srebrny naszyjnik z klejnotem w formie czerwonego oka. Piracki hak przyszyty do rękawicy na palcach. I do tego, być może najważniejsze, karteczkę świąteczną z życzeniami.
► Pokaż Spoiler
”Shuten,

"Chciałem ci ponownie w te święta przekazać kilka ciepłych słów, bo tych nigdy nie dałem ci wystarczająco dużo. Czuję, że jesteś moją ostatnią przystanią, a zarazem kimś komu mogę śmiało powiedzieć, że darzę go niezmiernie wielkim uczuciem. Wychowywaliśmy się od najmłodszych lat, świetnie spędzając wspólne chwile. Tęsknię za nimi z jakiegoś powodu, ale to pewnie z powodu tego, że się starzeję (już mam białe włosy). Może też brakuje mi czegoś, o czym marzę od dawna… spokojnego życia w otoczeniu tych, którzy mnie rozumieją. Mam nadzieję, że kiedyś zdołamy spotkać się we dwójkę i powiedzieć sobie nawzajem otwarcie co nas nurtuje od wielu złych sytuacji, które nas dosięgnęły. To trudne, lecz… liczę, że zdołamy przezwyciężyć te krzywdy. Tego ci przede wszystkim życzę jak co roku - byś odnalazła siły do ukazania swych prawdziwych uczuć wraz z przezwyciężeniem problemów zagnieżdżonych tam głęboko, w środku serca. Bądź zdrowa, doskonal się i nie... nie zapominaj, że o tobie myślę.

PS: Wiem, że nie jesteś fanką wielu bibelotów, lecz dałem ci coś, co może ci się przyda albo przywiedzie uśmiech na twoją buzię. Baryłki? Na pewno je zjesz. Naszyjnik? Jak go nie założysz to oddasz komuś lub przerobisz na kolczyki. Hak? Dobry gag na popijawę na statku. A, i namalowałem nas z dużym wysiłkiem. Kilka godzin, ale jakoś wyszło. Oby ci się spodobało.


Z wielką miłością,
Tamura"


Obrazek
To wszystko było w pudełeczku. W oddzielnym liście natomiast, jaki dostała wraz z pudełeczkiem? Była coś, co miała nadzieję otrzymać. Odpowiedź na jej list.
► Pokaż Spoiler
Obrazek

Prezenty dostały też osoby jakich to na przyjęciu nawet nie było. Hitoshi był jedną z takich postaci. Ten w domu mógł, obok swojego łóżka, znaleźć ciemnofioletowy wełniany szalik i czapkę w podobnym stylu z pomponem na samej górze. Oraz liścik.
"Żeby Ci zawsze było ciepło
Buziaki, Aiko"

Elfy pani Mikołajowej, after all, docierały wszędzie. Nawet włamywały się do domów przez komin! Niektórzy jednak, na swój prezent, musieli jeszcze chwilę poczekać.
Wcielenie Jelenia
Moderator Fabularny | Moderator Techniczny | Miły człek jakiego można pytać o rzeczy i pomoc | Hidden Admin
Prowadzone wątki 6/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
  • The Inquisitor's Journey - Ichijou Michiru
Awatar użytkownika
Sabataya Shuten
Posty: 939
Rejestracja: 27 kwie 2021, 12:40
Ranga dodatkowa: ex-Kage
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Ścieżka [Temat Ogólny]

Misja zakończona sukcesem! Aiko została zarekwirowana przez Nezuko, co jednocześnie uratowało rudowłosą przed usilnymi próbami zaciągnięcia jej na scenę. Krótkie wymienienie uprzejmości, zlecenie super ważnego zadania Kamado i zarówno Shuten, jak i Yumishi, mogli znowu nacieszyć się chwilą samotności w towarzystwie butelki sake. Mogła odetchnąć z ulgą i w końcu nalać sobie do kieliszka trunku , jednocześnie mając w końcu moment na odpowiedzenie na pytanie kuzyna.
- Głównie do Hany. - odparła krótko, po czym uniosła naczynie do ust i przechyliła je. Zaraz po tym też oparła się wygodniej o drewniane oparcie krzesła - Nieszczególnie widziało mi się zostawać w Ame. Po za tym... powiedzmy, że miałam pewne niewielkie nadzieje związane z Krajem Kwiatów. Wygląda na to, że czas ruszać dalej. - na morze, rzecz jasna. A dalej ku Kaminari. Postawiła ponownie kieliszek na stole, jaki to stuknął lekko przy lądowaniu na blacie. - W każdym razie jeżeli cenisz spokój, sam nie miałbyś co tam szukać. To nie jest dość... bezpieczne czy miłe miejsce. Jako chwilowy przystanek i miejsce do zebrania funduszy jednak sprawdził się niezgorzej. - skoro sam powiedział dwa słowa o Kraju Bananów, postanowiła odwdzięczyć się tym samym bez względu na to, czy temat ten jakkolwiek go interesował. Koniec końców zawsze miał prawo zmienić go na inny, a sama Godaime nie miałaby z tym problemu. Ostatecznie chodziło tylko o to, by zabić ciszę nawet, jeśli sami mogli nie mieć wielu tematów do rozmów.

