• Ogłoszenia
  •  
    Aktualności fabularne
    Obecna pora roku: Wiosna 164r.

    Poniżej znajdują się ostatnie wydarzenia oraz ważniejsze ogłoszenia. Są one często opatrzone datą dodania, przy czym najświeższe informacje umieszczone są na samym początku listy.

    24.04.2024 - podsumowanie wydarzenia wioskowego w Sakuragakure. Więcej informacji w najnowszych aktualnościach fabularnych.
    Kącik Nowego GraczaSamouczek Wzór Karty Postaci AtrybutyRozwój postaci i koszty chakry Atuty Klany i organizacje Informacje o świecie Handbook
    Powyższe tematy powinny zawierać wystarczająco informacji, by móc bez przeszkód napisać Kartę Postaci i rozpocząć grę. W przypadku dalszych niejasności, zapraszamy do kontaktu zarówno na chatboxie, przez wiadomości prywatne oraz przez nasz serwer Discord.
    Administracja
    Pingwinek Chaosu
    Główny Administrator
    Norka
    Główna Mistrzyni Fabularna
    Hefajstos
    Główny Moderator Kuźni
    Tora
    Główny Moderator Technik

    W przypadku jakichkolwiek pytań bądź uwag, powyższe osoby zajmują się wyszczególnionymi w ich tytułach zagadnieniami. Pomocą służy również cała kadra forum, wraz z moderatorami. Zapraszamy również do dołączenia do forumowego Discorda.
    Kadra Sakura no HanaDiscord Sakura no Hana
     

Ulice Hanagakure

Wioska ta znajduje się na południu Hana no Kuni i leży tuż przy brzegu, przez co ciężko o lepszy dostęp do morza. Świadczy o tym fakt, że wybudowano również jako część wioski ogromny port. Temperatura w wiosce przeważnie należy do tych lekko chłodniejszych, jednak zdarzają się dni kiedy można chodzić ulicami miasta z porzuconą koszulką. Raczej morska bryza obroni takiego jegomościa przez spoceniem się bez wysiłku, jednak dalej będzie on odczuwał ciepło. Budynki w wiosce są najróżniejsze i zależne od zamożności każdego mieszkańca. Większą część Hany stanowią ubogie domy, prawie że się rozlatujące i tylko cudem posiadające takie dogodności jak własna łazienka. Wbrew pozorom nie oznacza to, że mieszkają tam biedacy. Wielu mieszkańców decyduje się na zachowanie swoich pieniędzy na przyszłe wydatki związane z ich podróżami niż dom, w którym będą raz na miesiąc. Znajdą się jednak wyjątki oraz osoby na tyle bogate, aby postawić sobie domy 4 piętrowe, pełne bogatych zdobień i pierwszorzędnych mebli. Trzeba jednak wtedy pamiętać o ochronie dla takiego budynku, z racji na brak praw w Hanagakure.
Awatar użytkownika
Arakawa Senka
Posty: 45
Rejestracja: 02 cze 2021, 6:18
Ranga: Muryō no ninja
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Ulice Hanagakure

Ulice Hanagakure
Miejsce tak przyjazne, jak i sama Hanagakura. Ulice, to przede wszystkim ludzie, którzy na nich się znajdują. Tutaj można napotkać prawdziwy misz-masz szemranych typków. Ninja bez skrupułów, bandyci, złodzieje, ale też narkomani i... zwyczajni cywile. Najbardziej szalona grupa, która postanowiła zamieszkać wśród tej społecznej degrengolady. To oni z rzadka miewają stragany, oferując do kupienia zazwyczaj jakiś posiłek, ale przeważnie jest to pieczona ryba - jak można się spodziewać po tej nadbrzeżnej wiosce. Główne ulice niewiele się różnią od tych bocznych, mniejszych, które przecinają dziwne pasma budynków, chaotycznej zabudowy Hangakure no Sato. Im mniej ludzi, tym mniej świadków, więc większe prawdopodobieństwo, że przechodniowi stanie się coś "nieprzewidzianego", toteż mało kto chadza tymi najwęższymi ścieżkami. Szumowin tu nie brakuje, ale nie oznacza to, że każdy jest biedny. Niektórzy w swej parszywej naturze potrafili być bardzo obrotni i zarobić na tyle, by prezentować się wyjątkowo godnie. Tak też wyglądają ich "podwórka", a więc kawałki ulicy naprzeciwko domostw, które zamieszkują. Czasami ulice są w lepszym, czasami w gorszym stanie - zależy jak o to zadbali mieszkańcy. Ostatecznie nikt nie chce się znajdować tutaj zbyt długo. To nie tak, że wyjście na ulice wiąże się z kunaiem pod żebrami albo opróżnieniem kiesy, ale należy mieć w pamięci, że testuje się los tym bardziej, im dłużej się tutaj przebywa.
~***~
Dzień jak co dzień. Kolejny krótki, niesatysfakcjonujący sen i powrót do smutnej rzeczywistości. Wbrew pozorom, Senka wcale nie był w jakimś depresyjnym stanie, ale nie ukrywał, że mało rzeczy go ostatnio bawiło. Brakowało mu tego celu, którym by się zajął, ale z drugiej strony... nie chciało mu się go szukać. Nie miał na to ani sił, ani ochoty. Żył jednak w Hanagakure, a to wiązało się z pewnymi problemami. Rzeczywiście, był na tyle wolny, na ile Hanakage mu pozwalał, ale tak się składało, że pozwalał mu na bardzo wiele. Jemu i wszystkim innym wokół, więc... czemu by nie skorzystać z tego? Zyskać kosztem innych, a przy okazji zabić kilka ludzkich ścierw, które na egzystencję nie zasługują. Senka co prawda sam święty nie był, ale miał swoje zasady, które zabraniały mu krzywdzić niewinnych i atakować niesprowokowanym. Nie wszyscy byli tacy honorowi, a to nie do końca podobało się Arakawie, chociaż... miał też to gdzieś. Dopóki nie mógł na tym zyskać, dopóty winą słabych było to, że byli słabi. Mogli być marni w boju, ale powinni mieć inne zalety, którymi rekompensowaliby swoje wady. Jeżeli nie mieli zalet, a same wady, to czy nie przysługą dla świata jest pozostawienie ich na pastwę losu? Ku chwale naturalnej selekcji?
Przechodząc do rzeczy, to Senka miał poranek jak każdy inny. Najpierw "ogarnąć się", a później wyjść na ulice Hanagakury, by napełnić żołądek. Nie był złym kucharzem, bo gotował wręcz od małego, ale zwyczajnie nie chciało mu się gotować. Wymagało to kupienia składników, przygotowania posiłku, a później pozmywania po nim. Zbyt wiele zachodu. Znacznie wygodniejszą opcją było skorzystanie z któregokolwiek straganiku na ulicy naprzeciwko mieszkania, które wynajmował. On i parę innych typów spod ciemnej gwiazdy - każdy w osobnym pomieszczeniu, niczym zwierzęta w klatkach, by się nie pozagryzały. Tak czy siak, Senka miał swój ulubiony straganik z żarciem, którego nie wyróżniało nic szczególnego. Stanowisko jak każde inne, które niechlujnym napisem głosiło, że sprzedaje pieczone ryby na patyku. Swoisty przysmak Senki. I tak jak w wielu innych przypadkach, sprzedawcą był zupełnie przeciętny mieszkaniec wioski, mężczyzna o surowej aparycji i z pewnością ciekawej przeszłości, na co wskazywały blizny, ale nie na tyle ciekawej, by czarnowłosy o nią zapytał. Ich relacja ograniczała się do ról sprzedawcy i klienta, a i tak Senka go z jakiegoś powodu lubił. Może dlatego, że przypominał mu nieco wujka? Co istotniejsze - Arakawa i tym razem kupił trzy pieczone ryby, a teraz stał jak kołek obok straganu i spokojnie je pożerał. Jedna za drugą. I... nic więcej.
Ostatnio zmieniony 16 mar 2024, 2:14 przez Jelonek, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Awatar użytkownika
Hefajstos
Posty: 2001
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:11
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:

Re: Ulice Hanagakury

MG
Fabuła dla Senki: ???
Hanagakure może było wioską pełną zbirów, banitów i typów spod ciemnej gwizdy, ale było też jak nie spojrzeć wioską ninja. Jedną z trzech o których się mówiło w tych czasach a to sprawiało że była całkiem żywa. Obok straganiarzy przechadzali się chunini, dwójka geninów obijała jakiegoś podpitego menela, a jeszcze inni właśnie obijali sobie mordy w imię lepszego jutra lub z jakiegoś innego durnego powodu. Od typowej wioski ninja odróżniało ją tutaj głównie to że nie było tu tych dobrych. Nie było tu też tych złych(Chociaż tych z reguły w wioskach ninja też nie było. Oficjalnie). Tu byli po prostu ludzie. Miszmasz poglądów który wymieszany w tym kociołku chaosu dawał iście wybuchową mieszankę. Mimo tego faktycznie byli jacyś cywile - nawet zaskakująco dużo - których chcieli się tutaj osiedlić. Być może byli to uciekinierzy ze starego kontynentu? Tego Senka się pewnie nie dowie, póki z jakimś nie porozmawia. A oni sami z siebie nie kwapili się raczej do rozmowy. W każdym razie, wracając do rzeczywistości.

Bohater tej historii, którym niewątpliwie był Senka, stał w tej chwili pod swoim ulubionym miejscem podającym rybę na patyku. Rybę, dość spieczoną, może nawet nieco przesoloną, ale dla niewymagających kubków smakowych szukających doznań tak zwanego "Ulicznego jedzenia" był to prawdziwy rarytas. Rozkoszowałby się nim pewnie dalej, gdyby nie został zaczepiony. W zasadzie był jedną z niewielu osób które aktualnie nie były za bardzo... zajęte. Więc może sam prosił się o kłopoty? W końcu chociaż bezczynność w tym mieście była dozwolona, to jednak lubiła ściągać na siebie różnorakie kłopoty. I tak teraz mężczyzna został klepnięty dłonią w klatkę piersiową. Przed nim, ale trochę dużo niżej, stała postać. Twarz zakryta kapturem czarnego płaszcza, na dłoniach czarne rękawiczki, raczej nie zbyt zapadająca w pamięć sylwetka. Osobistość sięgała mu gdzieś do piersi, wyglądała na dość... wątłą? Ciężko było ocenić, przez obszerny płaszcz okalający jej osobę.-Ty. Olbrzymie-Głos zwrócił się zdecydowanie do niego, chociaż twarz nie podniosła się. Zamiast tego palec wskazujący prawej dłoni - klepnięty został lewą - skierował się ku sąsiedniemu straganowi. Jakiś brodacz sprzedawał tam dango.-Kup mi-Powiedział głos, dostrzegając że uzyskał chociaż ułamek uwagi Senki. Przez chwilę też głowa uniosła się lekko do góry, lecz jakieś jutsu musiało tu być w użyciu, gdyż twarz, wciąż skryta była w cieniu, mimo widocznego uniesienia głowy. W każdym razie głos należał raczej do kobiety, ale mógł być męski. Był delikatny i lekko skrzeczący. Kobieta, lub mężczyzna przed mutacją. Różnie to mogło być. To nawet nie musiał być prawdziwy głos, w świecie ninja nie takie rzeczy się działy. Tak czy inaczej, polecenie zostało wydane i osoba stała teraz przed Senką, oczekując aż ten, faktycznie zakupi jej dango.
Prowadzone Wątki:
Senka - Se jest, od roku, gdzieś tam
Shogo - Ale nie odpisuje, pewnie nie odpisze, już nigdy...
Mikan - znowu po Jeleniu, się z Daimyo szlaja
Ichigo - Bo się jej rządzić zachciało
YuYuYu - Jest ich trzech i pewnie coś odpierdolą
Jo X Hom - Czy będzie segz? Czy będą z tego dzieci? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi...
Midoro - Flying thunder criminal scam
Hikari - Rendez-vous with Yuri (And Bulldog)
Więcej grzechów nie pamiętam.
Awatar użytkownika
Arakawa Senka
Posty: 45
Rejestracja: 02 cze 2021, 6:18
Ranga: Muryō no ninja
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Ulice Hanagakury

