• Ogłoszenia
  •  
    Aktualności fabularne
    Obecna pora roku: Wiosna 164r.

    Poniżej znajdują się ostatnie wydarzenia oraz ważniejsze ogłoszenia. Są one często opatrzone datą dodania, przy czym najświeższe informacje umieszczone są na samym początku listy.

    30.01.2024 - rozpoczęcie wydarzenia wioskowego w Sakuragakure. Więcej informacji w najnowszych aktualnościach fabularnych.
    29.01.2024 - oficjalne zakończenie eventu Arc II: Pierwsza Konfrontacja. Podsumowanie można znaleźć w aktualnościach fabularnych.
    Kącik Nowego GraczaSamouczek Wzór Karty Postaci AtrybutyRozwój postaci i koszty chakry Atuty Klany i organizacje Informacje o świecie Handbook
    Powyższe tematy powinny zawierać wystarczająco informacji, by móc bez przeszkód napisać Kartę Postaci i rozpocząć grę. W przypadku dalszych niejasności, zapraszamy do kontaktu zarówno na chatboxie, przez wiadomości prywatne oraz przez nasz serwer Discord.
    Administracja
    Pingwinek Chaosu
    Główny Administrator
    Norka
    Główna Mistrzyni Fabularna
    Hefajstos
    Główny Moderator Kuźni
    Tora
    Główny Moderator Technik

    W przypadku jakichkolwiek pytań bądź uwag, powyższe osoby zajmują się wyszczególnionymi w ich tytułach zagadnieniami. Pomocą służy również cała kadra forum, wraz z moderatorami. Zapraszamy również do dołączenia do forumowego Discorda.
    Kadra Sakura no HanaDiscord Sakura no Hana
     

Ocean Południowy : Niebezpieczne Wody

Prócz największych z nich, Południowa Wyspa mieści w sobie również nacje mniejszej wielkości. Kraje nierzucające się zbyt szybko w oczy, najczęściej przez dość ograniczoną powierzchnię, jaką zajmują. Inne zaś, pomimo swojej wielkości, bywają z reguły mniej istotne bądź w pewnym oddaleniu od samego głównego lądu. Do tych drugich najczęściej trzeba szukać innego połączenia niż poprzez istniejące, ubite drogi. Im dalej na południe od samej Wyspy, tym rejony zdają się robić coraz to bardziej niebezpieczne. Praktycznie nikt nie wypływa dalej niż poza Federację Wysp znajdującą się na drodze na południowy wschód.
Awatar użytkownika
Nara Shizu
Posty: 508
Rejestracja: 28 cze 2021, 12:57
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Ocean Południowy : Niebezpieczne Wody


Ocean Południowy : Niebezpieczne Wody
Tereny na oceanie południowym poza jurysdykcją ludzi z różnych powodów. Zbyt bardzo oddalone od wysep - zdawało by się najlogiczniejszym powodem, jednak przeważnie tak nie jest. To na tych terenach lubią królować piraci, nieustraszeni i niechętni do wykorzystywania normalnych szlaków handlowych. To na tych terenach grasują monstra wodne, jakich przeciętni jak i silniejsi shinobi powinni się bać. To na tych terenach znaleźć może wyspy z najróżniejszych legend, w okolicach których to ludzie przepadają bez śladu. Pogoda lubi tutaj być surowa i atakować nagle, a kompasy mają tendencje do wariowania. W skrócie, są to te tereny oceanu południowego na których to tylko Ci najsilniejsi są w stanie grasować - lub tacy kompletnie chorzy umysłowo, nie mający instynktu przetrwania, ewentualnie podążający za skarbami z legend.
Obrazek
Wcielenie Jelenia
Prowadzone wątki 5/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
Awatar użytkownika
Sabataya Shuten
Posty: 939
Rejestracja: 27 kwie 2021, 12:40
Ranga dodatkowa: ex-Kage
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Ocean Południowy : Niebezpieczne Wody

Hatsu zadbała o dość podstawowe umiejętności u swojej podopiecznej, co od razu ściągało z barków ich dwójki obowiązek przekazania dziewczynie części wiedzy. Kiwnięcie głową ze strony Sabatayi, można by rzec, zakończyło finalnie temat, bowiem żadna ze stron nie zamierzała go ciągnąć. Jedna sprawa wymagała jednak poruszenia, co wolała zostawić na rozmowę z samym Gonpachiro. Kolejna cegiełka na stosie rzeczy wartych podjęcia, bo nie oszukujmy się - ten nie rwał się do wyjaśnienia sytuacji sam z siebie, a jednak warto byłoby wiedzieć chociażby na jakich podróżują warunkach. Wychodziła jednak z prostego założenia: mieli czas. Dużo czasu. Czy podejdzie teraz, czy może później - nie miało to większego znaczenia. Teraz wolała posiedzieć sama ze sobą, niż wchodzić w interakcje z własną drużyną. Socjalizowanie się na dłuższą metę stanowiło zabieg całkiem męczący - tym bardziej, kiedy atmosfera zdawała się momentami dość ciężka przy samym Gonpachiro. Teraz zaś doszła Ruri ze swoim bagażem doświadczeń, zaś jedynym światełkiem w tunelu zdawała się być uzależniona od alkoholu kapłanka. Chociaż... czy na pewno? Czy rzeczywiście wiedziała o Akane tyle, ile by chciała? Jaka odpowiedź na to pytanie by nie była: będzie dobrze. Ta myśl musiała jej w zupełności wystarczyć. Mogła nie być do końca pewna tego, co czuje każde z nich. Przez cokolwiek przechodzili mogło odbiegać od jej doświadczeń bardziej, niż zakładała. Tak długo jednak, jak wierzyła w każdego członka własnej drużyny, tak długo, jak będą mieć odpowiednio dużo czasu na ułożenie sobie pewnych rzeczy i tak długo, jak nie będą zostawieni sami sobie: wszystko powinno się ułożyć. W przeciwnym razie mogłaby dojść do bardzo niepokojących, przygnębiających wniosków, na które nie czuła, by była szczególnie gotowa.

...za to była gotowa, by przyjrzeć się lepiej okrętowi. Znajomość rozłożenia pomieszczeń zdecydowanie oszczędzi jej później czasu na szukanie poszczególnych miejsc. Niewiele miało to więc wspólnego z dokładnym zwiadem, a więcej ze zwykłym zerknięciem wszędzie i ocenieniu funkcji danego pokoju. Odnotowała więc położenie gabinetu kapitan, ale już mniej uwagi poświęciła sypialniom głównodowodzącej czy nawigatorki. Dużo bardziej zaś interesowało ją miejsce spoczynku ich czwórki. Nie czuła jednak potrzeby zanoszenia własnych dóbr do wspólnego pomieszczenia. Miała ich niewiele, a i tak nie mogła mieć pewności, że nie każą im spać na deskach pokładu. Kuchnia? Zdecydowanie będą musieli coś jeść, jednak jej wielkość sprawiała, że namierzenie jej i bez rozbierania statku wzrokiem na części nie byłoby problemem. Pomieszczenie z ziołami i fiolkami zdawało się już jednak dość istotną ciekawostką. O zaplecze medyczne nie martwiła się ze względu na obecność Akane, jednak dodatkowa para doświadczonych rąk mogła zawsze okazać się nieoceniona. Jedna lokacja zdecydowanie rzucała się w oczy bardziej, niż inne - chociaż może właśnie nie rzucała się w nie? Przypatrywała się przez chwilę deskom pod sobą z zaciekawieniem. Jakże bowiem nieciekawe mogłoby być pomieszczenie, do którego nie była w stanie sięgnąć wzrokiem? Cokolwiek znajdowało się niżej, musiało chować się za barierą - a co to oznaczało, że chcą albo chronić coś bardzo ważnego przed niepowołanymi ludźmi, albo chronić niepowołanych ludzi przed czymś, co znajdowało się niżej. Bardziej prawdopodobne zdawało się jednak natrafienie na skarbiec wypchany wartościowymi łupami. W końcu to statek piratów, prawda?

Nie był to jednak koniec. Zdecydowanie załoga na Valkyrii była silna. Bardzo silna. Co prawda szacowała to jedynie po chakrze, która to potrafiła być zwodnicza, jednak często szła w parze z umiejętnościami. Gdyby mieli z nimi walczyć, zapewne ich czwórka mogłaby od razu złożyć broń i dać się zakuć. Szczęśliwie na to się nie zapowiadało. Krótki rekonesans chyba też pozwolił jej namierzyć vice kapitan, na której zatrzymała na dłużej wzrok. Zdawała sobie sprawę z tego, że sama nie posiadała owej mistycznej energii szczególnie dużo. Fakt więc, że wiele osób miało jej ilość większą bądź zbliżoną do Tsuchikage wcale jej nie dziwiło. Ale... ile? Przypatrywała jej się przez dłuższą chwilę, jednak ostatecznie uznała, że szacowanie jej u kobiety z szablą nie ma większego sensu. Dużo. Po prostu. Ta odpowiedź musiała rudowłosej wystarczyć. Cokolwiek napotkają na swojej drodze, nie powinno przynajmniej być sporym problemem. Na te też nie liczyła. Zdawała sobie co prawda sprawę z tego, że na wodach mogą napotkać wszelakie niebezpieczeństwa. Ostatnie podróże okazały się jednak dość bezproblemowe by założyć, że podobna tendencja utrzyma się jeszcze przez jakiś czas. A że pewnie czekały ich tygodnie podróży... może warto było zabrać się za pewną rzecz już teraz? Zeszła ze ściany burty stając ponownie na deskach pokładu tuż po tym, jak kotwica została podniesiona, a sam statek rozpoczął rejs. Tygodni poświęconych rekonwalescencji nie spędzała pod kołdrą. Nie spędziłaby ich tak nawet, gdyby mogła. Pieniądze same z siebie do nich by nie przyszły, a skoro była w stanie latać za kotami, równie dobrze mogła poświęcić część sił na kilka eksperymentów. Teraz zaś wyglądało na to, że mogła sprawdzić ich wynik w praktyce. Usiadła na ziemi ściągając w końcu kaptur z głowy. Bez większego pośpiechu złożyła kilka pieczęci, pozwalając niewielkiemu symbolowi pojawić się tuż poniżej karku, zaraz pomiędzy łopatkami. Nie zamierzała jednak szaleć już przy pierwszym użyciu techniki, która równie dobrze może wymagać dopracowania. Nie szło jednak nie odczuć ukrócenia własnych zasobów energii, nawet o niezbyt dużą ilość.

Nie był to jednak większy problem. Ostatecznie nie wyglądało na to, by mieli zaraz walczyć o własne życie. Ba! Skoro nikt od niej nic nie chciał, mogła równie dobrze zająć się sobą. Tylko... co to miało oznaczać? Co uznała odpowiednie do zrobienia w tym momencie, już zrobiła. Pozostało tylko siedzieć. Może zdrzemnąć się? Czując, jak statek sunie powoli po wodzie była wewnętrznie trochę zbyt podekscytowana zbliżającym się spotkaniem znajomych twarzy, by zwyczajnie zamknąć oczy i odpłynąć na jakiś czas. Nikt jej jednak nie niepokoił, więc może... Była nieco zbyt zmęczona, by sięgać teraz po kryształową kulę. Nic jednak nie stało na przeszkodzie, by ze zwoju wyciągnąć niewielkie, czarne pudełko. Pudełko, które złapała oburącz przyciągając bliżej siebie. Rozejrzała się jeszcze na boki, czy nikt niepotrzebny nie stoi zbyt blisko niej, po czym przesunęła palec na przycisk odtwarzania. Nacisnęła go też unosząc nieznacznie kącik ust, gotowa wcisnąć pauzę gdyby ktoś miał się zbliżać w jej kierunku. Dziwnie by się czuła bawiąc się świątecznym prezentem przy innych ludziach - bez względu na to, czy to jej przyjaciele czy obcy.
► Pokaż Spoiler
8 955 - 75 (Hyakka Kigō) - 300 (zapieczętowane w symbolu) = 8 580
Hyakka Kigō [Energia: 1 | Chakra: 300]
Wytrzymałość 7 → 6 (24h)
Hyakka Kigō | Hundered Blossom Mark百花記号
KlasyfikacjaTsūjitegan, Technika Pieczętująca, Kinjutsu
PieczęcieSmok → Pies → Królik → Wół → Wąż → Koń
KosztStandardowy + ilość chakry zapieczętowanej w symbolu
ZasięgDotykowy przy nałożeniu; Dowolny
WymaganiaSennin Tsūjitegana, Fūinjutsu B
Technika bazująca na jednej ze zdolności klanu Sabataya opierającej się na kontroli sił życiowych. Technika ta pieczętuje w celu niewielką część własnych zasobów. Celem zaś może być zarówno inna istota żywa, jak i przedmiot. Na tym pojawia się następnie niewielki symbol w kształcie kwiatu z trzema niewielkimi listkami odstającymi pomiędzy nimi. Chociaż ilość płatków, ich kształt czy kolor mogą różnić się pomiędzy członkami klanu, tak sam ogólny jego wygląd jest jeden i ten sam. Energii życiowej można zapieczętować różną ilość, jednak do poprawnego działania techniki w swojej podstawowej formie wystarczy jej minimum. Symbol pojawia się w miejscu dotknięcia celu. Ten zaś można uzupełniać energią dowoli, bez potrzeby tworzenia nowych. Wystarczy wtedy jedynie dotknąć istniejący już kwiat i przelać weń swoje pokłady. Na jednym ciele fizycznym może istnieć jeden taki symbol.

Tak długo jak pieczęć utrzymuje się na obiekcie, shinobi po chwili skupienia zdaje sobie sprawę z tego, w jakim kierunku się znajduje. Nie jest w stanie oszacować dokładnej odległości, jednak zawsze będzie wiedział, w jakim kierunku musi się poruszać, by do niego dotrzeć. Jeżeli pieczęć została nałożona na istotę żywą zdającą sobie sprawę z nałożonego symbolu, również będzie w stanie po chwili skupienia stwierdzić, w którą stronę znajduje się źródło obcej energii znajdującej się w symbolu. Ponieważ kwiatów można nałożyć na więcej niż jeden cel może się zdarzyć, że shinobi będzie wyczuwać więcej niż jedno źródło. Nie jest możliwe stwierdzenie, który znajduje się na kim/czym, jednak można to wnioskować po ilości włożonej weń energii życiowej. Jeżeli różnica między energią włożonej w symbole będzie zbyt mała, MG może stwierdzić, że zlewa się z innymi sygnałami. Pieczęć można przełamać techniką rangi wyższej niż ranga techniki.

Bez względu na to, gdzie znajduje się obiekt/osoba oznaczona przez Hyakka Kigō, shinobi używający techniki może również sam wedle własnej woli złamać ją pozwalając, by zamknięta w niej energia wróciła do prawowitego właściciela uzupełniając jego obecne zasoby. Im bliżej jest zerwany symbol, tym szybciej energia wraca do jej właściciela. Przyjmuje się, że jeżeli ten jest nie dalej niż kilka kilometrów, ta wraca niemal natychmiastowo. Im dalej, tym czas stopniowo rośnie, przez co proces "ściągnięcia" jej z symbolu znajdującego się na drugim końcu kontynentu będzie nieporównywalnie dłuższy. W zależności od odzyskanej energii, skutki mogą być różne: może nie być ich wcale, jednak odzyskanie odpowiednio dużej ilości tejże jest w stanie postawić osobę z powrotem na nogi, a nawet zanegować negatywne efekty wpływające na wytrzymałość używającego techniki. W przypadku zerwania pieczęci przez kogoś innego niż osoba nakładająca, przez krótką chwilę ninja jest w stanie stwierdzić nie tylko kierunek, w którym znajduje się cel techniki, ale też oszacować mniej więcej odległość. Symbol zniknie również sam, jeśli ilość zamkniętej w niej energii życiowej spadnie do zera.

