Shuten nie rozumiała. Znaczy rozumiała i nie rozumiała jednocześnie. Zadała proste pytanie. Proste? Oczywiście, że proste. I tak jak akceptowała wszelakie
nie, nic nie wiemy, tak
po cholerę pytasz zbiło ją z tropu. Po cholerę... Jak to po cholerę? BO GO SZUKA. Czego nie rozumiała? Potrzebowała innego powodu? Liczyła na jakąś bardziej złożoną historię życia, dlaczego właściwie szuka jakiegoś mężczyzny? Bo jeśli w tym rzecz, to nie dostałaby jej tak czy inaczej. Nie mniej - zaskoczyła Shuten. Na tyle, że jej nagłe grymasy i ton sprawiły, że rudowłosa delikatnie uniosła brew. Nie miała jednak ani okazji czy chęci do wejścia w tej kwestii w większą dyskusję z panią kapitan. Vice szybko przejęła pałeczkę. Informacje, że nie kręcił się w okolicach Hany nie była zaskoczeniem. Jakaś część Sabatayi przyjęła ten fakt ze smutkiem, jednak nie było sensu bardziej roztrząsać całej kwestii. Inną sprawą była druga część. O zniszczeniach w porcie rzecz jasna wiedziała. Nie mniej prawda była taka, że aż do tej pory nie miała żadnego jednoznacznego potwierdzenia, że to ich sprawka.
-
Na moment spuścić ich z oczu... - rzuciła rozbawiona. Chociaż... co ją bawiło? Nie wiedziała, chociaż mogła to zdecydowanie zwalić na satysfakcję z potwierdzenia własnych przypuszczeń połączoną z faktem, że to właśnie jej ulubiona załoga utarła nosa osobom, za którymi nie przepadała. Nie mniej skoro dalej byli poszukiwani, raczej chcieli znaleźć Ichiwę wcześniej, aniżeli później. Nigdy nie wiadomo, kiedy przyda im się kilka dodatkowych rąk do przegonienia kilku konserw z mieczami. Nie mówiła jednak już tego na głos, a to ze względu na Nashi. Nie widziała sensu, by ją dodatkowo rozjuszać wątkami, które zdecydowanie mierziły kobietę. Chociaż... dlaczego w sumie? Jaki był tego powód?
Well, how to put that... not her problem actually.
Rzuciła jedynie krótkim -
Dziękuję, Yami-sama - w kierunku kobiety, która uraczyła ją faktycznie odpowiedzią. Tyle. Nic więcej. Ostatecznie reakcja Nashi była to też powodem, dla którego gest Kamaboko skwitowała jedynie kiwnięciem głowy. Niezbyt wylewnie, jednak nie oznaczało to, że nie przykładała do niego większej uwagi. Bynajmniej! Właściwie od rozmowy z Hatsu zaczęła bardziej obserwować Gonpachiro - a to wszystko po to, by po jego zachowaniu dojść do własnej konkluzji w pewnej kwestii. Prawdą jednak było, że pomimo doceniania jego chęci pomocy, te nie były rzeczywiście potrzebne. Oczywiście, że go znajdą. Potrafiła być strasznie uparta, jeśli tylko tego chciała. Dużo łatwiej było zaś dążyć do spotkania kogoś, kogo chciało się spotkać, od chociażby spotkania kogoś, kogo ma się na czarnej liście. Ot, obie te rzeczy potrzebowały innego rodzaju energii, a ta druga wyjątkowo szybko jej się zawsze kończyła. Została jeszcze w tym wszystkim kwestia ostatnia wiążąca się z mierzeniem się ze wzrokiem SWOJEJ uczennicy. Jeszcze tego brakowało, by dorobiła się kolejnej, nieprawdziwej łatki.