Senka zdecydowanie nie należał do osób skorych do rozmowy. Sam zwykle ich nie prowokował, chociaż czasami odzywał się wtedy, gdy inni milczeli. Specyficzny z niego gość, który w swej nonszalancji bywa bardzo ekscentryczny. Właściwie na tym, poniekąd, polegała nonszalancja. Lubił wtrącać się wtedy, gdy sytuacja wydawała mu się ciekawa, z potencjałem na przyniesienie trochę prostej frajdy. Przecież Senka po to żył, aby się bawić, żeby śmiać się z tego żartu, jakim było życie. Ale nic na siłę, nic dla kogoś, kto nie miał zbytnio motywacji do czegokolwiek, poza przyjemną egzystencją. Miłym trwaniem, jakkolwiek żałośnie dla shinobiego to brzmiało.
Spieczona, przesolona ryba nie przeszkadzała Sence. Jego kubki smakowe bez problemu wyczuwały niedoskonałości potrawy, ale taki był koszt ulicznego żarcia. Wszystko miało swoje wady i zalety. Prawda, nie musiał myć naczyń, gotować, ani kupować produktów, a czas zaoszczędzał, ale w zamian otrzymywał gorszy produkt. Cena, którą mógł przełknąć. I przełykał, gryz za gryzem, pałaszując ze smakiem. Lubił wyraziste smaki, a spieczona, lekko przesolona ryba na śniadanie była zdecydowanie wyrazista. I była rybą, a te Senka niezwykle polubił, odkąd trafił do Hanagakury. Rzeczywiście, błędem było, że tak stał i jadł, wręcz prosząc się o kłopoty. Krzycząc, że jeżeli kogoś można zaczepić, to właśnie jest to on. Czy przejmował się tym? W żadnym wypadku. Zmęczony wzrok i kamienna twarz wskazywały, że jest mu ogólnie obojętnie w życiu. Niezależnie czy była to prawda, to takie wrażenie sprawiał. Cokolwiek robił, był gotowy na konsekwencje. To siła pozwalała mu odwalać takie akcje i wychodzić z nich zwycięsko. Im silniejszym się było, tym więcej się mogło. Tak już w Hanagakure no Sato było. On najsilniejszy nie był, ale wystarczająco doświadczony w mordobiciu, by się obronić przed większością oprychów zaczepiających losowych ludzi. A tacy ludzie zaczepiali innych, którzy zwyczajnie zajmowali się swoim życiem.
Olbrzym. Niektórzy tak się do niego zwracali, ale raczej w żartach, a nie podczas rozpoczęcia rozmowy. Senka nijak podchodził do tego typu tekstów. Prawda, był wysoki, nawet bardzo jak na standardy "normalnych" ludzi, ale nie był też jedyny. Tak czy siak, drobna duszyczka postanowiła zakłócić mu spokój. Kiedy go klepnęła, spojrzał na nią z góry, biorąc kolejny gryz ryby, nie przeszkadzając sobie w konsumpcji swojego smakołyka. Jego spojrzenie się zwęziło, a kąciki ust lekko uniosły. Śmieszna, mała osóbka. Prychnął nawet rozbawiony, gdy jasno wydała rozkaz - kup mi. Pobłażliwie patrzył na nią, jak na takie głupiutkie dziecko, które nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, co mówi. Czy ono, to dziecko znaczy się, rozumiało wartość pieniądza? Chyba nie liczyło, że ktoś w tej parszywej wiosce będzie wykazywał w sobie tyle empatii, aby zlitować się nad nim i kupić mu dango. Senka jednak nie śpieszył się z odpowiedzią. W spokoju dokończył ostatnią z ryb, patrząc tak na zakamuflowaną osóbkę. Nie wiedział czy to kobieta, czy mężczyzna, ale po posturze i głosie na pewno był to ktoś młody. Bardzo młody. Albo jakaś drobna nastolatka. Kunoichi, to wydawało się pewne, bo nikt o takim charakterze i posturze nie byłby w stanie przeżyć w Hanagakurze, gdyby nie potrafił władać chakrą. Dziecko osłaniało twarz, ale Arakawa niezbyt był tym przejęty. Niech robi co chce, dopóki jemu to nie robi krzywdy. W dupie miał jak wyglądała ta kruszyna. Niemniej, była zabawnym osobnikiem, mającym czelność podejść do największego mężczyzny w zasięgu wzroku i wydać mu rozkaz.
- Jasne. - odparł, jak na jego aparycję, całkiem żywo i wesoło. Aczkolwiek po dłuższej chwili, bo przecież musiał dojeść rybę. Rzucił patyk na ziemię i ruszył w stronę stoiska z dango, mierząc wzrokiem słodycze do kupienia. Też je lubił, a głównie za wszechstronność smaków. Było ich tak wiele, że niektóre odchodziły już od kategorii słodyczy. Jedzenie było kolejną z "pasji" Senki. Nie miał tak naprawdę prawdziwych pasji, ale sporo rzeczy, z których czerpał wybiórczą przyjemność. Wybiórczą, bo miał takie swoje ulubione potrawy, alkohole czy cokolwiek innego. Jednak nic do tego stopnia i na tyle poważnego, by nazwać to pasją. Nowe doznania, także smakowe, Arakawa bardzo lubił i wyczekiwał w swoim życiu. Lubił to, co świeże, co jeszcze nie poznane. W swej pozbawionej motywacji naturze miał nawet marzenie, by coś odkryć, sięgnąć tam, gdzie jeszcze nikt nie sięgnął. Zdobyć niezdobyte. Ale to były tylko czcze życzenia, bo cuda nie istniały, a Senka nie wkładał odpowiedniego wysiłku, by cokolwiek spełnić.
- Dwa razy dango. - mruknął do brodatego sprzedawcy, wskazując na konkretne dango, które sobie upatrzył. Zapłacił odpowiednio mężczyźnie, o ile ten tylko wręczył mu przysmaki do rąk. Nie chciało mu się lać po mordzie jakiegoś debila, który chciałby go oszukać. Nie było to warte zachodu. Tak czy inaczej, o ile otrzymał dango, to jedno w momencie zjadł. Duże ciało, to też duża pojemność ust, a z pewnością wystarczająca, by wciągnąć wszystkie dango z jednego patyka na raz. Drugi słodycz uniósł wysoko, na tyle by drobna osóbka nie mogła do niego dosięgnąć, ale na tyle, by chciała spróbować podskoczyć i jednak złapać przysmak. Chciał się z nią podrażnić. - Nie ma nic za darmo. - rzucił do niej, nieco rozbawionym głosem. Mała muszka, która zaczęła brzęczeć, bo zobaczyła jedzenie nie wiedziała jak działa świat. Co mu mogło zaoferować dziecko? Kij z kupą jako broń do Kawanonagare? Tak czy siak, Senka zamierzał albo coś uzyskać, albo nauczyć bachora, że w życiu nie ma łatwo. W jego życiu nie było nigdy łatwo.
Obrazek
Awatar użytkownika
Hefajstos
Posty: 2001
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:11
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:

Re: Ulice Hanagakury

MG
Fabuła dla Senki: ???
O tak, ryba zdecydowanie miała wyrazisty smak. Ponieważ mimo bycia przypieczoną i przesoloną, nie była zła. Gdyby była - nikt by jej nie kupował. I to pomimo zalet jedzenia na wynos, w końcu straganów było wiele. Nie był to po prostu poziom restauracji czy kuchni domowej. Było to jedzenie jakiego można się spodziewać wędrując zakurzonymi uliczkami wioski czy miasta i widząc stragan. Zupełnie jak place z mięsem od wioskowej babulinki czy tak popularne w większych miastach ciepłe taiyaki, sprzedawane w mniej więcej takich stoiskach jak ten. To było dobre jedzenie. Ale nie było to jedzenie idealne. Tak jak sytuacja Senki poniekąd. Stanie sobie w miejscu i pałaszowanie smakującej potrawy zdecydowanie było czymś dobrym i wartym grzechu, ale również niosło za sobą pewne problemy. Jak na przykład podatność na trącenie przez nieznajomego.

To, w jaki sposób zakapturzona osobistość zwracała się do Senki, mogło bawić. Mogło też, na przykład denerwować. Senka widocznie nie był z tych którzy łatwo się unosili, lub obrażali innych. On widocznie wolał czerpać nieco rozrywki z wrażeń jakich dostarczała mu ta sytuacja i osoba. Powolne pałaszowanie ryby i rozmyślanie nad osobą przed sobą i jej czynach, było tego najlepszym przykładem. Trzeba jednak przyznać że ów osoba dzielnie stała i patrzyła, nie przerywając Sence w pożywianiu się ani czynami ani słowami. Stała jedynie i patrzyła spokojnie, oczekując odpowiedzi Senki. Ten w końcu zgodził się i osoba podeszła wraz za nim do stoiska, oczekując na swoje Dango. Pierwszą porcję jednak Senka zjadł samemu, na oczach osoby przed sobą, drocząc się z nią poniekąd. Tutaj znów, osoba ani razu Sence w posiłku nie przeszkodziła, ani gestem, ani słowem. Twarz z kapturem skierowana była na tors mężczyzny, a sama postać niemal się nie poruszała. W końcu jednak, nadeszła pora rozwiązania problemu drugiej porcji Dango. Porcji która znalazła się wysoko nad głową chłopaka, porcji za którą podążyło spojrzenie zakapturzonej postaci. Twarz postaci, wciąż była nieuchwytna, w cieniach kaptura, teraz jednak dostrzegł wśród ciemności, duże błękitne oczy. Gdy Senka się odezwał, wzrok postaci znów skierował się na jego klatkę piersiową, a chwilę później postać odwróciła głowę w bok i spojrzała w niebo, dumając nad słowami olbrzyma. W końcu jednak wróciła do patrzenia w jego tors i skinęła głową.-Umu.-Kiwnęła głową raz jeszcze-Sprawiedliwe stwierdzenie. Niemniej nie mam pieniędzy a i wartość tych trzech kulek z mąki ryżowej nie jest zatrważająca. To jednak nie upoważnia mnie do okradania cię-Postać kiwnęła powoli głową-Zdradź mi więc jak mogę ci się odpłacić za te trzy kulki z mąki ryżowej-Postać wskazała dłonią na dango nad głową Senki, jednocześnie sama dalej wpatrywała się w jego tors.
Prowadzone Wątki:
Senka - Se jest, od roku, gdzieś tam
Shogo - Ale nie odpisuje, pewnie nie odpisze, już nigdy...
Mikan - znowu po Jeleniu, się z Daimyo szlaja
Ichigo - Bo się jej rządzić zachciało
YuYuYu - Jest ich trzech i pewnie coś odpierdolą
Jo X Hom - Czy będzie segz? Czy będą z tego dzieci? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi...
Midoro - Flying thunder criminal scam
Hikari - Rendez-vous with Yuri (And Bulldog)
Więcej grzechów nie pamiętam.
Awatar użytkownika
Arakawa Senka
Posty: 45
Rejestracja: 02 cze 2021, 6:18
Ranga: Muryō no ninja
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Ulice Hanagakury