Nie ma sztywnego minimum czy maksimum w kwestii ilości zapieczętowanej energii. Przyjmuje się jednak prostą skalę, gdzie 1 punkt wytrzymałości = 1 punkt energii. Istnieje również pojęcie minimalnej jej ilości, która nie jest w żaden sposób określona w sposób matematyczny, a to kiedy ów "minimum" przestaje być "minimum" leży w ocenie MG prowadzącego wątek. Każdy punkt wytrzymałości zamienionej na energię witalną wiąże się rzecz jasna z czasowym obniżeniem tejże o odpowiednią wartość, objawiając się osłabieniem i zmęczeniem. Przyjmuje się zaś, że jeden punkt wytrzymałości można odzyskać po dniu faktycznego odpoczynku. W miarę "bezpiecznie", będąc w szczytowej formie, można zapieczętować ilość energii równy poziomowi wytrzymałości minus jeden.
Chcąc użyć energii witalnej z symbolu do wykorzystania innych technik, pieczętując energię należy również zamknąć w nim odpowiednią ilość chakry zależnej od docelowej techniki. W przypadku zerwania symbolu - czy to przez właściciela kwiatu bądź innymi metodami - chakra ta nie wraca z powrotem w przeciwieństwie do samej energii życiowej. Po zapieczętowaniu regeneruje się jednak w sposób naturalny, uzupełniając z czasem pokłady shinobi. Podobnie też jak energię życiową, można dopieczętować dodatkowe zasoby chakry do już istniejącego znaku.
Obrazek
Awatar użytkownika
Kamaboko Gonpachiro
Posty: 191
Rejestracja: 18 maja 2021, 13:59
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Ocean Południowy : Niebezpieczne Wody

Dwanaście mew, to był tuzin mew. To nie było ani dużo, ani mało, ale w sumie liczył że naliczy ich więcej. Jak widać populacja mew w tych stronach nie była zbyt duża i zamiasy liczyć mewy, mógł liczyć ot, dorsze. Chociaż z drugiej strony te byłoby trudniej dostrzec w wodzie, więc może statki? Albo ludzi w czerwonym sweterku? To byłoby wyzwanie. Ile osób w tych czasach nosiło czerewone sweterki? Z drugiej strony liczenie takich rzeczy na pełnym morzu mogło by być problemem. Tak samo jak liczenie mew w sumie. Ciężko, znaleźć sobie hobby. Rzecz jasne pojawienie się Ruri zauważył, ale nie komentował go skoro i ta się nie odzywała. Widocznie chciała pobyć z własnymi myślami. Na statku ciężko poniekąd o prywatność.-To prawda. Sądziłam że liczenie mew będzie nieco ciekawsze-Podrapał się po policzku. Używwanie żeńskich końcówek kiedy całe życie korzystało się z męskich, będzie cieżkie. Może powinien zacząć mówić do siebie w trzeciej osobie?-Czy Hatsu nauczyła cię naszej sztuki?-W zasadzie chyba nawet go to interesowało? W końu dziewczyna miała ocenić czy nadaje się do używania tej pewnej techniki... no i spędziła trochę czasu z Hatsu. Nauczenie się technik kuglarzy nie było łatwe, jednak z odpowiednim nauczycielem, mając dostatecznie dużo czasu... istniała szansa że dziewczyna zna ich sztukę. No, ale wracając do istotniejszych rzeczy, potrzebował hobby albo uzależnienia. To drugie z wiadomych przyczyn było trudne do zdobycia, a to pierwsze... na to pierwsze nie miał pomysłu. Przede wszystkim, raczej nie specjalnie interesowały go rzeczy. A przez to hobby byłoby jedynie sposobem na zabicie czasu i myśli, nie musiało więc być szczególnie ambitne - bo i tak sie nim nie zainteresuje - tylko że teraz mieli długo płynąć statkiem, jakie hobby mógł by mieć tutaj?-Masz jakieś hobby?-Może Ruri miała i da mu to jakieś ciekawe idee. W końcu zakładał że była taka jak on. Poniekąd. Trochę. Więc może też wpadła na to, że hobby to dobra sprawa.
Awatar użytkownika
Mirai Akane
Posty: 146
Rejestracja: 31 maja 2021, 23:26
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Ocean Południowy : Niebezpieczne Wody

Team split up!
Akane poprzyglądała się osóbką na statku i żeby nie było, trenująca dwójka na pewno przyciągała spojrzenie! Jednak w Hanie człowiek uczył się dość szybko, że przyglądanie się innym osobą może zostać odebrane jako akt agresji, dlatego też kapłanka nie pozwalała sobie na zbyt długie zawieszenie wzroku. Szczególnie, że sama nie zamierzała nikomu przeszkadzać! A rozpraszanie się podczas walki mogło okazać się cóż. Śmiertelne. Na szczęście "nauczycielka" nie karała zbyt mocno swojej uczennicy za takie odskoki. Może to i dobrze?
W momencie gdy rudowłosa zbliżyła się do Akane, ta skupiła na niej swoją uwagę. Teraz już mogła! Kącik ust uniósł jej się, widząc zmieszanie dziewczyny. Kompletnie ignorując resztę załogi! Chociaż gdy jej twarz przyozdabiał jeszcze większy rumieniec nie mógł jej umknąć. Tak, to było nawet urocze. Definitywnie jednak nie spodziewała się usłyszeć komplementu, odruchowo dotknęła końcówek swoich włosów, mrugając ze zdziwienia. - Dziękuje.. - Odpowiedziała prawie tak samo szeptem i po chwili uśmiechnęła się szeroko jakby otrząsając się po tym "ataku", na który kompletnie nie była gotowa. - Akane, miło poznać! Chyba można powiedzieć, że tymczasowo faktycznie dołączyłyśmy do załogi. - No, bo tak było prawda? Zaczęli współpracować i mimo wszystko słuchali się Nashi - tak, definitywnie byli jakąś "częścią załogi". Pytanie na jak długo, ale akurat na to Akane nie znała odpowiedzi. - Dobrze wiedzieć, że nie jestem jedyną "nowością" na pokładzie. - Zaśmiała się cicho. - Widzę, że od samego początku nie masz tu lekko, twoja przeciwniczka nie wygląda na zbyt pobłażliwą. - Tutaj zerknęła przez ramię rudowłosej w miejsce gdzie wcześniej znajdowała się mistrzyni miecza po czym szybko wróciła spojrzeniem na Ikki - Słabo radzę sobie z bronią, ale jakbyś potrzebowała pomocy medycznej, jestem do twojej dyspozycji. Jako "nowi" musimy sobie pomagać. - Znów się uśmiechnęła, a co, trzeba było się również zareklamować!
Awatar użytkownika
Nara Shizu
Posty: 508
Rejestracja: 28 cze 2021, 12:57
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Ocean Południowy : Niebezpieczne Wody

Za tym co odległe - Arc I: Nowa Załoga­
WydarzenieWielka Przygoda
Post44/?
Shuten Part

Dylematy co do swoich towarzyszy pozostały nierozwiązane, jednak w nich wierzyła. Okręt również został obczajony, i miał tak naprawdę 2 miejsca jakie zaciekawiły bardziej rudowłosą. "Probably-skarbiec-but-who-knows" i gabinet lekarski. Kinda. Czy mogła coś zrobić aby dojrzeć co się skrywało w ukrytym pokoju? Raczej nope, dopóki tam nie wejdzie. Lub dopóki nie zdejmie bariery. Tego jednak nie planowała robić, biorąc pod uwagę że nie wiedziała nawet jak.
Dłuższe patrzenie w stronę vice-kapitan również przyniosło efekt. Taki, że ta również zerknęła w jej stronę, jakby czując wzrok Shuten na sobie. Ba, prawdopodobnie go czuła. Doświadczeni wojownicy potrafili takie rzeczy. Spotkała się wzrokiem z Sabatayą. Czarne wręcz oczy patrzyły prosto w te karmazynowe. Ostatecznie jednak, nic kobieta nie zrobiła. Sparowała jeden atak swoje podopiecznej nawet na niego nie patrząc, nim wróciła wzrokiem do swojej uczennicy i zostawiła Shuten w spokoju. Nie żeby specjalnie ten spokój dawnej Kage odebrała. Nie mniej, ostatnia Tsuchikage mogła skupić się na użyciu swojej techniki bez wścibskich oczu wokół. W końcu piratki jej nie przeszkadzały, tak jak ona im nie przeszkadzała. Dlatego też, po przekazaniu już swoich sił życiowych, nic też nie przeszkodziło jej w wyciągnięciu jej... prezentu.

- Jak to ustrojstwo działa? - czarne pudełeczko dalej działało tak jak dawniej. Głos, dalej był przejrzysty i wyraźny. Taki jak miał faktycznie, a nie zmodyfikowany przez słaby sprzęt. Głos, którego osobiście nie słyszała już od... dawna. Wszystko w radyjku było takie jak zapamiętała. - Kobieto, przychodzisz na mój statek, wręczasz mi jakieś ustrojstwo i każesz mówić jakby po drugiej strony była... czekaj, co masz na myśli już nagrywam?!
Upuszczenie nagrywacza. Nieprzyjemne echo. Zamieszanie w kabinie, będące odsuwaniem krzeseł i mebli. Dalej wszystko takie samo.
- ...oh fuck... działa? Chyba działa. - głos zdawał się być bliżej, znaczy niezdarny kapitan musiał podnieść... nagrywarkę? Kij wie co. I nagle, przez dwie minuty trwała cisza. Totalna. Po tym dźwięk plaskacza w twarz.
- Wesołych Świąt Shuten! Jakaś kobitka w czerwonym stroju napadła nas na środku oceanu i kazała gadać do takiego śmiesznego czegoś, jakbyś to była ty. Chyba nie zamknęli cię w pudełku, prawda? - ton głosu. Ten ton, który przybierał kiedy chciał się z nią droczyć i wychodziło to... różnie. Przeważnie z kimś o czerwonych policzkach. Pewnie go jej brakowało. W końcu tyle czasu od tego wszystkiego minęło. Od ich ostatniej obecności na statku. Na Wielorybie, a może teraz nawet Jaglance? Raczej nie. Raczej nazwy by nie zmieniali.
-Nie wiem o co chodzi, ale jeżeli po tym się odczepi, to będzie dobrze! To... yyy... co tam u was? Wszystko dobrze pod tym kamieniem? Ostatnio trochę przed samurajami się chowaliśmy, to wiadomości do nas nie docierały, haha!... Cholera, dziwnie się gada do pudełka... U Ciebie dobrze? Słyszeliśmy że zostałaś Tsuchikage. Moje kondolencje. - definitywnie w tym momencie uśmiechał się. I ponownie przybrał ten ton. -Ah, Saki prosił żeby zbyt wiele nie mówić o tym co robimy. Ma to być niespodzianką jak w końcu napisze on swoją książkę. Faktycznie się stara chłopak. Onimaru chyba brakuje trochę koleżków shinobich z branży. Zaczął jakimiś życiowymi cytatami rzucać na lewo i prawo. Emerytura go goni. A ja... czerpię garściami z mojej miłości. Ocean wspaniały, nawet jak przed kimś uciekasz...
Kolejny dłuższy moment ciszy. Shuten wiedziała już po tylu odsłuchaniach, że ten nad czymś myśli.
- Jesteście rodziną. Dobrą rodziną. Tęsknimy. Ja..! - ponowne przerwanie, po nagłym podniesieniu głosu. Co ten moment oznaczał? Co chciał Ichiwa powiedzieć? I dlaczego tego nie mógł powiedzieć, tylko zostawił rudowłosą z tymi dylematami? Nie znała na to odpowiedzi. - Um. W każdym razie, Wesołych Świąt od całej Jaglanki! I do zobaczenia, rudowłosa demonico.
Koniec nagrania. Na samym końcu głoś Ichiwy, był taki... inny. Głębszy. Jakby pełniejszy emocji? Coś w jego słowach "rudowłosa demonica" się kryły, coś co u rudowłosej nieświadomie mogło ciepełko spowodować. I tyle. Koniec kasety. Ponownie. Kto wie który już raz. Nie było kontynuacji. Nikt jej też nie przeszkadzał w odsłuchaniu.

Akane Part

Akane była grzeczną dziewczynką. Kapłanką. Może piła, ale to nie oznaczało od razu że była niewychowana, prawda? Prawda. Dlatego nie przeszkadzała nikomu specjalnie, nawet jak zwracała na siebie uwagę pewnej dziewczyny. I pośrednio jej... przeszkadzała w treningu? To nie była jednak jej wina. To była wina tej dziewczyny co to na nią zerkała! Moment jednak kiedy ta musiała nie przeszkadzać, zakończył się dość szybko wraz z momentem gdy rudowłosa do niej podeszła i ją zaatakowała komplementem. Ikki definitywnie była nerwowa, dopóki to kapłanka się nie przedstawiła. Wtedy ta szerzej się uśmiechnęła.
- Miło Cię poznać, Akane-chan. - powiedziała jakby zadowolona z poznania jej imienia, i też ograniczyła swoją głośność co by to reszta aż tak jej nie słyszała. Zerknęła też w stronę swojej "sensei" gdy to Mirai o niej wspomniała. - Ah. Pani vice-kapitan Yami lubi dać w kość. Ale to dobrze! Stara się mnie jak najbardziej przygotować do życia. Dużo niebezpieczeństw wszędzie teraz. Muszę stać się trochę silniejsza!
Ostatnim słowom towarzyszyło napięcie niewidzialnego bicka, i zdawało się że słowa miały brzmieć żartobliwie po uśmiechu dziewczyny. Ton jej głosu jednak, kiedy mówiła o staniu się silniejszą - i poważne spojrzenie przez sekundę, jakby patrzyła gdzieś w bardziej odległe krainy lub wspomnienia - sugerował że to było dla niej istotne. A szeroki uśmiech i zaczerwienione policzki miał przykryć tą powagę.
- Jakbyś czegoś potrzebowała, to pytaj! Wiem prawie wszystko o tym statku już, siostry wbiły tą wiedze we mnie siłą. I mam nadzieję, że Twoje tymczasowe dołączenie będzie bardziej stałe... - Ikki trochę bardziej ścichła i stała się czerwona, nim odwróciła wzrok w bok. - Chciałabym Cię trochę bardziej poznać.
Jakby uświadamiając sobie swoje słowa, stała się pomidorkiem który zaczął parować. Latała też wzrokiem po pokładzie, jakby szukając ratunku, nim wylądowała z powrotem na pani vice.
- Ah! Muszę wracać do treningu, jakcośtowołajbye! - i odbiegła od Mirai pędem, jacy najszybsi Kage by mogli pozazdrościć, wracając do pani vice. I mówiąc jej coś cicho, nim ponownie wróciły do treningu. Ah. Kapłanka musiała poznać niesamowicie nieśmiałą osobę.

Kamaboko Part

Dużo, nie dużo? Dyskusje czy 12 mew to było wiele trzeba było zostawić ich ekspertom w rejonach Hanagakure. Może uciekały od tego całego alkoholu w powietrzu? Ciężko było stwierdzić. Wiadome jednak było, że tyle mew naliczył się Kamaboko i ani jednej więcej. Liczenie dorszy czy ludzi też zdawało się celem... nieosiągalnym. W końcu spora szansa była, że jego liczenie skończyło by się na zerze. Na pytanie, czy Hatsu uczyła Ruri ich sztuki dziewczynka zamilkła na chwilę. Patrząc na nią, dało się zauważyć że nad czymś rozmyślała.
- Trochę... niewiele. Jedynie niciami chakry potrafię manipulować, ale nie kukiełkami. Nigdy też żadnej nie stworzyłam. Przynajmniej działającej. - odpowiedziała po tym krótkim zastanowieniu się, jednak wzrokiem nie odwróciła się do Kamaboko. Dalej patrzyła w wodę, jaka się przed nimi rozciągała. Aż ten w końcu zapytał o jakieś hobby. Ruri zerknęła wtedy w jego stronę, jednak zbytnio z jej wzroku wiele wyczytać nie mógł. Już więcej mógł się domyślać z faktu, że przygryzła lekko wargę, nim zerknęła ponownie w stronę morza. - Nie. Mei sugerowała parę. Czytanie powieści, tworzenie muzyki, szycie z nią ubrań... nic nie podpasowało. Jedynie rysowanie.
Po tych słowach, zdjęła ze swoich pleców drewniany plecaczek i postawiła go na ziemi. Wyjęła z jednej szufladki większy notesik, nim otworzyła go i pokazała Gonpachiro. Dawny poeta mógł jednak tylko zobaczyć... zamazaną całą stronę ołówkiem. Tak że nic nie dało się dojrzeć. Wyglądało trochę jakby robione pod złością.
- Miałam rysować to co siedzi mi w myślach. I taki to efekt. - powiedziała neutralnym tonem, nim przewróciła jeszcze kartkę by pokazać drugi rysunek. Białą postać, bez żadnych detali, klęczącą na ziemi. W oddali odwrócone do niej osoby, również białe. I jedyna czarna postać, z szerokim, rozbawionym uśmiechem stojąca nad tą klęczącą. Szeptając jej jakby coś do ucha. Po tym Ruri zamknęła notesik i z powrotem go schowała. Nie zarzucała jednak plecaka, skoro ten grzecznie stał.

