Kiedy pojawiła się w posiadłości, domownicy już spali... albo byli poza domem. W nocy różne rzeczy można robić, począwszy od imprezowania do baru do baru, na przesiadywaniu w bibliotece kończąc. Nieszczególnie ingerowała w życie prywatne członków rodziny, dopóki swoimi działaniami nie naruszali dobrego imienia klanu w sposób karygodny. Ufała swoim krewnym, a oni ufali jej... a przynajmniej miała takie nadzieje.
Po cichu weszła do budynku, starając się nie obudzić tych, którzy za nocną uciechę uznawali głęboki, smaczny sen. Pierwsze co zrobiła, to udała się do swojego pokoju - niewielkiego pomieszczenia na poddaszu, które osoby cierpiące na klaustrofobie mogło przyprawiać o dreszcze i niepokój. Nieszczególnie przeszkadzało jej, że sypialnia jest mikroskopijna; wszak niewiele czasu tu spędzała, a wszelkie sprawy związane z klanem, rozmowy, czy wypełnianie dokumentacji odbywało się w innym, znacznie przyjaźniejszym i bardziej oficjalnym pomieszczeniu. Sypialnia była jej, a mikroskopijna wielkość dawała poczucie przytulności - niczego więcej nie było jej trzeba. W kąt zrzuciła całe osprzętowanie, by ruszyć do łazienki, gdzie zamierzała wziąć prysznic. Dopiero wtedy przebrała się w coś wygodniejszego i padła nieprzytomna na łóżko, zasypiając właściwie od razu.
Gdy otworzyła oczy, zdała sobie sprawę, że jej oddech jest ciężki i nieregularny. Leżała w bezruchu ze wzrokiem wbitym w sufit, dając sobie chwilę na umiarowienie oddechu i opanowanie natłoku tych dziwnych, nieznanych dotąd emocji, które spadły na nią jak grom z jasnego nieba. Choć leżała we własnym łóżku, a jej bezpieczeństwo nie było już zagrożone, czuła ogarniający ją żal, że powróciła do szarej, smutnej rzeczywistości. Sen, jaki nawiedził jej tej nocy był realistyczny, jakby były to prawdziwe, możliwe do spełnienia pragnienia, a nie strefa jej wybujałej fantazji, o którą ona sama nie śmiała się podejrzewać.
Nie bądź naiwna, im więcej rzeczy będziesz sobie wyobrażać, tym zderzenie się z rzeczywistością będzie bardziej bolesne.
Cicho westchnęła i podniosła się do pozycji siedzącej, spoglądając w stronę niewielkiego okna, które wychodziło na wewnętrzny dziedziniec. Świt. Powoli podniosła się, by zająć najważniejszymi, niecierpiącymi zwłoki rzeczami. Efekt zażycia pigułki żywnościowej dawał się jej we znaki - pomimo solidnego, nieprzerwanego snu, wciąż czuła zmęczenie organizmu, które przeważnie utrzymywało się jeszcze dwa, trzy dni. Do jej uszu dobiegło pukanie; jej sensor wyczuł jedną z mieszkanek posiadłości.
-
Proszę!- odezwała się. I tak już nie zaśnie, więc powrót do łóżka nie wchodził w grę. -
Ah, tak... misja, na którą wysłała nas Rada zeszła nieco dłużej, niż zakładaliśmy. Przepraszam, nie chciałam Cię obudzić. - odpowiedziała, sięgając dłonią po kopertę, którą przyniosła kobieta. List, ze stolicy? Miała nadzieję, że to nic ważnego - wszak nadawca czekał z miesiąc na odpowiedź. Nezuko? Hm... czyżby chciała pochwalić się rozwinięciem umiejętności sensorycznych? Jej twarz rozpromieniła się, gdy usłyszała, że został przygotowany dla niej posiłek.
-
Dziękuję, Inori-san. Jesteś aniołem. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła. - obdarzyła ją szerokim uśmiechem. Bez większego zastanowienia ruszyła w stronę jadalni, w międzyczasie otwierając kopertę. Pierwsze zdanie jakie rozpoczynało list sprawiło, że stanęła w miejscu, kompletnie zapominając o posiłku, całą swoją uwagę poświęcając listowi. Niepokojąca treść listu sprawiła, że zamiast do jadalni, skierowała się do pokoju biurowego, gdzie zasiadła za blatem i sięgając po pergamin, wzięła głębszy wdech. Gdyby mogła, najchętniej ruszyłaby do stolicy natychmiast - była jednak świadoma swojego stanu i tego, że podróż zajęłaby znacznie więcej czasu niż normalnie.