-
Po pierwsze - uniosła palec w górę, już po przekazaniu kulki uroczości
w ręce Akane -
nie rozpijałam Ibarakiego. Po drugie - to była inna panda. A po trzecie - złapała nieco powietrza w płuca, po wyrzuceniu dwóch pierwszych stwierdzeń. -
To panda chciała upić mnie. Znaczy nie do końca. Znaczy... Uh. Piliśmy razem? - kinda? Znaczy piła. Inna sprawa, że piła jako klon, więc równie dobrze mogła w siebie wlewać wodę. Ale nie upiła Ibarakiego! A Kawaii upił się sam. She's innocent! Ciężko jednak było powiedzieć, czy Ibaraki w sumie potwierdza przedstawioną wersję wydarzeń. Przesunął się jedynie na głowie Akane bardziej do przodu, rozkopując jej włosy.
W kwestii porannego spotkania, więcej pytań nie miała. Mogła wrócić do zabijania czasu na swój sposób licząc na to, że ominie ich jednak bitwa morska. Nie chciała walczyć. Nie miała na to ochoty. Nie czuła się dobrze mierząc się z potencjalnymi siłami. Jakiekolwiek skupienie na grze umarło, przypominając zwykłe wyrzucanie kości dla zabicia czasu licząc, że przy okazji złoży się może sam z siebie jakiś układ. Chociaż nie musiała przejmować się Ronem czy Tsumo. Koniec końców Ibaraki został z Akane, to i jej gra bardziej przypominała Pasjansa niż faktyczną partię. Krzyk z gniazda stanowił sygnał, jaki przywitała unosząc wzrok ku kobiecie w górze, posyłając jej ponure i zmęczone spojrzenie.
-
Czas zająć się pracą... - rzuciła nieukontentowana, po czym jednym ruchem ręki przygarnęła wszystkie kości do siebie. Zaraz po tym zniknęły w chmurce dymu, a z kieszeni wyciągnęła kolejne zwoje. Orientowała się mniej więcej co jest w którym. Pytaniem nie było więc, co ma przy sobie, a co z tego, co przy sobie miała, mogło pomóc z pozbyciem się trzech statków.
Jakaś armata? Wyrzutnia napalmu? Działo rakietowe?
Nie?
Ups...
Wszystko co mogła zaoferować, to kilka notek wybuchowych, które szlag trafi po drobnej kąpieli. Taak... Zapowiadało się fenomenalnie. Na jednym z pojemników jej wzrok zatrzymał się na dłuższy moment, nim odruchowo dłoń Sabatayi uderzyła o jej twarz. Więc co miała zrobić tydzień temu? Znaleźć Ruri? Co? Ah, tak. Wyciągnęła zakupiony wcześniej notes i długopis, po czym całe wielkie przygotowania do bitwy zaczęła od znalezienia Ruri. Znajdowanie ludzi - w tym była dobra. No, dopóki nie byli więcej niże te dwa kilometry od niej. Jej radar miał jeszcze pewne wady. Kolejna rzecz, o której wypadałoby pamiętać. W każdym razie nie miała zamiaru zabierać dziewczynce dużo czasu.
-
Trzymaj. - rzuciła wkładając oba przedmioty w ręce. -
Pierwszego dnia pomyślałam, że ruszając z nami na przygodę życia na sam kraniec świata dobrze byłoby mieć coś do zapisywania rzeczy... wartych zapamiętania? Osobiście wolę zbierać pamiątki, ale papier też się sprawdza. - wyrzuciła z siebie niemal na jednym tchu, nim skończył jej się na szybko złożony scenariusz. Dawanie prezentów nie było jej specjalnością. Ostatnio jak komuś coś dała, to ta osoba zrobiła z tego widowisko w iwijskim porcie. No, chociaż teraz przynajmniej nie dawała nikomu fragmentu
sztuki. -
W każdym razie jest twój, zrób z nim co chcesz. W najgorszym wypadku może robić za jakieś memento, gdyby mi się noga poślizgnęła na tych trzech nadpływających okrętach. - nie, żeby planowała wywrócić się na samym początku ich podróży. Właściwie to była ostatnia rzecz, na jaką miała ochotę. Jeśli do wyboru jest albo ona, albo kilka statków z nazbyt bojową załogą - wybór był dla niej całkiem prosty. Umieranie nie było opcją. Nie w momencie, kiedy będąc trupem nie miałaby możliwości na znalezienie swojego problematycznego wilka morskiego.