Tydzień później, ranek, na pokładzie

Minął tydzień. Co w tym czasie robili nowi członkowie załogi? To była ich decyzja. I jak chcieli coś konkretnego, to oczywiście Bóg im rozpisze jak o tym napiszą. Na ten moment jednak... spali i jedli i siedzieli, bez większych rozmów z kobietami na statku. Jedzenie mieli za darmo razem ze wszystkimi w sporej wielkości jadalni/kuchni. Spanie mieli również razem z całą załogą na piętrowych łóżkach. Mieli całe dwa piętrowe łóżka dla siebie do dyspozycji, to mogli się ułożyć jak chcieli. No, poza tym że Ruri spała na górze na jednym z nich. Podróż była też bezemocjonalna. Nic specjalnego się nie działo. Niewielki sztorm, przy jakim to nawet pomagać nie musieli. Shuten, Kamaboko i Ruri zostali zostawieni w spokoju. Jedynie Akane mogła zauważyć jak to Ikki na nią zerka kiedy tylko jest w pobliżu. Pewnego razu też podeszła do niej, by zadać takie trochę... poważniejsze pytanie?
- Akane-chan... czemu robisz to co robisz? Jaki masz celu w podróżowaniu z swoimi przyjaciółmi? - pytanie to było dość... ponuro zadane. Ikki zdawała się wręcz smutna, siedząca sobie na pokładzie przy maszcie i popijająca rum z kufla.

W końcu jednak zostali zawołani przez panią kapitan do swojego gabinetu. Jak już się tam zjawili, to mogli dojrzeć że ta stała nad mapą najbliższych wód i wysp rozłożoną na biurku. Mogli do mapy podejść. Razem z panią kapitan Nashi, w pokoju znajdowała się Nino i Yami. Ich imiona każdy już był w stanie poznać z rozmów załogi na statku, to też nawet Shuten wiedziała jak kapitan się nazywa.
- Witajcie szczury lądowe. Jak wam podróż mija? Świetnie? To świetnie. - sama sobie uznała jak im ta podróż mija bez nawet pytania o nic specjalnego. - Wezwałam was, bo zbliża się miejsce w którym ostatnio grasowali łowcy piratów o jakich wspominałam nim do nas dołączyliście... być może też nie wspomniałam o tym, że mają oni szczególny powód by polować na nasz statek. W każdym razie, chcę byście dzisiejszego dnia byli w gotowości na nagłą bitwę. To tyle. Pytania?

Lista NPC
Obrazek
Wcielenie Jelenia
Prowadzone wątki 5/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
Awatar użytkownika
Sabataya Shuten
Posty: 939
Rejestracja: 27 kwie 2021, 12:40
Ranga dodatkowa: ex-Kage
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Ocean Południowy : Niebezpieczne Wody

Straciła rachubę czasu. Minęło kilka miesięcy? Rok? Dwa? Może dziesięć? Nie miało to aż takiego znaczenia w momencie, kiedy zdawać by się mogło, że cała wieczność upłynęła od ich ostatniego spotkania. Szczęśliwie pomimo ostatnich burzliwych wydarzeń, z jej prezentem świątecznym nic się nie stało. Ba! Dźwięk z dyktafonu był dalej tak samo nieskazitelny jak dawniej. Gdyby tak się zastanowić, czy nie byłby to najbardziej wartościowy przedmiot w jej posiadaniu? I to niekoniecznie jedynie przez to, co było na nim nagrane! Sam powód, dla którego weszła w jego posiadanie był nie mniej ważny, co czyniło z dyktafonu coś, czego wolała nie stracić. Jedno naciśnięcie guzika sprawiło, że dźwięk ponownie wydobył się z głośniczka. Nawet jeśli jego głosu już tak długo nie słyszała, to miała wrażenie, że rozpoznałaby go bez żadnego problemu. Teraz zaś nie miała wątpliwości, że mogłaby go przywołać z pamięci w dowolnej chwili. Przyciągnęła do siebie pudełeczko, pozwalając mu dalej odtwarzać nagranie. Wszystko było takie, jak wcześniej. Wiadomość nie zmieniło się nawet o jotę, jednak kłamstwem byłoby powiedzieć, że ponowne jego wysłuchanie niczym nie różniło się od pierwszego razu. Z drobnym uśmiechem wpatrywała się w pudełeczko przewidując, co nastąpi za moment. Nie czuła jednak ani odrobiny smutku i żalu. To nie były już czasy, kiedy ponowne ich spotkanie stało pod znakiem zapytania. Mogła z zupełnym spokojem odsłuchać słów Kapitana raz jeszcze nawet, jeśli ten sam momentami nie wiedział, co powiedzieć. W zasadzie dopiero teraz bardziej zauważała pewne przerwy, budząc w niej ciekawość i jakąś część niej, która najchętniej podeszłaby do Ichiwy próbując znowu podroczyć się z mężczyzną. Może nawet wyciągnęłaby z niego to, czego ostatecznie nie powiedział na nagraniu? Wątpiła jednak, by po tak długim czasie pamiętał, co mu chodziło wówczas po głowę. Nie miała nawet pojęcia, czy rzeczywiście dalej tęsknią i o nich pamiętają. Była jednak w takim nastroju, że jeżeli ani ich nie pamiętali, ani nie tęsknili - znajdzie ich i dopilnuje, by znowu zaczęli.
- Już niedługo... - rzuciła sama do siebie bawiąc się jeszcze przez chwilę pudełeczkiem. Szczęśliwie nikt jej w tym nie przeszkadzał, więc czemuby nie? Może nie było to najbardziej budujące zajęcie, ale zawsze jakieś!

...no, jakieś. Dość szybko doszła do wniosku, że nie tylko ciągłe przekręcenie go w dłoniach się nim nie ma sensu, ale też zdawało się nad wyraz dziwne. Nie chciała też ryzykować, że temu coś się stanie, to też ponownie wylądował w zwoju. Humor poprawiony? Poprawiony. Nie było potrzeby narażać pudełeczko na niebezpieczeństwo. Część pierwszego dnia więc pozwoliła sobie przesiedzieć korzystając z jesiennego słońca. Opatuliła się jeszcze szczelnie bluzą, by wiatr nie dogryzał, po czym przymknęła oczy. Cokolwiek działo się w jej umyśle po tym, i tak nie miało większego znaczenia. Nie mniej następne dwa dni zeszły jej w ten sam, mało wymagający sposób. Trzeciego dnia podróży również zapieczętowała część sił, jednak brak zajęcia dawał o sobie znać. Na tyle, że postanowiła wysilić się nieco bardziej. Kilka pieczęci, nacięcie na kciuku i... puff! Minęło nieco czasu, odkąd sama ściągała swoich przyjaciół z niedźwiedziej krainy. Tym razem jednak nie rozchodziło się o narażanie własnego futerka, to też dezorientacja na pyszczku Ibarakiego stojącego już w bojowej pozycji była aż nazbyt widoczna. Nie nie! Tym razem powód przyzwania był zupełnie inny niż bicie ludzi. Wyciągnęła bowiem kości do mahjonga pozostawiając miejsce dla każdego, kto chciałby dołączyć. Kiedy jednak wyglądało na to, że tyko ich dwójka jest przy stole, od razu wracali do swoich starych, domowych zasad jeszcze z czasów, kiedy grali w jej gabinecie. Znalazło się też dzięki temu nieco czasu, by uciąć sobie krótką pogawędkę z pandą i zapoznać z obecną sytuacją. W końcu ruszają na przygode, tak?

Warunki ich podróży stanowiły zagadkę dla Sabatayi - były jednak jedną z tych rzeczy, o których zapomniała już pierwszego dnia. Wniosek? Nie pytała o nie. Ściągnięcie ich do gabinetu Nashi nie było więc czymś, czego finalnie spodziewała się danego dnia. Zgarnęła kości z powrotem do zwoju, pozwalając Ibarakiemu zadomowić się w kapturze jej bluzy. Opaskę miała. Zwierzątko miała. Czyli co, teraz jeszcze potrzebowałaby hak? Może nie. Lepiej nie. Lubiła swoje rączki. Chociażby przez to, że miała w nich czucie. I palce. Przydatna rzecz! Podeszła odruchowo do rozłożonej mapy, rzucając wraz z Ibarakim okiem na to, co prezentowała. Czy wiedziała, co przedstawia? Oczywiście - jakiś skrawek wód. Których? Nie była pewna. Może jakieś tereny, do których się zbliżają?
- Umu...~! - dobiegło z kaptura Shuten, na co ta spojrzała w kierunku niewielkiej, biało-czarnej kulki. Zaraz po tym sięgnęła ręką ku niedźwiadkowi drapiąc go za uchem. Pytanie kapitan nie wymagało od nich większej odpowiedzi. Rudowłosa kiwnęła jednak głową pomimo tego, że nie było to szczególnie konieczne. Łowcy piratów, o których wspominała.... ale chyba nie jej. Jakiś szczególny powód do ataku? Tego domyślała się sama, jednak póki co nie dawała znać, że coś na ten temat wie. Pytania? Ah... Hold her bear.
- Ja mam, jeśli można. - uniosła nieznacznie dłoń w górę, jakby zgłaszając się do odpowiedzi na sali lekcyjnej. Z tym, że nie ona będzie odpowiadać. Raczej. - Mogłaby pani kapitan powiedzieć coś więcej o tych łowcach? Co to za ludzie? Kiedy się pojawili? Polują na was sami z siebie, czy może ktoś im dodatkowo za to płaci? - tyle? Chyba nie. Jednak tak na szybko, to jednak tylko tyle. - Cokolwiek prócz ich potencjalnego wyposażenia i zdolności pewnie nam się nie przyda w samej walce. Reszta to głównie moja ciekawość.- łowcy piratów brzmieli upierdliwie. I problematycznie. Jakaś część niej próbowała ukradkiem połączyć ich pojawienie się ze zniszczeniem pewnego portu w Tetsu i pogróżkami pewnej grupy społecznej, jednak zdawało się to mało prawdopodobne. Znaczy... raczej za ich pojawieniem się stoi coś innego, prawda? A i od tamtych wydarzeń trochę minęło.
► Pokaż Spoiler
Dni 2 - 6 = 5*(1 energii | 300 chakry) = +5 energii i + 1 500 chakry

Hyakka Kigō [Energia: 6 | Chakra: 1 800]
Wytrzymałość dunno. Jeśli uznasz, że po użyciu techniki dnia poprzedniego dalej nie wypoczęła, to 6. Jak jednak tak, to 7. Your call, mister Jeleń.

Kuchyose nie odliczam, bo i tak to było x czasu temu. Ale wrzucę Ibarakiego, bo ma ładną tabelkę, o!
Trochę wystaje, ale to się wyklepie.
Ibaraki | The Great Bamboo Sage (or not)
GatunekPanda wielka
RozmiarMały
Posiadane dziedzinyMokuton S | Doton A | Ninjutsu A | Katon B
Siła4
Szybkość8
Wytrzymałość5
Refleks8
Siła woli6
Kontrola Chakry9
Ilosc chakry10 000 E: 0 | D: 5 | C: 30 | B: 150 | A: 375 | S: 1 000
Panda, która zawsze miała być dużym misiem, ale nigdy bardziej nie urosła. Ktoś jej kiedyś wmówił, że jak opanuje Mokuton to urośnie, ale nie urósł. Z zaciekawieniem podchodzi do świata. Jedyne, co potrafi powiedzieć to "Umu", ale z jakiegoś powodu wszyscy rozumieją, co ma na myśli. Pocieszne stworzenie, lubiące siedzieć na głowie czy ramieniu innych ludzi, nie bardzo zaś preferuje przemieszczanie się na własnych łapkach. Lubi układać puzzle i gry hazardowe. Zwłaszcza, jeśli stawką są bambusy.
Panda jaka jest, każdy widzi. Prócz małego rozmiaru i uroczego pyszczka, ma typowe czarno-białe umaszczenie. Przykrótkie pazurki, okrągły ogonek i miłe w dotyku futerko. Dalej wierzy, że kiedyś urośnie, to i nie ma oporów z wpychaniem w siebie większej ilości jedzenia z nadzieją, że pójdzie w łapki.
Techniki
Ninjutsu // Pakt C // Shimo Suimin | Winter Sleep of the Beast King // standardowy
Ninjutsu C // Kuchiyose no Jutsu | Summoning Technique // różny
Ninjutsu C // Gyaku Kuchiyose no Jutsu | Reverse Summoning Technique // standardowy
Ninjutsu B // Kekkai: Tengai Hōjin | Barrier: Canopy Method Formation // standardowy na turę
MOKUTON C // Mokuton no Jutsu | Wood Creation Technique // różny
MOKUTON // Pakt A // Take no Hashira | Bamboo Fillars // standardowy
MOKUTON S // Mokuton: Hōbi no Jutsu |Wood Release: Hōbi Technique // standardowy
KATON C // Katon: Gōkakyū no Jutsu | Fire Release: Great Fireball Technique // różny
DOTON C // Doton: Daichi Ganshō | Earth Release: Ground Bedrock // standardowy
Obrazek
Awatar użytkownika
Kamaboko Gonpachiro
Posty: 191
Rejestracja: 18 maja 2021, 13:59
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Ocean Południowy : Niebezpieczne Wody

Więc potrafiła tylko trochę, nie wiele... ale, to zawsze coś. Sztuka kuglarzy nie była czymś czego mógł się nauczyć każdy. Jeśli nie wpajano ci tego od urodzenia, nauka mogła być bardzo ciężka. Tak może powinno się o tym myślać raczej przez "Aż tyle", patrząc na stan mentalny Ruri i to jak statystycznie nieduży czas była pod skrzyłami Hatsu. Ta też na pewno nie od razu zaczęła uczyć dziewczynkę.-To już dobry początek. Nadejdzie dzień gdy będziesz potrafiła o wiele więcej. Jeśli nie zaniedbasz nauki-Czy powinien był to w jakiś sposób komentować? Nie był specjalnie pewien ale czuł że dawno temu, pewnie uraczyłby ją podobnymi słowami. Pewnie nieco bardziej wylewnymi i pełnymi poezji. Następnie dziewczyna wymieniła wypróbowywane hobby.-Wszystkie związane ze sztuka-Mrunął jedynie, jakoś niespecjalnie zaskoczony. Byłby zaskoczony gdyby spotkał kuglarza który sztuki nie lubił. Nawet on, będąc... uszkodzonym gdzieś w środku, dalej sztukę lubił. Ot zwyczajnie, jego... preferencje jej względem nieco się zmieniły. Przyglądał się chwilę namalowanym przez Ruri pracą, aż ta w końcu schowała notesik i tak jeszcze Kamaboko chwilę stał w milczeniu-No. Nieźle ci to idzie, druga praca całkiem interesująca. Ma głębsze znaczenie czy jest w odbiorze prosta? Kim jest uśmiechnięta postać?-Nie był delikatny, ale on dawno nie był już delikatny. Nie sądził też żeby Ruri była już dłużej delikatna. Warto było już sobie więc wyjaśnić pewne rzeczy prosto z mostu. A uśmiechnięta postać budziła pewne pytania. Był ktoś kto nękał Ruri? Kogo uwarzała za "Wroga"? A może znaczenie obrazka było nieco głębsze i to Ruri, była uśmiechnętą i klęczącą postacią? Uśmiechnął się cierpko w duszy. Tak, ostatni obrazek też do niego pasował.-No nie da się ukryć, że oba obrazki oddają i stan mojego umysłu. Chociaż może nie w ten sam sposób co twojego-Zauważył, patrząc w niebo, oddalali się od portu, już chyba nie policzy zbyt wielu mew.-No i nadal nie mam hobby...-Podrapał się po głowie. Może Akane i Shuten będą miały jakieś... idee?

W nocy nie spał w żadnym łóżku, zamiast tego błąkał się po pokładzie, obserwował morze i czasami "Odpływał" siedząc gdzieś przy burcie. Jednym z powodów było to, że wbrew temu co myślały osoby w tym miejscu, nie był kobietą. Był mężczyzną. Przynajmniej mentalnie, bo fizycznie to wiadomo. Co prawda mogły spać spokojnie, bo żadna go nie interesowała, tak wolał zachować nieco taktu i mimo wszystko nie spać w tym samym pomieszczeniu co one. W czasie podroży, szukał sobie różnych, najbardziej absurdalncyh zajęć. Liczenie desek z których złożony jest pokład statku, recytowanie w myślach wszystkich imion które kiedykolwiek poznał i przypisywanie ich do twarzy, liczenie czasu pomiędzy kolejnymi uderzeniami fal w kadłub statku etc. Kiedy akurat nie był zajęty tymi zadaniami, obserwował Ruri, ewentualnie też rozmawiając z nią jeśli ta - co wątpliwe - by się przypałętała.