Tak jak stanie na ulicy Hanagakury było na swój sposób ryzykowne, tak i zaczepianie nieznajomych, a szczególnie wydawanie im rozkazów, nie należało do najrozsądniejszych. Zdawało się, że trafił swój na swego, gdy tak stali naprzeciw siebie w milczeniu. Senka jadł, a dziecko... czekało grzecznie. Oboje opanowani, wręcz pozbawieni ekspresji, chociaż to Arakawa pierwszy się przełamał, najpierw drobnym uśmieszkiem, a później prychnięciem rozbawienia. Zdecydowanie zaliczał się do osób, które ciężko wyprowadzić z równowagi, ale nie oznaczało to, że można było mu wejść na głowę. Nieodpowiednie zachowanie wobec niego mogło skończyć się tragicznie, jednak i wtedy czarnowłosy nie wkładałby w całe zamieszanie serca. Nie musiał być wkurwiony, aby komuś wybić zęby, bo ten go zaczepił. Zwyczajnie mógł to zrobić, bo miał taki kaprys, możliwości i okazję. Niekoniecznie jednak uwarunkowanie emocjonalne. Dystans. Tym się wyróżniał, chociaż, o ironio, walczył w zwarciu. Po co angażować uczucia w sprawy, które nie były tego warte? Szkoda zachodu, szkoda i tak już zszarganych nerwów. Mało rzeczy zasługiwało na jakieś emocje ze strony Senki. I teraz nie było inaczej. Drobna osóbka była dla niego jak taka okazja, by jej kosztem się pobawić, jakoś zająć sobie chwilę z dnia, który zapowiadał się równie monotonnie, jak kilka poprzednich.
Dziecko pozostało niewzruszone, gdy za jednym zamachem Senka zjadł wszystkie trzy kulki dango z jednego patyczka. Czy takiej reakcji oczekiwał Arakawa? Nie, bo nie oczekiwał żadnej konkretnej. Też lubił ten prosty słodycz, chociaż miał na tyle rozumu, by nie napychać się nimi na pusty żołądek. Szczególnie, gdy było się shinobim wyspecjalizowanym w Taijutsu, a więc musiał dbać o swoje ciało przynajmniej na tyle, by go nie zawiodło w potrzebie. Na oczach kruszyny zjadł kulki, nie oczekując niczego konkretnego, lecz jednak czekając na reakcję. Nie zgadywał, zwyczajnie obserwował co zrobi. Rozwiązanie sytuacji było nudne, bo dziecko znów czekało, spokojnie i niewzruszenie, gdy ten je otwarcie prowokował prostymi czynami. Czy to działało na nerwy Sence? Wolne żarty. W ten sposób on zjadł spokojnie słodycz i nic nie tracił. Nikt mu nie przeszkadzał, nie wtrącał się i takie rozwiązanie sprawy szczerze najbardziej mu odpowiadało.
Ponownie, już i tak wąskie spojrzenie czarnowłosego zwęziło się, gdy dostrzegł błękitne oczyska nieznajomej postaci. Może jednak smarkacz nie skrywał twarzy pod jutsu? Albo nie było ono perfekcyjne? Albo... albo chodziło o coś innego. Senka nie zaprzątał sobie głowy zbyt długo, bo dumanie nad tym było skomplikowanym gdybaniem, które koniec końców nie przynosiło żadnej pewnej odpowiedzi. Jedynie testując teorie mógł sprawdzić czy miał rację, czy nie. Ale po co to wszystko, jak sprawę dało się załatwić łatwiej? Tak czy inaczej, został delikatnie zaskoczony, gdy kruszynka przyznała mu rację i oznajmiła, że nie chce go okradać. A raczej, nie jest do tego upoważniona. Jego brew uniosła się, wskazując, że był widocznie zaintrygowany taką odpowiedzią. Liczył raczej na jakąś próbę zdzielenia go w żołądek, by tylko się zgiął i opuścił patyczek ze słodyczą niżej, do zasięgu nieznajomej duszyczki, albo na jakiekolwiek inne nieczyste zagranie, ale nie proste przyznanie mu racji. Nie tego się oczekiwało po mieszkańcach Hanagakury.
- Rzeczywiście, nie jest zatrważająca. - mruknął, przenosząc leniwie wzrok na kulki, by zaraz jednak wrócić swoimi ametystowymi, zmęczonymi i, niestety, podkrążonymi oczyma, do drobnej postaci naprzeciwko niego. - Dla kogoś z pełnym żołądkiem i pieniędzmi. - dodał po chwili, precyzując o co mu chodzi. Cena była relatywna. Dla niego te trzy kulki były warte grosze, bo miał Ryo, miał też jak je zarobić i nie był już głodny. Niewiele znaczyły dla niego, ale to nie chodziło o to ile słodycz znaczy dla Senki, a ile dla tej kruszynki. To jej pragnienie wyznaczało cenę.
- Zacznijmy może od jednej. Ściągnij kaptur, chcę ci się przyjrzeć. - nie było to polecenie, a prosta oferta - jeżeli odsłoni twarz, to Arakawa udzieli jej jedną kulkę z trzech. Niewielka strata dla niego, a przy okazji dowie się z jakim typem człowieka przyszło mu rozmawiać. Oczywiście nie kłamał, jeżeli dziecko ściągnęło kaptur, pozwalając mu się przyjrzeć, to Senka opuścił patyczek z dango, wystawiając je w stronę kruszynki, by wzięło sobie w dowolny sposób jedną z kuleczek. Nie podawał patyka, bo nie wręczał wszystkich trzech. Mowa była o jednej, ale... testował też nieznajomą postać. Czy weźmie jedną? A może capnie wszystkie i czmychnie? Czarnowłosy nawet by nie gonił takiego złodziejaszka. Bardziej by się zmęczył, a co, odzyskałby dango? Jeszcze musiałby obić mordę gówniarzowi, a to niezbyt mu się widziało. - To zasługuje na nagrodę. Jedna kulka. - rzuciłby nieco żywszym, rozbawionym tonem, gdyby nieznajoma osóbka ściągnęła kaptur. Przyglądałby się jej uważnie, wzrokiem zmęczonym, ale skupionym. Bawiła go ta sytuacja, czuł się nieco tak, jakby przypałętało się do niego bezdomne zwierzątko, które on teraz starał się nauczyć jakiejś sztuczki albo, trafniej, odpowiednich zachowań.
Trzy, nie, wróć, dwie kulki ryżowe pozostawały w grze. O ile dziecko ściągnęło kaptur. Jeżeli nie, to wciąż trzy. Co mógł za to chcieć Senka? Właściwie nie wiedział czego oczekiwać od zakapturzonej, malutkiej postaci. Co mogła mu zaoferować? On właściwie nikogo nie potrzebował do życia, ani nie potrzebował w niczym konkretnej pomocy. A z pewnością w niczym, w czym mogło pomóc mu dziecko. Mógłby zabrać je, żeby posprzątało mu mieszkanie, ale musiałby mieć je na oku, by niczego nie ukradło. Mógł kazać mu wyprać jego ubrania, ale wolał nie zaprzągać nieznajomego dziecka do prania jego brudnych ciuchów i bielizny. Właściwie... nie wiedział co kruszyna mogła mu zaoferować.
- Zdradź mi co oferujesz za te kulki z mąki ryżowej. - odpowiedział, nieco przedrzeźniając sposób wypowiedzi nieznajomej. Skąd on miał wiedzieć czego mógł wymagać? Niech nieznajomy poda cenę, a Senka ją rozważy. - Umiesz coś przydatnego? Wiesz coś ciekawego? - dodał, by nieco sprecyzować czego oczekuje. Nie chciał, by gówniarz proponował mu jakiś skradziony szmelc albo inne gówno, które zwyczajnie nie było Arakawie potrzebne. Wolał coś, z czego sam mógłby skorzystać, a nie przedmioty. Pieniędzy nie miało, więc niczego innego, materialnego, raczej nie chciał.
Obrazek
Awatar użytkownika
Hefajstos
Posty: 2001
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:11
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:

Re: Ulice Hanagakury

MG
Fabuła dla Senki: Value of Dango
Chociaż Senka liczył poniekąd na jakąś awanturę, może małe mordobicie to jednak go nie otrzymał. "Dziecko" jak w głowie nazywał postać przed sobą wykazywała się zdecydowanie bardziej cywilizowanymi manierami niż większość mieszkańców Hanagakure. Chociaż czy faktycznie można było to nazwać manierami, pamiętając o poleceniu wydanym kompletnemu nieznajomemu? Zwyczajnie, postać nie śpieszyła się do stosowania przemocy. Lub poprawnie oceniła Senkę, jako osobę na tyle silną że walka z nim nie była zbyt logicznym posunięciem. W każdym razie nieznajoma postać nie zastosowała typowego i poniekąd oczekiwanego trope'a, zamiast tego zachowując się w sposób nieco świeży i nieoczekiwany. Może był to strzał w dziesiątkę i znudzonemu dniem codziennym Sence, zapewni to więcej rozrywki? A jak wiadomo człowiek radosny, to człowiek hojny! Chyba. Może.

Postać drgnęła słysząc pierwsze słowa Senki. Oczy znów zrobiły się widoczne pod kapturem i teraz nieco zwęziły. Nic jednak nie powiedziała. Nie mniej jego słowa wywarły na postaci JAKIŚ efekt, ciężko było jednak ocenić jaki przez brak słów oraz ograniczoną możliwość obserwacji mowy ciała i mimiki twarzy. W końcu nadeszła cena, za jedną kulkę. Postać przyłożyła dłoń do kaptura, w miejscu w którym zapewne znajdowała się broda, definitywnie się zastanawiając. Jednak gdy dłuższy czas kaptur nie został zdjęty, Senka kontynuował swój wywód. To nie on powinien wszak ustalić cenę, lecz postać ją zasugerować. W końcu, osobistość w kapturze westchnęła.-Jak zapewne możesz się domyślić nie chodzę w kapturze i nie ukrywam swej twarzy, ponieważ mi się nudzi. Proponuję więc takie rozwiązanie-Wskazała palcem na wschód-Kawałek stąd znajduje się opuszczona rudera w której aktualnie sobie pomieszkuję. Tam, sądzę że będę mogła w spokoju zdjąć kaptur. Co do reszty zapłaty. Sądzę że dysponuję wiedzą która cię zainteresuje-Machnęła lekką nogą, przez użyty zaimek była wiadoma już przynajmniej płeć rozmówczyni-Jeśli uważasz że planuję cię zaatakować i okraść, zapomnij. Trzy kulki ryżowe nie są warte zachodu. Nie wyglądasz też na osobę która ma lepsze zajęcia... mam więc nadzieję że przymkniesz oko na te drobne utrudnienia-Spojrzała jeszcze na kulki w powietrzu i westchnęła-Dango najlepiej smakuje świeżo kupione...-Powiedziała też z nadzieją w głosie, po chwili jednak odwróciła się i ruszyła w kierunku o którym wspomniała. Tylko raz i na chwilę spoglądając, czy Senka podąży za nią.
Prowadzone Wątki:
Senka - Se jest, od roku, gdzieś tam
Shogo - Ale nie odpisuje, pewnie nie odpisze, już nigdy...
Mikan - znowu po Jeleniu, się z Daimyo szlaja
Ichigo - Bo się jej rządzić zachciało
YuYuYu - Jest ich trzech i pewnie coś odpierdolą
Jo X Hom - Czy będzie segz? Czy będą z tego dzieci? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi...
Midoro - Flying thunder criminal scam
Hikari - Rendez-vous with Yuri (And Bulldog)
Więcej grzechów nie pamiętam.
Awatar użytkownika
Arakawa Senka
Posty: 45
Rejestracja: 02 cze 2021, 6:18
Ranga: Muryō no ninja
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Ulice Hanagakury

