Lasy na granicy z Hana no Kuni
Rosnące - sądząc po rozmiarach drzew - od wielu lat lasy rozciągają się wzdłuż szlaku handlowego między Krajem Alkoholu i Krajem Kwiatów na południu. Liczba mnoga występuje tu ze względu na różnorodność drzew i ogromnego terenu jakie zajmują, sprawiając że nie raz już mało obeznani podróżnicy się w nich zagubili. Można znaleźć tam kilka krzyżujących się ścieżek, jednak nie dają one żadnej gwarancji odnalezienia się w terenie. Niestety, nie ma również znaków na drzewach sugerujących ludziom w którą stronę jest wyjście z lasu. Od wewnątrz wszystko wygląda prawie tak samo, dlatego mało kto się tam zapuszcza. Ze względu na to nie brak tu zwierzyny leśnej wszelkiej maści, zaczynając od małych króliczków, a kończąc na wygłodniałych drapieżnikach.
Propozycja nie do odrzucenia...家事
Misja B15/?
UczestnicyKurogane Kyõki
Pewny siebie, z jakimś tam planem i zaopatrzony w to czego potrzeba mu chyba najbardziej, ruszył z powrotem do Portu. Poszukiwania transportu drogą morską do sąsiedniego kraju nie było wymagające, Ci którzy chcieli zarobić wręcz okrzykiwali się ze swoimi propozycjami i wlaśnie do jednej z takich osób podszedł Kyõki. Koszt - 50 ryo, niezbyt wygórowana cena, a na pewno nie dla kogoś tak rozrzutnego jak Kurogane. O ile postanowił zapłacić, nieprzyjemnie wyglądający staruszek zabrał go ze sobą w kilkugodzinną podróż po morzu, aczkolwiek stosunkowo niedaleko od brzegu, gdzie rozciągał się trakt handlowy. Wtedy miał czas, by dokładnie zapoznać się z informacjami, które otrzymał od Yoshidy, ale nie znalazł tam tego, co go interesowało - umiejętności jakimi mógłby dysponować byly ninja mgły. Swoją drogą takie zachowanie nie było do niego podobne, czyżby nieugięty Genin się zawahał? A może to po prostu alkohol... Czym nie byłoby to spowodowane, to i tak nie miało większego znaczenia, a na pewno nie było to porównywalne z faktem, że w końcu dopłynłeli do celu, niedługo przed zachodem słońca. Przewoźnik zacumował łódkę, przy jednym z kilku pomostów i przypomniał o zapłacie, a gdy tylko jego klient wyszedł na ląd, zaczął pakować swoje graty, którymi zapewnie zamierzał handlować. Generalnie rzecz biorąc miejsce, w którym są trudno nazwać portem, bardziej pasowałoby określenie "punkt przerzutowy". W takich miejscach zazwyczaj stoją jakieś knajpy... i w ogóle jakieś budynki, tutaj jednak nie było niczego takiego, a przynajmniej w zasięgu wzroku. Same mola, łajby, dość aktywny szlak, a więc i ludzie oraz ogromny, pnący się w górę las. Warto też wspomnieć, że żadna z łodzi nie była tą, ktorej szukał, a szukal "Jiurei"...
NPCOkoliczna ludność