I tak nastał moment w którym zostali przywołani do kajuty pani kapitan. Ta pokrótce wytłumaczyła im nawet po co. I to był moment w którym Kamaboko przypomniał sobie że z tego wszystkiego zapomniał poczynić aż dwa! Przygotowania. I teraz było za późno, a to oznaczało że jego potencjał bojowy nieco spadnie. No cóż. Skoro Shuten miała jeszcze pytania, on zabrał się do przygotowań. Po pierwsze odkręcił swoje drewniane dłonie i stopy, zamiast tego przykręcając na ich miejsce metalowe. Następnie złożył pieczęci do Buraddokoru przywołując krew na 2 różne palce i kumulując chakrę użył Kuchiyose no Jutsu przyzywając Mózga-Oddaj mi część chakry-Zwrócił by się do szczura, a samemu przywołałby jeszcze Speedyego Tego położył by na ramieniu Ruri.-Broń ją, jeśli coś się wydarzy-No i on się czuł gotowy, na ewentualne wydarzenia dnia dzisiejszego. Pozostało czekać, aż Shuten skończy rozmawiać. No i liczył że sama da jakiegoś "Ochroniarza" Akane, bo jemu skończyły się użyteczne w tym miejscu miniony. Co prawda mógł przywołać Pinkyego, ale czy ten się przyda? Czy Shuten nie miała kogoś lepszego? Na razie poczeka i zobaczy, a potem ewentualnie zadziała.
► Pokaż Spoiler
Buraddokōru no Jutsu | Blood call techniqueブラッドコールの術
KlasyfikacjaNinjutsu, Technika czasoprzestrzenna, Kinjutsu
Pieczęcie Szczur → Koń → Małpa → Wół → Koń
KosztStandardowy
Zasięg5 metrów
Wymagania-
Jutsu to pozwala na przeniesienie dowolnej ilości własnej krwi w inne, niespecjalnie oddalone od nas miejsce. Zazwyczaj technika ta jest wykorzystywana do przetransportowania kropli krwi na palec wskazujący bez konieczności zadawania sobie ran lub uszkadzania ciała w inny sposób.
Kuchiyose no Jutsu | Summoning Technique口寄せの術
KlasyfikacjaNinjutsu, Technika Czasoprzestrzenne
PieczęcieDzik → Pies → Ptak → Małpa → Baran
KosztRóżny
Koszt zależny jest od dwóch czynników: rangi przywoływanego stworzenia oraz jego wielkości. W przypadku zwierząt rangi niższej niż C, ich koszt traktowany jest, gdyby były rangi C.
  • Zwierzęta malutkie, małe i średnie tj. do rozmiaru psa - koszt standardowy rangi zwierzęcia;
  • Zwierzęta spore, duże i wielkie tj. do rozmiaru słonia - koszt potrójny rangi zwierzęcia;
  • Zwierzęta olbrzymie i monstrualne tj. do rozmiaru największych Ogoniastych Bestii - koszt pięciokrotny rangi zwierzęcia. Minimalny koszt to 1 000 chakry.
  • Zwierzęta-molochy, sięgające swym rozmiarem setek metrów wysokości i więcej - koszt siedmiokrotny rangi zwierzęcia. Minimalny koszt to 7 500 chakry.
WymaganiaPodpisany pakt
Prócz złożenia potrzebnych pieczęci, do wykonania potrzebujemy odrobiny własnej krwi na dłoni, którą w finalnym etapie dotkniemy ziemi. Posiadając podpisany pakt z grupą zwierząt, jesteśmy w stanie przywołać mniej ludzkiego towarzysza w miejscu, gdzie obecnie przebywamy. Jest to też podstawą, by moc korzystać z najważniejszego profitu udzielanego przez spisany pakt: wsparcia jednego bądź kilku zwierząt, z jakim shinobi zawiązał współpracę.

Przy jednorazowym użyciu techniki można przyzwać tyle zwierząt, na ile shinobi starczy chakry. Używając krwi innej osoby z podpisanym paktem, możliwe jest przyzwanie jego zwierząt. To jednak, kogo przyzwiemy jest w pełni losowe, chociaż zależy od włożonej chakry.

Posiadając rangę S w Ninjutsu można pominąć składanie pieczęci kumulując chakrę przez tyle czasu, ile zajęłoby rzeczywiste ich złożenie. Dalej konieczne jest użycie własnej krwi.
Mózg
GatunekSzczur
RozmiarMały
Posiadane dziedzinyHyōton S
Ninjutsu S
Fūinjutsu S
Suiton A
Doton A
Siła5
Szybkość7
Wytrzymałość5
Refleks8
Siła woli10
Kontrola Chakry10
Ilosc chakry15.000 E: - | D: - | C: 20 | B: 100 | A: 250 | S: 500
Mózg jest geniuszem zbrodni. Wielkim mastermindem planów. Uwielbia knuć, szydzić i wywyższać się nad innymi. Uwielbia żółty ser i nachosy z sosem serowym. Gderliwy i marudny. Udaje niedostępnego i chłodnego, ale tak naprawdę kocha Pinkiego i łatwo przywiązuje się do innych. Osoby pod paktem traktuje jak dostawców sera, więc z łatwością można mu się podlizać i uzyskać jego względy, obdarowując go ów dobrem. Do Kamaboko pochodzi z dystansem - lubi go, ale nie bardzo mu ufa ze względu na jego dziwne i często niejasne zachowania. Z wyglądu jest to biały szczur z nieco przerośniętą główką, co utrudnia mu walki luchadorskie. Ma czerwone oczka i typowy, szczurzy ogon.
Techniki zwierzęcia
NinjutsuC // Gyaku Kuchiyose no Jutsu | Reverse summoning technique // Standardowy
NinjutsuC // Kuchiyose no Jutsu | Summoning Technique // Różny
NinjutsuA // Chakura Tensō no Jutsu | Chakra Transfer Technique // Przekazywana chakra
Ninjutsu // PaktS // Densenbyō | The Plague // Trzykrotny, minimum 10 000 Chakry
HyōtonS // Hyōgaki | Ice Age // Dwukrotny za użycie, standardowy B na turę za utrzymanie
FūinjutsuS // Bōkyaku no tatchi | A touch of oblivion // Standardowy C za dzień
SuitonA // Suiton: Daibakuryū no Jutsu | Water Release: Great Waterfall Flow Technique // Standardowy
Doton // PaktB // Hadakadebanezumi kaitai-tai | Mole-rat demolition squad // Trzykrotny
DotonA // Doton: Arijigoku no Jutsu | Earth Release: Antlion Technique // Standardowy na turę
Speedy
GatunekMyszoskoczek
RozmiarMały
Posiadane dziedzinyNinjutsu A
Hyōton B
Futon B
Raiton C
Siła4
Szybkość8
Wytrzymałość4
Refleks8
Siła woli5
Kontrola Chakry6
Ilosc chakry7.500 E: 10 | D: 50 | C: 100 | B: 400 | A: 1500 | S: x
Speedy jest niewielkim myszoskoczkiem o brązowym futerku. Ma długi i cieniutki ogonek. Ubrany chodzi w białe spodenki i koszulkę, zaś na głowie nosi sombrero. Uwielbia grać na mandolinie i marakasach, a poza tym biegać, ruszać się i płatać figle! Jest wiecznie wesoły, rozradowany i wręcz wypełniony energią. Nienawidzi nudy. W większości wykonując zadania, opiera się na tym, czy będzie co robić, czy nie bardzo. Zadania pokroju czujki czy strażnika to nie dla niego. Ale bieganie? Zabijanie? Figlów płatanie? Zawsze. Z Kamaboko się zwyczajnie nie dogadują. Pracuje dla niego, ale lubi wykręcać mu numery czy robić rzeczy "po swojemu".
Techniki zwierzęcia
NinjutsuC // Gyaku Kuchiyose no Jutsu | Reverse summoning technique // Standardowy
NinjutsuC // Kuchiyose no Jutsu | Summoning Technique // Różny
NinjutsuA // Kumoshin no Jutsu | Cloud Transport Technique // Dwukrotny
Hyōton D // Kōri no Kishitsu | Ice substrate // Standardowy za pole o promieniu 3m
HyōtonC // Yukidama | Snowball // Standardowy
FūtonB // Fūton: Hane no Mai | Wind Release: Feather Dance // Standardowy na turę
RaitonC // Hagane piasuinparusu | Steel-piercing impulse // Dwukrotny
RaitonC // Ka jūden | Overcharge // Różny
Chakura Tensō no Jutsu | Chakra Transfer Techniqueチャクラ転送
KlasyfikacjaNinjutsu, Iryō Ninjutsu, Kontrola chakry
PieczęcieWąż → Ptak → Koń
KosztPrzekazywana chakra
ZasięgDotykowa
WymaganiaKontrola Chakry 8, Sennin Ninjutsu
Technika ta jest dość prosta w swym działaniu. Przy dotknięciu danej osoby, jesteśmy w stanie przekazać jej nasze zasoby chakry. To, ile chakry przekażemy jest całkowicie zależne od nas. Prędkość przekazywania chakry to 5000 na turę.
Chakra Kamaboko: 9.000 - 4.100 + 3.500 = 8.400
Chakra Mózg: 15.000 - 3.500 = 11.500
Awatar użytkownika
Mirai Akane
Posty: 146
Rejestracja: 31 maja 2021, 23:26
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Ocean Południowy : Niebezpieczne Wody

Akane była grzeczną osóbką i jej zamiłowanie do mocniejszych napoi tego nie zmieniało! To był jedynie mały sposób na radzenie sobie z życiem! Każdy miał na to jakiś sposób, a przynajmniej Mirai wychodziła z takiego założenia. Wtedy było jakoś tak łatwiej. No, ale to nie był zbytnio czas by zagłębiać się w myślach prawda? W końcu kapłanka miała przed sobą niecodziennie aktywną rudowłosą, po takim czasie spędzonym w tym miejscu, szło zapomnieć, że ktoś w ogóle mógłby być aż tak pozytywny. W momencie gdy Ikki napinała niewidzialnego bicka, na twarzy Mirai również pojawił się lekki uśmiech. Doskonale rozumiała potrzebę rozwoju i dążenie do zwiększenie swoich możliwości. Ostatnia wojna dość mocno uświadomiła białowłosej, że nie była na to gotowa i zapewne... nie byłaby kilka lat później. Czasami zastanawiała się jakim cudem to wszystko przeżyła. Welp. Na stwierdzenie o dołączeniu bardziej na stałe, dziewczyna lekko przekrzywiła głowę przyglądając się rudowłosej, nawet nie wiedziała jak na to odpowiedzieć... zresztą po tym z jaką prędkością jej rozmówczyni wyrzuciła z siebie resztę słów i wróciła do swojej mistrzyni, to nie miała nawet okazji by odpowiedzieć cokolwiek.
- Będziemy mieć trochę czasu na to. - Odpowiedziała z uśmiechem, ostatecznie nieco rozbawiona tą sytuacją, chociaż nie była pewna czy Ikki była w stanie to jeszcze wyłapać. Nie chciała przecież też krzyczeć za nią.
Mirai poobserwowała jeszcze trochę miasto, które zaraz to powinno zacząć powoli oddalać. Zarzuciła swój plecak na ramię i cóż. Trzeba było sprawdzić co z resztą ich grupy.

Minął tydzień. Raczej naturalna była rozmowa między członkiniami drużyny prawda? No. Przynajmniej Akane nie potrafiłaby tak siedzieć cicho przez cały czas. Może nie wiedziała jeszcze jak rozgryźć Ruri i jak zagadywać Kamabok... Berry. No, ale jakoś coś wykombinuje. Z tą pierwszą jeszcze miała inny problem. Dziwna wizja cały czas ją męczyła. Mirai miała nadzieje, że w końcu uda jej się rozgryźć jak to wszystko działało... Przy okazji też poinformowałaby Shuten o zasadach na jakich znalazły się na tym statku.
Z uporem maniaka również obserwowała każdą partię mahjonga, którą tylko wyłapała... No dobra, początkowo chodziło głównie o Ibarakiego. Jak można było się oprzeć tej PuszystejKulceUroczości? Miziałaby i tuliła. Tak.
Dodatkowo pokręciłaby się po statku... może nawet znalazła osóbkę, która była zielarką i jakoś jej pomogła? W końcu w międzyczasie miała pomagać na statku prawda? (Co do spanka to mogła spać na górze, modląc się by nie spaść podczas większych przechyłów... kto wymyślił piętrowe łóżka na statku? W sumie to nawet próbowałaby sobie zmajstrować jakiś hamak gdyby to było możliwe...)

Spotkania i poważne pytania huh? Mirai zamyśliła się na chwilę, wyciągając swoją piersiówkę i delikatnie stukając nią w kufel rudowłosej. Oparła się plecami o maszt i lekkim ruchem nadgarstka zmieszała zawartość swojego naczynia. Zanim zebrała się do odpowiedzi pociągnęła lekko z piersiówki.
- Robię to co robię?? Hmm.. - pamiętając pierwszą rozmowę z Shuten to... chciała nadać sens swojej śmierci? Robić za tarczę. Teraz powtarzając sobie w głowie tamtą rozmowę, cóż. Nie brzmi to najlepiej dla uszu osób postronnych. Szczególnie niewtajemniczonych w zdolności Mirai. - Szukam sensu w tym życiu! - Wyszczerzyła się i zaśmiała, słysząc jak głupio musi to wszystko brzmieć. Chociaż po chwili znów spoważniała - Chcę zobaczyć... chcę pomóc spełnić ich marzenia, zapewnić im drugą szansę gdy przyjdzie na to potrzeba. To chyba tyle. - Teraz spojrzała na Ikki. - A Ty? Dlaczego dołączyłaś do załogi?

Zostali wezwani przez Nashi! To znak, że prawdopodobnie czas by opłacić swój pobyt na tej jednostce! Łowcy piratów. W sumie, to musieli być niebezpieczni, skoro kapitan ich ostrzegała i kazała się przygotować. Sama załoga przecież nie wyglądała na słabą, a cóż... Mirai nie miała jako takich umiejętności bojowych. W obecnej chwili skupiała się by utrzymywać przy życiu, a nie je odbierać. Przez czas spędzony w szpitalu jej ofensywa nieco zardzewiała, pozostało jej mieć tylko nadzieje, że dziwnym trafem nie wyląduje na pierwszej linii frontu.
Kiedy to poważne rozmowy się skończą, Mirai pozaczepia trochę PuszystąKulkęUroczości, no bo proszę was...!
Awatar użytkownika
Nara Shizu
Posty: 508
Rejestracja: 28 cze 2021, 12:57
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Ocean Południowy : Niebezpieczne Wody

Za tym co odległe - Arc I: Nowa Załoga­
WydarzenieWielka Przygoda
Post48/?
Shuten była zadowolona ze swojego pudełeczka. Akane obserwowała oddalającą się Ikki, która to chyba lubiła być czerwona. Właściwie, to tylko Kamaboko toczył... rozmowę. Ba! Nawet rzucił w stronę Ruri radę, że będziesz potrafiła o wiele więcej jak nie zaniedba nauki! To spojrzała prosto w jego lalkowe oczy.
- Chyba ją zaniedbam. - proste stwierdzenie, jakiego to nawet nie rozwijała. Kiwnęła też głową, że wszystko było związane ze sztuką, bez dodatkowego komentarza dając mu przyjrzeć się jej pracą. I wypytać o co chodziło z tą drugą, z racji że samemu poecie była dość... bliska. Ruri pomyślała przez chwilę nad jego pytaniem.
- Nie wiem. Głębsze? Chyba. A kim jest uśmiechnięta postać... ja? Nie. Hmm... Przyjaciel? Też nie... nie wiem. Ale ona zawsze przy mnie jest, nawet jak nikogo innego nie ma... to chyba jednak przyjaciel. Też takiego masz? - pytanie i lekki przebłysk w oczach dziewczynki. Ciekawość. Tak jak dalej nie miał hobby, to chociaż kogoś zaciekawił.
W ciągu tygodnia