Niekoniecznie Senka liczył na bijatykę o dango, a raczej na sprytną sztuczkę, polegającą na uderzeniu w czuły punkt. Jako posiadacz stylu Itamiken doskonale wiedział, że dobre uderzenie w żołądek, splot słoneczny albo, zwyczajnie, w jaja, wystarczyłoby, aby odebrać nawet takiemu olbrzymowi jak on patyczek ze słodyczami. No, prawie, bo w jego przypadku w grę wchodziła też odporność na ból, której mu nie brakowało. Tak czy siak, spodziewał się ciekawej reakcji, próby okradzenia czy innego dziwnego podstępu, ale... nie. Zakapturzona postać w swej bezczelności miała bardzo prosty kręgosłup moralny. Albo takie wrażenie wzbudzała, wszak Arakawa jej nie znał, a nie posunąłby się do tak śmiałego stwierdzenia, że cokolwiek o niej wie. Ludzie, nawet ci prości, nie byli oczywiści. Tak jak zwierzę, które przymilało się, by ugryźć rękę, tak i człowiek potrafił tworzyć istny spektakl osobowości, której po prostu nie posiadał.
Nadzieja. Matką głupich? Najwidoczniej, bo nieznajoma zareagowała, gdy czarnowłosy przyznał, że cena nie jest zatrważająca. Naprawdę myślała, że ot tak jej da dango tylko dlatego, że nie było szczególnie drogie? Przeliczyłaś się, moja droga. Jego, jak mu się wydawało, uczciwa propozycja została jednak odrzucona. Kaptur pozostał zaciągnięty na głowę, a jakiekolwiek dziwne jutsu działało na cień, tak ono również nie zamierzało zniknąć, by uchylić rąbka tajemnicy. Westchnął lekko, gdy błękitnooka kruszynka zaczęła swój wywód. Oczywiście, domyślał się, że nie skrywa się konkretnie dla frajdy, ale nie do końca rozumiał jej tok myślenia. Skoro się ukrywała, to czemu zaczepiała nieznajomych? Skoro nie chciała zdradzać swojej tożsamości, to czemu nieznajomemu zdradzała gdzie pomieszkuje? Jak dla Senki, to trochę nie trzymało się to kupy, a raczej - pozbawione było logiki. Przy okazji, jakkolwiek dobrze jej nie szło na początku, tak zdradziła swoją płeć, którą dobrze ukrywała pod ciemnymi, luźnymi ubraniami, kapturem i jutsu. Rzeczywiście, przewidziała to, co Arakawa od razu zaczął myśleć. Zaciąganie go do jakiejś rudery przez podejrzaną, ukrywającą się postać, to jak jasne oznajmienie, że chce się kogoś zabić, okraść albo zrobić mu cokolwiek innego. Z drugiej strony... drobna dziewczyna, która próbuje wykorzystać kawał chłopa, którym zdecydowanie był Senka? Dla niej również mogło się to skończyć nieciekawie. Ale, całe szczęście, czarnowłosy nie był z tych parszywych ludzi. Ani z tych, ani z tych zwyczajnie żerujących na krzywdzie innych. On dbał o siebie, a i o kogoś mógł zadbać, o ile mu się to opłacało. Zatem... był nieco hipokrytą, skoro nie pomagał bezinteresownie, a jednak uważał, że nie korzysta z cierpienia innych.
Kąciki jego ust uniosły się, gdy nieznajoma wspomniała o tym, że nie wygląda jakby miał lepsze zajęcia. Trafiła w punkt, nawet nie wiedziała jak celnie, bo całe życie Arakawy dało się opisać tymi słowami. Nie miał lepszego zajęcia. Dlatego był strażnikiem w Ame, dlatego wyprowadził się zaraz po wojnie, dlatego żył bezsensownie w Hanagakurze. Bezsensownie, ale wolny i na tyle silny, by nie dać się zabić przy pierwszej lepszej okazji. A to tylko pogłębiało jego wolność. Zatem mógł przystać na ofertę dziewczyny, przy okazji dowiadując się czegoś, co niby miało go interesować. Właściwie niezbyt interesowało go to, co mogła mu powiedzieć, ale ciekaw był co uważała za interesujące dla niego. Za jaki rodzaj człowieka go wzięła? To było interesujące.
- Prawda, świeżo kupione są najlepsze. - odparł, gdy ruszył za nią, a ta spojrzała w jego kierunku, by się upewnić, że za nią podąża. Mimo tych słów nie zamierzał jej wręczyć dango. To przecież nie on decydował, że dziewczyna musi poczekać z tą transakcją. On chciał to załatwić tu i teraz, na miejscu, a to ona ciągnęła go gdzieś tam na wschód do swojej zapyziałej chaty, by dokonać wymiany. Senka zdecydowanie nie był osobą łatwą w obejściu, miał swój surowy, dziwaczny charakter, który podsycony nonszalancją sprawiał, że bywał niezwykle irytującą personą w relacjach międzyludzkich. Nie miał nic więcej do powiedzenia, więc w milczeniu zrównał krok z kruszynką i podążał w kierunku, w którym go prowadziła. Jeżeli rzeczywiście miała dobry powód, aby się ukrywać, to mogli pogadać i tam, w jej ruderze, gdy sytuacja będzie ku temu bardziej sprzyjać. Sence w końcu się nie śpieszyło, ani też nie miał tematu, do którego mógłby nawiązać, wszak niewiele go obchodziła nieznajoma. Przynajmniej na razie, gdy nie wykazała się niczym wartym jego uwagi, oprócz zapewnianiem, że coś wie, co on może chcieć wiedzieć. Jakkolwiek to wywnioskowała.
Obrazek
Awatar użytkownika
Hefajstos
Posty: 2001
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:11
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:

Re: Ulice Hanagakury

MG
Fabuła dla Senki: Value of Dango
Czy uderzenie w czuły punkt nie przerodziłoby się w bijatykę? Czy nie było zalążkiem awantury? No, na pytania odpowiedź znał tylko Senka, bo to on musiałby zareagować na taki obrót wydarzeń. Do którego stety lub nie, nie doszło. Sytuacja potoczyła się zupełnie innymi torami i chyba było już za późno by- nie, na mordobicie nigdy nie było za późno. Wszak Senka wciąż mógł stwierdzić że w sumie pobije teraz zakapturzoną postać. Kto mu bronił? Był większy, masywniejszy i był nindżą Hany. To trochę powodów do tego by wpierdolić losowemu przechodniemu. Tylko charakter chyba trochę nie ten.

Czy Senka faktycznie był hipokrytą? Na pewno nie był filantropem, ale jego podejście nie do końca wskazywało na hipokryzją, a zwyczajnie zdrowy rozsądek. Senka zachowywał się jak typowa osoba, która widząc kogoś potrzebującego w pierwszej kolejności myślała - Czy to będzie dla mnie problem? Czy mi się to opłaci? W końcu kto wie, do czego może doprowadzić bezinteresowna pomoc? Zwłaszcza, w czasach w jakich przyszło im żyć. To raczej nie czyniło z Senki hipokryty. To czyniło z niego człowieka. No chyba że ludzkość sama w sobie, była zbiorowiskiem hipokrytów, z nielicznymi odskoczniami od tej szufladki? Ale, to raczej zbyt czarna wizja rzeczywistości. W każdym razie nie umknęły Sence rozbieżności w działaniach dziewczyny, Faktycznie nie wyszło jej ukrywanie płci, tak samo jak i jej akcje, nie do końca korespondowały z jej zamierzeniami, przez co powstały dysonans mógł wzbudzać wątpliwości w Sence. Nie mniej, widać dziewczyna zdołała go zaciekawić. Nie tyle rozbieżnościami we własnej logice, co trafną oceną Senki i tym, jak oceniała go dalej. Co chciał wywnioskować z tego, co ta miała mu do zaoferowania. Czy to nie czyniło Senki równie rozbieżnym? Czegoś chciał, w zamian za Dango, ale bardziej niż dostanie tego, Senkę interesowało co faktycznie dostanie. Zdawał się być bardziej zainteresowany procesami myślowymi dziewczyny, niż samym wynagrodzeniem. Co zapewne nie sprawiało że zapłata za Dango sama w sobie go nie interesowała. Widocznie jednak chęć zabicia nudy, kierowała go ku innym myślom, niż przeciętną osobę chcącą się jakoś wzbogacić na dango.

W końcu dotarli na miejsce. Rzecz jasna podróż upłynęła im we względnej ciszy a że nie trwała długo, to cóż, Senka nie zdążył się za bardzo znudzić. Miejsce do którego zaprowadziła go dziewczyna, była istną ruderą. Jedna ściana budynku całkowicie się rozpadła, również schody na piętro i część podłogi były zawalone. Budynek pozbawiony był jakichkolwiek mebli, jedynie pod ścianami stało kilka skrzynek i leżał śpiwór, zapewne należący do dziewczyny. Ta wchodząc do środka odetchnęła z ulgą i zrzuciła z siebie płaszcz wraz z kapturem, rzucając go na śpiwór i obracając się w kierunku Senki, ukazując mu się po raz pierwszy w całej okazałości. Nie tylko twarz mu pokazała, ale też sylwetkę. Dziewczyna odziana była w czarne dość luźne spodnie, oraz fioletową bluzkę odsłaniającą ramiona. I zdecydowanie nie przypominała normalnego człowieka. Ale Senka widział takich jak ona w Hanie. Innych, którzy przypominali ryby. Dziewczyna skrzyżowała ręce na piersi patrząc na Senkę wyzywającym wzrokiem-Irytujący jesteś, mówił ci to ktoś?-Podeszła do jednej ze skrzynek i usiadła na niej. Oparła głowę na dłoni prawej ręki, której łokieć oparła o kolano.-Hoshigaki Vritra. A jak ciebie zwą?-Zapytała, przypatrując się Sence. Tak jak początkowo jej wzrok utkwiony był w jego twarzy tak szybko zaczął błądzić po całym jego ciele. Jak na razie, nie przechodziła do rzeczy. Wpierw kultura, potem interesy
Prowadzone Wątki:
Senka - Se jest, od roku, gdzieś tam
Shogo - Ale nie odpisuje, pewnie nie odpisze, już nigdy...
Mikan - znowu po Jeleniu, się z Daimyo szlaja
Ichigo - Bo się jej rządzić zachciało
YuYuYu - Jest ich trzech i pewnie coś odpierdolą
Jo X Hom - Czy będzie segz? Czy będą z tego dzieci? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi...
Midoro - Flying thunder criminal scam
Hikari - Rendez-vous with Yuri (And Bulldog)
Więcej grzechów nie pamiętam.
Awatar użytkownika
Arakawa Senka
Posty: 45
Rejestracja: 02 cze 2021, 6:18
Ranga: Muryō no ninja
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Ulice Hanagakury