Nadszedł w końcu moment, na który czekała. Gdyby Pani Mikołajowa podeszła z samym jedynym "list doręczony" na ustach, Shuten by to wystarczyło. Tymczasem niewielki elf niosący podarki wyciągnął nie tylko list, ale też pudełeczko z dodatkowymi przedmiotami. Otworzyła szerzej oczy wpatrując się w niespodziewany nadmiar, po czym wzięła je niepewnie do rąk.
- A-arigato... - rzuciła cicho próbując znaleźć szybko jakieś logiczne rozwiązanie, no bo... Czemu miałaby dostać tyle prezentów? List postanowiła zostawić na koniec. Jeżeli to był TEN list, prawdopodobnie dość szybko straciłaby zainteresowanie resztą. Spojrzała na czekoladki oraz ich zawartość, czemu towarzyszyło lekkie uniesienie brwi. Z alkoholem, huh? W zasadzie... znała kogoś, kto mógłby chcieć się do nich dorwać.
- Yumishi-san - zwróciła się do kuzyna, szczęśliwie nie zastanawiając się już dłużej nad jego właściwą godnością - Chcesz się poczęstować? Co prawda z chęcią zachowałabym część dla Akane, ale podebranie kilku nie powinno nikomu zaszkodzić. - uśmiechnęła się delikatnie na myśl o białowłosej dostającej łakocie z jej pewnie ulubionym nadzieniem. Nie oszukujmy się: wszyscy już dawno wiedzą, co zawsze ma w podręcznej piersiówce. I nie, to nie soczek. Następnie spojrzała na rękawicę i wisiorek. Jak z rękawicą zupełnie nie wiedziała, co zrobić - głównie przez fakt, że podobne rekwizyty nie do końca uderzały w jej poczucie humoru - tak naszyjnik wzięła do ręki przyglądając mu się przez chwilę. Raczej nie nosiła biżuterii. Prędzej jakieś bransoletki, ale to też nie zawsze. Ostatnio zaczęła też próbować nieco pobawić się ozdobami, jednak to... tyle. Nie dlatego, że ich nie lubiła. Brakowało jej jednak większego powodu, by w ogóle chcieć pamiętać o dodatkowych elementach tego typu. Skoro jednak dostała prezent, nomen omen dość mocno nawiązujący do jej korzeni, bez słowa złapała za oba końce srebrnego sznurka zapinając go na własnej szyi i wpuszczając część niego pod włosy. Nie można też było zapomnieć o jeszcze jednym prezencie. Rozwiązała wstążkę od paczuszki Nezuko uważając, ze skoro już rozpakowała wszystko, to... no, wszystko.
- ...do czekoladek mogę jeszcze zaproponować pierniczki. - dodała patrząc na zawartość, zerkając to na łakocie, to na różowy talizman. Oh, c'mon, nie da rady zjeść wszystkiego. Chyba. Ten drugi chwyciła dopinając do paska, zaś jej uwaga skupiła się na dwóch wiadomościach. Istniała niesamowicie niewielka szansa, że Ichiwa siedziałby z przyszykowanymi prezentami wiedząc, że wyśle do niego swojego "posłańca". Do tego wygląd wisiorka sugerował dość wąskie grono osób. Chwytając do ręki pierwszy liścik mogła tylko dojść do prostego wniosku - miała rację. Uśmiechnęła się na widok obrazka, po czym zwróciła wzrok ku właściwemu liścikowi. W sumie... ciekawe, czy Orice też wysyła kartki w tym stylu? Nigdy nie pytała i nie bardzo czuła potrzebę wypytywania - w końcu mogło być to źle odebrane. Koniec końców doceniała starania Tamury. Doceniała to, jakim był człowiekiem i jakimi niewyczerpywalnymi pokładami dobroci starał się wszystkich obdarowywać. Za każdym razem jednak czytając te dość wylewne, pełne ciepła słowa, tym bardziej miała wrażenie, że gdzieś z tyłu głowy widzi ją jako marniejącą we własnych czterech ścianach latorośl, nie mającą chęci i sił do zrobienia ze swoim życiem czegokolwiek ponad sam akt egzystencji na kilkunastu metrach kwadratowych. Tak jak jednak niegdyś zastanawiała się, czemu to na jej ojca padło w Kiri, tak obecnie nawet się cieszyła. Miał mamę i tatę. Miał Oriką. Miał synka. Należało mu się. Zasługiwał na osoby będące dla niego, zdolne obdarzyć go podobnym ciepłem. Rzecz jasna nie oznaczało to, że jej się należała strata najbliższych, jednak była silna. Wierzyła, że jest silna. I chociażby przez to widziała swoje wyciągnięcie krótszej słomki jako mniejsze zło, niż jakby cokolwiek z tego miało przygnieść Jaskółkę. Tak jak całkiem urocze były zapewnienia, jakoby najeżała do tego samego grona, co jego najbliższa rodzina, tak nie czuła, by było to jakkolwiek konieczne.
Gdyby tylko wiedziała...