-
I jeszcze jedno. - o, teraz pamiętała! Ponownie złożyła kilka pieczęci, po czym złapała Ruri za dłoń. Nie zamierzała jednak tym razem pompować w technikę szczególnie dużo własnej energii, a jedynie minimum do stworzenia znaczka na jej przedramieniu. -
To na wypadek, gdyby to nie mi poślizgnęła się noga wypadając za burtę. - dodała unosząc kącik ust.
Ruszyła znaleźć Akane. C'mon, pół godziny? W pół godziny zdążyłaby wysłuchać całej poezji Kamaboko. W przypadku Mirai nie miała wiele do powiedzenia. Przynajmniej kierując się w jej stronę i miała nadzieję, że te plany nie ulegną zmianom. Chciała jeszcze chwilę na jakiś rekonesans, jednak rundka po jej towarzyszach powinna pozwolić statkom na podpłynięcie na akceptowalną odległość. Podchodząc do białowłosej od razu złożyła pieczęcie do techniki i, podobnie jak Ruri, chwyciła dziewczynę za dłoń. Ponownie też używając do tego tylko tyle własnej energii, by stworzyć znaczek.
-
Gdyby cos się stało, powinnam móc cię znaleźć. Działa to też w drugą stronę jeśli się przez moment skupisz. - wyjaśniła pokrótce nie widząc powodu do większego zagłębiania się w szczegóły. Dodatkowymi funkcjami u innych pobawi się kiedy indziej. -
W każdym razie Ibarakiego zostawiam z wami. Nie wiem co się będzie działo, ale powinien móc was osłonić. A w najgorszym wypadku ściągnąć nam na środek oceanu chodzącą fortecę z białego futra. - cokolwiek miało to znaczyć. Znaczy Kahaku miało znaczyć, wiadomo. -
Trzymaj się w miarę z dala od niebezpieczeństwa i pilnuj Ruri. Żadna z was nie jest zbyt bojowa, chociaż nie mam pewności co do młodej. W każdym razie w pierwszej kolejności zadbaj o wasze bezpieczeństwo. Cała reszta jest dopiero następna w kolejce. - chociaż chyba o tym wiedziała. Nie mniej uznała, że prawidłowo będzie o tym wspomnieć. Ot, czysta informacja rzucona mało emocjonalnym tonem, po czym jedyne, co zostało, to ruszyć zająć się zbieraniem informacji.
No właśnie, informacje. Kamaboko nie miała nic do powiedzenia. Wiedział najlepiej, co robić. Nie zdziwiłaby się też, gdyby znalazł się w całym tym zamieszaniu blisko niej. No i nawet jeśli sama nie miała nic do przekazania - zawsze to Gonpachiro mógł chcieć poruszyć coś przed walką. Nie zaszywała się w żadnym kącie, przez co znalezienie jej raczej wyzwaniem dla nikogo nie było. Podeszła za to do burty, z której najlepiej widoczne byłyby wszystkie statki. Miała nadzieję nie wypatrzeć na nich stada piratów, z których chakra by się wręcz wylewała, jednak nie uznawała tego za niemożliwe. W duchu pocieszała się, ze duża jej ilość nie zawsze wiele znaczy, jednak życie lubiło w takich momentach zaskakiwać w ten mniej przyjemny sposób. Wprawiła w ruch Tsūjitegana, skupiając się na każdym ze statków z osobna. Zamiast jednak mapować wszystkie okręty, wolała wyłapać jednostki zapowiadające się jako największe zagrożenie szacując przy okazji, ile ludzi mieści każdy ze środków transportu. W następnym kroku zaczęła szukać tych, którzy wyglądali na kapitanów poszczególnych jednostek. Jeżeli jednak nie mieli jakiś charakterystycznych elementów, wtedy zostanie to wnioskować po tym, kto wydaje rozkazy - a to powinno być w miarę proste wyłapując dźwięki z pokładu. Ostatnie było uzbrojenie. Ilość armat, ich położenie, skład prochu i - wyjątkowo, chociaż Shuten to nie Akane - gdzie trzymają alkohol. Co prawda plan pod tytułem "Let it burn" był bezużyteczny jeśli pomyśleć, że pewnie nie jedna osoba umie na wrogich jednostkach w Wodę, ale zawsze może się przydać do odwrócenia uwagi. I w sumie tyle. Może się oprzeć o burtę i pooglądać widoki, bo nic jej raczej nie zostanie do momentu, aż nie podpłyną na te 500 metrów.