Shuten i Kamaboko stosunkowo trzymali się z dala od pozostałych, nie wdając się zbytnio w żadne interakcje i nie robiąc nic takiego, co to by wymagało jakiejś pomocy od pozostałych członków załogi im nieznanej. Akane jednak, już trochę bardziej się kręciła po statku szukając... czegoś. I tak jak nikt jej hamaka nie załatwił, tak plus był taki że z łóżka jakimś cudem przy tych falach nie spadła. Raz, prawie, ale jednak nie. Zielarkę, jaka to trochę mogła ją zaciekawić z racji no... zbliżonego zawodu, jednak znalazła. Na pokładzie, kiedy bandażowała akurat nogę piratki która to przy pracy rozcięła sobie dość głęboko udo. Ba, nawet miała okazję do zaoferowania swojej pomocy! Starsza trochę kobieta - jednak dalej młoda! - uśmiechnęła się lekko, trochę zadziornie w jej stronę.
- Możesz być moją asystentką, jak bardzo tego chcesz. Imię moje Kima, i będziesz się do mnie przez ten czas zwracać sensei nie ważne ile umiesz. - pewne siebie stwierdzenie. Od tego momentu, Akane miała też wstęp do pracowni Kimy, w której to skrywało się... wiele, wiele ziół. Jakieś fiolki, w których to Kima przygotowywała wywary. No, był też stół na którym to przyjmowała gości zielarka i ich częściej opatrywała. Sama kunoichi z Mirai tam zajmowała się głównie dwiema rzeczami. Pomaganiem przy opatrywaniu ran bez użycia chakry.
- Obie mogłybyśmy to zaleczyć, jednak nie robimy tego z dwóch powodów Akane. Jeden, szkoda chakry. Zawsze jest lepiej ją zostawić, jeżeli da się czemuś zaradzić bez jej użycia. Drugi? Te suki muszą się nauczyć, że medycy nie są po to by składać ich co chwila. Niech lepiej o siebie dbają. - to objaśnienie towarzyszyło dezynfekowaniu szramy nad okiem młodej nastolatki, mającej pewnie z 16 lat, która to... wywaliła się i zaryła o skrzynię. Akurat gdy też mówiła o tym by lepiej o siebie dały, to dała klapsa młodszej dziewczynie. Tak chyba dla pewności że te słowa do niej dotarły. Ta w popłochu uciekła z pracowni. Kima się tylko śmiała zadowolona. Drugą rzeczą, mniej interesującą jaką Akane wykonywała, było ugniatanie ziółek. Rozdrabnianie ich na najmniejsze kawałki, by potem móc ich użyć do maści. Generalnie też, dzięki temu mogła się trochę więcej o nich nauczyć. Jedne zielone zioła działały ukojająco. Inne, białe, leczyły kaca - co mogło ją MOCNO zaciekawić. Trzecie, niebieskie, pomagały z chorobą morską. Czwarte, czerowne były afrodyzjkiem - i Akane nie wiedziała czemu go przygotowywała, ani do czego go Kima potrzebowała. Piąte, czarne... trucizna. Mocna trucizna, zdolna wywołać szybką śmierć o niewytrenowanych shinobi. Tylko jedną taką musiała zrobić, a podczas gniecenia jej musiała mieć rękawiczki i okulary ochronne.
- Zapamiętaj kolory tych ziół. W wielu miejscach da się je znaleźć, i mogą Ci się jeszcze przydać. - taka była dodatkowa rada, jaką to dostała od zielarki.

I to nie było wszystko. W końcu Ikki też ją zaczepiła, a ta stuknęła się z nią swoimi flakonikami. Na słowa że szuka sensu w tym życiu, rudowłosa się delikatnie uśmiechnęła. Na drugą odpowiedź jednak, zamyśliła się patrząc w swój kufel.
- To brzmi trochę jakbyś żyła dla nich. A co z życiem dla siebie? - zadała to pytanie, zerkając w stronę Mirai. Szybko jednak poczerwieniała i odwróciła głowę z powrotem w kufel. Zrobiła łyka. Spojrzała za burtę. - Dlaczego... dobre pytanie. Ja... moja siostra...
Przerwała swoje słowa Ikki, nim głośno westchnęła i przejechała ręką po twarzy.
- Moja siostra bliźniaczka, Akki, zginęła 2 miesiące temu. Od urodzenia mieszkałyśmy w niewielkiej wsi niedaleko Hany. Życie zawsze było ciężkie w tym kraju. Wioska jaką znasz mocno się od niego całego nie różni. Dlatego musiałyśmy być silne... tylko ja nie byłam. Akki za mnie była podwójnie, i zawsze nas z opałów wyciągała. Aż... nie wystarczyła jej siła. A ja byłam słaba i nie mogłam nic zrobić, kiedy mnie potrzebowała. - Ikki przerwała swój wywód, by napić się ponownie z kufla. I jeden, dwa... trzy łyki. Nim kufel był pusty i rzuciła go gdzieś na pokład, tak że poturlał się aż do nóg losowo przechodzącej piratki. - Nie chcę być już kiedykolwiek słaba. Nie chcę by mi ktoś znowu mógł odebrać najcenniejszą dla mnie osobę. Dlatego postanowiłam tutaj dołączyć.

Tydzień później, ranek, na pokładzie

Tak jak poprzednio już ustalono, wszyscy byli w kajucie. Tylko że Shuten jeszcze miała towarzysza Ibarakiego, jaki to miał być konkurentem dla jaszczurki pani kapitan. Not really, ale tym częściowo musiał być, kiedy to jaszczurka wbijała w niego wzrok. Akane jednak pytań nie miała, a Kamaboko preferował zacząć się przygotowywać już. Speedy patrzył na niego z wyrzutem, bo on nie był strażnikiem. Nie lubił nim być. Ruri znowu patrzyła na Speedyego, nie do końca wiedząc co zrobić z faktem że ma mysz na ramieniu. Shuten natomiast, jako jedyna, miała faktyczne pytania. Słysząc je, kapitan trochę straciła na swoim radosnym jestestwie. Jakby nie do końca chciała, by te pytania mieli.
- Polują na nas ze względu na zapłatę jaką im oferuje bogatszy panicz. Pojawili się... stosunkowo niedawno, konkretnie nie jestem pewna bo nas nie było w okolicy wtedy. Kim są... tak naprawdę dawnymi piratami i zwykłymi najemnikami, jacy dali się przekupić paniczowi. Mają 5 większych statków wedle naszej wiedzy, i parunastu shinobi na pokładzie, w tym paru na poziomie dawnych jouninów. Co do wyposażenia i jouninów wiele jednak nie wiem... jedynie to, że mają podobno kogoś kto dawniej był kandydatem na jednego z... jak się oni zwali... Siedmiu Mistrzów Miecza? Jakoś tak. Jeszcze jakieś pytania? - ponowne pytanie, jednak tym razem zdawała się już bardziej gotowa na odpowiadanie. Skoro zaczęli jej zadawać pytania, no to już mogli polecieć na całość.
- Ten kandydat. Hozuki Yasetsu, ekspert w kenjutsu, suitonie i raitonie. Nie dajcie mu blisko podejść, jeżeli nie jesteście ekspertem w takich starciach. - powiedziała chłodnym tonem pani vice-kapitan, jaką to mogła już drużyna SMK kojarzyć że... no była vice.

Lista NPC
Obrazek
Wcielenie Jelenia
Prowadzone wątki 5/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
Awatar użytkownika
Sabataya Shuten
Posty: 939
Rejestracja: 27 kwie 2021, 12:40
Ranga dodatkowa: ex-Kage
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Ocean Południowy : Niebezpieczne Wody

Więc... tylko ona miała pytania? Po chwili zastanowienia nie było to ani szczególnie dziwne, ani wyjątkowe. Co najmniej połowa ich grupy nie była zainteresowana czymkolwiek, a jedna czwarta pewnie nie wiedziała dokładnie, co by wypadało wiedzieć. Ostatecznie jej uwaga padła na Nashi, która to zabrała głos tłumacząc interesujące ją kwestie. Nie wyglądało na to, by istniejący problem miał cokolwiek wspólnego z jej podejrzeniami. Dobrze? Niedobrze? Nie wiedziała. Pięć statków wypchanych wysokorangowymi ninja brzmiały martwiąco. Oh c'mon, zdjęcie ich będzie absurdalnie upierdliwe. Zwłaszcza, jeśli podpłyną całą flotą. Dużo lepiej byłoby ich minąć, jednak prawdopodobnie opcja ta należała do mało prawdopodobnych. No i unikanie ich zdecydowanie nie naprawiałoby faktu, że dalej na nie polują... Tylko czy to z kolei ICH problem? No, nie. No i decyzja o walce bądź nie-walce nie leżała w jej rękach. Może nawet ich nie spotkają? Kątem oka dostrzegła ruch Gonpachiro, który finalnie sam przyzwał swoich małych towarzyszy. Na moment oczy Shuten otworzyły się nieco szerzej, nim z drobnym uśmiechem wróciła wzrok ku pani kapitan. Siedmiu Mistrzów Miecza, huh? Chyba nie znała z Kiri nikogo, kto w którymś momencie nie marzył o dołączeniu do ich szeregów. Na tym się jednak kończyło, jednak ciężko było nie zwrócić uwagi na znajomą nazwę. Słysząc o używanych przez Yasetsu żywiołach mimowolnie niewielki grymas pojawił się na jej twarzy. No taaak, tak. Jakoś nie przepadała za Uwolnieniem Błyskawicy. Nie, jeżeli była w rękach kogoś po przeciwnej stronie barykady. Złe wspomnienia, ot co.
- Ostatnie właściwie. - od którego pewnie powinna zacząć tydzień temu, jednak z wyjątkowo dużą dozą pewności wyszła z założenia, że wszelakie informacje zdobędzie dopiero na miejscu. - Ichiwa Rei, kapitan Wieloryba. Szukam i jego, i jego załogi. Każda wskazówka co do ich lokalizacji byłaby dla mnie nieoceniona. - to hell with it, może nawet zapłacić jeśli coś wiedzą. Wolałaby nie, ale znalezienie ich było nieco ważniejsze, niż utrzymanie ich funduszy w akceptowalnym stanie. Przypatrywała się obu kobietom z nadzieją, że nieco skrócą całą ich podróż. A jeśli nie - trudno. Zostanie wrócić do pierwotnego planu. Sięgnęła również ręką za siebie, chwytając Ibarakiego za skórę na karku unosząc go przy tym w górę.
- Miej oko na Akane i resztę załogi. - rzuciła zadzierając głowę w górę, patrząc ku pandzie, nim ułożyła go na głowie SWOJEJ uczennicy. - A ty go nie rozpij. Widziałam już pijaną pandę i nie jestem gotowa na powtórkę. - not yet, ale z pewnością czas na ponowne spotkanie z Kawaiiem jeszcze nadejdzie. Tylko nie teraz. Znaczy chciałaby teraz, ale teraz nie był jeszcze moment, o którym myślała, że będzie jako teraz. Skomplikowane, ale życie jest mało zrozumiałe tak czy inaczej. W każdym razie od niej pytań był tyle. Chyba tyle. No bo kto wie, czy jednak czegoś nie wiedzą? Nie mniej na ten moment temat interesujących ją kwestii został wyczerpany i jeśli nic nie wiedziały, mogła równie dobrze wrócić grać w Mahjonga. Albo nawet w kulę zajrzeć w jakimś ustronnym miejscu skoro nie wyglądało na to, by dzisiejszego dnia miała ryzykować z wypompowywaniem z siebie sporej ilości energii na poczet testowania nowej techniki. Just a safe check, y'know.

► Pokaż Spoiler
9 000 -> jakby rzeczywiście nic nie wiedziały i to by było tyle, to sobie tę kulę odliczę. Bo póki co to w sumie może się stać WSZYSTKO.

Hyakka Kigō [Energia: 6 | Chakra: 1 800]
Wytrzymałość dunno. Jeśli uznasz, że po użyciu techniki dnia poprzedniego dalej nie wypoczęła, to 6. Jak jednak tak, to 7. Your call, mister Jeleń. BO DALEJ W SUMIE NIE WIEM I PEWNIE NAWET TU NIE PATRZYSZ, JA WIEM.
► Pokaż Spoiler | No i to tutaj też zostawię, tak na zaś
Tōmegane no Jutsu | Telescope Technique遠眼鏡の術­
KlasyfikacjaNinjutsu, Technika Czaso-Przestrzenna
PieczęcieBaran → Małpa → Koń
KosztStandardowy
ZasięgDowolny
WymaganiaKryształowa kula, znajomość chakry celu
Złożywszy pieczęcie, a następnie przelewając chakrę na kryształową kulę, każdy shinobi może poczuć się trochę niczym wróżbitka zaglądająca w mistyczną sferę, celem odczytania przyszłości. Różnica jest jednak taka, że zamiast widzieć wydarzenia, które dopiero nastąpią, zezwala na obserwowanie teraźniejszości.

Znając sygnaturę chakry osoby, jaką chcemy podejrzeć, możemy wywołać jej obraz, a następnie obserwować pomimo dzielących odległości. Kula przekazuje jedynie obraz. Nie da się więc usłyszeć dźwięków otoczenia czy dostać magicznie informację o dokładnym miejscu przebywania celu, o ile ninja sam nie rozpozna otoczenia na podstawie tego, co widać w sferze.

Ważnym warunkiem jest znajomość chakry celu. W przypadku zdolności sensorycznych czy technik wzrokowych dających wgląd "w głąb" ludzi sytuacja jest nader prosta i sprowadza się do zapamiętania sygnatury osoby - co może być prostsze lub trudniejsze ze względu na wiele czynników, jak chociażby czas obserwacji i okres przebywania z taką osobą. W przeciwnym razie zwykła osoba musi przebywać w otoczeniu takowej osoby dłuższy czas - dłuższy niż w przypadku pierwszym - "przyzwyczajając" się do jej prezencji. Bez względu na użytą metodę, ostateczny werdykt leży w rękach MG lub MF.
Obrazek
Awatar użytkownika
Mirai Akane
Posty: 146
Rejestracja: 31 maja 2021, 23:26
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Ocean Południowy : Niebezpieczne Wody

Robienie czegoś - czegokolwiek - miało taką jedną malutką zaletę, którą Akane doceniała w swoim życiu. Zajmowało jej głowę, a jak wiadomo, wtedy jakoś nie ciągnęło jej do picia. W końcu picie to był TYLKO taki zjadacz czasu, kiedy nie miało się co robić. A skoro miała co robić, to nie musiała pić.
No prawie.
Mimo wszystko po jakimś męczącym dniu pociągnęła sobie raz czy dwa ze swojej piersiówki. Jednak częstotliwość napełniania naczynia drastycznie spadła od czasu pobytu na statku. Chociaż sam fakt potrzeby wypicia mógłby być nieco niepokojący. Tylko, kto by się tym wszystkim przejmował. Dodatkowo jakoś nauczyła się spać na tym przeklętym łóżku i poza jedną... no może kilkoma próbami "samobójczymi", to JAKOŚ przeżyła. Hamak byłby znacznie lepszy. Dlaczego nikt tutaj nie wpadł na pomysł montowania hamaka? Faktycznie, łózka można było ustawić tak by pomieścić więcej ludzi i mogli oni normalnie wspiąć się na własne posłanie, ale hamaki też można było ustawić "drabinkowo" do tego jakaś siatka czy drabinka by wskoczyć i po sprawie. Może powinna przedstawić swoje przemyślenia pani Kapitan? Może to zrobi.
Z wcześniej wymienionych powodów Akane przystała na warunki współpracy z pokładową zielarką. Kimą. W końcu, w każdym miejscu można było się nauczyć czegoś ciekawego. Do zwykłego opatrywania pacjentów również przywykła, a jak na razie obrażenia piratek nie były jakieś straszne by odpalić w główce Mirai flashbacki czy coś w tym stylu. Kima miała rację, chakra była dość ważnym "surowcem" w takim miejscu. Nigdy w końcu nie wiadomo.
Praca z ziołami natomiast była interesująca. Nawet jeśli były to schematyczne ścieranie ziół na papkę do maści. Mogła się przy okazji nauczyć do czego dane zioła służą. Zielone - znieczulająco, białe - leczyły kaca, niebieskie - pomagały przy chorobie morskiej, czerwone - afrodyzjak, czarne - trucizna. Co do zastosowania i zapotrzebowania na pokładzie, to nawet nie próbowała zadawać tego pytania. Zupełnie jej to nie interesowało. Miały dostarczyć gotowy produkt, a nie oceniać klienta, prawda? Każdy miał swoje powody i swoją robotę do wykonania. Przytaknęła tylko na słowa medycznej sensei, ta wiedza na pewno jej się kiedyś przyda.