Nezuko-chan.
Na wstępie przepraszam Cię za brak szybkiej odpowiedzi. Z dniem, gdy twój list dotarł do Sakuragakure, wyruszaliśmy na misję, która z powodu pewnych komplikacji znacznie się przedłużyła. Wiadomość od Ciebie napawa mnie niepokojem i niestety, choć bardzo bym tego chciała, na odległość nie potrafię Ci pomóc. Mój stan fizyczny nie pozwoli mi na podróż do stolicy w ciągu najbliższych kilku dni - chciałabym, żebyście wraz z rodzicami odwiedzili mnie w Sakuragakure. Twoje umiejętności to nie powód do wstydu, a do dumy - niewiele osób potrafi opanować je samodzielnie i to w tak młodym wieku. Jeżeli potrzebujesz mojego wsparcia w rozmowie z rodzicami, możesz na nie liczyć.
List wysyłam natychmiast - poproszę doręczyciela o zaczekanie na was, żeby w bezpieczny sposób eskortować Was do Wioski.
Strach to normalna i naturalna emocja, więc pisanie, żebyś się nie bała jest bezcelowe. Zapewniam Cię jednak, że sobie z tym poradzimy.
Zamknęła kopertę za pomocą wosku, który przystemplowała symbolem swojego klanu. Napisała jeszcze drugi list, tym razem skierowany do rodziców Nezuko, w którym zapraszała ich do odwiedzin Wioski. Kiedy oba listy były gotowe, za pomocą telepatii wezwała jednego z krewnych i poprosiła go o dostarczenie listu w trybie natychmiastowym oraz bezpieczne dostarczenie rodziny do Wioski; dodała, że po południu idzie do Siedziby Kage, wobec tego zajmie się wszystkimi formalnościami. Gdy chłopak odmeldował gotowość, Aiko odprowadziła go wzorkiem - najchętniej sama udałaby się do stolicy natychmiast, jednak zmęczenie dawało jej jasny sygnał, że nie jest do tego gotowa. Jedyne, co mogła zrobić, to zjeść przygotowane przez Inori śniadanie, oraz sporządzić szczegółowy raport, który miała dostarczyć do Siedziby Kage.
Raport postanowiła podzielić na kilka części. W pierwszej z nich uwzględniła kryjówki, które mijali po drodze do Sabaku no Kuni. Dzięki technice Saiko Denshin mogła pozwolić sobie na przeglądanie wspomnień, nawet jeżeli ona sama ich nie pamiętała - dzięki czemu opis był szczegółowy i skrupulatny. To samo zrobiła z opisem wroga, który wyszedł im na przeciw, oraz ofiar... lub obiektów, jak to twierdził Stain, które widzieli w poszczególnych salach. Opisała również skutki działania trucizny, zarówno tej w senbonie oraz z Dokugiri.
Kiedy skończyła, przeciągnęła się, spoglądając na spisany raport. Kilka stron opisu powinno zadowolić Radę. Uznała, że ona sama nie ma nic do dodania - dlatego zabrawszy raport, kawałek ciasta przygotowanego przez Inori oraz zwój otrzymany w Kirameku, wyszła z domu. W drodze do Siedziby Kage, postanowiła odwiedzić szpital - Hitoshi był wybudzony, choć wciąż znacznie osłabiony. Poinformowała go o rezultatach wczorajszej rozmowy, oraz uzupełniła raport o informacje, które Maji posiadał, włącznie z zastosowaniem Saiko Denshin. Raport został przez Majiego zatwierdzony, zwój wraz z ciachem przekazany - nie pozostało jej nic innego jak udać się do Radnego, by złożyć dokumentację i dopełnić wszelkich formalności. Jej głowę zaprzątał inny problem; Nezuko i jej zdolności Sharingana. Czyżby mamę Nezuko urzekł urok osobisty, błysk w oku i czarna czupryna Uchiha? Czy może rodzice postanowili pewne informacje zachować dla siebie?
Dostarczyła raport, w razie gdyby były jakieś pytania, szybko je rozwiała. Jak się okazało, konsekwencją jej decyzji były prace na rzecz wioski, co nie było jakąś okropną ujmą na honorze, bo pracy się nie bała, niezależnie od tego, jak parszywa by ona nie była. Lekkim skłonem pożegnała mężczyznę i wyszła z siedziby, by powrócić do posiadłości klanowej. Poza papierkologią związaną z misją, czekały na nią formalności typowo związane z klanem - chciała zająć się tym jak najszybciej, by mieć to z głowy.