Dało się założyć, że jeżeli kogoś się uderzy, to ta osoba spróbuje oddać. Wobec Senki również ta teoria działała, jednak więcej dało się określić poprzez charakter "uderzenia". Czarnowłosy, jak można się spodziewać, nie raz został zaatakowany, toteż potrafił rozróżnić kilka rodzajów ataku, a raczej... powodów do ataku. Czasem po prostu ktoś postanowił dać mu w ryj, bo... krzywo się patrzył, bo był wielki i rzucał swoją posturą wyzwanie, bo napatoczył się akurat, a ktoś miał zły lub zaprawiony alkoholem humor. W takich przypadkach Arakawa zawsze reagował. Lubił karać bezsensowną agresję sensowną agresją, ograniczając się jednak do kilku trafień, co by nikogo nie zabić. Zdarzyły się też sytuacje, w których Senka został zaatakowany z konkretnego powodu, który był według niego sensowny. I takim, sensownym atakiem, wydawałaby się próba okradzenia go z... dango. Trzech kulek z mąki ryżowej, które dla niego wielkiej wartości nie miały. Nawet jeżeliby oberwał, a dziewczyna ukradła mu patyczek ze słodyczą, to najpewniej nie zareagowałby. Głód to dobry powód, aby spróbować napaść tych, którym się powodzi. Zresztą doskonale wiedział, że jest twardy, a w dodatku zawsze szybko wylizywał się z ran, więc taka napaść, wbrew pozorom, nie stanowiła dla niego problemu. Nie chciałoby mu się nawet jej gonić. Po co miałby ją bić? Bo chciała napełnić żołądek ulubionym przysmakiem, a nie miała pieniędzy? Bo on stracił kilka Ryo i przeżył chwilowy dyskomfort spowodowany bólem? Nie, to nie miało sensu. A raczej, nie było warte świeczki.
Właściwie... nie wiedział dlaczego podąża za nieznajomą. Nie miał żadnej pewności, że ta wycieczka jest dla niego opłacalna, a im dłużej trwała ta dziwna interakcja, tym większe miał wrażenie, że na niej traci. Czas, pieniądze, siły, ale nie nerwy. Te miał ze stali. Może rzeczywiście jedynie zaciekawiony był jej tokiem myślenia i tym, za kogo go uważała? Może po prostu chciał się czegoś dowiedzieć? Kim jest skoro się ukrywa? Co za informację może mu podać? Mógłby przecież na tym zyskać, a tracił stosunkowo niewiele. A może obie opcje? Wiele czynników wpływało na decyzję Senki, wszak on zawsze podejmował je według swojego aktualnego kaprysu. Nie miał kodeksu zasad, miał po prostu swój charakter, za którym ufnie podążał. I teraz został zaprowadzony do... rudery. Niby dziewczyna użyła słów "opuszczona rudera", ale i tak niekoniecznie tego się spodziewał. Częściowo zawalony budynek wydawał się okropnym miejscem do życia. Brakowało nawet mebli albo chociaż jednego, podstawowego, jakim było łóżko. Śpiwór spełniał swoją rolę, ale w Hanagakurze pogoda niekoniecznie była przyjazna. Szczególnie, gdy nie miało się jednej ściany i prawie całej podłogi, więc Arakawa nie wyobrażał sobie, żeby nieznajoma wysypiała się dobrze. Z drugiej strony... on miał i podłogę, i ścianę, i łóżko, a wciąż sypiał wyjątkowo źle.
Obserwacje na temat lichego mieszkania nieznajomej nie zainicjowały żadnej empatii. Wciąż nic o niej nie wiedział i też niekoniecznie go obchodziła. W dodatku sama nie wydawała się przejęta swoim stanem materialnym, więc kim był Senka, aby się przejmować? Miał to gdzieś, nie byli sobie przecież bliscy. Jednak, zaczęli się poznawać lepiej, a raczej to czarnowłosy zaczął poznawać dziewczynę lepiej, bo ta wreszcie przestała się ukrywać pod płaszczem i kapturem. Gdyby nie fatalna ekspresja Arakawy, to dałoby się zobaczyć, że jest trochę zaskoczony. Prawda, widział ryboludzi już wcześniej i wiedział, że pochodzą z jakiegoś klanu czy coś w tym stylu, ale nigdy z żadnym nie gadał, toteż wiedza na ich temat ograniczała się do "istnieją". Niemniej, jej aparycja nie wzbudzała w nim żadnych konkretnych odczuć. Ani go nie obrzydzała, ani wzbudzała sympatii. Ot, dziewczyna o niecodziennej urodzie, która na pewno rzucała się w oczy. Nawet tak zmęczone oczy, jak Senki, które zwyczajnie się w nią wpatrywały, jakby nie zwracając początkowo uwagi na zdezelowane miejsce, w którym się znajdowali.
- Tak. - odparł krótko na jej retoryczne pytanie. Wiedział, że nie musi odpowiadać, ale domyślał się, że tego typu wypowiedź będzie jeszcze bardziej irytująca, toteż z radością z niej skorzystał, bo lubił droczyć się z innymi. Hoshigaki Vritra. Ciężkie do wymówienia imię, a przynajmniej tak mu się wydawało. Bardzo twarde, wręcz męskie. Odwrotnie niż Senka, które brzmiało tak lekko i kobieco. - Zwą mnie olbrzymem. - rzucił, robiąc sobie za nic wyzywające spojrzenie dziewczyny i jasne oznajmienie, że jest irytujący. - Ale znają mnie jako Arakawa Senka. - dodał, by już zakończyć niezręczne zwracanie się do siebie poprzez "Ty" i "olbrzymie". Przedstawił się niezmiernie jałowo, bez żadnych uśmiechów, wdzięku czy jakiejkolwiek charyzmy. Zupełnie tak, jakby podawał nazwę, z którą nic się nie wiąże. Ot, nomenklatura. Zaraz jednak zaczął rozglądać się pobieżnie po zniszczonym budynku, mając na ustach dziwny, podejrzany, figlarny uśmieszek. Oczywiście bardzo subtelny, wręcz niezauważalny, jeżeliby nie to, że nic więcej się na jego twarzy nie zmieniało - spojrzenie pozostawało zmęczone, skupione i pozbawione iskry, brwi zastygły w miejscu i jedynie kąciki ust unosiły się.
- Przytulne gniazdko, Vritra. Sama urządzałaś? - zadrwił sobie z niej, wracając spojrzeniem do jej rybiej buźki. Przeszedł też kilka kroków na bok, uważając by pod jego ciężarem nie zarwały się resztki tutejszej podłogi. W tych masywnych butach, tak różnych od zwykłego obuwia ninja, wydawało mu się, że każdy krok może być tym, który przechyli szalę wytrzymałości starych desek. Przynajmniej był nieco bezpieczniejszy, gdyby rzeczywiście coś pod nim się zarwało, a noga miałaby trafić na gwóźdź czy inny groźny element. Chociaż przecież nie miał metalowych podeszw. Podszedł pod nią i wystawił w jej stronę patyczek z dango. - Masz, wszystkie. - oznajmił, czekając aż Hoshigaki odbierze swój upragniony słodycz. Nie chciało mu się go dalej trzymać, a w tym miejscu miał wrażenie, że kulki jedynie się kurzą i robią coraz bardziej obrzydliwe. Zatem albo brała wszystkie, albo on zjadał wszystkie i wyrzucał patyk, by mieć spokój. Nie dbał teraz tak bardzo o dopilnowanie, by do wymiany doszło i była ona uczciwa, bo wiedział gdzie mieszka, wiedział jak wygląda, jak się nazywa i gdyby tylko chciał, to pewnie mógłby ją znaleźć i ukarać odpowiednio za oszukiwanie go. Gdyby tylko chciał i miał powód, ma się rozumieć.
Nie pozostawało mu nic innego, jak usiąść na jednej ze skrzynek, jakiejś mniej brudnej i ukurzonej, a także wyglądającej na wystarczająco solidną, by się pod nim nie zarwać. Nie umknęło mu, że Vritra kolejny raz bezczelnie ogląda jego ciało, jakby próbowała coś z niego wywnioskować lub sobie je wyobrazić bez ubrań. Nie znał jej, nie wiedział co jej chodzi po głowie, ale miał niepokojące wrażenie, że informacja, która miała go zaciekawić wiązała się z jego ciałem. I nie był z tego faktu do końca zadowolony.
- Jak chcesz mnie poinformować, że zarobiłbym na oddawaniu swojego ciała to nie, nie skorzystam. - domyślał się, że raczej o to nie chodzi, ale mimo to postanowił wyrazić tę myśl głośno, bo wydawała mu się ona dosyć zabawna. I mógł dalej podroczyć się z rybią dziewczyną, wobec której miał nawet kilka głupich pytań, niemniej intrygujących go.
Obrazek
Awatar użytkownika
Hefajstos
Posty: 2001
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:11
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:

Re: Ulice Hanagakury

MG
Fabuła dla Senki: Value of Dango
Opuszczona rudera to opuszczona rudera. Być może Senka oczekiwał czegoś innego, ale dostał dokładnie to co mu obiecano. Miejsce w którym zatrzymała się dziewczyna zdecydowanie nie należało do najbardziej zadbanych. Ta jednak jak trafnie zauważył Senka nie zdawała się tym specjalnie przejmować. Nie dbała nawet o to czy skrzynka na której siada jest zakurzona czy nie. Zwyczajnie usiadła tam, gdzie mogła. Z drugiej strony jak już wywnioskował wcześniej Senka, musiała to być Kunoichi, a ninja przywykli chyba do spędzania czasu w gorszych niż to warunkach. Można by wręcz rzec, że był to swojego rodzaju upgrade względem tego, co można było oczekiwać na niektórych misjach. Gdy zdjęła z siebie płaszcz, nawet Senka nie mógł oderwać od niej wzroku. I to bynajmniej nie dlatego że była pięknością, też nie dlatego że budziła w nim niesmak. Zwyczajnie ciekawiła Senkę - trochę niczym egzotyczne zwierzę w zoo. I nie umknęło to jej uwadze, bo zmarszczyła nieco brwi gdy się jej natarczyie przyglądał. Ale hej - robiła to samo, czyż nie?

Senka postanowił odpowiedzieć na retoryczne pytanie Vritry. A prócz tego oczywiście przed przedstawieniem, musiał rzucić kąśliwą zdaniem dziewczyny uwagą. Na szczęście, jego imię i nazwisko też dostała.-Więc Senka. Chyba lepsze niż olbrzym. Miło cię poznać Senka-Trochę późno na przedstawianie się i uprzejmości, ale z drugiej strony lepiej późno niż wcale. Spojrzenie członkini klany Hoshigaki powędrowała za spojrzeniem Senki, rozglądając się po pomieszczeniu-Bardzo zabawne. To... chwilowa niedyspozycja-Wzruszyła ramionami. Widząc że Senka oferuje jej dango podeszła do niego i odebrała przysmak, pałaszując go szybko ze smakiem-Dzięki olbrzymie. Nie można tak było od razu?-Zapytała gdy zjadła, uśmiechając się do niego przyjaźnie i wskazując na niego patyczkiem.

Koniec końców musieli przejść do interesów. Wniosek Senki był... był. Vritra nie siadała już na skrzyni po zejściu z niej i zjedzeniu dango. Zamiast tego wsparła lewą ręką na biodrze-Oh? Więc chyba powinnam cię poinformować że z kolei ja nie wybieram się do zoo?-Odwdzięczyła się równie uszczypliwą uwagą, wspominając moment w którym to on jej się przyglądał. Uśmiech znikł jej z twarzy i spoważniała.-Jest pan ciężkim przypadkiem panie Arakawa. Nie chce pan podać swojej ceny, a nie znam cię na tyle by dać ci coś, czego faktycznie pragniesz. Jednakże mogą poczynić kilka szybkich przypuszczeń. Jesteś ninją, biorąc pod uwagę twoją sylwetkę, korzystającym bardziej z mięśni niż z jutsu. Budowa twojego ciała i mięśni sugeruje na to że jesteś całkiem twardy. Poza tym, zapewne i silny oraz szybki. Zdecydowanie - ponad przeciętny. Jedyną rzeczą jaką więc mogę ci zaproponować, są zdolności które pozwolą wyciągnąć 100 procent z twojego ciała. Mogę nauczyć cię walczyć w sposób, o którym nie słyszałeś - zapewniam pana o tym, panie Arakawa-Dziewczyna usiadła z powrotem na skrzynii z której wstała by odebrać dango-Dążę do tego, że jeśli tylko chcesz, mogę uczynić cię moim uczniem Senka. Lub, jeśli cię to nie interesuje mogę po prostu oddać ci pieniądze...-Spojrzała w bok-Jak już tylko uporządkuje nieco swoje sprawy i będę je miała-Podrapała się z zakłopotaniem po policzku.
Prowadzone Wątki:
Senka - Se jest, od roku, gdzieś tam
Shogo - Ale nie odpisuje, pewnie nie odpisze, już nigdy...
Mikan - znowu po Jeleniu, się z Daimyo szlaja
Ichigo - Bo się jej rządzić zachciało
YuYuYu - Jest ich trzech i pewnie coś odpierdolą
Jo X Hom - Czy będzie segz? Czy będą z tego dzieci? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi...
Midoro - Flying thunder criminal scam
Hikari - Rendez-vous with Yuri (And Bulldog)
Więcej grzechów nie pamiętam.
Awatar użytkownika
Arakawa Senka
Posty: 45
Rejestracja: 02 cze 2021, 6:18
Ranga: Muryō no ninja
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Ulice Hanagakury

