Za tym co odległe - Arc I: Nowa Załoga
WydarzenieWielka Przygoda
UczestnikKamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten i Mirai Akane
Post102/?
Part Kamaboko + Akane + klonShuten
Słowa Ikki... trafiały w ludzi. Trafiły w Shuten. Bolały. Wprawiały w wewnętrzną rozterką, bo mimo znanych jej w głębi duszy zarzutów... usłyszenie ich na głos było zupełni inną sprawą. Na tyle, że nawet ona, osoba jaka to od dawna najpewniej nie miała przeszklonych oczu, właśnie ich doświadczała. W końcu tego znakiem było ich pieczenie. I nie była ona w stanie znaleźć niczego, na swoją obronę. Niczego, co mogłaby powiedzieć aby zmniejszyć jej nienawiść do niej. W końcu miała takie prawo, jak to sama stwierdziła. Nie mniej, faktem było że Ikki nie wiedziała o nich wszystkiego. Nie znała ich bardzo dobrze. Znała tylko to, co jej pokazali. A rudowłosa ex-Kage na pewno nie pokazała jej wyczerpania. Głębszych emocji. Nie miały nawet okazji tak naprawdę coś ze sobą porozmawiać, każda biegnąca własnym tokiem życia. Ikki nie wiedziała więc nic o rodzicach Shuten. O tym, jak nigdy się nie zjawili. O tym jak bardzo było to dla niej niszczące. O tym, ile lat musiało minąć nim spotkała osobę jaką obdarzyła ją nadzwyczajnym ciepłem. I nie chodziło o Kamaboko, jaki to za dawnych lat każdego traktował niezwykle ciepło w swój specyficzny sposób. Nie, ta osoba była szczególnie ciepła dla niej. I była zadowolona z jej powrotu... pewnie tak jak Shuten by była zadowolona z powrotu swoich rodziców. Niestety jednak, los był gburem. O wielu rzeczach sobie uświadomiła dopiero po już ich rozstaniu, a powrót do nich okazał się być... niezwykle trudny. Bycie Kage. Wojna. Zdawało się, że chociaż ten port by pomógł, ale... nie zjawili się. Coś mogło ich zatrzymać. Tak jak ją często coś zatrzymywało. Kiedy w końcu, miało jej się udać spotkać z osobą, od jakiej biło dla niej ciepło? Nie wiedziała. To też była zaryzykować wiele rzeczy, i stoczyć się bardzo, aby tego dokonać. Czy były to akcje złe? Według Ikki pewnie tak. Życie jednak nie było takie czarno-białe.
Z goła inne podejście miał Klonboko. Widzący co robi Ikki. Demotywuje jego drużynę. Atakuje ich emocje. Poczucie winy. I tak jak przeważnie był człowiekiem niewielu słów, ale to może dlatego że mało kto rozgadywał się z nim w konwersacji, tak tym razem odpowiedź dla Ikki miał ogromną rozbudowaną. Kwestionującą wiele z rzeczy jakie powiedziała. Piratka spojrzała w jego stronę, przysłuchując się jego słowom. Ze złością w oczach. Parę razy nawet otwierała usta aby odpowiedzieć, jednak po chwili je zamykała. Jakby się powstrzymując. I tak to trwało, aż Klonboko skończył swój monolog. Czy z każdym jego słowem bardziej się denerwowała? Nie do końca. W pewnym momencie zwyczajnie go obserwowała. Zła.
- Nie martw się. Definitywnie uważam Ciebie za najgorszą osobę jaką kiedykolwiek spotkałam. W końcu tu, w najmniejszym stopniu nie czujesz się źle z tym co robisz. - stwierdziła dość chłodno, mimo kipiącej w niej złości. Chciała wybuchnąć? A może nawet wdałaby się z nim w logiczną debatę? Wątpliwe. Bardziej wyglądało na to, że sobie zwyczajnie darowała. Klon jednak swoje zrobił. Pufnął, przekazując wiedzę dalej.