Sięgnęła po ostatni list. List, na który czekała dobry rok. Wiadomość od kogoś, z kim od ich ostatniego spotkania mogła w miarę pewnie nawiązać namiastkę dialogu w ten jedyny, grudniowy dzień. Oh, kto by nie był podekscytowany? Gdy jednak tylko rozłożyła kartkę, iskierki w jej oczach nagle przygasły, podczas gdy jej czerwone tęczówki zaczęły oglądać sam stan wiadomości. Był to też pierwszy moment w którym poczuła, że coś jest absolutnie nie tak. Każde kolejne słowa, jakie znalazły się przed nią, nagle zaczęły w jej głowie mieć inny wydźwięk - dużo mniej wesoły, niż gdyby rosnąca w środku niej obawa nigdy się nie pojawiła. Definitywnie, gdyby jakkolwiek mogła mu o tym powiedzieć, nie miała nic do zarzucenia jemu wstępowi. Może i by się nawet uśmiechnęła gdyby nie... to. Nie, zdecydowanie tak by było. Czy było coś, co mogło by ich zabić? Zdecydowanie. I nie raz ostatnimi czasy dowiadywali się o tym na własnej skórze. Czasami nawet zastanawiała się, jakim cudem przeżyła niektóre spotkania, jednak... nie, nie było to istotne. Przeżyli. To było ważne. I tym bardziej nie chciała niszczyć w tej kwestii jego światopoglądu chociaż... zapewne i tak wyglądał nieco inaczej, niż to kreował, prawda? Zaś sama sugestia, że mógłby się o nich martwić wystarczyła jej jako dowód. Dowód, na który człowiekowi nieco cieplej robiło się w sercu. Jej wzrok podążał za kolejnymi literkami czując, jak jej usta same z siebie zaczęły giąć się w delikatny grymas, poprzedzony lekko zmrużonymi oczami. Zwiesiła głowę nie szczególnie chcąc, by ktokolwiek wokół mógł lepiej przyjrzeć się jej twarzy - zwłaszcza, ze sama nie wiedziała, czy za moment nie będzie wyglądała dużo gorzej. Więc miała swoje miejsce. Na pokładzie. Obok niego. W gruncie rzeczy nie potrzebowała wiedzieć nic więcej. To jedno, jedyne stwierdzenie wystarczyło, by spora część jej zmartwień odeszła w niepamięć - chociaż zastąpione kolejnymi. Nie potrzebowała przeprosin. Przepraszać bowiem nie miał za co. Nie było niczego, o co mogłaby być na niego zła. Za to narastała ilość powodów, dla których chciała go znaleźć, mocno przytulić i pokazać, że wszystko jest w porządku. Że nie musi się martwić. Cokolwiek się wydarzy - da sobie radę. I nie miało to nic wspólnego z byciem twardą. Bo nie była. Zbyt wiele rzeczy istniało zdolnych zranić ją w ten czy inny sposób. Ale była w stanie je znieść. Była silna. A wiedząc, że jest gdzieś tam na Wielorybie czekając na nich sprawiał dodatkowo, że nie czuła się sama. Miała rzecz jasna Kamaboko. Miała Akane. Miała Ruri. Jednak... to co innego. To zawsze będzie co innego. Kącik jej ust lekko się w końcu uniósł. Więc Onimaru mu powiedział, huh? Nie wiedziała, co konkretnie. Jej wyjaśnienie zostało przeplecione własną interpretacją Kamaboko, pokazującym jej zdolności w mniej przychylnym świetle. Nie była jednak w stanie bardziej się przejąć sytuacją, chociaż nie sposób było nie docenić wewnętrznie podjętej próby. I... to byłoby tyle. Jej palce nieco bardziej zacisnęły się na kartce, podczas gdy kciuk lewej ręki krążył wokół dolnej krawędzi kartki.
- Ty skończony durniu... - rzuciła cicho pod nosem licząc, że może w postaci ostatniej deski ratunku będzie w stanie zamienić cokolwiek z tego, co nią obecnie targało, w gniew. W dowolnej postaci. W coś leżącego w nieco innym spektrum emocjonalnym, byle chronić się przed przekroczeniem pewnej cienkiej granicy, gdzie część rzeczy mogłaby w niej w końcu pęknąć. Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy? Co to do cholery miało być? Jakie "mam nadzieję"? To.. zupełnie do niego nie pasowało. Gdzie jest jej "do zobaczenia"? Co musiało się stać, że tchnęło go do napisania czegoś, co po części mogło być i wiadomością pożegnalną? Nie lubiła tego. Sam pomysł, że mogliby się już więcej nie spotkać... Nie. Nie chciała o tym myśleć. Nie tym razem. Nie przy ludziach. Znajdą go. Po prostu.