- Myślę, że dzięki nim, mam duże ciekawsze życie. Nawet jeśli jedynie korzystam z tego, że ktoś ma jakiś konkretny cel. To mimo wszystko, dobrze się bawię. - Pociągnęła ponownie z piersiówki. - Zresztą, dzięki temu mam okazję zobaczyć nowe miejsca i poznać ludzi. - Tutaj uśmiechnęła się w stronę Ikki. Sama do końca nie wiedziała jakby potoczyło się jej życie, gdyby nie poszła do Shuten tamtego dnia po alarmie. Nie potrafiła sobie wyobrazić gdzie by teraz była. Z dużym prawdopodobieństwie mogłaby być "zamknięta' w miejscu takim jak Hana, bez większych perspektyw, albo po prostu byłaby martwa. Rudowłosą wysłuchała już bez uśmiechu na ustach. Szczerze jej współczuła. Utrata kogoś bliskiego bolała. - Przykro mi.. - odpowiedziała cicho, po czym wbiła spojrzenie w młodą piratkę. - Już jesteś silna. Postanowiłaś zmienić swoje życie i znalazłaś sposób by to zrobić. Trzymaj się tego i nie daj sobie niczego odebrać. - Napiła się z piersiówki - Mogę się od Ciebie uczyć. - Uśmiechnęła się w stronę rudowłosej i zerknęła na odrzucony kufel, by ponownie wrócić spojrzeniem na dziewczynę. - To potrafi kopnąć... - Dodała z mieszanką rozbawienia i troski głosie.


Nie zadawała pytań, bo nie miała zbytnio doświadczenia w takich sprawach. Wolała to zostawić w rękach Mistrzyni i wiedziała, że będzie dobrze. Sama w końcu nie była jakąś jednostką bojową, którą można było ustawić w pierwszym szeregu. Będzie stać raczej krok dalej, upewniając się by ofiar po ich stronie będzie jak najmniej, a najlepiej to wcale.
Wtedy nagle... IBARAKI WYLĄDOWAŁ NA JEJ GŁOWIE.
► Pokaż Spoiler
Obrazek
Uniosła rączki by zatopić palce w puszystych boczkach pandy i pomiziała go lekko, wyglądając jakby miała najlepszy dzień w życiu. Prawdopodobnie mogło tak również być.
- Oczywiście. - Tutaj wyglądała już na urażoną, bo jak można byłoby rozpić TAKIE SŁODKIE STWORZENIE, ale to był chwilowy grymas. - Pijaną pandę? Czy ty upiłaś kiedyś Ibarakiego? - Teraz to już patrzyła na swoją sensei osądzająco.
Awatar użytkownika
Kamaboko Gonpachiro
Posty: 191
Rejestracja: 18 maja 2021, 13:59
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Ocean Południowy : Niebezpieczne Wody

Nie byl zbyt dobry w dealowaniu z dziećmi. No dobra, nie prawda. Nie był zbyt dobry w dealowaniu z ludźmi... ze zwierzętami w sumie pewnie też nie. Relacje interpersonalne były dla niego w ostatnim czasie dość trudne i męczące. A teraz na dodatek socjalizował się z zepsutą osobą, taką jak on. Świetny żart Mei, świetny. Stwierdzenie Ruri że zaniedba naukę nie zostalo poparte kompletnie żadną argumentacją czy wyjaśnieniem, sprawiajc że Kamaboko mógł się jedynie domyślać powodu, a tych mogło być wiele. Na dodatek poczuł się teraz poniekąd zobowiązany do pociągnięcia tematu. Domyślał się że pewnie wiekszość namawiałaby ją teraz lub próbowała przekonać do tego by jednak próbowała dalej. Tak chyba powinno się w tej sytuacji zrobić. Ale, gdyby go powiedzmy Shuten namawiała do dalszego pisania wierszy? No to byłoby nieco irytujące. Więc czy był sens irytowania Ruri takim zachowaniem? Miała prawo podejmować decyzje - nawet te nieprzemyślane i imuplsywne. Chociaż te niekoniecznie takie były. I tak jak on mógł dawać rady, tak nie widział w tym teraz sensu. Ani nawet nie wiedziałby specjalnie co jej poradzić, zwłaszcza że nie znał konkretnego powodu jej decyzji. Ostatecznie więc popatrzyl na nią przez chwilę, jakby czekając na konynuację wątku ale widząc że ta nie nadchodzi wzruszył ramionami-Jeśli kiedyś zmienisz zdanie, wiesz gdzie mnie znaleźć-Czy on jej właśnie zaproponował pomoc w nauce? Chyba tak. Chociaż było to absolutnie losowe i impulsywne i nie był pewien czy nie wolałby by nigdy zdania nie zmieniała. Wszystko przez to "Chyba" w jej wypowiedzi. Ta część musiała zmusić jego podświadomość do sformułowania odpowiedzi w ten a nie inny sposób. A mógł poprzestać na wzruszeniu ramionami, eh. Słysząc odpowiedź na swoje pytanie, poczuł się o dziwo, nieco... nie wiedział jak. W sumie nie pamiętał co to za uczucie, ale hej, poczuł je i było całkiem silne, a nie tak jak większość dotychczas... wyblakłe. Cóż za stymulacja! Ale potem poroztrząsa uczucie które teraz poczul. Należało skupić się na Ruri która... okazała zainteresowanie. Widać więc że temat, niejako dotknął ich oboje. Miał jednak wrażenie że jego inaczej niż ją. No i tym razem też musiał odpowiedzieć. A nie był pewien jak, więc chwilę milczał niż w końcu zabrał się za odpowiedź. Dość niepewnie bo był to bardzo grząski temat.-Tak ale... nie nazwałbym tego chyba przyjacielem?-Podrapał się po głowie, tak, mimo że nic nie mógł poczuć. Ah te przyzwyczajenia-To jest... myślę że twoje pierwsze określenie jest dużo lepsze "Ja"... chociaż niespecjalnie oddaje ono tą... osobę-Brzmiało to dziwnie, ale był pewien że jeśli Ruri doświadczała tego co on, to zrozumie-No dobra, nazwijmy to na razie "Przyjacielem". Na potrzeby rozmowy. Nie wiem jaki jest twój "Przyjaciel" ale mój...-Zamilkł nie wiedząc jak ubrać to w słowa.-Próbuje mnie popchnąć na ścieżkę, którą nie chce kroczyć. Wielu nazwaloby go kusicielem, demonem. Jak dla mnie jest po prostu urzeczywistnieniem innej opcji. Moją mentalną projekcją alternatywnych możliwości i głęboko zakopanych myśli, bardzo sprzecznych z moim ego...-Spojrzał na Ruri-Nadążasz?-To były trudne słowa, cholera wie czy go rozumie-Ulec jego... słowom, byłoby niezmiernie łatwo. Jesem pewien że przyniosłyby również ulgę i swojego rodzaju wybawienie. Zapewne chwilowe, lecz kto wie, może i bardziej trwałe. Ja mu się jednak opieram. Z wielu powodów. Żeby się ukarać i nie podążać prostszą ścieżką, żeby nie zdradzać i nie utracić samego siebie, żeby nie pójść na łatwiznę w obliczu życiowych problemów-Westchnął. Właśnie przemyślał tą sprawę bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.-A jak z twoim "Przyjacielem"?-Nie oceniał jej, nie zamierzał jej mówić że to co widzi jest złe i nie może tego słuchać... miała prawo sama wybrać. Miała prawo nie cierpieć już dłużej, a głęboko wierzył że ten "Przyjaciel" może im przynieść ukojenie, nawet jeśli miałoby być krótkotrwałe i ułudne, to kim był by odbierać jej możliwość wyciągniecia po nie ręki? By ją od tej opcji odsuwać? W każdym razie pożegnał się z Ruri i poszedł się przejść rozmyślając nad końcówką tej rozmowy, która powiedziała mu nieco więcej zarówno o Ruri jak i o nim samym.

Patrzył to na Speedyego to na Ruri, aż w końcu westchnął-Nie patrz tak na mnie, nie miałem nikogo lepszego do tego zadania-Skierował swe słowa do myszoskoczka a następnie spojrzał na Ruri i chiał jej chyba coś powiedzieć, ale jakoś tak nagle przestał wiedzieć i co zrezygnował, jedynie skinął jej głową. Co na swój sposób chyba było bezsensownym gestem w tej sytuacji? Eh, cokolwiek. Spojrzał ponownie na resztę osób w pomieszczeniu i wsłuchał się w kolejne pytania jakie padły. Takie, których właściwie mógł się po Shuten spodziewać. Położył Shuten dłoń na ramieniu-Znajdziemy go-Tak, to na pewno były słowa które powinny dodać otuchy. Chociaż biorąc pod uwagę fakt że jego głos był całkowicie pozbawiony emocji, a słowa wypowiedziane tylko dlatego że tak chyba wypadało, to wcale otuchy mogły nie przynieść. I to nie tak, że w to nie wierzył, bo jak najbardziej w to wierzył. I to też nie tak, że tego nie chciał, bo chciał. Po prostu nie czuł potrzeby by to mówić, ale czuł że tak wypadało i że niektórzy czuli potrzebę by to usłyszeć. A nie czuł takiej potrzeby... bo... był zepsuty? No i wiedział że i tak im się uda, musiało, więc po co mówić o tym że niebo jest niebieskie? No ale no, skoro Shuten mogła tego potrzebować, to to powiedział. To chyba dobrze? Albo nie. Nie był pewien. Generalnie po głowie Kamaboko kołotało się kilka myśli o tym jak sprawnie i szybko wyelimonować przeciwników, ale na razie nie formułował żadnego konkretnego planu. Na szczęście znajdowali się w miejscu w którym oczy Shuten nie były potrzebne. Na morzu, statki były widoczne z bardzo daleka. Zwłaszcza, gdy użyło się lornetki. Dlatego po wyjściu na pokład zamierzał korzystać z lokalizatora w oku, by obserwować teren z większym przyblizeniem. Im szybciej dostrzegą statki tym lepiej. Shuten głowę zawróci i poprosi o użycie KG jedynie w momencie gdy pojawi się przeszkoda, za którą chować by się mógł statek. Jak skała, wyspa, czy wielka kapibara.
Awatar użytkownika
Nara Shizu
Posty: 508
Rejestracja: 28 cze 2021, 12:57
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Ocean Południowy : Niebezpieczne Wody

Za tym co odległe - Arc I: Nowa Załoga­
WydarzenieWielka Przygoda
Post52/?
Zmuszany był do rzeczy, w jakich nie był dobry. Do takiego wniosku można było dojść, gdyby ktoś miał wgląd w wewnętrzne dylematy Kamaboko. Dlaczego więc Mei musiała go do tego zmusić? Dlaczego tak sobie z niego zażartowała? Może w pewnym sensie, był to nawet jakiś rodzaj... tortury? Różne opcje, różne możliwości. Teraz jednak, był większe problemy niż rzeczywiste zamiary Mei. Teraz trzeba było myśleć nad tym jak komunikować się z Ruri. Nad tym co ta chciała mu przekazać, a raczej czego... nie chciała? Albo co jej nie obchodziło. W końcu bardzo łatwo powiedzieć, że chyba się coś zaniedba. Byli ludźmi. Zaniedbywali 80% rzeczy, jakich zaniedbywać nie powinni, jednak ich naturalne słabości był zbyt potężny by mogli się im przeciwstawić i żyć zadowalająca życie. Tak naprawdę każdy z nich tylko bawił się w to, kto jest bardziej odporny na wszelakie urazy psychiczne. Na tym polegało całe ich życie, czyż nie? Pewnie trochę tak. Jaki był z tego wszystkie plus? A no, z racji że Ruri i Kamaboko byli w podobnym stadium... czegoś, to łatwiej było mu wyobrazić co ta sobie może pomyśleć. Że irytujące byłoby zmuszanie jej do nauki, jeżeli miała jakieś dobre powody do nie uczenie się. Ba, wystarczyło by nie miała chęci się uczyć i tyle. Nie mniej... zaoferował jej opcję nauki. Jak zmieni zdanie, u niego. Ruri przyglądała mu się przez chwilę gdy złożył tą propozycję, nim kiwnęła zwyczajnie głową.
- Pomyślę. - odpowiedziała, również nie drążąc bardziej tematu po którym chyba żadne z nich nie wiedziało jak się poruszać.
Dlatego właśnie też weszli na jeszcze bardziej problematyczny temat. Temat, jaki u pary wywoływał jakieś... uczucia. Jak dziwne i specyficzne i trudne do określenia by one nie były. Gdyby pewnie ktoś słuchał ich rozmowy z boku, nie byłby w stanie zrozumieć totalnie o czym oni gadali. Dla nich jednak, pewne mało konkretne słowa, były dzięki temu bardzo konkretne. Ruri, z zaciekawieniem, czekała na odpowiedź Kamaboko jaką w końcu otrzymała. Nie przeszkadzała w żadnym momencie jego wypowiedzi, i zdawała się że rozumie po kolei każde słowo jakie wymienia mężczyzna/kobieta. Kinda. Chyba. Nie potwierdzała w końcu tego że rozumie, dając mu mówić.
-[color=#bf00040] Nadążam.[/color] - odpowiedziała tylko z automatu gdy została o to zapytana. Aż w końcu Kamaboko skończył opowieść o swoim "przyjacielu". I zapytał ją samą o jej przyjaciela bardziej. Dziewczynka spojrzała z powrotem w stronę wody. Zmarszczyła brwi, wyraźnie myśląc nad odpowiedzią, nim otworzyła niepewnie usta. - On... nie ma kogoś, kto rozumie... mnie.
Wskazała na siebie rękoma, trochę jakby zirytowana. Szybko jednak irytacja z jej twarzy zniknęła i wróciła niepewność.
- Nie wiedzą jak to jest być mną. Nie wiedzą jak... działam. I jak... bolało, to co się stało. I jak życie nie jest takie samo po tym wszystkim. I nie wiem jak je poskładać. Nic nie ma sensu i rzeczy nie są takie... no... jak dawniej. Nie jestem jak dawniej i... sama nie wiem, jaka jestem... teraz? I... wtedy ten przyjaciel się zaczął odzywać. I on zdaje się mnie rozumieć? Lepiej ode mnie? I czasem mam wrażenie, że on wie jak... - dziewczynka machnęła jakoś niejasno rękoma, jakby starała się znaleźć słowa poprzez gestykulacje. - Żyć? A ja nie wiem. On... czuje. Ja nie. On jest zły, gdy coś złego mi się dzieje, a ja... też nie. I czasem daje rady. Ale często mówi coś co... chyba zrani innych. Takie mam wrażenie. To nie słucham. Ale dalej nie wiem jak... żyć.
Ruri też podrapała się ostatecznie z tyłu głowy, nim wzrokiem wróciła do Kamaboko trochę niepewnie. Na jej twarzy właściwie dało się lekką niepewność odczytać. Była ona bardzo nieznacznie widoczna, ale jednak. Oczywiście, gdy się dawny poeta pożegnał, to dziewczynka kiwnęła w jego stronę głową. Bardziej zamyślona i skołowana niż wcześniej. Chyba że poza wysłuchaniem jej chciał jeszcze coś powiedzieć. Wtedy... no wtedy może co innego by zrobiła. Kto wie.
W ciągu tygodnia

Akane, profesjonalna pijaczka, bawiła się na statku wyśmienicie. Nawet dostawała oświecenia nad tym po co się piło, dlaczego się nie piło i dlaczego hamaki na bank by były lepsze od łóżek. Może nawet zamontują gigantyczny hamak na którym wszystkie dziewczyny będą razem spać? W końcu nie było to żadnych przedstawicieli przeciwnej płci aby musiały się wstydzić i ograniczać. I tak jak, oświeceń wiele można było na takim statku dostać, tak akurat takiego Akane nie dostała. Za to bawiła się wyśmienicie z zielarką. Ba, nawet mogła się z tymi ziołami pobawić i trochę pouczyć jakie od czego były. Po co potrzebowały? Tego nie kwestionowała. Plusem było jeszcze to, że dość dobrze była w stanie wyczuć zapach tych ziół już po rozdrobnieniu. Definitywnie łatwiej będzie jej ich szukać w naturze. Więcej jednak, medic-sensei jej nie przekazała wiedzy.