Czy tak miło było go poznać? Właściwie, w Hanagakurze, pewnie tak. Możliwe, że był nawet najmilszą osobą w okolicy, bo przez całe swoje życie nikogo niewinnego nie skrzywdził. No... pomijając czasy wojny, podczas której nie było winnych i niewinnych, a jedynie wrogowie i sojusznicy. Jednak na ile winny był ninja, który po prostu walczył w imię nie swoich ideałów? Według Senki, prawie wcale. Nie odwzajemnił grzecznościowej formułki, bo nie czuł takiej potrzeby. Przemilczał to, pozostając dalej niezręczną w relacjach osobą. Co do samego zakwaterowania Vritry, to nie tak, że Arakawa nie był przyzwyczajony do takich warunków, bo podczas wykonywania misji nocowało się w znacznie gorszych miejscach i warunkach, a już szczególnie w Amegakure, gdzie deszcz był na porządku dziennym, a ciepło ogniska wręcz nie do uświadczenia. Czarnowłosy był bardziej zaskoczony, że tak dziewczyna żyje "na co dzień", a przynajmniej tak mu się wydawało, skoro byli wciąż w Hanagakure no Sato. On wcale bogaty nie był, lecz mimo to stać go było na wynajęcie skromnego mieszkania i utrzymania się, a rybodziewczyna musiała żyć w takiej ruderze? A może po prostu chciała? Nie do końca rozumiał o co chodziło z "chwilową niedyspozycją". Tak, jakby ten dom jeszcze wczoraj miał być w idealnym stanie, a jutro już do niego wróci. Niemniej, Senka nie pokusił się o dalsze komentarze na ten temat. Nie odezwał się też, gdy ponownie został nazwany olbrzymem chociaż rzekomo jego imię miało być lepsze od tego określenia.
Cicho prychnął rozbawiony, gdy Hoshigaki zrozumiała jego skupione na niej spojrzenie. Musiał przyznać, że była całkiem sprytna, szybko łączyła ze sobą wątki, a przynajmniej w obserwacjach innych. Rzeczywiście patrzył na nią nieco tak, jak na ciekawy okaz, którego po prostu nie widział na własne oczy. Tak naprawdę, to widział, ale nigdy z bliska, nigdy nie miał okazji się przyjrzeć i porozmawiać, chociaż... w rozmowie teoretycznie nie powinien wykryć jakiegokolwiek odchylenia od ludzi bez rybich elementów aparycji.
- A szkoda, tam przynajmniej by cię karmili. - może nawet sam Senka by kupił smakołyki, by ją podkarmić? W końcu lubił zwierzęta, nawet bardzo i było to coś, do czego nie lubił się przyznawać. Reigen uważał to za śmieszne, że taki wielki chłop o nieprzyjaznej mordzie lubi kotki i pieski, a Tayu za urocze. I obie te reakcje go wkurzały, więc wolał nie dawać po sobie znać, że fauna go intryguje.
Klimat nagle się zmienił. W sensie, że zmieniła się atmosfera sytuacji, w której się znajdowali. Vritra przestała nazywać go olbrzymem czy Senką, a zaczęła ze sztywnym "Pan Arakawa". Czarnowłosy już wolał, jak mówiła do niego per olbrzym, ale ostatecznie niewiele go obchodziło jak kto go nazywał. Dziwnym była ta powaga, która może miała go przekonać, że dziewczyna nie kłamie i jest w stu procentach godna zaufania. Wysłuchał jej w spokoju, pozwalając rybodziewczynie dokończyć wypowiedź bez wtrącania się. Ponownie wykazała się trafną obserwacją, chociaż ta była nieco mniej imponująca, niż poprzednie. Znacznie bardziej rzeczowa, ale jednak łatwa do dostrzeżenia, bo... Senka to kawał chłopa. Niemniej, nie zawsze takie warunki fizyczne oznaczały, że shinobi rzeczywiście był skupiony bardziej na walce przy wykorzystaniu własnego ciała, niż chakry, a Vritra była całkiem pewna w swojej wypowiedzi.
Śmiać mu się chciało, gdy dziewczyna zaproponowała, że może zostać jej uczniem. I że zna styl walki, o którym on nigdy nie słyszał, a pozwoli mu osiągnąć zupełnie nowy poziom. Cała ta propozycja wydawała się oparta na tym, jak Arakawa wyglądał, więc naturalnie sam przyjrzał się teraz nieco konkretniej swojej potencjalnej sensei. Nie dał po sobie poznać rozbawienia, a jedynie uniósł brew widocznie zaintrygowany. Jak na razie nie miał powodów, aby ufać albo nie ufać swojej rozmówczyni, chociaż sam fakt, że gawędzili dosyć przyjaźnie oznaczał, że w jakimś stopniu dało się ją darzyć zaufaniem. Niemniej, poddawał wątpliwościom propozycję, którą mu zaoferowała. Czy jej małe, drobne ciało rzeczywiście było zdolne do opanowania tajemniczego stylu walki, mającego w pełni korzystać z możliwości ciała? Z drugiej strony... jeżeli nie blefowała, to Senka jak najbardziej był zainteresowany nauką pod jej skrzydłami... a może płetwami? Jakkolwiek śmiesznie nie wyglądałaby sytuacja, w której to on jest tym gorszym, mającym się podporządkować, a ona, ta rybia kruszynka, jest nauczycielką, której ma się słuchać, tak sam Arakawa nie miał z tym problemu. Prawda, było to według niego nieco komediowe, ale nic po za tym. Jak na swój młody wiek, to był wystarczająco dojrzały, aby nie uznać tego za uwłaczające. W skrócie - jego ego i męskość pozostawały nienaruszone.
- Panno Hoshigaki, jest panna ciężkim przypadkiem. Poprzez obserwację wyciągnęła panna wnioski, że moje ciało służy mi do walki, ale nie spełnia swojej roli w pełni. Zaoferowała mi panna naukę stylu, który ma mi w tym pomóc, bo jestem, jak to panna ujęła, "ponadprzeciętny". Jednak, w ujęciu bojowym, panny ciało jest... mizerne. Chyba nie chce mi panna wmówić, że w niej drzemie moc większa, niżeli ta, o którą pannę posądzam. - specjalnie mówił w ten ekscentryczny sposób, który Vritra zastosowała. Brzmiał tak... nie na miejscu, gdy znajdowali się tutaj, w tej brudnej ruderze, w Hanagakurze, zaraz po targowaniu się o dango. Podczas wypowiedzi podniósł się i spokojnym krokiem podszedł do niej, stając naprzeciwko. Nim skończył mówić, gdzieś w połowie, złapał ją za ramię, a dokładniej za biceps, starając się go zmierzyć własną dłonią i spróbować wywnioskować czy rzeczywiście tkwi w niej jakiś potencjał, o który ją nie posądzał. Nie miało to trwać długo, ot pochylił się nad nią, chwycił ją za rękę, mierząc dziewczynę nie tylko dłonią, ale także wzrokiem, a później puścił i odwrócił się, wracając na swoje miejsce. Zasiadł ponownie na skrzynce, opierając oba łokcie o kolana i siedząc w ten wychylony sposób. - Dążę do tego, że ci nie wierzę. Nie wierzę w twoje możliwości. Udowodnij mi, że nie blefujesz, a zostanę twoim uczniem, Vritra. - wrócił do normalnego tonu, chociaż wciąż przedrzeźniał ją w pewnym stopniu. Jasnym już też było, że nie zależało mu tak bardzo na pieniądzach, a znacznie bardziej zaintrygowany był czy dziewczyna mówi prawdę. Bo jeżeli mówiła... to Senka z miłą chęcią zacząłby naukę, gdyby miało mu to pomóc w staniu się silniejszym, a więc i wolniejszym, podążając za jego aktualną filozofią życia.
Obrazek
Awatar użytkownika
Hefajstos
Posty: 2001
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:11
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:

Re: Ulice Hanagakury

MG
Fabuła dla Senki: Value of Dango
Słysząc uwagę Senki, Vritrę na chwilę zamurowało, by po chwili złapała się za boki, śmiejąc się mocno z jego słów. Po chwili otarła łezkę z oka-Masz racje, zdecydowanie by mnie tam nakarmiono. Nie przehandlowałabym jednak swojej wolności, za wyżywienie-Przyłożyła palec do brody i przechyliła głowę-Powiedzmy-Ściągnęła nieco brwi, zastanawiając się nad czymś. W każdym razie niewątpliwie uwaga Senki ją rozbawiła, więc i atmosfera zrobiła się nieco lepsza, chyba. No z reguły śmiech sprawia że atmosfera staje się nieco lepszą. No ale biznes biznesem, więc dość szybko śmiech ustąpił powadze i rozmawianiu o tym, co też Vritra mogła Sence zaoferować. Ale z nim to nie te numery. Przyglądając się dziewczynie, nie bardzo widział w niej materiał na nauczycielkę, bo nie widział w niej siły, którą widział w sobie. I chociaż wizja nauczycielki o takiej posturze był nieco komiczny - zwłaszcza w zestawieniu z potencjalnym uczniem będącym olbrzymem - to jednak było to coś co Senka był w stanie zaakceptować. A to się chwaliło, bo jeśli czyjaś duma i ego mogła ucierpieć z tak błahego powodu, to od samego początku ta duma była gówno warta.

Senka podszedł do Vritry i złapał ją za biceps. Nie opierała się. Czuł jednak że jej ramię było mięciutkie. Czuł rzecz jasna, że ta jakieś mięśnie tam miała, ale nie czuł by były jakoś specjalnie znacząco. Nie to co te jego no nie? Kiedy się odsunął i dokończył swoją myśl, Vritra westchnęła.-Jak większość. To chyba dobrze-Spojrzała gdzieś w bok, zamyślona-Udowodnić co?-Podrapała się po głowie krzywiąc lekko-Walką na przykład? Nie będę z tobą walczyła Senka. Nie jestem w dostatecznie luksusowej sytuacji by móc marnować moje siły na coś takiego-Znów westchnęła, zastanawiając się nad satysfakcjonującym Senkę rozwiązaniem-Możemy się ścigać, możemy się siłować, chociaż to drugie będzie zbyt obciążające a pierwsze może zwrócić uwagę nie odpowiednich ludzi.-Skrzyżowała ręce na piersi i postukała się palcem po ramieniu-Możesz też towarzyszyć mi w... małych porządkach. Wtedy zdecydowanie zobaczysz moją siłę, nie gwarantuję jednak bezpieczeństwa. Chociaż sam proces i tak pewnie uczyni cię silniejszym...-Mruknęła i złapała się za głowę-Argh-Chyba zirytowała się sytuacją-Dobra, cokolwiek. Niech będzie po twojemu Senka. Chcesz walczyć, możemy nawet walczyć. Wybierz sposób który cię najbardziej satysfakcjonuje i miejmy to już za sobą. Handlowanie z tobą przyprawia mnie o ból głowy-Pomasowała nasadę nosa, ewidentnie zirytowana.
Prowadzone Wątki:
Senka - Se jest, od roku, gdzieś tam
Shogo - Ale nie odpisuje, pewnie nie odpisze, już nigdy...
Mikan - znowu po Jeleniu, się z Daimyo szlaja
Ichigo - Bo się jej rządzić zachciało
YuYuYu - Jest ich trzech i pewnie coś odpierdolą
Jo X Hom - Czy będzie segz? Czy będą z tego dzieci? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi...
Midoro - Flying thunder criminal scam
Hikari - Rendez-vous with Yuri (And Bulldog)
Więcej grzechów nie pamiętam.
Awatar użytkownika
Arakawa Senka
Posty: 45
Rejestracja: 02 cze 2021, 6:18
Ranga: Muryō no ninja
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Ulice Hanagakury