Złożyła z powrotem kartkę nie wiedząc nawet, co dalej. Miała tak dużo pytań... Powinna szukać Mikołajowej i dopytać, co się stało? A może uszanować fakt, że dostała, co chciała na święta i ruszyć po Kamaboko i resztę? A może i to było bez sensu? W końcu gdzie mieliby nagle biec? Jedyne co mogła, to usiąść, wziąć kilka wdechów i pomyśleć. Może tylko jej się wydawało. Może... to nie wyglądało tak, jak myślała. Może nie widzieli się tyle czasu, że zaczęła wyolbrzymiać?
- Gomene, Yumishi-san. - odezwała się w końcu do mężczyzny obok - chyba jednak straciłam ochotę na picie. - stwierdziła wkładając oba listy do pudełeczka, jakie to zamknęła wraz z rękawicą. Nie miała pojęcia, co miałoby jej w tym momencie faktycznie pomóc, ale alkohol nie brzmiał jak remedium na jakikolwiek z jej problemów. Nie w tej chwili.
Obrazek
Awatar użytkownika
Yamanaka Aiko
Posty: 476
Rejestracja: 27 kwie 2021, 4:55
Ranga: Tokubetsu Jōnin
Ranga dodatkowa: Iryōnin
Discord: meei#6947
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:

Re: Ścieżka [Temat Ogólny]