Wiedza ta też dalej dotarła, i pomogła się nawet oryginałowi... ogarnąć. Dojść do wniosku, że jednak lepiej było zagrożenia jakim była Ikki eliminować. Tylko po chichu. Tak by reszta nie wiedziała, z ewentualnym wyjątkiem Ruri. W końcu była podobna. Nie przejmowała się też zbytnio słowami Ikki, jak tak patrzyło się na jej twarz. Ba, Ruri nawet przykucała na pokładzie i rysowała sobie palcem po jego deskach, wzrokiem też obserwując "wrogich" piratów wokół nich.
I oboje pozwolili Ikki odejść. Była jednak osoba, która ciut lepiej znała rudowłosą piratkę. Która ciut bardziej przeżywała ich zdradę, szczególnie gdy była jedyną jaka nie planowała zmienić strony. I teraz, kiedy jej Kage której oddała życie, podejmowała decyzję jaka mogła lekko ranić jej personalne... preferencje? Powstawał problem. Szczególnie, że chodziło o żywą osobę. Chodziło o Ikki. Ikki, której słowa bolały. Wywołały pęknięcie, jakie to zniszczyło jak i naprawiło Akane. Pozwoliło jej coś... działać. Ruszyć za dziewczyną, jaka to zdawała się że szła ku swojej śmierci. I zrobiła to. Zmusiła swoje ciało, lekko zastygnięte od dłuższej chwili, do ruchu. Pobiegła za nią, i złapała ją za nadgarstek nim ta skoczyła. Ikki nie odwróciła głowy. Wzrok skierowany miała w dół. Nie szarpała się też. Wręcz przeciwnie... drżała? Definitywnie drżała, jakby była mocna przeziębiona. To nie było jednak to, i Akane to wiedziała. Emocje były tu czynnikiem. Zbyt wielkie emocje, wpływające na funkcjonowanie ciała.
Spokojne słowa Mirai nie sprawiły niczego. Przynajmniej na początku. Ikki dalej patrzyła w stronę statku, jaki to zamarzał. Zdawało się też, że miała coś odpowiedzieć, ale zostało to przerwane. Akane przyciągnęła dziewczynę lekko do siebie, ale niespodziewanie ta była jakoś mało... toporna. I lekkie przyciągnięcie sprawiło, że rudowłosa się trochę potknęła i oparła bokiem o kapłankę. Tak, że Ikki wylądowała prawym policzkiem na lewym ramieniu Akane. Włosy, zasłaniały częściowo jej twarz, jednak mogła dojrzeć jedno oko dziewczyny. Dalej pełne łez. Już bez złości, a przepełnione smutkiem. Niewiedzą. Właściwie, to dziewczyna wyglądała jakby miała się zaraz załamać kompletnie.
- Myślisz, że nie wiem tego?.. Pójdę do vice-kapitan to będę zawadzać, pójdę na nasz statek to i tak będę zbyt słaba by walczyć z kimś na takim poziomie. Jedyna więc opcja, to zostać tutaj, razem z załogą jaka morduje moje siostry, prawda?.. - Ikki, opierając się tak o kapłankę, uniosła jedną rękę. Położyła ją na policzku Mirai, patrząc na nią dalej smutno, lecz ciut... spokojniej. - Nie Akane. Nie mogę. Nie mogłabym spojrzeć na siebie w lustrze... już nie mogę. Wiem tyle rzeczy co mi powiedzieliście, a i tak nie jestem w stanie nic z tym zrobić. Nie byłabym w stanie złapać Ciebie i wymienić życie kapitan za Twoje... Jestem zbyt słaba. Znowu. Nic nie mogę zrobić dla nikogo, to równie dobrze mogę zginąć z resztą.
Stwierdzenie... no. Tak. Cholera, ilość osób jaka miała tutaj w tym momencie depresję wykraczała poza skalę. Plus, że Ikki była już ciut... mniej zła? Czy to był plus gdy chciała umrzeć? To była trochę decyzja Akane, która bądź co bądź była teraz swoistą podpórką dla rudowłosej. Plus? Losowi piraci zdawali się okej z wiadomością, że do nich dołączyli. I już nie patrzyli na nich aż tak złowrogo, nawet jak klony zrobiły puff. I... no trochę słabo. Bo dalej taki ciężki nastrój był, kiedy to zostały już Shuten, Akane i Ikki. No. I Ruri, ale ona dalej sobie mazała paluszkiem po deskach pokładowych. Speedy obserwował co ona próbuje stworzyć, biegając sobie wokół niej, a Ibaraki? Generalnie to zeskoczył z ramienia Akane, i podszedł do Shuten. Spojrzał na nią z dołu, smutnym wzrokiem.