► Pokaż Spoiler
Chakra: 9 000 - 150 (Hyakka Kigō x2) - 20 (Tsūjitegan) = 8 830
Hyakka Kigō [
Energia: 6 |
Chakra: 1 800]
KlasyfikacjaTsūjitegan, Technika Pieczętująca, Kinjutsu
PieczęcieSmok → Pies → Królik → Wół → Wąż → Koń
KosztStandardowy + ilość chakry zapieczętowanej w symbolu
ZasięgDotykowy przy nałożeniu; Dowolny
WymaganiaSennin Tsūjitegana, Fūinjutsu B
Technika bazująca na jednej ze zdolności klanu Sabataya opierającej się na kontroli sił życiowych. Technika ta pieczętuje w celu niewielką część własnych zasobów. Celem zaś może być zarówno inna istota żywa, jak i przedmiot. Na tym pojawia się następnie niewielki symbol w kształcie kwiatu z trzema niewielkimi listkami odstającymi pomiędzy nimi. Chociaż ilość płatków, ich kształt czy kolor mogą różnić się pomiędzy członkami klanu, tak sam ogólny jego wygląd jest jeden i ten sam. Energii życiowej można zapieczętować różną ilość, jednak do poprawnego działania techniki w swojej podstawowej formie wystarczy jej minimum. Symbol pojawia się w miejscu dotknięcia celu. Ten zaś można uzupełniać energią dowoli, bez potrzeby tworzenia nowych. Wystarczy wtedy jedynie dotknąć istniejący już kwiat i przelać weń swoje pokłady. Na jednym ciele fizycznym może istnieć jeden taki symbol.
Tak długo jak pieczęć utrzymuje się na obiekcie, shinobi po chwili skupienia zdaje sobie sprawę z tego, w jakim kierunku się znajduje. Nie jest w stanie oszacować dokładnej odległości, jednak zawsze będzie wiedział, w jakim kierunku musi się poruszać, by do niego dotrzeć. Jeżeli pieczęć została nałożona na istotę żywą zdającą sobie sprawę z nałożonego symbolu, również będzie w stanie po chwili skupienia stwierdzić, w którą stronę znajduje się źródło obcej energii znajdującej się w symbolu. Ponieważ kwiatów można nałożyć na więcej niż jeden cel może się zdarzyć, że shinobi będzie wyczuwać więcej niż jedno źródło. Nie jest możliwe stwierdzenie, który znajduje się na kim/czym, jednak można to wnioskować po ilości włożonej weń energii życiowej. Jeżeli różnica między energią włożonej w symbole będzie zbyt mała, MG może stwierdzić, że zlewa się z innymi sygnałami. Pieczęć można przełamać techniką rangi wyższej niż ranga techniki.