Ikki też niezbyt wiedziała jak skomentować odpowiedź Mirai, co do tego że korzystała z ich celu. Ba, rudowłosa patrzyła na nią, otwierała usta, zamykała z powrotem, przekręcała głowę w bok nim ostatecznie nią pokręciła jakby chcąc wyrzucić myśli. W pewnym sensie, zdawało się jakby nie była w stanie przetrawić tej odpowiedzi. Pewno potrzebowałaby czasu, a może i nawet on by nie pomógł? Różnie bywało. Oczywiście, potem nadeszła okazja na historię rudowłosej, jaka nie była zbyt... przyjazna. W końcu odnosiła się do stracenia najbliższej osoby. Nawet alkoholiczce musiało być przykro słysząc tą opowiastkę.
- Nie jestem silna. To kłamstwo przed niczym mnie nie uratuje, nie ważne jak przyjemne byłoby wmawianie go sobie. - Ikki odpowiedziała szybko, i trochę głośniej. Jakby nie lubiła, że ktoś jej mówi że jest silna? Wzrok jednak miała wbity w pokład. - Gdyby ta sytuacja się powtórzyła teraz? Stałoby się to samo. Choćbym cofnęła się w czasie, dalej jestem zbyt słaba by coś zmienić. Sama wola nie wystarczy. Sama chęć nas nie zmienia. Nie w tym świecie. Nie zastąpi ona czasu... czasu, jaki mi zajmie trening by być w stanie bronić swoich bliskich. A nie wiem nawet, czy jestem na tyle silna by zostać przy swoich postanowieniach. Już często je łamałam.
Ikki definitywnie była speszona, to dało się łatwo zauważyć. Też ciężko było ją pocieszyć, co Akane sama mogła zauważyć. Rudowłosa tylko podążyło wzrokiem w stronę kufla, jaki to odrzuciła. Nawet nie zwróciła uwagi na to, jak kunoichi powiedziała że mogłaby się od niej uczyć.
- Przynajmniej pomaga. - stwierdzenie, przed jakim nie powstrzymywałby się żaden profesjonalny alkoholik. W końcu pili by zapomnieć, prawda?

Tydzień później, ranek, na pokładzie

Speedy zdawał się trochę nieprzekonany słowami Kamaboko. Patrzył dlatego na niego jeszcze przez chwilę, nim ostatecznie chyba trochę obrażony się obrócił i przeszedł na drugie ramię Ruri. Ta go obserwowała kiedy się poruszał, nim wzrokiem przeskoczyła na Kamaboko. Patrzyła się przez sekundę, nad czymś pewnie myśląc. Jej oczy, mimo rozmowy, dalej zdawały się... pustawe. Nic dziwnego. Naprawa nigdy nie była prosta. Po tej minucie jednak, przeskoczyła wzrokiem na panią kapitan i słuchała całej rozmowy jaka to się odbywała w kabinie.

I sytuacja definitywnie zdawała się problematyczna. Może nie tyle trudna co... problematyczna. Irytująca. I wymagałby sporej roboty od nich, aby się zająć 5 osobową flotą. Szczególnie gdy był tam ktoś, kto to nawet był związany z Siedmioma Mistrzami Miecza. Aż zostało Shuten tylko jedno pytanie. Jedno pytanie, jakie to zbiło panią kapitan z tropu. Wyraźnie było widać, jak ta jednym swoim okiem mrugnęła parę razy. Przyswajała informację. Skrzywiła twarz niesmacznie.
- Po cholerę wypytujesz nas o mężcz- - zaczęła mówić, nim vice-kapitan zasłoniła jej usta i wyciszyła ją. Nashi spojrzała na nią zirytowana, jednak nic z tego sobie nie robiła ta "mistrzyni miecza z Valkyrii".
- Nikt taki nie kręcił się w okolicach Hany. Nigdy go nie spotkałyśmy.[/color] - odpowiedziała jej chłodnym tonem, nim zerknęła na mapę. - Słyszałyśmy tylko, że samurajowie szukają twojego człowieka. Coś o zniszczeniach w porcie dawno temu? Poza tym, nic więcej nie słyszałyśmy.
Informacje te nie były wielkie. Nie były też nowością, chociaż fakt że szermierze dalej poszukiwali winnego zniszczeń w porcie był trochę zaskakujący. Uparci byli. Tego nie można było im odebrać. Ibaraki potem wylądował bardzo prosto na głowie uczennicy Shuten, Skończył się też pytanie, to też cały zespół mógł opuścić gabinet i zająć się sobą. Wracając, chociażby, do Mahjonga jak to rudowłosa chciała zrobić. Albo rozglądać się za potencjalnymi wrogami przy pomocy specjalnego oczko Kamaboko, który różniło się od specjalnego oczka Shuten!

I przez godzinę było spokojnie. Aż po godzinie, Kamaboko dojrzał na horyzoncie dwa statki. Tak jak ludków dokładnie nie mógł na nim dojrzeć, tak definitywnie dało się zobaczyć ich flagi, reprezentujące czaszkę, kapelusz kapitański i dziurę w głowie. W sumie, wyglądało to na typową flagę piracką, ale co on tam się znał. Do spotkania najpewniej, przy tym tempie, doszłoby za jakieś 30 minut. Kwestia tylko, co chciał zrobić z tą wiedzą.
- TRZY STATKI! CZAS DO SPOTKANIA: 30 MINUT! TO ŁOWCY! - no, tylko ktoś go też wyręczył z jego roboty. Jakaś kobita co to sobie w gnieździe na maszcie siedziała, i miała dość potężny głos. Piratki zaraz zaczęły się bardziej energicznie przemieszczać po statku, szykując do... czegoś. Otwarte wody na jakich się znajdowali jednak, nie zdawały się pozwalać bardziej na ukrycie się. Tylko odwrót, lub natarcie z pełnej siły. I to był dobry moment, na ostatnie ostateczne przygotowania i ustalenia jak chcieli działać. Fakt że jeszcze kursu nie zmienili, sugerował jednak że dojdzie do starcia. Plus? Były tylko 3 statki! A nie 5!

Lista NPC
Obrazek
Wcielenie Jelenia
Prowadzone wątki 5/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
Awatar użytkownika
Sabataya Shuten
Posty: 939
Rejestracja: 27 kwie 2021, 12:40
Ranga dodatkowa: ex-Kage
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Ocean Południowy : Niebezpieczne Wody

Shuten nie rozumiała. Znaczy rozumiała i nie rozumiała jednocześnie. Zadała proste pytanie. Proste? Oczywiście, że proste. I tak jak akceptowała wszelakie nie, nic nie wiemy, tak po cholerę pytasz zbiło ją z tropu. Po cholerę... Jak to po cholerę? BO GO SZUKA. Czego nie rozumiała? Potrzebowała innego powodu? Liczyła na jakąś bardziej złożoną historię życia, dlaczego właściwie szuka jakiegoś mężczyzny? Bo jeśli w tym rzecz, to nie dostałaby jej tak czy inaczej. Nie mniej - zaskoczyła Shuten. Na tyle, że jej nagłe grymasy i ton sprawiły, że rudowłosa delikatnie uniosła brew. Nie miała jednak ani okazji czy chęci do wejścia w tej kwestii w większą dyskusję z panią kapitan. Vice szybko przejęła pałeczkę. Informacje, że nie kręcił się w okolicach Hany nie była zaskoczeniem. Jakaś część Sabatayi przyjęła ten fakt ze smutkiem, jednak nie było sensu bardziej roztrząsać całej kwestii. Inną sprawą była druga część. O zniszczeniach w porcie rzecz jasna wiedziała. Nie mniej prawda była taka, że aż do tej pory nie miała żadnego jednoznacznego potwierdzenia, że to ich sprawka.
- Na moment spuścić ich z oczu... - rzuciła rozbawiona. Chociaż... co ją bawiło? Nie wiedziała, chociaż mogła to zdecydowanie zwalić na satysfakcję z potwierdzenia własnych przypuszczeń połączoną z faktem, że to właśnie jej ulubiona załoga utarła nosa osobom, za którymi nie przepadała. Nie mniej skoro dalej byli poszukiwani, raczej chcieli znaleźć Ichiwę wcześniej, aniżeli później. Nigdy nie wiadomo, kiedy przyda im się kilka dodatkowych rąk do przegonienia kilku konserw z mieczami. Nie mówiła jednak już tego na głos, a to ze względu na Nashi. Nie widziała sensu, by ją dodatkowo rozjuszać wątkami, które zdecydowanie mierziły kobietę. Chociaż... dlaczego w sumie? Jaki był tego powód?

Well, how to put that... not her problem actually.

Rzuciła jedynie krótkim - Dziękuję, Yami-sama - w kierunku kobiety, która uraczyła ją faktycznie odpowiedzią. Tyle. Nic więcej. Ostatecznie reakcja Nashi była to też powodem, dla którego gest Kamaboko skwitowała jedynie kiwnięciem głowy. Niezbyt wylewnie, jednak nie oznaczało to, że nie przykładała do niego większej uwagi. Bynajmniej! Właściwie od rozmowy z Hatsu zaczęła bardziej obserwować Gonpachiro - a to wszystko po to, by po jego zachowaniu dojść do własnej konkluzji w pewnej kwestii. Prawdą jednak było, że pomimo doceniania jego chęci pomocy, te nie były rzeczywiście potrzebne. Oczywiście, że go znajdą. Potrafiła być strasznie uparta, jeśli tylko tego chciała. Dużo łatwiej było zaś dążyć do spotkania kogoś, kogo chciało się spotkać, od chociażby spotkania kogoś, kogo ma się na czarnej liście. Ot, obie te rzeczy potrzebowały innego rodzaju energii, a ta druga wyjątkowo szybko jej się zawsze kończyła. Została jeszcze w tym wszystkim kwestia ostatnia wiążąca się z mierzeniem się ze wzrokiem SWOJEJ uczennicy. Jeszcze tego brakowało, by dorobiła się kolejnej, nieprawdziwej łatki.
- Po pierwsze - uniosła palec w górę, już po przekazaniu kulki uroczości w ręce Akane - nie rozpijałam Ibarakiego. Po drugie - to była inna panda. A po trzecie - złapała nieco powietrza w płuca, po wyrzuceniu dwóch pierwszych stwierdzeń. - To panda chciała upić mnie. Znaczy nie do końca. Znaczy... Uh. Piliśmy razem? - kinda? Znaczy piła. Inna sprawa, że piła jako klon, więc równie dobrze mogła w siebie wlewać wodę. Ale nie upiła Ibarakiego! A Kawaii upił się sam. She's innocent! Ciężko jednak było powiedzieć, czy Ibaraki w sumie potwierdza przedstawioną wersję wydarzeń. Przesunął się jedynie na głowie Akane bardziej do przodu, rozkopując jej włosy.

W kwestii porannego spotkania, więcej pytań nie miała. Mogła wrócić do zabijania czasu na swój sposób licząc na to, że ominie ich jednak bitwa morska. Nie chciała walczyć. Nie miała na to ochoty. Nie czuła się dobrze mierząc się z potencjalnymi siłami. Jakiekolwiek skupienie na grze umarło, przypominając zwykłe wyrzucanie kości dla zabicia czasu licząc, że przy okazji złoży się może sam z siebie jakiś układ. Chociaż nie musiała przejmować się Ronem czy Tsumo. Koniec końców Ibaraki został z Akane, to i jej gra bardziej przypominała Pasjansa niż faktyczną partię. Krzyk z gniazda stanowił sygnał, jaki przywitała unosząc wzrok ku kobiecie w górze, posyłając jej ponure i zmęczone spojrzenie.
- Czas zająć się pracą... - rzuciła nieukontentowana, po czym jednym ruchem ręki przygarnęła wszystkie kości do siebie. Zaraz po tym zniknęły w chmurce dymu, a z kieszeni wyciągnęła kolejne zwoje. Orientowała się mniej więcej co jest w którym. Pytaniem nie było więc, co ma przy sobie, a co z tego, co przy sobie miała, mogło pomóc z pozbyciem się trzech statków.
Jakaś armata? Wyrzutnia napalmu? Działo rakietowe?
Nie?
Ups...

Wszystko co mogła zaoferować, to kilka notek wybuchowych, które szlag trafi po drobnej kąpieli. Taak... Zapowiadało się fenomenalnie. Na jednym z pojemników jej wzrok zatrzymał się na dłuższy moment, nim odruchowo dłoń Sabatayi uderzyła o jej twarz. Więc co miała zrobić tydzień temu? Znaleźć Ruri? Co? Ah, tak. Wyciągnęła zakupiony wcześniej notes i długopis, po czym całe wielkie przygotowania do bitwy zaczęła od znalezienia Ruri. Znajdowanie ludzi - w tym była dobra. No, dopóki nie byli więcej niże te dwa kilometry od niej. Jej radar miał jeszcze pewne wady. Kolejna rzecz, o której wypadałoby pamiętać. W każdym razie nie miała zamiaru zabierać dziewczynce dużo czasu.
- Trzymaj. - rzuciła wkładając oba przedmioty w ręce. - Pierwszego dnia pomyślałam, że ruszając z nami na przygodę życia na sam kraniec świata dobrze byłoby mieć coś do zapisywania rzeczy... wartych zapamiętania? Osobiście wolę zbierać pamiątki, ale papier też się sprawdza. - wyrzuciła z siebie niemal na jednym tchu, nim skończył jej się na szybko złożony scenariusz. Dawanie prezentów nie było jej specjalnością. Ostatnio jak komuś coś dała, to ta osoba zrobiła z tego widowisko w iwijskim porcie. No, chociaż teraz przynajmniej nie dawała nikomu fragmentu sztuki. - W każdym razie jest twój, zrób z nim co chcesz. W najgorszym wypadku może robić za jakieś memento, gdyby mi się noga poślizgnęła na tych trzech nadpływających okrętach. - nie, żeby planowała wywrócić się na samym początku ich podróży. Właściwie to była ostatnia rzecz, na jaką miała ochotę. Jeśli do wyboru jest albo ona, albo kilka statków z nazbyt bojową załogą - wybór był dla niej całkiem prosty. Umieranie nie było opcją. Nie w momencie, kiedy będąc trupem nie miałaby możliwości na znalezienie swojego problematycznego wilka morskiego.
- I jeszcze jedno. - o, teraz pamiętała! Ponownie złożyła kilka pieczęci, po czym złapała Ruri za dłoń. Nie zamierzała jednak tym razem pompować w technikę szczególnie dużo własnej energii, a jedynie minimum do stworzenia znaczka na jej przedramieniu. - To na wypadek, gdyby to nie mi poślizgnęła się noga wypadając za burtę. - dodała unosząc kącik ust.

Ruszyła znaleźć Akane. C'mon, pół godziny? W pół godziny zdążyłaby wysłuchać całej poezji Kamaboko. W przypadku Mirai nie miała wiele do powiedzenia. Przynajmniej kierując się w jej stronę i miała nadzieję, że te plany nie ulegną zmianom. Chciała jeszcze chwilę na jakiś rekonesans, jednak rundka po jej towarzyszach powinna pozwolić statkom na podpłynięcie na akceptowalną odległość. Podchodząc do białowłosej od razu złożyła pieczęcie do techniki i, podobnie jak Ruri, chwyciła dziewczynę za dłoń. Ponownie też używając do tego tylko tyle własnej energii, by stworzyć znaczek.
- Gdyby cos się stało, powinnam móc cię znaleźć. Działa to też w drugą stronę jeśli się przez moment skupisz. - wyjaśniła pokrótce nie widząc powodu do większego zagłębiania się w szczegóły. Dodatkowymi funkcjami u innych pobawi się kiedy indziej. - W każdym razie Ibarakiego zostawiam z wami. Nie wiem co się będzie działo, ale powinien móc was osłonić. A w najgorszym wypadku ściągnąć nam na środek oceanu chodzącą fortecę z białego futra. - cokolwiek miało to znaczyć. Znaczy Kahaku miało znaczyć, wiadomo. - Trzymaj się w miarę z dala od niebezpieczeństwa i pilnuj Ruri. Żadna z was nie jest zbyt bojowa, chociaż nie mam pewności co do młodej. W każdym razie w pierwszej kolejności zadbaj o wasze bezpieczeństwo. Cała reszta jest dopiero następna w kolejce. - chociaż chyba o tym wiedziała. Nie mniej uznała, że prawidłowo będzie o tym wspomnieć. Ot, czysta informacja rzucona mało emocjonalnym tonem, po czym jedyne, co zostało, to ruszyć zająć się zbieraniem informacji.

