► Pokaż Spoiler | daily racoon
Ludzie z jakiegoś powodu nazywali się pieszczotliwie kwiatuszkami, stokroteczkami czy innymi tulipankami - co więcej, uważali to za miłe i fajne. Co więc złego było w kaktusie? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi.
-
Nie rozumiem twojej niechęci do roślin, serio. - stwierdziła po chwili zastanowienia, po czym wzruszyła lekko ramionami. Czy jego negatywne nastawienie do zieleni wywodziło się z miejsca, z jakiego pochodził? Ha, czyli przyrównanie do kaktusa miało większy sens, niż na początku jej się wydawało!
Zważywszy na klan z jakiego się wywodziła, który wolne chwile spędzał na grzebaniu w ziemi i przesadzaniu sadzonek z jednej grządki do drugiej, słowa Hitoshiego wydały jej się nawet zabawne; chcąc nie chcąc, Yamanaka byli kojarzeni z ogrodnictwem, w tym również z roślinami doniczkowymi. Kwestią czasu było to, by posiadłość klanowa jaką zamieszkiwali na terenie Sakuragakure zaczęła wyróżniać się na tle innych; większość roślinności została już posadzona, teraz tylko trzeba było czekać na wiosnę, aż wszystko rozkwitnie w pełni.
-
Że co? Że ja? - uniosła lekko brwi, wypierając się bezczelnym, fałszywym oskarżeniom. -
To są chamskie pomówienia. Nie narzekałam, a przynajmniej tym razem.- dodała, zakładając dłonie na klatkę piersiową.
-
Sknerus.- mruknęła nieco ciszej, bardziej do siebie niż do niego. Wyglądało na to, że nici z darmowej fajki. Serio będzie musiała zaopatrzyć się w całą paczkę, żeby wypalić
pół jednego papierosa? To tylko jednorazowa zachcianka i raczej wątpliwe, by ponownie miała na to ochotę. Najpewniej przejdzie jej szybko i kompletnie o tym zapomni, gdy tylko wróci do domu.
Kiedy wspomniała o Nezuko, na jej twarzy pojawił się mimowolny, niewielki uśmiech. Co prawda spędziły ze sobą niewiele czasu i najpewniej już nigdy się nie zobaczą, mimo to dziewczynka zrobiła na niej dobre wrażenie i samym swoim zachowaniem poprawiła jej humor. Dobrze było spotkać kogoś, na kim wojna nie zdołała odcisnąć piętna.
-
Pokazałam jej, w jaki sposób manipulować zasięgiem. Jak na kogoś niezwiązanego z życiem shinobi, była całkiem pojętna i szybko to ogarnęła. - przyznała się.
Poszło jej to znacznie sprawniej niż mi, gdy byłam w jej wieku...- przemknęło jej przez myśl.
W krótkiej lekcji jakiej udzieliła dziewczynce, raczej nie miała głębszego celu jak chociażby zwerbowanie jej do Akademii Shinobi w Sakurze; zdawała sobie sprawę z przydatności i korzyści, jakie wynikały z posiadania zmysłu sensorycznego i tylko dlatego pokazała Nezuko, w jaki sposób lepiej wykorzystać to, czym została obdarowana.
-
Na jej własny użytek powinno jej wystarczyć. Nie podsuwałam jej pomysłu rozpoczęcia nauki w Akademii shinobi. - dodała. -
Jeżeli nie musi... jest tyle lepszych rzeczy, którymi można się zająć.
Po Wojnie prestiż ich profesji uległ znacznemu pogorszeniu. Ludzie słusznie obwiniali ich o kataklizmy i piekło, jakie rozpętało się na Starym Kontynencie - patrzono na nich ze znacznie większą dozą niepewności. O ile w Ukrytych Wioskach nie było to aż tak odczuwalne, tak poza ich granicami było zupełnie inaczej. Po co cywil miałby chcieć pakować się w to z własnej woli?
-
Swoją drogą, Rie jest coś za spokojna. Mam nadzieję, że nie planuje potajemnie czegoś wielkiego... jakiegoś ogromnego zrzutu ulotek z dachu Kage. Nie chciałabym musieć tłumaczyć się przed radą wioski.- mruknęła.