Bez względu na to, gdzie znajduje się obiekt/osoba oznaczona przez Hyakka Kigō, shinobi używający techniki może również sam wedle własnej woli złamać ją pozwalając, by zamknięta w niej energia wróciła do prawowitego właściciela uzupełniając jego obecne zasoby. Im bliżej jest zerwany symbol, tym szybciej energia wraca do jej właściciela. Przyjmuje się, że jeżeli ten jest nie dalej niż kilka kilometrów, ta wraca niemal natychmiastowo. Im dalej, tym czas stopniowo rośnie, przez co proces "ściągnięcia" jej z symbolu znajdującego się na drugim końcu kontynentu będzie nieporównywalnie dłuższy. W zależności od odzyskanej energii, skutki mogą być różne: może nie być ich wcale, jednak odzyskanie odpowiednio dużej ilości tejże jest w stanie postawić osobę z powrotem na nogi, a nawet zanegować negatywne efekty wpływające na wytrzymałość używającego techniki. W przypadku zerwania pieczęci przez kogoś innego niż osoba nakładająca, przez krótką chwilę ninja jest w stanie stwierdzić nie tylko kierunek, w którym znajduje się cel techniki, ale też oszacować mniej więcej odległość. Symbol zniknie również sam, jeśli ilość zamkniętej w niej energii życiowej spadnie do zera.
Nie ma sztywnego minimum czy maksimum w kwestii ilości zapieczętowanej energii. Przyjmuje się jednak prostą skalę, gdzie 1 punkt wytrzymałości = 1 punkt energii. Istnieje również pojęcie minimalnej jej ilości, która nie jest w żaden sposób określona w sposób matematyczny, a to kiedy ów "minimum" przestaje być "minimum" leży w ocenie MG prowadzącego wątek. Każdy punkt wytrzymałości zamienionej na energię witalną wiąże się rzecz jasna z czasowym obniżeniem tejże o odpowiednią wartość, objawiając się osłabieniem i zmęczeniem. Przyjmuje się zaś, że jeden punkt wytrzymałości można odzyskać po dniu faktycznego odpoczynku. W miarę "bezpiecznie", będąc w szczytowej formie, można zapieczętować ilość energii równy poziomowi wytrzymałości minus jeden.
Chcąc użyć energii witalnej z symbolu do wykorzystania innych technik, pieczętując energię należy również zamknąć w nim odpowiednią ilość chakry zależnej od docelowej techniki. W przypadku zerwania symbolu - czy to przez właściciela kwiatu bądź innymi metodami - chakra ta nie wraca z powrotem w przeciwieństwie do samej energii życiowej. Po zapieczętowaniu regeneruje się jednak w sposób naturalny, uzupełniając z czasem pokłady shinobi. Podobnie też jak energię życiową, można dopieczętować dodatkowe zasoby chakry do już istniejącego znaku.
Niezwykłe oczy klanu z Kirigakure no Sato. Włączone barwią tęczówkę na szkarłatny kolor nadając im delikatną poświatę. Zasięg zdolności i jej możliwości zwiększają się wraz z jej lepszym opanowaniem. Możliwość widzenia na długie dystanse czy wgląd w czyjeś siły życiowe stanowią jedynie niewielką część możliwości Tsūjitegana. Sam wygląd oczu nie zmienia się wraz z lepszym opanowaniem zdolności, pozostając tak samo czerwone we wszystkich innych stadiach rozwoju.
Zasięg i koszta
Tsūjitegan posiada zasięgi dla dwóch trybów: widzenia przestrzennego oraz sferycznego. Przyjmuje się, że zasięg wzroku w dal jest większy niż podczas patrzenia wokół siebie. Jest on również krótszy niż zasięg Byakugana, przez który zdolności klanu Sabataya bywają uznawane za "gorsze", jednak przewyższają w tej materii Białe Oko podczas widzenia sferycznego, mając lepsze rozeznanie w otaczającym ich najbliższym terenie. Wraz z rozwojem dziedziny zmniejszają się także koszty jego utrzymania.