No właśnie, informacje. Kamaboko nie miała nic do powiedzenia. Wiedział najlepiej, co robić. Nie zdziwiłaby się też, gdyby znalazł się w całym tym zamieszaniu blisko niej. No i nawet jeśli sama nie miała nic do przekazania - zawsze to Gonpachiro mógł chcieć poruszyć coś przed walką. Nie zaszywała się w żadnym kącie, przez co znalezienie jej raczej wyzwaniem dla nikogo nie było. Podeszła za to do burty, z której najlepiej widoczne byłyby wszystkie statki. Miała nadzieję nie wypatrzeć na nich stada piratów, z których chakra by się wręcz wylewała, jednak nie uznawała tego za niemożliwe. W duchu pocieszała się, ze duża jej ilość nie zawsze wiele znaczy, jednak życie lubiło w takich momentach zaskakiwać w ten mniej przyjemny sposób. Wprawiła w ruch Tsūjitegana, skupiając się na każdym ze statków z osobna. Zamiast jednak mapować wszystkie okręty, wolała wyłapać jednostki zapowiadające się jako największe zagrożenie szacując przy okazji, ile ludzi mieści każdy ze środków transportu. W następnym kroku zaczęła szukać tych, którzy wyglądali na kapitanów poszczególnych jednostek. Jeżeli jednak nie mieli jakiś charakterystycznych elementów, wtedy zostanie to wnioskować po tym, kto wydaje rozkazy - a to powinno być w miarę proste wyłapując dźwięki z pokładu. Ostatnie było uzbrojenie. Ilość armat, ich położenie, skład prochu i - wyjątkowo, chociaż Shuten to nie Akane - gdzie trzymają alkohol. Co prawda plan pod tytułem "Let it burn" był bezużyteczny jeśli pomyśleć, że pewnie nie jedna osoba umie na wrogich jednostkach w Wodę, ale zawsze może się przydać do odwrócenia uwagi. I w sumie tyle. Może się oprzeć o burtę i pooglądać widoki, bo nic jej raczej nie zostanie do momentu, aż nie podpłyną na te 500 metrów.
► Pokaż Spoiler
Chakra: 9 000 - 150 (Hyakka Kigō x2) - 20 (Tsūjitegan) = 8 830
Hyakka Kigō [Energia: 6 | Chakra: 1 800]
Hyakka Kigō | Hundered Blossom Mark百花記号
KlasyfikacjaTsūjitegan, Technika Pieczętująca, Kinjutsu
PieczęcieSmok → Pies → Królik → Wół → Wąż → Koń
KosztStandardowy + ilość chakry zapieczętowanej w symbolu
ZasięgDotykowy przy nałożeniu; Dowolny
WymaganiaSennin Tsūjitegana, Fūinjutsu B
Technika bazująca na jednej ze zdolności klanu Sabataya opierającej się na kontroli sił życiowych. Technika ta pieczętuje w celu niewielką część własnych zasobów. Celem zaś może być zarówno inna istota żywa, jak i przedmiot. Na tym pojawia się następnie niewielki symbol w kształcie kwiatu z trzema niewielkimi listkami odstającymi pomiędzy nimi. Chociaż ilość płatków, ich kształt czy kolor mogą różnić się pomiędzy członkami klanu, tak sam ogólny jego wygląd jest jeden i ten sam. Energii życiowej można zapieczętować różną ilość, jednak do poprawnego działania techniki w swojej podstawowej formie wystarczy jej minimum. Symbol pojawia się w miejscu dotknięcia celu. Ten zaś można uzupełniać energią dowoli, bez potrzeby tworzenia nowych. Wystarczy wtedy jedynie dotknąć istniejący już kwiat i przelać weń swoje pokłady. Na jednym ciele fizycznym może istnieć jeden taki symbol.

Tak długo jak pieczęć utrzymuje się na obiekcie, shinobi po chwili skupienia zdaje sobie sprawę z tego, w jakim kierunku się znajduje. Nie jest w stanie oszacować dokładnej odległości, jednak zawsze będzie wiedział, w jakim kierunku musi się poruszać, by do niego dotrzeć. Jeżeli pieczęć została nałożona na istotę żywą zdającą sobie sprawę z nałożonego symbolu, również będzie w stanie po chwili skupienia stwierdzić, w którą stronę znajduje się źródło obcej energii znajdującej się w symbolu. Ponieważ kwiatów można nałożyć na więcej niż jeden cel może się zdarzyć, że shinobi będzie wyczuwać więcej niż jedno źródło. Nie jest możliwe stwierdzenie, który znajduje się na kim/czym, jednak można to wnioskować po ilości włożonej weń energii życiowej. Jeżeli różnica między energią włożonej w symbole będzie zbyt mała, MG może stwierdzić, że zlewa się z innymi sygnałami. Pieczęć można przełamać techniką rangi wyższej niż ranga techniki.

Bez względu na to, gdzie znajduje się obiekt/osoba oznaczona przez Hyakka Kigō, shinobi używający techniki może również sam wedle własnej woli złamać ją pozwalając, by zamknięta w niej energia wróciła do prawowitego właściciela uzupełniając jego obecne zasoby. Im bliżej jest zerwany symbol, tym szybciej energia wraca do jej właściciela. Przyjmuje się, że jeżeli ten jest nie dalej niż kilka kilometrów, ta wraca niemal natychmiastowo. Im dalej, tym czas stopniowo rośnie, przez co proces "ściągnięcia" jej z symbolu znajdującego się na drugim końcu kontynentu będzie nieporównywalnie dłuższy. W zależności od odzyskanej energii, skutki mogą być różne: może nie być ich wcale, jednak odzyskanie odpowiednio dużej ilości tejże jest w stanie postawić osobę z powrotem na nogi, a nawet zanegować negatywne efekty wpływające na wytrzymałość używającego techniki. W przypadku zerwania pieczęci przez kogoś innego niż osoba nakładająca, przez krótką chwilę ninja jest w stanie stwierdzić nie tylko kierunek, w którym znajduje się cel techniki, ale też oszacować mniej więcej odległość. Symbol zniknie również sam, jeśli ilość zamkniętej w niej energii życiowej spadnie do zera.

Nie ma sztywnego minimum czy maksimum w kwestii ilości zapieczętowanej energii. Przyjmuje się jednak prostą skalę, gdzie 1 punkt wytrzymałości = 1 punkt energii. Istnieje również pojęcie minimalnej jej ilości, która nie jest w żaden sposób określona w sposób matematyczny, a to kiedy ów "minimum" przestaje być "minimum" leży w ocenie MG prowadzącego wątek. Każdy punkt wytrzymałości zamienionej na energię witalną wiąże się rzecz jasna z czasowym obniżeniem tejże o odpowiednią wartość, objawiając się osłabieniem i zmęczeniem. Przyjmuje się zaś, że jeden punkt wytrzymałości można odzyskać po dniu faktycznego odpoczynku. W miarę "bezpiecznie", będąc w szczytowej formie, można zapieczętować ilość energii równy poziomowi wytrzymałości minus jeden.
Chcąc użyć energii witalnej z symbolu do wykorzystania innych technik, pieczętując energię należy również zamknąć w nim odpowiednią ilość chakry zależnej od docelowej techniki. W przypadku zerwania symbolu - czy to przez właściciela kwiatu bądź innymi metodami - chakra ta nie wraca z powrotem w przeciwieństwie do samej energii życiowej. Po zapieczętowaniu regeneruje się jednak w sposób naturalny, uzupełniając z czasem pokłady shinobi. Podobnie też jak energię życiową, można dopieczętować dodatkowe zasoby chakry do już istniejącego znaku.
Tsūjitegan | Through Eye通じて眼
Niezwykłe oczy klanu z Kirigakure no Sato. Włączone barwią tęczówkę na szkarłatny kolor nadając im delikatną poświatę. Zasięg zdolności i jej możliwości zwiększają się wraz z jej lepszym opanowaniem. Możliwość widzenia na długie dystanse czy wgląd w czyjeś siły życiowe stanowią jedynie niewielką część możliwości Tsūjitegana. Sam wygląd oczu nie zmienia się wraz z lepszym opanowaniem zdolności, pozostając tak samo czerwone we wszystkich innych stadiach rozwoju.
Zasięg i koszta
Tsūjitegan posiada zasięgi dla dwóch trybów: widzenia przestrzennego oraz sferycznego. Przyjmuje się, że zasięg wzroku w dal jest większy niż podczas patrzenia wokół siebie. Jest on również krótszy niż zasięg Byakugana, przez który zdolności klanu Sabataya bywają uznawane za "gorsze", jednak przewyższają w tej materii Białe Oko podczas widzenia sferycznego, mając lepsze rozeznanie w otaczającym ich najbliższym terenie. Wraz z rozwojem dziedziny zmniejszają się także koszty jego utrzymania.
Ranga dziedzinyWidzenie w dal [m]Widzenie sferyczne [m]Max. dziedzina stylu przewidywanych ruchówKoszt utrzymania na turę
E504---350
D50040E250
C1 00080D150
B1 500120C100
A2 000160B50
S2 500200A20
Zdolności
Już na wstępnych etapach Dōjutsu pozwala patrzeć przez przeszkody czy postrzegać siły - zarówno chakry jak i te życiowe - swojego celu. Wizja dotycząca tych dwóch jest jednak niekompletna, dając wgląd w obecne zasoby energii przeciwnika czy pozwalając na szacowanie jego ogólnego stanu. Sam zasięg też nie zwala z nóg, zwiększając się wraz z biegłością w danej dziedzinie. Dość specyficzną zdolnością, wartej wspomnienia, jest również zdolność kontroli mgły w bardzo precyzyjny sposób, tworząc ją tak gęstą, że nawet Białe Oko nie jest w stanie przedrzeć się przez nią. Jest to główny powód, dla którego Tsūjitegan jest znany również jako "naturalny wróg Byakugana".
  • Widzenie przez przeszkody - wzrok Sabataya jest w stanie prześwietlać obiekty, pokonując w ten sposób wszelakie przeszkody stojące na linii wzroku. Z łatwością pokonuje grube mury jak i "bariery" tak nieznaczące jak ściany pudełka czy warstwy ubrań. Wizja zawsze jest w kolorze.
  • Wizja stereoskopowa i sferyczna - Tsūjitegan posiada dwa tryby postrzegania świata: klasyczny, pozwalający sięgać wzrokiem w dal na kilkaset metrów w przód, jak i wizja sferyczna, która to jest pozbawiona słabych punktów. Widzenie przestrzenne zawsze jest uznawane jako domyślny tryb, w jakim włączona zostaje zdolność.
  • Postrzeganie chakry i sił życiowych - widoczne jako kolejno niebieski i zielony płomień. Są widoczne zawsze, nawet pomimo wszelakich ciemności wokół. Możliwe jest szacowanie czyjejś chakry czy dostrzeżenie zaburzeń wywołanych przez Genjutsu, zaś wgląd w siły życiowe pozwala na dokładne ocenienie stanu celu. Postrzeganie sił witalnych jest bardziej wykształcone niż samo postrzeganie chakry.
    • Przewidywanie ruchów - możliwość obserwowania sił witalnych pozwala na przewidywanie ruchów przeciwnika tak długo, jak nie przeczą one logice. Dopóki ranga dziedziny używanego stylu walki jest mniejsza od dziedziny Tsūjitegana, ten jest w stanie dostarczyć na czas odpowiednie informacje.
    • Rozpoznawanie klonów - wgląd w chakre istot żywych pozwala na rozpoznawanie klonów dopóki nie są to bardzo zaawansowane klony jak Kage Bunshin czy Bunretsu no Jutsu. Domyślnie każdy klon, który nie ma wpisane, że może oszukać Byakugan itp. jest rozpoznawany przez te oczy
Posiadając Specjalizację w technikach Tsūjitegana, ninja zyskuje zdolność słyszenia "na odległość" dźwięków z miejsc, w które sięga wzrok shinobi, a po osiągnięciu rangi S w dziedzinie możliwe staje się przewidywanie ruchów stylów walki dziedziny rangi S.
Sposób zdobycia
Zdolność budząca się sama z siebie u osób, które odziedziczyły ją w genach. Najczęściej objawia się już w młodym wieku, pojawiając się niczym mleczaki i aktywując się samoistnie. Czasami mają w tym udział emocje, jednak żadne traumy czy ciężkie przeżycia nie są konieczne do obudzenia w sobie Tsūjitegana.
Czytanie z ruchu wargAtut nabyty
Nie zawsze mamy luksus słyszenia tego, co ktoś mówi. Czasami obserwujemy sytuację z pewnego dystansu, a harmider tłumu zagłusza jakąkolwiek wypowiedź. Tak długo jednak jak widzimy usta konkretnej osoby, jesteśmy w stanie zrozumieć co ona mówi. Tak długo, jak mówi w znanym nam języku.
Obrazek
Awatar użytkownika
Mirai Akane
Posty: 146
Rejestracja: 31 maja 2021, 23:26
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Ocean Południowy : Niebezpieczne Wody

Wiedziała, że takie rozmowy będą... i są trudne. Najgorsze było jednak to, że sama za bardzo nie wiedziała jak zachować się w takiej sytuacji. Każdy miał swoje demony, z którymi musiał się prędzej czy później zmierzyć. Bycie w tym wypadku nad wyraz wielką optymistką i próba wmówienia komuś, że wszystko będzie dobrze, mogła co najwyżej zrazić do siebie drugą stronę. W końcu nie wiedziała czy będzie dobrze, więc jak ktoś miał Ci uwierzyć, skoro samemu się w to nie wierzy? Wysłuchała rudowłosą, przechyliła lekko piersiówkę. Sama wzmianka o cofaniu czasu, wywoływała w kapłance dziwne uczucie. Fakt, jej umiejętność działała nieco inaczej, ale na upartego można było to wepchnąć w tą definicję. Dlatego niekoniecznie się tutaj zgadzała z rudowłosą. Gdy dostaje się taką "drugą szansę" by zrobić coś innego, zazwyczaj człowiek z tego korzysta. Ot taki odruch przetrwania. Jednak tym raczej nie mogła się podzielić ze swoją rozmówczynią.
- Tego nie wiesz... - Ot krótkie stwierdzenie, na rzucone "gdyby to znów się stało, skończyłoby się również tak samo". Akane myślałą nawet czyby nie poratować Ikki swoją piersiówką, ale jakoś nie chciała jej jeszcze rozpijać, dlatego też schowała swój flakonik, by samej siebie nie kusić. - Sama wola nie wystarczy, to prawda, ale jest dobrym początkiem, a od czegoś trzeba zacząć.
Akane przysiadła się obok i już więcej nic nie mówiła, widząc speszenie rudowłosej. Dopiero przy stwierdzeniu o alkoholu cicho parsknęła. Czy pomagało to zapomnieć? Niekoniecznie w końcu, to zawsze wracało. Alkohol jedynie przyćmiewał te obrazy, na pewien czas, ale nigdy nie pozwalał zapomnieć.

===

Reakcja kapitan na pytanie Shuten była nieco.. zaskakująca? Chociaż może nie aż tak bardzo gdyby przyjrzeć się załodze, która składała się jedynie z kobiet. Jednak Shuten nie należała do załogi, wrzucanie wszystkich do jednego worka było nieco.. krzywdzące? Na szczęście Yashi reagowała szybciej niż Nashi wyrzucała z siebie słowa.
Kiedy to Shuten postanowiła wytłumaczyć się przed Akane, ta wyszczerzyła się do niej. No już było wiadomo, że mistrzynie nie dorobi się jakiejś dodatkowej łatki, chociaż na wzmiankę o innej pandzie, oczy jej się nieco zabłyszczały. Gdy Ibaraki się przesunął, kapłanka od razu chciała go łapać gdyby przypadkiem miał spaść z jej głowy. Zapewne zwierzak radził sobie doskonale z balansowanie i w ogóle był bardziej zręczny od dziewczyny. Jednak cóż. Gdyby coś się stało puchatej kulce uroczości to by sobie tego na pewno nie wybaczyła. Nie ważne, że to on miał jej pilnować, a nie na odwrót.
Zostali ostrzeżeni i jak się miało okazać, niedługo po tym, ostrzeżenie przybrało bardziej materialny kształt. W postaci statków łowców, którzy zapewne nie zbliżali się by wymienić ploteczki z morza. Po ogłoszeniu "alarmu" Akane odłożyła swoją robótkę, którą wykonywała i poszła znaleźć resztę swojej grupy. Znaczek na ręce skwitowała jedynie skinieniem głowy na znak, że rozumie. Jednak w momencie otrzymania rozkazu z pilnowaniem Ruri i trzymanie się z dala od niebezpieczeństw wbiła w Sensei spojrzenie, w którym widać było jej wewnętrzną walkę. Z jednej strony nie chciała zostawiać Shuten, w końcu nigdy nie wiadomo, kiedy kapłańskie zdolności pozwolą jej zabłysnąć, a z drugiej strony to było jednak polecenie. Poza tym sama znała swoje zdolności bojowe, prędzej przeszkadzałaby tym co wiedzą co mają robić, a przez to narażałaby wszystkich wokół na niebezpieczeństwo. Ostatecznie westchnęła ciężko.
- Czułabym się pewniej gdybym miała was wszystkich w zasięgu wzroku... Rozumiem, przypilnuje Ruri. - Chociaż czy była w stanie to zrobić? To zapewne dopiero się okaże. Następnie ruszyła za Shuten by spojrzeć na horyzont wypatrując wrogich jednostek, pewno nie dostrzegając jeszcze zbyt wielu detali. - Postarajcie się nie zginąć, dobrze? - Rzuciła jeszcze zanim wycofała się z pierwszej linii, zabierając ze sobą Ruri.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Pozostałe kraje”