Aiko nie zamierzała zawracać głowy Shuten dużej, niż było to konieczne. Mimo, że kontakt z czerwonowłosą miała raczej sporadyczny, Yamanaka była raczej dobrą obserwatorką i szybko udało jej się wywnioskować, że Sabataya nie jest typem osoby, którzy dobrze odnajduje się w ogromnej grupie ludzi i przyjemnością gra pierwsze skrzypce, wokół których zbierają się inni. Tym bardziej, gdy nastrój, który można śmiało określić mianem melancholicznego, nie zachęca do powtórki akcji z ostatniego tego typu wyjazdu. Na szczęście ogromne pokłady empatii, które posiadała w sobie blondynka i które jakimś cudem nie zostały stłamszone przez ostatnie wydarzenia, pozwoliły jej domyślić się, że coś jest nie tak. Tylko co? Nostalgia? Tęsknota za domem? Za kimś? Rozumiała to, ale nie zamierzała dopytywać. Istnieją tematy, o których rozmawia się z określonym osobami, a nie kompletnie przypadkowymi znajomymi, w tłumie innych. Jedyne, co mogła zrobić, by wesprzeć Sabatayę, to... zostawienie jej w spokoju, by mogła zająć się rozmową ze swoim towarzyszem.
Uściskała mocno dziewczynkę; ciężko było nie zauważyć, że jej widok sprawił Aiko niemałą radość i niespodziankę.
- Czy mi się dobrze zdaje, czy urosłaś? Niedługo będziesz na równi ze mną!- uśmiechnęła się do niej łagodnie. - Nie przejmuj się prezentem, cieszę się, że o mnie pamiętałaś. - dodała. Nie wspomniała, że jej drobiazg który wybrała dla Nezuko również znalazł się w worku Mikołajowej; niech dziewczynka ma niespodziankę.
Po chwili dźwignęła się na nogi, zerkając na obecnych tu zgromadzonych - to na Sabatayę, to na nieznajomego. Jak się okazało chwilę później, kolejnego Sabatayę. Posłała mu lekki, dosyć typowy dla siebie uśmiech. Miała raczej dobre wspomnienia związane z Kirijskim klanem i czego członkami (wszak Koizumiego nie miała przyjemności poznać, Amaterasu dzięki ), toteż Yumishi dostał niewielkiego plusika na sam początek, najpewniej krótkiej i mocno przelotnej znajomości.
- Nie będziemy przeszkadzać w rodzinnym spotkaniu.- odezwała się, posyłając Shuten dosyć porozumiewawcze, w jej mniemaniu, spojrzenie. - Trzymajcie się ciepło. - dodała, by pożegnawszy się lekkim skinieniem głowy, ujęła dłoń Nezuko i ruszyła w stronę sceny, gdzie odbywać się miał popis wokalny dziewczynki. Przedtem podeszły do jej rodziców, którym wypadało się odmeldować, gdzie są i co planują robić; Yamanaka zdecydowanie nie chciała otrzymać łatki porywaczki dzieci. Wystarczyło, że shinobi nie byli zbyt lubianą grupą zawodową z innych powodów, nie chciała dorzucać kolejnych.
Kiedy trafiły pod scenę, Aiko pozwoliła dziewczynce mówić. W końcu to miał być jej występ i time to shine. Gdyby Yamanaka zdecydowała się dołączyć jako chórek, lub co gorsza, drugi głos... to mogłoby się źle skończyć. Talentu wokalnego nie miała za grosz.
- Dzięki. Chodź Nezuko-chan, zespół chyba jest tam...- nachyliła się nad dziewczynką i lekkim ruchem dłoni wskazała w stronę grupy ludzi z instrumentami.
- Już wiesz, co zamierzasz zaśpiewać? - zagadnęła dziewczynkę. W końcu piosenek świątecznych był ogrom i podjęcie właściwej decyzji wcale nie mogło należeć do najprostszych. Oby to były jedyne zmartwienia i dylematy w życiu Kamado...
Gdy dziewczynka dogadała się z zespołem, a ci wyrazili aprobatę co do jej pomysłu, Aiko stanęła tuż pod sceną, gotowa do dodania otuchy i wsparcia mentalnego za pomocą klaskania.
Obrazek
w tobie jest dość miłości, by ogrzać cały świat
i dość gniewu, by cały świat zniszczyć
aria of the soul

telepatia | słowa #9c6cb5
myśli
głos
Zasięg sensora bez pieczęci | z pieczęcią24 metry | 1000 metrów
► Pokaż Spoiler
Inna odsłona Jajko
Was it a good choice, tho? - Fabuła D | Senju Rie
► Pokaż Spoiler
ja: Don przy sprawdzaniu mojej karty postaci czytał na głos na voice historię i prawie płakał ze śmiechu.
Ja też płakałam, ale bardziej z zażenowania

Hefajstos: Przepraszam. Moje są równie słabe, też się możesz pośmiać.
Znaczy nie słabe.
Przepraszam.
Śmieszne


Obrazek
According to Eiji, I'm officially Norka's balls
Awatar użytkownika
Yōgan Sayu
Posty: 135
Rejestracja: 11 lis 2021, 19:18
Ranga: Cywil
Discord: meei#6947
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:

Re: Ścieżka [Temat Ogólny]