- Umu. - stwierdził. I rudowłosa miała wrażenie, że chciał ją jakoś... pocieszyć. Nawet jak była tylko klonem.
Stan klonShuten: A żyje sobie też.
Stan Akane: no żyje no.
Stan Kamaboko: no generalnie masz się świetnie, tak trzymać!
Dystans do wroga: Ikki zaraz obok nich
Dodatkowe: sojusznicy w postaci Mózga, Speedyego i zmęczonego Ibarakiego
True Shuten i True Kamaboko
Kamaboko, bohatyr! Ruszył do walki, jaka to była... ciężka. Bo nie mógł użyć zbyt wiele, jak i zbyt mało siły, bo przegrają. Musiał użyć jej idealną ilość. Tak jak częściowo białowłosy to robił, chociaż niezwykle wolno. Shunshin bez problemu pozwolił mu na znalezienie się mniej więcej 10 metrów do białowłosego, i 15 od Yami. I boom. Jedna dawka shurikenów, jaka to niestety trafiła w barierę z chakry i... no odbiła się, nie raniąc Yami. Ta jednak spojrzała w jego stronę i posłała szybkie cięcie chakry, jakiego jednak uniknął równie szybko. Ba, nawet szybciej od niej! Białowłosy wtedy zaintegrował, zaczynając bardziej napierać na Yami agresywnymi atakami ostrzem. Tak, że ta dobrze nie mogła odskoczyć. W pewnym momencie pokrył on swoją katanę wodą i ciął Yami, poziomo na wysokości wątroby. Przebił się przez barierę, zostawiając tam ranę, jednak równie szybko kolejna warstwa chakry otoczyła Yami. Tym razem silniejsza. I posłała jeszcze szybsze niż wcześniej pionowe cięcie, takie że białowłosy ledwo go uniknął. Czy ona...
- Dopiero się rozkręca. - proste stwierdzenie wypowiedziane z uśmiechem, nim ruszył ponownie po skosie. Machnął ostrzem pokrytym wodą, ale te zatrzymało się na barierze. Kamaboko rzucił kolejnymi shurikenami w plecy Yami, jednak ta nic sobie z tego nie zrobiła. Te zwyczajnie odbiły się jakby trafiły w stalową zbroję. Białowłosy szybko cofnął się od kobiety, lądując obok Kamaboko. Tak że mieli do niej 15 metrów, a ta się rozglądała. Szukała ich.
- Mam pewną popisową sztuczkę. Tylko musi on stać w miejscu przez sekundę. Załatwisz to króliczku? - proste pytanie. Wykonanie... gorzej.
Jak na zawołanie prawie, Shuten nie musiała czekać na Norna zbyt długo. Jakby słyszał jej myśli, po minucie ruszył w jej stronę z Nashi dalej przerzuconą przez ramię. Wylądował tuż obok niej na wodzie, zerkając w jej stronę.
- Możemy się zbierać. Mamy Nashi, ona była jedynym celem. Masz całą swoją drużynę w okolicy? - zapytał tak... po prostu. I poprawił krawat. Zaraz. Zbierać się? A co z... Yami? Halo, policja, ona po coś tutaj się starała, tak? - Statek nie utonie w najbliższym czasie, piratki rozmrożą się szybciej od reszty. Może coś zdziałają, aby nie poszedł na dno. Yami na pewno coś zdziała. Nas tu jednak wtedy już nie będzie.
Huh... czyli bez rabieży i mordowania? Może ta nowa drużyna nie była aż taka zła. Just maybe.
Oczywiście też, dalej swoimi oczkami obserwowała i przeszkadzała Yami.
Stan Shuten: Przemoknięta
Lista NPC