Ranga dziedziny | Widzenie w dal [m] | Widzenie sferyczne [m] | Max. dziedzina stylu przewidywanych ruchów | Koszt utrzymania na turę |
E | 50 | 4 | --- | 350 |
D | 500 | 40 | E | 250 |
C | 1 000 | 80 | D | 150 |
B | 1 500 | 120 | C | 100 |
A | 2 000 | 160 | B | 50 |
S | 2 500 | 200 | A | 20 |
Zdolności
Już na wstępnych etapach Dōjutsu pozwala patrzeć przez przeszkody czy postrzegać siły - zarówno chakry jak i te życiowe - swojego celu. Wizja dotycząca tych dwóch jest jednak niekompletna, dając wgląd w obecne zasoby energii przeciwnika czy pozwalając na szacowanie jego ogólnego stanu. Sam zasięg też nie zwala z nóg, zwiększając się wraz z biegłością w danej dziedzinie. Dość specyficzną zdolnością, wartej wspomnienia, jest również zdolność kontroli mgły w bardzo precyzyjny sposób, tworząc ją tak gęstą, że nawet Białe Oko nie jest w stanie przedrzeć się przez nią. Jest to główny powód, dla którego Tsūjitegan jest znany również jako "naturalny wróg Byakugana".
- Widzenie przez przeszkody - wzrok Sabataya jest w stanie prześwietlać obiekty, pokonując w ten sposób wszelakie przeszkody stojące na linii wzroku. Z łatwością pokonuje grube mury jak i "bariery" tak nieznaczące jak ściany pudełka czy warstwy ubrań. Wizja zawsze jest w kolorze.
- Wizja stereoskopowa i sferyczna - Tsūjitegan posiada dwa tryby postrzegania świata: klasyczny, pozwalający sięgać wzrokiem w dal na kilkaset metrów w przód, jak i wizja sferyczna, która to jest pozbawiona słabych punktów. Widzenie przestrzenne zawsze jest uznawane jako domyślny tryb, w jakim włączona zostaje zdolność.
- Postrzeganie chakry i sił życiowych - widoczne jako kolejno niebieski i zielony płomień. Są widoczne zawsze, nawet pomimo wszelakich ciemności wokół. Możliwe jest szacowanie czyjejś chakry czy dostrzeżenie zaburzeń wywołanych przez Genjutsu, zaś wgląd w siły życiowe pozwala na dokładne ocenienie stanu celu. Postrzeganie sił witalnych jest bardziej wykształcone niż samo postrzeganie chakry.
- Przewidywanie ruchów - możliwość obserwowania sił witalnych pozwala na przewidywanie ruchów przeciwnika tak długo, jak nie przeczą one logice. Dopóki ranga dziedziny używanego stylu walki jest mniejsza od dziedziny Tsūjitegana, ten jest w stanie dostarczyć na czas odpowiednie informacje.
- Rozpoznawanie klonów - wgląd w chakre istot żywych pozwala na rozpoznawanie klonów dopóki nie są to bardzo zaawansowane klony jak Kage Bunshin czy Bunretsu no Jutsu. Domyślnie każdy klon, który nie ma wpisane, że może oszukać Byakugan itp. jest rozpoznawany przez te oczy
Posiadając Specjalizację w technikach Tsūjitegana, ninja zyskuje zdolność słyszenia "na odległość" dźwięków z miejsc, w które sięga wzrok shinobi, a po osiągnięciu rangi S w dziedzinie możliwe staje się przewidywanie ruchów stylów walki dziedziny rangi S.
Sposób zdobycia
Zdolność budząca się sama z siebie u osób, które odziedziczyły ją w genach. Najczęściej objawia się już w młodym wieku, pojawiając się niczym mleczaki i aktywując się samoistnie. Czasami mają w tym udział emocje, jednak żadne traumy czy ciężkie przeżycia nie są konieczne do obudzenia w sobie Tsūjitegana.
Nie zawsze mamy luksus słyszenia tego, co ktoś mówi. Czasami obserwujemy sytuację z pewnego dystansu, a harmider tłumu zagłusza jakąkolwiek wypowiedź. Tak długo jednak jak widzimy usta konkretnej osoby, jesteśmy w stanie zrozumieć co ona mówi. Tak długo, jak mówi w znanym nam języku.