Musiałaby być kompletnie ślepa ( a pomimo noszenia okularów wcale nie była ) lub głupia, by nie zauważyć posępnego nastroju Tamury. Wiedziała też, że taki stan, nie jest dla niego czymś typowym; Jaskółka na co dzień nie bywał przygnębionym, milczącym mrukiem. W końcu jeszcze przez Wojną mieli szansę spędzić ze sobą nieco więcej czasu, dzięki czemu zdołała go już trochę poznać. Wyszła jednak z założenia, że powodem jego nastroju są wydarzenia w jakich na nieszczęście przyszło im brać udział oraz niewypał w kwestii wyboru przebrania na dzisiejszą imprezę. Nie wiedziała nic na temat tego, co wydarzyło się w Ame i jakie tragiczne w skutkach było dla całej jego rodziny.
Mówi się, że czasem wystarczy sama obecność drugiego człowieka, by humor naturalnie i samoistnie się poprawił - w takim razie jeżeli osoba Tamury potrafiła naprawić nawet najgorszy dzień w jej życiu, czy w odwrotną stronę również tak to działało? Czy była to transakcja wiązana?
- Czy zjedzenie marchewki przez bałwana to nie jest tak jakby akt kanibalizmu? No wiesz, jakby nie patrzeć, mogłeś zjeść nos swoich pobratymców. - zauważyła wyraźnie obruszona tym, do czego właśnie jej się przyznał. Westchnęła z wyraźną dezaprobatą i lekko pokręciła głową. - Ehh, Nomikomu-sensei... czasami boli mnie twój brak pomyślunku, serio. - dodała, jakby to ona w tym duecie była "tą ogarniętą"; i choć bardzo się starała, nie potrafiła przybrać odpowiednio poważnego tonu swojej wypowiedzi.
Pstryczek w nos był niespodziewany; zmrużyła brwi, sprawiając wrażenie bardzo groźnej i bardzo oburzonej. Co oczywiście było bardzo na pokaz, gdyż zdecydowanie daleko było jej do dąsania się.
- Zobaczysz, że Ci oddam. Dwa razy mocniej. I to za pomocą śnieżki.- burknęła. Tamura musiał wiedzieć, że Yoganka na pewno nie jest na niego zła, bo o ile ktoś inny za taki gest mógłby solidnie zarobić, tak jemu pozwalała na nieco więcej.
Niekontrolowane, nieskoordynowane ruchy z kubkiem w dłoniach, nawet w połowie pustym nie było najlepszym z jej pomysłów, o czym za chwilę miała się przekonać. Nie zdążyła zapobiec tragedii, gdy napój znalazł się poza naczyniem. Już samo wylanie dobrej czekolady było bolesnym marnowaniem dobrego napoju, tym bardziej że w tym wszystkim rykoszetem oberwał Tamura - chyba ostatni człowiek na świecie, którego celowo chciałaby skrzywdzić.
- O matko, przepraszam! Wszystko w porządku, Tamura-sensei? Bardzo Cię boli? Przepraszam, nie chciałam! Czy powinnam użyć Shosen, czy wystarczy sam śnieg? Czy to będą oparzenia pierwszego czy już drugiego stopnia? - nawijała wyraźnie przejęta tym, co się wydarzyło.
Czy to jeszcze przypadek, czy po prostu do genu Yoton przyczepiła się jakaś felerna przypadłość która sprawiała, że w relacji jakikolwiek Yogan - jakikolwiek Sabataya, ten drugi zawsze musiał być poszkodowany z rąk tego pierwszego? Na szczęście Nomikomu miał łeb na karku i szybko uporał się z bałaganem, którzy urządziła dziewczyna. Jak zawsze. Nic nowego.