Jakie to dziwne uczucie, gdy się kogoś rozbawi. Kiedy ostatnio Senka doprowadził kogoś do śmiechu? Doskonale pamiętał szczęśliwe chwile z Tayu, ale... od jej śmierci nikt się nie śmiał. Nikt przy nim, nikt przez niego, nikt z nim. I jemu też nie było do śmiechu, bo Hanagakura, chociaż była miejscem nadzwyczaj luźnym, tak niekoniecznie zabawnym. Zbyt dużo osobistości chętnych do przetestowania łaskotek między żebrami nożem. Jakoś tak... zrobiło mu się ciepło, przyjemnie, ale jego zmęczone oczy niczego nie wyraziły, podobnie jak usta, które zaciśnięte były w prostą, niewyrażającą emocji linię. Najwyższy stopień rozbawienia jaki osiągnął Arakawa od śmierci narzeczonej, to prychnięcia. Ciche i krótkie. Teraz również prychnął rozbawiony zawahaniem Vritry. Wolność wolnością, ale kiedy głód odbiera rozum... wtedy nie myśli się perspektywicznie i sam Senka przehandlowałby wolność za pełny żołądek. Całe szczęście nie musiał wybierać w granicach takich skrajności.
Tak jak się spodziewał - nie była zbyt twarda. Jej biceps był mięciutki, jakby niewiele siły w nim drzemało, chociaż jakaś tam z pewnością. Nie chciał dać po sobie tego poznać, ale też ciekawiło go czy jej skóra w dotyku jest normalna czy... taka bardziej rybia. Wydawała się być dosyć zwyczajna, co go nieco rozczarowało. Liczył na coś więcej. Hoshigaki zdecydowanie była dla niego intrygującym okazem, ale była też człowiekiem i kobietą, więc... nie mógł sobie pozwolić na wszystko. Nie bez tworzenia problemów. Tak czy siak, dziewczyna raczej spodziewała się takiej reakcji, w której Senka podważa jej możliwości. Jeżeli tylko nie blefowała, to zdecydowanym atutem było wyglądanie jak... kruszynka. Wielka moc w malutkim ciele z pewnością zaskakiwała nieszczęśników, którzy postanowili zaszkodzić rybodziewczynie. Arakawa... cóż, raczej jasno wskazywał swoją osobą, że lepiej nie wchodzić w zasięg jego rąk. To również miało swoje zalety, bo mało kto go zaczepiał, a więc żył spokojniejszy o bijatyki ze zwyczajną hołotą.
Kwestia udowodnienia siły Vritry okazała się bardziej problematyczna, niżeli czarnowłosy zakładał. Wiedział, że zaraz zaproponuje jakiś sparing i zanim jeszcze zdążyła powiedzieć, że do walki nie dojdzie, to Senka już pokiwał głową na boki, zaprzeczając. Nie miał zamiaru się z nią bić. Tak jak powiedziała - za duży był to wysiłek, ale też pewne ryzyko. Arakawa mimo tego, że lubił walczyć, to nie lubił robić tego bezsensownie, a teraz... teraz sparing wydawał mu się pozbawiony sensu. W końcu istniało tyle innych sposobów, za pomocą których mogła mu zaprezentować, że jest silna. Mogłaby chociaż wziąć jakiś głaz, podnieść go nad głowę i przejść się z nim kawałek. Tyle wystarczyłoby, żeby Senka mógł w spokoju określić jej siłę fizyczną, szybkość i wytrzymałość. Ale nie, panna Hoshigaki postanowiła zaproponować wyścig, a nawet siłowanie się, na co czarnowłosy zareagował minimalnym uśmiechem. Brzmiało to tak dziecinnie, jakby mieli urządzić sobie zawody, w których Arakawa nie wierzy, że dziewczyna, bo jest dziewczyną, może być silna. A ona miała mu udowodnić jak bardzo się myli. Ponownie prychnął rozbawiony, gdy właściwie nic nie mówiąc znów zirytował Vritrę tym, jak niekomfortową był osobą w relacjach. A szczególnie w targowaniu się. Wyprostował się, chociaż wciąż siedział na skrzynce i splótł ręce na piersi. Chwilę milczał, jakby się zastanawiał, ale tak naprawdę myślał czy istnieje w nim wystarczająco dużo motywacji, aby spróbować dowiedzieć się czym są "małe porządki", o których Hoshigaki mówiła.
- Z pewnością nie będziemy się bić. - oznajmił na start, by nie było wątpliwości. - W najgorszym przypadku, obiję ci mordę i stracę na tym czas oraz dwie kulki dango. W najlepszym przypadku ty mi obijesz mordę, ale udowodnisz swoją siłę. Obie opcje mnie nie zadowalają. - nie chciało już mu się tłumaczyć czemu ściganie i siłowanie się to nie są najlepsze sposoby na ocenę możliwości fizycznych, więc przemilczał tę sprawę. Przy okazji oszczędził sobie organizowania zawodów sportowych tak, jakby byli dziećmi.
- Potowarzyszę ci w tych porządkach. - oznajmił i ciężko westchnął, niekoniecznie zadowolony ze swojej decyzji. Z jednej strony... ciekaw był co dziewczyna potrafi i co ma na myśli, ale z drugiej zwyczajnie mu się nie chciało tracić czasu i sił, by coś tam z nią robić. Właściwie to nie zamierzał nic robić, bo Hoshigaki jasno użyła słów "potowarzyszyć", a więc w jego kwestii nie leżało cokolwiek, niż bycie w pobliżu i patrzenie. Na tyle wysiłku, ledwo-ledwo, ale znalazł motywację. Domyślał się, że chodziło o wyeliminowanie kogoś, bo inaczej nie wspomniałaby, że nie gwarantuje mu bezpieczeństwa. Nie musiała. - I ja tobie też nie gwarantuję. - rzucił na koniec, aby było jasne, iż jest tam w roli obserwatora, a nie jakiejkolwiek pomocy czy współpracy. Ona niech dba o siebie, a on zadba o siebie, by nic mu się nie stało, gdy będzie ją oglądał w akcji. Jego "usługi" kosztowały, wiec nie zamierzał nawet kiwnąć palcem tak długo, jak to nie będzie naprawdę konieczne. Albo jeżeli nie oznajmi mu, że coś na tym zyska. W końcu pewnie te "porządki" były metodą, aby zarobić pieniądze. Ponownie westchnął, wciąż niezbyt usatysfakcjonowany obrotem sytuacji. Powiedział, więc teraz stanowczo obstawał przy swojej decyzji. Podniósł się ze skrzyni, otrzepując tyłek z kurzu. Nie przeszkadzało mu, gdy sam się brudził, ale nie lubił brudzić swojego ubrania. Może nie wyglądał na takiego, ale lubił się dobrze ubierać i dbać o swoją garderobę, chociaż była ona wyjątkowo skromna i jednak nastawiona na praktyczność, niż estetykę. Cóż, nie był najbogatszy, toteż nie mógł sobie pozwolić na zapierające dech w piersiach kreacje. Nie mógł sobie na nie pozwolić też dlatego, że był shinobim i to żyjącym w Hanagakurze. Tutaj obnoszenie się z majątkiem nie należało do najrozsądniejszych.
- Jak jesz rybę to jest to normalne czy już kanibalizm? - wypalił, patrząc na nią zupełnie poważnie, wręcz wwiercając się swoim ametystowym spojrzeniem w jej drobną osóbkę. Rzeczywiście miał taką myśl mniej-więcej od momentu, w którym tylko zdjęła kaptur z głowy. W końcu zaczepiła go jak on jadł rybę i poprosiła o dango, mając w pamięci, że potrzebuje pożywnego posiłku, bo walczy, jak twierdziła, za pomocą ciała. A może po prostu jej wątłe ciało wcale nie potrzebowało tyle energii, co "olbrzym" Arakawa? Może.
Obrazek
Awatar użytkownika
Hefajstos
Posty: 2001
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:11
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:

Re: Ulice Hanagakury

MG
Fabuła dla Senki: Value of Dango
Śmiech to zdrowie jak to mawiają, więc dobrze jest się czasami pośmiać. Kto wie, może nadejdzie taki czas, kiedy i Senka zrzuci tą pozbawioną emocji maskę i będzie mógł zareagować na otaczające go wydarzenia w nieco żywszy sposób? Kto wie, może po prostu Vritra nie była - lub jeszcze nie była - odpowiednią osobą by Senka mógł sobie pozwolić przy niej na tyle luzu? Cokolwiek siedziało w głowie Senki, sprawiało że przypominał swoją ekspresją marionetki kuglarzy. No dobra, może nie do końca ale na pewno pojawili by się tacy którzy by stwierdzili że bliżej mu do takowej, niż do człowieka. Natomiast Vritra zdawała się nie przypominać ryby w każdym aspekcie co chyba rozczarowywało Senkę. Jej ręka bowiem zdawała się całkiem normalna - gdyby nie te nienormalne części. Warto zaznaczyć również że Vritra mimo swojego wyglądu, nie waliła śledziem. Ani żadną inną rybą.

Pozostawała wciąż kwestia ustalenia prawdomówności Vritry, polegająca na naocznym zweryfikowaniu jej siły. Zaproponowane jednak przez dziewczynę rozwiązania, nie bardzo zadowoliły Senkę. W większości przynajmniej. Nie planował się on z Vritrą bić i to nawet z całkiem podobnych powodów. Jednak również pozostałe rozwiązania nie były czymś co Senkę jakkolwiek ustawiało. Poza jednym. Jednym które... no było. Słuchając uwag Senki co do kwestii walki, Vritra zadowolona skinęła głową, ponieważ też nie chciała się bić. No i ostatecznie Senka zdecydował się towarzyszyć dziewczynie w jej zajęciu. Co jasno też pokazywało że Senka musiał się cholernie nudzić. Hej, poznał dziewczynę z godzinę? Temu. Pewnie mniej. W tym czasie poczłapał za nią przez część miasta, oddał jej dango a teraz planował jeszcze włóczyć się z nią dalej i brać udział - jako obserwator, ale jednak - w całkiem niebezpiecznym przedsięwzięciu. Czy to Senka był aż tak znudzony, czy Vritra aż tak ciekawa? Jakkolwiek było, stawiało to Senkę w świetle znudzonego dziwaka. Ale Vritra nie była lepsza, mieszając nowo poznanego niezbyt miłego typa, w swoje prywatne sprawy. No dwójka dziwaków. Może właśnie to sprawiało, że doszło do tak kuriozalnej sytuacji i że całkiem nieźle się ze sobą dogadywali?

Vritra uśmiechnęła się słysząc że ten jej potowarzyszy-Mówił ci ktoś już że jesteś dziwny? Nie wiesz w co się pakujesz, a mimo to zgodziłeś się ze mną pójść. Co jeśli planuje zamach na kogoś wysoko postawionego? Nawet jako obserwator, ludzie mogą posądzić cię o współudział-Podeszła do śpiwora i podniosła płaszcz-Dzisiaj mam w planach pozbyć się jednego upierdliwego człowieka i jego kolegów, będziesz jednak w stanie dostrzec wtedy że nie rzucam słów na wiatr-Podeszła bliżej niego i klepnęła go w lędźwie, zarzucając na siebie płaszcz. Jej twarz znów zniknęła ukryta w cieniu-Moi przeciwnicy to naprawdę silni i niebezpieczni ludzie Senka. Jeśli będziesz ze mną powinnam obronić cię przed większością niebezpieczeństw, jednak jeśli nie będziesz usatysfakcjonowany a nasze drogi się rozejdą, możesz znaleźć się na ich celowniku. Póki nie posprzątam, byłbyś zagrożony, najlepiej więc jeśli użyjesz Henge-Mruknęła coś pod nosem-Chociaż lepiej dla mnie jak tego nie zrobisz-I ruszyła do wyjścia.