Nawet Wojna nie zdołała wykształcić w Tamurze egoizmu - jak zawsze był gotów nieść pomoc innym, nawet kosztem własnego zdrowia i sił. Dziewczyna westchnęła, spoglądając na niego wymownie. Może powinna dosypać mu do herbaty jakiegoś usypiacza, skoro po dobroci nie chciał z nią współpracować? Nie... to kretyński pomysł, który mógłby znacznie nadszarpnąć zaufanie, jakim ją obdarzył. W takim razie musiała użyć siły swojej dyplomacji i niesamowitej perswazji.
- Wykończony, wypruty z chakry medyk nikomu nie pomoże. - zauważyła trafnie powtarzając słowa, które gdzieś kiedyś usłyszała. Najpewniej od niego samego - były błyskotliwe w swej prostocie, co było bardzo w stylu Tamury.
- Skoro mówisz, że lekarz jest najtrudniejszym z pacjentów, będę miała szansę się wykazać. A Ty ocenisz, jak sobie poradziłam. - dodała, wzruszając lekko ramionami. - Chyba, że we mnie wątpisz.- dopowiedziała szybko. Oho, czyżby to ona tym razem próbowała wjechać mu na ambicje? Zwłaszcza, że doskonale wiedziała, że ani na moment w nią nie zwątpił.
Wielu to zrobiło. Nomikomu był jednym z nielicznych, który dał jej szansę.
Odruchowo położyła swoją dłoń na jego, delikatnie ściskając.
- Dlatego próbuję Ci pomóc. Nie rozumiem, dlaczego tak bardzo mi to uniemożliwiasz.- odezwała się, wzdychając cicho. Ciężko było jej widzieć Tamurę w takim stanie, zwłaszcza że nie miała kompletnie pojęcia jak może mu pomóc.
- Nie znasz się na zabawie, serio. Nudziarz-sensei.- mruknęła, tym samym porzucając temat wyciągania pieniędzy z portfeli rozpieszczonych dzieciaków. Na wspomnienie o rodzinnych stronach, niemal natychmiast pomyślała o Skale; szybko skarciła się w myślach, przypominając sobie, że klan Sabataya wylądował w Iwie po tym, co wydarzyło się w Kirigakure. Uniosła lekko głowę do góry, wpatrując się w niebo; zamilkła na moment co w jej przypadku mogło oznaczać tylko jedno - że intensywnie nad czymś myśli.
- A czy teraz gdziekolwiek jest bezpiecznie?- odezwała się bardziej do siebie niż do samego Tamury. W większości miejsc shinobi nie byli mile widziani, obstawiała że sytuacja w Kraju Wody nie różni się zbytnio od pozostałych miejsc.
- Co planujesz tam robić?- zagadnęła.
Ich spokojną rozmowę przerwało coś, a raczej ktoś, kto postanowił dołączyć się do dyskusji. Yoganka zmarszczyła lekko brwi, mierząc wzrokiem dziewczynę, od stóp do głów. Jakaś znajoma Tamury? Nie... chyba nie. Nie zwracałaby się do niego per Bałwan.
Słowa na temat rozlania czekolady uderzyły bezpośrednio w ego Yoganki; widać było to po jej stopniowo zmieniającym się wyrazie twarzy. Zerknęła do kubka, w którym znajdowały się resztki napoju, a potem na dziewczynę.
- Możemy przetestować, czy przypadkiem Ciebie by nie ucieszyło. Mogłabyś wpisać sobie to do swoich życiowych osiągnięć. - mruknęła, marszcząc lekko brwi. - Z choinki się urwałaś?
Obrazek
think twice? I don't even think once
słowa
myśli
głos
Awatar użytkownika
Sabataya Yumishi
Posty: 135
Rejestracja: 26 paź 2021, 0:16
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Ścieżka [Temat Ogólny]

Yumishi nie miałby zapewne normalnie nic przeciwko towarzystwu Aiko czy nawet Nezuko… jednakże miał wyjątkowy kiepski humor odkąd pewna osoba została wspomniana. To otworzyło rany, przywróciło wspomnienia o tych, których utracił. Żona, nienarodzony syn, ale także matka z ojcem, którzy mieli więcej szczęścia niż Yumi i wojny nie przeżyli. I tak naprawdę został na tym świecie sam jak palec. Jasne, mógł zawsze wrócić do Amegakure, otoczyć się resztą klanu… jednakże te miejsce sprawiało wrażenie pustego. Pozbawionego życia… bo gdyby nie ON to po tych siedzibach najprawdopodobniej raczkował jego syn.
Wioska buntowników... – Uśmiechnął się pod nosem, jednocześnie polewając zarówno sobie, jak i kuzynce kolejną kolejkę sake. – Nie dziwię się po części. Ja pewnie też ruszę niedługo dalej, Kraj Bananów jest urokliwy, ale ciężko tam o pracę. – Chcąc nie chcąc musiał z czegoś żyć. Jasne, banany można było zrywać z dowolnego miejsca, był w stanie polować. No ale jakiś dach nad głową trzeba było mieć, strzały dokupywać należało… No perspektyw zbyt wiele tam nie miał. Choć przez chwilę się zastanawiał, czy by nie rzucić życia shinobi w cholerę i nie zostać plantatorem bananów.
Shuten została obsypana prezentami. W sumie to się nie dziwił. Swego czasu była Kage, wiele ludzi poznała, kto wie, może zawiązała jakieś przyjaźnie? Patrząc na Aiko czy Nezuko… na to wyglądało. Yumishi przez większość swojego życia był… cieniem? Tak, to dobre słowo. Nigdy specjalnie nie wyróżniał się z tłumu innych shinobi. Po prostu był, wykonywał rozkazy – czy to ojca, głowy klanu czy też Kage. Jeden z wielu ninja, których można spotkać na swojej drodze, jedynie z nieco bardziej wyjątkowymi oczyma… nic więcej.
Ugh, słodycze? Nie był jakimś wielkim fanem, z drugiej strony głupio było mu odmówić. Tak więc przytaknął głową, z grzeczności biorąc jedną czekoladę, co by kuzynki nie objadać zbytnio. Posłał Shuten również blady uśmiech, jednocześnie obracając w palcach pusty kieliszek po sake. Prawą ręką opierał głowę o policzek.
Nie zazdroszczę popularności – skomentował jedynie. Może i byli na Nowym Kontynencie, jednakże… no wiele ludzi się ze starych wiosek przeniosło do nowych, więc chcąc nie chcąc, będą pamiętać o starych przywódcach. Shuten, niezależnie jak bardzo by chciała, nie wymaże swojej przeszłości bycia Godaime. Była rozpoznawalna, niezależnie od tego, czy to Stary, czy Nowy kontynent. Tego nie była w stanie uniknąć. Dlatego Yumishi teraz… „cieszył się” z bycia szarakiem. Bo po części mógł tu zacząć nowe życie. Mało komu przedstawiał się z nazwiska.
Pozwolił kuzynce w spokoju przeczytać list, na który tak czekała. Jedynie w tym czasie uzupełnił ich kieliszki, patrząc… gdzieś w dal, w bliżej nieokreślonym kierunku, czasem jedynie zerkając na Shuten, czy wszystko w porządku z nią. Widział, jak te iskierki w szkarłatnych oczach gasną i zaczynają być zastąpione smutkiem, zmartwieniem, niepewnością. W sumie to Yumishi jej współczuł – była od niego nieco młodsza. Gdy ten chodził do Akademii, ona ledwo co z pieluch tak naprawdę wyszła. Niby sześć lat nie było tak wielką różnicą wieku, ale mimo wszystko było to sporo. Jednocześnie w tak młodym wieku została wręcz zbombardowana obowiązkami, na swoich barkach musiała nosić trud prowadzenia wioski, dowodzeniem wojsk w trakcie wojny. Nie zazdrościł jej ani trochę. Współczuł z całego serca. I mimo że się nie znali zbytnio… prywatnie, pomimo bycia rodziną, to chciałby jej dodać jakoś otuchy. Choć nie do końca wiedział jak. Nie miał pojęcia, co się znajdowało w tamtym liście, jednakże widział emocje, które targały dziewczyną.
W porządku – odpowiedział całkiem spokojnie, odkładając butelkę i spoglądając na czerwonowłosą swoimi czarnymi niczym węgiel oczyma. Te przybierały szkarłatną barwę jedynie wtedy, gdy używał ich klanowego dojutsu. W normalnym stanie jego tęczówki niemalże zlewały się ze źrenicą; Shuten mogła poczuć, jak Yumi kładzie na jej ramieniu dłoń. – Wiem, że nigdy nie mieliśmy okazji się poznać bliżej, jednakże… jesteśmy rodziną, prawda? Więc jeśli mogę Ci jakoś pomóc, to… śmiało. – Posłał jej delikatny uśmiech. Potrzebowała ramienia do wypłakania się – proszę bardzo. Yumi służył pomocą. Chciała się na kimś wyżyć? Proszę bardzo, nastawi policzek, o ile jej to tylko ulży.
Obrazek

TSŪJITEGAN
Widzenie w dal [m]Widzenie sferyczne [m]Max. dziedzina stylu przewidywanych ruchówKoszt utrzymania na turę
2 500200S20
Zablokowany

Wróć do „Christmas Event 2021: Chatka Mikołajowej [ZAKOŃCZONY]”