Vritra słysząc pytanie Senki spojrzała na niego spod kaptura, jednak zdecydowanie nie mógł przebić ciemności wzrokiem, by ocenić jaki wyraz twarzy przybrała.-Normalne. Nie jestem rybą Senka. Chociaż muszę przyznać że to niekomfortowe kiedy jesz coś, z czym dzielisz pewne wspólne cechy-Westchnęła-Jeśli masz jakieś pytania to dobry moment by je zadać. Postaram się na nie odpowiedzieć najlepiej jak potrafię... nawet na te głupie-Tutaj miała na myśli pytanie o jedzenie ryby. Było głupie.
Prowadzone Wątki:
Senka - Se jest, od roku, gdzieś tam
Shogo - Ale nie odpisuje, pewnie nie odpisze, już nigdy...
Mikan - znowu po Jeleniu, się z Daimyo szlaja
Ichigo - Bo się jej rządzić zachciało
YuYuYu - Jest ich trzech i pewnie coś odpierdolą
Jo X Hom - Czy będzie segz? Czy będą z tego dzieci? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi...
Midoro - Flying thunder criminal scam
Hikari - Rendez-vous with Yuri (And Bulldog)
Więcej grzechów nie pamiętam.
Awatar użytkownika
Arakawa Senka
Posty: 45
Rejestracja: 02 cze 2021, 6:18
Ranga: Muryō no ninja
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Ulice Hanagakury

Problem z Senką polegał na tym, że... on nie miał żadnej maski. On był po prostu takim mało ekspresywnym typem, któremu z rzadka zdarzało się roześmiać, uśmiechnąć czy zrobić zaskoczoną minę, ale zaraz po tym wracał do swego nijakiego wyrazu twarzy. Teraz nie śmiał się nie dlatego, że nie chciał. Powstrzymywanie się byłoby głupie, gdy pragnęło się wolności. Wolności także od takich barier. Zatem dlaczego nie potrafił wesoło się zaśmiać? Należało mieć w pamięci, że od Największej Wojny minęło niewiele czasu, a Arakawa, pomimo swojego szorstkiego charakteru, był tylko człowiekiem. Tak samo zdolnym kochać i nienawidzić. Rzadko mówił co czuje, bo rzadko czuł taką potrzebę, ale jeżeli ktoś by go zapytał czy kochał Tayu, to odparłby bez zawahania. Była w końcu jego narzeczoną i pierwszym człowiekiem, który nie traktował go jak zagubione, duże dziecko. Kochał też Reigena, mimo że ten nie zastępował mu żadnego z rodziców, pragnąc tylko by Senka się usamodzielnił i wypierdalał z jego utrzymania. Jednak nawet i z nim relacja z czasem się ociepliła, a czarnowłosy go pokochał jako jedynego członka rodziny. Kochał też Ryujiego, jak przyjaciela, mimo że ten zdawał się próbować akurat zastąpić mu ojca. Strażnik, mimo braku pokrewieństwa, jako jedyny próbował "naprostować" Senkę, by ten nie popadł w spiralę bycia... nikim, bezużytecznym elementem społeczeństwa, który swą osobą nie wnosił nic, oprócz zniszczenia. I wszystkich tych, których darzył jakimś uczuciem, stracił. Z rozpaczą radził sobie tak, jak potrafił. Nieszablonowy charakter pozwalał mu na nieszablonowe przeżywanie żałoby. Z wierzchu nie było widać po nim wielkiej różnicy, ale był jednak tym typowym, złamanym mieszkańcem Amegakure no Sato. Jego żal nie objawiał się w płaczu, agresji czy depresji, a poprzez dziwnie spożytkowany gniew. Nie używał go, by napędzać swoją zemstę, ale korzystał z niego, by napędzać nienawiść. Konkretnie - nienawiść wobec służalczości. Wszyscy jego bliscy zginęli, bo walczyli za Amegakure. Nikt nie myślał o swoim, własnym, personalnym dobru. Każdy miał idee, które stawiał ponad wszystko. Ponad siebie. I gdzie ich to zaprowadziło? Do grobu. Wszystkich, oprócz niego, chociaż i on został ciężko ranny, mając nadzieję, że umrze i nie będzie musiał zmagać się z pustym, pozbawionym motywacji życiem. A jednak nie, przeklęty silny organizm, który zawsze potrafił się wykaraskać z najgorszych ran i chorób.
Zuchwałe było założenie, że Senka miał jakiekolwiek plany. Od zawsze cechował go brak motywacji, brak życiowych celów, brak marzeń, zatem i brak działań wobec dążenia do czegoś. Miał więc bardzo dużo czasu, a planów... no, żadnych. Właściwie, jego jedynym "planem" było nie zdechnąć jak ścierwo i tyle. Jeżeli miał umierać, to chociaż w jakiś godny sposób. Tak czy siak, nie miał nic lepszego do roboty, niż powłóczyć się za kimś, kto go ciekawił. Ciekawił nie tylko w kwestii ekstrawaganckiego wyglądu, nacechowanego cechami ryb, ale także w kwestii charakteru, umiejętności i... powodu. Powodu, dla którego Vritra uznała, że słuszną ceną za dango jest nauka jakiejś niezwykłej techniki walki. I to zaraz po tym, jak sama stwierdziła, że cena trzech kulek z mąki ryżowej nie jest zatrważająca. Również chodziło o powód, dla którego wybrała konkretnie Senkę do zaczepienia, o powód dla którego żyła w tej ruderze, o powód... dla którego w ogóle żyła.
- Mówił. - odparł na kolejne retoryczne pytanie Hoshigaki. Słyszał niejednokrotnie że jest irytujący, dziwny, głupi, tępy, duży, wredny, chamski, wkurwiający i tak dalej, i tak dalej. Nasłuchał się na swój temat wielu epitetów, więc niewiele epitetów było w stanie go zaskoczyć. - Ty dopiero jesteś dziwna w takim razie. - odbił piłeczkę, spoglądając na Vritrę z drobnym, cwaniackim uśmiechem. - Zabierać takiego dziwaka jak ja na eliminację kogoś ważnego? Postradałaś zmysły? - teraz to on pytał retorycznie, wskazując na jednostronność jej wypowiedzi. Tak, jakby to tylko on był tutaj dziwny. Oboje siebie nie znali, a oboje jakoś ze sobą współpracowali, mieszając się w nieswoje sprawy coraz bardziej i bardziej. I nikomu to nie przeszkadzało. No, a przynajmniej Sence, bo nie wiedział co tkwiło w głowie rybodziewczyny.
Uniósł brew, patrząc dziwnie na Vritrę, gdy informowała go o zagrożeniach, jakie mogą na niego czekać, gdy wyruszy wraz z nią. Nie zareagował na klepnięcie, ot stał tak samo prosto jak wcześniej, zaczynając się powoli zastanawiać czy przypadkiem Hoshigaki nie polubiła go "klepać" - czy to po klatce, czy po plecach. Niemniej, nic z tych myśli nie wyraził, bo miał zamiar nawiązać do innego spostrzeżenia.
- Może cię rozczaruję, ale nie mam zamiaru iść z tobą tam pod rękę. - zaczął, wytykając dziewczynie w sarkastyczny sposób śmiałe założenie. - Zachowam dystans i będę patrzył z daleka. Nie mieszam się w to, więc po prostu odwal dobrą robotę, żeby mnie nikt nie ścigał. Dzięki. - wyjaśnił, rozwiewając wątpliwości co do ich wspólnej "misji". Chyba nie myślała, że będą sobie szli tam ramię w ramię tak, jak do jej zniszczonego domu? Nie zamierzał też dotrzymywać jej tempa, a jedynie obserwować z daleka. Po to właśnie tam szedł - by patrzeć i nic więcej. Był jednak gotowy na to, że ktoś może go zaatakować. Albo na to, że Vritra nie podoła zadaniu. W takim wypadku uciekłby, chyba że przypadkiem dowiedziałby się coś więcej o zleceniu, co mogłoby go przekonać, by dokończyć je za Hoshigaki. Właściwie zamierzał uciekać od każdego problemu, jaki napotkałby podczas przyglądania się zdolnościom dziewczyny, bo to nie jego sprawa, nie jego problemy i nie jego, potencjalne, zyski z rozwiązywania ich. Zatem nie przewidywał angażowania się w jakikolwiek konflikt. O ile nie zostanie do tego zmuszony w jakiś sposób. - Urocze, że się tak o mnie martwisz. - mruknął jeszcze specjalnie, by się z nią podroczyć trochę. W końcu... gdyby się nie martwiła, to nie informowałaby go o tych wszystkich niebezpieczeństwach jakie się wiążą z towarzyszeniem jej w sprzątnięciu jakiegoś dupka i jego kolegów.
Płaszcz... coś z nim było nie tak. Arakawa był już niemal pewien, że ten kaptur nie jest takim zwyczajnym kapturem. Albo i cały płaszcz. Nienaturalnie nieprzenikniony cień był więcej niż wystarczającym sygnałem do takiej dedukcji. Całkiem rozsądnym było ukrywanie się, gdy w pobliżu mogły znajdować się cele do wyeliminowania, toteż Senka poniekąd rozumiał ekscentryczną ostrożność Vritry. Poniekąd. On sam włożył ręce w kieszenie i z zadowoleniem wysłuchał odpowiedzi na swoje, jak się okazało, głupie pytanie. Okazało się dla panienki z Hoshigakich, nie dla czarnowłosego, bo on uważał to za całkiem rzeczowe pytanie, które uderzało w sprawy moralne. Jego spojrzenie nie zmniejszyło intensywności i wciąż pozostało wlepione w dziewczynę, mimo że nie widział jej twarzy. Patrzył jednak na nią wciąż tak, jakby widział przynajmniej jej oczy. Mimo że i one pozostały skryte w cieniu.
- Spokojnie, o odpowiedź na mądre pytania i tak cię nie posądzam. - rzucił wrednie, wzruszając ramionami i przenosząc wzrok na wyjście z budynku. "Wyjście", bo wyjść tak naprawdę było wiele - można było nawet wyfrunąć, gdyby się chciało. Nie uzasadnił swojego chamskiego komentarza, a jedynie odchrząknął, zbierając w myślach kolejne pytania. Oczywiście jego słowa były dlatego nieprzyjemne, że Vritra sama uznała jego pytanie za głupie, więc Senka, niewiele myśląc, próbował się odpłacić pięknym za nadobne, wyciskając z siebie kąśliwy komentarz. A że był dziwnym typem, cynicznym, sarkastycznym, nonszalanckim, ale też luźnym, to nie widział problemu w takich słowach. Po prostu je wypowiedział, nie dbając o resztę. A z pewnością nie dbając o uczucia dziewczyny. - Masz skrzela? Umiesz oddychać pod wodą? A może masz błony między palcami u stóp, żeby lepiej pływać? A może masz płetwę grzbietową? - zadając ostatnie pytanie przejechał ręką po jej plecach, starając się szybko i własnoręcznie uzyskać odpowiedź. Niemniej, widać było, że Arakawa ma jakąś wiedzę na temat świata zwierząt i po prostu testował na ile dziewczyna jest człowiekiem, a na ile jakimś zwierzęciem typu ryba. Bo może była bardziej płazem. Wbrew temu co mówił, na razie zamierzał trzymać się blisko niej, a przynajmniej do momentu, w którym nie zbliżą się do jej celów. Wtedy zrobiłby to, co mówił - zachował dystans, aby spokojnie obserwować z bezpiecznej odległości nie wchodząc nikomu w drogę, ani nie rzucając się za bardzo w oczy. Na ile to oczywiście było możliwe.
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Hanagakure no Sato”